(October) 2010r. No 20 (1010)
Transcription
(October) 2010r. No 20 (1010)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï www.nowykurier.com Canadian Law and Order: The Courts By Adam Chapnick To an outsider, the structure of the Canadian judiciary is just as complicated as the legal challenges that it faces every day. The British North America Act of 1867 granted the federal government jurisdiction over criminal law but left the provinces with the primary responsibility for the administration of justice. So the provinces run the federal courts, but the judges in those courts are appointed by the federal government. To confuse matters further, the provinces also have their own courts, and in this case they appoint the judges themselves. The final court of appeal in Canada is the Supreme Court. It replaced Britain’s Judicial Commi ttee of the Privy Council in 1949. Canada’s policy of appointing judges differentiates us from the Skandaliczne śledztwo Śledztwo dotyczące katastrofy prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku prowadzone jest moim zdaniem skandalicznie i zamiast odkrywać prawdę, wciąż nas od niej oddala - mówi w rozmowie z „Nowym Kurierem” Bogdan Święczkowski - były prokurator i szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Gdy rozmawiamy, zbliża się 6 miesięcy od daty katastrofy, w której zginął Lech Kaczyński i towarzyszące mu osoby. Jak Pan, jako prokurator z wieloletnim stażem pracy, ocenia sposób prowadzenia tego śledztwa? Oceniam bardzo negatywnie. Już od pierwszych godzin, w zasadzie nawet od pierwszych minut popełniano błąd za błędem. Tych błędów, zaniechań, wpadek i niedopatrzeń była taka ilość, że ich przypadkowość można poddać w wątpliwość. Nie dziwię się tym, którzy mówią, że to nie były błędy tylko celowe matactwo obliczone na zatarcie śladów i ochronę winowajców. Jakie błędy ma Pan na myśli? Najistotniejszym uchybieniem jest nie zawarcie przez Prokuratora Generalnego RP w pierwszych godzinach lub dniach po katastrofie porozumienia z jego odpo wiednikiem w Moskwie o powołaniu wspólnego zespołu śledczego. Jednoznacznie pozwalają na to przepisy polskiego kodeksu postępowania karnego a to art. 589 b i dalsze. Porozumienie takie nie jest umową między państwową, umową międzynarodową i nie wymaga drogi ratyfikacyjnej. Nie wiem dlaczego, ale przedstawiciele Prokuratury Generalnej ten temat pomijają lub nim się nie zajmują. Po drugie: śledztwo w sprawie pro wadzą li tylko prokuratorzy wojskowi, bez udziału prokuratorów cywilnych. W Polsce prokuratorzy wojskowi rzadko zajmują się sprawami o dużym znaczeniu o kontekście międzynarodowym, a przecież katastrofa, w któ rej zginął urzędujący prezy dent Polski to sprawa najwyższej rangi. Znacznie większe doświadczenie w tym zakresie mają prokuratorzy cywilni, którzy na co dzień wyjaśniają we współpracy międzynarodowej sprawy za bójstw, uprowadzeń, rozbijają ES TA B LIS HED 1 9 7 2 ISSN 0848-1946 United States where most judges are elected. Critics of the Canadian process call it undemocratic. In the U.S., they like to argue, judges are accountable to the people. In Canada, they owe their allegiance to the political elite. Supporters of the Canadian approach argue that the appointment process is better. First, the political elite typically make their recommendations based on the advice of legal experts, and this ensures that Canadians receive the best possible treatment before the law. Second, they note that the permanent appointments give judges the freedom to interpret the law without fear of a popular backlash ending their employment after the next election. Canadian law also says that judges be well-paid and, thus, not open to bribery or other efforts to sway their thinking. The power and prominence of the courts in Canada increased dramatically in 1982. By creating the Charter of Rights and Freedoms and putting it in the constitution, the elected politicians transferred significant responsibilities for interpreting the law into the hands of the judges. In other words, Parliament still makes law in Canada, but governments and members of parliament need to keep the Charter in mind at all Continued on page 18 zorganizowane grupy przestępcze W takim przypadku prokuratorzy z pionu do zwalczania przestępczości zorganizowanej winni zostać po prostu delegowani na okres śledztwa do Prokuratury Wojskowej. Śledztwo zaś nadzoruje Naczelny Prokurator Wojsko wy, którym jest pan generał (jed na z pierwszych nominacji generalskich Bronisława Komorowskiego) Krzysztof Parulski. O jego doświadczeniu i umiejętnościach mam jak najgorsze zdanie. Gdy śledztwo się rozpoczynało, w Polsce mówiono, że tzw. „konwencja chicagowska” przewiduje procedury jego usprawnienia. Czy są podstawy prawne do współ pracy polsko - rosyjskiej przy wyjaśnianiu okoliczności katastrofy? Musimy pamiętać, iż w przypadku katastrofy lotniczej oprócz śledztwa Prokuratury prowadzone jest inne postępowanie wyjaśniające przez komisje ds. badania wypadków lotniczych. W chwili obecnej w niniejszej sprawie prowadzone są dwa odrębne śledztwa ( polskie i rosyjskie) oraz dwa postępowania wyjaśniające prowadzone przez MAK i polską Komisję do spraw wypadków lotniczych pod kierunkiem ministra MSWiA. Dokończenie na stronie 7 15-31 Października (October) 2010 No 20 (1010 Dlaczego emigranci głosują na Liberałów? (2) Jolanta Cabaj Chociaż na przestrzeni lat program partii liberalnej zmieniał się jednak pewne założenia ideologiczne pozostają niezmienne. Godność ludzka, bez względu na pochodzenie, rasę, religię, przekonania społeczne i polityczne oraz umacnianie demokracji, a przy tym jedności narodowej - są najważniejszymi wyróżnikami filozofii Partii Liberalnej. W czasie rządów liberałów uchwalono najistotniejsze dla Kanady prawa - Konstytucję, Kartę Praw; powstały i zostały urzeczywistnione koncepcje społeczeństwa wielokulturowego. Daje się zauważyć interesujące zjawisko jakim jest zmniejszone poparcie partii liberalnej przez społeczeństwo kanadyjskie. W demokratycznie przeprowa dzo nych wyborach ludzie pracy głosują na konserwatystów, których program oparty jest na elitaryźmie (nierówności społecznejkastowości) a nie na liberałów z programem opartym na egalitaryźmie (równości społecznej). Przyczynę występującego para- doksu tłumaczy się jako konsekwencję pobierania wiedzy przez wyborców z mediów. Obecni wyborcy są zaprzątnięci sprawami dnia codziennego, którzy partie polityczne i ich platformy poznają przez środki masowego przekazu a nie w wyniku poszukiwań, dociekań i analiz. Wizja liderów zostaje utrwalana odpowiednim ujęciem kamery i wywiadami z pytaniami oczywiście przygotowanymi przez dziennikarzy. Dobra prezentacja w środkach medialnych wymaga dużych nakładów finansowych. Niestety, w pozyskiwaniu funduszy, partia liberalna nie może dotrzymać DokoÒczenie na stronie 17 Terror w Łodzi i wybory na prezydenta Janusz Niemczyk 20-tego paździenika 62-letni taksówkarz, były handlarz walutą i jak podają niektóre żródła były informator, wtargnął z pistoletem, paralizatorem i nożem do biura poselskiego PiSu. Zastrzelił Marka Rosiaka. Drugą osobę, Pawła Kowalskiego, asystenta posła Jaro sława Jagiełły ciężko ranił nożem i paralizatorem. Marek Rosiak był asystentem posła do Euro Parlamentu Janusza Wojciechowskiego. Parę miesięcy temu w okresie ostatnich wyborów, miałem takie zdarzenie. Siedzę w poczekalni do polskiego lekarza. Zostało nas dwie osoby. Na przeciwko mnie mężczyzna w wieku emerytal nym. Czytam polonijną gazetę. Jakoś tak przechodzimy do ro zmowy o tym jak przyjechaliśmy do Kanady. Ja mówię, że opuszczenie Polski było konsekwencją działalności w opozycji, w Duszpasterstwie Ludzi