Pobierz cały numer w wersji PDF.

Transcription

Pobierz cały numer w wersji PDF.
SPIS TREŚCI
ROZPRAWY I STUDIA
EDWARD RYMAR – Prałatura kapituły kamieńskiej w XII–XVI wieku. Część I:
Prepozyci ...................................................................................................................
5
ALICJA BIRANOWSKA-KURTZ – Rozwój przestrzenny miasta Płoty do końca
XX wieku ...................................................................................................................
31
MIŁOSZ STĘPIŃSKI – XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie w polskiej historiografii i w „Przeglądzie Sportowym” z 1936 roku. Część II ........................
63
STEFAN DUDRA – Kościół prawosławny na Pomorzu Zachodnim. Część II .....................
85
EUGENIUSZ Z. ZDROJEWSKI, KINGA KIJEWSKA – Coraz lepsze wykorzystanie
zasobów pracy w Polsce ............................................................................................
101
KRZYSZTOF KOWALCZYK – Kampania Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej w wyborach samorządowych w 2006 roku w Szczecinie .......................
130
EUGENIUSZ MAZUR – Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny ................................ 149
WSPOMNIENIA
URSZULA KOZŁOWSKA – Z pamiętnika lekarza – początki słuŜby zdrowia w powojennym Szczecinie ................................................................................................
167
RECENZJE W OMÓWIENIA W POLEMIKI
DARIUSZ WYBRANOWSKI – Maria Rosa Menocal, Ozdoba świata. Jak muzułmanie, Ŝydzi i chrześcijanie tworzyli kulturę tolerancji w średniowiecznej Hiszpanii. Przeł. Tomasz Tesznar. Kraków 2006 .............................................................
179
4
Spis treści – Inhalt
INHALT
ABHANDLUNGEN UND STUDIEN
EDWARD RYMAR – Die Prälaten des Kamminer Domkapitels im 12.–16. Jahrhundert. Teil I: Die Propste .......................................................................................
5
ALICJA BIRANOWSKA-KURTZ – Die räumliche Entwicklung der Stadt Płoty/Plathe
bis zum Ende des 20. Jahrhundert .............................................................................
31
MIŁOSZ STĘPIŃSKI – Die XI. Olympischen Spiele Berlin in polnischer Geschichtsschreibung und in „Przegląd Sportowy” [„Sportrundschau”] 1936.
Teil II ........................................................................................................................
63
STEFAN DUDRA – Die Orthodoxe Kirche in Westpommern. Teil II................................85
EUGENIUSZ Z. ZDROJEWSKI, KINGA KIJEWSKA – Die immer bessere Nutzung der
Arbeitsressourcen in Polen ........................................................................................
101
KRZYSZTOF KOWALCZYK – Die Wahlkampagne der Platforma Obywatelska
Rzeczypospolitej Polskiej [Bürgerplattform der Republik Polen] bei Selbstverwaltungswahlen Szczecin 2006 ............................................................................
130
EUGENIUSZ MAZUR – Puszcza Bukowa [Buchheide] als ein touristisches Gebiet ............
149
ERINNERUNGEN
URSZULA KOZŁOWSKA – Aus dem Tagebuch eines Arztes. Über die Anfänge des
Gesundheitswesens im Nachkriegs-Stettin ................................................................
167
REZENSIONEN W BESPRECHUNGEN W POLEMIKEN
DARIUSZ WYBRANOWSKI – Maria Rosa Menocal, Ozdoba świata. Jak muzułmanie, Ŝydzi i chrześcijanie tworzyli kulturę tolerancji w średniowiecznej Hiszpanii [Die Zierde der Welt. Wie die Muslims, die Juden und die Christen
die Toleranzkultur im mittelalterlichen Spanien bildeten]. Übers. v. Tomasz
Tesznar. Kraków 2006 ...............................................................................................
179
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
EDWARD RYMAR
Pyrzyce
PRAŁATURA KAPITUŁY KAMIEŃSKIEJ
W XII–XVI WIEKU
Część I: Prepozyci
Kapituły katedralne w średniowiecznej Europie zostały ostatecznie ukształtowane jako instytucje kościelne, mające osobowość prawną, w przeciągu XII–
XIII wieku. Ich genezę naleŜy łączyć z rozwojem prezbiteriów biskupich – kolegiów duchownych skupionych wokół biskupa, które swoimi korzeniami sięgają czasów staroŜytnych. Kapituły były instytucjami o charakterze korporacyjnym, z prawem swobodnego decydowania o własnym majątku, składzie wewnętrznym, moŜliwością wystawiania dokumentów, które uwierzytelniały własną pieczęcią. Te cechy określały niezaleŜność prawną w stosunku do innych
instytucji i osób prawnych. Kapituły składały się z duchownych, sprawujących
uroczystą słuŜbę boŜą w katedrze oraz biorących czynny udział w administrowaniu diecezją1.
Zarząd diecezji kamieńskiej i jej majątku pozostawał zrazu, po 1140 r.,
w ręku biskupa. Z czasem, wobec wzrostu tego majątku i dochodów, konieczne
było otoczenie się w mieście biskupim grupą kleru, zwaną prezbiterium, która
występuje stale – w świetle coraz liczniejszych dokumentów – wokół biskupa,
ale i przy czynnościach prawnych ksiąŜąt pomorskich. Do tego dochodziła grupa duchownych (notariuszy) z kancelarii biskupiej – z czasem pod przewodnictwem kanclerza dobieranego spośród kanoników – zwykle wikariuszy przy
ołtarzach kościoła katedralnego. Jednocześnie postępował proces emancypacji
1
Określenie wprowadzone przez W. Abrahama, Organizacja Kościoła w Polsce do połowy
wieku XII. Wyd. 2. Lwów 1893, s. 141 i n.
6
Edward Rymar
biskupstwa spod władzy ksiąŜąt. Powstanie w połowie XIII w. dominium biskupiego najpierw w ziemi stargardzkiej (1240), a po 1248 r. w kołobrzeskiej, absorbowało biskupa na tyle, Ŝe dobrami biskupstwa z ośrodkiem w Kamieniu
Pomorskim zajmowała się stale grupa kanoników.
W Kamieniu wspólnota kleru, zwana kanonikatem, istniała w 1175 r., kiedy wystąpił pierwszy jej prepozyt stojący na czele kapituły. Skład i uszeregowanie prałatów poznajemy coraz lepiej w XIII w. Początkowo skład nie był
zamknięty. Kapituła nie była instytucją gotową, lecz efektem dłuŜszego rozwoju. Miała zakonny sposób organizacji, ze wspólnym Ŝyciem i regułą, statutem.
Z czasem emancypuje się majątkowo, rozbudowuje się i utrwala prawnie, staje
się ciałem autonomicznym. Rozporządza wielkim majątkiem, zwłaszcza w ziemi kamieńskiej, dziesięcinami i innymi dochodami. Prałatury i kanonie mają
własne beneficja – w kościele katedralnym, w kościołach parafialnych, przy
ołtarzach.
Kolejność prałatur (urzędników) była następująca: prepozyt, dziekan,
scholastyk, kantor, kustosz (tesaurariusz). Prałaci pochodzili z nominacji biskupiej, następnie z prowizji papieskiej, co upowszechniło się w epoce awiniońskiej. Początkowo udział w słuŜbie boŜej kanonika wymagał jego stałej rezydencji przy katedrze. Z czasem upowszechniła się prowizja dla osób zamiejscowych, nierezydujących w siedzibie biskupiej. W okresie awiniońskim i podczas wielkiej schizmy utrwalił się zwyczaj kumulowania prebend, co prowadziło do uprzywilejowania osób z kierowniczej grupy kanonicznej. Kanonicy zaniedbywali rezydencję, kumulacja stanowisk nie pozwalała im zresztą na zajmowanie się nią. Zaczęli wyręczać się wikariuszami. W XV w. mamy liczne
przekazy o wikariuszach katedralnych, którzy pełnili posługi przy ołtarzach
katedry (jako altarzyści), ale bez wątpienia byli zarazem zastępcami kanoników,
mianowanymi przez biskupa, lecz z prezenty kanoników.
Kapituła była niejako senatem biskupa. Udzielała mu rad, zezwoleń na podejmowane czynności natury majątkowej i prawodawczej, NajwaŜniejszym jej
przywilejem był wybór biskupa, ograniczony w XIV w. przez prowizję papieską. JuŜ z 23 maja 1219 r. znamy zlecenie Honoriusza III dla biskupa pruskiego
Chrystiana, by – po rezygnacji biskupa Sygwina z powodu wieku – pokierował
wyborem następcy przez kapitułę. Podobnie postąpił Grzegorz IX 16 grudnia
1233 r., zlecając biskupom Miśni i Merseburga oraz prepozytowi z Neuwerk
koło Halle wybór przez kapitułę kanonika magdeburskiego Konrada; 24 grudnia
1244 r. Innocenty IV zlecał biskupowi Miśni pokierowanie wyborem na bisku-
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
7
pa w Kamieniu kanonika Wilhelma z zakonu franciszkanów2. Po rezygnacji
biskupa Wilhelma pismem z 19 lutego 1251 r. tenŜe papieŜ zlecił biskupowi
szweryńskiemu troskę o sprawy diecezji kamieńskiej i skłonienie kapituły do
wyboru biskupa, polecając Hermana z Gleichen, krewniaka księcia brunszwickiego Ottona3. Podobnie papieŜ Mikołaj IV 7 października 1289 r. polecił biskupom Schwerina i Lubeki pokierowanie wyborem (27-letniego i tylko o niŜszych
święceniach) księcia Jaromira rugijskiego; 9 stycznia 1296 r. Bonifacy VIII skasował wybór przez kapitułę kustosza Wisława, poddawszy go wcześniej egzaminowi przez kardynałów, i polecił przyjąć w diecezji dominikanina Piotra
Polaka4. Rola kapituły wzrastała podczas sede vacante, zwłaszcza w XIV i XV w.,
kiedy toczyły się nawet przewlekłe spory o obsadę stolca biskupiego. Wtedy
kapituła zarządzała diecezją przez swych administratorów w sprawach duchownych (in spiritualibus) i świeckich (in temporalibus), którzy zarządzali majątkiem, prowadzili politykę, sprawowali sądownictwo.
Badania nad kapitułą kamieńską pozostają daleko w tyle za badaniami nad
kapitułami katedralnymi w Polsce5. Składem prałatury kamieńskiej zajęli się
2
PUB VI, nr 3918: 1219, nr 3922: 1233, nr 3927: 1244. (Wykaz skrótów bibliogr. – s. ...).
3
PUB I, nr 527.
4
PUB VI, nr 4011: 1289, nr 4040: 1296.
5
Fundamentalna jest praca Stanisława Zachorowskiego, Rozwój i ustrój kapituł polskich
w wiekach średnich. Kraków 1912; takŜe: T. Silnicki, Dzieje i ustrój Kościoła na Śląsku do końca
XIV w. Warszawa 1953; Duchowieństwo kapitulne w Polsce średniowiecznej i wczesnonowoŜytnej. Pochodzenie i funkcjonowanie elity kościelnej. Red. A. Radzimiński. Toruń 2000; A. Radzimiński, Duchowieństwo kapituły katedralnej w Polsce XIV i XV w. Studium nad rekrutacją
i drogami awansu. Toruń 1995. Oto w wyborze waŜniejsze prace dotyczące poszczególnych
polskich kapituł katedralnych: lubuskiej – A. Weiss, Organizacja diecezji lubuskiej w średniowieczu. Lublin 1977; włocławskiej i kruszwickiej – S. Librowski, Kapituła katedralna włocławska.
Zarys dziejów i organizacji. Warszawa 1949; K. Karczewski, Skład osobowy kapituły katedralnej
we Włocławku w pierwszej połowie XIV wieku. „Zeszyty Naukowe WyŜszej Szkoły Rolniczo-Pedagogicznej w Siedlcach” 45: Nauki Humanistyczne, Historia 2 (1996), s. 13–25 (autor odnotował 75 osób, 19 kanonii); krakowskiej – M.D. Kowalski, Prałaci i kanonicy krakowskiej kapituły katedralnej od pontyfikatu biskupa Nankera do śmierci biskupa Zawiszy z Kurozwęk (1320–
1382). Kraków 1996; B. Piec, Prałaci kapituły krakowskiej do początku XIV wieku. „Roczniki
Humanistyczne” 42 (1994), z. 2 (Historia), s. 53–95, zob. teŜ rec.: P. Chojniacki, „Studia Źródłoznawcze” 39 (2001), s. 103–195; płockiej – W. Góralski, Kapituła katedralna w Płocku XII–XVI w.
Płock 1979; głogowskiej – H. Gerlic, Kapituła głogowska w dobie piastowskiej i jagiellońskiej
(1120–1526). Gliwice 1993; poznańskiej – J. Jaskulski, Problem identyfikacji prebend i ich uŜytkowników w kapitule katedralnej w Poznaniu w XV w. W: Nihil superfluum esse. Studia z dziejów
średniowiecza ofiarowane profesor Jadwidze KrzyŜaniakowej. Red. J. Strzelczyk, J. Dobosz.
Poznań 2000, s. 461–469; wrocławskiej – K. Dola, Kanonicy wrocławskiej kapituły katedralnej
w latach 1418–1500. „Studia Teologiczno-Historyczne Śląska Opolskiego” 5 (1976), s. 185–315;
tegoŜ, Prałaci wrocławskiej kapituły katedralnej w latach 1418–1500. TamŜe, 6 (1978), s. 257–
307; tegoŜ, Wrocławska kapituła katedralna w XV w. Ustrój – skład osobowy – działalność.
8
Edward Rymar
w XIX w. szczeciński archiwista Robert Klempin i mieszczanin kamieński Ludwik Kücken6, a w XX w. – Ryszard Marciniak, badający stan dóbr kapituły,
i Grzegorz Wejman, ograniczający się do prób rejestru osób pełniących poszczególne funkcje7. Postulat zbadania składu społecznego i narodowościowego
kapituły kamieńskiej zgłaszał swego czasu Ryszard Walczak8.
Wielu prałatów i kanoników pochodziło z rodów rycerskich i moŜnowładczych, a nawet dynastycznych. Przykładami są Jarosław z dynastii rugijskiej,
Jan Pruziko, krewny Bogusława IV, Fryderyk von Eickstedt, Fryderyk z hrabiów Stolberg. Powiązani węzłami pokrewieństwa z dynastią i moŜnowładztwem, łatwo byli wciągani w pomorską politykę. W kapitule istniały frakcje
polityczne prowadzące spory z biskupami. Kapituła, niezaleŜnie od biskupa,
połoŜyła rękę na sterze rządów diecezji, a gdy biskupa brakowało, zastępowała
go, zarazem zaś nie odwracała oczu od tej gromadki wiernych wokół kościoła
katedralnego (siedziby).
Urzędnikami sprawującymi administrację majątku byli z czasem prokuratorowie (występują od 1355 r.). Nazwa wskazuje na zlecony, zastępczy charakter urzędu. Wybierano ich zwykle w liczbie dwóch z grona kanoników i corocznie ponawiano. Odpowiedzialni przed kapitułą, podlegali jej władzy dyscyplinarnej, po roku składali rachunki i starali się o absolutorium. Mieli pod opieką skarbiec. Na ich ręce wpływały czynsze, wierzytelności kapitulne, opłaty od
chłopów, dochody z anniwersarzy itp., kary pienięŜne. To oni badali szkody,
prowadzili rachunki, sprawowali sądownictwo we wsiach kapituły. Dokonywali
wypłat, zwracali koszty podróŜy, spłacali długi, spisywali mienie. Innymi funkcjonariuszami kapituły byli notariusze. Ci prowadzili metrykę kapitulną – księgę, do której wciągali protokóły z posiedzeń, waŜne zdarzenia z Ŝycia kapituły,
Lublin 1983; J. Gilewska-Dubis, Środowisko wrocławskiej kapituły katedralnej w średniowieczu
jako kolebka Ŝycia intelektualnego. W: Viae historicae. Księga jubileuszowa dedykowana profesorowi Lechowi A. Tyszkiewiczowi w siedemdziesiątą rocznicę urodzin. Red. M. Goliński,
S. Rosik. Wrocław 2001, s. 366–373 (tam wcześniejsza lit. niemiecka); sandomierskiej – J. Wiśniewski, Katalog prałatów i kanoników sandomierskich od 1186–1926. Radom 1926.
6
Klempin, s. 412 i n.; Kücken.
7
R. Marciniak, Dobra kapituły kamieńskiej do polowy XV wieku. Studium z dziejów społecznych gospodarstwa feudalnego. Szczecin 1970; Wejman, zwłaszcza s. 77–96 i 234–240.
8
R. Walczak, „Protocollum” augustianina-eremity zwanego Angelusem ze Stargardu. O polsko-pomorskich związkach historiograficznych w średniowieczu. Poznań 1991, s. 185, przyp. 48.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
9
dokumenty, przywileje. Dokumenty pisał mianowany przez kapitułę protokolant posiedzeń kapituły9.
Początkowo wielu kanoników znanych było tylko z imienia, co przy pospolitym występowaniu takich imion, jak Jan, Henryk, Rudolf czy Konrad, powoduje oczywiste trudności identyfikacyjne i zarazem utrudnia śledzenie karier.
Interesować nas teŜ będą drogi awansów kanoników, hierarchia prałatur oraz
kumulowanie przez nich beneficjów, w tym nepotyzm.
Ilu ich było? Liczbowy stan kapituły wymaga jeszcze badań. Liczba kanoników nie była stała i powiększała się z biegiem czasu. W 1176 r. było ich
trzech lub czterech, w 1194 r. juŜ sześciu znanych z imion, długo przed rokiem
1261 liczba kanoników sięgnęła dwunastu, skoro tyluŜ liczyć miała szczecińska
kolegiata Mariacka10. Gdy 20 maja 1336 r. kapituła z biskupem podejmowała
waŜną decyzję w sprawie wykupu biskupiego zamku w Golczewie i wykonania
testamentu zmarłego prepozyta Konrada, wystąpiło piętnastu kanoników: prepozyt Bernard, dziekan Jan, witztum Fryderyk, scholastyk Konrad, kustosz
Lubbert, kantor Rudolf, Fryderyk de Eickstedt (zarazem prepozyt kołobrzeski),
archidiakon tąglimski (z Anklam) Henryk de Kerkow, archidiakon dymiński
Walter de Guntersberg, archidiakon uznamski Reimar de Bane; szczecińscy:
prepozyt Reiner i dziekan Ghiso, Walter, Tesmar de Bornym i archidiakon pyrzycki Jan Glasenapp11 – i wydaje się, Ŝe wystąpili wtedy w komplecie12.
W kolejnych częściach tekstu zajmiemy się kierowniczą grupą kanoników, poczynając od prepozytów.
Zastosowane skróty bibliograficzne
A
– J. Allendorf, Die Archidiakonate des Bistums Cammin. Ein Beitrag
zur Kirchengeschichte. Berlin 1927.
APSz, ZSI
– Archiwum Państwowe w Szczecinie, Zbiór starych inwentarzy.
CDB
– Codex diplomaticus Brandenburgensis. Hrsg. v. A.F. Riedel. Berlin
1838–1869.
9
S. Zachorowski, Rozwój i ustrój..., s. 196–201.
10
R. Marciniak, Dobra kapituły..., s. 33–34.
11
PUB X, nr 5370.
12
R. Walczak, „Protocollum”..., s. 184, za R. Marciniakiem, Dobra kapituły..., s. 33, pisze,
iŜ wymieniono 15 „nadto”, tj. poza wymienionymi wyŜej funkcyjnymi.
10
Edward Rymar
Hg
– H. Hoogeweg, Die Stifter und Klöster der Provinz Pommern. Stettin
HPG
– H. Heyden, Pommersche Geistliche vom Mittelalter bis zum 19. Jahr-
1924–1925.
hundert. Köln 1965.
Klempin
– Diplomatische Beiträge zur Geschichte Pommerns aus der Zeit Bogis-
Kücken
– L. Kücken, Geschichte der Stadt Kammin in Pommern und Beiträge
lafs X. Hrsg. v. R. Klempin. Berlin 1859.
zur Geschichte des Camminer Dom-Capitels. Kammin 1880.
MU
– Urkunden zur Camminer Bistumsgeschichte auf Grund der Avignone-
PU
– Pommerellisches Urkundenbuch. Hrsg. v. M. Perlbach. Danzig 1881.
PUB
– Pommersches Urkundenbuch. Bd. I–VII. Hrsg. v. R. Klempin, R. Prü-
sischen Supplikenregister. Hrsg. v. A. Motzki. Stettin 1913.
mers, O. Heinemann, H. Frederichs. Stettin 1868–1936; Bd. VIII.
Hrsg. v. E. Assmann. Köln 1961; Bd. X–XI. Hrsg. v. K. Conrad. Wien
1984, 1990.
RBK
– Archiwum Państwowe w Szczecinie, Zbiór starych inwentarzy,
nr (dawny) 6: Regesten zu den Urkunden des Bistums Kammin.
RDK
– AP Szczecin, ZSI, nr 1129: Regesten zu den Urkunden des Dominikanerklosters in Kammin.
RG
– Repertorium Germanicum. Verzeichniss der in päpstlichen Registern
und Kameralakten vorkommenden Personen, Kirchen und Orte des
Deutschen Reiches, seiner Diözesen und Territorien vom Beginn des
Schismas bis zum Reformation. Hrsg. vom Deutschen Historischen Institut in Rom. Bd. II. Berlin 1933; Bd. III, Berlin 1935; Bd. IV. Berlin
1943, 1957; Bd. V. Tübingen 2004; Bd. VI. Tübingen 1985; Bd. VII.
Tübingen 1989; Bd. VIII. Tübingen 1993; Bd. IX. Tübingen 2000.
RK
– H. Riemann, Geschichte der Stadt Kolberg. Kolberg 1924.
RKK
– AP Szczecin, ZSI, nr 1131: Regesten zu den Urkunden des Domkapitels in Kolberg.
RMO
– AP Szczecin, ZSI, nr 1147: Regesten zu den Urkunden des Marienstifts und Ottostifts in Stettin.
RNS
– AP Szczecin, ZSI, nr 1146: Regesten zu den Urkunden des Cisterzienser-Nonnenklosters von Stettin.
RNW
– AP Szczecin, ZSI, nr 1153: Regesten der Urkunden des Cisterzienser
Nonnenklosters in Wollin.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
11
UBB
– Geschichtsquellen des burg- und schlossgesessenen Geschlechts von
UBO
– O. Grotefend, Geschichte des Geschlechts von der Osten. Urkunden-
Borcke. Hrsg. v. G. Sello. Bd. I–III. Leipzig 1901–1903.
buch. Bd. I. Stettin 1914; Bd. II. Stettin 1923.
Wejman
– G. Wejman, Organizacja kościelna Kamienia Pomorskiego w latach
1124–1544. Szczecin 1997.
W kapitułach polskich, wzorem kapituł francuskich, na czele kapituł stał
dziekan13, natomiast w kamieńskiej, wzorem kapituł niemieckich – prepozyt.
NaleŜało doń administrowanie majątkami kapituły. Przewodniczył jej obradom
i reprezentował ją na zewnątrz. Prepozytura została uposaŜona w 1186 r. przez
Bogusława I dochodami z okręgu grodowego Lubin na wyspie Wolin, dochodami z wsi w ziemiach chockowskiej (Gützkow) i pyrzyckiej, karczmy kołobrzeskiej i innymi, co zapewniło jej mocną pozycję majątkową i uniezaleŜniło
prepozyta pod względem majątkowym od reszty kanoników14.
1. Zygfryd (Sifridus) – moŜe od 1175 r., z chwilą przeniesienia siedziby diecezji do Kamienia (chociaŜ biskup pozostawał jeszcze jakiś czas w Uznamie) albo
raczej po 5 sierpnia 1176 r., gdy na czele kanoników wystąpił Konrad, i przed
5 grudnia 1176 r., bo występuje przy czynności księcia Kazimierza I na czele
świadków – chociaŜ bez tytułu – poprzedzając duchownego (kanonika?) Andrzeja15; z tytułem prepozyta (1181), 1182, 12 czerwca (1183)16, moŜe do
1185/86 r., gdyŜ jest to biskup Zygfryd I od 1185 czy 1186 r. (po 2 marca, bo
tego dnia w tym charakterze wystąpił przy czynności Bogusława I). Zmarł
w 1191 r.17 Sądząc z imienia – Niemiec.
2. Konrad (I) – sądzę, Ŝe to wymieniony na czele kanoników 15 sierpnia 1176 r.
Konrad18, Świętoborzyc, syn Warcisława (II) kasztelana szczecińskiego i funda13
T. Silnicki, Z dziejów Kościoła w Polsce. Warszawa 1960, s. 441 i n.; tegoŜ, Dzieje
i ustrój...; z wyjątkiem Krakowa wszędzie na czele (S. Zachorowski, Rozwój i ustrój..., s. 192).
14
PUB I, nr 102; R. Marciniak, Dobra kapituły..., s. 30 i n.
15
PUB I, nr 70, 71.
16
TamŜe, nr 87, 90, 94.
17
TamŜe, nr 102; zob. E. Rymar, Biskupi, mnisi, reformatorzy. Studia z dziejów diecezji kamieńskiej. Szczecin 2002, s. 15.
18
PUB I, nr 67.
12
Edward Rymar
tora klasztoru cystersów w Kołbaczu, prepozyt najwcześniej od 1186 r. Był nim
18 marca (1187) i w 1189 r.19, kiedy to po najeździe duńskim został wygnany
z kraju, zapewne wraz z rodziną. Po powrocie Świętoborzyców (1194?) spotykamy go znów na stanowisku prepozyta (1208, 1214, 121620), do 1219 r. Potem
to biskup Konrad II 1219–123321.
Gdyby nie Jan Pruzike, prepozyt dziewiąty, co stwierdzono w dokumencie, moŜna by stawiać hipotezę, Ŝe w latach 1189–1191, po najeździe duńskim
i wygnaniu Świętoborzyców, w tym Konrada, prepozytem mógł być (1189–
1191?) Sygwin (Duńczyk?), „diakon” kamieński w 1187 r., potem biskup
1191–1219, a w latach 1191–1208 (?) prepozytem był ktoś nieznany. MoŜliwe
teŜ, Ŝe Sygwin pozostawał prepozytem tytularnym, bo stanowiska tego nie obsadzono.
3. Dietmar (Thietmar, Tedmar, Thidmarus, Ditmar)22 – wcześniej to kustosz
(1194, 1219), jeszcze wcześniej (1187) – dziekan? Prepozytem był w latach
1222–122323, zapewne po 1219/20 r., kiedy to podczas zjazdu kamieńskiego
wystąpił jako kustosz wraz z prepozytem Konradem.
4. Przybysław – juŜ 7 lipca 1224 r. (zapewne od 1223 r.) i jeszcze 4 kwietnia
1232 r.24, chyba do 1233 r. Sądząc z pomorskiego imienia, był przedstawicielem rodzimego duchowieństwa, ewentualnie z sąsiedniego obszaru meklemburskiego, dawniej obodrzyckiego, gdzie to imię częste w rodzinach dynastycznych (ksiąŜęcych).
5. Florentyn, Florencjusz – wcześniej → dziekan (jeszcze 29.01.1233), prepozyt moŜe od 1233 r.25, jako „najwyŜszy”, bo summus prepositus w 1235 r.,
19
TamŜe, nr 102–104, 106, 116.
20
TamŜe, nr 146, 161–163, 175. Wcześniej nie przewidywano przerwy w pełnieniu funkcji,
stąd 1185–1217 (Kücken, s. 213), 1186–1216 (Klempin, s. 412) do 1217 (Wejman, s. 234).
21
Zob. E. Rymar, Rodowód ksiąŜąt pomorskich. Wyd. 2. Szczecin 2005, s. 180 i n.; tegoŜ,
Biskupi..., s. 16 i n.
22
Nie jest więc poprawne odtwarzanie imienia jako Thiedman (Kücken, s. 213) czy Tideman (Wejman, s. 234).
23
PUB I, nr 209, 213.
24
TamŜe, nr 222, 283.
25
Tak teŜ Klempin, s. 412; następnie prepozyt (Klempin, s. 413, jako pierwszy, za nim
Kücken, s. 213, Wejman, s. 234).
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
13
w dokumentach do 31 maja 1240 r., przy czynności biskupa Wilhelma (1247–
1248) jako były antiquus prepozyt, na liście świadków po prepozycie Konradzie26, tak więc pozostawał w kapitule po złoŜeniu urzędu.
6. Konrad (II) – być moŜe duchowny wywodzący się z Magdeburga, przybyły
na Pomorze z biskupem Konradem III von Salzwedelem w 1233 r.27 Mógł być
wpierw prepozytem dymińskim28. Kanonik poprzedzający innych kanoników na
liście świadków czynności prawnej w 1240 r.29, zapewne pełniący juŜ wtedy
wysoki urząd (prepozyturę?) w kapitule. Jako prepozyt wystąpił 5 listopada
1241 r.30 Zarazem kapelan księcia Barnima I w latach 1242–124331. Pełnił urząd
podczas wakansu na stolcu biskupim w latach 1241–1244. Wystąpił 14 września 1244 r. w Magdeburgu przy czynności biskupa brandenburskiego Rutgera
na liście świadków zaraz po prepozycie kapituły brandenburskiej, i to jako vir
fidelis biskupa32. Trudno jeszcze dociec, co załatwiał w Magdeburgu i dlaczego
wystąpił przy czynności tego antagonisty biskupów kamieńskich na tle jurysdykcji w ziemiach wkrzańskiej i barnimskiej. MoŜe uzgadniał elekcję kanonika
Wilhelma (zob. niŜej) na stolec kamieński?33 Podobnie jak Florentyn, jako summus prepositus 1247/48 i jeszcze 8 września 1249 r.34
7 (?). Wilhelm – chyba to Wilhelm notariusz biskupa Konrada II w 1232 r.,
scholastyk kolegiaty kołobrzeskiej w latach 1235–1237, kanonik kamieński
w 1240 r.35, biskup (ordynowany w 1244 r.), jako elekt 22 lutego 1246, do 1249 r.,
26
PUB I, nr 316, 378, 458.
27
Bo moŜe to w 1230 r. kanonik kolegiaty św. Sebastiana w Magdeburgu i kapelan abp. Albrechta – CDB, Bd. A I, s. 265. Jednak G. Wentz widzi w tymŜe Konradzie duchownego magdeburskiego z 13.05.1243, dziekana tej kolegiaty 26.091247 i 9 VI 1248 (G. Wentz, Das Erzbistum
Magdeburg. Bd. I, Teil I-2. Berlin 1972, s. 613), co jednak nie wyklucza naszej propozycji.
28
W tym charakterze 14.02.1239 i w 1240 r. (PUB I, nr 333, 378), wcześniej prepozytem
w Dyminie był Daniel w 1233 r. (tamŜe, nr 289–291), równieŜ zapewne kanonik kamieński.
29
PUB I, nr 377.
30
TamŜe, nr 395.
31
TamŜe, nr 401, 405, 412.
32
TamŜe, nr 432.
33
E. Rymar, Między układem kremmeńskim i landyńskim (1236–1250). Wojna Pomorza Zachodniego z Rugią i Brandenburgią. „Roczniki Historyczne” 52 (1987), s. 131.
34
PUB I, nr 429: 1244, nr 458: 1247/8, nr 498: 1249.
35
TamŜe, nr 287: 1232, nr 321: 1235, nr 350: 1237, nr 377: 1240.
14
Edward Rymar
zatwierdzony przez legata papieskiego. Jako „były” biskup czynny w latach
1251–1253, juŜ w czasach biskupa Hermana von Gleichena36, znów faktycznie
stojąc na czele kapituły w latach 1249–1253, nosząc jednak tytuł biskupi. PoniewaŜ Jan „Prus” miał być dziewiątym prepozytem (zob. niŜej), wypada czynić Wilhelma prepozytem, chociaŜ w tej roli nigdy nie wystąpił. Dopiero wedle
Tomasza Kantzowa to doktor teologii, prepozyt i koadiutor biskupa Konrada III
do 1241 r.37 Gdyby jednak zaliczenie go do grona prepozytów nie było trafne,
wtedy wypadnie bardziej zdecydowanie optować za Sygwinem z lat 1189–1191
(zob. nr 2).
8. Magister Lambert – prepozyt 8 lipca 1253 r.38, a zatem to duchowny Lambert (ale nie kanonik kamieński?) w 1240 r. i jeden z trzech kapelanów księŜnej
Marianny, Ŝony Barnima I (1243), notariusz Barnima I (1243–1244) i biskupa
Wilhelma (25.05.1249)39. W 1262 r. przy czynności prawnej wystąpił jakiś
„N. prepozyt”, poprzedzając dziekana Adolfa. Lambert sporadycznie w swej
roli prepozyta (1265, 1269, 1270, 1273, 1287, 1290)40, gdy w całym tym okresie przy czynnościach kapitułę reprezentuje dziekan Jan „Prus”. Był wystawcą
dokumentu 23 czerwca 1291 r.; jako „ongiś” prepozyt wspomniany 9 stycznia
1298 r., zapewne więc juŜ zmarły przed 11 kwietnia 1297 r.41 Sadząc z imienia,
moŜe krewny biskupa Hermana, który przecieŜ do kapituły sprowadził ze swej
ojczyzny nad Wezerą krewnego Bernarda von Eversteina i Gebharda42.
36
TamŜe, nr 446: 1251; zob. E. Rymar, Biskupi..., s. 19 i n.
37
Th. Kantzow, Pomerania. Kronika pomorska z XVI wieku. Tłum. K. Gołda. Przyp. i koment. T. Białecki, E. Rymar. T. I. Szczecin 2005, s. 334.
38
PUB I, nr 573–574.
39
TamŜe, nr 377: 1240, nr 412: 1243, nr 419: 1243, nr 429: 1244, nr 490: 1249.
40
PUB II, nr 714: 1262, nr 785: 1265, nr 883: 1269, nr 910: 1270, nr 969, 973: 1273,
nr 1441: 1287, nr 1526: 1290.
41
42
PUB III, nr 1587: 1291, nr 1826: 1298.
Tak M. Wehrmann, Zur Geschichte des Grafen Hermann von Gleichen, Bischofs zu Camin. „Mitteilungen des Vereins für die Geschichte und Altertumskunde von Erfurt” 20 (1899),
s. 175. NaleŜy odróŜniać go od Lamberta kanonika kołobrzeskiego w 1254 r., Lamberta kanonika
wymienionego na liście świadków po kanoniku kołobrzeskim 22.06.1257 (PUB II, nr 640), od
mgr. Lamberta, który 1.04.1261 otrzymał od legata papieskiego Alberta, biskupa Pomezanii,
potwierdzenie probostwa w Lewin pod patronatem cystersów z Dargunia (tamŜe, nr 697), scholastyka kamieńskiego 1262, dziekana 1297–1300.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
15
9. Jan (I). Obsada prepozytury po Lambercie po 1291 r. nie przedstawia się
jasno, m.in. z powodu nikłej bazy źródłowej z końca XIII w. Na czele kapituły
11 kwietnia 1297 r. wystąpił prepozyt Jan, wystawiając dokument z dziekanem
Janem („Prusem”), kantorem Janem, kanonikami Janem Pruce i Janem de Stariz.
Na czele kapituły Jan teŜ 10 czerwca 1297 r.43 Po objęciu stolca biskupiego
przez dominikanina Piotra Polaka Jan znika z dokumentów, popadłszy w spór
z nowym biskupem. Wtedy (9.08.1297, 9.01, 6.02, 16.06, 22.08. 1298) w imieniu kapituły występują: kustosz Wisław (niedoszły biskup), dziekan Jan, scholastyk Hildebrand44. Kustosz i scholastyk jako wybrani rozjemcy kończą
9 stycznia 1298 r. spór z nim biskupa Piotra w sprawie patronatu nad kościołem
w Lassan45, co jest widomym świadectwem konfliktu. Potem powraca na czoło
kapituły, obecny jest bowiem przy czynnościach księcia Bogusława IV w grudniu 1298 r., w tym 25 grudnia jako summus prepositus; juŜ w towarzystwie
nowego dziekana Lamberta jeszcze 14 sierpnia 1299 r.46 W tej sytuacji nie sposób go chyba identyfikować z Janem „Prusem”, dziekanem jeszcze 6 lutego
1298 r.47 Według kalendarza i obituarza kamieńskiego z końca XIV w. Jan
dziewiąty prepozyt zmarł 22 października (11 Kal. Novembris)48, moŜe więc
w 1299 r.
10. Hildebrand – wcześniej moŜe notariusz biskupa Hermana (1260), kanonik
kolegiaty Mariackiej w Szczecinie, archidiakon (prepozyt) szczeciński (1288),
kanonik kamieński (1288)49; przechodzi na → scholasterię kapituły kamieńskiej
(juŜ 9.08.1297), pozostając na tym urzędzie do roku 1300/1303, zarazem będąc
nadal prepozytem (archidiakonem) szczecińskim (29.04.1302, 16, 29.05.1303)50.
Po opuszczeniu diecezji przez biskupa Piotra (koniec 1298 r.) został jego generalnym wikariuszem (vice gerens [...] domini Petri [...] episcopi). Po raz pierw43
PUB III, nr 1803, 1806.
44
TamŜe, nr 1813, 1835, 1855, 1859.
45
TamŜe, nr 1826.
46
TamŜe, nr 1866, 1870–1871, 1885, 1897, 1901–1904, 1920.
47
Z Janem „Pruce” identyfikowali go: Klempin, s. 412 (prepozyt 1297–1299), Kücken,
s. 213, Wejman, s. 234 (prepozyt 1291–1299), który teŜ wie o pełnionej w 1302 r. funkcji przez
pewnego prepozyta Jana.
48
E. Rymar, Biskupi..., s. 132.
49
PUB II, nr 1453, 1468, 1475.
50
PUB IV, nr 2025, 2092, 2095.
16
Edward Rymar
szy w tym charakterze wystąpił 21 stycznia 1299 r., po raz ostatni 14 października 1300 r.51 Jako prepozyt 6 lutego 1303 r.52, jako summus prepositus
10 stycznia, 16 lutego 1304 r.53 Jako maiori preposito 26 kwietnia 1314 r.
otrzymał od kapituły wieś Darbogądz w zamian za rezygnację z dziesięcin
w Gardźcu na Wolinie. Łącząc prebendę prepozytury szczecińskiej jeszcze
8 listopada 1315 r.54, zmarł zapewne 7 marca – 16 kwietnia 1316 r., gdyŜ w tym
czasie Jan Polak (Polonus), kapelan księcia szczecińskiego Ottona I, z funkcji
kantora kapituły kolegiackiej w Szczecinie przeszedł na stanowisko jej prepozyta55, widocznie po zwolnieniu jej przez Hildebranda.
11. Reymar de Wachholz – pochodził z napływowej (z Saksonii?) rodziny
rycerskiej, rozsiadłej od połowy XIII w. w okolicach Dargunia i Dymina. Tam
Ŝyli rycerz Jan I (1249–1291) i zapewne jego syn Reinbern, znany od 1265 r.
Synami Reinberna byli zapewne Reymar, znany od 1280 r., Jan II, widoczny od
1289 r., Henryk, od 1286 r., Paridam I, burgrabia (kasztelan) dymiński. Henryk
na początku XIV w. osiedlił się z synami w ziemi kamieńskiej, bez wątpienia
korzystając z protekcji swego krewnego, teŜ Henryka (syna Reinberna i brata
Paridama), archidiakona dymińskiego (1299), wybranego na biskupa kamieńskiego przez kapitułę w 1301 r., zatwierdzonego przez papieŜa 28 stycznia 1302 r.56
JuŜ 3 sierpnia 1302 r. w Dyminie, w obecności i z konsensem biskupa, rycerz
Henryk z synami Reymarem, Paridamem, Janem, Szymonem i Arnoldem
otwierał nową kaplicę w Plestlin, poddając ją parafii w Sophienhof57. To zapo51
TamŜe, nr 2016, 2048. W roli prepozyta 18.03.1300, ale w podejrzanym (źle datowanym)
dokumencie bp. Henryka (PUB III, nr 1931), bo ten wybrany w kapitule w 1301 r., zatwierdzony
przez papieŜa 28.01.1302.
52
PUB IV, nr 2078; 3, 18.09.1303 z dziekanem reprezentuje kapitułę (tamŜe, nr 2108, 2111
i często później).
53
TamŜe, nr 2139, 2146.
54
PUB V, nr 2889, 2980, 2986.
55
TamŜe, nr 2999, 3007.
56
PUB I, nr 498: 1249; III, nr 1920, 1950: 1299; IV, nr 1976: 1301. Rycerz Reimar sprzedał
w 1305 r. biskupowi 3 łany w Wolkvitz dla ufundowania prebendy kanoniczej w Güstrow;
z synem Paridamem w obecności bp. Henryka czynił nadanie 2.04.1307 dla cystersów z Dargunia
(PUB IV, nr 2263, 2346). Reinbern z synami Henrykiem (potem biskupem) i Paridamem czynił
nadanie dla cystersów z Dargunia, co potwierdzali synowie w 1307 r. (tamŜe, nr 2372–2374;
E. Rymar, Biskupi..., s. 28). O początkach pomorskich Wachholzów D. Wybranowski, Udział
rycerstwa w konflikcie Bogusława IV z juniorami w latach 1294–1295. „Przegląd Zachodniopomorski” 2000, z. 3, s. 24.
57
PUB IV, nr 2040.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
17
wiedź wzrostu roli tego rodu wraz z wyborem krewniaka na najwyŜsze stanowisko w Kościele kamieńskim. Nas interesuje tu jednak inny Reymar z tej rodziny, który rzecz jasna swą obecność w kapitule – jakoby juŜ w 1304 r.58 –
i awanse w niej zawdzięczał wpływowi krewniaka-biskupa. To wpierw witztum
(vicedominus), czyli zastępca biskupa w kapitule juŜ 24 kwietnia 1308 r.59
i jeszcze 3 czerwca 1314 r., kiedy w kapitule z jego rodziny teŜ kanonicy Jan
i Szymon. Obecny przy czynności biskupa Wacholtza w Wachholtzhagen; jako
kanonik 23 lutego 131560, bez wątpienia nadal witztum. Prepozytem został kiedyś długo po 8 listopada 1315 r., gdy Ŝył jego poprzednik. W tym charakterze
wystąpił 15 maja 1317 r. jako główny wystawca dokumentu kapituły; 13 sierpnia 1318 r. wymieniony przez papieŜa jako stojący na czele kapituły, która
w drodze kompromisu dokonała wyboru biskupa Konrada, i jeszcze 31 maja
1323 r.61
12. Fryderyk de Stolberg (Stalberch, Stahlberg, nawet Stalenbergh) – to
przedstawiciel dynastycznej rodziny z Turyngii, Fryderyk III, moŜe syn Fryderyka I hr. Stolberg-Vockenstedt (1233–1272) i Agnieszki von Frenkenstein62,
kanonik i archidiakon pyrzycki (11.04, 10.06.1297)63. 24 lutego 1303 r. biskup
Henryk utworzył w kapitule nowe stanowisko witztuma, swego zastępcy,
i przekazał mu officium archidiaconi dla parafii w okręgu Pyrzyc, Lipian, Pełczyc, Gryfina, Bania i Widuchowej, zanim 8 kwietnia tegoŜ roku wydał nową
ordynację archidiakonalną64, zatem Fryderyk zapewne wtedy stracił swą archidiakonię, skoro jest kustoszem w latach 1304–1322, a zarazem archidiakonem
(prepozytem) dymińskim 23 czerwca 1321 r.65 Od 1323 r. kierował w kapitule
58
Tak Klempin, s. 427, czego nie zdołałem potwierdzić źródłem.
59
PUB IV, nr 2409. Nie zdołano potwierdzić źródłem pełnienia tej funkcji juŜ w 1305 r.,
o czym Klempin, s. 427.
60
PUB V, nr 2894, 2936.
61
TamŜe, nr 3059, 3214; VI, nr 3687. Kuriozalny jest prepozyt „Bermannus” z lat 1315–
1318 (Wejman, s. 234).
62
H. Suhle, Beiträge zur Genealogie der Grafen zu Stolberg. „Zeitschrift des Harzvereins
für Geschichte und Altertumskunde” 42 (1909), tabl. po s. 96; Freytag Frank Baron v. Loringhoven, Europäische Stammtafeln. Stammtafeln zur Geschichte der Europäischen Staaten. Marburg
1957. Bd. IV, tab. 54.
63
PUB III, nr 1803, 1806.
64
PUB IV, nr 2082, 2089.
65
TamŜe, nr 3514.
18
Edward Rymar
frakcją antypapieską66, sprawując od 1324 r., po śmierci biskupa Konrada IV
(latem?), faktyczne rządy w diecezji pod nieobecność biskupów z prowizji papieskiej, moŜe nawet prezentowany przez kapitułę na biskupa. Kapituła oparła
się w 1324 r. nominacji Arnolda von Eltza przez papieŜa Jana XXII. Był to czas
walki papieŜa z królem niemieckim Ludwikiem bawarskim, a takŜe obejmowania Marchii Brandenburskiej przez małoletniego i pozostającego długo pod
kuratelą regentów syna królewskiego Ludwika oraz wypierania Gryfitów z zajętych wcześniej (po 1319 r.) części Marchii, zwłaszcza z Nowej Marchii, pozostającej w diecezji kamieńskiej. Fryderyk jako prepozyt w imieniu własnym
i kapituły dysponował 18 stycznia 1326 r. dobrami kościelnymi, uŜywając tytułu wikariusza kapituły i elekta (gerens vices capituli [...] et electi), podobnie
1 września 1326 r., powołując na świadków czynności ośmiu kanoników67. Był
więc ewentualnie wikariuszem wybranego przez część kapituły w 1324 r. biskupa elekta Jana Hackego z Getyngi i po jego wycofaniu się, wobec nieuznania papieskiego, powołanego ok. 1325 r. Ludwika, urodzonego ok. 1302 r. syna
Bertolda VII hr. Hennebergu, wtedy kuratora margrabiego Ludwika68. PapieŜ
Jan XXII od 14 listopada 1324 r. forsował swego nominata Arnolda, nieprzyjmowanego w diecezji. 13 stycznia 1326 r. posłał bullę do arcybiskupa Kolonii
i biskupa z Osnabrück z nakazem wprowadzenia Arnolda siłą przeciwko partii
Fryderyka, podobne bulle słał 26 stycznia do ksiąŜąt Warcisława IV, Ottona I
i Barnima III, ksiąŜąt meklemburskich oraz głównych miast pomorskich oraz
przeciw margrabiemu69 Ludwikowi i jego poddanym w Nowej Marchii z rodu
von Wedel. Arnold dopiero w 1327 r. mógł przybyć do diecezji. Prepozyt,
wspierany przez kanoników: Fryderyka von Eickstedta Młodszego, Mikołaja
von Schwanebecka, Wisława z Karnic, Henryka Wisbekego oraz przez miasto
Koszalin i część rycerstwa wasalnego, toczył z nim wojnę domową. W początkach lutego 1328 r. w źródłach wystąpił pewien Jan, oficjał Fryderyka. 8 sierpnia 1328 i 24 sierpnia 1329 papieŜ znów zlecał arcybiskupowi Bremy ekskomunikowanie przeciwników Arnolda, nieuznawanego przez połowę diecezji.
66
Prepozytem juŜ od 1323 r. czyni go Kücken, s. 213, natomiast za źródłami Klempin,
s. 427, tylko od 1326 r.; zob. ostatnio E. Rymar, Wzrost roli Koszalina w okresie wojny z biskupem kamieńskim i Kołobrzegiem (1327–1329/30). „Rocznik Koszaliński” (w druku).
67
PUB VII, nr 4146, 4224; M. Wehrmann, Bischof Arnold zu Camin 1324–1330. „Zeitschrift für Kirchengeschichte” 29 (1899), s. 380.
68
E. Rymar, Biskupi..., s. 30, 31 i n.
69
PUB VII, nr 4323, 4324.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
19
Zamiast wymienionych juŜ kanoników i Stolberga powołał nowy skład kapituły70. Uwięziony w toku wojny klasztoru w Białobokach z Gryficami prepozyt
kapituły kamieńskiej Fryderyk de Stolberg i przeciwnik biskupa Arnolda miał
być zwolniony 16 sierpnia 1329 r. Rajcy Trzebiatowa i Wolina jako mediatorzy,
wstawiając się za Gryficami, zapewniają 20 sierpnia 1329 r. kapitułę kamieńską
(archidiakona dymińskiego Barnima de Verla, kustosza Mikołaja de Schwanebecka, archidiakona szczecińskiego Wisława de Carnitze, kantora Jan Roghena,
scholastyka Gerarda de Botzem i pozostałych kanoników), Ŝe Gryfice odstawią
uwięzionego prepozyta Fryderyka do Kamienia, kiedy tylko dziekan szczecińskiej kolegiaty Mariackiej Giso i gryficcy mieszczanie, uwięzieni w zamku
i miasteczku Löcknitz/„Łeknica”, bezpiecznie ze swymi towarami i pieniędzmi
powrócą do Szczecina71.
De Stolberg wnet utracił stanowisko, bo jego następcą jest wkrótce ów
Barnim z Werli, z ksiąŜąt meklemburskich, bliski krewny ksiąŜąt szczecińskich,
moŜe juŜ od 1323–1324 po Fryderyku von Stolbergu archidiakon dymiński,
jeszcze 20 sierpnia 1329 jak wyŜej w tym charakterze, wyprzedzając jednak
kanoników: kustosza, archidiakona szczecińskiego Wisława z Karnic, kantora,
scholastyka, reprezentując opcję papieską w kapitule i po zmianie w jej składzie
przez papieŜa Jana XXII (gdy stanął na jej czele po 24.08.1329), występując
w roli prepozyta przy czynności biskupa Arnolda 8 stycznia 1330 r.72
13. Barnim de Werle – syn księcia meklemburskiego na Orlach (Werle), Henryka II, wygnanego z kraju za zabójstwo ojca w 1291 r., i Beatrycze, córki księcia pomorskiego Barnima I, po którym otrzymał imię. Wychowywany z siostrą
Matyldą na dworze pomorskim, jak ona z powodu grzechu ojca skierowany do
stanu duchownego73. Wobec zgonu (po 30.11.1316) Hildebranda, wieloletniego
kapelana księcia szczecińskiego Ottona I i prepozyta kolegiaty Mariackiej
w Szczecinie, prepozyta kamieńskiego, ksiąŜę Otton juŜ 28 lutego 1317 r.
wprowadza do kapituły kamieńskiej w jego miejsce kolejnego swego faworyta,
Barnima, dotąd kanonika kołobrzeskiego, przekazując mu w doŜywocie pre70
E. Rymar, Biskupi..., s. 30–33; Die Bischöfe des Heiligen Römischen Reiches 1198–1448.
Ein biographisches Lexikon. Hrsg. v. E. Gatz unter Mitwirkung v. C. Brodkorb. Berlin 2001,
s. 258.
71
PUB VII, nr 4508. Więcej zob. E. Rymar, Wzrost roli... (w druku).
72
PUB VII, nr 4508 4541, 4604; VIII, nr 5038.
73
E. Rymar, Rodowód..., s. 164 i n.
20
Edward Rymar
bendę specjalnie utworzoną w uzgodnieniu z biskupem Henrykiem w postaci
wsi Sommersdorf koło Szczecina (w ziemi wkrzańskiej). Barnim zarazem zapewne od 1321 r. był prepozytem kościoła kolegiackiego NMP w Szczecinie74.
PoniewaŜ prepozyturę ową piastował 23 kwietnia 1324 r., ktoś inny, widocznie
Barnim, moŜe juŜ od 1323–1324 po Fryderyku von Stolbergu był archidiakonem dymińskim, ale dopiero 20 sierpnia 1329 r. jeszcze w tym charakterze,
wyprzedzając jednak kanoników: kustosza, archidiakona szczecińskiego Wisława z Karnic, kantora, scholastyka, przy czynności kapituły kierowanej przez
uwięzionego prepozyta Fryderyka von Stolberga, reprezentując opcję papieską
w kapitule, i po zmianie w jej składzie, dokonanej przez papieŜa Jana XXII,
stanął na jej czele po 24 sierpnia 1329 r., występując w roli prepozyta przy
czynności biskupa Arnolda 8 stycznia 1330 r. i jeszcze 10 marca 1333 r.75 Ustąpił przed 6 czerwca tegoŜ roku, gdy znamy jego następcę. KsiąŜę szczeciński
24 czerwca 1335 r. przeniósł jego prebendę w kościele katedralnym na kapitułę,
chociaŜ to beneficjum miał nadane w doŜywocie. Zapewne juŜ wtedy był
cystersem w Kołbaczu. Jego pobyt tutaj potwierdza dokument Barnima III
z 9 czerwca 1339 r. Nie jest źródłowo potwierdzona informacja Tomasza Kantzowa, jakoby był tam równieŜ opatem76.
14. Magister Konrad (III) z Gryfii – zwany de Gripeswalde/wold, zatem to
nazwisko odmiejscowe, moŜe przedstawiciela patrycjatu z tego miasta, moŜe to
więc Konrad prepozyt kolegiaty św. Mikołaja w Gryfii 7 sierpnia 1294 r., viceprepositus in Griphiswold 17 grudnia 1297 r., kanonik kołobrzeski obecny
16 czerwca 1298 r. przy czynności biskupa Piotra dla parafii w Wusterhausen,
kanonik kamieński (magister Konrad) 31 marca 1304 r. i pleban Wusterhausen
(k. Greifswaldu) 28 kwietnia 1307 r. Jako pleban tamŜe z konsensem biskupa
i kapituły fundował w tym kościele ołtarz św. Jana Chrzciciela, uposaŜając go
trzema łanami i wiatrakiem przy drodze do Wołogoszczy, co ksiąŜę Warcisław
IV zatwierdził 28 września 1315 r.77 Przebywał zwykle na dworze ksiąŜęcym
74
PUB V, nr 3049: 1317, gdzie jako avunculus (tu: siostrzeniec) Ottona I szczecińskiego,
jako prepozyt 2.05.1322, 11.01.1323 (PUB VI, nr 3592, 3609, 3628, 3662).
75
PUB VII, nr 4508 4541, 4604 (określony jako om, tyle co avunculus, przez Ottona I
i Barnima III szczecińskich); VIII, nr 5038.
76
PUB VIII, nr 5289, 5751; Th. Kantzow, Pomerania..., s. 370.
77
PUB III, nr 1694, 1786, 1855; IV, nr 2153, 2348; V, nr 2972–2973.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
21
jako notariusz Warcisława IV z lat 1315–132678, zarazem prepozyt kolegiaty
św. Mikołaja w Gryfii od wiosny 1325 r.79 PapieŜ Jan XXII nadaje mu 4 grudnia 1330 r. ekspektatywę na prepozyturę w kolegiacie kołobrzeskiej, ale
31 grudnia tegoŜ roku Konrad występuje jeszcze w dawnym charakterze80.
W kierownictwie kapituły w czasach biskupa Fryderyka (1331)81 przejmuje
prepozyturę kołobrzeską najpóźniej 28 grudnia 1331, posiada ją 30 września
1332 r.; widocznie przewidziany do awansu, skoro papieŜ Jan XXII 30 października 1332 r. nadaje ekspektatywę na wielką prebendę w kolegiacie kanonikowi kamieńskiemu Konradowi Schuverowi82.
Prepozyt w Kamieniu (po 10 marca) 6 czerwca 1333 r. Witztum Fryderyk
von Stegelitz i scholastyk Konrad testamentem przekazali mu w 1334 r. wieś
Dygowo (na płd. wsch. od Kołobrzegu). Zapewne z powodu jego choroby juŜ
7 lutego 1336 r. kapitułę reprezentuje dziekan Jan, ale Konrad wystąpił jeszcze
11 oraz 18 marca 1336 r., gdy testamentem dysponował dochodem z kościoła
w Rotchenkirchen na Rugii83. Zmarł 22 marca (11 kal. Aprilis) 1336 r.84 Wykonując jego testament, biskup i kapituła 20 maja 1336 r. sprzedają wieś Dygowo
w celu zgromadzenia funduszy do wykupienia z zastawu u rycerza Fryderyka
Lodego biskupiego zamku Golczewo. Z tych dochodów fundują w intencji
Konrada wikarię w kościele katedralnym i dwie w kołobrzeskim kolegiackim85.
15. Bernard (I) (v.) Behr (łac. Ursi)86 – z wielkiego pomorskiego rodu rycerskiego, syn Lipolda II, pana Pełczyc ok. 1250 r., i Małgorzaty, wnuk Lippolda I
z Pełczyc, brat Dytryka (1334), Jana (1330–1334), Lippolda. PapieŜ Jan XXII,
78
A. Gut, Personel kancelarii ksiąŜąt pomorskich do połowy XIV wieku. „Przegląd Zachodniopomorski” 1999, z. 4, s. 87. W tym charakterze np. 14.06.1318, 10.08.1320, 25.01, 8.03,
23.04, 5.05, 25.08 1321, 1322 (PUB V, nr 3197, 3389; VI nr 3451, 3453, 3458–3463, 3484, 3493,
3623; VII, nr 4783).
79
PUB V, nr 3835, 3890–3909; VII, nr 4155.
80
PUB VII, nr 4602, 4611, 4613.
81
PUB VIII, nr 4862, 4882.
82
TamŜe, nr 4940, 4987, 4991.
83
TamŜe, nr 5069; X, nr 5340–5341, 5348, 5351.
84
E. Rymar, Biskupi..., s. 111.
85
PUB X, nr 5370; zob. teŜ nr 5379: 25.06.1336. Prebendy Konrada w Gryfii i Kołobrzegu
w 1347 r. przejął Gotfryd de Crempsa (MU nr 18).
86
Dokument z 29 XI 1300 (PUB III, nr 1962), w którym Bernard w roli prepozyta, naleŜy
do lat 1343–1351.
22
Edward Rymar
w związku ze skargą biskupa Arnolda przeciw swym oponentom z kapituły,
desygnuje do kapituły nowych kanoników, w tym Bernarda plebana z Gützkow/
Chockowa, z zachowaniem przez niego tego beneficjum, i 24 sierpnia 1329 r.
poleca arcybiskupowi Bremy wprowadzić to w Ŝycie. Jako pleban w Chockowie Bernard był wystawcą dokumentu z braćmi Lippoldem, Henrykiem, Hennekinem, Dytrykiem 16 stycznia 1334 r.87; jako witztum kamieński od 17 maja
1334 r. i jeszcze 7 lutego 1336 r. przy czynnościach nowego biskupa Fryderyka88. Prepozyt (po 22 marca) 20 maja 1336 r., jako summus prepositus 8 lipca
1336 r.89, avunculus (więc wuj lub kuzyn) braci Romele i Betkina von Rahmelów 6 (13?) listopada 135190. Zmarł 27 sierpnia (6 Kal. Septembris), testamentem fundując naboŜeństwa Ŝałobne w swej intencji z dochodów we wsi Radzanek (Resel) koło Maszewa91, zatem w latach 1352–135492, raczej w 1353,
a nawet 1354 r., skoro obecnie dopiero z tego roku znamy jego następcę. Jego
kamień nagrobny zachowany był w kościele katedralnym93.
16. Magister Markward de Tralowe – od 1339 r. kanonik lubecki, prokurator
biskupa kamieńskiego Fryderyka w Awinionie, otrzymuje 22 października 1343 r.
archidiakonię dymińską i kanonię kamieńską na prośbę rezygnującego biskupa
Fryderyka i elekta Jana94. W charakterze archidiakona 17 sierpnia 1344 r., wybrany przez kapitułę na prepozyta przed 12 listopada 1354 r., gdyŜ stoi tego
dnia na czele kapituły udzielającej konsensu dla czynności biskupa95. Latem
1363 r. pozostawał w ostrym sporze z ksiąŜętami wołogoskimi o patronat nad
kościołem w Gützkow, zapewne na tym tle zawieszony czy usunięty z urzędu,
bo juŜ 7 czerwca 1364 r. na czele kapituły widzimy dziekana Hermana z zazna87
PUB VII, nr 4509; VIII, nr 5133–5135.
88
PUB VIII, nr 5164, 5177, 5244, 5259, 5261; XI, nr 5340.
89
PUB X, nr 5370, 5382
90
RBK nr 255.
91
R. Rymar, Biskupi..., s. 126. Wieś Radzanek w 1334 r. objęta sprzedaŜą Maszewa dla bp.
Fryderyka przez Ludekina z Maszewa (PUB VIII, nr 5198, 5222).
92
A nie w 1351 r., jak Klempin, s. 413, Kücken, s. 213, R. Walczak, „Protocollum”...,
s. 184.
93
Kücken, s. 213.
94
PUB XI, nr 6170 uw., 6197, 6199; MU nr 5.
95
PUB XI, nr 6310; RBK nr 259. O wyborze powiadamiała papieŜa suplika bp. Jana, dziekana i kapituły, odnotowana 14.12.1354 (MU nr 47). Wykluczony jest prepozyt Markward de
Croko 1351–1354 (jak Kücken, s. 213) czy Crockow 1352–1354 (jak Wejman, s. 234).
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
23
czeniem: preposito in remotis agente (czyli w zastępstwie nieobecnego) i archidiakona uznamskiego Egharda Manteuffla96. Z tego powodu dziekan jego macierzystej kapituły lubeckiej, upowaŜniony przez Jana biskupa Hildesheim,
interweniował w Kamieniu 24 grudnia 1364 r. z Ŝądaniami finansowymi97.
Wprawdzie 8 stycznia 1368 r. wymieniono go na czele kapituły, ale to nadal
pozory, skoro kapitułę wciąŜ reprezentuje nowy dziekan Luder Colner
(8.07.1368 równieŜ jako preposito in remotis agente), a po jego zgonie od 1369 r.
Wisław Venceslai de Goldbeke (17.03.1371 jako preposito in remotis agente)98.
Praktycznie więc zapewne aŜ do jego śmierci na wygnaniu, moŜe w 1375 r.,
urząd w kapitule nie był obsadzony99.
17. Egghard (v.) Manteuffel – z wielkiego pomorskiego rodu rycerskiego,
kanonik kamieński i – najwcześniej od 1353 r. – archidiakon Uznamu
(29.06.1356)100, pleban Wusterhausen/OstroŜna (1361). Członek najbliŜszej
rodziny Konrada (I) Manteuffla z Wlewa i Śliwna, który w 1368 r. z konsensem
brata Gerarda i syna Henninga sprzedawał kapitule kamieńskiej swe dobra
w Śliwnie. Wtedy za swoją część Śliwna Egghard otrzymał od kapituły 35 grzywien101. W 1374 r. miał proces z Kołobrzegiem o łąki między Wachholteshagen
i jeziorem Wacholten a swoją, Reymara von Wacholza i kapituły wsią Liwia
ŁuŜa102. Kierując od 1363/64 r. kapitułą z dziekanami, na prepozyturę przeszedł
w 1375 r., najpóźniej 27 października, sięgając po urząd niewiele wcześniej, bo
26 marca tegoŜ roku stał na czele kapituły jeszcze z tytułem archidiakona.
W roli prepozyta znany z licznych czynności kapituły do 7 grudnia 1387 r. Brakuje go na czele kapituły 23 kwietnia (zob. niŜej) i 9 sierpnia 1389 r.103 – widocznie zmarł na początku tego roku.
96
RBK nr 301, 305. 306, 309, 311, 315, 318.
97
TamŜe, nr 310.
98
TamŜe, nr 321, 323, 330, 342, 376, 381, 383.
99
Klempin, s. 413, datował pełnienie przez niego funkcji do 1368 r.; Wejman, s. 34, nawet
do 1374 r. TenŜe oraz Kücken, s. 213, znają tajemniczego dotąd prepozyta Jan Grymmena z 1379 r.
100
Archidiakonem tam jeszcze 23.02.1353 Reimar de Banis (z Bania) – RBK nr 258, 267;
RNW nr 36.
101
RBK nr 323, 325, 341.
102
TamŜe, nr 383, 385, 387.
103
TamŜe, nr 422, 427.
24
Edward Rymar
18. Filip de Helpte – pochodził z mało jeszcze znanej rodziny rycerskiej
w zaodrzańskiej części księstwa wołogoskiego104, zapewne syn Alberta, marszałka księstwa wołogoskiego. W 1373 r. immatrykulowany na uniwersytecie
w Pradze105. Po studiach, widocznie dzięki zasługom ojca i protekcji ksiąŜąt
wołogoskich, archidiakon uznamski 1376–1387, potem prepozyt szczeciński;
z bratem Hermanem i siostrzeńcem Henrykiem Wussowem 27 lutego 1385 r.
przejął od kapituły w zastaw za 4700 grzywien zamek w Golczewie z kluczem
dóbr106. Prepozytem w Kamieniu był juŜ 23 kwietnia 1389 r., skoro tego dnia
biskup Jan Brunonis uwaŜał go za swego generalnego wikariusza, prosząc radę
miejską Kołobrzegu o jego ochronę. W tym charakterze – zarazem jako prepozyt
– występuje w licznych dokumentach107. Był w składzie szczecińskiego sądu
inkwizycyjnego powołanego do osądzenia sekty waldensów, 1392–1394108.
Wikariusz generalny do spraw zarówno duchownych, jak i świeckich nadal od
1394 r., po powołaniu na stolec biskupi Piasta Jana IV Kropidły, nieuznawanego przez kapitułę. Prepozyt jeszcze 16 grudnia 1400 r., do 1402 r.109; jako były
(zmarły) wspomniany 10 marca 1405 r.110
19. Magister in art., bakałarz teologii Jan (II) Papendorf – dziekan kolegiaty
św. Mikołaja w Gryfii, archidiakon uznamski, kanonik kolegiaty NMP
w Szczecinie, wikary w kościele parafialnym św. Bartłomieja w Barlinku,
104
Henning komturem joannitów w Suchaniu 1361; Albert v. Helpte (Helpede) 4.04.1363
wystąpił wśród świadków układu ksiąŜąt wołogoskich z ksiąŜętami meklemburskimi, 7.07.1369
w otoczeniu Warcisława VI, 8.06.1372 w Stargardzie na akcie podziału księstwa wołogoskiego
jako marszałek księstwa wołogoskiego, w 1374 r. otrzymał od ksiąŜąt dochody ze wsi Nonnendorf k. Wołogoszczy, 12.11.1386 przy czynności rodziny rycerskiej Köllerów na rzecz cysterek
w Krumminie – RNW nr 36: 1361; UBO II, nr 788, 826, 842–843; APSz, ZSI, nr 11: Regesten zu
den Urkunden des Cisterzienser Nonnenklosters Krummin, nr 12; Hg I, s. 556: 1374. MoŜe jego
synem był Herman v. Helpie, 11.11.1401 świadek czynności Ludekina Moltzana ze Stavenhagen
(UBO II, nr 965).
105
A. Diestelkamp w „Baltische Studien” 1935, s. 279.
106
Klempin, s. 413, 426; A, s. 56; RG II, szp. 1172.
107
M. Wehrmann, Das Caminer Bistum in den Jahren 1385–1395. W: Beiträge zur Geschichte und Altertumskunde Pommerns. Stettin 1898, s. 59, 64 i n.; RBK nr 428, 430, 432, 436;
RG II, s. 97, 171, 578, 888; 20.02.1393 w imieniu biskupa zatwierdzał fundacje ołtarza w Gorzowie (Archiwum Państwowe w Gorzowie Wlkp., Dokumenty pergaminowe, nr 59, 60).
108
D. Kurze, Quellen zur Ketzergeschichte Brandenburgs und Pommerns. Berlin 1975,
s. 78, 112.
109
Tak Klempin, s. 413.
110
RBK nr 455, 463.
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
25
14 stycznia 1393 otrzymał wielką prebendę i kanonię w Kamieniu, wakującą po
przeniesieniu Filipa de Helpte (Erpt, sic!) na inną kanonię i prebendę111. Inkwizytor szczeciński 1392–1394, dziekan kolegiaty Mariackiej w Szczecinie jeszcze w 1400 r.112, zapewne dotąd nieznany prepozyt, więc najwcześniej od 1402
do ok. 1407 r. Jego beneficjami w związku ze śmiercią dysponowano
w 1411/12 r.113
20. Jan (III) Westphal (Westual, Westfal, Westphali) – z rodziny mieszczańskiej Kamienia lub Trzebiatowa, która wydała kilku prałatów, w tym kapituły
kamieńskiej114. Kanonik praski, brat zakonu franciszkańskiego w diecezji
kamieńskiej 27 kwietnia 1392 r., rektor kościoła parafialnego w Maszewie
14 czerwca 1399 r., posiadacz kanonii i prebendy w diecezji lubuskiej 20 lipca
1400 r., archidiakonii łuŜyckiej w diecezji miśnieńskiej115, sekretarz kardynała
Landulfa z Carcere (diec. Tuliano), otrzymał ponadto 2 stycznia 1403 r. od Bonifacego IX ekspektatywę na kanonię kamieńską, w kościele kolegiackim NMP
w Szczecinie, kolegiacie kołobrzeskiej, w kolegiacie w Güstrow, zachowując
beneficja w kościele św. Jerzego w Dąbiu, w kościołach w Białogardzie,
Uznamie, Myśliborzu, Kołobrzegu, Kamieniu, kanonię lubuską, archidiakonię
111
RG II, s. 719; zob. teŜ RG III, s. 86.
112
D. Kurze, Quellen..., s. 81, 93, 235; Hg II, s. 534.
113
RBK nr 463; RG III, szp. 86, 361.
114
Duchowny Gerard obecny przy przesłuchiwaniu waldensów przed sądem inkwizycyjnym
w Szczecinie 20.02.1393 to zapewne Gerard z Trzebiatowa, 1403 (D. Kurze, Quellen..., s. 192;
RBK nr 461). Werner, mieszczanin Trzebiatowa, 1404; Markward, mgr prawa kanonicznego,
wikary przy ołtarzu św. Michała w kościele parafialnym w Gnoien, prepozyt wiejski we wsi
Lewin, 1400, z czego zrezygnował, Ŝeniąc się przed 27.03.1420 (RBK nr 461: 1404; RG II,
s. 847: 1400; IV, szp. 3016: 1420). Jakub, zapewne rodem ze Szczecina, oficjał kamieński, który
przed 22.04.1429 bezprawnie zajął wikarię NMP w kościele św. Jakuba w Szczecinie z pomocą
rodowców, braci Eberharda i Gerlacha, jako duchowny kamieński udzielał pomocy w pewnym
sporze mieszczanom Złocieńca w diec. poznańskiej, 1432, w 1435 r. pozostawał w sporze
o kaplicę św. Gertrudy w Stargardzie (RG IV, nr 2956; V, nr 7016, nr 8926; IV, nr 3674, 2590,
3136, 6219). Walter, wikary w kościele parafialnym w Güstrow, 1424. Zajmiemy się w stosownym miejscu teŜ Wawrzyńcem, posiadaczem wielu beneficjów od 1429 r., został on bowiem
scholastykiem kamieńskim 1436–1437. Z tej rodziny pochodził takŜe duchowny kamieński Heyne (Henryk), znany z lat 1449–1464 (RBK nr 606, 707a; Repertorium Poenitentiariae Germanicum. Tübingen 1999, Bd. II, szp. 230, 2050, Bd. III, szp. 63; RG IX, szp. 6004). Paweł, 1450;
Michał, kanonik w klasztorze w Białobokach, 1455; Ulryk, duchowny, 1468 (RG II, szp. 788,
1138) oraz Vrolicus, kamieński kantor (1461) i dziekan (1465–1488).
115
RG II, szp. 788, 1138.
26
Edward Rymar
łuŜycką116; nadal jako sekretarz kardynała, 13 listopada 1404 r. wpłacał w kurii
rzymskiej darowiznę biskupa kamieńskiego i opata z Eldeny; bakałarz dekretów, otrzymał 29 czerwca 1411 r. prowizję na parafię wsi Wyszkowo poza murami Trzebiatowa117.
Prepozyt mgr Jan 3 lutego 1408 r., zrezygnował z parafii w Racowe (Rakowo k. Szczecina?) przed 5 lutego 1420 r.118, prepozyt kamieński 16 września
1421 r.; scholastyk i kanonik szweryński 21 października 1422 r., zachowując
kanonię i prebendę wielką NMP w Kamieniu, prebendę w kolegiacie kołobrzeskiej, kaplicę św. Jana w Kołobrzegu; od 7 maja 1423 r. kanonik z wielką prebendą w Lubece, zachowując kaplicę św. Jana, kanonię i prebendę wielką
w Kamieniu, wikarię w Pasewalku; od 11 stycznia 1430 r. ponadto wikary
w kościele parafialnym św. Mikołaja w Gryfii, 12 lutego 1430 r. otrzymał prowizję na parafię i prepozyturę św. Mikołaja tamŜe; od 31 marca 1430 r. pleban
i prepozyt kościoła NMP w Gryfii, w sporze z Mikołajem Wilkinim119. „Łowca” beneficjów. Przebywając w kurii rzymskiej przez 8 lat, otrzymał 24 kwietnia 1431 i znów 12 lipca 1432 r. prowizję na wikarię przy ołtarzu św. Piotra
i Pawła w kościele NMP w Koszalinie po śmierci Wulharda Cossebadego; będąc o nią w sporze 11 września 1432 r., otrzymał 30 września 1435 r. ekspektatywę na beneficjum w kolegiatach NMP w Szczecinie i Kołobrzegu, zachowywał kaplicę św. Jerzego w Dąbiu, 26 stycznia 1436 r. zrezygnował z parafii
(prepozytury) św. Mikołaja w Gryfii120. Prepozyt kamieński 13 lutego 1436 r.121,
do 20 czerwca 1446 r.122, a juŜ 16 lipca na czele kapituły dziekan Wedego
z Rammin, który wnet zostaje prepozytem123.
116
TamŜe, szp. 788.
117
TamŜe, szp. 1279; III, szp. 253.
118
RBK nr 468; RG IV, nr 3492.
119
RG IV, szp. 2506.
120
RG V, nr 9513, 5982, 7338.
121
TamŜe, nr 5982. Nie był zmarłym przed 18.09.1439 (tamŜe, nr 769) ani przed
14.05.1443, gdy po jego śmierci prepozytem Henning v. Blankenburg (tamŜe, nr 2564), bo był
prepozytem 11.07.1444 (tamŜe, nr 6963).
122
123
RBK nr 596; Kücken, s. 213; Klempin, s. 413; Wejman, s. 234.
RBK nr 597. Sprawę Jana komplikuje istnienie jak gdyby dwóch osób tego miana w tej
dobie. Po śmierci Jana Westuali alias d. Winterfelt parafia św. Piotra i Pawła w Szczecinie
3.07.1425 przeszła na Henryka Reinstorpa (RG IV, s. 1255).
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
27
21. Henning (I) (Jan IV?) von Blankenburg – z wielkiego rodu rycerskiego,
zwłaszcza we władztwie biskupów od XIII w. Dotąd nie był znany jako prepozyt. Bakałarz dekretów, wikariusz i kanonik kamieński (1432), scholastyk
(1446). Prepozyt po śmierci Jana Westfala 3 lutego 1448 r.124 Tego dnia prebendę i kanonię scholasterską, wakującą przez objęcie prepozytury przez Henninga, otrzymał Jan Borko. Po zmarłym Janie Westfalu 20 maja 1448 r. otrzymał kanonię kołobrzeską125. JuŜ 7 stycznia 1449 r. wpłynęła do kurii rzymskiej
prośba ksiąŜąt wołogoskich i biskupa o skasowanie prowizji na prepozyturę,
moŜe w związku z chorobą. Jako prepozyt udziela 4 marca 1449 r. prowizji
Henninga na prepozyturę kołobrzeską i juŜ 12 marca 1450 r. prowizję otrzymał
następca, przy czym spór rozstrzygnął zgon, bo po jego śmierci prowizję na
kanonię i prebendę scholasterską otrzymał 12 marca 1450 r. Adam de Dow,
a wikarię w kościele św. Jana i Cecylii w Ostrowie, zwolnioną przez jego
śmierć, przekazywano 17 marca 1450 r.126
22. Wedego de Rammin – z wielkiej rodziny rycerskiej, duchowny znany
z 1429 r.127, dziekan kamieński 1434–1446. Prepozytem był moŜe juŜ 16 lipca
1446 r., w tym charakterze 11 sierpnia 1448 r. wystąpił w Białobokach przy
czynności księŜnej Marii słupskiej128, zatem był w opozycji wobec Blankenburga! Kanclerz ksiąŜąt wołogoskich Warcisława IX i Barnima VII. Kuria rzymska
7 stycznia 1449 r. otrzymała prośbę ksiąŜąt i biskupa Henninga o skasowanie
prowizji Blankenburga na rzecz prepozytury dla Rammina. JuŜ 14 lutego 1450 r.
nowy dziekan Gaspar von Eickstedt otrzymał prebendę wakującą po przeniesieniu Rammina na prepozyturę. Prowizję otrzymał dopiero 12 marca 1450 r.129
Prepozytem był jeszcze 27 grudnia 1456 r. i zmarł w 1457 r., długo przed
124
RG VI, nr 2607, zatem błędna musi być datacja na 14.05.1443 początku jego prepozytury
po śmierci Wesftala (RG V, nr 2564)!
125
RG VI, nr 2626, 1720. Kanonik 20 I 1449 (RK, s. 40).
126
RG V, nr 5723, 5461, 9, 4286.
127
RG IV, szp. 2904.
128
APSz, ZSI, nr 1123: Regesten zu den Urkunden des Prämonstratenser Klosters Belbuck,
nr 105.
129
RG VI, nr 629; V, nr 5723. Zatem nie pełnił urzędu od 1448 r., jak piszą Kücken, s. 213
i Wejman, s. 234.
28
Edward Rymar
17 października i przed 17 listopada, gdy po nim wikarię w Maszewie przekazywano Szymonowi Stenenowi130.
23. Henning (II) Cossebade – pochodził z rodziny rycerskiej, ale osiadłej
w Koszalinie131. Początki kariery zawdzięczał być moŜe Henrykowi Cossebade,
przed 30 grudnia 1432 r. wikaremu w kościele parafialnym w Koszalinie, oraz
Wulhardowi z tej rodziny, wikaremu przy ołtarzu św.św. Piotra i Pawła w Koszalinie, zmarłemu przed 12 lipca 1432 r., skoro tamtejszy rajca Herman
11 listopada 1495 r. twierdził wobec kapituły kamieńskiej, Ŝe zgodnie z testamentem prepozyta Henninga była fundowana wikaria w kościele katedralnym132. 12 marca 1450 r. Henning otrzymał nową prowizję na kanonię i wielką
prebendę w kościele kolegiackim NMP w Kołobrzegu po śmierci Wernera Gripera, będąc o nią w sporze z Piotrem Sleffem. Zachowując ją, otrzymał
18 września 1451 r. papieską prowizję na wikariat św.św. Agnieszki i Barbary
w kościele parafialnym w Pasewalku (ponowioną 4.09.1452); 21 listopada 1452 r.
– prowizję na archidiakonat uznamski i kanonię w kolegiacie NMP w Szczecinie; 26 lipca 1452 r. – na kanonię w Güstrow; 26 lipca 1454 i ponownie
9 stycznia 1455 r. – ekspektatywę na kanonię w kościele NMP w Szczecinie
i kościele św.św. Jana i Cecylii w Güstrow; ponownie 20 listopada 1453 r.
– prowizję na kanonię i prebendę w kościele kolegiackim w Kołobrzegu133.
Doktor dekretów, jako wikary w Gryfinie i kanonik kołobrzeski, sekretarz księcia Eryka II (31.03.1457), został 17 października 1457 r. prepozytem kamieńskim134, zarazem kanonik i prebendariusz kościoła NMP w Hamburgu 21 listo-
130
Do 1456 r. (RBK nr 651; Klempin, s. 413), do 1457 r. (RG VII, nr 2592; Kücken,
s. 213). Zaskakujący jest prepozyt Ludwik z 1469 r. (Kücken, s. 213; Wejman, s. 234), widocznie
v. Everstein, hrabia nowogardzki.
131
Herman w 1360 r. świadkiem przywileju Warcisława V dla cystersów z Eldeny (APSz,
ZSI, nr 1134: Regesten zu den Urkunden des Cisterzienser Klosters Eldena, nr 116: 1360); Henning wśród rycerstwa Warcisława VI w 1369 r.; Arnold przy układzie rady miejskiej Malchin
z Moltzanami w 1386 r. (UBO I, nr 909: 1386); Andrzej, rajca Koszalina w 1432 r.; Drewes,
skarbnik miejski Koszalina w 1441 r.; Herman, rajca Koszalina w 1450 r. (tamŜe, nr 827A: 1369;
APSz, ZSI, nr 1132: Regesten zu den Urkunden des Cisterzienserklosters in Köslin, nr 187: 1432;
nr 196: 1441; nr 200: 1450).
132
RG V, nr 8941, 2121, 5982, 9513; RBK nr 971.
133
RG VI, nr 1722; V, nr 4377.
134
RG VII, nr 845. W tym charakterze teŜ 23.11.1458 w kurii rzymskiej (RG VIII, nr 1684),
a nie dopiero 1469–1474 (Wejman, s. 234; Kücken, s 213: Costebad) czy od 1460 (bo w aktach
kamieńskich w tym charakterze 24.06.1460, RBK nr 677) do 1474 r. (Klempin, s. 413).
Prałatura kapituły kamieńskiej... Część I: Prepozyci
29
pada 1464 r., wikary w kościele NMP w Stargardzie 29 marca 1468 r. (z wikariatu tego zrezygnował 29.01.1470)135. Kanonik w Kołobrzegu, 10 maja/
1 września 1468 r. otrzymał kanonię i wielką prebendę w Lubece, archidiakonat
w Rostoku, 13 grudnia 1468 r. prowizję na prebendę w kościele Mariackim
w Szczecinie i wikariat w kościele parafialnym św. Mikołaja tamŜe; beneficjum
w kościele parafialnym w Güstrow, kościele parafialnym i kościele św. KrzyŜa
w Rostoku 16 listopada 1470 r.136 Prokurator księcia Magnusa II meklemburskiego przy kurii rzymskiej w czerwcu 1470 r., zarazem dziekan kołobrzeski
23 kwietnia 1474 i 23 sierpnia 1479 r.137 Patrycjusz Koszalina Andrzej Kossebade prezentuje w 1472 r. magistra Henninga Cossebadego na kanonię kamieńską138, zatem juŜ innego z tej rodziny. Ostatni raz prepozyt wystąpił 23 sierpnia
1479 r., a zmarł przed 11 grudnia, bo tego dnia kapitułę reprezentuje dziekan
Vrolicus Westfal139.
W latach 1480–1486 na czele kapituły stał dziekan → Westval140.
24. Doktor dekretów Bernard (II) Eggebrecht (Egbrecht) – wikariusz
w kościele parafialnym w Gryficach (1492), rodem z Darłowa141. TakŜe kanonik kołobrzeski i kolegiaty Ottońskiej w Szczecinie, administrator biskupa Benedykta (1486), wybrany na prepozyta 22 listopada 1486 r., ostatni raz w tym
charakterze 24 sierpnia 1489 r.142 i potem, od 1490 do 1493 r., znów kapitułę
reprezentuje dziekan, w takim razie moŜe wskutek nieobecności prepozyta
w diecezji. Bernard znów prepozytem od 1 maja 1493 do 5 stycznia 1523 r.,
a juŜ 20 kwietnia 1523 r. kapitułę reprezentują kantor Przybysław von Kleist
i inni143. W latach 1496–1498 z księciem Boguslawem X brał udział w podróŜy
135
RG IX, nr 1790, 2410, 2916.
136
TamŜe, nr 1790.
137
TamŜe, nr 4334; RBK nr 752, 777.
138
Regesten... Köslin, nr 229.
139
RBK nr 777, 779.
140
TamŜe, nr 788–826.
141
Bo tam Taleka, wdowa po Drewsie, patronka wakującej wikarii, prezentowała prepozytowi Bernardowi w 1492 r. na wikarego Andrzeja Eggebrechta (Klempin, s. 78, nr 658; s. 83,
nr 701), widocznie jego krewnego.
142
143
RBK nr 829, 868.
TamŜe, nr 935, 1349, 1350. Zatem nie pełnił urzędu tylko do 1522 (jak Klempin, s. 413)
ani 1524 r. (Kücken, s. 213; Wejman, s. 234).
30
Edward Rymar
do Ziemi Świętej i Rzymu144. W czasach prepozytury Bernarda przedstawiciele
jego mało dotąd znanej rodziny robili kariery145.
25. Wolfgang hr. Everstein – z hrabiów nowogardzkich od 1524 r., współwystawca dokumentu z biskupem 22 lipca 1526 r.146, zarazem dziekan kamieński w 1530 r., 11 kwietnia 1531, 25 stycznia 1532 r.147, tylko prepozyt 1 stycznia 1533 r. Biskup Erazm 4 marca 1534 r. dokonuje czynności prawnej z kapitułą po jego śmierci, zarazem i archidiakona Dymina148.
W zreformowanej od 1534 r. kapitule ewangelickiej:
26. Ludwik hr. Everstein – juŜ 23 kwietnia 1534 r., rezygnuje 20 kwietnia 1586 r.,
zmarł 25 marca 1590 r.
27. Jerzy Kaspar hr. Everstein – syn poprzedniego, od 20 kwietnia 1586 r.,
zmarł w 1629 r.149
28. Wilhelm ks. Kurlandii – z rodu Kettlerów, zmarł w 1640 r.
29. Ernest Bogusław ks. Croy – siostrzeniec ostatniego Gryfity, 1661–1684150.
144
E. Rymar, Wielka podroŜ wielkiego księcia. Wyprawa Bogusława X pomorskiego na niemiecki dwór królewski, do Ziemi Świętej i Rzymu (1496–1498). Szczecin 2004, s. 36, 60.
145
Andrzej i Henryk z tej rodziny przy czynności dotyczącej kapituły kamieńskiej 7.11.1497
(RBK nr 998); Jakub, dziekan kolegiaty gryfijskiej od 1501 do 1.12.1519, gdy zamienia dziekanię
na parafię w Altefähr (Hg I, s. 607); mgr Jakub, notariusz i kleryk kamieński, sporządzał
w Szczecinie 27.08.1498 dokument Bogusława X (RBK nr 1014), prokurator kapituły 23.11.1498
(tamŜe, nr 1022), kanonik kamieński 7.05.1509 (RKK nr 288), dziekan kolegiaty ottońskiej 1527–
1532, zmarły przed 8.12.1533 (RMO nr 130, 131, 132; RBK nr 1392a), a 24.12.1533 kapituła
kamieńska regulowała sprawy finansowe z braćmi Ewaldem i Joachimem Egbrechtami w związku ze zgonem Jakuba (RBK nr 1405).
146
RBK nr 1368.
147
Klempin, s. 415; RBK nr 1392, 1395–1396.
148
RDK, nr 91; RBK nr 1407.
149
Klempin, s. 413; Kücken, s. 213; E. Rymar, Eversteinowie pomorscy na Nowogardzie
i Maszewie Podsumowanie badań genealogicznych. „Przegląd Zachodniopomorski” 1998, z. 4,
s. 78.
150
Kücken, s. 213; Klempin, s. 415.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
ALICJA BIRANOWSKA-KURTZ
Szczecin
ROZWÓJ PRZESTRZENNY MIASTA PŁOTY
DO KOŃCA XX WIEKU
Miasto Płoty rozlokowało się prawie na samym styku trzech regionów geograficznych – Niziny Szczecińskiej, PobrzeŜa Słowieńskiego i północno-zachodnich krańców Pojezierza Drawskiego. Teren jest tutaj urozmaicony licznymi
morenami (najwyŜsze wyniesienie istniejące w zachodniej partii miasta sięga
31 m n.p.m.) oraz poprzecinany wodami Regi wraz z jej dopływami. Rzeka
pętlą otacza miasto, chroniąc je od południa, wschodu i północy. Po stronie
zachodniej w kierunku miasta i rzeki płyną dwa strumienie: Rękowa wpadająca
do głównego nurtu od strony północno-zachodniej oraz Bytlica dopływająca do
południowo-zachodnich partii Regi. W ten sposób teren otoczony jest zewsząd
wodami, a samo miasto wykorzystywało kiedyś obszar zbliŜony do rozległej
wyspy. Dawniej tereny bagienne zajmowały najniŜsze partie tarasu przylegającego do rzeki i rozciągającego się po obydwu stronach jej głównego nurtu.
Szczególnie szeroki pas mokradeł istniał we wschodnich partiach rzeki, tworząc
naturalną ochronę późniejszej zabudowy miejskiej. Nieuporządkowany uprzednio drzewostan bagienny, porastający dolne obszary tarasu, po regulacji i zagospodarowaniu Regi włączono w obręb utworzonego tutaj parku, z czasem zamieniając go na drzewa szlachetnych gatunków. Podmiejski teren połoŜony na
zachód pomiędzy Rękową a Bytlicą zawsze był wyniesiony oraz suchy i jedynie
przy samych brzegach strumieni mogły występować pasma podmokłych łąk.
Teren ten obniŜał się jednak dość znacznie ku zachodowi, w niŜej połoŜonych
partiach przechodząc w mokre łąki i trzęsawiska. Niewykluczone, Ŝe w tym
miejscu mógł kiedyś istnieć jakiś zbiornik wodny.
32
Alicja Biranowska-Kurtz
Przez ziemię gryficką prowadziła stara „droga do Polski”. Między innymi
łączyła ona Płoty z Reskiem. Od XVI w. zaczęła stopniowo tracić na swoim
znaczeniu, lecz mimo to funkcjonowała aŜ do XIX w.1 Współczesne Płoty są
waŜnym węzłem komunikacyjnym, łączącym miasto w czterech kierunkach: na
północ – z Gryficami i wybrzeŜem; na północny wschód – z Kołobrzegiem
i Koszalinem; na południowy wschód – przez Resko i Piłę z Poznaniem i Bydgoszczą; na południowy zachód – przez Nowogard, Goleniów ze Szczecinem.
Połączenie prowadzące ze Szczecina do Gdańska przez Płoty stanowi wycinek
trasy szybkiego ruchu tej magistrali.
Okres średniowiecza
Badania archeologiczne potwierdziły w okolicy Płotów istnienie licznych stanowisk osadniczych. Datowane są one od epoki kamienia aŜ po czasy nowoŜytne2. Geneza miasta sięga natomiast grodów istniejących w pętli rzeki, które we
wczesnym średniowieczu broniły naturalnych brodów istniejących na Redze3.
Jeden z nich znajdował się w północnej, drugi w południowej części późniejszego obszaru miejskiego, wyznaczonego przez rzekę i jej dopływy (ryc. 1).
Teren po północnym grodzie, zajmujący przestrzeń pomiędzy Regą a Rękową,
uwzględnia jeszcze mapa sztabowa wykonana w skali 1 : 25 0004. W 1891 r.
istniało tutaj wyniesienie terenu otoczone dwoma liniami skarp, przy czym zewnętrzna nie tylko opadała szerokim pasmem w stronę miasta, ale dochodziła
do samej rzeki, urywając się bezpośrednio przy obecnej ul. I Armii Wojska
Polskiego. Autorzy historii Płotów uwaŜają Ŝe gród ten miał fosę broniącą go
od południowego wschodu, ponadto zaś wysoki, nasypowy wał ziemny, zabez-
1
S. Rzeszowski, WaŜniejsze momenty dziejów Gryfic. „Szczecin” 1962, z. 9–10, s. 22;
A. Biranowska-Kurtz, Rozwój przestrzenny Reska do XX wieku. „Przegląd Zachodniopomorski”
2007, z. 4, s. 49.
2
H.J. Eggers, Die wendischen Burgwälle in Mittelpommern. „Baltische Studien”, Neue Folge 47 (1960), s. 31.
3
Archiwum Państwowe Szczecin (dalej APSz), Rękopisy i Spuścizny, sygn. 554. Publikacja
Miasta polskie w Tysiącleciu. T. II. Warszawa 1962, s. 433–434, podaje, Ŝe były to grodziska
stoŜkowe, a Płoty we wczesnym średniowieczu stanowiły czoło opola.
4
APSz, Zbiór Kartograficzny (dalej Zb. Kart.), 1 : 25 000/774. Rok 1891.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
33
pieczony ostrokołem utoŜsamianym z płotem, od którego nazwę mogła przejąć
osada wczesnodziejowa5.
1. Płoty. Okres przedlokacyjny z hipotetycznym zasięgiem
osady wczesnośredniowiecznej (Stare Miasto).
1 – Rega z dopływami; 2 – tereny bagienne; 3 – hipotetyczny zasięg osady wczesnośredniowiecznej; 4 – gród północny; 5 – gród południowy (oprac. A. Biranowska-Kurtz)
5
Płoty. Dzieje miasta. Red. L. Turek-Kwiatkowska. Słupsk 1991, s. 17.
34
Alicja Biranowska-Kurtz
Południowy gród, uwaŜany za młodszy6 (pod względem czasu powstania),
zajął obszar pomiędzy Regą a Bytlicą – miejsce, w którym później wzniesiono
istniejący do dzisiaj zamek średniowieczny, przekształcony w dobie renesansu.
Autorzy historii Płotów uwaŜają7, Ŝe ok. XIII w. uformowano tutaj kwadratowy
gród z zaokrąglonymi naroŜnikami, potwierdzony następnie znaleziskami kultury materialnej, wpisany do literatury przedmiotu jako „Stare Miasto”8. Nazwa ta
utrzymała się aŜ do XVIII w. UwaŜają równieŜ, Ŝe naprzeciwko obecnego mostu kolejowego na Redze istniał kolejny gród, tzw. „Wał słowiański”, oraz Ŝe na
terenie dzisiejszego parku znaleziskami kultury materialnej potwierdzono osadnictwo słowiańskie.
Z biegiem czasu obok południowego grodu, utoŜsamianego z castrum,
rozwinęła się osada wczesnodziejowa, która z racji połoŜenia w miejscu naturalnej przeprawy przez Regę – czerpała z niej profity i miała dogodne warunki
rozwojowe. Była na tyle rozwinięta gospodarczo i przestrzennie, Ŝe posłuŜyła
do lokacji miasta na prawie lubeckim9, wzorowanego na Greifswaldzie. Nastąpiło to 8 czerwca 1277 r., a zasadźcą był Dobiesław Wotuch (v. Woedtke)
z Otoka. Tytułem uposaŜenia miasto otrzymało160 łanów ziemi, ponadto zwolnienie od podatku na przeciąg dwunastu lat, prawo wyrębu lasu, rybaczenia
i polowań w lasach pańskich oraz na polach. Od właścicieli miasta – Hildebranda i Zygfryda – mieszczanie dostali zapewnienie poniesienia kosztów przy
wznoszeniu ewentualnych obwarowań; Hildebrand i Zygfryd pozostawili sobie
36 łanów ziemi oraz dochody w wysokości jednej trzeciej od istniejących juŜ
młynów, jak równieŜ od tych, które zamierzano wybudować. Kościół otrzymał
uposaŜenie w wysokości czterech łanów ziemi10.
W sensie przestrzennym miasto otrzymało nietypowy układ (ryc. 2). Osią
stała się ulica główna w linii prostej na północ, wyprowadzona od północnego
naroŜnika terenu zamkowego (Schloss-Str.), poprzez podzamcze rozciągające
się pomiędzy fosą zamkową a rynkiem oraz przez niewielki rynek z bryłą ko-
6
Miasta polskie..., s. 433.
7
Płoty. Dzieje..., s. 18.
8
Plathe in Pommern. Die Geschichte. Hamburg 1963, s. 30; H.J. Eggers, Die wendischen...,
s. 31.
9
G. Kratz, Die Städte der Provinz Pommern. Berlin 1896, s. 296; E. Keyser, Deutsches
Städtebuch. Berlin b.r.w. [1939], s. 211.
10
G. Kratz, Die Städte..., s. 296; Plathe..., s. 16.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
35
ścioła, cmentarzem przykościelnym i być moŜe ratuszem na środku placu11.
Pierwotnie rynek był większy, prostokątny; pomniejszono go przed 1740 r.,
wraz z nową zabudową powstałą w miejscu cmentarza (wyprowadzonego poza
miasto dopiero w 1737 r.)12. Regularne, prostokątne bloki zabudowy o zróŜnicowanej wielkości zgrupowano po obydwu stronach głównej ulicy. Wjazdy do
miasta wprowadzały komunikację do rynku z trzech kierunków: od południowego zachodu ze Szczecina, od południowego wschodu z Reska i od północy
z Kołobrzegu, prowadząc ją pierwotną starą drogą nadzorowaną kiedyś przez
dawny gród północny. Na granicy z zabudową13 wjazdy miejskie otrzymały
odpowiednio zamykane szlabany, umownie nazywane bramami, Płoty bowiem
nie miały ani wałów, ani murów, ani baszt. Nie były jednak miastem otwartym,
gdyŜ poza doskonałą lokalizacją w terenie dysponowały wymienionymi zamknięciami, które w literaturze przedmiotu odnotowano umownie jako bramy:
Gryfińską, Stargardzką i Młyńską14. Od strony północno-wschodniej Stare Miasto zamknął strumień15 płynący po zewnętrznych granicach posiadłości naleŜącej do późniejszego „nowego zamku” Ostenów, a potwierdzony graficznie jeszcze w 1740 r.16
11
E. Keyser, Deutsches..., s. 211. Tak wczesne istnienie ratusza jest problematyczne, tym
bardziej Ŝe do XVIII w. Płoty były miastem prywatnym, z samorządowością ograniczoną do
minimum.
12
TamŜe.
13
W: Płoty. Dzieje..., s. 28, podano charakterystykę lokacyjnego miasta, opierając się na
źródłach. Wymieniają 60 domów, młyn nad Regą, stodoły za rzeką i kościół istniejący w centrum
załoŜenia.
14
E. Keyser, Deutsches..., s. 211.
15
Trudno jednoznacznie określić znaczenie oraz czas powstania tego cieku. W dawnej literaturze przedmiotu nie znajdujemy na niego określenia, natomiast autorzy opracowania Płoty.
Dzieje... (s. 18) uwaŜają, Ŝe w tym miejscu przekopano fosę oblewającą nowo zrealizowany
obiekt architektoniczny. W tym artykule posługiwać się będę określeniem „strumień-fosa zamkowa”.
16
Plan zamków z 1740 r. Oryg.: Archiwum Fotograficzne Muzeum Narodowego w Szczecinie (dalej AF MNS), sygn. F.XVI/1339. W: Płoty. Dzieje..., s. 18, podano, Ŝe jeszcze w XIX wieku istniały obwałowania i fosy, idące od strony zachodniej w kierunku wschodnim, w kształcie
sierpa, którego rogi wyznaczały granice pierwszego przedlokacyjnego miasta. Autorzy nie przybliŜają czasu powstania tych umocnień.
36
Alicja Biranowska-Kurtz
2. Płoty. Układ miasta w okresie średniowiecza.
1 – Rega z dopływami; 2 – tereny bagienne; 3 – adaptacja Starego Miasta
na potrzeby lokacyjne; 4 – folwark zamkowy; 5 – w miejscu południowego grodu
zamek Blücherów; 6 – rynek staromiejski z kościołem i cmentarzem przykościelnym;
7 – hipotetyczna lokalizacja zamknięcia nazywanego Bramą Szczecińską;
8 – hipotetyczna lokalizacja zamknięcia nazywanego Bramą Gryfińską; 9 – hipotetyczna
lokalizacja zamknięcia nazywanego Bramą Młyńską; 10 – lokalizacja najstarszych
młynów; 11 – strumień-fosa zamkowa; 12 – teren po grodzie północnym
(oprac. A. Biranowska-Kurtz)
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
37
Wydaje się, Ŝe regularność średniowiecznego układu miejskiego była wynikiem adaptacji i regulacji wcześniej istniejącego w tym miejscu podgrodzia
lub osady wczesnodziejowej, natomiast sama lokacja objęła wyłącznie zagadnienia prawne obejmujące zaistniałe juŜ fakty przestrzenne. Dopiero od chwili
lokacji wcześniejszy zespół przestrzenny moŜna utoŜsamiać z miastem; przedtem była to jedynie osada wczesnośredniowieczna.
Dotyczy to równieŜ przeniesienia nazwy „Stare Miasto” na cały adaptowany obszar, a nie, jak przyjmowano dotychczas, jedynie na teren pierwotnego
południowego grodu i jego majdanu gospodarczego. Przekształcenia układu
komunikacyjnego, czytelne w obszarach Starego Miasta w późniejszych kartogramach, są juŜ wynikiem dziewiętnastowiecznych zmian obejmujących budowę nowej szosy relacji Szczecin–Gdańsk oraz przesunięcia komunikacji drogowej w kierunku nowych mostów na Redze, wzniesionych u schyłku XIX stulecia17. Niewykluczone, Ŝe w dziewiętnastowiecznych przekształceniach układu
komunikacyjnego zaadaptowano równieŜ część pierwotnego traktu prowadzącego niegdyś do starego brodu, przez naturalny wąwóz wykształcony w północnej części miasta i rzeki.
Jako Ŝe w momencie lokacji miasta Pomorze było juŜ katolickie, Płoty
miały juŜ kościół, przypuszczalnie drewniany. Z dokumentu lokacyjnego wynika, iŜ uposaŜono go czterema łanami ziemi wraz z naleŜnymi dziesięcinami18.
Ustalenia terenowe dowiodły, Ŝe najstarszy kościół był wolno stojącą realizacją
wzniesioną na płycie rynku19. Przypuszczalnie był późnogotycką, jednonawową
świątynią, z trójbocznym zamknięciem od wschodu i kwadratową w rzucie
wieŜą od zachodu20. Po poŜarze w 1612 r. został odbudowany, następnie przebudowano go i obudowano od strony północnej, tak Ŝe w 1740 r. bezpośrednio
przylegała do niego zabudowa mieszczańska21. Spowodowało to znaczące zmiany przestrzenne, gdyŜ nie tylko bardzo uszczuplono powierzchnię płyty rynko-
17
W 1621 r. na Redze lody zniszczyły dotychczasowe mosty, młyny i groble. G. Kratz, Die
Städte..., s. 297.
18
TamŜe.
19
Badania wykonał inŜ. arch. Stefan Kwilecki, przygotowując materiał do powojennej rekonstrukcji i odbudowy zamku Blücherów; nie został on jednak opracowany i opublikowany.
Dzięki uprzejmości autora wyniki przekazano mi do późniejszego wykorzystania w publikacjach.
20
M. Słomiński, Kościół parafialny. W: Karta ewidencyjna zabytków architektury i budownictwa. Szczecin 1998. Oryg.: Biuro Dokumentacji Zabytków, Szczecin.
21
Plan zamków z 1740 r.
38
Alicja Biranowska-Kurtz
wej, ale radykalnie zmieniono teŜ dotychczasowy kontekst wolno stojącej bryły
świątyni, „wbudowując” ją w przestrzeń bloku urbanistycznego.
W 1367 r. wspomniano o szpitalu miejskim św. Jerzego, lokalizując go na
zewnątrz „Bramy Stargardzkiej.” W okresie lokacji został uposaŜony dwoma
morgami ziemi ornej i łąką. Początkowo był przytułkiem dla biednych i trędowatych; w XVIII w. oddano go pod zarząd magistratu. Do szpitala naleŜały
budynek z ośmioma pomieszczeniami, stodoła i ogród warzywny Część dochodów uzyskiwanych z posiadłości szpitalnych przeznaczano dla biednych (1770).
Szpital został spalony w czasie wojny siedmioletniej.
Łącznie z osadą wczesnośredniowieczną w XIII w. cytowano castrum22
utoŜsamiane z południowym grodem. Po lokacji w jego miejscu wzniesiono
zamek. W pierwszym etapie budowy na wzgórzu wymurowano wieŜę mieszkalną stojącą na dziedzińcu otoczonym zapewne palisadą. WieŜę zbudowano na
planie zbliŜonym do prostokąta (12,7 x 16,9 m), w dolnych kondygnacjach
z kamienia narzutowego, w wyŜszych – z cegły o wiązaniu wendyjskim. Przypuszczalnie miała cztery jednoprzestrzenne kondygnacje, połączone schodami
umieszczonymi w grubości ściany północnej. Prowizoryczne umocnienia zastąpiono murem obwodowym dostawionym do wieŜy i będącym przedłuŜeniem jej
ściany wschodniej. Na reliktach tego muru widoczne są kolejne fazy budowy,
jak równieŜ zmiana koncepcji przestrzennej, znacznie powiększającej pierwotnie niewielki dziedziniec. Dalsza rozbudowa doprowadziła do powstania zamku
na planie prostokąta o wymiarach 43 x 28 m, otoczonego murem obwodowym
dochodzącym do 6 m wysokości, z obronną wieŜą mieszkalną zlokalizowaną
przy wschodnich partiach muru (od strony rzeki). Wjazd do zamku prowadził
przez bramę północną i przez przedzamcze z jego folwarkiem, rozlokowane
pomiędzy zamkiem a rynkiem23. Mocno wyniesione ponad teren wzgórze zamkowe, prostokątne, z lekko zaokrąglonymi naroŜnikami, otoczono głęboką fosą
zaopatrzoną w most. Jeszcze w 1740 r. czytelne były wszystkie wymienione
elementy przestrzenne kształtujące charakter wzgórza, wraz ze stawem na Bytlicy, usytuowanym od południowego zachodu i podchodzącym bezpośrednio
pod skarpę i fosę zamkową.
22
23
E. Keyser, Deutsches..., s. 211.
B. Guerquin, Zamki w Polsce. Warszawa 1984, s. 238. Rekonstrukcja poszczególnych etapów rozbudowy zamku: Z. Radacki, Zamek w Płotach. W: Ziemia Gryficka (1970–1971). Red.
T. Białecki. Szczecin 1973; tenŜe, Średniowieczne zamki Pomorza Zachodniego. Warszawa 1976.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
39
W okresie lokacji, a później w pełnym średniowieczu, miasto odsunęło się
od pierwotnego grodu północnego i związało się z grodem południowym, który
aŜ do epoki nowoŜytnej pełnił funkcje rezydencjonalno-obronne dla całego
załoŜenia miejskiego. Same Płoty były niewielkim miasteczkiem prywatnym24
o słuŜebnej roli wobec feudałów i być moŜe w średniowieczu było jedynie „dodatkiem do zamku”.
Nie wiemy natomiast, jak potoczyły się losy pierwotnego grodu północnego oraz czy i ewentualnie jakim przemianom uległ on zaraz po lokacji miasta.
Płoty otrzymały prawa lubeckie, a zatem dalszy rozwój ośrodka wiązano
z funkcjami wynikającymi z tego prawodawstwa. Nowe, niezwykle atrakcyjne
perspektywy, dające ogromne moŜliwości rozwoju gospodarczego, związane
były z uaktywnieniem handlu, wymianą towarową oraz z koniecznością prowadzenia Ŝeglugi wodami Regi, aŜ do brzegów morza. PoniewaŜ południowe tereny miejskie oddzielała od rzeki wysoka skarpa zamkowa, jedyne miejsce, gdzie
moŜliwe było przystosowanie terenu do funkcji przeładunkowo-handlowych,
znajdujemy na obszarze częściowo zainwestowanego juŜ pierwotnego grodu
północnego. Być moŜe z tym terenem naleŜałoby wiązać funkcje portowo-przeładunkowo-handlowe, jednak dla średniowiecza nieustalona jest spławność
Regi na odcinku Płoty–Gryfice. Do końca XIX w. obszar dawnego grodu północnego był niezabudowany, otoczony skarpami i znacznie wyniesiony ponad
otoczenie; dodatkowo opisywano go jako „Schloss B”. Taki obraz prezentują
mapy z tego okresu25.
24
Miasto naleŜało kolejno do Wedlów, Haydebrecków, od 1377 r. do Ostenów, do 1731 r.
do Blücherów. W 1731 r. Chrystian Ludwik von Blücher sprzedał miasto wraz z całym zamkiem
Matiasowi Konradowi von der Osten. G. Kratz, Die Städte..., s. 297; E. Keyser, Deutsches...
25
Mapa miasta z 1890 r. Repr. w: W. Witek, Płoty, woj. zachodniopomorskie. Studium wartości kulturowych. Szczecin 2000. Autor nie przytoczył pełnych danych dotyczących tego kartogramu, toteŜ trudno sprawdzić zasadność datowania. Cytowany wyŜej plan miasta w skali 1 : 25 000
datowany został na rok 1891. Porównując te dwa kartogramy, trudno się zgodzić z niezwykłym
przyrostem tkanki miejskiej, który miałby nastąpić w latach 1890–1891. Niespotykany byłby
równieŜ fakt „błyskawicznego” utrwalenia tego zdarzenia przestrzennego w przekazie graficznym
– rysunkowym. Dla tej mapy bardziej zasadne jest datowanie na połowę XIX w., tym bardziej Ŝe
w przytoczonym przez W. Witka planie miasta w północnych partiach Płotów występują jeszcze
duŜe partie wolnej przestrzeni, niepokrytej tkanką miejską; niewykształcony jest teŜ w pełni układ
przestrzenny całego załoŜenia, zieleń parku porasta jedynie południowo-wschodnie partie tarasu,
a zabudowa mieszczańska Nowego Miasta nie wyszła poza wcześniejszą, częściową obudowę
dwóch ulic (Jedności Narodowej i I Armii Wojska Polskiego). Posiłkując się kartogramem przywołanym przez W. Witka, na potrzeby niniejszej pracy datowanie przesunęłam na połowę XIX w.
40
Alicja Biranowska-Kurtz
Okres nowoŜytny
W 1448 r. Płoty podzielono pomiędzy dwóch Ostenów: Wedigo otrzymał:
jedną czwartą zamku, jedną ósmą miasta, podwórzec przed zamkiem, połowę
naleŜności od młyna i posiadłości majątkowych; Dennies – zamek w Dąbiu
Łobeskim, jedną ósmą Płotów wraz z połową naleŜności z młyna i od poddanych zamieszkujących okoliczne wsie26. Udzielenie poparcia jednego z właścicieli w sporze toczonym między miastem Kołobrzeg a jego katedrą doprowadziło w 1465 r. do zbrojnej napaści mieszczan kołobrzeskich na Płoty, spalenia
Starego Miasta i zrujnowania zamku27. Nie wiemy nic o sposobie odbudowy
miasta; w miejscu zniszczonego zamku wybudowano nową bryłę, nadając jej
charakter obronny. Zamek został przebudowany ponownie w epoce renesansu
(1540) przez Ostenów. Obok wieŜy powstał wówczas trzykondygnacyjny dom
mieszkalny zajmujący północno-wschodni naroŜnik dziedzińca. Na parterze
umieszczono salę ze sklepieniem wspartym na jednym słupie; od strony zewnętrznej drugiego piętra i od podwórza na wszystkich kondygnacjach wprowadzono kluczowe strzelnice. Okna ozdobiono obramieniami o wykrojach kotarowych, a od strony północnej dodano wykusz28.
W 1577 r. Wedigo von Osten sprzedał rodzinie Blücherów swoją część
miasta29 wraz z zamkiem, który Blücherowie w kilka lat później przebudowali,
niszcząc przy tym bryłę pierwotnej wieŜy mieszkalnej przez dodanie zewnętrznej klatki schodowej30. W tym samym czasie, w wyniku mariaŜu pomiędzy
rodzinami dotychczasowych właścicieli, Płoty stały się wspólną własnością
połączonych ze sobą rodów Blücherów i Ostenów.
26
Płoty. Dzieje..., s. 23.
27
G. Kratz, Die Städte..., s. 297.
28
B. Guerquin, Zamki..., s. 238.
29
W tym czasie dobra Blücherów składały się z domu mieszkalnego, browaru, wieŜy, sześciu
zabudowań gospodarczych. Płoty. Dzieje..., s. 29–30. UwaŜa się, Ŝe przyczyna sprzedaŜy zamku
kryła się równieŜ w bankructwie Ostenów, wywołanym krachem finansowym bankiera Hansa
Loitza ze Szczecina. Niepłacenie i zablokowanie długów zaciągniętych przez Zygmunta Augusta,
króla polski, spowodowało, Ŝe ogłoszone w 1572 r. bankructwo Loitzów objęło teŜ moŜne rody
pomorskie, nie otrzymały one bowiem zwrotu swoich depozytów pienięŜnych ulokowanych
w bankach Loitzów. Zbankrutowali równieŜ Ostenowie. B. Lemańczyk, Płoty Ostenów. „Kurier
Szczeciński”, 18.10.2002.
30
B. Guerquin, Zamki..., s. 238.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
41
Po sprzedaŜy „starego zamku” Wedigo von Osten pozostał w mieście.
W latach 1606–1618 wybudował nową siedzibę, tzw. mniejszy lub nowy zamek,
lokalizując ją w oddaleniu ok. 200 m na południowy wschód od pierwotnego
obiektu. Najstarszą bryłę zamku, załoŜeniem zbliŜoną do rodzinnego pierwowzoru, z późniejszym opracowaniem stylistycznym31, wkomponowano pomiędzy zabudowę mieszczańską, Regę a strumień-fosę zamkową, wyznaczający
północną granicę średniowiecznego miasta. Równocześnie z zamkiem wzniesiono bramę wjazdową ulokowaną od strony miasta. Maciej Słomiński pisze32,
Ŝe projekt budowli przypisuje się Wilhelmowi Zachariaszowi – budowniczemu
Starego Zamku w Płotach oraz skrzydeł północnego i zachodniego Zamku
KsiąŜąt Pomorskich w Szczecinie. Przed 1740 r. nastąpiły duŜe przekształcenia,
gdyŜ plan z tego czasu33 prezentuje rozległe juŜ załoŜenie pałacowe, z dobudowanymi dwoma skrzydłami bocznymi, z których południowe otrzymało paradne barokowe schody z biegami rozchodzącymi się na dwie strony i powiązanymi z niewielkim ogrodem ozdobnym. Do północnej strony bramy przejazdowej
dostawiono budynek gospodarczy (chlewnię), a z końcem XIX w. były juŜ tutaj
kolejne oficyny łączące się z sobą i wraz z bramą mające obrys w kształcie litery „Z”.
W zakolu rzeki prowadzono planową gospodarkę, wprowadzając w miejsce nadrzecznych łęgów cztery rzędy regularnych nasadzeń drzewnych, a powyŜej nich prostokątne kwatery ogrodowe (?) okolone alejami. Zapewne juŜ
w połowie XVIII w. tymi działaniami moŜna potwierdzić prace nad samym
parkiem – a być moŜe nad starym zwierzyńcem? Tym bardziej zastanawiający
jest fakt, Ŝe cytowane juŜ plany miasta z połowy i końca XIX w. pokazują
„udziwniony” rzut zamku, czterokrotnie łamiącego się pod kątem prostym
i w przybliŜeniu tworzącego załoŜenie zbliŜone do trzech stopni schodów. Podobnie nierealne jest otoczenie zamku, z wysoką skarpą sypaną od strony rzeki
i wzdłuŜ strumienia-fosy zamkowej, nadając jej charakter bardzo wysokiego
nasypiska.
31
U.Z. Maciejewska, Rezydencja rodziny Bismarck-Osten w Płotach. Poznań 1984 (praca
magisterska napisana pod kier. dr. J. Skuratowicza, Biblioteka Instytutu Historii Sztuki UAM
w Poznaniu), s. 10.
32
M. Słomiński, Nowy zamek. Karta ewidencyjna... 1998. Oryg.: Państwowe SłuŜby Ochrony Zabytków, Szczecin.
33
Plan zamków z 1740 r.
42
Alicja Biranowska-Kurtz
3. Płoty. Układ miasta w okresie nowoŜytnym.
1 – Rega z dopływami; 2 – tereny bagienne; 3 – lokacyjne Stare Miasto z rynkiem,
kościołem i cmentarzem przykościelnym; 4 – zamek Blücherów z zachowanymi
nasypami ziemnymi i fosami (umocnienia po grodzie południowym) wraz z terenem
zamkowym i z przejazdem bramnym; 5 – Nowe Miasto, przybliŜony zasięg pierwotnej
zabudowy z rynkiem nowomiejskim oraz „starą” drogą do Kołobrzegu (przed regulacją); 6 – kompleks przestrzenny zamku Ostenów; 7 – strumień-fosa zamkowa;
8 – początki parku zamkowego; 9 – lokalizacja najstarszych młynów i foluszy;
10 – czytelne wały po grodzie północnym (oprac. A. Biranowska-Kurtz)
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
43
Zasoby mieszkaniowe miasteczka musiały być niezwykle skromne, gdyŜ
w 1612 r. spłonęło ono całkowicie.34 Na styku ze Starym Miastem utworzono
Nowe Miasto35z rynkiem i ratuszem36, z południową pierzeją nowomiejskiego
rynku przyległą do strumienia-fosy zamkowej i staromiejskiej substancji mieszkaniowej. Koncepcja odbudowy Płotów przesunęła nowe realizacje na wschód
od głównej północnej arterii (Wilhelm-Str. – dziś ul. Jedności Narodowej;
Landwehr-Str.), a jednocześnie powyŜej terenów przeznaczonych pod „mniejszy zamek”, wypełniając sobą przestrzeń połoŜoną pomiędzy nurtem rzeki
a średniowieczną trasą przelotową. Najwcześniejsza zabudowa pomału zaczęła
tworzyć południową pierzeję ulicy (w 1939 r. Adolf-Hitler-Str., obecnie ul. I Armii
Wojska Polskiego)37, nie mniej całkowite jej wypełnienie nastąpiło dopiero
około połowy XIX w.38 Ekstensywna zabudowa nowomiejskiej części, powstająca na obszernych działkach siedliskowych, pozwalała na ciągłe przekształcenia i modernizowanie odcinków planu oraz wprowadzanie w przestrzeń miejską
nowych realizacji oraz ulic. Były one moŜliwe do wykonania, gdyŜ pomiędzy
średniowieczną zabudową miejską a Regą, od północy, pozostawały ogromne,
wciąŜ niezabudowane przestrzenie, które naleŜało traktować jako miejskie rezerwy budowlane – do późniejszego wykorzystania. Wielkość posesji przy nowych ulicach określały bądź to naturalne warunki topograficzne, bądź głębokość typowych działek siedliskowych wyznaczanych dla tworzonej zabudowy.
W końcu XIX w. wielkości i głębokości działek pozwoliły na kolejne podziały
i wytyczenie dalszych, nowych ulic (Linden-Str. – dziś ul. Kościuszki; Rudolf-Otto-Str. – Piastowska; Schul-Str. – Przechodnia; Ring-Str. – Grunwaldzka).
34
G. Kratz, Die Städte..., s. 297; H. Berghaus, Landbuch von Pommern und Rügen. Berlin
1883, s. 559; B. Guerquin, Zamki..., s. 238; Płoty. Dzieje..., s. 29 i in.
35
L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung des Königl. Preuss. Herzogthums Vorund Hinterpommern. Stettin 1800, s. 363 i 371.
36
Płoty. Dzieje..., s. 29.
37
W niemieckiej dokumentacji fotograficznej zachowanej w zbiorach AF MNS ulica ta nazywana jest Körlinerstrasse (np. sygn. F.XVI/1336), natomiast F.R. Barran w swoim opracowaniu
(Städte-Atlas...) posiłkuje się nazewnictwem zaczerpniętym bezpośrednio z lat poprzedzających
drugą wojnę światową.
38
Cyt. mapa z poł. XIX w. Autorzy publikacji Płoty. Dzieje... (s. 66–67) uwaŜają, Ŝe jeszcze
w XIX w. miasto miało tylko trzy ulice bez nazwy. Jedyną nazwaną ulicą była Pocztowa, z racji
zajazdu pocztowego z nią związanego. Nazwy oraz numerację domów wprowadzono dopiero
w XX w.; wcześniej w całej miejscowości posługiwano się tylko numerami hipotecznymi.
44
Alicja Biranowska-Kurtz
Po poŜarze z 1612 r. w średniowiecznej przestrzeni rozpoczęto odbudowę
najwaŜniejszych budynków, w tym kościoła39, jednak wypełnienie zabudową
całego Starego i Nowego Miasta naleŜy przesunąć na lata po zakończeniu wojny trzydziestoletniej i znacznie późniejsze – na czas względnego spokoju i stabilizacji. Kościół oddano do uŜytku w 1617 r., z prowizorycznie nakrytym dachem40.
Przyjmuje się, Ŝe wojna trzydziestoletnia (1618–1648) dotkliwie uszczupliła zasoby miasta i bardzo nadweręŜyła jego kondycję. W 1621 r. wielka powódź zniszczyła wszystkie młyny, mosty i groble istniejące na rzece41. Ciągle
przemieszczające się wojska, kwaterunki, liczne poŜogi doprowadziły do
ogromnego zuboŜenia wielu dziedzin Ŝycia. W samym 1628 r. wskutek przemarszu wojsk cesarskich zginęło wielu mieszczan oraz spłonęły aŜ 64 domostwa42. W spisie z tego samego roku wykazano 33 całe „dziedzictwa” opodatkowane na pół florena, 18 średnich po 8 groszy i 57 „półdziedzictw” po 4 grosze, dysponujących łącznie areałem 111,5 łana ziemi43. W szalejących zarazach
(1638–1639) Ŝycie utraciło dwustu mieszkańców. Zginęło równieŜ całe pogłowie bydła i trzody chlewnej44. Kontrybucje, zarazy, zniszczenia doprowadziły
do tego, Ŝe cała Ŝyjąca ludności Płotów schroniła się w lasach przed przechodzącymi tutaj w 1648 r. wojskami cesarskimi45, pozostawiając cały swój dobytek na pastwę Ŝołdactwa. Przy tak niesprzyjających warunkach odbudowę miasta moŜna było podjąć dopiero po 1648 r., mimo Ŝe w 1649 r. inwentarz zamkowy w dalszym ciągu wykazywał ogromne braki w uposaŜeniu folwarku: Był
tu jeden wóz, ale zabrali go Ŝołnierze; pozostały cztery stare klacze, dwie z nich
39
E. Keyser Deutsches... Do jego odbudowy przystąpiono w 1619 r.
40
M. Słomiński, Kościół... W 1730 r. dostawiono dwie poprzeczne przybudówki, tworząc
(wraz z korpusem budowli) plan krzyŜa. W północnej przybudówce umieszczono grobowiec rodziny von der Osten. W 1735 r. zamiast prowizorycznego dachu wprowadzono nowe zwieńczenie,
wzniesione według projektu konduktora budowlanego Krüppela; podwyŜszono mury wieŜy do
wysokości 54 stóp, a na murowanym trzonie umieszczono ryglową kondygnację wieŜy o wysokości
51 stóp. Całość nakryto barokowym prześwitującym hełmem. W 1771 r. hełm zastąpiono „ozdobną
kopułą”. W XIX w. kościół groził zawaleniem, toteŜ w latach 1846–1848 przeprowadzono kolejny
remont pod kierunkiem mistrza budowlanego Horna. Kolejne remonty: 1859–1860, 1880; rozebrany
w 1904 r. Widok kościoła sprzed rozbiórki w: W. Witek, Płoty..., pocztówka.
41
G. Katz, Die Städte..., s. 297; L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung..., s. 362.
42
Płoty. Dzieje..., s. 31. W. Witek (Płoty..., s. 15) podaje, Ŝe w 1638 r. miasto zostało całkowicie wypalone.
43
G. Kratz, Die Städte..., s. 297.
44
TamŜe; H. Berghaus, Landbuch..., s. 559.
45
Płoty. Dzieje..., s. 32.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
45
niedługo zdechły; były cztery krowy, ale dwie zabrali Ŝołnierze; są tylko dwa
cielęta, cztery stare świnie i siedemnaście prosiąt46.
Miasto ponownie zostało doszczętnie zniszczone przez wojska rosyjskie
i pruskie w trakcie działań wojny północnej (1700–1721) i siedmioletniej
(1756–1763). Jako kwatera główna rosyjskiego generała von Berga47 czterokrotnie przechodziło z rąk do rąk48. Ze względów strategicznych spalono teŜ
wszystkie stodoły połoŜone po drugiej stronie Regi49.
Najstarsze wizualizacje miasta pochodzą z 1740 r.50 Zarówno plan, jak
i panorama (ryc. 4 i 5) prezentują wybrane partie struktury miejskiej. W dalszym ciągu istniały fosy starego obiektu i wały wynoszące zamek ponad zabudowę miasteczka. Na pokaźnym obszarze pomiędzy zamkiem a rynkiem był
folwark z wolno stojącą zabudową zlokalizowaną w róŜnych miejscach majdanu oraz budynek bramny51 rozdzielający przestrzeń rynkową od zabudowań
gospodarskich. Folwark ciągle jeszcze nazywano Starym Miastem52, chociaŜ,
jak wyŜej wykazano, w czasie lokacji nazwą tą objęto równieŜ adaptowaną
przestrzeń miejską. W XVIII w. zburzono południową partię wieŜy mieszkalnej
tak, Ŝe zamek przekształcił się w nowoŜytną rezydencję53 (ryc. 6). Po wojnie
siedmioletniej zrezygnowano z uŜytkowania starego zamku. W XIX w. wykorzystywano jego go jako szkołę z internatem dla dzieci trudnych i opuszczonych, jednak w 1860 r. poŜar wypalił budynek aŜ do parteru; w formie ruiny54
zamek przetrwał do 1956 r.
46
TamŜe.
47
E. Keyser, Deutsches..., s. 211. W czasie wojny siedmioletniej w „starym zamku” w Płotach główną kwaterę mieli ksiąŜę Wołkoński i carski generał von Berg. Po wojnie von Ostenowie
zrezygnowali z uŜytkowania tego zamku.
48
Płoty. Dzieje..., s. 34.
49
TamŜe.
50
Są nimi: wspomniany plan zamków z 1740 r. oraz panorama miasta wg Knüppela. Repr.
w: H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler des Regierungsbezirks Stettin. H. 10. Stettin 1912,
ryc. 6.
51
B. Guerquin (Zamki..., s. 238) podaje, Ŝe w XVII w. w fosie od strony miasta zbudowano
budynek bramny.
52
L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung..., s. 363; Th. Kantzow, Pomerania oder
Urspruck, Altheit und Geschichte der Völker und Lande Pommern, Cassuben, Wenden, Stettin,
Rügen in vierzehn Büchern beschreiben. Greifswald 1817, s. 111; G. Kratz, Die Städte..., s. 297.
Z przekazów tych nie wynika bardziej precyzyjna lokalizacja tego folwarku.
53
B. Guerquin, Zamki..., s. 238; Zamek Blücherów (stary) wg litografii E. Sannego z ok.
1845 r. Oryg. AF MNS, sygn. F.XVI/1341.
54
Widok starego zamku wg litografii Thiedego (XIX w.). Oryg.: AF MNS, sygn. F.XVI/1335.
46
Alicja Biranowska-Kurtz
4. Płoty. Plan zamków, 1740.
Oryg.: AF MNS, sygn. F. XVI/1339 (plan zreprodukowano w ustawieniu zgodnym
ze stronami świata)
5. Płoty. Widok miasta wg Knüppela z 1740 r.
Repr. z: H. Lemcke, Die Bau- und Kunstdenkmäler..., ryc. 6
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
47
6. Płoty. Zamek Blücherów ok. 1845 r. wg litografii E. Sannego.
Oryg.: AF MNS, sygn. F. XVI/1341
Panorama z 1740 r. daje nam wgląd w rozbudowany juŜ kompleks przestrzenny „nowego zamku” Ostenów, wraz z nasadzeniami drzew szlachetnych
wprowadzonymi w taras nadrzeczny, dającymi początek późniejszemu parkowi
o cechach załoŜenia angielskiego. JeŜeli w połowie XVIII w. ten obszar Płotów
wciąŜ nazywano Starym Miastem, naleŜy wnosić, iŜ w przestrzeni miejskiej
funkcjonowało juŜ inne – nowoŜytne załoŜenie. Na północ od średniowiecznego strumienia-fosy zamkowej prowadzona była juŜ planowa gospodarka przestrzenna, wyraŜająca się istnieniem prostokątnego placu oraz regularnymi nasadzeniami zieleni wysokiej, odcinkami prowadzonymi równolegle do Regi
i wymienionego cieku. W panoramie miasta niemoŜliwe jest wyodrębnienie
nowoŜytnego zespołu urbanistyczno-przestrzennego, prezentuje ona bowiem
tereny widziane od południowego wschodu, rozciągające się pomiędzy obydwoma zamkami. Nad miastem góruje pokaźna bryła „starego zamku”, kościół
z wieŜą pochodzącą z 1736 r. i jakiś bliŜej niesprecyzowany, wysoki prostokątny budynek, mogący istnieć w miejscu „nowego zamku”. Poza murowanymi
zamkami, całą pozostałą zabudowę wzniesiono w konstrukcji ryglowej, łącznie
48
Alicja Biranowska-Kurtz
z wieŜą kościoła zakończoną barokowym hełmem oraz ze stodołami zlokalizowanymi po zewnętrznej stronie rzeki55. Zabudowa mieszczańska nie przekraczała dwóch kondygnacji, domy miały wysokie dwuspadowe dachy, kalenicami
ustawione do ulic. Wydaje się, Ŝe większość domów była juŜ realizacjami szerokofrontowymi. Miasto liczyło 101 budynków krytych dachówkami, z czego
jeden był pod strzechę56. Zamieszkiwało je sześciuset mieszkańców57. W 1762 r.
zniszczono zabudowania dworskie oraz mosty58, chcąc utrudnić wojskom rosyjskim wyprawę na Kołobrzeg59. Natychmiast przystąpiono do budowy nowych
przejść, przesuwając je w stosunku do wcześniejszej lokalizacji. Nowy most
miał 168 m długości i 18 stóp szerokości. W 1822 r. zaniechano pobierania cła
mostowego60. W drugiej połowie XVIII w. ulice miasta otrzymały nowe nawierzchnie wykonane z tłuczonego kamienia ukształtowanego w kostkę61.
W końcu XVIII w. do zasobów Płotów naleŜały: 103 domy z ceglanymi
dachami, 45 stodół (w tym dwie pod ceramicznym dachem) i kościół luterański.
Miasto zamieszkane było przez 628 mieszkańców62, a cała substancja budowlana (w swej zasadniczej bryle) mieściła się w obszarze pomiędzy dwoma zamkami oraz przy Nowym Rynku.
55
Wprowadzony w 1730 r. tzw. Baureglement wprowadzał jednoznaczny zakaz wznoszenia
nowych budynków gospodarskich, zwłaszcza stodół, w obrysie murów miejskich lub w innej
przestrzeni określającej zasięg miasta. A. Biranowska-Kurtz, Stodoły w miastach Pomorza Zachodniego. W: Materiały konferencyjne II Polsko-Niemieckiej Konferencji „Architektura ryglowa
– wspólne dziedzictwo”. Szczecin 2001, s. 175–181.
56
Płoty. Dzieje..., s. 39.
57
G. Kratz, Die Städte..., s. 298–299. Od tego czasu nieprzerwanie powiększa się liczba
mieszkańców, aby w 1861 r. osiągnąć wielkość 2227, z czego jedynie trzy osoby wyznawały
wiarę katolicką, a 58 mojŜeszową.
58
Płoty. Dzieje..., s. 35. Dokonały tego wojska rosyjskie stacjonujące w mieście.
59
Plathe..., s. 38.
60
Płoty. Dzieje..., s. 76. Płoty miały dwa mosty: miejski i prywatny, naleŜący do Ostenów,
zlokalizowany na Redze, powyŜej miasta. Trzecim jest kratownicowy most kolejowy.
61
62
L.W. Brüggemann, Ausführliche Beschreibung..., s. 371.
Charte von dem Herzogthum Pommern, sowohl Schwedisch- als Preussischen Theils,
nach den bewährtesten Hülfsmitteln an gestochenen und gezeichneten Charten, der Brüggemannischen u. Gadebuschi. Beschreibung, ing. den neuesten astronomi. Beobachtungen entworfen
von F.L.G. Nürnberg bey den Hom. Erben 1792. Mit Röm. Kayserl. allergn. Freyheit. Mapa
drukowana, wielobarwna o wymiarach 100 x 57,8 cm. Oryg.: APSz, Zb. Kart., Rep. 44, nr 14,
nr inw. 76.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
49
Do XVII w. nie stosowano w Płotach Ŝadnego prawodawstwa statutowego,
posługiwano się prawem zwyczajowym (lubeckim)63. Powołana w 1713 r. rada
miejska załatwiała jedynie drobne sprawy. Niektóre z nich dotyczyły zagadnień
budowlanych oraz sposobu regulowania sporów granicznych lub uŜytkowania
gruntów miejskich. RozwaŜano teŜ sprawy bardziej szczegółowe, np., który
z sąsiadów ponosi koszty załoŜenia rynien spustowych pomiędzy ścianami
szczytowymi istniejącego budynku a nowo wznoszoną realizacją64. W latach
trzydziestych XVIII w. zaczęto wprowadzać rygorystycznie przestrzegane przepisy przeciwpoŜarowe, opracowane przez władze pruskie. Przepisy z 1726 r.65
zalecały wznoszenie budownictwa trwałego, za jakie wówczas uwaŜano konstrukcje szachulcowe. Odbudowywane zgodnie z tymi załoŜeniami miasto
w 1773 r. ubezpieczono na sumę 92 910 talarów w Pomorskim Towarzystwie
Ubezpieczeniowym, rozpoczynając jednocześnie kompletowanie niezbędnego
sprzętu przeciwpoŜarowego. Płoty dysponowały wówczas: 322 wiadrami, 352 drabinami, 112 bosakami oraz 22 konwiami na wodę, lecz mimo to ochotnicza
straŜ poŜarna zaczęła działać dopiero w 1849 r.66 Od drugiej połowy XIX w.
coraz częściej wprowadzane są w Ŝycie zalecenia nadzoru budowlanego, tym
waŜniejsze, Ŝe miasto zaczyna się wówczas coraz bardziej rozrastać przestrzennie. Z polecenia tego nadzoru w Płotach działała komisja budowlana, w której
uczestniczyli zawsze miejscowi specjaliści67.
Okres XIX i XX wieku
Początek XIX w. to kolejne zmagania wojenne, w których przechodzący przez
Płoty ponadregionalny trakt komunikacyjny szczególnie często wykorzystywany był przez róŜne przemieszczające się wojska. Zimą 1806 r. pomiędzy starym
a nowym zamkiem rozłoŜyli się obozem Francuzi, Ŝądając od mieszczan spełniania coraz to większych powinności. W konsekwencji cała ludność wraz
z wójtem i właścicielem uciekła z miasta, pozostawiając je po raz kolejny na
63
E. Keyser, Deutsches...
64
Płoty. Dzieje..., s. 27.
65
TamŜe, s. 39.
66
TamŜe, s. 39, 56–57.
67
H. Berghaus, Landbuch..., s. 569.
50
Alicja Biranowska-Kurtz
pastwę Ŝołdactwa. W 1807 r. przeciągnęła przez Płoty czterotysięczna armia,
zostawiając na stałych kwaterunkach stuosobową grupę wojska. Poza jej utrzymaniem mieszczanie musieli dostarczyć 6000 bochnów chleba na rzecz armii
stacjonującej w Trzebiatowie. Wycofująca się po klęsce armia francuska wykorzystała Płoty jako czasowy lazaret, rozkładając się tutaj na dłuŜszy czas z rannymi68.
7. Płoty. Wycinek mapy sztabowej 1 : 25 000, ok. poł. XIX w.
Repr. z: W. Witek, Płoty...
68
Płoty. Dzieje..., s. 49.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
51
Na początku XIX w. miasto liczyło 200 domów, które nie zaspokajały potrzeb lokalowych mieszkańców, tym bardziej Ŝe rozpoczął się wzmoŜony proces napływu ludności wiejskiej. Pod zabudowę przeznaczano kolejne tereny,
znacznie rozszerzając granice miasta, a niektóre enklawy zabudowy zaczęto lokalizować juŜ w dość znacznym oddaleniu od dotychczasowego centrum (ryc. 7).
Mieszkańców nowych osiedli obowiązywały prawa naleŜne staromiejskim obywatelom. Na lewym brzegu rzeki, przy drodze do Lisewa, w 1839 r. szynkarz
Wilcke załoŜył enklawę Wilckesfreude z siedmioma domami69; w 1837 r. w sąsiedztwie młyna (przy drodze prowadzącej do Reska) karczmarz Roloff pobudował folwark70 wraz z karczmą-zajazdem; w 1844 r. na zewnątrz miasta
wzniesiono 13 domów; w 1851 r. przy wapiennikach zlokalizowanych na zachód od miasta oraz przy drodze do Markowic powstała kolejna zabudowa.
Autorzy monografii Płotów71 wiąŜą te działania z podziałem gruntów pomiędzy
Ostenami a miastem, usankcjonowanym w 1866 r., kiedy wcześniejsze nieuŜytki rolne przeznaczono do zagospodarowania. Podają równieŜ, Ŝe wszystkie
projekty budowlane zostały przygotowane i były konsekwentnie i z wielką rozwagą realizowane przez miejskie przedsiębiorstwo budowlane, toteŜ nowe enklawy przestrzenne oraz poszczególne realizacje budowlane stanowiły wzór dla
innych miast pomorskich. Skoro działania te znalazły odzwierciedlenie w naturze i literaturze przedmiotu, to dziwi odnotowana w 1867 r. liczba domów
(199), z której wynika, Ŝe utrzymała się ona na tym samym poziomie od początku tego stulecia (200). W historii miasta nie odnotowano jednak w tym
czasie Ŝadnego większego kataklizmu. Waldemar Witek pisze, Ŝe juŜ w 1866 r.
pojawiły się zaczątki przedmieścia nowogardzkiego oraz innego – kształtującego się wzdłuŜ drogi do Gryfie, przy nowo wytyczonym połączeniu do Karlina.
W następnym akapicie autor sugeruje, iŜ po I wojnie światowej [...] po zamianie
gruntów między miastem a zamkiem [...] przy szosie do Gryfie ulokowano zwarte osiedle domów o zróŜnicowanych formach architektonicznych, tym samym
przesuwając początek tego zespołu na czas po 1918 r.72
69
Nazwa tej enklawy zatwierdzona została przez króla w 1834 r.
70
Zajmował powierzchnię 250 mórg. Zabudowania: dom mieszkalny, stodoła, dwie obory,
gorzelnia. Jego karczma była niezwykle uczęszczana i zaliczano ją do najbogatszych obiektów
mieszczańskich; obok niej prowadziła droga pocztowa.
71
Płoty. Dzieje..., s. 60, 61, 63.
72
W. Witek, Płoty..., s. 16.
52
Alicja Biranowska-Kurtz
Z podziałem gruntów miejskich związana była równieŜ posiadłość zamkowa, wcześniej wyłączona spod jurysdykcji miejskiej – tzw. mały folwark
zamkowy, od 1866 r. podzielony na teren miejski i zamkowy. W 1803 r. w skład
tej posiadłości wchodziły obydwa zamki, kościół parafialny, wielka owczarnia
(tzw. stara), młyn wodny o czterech cięgach, tartak, oberŜa, leśniczówka, komora celna na Redze, kuźnia i 14 budynków na terenie tzw. wolności zamkowej73.
Mały folwark istniał na niewielkim obszarze pomiędzy mostem południowym
na Redze a starym zamkiem. W drugiej połowie XVIII w. były tam trzy młyny
wodne do przemiału zboŜa i kaszy oraz tartak. Łącznie w Płotach było osiem
młynów, w tym trzy nad Regą. Geneza tych ostatnich sięga średniowiecza, kiedy mieszczanie otrzymali prawo ich zakładania na wszystkich wodach wokół
miasta, pod warunkiem przekazywania właścicielowi Płotów naleŜnych dochodów. W drugiej połowie XIX w. Gustaw Hirsch występuje jako właściciel
dwóch młynów wodnych, tartaku i olejarni (zabudowania w konstrukcji ryglowej). Brakuje szerszych wiadomości o foluszu, jednak cytowanie go wraz
z owczarnią poświadcza fakt wykonywania w Płotach zawodów sukienniczych.
Najwcześniej na przedmieściu nowogardzkim pojawił się zespół cmentarny, ukształtowany ok. 1737 r.74 W tymŜe roku zaprzestano pochówków w średniowiecznym zespole przykościelnym na Starym Rynku, a teren po nim przeznaczono na Nowy Rynek. Wydaje się jednak, Ŝe poszerzono wówczas jedynie
płytę tego rynku, poniewaŜ pierwotnego jego ukształtowania naleŜy poszukiwać
ok. 1612 r. lub niewiele później.
Nowy cmentarz zlokalizowano przy drodze wylotowej do Nowogardu
i Szczecina75. MoŜliwe, Ŝe do połowy XIX w. został rozszerzony, o czym świadczą
nieregularnie poprowadzone jego północno-wschodnie granice. Pomiędzy połową wieku, a przed rokiem 1891, utworzono dalszą partię, lokalizując nową
część od strony południowo-wschodniej. Obydwa człony rozdzielono ogólnodostępną ulicą miejską. Po pierwszej wojnie światowej nastąpiło dalsze posze-
73
APSz, Rejencja Szczecińska, Wydział Prezydialny, sygn. 3389.
74
Zazwyczaj likwidacja starego cmentarza poprzedzona była budową nowego zespołu
w zmienionej lokalizacji. Z tych powodów powstanie nowego cmentarza na przedmieściu przesunęłam, datując je przed 1737 r. Brakuje równieŜ przekazów, czy zespół przykościelny całkowicie
zlikwidowano w 1737 r., czy teŜ wzorem innych miast pomorskich funkcjonował jeszcze jakiś
czas, jedynie w celu pielęgnacji grobów (np. Resko, Nowe Warpno i in.). A. Biranowska-Kurtz,
Resko..., s. 67–68.
75
Potwierdzony mapą z połowy XIX w.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
53
rzenie cmentarza76. Do 1945 r. te zespoły cmentarne słuŜyły ewangelikom, gdyŜ
liczba katolickiej ludności miasta nie przekroczyła dziesięciu osób77. Od 1812 r.
stale powiększała się liczba ludności wyznania mojŜeszowego, a w połowie
XIX w. gmina była najsilniejsza. Jej zasoby pozwoliły na wzniesienie niewielkiego kirkutu, zlokalizowanego po zachodniej stronie staromiejskiej części miasta, pomiędzy strumieniem Bytlica a linią kolejową. Nie znamy daty jego realizacji; został zniszczony w okresie międzywojennym.
Pomiędzy cmentarzem ewangelickim a Regą znajdował się znaczny teren
zieleni liściastej (być moŜe łęgi nadrzeczne lub ogród) ze strzelnicą usytuowaną
równolegle do wysokiego brzegu rzeki. Teren naleŜał do bractwa kurkowego,
działającego do 1914 r., a wywodzącego się z XVII w. W wieku XVIII przez
dłuŜszy czas działalność bractwa była zawieszona. NaleŜała do niego większość
męŜczyzn mieszkających w mieście. Strzelnica pozwalała na prowadzenie ćwiczeń w strzelaniu do kurka. Bezpośrednio przy rzece, w obszarze południowowschodnim, takŜe naleŜącym do bractwa, funkcjonowało kąpielisko miejskie.
Zabudowa mieszkaniowa przedmieścia nowogardzkiego pojawiła się najpierw wzdłuŜ Post Strasse (dziś ul. Pocztowa), aby przed 1939 r. rozciągnąć się
po obydwu stronach tej ulicy i przy powstających bocznych jej odgałęzieniach.
Im dalej od centrum, tym działki były większe, a zabudowa bardziej ekstensywna78.
W 1859 r. oddano do uŜytku prowadzącą przez Płoty linię kolejową relacji
Stargard Szczeciński – Koszalin, w 1891 r. – linię łączącą Wysoką Kamieńską
z Płotami79, a od 1900 r. – Szczecin Dąbie i Kołobrzeg. KrzyŜowanie się tras
Ŝelaznych w Płotach spowodowało, Ŝe miasto podniesiono do rangi waŜnego
węzła kolejowego, a zabudowania dworcowe były uznawane za najnowocześniejsze pomorskie rozwiązania tego typu. Kolej wybudowała dąbsko-kołobrzeska spółka kolejowa, wznosząc w latach 1909–1910 budynki dworcowe
składające się z dworca, wieŜy ciśnień i nastawni. Nadano im formy charaktery76
W Witek, Płoty..., s. 14.
77
Dane demograficzne na podst.: G. Kratz, Die Städte...; E. Keyser, Deutsches... Rok 1740
– 600 mieszkańców; 1782 – 590 (16 Ŝydów); 1794 – 681 (16 Ŝydów); 1812 – 795 (3 katolików,
10 Ŝydów); 1816 – 802 (4 katolików, 18 Ŝydów); 1831 – 1431 – (3 katolików, 37 Ŝydów); 1843 –
1771 (2 katolików, 37 Ŝydów); 1852 – 2031 (6 katolików, 75 Ŝydów); 1861 – 2227 (9 katolików,
58 Ŝydów).
78
79
Plan miasta sprzed 1939 r., repr. z: F.R. Barran, Städte-Atlas Pommern. Leer 1989, s. 86.
S. Januszewski, Most kolejowy w Płotach. W: Karta ewidencyjna..., 1993. Oryg.: Biuro
Studiów i Dokumentacji Zabytków, Szczecin.
54
Alicja Biranowska-Kurtz
styczne dla budownictwa kolejowego z ok. 1910 r., które są wypadkową secesji
i nurtu klasycyzującego80.
Jedną nitkę kolei poprowadzono z północy, powyŜej linii Regi, na północny zachód od substancji miejskiej (Greifenberger Str.), lokalizując przy niej
dworzec kolejowy; drugą linię wytrasowano w znacznym oddaleniu od zachodnich granic miasta. Naturalnym działaniem przestrzennym stało się wytyczenie
nowych ulic miejskich prowadzących w kierunku dworca kolejowego (Hindenburg-Str. – dziś ul. Dworcowa; Wilhem-Str. – Jedności Narodowej) oraz powstanie zabudowy ciąŜącej w tamtym kierunku. Zgrupowano ją w dwóch partiach, nadając im róŜny charakter. Pomiędzy strumieniem Rękowa a północną
nitką kolei wytyczono Neue Strasse (Rejtana) z kilkunastoma długimi i wąskimi
działkami budowlanymi i wolno stojącą zabudową, zajmującą przestrzeń kształtem zbliŜoną do trójkąta. Spore, nieregularne załoŜenie przestrzenne zlokalizowano przy samym dworcu, pomiędzy Regą a ulicami: An der Rege od południa,
Greifenberg-Strasse (Jagiellońska) od zachodu i Wald- oraz Akazien-Weg od
północy. Ekstensywną zabudowę tego członu miasta wznoszono na obszernych
działkach siedliskowych połączonych z ogrodami.
W XIX w. regulacjom poddano układ komunikacyjny i dawne ulice staromiejskie. Działania takie wymusiła budowa poszerzonych odcinków szosy łączącej Szczecin i Gdańsk oraz korekty wykonane z końcem stulecia, a wynikające z budowy nowych przepraw mostowych przez Regę81. Niewykluczone, Ŝe
przekształcenia te zaadaptowały część średniowiecznego traktu prowadzonego
kiedyś do starego brodu i jego naturalnego wąwozu wykształconego w północnej części miasta i rzeki. Kolejne zmiany układu droŜnego nastąpiły juŜ po 1945 r.
oraz w roku 2002, kiedy Stare Miasto przecięto szerokopasmową arterią szybkiego ruchu z licznymi rozjazdami kształtowanymi według najnowszych trendów projektowych (ryc. 8). Partiami zmieniły one przebieg, granice i charakter
ulic, szerokość ich światła, jednocześnie burząc na wielu odcinkach historyczną
zabudowę miejską.
80
S. Januszewski, Wodociągowa wieŜa ciśnień – kolejowa. W: tamŜe, 1992; M. Słomiński,
Dworzec kolejowy w Płotach. W: tamŜe, 1990. Oryginały: Archiwum Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, Szczecin.
81
W 1621 r. na Redze lody zniszczyły dotychczasowe mosty, młyny i groble. G. Kratz, Die
Städte..., s. 297.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
55
8. Płoty. Fragment miasta w pętli rzecznej po przebiciu w 2002 r. nowej magistrali
komunikacyjnej relacji Szczecin–Gdańsk (oprac. A. Biranowska-Kurtz)
Dziewiętnastowieczne korekty układu urbanistycznego wraz z rozszerzeniami pozwalały na wznoszenie budownictwa wykonanego w trwałych konstrukcjach murowanych, tym bardziej Ŝe w juŜ od 1832 r. działała cegielnia
miejska82 i na jej produkcji oparto budowę nowej oraz wymianę nadwątlonej
substancji architektonicznej. Z rokiem 1832 wiązać teŜ moŜna stopniową wymianę dotychczasowej szachulcowej substancji miejskiej na budownictwo murowane.
82
E. Keyser, Deutsches..., s. 211.
56
Alicja Biranowska-Kurtz
W XIX w. miasto zaopatrzono w niezbędną infrastrukturę: w 1900 r. ulice
oświetlano elektrycznie, czerpiąc energię z małej elektrowni wodnej, zapewniającej pobór mocy83; zamiast dawnej elektrowni turbinowej w 1924 r. zbudowano gmach poczty wraz z automatyczną centralą telefoniczną84, wyposaŜoną
w najnowsze urządzenia techniczne; do 1939 r. funkcjonowała drukarnia wydająca „Plather Zeitung”85, istniały dwa hotele, kawiarnia, cukiernia, dwa sklepy
jubilerskie i inne obiekty uŜyteczności publicznej.
W 1880 r. zapadła decyzja o kolejnym remoncie kościoła staromiejskiego.
Opracowano projekt rozbudowy, jednak konieczność rozbiórki około połowy
starej budowli oraz wysokie koszty samego remontu zadecydowały o całkowitym rozebraniu świątyni (1904) i wybudowaniu nowej. Przeznaczono dla niej
korzystniejszą lokalizację – na granicy posiadłości zamkowych i przy szosie do
Karlina. Część gruntów pod kościół ufundował właściciel zamku, część zakupiono od rolnika Gerarda Grochowa i kupca Stubego. Neogotycką świątynię
wzniesiono w latach 1902–1903 według projektu Schmidta z Löcknitz, będącego jednocześnie kierownikiem budowy86. Kościół jest budowlą z czerwonej
cegły z dachem pokrytym dachówką holenderką, z wieŜą węŜszą od korpusu
nawowego, nakrytą hełmem ośmiobocznym i łupkiem, z wydzielonym trójbocznie zamkniętym prezbiterium i o krótkim dwuprzęsłowym korpusie.