Pracy. Mój rozmówca odpowiada że też był działaczem Solidarności w swoim zakładzie pracy. Sekretarka otwiera drzwi i woła tego pana do gabinetu lekarza. Ponieważ jest mało czasu mówię szybko: niech DokoÒczenie na stronie 9 JAN CZAN Broker (905) 625-8421- 24godz. $49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia $119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd $179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek. $187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek. $339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse $369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany $559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak nowy - Dom Marzenie!!! TOP PRODUCER Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw! Wycena poprzez E-mail-johnczan@hotmail.com 15-31/10 2010 No 20 (1010) Strona 2 Wojciech Błasiak Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa w Krakowie Hipoteza oligarchicznego Konsensusu Klimatycznego Globalna gra polityczna o przyszłość (Niniejszy tekst jest publicystyczną wersją mojego artykułu naukowego z 2010 roku pt. „Walka z globalnym ociepleniem” jako polityczna gra o przyszłość światowej gospodarki”. Artykuł przedstawiał hipotezę, iż tzw. ”walka z ociepleniem klimatu” jest globalną grą polityczną, której celem jest wprowadzenie zerowego lub ujemnego wzrostu gospodarczego oraz ludnościowego dla krajów peryferyjnych i semiperyferyjnych światowego systemu kapitalistycznego. „Walka z ociepleniem klimatu” sprowadzona do redukcji przemysłowych emisji dwutlenku węgla do atmosfery i globalny handel wielkościami tej emisji, czyni z powietrza dobro rzadkie i prowadzi do utowarowienia powietrza, a światowe licytacje praw emisji CO2 skazują kraje światowych peryferii i semiperyferii na zerowy lub ujemny wzrost gospodarczy, a w konsekwencji na redukcję ludności przede wszystkim krajów Południa.) *** Hipoteza antropologicznego ocieplenia klimatu stała się przesłanką tezy o konieczności szybkiej i zdecydowanej „walki z ociepleniem klimatu”. Ta „walka” to kontrola emisji gazów cieplar- nianych, a w istocie dwutlenku węgla. Katastroficzne prognozy globalnego ocieplenia doprowadziły do przyjęcia Globalnego Porozumienia Klimatycznego w 1992 roku na Szczycie Ziemi w Rio de Janeiro oraz Protokołu Kio to w 1997 roku. Protokół z Kioto został ratyfikowany przez 141 krajów i wszedł w życie w 2005 roku. Protokół nie został przy tym ratyfikowany przez Chiny i Stany Zjednoczone. W Protokole z Kioto państwa zobowiązały się do redukcji własnych emisji gazów cieplarnia nych, o co najmniej 5% w stosunku do poziomu emisji z 1990 roku, a planowana redukcja ma sięgnąć końcowo 29%. W przypadku „niedoboru” lub „nadwyżki” praw emisji gazów, państwa zobowiązały się do odsprzedaży lub odkupienia limitów od innych krajów. Kraje rdzenia systemu kapitalistycznego zobowiązały się do finansowego wspierania rozwo ju technologicznego krajów pe ry ferii nad rozwojem w nich alternatywnych źródeł energii w postaci energii odnawialnej i ener gii nuklearnej. Praktycznie więc ograniczenia emisji gazów cie plar nianych zostało sprowa dzone do limitowania przemysłowej emisji dwutlenku węgla, mimo iż nawet IPCC nie kwestionuje danych o tym, że człowiek odpo wiada jedynie za 4,7 % całkowitej emisji CO2. Takie problemy zaś jak rabunkowa eksploatacja zasobów leśnych w Amazonii i lasów równikowych Afryki czy emisja spalin samochodowych, nie znalazły wszak uznania w „walce z globalnym ociepleniem”. Protokół z Kioto, który obo wiązuje do 2012 roku, miał być zastąpiony nowym międzynarodowym porozumieniem na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze w grudniu 2009 roku. Liczono na nowe porozumienie, pod którym podpiszą się również Stany Zjednoczone i Chiny. Szczyt w Kopenhadze nie zakończył się prawnie wiążącym dokumentem zaakceptowanym przez uczestniczące w nim 193 kraje. Porozumienie kopenhaskie zakłada tylko dobrowolność w krajowych politykach ograniczania emisji CO2. O porażce zadecydowała rozbieżność interesów pomiędzy poszczególnymi krajami. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu brytyjski „Guardian” ujawnił na swej stronie internetowej przygotowany w tajemnicy przez przedstawicieli Danii, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych dokument, który przyznawał krajom wysoko rozwiniętym wyższe limity emisji CO2 na mieszkańca niż krajom biednym; w 2050 roku były to relacje odpowiednio 2,67 i 1,44. Było to zerwaniem z Protokołem Kioto, który zakładał, że główny ciężar ograniczenia emisji spoczywa ma krajach najbardziej uprzemysłowionych. Równie znamienna co do intencji była pro pozycja by za finansowanie walki z ociepleniem klimatu w państwach „rozwijających się” odpowiadał Bank Światowy, a nie fundusz klimatyczny nadzoro wany przez ONZ. Wszystkie kraje wysoko uprzemysłowione miały wpłacać w latach 2012 – 2015 właśnie do Banku Światowego zaledwie po 10 mld dolarów rocznie, podczas gdy wcześniej sama Unia Europejska deklarowała wpłaty po 15 mld dolarów. Kraje peryferii skupione w grupie G77 domagały się zaś od 0,5 do 1% PKB krajów bogatych, a ofertę 10 mld rocznie traktowały jako niepoważną. Pozornie zaskakujący jest udział w przygotowaniu tego projektu Stanów Zjednoczonych, które do tej pory dystansowały się od angażowania w „walkę z ocieple niem”. Tuż jednak przed rozpoczę ciem szczytu Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (AEPA) ogłosiła, że emisja gazów cieplarnianych stanowi zagrożenie. Otwiera to możliwość decyzji w tej sprawie prezydentowi Barackowi Obamie bez oglądania się na Kongres i wszystko wskazuje na to, że rząd Stanów Zjednoczonych włączył się ostatecznie do globalnej gry klimatycznej. Z kolei cztery wielkie gospodarczo kraje semiperyferyjne Brazylia, Indie, RPA i Chiny stworzyły własny projekt dokumentu, który włącza wszelkie nowe uzgodnienia do protokołu z Kioto. Tym samym kraje te chcą zabezpie czyć się przed rozszerzaniem zobowiązań na kraje Południa, a ich ograniczaniem przez państwa Północy. Kraje grupy G77 uznały, że kraje rozwinięte łamią ducha konwencji klimatycznej, gdyż próbują nałożyć na państwa biedne zobowiązania do redukcji emisji. Jednocześnie G77 zarzuca im, że za mało zredukowały swoje emisje. Największym zwolennikiem tej „walki z globalnym ociepleniem” była i jest Unia Europejska. Unia sama zobowiązała się w 2008 do ograniczenia emisji CO2 o 20% do 2020 roku, a Komisja Europejska rozdzieliła limity emisji wśród krajów członkowskich. Kraje Unii wyraźnie podzieliły się przy tym na kraje unij nego „rdzenia” Europy za chodniej i północnej i kraje unijnych semiperyferii Europy Środkowo-Wschodniej. Kraje „rdzenia” na czele z Niemcami i Francją dążą do jeszcze więk szych ograniczeń w emisji CO2 i równocześnie do uzależnienia opłat do funduszu dla krajów Południa od wielkości emisji. Kraje semiperyferyjne na czele z Polską się temu sprzeciwiają i chcą uzależnienie wysokości opłat od wielkości produktu krajowego brutto. Są to bowiem kraje, których energetyka oparta jest w zna czącym stopniu na spalaniu węgla, a same gospodarki są bardziej energochłonne. W Polsce aż 95,4% energii pochodzi ze spalania węgla. Porażka szczytu klimatycznego w Kopenhadze oraz ujawnione tam sprzeczne cele polityczne państw rdzenia, semiperyferii i peryferii wskazują, iż globalna gra polityczna w sprawie ocie plenia klimatu będzie toczyć się dalej. Można się spodziewać już bardziej zdecydowanych prób narzucania rozwiązań globalnych DokoÒczenie na stronie 3 Pe≥ne badanie oczu EWA G£ADECKA 3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2) Tel.: 905-569-1177 47 LATA OBS£UGI POLONII POMNIKI Pomniki z granitu P≥yty z brπzu Gwarantowana wysoka