Zgromadzone przez dotychczasowe rody obszerne zbiory słynnej „Biblioteki Pomorskiej”87, manuskrypty (300 tomów), dokumenty i starodruki związane z Pomorzem oraz szczególnie wartościowa kolekcja numizmatów pomor83
H. Berghaus, Landbuch..., s. 42–43.
84
Płoty. Dzieje..., s. 70.
85
TamŜe, s. 83.
86
M. Słomński, Kościół... Inne prace wykonywali: ślusarskie – mistrz Juliusz Panel z Plot,
blacharskie – mistrz Schroeder z Płot, dekarskie – mistrz Hermann z Berlina. Hełm wieŜy pokrył
łupkiem mistrz dekarskie Ellmer ze Szczecina. Cegły licowej dostarczyły cegielnie: von Knobelsdoffa-Bernckenhoffa z Siwkowic oraz pułkownika von Normanna z Barkowa, cegły na konstrukcję ścian – cegielnia Radna i Broetzmanna z Płot, klinkieru na filary i cegły na sklepienia –
cegielnia Radna z Płot, ceglanych kształtek – firma Pommerscher Industrieverein auf Aktien ze
Szczecina. Malowanie ścian wykonał mistrz malarski Erdmann, dekoracje ścian przedstawiające
Chrzest Chrystusa i Ostatnią Wieczerzę (dzisiaj nieistniejące) – artysta malarz Dittmer ze Szczecina, witraŜe – firma Busch z Schönebergu pod Berlinem, obraz ołtarzowy – zakład artystyczny
misji miejskiej z Berlina, centralne ogrzewanie – firma Fritz Löhr ze Szczecina.
87
Zgromadzone przez szambelana dworu Friedricha Wilhelma von Ostena (1721–1786).
Jego teściem był burmistrz Szczecina Liebherr, właściciel największej biblioteki na Pomorzu. Pod
jego wpływem Osten „połknął bakcyla kolekcjonerstwa i zbieractwa”. Zbiory zięcia szybko
zaczęły dorównywać kolekcji teścia. B. Lemańczyk, Płoty...
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
57
skich, jak równieŜ zbiór brukselskich gobelinów z ok. 1650 r.88, 240 portretów
wybitnych Pomorzan89 i inne cenne zbiory sztuki wymagały odpowiednich pomieszczeń do ekspozycji i przechowywania. „Mały zamek” nie spełniał wymogów koniecznych dla tych zbiorów, toteŜ na polecenie hrabiego Karla Bernharda von Bismarck-Osten90 w latach 1910–1912 dokonano przekształcenia dotychczasowej formy zamku w reprezentacyjne, otwarte załoŜenie, sprzęŜone
z rzeką, łęgami i parkiem nadrzecznym oraz powiązane z ogromnym majdanem
gospodarczym wyposaŜonym w niezbędną zabudowę usługowo-gospodarczą.
Dojazd z miasta do zamku prowadził od strony zachodniej kompleksu przez
siedemnastowieczny budynek bramny91 z późniejszymi oficynami mieszkalno-usługowymi i przez reprezentacyjno-paradny dziedziniec. Na północ od kompleksu, na dość sporym wzniesieniu, posadowiono neogotycki kościół parafialny; na południe, przy trasie komunikacyjnej – budynki dawnych stajni, oddzielone od kościoła alejką i bramką prowadzoną na teren parku.
Rezydencję wzniesiono jako trójskrzydłową budowlę o nieregularnym
rzucie w kształcie litery „C”. Fasadę korpusu głównego zwrócono w kierunku
zachodnim; w środkowej części jest on dwu- i półtraktowy, z usytuowanym na
osi głównej wejściem i ośmiobocznym westybulem w kondygnacji parteru.
Prostokątny w rzucie i jednotraktowy najstarszy renesansowy budynek przekształcono w skrzydło południowe załoŜenia przestrzennego; północne skrzydło
jest dwuipółtraktowe. Rzut całej budowli został ukształtowany swobodnie, bez
wprowadzenia osi symetrii, z licznymi ryzalitami o róŜnorodnych formach
i kształtach. Korpus główny obiektu nakryto bardzo wysokim dachem dwuspadowym z rzędami „wolich oczu”; pozostałe części – dachami o róŜnorodnie
kształtowanych połaciach i kątach nachylenia (ryc. 9 i 10).
88
Sześć gobelinów przedstawiało sceny z Ŝycia Abrahama.
89
B. Lemańczyk, Płoty...
90
Ostatni z Ostenów – hrabia Carl Ludwig August Franz – zmarł w nowym zamku
17.03.1895. Najstarsza z jego córek Elisabeth (1849–1874) wyszła za Philippa von Bismarcka
(1844–1894), bratanka kanclerza. Jedynym synem ElŜbiety i Filipa był Karl Bernhard von Bismarck, ur. w Konarzewie k. Nowogardu, zm. w 1952 r. w Bad Nauheim w wieku 78 lat. W 1895 r.
otrzymał rozległe dobra ziemskie (ok. 5 tys. ha) i zamek w Płotach, a w 1905 r. od cesarza Wilhelma II tytuł hrabiowski oraz przydomek od nazwiska: „von Bismarck-Osten”.
91
M. Słomiński, Oficyna z bramą przejazdową. W: Karta ewidencyjna..., 2005. Oryg.: Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków, Szczecin.
58
Alicja Biranowska-Kurtz
9. Płoty. Nowy zamek Ostenów, stan sprzed 1939 r., widok od strony Regi.
Oryg.: AF MNS, neg. 3796 (13 x 18 cm)
10. Płoty. Nowy zamek Ostenów, stan sprzed 1939 r., elewacja północno-wschodnia.
Oryg.: AF MNS, neg. 3797 (13 x 18 cm)
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
59
Rozbudowę, przebudowę oraz modernizację kompleksu zamkowego wykonano w latach 1910–1912 według projektu architekta Paula Korffa z Laage
w Meklemburgi92, nadając całości charakter modnego wówczas „renesansu
niemieckiego”.
WzdłuŜ Regi usytuowano park, północnymi partiami łączący się z parkiem
miejskim. Bezpośrednio za zamkiem zachowała się najstarsza jego część,
o regularnym układzie charakterystycznym dla ogrodów francuskich i z aleją
lipową na osi zieleńca. Pomiędzy połową XIX w., a przed rokiem 1891, w obręb parku włączono przyległy las, tworząc w jego części enklawę zieleni o charakterze krajobrazowego parku angielskiego, z miękko rysującymi się ścieŜkami, duŜą polaną i kortami tenisowymi. Do 1945 r. w przestrzeni parku istniały
teŜ pawilony ogrodowe oraz grobowiec rodziny von Bismarck-Osten.
W przedwojennym planie Płotów (przed 1939 r.) czytelne były wszystkie
etapy powstawania miasta oraz narastania kolejnych faz jego budowy93. ZróŜnicowanie wielkości i charakteru działki budowlanej, miejsca jej lokalizacji
w przestrzeni miejskiej, zagęszczanie lub rozrzedzanie struktury zabudowy,
sposobu realizacji – powodowały, Ŝe zachowane przedwojenne kartogramy
pozwalają nie tylko na precyzyjne określanie i odczytywanie wszystkich etapów
powstawania miasta, ale równieŜ na wysnuwanie szczegółowych wniosków
dotyczących czasu, sposobu, jakości oraz charakteru zabudowy powstającej
w kolejnych etapach realizacyjnych.
Intensywna zabudowa miejska z gęsto zabudowanymi podwórkami powstawała na niewielkich, maksymalnie zagęszczonych działkach budowlanych
i grupowała się w obszarze Starego Miasta przy ulicach: König-Strasse, Kreutz-Strasse (dziś ul. Sienkiewicza), Gasse Str. ????; od zachodu: Garten-Strasse; od
wschodu: Mühlen-Strasse łącząca się z Körlinerstrasse (I Armii Wojska Polskiego)94. Na północ od starego zamku prowadziła Schloss-Strasse, aby poza
rynkiem – juŜ na nowomiejskiej przestrzeni – rozdzielić się w dwóch kierunkach: Landwehr-Strasse skręcającą na północny wschód i Wilhelm-Strasse (dziś
ul. Jedności Narodowej) podąŜającą na północny zachód do dworca kolejowego. Rynek staromiejski z ratuszem przesunięto z osi w kierunku wschodnim.
W obszarze staromiejskim zabudowa tworzyła zwarte ciągi z liniami regulacyj92
Studiował na politechnice w Neustadt w Meklemburgii i głównie w tej dzielnicy prowadził swoją działalność architektoniczną. Na Pomorzu wzniósł równieŜ pałac w Mostach.
93
Plan miasta przed 1939 r.
94
Zob. przyp. 37.
60
Alicja Biranowska-Kurtz
nymi przylegającymi bezpośrednio do jezdni i równoległymi do światła ulic. Na
niektórych odcinkach nowomiejskich zabudowa równieŜ tworzyła zwarte ciągi,
z liniami regulacyjnymi odsuniętymi od granicy jezdni, w głąb posesji. Część
realizacji powstawała jednak jako wolno stojące obiekty budowlane. W nowomiejskiej strefie miasta zabudowę poprzedzano najczęściej przedogródkami;
wznoszono ją na pokaźnych i bardzo zróŜnicowanych wielkościowo działkach
siedliskowych, powiązanych z rozległymi ogrodami rozciągającymi się na zapleczach. Tutaj jedynie niektóre podwórka były szczelniej zabudowane, a w ich
przestrzeni umieszczano niewielkie obiekty gospodarcze (chlewiki, szopy, drewutnie).
Architekturę kształtującą obydwie pierzeje głównej ulicy przelotowej miasteczka (dziś I Armii Wojska Polskiego) odsunięto od linii regulacyjnej,
a kształtem i wielkością mocno zróŜnicowano działki budowlane. Podobny
charakter otrzymała Ring-Strasse (Grunwaldzka), od zachodu łącząca się z placem Hinderberg ?????, rozłoŜonym przed mleczarnią. Rozległy park zamkowy
wypełniał całą przestrzeń pomiędzy zapleczami działek przy dzisiejszej ul. I Armii
Wojska Polskiego a zakolem Regi, stanowiąc doskonale zadbany kompleks
zieleni, poprzecinany miękko prowadzonymi alejami, widokowo łączący się
z parkiem miejskim porastającym przeciwległy brzeg rzeki (ryc. 11).
5 marca 1945 r. Płoty zostały zdobyte przez wojska radzieckie, a następnie
przekazane administracji polskiej. Zmiana państwowości doprowadziła do
znacznej zapaści gospodarczej, poniewaŜ powołanie nowej administracji nie
naleŜało do prostych działań. Płoty otrzymały administrację gminną i zachowały funkcje rolnicze. W czerwcu 1945 r. reaktywowano linię kolejową Resko
– Płoty – Wysoka Kamieńska; w listopadzie: Runowo Pomorskie – Płoty;
w grudniu: Płoty–Trzebiatów95. PoŜar, który nastąpił w 1945 r., wypalił znaczą
część budynków w rejonie ul. Sienkiewicza, pozostawiając tam „wielką wyrwę
budowlaną”. Kolejne ubytki powstawały w wyniku dekapitalizacji lub „dzikich” rozbiórek dawnej zabudowy szachulcowej. W latach 1959–1967 przeprowadzono badania, wykonano projekty i prace rewitalizacyjne związane
z odbudową starego zamku Blücherów. Po ich zakończeniu w obiekcie umieszczono bibliotekę, później filię Archiwum Państwowego ze Szczecina. Zamek
Ostenów pełnił róŜne funkcje. Obecnie mieści bibliotekę, urząd miasta i szkołę.
Część pomieszczeń nie jest uŜytkowana, a dawne zbiory uległy rozproszeniu.
95
Płoty. Dzieje..., s. 26, 108, 208.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
11. Płoty. Wycinek mapy sztabowej 1 : 25 000, 1941 r.
Oryg.: APSz, Zb. Kart., 1 : 25 000
61
62
Alicja Biranowska-Kurtz
Zakończenie
Płoty stanowią przykład prywatnego zespołu przestrzennego o niezwykle ciekawej genezie, wiąŜącej się z funkcjonowaniem dwóch rodów wczesnośredniowiecznych. W dobie lokacji, a potem w pełnym średniowieczu, miasto
odsunęło się od dawnego grodu północnego i związało z południowym, który
zachował funkcje rezydencjonalno-obronne do epoki nowoŜytnej, a rezydencjonalne – niemal do naszych czasów. Druga, nowoŜytna rezydencja funkcjonuje
nieprzerwanie do dziś. Kontynuacja rozwoju dwóch zespołów rezydencjonalnych zapisała się w przestrzeni (plan z 1740 r.), prezentując nie tylko zamkipałace, ale i liczne załoŜenia im towarzyszące: zabudowania gospodarczofolwarczne, ogrody, bardzo wczesny bulwar nadrzeczny (z początku XVIII w.,
na prawym brzegu rzeki), prowadzącą do mostu aleję wysadzaną drzewami,
a w końcu XIX w. przestrzennie wykształcony park z wiązką promieniście
prowadzonych dróg (być moŜe planowanych juŜ w baroku?). Okres nowoŜytny
dowodzi, Ŝe w strukturze urbanistycznej miasta nastąpiły istotne zmiany, łącznie z powstaniem Nowego Miasta (bez powołania osobnej jurysdykcji), wypełniającego od północy wolną przestrzeń pomiędzy staromiejską zabudową
a zakolem rzeki. Nowy obszar częściowo zagospodarowano juŜ w epoce nowoŜytnej, która mimo zaburzeń historycznych, niepowodzeń i zniszczeń, pod
względem urbanistyczno-przestrzennym była w Płotach równie dobra jak średniowiecze.
Niewielkiej liczbie mieszkających tu rodzin Płoty oferowały przede
wszystkim funkcje usługowe na rzecz dwóch rezydencji, niezaleŜnie od rynku
lokalnego dla mieszczan i okolicznych wsi. Wprawdzie w okresie nowoŜytnym
nastąpiło nieznaczne zachwianie rozwoju gospodarczego, nie przeszkodziło ono
jednak dość intensywnemu rozwojowi przestrzennemu i znakomitej kompozycji
miasta, które na przełomie XIX i XX w. powiększono o nowe tereny. W 2002 r.
poprowadzono przez Płoty kształtowaną współcześnie arterię szybkiego ruchu
z licznymi rozjazdami, radykalnie zmieniając kontekst kompozycji przestrzennej miasta rozlokowanego pomiędzy zielenią parku, zakolem rzeki a rezydencjami (zob. ryc. 8). Ta niezwykle szeroka arteria rozcięła miasto na dwie niespójne części, wprowadzając w Płotach „wielkomiejskie” perspektywy oraz
burząc historyczne załoŜenia i układy przestrzenne, zamknięcia ulic oraz dawny
nastrój specyficznego „sielskiego” klimatu tego miasteczka.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
MIŁOSZ STĘPIŃSKI
Szczecin
XI LETNIE IGRZYSKA OLIMPIJSKIE W BERLINIE
W POLSKIEJ HISTORIOGRAFII
IW
„PRZEGLĄDZIE SPORTOWYM” Z 1936 ROKU
CZĘŚĆ II*
III
Przechodząc do próby konfrontacji literatury i wspomnień z relacjami źródłowymi „Przeglądu Sportowego” z roku 1936, takŜe na temat odczuć samej
Jadwigi Wajsówny podczas XI Igrzysk Olimpijskich (IO) w Berlinie, nie sposób nie odczuć zaskoczenia. Są one jakby osobnymi, słabo do siebie przystającymi światami faktów i emocji. RozbieŜności są ogromne i odnoszą się do:
1) stopnia obecności ideologii nazistowskiej na tych igrzyskach, 2) wraŜliwości
polskich olimpijczyków na jej przejawy i symbolikę, 3) zachowań niemieckiej
publiczności wobec obcych sportowców, w tym Polaków, 4) przyczyn mniejszego, niŜ oczekiwano, dorobku medalowego i punktowego reprezentacji II RP.
Osobnym zagadnieniem jest reakcja współczesnych na ten rezultat, a pojawiła się ona zaraz po zgaszeniu znicza olimpijskiego – w pewnej części
wpływając zapewne na poglądy dominujące w literaturze.
MoŜna przyjąć, Ŝe oficjalny organ polskich organizacji sportu uwzględniał
rządową linię porozumienia z Niemcami, np. donosząc 8 sierpnia 1936 r. o wielkim zainteresowaniu Hitlera przebiegiem rywalizacji olimpijskiej – kanclerz
pomimo doniosłych prac państwowych codziennie przez 2–3 godziny gościł na
*
Część I – „Przegląd Zachodniopomorski” 2008, z. 4, s. 51–69.
64
Miłosz Stępiński
Stadionie Olimpijskim1. Dobór fotografii, zwłaszcza w porównaniu z serwisem
niemieckim, rzuca interesujące światło na granice kurtuazji wielkiej warszawskiej gazety sportowej wobec gospodarzy igrzysk. Gdy zestawimy ilustracje
w „Przeglądzie Sportowym” i niemieckiej prasie z 1936 r., moŜemy z łatwością
stwierdzić, iŜ na wielu fotografiach polscy sportowcy podczas IO w Berlinie
pozują do zdjęć wspólnie ze swoimi niemieckimi kolegami. Inną ciekawą sprawą jest fakt, Ŝe zarówno w prasie niemieckiej, jak i polskiej zamieszczono róŜne
zdjęcia. Oznacza to, iŜ „Przegląd Sportowy” nie przedrukowywał fotografii
z gazet nazistowskich, które mogłyby podlegać cenzurze i propagandzie, tylko
korzystał z usług własnych fotoreporterów. Tak wiec tylko czytelnik dodatków
olimpijskich w prasie z sierpniu 1936 r. i albumów olimpijskich znajdzie „medalowe” Polki w okolicznościach choć w części zaprzeczających pierwszej
perspektywie. Jadwiga Wajsówna, zwana przez Niemców Hedwig Weiss, reklamowana była jako rekordzistka świata w rzucie dyskiem i najpowaŜniejsza
kandydatka do złota w tej dziedzinie na nadchodzących igrzyskach2. Na tej
samej pierwszej stronie moŜna ujrzeć ciekawe zdjęcie, na którym tuŜ po zakończonej dekoracji naturalnie uśmiechnięta Wajsówna obejmuje swoje niemieckie
koleŜanki – Giselę Mauermayer i Paulę Mollenhauer3. Podobne pozytywne
emocje przedstawia czarno-białe zdjęcie Marii Kwaśniewskiej, które zamieszczono w niemieckiej „Pommersche Zeitung”4. Smaku polsko-niemieckiej rywalizacji dodawał fakt, Ŝe pojedynek Kwaśniewskiej z niemieckimi oszczepniczkami odbył się 2 sierpnia jako pierwsza konkurencja igrzysk. Po jej zakończeniu świat obiegło zdjęcie Führera gratulującego zarówno Niemkom, jak i brązowej oszczepniczce, medalistce z Polski5. TakŜe gdzie indziej ciepło zapowia1
„Przegląd Sportowy” (dalej PS) 1936, nr 67.
2
Die XI. Olympiade Berlin 1936. Hrsg. von der Firma Henrich Franck Sohne G.m.b.H. Berlin [i in.] 1936, s. 6: HEDWIG WEISS, POLEN hielt zeitweilig den Weltrekord im Diskuswerfen
für Frauen und gilt in dieser leichtathletischen Übung durch die Beständigkeit ihrer Leistungen
als die schärfste Anwärterin auf die Goldmedaille bei den kommenden olympischen Spielen in
Berlin 1936, wo Deutschland durch Gisela Mauermeyer ihr eine Konkurrentin von großem Können entgegengestellt wird.
3
TamŜe, s. 217: Die drei Olympiasiegerinnen im Diskuswerfen nach dem Kampf. Links die
Gewinnerin der Goldmedaille, die Münchnerin Gisela Mauermeyer 47,63, in der Mitte die Polin
Jadwiga Wajsówna, die mit einem Wurf über 46,22 Zweite wurde, und rechts die Hamburgerin
Paula Mollenhauer, die mit 39,80 Dritte blieb.
4
„Pommersche Zeitung” 5 (1936), Nr. 34: Tilly Fleischer mit der Polin Kwaśniewska und
mit Lenie Krüger, die die silberne Medaille für Deutschland errang.
5
TamŜe. Pod zdjęciem Hitlera w rozmowie z oszczepniczkami podpis: Führer beglückwünscht Tilly Fleischer, Luise Krüger und die Polin Kwaśniewska. Niemka Tilly Fleischer wy-
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
65
dano występy polskich olimpijczyków – np. Janusza Kusocińskiego czy Jadwigi Wajsówny, komplementując ich dotychczasowe osiągnięcia sportowe6.
Korespondenci najpowaŜniejszej polskiej gazety sportowej nie mogli sobie
pozwolić na konfabulację. Niemcy włoŜyły wielki wysiłek w ogromną akcję
informacyjną i propagandową XI IO. Wielka liczba specjalnych przedstawicielstw turystycznych oplotła Europę i Amerykę, zachęcając do przyjazdu na
igrzyska. Jest niewyobraŜalne, aby zabiegi te ominęły Warszawę! Dodajmy, Ŝe
wiedza o wykorzystaniu Igrzysk XI Olimpiady do celów politycznych i totalitarnych mogła przedostać się do masowej świadomości Polaków i innych społeczeństw dopiero po 1 września 1939 r. lub po 10 maja 1940 r. albo po
22 czerwca 1941 r. Hitler znakomicie potrafił odgrywać rolę spolegliwego
i troskliwego gospodarza, który pozostawał wierny idei olimpijskiej. Rządowi
nazistowskiemu udało się zaprezentować Niemcy jako ambitny, gościnny i miłujący pokój naród, nie ograniczając przy tym nazyfikacji i militaryzacji społeczeństwa niemieckiego. Nie było przy tym Ŝadnej przerwy w prześladowaniu
politycznych przeciwników7. Faktem jest jednak, Ŝe zjawiska te staranie ukrywano przed gośćmi, którzy w swoich przeŜyciach i ocenach kierowali się tym,
co widzieli – a widzieli staranną, wszechstronną i sugestywną fasadę przyjaźni
i olimpizmu. Nie sadzę, aby nie ulegli jej, podobnie jak cały świat, nasi reprezentanci. Trudno obronić tezę, iŜ podczas IO w Berlinie któryś z polskich sportowców czy dziennikarzy był w pełni przekonany o dwulicowości nazistów
oraz przeczuwał, Ŝe za kilka lat zaleją oni falą zbrodni pół Europy, w tym II RP.
Polscy sportowcy najpewniej nie mieli okazji natknąć się podczas olimpiady na przejawy rasizmu, nacjonalizmu, nie mówiąc o antypolskości. Wspomniane juŜ postanowienie reŜymu co do wykorzystania olimpiady w Berlinie
do celów zewnątrzpolitycznych przekładały się na ściśle polecenia udzielane
prasie i radiu przez ministerstwo propagandy i oświecenia narodowego. Poligograła wynikiem 45,18 m, zdobywając pierwszy złoty medal XI IO i tym samym pierwsze złoto
dla Niemiec. Druga była takŜe Niemka, L. Krüger, z wynikiem 43,29 m; trzecie miejsc zajęła
Kwaśniewska, która uzyskała rezultat 41,80 m.
6
Die XI. Olympiade..., s. 5, zdjęcie J. Kusocińskiego z pełnym pochwał, ciepłym podpisem:
Kusociński, Polen. Der 10000 m Olympiameister in Los Angeles. Dieser zähe Kämpfer hat sich
mit eisernem Fleiß nach vorn gearbeitet und erntete verhältnismäßig spät, dafür aber um so
schöner die Früchte seiner Arbeit. Kusociński zählt auch noch heute zu den Weltbesten im Langstreckenlauf und wird voraussichtlich Polen in Berlin vertreten.
7
13.07.1936 został uruchomiony pod Berlinem KZ Sachsenhausen. Podjęto teŜ pierwsze
decyzje prawne w kwestii „ochrony zdrowia dziedzicznego”, otwierające w istocie drogę do
eutanazji i sterylizacji.
66
Miłosz Stępiński
nem doświadczalnym stały się juŜ IV Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Garmisch-Partenkirchen w lutym 1936 r.
Pomiędzy 2 a 27 lipca 1936 r. na prasę spadł grad apeli i zaleceń Goebbelsa, obejmujących eksponowanie doniesień o igrzyskach na pierwszych stronach
gazet. Od końca 1935 r. z ulic niemieckich znikły antyŜydowskie napisy i hasła,
a z kiosków i księgarń wycofano osławiony tygodnik „Der Stürmer”. Goście
zagraniczni mieli doświadczyć olśniewającego przykładu niemieckiej gościnności. Zgodnie z odgórnymi zaleceniami naleŜało moŜliwie często podkreślać, Ŝe
to Führer zaplanował wielkie budowle w stolicy i wypełnił igrzyska swoim
impulsem. Czas między 1 sierpnia a 9 września 1936 r. miał być okresem zupełnej pauzy w kalendarzu manifestacji i zebrań NSDAP. Zakazano pisania
o zagadnieniach etnicznych i procesach o „zhańbienie rasy”. Zabroniono równieŜ krytyki zwyczajów i zachowań obcokrajowców oraz ich ewentualnych
wykroczeń (np. pod wpływem alkoholu) przeciw porządkowi publicznemu8.
ReŜym hitlerowski zdołał zbudować perfekcyjnie dopracowaną inscenizację niezwykłej i niepowtarzalnej atmosfery, której zdawali się ulegać zarówno
sportowcy, jak i widzowie. Tysiące uśmiechniętych twarzy olimpijczyków,
w tym i Polaków, nie mogły być dziełem wyłącznie aparatu propagandy ministerstwa Josepha Goebbelsa.
Wielkich honorów nie szczędził reŜym takŜe osobistościom międzynarodowego ruchu olimpijskiego, w tym takŜe kierownictwu Polskiego Komitetu
Olimpijskiego (PKOl). Ten spektakl rozpoczęło 29 lipca posiedzenie narodowych komitetów olimpijskich z Henrim de Baillet-Latourem na czele. Uroczystego otwarcia w imieniu Führera dokonał sam Rudolf Hess. Obrady miały
miejsce w auli Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma (od 1946 r. im. Humboldta). Zastępca Führera przemawiał na tle ogromnej flagi olimpijskiej. W wystąpieniu na próŜno szukać jakichkolwiek śladów ideologii nazistowskiej czy rasizmu. Mówca silnie eksponował znaczenie olimpizmu i sportu dla pokojowej
rywalizacji narodów9. Podczas dwóch sierpniowych tygodni cały łańcuch wspaniałych, pysznych uroczystości utrzymywał gości w stanie zachwytu. Goebbels
zaprosił tysiąc osób na „Włoską Noc” na Wyspę Pawią. Ribbentrop gościł nie8
K. Mellenthin, Berlin 1936. Goebbels goes Olympia. „Zeitung für Linke Debatte und Praxis”, 22.08.1996, s. 3–5 (źródło: http://www.holocaust-chronologie.de).
9
Feierlicher Auftakt zu den Olympischen Spielen 1936. Die Eröffnungssitzung des Internationalen Olympischen Komitees. Rudolf Hess begrüßt die ausländischen Gäste. „Pommersche
Zeitung” 5 (1936), Nr. 30.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
67
mal tyle samo gości w swojej willi w dzielnicy Berlin-Dahlem, a Göring wydał
uroczysty bal w obwieszonej kosztownymi jedwabnymi ozdobami Operze. Sam
Hitler zrezygnował z części swoich codziennych obowiązków i stale przyjmował licznych gości. Dyktator wykorzystał igrzyska, aby przybyli mogli ujrzeć
człowieka, który zdaje się trzymać w swoich rękach los Europy i zapewne takŜe
świata10.
Tym wysiłkom towarzyszyła narastająca kontrola mediów, w których
Goebbels skutecznie temperował szowinizm, nakazując eksponowanie sukcesów nie tylko własnych sportowców, lecz takŜe zagranicznych. 15 sierpnia
1936 r. ministerstwo propagandy zabroniło prasie triumfalnych okrzyków11,
okazywania „niemieckiej chełpliwości” (deutsche Überheblichkeit) i nakazało
traktowanie osiągnięć innych narodów na równi z niemieckimi.
Szczególne względy okazywano Amerykanom, na czym ogromnie zaleŜało Goebbelsowi, który 3 sierpnia ostrzegł prasę przed obraźliwymi atakami na
czarnoskórych sportowców: Rasowy punkt widzenia w Ŝadnym razie nie moŜe
znaleźć miejsca przy omawianiu sportowych rezultatów. Przede wszystkim Murzyni nie powinni zostać dotknięci w swojej wraŜliwości12.
Oceniając politykę informacyjną III Rzeszy co do XI IO, z jednej strony
nie sposób wykluczyć chęci pomniejszania naszego udziału w tych igrzyskach,
z drugiej jednak naturalną koleją rzeczy dziennikarze skupiali swoją uwagę na
złotych medalistach i rekordzistach świata. Zgodnie z dyrektywami Führera
organizatorzy i polityka informacyjna Rzeszy kierowali się zasadami olimpizmu i obiektywizmu w ocenie osiągnięć sportowych, wyraźnie unikając ostentacyjnego wyróŜniania niemieckich mistrzów. W sprintach i skokach Niemcy
niemal się nie liczyli, a czarnoskórzy Amerykanie królowali w bieŜących relacjach prasy oficjalnej i w albumach olimpijskich jako niepodzielni mistrzowie
dyscyplin szybkościowych. Cała ekipa USA z Jesse Owensem na czele cieszyła
się ogromnym zainteresowaniem berlińczyków i niemieckiej prasy od samego
przyjazdu do Berlina.
Wybiegając nieco w przyszłość, warto przypomnieć, Ŝe pozytywne wspomnienia o tych igrzyskach, panującym na nich duchu olimpijskim i pokojowej
rywalizacji podtrzymywało przez pewien czas wybitne jak na ówczesne czasy,
10
J. Fest, Hitler. Eine Biographie. Berlin–Frankfurt/M. 1987, s. 708.
11
K. Mellenthin, Berlin 1936..., s. 6.
12
TamŜe. Zarazem nakazano umieszczać tabele z wynikami XI IO w zestawieniu z wynikami X IO w Los Angeles, aby uwypuklić niemiecki triumf.
68
Miłosz Stępiński
dwuczęściowe dzieło Leni Riefenstahl Olympia-Film, wyświetlone po raz
pierwszy 20 kwietnia 1938 r. Historiografia zgodna jest w kwestii pionierskiego
charakteru technik zastosowanych w filmie i wysokiego stopnia obiektywizmu.
Część polskiej historiografii podkreśla, Ŝe film ten świadczył o chęci utrzymywania przez Rzeszę dobrych stosunków z innymi krajami13.
NaleŜy podkreślić, iŜ dostępne mi polskie i niemieckie źródła nie dają
podstaw do oskarŜeń Niemców o tendencyjność w opisie udziału Polaków.
Szczególnie lektura relacji korespondentów „Przeglądu Sportowego”, biorących
udział w IO w Berlinie, pozwala określić ich drukowane opinie jako rzetelne
i pozbawione jakichkolwiek uwag dotyczących ewentualnych antypolskich
incydentów czy rzucających się w oczy jaskrawych oznak nazyfikacji Niemiec.
„Przegląd Sportowy”, będący najpoczytniejszą wielkonakładową gazetą sportową o zasięgu ogólnopolskim, odbierany był jako publikator bliski sferom
rządowym, afirmujący politykę sportową państwa. Z gazetą ściśle współpracował m.in. Polski Komitet Olimpijski, kierowany przez płk. Kazimierza Glabisza14, oraz Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Gazeta unikała jakichkolwiek akcentów antyniemieckich lub ocen,
np. polityki Hitlera na polu sportu i wychowania młodzieŜy15.
Lata 1934–1935 wysunęły na czoło problemów europejskich zagadnienie
bezpieczeństwa zbiorowego, a korzyść z klęski tych wysiłków wyciągnęły
Niemcy, przy wydatnym poparciu polityki polskiej. To był zasadniczy powód,
13
B. Drewniak, Teatr i film Trzeciej Rzeszy w systemie hitlerowskiej propagandy. Gdańsk
1972, s. 76–77. Na marginesie wypadałoby sprostować twierdzenie Andrzeja Jucewicza (Trzy
olimpiady. Warszawa 1972, s. 44), sugerujące, Ŝe to władze III Rzeszy postanowiły nakręcić
epopeję filmową z tego wydarzenia, a wiec Ŝe film o olimpiadzie był inicjatywą propagandową
władz III Rzeszy. W istocie była to realizacja obowiązującej od 1928 r. dyrektywy MKOl wobec
kaŜdego kraju gospodarza w tym przedmiocie.
14
G. Wieczorek, Generał Kazimierz Glabisz (1893–1981). Zarys biografii. Gorzów Wlkp.
2008, s. 111–124.
15
„Przegląd Sportowy” naleŜał do grupy najwaŜniejszych czasopism informacyjnych i był
najwaŜniejszą i najdłuŜej wychodzą gazetą sportową. Ukazywał się od 1922 r., przez trzy lata
w Krakowie, potem, do września 1939 r. – w Warszawie, początkowo jako tygodnik, następnie
2 razy w tygodniu. Zgromadził zespół dziennikarzy specjalizujących się w problematyce sportowej. Był wydawany przez koncern „Prasa Polska” S.A., podporządkowany od 1934 r. Bogusławowi Miedzińskiemu, ówczesnemu redaktorowi „Gazety Polskiej” – centralnego organu obozu
rządzącego – jednej z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych postaci obozu sanacyjnego.
PS miał mutacje w ośmiu miastach Polski. Wychodził początkowo w nakładzie 35 tys., a potem
do 65 tys. egzemplarzy, co stanowiło aŜ ok. 1/3 nakładu dzienników wspomnianego koncernu. PS
redagował najpierw Kazimierz Wierzyński, a potem Marian Strzelecki. Za: A. Paczkowski, Prasa
polska w latach 1918–1939. Warszawa 1980, s. 104, 159–162, 290.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
69
dla którego Niemcy podtrzymywały i pogłębiały politykę porozumienia z II RP.
Z niemieckiego punktu widzenia „linia 26 stycznia”16 miała więc przede
wszystkim doraźny charakter. Niemcy robili bardzo wiele, aby utrzymać Becka
przy tej linii, choć od wiosny 1936 r. powstawały w Rzeszy nastroje zniechęcenia wobec polityki współdziałania z Polską17. Sytuacja międzynarodowa Rzeszy
w 1936 r. wymagała kontynuacji polityki współdziałania z II RP, jednak natęŜenie zabiegów Berlina o utrzymanie Warszawy przy dotychczasowej linii politycznej było w tymŜe roku mniejsze niŜ w dwóch poprzednich latach. W maju
1936 r. odbyły się rozmowy Becka z Göringiem w Berlinie, w których marszałek Rzeszy m.in. deklarował utrzymanie „linii 26 stycznia”, a Beck mówił
o zbliŜeniu z Niemcami jako trwałym elemencie polskiej polityki zagranicznej18. Wnikliwe studium gdańskiego badacza na temat kultury III Rzeszy uzupełnia ten obraz o wypieranie z polskiej pamięci historycznej znakomitego niemal stanu polsko-niemieckiej (hitlerowskiej) współpracy na polu kultury i sztuki, opartego na wspólnym porozumieniu o współpracy kulturalnej z października 1934 r. Udział w porozumieniu brały ikony polskiej literatury, muzyki, teatru
i filmu (m.in. Jan Kiepura, Loda Halma, Pola Negri, Marta Wiszniowska).
W Niemczech prezentowano twórczość Zofii Nałkowskiej i Kazimiery Iłłakowiczówny, a w Polsce w latach 1933–1935 często pokazywano dorobek niemieckiej kinematografii19.
Ze względu na te fakty trudno przypuszczać, aby podczas igrzysk w Berlinie gospodarze pozwalali sobie wobec polskich gości na jakieś faux pas, a korespondent „Przeglądu Sportowego” nie umiał ich dostrzec. Warto podkreślić, Ŝe
juŜ na wiele dni przed otwarciem igrzysk polska prasa sportowa przygotowywała czytelników na wydarzenia doprawdy wyjątkowe i niemające precedensu
w historii olimpiad doby nowoŜytnej. Miłośnikom boksu reklamowano tę dys16
Do tego problemu zob. Deklaracja polsko-niemiecka o niestosowaniu przemocy z dnia
26 stycznia 1934 r. z perspektywy Polski i Europy w siedemdziesiątą rocznicę podpisania. Red.
M. Wojciechowski. Toruń 2005.
17
Zob. M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemieckie 1933–1938. Poznań 1965, s. 253–
254, 302.
18
19
TamŜe, s. 302–304.
B. Drewniak, Teatr i film..., s. 13, 58–60, 76–77, 192–194. Jan Kiepura zdobył w Niemczech duŜą popularność. Występował w operze przy Unter den Linden m.in. w obecności Hitlera
i Goebbelsa. Nie był on jednak jedynym polskim artystą zaangaŜowanym przez hitlerowską
machinę propagandową – bas-baryton Zygmunt Jabłonowski prezentował pieśni K. Szymanowskiego, a znana polska skrzypaczka Irena Dubiska występowała w 1937 r. na koncercie zorganizowanym przez hitlerowską organizację Kraft durch Freude.
70
Miłosz Stępiński
cyplinę jako jeden z najciekawszych aktów XI Olimpiady, podkreślając walory
pięściarstwa, z jednoczesnym zaznaczeniem, Ŝe Polacy w tej dyscyplinie mieli
wystąpić jako silna ekipa: Turniej dwustukilkudziesięciu najlepszych amatorów
świata to impreza zgoła gigantyczna. 6 dni trwać będą wielkie boje w „Deutschlandhalle”. Aby im podołać, organizatorzy zmuszeni są do ustawienia
w potęŜnej hali 2 ringów. Organizacja przewiduje po 64 walki przez 6 dni.
Czwartego i piątego dnia odbędzie się po 14 spotkań, a ostatniego tylko 8 finałów20.
Dla prawdziwych miłośników boksu i admiratorów nowości technicznych
gazeta miała kolejną niespodziankę – o której takŜe milczy późniejsza literatura.
Chodzi o tzw. skanalizowany ring, wielką nowość na XI IO: Największym
novum technicznym będzie sam ring, zewnątrz nie będzie się on moŜe wiele
róŜnił od pozostałych. Ale będzie to pierwszy ring skanalizowany! Ring z bieŜącą wodą. Tego jeszcze nie było. Znikną wiec niezliczone flaszki z wodą, a kaŜdy
zawodnik dostanie swój własny kubek. Wymiary ringu wynoszą 5,5 x 5,5, m.
Sznury objęte będą gumową oponą, staną się więc bardziej elastyczne. To są
szczegóły, o których warto pamiętać juŜ w trakcie przygotowań21.
Krytykując konserwatyzm ówczesnej federacji bokserskiej FIBA, „Przegląd Sportowy” gorąco popierał kolejną cenną inicjatywę niemieckich gospodarzy: Krótko przed podjęciem walki odbędzie się w Berlinie kongres FIBA. Do
planu obrad zgłoszono szereg interesujących wniosków [...]. Interesujący jest
równieŜ projekt Niemców, którzy proponują doprowadzenie do ładu granic
wagowych, przez usuniecie wartości gramowych, powstałych przy przerachowaniu uncji na kilogramy. [...] Ciekawe, czy FIBA okaŜe się instytucją postępową22.
Na tym nie kończą się pochwały „Przeglądu” pod adresem Niemców za
przyczynienie się do rozwoju tradycji olimpijskich. Szczególnie naleŜy podkreślić – wyraŜone tuŜ po zakończeniu olimpiady, w atmosferze polskiej klęski
i niemieckiego triumfu – uznanie dla wkładu gospodarzy do olimpijskiego futbolu, targanego rywalizacją między piłkarstwem amatorskim i zawodowym.
Niemcom udało się przeforsować przywrócenie piłkarstwa do programu dyscy20
Gigantyczny turniej pięściarski. 246 zawodników z 58 państw na Olimpiadzie. PS 1936,
nr 61. Donoszono, Ŝe w turnieju miało brać udział 38 państw, a boks był najpopularniejszą po
lekkiej atletyce i pływaniu dyscypliną sportu.
21
TamŜe, Skanalizowany ring.
22
TamŜe, Interesujące projekty.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
71
plin olimpijskich i przekonać do udziału piłkarzy z Wielkiej Brytanii, co miało
juŜ specjalny posmak23.
Postawy oczekiwania i silne zainteresowanie igrzyskami prasa kształtowała i podtrzymywała przez swoisty nacisk psychologiczny na olimpijczyków. Na
dwa tygodnie przez igrzyskami piłkarze mieli sobie zdawać sprawę ze stawki,
jaką stanowił dla nich Berlin. W obliczu faktu, Ŝe szereg poraŜek nadweręŜył
ich kredyt moralny, a szeroki ogół dość nieprzychylnie ustosunkował się do ich
projektów olimpijskich, futboliści mieli szanse, aby dobrą postawą w stolicy
Niemiec naprawić wiele grzechów i za jednym zamachem odzyskać utraconą
pozycję24.
Polska prasa sportowa w ciepłych słowach relacjonowała podróŜ olimpijczyków do Berlina. Emocje sięgnęły zenitu juŜ na Dworcu Głównym w Warszawie, gdzie dostojnicy, członkowie rodzin sportowców i sympatycy sportu
oblegali wagony z olimpijczykami. PoŜegnanie miało charakter niemal narodowego święta. „Przegląd Sportowy” zamieścił wielkie zdjęcie tłumu tłoczącego
się wokół kilku wagonów. Pod fotografią widnieje podpis: Szczęśliwej drogi,
powodzenia i duŜo medali olimpijskich25. Te słowa oddają poniekąd skalę oczekiwań państwa i społeczeństwa wobec biało-czerwonych.
W pociągu świetne humory olimpijczyków podtrzymywał sam Janusz Kusociński, kręcący się po wagonach. Z sympatią opisywano równieŜ wspomniany wcześniej ujmujący moment przekraczania granicy: W Zbąszynku odczepiają
nas od normalnego pociągu. Jedziemy juŜ „wanderzugiem”. Na granicy niemieckiej orkiestra – wita nas miejscowy starosta. InŜ. Grabowski odpowiada po
polsku. Pierwsze zetkniecie z Niemcami jest niezwykle serdeczne. O formalnościach celnych nie warto wspominać, bo ich wcale nie było26.
23
Piłkarstwo w cieniu olimpijskiego sztandaru. TamŜe, nr 72.
24
Piłkarze przed ostatnią próbą. Skład ekspedycji olimpijskiej przyjmuje realne kształty.
TamŜe, nr 59.
25
TamŜe, nr 63: Berlin wita ekspedycję Polski. Przy porannym pociągu berlińskim dawno
juŜ nie było takiego ścisku. Pełno w wagonach, rojno na peronie, gdzie z pośród szarych codziennych ubiorów przeświecały jaskrawą czerwienią (coś nie bardzo amarant) tuŜurki olimpijskie
i bieliły się zawadiacko rogatywki. [...] Nastrój wyjeŜdŜających był bardzo dobry, otucha wstąpiła
teŜ w tych, którzy czekać będą w kraju na wieści ze sceny berlińskiej. Trudno było jakoś uwierzyć,
by te zgrabnie prezentujące się panie chciały sprawić nam zawód.
26
Flaga polska w Doeberitz. PodroŜ i powitanie olimpijczyków polskich w Berlinie. Na granicy. TamŜe. Z opisem tym koresponduje relacja K. GryŜewskiego, gdzie autor dodaje, Ŝe przyjazd polskiej ekipy do Berlina rozpoczął się z wielką pompą juŜ w Zbąszynku.
72
Miłosz Stępiński
Zdumienie czytelnika polskiej literatury przedmiotu wzrasta niepomiernie,
gdy czyta dalszą cześć relacji z przyjazdu polskiej ekipy do stolicy Niemiec. Na
dworcu w Berlinie biało-czerwonych witał z ogromnymi honorami sam Theodor Lewald, były przewodniczący Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego
i aktualny przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Igrzysk. Trudno zakładać, Ŝe tak wysoko postawiony funkcjonariusz znalazłby czas i siły, by witać
wszystkie przyjeŜdŜające do Berlina ekipy olimpijskie. Gdy Polacy wysiadali
z pociągu, orkiestra Wehrmachtu dwukrotnie grała Mazurka Dąbrowskiego.
Zaskakujący jest kontrast między tym, co relacjonują korespondenci
„Przeglądu” oraz sami sportowcy a tym, co w „poskąpionej” przez polskich
badaczy wersji znajduje wyraz w późniejszej literaturze. W bieŜących relacjach
na próŜno szukać informacji o kłującym w oczy nazizmie. Dominują za to opisy
zawierające komplementy pod adresem niemieckich gospodarzy – jak te wyraŜone przez kierownika polskiej ekipy olimpijskiej: Niestety, czarne chmury są
coraz gęstsze. Leje deszcz. WjeŜdŜamy w obręb wielkiego miasta. Ścigamy się
z miejskimi pociągami. Berlińczycy darzą nas przyjaznymi uśmiechami, machają chusteczkami. Na centralnym dworcu Friedrichstrasse czeka na nas grupa
„oficjeli” niemieckich z ministrem Lewaldem, przewodniczącym niemieckiego
komitetu olimpijskiego na czele. Orkiestra wojskowa gra marsze. W jednej
chwili peron zaludnia się czerwonymi mundurami. Chłopcy ustawiają się
w dwurzędzie, a czoło kolumny tworzą kierownicy i panie27.
Nie mniejszą sensacją jest obecność ambasadora Józefa Lipskiego na
dworcu Berlin-Friedrichstrasse: Głos zabrał minister Lewald, który wita serdecznie druŜynę polską w imieniu gospodarzy. Głos sędziwego prezesa rozprasza się pod szklanym stropem dworca i do uszu wpadają tylko poszczególne
wyrazy: „Polska”, „sąsiedzi”, „współpraca”, „Ŝyczymy”, „oczekujemy”. Odpowiada płk Globisz. Podkreśla imponujący rozmach przygotowań niemieckich
[...] dziękuje za miłe przyjęcie, po czym po polsku zwraca się do ambasadora
Rzeczpospolitej, p. Lipskiego, i przyrzeka dzielną postawę reprezentacji polskiej
podczas bojów olimpijskich. [...] Przed wioską olimpijską oczekuje nas juŜ komendant płk von Glisa w otoczeniu sztabu. Na maszt przed budynkiem głównym,
przy dźwiękach Mazurka wciągany jest sztandar polski. Jest to 36 chorągiew,
jako Ŝe juŜ 36 ekip trenuje we wiosce, a jutro i pojutrze przybędą pozostałe.
Przed wioską zapoznajemy się równieŜ z przydzielonym nam przez Niemców
27
TamŜe, Deszcz w Berlinie.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
73
attache mjr. Friede. Jest to oficer, który w czasie wojny przebywał kilka lat
w Polsce i doskonale włada językiem polskim28.
Kontynuacja ciepłego przyjęcia nastąpiła w wiosce olimpijskiej w Döberitz,
którą przygotowywał Wehrmacht. Polacy otrzymali wydany w języku polskim
swoisty przewodnik zawierający informacje ogólne i plan topograficzny wioski.
Tekst sygnowali minister spraw wojskowych Rzeszy gen. Werner von Blomberg i wspomniany juŜ prezydent Komitetu Organizacyjnego XI Igrzysk, Theodor Lewald29.
Korespondent „Przeglądu Sportowego” donosił o pozytywnych wraŜeniach z wioski olimpijskiej: Baraki to gustowne budyneczki, zarysowujące się
ostro swą schludną bielą na tle soczystej zieleni trawników i muraw30. Pisał on
równieŜ o nastawionej na gusta poszczególnych reprezentacji narodowej kuchni
oraz innych drobnych wygodach. Krytykował jednak drakońskie przepisy, oddzielające mieszkańców wioski od świata zewnętrznego, co uderzało przede
wszystkim w dziennikarzy, poszukujących kontaktu ze sportowcami.
W relacji „Przeglądu” przebijały emocje i wzruszenie w obliczu spotkania
tak niezwykłego i barwnego świata sportu. Korespondent gazety zachwycał się
teŜ odbywającym się na miejscu prawdziwym festiwalem narodów i języków31.
W kolejnych relacjach pisał z entuzjazmem o świetnej kuchni i dobrych humorach32.
W sprawozdaniu z przyjazdu do Berlina natrafiamy równieŜ na nieznany
najpewniej literaturze przedmiotu (świadomie lub nie) akapit poświęcony
współpracy między II RP a III Rzeszą na polu sportu, i to sportu akademickie-
28
TamŜe, Powitanie na dworcu. Wraz z delegacja PKOl i ekipą olimpijską na dworzec przy
Friedrichstrasse przybyło teŜ z Polski w komplecie ok. 20 dziennikarzy.
29
Ulotka zatytułowana Witajcie we Wiosce Olimpijskiej! Czytamy na końcu: Wioskę tę zbudowała dla gości olimpijskich armia niemiecka. Uczyniła to ze sportowego ducha, gdyŜ myśli ona
sportowo i wierna jest idei olimpijskiej. Tak wiec wraz z całym narodem niemieckim armia jego
wita serdecznie swych gości. Ulotkę zawdzięczam uprzejmości p. prof. Henryka Laskiewicza.
Swoją drogą interesujące, Ŝe Adam Papée nie wspomniał o tym geście dowództwa Wehrmachtu –
niezaleŜnie od groteskowości tej sytuacji (ale oczywistej dopiero po 1.09.1939).
30
Idylla w Doeberitz. PS 1936, nr 63.
31
TamŜe, nr 61: Egzotyzm króluje w Doeberitz. Wizyta we wiosce olimpijskiej. Polska flaga w Doeberitz. Wrzawą napełniają wioskę południowi Amerykanie i naturalnie Włosi Przybyli
serdecznie witani Grecy, za nimi Chińczycy. W środę wieczorem witać będzie Berlin Islandczyków, hiszpańskich pięcioboistów, Brazylijczyków i gości z dalekiego Chile. I tak płynie fala za
fala, ciągną niezliczone karawany wszystkich ras i narodów.
32
TamŜe, nr 64.
74
Miłosz Stępiński
go. Oto polskich olimpijczyków witają w Berlinie polscy studenci warszawskiej
uczelni sportowej (Centralnego Instytuty Wychowania Fizycznego) – goście
niemieckich rówieśników, z którymi razem jadą do wioski olimpijskiej33.
Polska prasa sportowa przez cały czas trwania igrzysk ani razu nie wspominała o jakichkolwiek próbach szykanowania Polaków czy okazywaniu im
niechęci. W przeddzień otwarcia igrzysk „Przegląd Sportowy” zamieścił swoistą listę miejsc, które godne są obejrzenia w stolicy Niemiec. Nie bez znaczenia są tutaj uŜyte w tekście słowa zachęty: bajeczne stadiony tenisowe oraz
sformułowanie: Deutschlandhalle i Dietrich-Eckard-Bühne, które trzeba koniecznie zobaczyć34.
Z tymi komplementami pod adresem wysiłku organizacyjnego gospodarzy, a takŜe pod adresem ich kurtuazji i dbałości o prawdziwie olimpijską atmosferę, korespondowały doniesienia sprawozdawcy „Przeglądu Sportowego”
o Ŝyczliwym wobec polskich olimpijczyków stosunku niemieckich gospodarzy
i niemieckiej publiczności.
Z wywiadów, jakie korespondent „Przeglądu Sportowego” przeprowadził
na miejscu z czołowymi polskim lekkoatletkami, nie wynika, aby czuli się oni
w jakikolwiek sposób „przytłoczeni” wszechobecnością symboli nazistowskich
i szowinizmem lokalnej publiczność. Stanisława Walasiewiczówna, która po
biegu poddała się badaniom lekarskim i „kuracji”, oświadczyła dziennikarzowi,
Ŝe zamierza zostać do końca olimpiady i wyraziła nadzieję, iŜ po jej zakończeniu wystartuje na kolejnych sportowych zmaganiach w Wuppertalu 19 sierpnia35.
Na szczególną uwagę zasługuje, wywiad Jadwigi Wajsówny, w którym
sportsmenka w radosnym tonie wypowiada się o atmosferze igrzysk i cieszy
z adoracji wielkiej rzeszy „łowców autografów”, którzy kłębili się przed bramami stadionu: Zjawia się Wajsówna z czerwoną róŜą. To jeden z licznych bukietów, jaki dostaje po zdobyciu medalu. Bardzo przyjemnie być wicemistrzynią.
Wczoraj była zdenerwowana, ale tylko trochę. JuŜ nie tak jak w Los Angeles.
„Kiedy wyszedł mi pierwszy rzut, i byłam przez kilka minut rekordzistką olim33
Flaga polska w Doeberitz. PodroŜ i powitanie olimpijczyków polskich w Berlinie. Deszcz
w Berlinie. Powitanie na dworcu. TamŜe, nr 63. Dowiadujemy się dalej, Ŝe druŜyna olimpijska
jedzie do wioski razem z jednolicie ubranymi studentami CIPW, obozującymi tu w gościnie akademików Rzeszy.
34
Wyciąć i zachować na Berlin. Rady i wskazówki dla olimpijskiego turysty z Polski. TamŜe.
35
Kwaśniewska, Walasiewiczówna i Wajsówna po zwycięskich walkach. TamŜe, nr 67.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
75
pijska, poczułam się juŜ zupełnie [...] Pojedziemy do Wuppertalu, a potem... do
Tokio. Idziemy teraz w stronę stadionu, bo juŜ niedługo Sznajder ma skakać
o tyczce”. Co chwila musimy przystawać. Wajsówna jako ofiara własnej manii.
Łowcy autografów nie dają jej spokoju. Podbiegają bez przerwy36.
Wcześniej gazeta sportowa donosiła teŜ o obecności Janusza Kusocińskiego, chłonącego atmosferę igrzysk i miasta: Kusociński niezwykle popularny,
cały dzień latał po Berlinie37, a pisząc rywalizacji w rzucie oszczepem, informowała o tym, Ŝe szef Urzędu Sportu Rzeszy Hans von Tschamer und Osten
przyprowadzi wszystkie trzy medalistki do loŜy Führera, gdzie kanclerz Hitler
złoŜy im osobiste Ŝyczenia, zaś Maria Kwaśniewska jest bezgranicznie zachwycona swym wynikiem, Berlinem i całym światem38.
W relacji z walki Henryka Chmielewskiego z faworyzowanym Amerykaninem Jamesem Clarkiem, stoczonej w pięknej Deutschlandhalle, „Przegląd
Sportowy” wielokrotnie podkreślał wspaniały doping zdominowanej przez
Niemców publiczności, skierowany w stronę... Polaka! Gazeta pisała o szalonym dopingu, z jakim 16 tys. sympatyków boksu zagrzewało do walki polskiego boksera w jego morderczym pojedynku z Amerykaninem. Sprawozdawca
opisywał równieŜ „dziki protest” publiczności, gdy belgijski sędzia udzielał
Polakowi napomnień39.
Warto równieŜ wspomnieć o pewnych gestach kurtuazji, jakich doświadczyła polska druŜyna piłkarska. Gestach, o których nie pisała polska literatura
powojenna. W przeciwieństwie do wielu potęg futbolu biało-czerwoni wszystkie swoje pojedynki rozegrali na płycie pięknego Stadionu Olimpijskiego, a nie
na pomniejszych berlińskich „stadionikach”40. Ponadto publiczność niemiecka
36
TamŜe.
37
TamŜe, nr 64.
38
TamŜe.
38
Kwaśniewska się cieszy. TamŜe, nr 65.
39
TamŜe, nr 70: Nareszcie jakieś zwycięstwo! Deutschlandhalle traci przytomność z zachwytu nad Chmielewskim. Chmielewski zrobił dla propagandy sportu polskiego więcej niŜ
wszystkie dotychczasowe występy naszych berlińskich olimpijczyków. 16 tysięcy widzów w Deutschlandhalle [...] z zachwytu i krzyczących chórem – „Noch ist Polen nicht verloren” długo nie
zapomni bohaterskiej walki Polaka. MoŜemy śmiało powiedzieć, Ŝe takiej walki nie stoczył dotychczas Ŝaden polski bokser [...]. Porywający impet natarcia, Ŝelazna wola zwycięstwa i odwaga
zjednały Chmielewskiemu wszystkie serca.
40
Fußball. W: Olympia 1936. Die Olympischen Spiele 1936. In Berlin und Garmisch-Partenkirchen. Bd. I. Hrsg. v. Cigaretten-Bilderdienst Altona-Bahrenfeld. Altona-Bahrenfeld
1936, s. 121–123.
76
Miłosz Stępiński
okazywała polskiej reprezentacji wiele dowodów sympatii i zainteresowania,
np. podczas meczu półfinałowego z Norwegami41.
Co ciekawe, zarówno relacje niemieckie (album olimpijski Olympia
1936...), jak i polskie („Przegląd Sportowy”) stwierdzają jednomyślnie, Ŝe pod
względem atrakcyjności i poziomu sportowego mecz Polska-Norwegia zdecydowanie przewyŜszał finał Włochy-Austria i moŜe uchodzić za najlepszy mecz
turnieju piłkarskiego42. W ocenie rezultatów niektórych dyscyplin, w których
Niemcy triumfowali bezapelacyjnie, polska gazeta sportowa obiektywnie oddawała wyŜszość niemieckich sportowców: [...] kiedy Niemcom codziennie
spadają z nieba złote medale, kiedy lwia cześć zwycięstw przypada gospodarzom, a lata przygotowań i wydane pieniądze zwróciły się podczas Olimpiady
w złocie triumfów i srebrze zagranicznej propagandy 43. „Przegląd” nie omieszkał porównać ten wspaniały rozmach z mizerią warunków, jakie II RP oferowała części polskich olimpijczyków.
Wypada teŜ zwrócić uwagę na znaną relację Kazimierza Kucharskiego
o przyczynach jego poraŜki w walce o medal w biegu na 800 m. W świetle innych źródeł moŜe ona budzić wątpliwości, a przynajmniej stać się przedmiotem
dyskusji. Kucharski (podaję za Andrzejem Jucewiczem), stwierdza z całą stanowczością, Ŝe niemieccy gospodarze, łamiąc wszelkie zasady olimpizmu, wykorzystywali luki w regulaminach, aby doprowadzić swoich mistrzów do olimpijskich medali44. W świetle innych doniesień stwierdzenie to moŜna obarczyć
pewnymi wątpliwościami. Nie rozwijając opisu tego przypadku, który przeszedł
do historii jako jeden z osobliwszych45, naleŜy zasygnalizować, Ŝe: 1) w finale
41
PS 1936, nr 70: Choć zdziesiątkowani, ale walczyli. Bohaterska postawa piłkarzy. Norwegia-Polska 3 : 2. Dobrze, ale nieszczęśliwie. Przede wszystkim dlatego, Ŝe druŜyna polska na
oczach 80 tysięcy widzów spisała się zupełnie dobrze, zbierała często oklaski i w powaŜnym cięŜkim meczu, który p o z i o m e m swym przewyŜszał sobotni finał, zdobyła się na widowiskową
grę. Publiczność za nami. Najlepszym zresztą dowodem oceny wartości obu druŜyn było zachowanie się publiczności, która z chwilą, gdy Polska straciła bramkę, Ŝywo oklaskiwała kaŜdą naszą
akcję, uwaŜając widocznie, Ŝe gracze z białym orłem zasługują na doping i uznanie.
42
Fußball. W: Olympia 1936..., s. 119.
43
J. Erdman, Zwycięski rytm niemieckich wioseł. PS 1936, nr 71.
44
A. Jucewicz, Trzy olimpiady..., s. 51. Do tej sprawy takŜe S. Sieniawski, Najsmutniejsze
igrzyska. „Dysk Olimpijski” 1971, nr 12,, s. 20.
45
Według relacji K. Kucharskiego (za: A. Jucewicz, Trzy olimpiady..., s. 52—52) gospodarze ustalili linię mety tego biegu naprzeciwko loŜy Führera, a widz miał oklaskiwać faworyta
Lanziego. O przesunięciu mety Kucharski miał się dowiedzieć na kilka minut przed startem, ale
podczas biegu, w ferworze walki, zapomniał o tym zupełnie. Gdy wybiegł na ostatnią prostą
i zaczął finisz, było juŜ za późno, aby walczyć o medal. Kucharski uznał więc najpewniej, Ŝe linia
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
77
biegu na 800 m, w którym startował Kucharski, nie biegł Ŝaden Niemiec;
2) podstępne działania gospodarzy, zdaniem Kucharskiego pozbawiające go
„być moŜe” olimpijskiego medalu w finale o „niesłychanej scenerii”, dotknęły
nie tylko Polaka, gdyŜ drugim wielkim przegranym był równie znakomity, bardzo we wiosce olimpijskiej popularny włoski biegacz, Mario Lanzi, który jako
faworyt tej konkurencji przegrał złoto, co nie mogło być po myśli ani organizatorów, ani Führera; 3) literatura do dziś chyba nie wyjaśniła, jak to się stało, Ŝe
ofiarą przesunięcia linii mety stali się tylko Polak i Włoch, a nie zwycięski
Amerykanin John Woodruff czy trzeci na mecie Kanadyjczyk Phil Edwards;
4) w berlińskiej relacji „Przeglądu Sportowego” czytamy, Ŝe polski średniodystansowiec przede wszystkim padł ofiarą własnej nieufności do własnej Kondycji46.
Nie ma podstaw, by nie wierzyć relacjom niektórych polskich sportowców, którzy podczas XI Igrzysk Olimpijskich natknęli się na niesportowe zachowanie publiczności niemieckiej oraz na sędziów o wątpliwej bezstronności,
jak to miało miejsce w przypadku polskiej ekipy jeździeckiej. Takie wydarzenia
z pewnością miały miejsce. Chodzi jednak o to, by dać świadectwo prawdzie,
która pokazuje, Ŝe oprócz negatywnych incydentów były równieŜ przykłady
pozytywnych emocji Niemców wobec Polaków.
IV
Jest uderzające, Ŝe ten nasycony ciemnymi barwami obraz XI Olimpiady, jaki
przedstawia powojenna historiografia, zdaje się zupełnie nie współbrzmieć
z relacjami warszawskiego korespondenta „Przeglądu Sportowego” z Berlina.
Nie nawiązali do nich inni wspomniani najpowaŜniejsi badacze przedmiotu
(Grzegorz Młodzikowski, Andrzej Jucewicz). Do emocjonalnego tonu reakcji
gazety sportowej na dorobek polskich olimpijczyków w Berlinie odniósł się
w literaturze przedmiotu bodaj jedynie H. Sieniawski, eksponując powszechne
latem 1936 r. uczucie rozczarowania i brak usprawiedliwienia dla uzyskanych
mety znajdowała się na ostatnim łuku drugiego (ostatniego) okrąŜenia i zaskoczony dostrzegł, Ŝe
pozostali biegną dalej. Natomiast artykuł Die Läufe (w: Olympia 1936..., s. 31) relacjonuje, Ŝe
linię startu przeniesiono na środek prostej, aby uniknąć przepychania się, które zawsze następowało po starcie wyznaczonym na łuku. Ponadto relacja sugeruje, Ŝe Kucharski juŜ od połowy
dystansu nie miał szansy na pozycję medalową.
46
O wielkim finale biegu na 800 m. Zaprzepaszczone szanse. Historia wielkiego biegu.
Dramatyczna rozgrywka. PS 1936, nr 66.
78
Miłosz Stępiński
wyników, które tak kontrastowały z ogromnymi oczekiwaniami elit i społeczeństwa polskiego. Jeśli mielibyśmy w skrócie oddać ton korespondencji
i ocen „Przeglądu Sportowego”, to brak złotego medalu uwaŜano za wydarzenie
niezrozumiałe. Istotnie – skala oczekiwań, brak złota stworzyły wraz z traumą
niemieckiej okupacji zadziwiający splot czynników psychologicznych i emocjonalnych, które zepchnęły zarówno olimpiadę w Berlinie, jak i występ Polaków w obszary niepamięci narodowej. Komentarze „Przeglądu Sportowego”
z 17–20 sierpnia 1936 r. pełne są nieukrywanego, najgłębszego zawodu i gorzkiego rozczarowania.
Bilans polskiej ekipy, przekazany w „Przeglądzie” 20 sierpnia 1936 r.47,
uznano niemal za klęskę narodową, a oszałamiający triumf Niemców, zarówno
w klasyfikacji medalowej, jak i mniej eksponowanej – punktowej, utrwalał
uczucie rozgoryczenia i podsycał krytykę. Wydaje się, Ŝe sami olimpijczycy
byli świadomi nastrojów elit i społeczeństwa w kraju. Godna poŜałowania jest
równieŜ postawa naszych sportowców po 16 sierpnia 1936 r. Jest to chyba jeden
z najwstydliwszych rozdziałów historii II Rzeczypospolitej. OtóŜ sportowcy
wielu dyscyplin albo unikali powrotu do kraju bezpośrednio po zakończeniu
igrzysk, albo wracali „chyłkiem”. Wielkie medalistki i legendy polskiej lekkiej
atletyki z Jadwigą Wajsówną na czele wyjechały z Berlina bezpośrednio na
kolejne zawody sportowe do Wuppertalu. W rezultacie 17 sierpnia 1936 r.
w Warszawie nastąpiło powitanie w niczym nieprzypominające triumfalnego
powrotu reprezentacji z Los Angeles. Wrócili przedstawiciele czterech mało
utytułowanych dyscyplin, których bez euforii witała garstka sympatyków,
a właściwie tylko osób najbliŜszych.
Prasa przypominała triumfalny powrót ekipy z Los Angeles cztery lata
wcześniej, gdy Warszawa przywitała ich entuzjastycznie, a Jadwiga Wajsówna
jechała w karecie ciągniętej przez „sokołów”. Ale wtedy Olimpijczycy przywieźli z Los Angeles dwa złote medale, wtedy wszyscy nasi reprezentanci spisali się
bez zarzutu48. Przywitanie w 1936 r. było smutne. Na dworzec przybyli tylko
oficjalni przedstawiciele PKOl i związków sportowych oraz bardzo nieliczna
grupa kibiców. O owacjach na ulicy nie było mowy, ludzie przyszli w chłodnym
nastroju. Wszechobecny podczas wyjazdu do Berlina Janusz Kusociński – nie
47
Ostateczna klasyfikacja XI Olimpiady. TamŜe, nr 72. Polska z trzema srebrnymi i trzema
brązowymi medalami zajęła 15. miejsce na 37 medalowych reprezentacji.
48
TamŜe, tytuły: śegnały ich tłumy, a wita garstka. Powracających olimpijczyków witali
tylko przyjaciele. Na raty i z przygodami powrót ekspedycji olimpijskiej z Berlina.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
79
przyjechał49. Na kolejnych stronach „Przeglądu Sportowego” rozgoryczenie
sięgnęło zenitu. Pojawiły się irracjonalne oceny raniące medalistów50. Analiza
dalszych komentarzy prowadzi do wniosku, Ŝe jedynie nieliczni nie zawiedli.
Pochwały spłynęły na piłkarzy, których czwarte miejsce spotkało się z uznaniem redakcji „Przeglądu”. Podkreślano rolę zwycięstw nad Wielką Brytanią
i Węgrami51.
Wydaje się, Ŝe oceny te potwierdzają wspomnianą opinię Kazimierza GryŜewskiego o wpływie czynnika politycznego i stosunku do Niemiec na współczesny osąd udziału Polaków w XI IO. Siedmiokrotnie liczniejsza niŜ w Los
Angeles ekipa olimpijska odniosła w Berlinie duŜo mniejsze sukcesy. Czynnikiem potęgującym rozczarowanie był nieoczekiwany, wspomniany juŜ, oszałamiający triumf ekipy niemieckiej, która – odwrotnie niŜ biało-czerwoni – odnotowała zdecydowany postęp (3 złote medale w USA, 33 u siebie)52. Czara goryczy przelała się na łamach „Przeglądu Sportowego” zaraz po wygaśnięciu ognia
olimpijskiego. Dzień po ceremonii zamknięcia igrzysk gazeta, w wyraźnym
kontraście do dotychczasowego tonu sprawozdawczości olimpijskiej i z ledwo
skrywaną zawiścią wobec medalowych potęg, stwierdzała: JuŜ zgasł znicz
olimpijski. To jednak dobrze, Ŝe Olimpiada w Tokio odbędzie się dopiero za
cztery lata. Na razie przejadła się i znuŜyła wszystkim do ostateczności, a co
gorsza – nam Polakom, bo przyniosła zbyt wiele przykrych wspomnień53.
Jakby niemą ilustracją poczucia polskiej „klęski”, połączonego z zaskoczeniem skalą niemieckiego triumfu i stosownych do tego społecznych reakcji,
było umieszczenie na pierwszej stronie „Przeglądu Sportowego” w wydaniu
z 20 sierpnia 1936 r. dwóch zdjęć na zasadzie ogromnego kontrastu. Pierwsze
49
śegnały ich tłumy, a wita garstka. TamŜe.
50
Nie medale – wyniki Kusocińskiego i Noji. Największe zdobycze Polski na Olimpiadzie
lekkoatletycznej. TamŜe.
51
Piłkarstwo w cieniu olimpijskiego sztandaru. Kto był najlepszy, a kto... wygrał? TamŜe.
Warto dodać, Ŝe gazeta uznała Niemcy za drugą po Norwegii druŜynę igrzysk, mimo klęski druŜyny niemieckiej 2 : 0 z „wikingami”. Stwierdzono, Ŝe Niemcy nadal są jedną z najlepszych
jedenastek świata i głównie brak formy i ogromny nacisk psychologiczny Ŝądnej sukcesu publiczności oraz władz spowodowały demobilizację niemieckich piłkarzy.
52
Olympia 1932. Die Olympischen Spiele in Los Angeles 1932. Hrsg. v. Reemtsma Cigarettenfabriken, Altona-Bahrenfeld. Altona-Bahrenfeld 1932: Olympische Ehrentafel. Na X IO Niemcy zdobyli złoto tylko w podnoszeniu cięŜarów, zapasach i wioślarstwie. W Olimpijskim Konkursie Sztuki zdobyli teŜ złoto w kategorii literatury. Wskutek trudności finansowych Republika
Weimarska nie wysłała do Los Angeles np. druŜyny jeździeckiej i pięcioboistów.
53
PS 1936, nr 71.
80
Miłosz Stępiński
ukazuje garstkę osób witającą na Dworcu Głównym w Warszawie powracających (nielicznych) olimpijczyków z twarzami wyraŜającymi przygnębienie;
drugie zaś – obraz ulic Monachium, wypełnionych radosnym, gęstym tłumem,
witającym jadącą w otwartym samochodzie Giselę Mauermayer, mieszkankę
tego miasta, zdobywczynię pierwszego dla Niemiec złotego medalu w rzucie
dyskiem.
Demonstrując wyraźne rozczarowanie występami Polaków, „Przegląd
Sportowy” trzy dni po zamknięciu imprezy przedstawił następującą konstatację:
Skończyła się XI Olimpiada, która ogromem i przepychem prześcignęła wszystko, co było przedtem, a moŜe i będzie potem54.
Tydzień później gazeta większość wydania poświęciła druzgocącej krytyce
polskiej reprezentacji olimpijskiej. Autorem tekstu był wiceprezes PKOl – Andrzej ??? Grabowski. Opis dodatkowo okraszono wymowną karykaturą. Satyryczny rysunek, który zresztą nie wszedł do monografii dziejów karykatury
polskiej55, przedstawiał powracającą z Berlina polską ekipę olimpijską, ukazaną
jako niegodną współczucia gromadę nieszczęśników i nieudaczników56.
Artykuł składa się dwóch części. W pierwszej autor tłumaczy polskie niepowodzenia. Relacja jest rozpaczliwą próbą poszukiwania przyczyn klęski
w czynnikach obiektywnych i subiektywnych, z wyraźnym jednak wskazaniem
jej autorów. Polskim olimpijczykom wystawiono niemal kompromitujące świadectwo, choć winę zrzucano częściowo równieŜ na obcych. To Niemcy, zdaniem autora, z ich gigantomanią i niegodnym postępowaniem byli waŜnym
czynnikiem mizerii medalowej II RP na XI Igrzyskach Olimpijskich. Znane
nam z dni poprzedzających olimpiadę, pochlebne relacje naleŜały juŜ do przeszłości. Wiceprezes PKOl widzi przyczynę medalowej mizerii w... rozmachu
olimpiady, które przytłoczyły Polaków. Brak wyników był równieŜ dowodem
klęski koncepcji szkolenia57.
54
TamŜe, nr 72.
55
H. Górska, E. Lipiński, Z dziejów karykatury polskiej. Warszawa 1977 s. 194–233: Dwudziestolecie międzywojenne.
56
Jerzy ??? Grabowski, Bronię i oskarŜam. PS 1936, nr 73. Karykatura, zatytułowana
oskarŜycielsko Powrót kalek, przedstawia jadących na wozie chłopskim polskich olimpijczyków,
z nogami w gipsie, trzymających w rekach kule i sztandary olimpijskie. Nie oszczędzono nikogo.
Wozem tym kieruje S. Walasiewiczówna, z kulą w jednej i sztandarem olimpijskim w drugiej
ręce. Jednym z dwóch ciągnących wóz męŜczyzn jest sam Feliks Stamm, którego twarz, podobnie
jak większości sportowców, pokryta jest wielodniowym zarostem i podobnie jak u pozostałych
wyraŜa otępienie, rezygnację i poczucie klęski.
57
TamŜe.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
81
Wiceprezes PKOl przyznawał, Ŝe opinia publiczna w Polsce oczekiwała
od swojej reprezentacji wielu medali, wielu zwycięstw i laurów. Kolejne akapity
tekstu Grabowski poświęcił gorącej pochwale niemieckiego systemu wychowania fizycznego i miejsca sportu w Niemczech. Podczas gdy w Polsce cała młodzieŜ odgradzana jest od boisk sportowych, od klubów i zawodów chińskim murem zakazu szkolnego, to kluczem do niemieckiego sukcesu były praca z młodzieŜą (np. Hitlerjugend – M.S.) i ogromne finansowe zaangaŜowanie państwa.
Zdaniem Grabowskiego Niemcy pokazali drogę do sukcesu sportowego: Kto
widywał dziesiątki tysięcy młodzieŜy niemieckiej ćwiczącej na stadionie olimpijskim, kto obserwował tysiące gimnastyków, maszerujących karnie na zawody
uczniów, kto wie, ile milionów marek Rzesza wydala na przygotowanie swoich
zawodników do Igrzysk, dla tego medale Niemców, zdobyte zresztą niezupełnie
fair, będą więcej niŜ zrozumiale58. Za moralnych zwycięzców igrzysk autor
artykułu uwaŜał natomiast polskich piłkarzy, którzy przez niemal całą prasę
niemiecką zostali uznani za najlepiej i najładniej grającą druŜynę.
Tekst ten, jeśli był reprezentatywny dla nastrojów i ocen szerszych grup
establishmentu II RP, ukazuje skalę rozczarowania i zawodu. Jest zastanawiające, dlaczego wysoki przedstawiciel PKOl, próbując usprawiedliwić marny występ Polaków w Berlinie, przywołał jako wzór akurat system wychowania sportowego Niemiec. PrzecieŜ nie tylko III Rzesza, którą II RP stawiała za przykład,
okazała wyŜszość w rywalizacji olimpijskiej z Polską; lepszych okazało się
takŜe wiele innych, znacznie mniejszych krajów.
V
Na końcową negatywną ocenę występu biało-czerwonych w Berlinie miała
wpływ zapewne równieŜ retrospekcja letnich igrzysk z 1932 r. Olimpijczycy
z 1936 r. stali się więźniami sukcesu dwudziestoosobowej ekipy z Los Angeles.
Mimo Ŝe w stolicy III Rzeszy bardzo liczna reprezentacja Polski zdobyła trzy
medale srebrne (dysk, bieg na 100 m i wszechstronnym konkurs konia wierzchowego) oraz trzy brązowe59, to jednak brak choćby jednego złotego medalu
w duŜym stopniu zawaŜył na ostatecznej ocenie.
58
59
TamŜe.
S. Sieniawski, Najsmutniejsze..., s. 18. Do rezultatów medalowych i punktowych m.in.
reprezentacji II RP w literaturze zob. G. Młodzikowski, Olimpiady ery nowoŜytnej. Idea i rzeczywistość. Warszawa 1984, s. 381–382.
82
Miłosz Stępiński
Późniejszy obraz XI IO przesłoniła perspektywa wojny i okupacji, być
moŜe połączona z poczuciem wstydu i zaŜenowania faktem, jak bardzo polski
sport daleki był od jakiejkolwiek myśli o bojkocie „brunatnej” olimpiady i jak
dał się „uwieść” urokowi tych igrzysk. Odczucie to pogłębiał z pewnością fakt,
Ŝe wielu działaczy powojennych organizacji olimpijskich RFN to ludzie, którzy
podali olimpiadę Hitlerowi niejako na tacy, akceptowali „zrównanie” i paragraf
aryjski w Ŝyciu sportowym oraz publicznym i byli członkami NSDAP. Prawdziwość tej analizy ukazują nowsze prace młodych historyków niemieckich,
których wnioski pokrywają się z polskimi ocenami na temat brunatnej przeszłości funkcjonariuszy niemieckiej lekkiej atletyki czy futbolu (np. Carla Diema)60.
Tajemnica, która w polskiej literaturze i pamięci otacza obecność Janusza
Kusocińskiego w Berlinie w 1936 r. jako gościa honorowego, jest tylko wierzchołkiem fenomenu zgodnego milczenia generacji świadków i następnej. Jeśli
„Przegląd Sportowy” pisze prawdę lub choćby cześć prawdy, to dziennikarze –
autorzy powojennych wspomnień – musieli widzieć to samo. Ciekawe, Ŝe
wówczas nie przeszkadzało im to, co eksponowano po wojnie, czyli morze hitlerowskich symboli, wyciąganie łap i hajlowanie. Interesujące jest równieŜ to,
iŜ serdeczne i pełne kurtuazji przyjęcie przez Niemców w Berlinie, wspaniałą
atmosferę wioski olimpijskiej i Mazurek Dąbrowskiego w stolicy Niemiec
w 1936 r. odczytywano jako gesty przyjaźni, a 10 lat później – juŜ jako „mamienie” i przejaw wyrachowanej polityki zakonspirowanego ekspansjonizmu.
Wydarzenia trudne do wytłumaczenia, takie jak dobre samopoczucie Jadwigi
Wajsówny w nazistowskich Niemczech, gorący doping nazistowskiej publiczności dla polskich bokserów i piłkarzy – zostały przez powojennych autorów
jawnie przemilczane. To, co fascynowało sprawozdawców igrzysk w 1936 r. –
np. wspaniałe, pionierskie rozwiązania techniczne, m.in. elektryczny pistolet
startowy, tablica świetlna czy telewizja – dla powojennych autorów nie było juŜ
godne uwagi.
Trudno uwierzyć spisanym po 1945 r. relacjom, Ŝe Polacy nie dali się
„uwieść” tak podniosłej i perfekcyjnie przygotowanej atmosferze olimpijskiej;
Ŝe imponujący bogactwem program towarzyszący olimpiadzie, z pokazami
filmowymi, teatralnymi i wielkim konkursem tanecznym (z udziałem Polaków),
60
N. Havemann, Fußball unterm Hakenkreuz. Der DFB zwischen Sport, Politik und Kommerz. Frankfurt/M. 2005.
XI Letnie Igrzyska Olimpijskie w Berlinie.... Część II
83
nie zrobił wraŜenia na obecnych. Podobnie musieli to równieŜ odbierać Polacy
czytający prasowe relacje z przebiegu igrzysk.
MoŜna odnieść wraŜenie, iŜ wojna odcisnęła na uczestnikach olimpiady
ogromne piętno. Negatywne emocje kumulowane w latach 1939–1945 sprawiły, Ŝe nie byli oni juŜ w stanie obiektywnie patrzeć na pewne przeŜycia. Nieszczęścia drugiej wojny światowej połoŜyły całun milczenia na prawdziwych
odczuciach z XI Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie lub zmieniły barwy
wspomnień z róŜowych na czarne.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
MIŁOSZ STĘPIŃSKI
Szczecin
XI LETNIE IGRZYSKA OLIMPIJSKIE W BERLINIE
W POLSKIEJ HISTORIOGRAFII
IW
„PRZEGLĄDZIE SPORTOWYM” Z 1936 ROKU
CZĘŚĆ II*
III
Przechodząc do próby konfrontacji literatury i wspomnień z relacjami źródłowymi „Przeglądu Sportowego” z roku 1936, takŜe na temat odczuć samej
Jadwigi Wajsówny podczas XI Igrzysk Olimpijskich (IO) w Berlinie, nie sposób nie odczuć zaskoczenia. Są one jakby osobnymi, słabo do siebie przystającymi światami faktów i emocji. RozbieŜności są ogromne i odnoszą się do:
1) stopnia obecności ideologii nazistowskiej na tych igrzyskach, 2) wraŜliwości
polskich olimpijczyków na jej przejawy i symbolikę, 3) zachowań niemieckiej
publiczności wobec obcych sportowców, w tym Polaków, 4) przyczyn mniejszego, niŜ oczekiwano, dorobku medalowego i punktowego reprezentacji II RP.
Osobnym zagadnieniem jest reakcja współczesnych na ten rezultat, a pojawiła się ona zaraz po zgaszeniu znicza olimpijskiego – w pewnej części
wpływając zapewne na poglądy dominujące w literaturze.
MoŜna przyjąć, Ŝe oficjalny organ polskich organizacji sportu uwzględniał
rządową linię porozumienia z Niemcami, np. donosząc 8 sierpnia 1936 r. o wielkim zainteresowaniu Hitlera przebiegiem rywalizacji olimpijskiej – kanclerz
pomimo doniosłych prac państwowych codziennie przez 2–3 godziny gościł na
*
Część I – „Przegląd Zachodniopomorski” 2008, z. 4, s. 51–69.
64
Alicja Biranowska-Kurtz
Stadionie Olimpijskim1. Dobór fotografii, zwłaszcza w porównaniu z serwisem
niemieckim, rzuca interesujące światło na granice kurtuazji wielkiej warszawskiej gazety sportowej wobec gospodarzy igrzysk. Gdy zestawimy ilustracje
w „Przeglądzie Sportowym” i niemieckiej prasie z 1936 r., moŜemy z łatwością
stwierdzić, iŜ na wielu fotografiach polscy sportowcy podczas IO w Berlinie
pozują do zdjęć wspólnie ze swoimi niemieckimi kolegami. Inną ciekawą sprawą jest fakt, Ŝe zarówno w prasie niemieckiej, jak i polskiej zamieszczono róŜne
zdjęcia. Oznacza to, iŜ „Przegląd Sportowy” nie przedrukowywał fotografii
z gazet nazistowskich, które mogłyby podlegać cenzurze i propagandzie, tylko
korzystał z usług własnych fotoreporterów. Tak wiec tylko czytelnik dodatków
olimpijskich w prasie z sierpniu 1936 r. i albumów olimpijskich znajdzie „medalowe” Polki w okolicznościach choć w części zaprzeczających pierwszej
perspektywie. Jadwiga Wajsówna, zwana przez Niemców Hedwig Weiss, reklamowana była jako rekordzistka świata w rzucie dyskiem i najpowaŜniejsza
kandydatka do złota w tej dziedzinie na nadchodzących igrzyskach2. Na tej
samej pierwszej stronie moŜna ujrzeć ciekawe zdjęcie, na którym tuŜ po zakończonej dekoracji naturalnie uśmiechnięta Wajsówna obejmuje swoje niemieckie
koleŜanki – Giselę Mauermayer i Paulę Mollenhauer3. Podobne pozytywne
emocje przedstawia czarno-białe zdjęcie Marii Kwaśniewskiej, które zamieszczono w niemieckiej „Pommersche Zeitung”4. Smaku polsko-niemieckiej rywalizacji dodawał fakt, Ŝe pojedynek Kwaśniewskiej z niemieckimi oszczepniczkami odbył się 2 sierpnia jako pierwsza konkurencja igrzysk. Po jej zakończeniu świat obiegło zdjęcie Führera gratulującego zarówno Niemkom, jak i brązowej oszczepniczce, medalistce z Polski5. TakŜe gdzie indziej ciepło zapowia1
„Przegląd Sportowy” (dalej PS) 1936, nr 67.
2
Die XI. Olympiade Berlin 1936. Hrsg. von der Firma Henrich Franck Sohne G.m.b.H. Berlin [i in.] 1936, s. 6: HEDWIG WEISS, POLEN hielt zeitweilig den Weltrekord im Diskuswerfen
für Frauen und gilt in dieser leichtathletischen Übung durch die Beständigkeit ihrer Leistungen
als die schärfste Anwärterin auf die Goldmedaille bei den kommenden olympischen Spielen in
Berlin 1936, wo Deutschland durch Gisela Mauermeyer ihr eine Konkurrentin von großem Können entgegengestellt wird.
3
TamŜe, s. 217: Die drei Olympiasiegerinnen im Diskuswerfen nach dem Kampf. Links die
Gewinnerin der Goldmedaille, die Münchnerin Gisela Mauermeyer 47,63, in der Mitte die Polin
Jadwiga Wajsówna, die mit einem Wurf über 46,22 Zweite wurde, und rechts die Hamburgerin
Paula Mollenhauer, die mit 39,80 Dritte blieb.
4
„Pommersche Zeitung” 5 (1936), Nr. 34: Tilly Fleischer mit der Polin Kwaśniewska und
mit Lenie Krüger, die die silberne Medaille für Deutschland errang.
5
TamŜe. Pod zdjęciem Hitlera w rozmowie z oszczepniczkami podpis: Führer beglückwünscht Tilly Fleischer, Luise Krüger und die Polin Kwaśniewska. Niemka Tilly Fleischer wy-
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
65
dano występy polskich olimpijczyków – np. Janusza Kusocińskiego czy Jadwigi Wajsówny, komplementując ich dotychczasowe osiągnięcia sportowe6.
Korespondenci najpowaŜniejszej polskiej gazety sportowej nie mogli sobie
pozwolić na konfabulację. Niemcy włoŜyły wielki wysiłek w ogromną akcję
informacyjną i propagandową XI IO. Wielka liczba specjalnych przedstawicielstw turystycznych oplotła Europę i Amerykę, zachęcając do przyjazdu na
igrzyska. Jest niewyobraŜalne, aby zabiegi te ominęły Warszawę! Dodajmy, Ŝe
wiedza o wykorzystaniu Igrzysk XI Olimpiady do celów politycznych i totalitarnych mogła przedostać się do masowej świadomości Polaków i innych społeczeństw dopiero po 1 września 1939 r. lub po 10 maja 1940 r. albo po
22 czerwca 1941 r. Hitler znakomicie potrafił odgrywać rolę spolegliwego
i troskliwego gospodarza, który pozostawał wierny idei olimpijskiej. Rządowi
nazistowskiemu udało się zaprezentować Niemcy jako ambitny, gościnny i miłujący pokój naród, nie ograniczając przy tym nazyfikacji i militaryzacji społeczeństwa niemieckiego. Nie było przy tym Ŝadnej przerwy w prześladowaniu
politycznych przeciwników7. Faktem jest jednak, Ŝe zjawiska te staranie ukrywano przed gośćmi, którzy w swoich przeŜyciach i ocenach kierowali się tym,
co widzieli – a widzieli staranną, wszechstronną i sugestywną fasadę przyjaźni
i olimpizmu. Nie sadzę, aby nie ulegli jej, podobnie jak cały świat, nasi reprezentanci. Trudno obronić tezę, iŜ podczas IO w Berlinie któryś z polskich sportowców czy dziennikarzy był w pełni przekonany o dwulicowości nazistów
oraz przeczuwał, Ŝe za kilka lat zaleją oni falą zbrodni pół Europy, w tym II RP.
Polscy sportowcy najpewniej nie mieli okazji natknąć się podczas olimpiady na przejawy rasizmu, nacjonalizmu, nie mówiąc o antypolskości. Wspomniane juŜ postanowienie reŜymu co do wykorzystania olimpiady w Berlinie
do celów zewnątrzpolitycznych przekładały się na ściśle polecenia udzielane
prasie i radiu przez ministerstwo propagandy i oświecenia narodowego. Poligograła wynikiem 45,18 m, zdobywając pierwszy złoty medal XI IO i tym samym pierwsze złoto
dla Niemiec. Druga była takŜe Niemka, L. Krüger, z wynikiem 43,29 m; trzecie miejsc zajęła
Kwaśniewska, która uzyskała rezultat 41,80 m.
6
Die XI. Olympiade..., s. 5, zdjęcie J. Kusocińskiego z pełnym pochwał, ciepłym podpisem:
Kusociński, Polen. Der 10000 m Olympiameister in Los Angeles. Dieser zähe Kämpfer hat sich
mit eisernem Fleiß nach vorn gearbeitet und erntete verhältnismäßig spät, dafür aber um so
schöner die Früchte seiner Arbeit. Kusociński zählt auch noch heute zu den Weltbesten im Langstreckenlauf und wird voraussichtlich Polen in Berlin vertreten.
7
13.07.1936 został uruchomiony pod Berlinem KZ Sachsenhausen. Podjęto teŜ pierwsze
decyzje prawne w kwestii „ochrony zdrowia dziedzicznego”, otwierające w istocie drogę do
eutanazji i sterylizacji.
66
Alicja Biranowska-Kurtz
nem doświadczalnym stały się juŜ IV Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Garmisch-Partenkirchen w lutym 1936 r.
Pomiędzy 2 a 27 lipca 1936 r. na prasę spadł grad apeli i zaleceń Goebbelsa, obejmujących eksponowanie doniesień o igrzyskach na pierwszych stronach
gazet. Od końca 1935 r. z ulic niemieckich znikły antyŜydowskie napisy i hasła,
a z kiosków i księgarń wycofano osławiony tygodnik „Der Stürmer”. Goście
zagraniczni mieli doświadczyć olśniewającego przykładu niemieckiej gościnności. Zgodnie z odgórnymi zaleceniami naleŜało moŜliwie często podkreślać, Ŝe
to Führer zaplanował wielkie budowle w stolicy i wypełnił igrzyska swoim
impulsem. Czas między 1 sierpnia a 9 września 1936 r. miał być okresem zupełnej pauzy w kalendarzu manifestacji i zebrań NSDAP. Zakazano pisania
o zagadnieniach etnicznych i procesach o „zhańbienie rasy”. Zabroniono równieŜ krytyki zwyczajów i zachowań obcokrajowców oraz ich ewentualnych
wykroczeń (np. pod wpływem alkoholu) przeciw porządkowi publicznemu8.
ReŜym hitlerowski zdołał zbudować perfekcyjnie dopracowaną inscenizację niezwykłej i niepowtarzalnej atmosfery, której zdawali się ulegać zarówno
sportowcy, jak i widzowie. Tysiące uśmiechniętych twarzy olimpijczyków,
w tym i Polaków, nie mogły być dziełem wyłącznie aparatu propagandy ministerstwa Josepha Goebbelsa.
Wielkich honorów nie szczędził reŜym takŜe osobistościom międzynarodowego ruchu olimpijskiego, w tym takŜe kierownictwu Polskiego Komitetu
Olimpijskiego (PKOl). Ten spektakl rozpoczęło 29 lipca posiedzenie narodowych komitetów olimpijskich z Henrim de Baillet-Latourem na czele. Uroczystego otwarcia w imieniu Führera dokonał sam Rudolf Hess. Obrady miały
miejsce w auli Uniwersytetu im. Fryderyka Wilhelma (od 1946 r. im. Humboldta). Zastępca Führera przemawiał na tle ogromnej flagi olimpijskiej. W wystąpieniu na próŜno szukać jakichkolwiek śladów ideologii nazistowskiej czy rasizmu. Mówca silnie eksponował znaczenie olimpizmu i sportu dla pokojowej
rywalizacji narodów9. Podczas dwóch sierpniowych tygodni cały łańcuch wspaniałych, pysznych uroczystości utrzymywał gości w stanie zachwytu. Goebbels
zaprosił tysiąc osób na „Włoską Noc” na Wyspę Pawią. Ribbentrop gościł nie8
K. Mellenthin, Berlin 1936. Goebbels goes Olympia. „Zeitung für Linke Debatte und Praxis”, 22.08.1996, s. 3–5 (źródło: http://www.holocaust-chronologie.de).
9
Feierlicher Auftakt zu den Olympischen Spielen 1936. Die Eröffnungssitzung des Internationalen Olympischen Komitees. Rudolf Hess begrüßt die ausländischen Gäste. „Pommersche
Zeitung” 5 (1936), Nr. 30.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
67
mal tyle samo gości w swojej willi w dzielnicy Berlin-Dahlem, a Göring wydał
uroczysty bal w obwieszonej kosztownymi jedwabnymi ozdobami Operze. Sam
Hitler zrezygnował z części swoich codziennych obowiązków i stale przyjmował licznych gości. Dyktator wykorzystał igrzyska, aby przybyli mogli ujrzeć
człowieka, który zdaje się trzymać w swoich rękach los Europy i zapewne takŜe
świata10.
Tym wysiłkom towarzyszyła narastająca kontrola mediów, w których
Goebbels skutecznie temperował szowinizm, nakazując eksponowanie sukcesów nie tylko własnych sportowców, lecz takŜe zagranicznych. 15 sierpnia
1936 r. ministerstwo propagandy zabroniło prasie triumfalnych okrzyków11,
okazywania „niemieckiej chełpliwości” (deutsche Überheblichkeit) i nakazało
traktowanie osiągnięć innych narodów na równi z niemieckimi.
Szczególne względy okazywano Amerykanom, na czym ogromnie zaleŜało Goebbelsowi, który 3 sierpnia ostrzegł prasę przed obraźliwymi atakami na
czarnoskórych sportowców: Rasowy punkt widzenia w Ŝadnym razie nie moŜe
znaleźć miejsca przy omawianiu sportowych rezultatów. Przede wszystkim Murzyni nie powinni zostać dotknięci w swojej wraŜliwości12.
Oceniając politykę informacyjną III Rzeszy co do XI IO, z jednej strony
nie sposób wykluczyć chęci pomniejszania naszego udziału w tych igrzyskach,
z drugiej jednak naturalną koleją rzeczy dziennikarze skupiali swoją uwagę na
złotych medalistach i rekordzistach świata. Zgodnie z dyrektywami Führera
organizatorzy i polityka informacyjna Rzeszy kierowali się zasadami olimpizmu i obiektywizmu w ocenie osiągnięć sportowych, wyraźnie unikając ostentacyjnego wyróŜniania niemieckich mistrzów. W sprintach i skokach Niemcy
niemal się nie liczyli, a czarnoskórzy Amerykanie królowali w bieŜących relacjach prasy oficjalnej i w albumach olimpijskich jako niepodzielni mistrzowie
dyscyplin szybkościowych. Cała ekipa USA z Jesse Owensem na czele cieszyła
się ogromnym zainteresowaniem berlińczyków i niemieckiej prasy od samego
przyjazdu do Berlina.
Wybiegając nieco w przyszłość, warto przypomnieć, Ŝe pozytywne wspomnienia o tych igrzyskach, panującym na nich duchu olimpijskim i pokojowej
rywalizacji podtrzymywało przez pewien czas wybitne jak na ówczesne czasy,
10
J. Fest, Hitler. Eine Biographie. Berlin–Frankfurt/M. 1987, s. 708.
11
K. Mellenthin, Berlin 1936..., s. 6.
12
TamŜe. Zarazem nakazano umieszczać tabele z wynikami XI IO w zestawieniu z wynikami X IO w Los Angeles, aby uwypuklić niemiecki triumf.
68
Alicja Biranowska-Kurtz
dwuczęściowe dzieło Leni Riefenstahl Olympia-Film, wyświetlone po raz
pierwszy 20 kwietnia 1938 r. Historiografia zgodna jest w kwestii pionierskiego
charakteru technik zastosowanych w filmie i wysokiego stopnia obiektywizmu.
Część polskiej historiografii podkreśla, Ŝe film ten świadczył o chęci utrzymywania przez Rzeszę dobrych stosunków z innymi krajami13.
NaleŜy podkreślić, iŜ dostępne mi polskie i niemieckie źródła nie dają
podstaw do oskarŜeń Niemców o tendencyjność w opisie udziału Polaków.
Szczególnie lektura relacji korespondentów „Przeglądu Sportowego”, biorących
udział w IO w Berlinie, pozwala określić ich drukowane opinie jako rzetelne
i pozbawione jakichkolwiek uwag dotyczących ewentualnych antypolskich
incydentów czy rzucających się w oczy jaskrawych oznak nazyfikacji Niemiec.
„Przegląd Sportowy”, będący najpoczytniejszą wielkonakładową gazetą sportową o zasięgu ogólnopolskim, odbierany był jako publikator bliski sferom
rządowym, afirmujący politykę sportową państwa. Z gazetą ściśle współpracował m.in. Polski Komitet Olimpijski, kierowany przez płk. Kazimierza Glabisza14, oraz Państwowy Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego. Gazeta unikała jakichkolwiek akcentów antyniemieckich lub ocen,
np. polityki Hitlera na polu sportu i wychowania młodzieŜy15.
Lata 1934–1935 wysunęły na czoło problemów europejskich zagadnienie
bezpieczeństwa zbiorowego, a korzyść z klęski tych wysiłków wyciągnęły
Niemcy, przy wydatnym poparciu polityki polskiej. To był zasadniczy powód,
13
B. Drewniak, Teatr i film Trzeciej Rzeszy w systemie hitlerowskiej propagandy. Gdańsk
1972, s. 76–77. Na marginesie wypadałoby sprostować twierdzenie Andrzeja Jucewicza (Trzy
olimpiady. Warszawa 1972, s. 44), sugerujące, Ŝe to władze III Rzeszy postanowiły nakręcić
epopeję filmową z tego wydarzenia, a wiec Ŝe film o olimpiadzie był inicjatywą propagandową
władz III Rzeszy. W istocie była to realizacja obowiązującej od 1928 r. dyrektywy MKOl wobec
kaŜdego kraju gospodarza w tym przedmiocie.
14
G. Wieczorek, Generał Kazimierz Glabisz (1893–1981). Zarys biografii. Gorzów Wlkp.
2008, s. 111–124.
15
„Przegląd Sportowy” naleŜał do grupy najwaŜniejszych czasopism informacyjnych i był
najwaŜniejszą i najdłuŜej wychodzą gazetą sportową. Ukazywał się od 1922 r., przez trzy lata
w Krakowie, potem, do września 1939 r. – w Warszawie, początkowo jako tygodnik, następnie
2 razy w tygodniu. Zgromadził zespół dziennikarzy specjalizujących się w problematyce sportowej. Był wydawany przez koncern „Prasa Polska” S.A., podporządkowany od 1934 r. Bogusławowi Miedzińskiemu, ówczesnemu redaktorowi „Gazety Polskiej” – centralnego organu obozu
rządzącego – jednej z najwybitniejszych i najbardziej wpływowych postaci obozu sanacyjnego.
PS miał mutacje w ośmiu miastach Polski. Wychodził początkowo w nakładzie 35 tys., a potem
do 65 tys. egzemplarzy, co stanowiło aŜ ok. 1/3 nakładu dzienników wspomnianego koncernu. PS
redagował najpierw Kazimierz Wierzyński, a potem Marian Strzelecki. Za: A. Paczkowski, Prasa
polska w latach 1918–1939. Warszawa 1980, s. 104, 159–162, 290.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
69
dla którego Niemcy podtrzymywały i pogłębiały politykę porozumienia z II RP.
Z niemieckiego punktu widzenia „linia 26 stycznia”16 miała więc przede
wszystkim doraźny charakter. Niemcy robili bardzo wiele, aby utrzymać Becka
przy tej linii, choć od wiosny 1936 r. powstawały w Rzeszy nastroje zniechęcenia wobec polityki współdziałania z Polską17. Sytuacja międzynarodowa Rzeszy
w 1936 r. wymagała kontynuacji polityki współdziałania z II RP, jednak natęŜenie zabiegów Berlina o utrzymanie Warszawy przy dotychczasowej linii politycznej było w tymŜe roku mniejsze niŜ w dwóch poprzednich latach. W maju
1936 r. odbyły się rozmowy Becka z Göringiem w Berlinie, w których marszałek Rzeszy m.in. deklarował utrzymanie „linii 26 stycznia”, a Beck mówił
o zbliŜeniu z Niemcami jako trwałym elemencie polskiej polityki zagranicznej18. Wnikliwe studium gdańskiego badacza na temat kultury III Rzeszy uzupełnia ten obraz o wypieranie z polskiej pamięci historycznej znakomitego niemal stanu polsko-niemieckiej (hitlerowskiej) współpracy na polu kultury i sztuki, opartego na wspólnym porozumieniu o współpracy kulturalnej z października 1934 r. Udział w porozumieniu brały ikony polskiej literatury, muzyki, teatru
i filmu (m.in. Jan Kiepura, Loda Halma, Pola Negri, Marta Wiszniowska).
W Niemczech prezentowano twórczość Zofii Nałkowskiej i Kazimiery Iłłakowiczówny, a w Polsce w latach 1933–1935 często pokazywano dorobek niemieckiej kinematografii19.
Ze względu na te fakty trudno przypuszczać, aby podczas igrzysk w Berlinie gospodarze pozwalali sobie wobec polskich gości na jakieś faux pas, a korespondent „Przeglądu Sportowego” nie umiał ich dostrzec. Warto podkreślić, Ŝe
juŜ na wiele dni przed otwarciem igrzysk polska prasa sportowa przygotowywała czytelników na wydarzenia doprawdy wyjątkowe i niemające precedensu
w historii olimpiad doby nowoŜytnej. Miłośnikom boksu reklamowano tę dys16
Do tego problemu zob. Deklaracja polsko-niemiecka o niestosowaniu przemocy z dnia
26 stycznia 1934 r. z perspektywy Polski i Europy w siedemdziesiątą rocznicę podpisania. Red.
M. Wojciechowski. Toruń 2005.
17
Zob. M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemieckie 1933–1938. Poznań 1965, s. 253–
254, 302.
18
19
TamŜe, s. 302–304.
B. Drewniak, Teatr i film..., s. 13, 58–60, 76–77, 192–194. Jan Kiepura zdobył w Niemczech duŜą popularność. Występował w operze przy Unter den Linden m.in. w obecności Hitlera
i Goebbelsa. Nie był on jednak jedynym polskim artystą zaangaŜowanym przez hitlerowską
machinę propagandową – bas-baryton Zygmunt Jabłonowski prezentował pieśni K. Szymanowskiego, a znana polska skrzypaczka Irena Dubiska występowała w 1937 r. na koncercie zorganizowanym przez hitlerowską organizację Kraft durch Freude.
70
Alicja Biranowska-Kurtz
cyplinę jako jeden z najciekawszych aktów XI Olimpiady, podkreślając walory
pięściarstwa, z jednoczesnym zaznaczeniem, Ŝe Polacy w tej dyscyplinie mieli
wystąpić jako silna ekipa: Turniej dwustukilkudziesięciu najlepszych amatorów
świata to impreza zgoła gigantyczna. 6 dni trwać będą wielkie boje w „Deutschlandhalle”. Aby im podołać, organizatorzy zmuszeni są do ustawienia
w potęŜnej hali 2 ringów. Organizacja przewiduje po 64 walki przez 6 dni.
Czwartego i piątego dnia odbędzie się po 14 spotkań, a ostatniego tylko 8 finałów20.
Dla prawdziwych miłośników boksu i admiratorów nowości technicznych
gazeta miała kolejną niespodziankę – o której takŜe milczy późniejsza literatura.
Chodzi o tzw. skanalizowany ring, wielką nowość na XI IO: Największym
novum technicznym będzie sam ring, zewnątrz nie będzie się on moŜe wiele
róŜnił od pozostałych. Ale będzie to pierwszy ring skanalizowany! Ring z bieŜącą wodą. Tego jeszcze nie było. Znikną wiec niezliczone flaszki z wodą, a kaŜdy
zawodnik dostanie swój własny kubek. Wymiary ringu wynoszą 5,5 x 5,5, m.
Sznury objęte będą gumową oponą, staną się więc bardziej elastyczne. To są
szczegóły, o których warto pamiętać juŜ w trakcie przygotowań21.
Krytykując konserwatyzm ówczesnej federacji bokserskiej FIBA, „Przegląd Sportowy” gorąco popierał kolejną cenną inicjatywę niemieckich gospodarzy: Krótko przed podjęciem walki odbędzie się w Berlinie kongres FIBA. Do
planu obrad zgłoszono szereg interesujących wniosków [...]. Interesujący jest
równieŜ projekt Niemców, którzy proponują doprowadzenie do ładu granic
wagowych, przez usuniecie wartości gramowych, powstałych przy przerachowaniu uncji na kilogramy. [...] Ciekawe, czy FIBA okaŜe się instytucją postępową22.
Na tym nie kończą się pochwały „Przeglądu” pod adresem Niemców za
przyczynienie się do rozwoju tradycji olimpijskich. Szczególnie naleŜy podkreślić – wyraŜone tuŜ po zakończeniu olimpiady, w atmosferze polskiej klęski
i niemieckiego triumfu – uznanie dla wkładu gospodarzy do olimpijskiego futbolu, targanego rywalizacją między piłkarstwem amatorskim i zawodowym.
Niemcom udało się przeforsować przywrócenie piłkarstwa do programu dyscy20
Gigantyczny turniej pięściarski. 246 zawodników z 58 państw na Olimpiadzie. PS 1936,
nr 61. Donoszono, Ŝe w turnieju miało brać udział 38 państw, a boks był najpopularniejszą po
lekkiej atletyce i pływaniu dyscypliną sportu.
21
TamŜe, Skanalizowany ring.
22
TamŜe, Interesujące projekty.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
71
plin olimpijskich i przekonać do udziału piłkarzy z Wielkiej Brytanii, co miało
juŜ specjalny posmak23.
Postawy oczekiwania i silne zainteresowanie igrzyskami prasa kształtowała i podtrzymywała przez swoisty nacisk psychologiczny na olimpijczyków. Na
dwa tygodnie przez igrzyskami piłkarze mieli sobie zdawać sprawę ze stawki,
jaką stanowił dla nich Berlin. W obliczu faktu, Ŝe szereg poraŜek nadweręŜył
ich kredyt moralny, a szeroki ogół dość nieprzychylnie ustosunkował się do ich
projektów olimpijskich, futboliści mieli szanse, aby dobrą postawą w stolicy
Niemiec naprawić wiele grzechów i za jednym zamachem odzyskać utraconą
pozycję24.
Polska prasa sportowa w ciepłych słowach relacjonowała podróŜ olimpijczyków do Berlina. Emocje sięgnęły zenitu juŜ na Dworcu Głównym w Warszawie, gdzie dostojnicy, członkowie rodzin sportowców i sympatycy sportu
oblegali wagony z olimpijczykami. PoŜegnanie miało charakter niemal narodowego święta. „Przegląd Sportowy” zamieścił wielkie zdjęcie tłumu tłoczącego
się wokół kilku wagonów. Pod fotografią widnieje podpis: Szczęśliwej drogi,
powodzenia i duŜo medali olimpijskich25. Te słowa oddają poniekąd skalę oczekiwań państwa i społeczeństwa wobec biało-czerwonych.
W pociągu świetne humory olimpijczyków podtrzymywał sam Janusz Kusociński, kręcący się po wagonach. Z sympatią opisywano równieŜ wspomniany wcześniej ujmujący moment przekraczania granicy: W Zbąszynku odczepiają
nas od normalnego pociągu. Jedziemy juŜ „wanderzugiem”. Na granicy niemieckiej orkiestra – wita nas miejscowy starosta. InŜ. Grabowski odpowiada po
polsku. Pierwsze zetkniecie z Niemcami jest niezwykle serdeczne. O formalnościach celnych nie warto wspominać, bo ich wcale nie było26.
23
Piłkarstwo w cieniu olimpijskiego sztandaru. TamŜe, nr 72.
24
Piłkarze przed ostatnią próbą. Skład ekspedycji olimpijskiej przyjmuje realne kształty.
TamŜe, nr 59.
25
TamŜe, nr 63: Berlin wita ekspedycję Polski. Przy porannym pociągu berlińskim dawno
juŜ nie było takiego ścisku. Pełno w wagonach, rojno na peronie, gdzie z pośród szarych codziennych ubiorów przeświecały jaskrawą czerwienią (coś nie bardzo amarant) tuŜurki olimpijskie
i bieliły się zawadiacko rogatywki. [...] Nastrój wyjeŜdŜających był bardzo dobry, otucha wstąpiła
teŜ w tych, którzy czekać będą w kraju na wieści ze sceny berlińskiej. Trudno było jakoś uwierzyć,
by te zgrabnie prezentujące się panie chciały sprawić nam zawód.
26
Flaga polska w Doeberitz. PodroŜ i powitanie olimpijczyków polskich w Berlinie. Na granicy. TamŜe. Z opisem tym koresponduje relacja K. GryŜewskiego, gdzie autor dodaje, Ŝe przyjazd polskiej ekipy do Berlina rozpoczął się z wielką pompą juŜ w Zbąszynku.
72
Alicja Biranowska-Kurtz
Zdumienie czytelnika polskiej literatury przedmiotu wzrasta niepomiernie,
gdy czyta dalszą cześć relacji z przyjazdu polskiej ekipy do stolicy Niemiec. Na
dworcu w Berlinie biało-czerwonych witał z ogromnymi honorami sam Theodor Lewald, były przewodniczący Niemieckiego Komitetu Olimpijskiego
i aktualny przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Igrzysk. Trudno zakładać, Ŝe tak wysoko postawiony funkcjonariusz znalazłby czas i siły, by witać
wszystkie przyjeŜdŜające do Berlina ekipy olimpijskie. Gdy Polacy wysiadali
z pociągu, orkiestra Wehrmachtu dwukrotnie grała Mazurka Dąbrowskiego.
Zaskakujący jest kontrast między tym, co relacjonują korespondenci
„Przeglądu” oraz sami sportowcy a tym, co w „poskąpionej” przez polskich
badaczy wersji znajduje wyraz w późniejszej literaturze. W bieŜących relacjach
na próŜno szukać informacji o kłującym w oczy nazizmie. Dominują za to opisy
zawierające komplementy pod adresem niemieckich gospodarzy – jak te wyraŜone przez kierownika polskiej ekipy olimpijskiej: Niestety, czarne chmury są
coraz gęstsze. Leje deszcz. WjeŜdŜamy w obręb wielkiego miasta. Ścigamy się
z miejskimi pociągami. Berlińczycy darzą nas przyjaznymi uśmiechami, machają chusteczkami. Na centralnym dworcu Friedrichstrasse czeka na nas grupa
„oficjeli” niemieckich z ministrem Lewaldem, przewodniczącym niemieckiego
komitetu olimpijskiego na czele. Orkiestra wojskowa gra marsze. W jednej
chwili peron zaludnia się czerwonymi mundurami. Chłopcy ustawiają się
w dwurzędzie, a czoło kolumny tworzą kierownicy i panie27.
Nie mniejszą sensacją jest obecność ambasadora Józefa Lipskiego na
dworcu Berlin-Friedrichstrasse: Głos zabrał minister Lewald, który wita serdecznie druŜynę polską w imieniu gospodarzy. Głos sędziwego prezesa rozprasza się pod szklanym stropem dworca i do uszu wpadają tylko poszczególne
wyrazy: „Polska”, „sąsiedzi”, „współpraca”, „Ŝyczymy”, „oczekujemy”. Odpowiada płk Globisz. Podkreśla imponujący rozmach przygotowań niemieckich
[...] dziękuje za miłe przyjęcie, po czym po polsku zwraca się do ambasadora
Rzeczpospolitej, p. Lipskiego, i przyrzeka dzielną postawę reprezentacji polskiej
podczas bojów olimpijskich. [...] Przed wioską olimpijską oczekuje nas juŜ komendant płk von Glisa w otoczeniu sztabu. Na maszt przed budynkiem głównym,
przy dźwiękach Mazurka wciągany jest sztandar polski. Jest to 36 chorągiew,
jako Ŝe juŜ 36 ekip trenuje we wiosce, a jutro i pojutrze przybędą pozostałe.
Przed wioską zapoznajemy się równieŜ z przydzielonym nam przez Niemców
27
TamŜe, Deszcz w Berlinie.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
73
attache mjr. Friede. Jest to oficer, który w czasie wojny przebywał kilka lat
w Polsce i doskonale włada językiem polskim28.
Kontynuacja ciepłego przyjęcia nastąpiła w wiosce olimpijskiej w Döberitz,
którą przygotowywał Wehrmacht. Polacy otrzymali wydany w języku polskim
swoisty przewodnik zawierający informacje ogólne i plan topograficzny wioski.
Tekst sygnowali minister spraw wojskowych Rzeszy gen. Werner von Blomberg i wspomniany juŜ prezydent Komitetu Organizacyjnego XI Igrzysk, Theodor Lewald29.
Korespondent „Przeglądu Sportowego” donosił o pozytywnych wraŜeniach z wioski olimpijskiej: Baraki to gustowne budyneczki, zarysowujące się
ostro swą schludną bielą na tle soczystej zieleni trawników i muraw30. Pisał on
równieŜ o nastawionej na gusta poszczególnych reprezentacji narodowej kuchni
oraz innych drobnych wygodach. Krytykował jednak drakońskie przepisy, oddzielające mieszkańców wioski od świata zewnętrznego, co uderzało przede
wszystkim w dziennikarzy, poszukujących kontaktu ze sportowcami.
W relacji „Przeglądu” przebijały emocje i wzruszenie w obliczu spotkania
tak niezwykłego i barwnego świata sportu. Korespondent gazety zachwycał się
teŜ odbywającym się na miejscu prawdziwym festiwalem narodów i języków31.
W kolejnych relacjach pisał z entuzjazmem o świetnej kuchni i dobrych humorach32.
W sprawozdaniu z przyjazdu do Berlina natrafiamy równieŜ na nieznany
najpewniej literaturze przedmiotu (świadomie lub nie) akapit poświęcony
współpracy między II RP a III Rzeszą na polu sportu, i to sportu akademickie-
28
TamŜe, Powitanie na dworcu. Wraz z delegacja PKOl i ekipą olimpijską na dworzec przy
Friedrichstrasse przybyło teŜ z Polski w komplecie ok. 20 dziennikarzy.
29
Ulotka zatytułowana Witajcie we Wiosce Olimpijskiej! Czytamy na końcu: Wioskę tę zbudowała dla gości olimpijskich armia niemiecka. Uczyniła to ze sportowego ducha, gdyŜ myśli ona
sportowo i wierna jest idei olimpijskiej. Tak wiec wraz z całym narodem niemieckim armia jego
wita serdecznie swych gości. Ulotkę zawdzięczam uprzejmości p. prof. Henryka Laskiewicza.
Swoją drogą interesujące, Ŝe Adam Papée nie wspomniał o tym geście dowództwa Wehrmachtu –
niezaleŜnie od groteskowości tej sytuacji (ale oczywistej dopiero po 1.09.1939).
30
Idylla w Doeberitz. PS 1936, nr 63.
31
TamŜe, nr 61: Egzotyzm króluje w Doeberitz. Wizyta we wiosce olimpijskiej. Polska flaga w Doeberitz. Wrzawą napełniają wioskę południowi Amerykanie i naturalnie Włosi Przybyli
serdecznie witani Grecy, za nimi Chińczycy. W środę wieczorem witać będzie Berlin Islandczyków, hiszpańskich pięcioboistów, Brazylijczyków i gości z dalekiego Chile. I tak płynie fala za
fala, ciągną niezliczone karawany wszystkich ras i narodów.
32
TamŜe, nr 64.
74
Alicja Biranowska-Kurtz
go. Oto polskich olimpijczyków witają w Berlinie polscy studenci warszawskiej
uczelni sportowej (Centralnego Instytuty Wychowania Fizycznego) – goście
niemieckich rówieśników, z którymi razem jadą do wioski olimpijskiej33.
Polska prasa sportowa przez cały czas trwania igrzysk ani razu nie wspominała o jakichkolwiek próbach szykanowania Polaków czy okazywaniu im
niechęci. W przeddzień otwarcia igrzysk „Przegląd Sportowy” zamieścił swoistą listę miejsc, które godne są obejrzenia w stolicy Niemiec. Nie bez znaczenia są tutaj uŜyte w tekście słowa zachęty: bajeczne stadiony tenisowe oraz
sformułowanie: Deutschlandhalle i Dietrich-Eckard-Bühne, które trzeba koniecznie zobaczyć34.
Z tymi komplementami pod adresem wysiłku organizacyjnego gospodarzy, a takŜe pod adresem ich kurtuazji i dbałości o prawdziwie olimpijską atmosferę, korespondowały doniesienia sprawozdawcy „Przeglądu Sportowego”
o Ŝyczliwym wobec polskich olimpijczyków stosunku niemieckich gospodarzy
i niemieckiej publiczności.
Z wywiadów, jakie korespondent „Przeglądu Sportowego” przeprowadził
na miejscu z czołowymi polskim lekkoatletkami, nie wynika, aby czuli się oni
w jakikolwiek sposób „przytłoczeni” wszechobecnością symboli nazistowskich
i szowinizmem lokalnej publiczność. Stanisława Walasiewiczówna, która po
biegu poddała się badaniom lekarskim i „kuracji”, oświadczyła dziennikarzowi,
Ŝe zamierza zostać do końca olimpiady i wyraziła nadzieję, iŜ po jej zakończeniu wystartuje na kolejnych sportowych zmaganiach w Wuppertalu 19 sierpnia35.
Na szczególną uwagę zasługuje, wywiad Jadwigi Wajsówny, w którym
sportsmenka w radosnym tonie wypowiada się o atmosferze igrzysk i cieszy
z adoracji wielkiej rzeszy „łowców autografów”, którzy kłębili się przed bramami stadionu: Zjawia się Wajsówna z czerwoną róŜą. To jeden z licznych bukietów, jaki dostaje po zdobyciu medalu. Bardzo przyjemnie być wicemistrzynią.
Wczoraj była zdenerwowana, ale tylko trochę. JuŜ nie tak jak w Los Angeles.
„Kiedy wyszedł mi pierwszy rzut, i byłam przez kilka minut rekordzistką olim33
Flaga polska w Doeberitz. PodroŜ i powitanie olimpijczyków polskich w Berlinie. Deszcz
w Berlinie. Powitanie na dworcu. TamŜe, nr 63. Dowiadujemy się dalej, Ŝe druŜyna olimpijska
jedzie do wioski razem z jednolicie ubranymi studentami CIPW, obozującymi tu w gościnie akademików Rzeszy.
34
Wyciąć i zachować na Berlin. Rady i wskazówki dla olimpijskiego turysty z Polski. TamŜe.
35
Kwaśniewska, Walasiewiczówna i Wajsówna po zwycięskich walkach. TamŜe, nr 67.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
75
pijska, poczułam się juŜ zupełnie [...] Pojedziemy do Wuppertalu, a potem... do
Tokio. Idziemy teraz w stronę stadionu, bo juŜ niedługo Sznajder ma skakać
o tyczce”. Co chwila musimy przystawać. Wajsówna jako ofiara własnej manii.
Łowcy autografów nie dają jej spokoju. Podbiegają bez przerwy36.
Wcześniej gazeta sportowa donosiła teŜ o obecności Janusza Kusocińskiego, chłonącego atmosferę igrzysk i miasta: Kusociński niezwykle popularny,
cały dzień latał po Berlinie37, a pisząc rywalizacji w rzucie oszczepem, informowała o tym, Ŝe szef Urzędu Sportu Rzeszy Hans von Tschamer und Osten
przyprowadzi wszystkie trzy medalistki do loŜy Führera, gdzie kanclerz Hitler
złoŜy im osobiste Ŝyczenia, zaś Maria Kwaśniewska jest bezgranicznie zachwycona swym wynikiem, Berlinem i całym światem38.
W relacji z walki Henryka Chmielewskiego z faworyzowanym Amerykaninem Jamesem Clarkiem, stoczonej w pięknej Deutschlandhalle, „Przegląd
Sportowy” wielokrotnie podkreślał wspaniały doping zdominowanej przez
Niemców publiczności, skierowany w stronę... Polaka! Gazeta pisała o szalonym dopingu, z jakim 16 tys. sympatyków boksu zagrzewało do walki polskiego boksera w jego morderczym pojedynku z Amerykaninem. Sprawozdawca
opisywał równieŜ „dziki protest” publiczności, gdy belgijski sędzia udzielał
Polakowi napomnień39.
Warto równieŜ wspomnieć o pewnych gestach kurtuazji, jakich doświadczyła polska druŜyna piłkarska. Gestach, o których nie pisała polska literatura
powojenna. W przeciwieństwie do wielu potęg futbolu biało-czerwoni wszystkie swoje pojedynki rozegrali na płycie pięknego Stadionu Olimpijskiego, a nie
na pomniejszych berlińskich „stadionikach”40. Ponadto publiczność niemiecka
36
TamŜe.
37
TamŜe, nr 64.
38
TamŜe.
38
Kwaśniewska się cieszy. TamŜe, nr 65.
39
TamŜe, nr 70: Nareszcie jakieś zwycięstwo! Deutschlandhalle traci przytomność z zachwytu nad Chmielewskim. Chmielewski zrobił dla propagandy sportu polskiego więcej niŜ
wszystkie dotychczasowe występy naszych berlińskich olimpijczyków. 16 tysięcy widzów w Deutschlandhalle [...] z zachwytu i krzyczących chórem – „Noch ist Polen nicht verloren” długo nie
zapomni bohaterskiej walki Polaka. MoŜemy śmiało powiedzieć, Ŝe takiej walki nie stoczył dotychczas Ŝaden polski bokser [...]. Porywający impet natarcia, Ŝelazna wola zwycięstwa i odwaga
zjednały Chmielewskiemu wszystkie serca.
40
Fußball. W: Olympia 1936. Die Olympischen Spiele 1936. In Berlin und Garmisch-Partenkirchen. Bd. I. Hrsg. v. Cigaretten-Bilderdienst Altona-Bahrenfeld. Altona-Bahrenfeld
1936, s. 121–123.
76
Alicja Biranowska-Kurtz
okazywała polskiej reprezentacji wiele dowodów sympatii i zainteresowania,
np. podczas meczu półfinałowego z Norwegami41.
Co ciekawe, zarówno relacje niemieckie (album olimpijski Olympia
1936...), jak i polskie („Przegląd Sportowy”) stwierdzają jednomyślnie, Ŝe pod
względem atrakcyjności i poziomu sportowego mecz Polska-Norwegia zdecydowanie przewyŜszał finał Włochy-Austria i moŜe uchodzić za najlepszy mecz
turnieju piłkarskiego42. W ocenie rezultatów niektórych dyscyplin, w których
Niemcy triumfowali bezapelacyjnie, polska gazeta sportowa obiektywnie oddawała wyŜszość niemieckich sportowców: [...] kiedy Niemcom codziennie
spadają z nieba złote medale, kiedy lwia cześć zwycięstw przypada gospodarzom, a lata przygotowań i wydane pieniądze zwróciły się podczas Olimpiady
w złocie triumfów i srebrze zagranicznej propagandy 43. „Przegląd” nie omieszkał porównać ten wspaniały rozmach z mizerią warunków, jakie II RP oferowała części polskich olimpijczyków.
Wypada teŜ zwrócić uwagę na znaną relację Kazimierza Kucharskiego
o przyczynach jego poraŜki w walce o medal w biegu na 800 m. W świetle innych źródeł moŜe ona budzić wątpliwości, a przynajmniej stać się przedmiotem
dyskusji. Kucharski (podaję za Andrzejem Jucewiczem), stwierdza z całą stanowczością, Ŝe niemieccy gospodarze, łamiąc wszelkie zasady olimpizmu, wykorzystywali luki w regulaminach, aby doprowadzić swoich mistrzów do olimpijskich medali44. W świetle innych doniesień stwierdzenie to moŜna obarczyć
pewnymi wątpliwościami. Nie rozwijając opisu tego przypadku, który przeszedł
do historii jako jeden z osobliwszych45, naleŜy zasygnalizować, Ŝe: 1) w finale
41
PS 1936, nr 70: Choć zdziesiątkowani, ale walczyli. Bohaterska postawa piłkarzy. Norwegia-Polska 3 : 2. Dobrze, ale nieszczęśliwie. Przede wszystkim dlatego, Ŝe druŜyna polska na
oczach 80 tysięcy widzów spisała się zupełnie dobrze, zbierała często oklaski i w powaŜnym cięŜkim meczu, który p o z i o m e m swym przewyŜszał sobotni finał, zdobyła się na widowiskową
grę. Publiczność za nami. Najlepszym zresztą dowodem oceny wartości obu druŜyn było zachowanie się publiczności, która z chwilą, gdy Polska straciła bramkę, Ŝywo oklaskiwała kaŜdą naszą
akcję, uwaŜając widocznie, Ŝe gracze z białym orłem zasługują na doping i uznanie.
42
Fußball. W: Olympia 1936..., s. 119.
43
J. Erdman, Zwycięski rytm niemieckich wioseł. PS 1936, nr 71.
44
A. Jucewicz, Trzy olimpiady..., s. 51. Do tej sprawy takŜe S. Sieniawski, Najsmutniejsze
igrzyska. „Dysk Olimpijski” 1971, nr 12,, s. 20.
45
Według relacji K. Kucharskiego (za: A. Jucewicz, Trzy olimpiady..., s. 52—52) gospodarze ustalili linię mety tego biegu naprzeciwko loŜy Führera, a widz miał oklaskiwać faworyta
Lanziego. O przesunięciu mety Kucharski miał się dowiedzieć na kilka minut przed startem, ale
podczas biegu, w ferworze walki, zapomniał o tym zupełnie. Gdy wybiegł na ostatnią prostą
i zaczął finisz, było juŜ za późno, aby walczyć o medal. Kucharski uznał więc najpewniej, Ŝe linia
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
77
biegu na 800 m, w którym startował Kucharski, nie biegł Ŝaden Niemiec;
2) podstępne działania gospodarzy, zdaniem Kucharskiego pozbawiające go
„być moŜe” olimpijskiego medalu w finale o „niesłychanej scenerii”, dotknęły
nie tylko Polaka, gdyŜ drugim wielkim przegranym był równie znakomity, bardzo we wiosce olimpijskiej popularny włoski biegacz, Mario Lanzi, który jako
faworyt tej konkurencji przegrał złoto, co nie mogło być po myśli ani organizatorów, ani Führera; 3) literatura do dziś chyba nie wyjaśniła, jak to się stało, Ŝe
ofiarą przesunięcia linii mety stali się tylko Polak i Włoch, a nie zwycięski
Amerykanin John Woodruff czy trzeci na mecie Kanadyjczyk Phil Edwards;
4) w berlińskiej relacji „Przeglądu Sportowego” czytamy, Ŝe polski średniodystansowiec przede wszystkim padł ofiarą własnej nieufności do własnej Kondycji46.
Nie ma podstaw, by nie wierzyć relacjom niektórych polskich sportowców, którzy podczas XI Igrzysk Olimpijskich natknęli się na niesportowe zachowanie publiczności niemieckiej oraz na sędziów o wątpliwej bezstronności,
jak to miało miejsce w przypadku polskiej ekipy jeździeckiej. Takie wydarzenia
z pewnością miały miejsce. Chodzi jednak o to, by dać świadectwo prawdzie,
która pokazuje, Ŝe oprócz negatywnych incydentów były równieŜ przykłady
pozytywnych emocji Niemców wobec Polaków.
IV
Jest uderzające, Ŝe ten nasycony ciemnymi barwami obraz XI Olimpiady, jaki
przedstawia powojenna historiografia, zdaje się zupełnie nie współbrzmieć
z relacjami warszawskiego korespondenta „Przeglądu Sportowego” z Berlina.
Nie nawiązali do nich inni wspomniani najpowaŜniejsi badacze przedmiotu
(Grzegorz Młodzikowski, Andrzej Jucewicz). Do emocjonalnego tonu reakcji
gazety sportowej na dorobek polskich olimpijczyków w Berlinie odniósł się
w literaturze przedmiotu bodaj jedynie H. Sieniawski, eksponując powszechne
latem 1936 r. uczucie rozczarowania i brak usprawiedliwienia dla uzyskanych
mety znajdowała się na ostatnim łuku drugiego (ostatniego) okrąŜenia i zaskoczony dostrzegł, Ŝe
pozostali biegną dalej. Natomiast artykuł Die Läufe (w: Olympia 1936..., s. 31) relacjonuje, Ŝe
linię startu przeniesiono na środek prostej, aby uniknąć przepychania się, które zawsze następowało po starcie wyznaczonym na łuku. Ponadto relacja sugeruje, Ŝe Kucharski juŜ od połowy
dystansu nie miał szansy na pozycję medalową.
46
O wielkim finale biegu na 800 m. Zaprzepaszczone szanse. Historia wielkiego biegu.
Dramatyczna rozgrywka. PS 1936, nr 66.
78
Alicja Biranowska-Kurtz
wyników, które tak kontrastowały z ogromnymi oczekiwaniami elit i społeczeństwa polskiego. Jeśli mielibyśmy w skrócie oddać ton korespondencji
i ocen „Przeglądu Sportowego”, to brak złotego medalu uwaŜano za wydarzenie
niezrozumiałe. Istotnie – skala oczekiwań, brak złota stworzyły wraz z traumą
niemieckiej okupacji zadziwiający splot czynników psychologicznych i emocjonalnych, które zepchnęły zarówno olimpiadę w Berlinie, jak i występ Polaków w obszary niepamięci narodowej. Komentarze „Przeglądu Sportowego”
z 17–20 sierpnia 1936 r. pełne są nieukrywanego, najgłębszego zawodu i gorzkiego rozczarowania.
Bilans polskiej ekipy, przekazany w „Przeglądzie” 20 sierpnia 1936 r.47,
uznano niemal za klęskę narodową, a oszałamiający triumf Niemców, zarówno
w klasyfikacji medalowej, jak i mniej eksponowanej – punktowej, utrwalał
uczucie rozgoryczenia i podsycał krytykę. Wydaje się, Ŝe sami olimpijczycy
byli świadomi nastrojów elit i społeczeństwa w kraju. Godna poŜałowania jest
równieŜ postawa naszych sportowców po 16 sierpnia 1936 r. Jest to chyba jeden
z najwstydliwszych rozdziałów historii II Rzeczypospolitej. OtóŜ sportowcy
wielu dyscyplin albo unikali powrotu do kraju bezpośrednio po zakończeniu
igrzysk, albo wracali „chyłkiem”. Wielkie medalistki i legendy polskiej lekkiej
atletyki z Jadwigą Wajsówną na czele wyjechały z Berlina bezpośrednio na
kolejne zawody sportowe do Wuppertalu. W rezultacie 17 sierpnia 1936 r.
w Warszawie nastąpiło powitanie w niczym nieprzypominające triumfalnego
powrotu reprezentacji z Los Angeles. Wrócili przedstawiciele czterech mało
utytułowanych dyscyplin, których bez euforii witała garstka sympatyków,
a właściwie tylko osób najbliŜszych.
Prasa przypominała triumfalny powrót ekipy z Los Angeles cztery lata
wcześniej, gdy Warszawa przywitała ich entuzjastycznie, a Jadwiga Wajsówna
jechała w karecie ciągniętej przez „sokołów”. Ale wtedy Olimpijczycy przywieźli z Los Angeles dwa złote medale, wtedy wszyscy nasi reprezentanci spisali się
bez zarzutu48. Przywitanie w 1936 r. było smutne. Na dworzec przybyli tylko
oficjalni przedstawiciele PKOl i związków sportowych oraz bardzo nieliczna
grupa kibiców. O owacjach na ulicy nie było mowy, ludzie przyszli w chłodnym
nastroju. Wszechobecny podczas wyjazdu do Berlina Janusz Kusociński – nie
47
Ostateczna klasyfikacja XI Olimpiady. TamŜe, nr 72. Polska z trzema srebrnymi i trzema
brązowymi medalami zajęła 15. miejsce na 37 medalowych reprezentacji.
48
TamŜe, tytuły: śegnały ich tłumy, a wita garstka. Powracających olimpijczyków witali
tylko przyjaciele. Na raty i z przygodami powrót ekspedycji olimpijskiej z Berlina.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
79
przyjechał49. Na kolejnych stronach „Przeglądu Sportowego” rozgoryczenie
sięgnęło zenitu. Pojawiły się irracjonalne oceny raniące medalistów50. Analiza
dalszych komentarzy prowadzi do wniosku, Ŝe jedynie nieliczni nie zawiedli.
Pochwały spłynęły na piłkarzy, których czwarte miejsce spotkało się z uznaniem redakcji „Przeglądu”. Podkreślano rolę zwycięstw nad Wielką Brytanią
i Węgrami51.
Wydaje się, Ŝe oceny te potwierdzają wspomnianą opinię Kazimierza GryŜewskiego o wpływie czynnika politycznego i stosunku do Niemiec na współczesny osąd udziału Polaków w XI IO. Siedmiokrotnie liczniejsza niŜ w Los
Angeles ekipa olimpijska odniosła w Berlinie duŜo mniejsze sukcesy. Czynnikiem potęgującym rozczarowanie był nieoczekiwany, wspomniany juŜ, oszałamiający triumf ekipy niemieckiej, która – odwrotnie niŜ biało-czerwoni – odnotowała zdecydowany postęp (3 złote medale w USA, 33 u siebie)52. Czara goryczy przelała się na łamach „Przeglądu Sportowego” zaraz po wygaśnięciu ognia
olimpijskiego. Dzień po ceremonii zamknięcia igrzysk gazeta, w wyraźnym
kontraście do dotychczasowego tonu sprawozdawczości olimpijskiej i z ledwo
skrywaną zawiścią wobec medalowych potęg, stwierdzała: JuŜ zgasł znicz
olimpijski. To jednak dobrze, Ŝe Olimpiada w Tokio odbędzie się dopiero za
cztery lata. Na razie przejadła się i znuŜyła wszystkim do ostateczności, a co
gorsza – nam Polakom, bo przyniosła zbyt wiele przykrych wspomnień53.
Jakby niemą ilustracją poczucia polskiej „klęski”, połączonego z zaskoczeniem skalą niemieckiego triumfu i stosownych do tego społecznych reakcji,
było umieszczenie na pierwszej stronie „Przeglądu Sportowego” w wydaniu
z 20 sierpnia 1936 r. dwóch zdjęć na zasadzie ogromnego kontrastu. Pierwsze
49
śegnały ich tłumy, a wita garstka. TamŜe.
50
Nie medale – wyniki Kusocińskiego i Noji. Największe zdobycze Polski na Olimpiadzie
lekkoatletycznej. TamŜe.
51
Piłkarstwo w cieniu olimpijskiego sztandaru. Kto był najlepszy, a kto... wygrał? TamŜe.
Warto dodać, Ŝe gazeta uznała Niemcy za drugą po Norwegii druŜynę igrzysk, mimo klęski druŜyny niemieckiej 2 : 0 z „wikingami”. Stwierdzono, Ŝe Niemcy nadal są jedną z najlepszych
jedenastek świata i głównie brak formy i ogromny nacisk psychologiczny Ŝądnej sukcesu publiczności oraz władz spowodowały demobilizację niemieckich piłkarzy.
52
Olympia 1932. Die Olympischen Spiele in Los Angeles 1932. Hrsg. v. Reemtsma Cigarettenfabriken, Altona-Bahrenfeld. Altona-Bahrenfeld 1932: Olympische Ehrentafel. Na X IO Niemcy zdobyli złoto tylko w podnoszeniu cięŜarów, zapasach i wioślarstwie. W Olimpijskim Konkursie Sztuki zdobyli teŜ złoto w kategorii literatury. Wskutek trudności finansowych Republika
Weimarska nie wysłała do Los Angeles np. druŜyny jeździeckiej i pięcioboistów.
53
PS 1936, nr 71.
80
Alicja Biranowska-Kurtz
ukazuje garstkę osób witającą na Dworcu Głównym w Warszawie powracających (nielicznych) olimpijczyków z twarzami wyraŜającymi przygnębienie;
drugie zaś – obraz ulic Monachium, wypełnionych radosnym, gęstym tłumem,
witającym jadącą w otwartym samochodzie Giselę Mauermayer, mieszkankę
tego miasta, zdobywczynię pierwszego dla Niemiec złotego medalu w rzucie
dyskiem.
Demonstrując wyraźne rozczarowanie występami Polaków, „Przegląd
Sportowy” trzy dni po zamknięciu imprezy przedstawił następującą konstatację:
Skończyła się XI Olimpiada, która ogromem i przepychem prześcignęła wszystko, co było przedtem, a moŜe i będzie potem54.
Tydzień później gazeta większość wydania poświęciła druzgocącej krytyce
polskiej reprezentacji olimpijskiej. Autorem tekstu był wiceprezes PKOl – Andrzej ??? Grabowski. Opis dodatkowo okraszono wymowną karykaturą. Satyryczny rysunek, który zresztą nie wszedł do monografii dziejów karykatury
polskiej55, przedstawiał powracającą z Berlina polską ekipę olimpijską, ukazaną
jako niegodną współczucia gromadę nieszczęśników i nieudaczników56.
Artykuł składa się dwóch części. W pierwszej autor tłumaczy polskie niepowodzenia. Relacja jest rozpaczliwą próbą poszukiwania przyczyn klęski
w czynnikach obiektywnych i subiektywnych, z wyraźnym jednak wskazaniem
jej autorów. Polskim olimpijczykom wystawiono niemal kompromitujące świadectwo, choć winę zrzucano częściowo równieŜ na obcych. To Niemcy, zdaniem autora, z ich gigantomanią i niegodnym postępowaniem byli waŜnym
czynnikiem mizerii medalowej II RP na XI Igrzyskach Olimpijskich. Znane
nam z dni poprzedzających olimpiadę, pochlebne relacje naleŜały juŜ do przeszłości. Wiceprezes PKOl widzi przyczynę medalowej mizerii w... rozmachu
olimpiady, które przytłoczyły Polaków. Brak wyników był równieŜ dowodem
klęski koncepcji szkolenia57.
54
TamŜe, nr 72.
55
H. Górska, E. Lipiński, Z dziejów karykatury polskiej. Warszawa 1977 s. 194–233: Dwudziestolecie międzywojenne.
56
Jerzy ??? Grabowski, Bronię i oskarŜam. PS 1936, nr 73. Karykatura, zatytułowana
oskarŜycielsko Powrót kalek, przedstawia jadących na wozie chłopskim polskich olimpijczyków,
z nogami w gipsie, trzymających w rekach kule i sztandary olimpijskie. Nie oszczędzono nikogo.
Wozem tym kieruje S. Walasiewiczówna, z kulą w jednej i sztandarem olimpijskim w drugiej
ręce. Jednym z dwóch ciągnących wóz męŜczyzn jest sam Feliks Stamm, którego twarz, podobnie
jak większości sportowców, pokryta jest wielodniowym zarostem i podobnie jak u pozostałych
wyraŜa otępienie, rezygnację i poczucie klęski.
57
TamŜe.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
81
Wiceprezes PKOl przyznawał, Ŝe opinia publiczna w Polsce oczekiwała
od swojej reprezentacji wielu medali, wielu zwycięstw i laurów. Kolejne akapity
tekstu Grabowski poświęcił gorącej pochwale niemieckiego systemu wychowania fizycznego i miejsca sportu w Niemczech. Podczas gdy w Polsce cała młodzieŜ odgradzana jest od boisk sportowych, od klubów i zawodów chińskim murem zakazu szkolnego, to kluczem do niemieckiego sukcesu były praca z młodzieŜą (np. Hitlerjugend – M.S.) i ogromne finansowe zaangaŜowanie państwa.
Zdaniem Grabowskiego Niemcy pokazali drogę do sukcesu sportowego: Kto
widywał dziesiątki tysięcy młodzieŜy niemieckiej ćwiczącej na stadionie olimpijskim, kto obserwował tysiące gimnastyków, maszerujących karnie na zawody
uczniów, kto wie, ile milionów marek Rzesza wydala na przygotowanie swoich
zawodników do Igrzysk, dla tego medale Niemców, zdobyte zresztą niezupełnie
fair, będą więcej niŜ zrozumiale58. Za moralnych zwycięzców igrzysk autor
artykułu uwaŜał natomiast polskich piłkarzy, którzy przez niemal całą prasę
niemiecką zostali uznani za najlepiej i najładniej grającą druŜynę.
Tekst ten, jeśli był reprezentatywny dla nastrojów i ocen szerszych grup
establishmentu II RP, ukazuje skalę rozczarowania i zawodu. Jest zastanawiające, dlaczego wysoki przedstawiciel PKOl, próbując usprawiedliwić marny występ Polaków w Berlinie, przywołał jako wzór akurat system wychowania sportowego Niemiec. PrzecieŜ nie tylko III Rzesza, którą II RP stawiała za przykład,
okazała wyŜszość w rywalizacji olimpijskiej z Polską; lepszych okazało się
takŜe wiele innych, znacznie mniejszych krajów.
V
Na końcową negatywną ocenę występu biało-czerwonych w Berlinie miała
wpływ zapewne równieŜ retrospekcja letnich igrzysk z 1932 r. Olimpijczycy
z 1936 r. stali się więźniami sukcesu dwudziestoosobowej ekipy z Los Angeles.
Mimo Ŝe w stolicy III Rzeszy bardzo liczna reprezentacja Polski zdobyła trzy
medale srebrne (dysk, bieg na 100 m i wszechstronnym konkurs konia wierzchowego) oraz trzy brązowe59, to jednak brak choćby jednego złotego medalu
w duŜym stopniu zawaŜył na ostatecznej ocenie.
58
59
TamŜe.
S. Sieniawski, Najsmutniejsze..., s. 18. Do rezultatów medalowych i punktowych m.in.
reprezentacji II RP w literaturze zob. G. Młodzikowski, Olimpiady ery nowoŜytnej. Idea i rzeczywistość. Warszawa 1984, s. 381–382.
82
Alicja Biranowska-Kurtz
Późniejszy obraz XI IO przesłoniła perspektywa wojny i okupacji, być
moŜe połączona z poczuciem wstydu i zaŜenowania faktem, jak bardzo polski
sport daleki był od jakiejkolwiek myśli o bojkocie „brunatnej” olimpiady i jak
dał się „uwieść” urokowi tych igrzysk. Odczucie to pogłębiał z pewnością fakt,
Ŝe wielu działaczy powojennych organizacji olimpijskich RFN to ludzie, którzy
podali olimpiadę Hitlerowi niejako na tacy, akceptowali „zrównanie” i paragraf
aryjski w Ŝyciu sportowym oraz publicznym i byli członkami NSDAP. Prawdziwość tej analizy ukazują nowsze prace młodych historyków niemieckich,
których wnioski pokrywają się z polskimi ocenami na temat brunatnej przeszłości funkcjonariuszy niemieckiej lekkiej atletyki czy futbolu (np. Carla Diema)60.
Tajemnica, która w polskiej literaturze i pamięci otacza obecność Janusza
Kusocińskiego w Berlinie w 1936 r. jako gościa honorowego, jest tylko wierzchołkiem fenomenu zgodnego milczenia generacji świadków i następnej. Jeśli
„Przegląd Sportowy” pisze prawdę lub choćby cześć prawdy, to dziennikarze –
autorzy powojennych wspomnień – musieli widzieć to samo. Ciekawe, Ŝe
wówczas nie przeszkadzało im to, co eksponowano po wojnie, czyli morze hitlerowskich symboli, wyciąganie łap i hajlowanie. Interesujące jest równieŜ to,
iŜ serdeczne i pełne kurtuazji przyjęcie przez Niemców w Berlinie, wspaniałą
atmosferę wioski olimpijskiej i Mazurek Dąbrowskiego w stolicy Niemiec
w 1936 r. odczytywano jako gesty przyjaźni, a 10 lat później – juŜ jako „mamienie” i przejaw wyrachowanej polityki zakonspirowanego ekspansjonizmu.
Wydarzenia trudne do wytłumaczenia, takie jak dobre samopoczucie Jadwigi
Wajsówny w nazistowskich Niemczech, gorący doping nazistowskiej publiczności dla polskich bokserów i piłkarzy – zostały przez powojennych autorów
jawnie przemilczane. To, co fascynowało sprawozdawców igrzysk w 1936 r. –
np. wspaniałe, pionierskie rozwiązania techniczne, m.in. elektryczny pistolet
startowy, tablica świetlna czy telewizja – dla powojennych autorów nie było juŜ
godne uwagi.
Trudno uwierzyć spisanym po 1945 r. relacjom, Ŝe Polacy nie dali się
„uwieść” tak podniosłej i perfekcyjnie przygotowanej atmosferze olimpijskiej;
Ŝe imponujący bogactwem program towarzyszący olimpiadzie, z pokazami
filmowymi, teatralnymi i wielkim konkursem tanecznym (z udziałem Polaków),
60
N. Havemann, Fußball unterm Hakenkreuz. Der DFB zwischen Sport, Politik und Kommerz. Frankfurt/M. 2005.
Rozwój przestrzenny miasta Płoty...
83
nie zrobił wraŜenia na obecnych. Podobnie musieli to równieŜ odbierać Polacy
czytający prasowe relacje z przebiegu igrzysk.
MoŜna odnieść wraŜenie, iŜ wojna odcisnęła na uczestnikach olimpiady
ogromne piętno. Negatywne emocje kumulowane w latach 1939–1945 sprawiły, Ŝe nie byli oni juŜ w stanie obiektywnie patrzeć na pewne przeŜycia. Nieszczęścia drugiej wojny światowej połoŜyły całun milczenia na prawdziwych
odczuciach z XI Letnich Igrzysk Olimpijskich w Berlinie lub zmieniły barwy
wspomnień z róŜowych na czarne.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
EUGENIUSZ Z. ZDROJEWSKI
KINGA KIJEWSKA
Koszalin
CORAZ LEPSZE WYKORZYSTANIE ZASOBÓW PRACY
W POLSCE
Wstęp
W Polsce obserwuje się coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy, stanowiących cenny kapitał. Jednak nadal jest ono niepełne. W końcu 2007 r. stopa rejestrowanego bezrobocia przekroczyła średnio w kraju 11%. Ale tylko w czterech
województwach, tj. w wielkopolskim, małopolskim, mazowieckiem i śląskim,
wynosiła ona mniej niŜ 10%. Równocześnie w czterech innych (świętokrzyskie,
kujawsko-pomorskie, zachodniopomorskie) stopa ta przekroczyła 15%, a w warmińsko-mazurskim utrzymała się na poziomie 19%.
Bezrobocie jest jednym z najistotniejszych problemów polskiej gospodarki
od początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. To zapoczątkowanie
w 1989 r. procesów dostosowawczych naszej gospodarki do systemu rynkowego przyniosło m.in. nowe dla polskiego społeczeństwa zjawisko o szczególnie
dotkliwych skutkach ekonomicznych i społecznych, jakim jest jawne bezrobocie. Jest ono rejestrowane od początku 1990 r. Wcześniej, w okresie PRL, bezrobocie równieŜ istniało przynajmniej w dwóch formach (frykcyjne i ukryte),
lecz było ono maskowane polityką tzw. pełnego zatrudnienia, które w znacznej
części miało charakter socjalny. Transformacja ustrojowa i restrukturyzacja
gospodarki doprowadziły do urealnienia struktury i rozmiarów zatrudnienia.
Na temat przyczyn, charakteru i innych aspektów bezrobocia ukazało się
dotychczas bardzo wiele publikacji. Ich przeglądu dokonał m.in. współautor
102
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
tego opracowania (Zdrojewski 1994, 1998)∗, co pozwala na odstąpienie w tym
miejscu od ponownego omawiania tych kwestii.
Problematyka bezrobocia jest bardzo róŜnorodna i złoŜona. W ograniczonych ramach tego artykułu nie ma moŜliwości jej całkowitego i wyczerpującego
opisania. NaleŜało więc dokonać wyboru określonych zagadnień i cenzur czasowych. Zdecydowano się na skrótową analizę zmian rozmiarów i stopy bezrobocia oraz podstawowych struktur bezrobotnych w okresie aktualnie funkcjonujących województw, tj. począwszy od 1999 r. Tylko w odniesieniu do ogólnych
rozmiarów i stopy bezrobocia nawiązano do całego okresu objętego rejestracją
tego zjawiska. Szczegółową analizę róŜnych aspektów bezrobocia zakończono
na roku 2007, dla którego w chwili kończenia opracowania dostępne były dokładne dane statystyczne.
Podstawowym więc celem tego opracowania jest ukazanie zmian wielkości, stopy struktury i przestrzennego zróŜnicowania bezrobocia w Polsce. Cezurami czasowymi są lata 1999–2007. To okres wystarczający do ukazania dynamiki przemian i do analizy porównawczej w odniesieniu do wielu zjawisk charakteryzujących polskie bezrobocie.
Artykuł napisano na podstawie pełnych danych statystycznych. Wykorzystano róŜnorodne materiały źródłowe, spośród których podstawowe znaczenie
miały publikacje Głównego Urzędu Statystycznego, zwłaszcza z serii Bezrobocie rejestrowane w Polsce, zawierające niezbędne dane za poszczególne
kwartały i lata objęte badaniem. W związku z tym w niewielkim zakresie korzystano z bardzo bogatej literatury przedmiotu. PoniewaŜ jednak potencjalni
czytelnicy mogą być zainteresowani interpretacją materiałów źródłowych bądź
programami ograniczenia skali tego zjawiska, prezentowanymi przez róŜnych
autorów, jak równieŜ uwagami i wnioskami płynącymi z tego opracowania,
toteŜ dokonano wyboru publikacji, które uwzględniono w bibliografii zamieszczonej w końcowej części artykułu.