jakoúÊ us≥ugi Duøy wybÛr kolorÛw i wzorcÛw PrzystÍpne ceny 24 godzinna obs³uga oraz dostawa oleju opa³owego (416) 232-2262 83 Six Point Road Toronto, ON M8Z 2X3 (416) 232-1250 83 SIX POINT ROAD No 20 (1010) 15-31/10/2010 DokoÒczenie ze strony 2 przez najsilniejsze państwa rdzenia systemu światowego. Protokół z Kioto jest moim zdaniem rozpoczęciem procesu komercjalizacji i utowarowienia powietrza. Wyznaczenie limitów emisji CO2 do atmosfery i stworzenie możliwości handlu wiel koś ciami tej emisji pomiędzy poszczególnymi państwami, czyni z powietrza dobro rzadkie i umożliwia przekształcenie w towar o określonej wartości wymiennej. Stworzy to sztuczny rynek powietrza z możliwością spekulacji finansowej w handlu prawami do emisji CO2. Reguły tego sztucznego rynku, jak to widać na przykładzie szczytu w Kopenhadze, będą starały się ustalać najsilniejsze państwa rdzenia systemu światowego. Takie utowarowienie powietrza i jego globalny rynek doprowadzi w konsekwencji do jego prywatyzacji i wywłaszczenia z powietrza narodów planety. Handel wielkościami emisji dwu tlenku węgla prowadzi w sposób dyskretny do przewłaszczenia powietrza przez podmioty ustalające limity emisji i koncentracji praw do emisji dla tych, którzy będą mogli je kupować. Jest to szerszy problem zauważony przez Samira Amina w postaci prób całkowitego utowarowienia „praw dostępu do zasobów planetarnych”. Jest to niezbicie widoczne w raporcie tzw. „komisji Stiglitza”. Joseph Stiglitz, w raporcie komisji ONZ, której przewodniczył, otwarcie przyjął to stanowisko na Ogólnym Zgromadzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych 24 -26 czerwca 2009 roku proponując sprzedaż na licytacji światowych zasobów (praw połowów ryb, licencji na zanieczyszczanie, etc.). Światowe licytacje praw emisji dwutlenku węgla skazują kraje światowych peryferii i semiperyferii na zablokowanie możliwości rozwoju cywilizacyjnego, a skoncentrują takie możliwości w bogatych krajach świato wego rdzenia. Światowe licytacje praw dostępu do zasobów plane tar nych, mogą być już wyrokiem wegetacji a nawet śmierci cywilizacyjnej przede wszystkim krajów światowych peryferii, acz również i semiperyferii jak Polska. Coraz większe ograniczanie praw poszczególnych krajów do emisji dwutlenku węgla to coraz silniejsze blokowanie wytwarzania energii do potrzeb przemysłowej gospodarki w oparciu o spalanie przede wszystkim węgla i ropy naftowej. Konieczność zakupu dodatkowych praw do emisji dwutlenku węgla, a w perspek tywie udział w światowych licytacjach, oznacza coraz droższe wytwarzanie tej najtańszej i technologicznie najbardziej dostępnej formy energii dla przemysłu krajów semiperyferyjnych i peryferyjnych. A od pewnego pu łapu cen na prawa do emisji taki zakup będzie już dla biedniej szych krajów i ich firm niemożliwy. Jest to jawna faworyzacja krajów rdzenia i ich koncernów przemysłowych. Polski ekspert w zakresie elek- troenergetyki profesor Władysław Mielczarski twierdzi wprost, że taki projekt „jest zabójczy dla Polski, faworyzując gospodarki tzw. starych krajów Unii Europejskiej.”i Kraje europejskie i inne kraje światowego rdzenia miały bo wiem historyczną możliwość skorzystania z paliw innych niż węgiel kamienny, a kraje semiperyferyjne i peryferyjne nie. O ile w przypadku krajów semiperyferyjnych takich jak Polska, limitowanie emisji dwutlenku węgla jest całkowitą utratą konkurencyj ności ekonomicznej w stosunku do krajów rdzenia oraz zatrzymaniem możliwości rozwoju gospodarnego i cywilizacyjnego, to w stosunku do krajów peryferyjnych może to być wyrok cywilizacyjnej śmierci. Krajom tym pozostawi się bowiem możliwości rozwoju przemysłowego zasadniczo oparte na energiach odnawialnych i energii nuklearnej, które w obydwu wypadkach są dla nich zamkniętą ścieżką rozwoju. Energie odnawialne oparte na energii słońca, wiatru, wody i bio energii są bowiem bardzo drogie i wymagają rozbudowy olbrzymiej infrastruktury. Jak twierdzi inny polski ekspert od energetyki dr Tomasz Rożek, energia odnawialna wymaga ogromnych projektów, ogromnej infrastruktury i jest ogromnie kosz towna.i „Bez nieustannego mówienia o mającej nadejść katastrofie klimatycznej - twierdzi T. Rożek - na ogromne projek ty zielono-energetyczne nikt by nawet nie spojrzał. Bo z ekonomicznego punktu widzenia są bzdurą. Gigantyczne fabryki prądu mogą sprawiać więcej problemów niż ich rozwiązywać, bardziej szkodzić środowisku niż mu pomagać.” Oparcie rozwoju przemysłowego krajów peryferyjnych na energii odnawialnej jest ślepą ścieżką rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego. Całkowite sfinansowanie takich gigantycznych projektów energetycz nych dla pot rzeb krajów peryfe ryj nych przez kraje rdzenia jest zaś nieprawdopodobne. Wskazy wanie na taką drogę rozwoju cy wi li zacyjnego krajów peryferyjnych jest skazywaniem ich na cy wilizacyjną wegetację lub śmierć. Energia jądrowa wytwarzana w nowoczesnych elektrowniach atomowych III generacji ma duże perspektywy rozwojowe. Reaktory atomowe III generacji mogą pracować zmieniając swą moc w zależności od obciążenia, przy ofercie coraz mniejszych reaktorów. Energia ta jest jednak nadal droższa od węglowej, a inwestycje wysoce kapitałochłonne oraz wymagające zaplecza naukowego. Ważnym czynnikiem jest również fakt monopolu naukowotechnologicznego krajów rdzenia, przede wszystkim Francji, USA, Niemiec i Japonii. Dla krajów semiperyferyjnych jest to droga możliwa, choć kosztowna i uzależniająca technologicznie. Dla krajów zaś peryferyjnych droga ta w perspektywie 20 – 30 lat praktycznie niemożliwa ze względów nade wszystko ich poziomu naukowo-technologicznego. Limitowanie emisji przemysłowego dwutlenku węgla do atmo- Strona 3 sfery i handel prawami do tej emisji, a perspektywicznie nawet możliwość przetargów na prawa do emisji, tworzy sytuację limitowania i redukowania poziomu rozwoju przemysłowego krajów semiperyferyjnych i peryferyj nych. Kraje te bowiem posiadają w większości lub mogą relatywnie najłatwiej i najtaniej posiąść techniki i technologie elektroe nergetyczne oparte o spalanie nade wszystko węgla. A więc techni ki i technologie najbardziej emi tujące dwutlenek węgla do atmosfery. To właśnie dlatego pomija się rolę innych gazów cieplarnianych od pary wodnej poczy nając i emisji pozaprzemy słowej dwutlenku węgla, koncentrując się na limitowaniu i ogranicza niu właśnie przemysłowego dwutlenku węgla. Ograniczenie możliwości wytwarzania taniej i technologicznie dostępnej energii ze spalania węgla jest bezpośrednim ograniczeniem a wręcz redukowaniem możliwości rozwoju przemysłowego, a w istocie gospodarczego krajów peryferii i semiperyferii. Równocześnie niższy poziom techniczno-technologicz ny przemysłu tych krajów tworzy sytuację zasadniczo wyższej energochłonności gospodarki w stosunku do krajów rdzenia. Samo tylko podniesienie cen ener gii zdecydowanie silniej uderza w produkcję semipery feryjną i peryferyjną likwidując jej rentę taniej energii i redukując rentę taniej siły roboczej. Likwiduje to konkurencyjność ekonomi czną towarów tych krajów i pozbawia jej praktycznie wszelkich atutów w wymianie handlowej produk tów nade wszystko przemysłu. Dysponujące nowoczesnymi technologiami energii atomowej III generacji kraje rdzenia uzyskują monopol relatywnie najtańszej wówczas energii dla własnej gospodarki. Jedynymi więc beneficjentami „walki z ociepleniem klimatu” sprowadzonej do ograniczania przemysłowej emisji dwutlenku węgla są państwa rdzenia systemu światowego. I gra polityczna tocząca się na szczycie w Kopenhadze i wokół tego szczytu jest przejawem globalnej gry politycznej o przyszłość światowej gospodarki, a szerzej również przyszłość świata i jego globalną strukturę społeczną i gospo dar czą. Dąbrowa Górnicza 6.10.2010. i Mielczarski W., Decyzja Trybunału w Luksemburgu szansą dla polskiej gospodarki, „Rzeczpospolita”, 30.09.2009. i Rożek T., Niewygodna prawda, „Rzeczpospolita” 24 - 25. 11.2009. Christopher Delicatessen Bond & Ontario, Oshawa. 39 Bond Street East, Unit#2, Oshawa Tel:905-579-4369 ï Najlepsze ceny, ï Najlepsze wyroby ï Najlepsza obs≥uga, ï Pyszny chleb i pπczki firmy ìGranowskaî, tylko u nas U nas jest ìNowy Kurierî JOLANTA KRYSTKOWICZ Adwokat, Notariusz L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce 2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont. M1T 3T8 pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave. Tel.: 416-292-8337 Jerry J.Ouellette M.P.P. - Oshawa 170 Athol St. East Oshawa, On., L1H 1K1 Phone: 905-723-2411 Fax: 905-723-1054 email:jerry.ouelletteco@pc.ola.org Website: www.oshawampp.com 15-31/10/ 2010 No 20 (1010) Strona 4 XVIII Forum Mediów Polonijnych - Wojnicz Zofia Lachowicz Gmina Wojnicz jest jedną z najstarszych miejscowości Małopolski. Leży na granicy pierwszych wzniesień Pogórza Karpackiego (Panieńska Góra ze śladami średniowiecznego zamku) i Niziny Sandomierskiej. Tutaj odbyło się w 1239 r. oficjalne powitanie Kingi, córki króla węgierskiego. Także tutaj w 1394 r.przybyła królowa Jadwiga w ramach wizytacji dóbr królewskich. Obydwie ważne wizyty zostały upamiętnione w 1999 r Tablicami wmurowanymi na ścianie przy ul. Rynek 29. Wojnicz jest szczególnym miejscem dla miłośników archeologii i historii, bowiem w tym rejonie odkryto ślady licz nych i rozległych osad, z których najstarsze pochodzą sprzed 5 - 6 tysięcy lat, to jest epoki brązu i epoki żelaza (700 - 400 lat p.n.e.) oraz z okresu wpływów rzym skich (III - IV w.). Już w X w. istniał tutaj gród otoczony podwodnym wałem. Gród w XI/XII w. został przekształcony w ośrodek administracyjny kasztelani wojnickiej. Lokalizacja obecnego rynku była miejscem osady przy- grodowej, która z biegiem czasu stała się miastem. Pobyt Bolesława Wstydliwego, w 1239 r. (witał w Wojniczu swą przyszłą żonę Kingę), związany jest z nadaniem praw miejskich. Lokacja oparta była na prawie średzkim. W 1349 r. Kazimierz Wielki nadał Wojniczowi prawo magdeburskie. W XIV w. miasto było siedzibą powiatu aż do roku 1867. Liczyło wówczas 400 mieszkańców i było miejscem sejmików. Na to szybkie tempo rozwoju wpłynęła aktywność kupców wojnickich, którzy w 1381 r. uzyskali zwolnienie od cła w Krakowie i w Komorze Celnej w Zbylitkowej Górze. W XVI w. prowadzili handel z Gdańskiem trans portując zboże i suszone owoce spławnym wówczas Dunajcem. W XIV zbudowano ratusz, szpital i kościół św. Leonarda i otworzono szkołę parafialną. Kościół św Wawrzyńca z kole giatą i kapitułą oraz szkoła kolegiacka powstały w XV w. O zasobności i wizji miasta przez wojniczan świadczy zegar mechaniczny, który pojawił się już na ratuszu w połowie XVI w. Za zgodą króla na wniosek i z wykonawstwa mieszczan wojnickich powstał w 1521 r. pierwszy most na Dunajcu. Jak prężnie rozwijało się rzemiosło świadczy fakt, że w XVI w. istniało tutaj aż 20 rodzajów rzemiosł. Rzemieś- lnicy zrzeszali się w cechach. Były cechy: rzeźników (1423), szewców (1496), piekarzy, garncarzy, itd. Organizowano raz w tygodniu targi i dorocznie wielkie jarmarki. W XVII w. liczne pożary, wylewy Dunajca, wojny i przemarsz wojsk pustoszących Wojnicz i okolice przyniosły miastu ogromne straty. Miasto nie zdołalo wykupić wójtowstwa co spowo dowało, że mieszczanie zobowiązani byli do świadczeń na rzecz starostów królewskich. Wojnicz doznał ogromnych strat podczas „potopu” szwedzkiego. W 1655 r. wojska szwedzkie dowodzone przez Karola Gustawa złamały obronę pod Wojniczem wojska polskiego kwarcianego pod do wództwem hetmana polnego koron nego Stanisława Lackoroń skie go. Bitwa została opisana przez jej uczestnika, pisarza i poe tę - Wespazjana Kochows kiego. Kolejna tragedia dotknęła Wojnicz już dwa lata później; miasto spalił sprzymierzeniec Szwedów książę Siedmiogrodu Rakoczy wraz ze swoim wojskiem. Na skutek I Rozbioru Polski w 1772 r., Wojnicz znalazł się pod panowaniem austriackim. Klęski żywiołowe: dwa wielkie pożary w latach: 1831 i 1895, wielokrotnie na wiedzające miasto zarazy, konkurencja towarów przemysło- wych i niedbałość zaborcy o kontynuację rozkwitu miasta doprowadziły do zahamowania produkcji rzemieślniczej, a ludność, aby przeżyć zaczęła trudnić się rolnictwem. Wielkie straty przyniosła ko lejna tragedia, I Wojna Światowa, której spuścizną są liczne cmentarze. Tutaj właśnie, w Wojniczu i jego okolicach wzdłuż Du najca była wielomiesięczna linia frontu. Oprócz strat w ludziach były straty materialne; podczas walk zniszczony został młyn pa ro wy na Zawodziu i browar w Zamościu. Kolejną kleską żywioło wą jaka nawiedziła Wojnicz była wielka powódź w 1934 r. Już w następnym roku miasto utraciło prawa miejskie. Lata okupacji hitlerowskiej przy niosły bolesne straty przez masowe aresztowania i wywózkę do obozów koncentracyjnych Wojniczan, głównie ludności żydow skiej. Pomimo strasznego wy miaru konsekwencji działał tutaj dobrze zorganizowany ruch oporu i odbywało się tajne nauczanie. Bezpośrednio po zakończeniu II Wojny Światowej Wojniczanie ostro się wzięli do podniesienia rangi miasta. Zorganizowano gimnazjum, któ re zostało przekształcone w technikum handlowe i zlikwidowane w 1952 r. Wybudowano budynki z przeznaczeniem na ośro- dek zdrowia, lecznicę zwie rząt, technikum rolnicze, i inne. Tak więc po wojnie władze pols kie pod przewodnictwem władzy radzieckiej postawiły na degradację wartości historycznej miasta popierając rolnictwo, a nie rzemiosło i handel. Przypomnieniem dawnego charakteru miasta było powstanie w systemie socjali stycznym spółdzielni a nie cechu DokoÒczenie na stronie 23 Strona 5 No 20 (1010) 15-31/10/2010 Ulice, których nie ma Barbara Sharratt Urodziłam się w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. Mieszkaliśmy wtedy na ulicy Ceglanej, blisko kościoła Wszystkich Świętych. Kiedy Niemcy tworzyli ghetto warszawskie, wyrzucili nas z Ceg lanej. Znaleźliśmy mieszkanie przy placu Zbawiciela na ulicy 6go sierpnia. Tam zastało nas Powstanie Warszawskie. W czasie powstania wędrowaliśmy od domu do domu i od piwnicy do piwn icy po całym Śródmieściu, aby w końcu wrócić pod numer 9ty na 6-go sierpnia, zabrać co było warte zabrania i co mogliśmy unieść i iść piechotą do Prusz kowa pod Warszawą, gdzie Niemcy urządzili nam Sąd Ostateczny: młodzi ludzie poszli do niemieckich obozów pracy, starych, chorych i dzieci załadowano do bydlę cych wagonów i wysłano w kraj. Wróciliśmy do zburzonej Warsza wy w roku 1945-tym. Dom przy ulicy 6-go sierpnia był spalony. Z domu na ulicy Ceglanej nie pozostalo ani śladu.