Zaprezentowane wyŜej: zakres tematyczny, cezury czasowe i materiały
źródłowe pozwoliły na zastosowanie analizy statystyczno-opisowej całokształtu
problematyki bezrobocia. Ze względu na to, Ŝe wszystkie podstawowe informacje statystyczne, a takŜe wskaźniki zamieszczono w tabelach syntetycznych,
część opisową ograniczono do niezbędnego minimum.
∗
Dane bibliograficzne pozostałych publikacji uwzględniono w literaturze zamieszczonej na
końcu artykułu.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
103
Zmiany rozmiarów bezrobocia
Jak juŜ wspomniano, bezrobocie jest w Polsce rejestrowane od 1990 r. Początkowo liczba bezrobotnych rosła powoli. Zwalniani byli głównie chłopi-robotnicy zatrudnieni na drugich etatach itp. W dalszych miesiącach, kwartałach
i latach przyrosty spowodowane rosnącymi kosztami zatrudnienia, procesami
prywatyzacji, wzrostem konkurencyjności – były coraz znaczniejsze. Z danych
GUS wynika, iŜ w końcu stycznia 1990 r. w całym kraju było zarejestrowanych
łącznie 58,8 tys. bezrobotnych, co stanowiło 0,3% ogółu czynnych zawodowo.
W końcu pierwszego kwartału tegoŜ roku zarejestrowanych było 266,6 tys.
(1,5%), w połowie roku przeszło pół miliona (568,2 tys., tj. 3,1%), w końcu
roku juŜ 1 126,1 tys., tj. 6,1% ogólnej liczby czynnych zawodowo.
W następnych przedziałach czasowych, zwłaszcza w latach 1991, 1992,
1993 notowano dynamiczny wzrost liczby bezrobotnych (por. tab. 1). Bardziej
szczegółową analizę zmian w kolejnych przedziałach czasu (kwartałach) pominięto, wskazując jednocześnie, iŜ odpowiednie dane zawarte są w źródłach
wskazanych pod tą tabelą.
Warto jednak zauwaŜyć, Ŝe w latach 1992 i 1993 przyrost liczby bezrobotnych był relatywnie mniej dynamiczny, a w drugiej połowie następnego roku
oraz w kilku kolejnych latach zaobserwowano tendencję spadkową.
Zmianę trendu i nieznaczny wzrost liczby bezrobotnych w porównaniu
z rokiem poprzednim zauwaŜamy w 1998 r., a w kolejnych rocznych przedziałach (zwłaszcza w 1999 r.) przyrost był bardzo duŜy. Wzrost liczby bezrobotnych następował do 2002 r. włącznie.
Począwszy od 2004 r., mamy juŜ do czynienia z systematycznie malejącą
liczbą bezrobotnych. Wyraźne jej zmniejszenie nastąpiło zwłaszcza w roku
2007. Tendencja spadkowa utrzymała się równieŜ w roku następnym. Według
szacunku resortu pracy i polityki społecznej w urzędach pracy pod koniec
czerwca 2008 r. zarejestrowanych było 1 548 tys. osób, a stopa bezrobocia wynosiła 9,6% (por. „Rzeczpospolita” z 5–6.07.2008). Jest to zjawisko pocieszające, być moŜe rozpoczynające dalszą, trwałą tendencję spadkową. Tych klika
ostatnich lat stanowi juŜ czwarty okres istotnych zmian liczebnych w ustawicznie zmniejszających się rozmiarach bezrobocia. Warto podkreślić, iŜ jest to
poziom najniŜszy od 1991 r.
104
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Tabela 1
Bezrobotni zarejestrowani w urzędach pracy
(stan na koniec roku)
Ogółem
Lata
a
b
c
Ogółem
1990
1991
1992
1993
1994
1995
1996
1997
1998
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
1 126,1
2 155,6
2 509,3
2 889,6
2 838,0
2 628,8
2 359,5
1 826,4
1 831,4
2 349,8
2 702,6
3 115,1
3 217,0
3 157,7
2 999,6
2 773,0
2 309,4
1 746,6
1990
1991
1992
1993
1994
1995
1996
1997
1998
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
męŜczyźni
kobiety
w tysiącacha
573,7
552,4
1 134,1
1 021,5
1 338,8
1 170,5
1 507,3
1 382,3
1 495,0
1 343,0
1 448,6
1 180,2
1 375,6
983,9
1 103,2
723,2
1 071,3
760,0
1 307,3
1 042,5
1 491,6
1 211,0
1 642,1
1 473,0
1 645,8
1 571,2
1 634,7
1 541,0
1 568,5
1 431,1
1 486,4
1 286,6
1 305,7
1 003,7
1 017,3
729,3
w odsetkach
50,9
49,1
52,6
47,4
53,4
46,6
52,2
47,8
52,7
47,3
55,1
44,9
58,3
41,7
60,4
39,6
58,5
41,5
55,6
44,4
55,2
44,8
52,7
47,3
51,2
48,8
51,5
48,5
52,3
47,7
53,6
46,4
56,5
43,5
58,2
41,8
zwalniani
grupowo
183,1
498,0
603,6
562,4
398,3
256,9
200,0
124,4
125,4
174,4
185,8
243,1
213,1
189,9
146,0
110,6
83,3
55,3
16,3
23,1
24,1
19,5
14,0
9,8
8,5
6,8
6,8
7,4
6,9
7,8
6,6
6,0
4,9
2,3
1,8
1,7
Stopa
bezrobocia
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
–
6,1b
11,4b
13,6
15,7
16,0
14,9
13,2
10,3
10,4
13,1
15,1
17,5
18,0 (20,0)
20,0
19,0
17,6
14,8
11,4
Od stycznia 1997 r. liczba zarejestrowanych bezrobotnych nie obejmuje osób odbywających szkolenia lub
staŜ u pracodawcy, a od 1.06.2004 – osób odbywających przygotowanie zawodowe w miejscu pracy.
Ludności czynnej zawodowo ogółem; od następnego roku stopę bezrobocia obliczano w stosunku do ludności cywilnej czynnej zawodowo.
Dane od 2002 r. nie są w pełni porównywalne z danymi za lata poprzednie.
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2006 r., s. 30; tamŜe, I–IV kwartał
2007 r., s. 30; obliczenia częściowo własne.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
105
W pierwszych kilku latach miał miejsce znaczny dopływ nowych bezrobotnych zwolnionych z przyczyn dotyczących zakładów pracy. Począwszy od
roku 1993, do 1997 r. obserwowano spadek liczby tzw. zwolnień grupowych.
Wiązało się to z restrukturyzacją i prywatyzacją zakładów pracy, gdy przyjmowano kilkuletnie okresy ochronne gwarantujące utrzymanie określonego poziomu zatrudnienia.
Po upływie tego okresu zwolnienia grupowe ponownie uległy nasileniu,
chociaŜ nie osiągnęły juŜ poziomu z lat 1991–1994 (por. tab. 1). W 1998 r. zaznaczył się niewielki wzrost. Utrzymywał się on do 2001 r. włącznie. Począwszy od następnego roku, obserwujemy juŜ stały spadek liczby zwolnień grupowych.
Zmniejszanie się ogólnej liczby bezrobotnych w latach 1994–1997 miało
oczywiście związek z okresami ochronnymi, a częściowo było teŜ rezultatem
pewnego oŜywienia Ŝycia gospodarczego, które miało niestety charakter przejściowy. Stagnacja gospodarcza nie sprzyjała wzrostowi zatrudnienia.
Równocześnie duŜa liczba napływających do bezrobocia była istotną i bezpośrednią przyczyną utrzymującego się przez wiele lat wysokiego poziomu
bezrobocia. Rosło ono zwłaszcza wtedy, gdy odpływ z bezrobocia był mniejszy
od liczby rejestrujących się w urzędach pracy. Z danych tabeli 2 wynika, iŜ taka
sytuacja utrzymywała się do 2002 r. włącznie. Od roku następnego, a zwłaszcza
od 2004 r., obserwujemy malejącą przewagę odpływu nad napływem, co sprzyja zmniejszeniu rozmiarów bezrobocia.
Interesująco przedstawiają się zarówno przyczyny rejestrowania się
w urzędach pracy, jak i powody wyrejestrowywania się z bezrobocia. Odpowiedzi na te pytania dostarczają dane GUS. Przykładowo, w IV kwartale 2007 r.
w urzędach pracy zarejestrowało się 669,4 tys. osób Wśród nowo zarejestrowanych bezrobotnych 558,5 tys. to osoby, które po raz kolejny znalazły się w ewidencji urzędów pracy (por. Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał
2007 r., s. 14–15). Stanowiły one przeszło cztery piąte (83,4%) ogólnej liczby
nowo zarejestrowanych . Prawie jedną trzecią (28,3%) stanowiły osoby dotychczas niepracujące; osoby do 25. roku Ŝycia stanowiły 34,6%, a zwolnieni z przyczyn dotyczących zakładu pracy – 1,5%. Na podkreślenie zasługuje fakt, Ŝe
z ogólnej populacji nowych rejestracji aŜ 41% mieszkało na wsi.
106
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Tabela 2
Napływ i odpływ bezrobotnych w okresie sprawozdawczym
(w tys.)
Lata
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
Bezrobotni
według stanu
w końcu
okresu
2 349,8
2 702,6
3 115,1
3 217,0
3 175,7
2 999,6
2 773,0
2 309,4
1 746,6
W tym
Napływ
2 562,9
2 475,9
2 476,2
2 550,2
2 642,2
2 684,1
2 793,2
2 692,3
2 491,3
Odpływ
2 044,3
2 123,0
2 063,7
2 448,3
2 683,5
2 860,2
3 019,8
3 155,9
3 053,4
bezrobotni,
którzy podjęli pracę
1 009,9
1 063,9
1 008,8
1 186,9
1 297,3
1 364,6
1 365,8
1 412,7
1 266,5
Przyrost
lub spadek
bezrobocia
w stosunku
do okresu
poprzedniego
518,6
352,9
412,5
101,9
– 41,3
– 276,1
– 226,6
– 463,6
– 562,1
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2004 r., s. 30; tamŜe, I–IV kwartał
2007 r., s. 33.
Wprawdzie wskaźniki te dotyczą jedynie IV kwartału, lecz przedstawiają
porównywalne informacje z kilku wcześniejszych lat, a poza tym w innych
kwartałach sytuacja kształtowała się analogicznie.
Istotniejsza róŜnica dotyczy przede wszystkim osób powracających do rejestracji po raz kolejny, których procentowy udział rośnie. W 2001 r. stanowili
oni 69,6%, w 2002 r. – 73,0%, w 2003 r. – 77,%, w 2004 – 79,7% itd.
Z kolei najczęstszą przyczyną odpływu z bezrobocia jest podjęcie pracy
oferowanej przez urzędy. W IV kwartale 2007 r. takich osób było 281,3 tys., tj.
41%. Z tej liczby pracę niesubsydiowaną (w tym sezonową) podjęło 322,7 tys.
osób, subsydiowaną – m.in. prace interwencyjne i roboty publiczne – 48,6%.
Spośród pozostałych osób wykreślonych z ewidencji w tym samym okresie 236,1 tys. nie potwierdziło gotowości do podjęcia pracy (co stanowiło
33,7%), 80,9 tys. osób rozpoczęło szkolenia lub staŜ u pracodawcy, 26,1 tys.
dobrowolnie zrezygnowało ze statusu bezrobotnego, a 4,3 tys. nabyło prawa
emerytalne lub rentowe.
Zjawisko bezrobocia cechuje m.in. duŜe przestrzenne zróŜnicowanie, a takŜe
dynamika zmian zachodzących w czasie. JednakŜe charakterystyczną cechą jest
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
107
to, Ŝe zarówno na początku aktualnego układu administracyjnego, jak i w ostatnim roku objętym analizą zauwaŜamy najmniejsze i największe liczby bezwzględne w tych samych województwach. W 1999 r. relatywnie najmniejsze
liczby zarejestrowanych w urzędach pracy dostrzegamy w województwach:
opolskim (59,5 tys.), podlaskim (72,8 tys.), lubuskim (74,7 tys.). Do końca
2007 r. minimalne wielkości utrzymały się w tych samych regionach, z tą jedynie róŜnicą, Ŝe były one znacznie mniejsze i wynosiły: w województwie opolskim 43,3 tys., podlaskim 48,8 tys., lubuskim 52,3 tys. osób.
RównieŜ największe liczby bezrobotnych stwierdzamy w tych samych latach i województwach, chociaŜ uległy one tymczasem znacznemu zmniejszeniu.
Maksymalne wielkości zauwaŜamy zarówno w 1999 r. (249,2 tys.), jak
i w 2007 r. (219,9 tys.) w województwie mazowieckim; na drugim miejscu
znajdowało się województwo śląskie (odpowiednio: 210,3 tys. i 166 tys.), a na
trzecim dolnośląskie (203,4 tys. i 127,5 tys. osób). Warto dodać, Ŝe w regionach
nadmorskich notowano w tych samych latach, odpowiednio, w pomorskim
124,7 tys. i 86,9 tys., w zachodniopomorskim 130,9 tys. i 103 tys. osób.
Przedstawiony wyŜej obraz regionalnego zróŜnicowania nie jest w pełni
porównywalny, poniewaŜ poszczególne województwa zamieszkuje róŜna liczba
ludności. Z tego teŜ względu w dalszej części opracowania porównamy równieŜ
stopy bezrobocia.
Zmiany stopy bezrobocia
Analizę porównawczą zmian zachodzących w czasie oraz w układzie regionalnym ułatwiają liczby względne, w tym wypadku obliczona dla poszczególnych
lat i województw stopa bezrobocia (por. tab. 1). W końcu pierwszego roku zapoczątkowanej rejestracji bezrobotnych wskaźnik ten osiągnął wartość 4,1%.
W roku następnym (1991) przekroczył on wartość 10% (11,4%) i wykazywał
wzrost do 1994 r. włącznie.
Później, w latach 1995–1997, zaznaczył się przejściowy spadek udziału
bezrobotnych w ogólnej liczbie cywilnej ludności aktywnej zawodowo. Interpretowano go przede wszystkim jako rezultat pewnego oŜywienia gospodarczego. Poza tym był to równieŜ pośredni skutek okresowego spowolnienia procesu
prywatyzacji i związanej z tym racjonalizacji zatrudnienia, a takŜe rosnącej
liczby osób znajdujących pracę w tzw. szarej strefie.
108
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Osłabienie tempa wzrostu gospodarczego pod koniec dekady lat dziewięćdziesiątych, a takŜe dalsza racjonalizacja zatrudnienia, wymuszona koniecznością obniŜenia kosztów produkcji, przyczyniły się do ponownego, tym razem
dość znacznego wzrostu rozmiarów i stopy bezrobocia. Mimo rozlicznych działań bardzo wysoki poziom dezaktywizacji siły roboczej utrzymywał się aŜ do
2003 r. NaleŜy tu wyjaśnić sprawę podwójnego wskaźnika zmieszczonego
w roku 2002 r. (tab. 1). OtóŜ przeprowadzony w tym samym roku wykazał Narodowy Spis Powszechny, Ŝe rzeczywisty poziom bezrobocia był wyŜszy, niŜ
wcześniej szacowano.
Dopiero w następnym roku zaznaczył się spadek stopy bezrobocia. Być
moŜe jest to początek długotrwałego trendu malejącego, ze wszech miar poŜądanego. Niekorzystnymi cechami polskiego rynku pracy są bowiem: nadal wysoki poziom bezrobocia, duŜa jego trwałość, a takŜe znaczne zróŜnicowanie
tego zjawiska w przekroju regionalnym.
Spadek stopy bezrobocia obserwowany od 2004 r. świadczy o coraz lepszym wykorzystywaniu zasobów pracy w Polsce. Potwierdzeniem tego trendu
jest rosnąca liczba zatrudnionych. Tendencja ta jest równieŜ wspomagana przez
liczne wyjazdy Polaków do pracy poza granicami kraju. W niektórych regionach i branŜach odczuwany jest nawet niedobór rąk do pracy. Rodacy pracujący
za granicą wzywani są do powrotu do kraju. Podejmuje się rozmaite działania
zachęcające róŜne grupy społeczne, dotychczas bierne zawodowo, do podejmowania pracy.
To dobrze, Ŝe dotychczasowe rozmiary bezrobocia maleją. Oby ten proces
utrzymywał się jak najdłuŜej. Niepokoją jednak przewidywania analityków
rynku pracy, iŜ nadzieja na obniŜenie stopy bezrobocia do bezpiecznego poziomu („bezpiecznej bariery”), oscylującego wokół 5%, mogą wkrótce ulec zahamowaniu (por. m.in. wypowiedzi R. Gwiazdowskiego oraz A. Fandrejewskiej,
opublikowane w „Rzeczpospolitej” z 21.07.2008).
Innym problemem do rozwiązania – oprócz nadal wysokiego poziomu
bezrobocia – jest potrzeba ograniczenia jego rozpiętości w skali poszczególnych
regionów. Oczywiście i pod tym względem w okresie istnienia aktualnego
układu administracyjnego nastąpiła pewna poprawa. JednakŜe dotychczasowe
wysiłki i starania są niewystarczające.
W końcu pierwszego roku funkcjonowania obecnego podziału administracyjnego rozpiętość pomiędzy najwyŜszym poziomem bezrobocia, notowanym
w województwie warmińsko-mazurskim (22,4%), a najniŜszym, istniejącym
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
109
w województwie mazowieckim (9,5%), wynosiła 12,9 punktu procentowego.
Do końca 2007 r. zmalała ona do 11 punktów (między warmińsko-mazurskim –
19% a wielkopolskim – 8,0%), czyli o niecałe 2 punkty.
W końcu 1999 r. stosunkowo najwyŜszą stopę bezrobocia notowano w województwach: warmińsko-mazurskim (22,4%), zachodniopomorskim (18,1%)
i lubuskim (17,5). Relatywnie najniŜsze wskaźniki wystąpiły wówczas w województwach: mazowieckim (9,5%), małopolskim (10,2%), śląskim (10,4) i wielkopolskim (10,5%).
Do końca 2007 r. nadal najwyŜszy poziom bezrobocia wykazywały województwa: warmińsko-mazurskie (19%) i zachodniopomorskie (16,6%), przy
czym wartość wskaźnika uległa obniŜeniu. Na trzeciej pozycji od końca nastąpiła zmiana – zamiast województwa lubuskiego (14,2%) zajęło ją kujawsko-pomorskie (15,2%).
W zbiorze województw o relatywnie najniŜszej stopie bezrobocia nastąpiły
spore przetasowania. W 2007 r. czołówkę stanowiły województwa: wielkopolskie (8%), małopolskie (8,8%), mazowieckie (9,2%) i śląskie (9,3%). Warto
dodać, Ŝe grupa duŜych miast stanowiących powiaty grodzkie osiągnęła jeszcze
niŜsze wskaźniki bezrobocia.
Z analizy porównawczej wynika, iŜ regiony z relatywnie najwyŜszą stopą
bezrobocia rejestrowanego połoŜone są w północnej i zachodniej części kraju.
Dodać naleŜy, Ŝe do końca 2005 r. trzecią pozycję pod względem wskaźnika
dezaktywizacji zawodowej zajmowało województwo lubuskie. W roku kolejnym nastąpiło zrównanie stopy bezrobocia z województwem kujawsko-pomorskim, które w następnym roku „awansowało” na niechlubną trzecią pozycję.
Bezrobocie na obszarach wiejskich
Spośród róŜnych kategorii bezrobotnych od wielu lat sporo uwagi poświęca się
bezrobociu wiejskiemu. Dotyczy to zwłaszcza regionów, w których duŜy udział
we władaniu uŜytkami rolnymi miały dawniej państwowe gospodarstwa rolne.
Populacji bezrobotnych mieszkających na obszarach wiejskich relatywnie
więcej uwagi poświęca się, począwszy od 1994 r. Wówczas to bezrobotni
mieszkający na wsi stanowili 40,8%. W 1998 r. ich udział w ogólnej populacji
bezrobotnych wzrósł do 45,6%. Od następnego roku jego wartość zmniejszała
się do 41,7% w 2003 r. W kolejnych kilku latach ponownie notowano wzrost
tego wskaźnika do 45%.
110
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
ChociaŜ jest to i tak wysoki poziom, wielu autorów uwaŜa, iŜ został on
znacznie zaniŜony, gdyŜ obszary wiejskie są faktycznie dotknięte bezrobociem
w stopniu o wiele większym niŜ miasta. Znany publicysta „Rzeczpospolitej”
Edmund Szot, powołując się na bardziej szczegółowe badania, dowodzi, Ŝe
bezrobocie jawne łącznie z bezrobociem ukrytym na wsi szacuje się na ok.
2 mln osób, co stanowi 57% tych dwóch kategorii bezrobocia (por. artykuły
tego autora zamieszczone na łamach „Rzeczpospolitej” z 20.06 i 19.07.2001).
Jest bardzo prawdopodobne, iŜ nadal utrzymuje się ono na analogicznym poziomie.
Tabela 3
Wybrane dane o bezrobotnych mieszkających na wsi
(stan na koniec IV kwartału w tys.)
Lata
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
Ogółem
1 055,5
1 180,2
1 328,7
1 341,3
1 325,8
1 261,6
1 180,4
1 004,6
785,7
Niemający
prawa
do zasiłku
811,2
948,4
1 070,9
1 123,7
1 133,3
1 087,0
1 026,1
874,7
675,9
Nowo
zarejestrowani
w IV kwartale
265,2
268,0
273,0
268,5
287,2
278,0
294,4
280,1
274,4
Wyrejestrowani
w IV kwartale
180,0
179,0
180,2
212,3
225,5
248,1
268,5
281,2
263,3
W tym
podjęli
pracę
88,6
87,6
84,0
96,6
109,2
106,0
118,1
120,8
109,4
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999 r., s. 12; tamŜe, I–IV kwartał
2001 r., s. 12; tamŜe, I–IV kwartał 2002 r., s. 12; tamŜe, I–IV kwartał 2003 r., s. 12;
tamŜe, I–IV kwartał 2004 r., s. 38; tamŜe, I–IV kwartał 2005 r., s. 42; tamŜe, I–IV kwartał 2006 r., s. 42; tamŜe, I–IV kwartał 2007 r., s. 42.
Warto zauwaŜyć, iŜ znikomy odsetek bezrobotnych mieszkających na wsi
posiada gospodarstwo rolne. Z danych GUS (Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2003 r., s. 11) wynika, Ŝe w okresie od końca grudnia 1999 r.
do końca grudnia 2003 r. wskaźnik ten wahał się od 1,6% do 1,8 % i nadal ulega niewielkim zmianom.
RóŜnorodne informacje o bezrobociu rejestrowanym na wsi w latach
1999–2007 przedstawiono w tabeli 3. Dość znaczący spadek ogólnej liczby
bezrobotnych zaznaczył się dopiero w trzech ostatnich latach tego okresu.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
111
Równocześnie względny spadek wskazują liczby osób wyrejestrowanych
z bezrobocia, w tym równieŜ podejmujących pracę.
W publikacjach GUS znajdują się takŜe dane uwzględniające przekroje
wojewódzkie. Obliczane na ich podstawie wskaźniki są dość zaskakujące. OtóŜ
okazuje się, Ŝe np. w 2002 r. najwyŜszy poziom bezrobocia na wsi, wynoszący
aŜ 63%, stwierdzono w województwie podkarpackim. W dwóch innych województwach, a mianowicie w lubelskim (53,8%) i świętokrzyskim (54,3%),
przekraczał on 50%. Są to regiony o charakterze rolniczym, o niezbyt wysokim
poziomie uprzemysłowienia i urbanizacji. Ale i udział rolnictwa uspołecznionego nie osiągnął tam nigdy takich rozmiarów, jak w kilku województwach ziem
zachodnich i północnych Polski.
NajniŜszy poziom bezrobocia w tym samym roku, który wynosił 17,5%,
stwierdzono w województwie śląskim, czego nie moŜna uznać za zaskakujące.
To region wysoko uprzemysłowiony i zurbanizowany, o niskim udziale procentowym ludności wiejskiej. Dezaktywizacją zawodową na wsi w granicach nieznacznie przekraczających jedną trzecią stwierdzono wówczas w województwach: dolnośląskim (33,1%) i łódzkim (równieŜ 33,1%), czego moŜna się było
spodziewać. W województwach nadmorskich stopa bezrobocia na wsi była
zbliŜona do średniej krajowej (41,7%) i wynosiła: w województwie zachodniopomorskim 40,1%, w pomorskim 41,9%.
Do końca 2007 r. nastąpiły niewielkie zmiany w uszeregowaniu województw. Niewielkiemu wzrostowi uległ średni poziom bezrobocia na obszarach
wiejskich całego kraju – do 45%. Wzrosły teŜ odsetki bezrobotnych w grupach
regionów o najniŜszej i najwyŜszej stopie. NajniŜszy poziom bezrobocia utrzymywał się nadal w województwach: śląskim (19,4%), dolnośląskim (35,7%)
i łódzkim (36,1%).
RównieŜ w tych samych dwóch województwach zauwaŜamy w dalszym
ciągu najwyŜsze wskaźniki bezrobocia. Są to województwa: podkarpackie
(63,2%) i świętokrzyskie (56,2%). Na pozycji trzeciej nastąpiła jednak zmiana –
zamiast lubelskiego pojawiło się tu województwo małopolskie ze wskaźnikiem
bezrobocia wynoszącym 54,7%. W województwach nadmorskich stopa bezrobocia na wsi utrzymywała się na poziomie zbliŜonym do średniej krajowej
i wynosiła: w zachodniopomorskim 43,7%, w pomorskim 48,3%.
PowyŜsza prezentacja zmian wskaźnika bezrobocia w ujęciu regionalnym
pozwala na dwa podstawowe wnioski. W dalszym ciągu utrzymuje się duŜe
regionalne zróŜnicowanie stopy bezrobocia, przy czym w tych samych woje-
112
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
wództwach zauwaŜamy jej ekstremalne wartości. I drugie ogólne spostrzeŜenie:
podczas gdy ogólny poziom bezrobocia w kraju i poszczególnych jego regionach się obniŜa, na obszarach wiejskich obserwujemy wzrost stopy bezrobocia.
Oznacza to, iŜ w miastach szybciej niŜ na wsi postępuje aktywizacja Ŝycia społeczno-gospodarczego.
Struktura bezrobocia według płci i wieku
Przez kilka pierwszych miesięcy wśród rejestrujących się bezrobotnych przewaŜali męŜczyźni. Jednak juŜ pod koniec trzeciego kwartału 1990 r. przewagę
liczebną uzyskały kobiety. Taka sytuacja utrzymuje się w dalszym ciągu, wykazując niekiedy spore wahania wskaźnika, np. w latach 1997 i 2002 (por. tab. 1).
Stale jednak większość populacji bezrobotnych stanowią kobiety.
W skali poszczególnych województw obserwujemy jednak spore zróŜnicowanie pod tym względem. Przez kilka lat w paru województwach kobiety
stanowiły mniej niŜ 50% bezrobotnych. Przykładowo, w 2002 r. taką sytuację
obserwujemy w pięciu województwach, tj. lubelskim, łódzkim, mazowieckim,
podkarpackim i świętokrzyskim, przy czym najniŜszy udział kobiet zanotowano
w województwie lubelskim (48,6%). W jednym województwie, a mianowicie
w podkarpackim, kobiety i męŜczyźni partycypowali równo, mając po 50%
udziału wśród ogółu bezrobotnych.
We wszystkich pozostałych regionach udział kobiet przekroczył wówczas
50%. Stosunkowo najwyŜsze ich odsetki w ogólnych liczbach bezrobotnych
zanotowano w województwach: śląskim (53,7%), opolskim (53,3%) oraz kujawsko-pomorskim (52,8). W województwach nadmorskich udział kobiet był
nieco wyŜszy od średniej krajowej (51,2%) i wynosił: w województwie pomorskim 52%, zachodniopomorskim 51,8%.
Do końca 2007 r. zaszły pod tym względem dość istotne zmiany. Nie ma
juŜ ani jednego województwa ze wskaźnikiem poniŜej 50%. Relatywnie najniŜsze udziały kobiet w ogólnych liczbach bezrobotnych zauwaŜamy w województwach: świętokrzyskim (52,2%), lubelskim (53,2%), łódzkim (53,3%) i mazowieckim (53,4%). AŜ w sześciu województwach wskaźniki te przekraczały
60%, przy czym stosunkowo najwyŜsze odsetki bezrobotnych kobiet wykazały
województwa: wielkopolskie (65,8%), pomorskie (64,6%) i kujawsko-pomorskie (61,7%).
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
113
Tabela 4
Bezrobotni według wieku
(stan na koniec IV kwartału)
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
2 349,8
2 702,6
3 115,1
3 217,0
3 175,5
2 999,6
2 773,0
2 309,4
1 746,6
729,5
823,5
918,0
895,8
825,5
728,2
626,1
476,7
332,7
623,4
713,2
836,7
881,6
889,9
844,7
778,5
641,6
485,2
588,0
656,5
724,4
721,2
690,4
628,5
567,0
460,2
336,9
367,7
461,9
572,4
639,3
674,3
681,8
660,2
576,8
443,7
41,1
47,5
63,6
79,1
95,7
116,4
141,2
154,2
148,1
25,0
24,3
23,3
22,4
21,7
21,0
20,4
19,9
19,3
15,6
17,0
18,4
19,9
21,2
22,7
23,8
25,0
25,4
1,8
1,8
2,0
2,5
3,0
3,9
5,1
6,7
8,4
w odsetkach
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
100,00
100,00
100,00
100,00
100,00
100,00
100,00
100,00
100,00
31,1
30,5
29,5
27,8
26,1
24,3
22,6
20,6
19,1
26,5
26,4
26,8
27,4
28,0
28,1
28,1
27,8
27,8
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999 r., s. 8; tamŜe, I–IV kwartał 2001 r.,
s. 8; tamŜe, I–IV kwartał 2002 r., s. 8; tamŜe, I–IV kwartał 2003 r., s. 8; tamŜe, I–IV
kwartał 2004 r., s. 4; tamŜe, I–IV kwartał 2005 r., s. 38; tamŜe, I–IV kwartał 2006 r.,
s. 38; tamŜe, I–IV kwartał 2007 r., s. 50; obliczenia częściowo własne.
Bezrobocie dotyka przede wszystkim ludzi młodych. W końcu IV kwartału 1999 r. populacja bezrobotnych w wieku do 34 lat stanowiła łącznie aŜ
57,6%. W okresie do końca 2007 r. jej udział zmniejszył się do 46,9%. To znacząca poprawa, lecz jednocześnie nadal jest to zbyt wysoki odsetek.
Analiza danych zamieszczonych w tabeli 4 dowodzi, Ŝe niemal na stałym
poziomie utrzymuje bezrobocie w grupie osób w wieku od 25 do 34 lat. Stały
wzrost cechuje zespoły roczników od 45. do 54. roku Ŝycia oraz liczących 55 lat
i więcej. W szczególnie trudnej sytuacji na rynku pracy znajdują się osoby z tej
ostatniej grupy wiekowej, poniewaŜ osób w wieku 55 i więcej lat (a nieraz nie-
114
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
co młodszych) róŜne zakłady pracy i instytucje niechętnie przyjmują do pracy.
Niepokojący jest wciąŜ wysoki odsetek bezrobotnych w wieku od 25 do 34 lat.
NajwyŜszy ich udział notuje się aktualnie (tj. w 2007 r.) w województwach:
lubelskim (34,2%), podkarpackim (30,4%) i świętokrzyskim (25,4%), a najniŜszy w opolskim (25,4%) i dolnośląskim (25,7%).
Pocieszający jest natomiast systematycznie malejący udział najmłodszej
grupy bezrobotnych. W okresie od 1999 do 2007 r. odsetek osób liczących do
25 lat obniŜył się z niemal jednej trzeciej do poniŜej jednej piątej całej populacji
bezrobotnych. MoŜna więc uznać, iŜ problem dezaktywizacji zawodowej tej
grupy osób został w zasadzie rozwiązany. Podstawową rolę w tym względzie
odegrały zapewne programy preferujące na rynku pracy.
Bezrobotni według poziomu wykształcenia
Rozmiary liczebne i stopa bezrobocia w duŜym stopniu zaleŜą od poziomu wykształcenia siły roboczej. Większość bezrobotnych rejestrujących się w urzędach pracy to osoby o stosunkowo niskim poziomie wykształcenia (tab. 5).
Dwie najliczniejsze grupy wśród bezrobotnych to osoby o wykształceniu zasadniczym oraz gimnazjalnym, podstawowym i niepełnym podstawowym, stanowiące w końcu grudnia 2007 r. odpowiednio: 29,6% i 32, 3%. Obie te populacje
łącznie stanowiły 61,9% ogólnej liczby bezrobotnych.
Warto jednak zauwaŜyć, iŜ obie wspomniane grupy bezrobotnych od początku okresu objętego badaniem, tj. od 1999 r., cechuje malejący udział w całej zbiorowości. W tym właśnie roku stanowili oni łącznie aŜ 71,3% i jeszcze
w 2005 r. 65% ogółu bezrobotnych.
Rośnie natomiast procentowy udział bezrobotnych z wykształceniem wyŜszym i średnim ogólnokształcącym. Jest to zjawisko niepokojące zwłaszcza
w odniesieniu do osób z wykształceniem wyŜszym. Mała zmienność wskaźnika
cechuje bezrobotnych legitymujących się wykształceniem średnim zawodowym. Przez cały ten okres oscyluje on zasadniczo wokół jednej piątej, a ściślej
między 20,6% a 22,1%.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
115
Tabela 5
Bezrobotni według poziomu wykształcenia
(stan na koniec IV kwartału)
W tym z wykształceniem
Lata
Ogółem
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
2 349,8
2 702,6
3 115,1
3 217,0
3 175,7
2 999,6
2 773,0
2 309,4
1 746,6
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
wyŜszym
średnim
zawodowyma
średnim
ogólnokształcącym
47,7
69,4
100,5
126,6
140,2
149,4
152,4
140,7
120,2
w tysiącach
483,0
561,9
666,0
683,6
673,6
655,8
606,7
508,8
386,2
w odsetkach
142,0
168,7
192,1
199,0
206,1
209,4
211,5
194,9
159,0
2,0
2,6
3,2
3,9
4,4
5,0
5,5
6,1
6,9
20,6
20,8
21,4
21,2
21,2
21,9
21,9
22,0
22,1
6,0
6,2
6,2
6,2
6,5
7,0
7,6
8,5
9,1
zasadniczym
zawodowym
gimnazjalnymb,
podstawowym
i niepełnym podstawowym
898,2
998,8
1 142,5
1 163,7
1 227,4
1 014,4
903,6
713,9
516,6
778,9
903,8
1 014,0
1 044,1
1 028,3
970,6
898,8
751,1
564,6
38,2
37,0
36,7
36,2
35,5
33,8
32,6
30,9
29,6
33,1
33,4
32,4
32,5
32,4
32,4
32,4
32,5
32,3
a
Łącznie ze szkołami policealnymi.
Od II kwartału 2002 r. gimnazjalne, podstawowe i niepełne podstawowe; poprzednio podstawowe i niepełne podstawowe.
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2004 r., s. 34; tamŜe, I–IV kwartał
2007 r., s. 38.
b
Na uwagę zasługuje odmienność struktury wykształcenia bezrobotnych
męŜczyzn i kobiet. W końcu 2007 r. 44,9% kobiet bezrobotnych miało wykształcenie średnie i wyŜsze, podczas gdy odsetek męŜczyzn z tym samym poziomem wykształcenia wyniósł jedynie 28,6%. JeŜeli wyodrębnimy tylko wy-
116
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
kształcenie wyŜsze, to okaŜe się, iŜ bezrobotni męŜczyźni stanowili 5,3%,
a kobiety 8% Szkoda, Ŝe tak wysoki odsetek osób o relatywnie najwyŜszych
kwalifikacjach ma kłopoty na rynku pracy.
Bez pracy pozostaje stosunkowo najmniej osób z wykształceniem wyŜszym. Obserwuje się jednak duŜe zróŜnicowanie regionalne wskaźnika bezrobotnych tej populacji. NajniŜszy poziom stwierdzamy w województwie kujawsko-pomorskim (4,4%), a najwyŜszy w lubelskim (9,4%), który przeszło dwukrotnie przewyŜszył ten minimalny. Relatywnie niskie wartości wskaźnika zauwaŜamy teŜ w województwach: warmińsko-mazurskim (4,7%), lubelskim
(5,2%), zachodniopomorskim (5,5%) i pomorskim (5,8%). Stosunkowo wysokimi odsetkami bezrobotnych z tym cenzusem wykształcenia charakteryzują się
teŜ województwa: świętokrzyskie (8,8%), podlaskie (8,2%) i małopolskie (8%).
Do niedawna (do 2005 r. włącznie) najwyŜszy udział w grupie bezrobotnych miały osoby z wykształceniem zasadniczym zawodowym. W ostatnich
dwóch latach wyŜsze o kilka punktów procentowych odsetki wykazują bezrobotni o wykształceniu gimnazjalnym i niŜszym. Łącznie najwyŜsze odsetki tych
dwóch kategorii bezrobotnych w końcu 2007 r. odnotowano w województwach:
mazowieckim (65,4), zachodniopomorskim (66,4%) i lubuskim (65,4%), natomiast najniŜsze – w lubelskim (55,1%), małopolskim (55,9%) i świętokrzyskim
(57%).
Bezrobotni poprzednio pracujący
Bezrobotni będący w ewidencji urzędów pracy to w większości osoby, które
poprzednio pracowały. Z danych GUS wynika, iŜ w końcu 1999 r. bezrobotni ci
stanowili 76,3%, w 2005 r. – tyle samo (tj. 76,3%), a w 2007 r. nieco więcej, bo
76,8% ogółu bezrobotnych. W tym ostatnim roku pracowali oni głównie w sektorze prywatnym (898 tys.), a 251,1 tys. osób w sektorze publicznym, przy
czym pominięto osoby, dla których nie ustalono rodzaju działalności w ostatnim
miejscu pracy.
Wszystkich bezrobotnych poprzednio pracujących podzielono na 6 grup.
W 2007 r. były to następujące liczby osób: przetwórstwo przemysłowe – 303,9 tys.,
handel i naprawy – 237,7 tys., rolnictwo, łowiectwo i leśnictwo – 53,7 tys.,
administracja publiczna i obrona narodowa – 98,1 tys., pozostała działalność
usługowa – 121,5 tys. osób.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
117
Tabela 6
Bezrobotni poprzednio pracujący
(stan na koniec roku)
Wyszczególnienie
W % ogółem
2000
2001
2002
Lata
2003
2004 2005 2006 2007
Bezrobotni poprzednio pracujący
(w tys.)
1 792,9 2 059,3 2 375,7 2 449,7 2 411,5 2 291,4 2 116,4 1 764,1 1 341,8
W tym w rolnictwie,
łowiectwie i leśnictwie (w tys.):
1999
130,0
100,7
105,0
103,5
99,9
94,3
87,1
72,3
53,7
5,8
4,9
4,4
4,3
4,2
4,1
4,1
4,1
4,0
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999 r., s. 20; tamŜe, I–IV kwartał
2001 r., s. 23; tamŜe, I–IV kwartał 2004 r., s. 49; tamŜe, I–IV kwartał 2007 r., s. 55; obliczenia własne.
Ze względu na to, Ŝe najwyŜszy poziom bezrobocia utrzymuje się przede
wszystkim w tzw. popegeerowskich województwach północnej i zachodniej
części kraju, w tabeli 6 wyodrębniono zbiorowość bezrobotnych, którzy przed
zarejestrowaniem się pracowali w rolnictwie, leśnictwie i łowiectwie. W 1992 r.
stanowili oni 10,2 % ogółu bezrobotnych. W miarę upływu czasu następuje
spadek udziału tych grup bezrobotnych poprzednio pracujących – z 5,8%
w 1999 r. do 4% w roku kończącym okres objęty analizą.
Podstawowe znaczenie ma tu malejący udział pracujących w rolnictwie
uspołecznionym. Byłe PGR dawno ogłosiły upadłość, większość rolniczych
spółdzielni produkcyjnych uległo rozwiązaniu, więc spadek liczy zatrudnionych
w tym dziale gospodarki wydaje się zupełnie oczywisty.
Dane statystyczne i wyniki obliczeń zamieszczone w tabeli 6 nie są w pełni porównywalne (działy gospodarki narodowej, później sekcje; zmianie uległy
granice województw itp.).W tej sytuacji zróŜnicowanie regionalne i zmiany
zachodzące w czasie przedstawiono niŜej w sposób uproszczony jedynie w odniesieniu do makroregionu północnego. Chciano w ten sposób zweryfikować
głoszoną przez róŜnych autorów tezę, Ŝe w rolniczych regionach północnej
Polski wysoki poziom bezrobocia był (i nadal jest) skutkiem bardzo wysokiego
udziału byłych PGR-ów we władaniu ziemią oraz istnienia licznych niegdyś
grup pracowników w tym sektorze.
118
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Wyniki obliczeń nie potwierdziły tej tezy. Udział pracujących w rolnictwie
i leśnictwie był silnie zróŜnicowany w układzie regionalnym. W końcu 1993 r.
skalę zmienności wyznaczyły następujące wartości ekstremalne wskaźnika:
1,6% w byłym województwie łódzkim i 22,1% w byłym województwie pilskim,
przy średniej krajowej stopie bezrobocia wynoszącej w tej grupie zawodowej
9,7%.
W województwach byłego makroregionu północnego stopa bezrobocia
wynosiła wówczas: w województwie gdańskim 6,4% (w 1993 r. było to 6,5%),
w elbląskim 15% (16,9%), słupskim 17,3% (13,6%), koszalińskim 18,3%
(21,8%), szczecińskim 19,3% (18,8%). Tak więc wskaźniki wykazane w byłych
województwach nadmorskich były znacznie wyŜsze od średniej krajowej. Jedynie w byłym województwie gdańskim wskaźnik ten był wyraźnie niŜszy od
średniej krajowej. JednakŜe w Ŝadnym województwie nadmorskim nie osiągnął
on jednej piątej części całych populacji bezrobotnych. Te grupy zawodowe nie
mogły więc mieć dominującego wpływu na ogólny poziom tego zjawiska.
Oczywiście znacznie większe wartości przybierałyby te wskaźniki, gdyby były
obliczane jedynie dla obszarów wiejskich tych regionów (czyli tzw. bezrobocia
wiejskiego).
W nawiązaniu do danych tabeli 6 obliczono analogiczne wskaźniki dla
obecnych dwóch województw nadmorskich. Okazało się, Ŝe w 2002 r. bezrobotni poprzednio pracujący w rolnictwie, łowiectwie i leśnictwie przeciętnie
w kraju stanowili 4,3%, w województwie pomorskim 5,2%, a w zachodniopomorskim 8,2%.
Bezrobocie według staŜu pracy
Analiza danych zawartych w tabeli 7 wskazuje, iŜ prawie jedna czwarta bezrobotnych nie ma Ŝadnego staŜu pracy, przy czym wskaźnik ten cechuje duŜa
trwałość. Stosunkowo wysoki jest równieŜ procentowy udział osób mających
bardzo krótki staŜ (do jednego roku). Te dwie zbiorowości bezrobotnych
w końcu 2007 r. stanowiły łącznie 38%.
Na zbliŜonym poziomie kształtują się grupy bezrobotnych dość odległe od
siebie pod względem staŜu. Chodzi o osoby, które przed rejestracją przepracowały od roku do 5 lat i od 10 do 20 lat oraz 5–10 i 20–30 lat. Jedne grupy cechuje względna stabilność (1–5 lat), w innych natomiast widoczne są pewne
wahania wartości wskaźnika w poszczególnych latach (10–20 lat). NajniŜszy
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
119
odsetek ogółu niepracujących, lecz deklarujących gotowość podjęcia pracy,
stanowią bezrobotni ze staŜem wynoszącym 30 lat i więcej.
Tabela 7
Bezrobotni według staŜu pracy
(stan na koniec roku)
Według staŜu pracy
Lata
Ogółem
do
1 roku
1–5
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
2 349,8
2 702,6
3 115,1
3 217,0
3 175,7
2 999,6
2 773,0
2 309,4
1 746,6
359,3
470,3
527,0
508,4
469,3
438,4
398,9
335,9
259,0
405,6
493,3
571,4
596,0
591,3
568,7
531,3
434,2
331,9
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
15,3
17,4
16,9
15,8
14,8
14,6
14,4
14,5
14,8
17,3
18,3
18,3
18,5
16,6
19,0
19,2
18,8
19,0
5–10
10–20
20–30
30 lat
i więcej
bez
staŜu
451,3
465,3
526,9
536,2
528,6
495,5
452,3
376,3
282,0
238,6
267,1
325,2
350,1
351,9
336,0
309,9
259,7
194,7
18,5
18,1
22,7
32,8
38,1
41,0
45,5
45,3
40,2
556,9
643,3
739,4
767,3
764,2
708,2
656,6
545,3
404,8
19,2
17,2
16,9
16,7
16,6
16,5
16,3
16,3
16,1
10,2
9,9
10,4
10,9
11,1
11,2
11,2
11,2
11,1
0,8
0,7
0,7
1,0
1,2
1,4
1,7
2,0
2,3
23,7
23,8
23,7
23,9
24,1
23,6
23,7
23,6
23,2
w tysiącach
319,7
345,3
402,5
426,1
432,2
411,8
377,5
312,7
234,0
w odsetkach
13,6
12,8
12,9
13,2
13,6
13,7
13,6
13,5
13,4
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999 r., s. 10; tamŜe, I–IV kwartał
2001 r., s. 10; tamŜe, I–IV kwartał 2007 r., s. 40.
ZauwaŜalne są równieŜ inne prawidłowości, np. bezrobotnych ze staŜem
pracy 1–5 lat cechuje zasadniczo w ostatnich kilku latach procentowy wzrost
udziału, natomiast populację legitymującą się staŜem 10–20 lat charakteryzuje
systematyczny spadek udziału.
120
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Bezrobotni według czasu pozostawania bez pracy
Wraz ze spadkiem liczby bezrobotnych malejący udział notujemy jedynie w odniesieniu do populacji pozostającej bez pracy od 6 do 12 miesięcy, a od 2000 r.
– równieŜ tych, którzy na zatrudnienie czekają od 12 do 24 miesięcy. Pocieszający jest zwłaszcza spadek udziału tej drugiej grupy. Pozostałe populacje bezrobotnych charakteryzuje pewna zmienność wskaźnika, z tendencją wzrostową
w ostatnich kilku latach (poniŜej miesiąca, 1–3 miesięcy).
Tabela 8
Bezrobotni według czasu pozostawania bez pracy
(stan na koniec roku)
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
2 349,8
2 702,6
3 115,1
3 217,0
3 175,7
2 999,6
2 773,0
2 309,4
1 746,6
194,6
177,2
198,0
201,7
210,9
205,5
197,0
164,4
160,6
362,7
416,6
425,1
395,6
409,8
396,0
410,1
361,7
313,5
382,0
417,6
437,1
420,2
394,5
366,8
369,3
308,6
244,2
502,3
484,0
548,8
553,6
493,5
465,9
405,0
335,6
214,1
429,8
598,2
661,4
655,4
596,3
510,1
429,5
356,3
243,1
478,5
609,0
844,6
990,5
1 070,6
1 055,2
962,1
783,1
544,1
21,4
17,9
17,6
17,2
15,5
15,5
14,6
14,5
13,8
18,3
22,1
21,2
20,4
18,8
17,0
15,5
15,4
13,9
20,4
22,5
27,1
30,8
33,7
35,2
34,7
33,9
31,2
w odsetkach
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
100,0
8,3
6,6
6,5
6,3
6,7
6,9
7,1
7,1
9,2
15,4
15,4
13,6
12,3
12,9
13,2
14,8
15,7
17,9
16,3
15,5
14,0
13,0
12,4
12,2
13,3
13,4
14,0
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999 r., s. …, tamŜe, I–II kwartał 2001 r.,
s. 9, tamŜe, I–IV kwartał 2007 r., s. 39.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
121
Dla oceny sytuacji bezrobotnych według tego kryterium istotne jest ustalenie odsetka osób pozostających bez pracy stosunkowo najdłuŜej, tj. 12–24 miesięcy oraz 24 miesiące i więcej. Od 1998 r. liczba osób długotrwale bezrobotnych przez kilka następnych lat wzrastała. Była to bardzo niepokojąca sytuacja.
Na szczęście w ostatnich latach uwidoczniła się tendencja zniŜkowa (por. tab.
8). Niemniej jednak nadal łączny udział procentowy tych dwóch ostatnich grup
jest aktualnie znacznie wyŜszy (w 2007 r. wynosił 45,1%) niŜ w 1999 r., kiedy
to wynosił 38,7%. Oznacza to, Ŝe ograniczanie długotrwałego bezrobocia stale
napotyka powaŜne utrudnienia.
Bezrobocie długotrwałe, tzn. przekraczające okres jednego roku, jest
szczególnie kłopotliwe i niebezpieczne. W tym wypadku nie tylko koszty ekonomiczne, lecz i społeczne, jak równieŜ skutki psychologiczne są wysoce negatywne. Dla wciąŜ licznej rzeszy długotrwale bezrobotnych i członków ich rodzin róŜnorodne następstwa są niezwykle dolegliwe. Często powodują one frustracje, sprzyjają róŜnym postaciom patologii, izolacji społecznej czy wręcz
marginalizacji. Jeszcze trudniejsze do zniesienia jest bezrobocie trwające 2 lata
i dłuŜej. Wielu osobom rzeczywiście chętnym do pracy często nie stwarza juŜ
ono nawet nadziei na powrót do pracy zawodowej.
Długotrwałe bezrobocie częściej występuje wśród kobiet. W końcu grudnia 2007 r. ponad połowa (64,9%) kobiet zarejestrowanych w urzędach pracy
pozostawała bez zatrudnienia przez okres powyŜej 12 miesięcy. Wśród męŜczyzn odsetek długotrwale bezrobotnych wynosił w tym samym okresie 35,1%.
Regionalne rozmieszczenie długotrwale bezrobotnych nie jest równomierne. NajwyŜsze ich odsetki w IV kwartale 2007 r. wystąpiły w województwach:
lubelskim (52,8%), mazowieckim (50,2%), świętokrzyskim (49,7%) i podkarpackim (49,4%). W tym samym czasie stosunkowo najniŜsze wskaźniki, oscylujące wokół 40%, stwierdzono w następujących województwach: lubuskim
(37,3%), opolskim (40,2%) oraz dolnośląskim (40,5%).
Formy pomocy bezrobotnym i zwalczanie bezrobocia
Sytuacja wielu bezrobotnych i członków ich rodzin jest niezwykle trudna,
zwłaszcza jeśli bezrobotny nie ma prawa do pobierania zasiłku. W tabeli 9
przedstawiono te kategorie bezrobotnych. Przede wszystkim zauwaŜa się duŜy
liczebny udział kobiet. Większość stanowiły osoby poprzednio pracujące,
wśród których stosunkowo niewiele było zwolnionych z przyczyn dotyczących
122
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
zakładu pracy (tzw. zwolnienia grupowe). Wśród bezrobotnych bez prawa do
zasiłku zamieszkałych na wsi relatywnie nieliczna grupa posiadała gospodarstwa rolne.
Przez wiele lat najbardziej rozpowszechnioną formą pomocy był zasiłek
dla bezrobotnych, stanowiąc najwyŜszą pozycję po stronie wydatków z funduszy pracy. Warto przypomnieć, Ŝe w 1991 r. prawo do pobierania zasiłku miało
79% ogółu bezrobotnych; jeszcze w 1996 r. – 51,9%, rok później – juŜ tylko
30,5% itd. Dane dla okresu objętego badaniem zamieszczono w tabeli 10.
Analiza zmian wartości wskaźnika, podanych w tej tabeli, wskazuje, Ŝe
w tym okresie odsetek uprawnionych do pobierania zasiłku zmniejszył się
z 23,6% w 1999 r. do 13,5% w latach 2005 i 2006. JednakŜe w roku następnym
zaznaczył się wzrost do 14,3%. Aktualnie trudno przewidzieć, na jakim poziomie będzie się kształtował ten wskaźnik w latach następnych.
Przytoczone wyŜej wskaźniki pozwalają zauwaŜyć, Ŝe zmiany ich wartości
w czasie były ogromne. W porównaniu z danymi za rok 1991 nastąpił przeszło
5,5-kortny spadek udziału uprawnionych do korzystania z tej formy pomocy.
Podstawowa przyczyna przedstawionej wyŜej sytuacji tkwi zasadniczo
w zmianach przepisów, które nowelizowano m.in. ze względu na nieuzasadnione wykorzystywanie tego świadczenia przez wielu bezrobotnych oraz z powodu
ograniczonych moŜliwości budŜetu państwa.
Zmiany uregulowań prawnych i rozmaite praktyczne działania, w większości niezbędne i uzasadnione, doprowadziły jednak do znacznego pogorszenia
warunków materialnych wielu bezrobotnych, a nierzadko i całych rodzin rzeczywiście potrzebujących pomocy państwa. Dotyczy to zwłaszcza niektórych
grup społecznych, a takŜe słabiej zagospodarowanych regionów, o mniej zróŜnicowanym rynku i relatywnie małej podaŜy miejsc pracy.
Do takich kategorii jednostek przestrzennych zalicza się przede wszystkim
tzw. popegeerowskie województwa północnej i zachodniej części kraju. W końcu 2007 r. prawa do zasiłku nie miało 1 495,9 tys. osób, tj. 85,7% ogółu zarejestrowanych bezrobotnych. Ponad 45% (dokładnie 45,2%) tej populacji stanowili mieszkańcy wsi.
W nawiązaniu do ogólnej charakterystyki poszczególnych województw
nasuwało się pytanie, jaka jest skala zróŜnicowania regionalnego uprawnionych
do korzystania z tego świadczenia. Odpowiedzi dostarczają dane GUS. Okazuje
się, Ŝe w końcu 2007 r. najniŜsze udziały uprawnionych do pobierania zasiłku
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
123
miały województwa: lubelskie (9,4%) i podlaskie (10,9%), natomiast najwyŜsze
wskaźniki wykazały województwa: warmińsko-mazurskie (19,3%), pomorskie
(18,0%) i zachodniopomorskie (17,0%).
Tabela 9
Wybrane kategorie bezrobotnych bez prawa do zasiłku
(stan na koniec roku w tys.)
Niemający prawa do zasiłku
poprzednio pracujący
Lata
1999
2000
2001
2002
2003
2004
2005
2006
2007
ogółem
1 795,7
2 154,0
2 490,8
2 678,3
2 697,6
2 573,8
2 398,7
1 998,6
1 495,9
w tym kobiety
1 063,9
1 253,8
1 378,6
1 426,7
1 431,9
1 385,9
1 326,5
1 163,2
896,5
zamieszkali na wsi
razem
w tym
zwolnieni
grupowo
razem
1 258,5
1 536,8
1 783,2
1 939,8
1 954,3
1 885,9
1 762,0
1 468,5
1 002,9
98,7
111,4
123,6
130,2
125,9
107,4
83,4
62,0
39,0
811,3
948,4
1 070,9
1 123,7
1 133,3
1 087,0
1 026,1
8 747,7
675,9
w tym
posiadający
gospodarstwo
rolne
26,3
31,1
38,9
40,5
43,0
44,1
44,6
40,6
33,9
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2005 r., s. 31, tamŜe, I–IV 2007 r., s. 31.
Tabela 10
Udział bezrobotnych mających prawo do pobierania zasiłku
w ogólnej liczbie bezrobotnych
(stan na koniec roku)
Lata
Odsetki
Lata
Odsetki
1999
2000
2001
2002
2003
23,6
20,0
20,0
16,7
15,1
2004
2005
2006
2007
14,2
13,5
13,5
14,3
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999 r., s. 16, tamŜe, I–IV kwartał
2002 r., tamŜe s. 16, tamŜe, I–IV kwartał 2004 r., s. 34; tamŜe, I–IV kwartał 2005 r.,
s. 47; tamŜe, I–IV kwartał 2007 r., s.47.
124
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Wypłacanie zasiłków, chociaŜ wciąŜ naleŜy do najpowszechniej stosowanych form pomocy (jedynie ułatwiających warunki Ŝycia bezrobotnym), nie jest
zaliczane do aktywnych metod zapobiegania bezrobociu i ograniczania jego
rozmiarów. Najskuteczniejsze są oczywiście wszelkie przedsięwzięcia pozwalające na utrzymanie juŜ istniejących i tworzenie nowych miejsc pracy. A więc
będą to nowe i rozwojowe inwestycje zwiększające liczbę ofert pracy, skierowania na szkolenia przyuczające do zawodu (lub przekwalifikowania), zatrudnianie przy pracach interwencyjnych i robotach publicznych. Istotną rolę odgrywają równieŜ określone preferencje dla podmiotów zatrudniających ludzi
młodych (zwłaszcza absolwentów), kobiety, osoby w starszym wieku, niepełnosprawne itp. W tabeli 11 zestawiono najczęściej stosowane dotychczas formy
pomocy osobom zarejestrowanych w urzędach pracy. Niestety, ten układ informacji GUS utrzymywał jedynie do 2004 r. włącznie.
Szkolenia stwarzają moŜliwość zdobycia konkretnych kwalifikacji bądź
przekwalifikowania, co w połączeniu z moŜliwością uzyskania nisko oprocentowanego kredytu (i ewentualnie częściowego jego umorzenia) – ułatwia zorganizowanie własnej firmy (zwłaszcza małej) albo przyłączenie się do innej,
w charakterze wspólnika.
Tabela 11
Aktywne formy pomocy osobom zarejestrowanym w urzędach pracy w ciągu roku
(w tys.)a
a
b
Lata
Uczestniczący
w szkoleniu
1999
2000
2001
2002
2003
2004
128,4
98,6
45,6
68,7
132,4
127,7
Zatrudnieni
przy pracy
interwencyjnej
125,4
99,4
36,3
51,1
114,9
93,6
Zatrudnieni
przy robotach
publicznych
68,6
50,2
26,7
33,7
100,9
75,9
Oferty
pracy
680,8
608,1
373,5
555,7
739,4
794,0
W tym
w sektorze
ma pracę
publiczb
stałą
nym
351,2
241,2
107,9
198,8
384,2
339,3
147,1
120,4
72,0
122,5
204,5
193,7
Dotyczy osób skierowanych na szkolenia, zatrudnionych przy pracach interwencyjnych i skierowanych do robót publicznych.
Od stycznia 2000 r. prezentowane są oferty na prace subsydionowane.
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2001 r., s. 3; tamŜe, I–IV 2002 r., s. 3;
tamŜe, I–IV 2003 r., s. 3; tamŜe, I–IV kwartał 2004 r., s. 3; obliczenia własne.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
125
Zatrudnienie przy pracach interwencyjnych i robotach publicznych jest
nieco mniej efektywne. Zapewnia wprawdzie względnie szybsze uzyskanie
zarobków, i to bez potrzeby spłacania ewentualnie zaciągniętego kredytu, jednakŜe prace te mają zazwyczaj charakter krótkotrwały. Dobrze, jeśli choćby
przez pewien czas dają uprawnienia do korzystania z zasiłku. PrzewaŜnie jednak prędzej czy później kończą się powrotem do bezrobocia.
Ze względu na ograniczone moŜliwości finansowe państwa sposoby zwalczania bezrobocia są stosunkowo skromne. Dane tabeli 11 świadczą o tym, Ŝe
przez kilka lat liczby osób uczestniczących w szkoleniu, zatrudnionych przy
pracach interwencyjnych i robotach publicznych – uległy zmniejszeniu. Malała
teŜ liczba ofert pracy. Tymczasem bez tworzenia nowych miejsc pracy nie uda
się znacząco zmniejszyć rozmiarów bezrobocia. Dobrze więc, Ŝe od 2002 r.
zwiększono liczbę bezrobotnych objętych aktywnymi formami walki z tym
zjawiskiem. Wzrosła teŜ liczba ofert pracy, w tym równieŜ pracy stałej.
Analizę zmian na rynku pracy w dłuŜszych przedziałach czasowych utrudniają zmiany zasad rejestrowania bezrobotnych i inne działania. Od 1997 r. za
bezrobotnych nie uwaŜa się osób odbywających szkolenia lub staŜ u pracodawcy, a od 1 czerwca 2004 r. – osób odbywających przygotowanie zawodowe
w miejscu pracy. Dane słuŜące do obliczania stopy bezrobocia od 2002 r. nie są
w pełni porównywalne z danymi za lata poprzednie itd.
Począwszy od 2005 r., GUS rozszerzył informacje o jakości ofert zgłaszanych do urzędów pracy. Interesujące nas dane zestawiono w tabeli 12. Nie mając moŜliwości uwzględnienia tu zgłoszeń w poszczególnych miesiącach, dla
porównań przyjęto informacje z końca grudnia. Warto jednak dodać, Ŝe np.
w końcu 2007 r. ogólna liczba ofert wahała się od 44,5 tys. w grudniu do 79,6 tys.
w sierpniu; najmniejsza liczba ofert na staŜe równieŜ była w grudniu (2575),
największa zaś w lipcu (6754); miejsc przygotowania zawodowego najmniej
było w grudniu (519), najwięcej w marcu (2609); dla osób w okresie do 12 miesięcy od dnia ukończenia nauki – najmniejsza liczba teŜ w grudniu (149), największa – w kwietniu (920).
Biorąc pod uwagę dane z końca grudnia, widzimy dynamiczny wzrost
ogólnej liczby ofert, a takŜe zgłoszeń na staŜe. W pozostałych rubrykach tej
tabeli dostrzegamy zmieniające się liczby.
126
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
Tabela 12
Oferty pracy zgłoszone do urzędów pracy
(stan na koniec grudnia)
Z liczby ogółem
Lata
Ogółem
2005
2006
2007
17 542
30 707
44 484
staŜe
miejsca przygotowania
zawodowego
1017
1720
2575
440
843
519
dla osób w okresie
do 12 miesięcy od dnia
ukończenia nauki
99
187
149
Źródło: Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 2007 r., s. 37.
W całym IV kwartale 2007 r. pracodawcy zgłosili do urzędów pracy łącznie 353 tys. ofert, w tym 21,1% z sektora publicznego. Spośród wszystkich
ofert 14% dotyczyło staŜu, 4,8% przygotowania zawodowego w miejscu pracy,
2,7% było skierowanych do osób niepełnosprawnych, a 1,6% do osób, które
w okresie ostatnich 12 miesięcy ukończyły naukę. Zgłaszane oferty nie były
w pełni wykorzystane. Przykładowo, w końcu grudnia 2007 r. urzędy pracy
dysponowały ofertami zatrudnienia dla 44,5 tys. osób. W tej liczbie mieściło się
19,9 tys. ofert niewykorzystanych dłuŜej niŜ miesiąc (829 dotyczyło staŜy,
230 – miejsc przygotowania zawodowego w miejscu pracy, 42 – dla osób, które
w okresie 12 miesięcy ukończyły naukę).
Podsumowanie
Rynek pracy w Polsce wciąŜ cechuje wiele zagroŜeń. Jedną z najistotniejszych
jego słabości jest zbyt mała liczba ofert pracy, zwłaszcza stałego zatrudnienia.
Innymi, dość istotnymi słabościami rynku pracy są: duŜy udział kobiet i młodzieŜy wśród bezrobotnych, stosunkowo niski poziom ich wykształcenia, wysoki udział bezrobocia długookresowego, niezmiennie wysoka stopa bezrobocia
na obszarach wiejskich oraz wielkie regionalne zróŜnicowanie.
Zatem bezrobocie, mimo pewnych symptomów poprawy w ostatnich kilku
latach, nadal jest problemem bardzo waŜnym i trudnym do rozwiązania. Nie
naleŜy się więc uspokajać tym, Ŝe ma ono równieŜ pozytywne strony, bo wpływa na racjonalizację zatrudnienia, podnosi dyscyplinę pracy, mobilizuje bezrobotnych do podnoszenia kwalifikacji i zdobywania nowych umiejętności.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
127
Owszem, te aspekty dezaktywizacji zawodowej mogłyby odegrać swoją pozytywną rolę, gdyby ogólne rozmiary tej dezaktywizacji, zwłaszcza bezrobocie
długotrwałe, były mniejsze. O ile krótka przerwa w pracy zawodowej moŜe
wywrzeć pozytywny wpływ na bezrobotnego, o tyle długo trwające bezrobocie
przynosi niemal wyłącznie straty, i to zarówno poszczególnym jednostkom, jak
i całej gospodarce.
Z przedstawionej wyŜej sytuacji wynika, Ŝe istnieje ciągła potrzeba zwalczania i przynajmniej częściowego zmniejszenia rozmiarów tego zjawiska. Jest
wiele programów ograniczania bezrobocia i stale powstają nowe. JednakŜe bezrobocie nadal utrzymuje się na dość wysokim poziomie. Jeśli więc programy te
nie przynoszą oczekiwanych rezultatów, to moŜna wnioskować, iŜ są one nieskuteczne albo brakuje woli lub środków do ich realizacji.
Utrzymująca się na rynku pracy sytuacja nie pozostawia Ŝadnych wątpliwości co do tego, iŜ niezbędne jest podejmowanie róŜnorodnych działań zmierzających do wyraźnego ograniczenia rozmiarów bezrobocia i jego dolegliwości. Ogromne wyzwania stoją przed władzami państwowymi, samorządem terytorialnym i innymi podmiotami. OŜywieniem procesów rozwojowych i zwalczaniem rozmaitych patologii powinni być zainteresowani wszyscy: rząd, samorząd terytorialny, organizacje pozarządowe, istniejące przedsiębiorstwa i sami
bezrobotni. Tym ostatnim potrzeba nie tylko więcej środków finansowych, lecz
takŜe innowacyjnego myślenia i więcej przedsiębiorczości.
Pewną szansą dla Polski i poszczególnych regionów powinna się stać integracja z Unią Europejską. PrzynaleŜność do UE ułatwia zwalczanie bezrobocia,
głównie przez moŜliwość uzyskania środków z funduszy strukturalnych i społecznych. Poza tym nasz kraj stał się bardziej atrakcyjny dla inwestorów zagranicznych, co sprzyja tworzeniu nowych stanowisk pracy. Pracujący i bezrobotni
uzyskali dostęp do europejskiego rynku pracy. Z tych moŜliwości skorzystały
setki tysięcy osób.
Na zakończenie warto choćby tylko wspomnieć o tym, Ŝe z jednej strony
mamy do czynienia niekiedy z bardzo trudną sytuacją wielu bezrobotnych
i członków ich rodzin, a z drugiej – z niechętnym przyjmowaniem ofert pracy.
Odmowy są coraz częściej skutkiem rejestrowania się w urzędach pracy celem
uzyskania prawa do korzystania z określonych świadczeń i preferencji przysługujących bezrobotnym. Wielu rzekomo bezrobotnych podejmuje pracę w tzw.
szarej strefie, która według wiarygodnych szacunków obejmuje 9–10% ogółu
zatrudnionych. Z tych powodów wiele podmiotów bezskutecznie poszukuje
128
E.Z. Zdrojewski, K. Kijewska
chętnych do pracy. Coraz częściej pojawiają się pytania, czy w danej gminie lub
w określonym powiecie rzeczywiście istnieje bezrobocie.
Najprawdopodobniej niezbędne okaŜą się pogłębione i wszechstronne badania wszystkich aspektów bezrobocia i zbudowanie na tej podstawie kompleksowego programu zwalczania tego zjawiska lub kilku oddzielnych programów
poświeconych np. bezrobociu młodzieŜy, kobiet, mieszkańców wsi, regionów
o najwyŜszej stopie bezrobocia, bezrobociu długotrwałemu itp.
NaleŜy wyrazić nadzieję, iŜ najnowsze regulacje prawne i działania podejmowane przez resort pracy i polityki socjalnej skutecznie przyczynią się do
dalszego ograniczenia rozmiarów bezrobocia.
Literatura
Bernais J. (1996), Klasyfikacja metod i środków przeciwdziałania bezrobociu. „Rynek
Pracy” 4. Warszawa.
Bezrobocie rejestrowane w Polsce. I–IV kwartał 1999, 2001, 2002, 2003, 2004, 2005,
2006, 2007 r. GUS. Warszawa 2000–2008.
Borkowska S. (2002), Rynek pracy a gospodarka oparta na wiedzy. W: J. Auleytner
(red), O roztropną politykę społeczną. PTPS. Katowice–Warszawa.
Chłoń A., Grabowski M. (2000), Uwarunkowania rozwoju regionalnych rynków pracy.
IBiGR. Gdańsk.
Golinowska S. (1999), Tworzenie nowych miejsc pracy i restrukturyzacja ekonomiczna.
„Polityka Społeczna” 1. Warszawa.
Kabaj M. (2000), Program przeciwdziałania ubóstwu i bezrobociu. IPiSS. Warszawa.
Kabaj M. (2001), Badanie bezrobocia długotrwałego. IPiSS. Warszawa.
Knapińska M. (2008), Transformacja zasobów pracy w Polsce w latach 1990–2006.
„Polityka Społeczna” 2. Warszawa.
Kowalczyk E. (2008), Człowiek wobec bezrobocia. „Przegląd Organizacji” 4. Warszawa.
Kryńska E. (2000), Polityka gospodarcza państwa a zapobieganie i zwalczanie bezrobocia. „Polityka Społeczna” 1. Warszawa.
Kwiatkowski E. (2002), Bezrobocie – podstawy teoretyczne. PWN. Warszawa.
„Mały Rocznik Statystyczny” 2007. GUS. Warszawa.
Padowicz W. (2000), Rosnące bezrobocie i kryzys zatrudnienia w Polsce. „Praca i Zabezpieczenie Społeczne” 1, Warszawa.
Psyk-Piotrowska E. (1998), Bezrobocie i pauperyzacja środowisk dawnych PGR w Polsce. „Wieś i Rolnictwo” 3. Warszawa.
Coraz lepsze wykorzystanie zasobów pracy...
129
Socha M., Sznajderska U. (2000), Strukturalne podstawy bezrobocia w Polsce. PWN.
Warszawa.
Turowicz J., Wójcik P. (2007), Konwergencja bezrobocia w Polsce w latach 1999–
2006. „Gospodarka Narodowa” 10. Warszawa.
Wawrzyniak K. (2002), Bezrobocie wśród osób w wieku do 24 lat w Polsce oraz
w krajach Unii Europejskiej. „Wiadomości Statystyczne” 11. Warszawa.
Wieczorek P. (2003), Bezrobocie w Polsce i państwach Unii Europejskiej. „Wiadomości Statystyczne” 6. Warszawa.
Zakrzewski W. (2003), Bezrobocie oraz formy aktywizacji bezrobotnych w województwie warmińsko-mazurskim. „Wiadomości Statystyczne” 2. Warszawa.
Zdrojewski E.Z. (1994), ZróŜnicowanie stopy bezrobocia w układzie wojewódzkim.
W: J. Falkowski, M. Jasiulewicz (red.), Restrukturyzacja państwowych gospodarstw w świetle doświadczeń ogólnopolskich. WSI. Koszalin.
Zdrojewski E. Z. (1996), Bezrobocie na WybrzeŜu. „Wiadomości Statystyczne” 7. Warszawa.
Zdrojewski E.Z. (1998), Zmiany stanu i struktury bezrobocia w makroregionie północnym. „Przegląd Zachodniopomorski” 3. Szczecin.
Zdrojewski E. Z. (2003), Rozmiary i struktura bezrobocia w Polsce. W: A. Organiściak-Krzykowska (red.), Problemy społeczne regionów. UW-M. Olsztyn.
Zdrojewski E.Z. (2005), Regiony o najwyŜszej stopie bezrobocia. „Wiadomości Statystyczne” 5. Warszawa.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
KRZYSZTOF KOWALCZYK
Szczecin
KAMPANIA PLATFORMY OBYWATELSKIEJ
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W WYBORACH SAMORZĄDOWYCH
W 2006 ROKU W SZCZECINIE
Geneza Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej RP
Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej (PORP) powstała w 2001 r.
z inicjatywy „trzech tenorów”: Andrzeja Olechowskiego, Donalda Tuska i Macieja PłaŜyńskiego. W wyborach parlamentarnych 23 września 2001 r. partia
uzyskała. 12,68% głosów (65 mandatów w Sejmie), a w wyborach 25 września
2005 r. – 24,15% głosów (133 mandaty w Sejmie)1. Liderem zmagań wyborczych była partia braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich – Prawo i Sprawiedliwość (PiS), które uzyskało 26,99%. W drugiej turze wyborów prezydenckich,
23 października 2005 r., kandydat PORP Donald Tusk przegrał z kandydatem
Prawa i Sprawiedliwości Lechem Kaczyńskim (Tusk otrzymał 54,04% głosów,
a Kaczyński 45,96%)2. Liberalno-konserwatywna Platforma znalazła się w opo1
O kampaniach parlamentarnych PORP zob.: w 2001 r. – S. Dzięcielska-Machnikowska,
Platforma Obywatelska. Fenomen gry politycznej. W: Marketing polityczny a postawy i zachowania wyborcze społeczeństwa polskiego. Red. D. Walczak-Duraj. Płock–Łódź 2002, s. 181–205;
K. Kosowska-Pedrycz, Platforma Obywatelska – nowa jakość w polityce? W: Marketing polityczny w poszukiwaniu strategii wyborczego sukcesu. Red. M. Jeziński. Toruń 2005, s. 343–362;
w 2005 r. – D. Antonowicz, Uśmiech przez łzy. Charakterystyka wyborów z punktu widzenia
Platformy Obywatelskiej. W: Wybory parlamentarne 2005. Analiza marketingowa. Red. M. Jeziński. Toruń 2006, s. 81–100.
2
O kampanii wyborczej D. Tuska zob. A. Wojtaszak, Donald Tusk w wyborach prezydenckich w 2005 r. – nadzieje i przyczyn poraŜki. W: POPisy w polityce. Uwagi o polskiej scenie
politycznej. Red. M. Drzonek, J. Mieczkowski, Szczecin 2006, s. 137–146.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
131
zycji wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz jego koalicjantów: Ligi Polskich Rodzin (LPR) i Samoobrony Rzeczypospolitej Polskiej (Samoobrony
RP)3. Nadchodzące w 2006 r. wybory samorządowe miały być dla Platformy
próbą rewanŜu; liderzy PORP liczyli, iŜ uzyska ona lepszy wynik wyborczy niŜ
PiS.
Kampania wyborcza PORP rozpoczęła się de facto juŜ we wrześniu 2006 r.,
gdy na ulicach polskich miast pojawiły się billboardy z wizerunkiem przewodniczącego partii D. Tuska i hasłem „Razem”. Billboardy miały konsolidować
zwolenników Platformy i zdaniem Tuska były wymierzone, przeciw agresji
polityków [PiS] wobec obywateli 4. 7 października 2006 r. PORP zorganizowała
na warszawskim placu Zamkowym antyrządowy „Błękitny marsz” z udziałem
13 tys. osób. Uczestnicy marszu trzymali transparenty z napisami: „Dość kaczorów, chcemy wyborów”, „Polska wolna – solidarna”, „Prawo i Sprawiedliwość
to semantyczne naduŜycie”, „Przeproście i Spadajcie, „Giertych zostaw nasze
dzieci”5. Dzień później na konferencji prasowej w Słupsku Tusk zapowiedział,
Ŝe Platforma w wyborach do sejmików wojewódzkich zblokuje listy z Polskim
Stronnictwem Ludowym (PSL)6. Drugim partnerem PORP w tworzeniu wspólnych list w wyborach do sejmików wojewódzkich była Krajowa Partia Emerytów i Rencistów (KPEiR)7.