- całe getto dokładnie zbombardowano i spalono. Dom na Żoliborzu, który Ojciec zaczął budować przed wojną, dostał szesnaście pocisków, ale stał, więc w nim zamieszkaliśmy. Nie było wody ani elektryczności, ubikacją był domek pod wierzbą płaczącą w ogrodzie, miejsce ogromnie romantyczne, co doceniła rodzina z Sosnowca, kiedy nas odwiedziła na Wielkanoc 1946-go roku. Kiedy Tata jako tako podreperował dom, zrobiło się mniej romantycznie, bo Rada Narodowa dołożyła nam lokatorów - mieliśmy według nich zbyt dużo przestrzeni, a mojej niepracującej Mamie przysługiwały tylko 4 metry kwadratowe. Ojciec każdy zarobiony grosz ładował w zrujnowany dom, a Rada Narodowa tylko przysyłała upomnienia: a to, że dach wymaga naprawy, a to że komin itd. W końcu jednym pociągnięciem pióra przepisała dom na Kaniewskiej na Skarb Państwa, taktownie jednak nie zawiadamiając właściciela, bo może by protestował? A tak, umarł w błogiej nieświadomości tego, że dom, który sam wybudował, już do niego nie należy. Takie były moje warszawskie adresy. Patrzę na mapę Warszawy: Ceglanej już na niej nie ma, ulica 6-go Sierpnia też zniknęła. Pozostała tylko Kaniewska, ale to już nie jest moja ulica. Nie ma do czego wracać, pozostały tylko cmentarze. Telewizja warszawska pokazała ostatnio ciekawy wywiad z dwojgiem ludzi, którym udalo się uciec z ghetta. Wracają do Warszawy, szukać ulic których już nie ma i ludzi, którzy pomogli im przeżyć wojnę. Bo rodziny już nie mają, wszyscy zginęli w Aush witz. W muzeum Powstania War szawskiego oglądam zdjęcia War- szawy z roku 1944-go robione z samolotu - całe dzielnice, takie jak centrum handlowe Warszawy, późniejsze ghetto, czy Powiśle, są zrównane z ziemią. Nie ostał się ani jeden dom. Nie widać nawet zarysów ulic. Jak je odtworzyć? Szlak starej Warszawy, od Starówki do Belwederu odtworzono z obrazów Canaletta, malarza włoskiego rodem z Wenecji, który malował XVIII-wieczną Warszawę. Ghetta odtworzyć się nie udało - ot, zwyczajne kilku pię trowe kamienice z podwórkiem w środku czworoboku, balkonami na każdym piętrze i dużą bramą wejściową, którą na noc zamykał stróż. Taki był dom na Ceglanej, taki na 6 sierpnia. W centrum Warszawy m.in. w Alejach Jerozolim skich ocalało kilkanaście takich przedwojennych domów. W czasie powstania podwórko z kapliczką stawało się cmentarzem zabitych i kaplicą dla mieszkańców domu. Na obrzeżu ghetta, koło kościoła Wszystkich Świętych zauważyłam nowoodrestaurowaną warszawską kamienicę i spytałam kuzyna, kto ją odnowił, bo chyba nie miasto. Odpowiedział, że zrobił to polski Żyd, teraz obywatel Izraela, który chciał mieć w Warszawie taki dom, jak ten, w którym kiedyś mieszkał. Odtworzył kamienicę z fotografii i z pamięci. Potrzeba serca. Mieszkałam w Londynie przez trzy lata i wielokrotnie zmieniałam adresy jak to zwykle robią studenci. Co lato zwijałam mieszkanie i jechałam do Polski, do Moskwy, do Oxfordu i do Grecji: do Polski do rodziny, do Moskwy - pracować dla Brytyjskiej Izby Handlowej, do Oxfordu - po prostu na wycieczkę. Teraz chodzę po mieście szukając domów w których mieszkałam. Znalazłam jeden, przy Regent’s Park. Nie znalazłam domu przy Islington i domu na Retcar Street. Retcar zniknęła z powierzchni ziemi w ramach “odnowy” Lon dynu: XIX-wieczne domki wyburzono, na ich miejscu stanęły nowe bloki. Stacji kolejki też nie rozpoznałam - stoi nad nią teraz wieżowiec. Moje uniwersytety też się przeniosły na nowe miejsca: angli stykę z Krakowskiego Przedmiescia przeniesiono na Plac 3-ch Krzyży, slawistykę z Russell Square w Londynie gdzieś na Endlesham Gardens, a slawistykę torontońską z Sussex Ave. na Victoria Ave. “Ponta rei” jak mówił filozof grecki. Nie można włożyć stopy po raz drugi do tej samej rzeki. Przemijanie czasu. Może dlatego powroty zawsze są smutne? A jednak zawsze wracamy w poszukiwaniu gniazd z których kiedyś wyfrunęliśmy, tak jak to robią ptaki. Instynkt? Na pewno. Gniazd już nie ma, nawet drzewa wyrąbano, a my nadal wracamy. Prawidłowość natury. Mój mąż pochodzi z Prerii. Urodził się w miejscowości But- ler, która zniknęła z mapy Kanady. W czasach, kiedy osiedlił się tam jego dziadek przy końcu wieku XIX-go, była to bardzo ludna okolica. Każdy z osadni ków miał po kilkoro dzieci, istniały szkoły i teatr amatorski. Kwitło życie towarzyskie. Prawie w każdym domu, gdzie były panny na wydaniu, było pianino. Panienki grały i śpiewały. W zimie urzą- dzano kuligi, w lecie pikniki. Potem dzieci podrosły, pożeniły się i wyniosły do miast. Rodzina rozsypała się po kraju. Teraz kuzyni męża nie wiedzą nawet, gdzie mieszkają ich krewni. Niektórzy wyemigrowali do Ameryki, nie utrzymują kontaktu z resztą rodziny. Dom rodzinny męża stał opuszczony przez całe lata po tym, jak jego Ojciec sprzedał farmę i przeniósł sie do małego miasteczka o 30 km dalej. W końcu ktoś podłożył ogień i budynek spłonął do piwnic. Teraz rosną tam drzewa i mieszkają jelenie. A domek w miasteczku Virden rodzina sprzedała po śmierci Rodziców, bo dzieci miesz kały w Vancouver, Toronto i Ari zonie. Więc jeździły tam naj wyżej raz na rok. To był ukocha ny dom dzieciństwa mojej córki, która w Mani tobie spędzała nie zapom niane wakacje u dziadków. Po ich śmierci namalowała przejmująco smutny autoportret na tle pięknej doliny rzeki Assiniboine. Tak więc nie ma już domu na Preriach, do którego możemy wracać. Jest cmentarz w Virden, który odwiedzamy przy każdej bytności w Manitobie. A męża dalej ciągnie i co rok wymyśla powód do wy jaz du na Prerie. Ten sam me chanizm, który każe mi po wracać do Warszawy zmusza go do od wiedzenia okolicy, gdzie stał ich dom. Rozumiem go dosko nale i, mimo że bilety do Winnipegu są drogie i wynajęcie auta ko sz towne, nie protestuję. Potrzeba serca. 21 Międzynarodowy Festiwal Piosenki Religijnej 21. Międzynarodowy Festiwal Piosenki Religijnej odbędzie się od 20 do 21 listopada 2010 r. w Centrum im. Jana Pawła II (4300 Cawthra Rd. Mississauga). Dwa wieczory wspaniałej muzyki, śpiewu i świadectw oprawione multimedialnymi efektami. Hasłem tegorocznego Festiwalu jest „Bądź pozdrowiona pełna łaski" – Maryja mieszkaniem Ducha Świętego. Gościem Festiwalu będzie Viola Brzezińska z Polski wraz ze swoim zespołem. Zachęcamy muzyków do wzięcia udziału w festiwalowym konkursie przez pisanie własnych tekstów i komponowanie muzyki. Uwaga: termin zgłoszeń przedłużony do 1 listopada. Niech inspiracją będzie Panna z Nazaretu wraz z Duchem Świętym, który Ją napełnił mocą i życiem. Odkryj na nowo osobę Matki Bożej. Bilety, informacje oraz regulamin festiwalowego konkursu znajdziesz na stronie www.festivalofsong.ca lub tel. 416 588 0555. The 21st International Festival of Religious Song will take place on November 20-21 at the John Paul II Polish Cultural Centre (4300 Cawthra Rd., Mississauga). Experience two evenings of music, singing and faith-sharing, with multimedia effects. The theme of this year’s Festival is “Hail o favoured One – Mary as the abode of the Holy Spirit”. Our featured guest will be Viola Brzezinska and band from Poland. Musicians are invited to par ticipate in the Festival com petition by writing and composing their own texts and music – the registration deadline has been extended to November 1st. May the Virgin Mary and the Holy Spirit, who filled Her with strength and life, be your inspiration. Tickets and information regarding competition rules: www.festivalofsong.ca or (416) 588-0555. No 20(1010) 15-31/10/2010 Obserwacje z USA Andrzej Targowski Inżynierowie nie gęsi i swój rozum mają (2) Celem tego opracowania jest zarejestrowanie osobistych wrażeń z przebiegu Pierwszego Światowego Zjazdu Inżynierów w Warszawie w dniach 8-10 września 2010 r. Wrażenia te na pewno różnią się od oficjalnej wersji. Do napisania ich skłonił mnie; trzeci dzień obrad, zakończony sesją, na której zamknięto nam głos oraz reprymendy, jakie mi udzielił prof. Andrzej Nowak, Przewodniczący Rady Programowej Zjazdu (na piśmie). Najpierw skrytykuję Zjazd a potem podam pozytywne wnioski. Czytelnik, czyli Kolega/Koleżanka ze Zjazdu proszeni są o przesłanie mi swej opinii lub poprawki i uzupełnienia do tego szkicu, za które jestem z góry wdzięczny. Upoważniam Was do upowszechnienia finalnej wersji tego opracowania w Waszych środowiskach. andrew.targowski@wmich.edu W 2001 r. na Światowym Zjeździe Polonii spędziłem kilkanaście godzin w Komisji Wnioskowej. Wnioski zbierałem, uzgadniałem, redagowałem, prezentowałem i przepychałem przez głosowania. Potem nikt tych wniosków nie wykonał. W 2008 r. wygrałem konkurs na opracowanie Strategii Rozwoju Polskiego Społeczeństwa Informacyjnego na lata 2009-2013, w ramach pewnej znanej amerykańskiej firmy konsultacyjnej (100 punktów na 100 możliwych). Po opracowaniu założeń, opracowałem projekt techniczny z architekturami systemów, ich fazami i terminami wykonania. Jednak zleceniodawca (MSWiA) zażądał, aby tego typu „szczegóły” zastąpić ogólnikami. Pomyślałem, jaki to mądry człowiek. Nie chce za nic odpowiadać, tylko chce mieć podkładkę ze znanej amerykańskiej firmy. Jednak, został on wymieniony na nowego wiceministra z Poznania, który ma nie tylko etyczny zapał do sprawy, ale ma także „serce do informatyki.” Oby mu się udało. W latach 2000-tych wykładałem informatykę na jednej z polskich uczelni (za grosze w po równaniu do mojej amerykańskiej pensji i w bardzo uciążliwym dla mnie harmonogramie), aby być w kontakcie z polską informatyką, do której wciąż mam emocjo nalny stosunek. Jednak z chwilą, gdy mi powiedziano, że mój stopień dożywotniego profesora zwyczajnego amerykań skiego uni wersytetu nie jest po równy walny ze stopniem „bel weders kim” tego samego dnia wróciłem do domu w USA. Opublikowałem w latach 19802000-tych kilka książek na aktu- alne tematy Polski; „Red Fascism,” „Obrona Polski dziś i jutro,” „Chwilowy koniec historii,” „Dogonić czas,” „Losy Polski i świata,” „Wizja Polski,” „Obserwacje z USA,” „Spojrzenie na Polskę z USA,” „Informatyka bez złudzeń” (oraz 8 książek po angielsku ale nt. cywilizacji i informatyki, po 1980 r.). Część tych książek o Polsce wydałem własnym sumptem. Z uporem maniaka, opubli kowałem ponad 500 felietonów i nadal je publikuję pod tytułem „Obserwacje z USA” w polonijnych mediach. W październiku 2010 r. powinienem podzielić się moim wstępnym projektem dla Krajowego Systemu Informatycznego Amerykańskiej Służby Zdrowia z naszymi krajowymi partnerami. Obecna Minister Zdrowia i Wiceminister ds. Informatyki w MSWi A robią bardzo dobre wrażenie i chyba tej szansy nie zmarnują. W 2010 r. wziąłem udział na swój koszt w tym zjeździe, przekonawszy się, że nasz udział z zagranicy jest tylko ornamentem dla krajowych rozgrywek. Panie Profesorze Moncarz, teraz jest kolej na Pana. Życzę powodzenia. INŻYNIERIA PROGRAMU Po tej nieprzyjemnej dla organizatorów a i dla mnie też, krytyce Zjazdu-2010, przejdę do kon struktywnych propozycji, wokół jakich tematów powin niśmy skupić nasz intelektualny wysiłek, co do zapewnienia innowacyjności i konkurencyjności polskiej gospodarce: Jaki jest stan polskiej nauki i techniki w porównaniu z przo dującymi państwami, szczególnie porównywalnymi do Polski, jak na przykład Hiszpania? Jaka jest rola polskiego, krajowego inżyniera w dobie opanowania polskiej gospodarki przez firmy europejskie i globalne, które mają świetny dostęp do najnowszej nauki i techniki inżynierskiej? Który z czynników najbardziej warunkuje polską innowacyjność i konkurencyjność; zasoby (węgiel, gaz, wykształcenie...), zapotrzebowanie (charakter rynku), cele i struktura firm (ucieczka biznes menów zagranicę -„Kul czyk,” „Krauze” i inni), kooperujące przemysły (czy są te właściwe?), szanse w gospodarce europejskiej i globalnej (znajomość szczelin), czy polityka rządu (zbyt długie otwieranie firm i złe opodatkowanie)? Czy te czynniki wzajemnie się wzmacniają czy eliminują? Firmy wygrywają, gdy rząd danego kraju pozwala im na najszybszą akumulację talentów, kapitału i wiedzy. Te kraje wygrywają, w których polityka popiera długo-falowy rozwój firm. Czy tak jest w Polsce? A jak nie to, co należy zrobić by stan ten poprawić? Jaka strategia (westernizacja, Strona 6 modernizacja czy konflikt) nauki i techniki oraz handlu powinna obowiązywać polskie firmy i inżynierów w nich zatrudnionych w dobie wojny Cywilizacji Za chod niej i Wschodniej z Cywi lizacją Islamską oraz współdziałania z pozostałymi cywilizacjami (Buddyjską, Hinduską, Chińską, Japońską i Afrykańską)? Czy Cywilizacja Globalna funkcjonuje w Polsce, będącej członkiem Cywilizacji Zachodniej? Jaki model rozwoju gospodarki oraz nauki i techniki należy przyjąć dla Polski? Amerykański, Japoński, Chiński, Tajwański, Singapurski, Niemiecki, Francuski, czy Fiński a może jeszcze inny? Jak uchronić Polskę przed przeniesieniem produkcji do krajów o tańszej sile roboczej? Czy gospodarka usługowa jest korzystna dla Polski? W takiej gospodarce rola inżynierów maleje. Na przykład wskutek likwidowania przemysłu wytwórczego w USA, zwalnia nym inżynierom oferuje się przekwalifikowanie na pielęgniarzy/ pielęgniarki. Czy w Polsce jest zapotrzebowanie na ten zawód? Jakie powinny obowiązywać zasady etyczne polskiego inżyniera w dobie przyspieszonej automatyzacji i informatyzacji, które prowadzą do nierównomiernego rozwoju, w tym do strukturalnego bezrobocia i rozwarstwienia społeczeństwa na wysokiej klasy specjalistów i prostych ludzi, których kwalifikacje sprowadzają się do naciskania jednego klawisza – „enter.” Czy należy jak najszybciej uruchamiać wykłady z Technozofii, aby uwrażliwić polskich inżynierów na owe nowe wyzwania etyczne Cywilizacji Globalnej? Jakie są potrzeby polskiej gospodarki (w tym polskiej nauki i techniki) na współpracę z polonijnymi inżynierami? Jakie są możliwości polonij nych inżynierów i ich stowarzyszeń w udzielaniu skutecznej pomocy polskiej gospodarce oraz nauce i technice? Jakie kwalifikacje powinien posiadać polski inżynier, aby sprostać wymaganiom konkurencji europejskiej i globalnej? Czyli jak kształcić i doskonalić polskich inżynierów? Czy Polska jest przygotowana organizacyjnie do skutecznego sterowania rozwojem polskiej nauki i techniki? A jeśli nie jest to, co należy ulepszyć? Czy polonijne organizacje inżynierskie są przygotowane organizacyjnie do skutecznego pomagania polskiej nauce i technice? A jeśli nie są, to, co należy ulepszyć? Inne. Nie przypominam sobie, aby te tematy (z wyjątkiem tematu nr. 10, który częściowo był dyskutowany) były omawiane na Zjeździe (temat nr. 7 poruszyłem w swoim referacie)? Zapewne do czasu zorganizowania następnego zjazdu za 3-5 lat, dojdą nowe tematy, a podane tu tematy mogą ulec przedawnieniu. RADA NA RADY (resortowe) i CO DALEJ? Jeśli rzeczywiście komuś zależy, aby polska gospodarka była inno wacyjna i konkurencyjna stosunkowo szybko, to nie należy czekać parę lat do następnego zjazdu inżynierów tylko: Poprosić Premiera, aby wydał zarządzenie dokooptowania po 13 inżynierów polonijnych do resortowych i państwowych rad naukowo-technicznych. Utworzyć fundusz dla pokrycia działalności ekspertów polonij nych w radach resortowych i państwowych. Utworzyć fundusz na tłumaczenia i publikowanie prac specjalistów polonijnych w Polsce. Sfinansować wydawanie kwartalnika POLISH ENGINEERING dla bibliotek światowych, polskich placówek dyplomatycznych i polonijnych stowarzyszeń oraz marketingu polskich firm. Zerwać z dyskryminowaniem polskich profesorów z uczelni zagranicznych i na przykład zmienić zapis w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym o tym, że polski dożywotni profesor zwyczajny z zachodniego uniwersytetu może być co najwyżej profesorem nadzwyczajnym w Polsce, gdy zechce przyjechać na wizytujące wykłady? Dla informacji podam, że zrobienie tzw. tenure w USA jest znacznie trudniejsze niż zrobienie habilitacji w Polsce, w sytuacji gdy najlepsze polskie uniwersytety znajdują się w piątej setce uczelni świata? Miedzy innymi z powodu braku w Polsce anonimowo oceniają cych periodyków naukowych. Skoro NOT ma taką awersję do światowych rad, to może niech Rada Rektorów Politechnik zorga nizuje Światowe FORUM Inży nierów Polskich [Polish Engineers’ World Forum (luźne)]. „Prezydencja” przechodziłaby co roku, albo co 2 lata z politechniki do tej politechniki, która organizuje zjazd w następnym cyklu (co roku albo co 2 lata). Coś na wzór Forum Ekonomistów w