Platforma Obywatelska RP długo debatowała, kto będzie jej kandydatem
na urząd prezydenta Szczecina. RozwaŜano kandydatury: posła Sławomira Nitrasa (przewodniczącego partii w Szczecinie), posła Krzysztofa Zaremby (jego
dziadek był pierwszym powojennym prezydentem miasta), posła Arkadiusza
Litwińskiego i dyrektora renomowanego XIII Liceum Ogólnokształcącego
3
O PORP w latach 2001–2005 zob. K. Kowalczyk, Platforma Obywatelska Rzeczypospolitej Polskiej – „partia ludzi sukcesu”. W: Partie i ugrupowania parlamentarne III RP. Red.
K. Kowalczyk i J. Sielski, Toruń 2006, s. 96–109.
4
Razem. W: http://www.platforma.org, 2.09.2006.
5
Donald Tusk: Solidarność to nigdy jeden przeciw drugiemu. W: tamŜe, 7.10.2006.
6
Do sejmików PO razem z PSL. W: tamŜe, 8.10.2006. O blokowaniu list w wyborach samorządowych w 206 r. zob. M. Cyrankiewicz, Zmiana reguł gry. „Wspólnota. Pismo Samorządu
Terytorialnego” 2006, nr 37, s. 12–13; B. Michalak, Zmiany przepisów prawa wyborczego
w związku z wyborami do organów samorządu terytorialnego w 2006 r. „Athenaeum. Political
Science” 2007, nr 17, s. 11–22; Ł. Tomczak, Wpływ grupowania list na wyniki wyborów samorządowych w Szczecinie. „Przegląd Zachodniopomorski” 2007, z. 4, s. 122.
7
O kampanii PORP w kraju zob. szerzej: K. Kowalczyk, Kampania wyborcza Platformy
Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej w wyborach samorządowych 2006 roku. „Athenaeum.
Political Science” 2007, nr 17, s. 43–58.
132
Krzysztof Kowalczyk
w Szczecinie, Cezarego Urbana. Ostatecznie na początku lipca 2006 r. zdecydowano się wystawić Piotra Krzystka, nienaleŜącego do PORP8. Na tę decyzję
miały wpływ następujące czynniki: kandydat nie naleŜał do Ŝadnej frakcji
w szczecińskiej Platformie, miał pewne doświadczenie administracyjne, a jednocześnie był człowiekiem młodym (miał w sobie łączyć profesjonalizm
i „efekt świeŜości”), jego sytuacja rodzinna była ustabilizowana (w przeciwieństwie do kawalera C. Urbana). Sam Krzystek w trakcie kampanii odwoływał się
w swym programie do konserwatywno-liberalnego programu Platformy: poszanowania tradycyjnych wartości i zaufania gospodarce rynkowej.
Listy kandydatów do Rady Miasta Szczecin były ustalane przez Zarząd
Miejski/Powiatowy PORP. Wydaje się, Ŝe decydującą rolę w kształtowaniu list
miał przewodniczący partii w mieście, poseł Sławomir Nitras. W wyborach do
Rady Miasta PORP zblokowała listy z PSL, a w wyborach do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego – z PSL i KPEiR. Oficjalna inauguracja
regionalnej kampanii samorządowej Platformy Obywatelskiej RP odbyła się
15 października 2007 r. w klubie „Can Can” z udziałem przewodniczącego
partii Donalda Tuska9.
Kampania prezydencka
Jednym z najpowaŜniejszych kandydatów na urząd prezydenta Szczecina,
oprócz Jacka Piechoty (Komitet Wyborczy Wyborców Lewica i Demokraci)
i Teresy Lubińskiej (Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość), był Piotr
Krzystek10.
Urodził się on 5 lutego 1973 r. W czerwcu 1997 r. ukończył Wydział Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego W 1998 r. pracował w Urzę8
Ika, Krzystek na prezydenta. „Głos Szczeciński”, 6.07.2006, s. 4.
9
A. Zadworny, Konwencja wyborcza Piotra Krzystka. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”,
15.10.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3685088.html.
10
W wyborach na prezydenta Szczecina w 2006 r. wystartowało 11 kandydatów; byli to
w kolejności alfabetycznej: Sylwester Chruszcz (KW LPR), Marian Jurczyk (KWW NiezaleŜnego Komitetu Mariana Jurczyka, Teresa Kochańska (KWW Teresy GraŜyny Kochańskiej), Piotr
Krzystek (KW PORP), Warcisław Kunc (KW PSL), Piotr Lewandowski (KWW Piotra Lewandowskiego. Szczecin 21), Teresa Lubińska (KW Prawo i Sprawiedliwość), Jerzy Manduk (KWW
Jerzego Manduka „CZAS”), Jacek Piechota (Koalicyjny KW SLD + SDPL + PD + UP Lewica
i Demokraci), Adam Pik (KW UPR, zrezygnował z kandydowania 7.11.2006), Mateusz Piskorski
(KW Samoobrona RP, zrezygnował z kandydowania 10.11.2006). Zob. http://www.wybory2006.
pkw.gov.pl;
http://www.miasta.pl/szczecin/1,34954,3724175.html;
http://www.lubinska.pl/
index.php?id=1&news=70.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
133
dzie Miejskim w Szczecinie, a następnie w Urzędzie Wojewódzkim. Od
1 stycznia 2001 r. do 31 marca 2002 r. był dyrektorem generalnym Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Od marca 2002 r. prowadził kancelarię
radcy prawnego. Za kadencji Mariana Jurczyka od 21 listopada 2002 r. do
23 sierpnia 2004 r. sprawował funkcję zastępcy prezydenta miasta, będąc odpowiedzialny za gospodarkę nieruchomościami, mieszkalnictwo i administrację
budowlaną. Po opuszczeniu tego stanowiska pracował na własny rachunek jako
radca prawny. Od 2004 r. był prezesem Stowarzyszenia Gmin Polskich Euroregionu Pomerania11.
W przededniu kampanii wyborczej Piotr Krzystek był postacią stanowiącą
novum na lokalnej scenie politycznej, większość szczecinian go nie znała; naleŜało zatem wykreować jego wizerunek12. Jak słusznie zauwaŜyła Marzena Cichosz: Zwiększony popyt na „nowego” przywódcę pojawia się wraz z zapotrzebowaniem na zmiany, czyli w sytuacjach rewolucyjnych, kryzysu politycznego,
społecznego i gospodarczego, przekonania o nieudolności poprzedniej ekipy
politycznej, sytuacji deprywacji społecznej13. Taka sytuacja zaistniała w Szczecinie, gdzie rządy prezydenta Mariana Jurczyka odznaczały się nieudolnością
w zarządzaniu metropolią, brakiem spójnej polityki inwestycyjnej, wzrostem
bezrobocia, nierozwiązaniem problemów klubu piłkarskiego „Pogoń”, migracją
młodych szczecinian w poszukiwaniu pracy14. Cele strategii wyborczej Krzystka były następujące: 1) promocja nazwiska, 2) skorygowanie wizerunku (Krzystek to nie człowiek nieśmiały, wahający się, lecz pewny siebie; nie tylko
11
Prezydent Miasta Szczecina. W: http://www.bip.szczecin.pl.
12
Wizerunek (image) polityka oznacza tworzone w określonym celu (np. wyborczym) szczególnego rodzaju wyobraŜenie, które poprzez wywoływanie skojarzeń przydaje obiektowi dodatkowych wartości (np. społeczno-psychologicznych, etycznych czy osobowościowych) i w ten sposób przyczynia się do jego emocjonalnego odbioru. W. Cwalina, A. Falkowski, Marketing polityczny. Perspektywa psychologiczna. Gdańsk 2005, s. 153.
13
M. Cichosz, (Auto)kreacja wizerunku polityka na przykładzie wyborów prezydenckich
w III RP. Toruń 2003, s. 71.
14
Zob. J. Kowalewska, J. Połowniak, Prezydent na wielki minus. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”, 25.09.2006, s. 4–5. 23.05.2004 r. przeprowadzono z inicjatywy polityków PORP referendum w sprawie odwołania M. Jurczyka z funkcji prezydenta Szczecina. Za odwołaniem Jurczyka
opowiedziało się 96,6% głosujących, tj. 18,88% uprawnionych do głosowania, czyli 56,4 tys.
mieszkańców, tzn. więcej, niŜ wybrało go w 2002 r. (w drugiej turze głosowało na niego 53,9 tys.
osób). Referendum było niewaŜne z powodu niskiej frekwencji (wymóg to co najmniej 30%
uprawnionych do głosowania).
134
Krzysztof Kowalczyk
urzędnik, ale przywódca15); 3) uzyskanie poparcia lokalnych elit naukowych,
kulturalnych i gospodarczych, 4) ugruntowanie swojej pozycji wśród elektoratu
Platformy, 5) poszerzenie elektoratu o wyborców niezdecydowanych, 6) odebranie Lubińskiej elektoratu centroprawicowego.
PoniewaŜ kandydat był osobą mało znaną mieszkańcom Szczecina, juŜ
w sierpniu 2006 r. powołano Ruch Dumny Szczecin, którego celem było utrwalanie w świadomości społecznej nazwiska kandydata. Utworzono komitet honorowy, do którego weszli znani szczecińscy naukowcy, nauczyciele, lekarze,
sportowcy. Podczas konferencji prasowych Krzystek lansował ideę utworzenia
w Szczecinie Muzeum Drogi do Wolności (na wzór Muzeum Powstania Warszawskiego). Na ulicach miasta pojawiły się billboardy, na których Monika
Pyrek, Radosław Majdan, C. Urban i P. Krzystek przekonywali, iŜ Szczecin jest
miastem, z którego moŜna być dumnym16. Podczas wspomnianej oficjalnej
inauguracji kampanii Krzystka w klubie „Can Can” zaprezentowano program
kandydata17.
Krzystek zwracał uwagę na potrzebę objęcia całego miasta planem zagospodarowania przestrzennego. Szczecin powinien się stać nowoczesnym centrum
biznesu w oparciu o podstrefę ekonomiczną. NaleŜy zbudować nowoczesną linę
kolejową łączącą Szczecin z Berlinem, aby czas przejazdu skrócić do godziny.
W stolicy Niemiec trzeba stworzyć specjalne biuro dla niemieckich inwestorów.
Rozwój Szczecina powinien się dokonywać we współpracy z sąsiednimi gminami; w tym celu naleŜy powołać do Ŝycia Szczeciński Metropolitarny Obszar
Gospodarczy. Polepszeniu bezpieczeństwa mieszkańców miałyby słuŜyć system
monitoringu i zmiana rozkładu patroli. W kolejnym punkcie programu wspomniano o potrzebie budowy obwodnicy zachodniej i śródmiejskiej. Nowym sercem miasta miałoby się stać Śródodrze z nowoczesną zabudową mieszkaniową,
usługową, handlową, obiektami uŜyteczności publicznej. Konieczne jest rozwijanie prawobrzeŜnych dzielnic Szczecina poprzez zagospodarowanie terenów
lotniska w Dąbiu oraz Międzynarodowych Targów Szczecińskich, gdzie zostałyby zlokalizowane wszystkie niezbędne funkcje miejskie. NaleŜy zbudować
15
Istotnym problemem w kreowaniu wizerunku był mały wzrost P. Krzystka. O kwestii
wzrostu kandydata w kampanii wyborczej zob. W. Cwalina, A. Falkowski, Marketing..., s. 207–
208.
16
17
http://www.dumnyszczecin.pl.
A. Zadworny, Konwencja wyborcza Piotra Krzystka. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”,
15.10.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3685088.html.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
135
równieŜ nowy stadion „Pogoni” i dzielnicowe centra sportowe, przy wykorzystaniu środków unijnych. Warto przywrócić morski charakter miasta poprzez
budowę nowych marin i powrót wodolotu na trasę Szczecin–Świnoujście. Co
roku naleŜy uzbroić 100 ha na nowe budownictwo mieszkaniowe. Ostatni punkt
programu zakładał stworzenie marki „Szczecińska szkoła” poprzez likwidację
rejonizacji, wykreowanie dyrektorów-menedŜerów szkół18. W sumie manifest
programowy miał charakter modernizacyjny i odwoływał się zwłaszcza do
młodej części elektoratu. Program Krzystka dostępny był na jego stronie internetowej, prezentowano go na konferencjach prasowych i kolportowano w formie broszur.
Popularyzacja wizerunku kandydata odbywała się za pomocą wszystkich
dostępnych technik promocji politycznej19. Krzystek odbywał spotkania z wyborcami w róŜnych punktach miasta, organizował konferencje prasowe, brał
udział w publicznych debatach, w lokalnym radiu i telewizji emitowano jego
spoty reklamowe, miał swoją stronę internetową (http://www.krzystek.org),
dysponował trzema wzorami ulotek, w Szczecinie pojawiły się liczne billboardy
z jego wizerunkiem. Krzystek uczestniczył w debatach kandydatów, zorganizowanych podczas targów „Probiznes”, u ojców dominikanów w „Bazylice pod
blachą”, w KsiąŜnicy Pomorskiej, na deptaku Bogusława i w Teatrze Polskim20.
Kandydat na prezydenta miasta dysponował trzema wzorami ulotek.
W przypadku wzoru nr 1 na pierwszej stronie przedstawiono jego wizerunek.
Na drugiej i trzeciej stronie ulotki znajdowały się wizerunki osób rekomendujących kandydata, wraz z krótkimi opiniami; byli to: Donald Tusk, przewodniczący PORP; Jerzy Buzek, euordeputowany PORP; prof. Krzysztof Marlicz,
onegdaj rektor Pomorskiej Akademii Medycznej; Krystyna Łyczywek, artysta
fotografik; Mieczysław Jurek, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Pomorza
Zachodniego; Celina Skrobisz, animator kultury; Jerzy Serdyński, wiceprezes
Akcji Katolickiej. Na ostatniej stronie zamieszczono zdjęcie Krzystka z rodziną21. Na pierwszej stronie ulotki nr 2 znajdował się wizerunek kandydata, na
18
Piotr Krzystek. Program dla Szczecina. B.m.r.w.
19
O technikach promocji politycznej zob. M. Janik-Wiszniowska, Promocja i reklama polityczna. W: Marketing polityczny w teorii i praktyce. Red. A.W. Jabłoński i L. Sobkowiak. Wrocław 2002, s. 171–192.
20
A. Łuc, Przebieg wyborów w Szczecinie. W: Wybory z Gryfem w tle. Szkice o wyborach
w 2006 r. na Pomorzu Zachodnim. Red. M. Drzonek. Szczecin 2007, s. 98–100.
21
ra.
Ulotka Piotra Krzystka, kandydata na prezydenta Szczecina, wzór nr 1 – w zbiorach auto-
136
Krzysztof Kowalczyk
stronach wewnętrznych – program oraz hasło „Będziemy dumni ze Szczecina!”,
a na stronie czwartej – zdjęcie Krzystka z Ŝoną i dwoma synami22. Awers ulotki
nr 3 zawierał zdjęcie kandydata z D. Tuskiem i jego wypowiedzią: Piotr Krzystek to gwarancja, ze będziecie dumni ze Szczecina oraz hasłem: „12. listopada
wybierz Piotra Krzystka na Prezydenta Naszego Miasta”. Na rewersie umieszczono „Zobowiązanie prezydenckie Piotra Krzystka” i jego deklarację programową23. Kandydat dysponował elegancko wydanym programem wyborczym,
który był kolportowany wśród członków i sympatyków partii oraz wyborców24.
W trakcie kampanii wyborczej pojawiło się kilka wariantów reklam wielkoformatowych pretendenta Platformy: Krzystek jako lider stowarzyszenia
Dumny Szczecin, kandydat PORP na urząd prezydenta (dwa warianty), kandydat popierany przez D. Tuska25. W lokalnej prasie zamieszczono ogłoszenia
wyborcze kandydata Platformy, w których zaprezentowano skład jego komitetu
honorowego26.
Działania promocyjne Krzystka zmierzały równieŜ do poszerzenia elektoratu, pozyskania niezdecydowanych wyborców. Kandydat przedstawił róŜnym
grupom społecznym ciekawe propozycje, znacznie wykraczające poza program
Platformy, adresowany głównie do ludzi kreatywnych, ustabilizowanych i do
młodszego pokolenia. Krzystek zaproponował bilety socjalne na komunikację
miejską dla emerytów i rencistów (ulga wynosiłaby 60%), utworzenie sieci
barów mlecznych i wspieranie organizacji pozarządowych zajmujących się
22
Ulotka Piotra Krzystka, kandydata na prezydenta Szczecina, wzór nr 2 – tamŜe.
23
Ulotka Piotra Krzystka, kandydata na prezydenta Szczecina, wzór nr 3 – tamŜe.
24
Piotr Krzystek. Program...
25
A. Łuc, Przebieg wyborów..., s. 106.
26
W skład komitetu honorowego P. Krzystka weszli: dr Bogdan Adamek, Paweł Bartnik,
prof. dr hab. Stefan Berczyński, dr hab. Mirosław Brykczyński, prof. Jadwiga BuczkowskaRadlińska, prof. dr hab. Wiesław Burger, prof. dr hab. Zdzisław Chmielewski, dr Jerzy Ciapała,
prof. dr hab. Kazimierz Ciechanowski, prof. dr hab. Wieńczysław Daca, Maria Dąbek, Stanisław
Denis, Robert Dymkowski, dr hab. Tomasz Grodzki, prof. dr hab. Piotr Gutowski, dr Maria Ilnicka-Mądry, Zbigniew Iwan, Witold Jabłoński, Michał Janicki, dr Tomasz Jarmoliński, Sławomir
Jasiński, Magdalena Kochan, dr Krzysztof Kowalczyk, dr Zbigniew Kowalewski, prof. dr hab.
Stefan Kubisa, dr Dariusz Larysz, ks. Piotr Leśniak, Arkadiusz Litwiński, Włodzimierz Łyczywek, Radosław Majdan, Andrzej Markowski, prof. dr hab. Krzysztof Marlicz, Marcin Matkowski,
dr Zdzisław Matusewicz, Olgierd Moskalewicz, Maciej Muszyński, dr Leszek Nagay, dr Andrzej
Niedzielski, Sławomir Nitras, Norbert Obrycki, dr hab. Marek Ostrowski, dr Mariusz Pietrzak,
dr Marek Sell, Jerzy Serdyński, dr Jerzy Sieńko, prof. dr hab. Janusz Sługocki, ks. dr Ireneusz
Sokalski, prof. dr hab. Grzegorz Szumiłowicz, dr Juliusz Szymański, dr Marek Umiński, Cezary
Urban, dr Janusz Wójcik, prof. dr hab. Mieczysław Wysiecki, Krzysztof Zaremba, prof. dr hab.
Stefan śmudzki. Zob. „Głos Szczeciński”, 9.11.2006.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
137
osobami starszymi27. Kandydat zapowiedział teŜ likwidowanie barier architektonicznych w mieście i stwierdził, Ŝe 6% pracowników zatrudnianych przez
urząd miasta powinni stanowić niepełnosprawni28. Krzystek wystąpił równieŜ
w obronie Stoczni Szczecińskiej Nowej i przeciwko jej pochopnej prywatyzacji29. Na konferencję poświęconą turystyce Krzystek przyjechał rowerem ze
znajomymi i kurierami; stwierdził, Ŝe zamierza stworzyć 120 km ścieŜek rowerowych, biegnących przez najatrakcyjniejsze obszary miasta, i sięgnie w tym
celu po środki europejskie. Pokazywał wzór szczecińskiej karty turystycznej,
uprawniającej do rabatów, którą miasto mogłoby wprowadzić w porozumieniu
z instytucjami kulturalnymi, restauracjami, hotelami30.
Poparcia Krzystkowi udzielili, w pierwszej turze, przebywający z wizytą
w Szczecinie działacze Platformy: posłanka Julia Pitera, wiceprzewodniczący
partii poseł Jan Rokita oraz jego Ŝona Nelly Rokita.
Celem kampanii negatywnej jest zdyskredytowanie przeciwnika politycznego. Kampania negatywna, odwołująca się często do dyskursu emocjonalnego,
prowadzi niewątpliwie do eskalacji konfliktu politycznego31. Szczecińska Platforma zastosowała niektóre techniki kampanii negatywnej, aby zdyskredytować
głównych kontrkandydatów Krzystka: Jacka Piechotę i Teresę Lubińską. Podczas jednej z debat Krzystek stwierdził, Ŝe Piechota jako długoletni poseł niewiele zrobił dla Szczecina32. TuŜ przed drugą turą wyborów poseł Zaremba
zarzucił Piechocie, iŜ w zeznaniu majątkowym zaniŜył wartość domu i działki33.
NaleŜy podkreślić, iŜ podczas kampanii nie eksponowano PZPR-owskiej pro27
marc, Krzystek chce wspierać starszych i ubogich. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”,
9.11.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3726506.html
28
marc, Krzystek: Szczecin będzie bez barier. TamŜe, 3.11.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/
szczecin/1,34954,3716202.html
29
az, Krzystek w obronie stoczni. TamŜe, 9.11.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/
1,34954,3727860.html.
30
Krzystek o turystyce. W: http://www.krzystek.org, 29.09.2006.
31
O negatywnej kampanii wyborczej zob. szerzej: W. Cwalina, A. Falkowski: Marketing...,
s. 477–510; K. Dombrowicz, Czarny Public Relations – brutalna kampania czy profesjonalizacja
rynku wyborczego. W: Marketing polityczny w poszukiwaniu strategii..., s. 152–166; tegoŜ, Marketing polityczny a procesy akulturacyjne. Przypadek III Rzeczpospolitej. Toruń 2004, s. 175–
220.
32
Debata prezydencka w „kaplicy pod blachą” – Krzystek kontra Piechota. W: http://
www.szczecin.platforma.org.
33
mc, akr, Zaremba: Piechota zaniŜa swój majątek. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”,
20.11.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3746389.html.
138
Krzysztof Kowalczyk
weniencji Piechoty. W odniesieniu do Lubińskiej poseł Sławomir Nitras stwierdził, Ŝe nie ma ona zwartego programu, nie uczestniczy w debatach publicznych
i nie pozwala zadawać dziennikarzom pytań. Nitras zwrócił równieŜ uwagę, Ŝe
w komitecie honorowym Lubińskiej, co ujawniła „Gazeta Wyborcza. Szczecin”, znalazły się osoby mające konflikt z prawem. Poseł stwierdził: Po ewidentnej wpadce ze swoim honorowym komitetem wyborczym [Lubińska] mówi,
Ŝe czuje się wzmocniona. Albo oświadcza, Ŝe modli się za ministra Ziobrę. To
dowody na to, Ŝe traci kontakt z rzeczywistością34. Nitras złoŜył teŜ doniesienie
do prokuratury o popełnieniu przez Lubińską przestępstwa, polegającego na
tym, Ŝe będąc ministrem finansów, umorzyła długi posła Samoobrony RP Bernarda Ptaka35. W sumie w ramach kampanii negatywnej starano się wykazać, iŜ
Piechota nie dotrzymuje obietnic wyborczych, a Lubińska nie jest osobą komunikatywną, stabilną emocjonalnie, godną zaufania czy wręcz nie ma kompetencji do zarządzania miastem.
Politycy PiS prowadzili kampanię negatywną wobec kandydata PORP, zarzucając mu, Ŝe dostał atrakcyjne mieszkanie dzięki swojemu stanowisku.
Krzystek jako dyrektor generalny Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego nabył 148-metrowe mieszkanie po bardzo atrakcyjnej cenie. Poseł PiS
Leszek Dobrzyński stwierdził na konferencji prasowej: Był dobrze zarabiającym młodym człowiekiem i otrzymał z zasobów miasta lokal o bardzo atrakcyjnej lokalizacji, wyceniony na 179 tys. zł, a po roku wykupił go za 31 700 zł.
W układach partyjnych, koleŜeńskich czy urzędniczych ktoś otrzymuje mieszkanie poza kolejnością. Czy za swoich rządów będzie równieŜ popierał takie działania? Czy będzie kolegom partyjnym, kolegom z urzędów załatwiał mieszkania? W obronie Krzystka stanął poseł Nitras, a sam kandydat Platformy na
urząd prezydenta powiedział, Ŝe wykupił mieszkanie na normalnych zasadach,
obowiązujących wszystkich szczecinian36.
34
az, Platforma atakuje Lubińską. TamŜe, 19.10.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/
1,34954,3693555.html.
35
M. Górka, Nitras doniósł na Lubińską do prokuratury. TamŜe, 7.11.2006, http://www.
miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3724171.html
36
M. Adamowska, akr, PiS znalazł haka na Krzystka. TamŜe, 6.11.2006, http://www.miasta.
gazeta.pl/szczecin/1,34954,3722376.html.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
139
Kampania wyborcza Krzystka zakończyła się sukcesem. W pierwszej turze
wyborów 12 listopada 2006 r. uzyskał on 41,79% głosów, Piechota – 27,91%,
Lubińska – 22,89%37.
W trakcie drugiej tury kandydat PORP unikał ostrej konfrontacji z Piechotą, odwoływał się do konkretnych załoŜeń swojego programu. Oceniając wyborcze szanse kandydata Platformy w drugiej turze wyborów, Andrzej Łuc
stwierdził: Za zwycięstwem Krzystka przemawiały uzyskiwane dotychczas wyniki w Szczecinie przez Platformę Obywatelską, aparat wyborczy tego ugrupowania oraz dość liczny elektorat negatywny J. Piechoty. Ponadto Krzystek występował w wyborach jako młody i bezpartyjny kandydat spoza politycznego establishmentu, który cieszył się równieŜ opinią osoby popieranej przez hierarchów
Kościoła katolickiego, co w starciu z przedstawicielem lewicy mogło być dodatkowym atutem. Zdaniem konkurencji słabością tej kandydatury miały się natomiast okazać: brak politycznego doświadczenia (choć równocześnie jako zarzut
stawiano kandydatowi PO ponaddwuletnie pełnienie w magistracie funkcji zastępcy M. Jurczyka), niesamodzielność w działaniu i niska (przynajmniej przed
I turą wyborów) rozpoznawalność kandydata38. Krzystek wystąpił wraz z Piechotą debacie w Polskim Radiu Szczecin – obaj mówili o konieczności „dogonienia” innych miast, zatrzymania młodych ludzi etc. Piechota zapytał kontrkandydata, czy nie ma „kaca moralnego” z powodu przyjęcia od miasta mieszkania w czasach, gdy był dyrektorem generalnym Zachodniopomorskiego
Urzędu Wojewódzkiego. Zdaniem Krzystka: Wszystko odbyło się zgodnie
z prawem39. W drugiej turze kampanii pojawiły się nowe billboardy oraz spoty
radiowe i telewizyjne kandydata Platformy: Sztab Piotra Krzystka w reklamach
telewizyjnych, prezentujący go na tle m.in. urzędu miasta z programem w ręku
podkreślał, iŜ ma konkretne propozycje dla szczecinian40.
W drugiej turze Krzystek otrzymał rekomendacje: eurodeputowanego
PORP Jerzego Buzka; sekretarza generalnego PiS, posła Joachima Brudzińskiego; kandydata PSL, dyrygenta Warcisława Kunca; zarządu regionu NSZZ „Solidarność” Pomorza Zachodniego; prezydentów: Gdańska – Pawła Adamowicza, Sopotu – Jacka Karnowskiego, Koszalina – Mirosława Mikietyńskiego;
37
Wszystkie dane za Państwową Komisją Wyborczą: http://www.wybory2006.pkw.gov.pl.
38
A. Łuc, Przebieg wyborów..., s.103.
39
A. Kraśnicki jr, Krzystek i Piechota porozmawiali. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”,
20.11.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,3743981.html.
40
A. Łuc, Przebieg wyborów..., s. 105.
140
Krzysztof Kowalczyk
burmistrzów: Goleniowa – Andrzeja Wojciechowskiego i Polic –Władysława
Diakuna41. Kandydat Platformy wykorzystał nadanie Orderu Orła Białego abp
K. Majdańskiemu, by podkreślić zasługi hierarchy i Kościoła dla Szczecina oraz
podziękować Lechowi Kaczyńskiemu, który jako prezydent nadał mu odznaczenie. Zapowiadał gotowość współpracy w Radzie Miasta z radnymi PiS42.
W związku z wypadkiem w kopani „Halemba” w Rudzie Śląskiej Krzystek, podobnie jak Piechota, zawiesił prowadzenie kampanii wyborczej, co
uniemoŜliwiło odbycie planowanej wcześniej debaty, którą miały transmitować
regionalne media43.
W drugiej turze wyborów prezydenckich 26 listopada 2006 r. Krzystek
pokonał Piechotę, uzyskując poparcie 74 473 wyborców, czyli 64,83% głosów44. O sukcesie kandydata Platformy zadecydowały przede wszystkim:
wzrost notowań wyborczych PORP w kraju, „efekt politycznej świeŜości” kandydata, oddanie głosów przez gros elektoratu PiS (Lubińskiej) na Krzystka
w drugiej turze, niechęć do głosowania na pretendenta utoŜsamianego przez
część wyborców z obozem postkomunistycznym.
Na początku kampanii wyborczej Krzystek funkcjonował jako mało znany
aktor polityczny – homo novus w szczecińskiej polityce. Wystąpieniom publicznym kandydata Platformy towarzyszyły brak pewności siebie, powolność,
niewyraźny i precyzyjny język wypowiedzi (nieczytelny przekaz werbalny
i pozawerbalny)45. Z czasem – przy uŜyciu całego zespołu technik marketingu
wyborczego – Krzystek stał się bardziej rozpoznawalnym kandydatem. Dodatkowo jego pozycję wzmacniała identyfikacja z Platformą, notującą wzrost poparcia w sondaŜach. Krzystek stał się pretendentem do prezydenckiego fotela,
wyraŜającym tęsknotę młodego i średniego pokolenia szczecinian za moderni-
41
http://www.krzystek.org.
42
A. Ratuszyński, Koniec miękkiej kampanii. „Kurier Szczeciński”, 15.11.2006, s. 4.
43
A. Łuc, Przebieg wyborów..., s. 106–107.
44
Wszystkie dane za Państwową Komisją Wyborczą: http://www.wybory2006.pkw.gov.pl.
45
Komentując kampanię wyborczą P. Krzystka, dziennikarka „Gazety Wyborczej. Szczecin” J. Kowalewska stwierdziła: Krzystka, choć ma duŜą wiedzę (bezapelacyjne wygrał w konkursie wiedzy o Szczecinie w debacie trzech mediów), kamery i mikrofony peszą. Często mówił za
cicho, jakby brakowało mu wiary w siebie. Ale z dnia na dzień robi postępy. J. Kowalewska,
Dobiega końca kampania wyborcza. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”, 7.11.2006,
http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3724161.html. Niewątpliwie brak pewności siebie,
monotonność wypowiedzi, zniekształcenie informacji są barierami w skutecznym komunikowaniu się polityka z wyborcą. Zob. G. Łasiński, Sztuka prezentacji. Poznań 2000, s. 20.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
141
zacją miasta, tj. pozyskiwaniem nowych inwestorów, zmniejszeniem bezrobocia, budową infrastruktury drogowej, sportowej, unowocześnieniem komunikacji etc.; wyrwaniem Szczecina z zastoju będącego konsekwencją rządów
M. Jurczyka. Pokonanie przez Krzystka kandydata SLD w dobrych proporcjach
65 do 35% moŜna uznać za jeden z ogólnopolskich sukcesów Platformy Obywatelskiej RP w wyborach samorządowych w 2006 r.
Na uroczystej sesji Rady Miasta 4 grudnia 2005 r. odbyło się zaprzysięŜenie nowego prezydenta. Podsumowując swoją kampanię, stwierdził: Mój wyborczy wynik zobowiązuje. Oznacza, Ŝe mieszkańcy chcą zmiany i obdarzyli
mnie, najmłodszego prezydenta w historii Szczecina, duŜym zaufaniem. Zastępcami prezydenta zostali: do spraw oświaty – ElŜbieta Masojć (dyrektor Wydziału Oświaty UM); do spraw opieki społecznej, słuŜby zdrowia, kultury i sportu –
Tomasz Jarmoliński (ordynator oddziału nefrologii w szpitalu dziecięcym); do
spraw gospodarczych – Krzysztof Nowak (handlowiec); do spaw komunalnych
– Beniamin Chochulski (prezes Morskiego Portu Police, członek PiS)46.
Kampania do Rady Miasta Szczecin
Prezentacja pretendentów Platformy Obywatelskiej RP do Rady Miasta Szczecin nastąpiła 26 września 2006 r. Rekomendując kandydatów na radnych, kandydat PORP na prezydenta Szczecina Piotr Krzystek stwierdził: To są osoby
z róŜnych środowisk, politycy Platformy i społecznicy zaangaŜowani w Ŝycie
swojej społeczności. Niektórzy mają juŜ duŜe doświadczenie, inni są na początku kariery. Na prawobrzeŜu (okręg nr 1) listę otwierał 48-letni Tomasz Grodzki,
torakochirurg i dyrektor szpitala w Zdunowie. W okręgu nr 2 (Pomorzany –
Gumieńce) liderem był 31-letni Arkadiusz Pawlak, szef kampanii prezydenckiej
Krzystka, a niegdyś bliski współpracownik prezydenta Marka Koćmiela.
W Śródmieściu (okręg nr 3) jako pierwsza wystartowała 39-letnia Renata Zaremba, radna obecnej kadencji, doradca inwestycyjny. Na Pogodnie (okręg nr 4)
listę otwierała 47-letnia GraŜyna Zielińska, działaczka społeczna. W okręgu nr 5
(Nadodrze) pierwszy był 47-letni Paweł Bartnik, wieloletni radny, zastępca
prezydenta Bartłomieja Sochańskiego. Na listach znaleźli się byli działacze
Unii Wolności i Partii Demokratycznej – demokratów.pl, jak choćby Bazyli
Baran; byłego Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego (ZChN) i Akcji Kato46
J. Kowalewska, Prezydent Piotr Krzystek zaprzysięŜony. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”,
4.12.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34939,3772954,html.
142
Krzysztof Kowalczyk
lickiej – Jerzy Serdyński; czy teŜ sportowcy – Robert Dymkowski, piłkarz
MKS Pogoń. Większość kandydatów stanowili ludzie stosunkowo młodzi: 30–
40-letni47.
Z analizy programów kandydatów do Rady Miasta wynika, iŜ pretendenci
Platformy akcentowali takie kwestie, jak tworzenie nowych miejsc pracy (poprzez pozyskiwanie inwestorów, wyznaczanie terenów pod inwestycje), lepsze
wykorzystanie nowych technologii, rozwój infrastruktury komunikacyjnej, budowa nowych obiektów rekreacyjnych i sportowych. Przykładowo, Bazyli Baran stwierdzał w swojej ulotce wyborczej: Jestem za udzieleniem inwestorom
daleko idącego wsparcia. Potrzebujemy długofalowego programu uwzględniającego takŜe rozwój rodzimych przedsiębiorstw [...]. Szczególnie bliska jest mi
edukacja. Co szósta osoba w naszym mieście jest studentem. Jako radny będę
wspierał rozwój szczeciński szkół i uczelni48. Kandydat na radnego Tomasz
Jarmoliński nakreślił program wyborczy w bajkowym stylu: Wały Chrobrego,
Zamek, Jasne Błonia, Katedra, Plac Grunwaldzki, Kino Pionier, historia i codzienność, dumne mury i brudne podwórka, najpiękniejsza dzielnica świata,
a w niej smutni ludzie. Trzeba ją posprzątać, odbudować i oŜywić. Połączyć
szybkim tramwajem z peryferiami. Wybudować nową Kaskadę i podziemne parkingi. Wyremontować dworzec kolejowy. Upiększyć i wyposaŜyć nabrzeŜa. A na
koniec przywrócić blask Szpitalowi Dziecięcemu. By powróciła do Śródmieścia
dusza Szczecina. Byśmy się uśmiechali do siebie i byli szczęśliwi 49.
Kandydaci PORP do Rady Miasta Szczecin występowali pod hasłem
„Szansa dla Szczecina”. Hasła poszczególnych kandydatów były mało oryginalne, nawiązywały do miasta („Zawsze z mieszkańcami” – G. Zielińska50;
„Szczecin dla Naszych Dzieci” – T. Jarmoliński), doświadczenia Ŝyciowego
i zawodowego pretendenta („Od biologii morskiej do sportu” – Zbigniew
Iwan51; „Wiedza i doświadczenie” – B. Baran52). Trudno ocenić, czy enigmatyczne hasło Katarzyny Marlicz – „Przyszłość na piątkę” – odnosiło się do jej
perspektyw zawodowych i Ŝyciowych, czy do oczekiwanej pozycji Szczecina53.
47
ArR, DruŜyna Krzystka. „Kurier Szczeciński”, 27.09.2006.
48
Ulotka Bazylego Barana, kandydata do Rady Miasta Szczecin, http://www.bazylibaran.pl.
49
Ulotka Tomasza Jarmolińskiego, kandydata do Rady Miasta Szczecin – w zbiorach autora.
50
Ulotka GraŜyny Zielińskiej, kandydatki do Rady Miasta Szczecin – tamŜe.
51
Ulotka Zbigniewa Iwana, kandydata do Rady Miasta Szczecin – tamŜe.
52
Ulotka Bazylego Barana, kandydata do Rady Miasta Szczecin – tamŜe.
53
Ulotka Katarzyny Marlicz, kandydatki do Rady Miasta Szczecin – tamŜe.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
143
Intrygujący slogan umieścił na ulotce Maciej Jasiński: „Jak wyglądam? ... Lepiej spytaj co zrobię!”54. Niektórzy kandydaci nie zamieścili na ulotkach własnych haseł.
W trakcie kampanii wyborczej kandydaci PORP odwoływali się do
wszystkich dostępnych technik marketingowych: sprzedaŜy osobistej (rozmów
bezpośrednich, spotkań, festynów wyborczych, konwencji), promocji sprzedaŜy
(gadŜetów), public relations i publicity (informacji dla prasy, przemówień),
marketingu bezpośredniego (listów do wyborców, tradycyjnych i elektronicznych; stron internetowych), reklamy wizualnej (prasowej, ulotek, plakatów,
billboardów, banerów, na środkach transportu), audiowizualnej (telewizyjnej),
audytywnej (radiowej) i interaktywnej (internetowej, DVD)55. „Szanujący się”
kandydat Platformy na radnego miał komplet ulotek i plakatów (lub kilka billboardów), gadŜety, własną stronę internetową. Kontaktował się z potencjalnym
wyborcą drogą rozmów osobistych, pocztą elektroniczną i za pośrednictwem
przesyłek bezadresowych.
Zgodnie z zaleceniami krajowego sztabu wyborczego PORP dwu- lub
czterostronicowe ulotki kandydatów były z reguły wystandaryzowane. Na
pierwszej stronie w górnym lewym rogu umieszczano logo partii, obok hasło
kandydata; po prawej lub lewej – wizerunek kandydata z danymi zawierającymi
imię i nazwisko, listę, pozycję, okręg, z którego stratuje; na dole strony – flagę
narodową. Napisy były w kolorze niebieskim i pomarańczowym, co miało nawiązywać do barw Platformy56. Na rozkładówce ulotki prezentowano Ŝyciorys
i program kandydata. Na ostatniej stronie umieszczano z lewej wizerunek pretendenta PORP na prezydenta miasta, z prawej – hasła określonego kandydata
na radnego. Niektórzy kandydaci Platformy, np. Tomasz Grodzki, zamieścili
w lokalnej prasie ogłoszenia wyborcze57.
Kandydaci Platformy do Rady Miasta Szczecin praktycznie nie organizowali konferencji prasowych. Jedynym bodaj wyjątkiem był Jerzy Serdyński,
który skrytykował władze miasta, przedstawiając dziennikarzom wyniki kontro54
Ulotka Macieja Jasińskiego, kandydata do Rady Miasta Szczecin – tamŜe.
55
M. Janik-Wiszniowska, Promocja i reklama..., s. 172–173.
56
Zdaniem T. Brzezińskiego i B. Michalaka kolor pomarańczowy oznacza radość, rześkość,
młodość, optymizm; niebieski zaś – spokój, harmonię, bezpieczeństwo, uporządkowanie. Te dwa
kolory doskonale wpisują się w wartości eksponowane przez PO. T. Brzeziński, B. Michalak,
Kolor i symbol jako wizualne środki emocjonalnego oddziaływania w polityce. W: Marketing
polityczny w poszukiwaniu strategii..., s. 179, 181.
57
„Kurier Szczeciński”, 9.11.2006, s. 3.
144
Krzysztof Kowalczyk
li przeprowadzonej przez Regionalną Izbę Obrachunkową w Zakładzie Usług
Komunalnych. Zdaniem Serdyńskiego od stycznia do czerwca 2006 r. ZUK nie
przekazał od budŜetu miasta 3 mln zł. Kandydat na radnego stwierdził: To pokazuje, Ŝe prezydent Marian Jurczyk nie ma kontroli nad zakładami budŜetowymi 58. Platforma prowadziła kampanię negatywną wobec Teresy Lubińskiej,
kandydatki KW PiS na prezydenta i na radną.
Do głosowania na kobiety umieszczone na liście PORP wzywała podczas
swojej wizyty w Szczecinie Nelly Rokita, działaczka partii i przewodnicząca
Europejskiej Unii Kobiet: ZaleŜy im na tym, by do przedszkola była dobra droga. Zadbają o dobry budŜet, bo męŜczyzna w swojej naturze ma skłonności do
przesadnych wydatków. Im więcej kobiet, tym lepszy samorząd 59.
Kampania do Rady Miasta Szczecin odbywała się w tle czy nawet na marginesie rozgrywki o urząd włodarza miasta60. Zdaniem Pauliny Olechowskiej
kampania kandydatów PORP do Rady Miasta była spójna z kampanią partyjnego kandydata na prezydenta 61.
W wyborach samorządowych w 2002 r. PORP uzyskała w ramach KWW
POPiS zaledwie trzy mandaty62. W wyborach 12 listopada 2006 r. Platforma
odniosła umiarkowany sukces, zdobywając 15 mandatów w 31-osobowej Radzie Miasta. Do bezwzględnej większości zabrakło PORP jednego mandatu.
Gdyby do ordynacji nie wprowadzono zasady blokowania list, szesnasty mandat otrzymałby kandydat PORP w okręgu nr 3, Leszek Nagay63. Na kandydatów
Platformy głosowało łącznie 55 001 mieszkańców Szczecina, co stanowiło
41,19% głosów. Radnymi w kolejności uzyskanych głosów zostali: Paweł Bartnik (4449), Renata Zaremba (4361), GraŜyna Zielińska (4004), Arkadiusz Pawlak (3579), Tomasz Grodzki (3448), Michał Marcinkiewicz (3180), Urszula
Pańka (1972), Władysław Dzikowski (1513), Katarzyna Marlicz (1513), Paweł
58
ola, Nieprawidłowości w ZUK. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”, 17.10.2006, http://www.
miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3688127.html.
59
kov, Nelly Rokita wzywa do głosowania na kobiety. TamŜe, 27.10.2006, http://www.miasta.
gazeta.pl/szczecin/1,34954,3705562.html.
60
Taki pogląd wyraŜa równieŜ A. Łuc, zob. tegoŜ, Przebieg wyborów..., s. 109.
61
P. Olechowska, Zachodniopomorskie media relations – wybory samorządowe na łamach
trzech dzienników. W: Wybory z Gryfem..., s. 67.
62
A. Kubaj, Kampania Komitetu Wyborczego Wyborców POPiS do Rady Miasta Szczecina
w 2002 roku. W: Wybory samorządowe 2002 roku w Szczecinie. Red. K. Kowalczyk. Szczecin
2003, s. 95.
63
Ł. Tomczak, Wpływ grupowania..., s. 123–124.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
145
Gzyl (1376), Judyta Lemm (1251), Rober Dymkowski (1213), Jan Posłuszny
(1134), Bazyli Baran (992), Teresa Kalina (875)64. Najmłodszy radny PORP
M. Marcinkiewicz miał 22 lata, a najstarszy – B. Baran – 62. Średnia wieku
radnych Platformy wynosiła 43 lata. Kobiety stanowiły 40% Klubu Radnych
PORP. Największe poparcie KW PORP odniósł w okręgu nr 4 – 28,8% ogółu
głosujących, a najniŜsze w okręgu nr 2 – 23,25 %. Mandaty zdobyte przez
PORP do Rady Miasta Szczecin w poszczególnych okręgach ilustruje tabela 1.
Tabela 1
Kandydaci KW PORP wybrani do Rady Miasta Szczecin
Lp.
Imię i nazwisko
Numer
na liście
Numer
okręgu
Wiek
Liczba
głosów
Procent
(w skali
okręgu)
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10.
11.
12.
13.
14.
15.
Tomasz Paweł Grodzki
Władysław Dzikowski
Paweł Gzyl
Teresa Kalina
Arkadiusz Marcin Pawlak
Urszula Pańka
Robert Jarosław Dymkowski
Renata Zaremba
Bazyli Baran
GraŜyna Zielińska
Michał Piotr Marcinkiewicz
Katarzyna Barbara Marlicz
Paweł Robert Bartnik
Judyta Lemm
Andrzej Posłuszny
1
2
3
5
1
4
10
1
3
1
2
5
1
4
6
1
1
1
1
2
2
2
3
3
4
4
4
5
5
5
48
47
32
54
31
49
36
39
62
47
22
34
47
49
46
3448
1513
1376
875
3579
1972
1213
4361
994
4004
3180
1513
4449
1251
1134
12,39
5,44
4,94
3,14
12,30
6,78
4,17
19,76
4,50
13,26
10,53
5,01
18,28
5,14
4,66
Źródło: http://wybory2006.pkw.gov.pl.
Kampania do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego (okręg nr 1)
Na konferencji prasowej 22 września 2006 r. przedstawiono szesnastu
kandydatów PORP do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego65.
W okręgu listę otwierał 30-letni Michał Łuczak, radny wojewódzki, pracownik
64
65
http://www.wybory2006.pkw.gov.pl.
J. Kowalewska, PO: marszałek stoi na czele sitwy. „Gazeta Wyborcza. Szczecin”, 23–
24.09.2006, s. 3.
146
Krzysztof Kowalczyk
administracyjny Uniwersytetu Szczecińskiego. Drugi był 43-letni Cezary
Urban, dyrektor renomowanego XIII Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie,
trzeci – 34-letni Norbret Obrycki, dyrektor euroregionu „Pomerania”. Piąte
miejsce na liście zajmował 34-letni Radosław Majdan, piłkarz MKS Pogoń66.
Platforma nie przedstawiła dokumentu programowego odnoszącego się do
strategii rozwoju województwa zachodniopomorskiego. Nieliczni kandydaci
PORP przedstawili ogólnikowe programy dla regionu – np. N. Obrycki zamierzał wspierać kulturę i sport przez organizowanie imprez i zawodów oraz kontakty z ośrodkami kulturalnymi i sportowymi w Unii Europejskiej, wyremontować i zagospodarować wszystkie mariny i plaŜe miejskie, stworzyć i rozwijać
centra biznesu oraz technologii, wybudować nowe ścieŜki rowerowe, rolkowe
i miejsca aktywnego wypoczynku. Obrycki stwierdzał: Chcę, Ŝeby Szczecin
i województwo zachodniopomorskie rozwijały się szybciej. [...]. Chcę pomóc
zatrzymać falę emigracji młodych i wykształconych ludzi z naszego regionu.
Wszystko to miało się dokonać dzięki aplikacjom o środki unijne67.
Kampania wyborcza Platformy do sejmiku sprowadzała się do udziału
w nielicznych konferencjach prasowych, rozmieszczenia billboardów, kolportaŜu ulotek; niektórzy kandydaci mieli własne strony internetowe.
Podczas konferencji prasowej radny wojewódzki M. Łuczak krytycznie
ocenił działalność ustępującego marszałka województwa z SLD, Zygmunta
Meyera. Łuczak wymienił następujące „grzechy Meyera”: brak sukcesów we
współpracy międzynarodowej i z uczelniami w regionie; zapaść w słuŜbie
zdrowia; pazerność na publiczne pieniądze, tj. kupowanie drogich samochodów,
urządzenie siedziby sejmiku, kupowanie radnych prezentami, w tym laptopami;
recesja gospodarcza regionu; wspieranie środkami z funduszy europejskich
ludzi, organizacji i fundacji związanych z SLD; oraz uczynienie z Wojewódzkiego Urzędu Pracy maszynki do zarabiania pieniędzy 68. Kandydaci Platformy
przedstawili koncepcje sanacji wojewódzkiej słuŜby zdrowia: naleŜało „wziąć
pod lupę” dotychczasowe inwestycje; zmienić reguły konkursów na dyrektorów
samodzielnych ZOZ-ów oraz kryteria dostępu do świadczeń medycznych; rozwijać bazę lokalowej infrastruktury rehabilitacyjnej, a przy domach pomocy
społecznej tworzyć ośrodki dla przewlekle chorych, pozbawionych opieki bli66
http://www.wybory2006.pkw.gov.pl.
67
Ulotka Norberta Obryckiego, kandydata do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego – w zbiorach autora; http://www.norbertobrycki.com.
68
M. Winconek, PO o sitwie Meyera. „Kurier Szczeciński”, 25.09.2006, s. 5.
Kampania Platformy Obywatelskiej...
147
skich lub środków na odpłatne świadczenia; zinformatyzować system ochrony
zdrowia; stworzyć centrum logistyczne zapewniające w drodze przetargów zaopatrzenie ZOZ-ów w sprzęt i leki Zdaniem Marii Herczyńskiej – ordynatora
oddziału reumatologii i rehabilitacji w szpitalu przy ul. Arkońskiej w Szczecinie, kandydatki PORP do sejmiku z szóstego miejsca – zbyt małe środki były
przeznaczane na rehabilitację niepełnosprawnych i pacjentów po operacjach69.
Platforma zarzuciła SLD, iŜ obsadza stanowiska w instytucjach oświatowych
według klucza partyjnego. Kuratorem oświaty był działacz SLD Jerzy Kotlęga,
który jednocześnie szefował w sejmiki minionej kadencji komisji oświaty, kultury i sportu. Michał Łuczak konstatował: Pan Kotlęga raz pisał do siebie jako
kurator i sam sobie odpowiadał na pisma i jako szef komisji oświaty i odwrotnie. Cezary Urban za najpilniejsze zadania uznał podniesienie poziomu kształcenia i powstrzymanie emigracji młodych ludzi. W związku z tym naleŜało
wspierać współpracę szkół wyŜszego stopnia z niŜszymi lub tych lepszych ze
słabszymi. Najlepszym uczniom szkół ponadgminazjalnych jeszcze w trakcie
nauki trzeba umoŜliwić podjęcie studiów na Uniwersytecie Szczecińskim70.
Licznymi billboardami dysponował lider listy PORP do sejmiku w okręgu
nr 1, Michał Łuczak. Niewielu kandydatów Platformy na radnych wojewódzkich miało interesujące ulotki – wyjątkiem był Norbert Obrycki, który na
pierwszej stronie swojej ulotki pochylał się nad monetą 1 euro, obok zaś
umieszczono hasło: „Więcej euro dla Szczecina!”. Na rozkładówce Obrycki
opisał swoje osiągnięcia zawodowe jako dyrektora euroregionu Pomerania71.
Inny kandydat do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego, Wiesław
Lewoc, umieścił w ulotce zdjęcie swojej osoby tarzającej się topless w śniegu;
podpis obok głosił: „Sprawdza się w trudnych sytuacjach”72.
W wyborach do sejmiku w okręgu nr 1 Platforma Obywatelska RP odniosła zwycięstwo, zdobywając pięć z ogółu ośmiu mandatów. Radnymi wojewódzkimi zostało pięć pierwszych osób na liście wyborczej: M. Łuczak,
C. Urban, N. Obrycki, Andrzej Niedzielski i R. Majdan (zob. tab. 2).
69
M. Winconek, Platformy recepty na zdrowie. TamŜe, 26.10.2006, s. 4.
70
mir, Platformy plan oświatowy. TamŜe, 2.11.2006, s. 4.
71
Ulotka wyborcza Norberta Obryckiego, kandydata do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego – w zbiorach autora.
72
Ulotka Wiesława Lewoca, kandydata do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego
– tamŜe.
148
Krzysztof Kowalczyk
Tabela 2
Kandydaci KW PORP
wybrani do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego w okręgu nr 1
Lp.
Imię i nazwisko
Numer
na liście
Wiek
Liczba głosów
Procent
(w skali
okręgu)
1.
2.
3.
4.
Michał Łuczak
Cezary Urban
Norbert Piotr Obrycki
Andrzej Niedzielski
1
2
3
4
30
43
34
51
14 742
8 795
5 843
4 197
9,67
5,77
3,83
2,75
5.
Radosław Majdan
5
34
15 262
10,01
Źródło: jak w tab. 1.
Zgodnie z wcześniejszymi ogólnopolskimi ustaleniami Platforma zawarła
w sejmiku koalicję z PSL. 28 listopada 2008 r. sejmik wybrał swojego przewodniczącego, którym został M. Łuczak (PORP)73. Na II sesji Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego 18 grudnia 2006 r. dokonano wyboru nowego
Zarządu Województwa. Głosami 17 radnych, przy 12 przeciwnych, marszałkiem województwa został N. Obrycki. Na wicemarszałków wybrano: do spraw
gospodarczych – Władysława Husejkę (PORP); do spraw rolnictwa i ochrony
środowiska – Jana Krawczuka (PSL). Członkami zarządu zostali: do spraw
kultury, sportu i edukacji – Witold Jabłoński (były członek ZChN, związany
z PORP); do spraw zdrowia i opieki społecznej – Marek Hok (PORP)74.
Głównymi przyczynami wygranej Platformy Obywatelskiej RP w szczecińskich wyborach samorządowych w 2006 r. były wzrastające notowania partii
w kraju, wysokie poparcie dla komitetu o liberalnej proweniencji, stanowiącego
antidotum na nieudolne rządy ekipy M. Jurczyka, oraz koherentna kampania
wyborcza. Szczecińscy wyborcy obdarzyli PORP ogromnym zaufaniem; zweryfikują je w kolejnych wyborach samorządowych.
73
J. Kowalewska, Jest przewodniczący sejmiku, nie ma marszałka. „Gazeta Wyborcza.
Szczecin”, 28.11.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/szczecin/1,34954,3760666.html.
74
J. Kowalewska, Obrycki marszałkiem. TamŜe 18.12.2006, http://www.miasta.gazeta.pl/
szczecin/1,34939,3801664.html.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
R O
Z P R A W Y
I
S T U D I
A
EUGENIUSZ MAZUR
Szczecin
PUSZCZA BUKOWA JAKO REJON TURYSTYCZNY
Puszcza Bukowa jest zwartym kompleksem leśnym porastającym pasmo polodowcowych wzgórz morenowych. Zajmuje teren regionu o nazwie Wzgórza
Bukowe (w potocznej nazwie: Góry Bukowe, ze względu na występujące tu
duŜe wysokości względne), ciągnącego się przez ok. 15 km wału morenowego,
rozciętego gęstą siecią suchych dolin rzecznych. Szerokość wału wynosi 5–6 km.
Porastająca wzgórza knieja bukowa ma ok. 70 km2; na północy łączy się ona
z Puszczą Goleniowską.
Wyjątkowe walory przyrodnicze Puszczy Bukowej wyróŜniają ten obszar
w skali zarówno Pomorza Zachodniego, jak i całego kraju. Składają się na nie
urozmaicona rzeźba terenu, hydrografia, specyficzny mikroklimat oraz ogromne
bogactwo świata roślinnego i zwierzęcego. Najcenniejsze fragmenty Puszczy
Bukowej i terenów przyległych chroni Szczeciński Park Krajobrazowy „Puszcza Bukowa”, który – ze względu na połoŜenie na skraju duŜego miasta – stał
się jednym z głównych rejonów wypoczynkowych mieszkańców Szczecina.
Szczeciński Park Krajobrazowy „Puszcza Bukowa” powstał 4 listopada
1981 r. Zajmuje powierzchnię 91,2 km2 (obszar ścisły), a wraz z otuliną –
209,4 km2. Park jest obszarem o wysokich walorach przyrodniczych, kulturowych i krajobrazowych, wyróŜniających się w skali kraju. W celu ochrony tych
wartości, w tym ochrony niektórych partii lasu bukowego dla badań naukowych
i dydaktyki, utworzono 6 rezerwatów przyrody1.
1
Encyklopedia Szczecina. Red. T. Białecki. T. I. Szczecin 1999; t. II. Szczecin 2000 (odpowiednie hasła) i inne źródła.
150
Eugeniusz Mazur
Największy i najpiękniejszy rezerwat nosi nazwę Bukowe Zdroje i rozciąga się wokół dolin strumieni Chojnówka i Jeziorna, w północno-zachodniej
części puszczy. Został utworzony w 1956 r. na powierzchni 207,9 ha. Jest to
zespół buczyny pomorskiej, która na urozmaiconym terenie tworzy róŜne podzespoły, facje i odmiany. W miejscach niŜej połoŜonych rosną olszyny z bujną
i charakterystyczną roślinnością zarówno w warstwie runa, jak i podszycia;
niektóre z nich są unikatowe w skali kraju, np. Ŝywiec cebulkowy, kostrzewa
leśna, turzyca zgrzebłowata. Spotyka się teŜ płaty zespołu kwaśnej dąbrowy.
Poza naturalnymi zespołami leśnymi są tu zabytkowe stare drzewa i liczne głazy narzutowe z okresu polodowcowego. Urozmaiceniem morfologicznym rezerwatu, oprócz wysokich wzniesień morenowych, są głębokie wąwozy (jednym z nich płynie Chojnówka). Rezerwat nosi imię profesora Tadeusza Dominika.
Najmniejszym z rezerwatów jest rezerwat florystyczny „Zdroje” o powierzchni zaledwie 2,12 ha, utworzony w 1959 r. Znajduje się on niedaleko
Jeziora Szmaragdowego, w dzielnicy Szczecin-Zdroje. Ochroną objęte jest tu
stanowisko naturalne odnawiającego się cisa. Niegdyś w tym miejscu znajdował się park Toeflera – właściciela pobliskiej kopalni kredy. Po zniszczeniu
parku cisy zdziczały i dziś rosną, jak niegdyś – w lesie. Ze względu na swe
połoŜenie na skraju Wzgórz Bukowych rezerwat ma wyjątkowe walory krajobrazowe – moŜna stąd podziwiać panoramę Szczecina i Dolinę Dolnej Odry.
Rezerwat „Buczynowe Wąwozy” utworzony został w 1956 r. i znajduje się
we wschodniej części puszczy. Na powierzchni 39,94 ha stanowi ochronę dla
starodrzewu buczyny pomorskiej (w podzespole z kostrzewą leśną), bardzo
urozmaiconej pod względem typologicznym, oraz łęgu olchowego. Najpiękniejsze płaty tego łęgu występują nad potokiem Kłobuckim. RównieŜ na południowych brzegach rezerwatu rośnie zespół olch. Natomiast na stromych stokach
wystawionych na działanie wiatru występują płaty kwaśnej dąbrowy. Rosną
tutaj ponadto rzadkie rośliny, takie jak Ŝywiec cebulkowy, naręcznica górska,
widłak wroniec, manna gajowa oraz – wymieniona wcześniej – kostrzewa leśna. Teren rezerwatu obejmuje teŜ pagórki, między którymi w wąwozach płyną
wartkie strumyki, co w całości tworzy zakątek o szczególnych walorach krajobrazowych. O ile mi wiadomo, rezerwat ten nie ma swojego patrona. Proponuję
więc nazwać go imieniem profesora Juliusza Mikołajskiego, geografa, cenionego badacza-pioniera tego terenu oraz załoŜyciela Oddziału Szczecińskiego Polskiego Towarzystwa Geograficznego.
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
151
Rezerwat „Kołowskie Parowy” powstał w 1956 r. na powierzchni 24,39 ha.
PołoŜony jest na najwyŜszych terenach Wzgórz Bukowych i obejmuje ochroną
las bukowy o róŜnorodnych odmianach typologicznych z bogatymi zespołami
roślin zielnych w runie. Buczyna pomorska w wariancie typowym porasta wysoczyznę i zbocza parowu, a buczyna źródliskowa – z udziałem jesionu i domieszką dębu szypułkowego – zajmuje dno parowu. Jest to najlepiej wykształcony las bukowy na obszarze całej puszczy. Przez rezerwat przepływa strumień
Utrata, zanikający i ponownie pojawiający się na powierzchni. W roku 1982
rezerwatowi nadano imię Józefa Lewandowskiego, zasłuŜonego dla ochrony
przyrody prezesa Zarządu Okręgu Ligi Ochrony Przyrody i wieloletniego dyrektora Okręgowego Zarządu Lasów Państwowych w Szczecinie. Na zbiegu
Leśnej Szosy i Drogi Kołowskiej znajduje się Głaz Lewandowskiego.
Rezerwat „Źródliskowa Buczyna” powstał w 1956 r. w południowej części
Puszczy Bukowej, w pobliŜu jeziora Glinno i Ogrodu Dendrologicznego. Obszar rezerwatu wynosi 122,22 ha, w tym 58,96 ha pod ścisłą ochroną i 63,26 ha
pod ochroną częściową. Rezerwat utworzono w celu zachowania rzadko spotykanej buczyny źródliskowej, wykształconej na obszarze z wywierzyskami
i potokami. W runie rosną storczyki, perłówka jednokwiatowa, turzyca zgrzebłowata, szczyr trwały, podagrycznik pospolity – zaliczane do rzadkich gatunków Pomorza Zachodniego. Ocienione i wilgotne wnętrze lasu sprzyja pokrywaniu drzew przez porosty i glony. W wilgotniejszych partiach siedliska nad
potokami występuje łęg jesionowy, a w zabagnionych obniŜeniach, zwłaszcza
nad jeziorem Glinna, olchy i łozowiska. Przez rezerwat przebiega bardzo interesujący o kaŜdej porze roku szlak turystyczny (czerwony). Rezerwat nazwano
imieniem Jerzego Jackowskiego, leśnika zasłuŜonego dla ochrony przyrody.
Rezerwat „Trawiasta Buczyna” został załoŜony w 1956 r. na obszarze
70,75 ha. Obecnie zajmuje 138,62 ha, z czego 79,12 ha pod ochroną ścisłą
i 59,50 ha pod ochroną częściową. Znajduje się on w południowo-wschodniej
części Puszczy Bukowej, na terenie lekko sfalowanym przez łagodne wyniesienia moreny dennej; najwyŜsze wzniesienia sięgają 70 m n.p.m. Rezerwat powstał dla ochrony lasu bukowego (zróŜnicowanego na kilka facji) i roślin zielnych w runie – zwłaszcza perłówki jednokwiatowej, a takŜe ze względu na łęgi,
olsy, torfowiska przejściowe i liczne stanowiska ptaków drapieŜnych. Na terenie rezerwatu znajdują się teŜ liczne głazy narzutowe, szkółki roślin i stare
cmentarzysko kurhanowe z epoki brązu. Nosi on imię profesora Stefana Kow-
152
Eugeniusz Mazur
nasa, twórcy Katedry Botaniki WyŜszej Szkoły Rolniczej w Szczecinie i współtwórcy Szczecińskiego Towarzystwa Naukowego.
Powierzchnia wszystkich rezerwatów Szczecińskiego Parku Krajobrazowego wynosi 535,19 ha, co stanowi ok. 0,6% obszaru parku. W większości
(ok. 400 ha) jest to powierzchnia dostępna dla ruchu turystycznego.
Do najciekawszych atrakcji turystycznych Puszczy Bukowej naleŜy bardzo
urozmaicona rzeźba terenu. Pod tym względem obszar ten zaliczany jest do
najbardziej zróŜnicowanych na całym Pomorzu Zachodnim. Na krajobraz
wpłynęły przede wszystkim procesy erozyjne związane z zanikaniem lądolodu,
które sprawiły, Ŝe wzniesienia przekraczające 130 m n.p.m. (Bukowiec –
149 m n.p.m., Lisica – 140 m n.p.m., Łowczyn – 138 m n.p.m., Czajcza Góra –
133 m n.p.m., Jelonki – 132 m n.p.m.) zostały porozcinane siecią głębokich
dolin, jarów, parowów o stromych stokach. Znajdują się w nich liczne torfowiska i jeziora, na całym zaś obszarze – głazy narzutowe. Wysokości te przy róŜnicach terenu dochodzących do 100 m wyraźnie kontrastują z nizinami otaczającymi Wzgórza Bukowe. Tak duŜe wysokości względne ze stromymi nachyleniami zboczy w duŜym stopniu przypominają na tym obszarze krajobraz górski.
Rzeźbę terenu Puszczy Bukowej oŜywiają dodatkowo zagłębienia powstałe po
martwym lodzie oraz suche dolinki peryglacjalne. Dolinki są krótkie, mają
strome zbocza i gwałtownie opadające dno, którego wylot jest często zawieszony nad doliną, do której uchodzą. Charakterystyczną cechą morfologii krajobrazu są głazy narzutowe. Przyniesione przez lądolód fragmenty skał, bezładnie
rozmieszczone w glinach zwałowych, w miarę wypłukiwania glin coraz częściej
pojawiały się na powierzchni ziemi w postaci głazów. W minionych wiekach
głazy były wykorzystywane jako surowiec kamieniarski i tylko nieliczne przetrwały do dziś. Z głazów miejscowego pochodzenia zbudowane są m.in. drogi
brukowane przecinające puszczę w wielu miejscach. Rzeźbę urozmaicają piaski
i Ŝwiry grupy ozów znajdujących się na południe i wschód od Binowa2. W ocenie znawców turystyki do najpiękniejszych partii wzgórz zalicza się właśnie
południowe zbocze w okolicy Binowa.
Puszczę Bukową charakteryzuje bardzo bogata sieć hydrograficzna (rzeki, jeziora, oczka wodne, mokradła i torfowiska). Grzbietem Wzgórz Bukowych
biegnie lokalny dział wodny, który sprawia, Ŝe na ten teren nie wpływają wody
2
J. Mikołajski, Geografia województwa szczecińskiego. Cz. I: Środowisko geograficzne.
Szczecin 1966, s. 46–47.
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
153
z zewnątrz, natomiast liczne płynące głębokimi dolinami strumienie spływają
we wszystkich kierunkach. Zasilane są one przez wody opadowe lub źródliska
znajdujące się na stokach wzniesień. Główne strumienie to Rudzianka, Chojnówka, Jeziorna, Krzekna, Kłobucki Potok, Śmierdnicki Potok, Niedźwiedzianka. Strumienie te są dopływami Odry i Płoni3. Inne (Ponikwa, Utrata, Sarnisko)
związane są z występującym tu ciekawym zjawiskiem zanikania potoków, co
się łączy z łuskowym układem warstw geologicznych. Polega to na tym, Ŝe
poszczególne warstwy o róŜnym składzie mechanicznym nachylone są pod
kątem ok. 15° ku północy. Zachodząc pod sąsiednie, warstwy te układają się
podobnie jak łuski w skórze ryby.
Wschodnim skrajem Puszczy Bukowej przepływa Płonia, uchodząca do
jeziora Dąbie. Jej wody są czyste, dlatego w górnym biegu Ŝyją pstrągi. Rzeka
ta wykorzystywana jest teŜ jako szlak kajakowy.
Jeziora wypełniają na ogół naturalne polodowcowe zagłębienia terenu. Jest
ich w sumie 17 i występują głównie w południowej części kniei. Wielkością
wyróŜniają się dwa z nich: bezodpływowe Jezioro Binowskie (52,4 ha) oraz
przepływowe jezioro Glinna Wielka (75,6 ha), połączone siecią cieków wodnych ze znajdującymi się w pobliŜu mniejszymi jeziorkami. Inne większe jeziora to Piasecznik Wielki (14,8 ha) i Glinna Wąska (12,5 ha). Pozostałe mają powierzchnię poniŜej 5 ha. Kilkanaście jezior znajduje się teŜ w otulinie Szczecińskiego Parku Krajobrazowego „Puszcza Bukowa”: Kempiński Staw, Jeleni
Staw, Rubinowy Staw, Wilcze Bagno, Olszowy Staw, Ugoszcz, Jezioro Chlebowskie, Jezioro Bagienne, Klasztorny Staw, Cysterski Staw, Doru, Okole,
Zaborsko, Płonno i śelewko4. Większa część z nich została przekształcona
przez człowieka i straciła swój naturalny charakter.
Dwa jeziora powstały w wyniku ludzkiej ingerencji. Jedno z nich – Szmaragdowe, połoŜone w północno-zachodniej części puszczy (na terenie 300-hektarowego Parku Leśnego Zdroje) – utworzyło się w miejscu dawnej odkrywkowej kopalni wapieni kredowych, wydobywanych na uŜytek lokalnej cementowni. W 1925 r. woda (podskórna) nagle wdarła się spod południowej, prawie
pionowej ściany margli do wyrobiska, zalewając je (zginęło 6 osób). Jezioro ma
kształt trójkąta o powierzchni 4,5 ha. Głębokość obecnie istniejącego zbiornika
dochodzi do 20 m, lustro wody znajduje się na wysokości 42 m n.p.m., a ściany
s. 37.
3
Okolice Szczecina. Mapa turystyczna. Warszawa 1973.
4
G. Domian [i in.], Szczeciński Park Krajobrazowy „Puszcza Bukowa”. Szczecin 1995,
154
Eugeniusz Mazur
jeziora sięgają 50 m wysokości. Jezioro moŜna oglądać z mostku widokowego,
którym dawniej biegła kopalniana kolejka transportowa, wywoŜąca urobek
kopalni. Na dnie jeziora widać zatopione wagoniki-wywrotki tej kolejki5.
Wspaniała szmaragdowa (zielona) barwa wody (stąd nazwa jeziora) spowodowana jest duŜym nasyceniem węglanem wapnia oraz odbiciem światła (promieni słonecznych) od kredowego podłoŜa. Bezpośrednio przy jeziorze znajduje się
zajazd „Pomerania-Szmaragd” z hotelem i restauracją. RównieŜ w pobliŜu jeziora (ok. 300 m) usytuowana jest sztuczna grota ze stalaktytami, zwana Grotą
za Łukami, w której istniał do niedawna disco-bar (lokal nocny) „Grota”. Zbudowano ją z betonu przed rokiem 1880, ściśle na wzór grot występujących
w skałach wapiennych.
Okolice Jeziora Szmaragdowego mają bardzo bogatą rzeźbę i piękny starodrzew, a z pobliskiego punktu widokowego o nazwie „Oko na Szczecin” na
Wzgórzu Widokowym – rozciąga się rozległa panorama miasta, portu, Międzyodrza i jeziora Dąbie. Drugim sztucznym jeziorem jest tzw. Nowy Staw w centralnej części kniei, utworzony w wyniku spiętrzenia wody strumienia. Inne
z jezior – Wietrzno, połoŜone w północno-wschodniej części puszczy (obecnie
zwane Wieleckim Stawem) – zostało całkowicie przekształcone kilkadziesiąt lat
temu i do dziś pełni funkcję stawu rybnego z intensywnym sposobem gospodarowania.
Klimat Puszczy Bukowej, z powodu większych wysokości bezwzględnych, wyróŜnia się częstszymi i obfitszymi opadami niŜ na terenach przyległych. Urozmaicona rzeźba jest równieŜ przyczyną zróŜnicowania mikroklimatów poszczególnych miejsc, w zaleŜności od wyniesienia, nachylenia i ustawienia do słońca. Przykładowo, teren Kołowa charakteryzuje się silniejszymi wiatrami i krótszym o dwa tygodnie – w porównaniu z obrzeŜami puszczy – okresem wegetacji roślin; najdłuŜej teŜ utrzymuje się tu pokrywa śnieŜna. Z kolei za
najłagodniejszy klimatycznie uwaŜa się teren Słonecznej Kotliny, połoŜony
w południowo-wschodniej części kniei, gdzie znajduje się ogród dendrologiczny w Glińcu. Występuje tu wyjątkowy mikroklimat, sprzyjający rozwojowi
wielu gatunków drzew i krzewów egzotycznych (duŜe nasłonecznienie, znaczna
ilość opadów występujących zwłaszcza w okresie korzystnym dla wegetacji
roślin, osłonięcie przed wiatrami przez otaczające wzniesienia i lasy).
5
W. Lipniacki, Jezioro Szmaragdowe. Warszawa 1982, s. 7.
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
155
Niezwykle bogata jest roślinność tego regionu. O wyjątkowości Puszczy
Bukowej decyduje występowanie na stosunkowo niewielkim obszarze aŜ jedenastu róŜnorodnych zbiorowisk florystycznych – od zarośli łozowych i olszowych (olsy i łęgi) po dąbrowy, bór sosnowy i buczyny. Najwięcej miejsca (dwie
trzecie powierzchni puszczy) zajmuje buczyna pomorska we wszystkich swych
odmianach, będąca najlepiej wykształconym zespołem buczyny w Polsce. Buczyna jest pozostałością dawnej puszczy nadmorskiej. Buki, w zespole buczyny
pomorskiej, odznaczają się wybitną Ŝywotnością i zdrowiem, osiągając wysokość do 40 m, a wiek ich sięga często ponad dwustu lat. W przewaŜającym zespole buczyny pomorskiej odnaleźć moŜna naturalną domieszkę takich gatunków drzew, jak dąb bezszypułkowy, klon, jawor, lipa. Charakteryzuje się ona
występowaniem takŜe roślin rzadkich, jak perłówka jednokwiatowa czy kostrzewa leśna. Natomiast w runie buczyny bardzo licznie występują teŜ zawilce,
złocie, przylaszczka pospolita, piŜmaczek wiosenny. Na bardzo stromych zboczach, gdzie następuje intensywna erozja wodna i wietrzna, powodująca wypłukiwanie próchnicy, rośnie buczyna kwaśna z licznie występującymi mszakami
i charakterystycznymi roślinami zielnymi, takimi jak kosmatka wielokwiatowa
i owłosiona oraz turzyca pigułkowata. Natomiast w dolinach strumieni występują zróŜnicowane lasy łęgowe, olszowo-jesionowe i jesionowe, zwane podgórskimi, które bardzo rzadko spotykane są w Polsce niŜowej. W łęgach moŜna
spotkać osobliwości florystyczne bardzo rzadko występujące na terenie Europy,
np. turzycę zgrzebłowatą – jedyne stanowisko na polskim niŜu, przetacznik
górski, czartową pośrednią, turzycę odległokłosą. W lokalnych bezodpływowych zagłębieniach terenu z wysokim poziomem wody występują olsy i łozowiska. W drzewostanie olsów dominują olsze czarne rosnące najczęściej
w charakterystycznych kępach. Między nimi występuje zwykle roślinność szuwarowa – typowa dla brzegów wód, a nie lasów. W podobnych miejscach jak
olsy występują teŜ łozowiska. Są to zarośla krzewów wierzby szarej. Poza dominującymi w puszczy gatunkami liściastymi istnieją teŜ fragmenty drzewostanów iglastych: sosny, świerka i modrzewia. W niektórych częściach puszczy
moŜna spotkać takŜe sprowadzone z Ameryki Północnej gatunki drzew, takich
jak daglezja, dąb czerwony i robinia grochodrzew, nazywana często akacją.