Dusznikach, czy w Davos. Wzorce są. Bardziej szczegółowe rozwiązania wypracują się w toku działań. Bowiem my inżynierowie, zwłaszcza uczelniani, zawsze dojdziemy do porozumienia, gdy obcy nam nie „zamoderują” debaty. Bo wiem my inżynierowie nie gęsi i swój rozum mamy. Rotacja, giętkość, otwartość a przede wszystkim wyobraźnia i mocna wiedza oraz myślenie out of the box jest warunkiem innowacyjności. Ponadto mamy wiele świetnie zorganizowanych politechnik, któ rych nie trzeba uczyć współpracy międzynarodowej. Koleżanki i Koledzy z politechnik, czas zacząć tego „inżynierskiego poloneza” na światowym parkiecie wymiany idei. Proszę nie zapomnieć o zaproszeniu przedsta wicieli NOT do tego FORUM. Kiedyś Polska Kolonialna miała oko na Madagaskar, gdzie swego czasu mianował się królem, (polski patriota, zesłany na Sy berię po Powstaniu Konfederacji Barskiej, skąd uciekł do Afryki) hr. Maurycy Beniowski (17461786), który jednakże żył z piractwa i od którego imienia legenda powiada, że została nazwana sąsiednia wyspa Mauritius (Holendrzy twierdzą, że od imienia księcia Maurice of Nassau). Kolega Piotr Letowt-Vorbek powiedział mi, że Południowa Afryka (niedaleko od Madagaskaru) byłaby otwarta na import polskiej myśli technicznej, z którego to państwa uciekają Anglicy. Może któraś z po litechnik, np. bliska morzu pod jęła by się zorganizowania naszego FORUM w tym kraju za 2 lata? Podobno pomoc od lokalnego rządu jest możliwa do uzyskania. Podróż ciekawa a możliwość sukcesu prawdopodobna? Byłaby tu szansa dla wykorzy stania polskich inżynierów-stoczniowców i specjalistów od morza. Bowiem Płd. Afryka jest morskim krajem i dość zamożnym. KONKLUZJA Transformacja instytucjonalna Polski po 1989 r. udała się, natomiast transformacja mentalna wciąż trwa i będzie trwać jeszcze 30 lat (dwa 25-letnie pokolenia po 1989 r.). W Polsce mamy do czy nienia z fermentacją wina społecznego, którego nie da się ani przyspieszyć ani spowolnić. W Polsce nawet panuje psychologiczna wojna domowa, która odbija się na funkcjonowaniu społeczeństwa, które rozwija zdolności do konfliktowania, zwłaszcza gdy jest motywowane przez media, szukające good show. Czego wyrazem, jest przebieg ostatniej sesji omawianego zjazdu. Stan w partiach politycznych jest podobny, nęka ich brak dobrych programów i dyskusyjny styl kierowania partiami. Co także widać w innych społecznych organizacjach, np. inżynierskich. Może Profesor Andrew Nowak, zgodzi się poprowadzić seminaria dla NOT jak debatować według zasad Robertsa (Robert’s Rules of Order). Zna je świetnie. Może dzięki niemu Polacy wreszcie się dogadają? Zająć się sobą oto dobra rada dla wielu z nas na obczyźnie. Gdy zatelefonowałem do Żony w USA, powiedziała mi „a nie mówiłam, po co pojechałeś? Bę dziesz się tylko denerwował.” Ma rację. Nadzieja w amnezji. Niektórzy nawołują, aby na takie zjazdy przyjeżdżali młodzi a nie starzy inżynierowie. (Na omawianym zjeździe 75 proc. to seniorzy). Tylko zapominają, że seniorzy mają doświadczenie, dorobek, wolny czas i jakieś tam środki na pracę społeczną. Natomiast młodzi tym nie dysponują. Ale myślę, że na następny zjazd przyjedzie mniej nas, z uwagi na naturalny ubytek, pogarszające się zdrowie a także na zanik pamięci. Ta ostatnia okoliczność już mnie nie martwi, bowiem dzięki niej może szybciej zapomnę o tym zjeździe? Prof. Dr Andrzej Targowski, Informatyk, Civilizacjonista WESTERN MICHIGAN UNIVERSITY (USA) Director of the Center for Sustainable Business Practices President of the International Society for the Comparative Study of Civilizations (20072013) b. główny projektant PESEL Inicjator rozwoju informatyki od 1971 r. Założyciel Rady Polskich In żynierów w Północnej Ameryce (2004) www.wmich.edu/iscsc andrew.targowski@wmich.edu No 20 (1010) 15-31/10/2010 Strona 7 Skandaliczne śledztwo DokoÒczenie ze strony 1 Co do śledztwa to możliwości powołania wspólnego zespołu opisałem wyżej. Wg mnie także przepisy konwencji chicagowskiej pozwalają na działanie jednej wspólnej komisji do spraw badania wypadków lotniczych lub też komisji międzynarodowej. Po zwalają na to także przepisy porozumienia z 1993 roku zawartego przez szefa MON ze swoim odpowiednikiem w Rosji. Niewątpliwie natomiast lot zwierzchnika sił zbrojnych i prezydenta RP był lotem wojskowym. Czy fakt, że tego porozumienia nie podpisano, miał wpływ na przebieg śledztwa? Oczywiście. Na teren katastrofy, o ile wiem, nie wpuścili nikogo z polskich Prokuratorów. Miejsce zdarzenia i pozostałości samolotu nie zostały prawidłowo zabezpieczone i zbadane. O wszystkim decydowali prokuratorzy rosyjscy. Stronie polskiej pozostało tylko składanie wniosków o przeprowadzenie odpowied nich czynności i wniosków o pomoc prawną. Na realizację tych wniosków czekaliśmy i czekamy nadal od wielu miesięcy, a i tak w wielu przypadkach Rosjanie odmawiają, bez podania przyczyny. Do czego to doprowadziło? Do całkowitego paraliżu śledztwa, do niszczenia dowodów, do licznych matactw. To jak przenoszono części wraku samolotu to je den wielki skandal. Weźmy kolejny przykład: zwłoki ofiar przewieziono do zakładu medycyny sądowej w Moskwie. Z tego co wiemy, przy sekcji zwłok ofiar nie było formalnie nikogo z Polaków, także przy sekcji zwłok prezydenta. Nie wiemy więc jak te sekcje przebiegały, jesteśmy w tej kwestii zdani na rosyjskie dokumenty. Ale nasze wątpliwości umacnia fakt, że gdy zwłoki przywieziono do Polski – a stało się to kilka dni po katastrofie – ani razu nie otwarto trumien, nikt nie zajrzał do środka, żeby upewnić się czy rzeczywiście znajdują się tam ciała poległych w katastrofie. Nie rozumiem postawy w tym zakresie polskich prokuratorów wojskowych. Sugeruje Pan, że w trumnach przywiezionych do Polski mogą znajdować się ciała obcych ludzi? Niczego nie sugeruję. Jako prokurator wiem, że wypowiadać można się tylko na temat zweryfikowanych informacji. Ja nie wiem czyje zwłoki są w tych trumnach, bo do trumien nie zaglądałem a żaden z polskich specjalistów czy prokuratorów nie dokonał przynajmniej oględzin zewnętrznych zwłok. Bardzo mnie jednak zastanawia dlaczego nikt nie mógł zajrzeć do wnętrza. Nie dziwi mnie natomiast to, że słyszymy o kolejnych wnioskach o ekshumację zwłok. Jeśli ekshumacja wykaże, że w tym czy innym przypadku do grobu złożono ciało innej osoby, będziemy mieli do czynienia z niewyobrażalnym skandalem. Czy obserwował Pan śledztwo prowadzone przez prokuratorów rosyjskich? Relacje na ten temat znam tylko z przekazów medialnych. To wystarczy, aby przebieg tego śledztwa mnie niepokoił. Jako prokurator wiem, że w każdej sprawie najważniejsze jest pierwsze 48 godzin po zdarzeniu. Nieważne czy chodzi o kradzież roweru czy o katastrofę lotniczą. Pierwsze 48 godzin to najwa żniej szy czas. Można wówczas zabezpieczyć miejsce zdarzenia, zabezpieczyć ślady, znaleźć świad ków. Tutaj głównym śla dem był wrak Tupolewa. Należało go otoczyć wysokim płotem, odgrodzić, aby wejście tam uniemożliwić osobom postronnym. Należało też przywieźć z Polski przenośny hangar i rozłożyć go nad wrakiem. W ten sposób uniknęlibyśmy interwencji osób trzecich, a także zabezpieczylibyśmy wrak przed działaniem deszczu czy wiatru. Tego nikt nie uczynił. Na miejsce wpuszczono za to funkcjonariuszy rosyjskich, którzy zadeptywali ślady i kradli przedmioty należące do ofiar (np. karty kredytowe Andrzeja Przewoź nika). Nie wiem czy wszystkie przedmioty osobiste należące do ofiar, zwrócono rodzinom, ale mam podstawy przypuszczać, że nie. A jeśli chodzi o samo śledztwo? Wraku nie zabezpieczono, więc część istotnych śladów mógł zatrzeć deszcz, czy wiatr. Jakiś czas po katastrofie, Rosjanie zdecydowali się przenieść wrak w inne miejsce. Użyli przy tym ciężkiego sprzętu. Takie