Atrakcją turystyczno-przyrodniczą jest fakt występowania na niewielkim
obszarze Puszczy Bukowej ponad tysiąca gatunków roślin naczyniowych,
w tym ok. 70% rodzimych, tj. właściwych dla flory Pomorza Zachodniego. AŜ
65 gatunków podlega całkowitej ochronie, a 21 dalszych korzysta z ochrony
156
Eugeniusz Mazur
częściowej. Ochroną ścisłą objęte są wśród drzew – jarząb szwedzki i jarząb
brekinia; wśród krzewów i krzewinek – rokitnik zwyczajny, bluszcz pospolity,
wiciokrzew pomorski, barwinek pospolity i inne. Wśród roślin zielnych są to
m.in. widłaki (jałowcowaty, spłaszczony, goździsty, wroniec, grzybień biały,
grąŜel Ŝółty, rosiczka okrągłolistna, pającznica liliowata, lilia złotogłów, sasanka łąkowa) i storczyki (kukawka, krwisty, szerokolistny, plamisty, kruszczyk
błotny, kruszczyk siny, kruszczyk wielokwiatowy, buławnik mieczolistny, buławnik czerwony, listera jajowata). Spośród roślin objętych ochroną częściową
moŜna wymienić – przykładowo – z drzew: cis pospolity; z krzewów i krzewinek: porzeczkę czarną, wilŜynę ciernistą, kruszynę pospolitą, bagno zwyczajne,
kalinę koralową; z roślin zielnych: paprotkę zwyczajną, kocankę piaskową,
centurię pospolitą, konwalię majową, pierwiosnka lekarskiego, marzannę wonną, przylaszczkę pospolitą, turzycę piaskową.
O rzadko spotykanym bogactwie flory Puszczy Bukowej świadczy równieŜ występowanie wielu osobliwości flory kwiatowej i zarodnikowej, bardzo
często zagroŜonych na Pomorzu i w Polsce, nieobjętych dotychczas ochroną
prawną – są to np. turzyca zgrzebłowata, czerniec gronkowy, zaraza bladokwiatowa, koniczyna pagórkowa, wyka zaroślowa i elisma wodna6.
W Puszczy Bukowej znajduje się 79 drzew będących pomnikami przyrody. Największe z nich to: Dęby Krzywoustego – dwa dęby rosnące w Klęskowie, pochodzące z 1121 r., kiedy na polach między Klęskowem a Zdunowem
Bolesław III Krzywousty rozgromił wojska pomorskie, oraz Święty Otton – lipa
rosnąca na placu przykościelnym w Płoni, według legendy zasadzona w 1124 r.
podczas misji chrystianizacyjnej biskupa Ottona z Bambergu.
Bardzo interesująca i bogata jest flora mszaków, obejmująca 280 taksonów, wśród których wiele naleŜy do rzadkości na Pomorzu i w całym kraju (np.
zwojek Barbula, mszar nastroszony, płaszczeniec falisty czy teŜ typowo górski
krzewi lisi), a takŜe flora porostów (ok. 200 gatunków, z czego 23 pod ścisłą
ochroną). Wielce interesująca i bogata jest flora grzybów, których dotychczas
w puszczy stwierdzono 320 gatunków typowych dla buczyn i ponad sto gatunków na obszarze łęgów i olsów. Pod ochroną ścisłą jest 6 gatunków (purchawica olbrzymia, soplówka gałęzista, szmaciak gałęzisty, szyszkowiec łuskowaty,
sromotnik bezwstydny i mądziak psi), a pozostałe znajdują się pod ochroną
częściową; 32 gatunki wpisane są na czerwoną listę grzybów wielkoowocniko6
W. Lipnicki, Knieja Bukowa pod Szczecinem. Przewodnik. Warszawa 1996, s. 18.
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
157
wych, zagroŜonych i rzadkich w Polsce, np. pieprznik jadalny, gałęziak strojny,
czubajka kania i borowik szlachetny.
Dodatkową atrakcję turystyczno-przyrodniczą, w południowo-wschodniej
części puszczy (w tzw. Słonecznej Kotlinie), stanowi ogród dendrologiczny
Gliniec w pobliŜu wsi Glinna, z bogatą kolekcją drzew egzotycznych, a takŜe
30 pomników przyrody Ŝywej i nieoŜywionej. Na powierzchni 4,5 ha rośnie
łącznie 230 gatunków drzew i krzewów pochodzących z róŜnych kontynentów.
Do najcenniejszych zaliczyć naleŜy jodłę olbrzymią (40 m wysokości i 409 cm
obwodu), jodłę szlachetną (23 m / 231 cm) i orzesznik pięciolistkowy (32 m /
78 cm). Do niedawna największą atrakcją dendrologiczną ogrodu był największy w Polsce – obecnie całkowicie obumarły – okaz owocującego mamutowca
olbrzymiego (40 m / 142 cm). Gatunek ten, zwany równieŜ sekwoją olbrzymią,
pochodzi z gór Sierra Nevada w Kalifornii, gdzie osiąga wiek ponad trzech
tysięcy lat. W Glinnej nie wytrzymał mrozów jednej z zim pod koniec osiemdziesiątych lat ubiegłego wieku i po niespełna stu latach zakończył swój Ŝywot.
Był on wizytówką ogrodu. Obecnie podziwiać moŜna mniejsze, 25-letnie okazy
sekwoi. Poza tym rosną tu: kasztany jadalne, platany klonolistne, limby, lipa
amerykańska z wielkimi liśćmi, brzoza strzępolistna, choina kanadyjska, jesion
amerykański, cypryśnik groszkowy, cypryśnik błotny, laurowiśnia, dereń kwiecisty, największy w Polsce cypryśnik Ŝywotnikowy (15 m / 35 cm), 24 gatunki
klonów, 10 gatunków magnolii, 5 gatunków stewarcji i liczne gatunki oraz odmiany ostrokrzewów. Ciekawostką turystyczno-dendrologiczną jest drzewo
judaszowe (podobno właśnie na takim drzewie powiesił się Judasz po zdradzeniu Chrystusa) oraz kłokoczka, zwana drzewem róŜańcowym, pochodząca
z południowo-wschodniej Polski; z jej twardych owoców wyrabiano niegdyś
w tamtych regionach korale i róŜańce. Osobliwością jest równieŜ kilkunastoletni okaz kielichowca chińskiego, gatunku odkrytego w Chinach dopiero w 1963 r.
Egzemplarz rosnący w ogrodzie jest najstarszym krzewem tego gatunku uprawianym w Europie7. Opiekę naukową nad ogrodem od 1970 r. sprawuje Arboretum SGGW w Rogowie koło Skierniewic, a gospodarzem ogrodu jest Nadleśnictwo Gryfino. W pobliŜu (1 km na północ od wsi Glinna) znajduje się leśniczówka Gliniec.
Znaczne zróŜnicowanie siedliskowe Puszczy Bukowej sprzyja rozwojowi
bogatej fauny i stwarza doskonałe warunki Ŝycia dla prawie wszystkich grup
7
J. Tumiłowicz, Ogród dendrologiczny w Glinnej pod Szczecinem. Szczecin 1996, s. 8.
158
Eugeniusz Mazur
systematycznych zwierząt. Spośród ssaków owadoŜernych moŜna spotkać 13 gatunków, w tym jeŜa, kreta, ryjówkę, nietoperze. Zającowate i gryzonie reprezentowane są przez 16 gatunków. Są to m.in. królik dziki, zając szarak, wiewiórka pospolita, nornica ruda, karczownik, piŜmak, darniówka, nornik północny. Spośród ssaków drapieŜnych moŜna spotkać lisa, jenota, borsuka, kunę leśną i domową, tchórza, gronostaja oraz łasicę. Ciekawostką przyrodniczą jest
występowanie bobra europejskiego, którego ślady działalności moŜna znaleźć
w wielu miejscach puszczy, i wydry. Liczne stałe ostoje mają w puszczy sarny,
jelenie i dziki. Szczególnie te ostatnie pełnią waŜną funkcję biologiczną –
sprzyjają utrzymywaniu dobrego stanu sanitarnego lasu, a takŜe odnowieniom
naturalnym drzew cięŜkonasiennych, takich jak buk i dąb. W sumie w kniei
Ŝyje 48 gatunków ssaków.
W puszczy gnieździ się aŜ 141 gatunków ptaków, m.in. kania ruda, bocian
czarny, pliszka górska, gągoł, ohar, derkacz, kropiatka, krawawodziób, zimorodek, czajka, bekas, słonka, sieweczka rzeczna. Wśród nich jest 14 gatunków
drapieŜnych: trzmielojad, myszołów, kania ruda, bielik, orlik krzykliwy, jastrząb, krogulec, sokół pustułka, sokół wędrowny, błotniak stawowy, błotniak
łąkowy oraz sowy (płomykówka, puszczyk i uszata). Większość z nich buduje
gniazda na starych drzewach kniei.
W puszczy występuje 13 gatunków płazów, w tym dwa z czerwonej listy
zwierząt ginących i zagroŜonych w Polsce; wszystkie znajdują się pod ochroną
prawną. Z płazów ogoniastych występują: traszka zwyczajna i traszka grzebieniasta, natomiast z płazów bezogoniastych m.in. Ŝaba śmieszka, ropucha zielona, rzekotka drzewna, grzebiuszka ziemna i kumak nizinny.
Z sześciu gatunków gadów jeden (gniewosz plamisty) znajduje się na
czerwonej liście zwierząt ginących i zagroŜonych w Polsce. Wszystkie pozostałe gatunki (jaszczurka zwinka, jaszczurka Ŝyworodna, padalec zwyczajny, zaskroniec zwyczajny, Ŝmija zygzakowata) podlegają równieŜ ochronie prawnej.
Bardzo bogata jest grupa motyli, reprezentowana przez ok. 250 gatunków,
w tym 46 gatunków motyli dziennych (co stanowi ponad 30% wszystkich krajowych motyli dziennych i ponad 50% gatunków stwierdzonych na Pomorzu
Zachodnim) i ok. 200 gatunków motyli z rodziny sówkowatych (czyli ok. 40%
wszystkich stwierdzonych dotychczas w Polsce przedstawicieli tej rodziny).
Niestety, systematycznie zmniejsza się zarówno ilość gatunków, jak i liczebność większości z nich. Stąd siedem gatunków motyli stwierdzonych w puszczy
znajduje się na czerwonej liście zwierząt ginących i zagroŜonych w Polsce; są
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
159
to: paź królowej, wietek gorczycznik, czerwończyk fioletek, mieniak tęczowiec,
rusałka Ŝałobnik, rusałka wierzbowiec i rojnik morfeusz.
Występuje tu takŜe chroniony gatunek pająka (tygrzyk paskowany), pięć
gatunków chronionych chrząszczy (na 115 gatunków występujących w puszczy) – kozioróg bukowiec, jelonek rogacz, biegacz złocisty, biegacz gajowy
i liszkarz mniejszy, oraz dwa gatunki chronionych mięczaków (spośród 23 rozpoznanych gatunków), tj. ślimak winniczek i szczeŜuja wielka.
Dwa największe jeziora puszczy – Glinna i Binowskie – są miejscem bytowania 27 gatunków ryb, z których pod ochroną gatunkową ścisłą znajduje się
piskorz, a pod ochroną częściową – słonecznica. Dla ośmiu gatunków obowiązuje okres ochronny, a dla trzynastu ustanowiono wymiary ochronne.
W sumie spośród wszystkich rozpoznanych dotąd gatunków fauny (ponad
500) prawie połowa (210) objęta jest ochroną prawną, w tym: 28 gatunków
bezkręgowców, dwa gatunki ryb, 13 gatunków płazów, sześć gatunków gadów,
139 gatunków ptaków i 22 gatunki ssaków, a dziewięć gatunków zwierząt znajduje się w spisie gatunków zagroŜonych Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt.
Jak na niewielki obszar puszczy jest to sytuacja wyjątkowa pod względem liczby występujących tu gatunków fauny, w tym chronionych.
Oprócz przyrody oŜywionej duŜą atrakcją turystyczną są wielkie głazy narzutowe, spośród których 10 przekracza 8 m obwodu. Największy z nich,
Osmykaniec lub Olbrzym, znany równieŜ jako Głaz Krajoznawców, ma obwód
17,5 m i wysokość 2,7 m. Drugi pod względem wielkości Młyński Kamień,
zwany równieŜ Młyńskim Kołem, Kamieniem Sercem lub Głazem Sercem, ma
obwód 14,5 m. Inne duŜe głazy liczą w obwodzie odpowiednio: „Kołyska” –
13,4 m, Grońskiego (do 1957 r. Głaz Świętochowskiego) lub Bolkowy (ku czci
Bolesława Krzywoustego) – 12,3 m, Omszały – 9,0 m, Słupi – 8,7 m, BłaŜej –
6,5 m i Lewandowskiego – 4,4 m.
Jedną z ciekawostek turystycznych puszczy są „morowce”; jest to nazwa
siedmiu kamieni (głazów) róŜowego granitu o obwodzie ok. 3 m kaŜdy oraz
wysokości od 0,5 do 0,9 m, postawionych na dawnej granicy Szczecina i powiatu gryfińskiego. Na kamieniach wyryte są krzyŜe lotaryńskie (o dwóch poprzeczkach, górnej krótszej od dolnej) i data 1773. Znaczenie tych symboli
i daty nie jest do końca wyjaśnione. Przypuszcza się jednak, Ŝe być moŜe głazy
ustawiono na miejscu zbiorowych mogił ofiar epidemii dŜumy, tzw. morowego
powietrza, panującej w tymŜe roku.
160
Eugeniusz Mazur
Turystę mogą zainteresować szczątki olbrzymiego cmentarzyska kurhanowego z epoki brązu, znajdującego się przy wschodniej granicy rezerwatu
Trawiasta Buczyna w Glinnej. Cmentarzysko obejmowało kilkaset mogił kamiennych. KaŜda mogiła zawierała jedną lub kilka skrzyń kamiennych nakrytych płaszczem kamiennym i otoczonych kamiennym kręgiem. Od połowy XIX w.
cmentarzysko było systematycznie niszczone wskutek wydobywania kamieni.
Do dzisiaj zachowało się pięć kurhanów słabo widocznych pod grubą warstwą
darniny i ściółki. Liczne znaleziska pochodzące z tego cmentarzyska moŜna
oglądać w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Obecność cmentarzyska od co
najmniej środkowego okresu epoki brązu (1200–1000 lat p.n.e.) świadczy
o bardzo wczesnym osadnictwie na terenie dzisiejszej Puszczy Bukowej. Natomiast obszar ten zamieszkiwany był znacznie wcześniej, bo juŜ 8–10 tys. lat
p.n.e.
Inną atrakcją jest „Zgniły Grzyb” – wczesnośredniowieczne grodzisko
podkowiaste, leŜące na południe od jeziora Zgniły Grzyb. Było ono sztucznie
umocnione z trzech stron, a z czwartej przylegało do jeziora. W rezerwacie
Bukowe Zdroje na górze Chojna znajduje się równieŜ wczesnośredniowieczne
grodzisko pierścieniowe Cedelin. Grodziska stoŜkowe moŜna odwiedzić nad
jeziorem Glinna lub jeziorami Płonno i Zaborsko. Wielkie grodzisko pierścieniowe z podgrodziem, otoczone watami i fosami, znajduje się w Kołbaczu8. Jak
widać, we wczesnym średniowieczu Słowianie załoŜyli tu kilka grodzisk
o zróŜnicowanych kształtach (pierścieniowe, podkowiaste, stoŜkowe), w zaleŜności od konfiguracji terenu i pełnionej funkcji.
Inne walory antropogeniczne puszczy związane są z zabytkami architektonicznymi. Do najwaŜniejszych naleŜą: gotycki kościół z ciosów granitowych
z XIV w. w Binowie, odbudowany ze zniszczeń wojennych w latach 1982–
1983, z nową wieŜą (w kościele znajdował się zabytkowy ołtarz, obecnie przechowywany w Muzeum Narodowym w Szczecinie); pochodzące z tego samego
wieku ruiny kościoła w Chlebowie; murowany kościół neogotycki z elementami
neoromantycznymi w Kołowie, wybudowany w końcu XIX w. na wcześniejszych kamiennych fundamentach; dodatkową atrakcją jest połoŜenie kościoła –
wokół dwu niewielkich stawów. Na przykościelnym terenie rośnie kilkadziesiąt
około stoletnich drzew, głównie jesiony wyniosłe i klony jawory, ponadto dwa
okazy jesionu wyniosłego odmiany zwisającej, dwa okazy cisa pospolitego,
8
Puszcza Bukowa. W: Wielki atlas świata. Encyklopedia geografii. Poznań 2000, s. 148.
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
161
jeden okaz cyprysika groszkowego, trzy okazy Ŝywotnika zachodniego, ponadto
świerki pospolite i krzewy, m.in. karagana syberyjska. Atrakcją jest równieŜ
sama wieś – zbudowana na zasadzie owalnicy (wieś placowa, rozbudowana
okolnica), wokół okrągłego placu, zwarte zabudowania tworzą zamknięty pierścień z jednym lub dwoma wejściami do wsi. Plac jest zabudowany, ale wyłącznie funkcjami wspólnymi dla wszystkich mieszkańców – staw, cmentarz,
kościół. Jedną z nielicznych w województwie zachodniopomorskim wiosek
okolnic jest równieŜ Rekowo koło Kołbacza (wschodnie stoki Gór Bukowych).
Taki kształt nadawali osadom Słowianie; dokoła okrągłego placu stoją zwartym
kołem zabudowania mieszkalne i gospodarcze, tworząc ośrodek łatwy do obrony. We wsi znajdują się dwie 350-letnie lipy. Z kolei przy południowym stoku
Wzgórz Bukowych jest następna okolnica (owalnica) – śelisławiec. Znajdują
się tu ruiny granitowego kościoła (obecnie odbudowywanego) z XIII w. oraz
„Dąb pod Gryfami” (według legendy na tym drzewie kasztelan śelisław znalazł
gniazdo gryfów i uznał te zwierzęta za znaki herbowe ksiąŜąt pomorskich).
Kamienną architekturę romańską kościołów moŜna znaleźć równieŜ w Gardnie
i Wełtyniu.
Powracając do Kołowa, na jego terenie znajdują się równieŜ ruiny zespołu
podworskiego zdewastowanego po 1945 r., z ciekawym parkiem o powierzchni
0,3 ha z 16 gatunkami drzew i 13 gatunkami krzewów oraz pojedynczymi okazami starodrzewu, m.in. buka pospolitego odmiany purpurowej o obwodzie
pnia 300 cm, sosny wejmutki o obwodzie pnia 220 cm, kasztanowca białego
i innych. Przy zachodniej granicy parku znajduje się kopiec widokowy, z którego rozciąga się szeroka panorama Polany Kołowskiej i w dali Równiny Wełtyńskiej.
Sama wieś Kołowo znajduje się w centrum Wzgórz Bukowych na wysokości 135 m n.p.m. Jest to najwyŜej połoŜona miejscowość na całej Nizinie
Szczecińskiej. W pobliŜu szczyt Bukowiec – 147 m n.p.m. Niedaleko od wsi, na
płaskim wierzchołku wzgórza Lisica, ustawiono maszty ośrodka radiowo-telewizyjnego: niŜszy (stary) o wysokości 61 m i wyŜszy (nowy) o wysokości 228 m
(wraz z anteną 267 m). Maszty te stanowią dominantę całego mikroregionu
Puszczy Bukowej, widać je doskonale ze wszystkich stron w promieniu kilkunastu kilometrów i są obiektem budzącym powszechne zainteresowanie turystów.
Na wschodnim obrzeŜu puszczy znajduje się znana wśród turystów była
wieś cysterska, swego czasu stolica państwa klasztornego – Kołbacz. Znajduje
162
Eugeniusz Mazur
się tu zespół romańsko-gotycki: kościół klasztorny z XIII–XV w. (elewacja
frontowa zwieńczona jest trójkątnym szczytem z wielką rozetą), domy konwersów (braci zakonnych) i opata, baszta obronna, podcieniowa kuźnia i gotycka
stodoła – uwaŜana za jedyną tego typu budowlę średniowieczną w Polsce. Pozostałością po dawnych umocnieniach jest Baszta Więzienna z XV w.; obok
niej dwa głazy, na jednym z nich (zwanym Miedwieńskim) – tablica pamiątkowa z okazji 800-lecia wsi. W okolicy nad jeziorami śelewko i Zaborsko znajdują się dwa grodziska słowiańskie, pierścieniowate z VIII–IX w.
Turystyczną miejscowością jest równieŜ połoŜone niedaleko od Kołbacza
Stare Czarnowo. Znajduje się tu zabytkowy kościół i schronisko młodzieŜowe.
2,5 km na południowy wschód od wsi moŜna zobaczyć głaz narzutowy, tzw.
Miedwieński, nazywany teŜ Czarcim Głazem, o obwodzie 900 cm i wysokości
220 cm. Jedna z wielu legend głosi, Ŝe przy głazie tym zbierały się na igraszki
niedźwiedzie Ŝyjące w pobliskiej Puszczy Bukowej.
Ciekawą budowlą jest wiadukt w Klęskowie, będący częścią autostrady
Berlin–Szczecin–Elbląg–Królewiec, której początkowy odcinek oddano do
uŜytku w 1936 r. Odrzucenie Ŝądania przeprowadzenia jej przez terytorium
Polski było jednym z formalnych pretekstów hitlerowskiej napaści w 1939 r.
Godna zwiedzenia jest leśniczówka w Klęskowie. Zaprowadzi nas do niej
zielony szlak biegnący od Dębów Krzywoustego w kierunku Kołowa. Jest to
dziewiętnastowieczny dom z szarego granitu i czerwonej cegły, o stylowych
drewnianych ozdobach, stojący na stromym zboczu doliny Rudzianki, mający
za tło zalesioną górę. Jest ona uwaŜana za jedyną naprawdę górską leśniczówkę
na Nizinie Szczecińskiej. Z relacji leśniczego wynika, Ŝe powstała 200 lat temu
(1807) i mimo modernizacji na początku XX w. w tym samym zewnętrznym
kształcie przetrwała do dziś.
Uroda krajobrazu, bogactwo przyrody i połoŜenie na skraju duŜego miasta
spowodowały, Ŝe teren Puszczy Bukowej stał się jednym z głównych obszarów
wypoczynkowych mieszkańców Szczecina. W większości dotyczy to turystyki
jednodniowej; wielodniowy pobyt moŜliwy jest jedynie w kilku ośrodkach
wczasowych nad jeziorami Glinna i Binowskim. Preferowaną formą udostępniania puszczy jest turystyka piesza i rowerowa na bazie gęstej sieci znakowanych szlaków turystycznych, których długość wynosi ok. 210 km, natomiast na
terenie objętym parkiem krajobrazowym jest ich 314 km. Podzielone są one na
krótkie odcinki, dostosowane do jednodniowych wyjazdów weekendowych ze
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
163
Szczecina9. Po niektórych drogach leśnych, wyznaczonych przez Nadleśnictwo
w Gryfinie, moŜna równieŜ jeździć konno. Uprawianiu hippiki sprzyja obecność w Kołowie całorocznego hotelu dla koni, natomiast w oddalonej o mniej
więcej kilometr leśniczówce Kołówko znajduje się niewielka stadnina koni,
która oferuje naukę jazdy konnej dla dzieci i dorosłych, obozy i kolonie jeździeckie. Większa stadnina (35 koni) znajduje się w Binowie. Właściciel proponuje przybywającym tu licznym turystom naukę jazdy konnej dla dorosłych
i dzieci, obozy jeździeckie, organizację rajdów konnych, hotel dla koni, noclegi
oraz pełne wyŜywienie.
Na terenie kniei moŜna równieŜ uprawiać inne formy turystyki kwalifikowanej. DuŜa powierzchnia jezior oraz sprzyjające warunki klimatyczne dają
moŜliwość uprawiania sportów wodnych, takich jak Ŝeglarstwo, kajakarstwo,
surfing, nurkowanie. Istnieje natomiast całkowity zakaz poruszania się na motorówkach oraz na innych pojazdach wyposaŜonych w silniki spalinowe. Obfitość
ryb i raków sprzyja równieŜ wędkowaniu – moŜna tu znaleźć prawie wszystkie
gatunki ryb jeziornych. Wędkarze ponadto cenią sobie tutejszą ciszę, spokój
i piękno otaczającej przyrody. Największym problemem jest jednak postępujące
zanieczyszczenie tych akwenów, powodujące nieodwracalne szkody – np.
ostatnio wyginęły sieja i sielawa. Doprowadzenie jezior do odpowiedniej czystości jest warunkiem rozwoju tej formy turystyki.
Elitarnym rodzajem turystyki uprawianej w Puszczy Bukowej jest myślistwo. W obrębie kniei działa 14 kół łowieckich, które zajmują się nie tylko polowaniem, czyli odstrzałem zwierzyny, ale równieŜ racjonalną gospodarką
zwierzyną i jej ich ochroną, w tym dokarmianiem. Kultywowane są takŜe wielowiekowe tradycje i zwyczaje myśliwskie. Na przykład na początku listopada
(ok. 3 listopada – św. Huberta, patrona myśliwych) organizuje się bezkrwawe
łowy o nazwie gonitwa Hubertus, czyli polowanie na lisa. Obowiązuje równieŜ
gwara łowiecka, obejmująca ponad 5000 haseł. Koła łowieckie zajmują się teŜ
organizowaniem prelekcji i konkursów wiedzy z zakresu ochrony przyrody,
łowiectwa i przeciwdziałania kłusownictwu. Organizują teŜ akcje zbierania
karmy dla zwierząt – kasztanów i Ŝołędzi.
Najmłodszą dyscypliną turystyczną uprawianą w rejonie Puszczy Bukowej
jest golf. 87-hektarowe pole golfowe w Binowie oddano do uŜytku 3 września
2000 r. 18-dołkowe pole zostało wybudowane w formie parku, tak, aby było
9
E. Marszałek, Pomorze Zachodnie. Warszawa 1999, s. 115.
164
Eugeniusz Mazur
atrakcyjne zarówno dla graczy z niskim handicapem, jak i mniej zaawansowanych zawodników. Binowo Park Golf Club zajmuje się polską edycją największego na świecie turnieju dla amatorów – Mistrzostw Świata Golfistów (World
Golfers Championship), a zwycięzcy poszczególnych kategorii biorą udział
w światowym finale. Klub zajmuje się równieŜ początkującymi golfistami, organizując dla nich pięciotygodniowe kursy niedzielne, kończące się egzaminem
na Zieloną Kartę, czyli golfowe „prawo jazdy”, inaczej mówiąc – przepustkę
w świat golfa. Karta upowaŜnia do uczestnictwa w kursie drugiego stopnia10.
Na terenie pola golfowego znajduje się Budynek Klubowy, w którym moŜna
wypocząć po intensywnej grze oraz posilić się. Dla osób, które chcą spędzić na
grze więcej niŜ jeden dzień Binowo Park ma przygotowany ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem Glinna (4 km od pola golfowego).
Na terenie puszczy znajdują się takŜe inne urządzenia do spędzania wolnego czasu na łonie natury. Są to m.in. naturalne polany z odpowiednim zagospodarowaniem w postaci ogrodzenia zewnętrznego, wiaty przeciwdeszczowej,
miejsca do rozpalania ognisk, ławek do biwakowania. Przy kaŜdej polanie zlokalizowany jest parking. Koncentracja ruchu w takich wydzielonych miejscach
ma duŜe znaczenie ekologiczne, chroni bowiem przed nadmierną penetracją
cenniejszych fragmentów drzewostanu kniei, pozwala teŜ unikać rozniecania
ognisk w miejscach przypadkowych. Turyści wykorzystują równieŜ nieurządzone polany lub luki w drzewostanie znajdujące się w pobliŜu zbiorników
wodnych oraz szlaków spacerowych. Z kolei plaŜowanie i kąpiele dopuszcza
jedynie w miejscach wyznaczonych do biwakowania nad jeziorami Binowskim
i Glinna. Istnieje teŜ moŜliwość wypoŜyczenia sprzętu wodnego (rowery wodne, kajaki).
Ze względu na swe niepowtarzalne i unikatowe walory przyrodniczoantropogeniczne Puszcza Bukowa została objęta formą ochrony przyrody
w postaci parku krajobrazowego, w przyszłości – być moŜe – parku narodowego. Skłania to do większego zainteresowania się tym obszarem przez turystów
przy jednoczesnym zachowaniu wymienionych walorów.
10
„Świat Biznesu”, kwiecień 2008, s. 34.
Puszcza Bukowa jako rejon turystyczny
165
Literatura
Domian G. [i in.], Szczeciński Park Krajobrazowy „Puszcza Bukowa”. WFOŚiGW.
Szczecin 1995.
Encyklopedia Szczecina. Red. T. Białecki. T. I. Szczecin 1999; t. II. Szczecin 2000.
Lipniacki W., Jezioro Szmaragdowe. PTTK. Warszawa.
Lipniacki W., Knieja Bukowa pod Szczecinem. Przewodnik. PTTK. Warszawa 1996.
Marszałek E., Pomorze Zachodnie. WSiP. Warszawa 1999.
Mikołajski J., Geografia województwa szczecińskiego. Cz. I: Środowisko geograficzne.
STN. Szczecin 1966.
Okolice Szczecina. Mapa turystyczna. PZWK. Warszawa 1973.
Puszcza Bukowa. W: Wielki atlas świata. Encyklopedia geografii. Polskie Media
Amer.Com. Poznań 2000.
„Świat Biznesu”, kwiecień 2008.
Tumiłowicz J., Ogród dendrologiczny w Glinnej pod Szczecinem. Szczecińska Agencja
Turystyczna „SAT”. Szczecin 1996.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
W S P O M
N I E N I
A
URSZULA KOZŁOWSKA
Szczecin
Z PAMIĘTNIKA LEKARZA
– POCZĄTKI SŁUśBY ZDROWIA W POWOJENNYM SZCZECINIE1
Wstęp
Pierwsze lata organizowania słuŜby zdrowia w Szczecinie przebiegały w trudnych warunkach powojennego chaosu. Zniszczone obiekty słuŜby zdrowia,
pozbawione sprzętu, leków, brak fachowego personelu i ogólnie trudne warunki
Ŝycia zastał prezydent Piotr Zaremba, który wraz ze swoją ekipą przybył do
Szczecina 28 maja 1945 r. W jej składzie znalazł się takŜe lekarz dr Zygmunt
Jakubowski, który 5 maja tegoŜ roku został powołany na naczelnika Miejskiego
Wydziału Zdrowia. Swoją pracę rozpoczął od organizacji skromnego ambulatorium2.
Pomimo istniejących niedogodności do priorytetowych zadań naleŜało odpowiednie zaspokojenie potrzeb zdrowotnych ludności. Przebywająca w mieście ludność, a takŜe ta napływająca na jego terytorium, potrzebowała fachowej
ochrony zdrowia. Zadania te stały się przedmiotem troski wciąŜ jeszcze obecnych niemieckich i nielicznych polskich lekarzy, pielęgniarek, połoŜnych, felczerów, którzy przybywali na te tereny.
1
2
Pierwsze lata kształtowania się słuŜby zdrowa w Szczecinie obejmują okres 1945–1950.
T. Brzeziński, SłuŜba zdrowia. W: Dzieje Szczecina. T. IV: 1945–1990. Red. T. Białecki,
Z. Silski. Szczecin 1998, s. 621.
168
Urszula Kozłowska
Interesujących danych dotyczących początków organizacji słuŜby zdrowia
dostarczają nie tylko zachowane z tamtego okresu materiały sprawozdawczo-statystyczne, ale i wspomnienia ludzi budujących na tzw. Ziemiach Odzyskanych zręby polskiej słuŜby zdrowia. MoŜna je znaleźć m.in. w pamiętnikach
nadesłanych na konkurs „Dzieje szczecińskich rodzin w XX wieku”. Stanowią
one interesujący materiał. Prócz emocji, które znajdują wyraz na kartkach pamiętników, moŜna tam takŜe spotkać wartościowe informacje związane z wydarzeniami i ludźmi mającymi wpływ na kształtowanie się powojennej słuŜby
zdrowia na terenie miasta. Wspomnienia te stanowią cenny, jakościowy materiał będący waŜnym uzupełnieniem danych ilościowych. Nieliczne pamiętniki
lekarzy, pielęgniarek, połoŜnych, felczerów przesłane na konkurs oddają specyfikę i trudy tamtego okresu.
Celem artykułu jest zaprezentowane zrębów powstającej słuŜby zdrowia
w powojennym Szczecinie z punktu widzenia bezpośrednich świadków tamtych
czasów, którzy przy jej tworzeniu brali czynny udział. Nie chodzi o chronologię
czy zwrócenie uwagi na wszelkie elementy organizacji słuŜby zdrowia, tylko
o zobaczenie „oczami lekarza”, jak wyglądały jej początki. Jak wspomniano,
dane jakościowe zawarte w pamiętnikach, będących wartościowym i niepowtarzalnym dokumentem Ŝycia społecznego, stanowią istotny tego element.
Trudne początki
WaŜnym dniem dla Szczecina był 5 lipca 1945 r., kiedy to władzę w mieście
ponownie i ostatecznie przejęli Polacy3. Był to czas, kiedy zaczęto budować od
podstaw polską słuŜbę zdrowia4. Wkład w jej budowę na terenie Szczecina miała m.in. pani dr Bronisława Smolska-Szyran. Studia lekarskie rozpoczęła
w Warszawie, następnie zaś, w latach 1925–1931, studiowała w Wilnie na Uniwersytecie Stefana Batorego.
Doktor Smolska-Szyran przybyła do Szczecina 28 lipca 1945 r. Zaczęła
pracować w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym (PUR), którego zadaniem
była opieka nad powracającymi do ojczyzny Polakami. Udzielała im wszechstronnej pomocy lekarskiej: Zamieszkaliśmy w PUR-ze na Małopolskiej na IV
3
Zanim ostatecznie przekazano Szczecin władzom polskim, był on przejmowany kilkakrotnie przez polską administrację. Szerzej na ten temat m.in. P. Zaremba, Pierwszy szczeciński
rok 1945. Poznań 1966.
4
T. Brzeziński, SłuŜba..., s. 622.
Z pamiętnika lekarza
169
piętrze. Zaczęłam pracować w PUR-ze dla repatriantów z zachodu na ul. Jagiellońskiej, oraz zgłosiliśmy się z dr. Orłowskim do Wydziału Zdrowia, gdzie
kierownikiem był dr Tuz. Ogromnie się ucieszył z naszego przyjazdu, gdyŜ byliśmy jednymi z pierwszych lekarzy, którzy zgłosili się na stałe osiedlenie5. Doktor Smolska-Szyran podjęła takŜe pracę w szpitalu zakaźnym. Został on zorganizowany w budynku po byłym zakładzie opiekuńczym dla ludzi starych. WyposaŜenie, sprzęt, pościel, leki otrzymano z radzieckiego szpitala wojskowego.
W szpitalu zorganizowano dwa odziały: skórno-weneryczny i zakaźno-obserwacyjny, kaŜdy na dwieście łóŜek6: Dr Orłowski dostał nominację na dyrektora
szpitala zakaźnego. Pracowała juŜ tam lekarz – autochtonka – dr Buk. Zaczęłam tam równieŜ pracować, potem zgłosiło się jeszcze dwóch lekarzy: dr Gradziński i dr Balc, a potem dr Sojka7. Trudności, jakie napotykali pracownicy
słuŜby zdrowia, były róŜnego rodzaju. Brak było fachowego personelu, sprzętu,
leków, poza tym lekarze pracowali bez wynagrodzenia, nie dojadali, nie znali
wolnych niedziel8. Czas ten tak wspomina dr Smolska-Szyran: Najgorzej było
z wyŜywieniem. Dostawaliśmy wprawdzie z PUR-u wyŜywienie w postaci 200
gram chleba, marmolady, a na obiad Ŝurek, było to jednak niewystarczające9.
W innym miejscu autorka wskazuje na brak wynagrodzenia za pracę: W listopadzie 1945 roku wybraliśmy się czwórką do Koszalina – dwie pielęgniarki
z Wilna i ja z synem. W Stargardzie mieliśmy przesiadkę. Oglądaliśmy wystawy
sklepowe, od dłuŜszego czasu nie widziane przez nas. Była nawet piekarnia
z kajzerkami. Mój syn domagał się kupna kajzerek, niestety, nie miałam pieniędzy, bo dotąd nie dostawaliśmy poborów. Wstąpiłam do PUR-u w Stargardzie,
gdzie dostałam pierwsze pobory za przepracowany czerwiec w ambulatorium
PUR-u. Rozradowana kupiłam w pierwszym rzędzie dla całej naszej czwórki
bułek i wędliny. Syn zjadł 10 kajzerek. Po raz pierwszy od dłuŜszego czasu nie
byliśmy głodni10.
5
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia z mojego długiego Ŝycia dla moich wnucząt Arka, Elwirki i rodziny. Maszynopis na prawach rękopisu, P-574, s. 68.
6
M. Mucha, Zarys rozwoju słuŜby zdrowia w województwie szczecińskim w latach 1945–
1965. W: XX-lecie medycyny polskiej na Pomorzu Zachodnim. Red. E. Gorzkowski. Szczecin
1969, s. 16.
7
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 88.
8
R. Turczynowski, T. Turczynowska, SłuŜba zdrowia miasta Szczecina w roku 1945.
„Szczecińskie Roczniki Naukowe” 1989, z. 2, s. 128.
9
B. Smolska-Szyran, Tak było... Maszynopis na prawach rękopisu, RS 363/Kopia, s. 19.
10
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 80–89.
170
Urszula Kozłowska
Inną grupę trudności stanowiły grasujące, uzbrojone bandy, dokonujące
rozbojów i napadów: Bandytyzm w Szczecinie szerzył się wtedy wprost niewiarygodnie, o zmroku niepodobna było wyjść na ulicę, rabowano i zabijano przechodniów. [...] Zdarzało się często, Ŝe byłam wzywana w nocy do nagłych wypadków. Polecałam zgłaszającej się po lekarza rodzinie chorego iść na posterunek MO, przyprowadzić 6-ciu uzbrojonych milicjantów i dopiero w takim
towarzystwie szłam do chorego11. Ofiarą bandytów moŜna było się stać w kaŜdej chwili, takŜe podczas pracy, udzielając pomocy choremu: Pewnej nocy
przyszedł do mnie mąŜ chorej, który powiedział, Ŝe u jego Ŝony zaczął się poród.
W asyście milicjantów poszłam do dzielnicy portowej. Okazało się, Ŝe jest to
przypadek zaniedbanego poprzecznego połoŜenia płodu. W tym mieszkaniu
mieszkało kilka rodzin repatrianckich z zachodu. Poleciałam połoŜyć pacjentkę
na stół, wygotowałam narzędzia i zabrałam się do rozkawałkowania płodu. Po
pewnym czasie usłyszałam w sąsiednim pokoju krzyki, otworzyły się drzwi
i kilku bandytów wpadło do pokoju, ale gdy zobaczyli nagą kobietę na stole
i wiadro z kawałkami płodu oraz krew, cofnęli się do korytarza. Zabrali z mieszkania wszystko, co było w walizkach w pozostałych pokojach i na korytarzu,
przy okazji zabrano mój płaszcz. Ocalało tylko to, co było w pokoju rodzącej12.
Pomimo braku wszystkiego, często w trudnych warunkach, stopniowo,
powoli odbudowywano słuŜbę zdrowia. WaŜnym jej elementem była ofiarna
i bezinteresowna pomoc niesiona potrzebującym przez lekarzy, świadczona
nieraz w warunkach zagraŜających ich Ŝyciu.
Wyzwania w pracy lekarskiej
PowaŜnym wyzwaniem w pracy lekarskiej były róŜne choroby zakaźne szerzące się wśród ludności napływającej do Szczecina. Spowodowało to konieczność
szybkiego i planowego działania. W związku z tym w ramach administracji
ogólnej został zorganizowany wojewódzki wydział zdrowia oraz referaty zdrowia w starostwach, które zgodnie z zaleceniami Nadzwyczajnego Naczelnego
Komitetu do Walki z Epidemiami przystąpiły do opanowania szerzących się
chorób. W krótkim czasie dla chorych zakaźnie przygotowano pomieszczenia
w szpitalach i prowizorycznych szpitalach epidemicznych. Inną formą walki
z epidemiami były szczepienia ochronne zorganizowane na masową skalę oraz
11
TamŜe, s. 90–91.
12
TamŜe.
Z pamiętnika lekarza
171
kontrole sanitarne13. Doktor Smolska-Szyran tak wspomina tamten okres: Grasował tyfus plamisty i dur brzuszny, malaria, tęŜec i duŜo było wypadków
wścieklizny. Ze względu na fatalną komunikację, lekarz dyŜurny pracował przez
całą dobę, co czwarty dzień. W ten sposób widziało się chorych co czwartą dobę14.
Okres wojny, okupacji, masowe przemieszczenia się ludności – sprzyjały
rozprzestrzenianiu się róŜnych chorób zakaźnych. PowaŜną chorobą, która szerzyła się wśród ludności napływającej do Szczecina i tzw. repatriantów, był
świerzb. W celu ograniczenia zasięgu występowania tej choroby zorganizowano
49 punktów odświerzbiania i 10 punktów lotnych. W okresie jednego roku,
tj. 1945/46, leczeniu poddano ponad 27 tys. osób, zuŜywając 3000 kg maści
przeciwświerzbowej15.
TakŜe choroby weneryczne stanowiły duŜe wyzwanie dla pracowników
słuŜby zdrowia: Od 1947 roku choroby weneryczne szerzyły się nagminnie, nie
starczało łóŜek dla chorych zakaźnie w pierwszych okresach kiły [...]. W szpitalu
zakaźnym, gdzie pracowałam, został otwarty duŜy oddział skórno-weneryczny,
ze względu na szerzącą się po wojnie epidemię kiły. Przez blisko rok czasu byłam jedynym lekarzem olbrzymiego oddziału. Liczącego blisko 300 łóŜek.
Przyjmowałam wyłącznie cięŜkie przypadki skórne oraz chorych na kiłę objawową i chorych z powikłaniami po leczeniu metaloterapią. Nie miałam wykwalifikowanych pielęgniarek. Wszystkie iniekcje doŜylne robiłam sama. Stopniowo
wyszkoliłam sobie personel. Historię chorób pisało się naturalnie tylko w kilku
zdaniach, było niepodobieństwem opanować wszystko. Dopiero po roku przyszło dwóch lekarzy do pomocy na odział 16.
Według szacunków władz słuŜby zdrowia liczba przypadków zachorowań
na choroby weneryczne wynosiła w 1947 r. ok. 2,5% ogółu ludności. W związku z tym podjęto wszelkie starania, aby opanować i zwalczyć tę „plagę społeczną”. W oparciu o dekret Ministerstwa Zdrowia, wydany 16 stycznia 1947 r.,
zaczęto organizować akcję „W”, której waŜnym elementem było bezpłatne leczenie. Organizowano takŜe róŜnego rodzaju akcje o charakterze profilaktycz13
Rocznik-informator Pomorza Zachodniego rok 1945–1948. Szczecin 1948, s. 57.
14
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 88.
15
Rocznik-informator..., s. 57; zob. takŜe Sprawozdanie z działalności Wydziału Zdrowia
Urzędu Wojewódzkiego Szczecińskiego 1945–49, ze zbiorów Archiwum Państwowego w Szczecinie, sygn. 4944.
16
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 93.
172
Urszula Kozłowska
nym: społeczno-zapobiegawcze, instrukcyjne, szkoleniowe. RównieŜ propaganda przeciwweneryczna była waŜnym narzędziem w zwalczaniu tych chorób.
W miejskich i powiatowych ośrodkach zdrowia organizowano przychodnie
skórno-weneryczne. Jedna z nich powstała w Szczecinie przy Miejskim Szpitalu
Zakaźnym. Kierownictwo nad nią sprawowała dr Smolska-Szyran17: W 1947 roku
powstała przy oddziałach skórno-wenerycznych przy ulicy Arkońskiej Miejska
Przychodnia, potem zamieniona na Wojewódzką Przychodnie Dermatologiczną.
Pewnego dnia zostałam wezwana do Komitetu Miejskiego PZPR przy ulicy
Wojska Polskiego. Czekałam dość długo na przyjęcie, wreszcie wezwano mnie
do sekretarza, który polecił mi napisać mój Ŝyciorys. Musiałam go pisać kilkakrotnie, wreszcie zdenerwowana powiedziałam, Ŝe więcej pisać nie będę i zapytałam, po co to komu potrzebne. Okazało się, Ŝe chcą mnie zrobić kierowniczką
przychodni. Powiedziałam, Ŝe nie zaleŜy mi na tym stanowisku, poŜegnałam się
i wyszłam z sekretariatu. Za parę dni przysłano mi nominację na kierownika
przychodni. Gdy Wojewódzka Przychodnia pod dyrekcją dr Orłowskiego przeniosła się na ulicę Arkońską, zostałam zastępcą dyrektora Wojewódzkiej Przychodni18. Następnie dr Smolska-Szyran objęła stanowisko dyrektora Wojewódzkiej Przychodni Dermatologicznej. Z pracą tą wiązały się zarówno nowe
wyzwania jak i obowiązki. Nie było to jej jedyne zajęcie. Dzieliła je z innymi
obowiązkami zawodowymi: Była to cięŜka praca. Miałam oficjalnie 9 godzin
pracy dziennie, w tym 5 godzin jako dyrektor Wojewódzkiej Przychodni i 4 godziny jako ordynator dwóch oddziałów: kobiecego i dziecięcego [...]. W szpitalu
zaczynałam pracę o 7-ej rano [...]. O godzinie 11-ej przychodziłam do Wojewódzkiej Przychodni, która mieściła się na parterze tego samego budynku i tam
przeprowadzałam konsultacje cięŜkich przypadków, wykonywałam punkcje
lędźwiowe, załatwiałam sprawy administracyjne. Wychodziłam z pracy o 16-ej
lub 17-ej, szłam na obiad do domu, a potem przyjmowałam chorych w ubezpieczalni społecznej lub w PUR-ze. W stacji przetaczania krwi badałam dawców,
gdyŜ dermatologów wciąŜ było za mało19.
Mimo braków kadrowych wśród personelu medycznego i trudnych warunków administracyjno-gospodarczych sprostano oczekiwaniom lecznictwa i chorobom zakaźnym. Świadczą o tym następujące liczby. W 1945 r. odnotowano
17
M. Mucha, Zarys..., s. 21; takŜe Rocznik-informator..., s. 58.
18
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 94–95.
19
TamŜe, s. 97.
Z pamiętnika lekarza
173
7434 przypadki zachorowań na dur brzuszny, w 1946 r. – 2601, a w roku następnym było juŜ tylko kilkudziesięciu chorych w całym województwie20.
Innym problemem była organizacja opieki nad chorymi. Niedostatki personelu, leków i wszelkie inne trudności powodowały, Ŝe: KaŜdy z nas miał inną
metodę leczenia. MoŜna sobie wyobrazić, jak cierpieli na tym chorzy. KaŜdy
z nas zapisywał jakiś lek choremu. Oczywiście nie prowadziło się Ŝadnej historii
choroby, wszystko pisało się na karcie gorączkowej. Nie jestem zwolenniczką
zbyt duŜego szpikowania chorych lekarstwami, toteŜ kiedyś widząc, Ŝe choremu
coraz to nowe są dawane zlecenia, zapytałam pielęgniarkę, kiedy zdąŜy to
wszystko chorym podać, jest przecieŜ jedna na 200 chorych. Spojrzała na mnie
i najniewinniej w świecie powiedziała: „A któŜby to wszystko robił? Wybieram
to, co uwaŜam za najbardziej konieczne i to wykonuję, reszta jest tylko na papierze”. O dziwo, przestałam się wówczas martwić, Ŝe swoim nieskoordynowanym leczeniem moŜemy zaszkodzić chorym21. RównieŜ brak leków był powaŜną
przeszkodą w leczeniu chorych. Były one zdobywane róŜnymi sposobami
i gdzie się dało: [...] brakowało leków. Pamiętam, jak na początku istnienia
szpitala wybieraliśmy się po leki i narzędzia lekarskie do bunkrów połoŜonych
na Pomorzanach, gdzie pochowane były przez Niemów zapasy leków. Było nas
kilku lekarzy, pielęgniarek i sanitariuszek. Wyciągaliśmy z bunkrów, co się dało. Niestety, gdy przyszliśmy po resztę następnego dnia – zastaliśmy bunkry juŜ
wyszabrowane. Nieraz czekając na transport leków z Warszawy i nie mając
potrzebnego leku, musiałam podawać pacjentom mleko w iniekcji, aby chory
nie uciekł ze szpitala czekając na potrzebne mu leki22. Cenną pomocą przy leczeniu chorych były takŜe dary UNRRA (Administracja Narodów Zjednoczonych do spraw Pomocy i Odbudowy). Pod koniec sierpnia 1945 r. Pomorze
Zachodnie otrzymało tą drogą bieliznę pościelową, instrumenty medyczne, materiały opatrunkowe, leki23: Choroby weneryczne coraz bardziej się szerzyły. Na
szczęście dostaliśmy leki UNRRA, przede wszystkim penicylinę, co znacznie
wpłynęło na zahamowanie zachorowań na kiłę24.
20
Ochrona zdrowia w woj. szczecińskim w latach 1945–1964, RS 355/Oryginał, s. 2.
21
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 88.
22
TamŜe, s. 93–94.
23
M. Mucha, Zarys..., s. 11.
24
B. Smolska-Szyran, Wspomnienia..., s. 95.
174
Urszula Kozłowska
PowaŜnym problemem były ciągłe braki specjalistów, nie bez znaczenia
dla lecznictwa, odznaczającego się początkowo bardzo niskim poziomem. Brak
odpowiednich kwalifikacji, krótkie przeszkolenia dokształcające – wpływały
w duŜej mierze na popełnianie błędów w praktyce lekarskiej. Sytuacje te tak
wspomina dr Smolska-Szyran: Na początku robiono szereg kardynalnych błędów. Na przykład jeden z lekarzy w terenie, który nie miał specjalizacji, tylko
krótkie przeszkolenie, kwalifikował wszystkich chorych, zgłaszających się do
przychodni skórno-wenerologicznej, jako chorych na kiłę I okresu, mimo Ŝe –
jak zaznaczał w historii choroby – chory nie miał Ŝadnych objawów kiły, a odczyny serologiczne były ujemne. Gdy w czasie inspekcji zapytałam go, czy on
równieŜ nie ma objawów kiły i chyba odczyny serologiczne ma ujemne, odpowiedział, Ŝe chory nie przychodzi bez przyczyny do przychodni skórno-wenerologicznej. Musiałam potem te wszystkie karty choroby anulować, aby chorych
nie wzywano niepotrzebnie do kontroli25. Innym raŜącym przykładem był przypadek nauczycielki, która urodziła dziecko z kiłą wrodzoną: Pewnego dnia
zgłosiła się do mnie na oddział chora nauczycielka, u której stwierdziłam objawy kiły II okresu, nawrotowej. W dodatku urodziła chore na kiłę dziecko. Zdenerwowałam się i zapytałam, dlaczego nie była na badaniu u ginekologa
w czasie ciąŜy. Okazało się, Ŝe chora była u trzech ginekologów na badaniach
w czasie ciąŜy [...]. Zadałam sobie trud i pojechałam do tych wszystkich lekarzy,
pytając, dlaczego nie pobrano u cięŜarnej krwi na odczyn Wassermanna. Odpowiedzieli, Ŝe nie podejrzewali u niej kiły, gdyŜ jest nauczycielką26. Tego typu
omyłek lekarskich było w tamtym okresie duŜo. Bardzo często w obliczu trudności kadrowych potrzebny był kaŜdy lekarz, pielęgniarka, połoŜna, sanitariusz.
Czasami zdarzało się, Ŝe otrzymywali oni zatrudnienie bez specjalnego wnikania w autentyczność przedstawianych dokumentów27.
Społecznikowska praca lekarzy
Wśród lekarzy budujących słuŜbę zdrowia na terenie Szczecina, a takŜe całego
Pomorza Zachodniego, znajdowali się równieŜ tacy, którzy bezinteresownie
nieśli pomoc chorym i potrzebującym. Do grupy tej moŜna zaliczyć dr. Jerzego
Janickiego, który w swoich wspomnieniach podkreślił wagę tego typu działań:
25
TamŜe, s. 98.
26
TamŜe, s. 99.
27
M. Mucha, Zarys..., s. 12.
Z pamiętnika lekarza
175
Składam hołd pracownikom SłuŜby Zdrowia, zasłuŜonym społecznikom, którzy
tu na Pomorzu Zachodnim humanitarnie pracowali, walczyli i organizowali
społeczną SłuŜbę Zdrowia28. W swoich wspomnieniach dr Janicki podkreśla
takŜe fakt, Ŝe ludzie, którzy przyjeŜdŜali i osiedlali się na Pomorzu Zachodnim
po wojnie, odznaczali się specyficznymi cechami: Szczecin nazywano miastem
„tymczasowym – niepewnym”, przyjeŜdŜali tu na dziki zachód ludzie odwaŜni,
którzy rezygnowali z moŜliwości łatwego, wygodnego i bezpiecznego urządzenia
sobie Ŝycia w Polsce29. Doktor Janicki wskazuje takŜe na trudności, jakie napotykali pionierzy Szczecina, którzy podjęli trud budowania słuŜby zdrowia
w powojennym Szczecinie: W wyzwolonym Szczecinie było pod dostatkiem
„szabrowników”, gruzu i zgliszcz, które tarasowały ulice, nabrzeŜa portowe
i stoczniowe. A poza tym brakowało wszystkiego – rąk do prac pielęgniarskich,
lekarskich, leków, aptek, pracowni analitycznych, sprzętu medycznego, szkół
i wykładowców30.
Praca społecznikowska dr. Janickiego odznaczała się zróŜnicowanym charakterem. Zajmował się on m.in. organizacją placówek słuŜby zdrowia: Moja
praca pioniersko-organizacyjna społecznej SłuŜby Zdrowia na terenie Szczecina
rozpoczęła się od dnia 2.01.1950 roku. Pracując jako kierownik, organizowałem z Dyrektorem Stefanem Strumieńskim i kilkoma studentami med. PAM Centralną Poradnię Reumatologiczną w Szczecinie na ul. Buczka, a później na
ul. Bankowej 2. Dzięki społecznemu zaangaŜowaniu i ojcowskiej troskliwości
dyrektora Strumieńskiego i Filipkiewicza spalony i zniszczony budynek przy
ul. Bankowej 2 został w krótkim czasie odbudowany i uruchomiony nowoczesny
Zakład Przyrodoleczniczy z Przychodnią Reumatologiczną i innymi gabinetami
specjalistycznymi31. Mimo coraz lepiej rozwiniętej i zorganizowanej słuŜby
zdrowia niedobór fachowego personelu medycznego był szczególnie dotkliwy
w mniejszych miastach i osiedlach wiejskich32. Dobrym sposobem, dzięki któremu ludność ta miała kontakt z fachowym personelem medycznym, były róŜnego rodzaju akcje. Przyjmowały one często formę „białych niedziel”: W latach
pięćdziesiątych wieś i PGR-y na Pomorzu pozbawione były równieŜ całkowitej
28
J. Janicki, XXVII lat pracy w SłuŜbie Zdrowia na Pomorzu. Wspomnienia z okresu lat
1950–1978. Maszynopis na prawach rękopisu, P-716, s. 1.
29
TamŜe, s. 2.
30
TamŜe.
31
TamŜe, s. 3.
32
Ochrona zdrowia w woj. szczecińskim..., s. 4.
176
Urszula Kozłowska
opieki lekarskiej. Mimo braku komunikacji, zniszczonych mostów, dróg i szczupłego taboru samochodowego organizowaliśmy akcje „białych niedziel” i w ten
sposób nieśliśmy pomoc lekarską wsi polskiej – rolnikom. Białe niedziele były
ciekawą formą pracy społecznej, organizowanej aktywnie przez młodą kadrę
Poradni Reumatologicznej. Ekipy lekarsko-pielęgniarskie docierały do wsi
i miasteczek odciętych od świata, pozbawionych opieki lekarskiej i [do] najbardziej jej potrzebujących regionów Pomorza. Nasze akcje często nie kończyły się
wypadami jednodniowymi, a to z uwagi na duŜe rzesze chorych zgłaszających
się do prowizorycznie zorganizowanych gabinetów lekarskich [...]. Na akcje te
pracownicy jeździli bezinteresownie, zdając sobie sprawę, Ŝe wieś wyniszczona
wojną i okupacją jest „chora” i czeka na pomoc lekarską33. Pomimo sukcesów
odnoszonych w działalności społecznikowsko-organizatorskiej nie brakowało
takŜe trudności, które towarzyszyły tym działaniom: Organizując tę [Centralna
Przychodnia Reumatologiczna – przyp. U.K.] i inne placówki Sł[uŜby] Zdrowia
od podstaw w naszym grodzie, natrafialiśmy często nie tylko na mur trudności
materialnych, lecz równieŜ na betonową bezduszność biurokracji, którą trzeba
było umiejętnie i stopniowo pokonywać34.
Trudności towarzyszące pracy organizatorsko-społecznikowskiej dr. Janickiego nie przeszkodziły mu w czynnym organizowaniu słuŜby zdrowia na
terenie miasta: Na lata pięćdziesiąte przypada największa twórczość organizacyjna w mym Ŝyciu, zorganizowałem na terenie Szczecina szereg nowych Ambulatoriów, Przychodni, Izb Chorych, punkt lekarski dla repatriantów. Kosztem
własnego zdrowia, wszystkie siły, energię i zapał poświęcałem pracując po
14 godz. dziennie przez okres 10 lat w pięciu róŜnych placówkach na terenie
Szczecina35.
Te i wiele innych działań składało się na pracę społecznikowską dr. Janickiego. W dalszych wspomnieniach, obejmujących lata późniejsze, wskazuje on,
Ŝe najbardziej interesowały go najtrudniejsze odcinki pracy, pomijane przez
innych lekarzy, którym poświęcił się bez reszty w kolejnych latach swojej
pracy.
33
J. Janicki, XXVII lat pracy..., s. 3.
34
TamŜe.
35
TamŜe, s. 4.
Z pamiętnika lekarza
177
Zakończenie
Wspomnienia zawarte w pamiętnikach, historie Ŝycia ludzi, którzy związali się
ze Szczecinem, stanowią cenny materiał obrazujący początki słuŜby zdrowia na
terenie miasta. Jak wspomniano we wstępie, nie chodzi o chronologię wydarzeń
czy o wszystkie elementy tworzące słuŜbę zdrowia, ale o pokazanie tych trudnych początków widzianych „oczami lekarzy”, którzy zdecydowali się osiedlić
w Szczecinie i tu nieść pomoc potrzebującym oraz chorym. Ich pamiętniki są
cennym źródłem informacji o minionych czasach i jak Ŝaden inny dokument
oddają atmosferę tamtych lat. Prócz tego pamiętniki lekarzy mają teŜ walor
socjologiczny. Prezentują działania lekarskie o charakterze społecznym. Pokazują róŜnego rodzaju relacje między lekarzem a –pacjentem, zarówno w wymiarze walki z chorobą, cierpieniem ludzkim, jak i w działaniach mających na celu
zabezpieczenia jednostki przed chorobą. Zwracają takŜe uwagę na środowisko
pacjenta, poniewaŜ lekarz nie moŜe widzieć człowieka w oderwaniu od jego
bliŜszego i dalszego środowiska, w oderwaniu od sumy jego warunków Ŝyciowych, w oderwaniu od społeczeństwa, lekarz nie moŜe widzieć jednostki, nie
widząc społeczeństwa. Stąd nieuchronny społeczny charakter pracy lekarza36.
Literatura
Brzeziński T., SłuŜba zdrowia. W: Dzieje Szczecina. T. IV: 1945–1990. Red. T. Białecki, Z. Silski. „13 Muz”. Szczecin 1998.
Janicki J., XXVII lat pracy w SłuŜbie Zdrowia na Pomorzu. Wspomnienia z okresu lat
1950–1978. Maszynopis na prawach rękopisu, P-716.
Mucha M., Zarys rozwoju słuŜby zdrowia w województwie szczecińskim w latach 1945–
1965. W: XX-lecie medycyny polskiej na Pomorzu Zachodnim. Red. E. Gorzkowski. Szczecińskie Towarzystwo Naukowe. Szczecin 1969.
Ochrona zdrowia w woj. szczecińskim w latach 1945–1964, RS 355/Oryginał.
Pacho A., Posłowie. W: Pamiętniki lekarzy. Czytelnik. Warszawa 1964.
Rocznik-informator Pomorza Zachodniego rok 1945–1948. Szczecin 1948.
Smolska-Szyran B., Tak było... Maszynopis na prawach rękopisu, RS 363/Kopia.
Smolska-Szyran B., Wspomnienia z mojego długiego Ŝycia dla moich wnucząt Arka,
Elwirki i rodziny. Maszynopis na prawach rękopisu, P-574.
36
A. Pacho, Posłowie. W: Pamiętniki lekarzy. Warszawa 1964, s. 1013.
178
Urszula Kozłowska
Sprawozdanie z działalności Wydziału Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego Szczecińskiego 1945–49, ze zbiorów Archiwum Państwowego w Szczecinie, sygn. 4944.
Turczynowski R, Turczynowska T., SłuŜba zdrowia miasta Szczecina w roku 1945.
„Szczecińskie Roczniki Naukowe” 1989, z. 2
Zaremba P., Pierwszy szczeciński rok 1945. Wydaw. Poznańskie. Poznań 1966.
P R Z E G L Ą D
Z A C H O D N I O P O M O R S K I
TOM XXIV (LIII) ROK 2009 ZESZYT 1
RECENZJE W OMÓWIENIA W POLEMIKI
Maria Rosa Menocal, Ozdoba świata. Jak muzułmanie, Ŝydzi i chrześcijanie tworzyli kulturę tolerancji w średniowiecznej Hiszpanii.
Przeł. Tomasz Tesznar. Wydaw. Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2006, ss. 234
KsiąŜka prof. Marii Rosy Menocal w załoŜeniu ma pokazać czytelnikowi amerykańskiemu, europejskiemu czy jakiemukolwiek innemu, co pozytywnego moŜe
zdziałać koegzystencja religijna i kulturowa między chrześcijanami, muzułmanami i Ŝydami. Ma być takŜe próbą odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób obok
konfrontacji i rywalizacji politycznej
moŜliwa była kohabitacja, która współcześnie mogłaby stanowić wzorzec, i co
stało się dla niej zagroŜeniem. Kiedyś
bowiem, w średniowieczu, przedstawiciele trzech róŜnych kultur zbudowali na
terenie muzułmańskiej Hiszpanii obszar
rozkwitu cywilizacyjnego i tolerancji.
Rodzi się zatem pytanie: czy i dzisiaj podobny fenomen na podobną skalę jest
moŜliwy? Jak pokazały ostatnie lata –
rzeczywistość jest dziś bardziej złoŜona,
niŜ sugeruje ksiąŜka pani profesor, pracującej i tworzącej w Stanach Zjednoczonych.
Koniec XX i początek XXI w. okazał się na kilku płaszczyznach areną
Konfrontacji między Zachodem a światem islamu – Bośnia, Kosowo, Kaukaz
czy zamachy terrorystyczne 11 września
2001 r. w Nowym Jorku, a potem na Bali
(2002), w Casablance (2003) czy Madrycie (marzec 2004 r.) i Londynie (lipiec
2005 r.). Podobny konflikt cywilizacyjny
po „zimnej wojnie” w początku lat 90.
ubiegłego wieku przewidywał wcześniej
m.in. znany amerykański politolog Samuel P. Huntington. TakŜe w ostatnich
latach szczególnie widoczne były wydarzenia, które pokazały, jak trudny moŜe
być „dialog ekumeniczny” czy współistnienie islamu i chrześcijaństwa – reperkusje opublikowania karykatur Mahometa w jednym z duńskich czasopism (luty
2006 r.), wielkie oburzenie i demonstracje, które ogarnęły świat muzułmański,
gdy papieŜ Benedykt XVI zacytował
XIV-wieczną bizantyjską debatę o „szkodliwości islamu” podczas wykładu w Ratyzbonie (czerwiec 2006 r.).
Początek obecnego stulecia to takŜe
pytania o utrzymanie cywilizacyjnej i kulturowej toŜsamości kontynentu europejskiego wobec powtórnej obecności czynnika muzułmańskiego. Druga połowa
XX w. uwidoczniła ogromny napływ
180
Recenzje W Omówienia W Polemiki
wyznawców islamu do Europy jako imigrantów, a symbolem tych przemian są
m.in. licznie powstające meczety i inne
miejsca obecności kulturowej. Dziś populacja muzułmańskich imigrantów oraz
ich potomków liczy od kilkuset tysięcy
do kilku milionów w takich krajach Europy, jak Francja, Niemcy, Szwecja,
Holandia, Belgia, Włochy, Wielka Brytania czy Włochy, Hiszpania i Portugalia.
Rodzi to wiele napięć i konfliktów,
o których obszernie, z wielką pasją
i zaangaŜowaniem pisała w swych ksiąŜkach m.in. znana dziennikarka Oriana
Fallaci (zm. w 2006 r.).
Obecność wyznawców islamu w Europie w okresie średniowiecza to przede
wszystkim podbój Półwyspu Iberyjskiego, będącego uprzednio pod panowaniem
Wizygotów. Siły arabsko-berberyjskie
dowodzone przez Tarika ibn Zijada (berberyjskiego wyzwoleńca), a potem gubernatora Afryki Północnej (Ifrikijji) –
emira Musy ibn Nusajra, dokonały tego
w latach 711—715, tworząc emirat pod
nazwą Al-Andalus. Panowanie muzułmanów (zwanych w Hiszpanii Maurami
– Moros), którzy wywodzili się z zwłaszcza z Arabii Północnej (tzw. Mudaryci),
Jemenu i Maghrebu (Berberowie), było
szczególnie widoczne na południu, w środkowej i południowo-wschodniej części
półwyspu, po Tag, Duero i Ebro. W latach 30. VIII w. dołączyli jeszcze Syryjczycy, wysłani przez kalifa omajjadzkiego z Damaszku w celu uspokojenia walk
wewnętrznych między muzułmanami. Im
dalej na północ, w kierunku Gór Kanta-
bryjskich, tym osadnictwo i wpływy islamu były słabsze.
Terytorium emiratu Al-Andalus, będące swoistą zachodnią peryferią świata
muzułmańskiego, miało się stać przyczółkiem do dalszych postępów i podboju reszty Zachodu, jednak w VIII–IX w.
siła Franków, którzy za pomocą swych
mieczy zlikwidowali przyczółki islamu
za Pirenejami (Narbonne i obszar Septymanii), a potem słabość wewnętrzna
emiratu pogrąŜonego w wojnach domowych, zatrzymały na tym odcinku triumfalny pochód wyznawców Proroka. Efektem wypraw Karola Wielkiego w latach
777–812 była teŜ Marchia Hiszpańska,
która stała się zaczątkiem Hrabstwa Barcelony i Królestwa Nawarry. Chrześcijanom udało się równieŜ utrzymać w górzystej i mało atrakcyjnej dla muzułmanów
pod względem klimatu Asturii i stamtąd
od VIII–IX w. podjąć akcję stopniowego
odzyskiwania ziem półwyspu (reconquista). Umacnianie się władzy wyznawców islamu na terenie reszty opanowanego przez nich państwa Wizygotów było
korzystne dla sporej mniejszości Ŝydowskiej, która poparła najeźdźców, widząc
w nich wybawienie od twardej i nietolerancyjnej pod względem religijnym władzy królów wizygockich. Z czasem część
wyznawców judaizmu z róŜnych względów przeszła na islam, uzyskując istotne
znaczenie w Al-Andalus (zwłaszcza Gospodarcze).
Rządy emira Abd ar-Rahmāna (I)
z syryjskiego rodu Omajjadów (jedynego
ocalonego z masakry, jaką urządzili Ab-
Recenzje W Omówienia W Polemiki
basydzi, późniejsi kalifowie Bagdadu)
doprowadziły od roku 755/756 do powstania odrębnego emiratu, który, jak się
z czasem okazało, dał początek dekompozycji politycznej Kalifatu Bagdadzkiego. W roku 929 emirat został przekształcony w Kalifat Kordobański, który przez
kilka stuleci stał się miejscem ogromnego rozkwitu kulturalnego i cywilizacyjnego, a muzułmańska Hiszpania, obok
podbitej przejściowo przez islam Sycylii,
odgrywała rolę pomostu międzycywilizacyjnego. Państwo Omajjadów hiszpańskich przetrwało do 1031 r., a wcześniej
jego stan posiadania uszczupliły podboje
Karola Wielkiego i chrześcijańskich królestw z północy – Asturii, Leonu i Kastylii oraz Nawarry i Aragonii. Postępy
chrześcijan w XI w. zmusiły słabych
emirów hiszpańskich do szukania pomocy u potęŜnych berberyjskich Almorawidów z Maghrebu, którzy w 1086 r. rozbili liczną armię kastylijską pod Zallaka
(dziś Sagrajas koło Badajoz w Estremadurze). Kilka lat później wojowniczy Berberowie powrócili i podbili całą Hiszpanię muzułmańską, z wyjątkiem Toledo
zdobytego trwale przez Kastylię.
Rozkwit cywilizacji Maurów w Hiszpanii i jej wysoki standard wywarł teŜ
wpływ na chrześcijan, którzy przejmowali elementy tej kultury, w tym znajomość języka, pisma i architektury. Jednak podziw i koegzystencja ustępowały
często wojnom, które stopniowo, przez
wieki, odsuwały granicę panowania arabskiego ku południowi. Prowadzona przez
władców chrześcijańskich polityka re-
181
conquisty, a potem edykty o wygnaniu
wydawane do 1609 r. przez władców
Hiszpanii i Portugalii, doprowadziły z czasem do przymusowej chrystianizacji i asymilacji Maurów oraz pozostających pod
panowaniem chrześcijańskim śydów.
Ogromna część, zwana Sefardyjczykami,
nie chcąc egzystować pod panowaniem
władców katolickich bądź obawiając się
o swe Ŝycie, opuściła Półwysep Iberyjski
i udała się na teren Maghrebu; niektórzy
z śydów hiszpańskich osiedlili się na
Bałkanach Zachodnich (jako tzw. Španjole) i w Europie Środkowej.
W XIV–XV w. zagroŜenie Europy
przyszło od strony Azji Mniejszej, gdzie
Turcy osmańscy zbudowali podstawy swej
potęgi, która z czasem opanowała większość obszaru Bałkanów, zmierzając od
tej strony do podboju Europy. Ekspansja
turecka została dwukrotnie powstrzymana pod murami Wiednia (1529, 1683),
a od 1699 r. coraz bardziej słabnąca
Turcja osmańska nie była w stanie powstrzymać procesu stopniowej utraty
swych bałkańskich i innych posiadłości.
Na początku XX w. wydawało się,
Ŝe islam został zupełnie wyparty z Europy, mało tego – do 1922 r. Grecy usiłowali odbudować swój stan posiadania
z czasów bizantyjskich w tureckiej Azji
Mniejszej. Jednocześnie ogromna część
terytoriów arabskich i reszty świata islamu została w róŜny sposób podporządkowana zachodnim metropoliom kolonialnym i Rosji. Jednym słowem, pomiędzy
cywilizacjami Zachodu i islamu istniała
w większości konfrontacja, a XV-wiecz-
182
Recenzje W Omówienia W Polemiki
ny sukces tzw. Królów Katolickich –
Ferdynanda Aragońskiego i Izabeli Kastylijskiej – oznaczał nie tylko zdobycie
w początku stycznia 1492 r. Granady,
ostatniego bastionu muzułmanów w Hiszpanii, ale i triumf KrzyŜa nad Maurami
czy trwałe utrzymanie Półwyspu Iberyjskiego dla cywilizacji łacińskiej.
Autorka Ozdoby świata, Maria Rosa
Menocal, jest dyrektorem Whitney Humanities Center oraz profesorem języka
hiszpańskiego i portugalskiego Yale University. Amerykańska edycja ksiąŜki ukazała się w 2002 r. Główną jej tezą jest
załoŜenie, Ŝe na terenie Hiszpanii, podbitej w pierwszej połowie VIII w. przez
muzułmanów, zaistniały polityczna i wyznaniowa tolerancja i koegzystencja,
które u schyłku XI w. zakłócił czynnik
zewnętrzny w postaci Berberów, swą
polityką fanatyzmu, nietolerancji i przemocy burzących owo wypracowane
w ciągu kilku stuleci współistnienie.
Autorka juŜ wcześniej część swego
dorobku poświęciła badaniom nad kulturą Al-Andalus. Jej waŜniejsze prace to
m.in. The Arabic Role in Medieval Literary History: A Forgotten Heritage oraz
The Cambridge History of Arabic Literature. Tytuł recenzowanej ksiąŜki został
zaczerpnięty z określenia na wspaniałość
cywilizacji i kultury Hiszpanii muzułmańskiej, którego uŜyła w X w. osoba
będąca synonimem „renesansu ottońskiego”– saska zakonnica, poetka i autorka
dramatów, Hroswitha z Gandersheim.
Mniszka ta nigdy nie była np. w Kordobie czy Sewilli lub Saragossie, swą wie-
dzę uzyskała od biskupa Elwiry z Andaluzji oraz przedstawiciela gminy Ŝydowskiej, którzy jako wysłannicy kalifa i dyplomaci przebywali w Niemczech na
dworze cesarskim.
W załoŜeniu metodologicznym ksiąŜka M.R. Menocal, jak pisze ona sama, ma
dosyć oryginalny charakter: Zamiast po
raz kolejny opowiedzieć historię średniowiecza, czy nawet średniowiecznej Hiszpanii, zebrałam w niniejszej ksiąŜce serię
miniaturowych portretów z róŜnych
miejsc i czasów; portretów skupionych
wokół wydarzeń raczej kulturowych niŜ
politycznych. Mam nadzieję, iŜ ukaŜą one
ogromny dystans pomiędzy tym, czego
kaŜą nam oczekiwać konwencjonalne
podręczniki historii i wpojone nam stereotypy, a tym, czego moŜemy się dowiedzieć z licznych świadectw, które przetrwały w pieśniach, które rzeczywiście
śpiewano, w budowlach, które rzeczywiście wznoszono. Jednym z takich stereotypów jest twierdzenie, iŜ chrześcijanie
widzieli w „niewiernych” swych śmiertelnych wrogów i przez ponad siedemset
lat usiłowali wyprzeć ich z Hiszpanii. Te
portrety i sylwetki rzucają światło na
historie, które, moim zdaniem, same
w sobie warte są tego, by je znać i opowiedzieć na nowo jako część naszych
wspólnych dziejów. Ponadto, razem
wzięte, ukazują nieznane pokłady kulturowej tolerancji i symbiozy, stanowiące
nasze wspólne dziedzictwo, i być moŜe,
pomogą nam ujrzeć te „wieki średnie”
w zupełnie innym świetle. Byłoby, rzecz
jasna, głupotą usiłować zastąpić wszyst-
Recenzje W Omówienia W Polemiki
kie stare stereotypy kolejnym nowym
sloganem, który jak one, byłby straszliwym uproszczeniem, i sugerować, iŜ był
to świat pozbawiony wszelkich przejawów nietolerancji i ciemnoty (s. 10).
Konstrukcja ksiąŜki jest dość złoŜona. Jej początek stanowi stosunkowo
obszerne wprowadzenie, na które składa
się część zatytułowana Początki, składające się z kolei z części pt. Krótka historia pewnego miejsca i Pałace pamięci
(s. 3–39). Natomiast zasadnicza część
pracy to krótka przedmowa pióra Harolda Blooma, wstęp, 16 rozdziałów o róŜnej objętości, epilog i „postscriptum”.
W Początkach dość skrótowo i bardzo
ogólnie ukazano przybycie na obszar
półwyspu emira Abd ar-Rahmāna, będącego uciekinierem przed Abbasydami
i politycznym wygnańcem, który zyskał
poparcie części oddziałów syryjskich
i Berberów (jego matka była Berberką).
Właśnie on stał się załoŜycielem dynastii
Omajjadów hiszpańskich, którzy w tak
wielkim stopniu przyczynili się do rozwoju cywilizacyjnego Al-Andalus. Akurat w tym miejscu przydałaby się bardzo
charakterystyka sytuacji politycznej, bo
przecieŜ objęcie władzy przez Abd
ar-Rahmāna w latach 755–756 nie odbyło się zupełnie bezkonfliktowo, czego
świadectwem jest m.in. zwycięska bitwa
stoczona w maju 756 r. nad rzeką Gwadalkiwir niedaleko Sewilli ze zwolennikami władzy Abbasydów pod przywództwem ich namiestnika, emira Jussufa
al-Fihriego.
183
Następnym krokiem do umacniania
władzy ocalałego Omajjady była trwająca przez 10 lat stabilizacja polityczna
kraju, podczas której nie obyło się bez
walk z Jemenitami, buntami podsycanymi przez agentów abbasydzkich i z Berberami, którzy z sojuszników zwycięskiego emira stali się jego najzaciętszymi
wrogami. TakŜe zdobycie Kordoby nie
oznaczało jednocześnie kontroli Abd
ar-Rahmāna nad Al-Andalus. Jej ugruntowaniem było dopiero opanowanie Toledo w 764 r. i wcześniejsza egzekucja
przysłanego przez kalifa bagdadzkiego
namiestnika, co ostatecznie zerwało jakiekolwiek wzajemne związki czy choćby formalne podporządkowanie Abbasydom. W ogóle wieki VIII–IX były
w dziejach emiratu kordobańskiego jednymi z najbardziej niespokojnych okresów i to powinno zostać przez M.R. Menocal uwidocznione, bo właściwie czytelnik otrzymuje obraz pewnej idylli,
którą zakłócają marginalnie jakieś enigmatyczne, bliŜej niesprecyzowane trudności.
W tym fragmencie ksiąŜki autorka
skupiła się przede wszystkim na ogólnym
opisie asymilacji i islamizacji ludności
chrześcijańskiej Al-Andalus i stopniowym zdobywaniu przewagi przez język
arabski, który zaczął wypierać czy teŜ
spychać na dalszy plan inne, np. łacinę.
Menocal tłumaczy to przede wszystkim
sukcesem polityki przekształcania podporządkowanej ludności – chrześcijan
i Ŝydów – w „Ludy Księgi” – dhimmów.
184
Recenzje W Omówienia W Polemiki
Cały okres od VIII do X w. w dziejach
Hiszpanii arabskiej został w ogóle pominięty, choć z punktu widzenia jej historii
jest dość istotny z uwagi na czasy destabilizacji politycznej, bunty Berberów,
poszczególnych oddziałów wojsk i innych
grup ludności, a takŜe proces umacniania
władzy Omajjadów.
Jeśli istnieje tu jakaś ilustracja sytuacji, to tylko ukazanie czytelnikowi dość
odległego zjawiska dekompozycji politycznej Kalifatu Bagdadzkiego (a raczej
wspomnienie o szyitach zakładających
w Afryce Północnej podwaliny władzy
dynastii Fatymidów, która rozpoczęła proces budowy swych wpływów w 909 r.).
W następnej części M.R. Menocal stara
się wyjaśnić amerykańskiemu czytelnikowi, skąd w ogóle wziął się islam, pisze
teŜ o jego głównych cechach jako religii
i w uzupełnieniu podaje, w jaki sposób
w Hiszpanii znaleźli się germańscy Wizygoci.
Dość ciekawy fragment ksiąŜki poświęcony jest ukazaniu początków świetności cywilizacyjnej Kordoby oraz roli,
jaką odgrywała wspaniała rezydencja emirów, a potem kalifów w pobliskiej Madinat az-Zahra. Losy Az-Zahry (zburzonej
i obrabowanej doszczętnie przez zbuntowane oddziały berberyjskie w 1009 r.;
obecnie od lat trwa proces jej częściowej
rekonstrukcji) zostały pokazane na tle
bardzo ogólnie zobrazowanych walk wewnętrznych i początku rozpadu, a potem
wygaśnięcia kalifatu i dynastii Omajjadów
w latach 1009–1031. W tej części ksiąŜki
to jedyny fragment, który daje pewną
wiedzę o problemie – zabrakło natomiast
dobrego opisu wyglądu Kordoby, która,
podobnie jak i Konstantynopol, na tle
małych, na pół wiejskich i brudnych
miast ówczesnego łacińskiego Zachodu,
z uwagi na swój wygląd była prawdziwą
cywilizowaną metropolią (brukowane
ulice, kanalizacja, oświetlenie ulic, wspaniałe budowle, biblioteki itp.).
Ta część pracy to bardzo ogólny zarys dekompozycji politycznej Al-Andalus i nader pobieŜne wspomnienie o okresie tzw. taif (państw większych i mniejszych lub niezaleŜnych miast powstałych
na gruzach kalifatu Omajjadów, zwanych
z arabskiego muluk at-tawaif, a z hiszpańskiego reyes de taifas). Czytelnik nie
dowiaduje się w tym rozdziale w ogóle,
jakie rody, kiedy i gdzie zdobyły władzę
(tylko raz, marginalnie, wspomniany jest
emir Mutamid z Sewilli). Nieco więcej
jest na ten temat w rozdziałach VI, VII
i VIII – ale dopiero tam, a nie znacznie
wcześniej, gdy bardzo przydałaby się taka informacja, choćby tylko w formie
przypisu. Tymczasem był to okres trwający do 1009 do 1089/94 r. i w tym czasie pojawiło się około dwustu większych
i mniejszych organizmów politycznych;
przykładowo – jednym największych był
emirat pod władzą rodu Banu Abbad
w Sewilli; w Kordobie – Banu DŜawhar;
Banu Aftasi w Badajoz; Banu Hud w Saragossie; Banu dhu’n-Nun w Toledo;
Banu Ziri w Granadzie; Banu Hammud
w Maladze; Banu Sumadith w Almerii;
Banu MudŜahid w Denii; Banu Amir
w Walencji. Część z tych państw lub
Recenzje W Omówienia W Polemiki
pojedynczych, niezaleŜnych miast (np.
Arcos) uległa podbojowi przez silniejszych sąsiadów muzułmańskich, część
podbili chrześcijanie, a po 1086 r. niemal
całe Al-Andalus podporządkowali sobie
najeźdźcy almorawidzcy.
W innych fragmentach ksiąŜki dowiadujemy się o skutkach, jakie miało pojawienie się na półwyspie – jako sprzymierzeńców przeciwko Kastylijczykom –
fanatycznych berberyjskich Almorawidów, przybyłych z Sahary i znad Senegalu koczowników, którzy ogniem i mieczem oraz siłą swej wiary podbili inne
szczepy berberyjskie oraz murzyńskie
lub weszli z nimi w przymierze, burząc
proces koegzystencji religijnej w Al-Andalus. Ich nietolerancja i polityka uderzały nie tylko w chrześcijan i Ŝydów, ale
takŜe w mniej gorliwych i w bardziej
liberalnych muzułmanów (przykładem
publiczne spalenie w 1109 r. dzieł
Al-Ghazalego, w związku z czym wybuchły w Kordobie zamieszki przeciwko
Berberom). Z uwagi na swój fanatyzm,
wrogość do wszystkiego, co nie mieściło
się w ich schematach myślowych, i ciasnotę umysłową Almorawidzi byli chyba
tym, czym u schyłku XX w. afgańscy
talibowie czy wcześniej od nich powstali
saudyjscy wahhabici. Byli zagroŜeniem
nie tylko dla chrześcijan, ale i współwyznawców, dostrzegających w nich z czasem kolejnych barbarzyńskich najeźdźców, których naleŜy się bać.
W tej części ksiąŜki brakuje pewnej
ciągłości, choćby i ogólnej. Nie ma prawie Ŝadnej wzmianki o rządach tych emi-
185
rów, którzy obalili władzę Almorawidów
w Maghrebie i w Al-Andalus – tj. o innej
sekcie i dynastii berberyjskiej, wywodzących się z Maroka Almohadach, którzy
takŜe zasłynęli z gorliwości religijnej i nietolerancji pod hasłem „szerzenia prawdziwej wiary”. Jest na ten temat dosłownie kilka zdań na zasadzie „stwierdzenia
faktu”, iŜ Almohadowie w ogóle zaistnieli w historii i byli fanatykami. śaden
z władców obu tych dynastii nie jest
w ksiąŜce wymieniony z imienia. Mamy
tylko pewne ogólne „zło”, znane pod
nazwą „Alomorawidowie” czy „Almohadowie”.
Znacznie więcej jest o narodzinach
idei krzyŜowej na Zachodzie, a zwłaszcza o polityce papieŜa Innocentego III,
którego talenty polityczne autorka charakteryzuje następująco: Ten potęŜny
i wpływowy papieŜ znęcał się nad połową
Europy. Kraina Al-Andalus była tylko
jednym z celów inicjowanych przezeń
krucjat. Cele te znajdowały się zarówno
w Europie, jak i poza jej granicami; na
obszarze chrześcijaństwa, jak i poza nim.
Przez cały wiek XII, a takŜe w początkach
następnego stulecia trwały w najlepsze
wojny domowe na ziemiach chrześcijańskich. Krucjaty przeciwko heretykom, tak
zwanym albigensom zdziesiątkowały
struktury społeczne i polityczne kwitnących niegdyś dworów Prowansji (s. 33–
34). Widać tu pewną niekonsekwencję,
bo o tej samej sprawie krucjaty przeciwko „katarom” – tyle, Ŝe juŜ prawidłowo
odnoszonej do Langwedocji – czytamy
w ksiąŜce na s. 160. Być moŜe jednak
186
Recenzje W Omówienia W Polemiki
autorka w ogóle owych wydarzeń, a takŜe „albigensów” i „katarów”, ze sobą nie
łączy.
M.R. Menocal słusznie pisze natomiast o istotnej roli papieŜa w krucjacie
przeciw muzułmanom hiszpańskim i o szeroko zakrojonej akcji, która skonsolidowała chrześcijańskie królestwa Półwyspu
Iberyjskiego, co dało efekt w postaci ich
zwycięstwa pod Las Navas de Tolosa
(1212), a potem kolejne sukcesy – dobycie Kordoby (1236), Sewilli (1248)
i innych miast. W tym miejscu zabrakło
jakiegoś komentarza do polityki Innocentego III, który przygotowywał się do Generalnej rozprawy z islamem. Obecność
Almohadów za Pirenejami była traktowana przez wielu mieszkańców Zachodu,
a zwłaszcza ziem Portugalii, Kastylii,
Aragonii oraz południowo-zachodniej
części królestwa Francji, jako śmiertelne
zagroŜenie, które trzeba było albo daleko
odsunąć od swych granic, albo zlikwidować –i tym właśnie stała się bitwa pod
Las Navas de Tolosa oraz jej następstwa.
Końcowym rezultatem XIII-wiecznej
fazy reconquisty było zredukowanie posiadłości muzułmańskich do lennego wobec Kastylii emiratu Granady. Problem
ten pojawia się w ksiąŜce duŜo dalej, na
s. 141–143.
Rozdział I – Meczet i palma (s. 39–
47) – zawiera skrótowy opis schyłku
rządów Abd ar-Rahmāna i przede
wszystkim informacje o rozpoczęciu
budowy w 786 r. Wielkiego Meczetu
w Kordobie (potem katedra z częściowo
zachowaną wspaniałą kolumnadą, popu-
larnie zwana La Mezquita). Kilka wątków poruszonych przez autorkę w tym
rozdziale to przede wszystkim słynna
wyprawa Karola Wielkiego do Hiszpanii
i bitwa w wąwozie Roncesvalles (778),
gdzie w walce z Baskami zginął m.in.
hrabia Roland, którego imię dano bohaterowi słynnego eposu z XII w. (miał tam
zginąć z rąk Maurów). Kolejna sprawa to
ocena reperkusji bitwy pod Poitiers (732) –
autorka powołuje się m.in. na XVIII-wieczną tezę Edwarda Gibbona, Ŝe przegrana
Karola Młota oznaczałaby, iŜ być moŜe
w szkołach Oksfordu wykładano by teraz
interpretację Koranu, a w tamtejszych
świątyniach wpajano by oczyszczonemu
z grzechu ludowi prawdziwe i święte
objawienie Mahometa (s. 41).
Bitwa pod Poitiers do dziś funkcjonuje jako pewien mit i symbol zatrzymania pochodu islamu na Europę, choć badania historyków zmniejszyły juŜ nieco
znaczenie tej bitwy. Starcie to nie oznaczało w istocie definitywnego zahamowania ekspansji muzułmańskiej w kierunku
Zachodu (tu kwestia zdobycia Narbonne
i Septymanii, arabskie rajdy w kierunku
Rodanu i Alp w VIII w.) – przede
wszystkim zdobycie kilku większych
i mniejszych punktów w Italii (Bari,
Tarent, atak na Rzym w 846 r. czy istniejący w latach 880–915 obóz nad rzeką
Garigliano), a zwłaszcza podbój Sycylii
w latach 827–902. MoŜna takŜe dodać,
Ŝe dla licznych badaczy bardzo znaczącym czynnikiem, który uniemoŜliwił
Arabom opanowanie Europy od strony
Bałkanów (tym szlakiem poszli potem
Recenzje W Omówienia W Polemiki
Osmanowie), było fiasko kolejnych prób
opanowania przez nich Konstantynopola,
zwłaszcza w latach 717–718, i niemoŜność utrzymania (mimo licznych wypraw
przeciw Bizancjum) Azji Mniejszej.
Natomiast jedno jest pewne – Ŝe juŜ
nigdy ekspansja muzułmańska nie uderzyła na państwo Franków z taką siłą jak
w 732 r., bo przeszkodziły temu przede
wszystkim walki wewnętrzne w Al-Andalus (zwłaszcza wielkie powstanie Berberów), a piraci z dynastii Aghlabidów nie
byli na szczęście w stanie zdobyć większych terytoriów, poza pojedynczymi
przyczółkami. Do dziś pamiątką na wybrzeŜach Francji i Italii są zachowane
„wieŜe saraceńskie”, skąd ostrzegano
przed muzułmańskimi piratami, takŜe
w czasach tureckiego zagroŜenia Europy.
W rozdziale II – Języki ojczyste –
omówiony został problem asymilacji ludności chrześcijańskiej i Ŝydowskiej, a przywołanym mottem stało się tu stwierdzenie Alvara Cordobesa, pisarza chrześcijańskiego i twórcy z IX w., który bardzo
ubolewał, iŜ chrześcijanie kochają literaturę i poezję arabską, gromadzą arabskie
księgi, zapominają swojego języka, a trudno jest spotkać człowieka, który zna i czyta Pismo Święte. Ta kwestia jest rzeczywiście bardzo istotna i trafnie ukazuje
współczesnemu czytelnikowi (zwłaszcza
amerykańskiemu) siłę oddziaływania ówczesnej cywilizacji islamu w Al-Andalus.
Przykrym dowodem na postępującą asymilację będzie dla ludzi pokroju wspomnianego Alvara proces arabizacji chrześcijan hiszpańskich, do których przylgnie
187
nazwa Mozarabowie, poniewaŜ pozostając przy wierze przodków, będą mówić
po arabsku (dla muzułmanów będą czymś
w rodzaju „niepełnych” Arabów czy
„mieszańców” i zawsze będą mieli gorszy status; takŜe i ci, którzy pozostali ortodoksyjnymi chrześcijanami, powinni się
od nich odwrócić ze wzgardą jako do
„renegatów”). Przywołany został teŜ wątek wydarzeń z 855 r., gdy grupa chrześcijan, których przywódcą był Eulogiusz,
ubiegała się o męczeństwo, zniewaŜając
osobę Mahometa. UŜywając współczesnego aparatu pojęciowego, moŜna powiedzieć, Ŝe miało to zwrócić uwagę na
chrześcijan, zareklamować i upowszechnić ich problem i przez swą „medialność”
ocalić ich od zapomnienia i uchronić
przed roztopieniem się wśród wyznawców islamu. O to starał się takŜe sam
Eulogiusz, który, opisując prześladowania chrześcijan, wskazywał, iŜ ich męczeństwo ocali od zapomnienia wiarę
w Chrystusa i jej wyznawców.
Dla M.R. Menocal to głównie walory cywilizacyjne Al-Andalus i języka
arabskiego będą owym magnesem i czynnikiem arabizacji, natomiast sprawa Konwersji dhimmów na islam jest bardziej
złoŜona. U Maurów, tak jak i potem
w Turcji osmańskiej (czy w innych państwach islamu, gdzie będą chrześcijanie),
przyjęcie islamu było początkiem przechodzenia bariery, jaką stwarzała wiara,
i szansą na polepszenie swego statusu
i na awans społeczny. Stąd teŜ nie tylko
zauroczenie kulturą, ale i chęć zrobienia
kariery, osiągnięcia awansu społecznego,
188
Recenzje W Omówienia W Polemiki
płacenia znacznie niŜszych podatków
i wyrwania się z grupy ludzi naleŜących
do gorszej kategorii – przesądzały o islamizacji wielu chrześcijan i Ŝydów. Zaletą
tej części ksiąŜki jest natomiast ukazanie
miejsca „Ludów Księgi” w społeczeństwie muzułmańskiej Hiszpanii na podstawie opinii Alvara Cordobesa, a takŜe
przedstawienie niektórych przyczyn odchodzenia od łaciny, która, stapiając się
z arabskim, stworzyła nową mutację –
„język mozarabski”.
Rozdział III – Wielki wezyr wielkiego miasta (s. 57–65) – poświęcony jest
postaci Chasdaja ben-Szapruta, który jako wielki wezyr słuŜył jednemu z najwybitniejszych władców Al-Andalus, Abd
ar-Rahmānowi III (912–961, kalif od
929 r.). Rozdział ten stanowi teŜ przyczynek do ukazania problemu miejsca
ludności Ŝydowskiej w państwie Omajjadów hiszpańskich oraz jej stopniowej
asymilacji i arabizacji, a takŜe zachowania
własnej toŜsamości. Chasdaj ben-Szaprut
to równieŜ okazja do ukazania przez autorkę kontaktów dyplomatycznych Kordoby z Bizancjum i z Niemcami za rządów Ottonów.
Rozdział IV – Ogrody wspomnień
(s. 66–72) – dotyczy właściwie dwóch
kwestii: czasów świetności rezydencji
Az-Zahra i krótko omówionej postaci regenta Mohammeda ibn-Abi Amira, zwanego Al-Mansur (ar. ‘zwycięzca’; u chrześcijan znany jako Almanzor, stał się dla
nich postrachem i narzędziem „kary BoŜej”), którego autorka widzi jako władcę
wybitnie nietolerancyjnego i przede
wszystkim fanatycznego wroga chrześcijan, przeciw którym urządził wyprawę
zakończoną zdobyciem i złupieniem Santiago de Compostella w 997 r. M.R. Menocal właściwie w ogóle nie dostrzega
problemu, Ŝe dla Al-Mansura – który jako ostatni z ludzi władzy w Kordobie
traktował chrześcijan w kontekście zagroŜenia – wyprawy przeciw Królestwu
Asturii i Leónu oraz Barcelonie będą
w istocie reprezentowały muzułmańską
rację stanu i trwałość posiadania czy kontroli terytoriów na północ od Duero.
Autorka sama pisze o politycznych małŜeństwach regenta Al-Mansura z chrześcijańskimi księŜniczkami z Leónu i Nawarry. Jego niespodziewana śmierć w 1002 r.,
a potem początek rozpadu Kalifatu Kordobańskiego, były, jak pokazała przyszłość, początkiem przejmowania inicjatywy politycznej przez chrześcijan, a zwłaszcza przez powstałe w 1034 r. Królestwo Kastylii, co dostrzega teŜ sama
M.R. Menocal. Wskazała ona równieŜ na
postać syna Al-Mansura, imieniem Sancho (zwanego jako dziecko Sanchuelo,
a potem znanego jako Abd ar-Rahmān V),
za którego rządów miało dojść do kryzysu
państwa i buntów wojska, które m.in. miały
zniszczyć Madinat az-Zahra w 1009 r. oraz
stać się zapowiedzią kryzysu i upadku
Omajjadów.
Bardzo ciekawy problem działalności Nagida Samuela, kolejnego ze zislamizowanych śydów w Al-Andalus, ukazuje natomiast rozdział V – Tryumf na
wygnaniu (s. 73–80). Na pewno dobrym
pomysłem ze strony autorki było ukaza-
Recenzje W Omówienia W Polemiki
nie jego działalności jako wielkiego wezyra na dworze emira Granady w kontekście rywalizacji pomiędzy poszczególnymi taifami, w tym wypadku potęŜną
Sewillą i Almeríą w latach 1039–1041.
Postać wielkiego wezyra to doskonały
przykład spektakularnej kariery politycznej człowieka niebędącego rodowitym
Maurem, ale teŜ utalentowanego wodza
i poety. Ten fragment jest rzeczywiście
dobrą okazją do ukazania tygla kulturowego Al-Andalus i po raz kolejny roli
ludności Ŝydowskiej, ale teŜ postaci wybitnej, lecz mało znanej i stanowi jedną
z mocniejszych stron omawianej ksiąŜki.
Podobna kwestia wybitnej postaci,
jaką był jeden z najbardziej znaczących
poetów muzułmańskiej Hiszpanii – Ibn
Hazm (994 – ok. 1064), jest wątkiem
przewodnim rozdziału VI, zatytułowanego Miłość i jej pieśni (s. 81–93). To takŜe
jeden z ciekawszych przykładów rozwoju
kulturowego Al-Andalus. Ibn Hazm, podobnie jak Nagid Samuel, był wielkim
wezyrem w Granadzie. Nie odegrał jednak
tak znaczącej roli politycznej i militarnej,
jak jego poprzednik. Zasłynął jednak
jako autor prawie czterystu dzieł z róŜnych dziedzin (prawa, filozofii, historii,
religii), z których zachowało się zaledwie
kilka. Jak na ironię, sławę i poczesne
miejsce przyniósł mu cykl wierszy miłosnych Naszyjnik gołębicy, zbiór, który
dla Ibn Hazma był marginesem jego literackiej działalności. Opisując twórczość
poetycką Ibn Hazma oraz reperkusje
zdobycia przez Normanów w 1064 r. na
muzułmanach aragońskiego miasta Bar-
189
bastro (gdzie łupem wojennym stało się
wiele śpiewaczek, zwanych z arabskiego
quijan), M.R. Menocal stara się wskazać
czytelnikowi rzeczywiste źródła narodzin
zachodniej poezji dworskiej i liryki prowansalskiej – a więc czegoś, co stworzyło piękno kultury rycerskiej i zjawisko
miłości dworskiej na Zachodzie. Autorka
wskazuje takŜe na zjawisko, które jej
zdaniem miało wtedy miejsce – wspaniałość kultury islamu i piękno pieśni miały
polegać na tym, Ŝe podbita kultura zniewalała swych zdobywców (s. 86); podobnie teŜ jak w Barbastro stało się jej zdaniem i na Sycylii opanowanej kosztem
muzułmanów przez normańskich zdobywców w końcu XI w.
Dosyć interesującym przyczynkiem
do dziejów chrześcijan pod panowaniem
muzułmańskim, ale takŜe fragmentem
ukazującym epizod z czasów istnienia
taif, jest rozdział VII – Kościół na szczycie wzgórza (s. 94–105). Głównym wątkiem jest tu ukazanie dziejów kościoła
San Roman w Toledo, zbudowanego
przez chrześcijan w stylu mudejar, nawiązującym ściśle do architektury islamu. Ten rozdział to swoisty hołd dla
wspaniałości kultury arabskiej w Al-Andalus i zarazem jeden z najlepszych
w ksiąŜce. M.R. Menocal pokazuje czytelnikowi dzieje Toledo w czasach państwa Wizygotów, gdy miasto było jego
stolicą, a takŜe centrum kościelnym, oraz
w czasach istnienia niezaleŜnego emiratu
powstałego po rozpadzie państwa Omajjadów. Dobrą ilustracją jest tutaj omówienie sytuacji politycznej w Leónie
190
Recenzje W Omówienia W Polemiki
i Kastylii oraz budowy jej znaczenia za
panowania króla Alfonsa VI, tego samego, który w 1085 r. trwale zdobył Toledo
dla chrześcijaństwa. Właśnie postać tego
władcy jest dla autorki pretekstem do
ukazania złoŜoności procesu reconquisty
(w tle pojawia się teŜ postać Cyda –
Rodriga Diaza de Bivara – i jego prawdziwa charakterystyka jako typowego
najemnika słuŜącego obu stronom konfliktu).
Z jednej strony Alfons walczył
z Maurami, przesuwając granice swego
królestwa na południe, z drugiej jednak
był miłośnikiem ich kultury będącej
symbolem wyrafinowania cywilizacyjnego i luksusu. Autorka pisze teŜ na s. 104,
iŜ jest nawet wysoce prawdopodobnie, Ŝe
sam Alfons pisał jedynie po arabsku.
Faktem jest, Ŝe w zdobytym Toledo król
pozostawił Maurom ich meczety i zezwolił na praktykowanie wiary. Poza tym
za panowania Alfonsa i jego następców
miasto stało się „intelektualną stolicą
Europy” z uwagi na liczbę bibliotek
i księgozbiorów. Arabski pozostał tam
językiem nauki i kultury. W latach 1125–
1151 roku biskup Raimundo nadał kompleksowi szkół nazwę, która się szeroko
przyjęła: Szkoła tłumaczy. Stała się ona
elementem europejskiej wymiany kulturowej między chrześcijanami a światem
islamu i ocaliła bogatą spuściznę antyczną w grece i łacinie, przełoŜoną na arabski.
Wspólnym czynnikiem łączącym
rozdziały VIII (Andaluzyjczyk w Londynie – s. 106–113) i IX (Odpływając w siną
dal – s. 114–125) są kolejne sylwetki
wybitnych ludzi pochodzenia Ŝydowskiego. Pierwszy z nich to Pedro Alfonso, ochrzczony w wieku 40 lat śyd działający w pierwszej połowie XII w. To
jedna z ciekawszych, a mniej znanych
postaci z kręgu europejskiej nauki i medycyny. Jego ojcem chrzestnym był sam
król Aragonii Alfons I, który towarzyszył
ceremonii chrztu w 1106 r. w niedawno
zdobytym mieście Huesca. W dość mało
znanych okolicznościach Pedro trafił potem do Anglii na dwór Henryka I, gdzie
zasłynął jako jeden z najwybitniejszych
medyków i astronomów. Znany był takŜe
późniejszemu o kilka wieków Geoffreyowi Chaucerowi, autorowi Opowieści kanterberyjskich.
W Europie Pedro Alfonso stał się
jednak znany nie tyle jako naukowiec i lekarz, ile twórca czy popularyzator gatunku tzw. powieści szkatułkowej. KsiąŜeczka, którą napisał – Disciplina clericalis (tłumaczona jako Opowieści duszpasterskie lub Edukacja kapłańska), była
zupełnym marginesem jego twórczości,
jednak z uwagi na swą formę literacką
stała się znana wielu autorom i stanowiła
dla nich model inspiracji – przykładami
Dekameron Boccacia czy Don Kichot
Cervantesa. Warto dodać, Ŝe na gruncie
literatury polskiej dobrym przykładem
jest Rękopis znaleziony w Saragossie
Jana Potockiego (potem mistrzowsko
zekranizowany przez Wojciecha Hasa).
Pedro Alfonso nie był bynajmniej pierwszym autorem z kręgu „powieści szkatułkowej”, na co wskazuje sama autorka
Recenzje W Omówienia W Polemiki
(s. 110), lecz jego ksiąŜeczka po prostu
„trafiła na swój czas”, a gatunek i konstrukcja literacka zaczęły ulegać upowszechnieniu i naśladownictwu w Europie.
Następna z ksiąŜek Pedra była juŜ
bardziej kontrowersyjna: O ile „Opowieści kanterberyjskie” do dziś pozostały
wyśmienitą lekturą, choćby dlatego, Ŝe
pośrednio i bezpośrednio uczą nas, iŜ nie
jest łatwo o prawdy absolutne, o tyle
„Rozprawa z śydami” stanowi bezwzględną i często nie przebierającą w słowach polemikę teologiczną, obraźliwą
dla obu wspólnot, z którymi rozstawał się
Pedro. KsiąŜka ta jest nie tylko atakiem
przeciwko judaizmowi, przeprowadzonym w formie dialogu pomiędzy MojŜeszem (reprezentującym starą religię)
a Piotrem (reprezentującym religię nową); jest pełnym goryczy potępieniem
w czambuł całej wspólnoty cywilizowanych ludzi, którzy czytali i pisali po arabsku oraz rozumieli tablice astronomiczne,
zarówno Ŝydów, jak i muzułmanów. Jako
rozwlekła i często jadowita diatryba,
stała się głównym źródłem późniejszej
antyŜydowskiej i antymuzułmańskiej retoryki. Zarazem jednak, paradoksalnie,
zawierała szczegółową i dosyć zręczną
charakterystykę zarówno judaizmu, jak
i islamu, napisaną przez człowieka, który
całkiem nieźle znał obie religie i ich
święte teksty. Korzystając ze swej wiedzy
oraz biegłej znajomości hebrajskiego
i arabskiego, Pedro wprowadził do walki
pomiędzy religiami rabiniczne metody
i literaturę (s. 112).
191
Umieszczona niŜej przez M.R. Menocal ocena utworu i postawy ideowej
Pedra jest na szczęście wolna od krańcowości współczesnej nam „politycznej
poprawności” i nie osądza go zbyt krytycznie, choć gdzieś ten wątek „szanowania wielokulturowości” u niej się dalej
pojawia. Autorka wskazuje na całą złoŜoność sytuacji, w jakiej przyszło Ŝyć
Pedrowi, i złoŜoność jego losu, gdy zmuszony był w 1106 r. przyjąć chrzest jako
dorosły człowiek. Menocal pisze więc:
Pedro był Andaluzyjczykiem, lecz jako
śyd nawrócony na katolicyzm oraz autor
bardzo poczytnej antyŜydowskiej i antymuzułmańskiej polemiki był poniekąd
ucieleśnieniem samego sedna konfliktu.
Jak naleŜy się spodziewać, w jego „Rozprawie” na pierwszy rzut oka widać pogardę i lekcewaŜenie chrześcijaństwa dla
swych siostrzanych religii. JednakŜe tuŜ
pod warstwą tej retoryki wyczuwa się świadomość wyŜszości materialnej i intelektualnej kultury dwóch wspólnot, które nie
wyznają prawdziwej wiary (s. 112–113).
Problem śyda konwertyty i jego negatywnego stosunku do ziomków jest dobrą
okazją do pokazania amerykańskim studentom, wychowanym w kulcie „politycznej poprawności”, Ŝe moŜe oto zaistnieć paradoks „śyda antysemity” (jednym z najbardziej znanych był przecieŜ
sam Karol Marks!).
Drugim z bohaterów wspomnianego
rozdziału IX autorka uczyniła Jehudę Haleviego (czy raczej Ha Leviego?), jednego z najwybitniejszych poetów pochodzenia Ŝydowskiego wywodzących się
192
Recenzje W Omówienia W Polemiki
z Andaluzji, tworzącego teŜ na przełomie
XI i XII wieku w Aleksandrii. Dla Haleviego tylko arabski był w stanie wyrazić głębię emocji towarzyszących miłości
czy przeŜywaniu modlitwy, a nie hebrajski. Jego twórczość to takŜe dla M.R.
Menocal problem sprzeczności pomiędzy
arabizacją Sefardyjczyków a zachowaniem przez świeckie, Ŝydowskie elity
kulturalne Al-Andalus języka hebrajskiego. Jehuda Halevi tworzył w czasach,
gdy fundamentalizm i skrajność poglądów rządzących Almorawidów były dla
ludzi takich jak on nieznośnym cięŜarem.
Stąd teŜ uwaŜał, Ŝe dalszy pobyt w ich
państwie jest dla śydów zbyt trudny
i radził emigrację (sam przebywał w wielu miastach, m.in. w Toledo, a potem
w Egipcie). Jednak dla Haleviego i jemu
podobnych tradycyjna kultura Ŝydowska
i nowa poezja były nie do przyjęcia,
stanowiąc swego rodzaju obciąŜenie.
Opisując Ŝycie Haleviego, autorka
wskazała na problem, który stanowił widoczną rysę na niemal nieskazitelnej idei
„wielokulturowości” Hiszpanii muzułmańskiej – prześladowania śydów, które
miały miejsce w 1066 r. w Granadzie
(s. 119). Dowodem na skomplikowaną
sytuację w 1090 r. było pojawienie się
armii kastylijskiej jako sprzymierzeńca
emira taify Granady przeciwko Almorawidom, którzy zdobyli miasto. Swoistym
paradoksem twórczości Jehudy Haleviego, na którą złoŜyło się około ośmiuset
wierszy, są równieŜ utwory odwołujące
się do miłości do Jerozolimy i Syjonu –
tj. tradycji, którą odrzucał – i napisane
pod wpływem arabskim, który takŜe odrzucał.
Bardzo istotnym utworem Haleviego, zapewniającym mu trwałe miejsce
w literaturze, była Księga Chazarów lub
Księga odrzuconych zarzutów i niezbitych dowodów. Jej akcja dotyczy poselstwa autentycznej postaci – Chasdaja
ben-Szapruta – u władcy Chazarów i dysputy o charakterze religijnym, która ukazywała dobre i złe strony kaŜdej z wielkich religii. Co dziwne, lud ten jest zupełnie nieznany pani profesor Menocal:
Chazarowie byli istniejącym być moŜe
tylko w legendach ludem, który miał ponoć zamieszkiwać tereny nad Morzem
Czarnym (s. 120); i nieco dalej: Obrona
„porzuconej wiary” [tj. judaizmu –
D.W.] przez Haleviego wyłania się z fikcyjnego dialogu, którego pomysł podsunęła mu korespondencja pomiędzy Chasdajem Ibn- Szaprutem a królem Chazarów, który miał ponoć wraz ze swym
ludem nawrócić się na judaizm (s. 121).
Kwestionowanie historyczności czy
autentyczności Chazarów lub istnienia
ich państwa oraz sytuacji ich „nawrócenia na judaizm” nie świadczy zbyt dobrze
o wiedzy M.R. Menocal na temat średniowiecznych dziejów Rusi i regionu
Europy Południowo-Wschodniej. Chazarowie, lud pochodzenia tureckiego,
w VII–IX w. stworzył wzdłuŜ biegu
Wołgi oraz na terenach sięgających Kaukazu i obszaru Krymu potęŜne i rozległe
terytorialnie państwo, którego stolicą był
Itil w delcie Wołgi. Władcami byli kaganowie, a jeden z nich, imieniem Józef,
Recenzje W Omówienia W Polemiki
przyjął judaizm, co stało się przykładem
dla części jego ziomków. Sam Itil i jego
mieszkańcy byli konglomeratem róŜnych
ludów i wyznań (prawosławia, islamu,
judaizmu). O Chazarach wspominają nie
tylko źródła Ŝydowskie, ale i bizantyjskie
oraz ruskie (zwłaszcza Powieść minionych lat Nestora). Dla Bizancjum byli
oni cennymi sprzymierzeńcami na północ
od Kaukazu w walce z Arabami. Kres
istnieniu państwa chazarskiego połoŜyły
wyprawy księcia ruskiego Świętosława,
podjęte w latach 60. X w.
Traktując problem nieco złośliwie
i ironicznie, Chazarowie nie mają „dobrej
prasy” takŜe i w Polsce, a tzw. wiedza
potoczna lub obiegowa na ich temat jest
praktycznie Ŝadna. Dobrym przykładem
jest ścieŜka dźwiękowa filmu Trzynasty
wojownik (z Antonio Banderasem i Omarem Sharifem w rolach głównych) – gdy
jeden z bohaterów mówi: „Jechaliśmy
przez ziemie Chazarów”, a polski przekład brzmi bardziej swojsko i „zrozumiale”: „Jechaliśmy przez ziemie Huzarów”
(sic!).
Rozdział IX zamyka analiza elementów kształtowania się hiszpańskiej
świadomości narodowej, w tym rozwaŜania autorki na temat Pieśni o moim
Cydzie (Cantar de mio Cid), anonimowego utworu powstałego w XII w.,
i autentycznej postaci wspomnianego juŜ
Rodriga de Bivara. M.R. Menocal omawia złoŜoność jego stosunków z Alfonsem VI (po klęsce chrześcijan pod Granadą, słuŜąc emirowi Saragossy, Cyd
prowadził wyprawy przeciw Kastylii),
193
a potem nawiązuje do zdobycia władztwa
w Walencji, bronionego przez Cyda do
śmierci przed Almorawidami (Berberowie zdobyli miasto w 1102 r.). Paralelą,
na którą powołuje się autorka, jest pewna
czasowa zbieŜność Pieśni o moim Cydzie
z Pieśnią o Rolandzie i wspólne przesłanki powstawania etosu rycerza chrześcijańskiego oraz idei walki z „niewiernymi” obu utworów literackich.
Bardzo interesująco ujmuje M.R. Menocal sprawę recepcji nauki arabskiej
w Europie Zachodniej i kwestię dróg,
którymi filozofia, matematyka, znajomość Koranu tam przenikały. Kolejny
etap charakterystyki tego problemu znalazł się w rozdziale X – Opat i Koran
(s. 126–136). Czytelnik moŜe się sporo
dowiedzieć na temat kontaktów niektórych ludzi tworzących XII-wieczną elitę
intelektualną Europy Zachodniej (Piotr
Czcigodny, opat Cluny, Piotr Abélard)
z Al-Andalus i ich skutków. Ciekawą
informacją jest to, iŜ Heloiza, będąca
jedną z najbardziej uczonych kobiet
swoich czasów i jednocześnie bohaterką
jednego z najsłynniejszych romansów
średniowiecza (z Abélardem), nazwała
swe dziecko imieniem „Astrolabium”.
Ten instrument astronomiczny i nawigacyjny był symbolem zainteresowania postępem i rozkwitem cywilizacji,
które według wielu światłych ludzi tamtej epoki dokonały się w Hiszpanii, oraz
naukowych fascynacji Heloizy. Pierwszym człowiekiem Zachodu, który przywiózł wieść o istnieniu astrolabium, był
wielki uczony przełomu X i XI w., Ger-
194
Recenzje W Omówienia W Polemiki
bert z Aurillac, późniejszy papieŜ Sylwester II, przyjaciel cesarza Ottona III
i św. Wojciecha. Gerbert przywiózł do
Leodium (obecnie Liége) jedyny egzemplarz tego urządzenia, uznawanego wtedy za cud techniki i cywilizacji. Fascynacja nim przetrwała końca XIV w., kiedy
to Geoffrey Chaucer napisał w 1391 r.
niedokończony utwór Księga astrolabium. M.R. Menocal, opisując tę fascynację, nie przypuszczała zapewne, Ŝe
jeszcze w XXI w. znajdą się w Polsce
wielbiciele tego instrumentu naukowego.
Latem 2008 r. krajowa prasa doniosła
bowiem o kradzieŜy astrolabium z pomnika Mikołaja Kopernika w Warszawie
(sic!). Zrobili to jednak najprawdopodobniej nie jacyś fani czy wielbiciele
astronomii,, lecz miłośnicy metali kolorowych i ich cudownej przemiany w gotówkę w punkcie skupu.
Być moŜe, jak przypuszcza autorka,
to dziwne imię nadane dziecku było Rezultatem wysłuchania opowieści opata
Piotra Czcigodnego, który udał się w podróŜ za Pireneje do Kastylii i Galicji.
Fascynacja postępem przybierała w dziejach róŜne formy. Jakieś 800 lat potem,
w pewnym wielkim (głównie terytorialnie) kraju, ludzie Ŝyjący w realnie egzystującej utopii nadawali swym dzieciom
imiona będące symbolem tamtejszej
wiary w szybki postęp i „lepsze jutro
całej postępowej ludzkości” – „Traktor”,
„Władlen”, „Marksina” itp.
Profesor Menocal opisuje wizytę
opata Piotra w Hiszpanii (1142), zwłaszcza w Toledo, i wskazuje na jej kilka
istotnych wątków: jego kontakty z tamtejszymi chrześcijanami – Mozarabami
i próbę narzucenia im modelu kluniackiego, ale przede wszystkim na ogromne
zainteresowanie opata językiem arabskim
jako językiem nauki i cywilizacji, a takŜe
matematyką i Koranem. Dzięki współpracy z Robertem Kettonem, Anglikiem
znającym arabski, opat Piotr był tym,
który zapoczątkował szersze zainteresowanie oświeconych Europejczyków matematyką, zwłaszcza algebrą i cyframi
„arabskimi”, ale przede wszystkim efektem tej współpracy było przetłumaczenie
Koranu na łacinę, co dało początek studiom nad tą księgą na Zachodzie. Kontakty obu Piotrów – Czcigodnego i Abélarda – a potem i wielu innych z dorobkiem naukowym Hiszpanii muzułmańskiej sprawiły, zdaniem M.R. Menocal,
Ŝe diametralnie zmieniły się zarówno
sylwetka intelektualistów europejskich,
jak i profil ich zainteresowań. Problemy
przedstawione w tej części ksiąŜki naleŜą
do bardziej frapujących – takŜe dzięki
ukazaniu zderzenia postaw ideowych,
zobrazowaniu reprezentowanej przez
Piotra Czcigodnego i Abélarda fascynacji
wiedzą, takŜe i tą czerpaną od „niewiernych”, oraz naszkicowaniu poglądów,
jakie reprezentował św. Bernard z Clairvaux, jedna z czołowych postaci ówczesnej Europy, a takŜe zakon cystersów
– czyli Ŝarliwej wiary i idei wypraw
krzyŜowych.
Mniej znanym epizodem jest teŜ
stosunek Piotra Czcigodnego do muzułmanów i Ŝydów. Przeciw tym ostatnim
Recenzje W Omówienia W Polemiki
Piotr napisał utwór polemiczny Liber
adversus Iudaeorum inveteratam duritiem, który był najprawdopodobniej oparty na wspomnianej wcześniej rozprawie
Pedra Alfonsa. Opat Piotr był takŜe tym,
który jako jeden z pierwszych odwaŜył
się podjąć dysputę z Bernardem z Clairvaux o moŜliwości pogodzenia rozumu
z wiarą oraz o upadku kultury i szerzącej
się powszechnej ignorancji. Przetłumaczony na łacinę egzemplarz Koranu i jego wręczenie Bernardowi były okazją do
wypowiedzenia przez Piotra gorzkiej
refleksji, iŜ chrześcijanie nie znają mowy
Apostołów, a cóŜ dopiero takiego języka
jak arabski, który jest kluczem dostępu
do wiedzy i filozofii (s. 134).
Kolejny bardzo interesujący wątek
recepcji wpływów Ŝydowskich i arabskich w kulturze europejskiej zawarty został w rozdziale XI, zatytułowanym Dary, a omawiającym postać będącą symbolem bardzo szerokich horyzontów intelektualnych i łączącą umiejętności tłumacza, medyka, astrologa, a nawet nekromanty – chodzi o Michaela Szkota
działającego na dworze w Palermo za
panowania cesarza Fryderyka II Hohenstaufa. Władca ten, będąc takŜe jednym
z najlepiej wyedukowanych ludzi swej
epoki, bardzo był znany z fascynacji
i zainteresowania islamem, kulturą muzułmańską i grecką. Warto dodać, Ŝe
wyznawcy islamu stanowili wtedy ok.
40–50% ludności Sycylii, tworzyli takŜe
znaczącą część armii cesarskiej. Fryderyk nie wahał się jednak stłumić krwawo
powstania muzułmanów wywołanego
195
jego restrykcyjną polityką fiskalną i Rozpoczął politykę ich deportacji do Afryki
Północnej (skutecznie dokończył ją po
upadku Hohenstaufów Karol Andegaweński).
M.R. Menocal omawia w tym rozdziale wspaniały rozwój kulturowy normańskiej Sycylii (do 1194 r.), a potem za
czasów panowania Hohenstaufów, w tym
konkretne sylwetki intelektualistów muzułmańskich (np. znany geograf Al-Idrisi).
Na dworze Fryderyka działał teŜ geniusz
matematyczny, Leonardo Fibonacci (znany jako kryptolog i twórca słynnego
ciągu). Mecenat cesarski przyczynił się
do wzmoŜenia kontaktów naukowych i wymiany kulturalnej z Al-Andalus, zwłaszcza za sprawą działalności translatorskiej
Michaela Szkota, który dokonał tłumaczenia dzieł Majmonidesa i Awerroesa,
a takŜe rozpowszechnił je poza Sycylią.
Współczesnym odpowiednikiem Fryderyka i jego zainteresowania cywilizacją
islamu był w Kastylii król Ferdynand III,
zdobywca Sewilli, który przyczynił się
do ostatecznego pokonania Almohadów.
W rozdziale X autorka podjęła wątek
mecenatu władców chrześcijańskich Półwyspu Iberyjskiego, w tym przede wszystkim wspomnianego Ferdynanda, i ich
łaskawej polityki wobec kultury Ŝydowskiej i muzułmańskiej (tu wcześniejsza
postać Alfonsa VI). Zamierzonym przez
M.R. Menocal kontrastem i paradoksem
jest ukazanie zgubnych działań samych
muzułmanów – fanatycznych i nietolerancyjnych Almorawidów i Almohadów
(a takŜe okoliczności ich upadku poli-
196
Recenzje W Omówienia W Polemiki
tycznego). Zwłaszcza emirowie almohadzcy zadecydowali o wygnaniu śydów
z wielu miast Al-Andalus. Owi przymusowi emigranci udali się m.in. do Kastylii, gdzie wydatnie wzmocnili ludność
zarabizowaną (Mozarabów) i tzw. mudejarów – muzułmanów Ŝyjących pod panowaniem chrześcijan – i stali się pomostem między tymi społecznościami
a światem kultury, jaki pozostawili
w Al-Andalus. Jak wskazała autorka
ksiąŜki, wiek XIII był okresem rozkwitu
wymiany kulturalnej między Zachodem
i światem islamu, co miało wyraz m.in.
w liczbie przekładów literackich (m.in.
wtedy dokonano tłumaczenia wszystkich
dzieł Arystotelesa na łacinę, z komentarzami Ŝydowskimi i arabskimi). Zamknięciem rozdziału X jest ukazanie okoliczności powstania emiratu Granady
i działalności załoŜyciela tamtejszej Dynastii Nasrydów (Ibn Jussufa ibn Nasra,
znanego teŜ jako Ibn Ahmar), której
efektem była znacząca rozbudowa sławnej Alhambry. M.R. Menocal sądzi, iŜ
miarą wrogości samych muzułmanów do
Almohadów, uwaŜanych za fanatyków
i barbarzyńców z pustyni, był fakt, Ŝe
wspierali oni Ferdynanda przy zdobyciu
Kordoby (wspomniany emir IbnAhmar).
Wynikało to jednak z jego zobowiązań
nie tylko sojuszniczych, ale i wasalnych.
ZłoŜoność świata Al-Andalus i chrześcijańskiego stosunku do niego ukazuje
symbolicznie decyzja Ferdynanda III,
który po zdobyciu Sewilli w 1248 r.
otoczył opieką tamtejszych muzułmanów
i Ŝydów, a symbolem nowego porządku
stała się potem budowa katedry na miejscu wielkiego meczetu Almohadów (reliktem architektury islamu jest do dziś
słynna wieŜa La Giralda, będąca uprzednio minaretem). Do dziś turyści z całego
świata mogą teŜ podziwiać relikty średniowiecznej architektury Sewilli, w tym
zbudowany w stylu mudejar Alkazar
z 1364 r. oraz zachowaną dzielnicę Ŝydowską, które oglądał z zachwytem autor
niniejszej recenzji. Równie symboliczny
jest takŜe wygląd grobowca Ferdynanda
III, pochowanego w katedrze, na którym
to grobowcu umieszczono napisy po łacinie, hebrajsku i arabsku.
Tematem rozdziału XII, noszącego
tytuł Wyklęci w ParyŜu (s. 146–156), jest
problem recepcji myśli i twórczości Arystotelesa zarówno przez ówczesnych intelektualistów, jak i Kościół, w tym takŜe
jego „chrystianizacja”. W 1210 r. synod
w ParyŜu obłoŜył klątwą komentarze
Awerroesa do dzieł tego genialnego filozofa. RównieŜ w statutach uniwersytetu paryskiego, późniejszej Sorbony, znalazł się zakaz studiowania komentarzy,
a takŜe dzieł przyrodniczych Arystotelesa
i jego Metafizyki. Okazało się jednak, Ŝe
kościelne zakazy nie są w stanie zahamować chęci poznawania jego twórczości.
„Nowy” Arystoteles był wykładany oficjalnie od 1255 r., ale aŜ 219 jego twierdzeń zostało obłoŜonych klątwą Kościoła
w roku 1277 przez biskupa Stefana Tempiera. Bardzo ciekawym wątkiem opisywanym przez autorkę jest recepcja myśli
Arystotelesa i myśli greckiej w ogóle
w świecie islamu oraz przekład dzieł tej
Recenzje W Omówienia W Polemiki
myśli. Równie interesująco ukazano Ŝycie i twórczość Majmonidesa oraz Awerroesa jako przyczynek do bogactwa myśli Hiszpanii muzułmańskiej. Bardzo zajmująco wypadł teŜ opis losów ich badań
nad filozofią grecką pod panowaniem nietolerancyjnych Almohadów. Krótkim
zamknięciem rozdziału XII jest ukazanie
rozkwitu kultury umysłowej w XIII-wiecznym ParyŜu i badań nad Arystotelesem
takich ludzi, jak Albert Wielki czy Tomasz z Akwinu, twórca Sumy teologicznej.
Nader interesująca pod względem
poznawczym kwestia rozkwitu filozofii
Ŝydowskiej i myśli Majmonidesa w Hiszpanii, a takŜe mecenatu króla Alfonsa X,
zwanego Mądrym (1252–1284), została
omówiona w rozdziale XIII, zatytułowanym Wizje zaświatów (s. 157–165). Jego
bohaterem jest m.in. MojŜesz z Leónu,
mieszkający na przełomie XIII i XIV
wieku w Avila (zm. w 1305 r.). Był on
autorem długiego cyklu broszur tworzących księgę Zohar (Blasku), zawierającą
sedno mistycznej filozofii Ŝydowskiej,
zwanej Kabałą. M.R. Menocal bardzo
ciekawie przedstawiła losy jego twórczości, a takŜe pewnej mistyfikacji polegającej na tym, Ŝe po to, by sprzedać swe
ksiąŜeczki, MojŜesz nie występował jako
rzeczywisty autor, lecz „kopista” dzieł
rabbiego Szymona ben Johaja z Galilei,
u którego rzekomo przez 15 lat pobierał
nauki.
Ta część ksiąŜki to równieŜ okazja
do zaznajomienia się z głównymi nurtami filozofii Ŝydowskiej i konfliktami
197
ideowymi wewnątrz judaizmu oraz z tradycją Ŝydowską. Autorka zamieściła teŜ
w tym rozdziale opis prób stworzenia
przez Alfonsa X szkoły wyŜszej w Sewilli, mającej w załoŜeniu przyćmić rangę
i dorobek wspomnianej „Szkoły tłumaczy” z Toledo, przede wszystkim jednak
zajęła się omówieniem zastępowania pod
patronatem królewskim arabskiego i łaciny w przekładach – powstającym wówczas językiem kastylijskim jako literackim. Kastylijski stał się tworzywem
nowo powstających dzieł literackich, dokumentów i kronik, co w sposób bardzo
widoczny zaczęło umacniać jego pozycję
i wpłynęło na rozpowszechnienie tego
języka. Jednym z rezultatów wykorzystywania kastylijskiego był literacki
przekład Księgi drabiny, utworu opisującego słynną podróŜ Mahometa do Jerozolimy, autorstwa „Abrahama z Toledo,
śyda”. Ciekawym epizodem odrodzenia
kulturalnego na dworze króla kastylijskiego był równieŜ opisany przez autorkę
pobyt Florentczyka, Brunetto Latiniego,
autora znanego dzieła Skarbiec wiedzy,
będącego czymś pośrednim między podręcznikiem retoryki a ówczesną encyklopedią i bestiariuszem (wyd. polskie
1992).
Z rozdziału XV – Zagraniczni dostojnicy na dworach (s. 166–176) – czytelnik moŜe się dowiedzieć o wizycie
słynnego historyka muzułmańskiego, Ibn
Halduna/Chalduna, autora Wprowadzenia do historii (Muqaddimah), która
miała miejsce w 1364 r. u króla Piotra
Okrutnego w Sewilli. Pewnym symbo-
198
Recenzje W Omówienia W Polemiki
lem było to, Ŝe król przyjął Ibn Halduna
w Alkazarze, świeŜo zbudowanym w stylu mudejar na miejscu pałacu Almohadów. Budowla ta, wzniesiona z rozkazu
króla chrześcijańskiego, do złudzenia
przypominała architekturę i styl pokonanych Maurów. Elementem architektonicznym, który dziś moŜe się wydać pewną
sprzecznością, były ozdobne arabskie napisy, zachowane do dziś, w tym nawet
takie jak: Jedynym zwycięzcą jest Allach
(wa la ghalib il Allah). Mimo zwalczania
Maurów jako przeciwników politycznych
i ekspansji ich kosztem władcy chrześcijańscy podziwiali ich bogactwo, standard
Ŝycia i rozwój cywilizacyjny oraz wspaniałość architektury. Profesor Menocal
przytacza opowieść (która wydaje się
prawdziwa) o tym, Ŝe Ferdynand III zagroził śmiercią tym, którzy ośmielą się
zniszczyć minaret Wielkiego Meczetu
w Sewilli (s. 171).
W dalszej części rozdziału opisane
są losy Ibn Halduna, w tym jego działalność na dworze emira Mohammeda V
w Granadzie (a potem w Maghrebie),
a takŜe postać jednego najbardziej wówczas znanych intelektualistów świata
islamu – wielkiego wezyra Ibn al-Hatiba.
Okres pobytu Ibn Halduna, jak pisze
sama autorka, to czasy dość szczególne,
gdy dawne meczety są przebudowywane
na kościoły lub burzone, a w pałacach
(takŜe budowanych w stylu mudejar)
rezydują juŜ władcy chrześcijańscy.
Uzupełnieniem rozdziału i kolejną odsłoną rozwoju mocno zarabizowanej kultury
Ŝydowskiej jest charakterystyka postaci
Samuela Haleviego Abulafii, który
w 1360 r. zbudował w stylu mudejar
piękną, zachowaną do dziś synagogę
w Toledo (zdobioną wewnątrz napisami
nie tylko hebrajskimi, ale i arabskimi).
Zamknięciem tej części są natomiast opis
i literackie następstwa podróŜy Geoffreya
Chaucera do Toledo w czasach rywalizacji między Piotrem Okrutnym a Henrykiem z Trastámare.
Rozdział XV – Za murami Alhambry –ukazuje schyłkowy okres istnienia
Al-Andalus i zdobycie Granady w styczniu 1492 r. przez Izabelę I i Ferdynanda
II. To nie tylko opowieść o politycznych
reperkusjach kapitulacji Mohammeda XI
(zwanego z hiszpańska Boabdilem; po
arabsku: Mohammed Abu Abdullah),
lecz takŜe o fascynacji władców hiszpańskich światem islamu i jego kulturą. Kronikarze skrzętnie odnotowali, iŜ w dniu
przyjęcia kapitulacji para królewska była
ubrana w swe najlepsze szaty, które tak
naprawdę były arabskie. Szczególnie
Izabela, która dorastała w murach sewilskiego Alkazaru, traktowała kulturę i architekturę islamu jako coś zupełnie naturalnego i znajomego „od zawsze”. TakŜe
czymś oczywistym było dla „Królów
Katolickich” ustanowienie swej siedziby
w świeŜo zdobytym mieście na terenie
Alhambry i absolutnie nie przeszkadzały
im ozdobne arabeski i napisy w tym
języku.
Oto co pisze M.R. Menocal: Odebrawszy klucze do królewskiej rezydencji
[chyba rezydencji emira – D.W.] z rąk
Boabdila, Królowie Katoliccy przez pe-
Recenzje W Omówienia W Polemiki
wien czas postępowali tak, jak nakazywało im ich średniowieczne dziedzictwo.
Przenieśli się bowiem do pałaców Nasrydów, a poboŜna Izabela kazała nawet
konsekrować meczet i zaczęła się w nim
modlić. Takie poczynania świadczyły
o tym, iŜ z otwartymi ramionami przyjmują oni dziedzictwo swych przodków
i bez zastanowienia przyznają, iŜ miejsca,
w których widnieją napisy w języku arabskim, wcale nie są im obce, podobnie jak
kultura, w której wystarczył jeden rytualny gest, by meczet stał się jak najbardziej
stosownym miejscem kultu chrześcijańskiego. Dzięki patronatowi Królów Katolickich, a potem większości chrześcijańskich monarchów Hiszpanii, ich następców, wspaniałe pałace pamięci Nasrydów przez całe wieki były otaczane stosunkowo troskliwą opieką i przetrwały do
dziś jako najlepiej zachowane zabytki
średniowiecznej islamskiej architektury
pałacowej na świecie. Lecz pogwałcenie
postanowień zawartego z Boabdilem
porozumienia i późniejsze zajadłe prześladowania muzułmanów oznaczały
w praktyce, Ŝe juŜ niebawem przepiękny
język, który zdobił niemal kaŜdy centymetr królewskiej rezydencji, stał się językiem zakazanym, a ci, którzy potrafili go
odczytać, przestali być pełnoprawnymi
obywatelami Hiszpanii (s. 179).
Zamknięciem rozdziału XV jest
pierwsza podróŜ Kolumba, mającego
szukać nowej drogi do Indii, któremu towarzyszył ochrzczony śyd Luis de Torres, będący tłumaczem z arabskiego, bo
199
właśnie ten język miał pomóc potem
w kontaktach z władcami indyjskimi.
Początkiem końca świata Al-Andalus i kultury koegzystencji chrześcijan,
muzułmanów i Ŝydów było złamanie
przez parę królewską warunków kapitulacji, dotyczących gwarancji swobody
wyznaniowej. W marcu 1492 r. wydano
pierwszy edykt nakazujący wyznawcom
judaizmu chrzest pod groźbą wygnania
i utraty mienia. Oznaczało to nieszczęście i exodus dla setek tysięcy ludzi,
którzy musieli opuścić kraj zamieszkiwany od wieków. Przyczynami i okolicznościami wydania owego edyktu, który
wynikał przede wszystkim z pozycji
uzyskanej w państwie przez Święte Oficjum – inkwizycję, prof. Menocal zajęła
się częściowo w Epilogu: pozostałości
Andaluzji. Nie pisze natomiast, kto konkretnie i dlaczego stał za polityką represji
i prześladowań – a był to przede wszystkim Tomasz de Torquemada, dominikanin z Segowii, który stanął na czele
Świętej Inkwizycji i który dzięki swej
polityce i konsekwencji pozyskał dla
swojej wizji „jednej religii” i jednolitego
społeczeństwa parę królewską, episkopat
oraz duchowieństwo.
To ta instytucja, powstała w Hiszpanii w latach 1478–1481, była jednym
z czynników, który nie tylko zapewnił
czasową stabilizację, bardzo ograniczył
wojny prywatne i zmusił szlachtę i rycerstwo oraz miasta do „ofiarności” na rzecz
wojny z „niewiernymi” w zjednoczonym
Królestwie Hiszpanii, lecz takŜe wskazał
„wroga”, jakim mieli być Maurowie, a po
200
Recenzje W Omówienia W Polemiki
ich pokonaniu – śydzi i wszyscy uznani
za heretyków i wrogich nowemu porządkowi. Działania Świętego Oficjum, kierowanego przez Torquemadę, oraz Kościoła i episkopatu hiszpańskiego w duŜej mierze przyczyniły się do rozpętania
fanatyzmu religijnego oraz wrogości
wobec „herezji” i do zadekretowania
oficjalnego podziału wszystkich na „nowych chrześcijan” (tj. ochrzczonych
Maurów, nazwanych moryskami, i śydów określanych jako marranowie) oraz
„starych”, tj. tych, których uznano za
„prawowiernych”, mających od dawna
korzenie katolickie i formalnie „czystą
krew” (tzw. limpieza de sangre). Symbolem towarzyszącym tworzeniu struktur
inkwizycji stało się straszne więzienie
Triana w Sewilli, a od tej pory nierzadkim zjawiskiem w większych i mniejszych miastach kraju stała się ceremonia
publicznego auto da fé i palenia na stosach tych „zatwardziałych w grzechu”,
którzy nie chcieli uznać swoich „błędów”.
Ostatni rozdział XVI – Gdzieś w prowincji La Mancza (s. 183–191) – jest
przejmującym opisem sytuacji w Hiszpanii po wygnaniu znakomitej większości
Maurów i śydów na przestrzeni XVI w.,
gdy pozostały po nich tylko nielicznie juŜ
zachowane budowle i domy modlitw (najczęściej zamieniane na kościoły katolickie lub przebudowywane w stylu nowej,
chrześcijańskiej architektury), dzielnice
miast, które w większości zostały pozbawione dawnych mieszkańców, a pu-
bliczne mówienie po arabsku stało się
bardzo podejrzane i niebezpieczne.
Jednak główny wątek to okoliczności napisania i wydania w 1605 r. przez
Miguela Cervantesa pierwszej części
Don Kichota. Dowiadujemy się, Ŝe pewien wędrowiec, tj. najprawdopodobniej
autor, przebywał w Toledo, gdzie w dawnej dzielnicy Ŝydowskiej Alcana nabył
jakieś arabskie ksiąŜki i papiery, traktowane jako makulatura, bo ich język nie
był juŜ zrozumiały i moŜliwy do przeczytania dla absolutnej większości mieszkańców. Wędrowiec dowiedział się, co
w nich jest, dopiero przy pomocy jakiegoś ochrzczonego Maura, a treść ta posłuŜyła Cervantesovi do napisania swego
dzieła. Ta opowieść takŜe ma widoczne
odniesienie do ówczesnych realiów.
Gdy w 1615 r. ukazała się druga
część wspomnianego dzieła, Maurów
w Hiszpanii praktycznie juŜ nie było, bo
w latach 1609 i w 1614 zostały wydane
kolejne edykty królewskie nakazujące im
bezwzględne opuszczenie kraju. M.R. Menocal omawia takŜe konstrukcję Don Kichota, literackie zabiegi Cervantesa w celu uczynienia „prawdziwym” autorem
rzekomego „Sidi Hameta Ben Engelego”,
a takŜe odbicie w ksiąŜce istniejących
wówczas realiów Ŝycia w Hiszpanii.
Spalenie biblioteki Don Kichota w ksiąŜce to oczywista aluzja do częstych aktów
niszczenia zabytków piśmiennictwa arabskiego czy Ŝydowskiego w ówczesnej
chrześcijańskiej Hiszpanii.
Ostatnia, wspomniana juŜ część, zatytułowana Epilog: pozostałości Andalu-
Recenzje W Omówienia W Polemiki
zji (s. 192–201), jest próbą odpowiedzi
na pytanie, co udało się ocalić z dawnego, wspaniałego dorobku Andaluzji i jakie przyczyny złoŜyły się na odejście
w Hiszpanii od stosowanej przez wieki
polityki tolerancji i współistnienia trzech
róŜnych społeczności i religii. Pani Menocal wskazuje tu przede wszystkim na
destrukcyjną działalność Almorawidów,
a potem Almohadów. Pierwsze masowe
prześladowania wyznawców judaizmu,
jakie miały miejsce w Kastylii i w innych
krajach chrześcijańskich w latach 90.
XIV w., to przede wszystkim, jej zdaniem, efekt zdziczenia obyczajów i obwiniania ludności Ŝydowskiej za „czarną
śmierć” i inne, mniejsze zarazy. W odejściu od polityki tolerancji „Królów Katolickich” – Ferdynanda i Izabeli – autorka
słusznie widzi efekt wpływów inkwizycji, ale nie ma racji, gdy twierdzi, Ŝe
naciski Świętego Oficjum i niektórych
ludzi Kościoła w sprawie polityki wrogiej śydom i Maurom mogli owi monarchowie zignorować i zupełnie się z nią
nie liczyć. W Epilogu znalazły się takŜe
refleksje na temat twórczości Salmana
Rushdiego (zwłaszcza Ostatniego westchnienia Maura), nietolerancji ajatollahów irańskich czy spalenia wskutek
ostrzału artyleryjskiego Serbów bośniackich biblioteki w Sarajewie, a takŜe bardzo interesująca historia przechowania
Ŝydowskiego egzemplarza Hagady z Sarajewa w Kosowie przez rodzinę albańską. Zamknięciem omawianej ksiąŜki jest
Postscriptum i gorzka refleksja autorki
na temat wydarzeń z 11 września 2001 r.
201
(jej ksiąŜka została ukończona kilka tygodni wcześniej).
Uzupełnieniem jest dość obszerna
bibliografia dotycząca dziejów Hiszpanii
muzułmańskiej i jej kultury, głównie
anglojęzyczna, oraz niektóre ze źródeł
drukowanych. W ksiąŜce został teŜ zamieszczony krótki wywiad z autorką na
temat genezy tytułu, pojęcia „kultura tolerancji”, niektórych faktów zawartych
w ksiąŜce, a mogących mieć odniesienie
do naszych czasów, recepcji cywilizacji
Maurów w Europie średniowiecza, pamięci muzułmanów o Al-Andalus itp.
Interesującym pomysłem jest zamieszczenie szeregu pytań i tematów do dyskusji dla studentów. Dodatkiem do treści
mogą być trzy mapki, które są jednak
bardzo, a nawet zbyt ogólne i niewiele
mówią o problemie.
KsiąŜkę Marii Rosy Menocal dość
trudno ocenić jednoznacznie. Na pewno
jej kluczowym walorem jest ukazanie
kultury Al-Andalus oraz ludzi, którzy ją
tworzyli. Autorka dobrze sobie radzi jako
językoznawca i badacz cywilizacji, natomiast juŜ nie zawsze jako historyk
mediewista. Wiele problemów jest teŜ
niekiedy oderwanych od kontekstu wydarzeń politycznych. Jest to kwestia bardzo
istotna, bo niełatwą sztuką jest połączenie kilku elementów, takich jak ukazanie
zagadnień z kręgu kultury, literatury,
poezji, architektury itp. oraz umiejętne
włączenie tego wszystkiego w kontekst
wydarzeń politycznych. To trudne zadanie udało się z powodzeniem wykonać
np. takim wybitnym badaczom, jak Ste-
202
Recenzje W Omówienia W Polemiki
ven Runciman, Georgij Ostrogorski czy
Philip Hitti.
M.R. Menocal sama się zastrzegła,
Ŝe jej zamiarem nie było pisanie kolejnej
historii Hiszpanii, lecz serii miniatur,
i w zestawieniu końcowym odsyła do
innej literatury. Problem leŜy jednak
w tym, Ŝe o pewnych rzeczach z kręgu
historii politycznej po prostu trzeba napisać, bo nie wszyscy ze współczesnych
studentów lub innych czytelników chcą
bądź lubią sięgać po inne opracowania
niŜ te zadane lub przeczytane. Obraz
problemu, podany czasem w zbyt uproszczonej formie, na długo moŜe zostać
w pamięci jako prawdziwy i „jedynie
słuszny”. Niekiedy tło polityczne ksiąŜki
jest pokazane zbyt wycinkowo i ogólnie,
co niestety nie daje dobrego obrazu sytuacji i tym samym bardzo go upraszcza
czy nawet zniekształca.
Jak juŜ wcześniej wspomniano, brak
jest w ksiąŜce dobrej, konkretnej charakterystyki wydarzeń politycznych zwłaszcza po podboju Półwyspu Iberyjskiego
przez muzułmanów w latach 711–715
i następnych, szczególnie zaś brakuje
opisu zdobycia i utrzymania władzy
przez Abd ar-Rahmāna w latach 755/6–
764 czy burzliwych wydarzeń z IX w.
(np. buntu i pacyfikacji Toledo). Bez
tego otrzymujemy nieco zbyt idealistyczny i przesłodzony obraz „muzułmańskiej
Arkadii” w Hiszpanii oraz „poezji wielokulturowości” czy „kultury tolerancji”,
który zakłócają jakieś mało istotne i niewaŜne problemy.
Trzeba z całą mocą zaznaczyć, Ŝe
teren Al-Andalus w okresie VIII–IX w.
nie był oazą spokoju, lecz widownią
burzliwych walk o władzę (bunty Berberów, którzy uwaŜali, Ŝe Arabowie zagarnęli najlepsze ziemie na południu, a im
oddali jałową i nieurodzajną północ;
częste zmiany emirów; krwawe zaburzenia wewnętrzne) i konfliktów, o których
moŜna więcej napisać w osobnej ksiąŜce,
a nie w niniejszej recenzji. Na określenie
„ozdoba świata” Hiszpania muzułmańska
zasługuje chyba tak naprawdę dopiero od
początku wieku X i do początku XI w.,
potem rozpoczyna się okres kryzysu
władzy Omajjadów i rozpadu ich państwa, następnie walk wewnętrznych
między poszczególnymi taifami, który
chrześcijanie wykorzystują do zagarnięcia obszarów aŜ po Tag. Kolejny etap
rozkwitu cywilizacyjnego Al-Andalus
czy oŜywienia jego kontaktów kulturalnych z Europą Zachodnią przypada paradoksalnie na okres rządów Almorawidów,
a potem Almohadów, od schyłku XI w.
do pierwszej połowy XIII w., i to mimo
ich nietolerancji oraz fanatyzmu, a niekiedy nawet wbrew nim. Jest to zatem
zjawisko, które istnieje niejako równolegle.
W idyllicznym wręcz rozwoju kulturowym Al-Andalus dla M.R. Menocal
przykrym dysonansem i epoką prawdziwych problemów jest dopiero okres panowania wspomnianych Berberów, trwający ponad 150 lat; wydarzenia roku
1009 mogą stanowić dla autorki jedynie
„drobny zgrzyt” czy swoiste preludium.
Recenzje W Omówienia W Polemiki
Tymczasem kryzysy władzy i zaburzenia
wewnętrzne istniały jednocześnie z budową wspaniałości cywilizacji muzułmańskiej w Hiszpanii, niejako „od zawsze”, tj. od czasów tuŜ po podboju.
RównieŜ nie tak jednoznaczna, lecz
bardziej złoŜona jest kwestia tolerancji
i rzekomego braku większych napięć
między poszczególnymi grupami wyznaniowymi, co niekiedy teŜ bardzo epizodycznie pojawia się w omawianej ksiąŜce. Spośród sporej liczby konfliktów
wewnętrznych wieku IX autorka dostrzega jedynie wydarzenia roku 855 i problem „ubiegania się o męczeństwo”
u chrześcijan. Tymczasem ów kryzys
i destabilizacja, których niewielką częścią było wspomniane przed chwilą wydarzenie, zostały czasowo opanowane
dopiero w pierwszej połowie X w. przez
Abd ar-Rahmāna III i to od jego panowania tak naprawdę rozpoczyna się „złoty wiek” w Al-Andalus. Na pewno zaletą
ksiąŜki jest pokazanie fascynacji chrze-
203
ścijan (często równieŜ samych monarchów) kulturą Ŝydowską i muzułmańską,
takŜe w czasach po zakończeniu głównego etapu reconquisty, np. w XIV w., gdy
powstają takie dzieła architektury w stylu
mudejar, jak Alkazar w Sewilli czy synagoga Abulafii w Toledo. TakŜe wspaniały rozkwit kulturalny Granady to czasy,
gdy reconquista wyparła juŜ Maurów
z większości ich ziem. Warto podkreślić,
Ŝe mocną stroną omawianej pracy mogą
być Ŝyciorysy luminarzy kultury (zaprezentowane niekiedy na tle wydarzeń politycznych, ale na dobrą sprawę ukazywanych dopiero od XI w.).
Omawiana ksiąŜka moŜe być dobrym przyczynkiem do ukazania dziejów
cywilizacji islamu w Hiszpanii, jednak
byłaby znacznie lepsza, gdyby autorka
lepiej wkomponowała wątki z historii
kultury w historię polityczną, bo bez tego
obraz problemu zawsze będzie niepełny
i zbyt uproszczony.
DARIUSZ WYBRANOWSKI
Komitet Redakcyjny
Tadeusz Białecki (redaktor naczelny), Janusz Faryś
Danuta Kopycińska, Kazimierz Kozłowski, Erazm Kuźma
Józef Stanielewicz, Robert Woźniak
Redaktor Wydawnictwa
Krzysztof Gołda
Korektor
Małgorzata Szczęsna
Okładkę projektował
Ludwik Piosicki
Skład komputerowy
Ewa Radzikowska-Król
© Copyright by Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 2009
ISSN 0552-4245
Adres redakcji: 71–101 Szczecin, ul. A. Mickiewicza 66
tel. (091) 444 20 12
e-mail: wnus@uoo.univ.szczecin.pl
W Y D A W N I C T W O N A U K O WE U N I WE R S Y T E T U S Z C ZE C I Ń S K I E G O
Nakład 180 egz. Ark. wyd. ..... Ark. druk. ..... Format B5. Oddano do druku w
......... 2009 r. Druk ukończono w ........ 2009 r.
Cena zł 20,00 (w tym 0% VAT)
USPol ...../2009
UNIWERSYTET
SZCZECIŃSKI
PRZEGLĄD
ZACHODNIOPOMORSKI
K
W
SZCZECIN 2009
A
R
–
T
A
L
ROCZNIK XXIV (LIII)
N
–
I
K
ZESZYT 1
2009
1
NUMER INDEKSU 37136X
ISSN 0552-4245
PRZEGLĄD ZACHODNIOPOMORSKI 2009/1
PRZEGLĄD ZACHODNIOPOMORSKI 2009/1
PRZEGLĄD ZACHODNIOPOMORSKI 2009/1