działanie mu siało przyczynić się do za cierania śladów. W trakcie tego przenoszenia, Rosjanie przecięli niektóre części samolotu. Prze cież to jest niszczenie dowodu istotnego dla sprawy. W cywilizowanych krajach takich jak np. Stany Zjednoczone, śledztwa w sprawie katastrof lotniczych prowadzone są przez wiele miesięcy, a w ich trakcie śledczy próbują złożyć samolot ze wszystkich części, które znajdą. Każdy kawałek samolotu może być przecież dowodem w sprawie. Tutaj nikt tego nie chce przyjąć do wiadomości. Dlaczego polscy politycy nie interweniują Prokuratorzy piszą wnioski o pomoc prawną, ale www.nowykurier.com niewiele z nich wynika. Stroną decydującą są Rosjanie. A jak wynika z przekazów me dial nych polskim politykom, z Donaldem Tuskiem na czele, nie chce się w tej sprawie interweniować, rzeko mo w imię dobrych sto sunków polsko – rosyjskich. Rzetelne śledztwo musiałoby wykazać daleko posunięte uchybienia czy niedopełnienia obowiązków różnych urzędników pań stwo wych od po wiedzialnych za bezpieczeństwo. Obecny rząd nie ma więc żadnego interesu w tym, aby rzetelnie prowadzić to śledztwo. Zarzuca Pan rządowi i premierowi łamanie prawa. To bardzo poważne oskarżenie. Z tego co słyszałem w mediach, prawo złamano już 10 kwietnia, w chwilę po katastrofie, kiedy Bronisław Komorowski przejął obowiązki prezydenta, choć nie było oficjalnego aktu zgonu Lecha Kaczyńskiego. Oczywiście wszyscy domyślaliś my się, że prezydent RP nie żyje, ale dopóki nie było oficjalnego atu zgonu, choćby rosyjskiego, Bronisław Komorowski nie powi nien był peł nić obowiązków gło wy pań stwa. Dlaczego, według Pana, doszło do katastrofy? Na dzień dzisiejszy nie mogę stanowczo potwierdzić, ani stanowczo wykluczyć żadnej wersji. Mogę tylko ubolewać, że ten charakter prowadzenia śledztwa nie dąży do potwierdzenia ani obalenia żadnej wersji. Jeśli tak dalej pójdzie, nigdy nie poznamy prawdy. Mam nadzieję, że osoby winne za ten stan rzeczy poniosą w przyszłości odpowiedzialność polityczną i karną. Leszek Szymowski Bogdan Święczkowski (ur. 1970) prawnik, prokurator, pra cował w prokuraturze w Tychach i Sosnowcu, skąd awansował do Prokuratury Okręgowej w Kato wicach do Wydziału Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej. W listopadzie 2005 roku został zastępcą dyrektora, a później dyrektorem Biura Przestępczości Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej. 13 września 2006 roku Jarosław Kaczyński mianował go szefem Agencji Bezpie czeństwa Wewnętrznego. Został odwołany z funkcji w listopadzie 2007 roku. Od 2010 roku w stanie spoczynku. 15-31/10/ 2010 No20 (1010) Strona 8 Katyńskie reminiscencje Wierutne kłamstwo Sergo Berii Zenowiusz Ponarski Pomimo, że prawda o Katyniu była w przeciągu wielu lat ukrywana i zafałszowana, to jednak przebijała się w świadomości wielu osób i to w różnych okolicznościach. Przetrwała w pamięci ludzkiej o czym świadczą liczne świadectwa. Jednym z takich są bardzo interesujące wspomnienia Jolanty Szutkiewicz, żony internowanego, pt. „Biało czerwone gwoździki i WRONa” (To ruń 2100). Szczecińska nauczycielka przedstawiając działalność męża Adolfa, działacza „Solidarności” Pomorza Zachodniego a później okres internowania, i przymusowego opuszczenia kraju, jednocześnie przypomniała epizod katyński, który tak przedstawiła: „Gdy na początku mojej kariery zawodowej uczeń z wieczorówki w Cierzniach koło Debrzna za pytał mnie na lekcji: Dlaczego pani mówi tylko o Niemcach jako o wrogach, a nic o Rosjanach? Albo dlaczego pani nic nie mówi o Katyniu… - wspominała - I kie dy wróciłam do służbowego zim nego pokoju na szkolnym strychu, czułam się zagubiona w tym dorosłym świecie … Długo siedziałam przy stole, zrobionym z dwóch szkolnych ław w głębokim zamyśleniu… Miałam wtedy wrażenie, że słowo Katyń na pewno już kiedyś słyszałam. Nie wiedziałam jednak, kiedy i w jakich okolicznościach miało to miejsce. Nie kojarzyło mi się ono z niczym. Nie pojawiły sie w moich myślach żadne asocja cje między słowem Katyń a czymkolwiek. Tylko echo tego słowa … Echo – Katyń pobrzmiewało w mojej głowie … Nie mogłam w ogóle zasnąć tej nocy. A gdy zasnęłam nad ranem, śniły mi się jakieś koszmary”. Obecnie poznaliśmy prawdę o Katyniu, wbrew wcześniejszym próbom jej ukrycia. Dotarły do nas, niekiedy nie kompletne dokumenty o tej potwornej zbrodni. Dzisiaj tylko nieliczni zniekształcają, wbrew istniejącym dowo dom, okoliczności zamordowania polskich oficerów. Takiego zadania podjął się nie byle kto, bo sam Sergo Beria syn zbrodniarza, który był prawą ręką Stalina. Sergo opublikował książkę pt. Mój ojciec Ławientij Beria (Moskwa 1994, ros.), w której usiłuje wygładzić obraz ojca i przedstawić go jako przeciw nika mordu polskich ofice rów, a nawet przyjaciela gen. Władysława Andersa. Autor wydaje się zapominać, że jego ojciec był jednym z twórców nieludzkiego ustroju. Do tej wersji powraca i w wywiadzie udzielo nym pięć lat później. (Włast, Moskwa, nr.12 z 30 marca 1999, ros.). Nie śniły się mu okropne sny powiązane z zbrodnią w Katyniu, a na odwrót, wymyślił historię mającą nie tylko wybielić ojca - zbrodniarza. Swoją wersję wydarzeń w 1994 r. rozpoczyna od wypowiedzi kierownika wydziału międzynarodowego partii komunistycznej, W. Falina, który 22 lutego 1990 r. napisał w notatce dla sowieckiego przywódcy Michaiła Gorbacze wa: „Na podstawie określonych idyk cji (czyli opisu wydarzeń) można wysnuć wniosek, że zagłada polskich oficerów w rejonie Katynia jest dziełem rąk NKWD, a personalnie - Berii i Mierkułowa. Powyższe słowa zabolały Sergo Berię, który napisał: Oficjalnie oświadczono, że w tragedii katyńskiej uczestniczył ówczesny komisarz spraw wewnętrznych Ławrien tij Beria. Starą wersję pod chwyciły środki masowego przekazu, czyniąc co prawda jedno zastrzeżenie: „Początkowo w dokumentach widniało nazwisko Berii, później przez kogoś wykreślone ...”. Okoliczność ta, nikogo jednak nie zmartwiła. A szkoda, W materiałach ze spotkania Biura Politycznego, które odbyło się 5 marca 1940 roku, i w innych doku mentach, nie było pod pisu mego ojca. Obłudnie zachowali się organizatorzy hałaśliwej konferencji prasowej, ale nikt nie zaprzeczył tej złowrogiej akcji. W tym miejscu należy przekaz syna Berii i wskazać, że nazwisko jego ojca było najważniejsze w dokumencie, jakim było pismo Stalina, z propozycją zamordowania polskich oficerów i więźniów zgromadzonych w trzech obozach jenieckich i sowieckich więzieniach. A rzeczywiście nazwisko Berii wykreślono ze składu „trójki”, decydującej o losie Polaków. Uczynił to Stalin, wpisując za miast Berii nazwisko Kobułowa i przyjmując, że jest ważniejszym niż pozostali członkowie „trójki”. W jakim dokumencie nastąpiło wspomniane skreślenie nazwiska Berii i wpisanie w to miejsce nazwiska jego zastępcy, Kabułowa? Była to notatka z 5 marca 1940 r. na urzędowym druku NKWD ZSRR, sporządzona dla Stalina i podpisana przez Berię, w której Beria zaproponował rozpatrzenie w trybie specjalnym sprawy polskich oficerów z zastosowaniem wobec nich kary śmierci. W zakończeniu notatki jako p. III propozycja: „Rozpatrzenie spraw i powzięcie uchwały zlecić trójce w składzie t. t.;(skreślone ręcznie „ Beria”) Mierkułow, (dopisane ręcznie Kabułow) i Basztakow (Naczelnik 1-go Specwydziału NKWD ZSRR)”. Stalin skreślając nazwisko Berii i dopisując nazwisko Kabułowa, uznał, że szef NKWD nie winien zawracać sobie głowy „trójką”, która była fikcją, i wystarczy by w niej uczestniczył zastępca Berii, który miał kierować akcją mordu polskich oficerów. (Katyń. Dokumenty ludobójstwa, W., 1992). Przejdziemy do dalszej relacji Sergo Berii o ojcu który powiedział:” Prawda jest taka, że za rozstrzeleniem oficerów polskich …. głosowali jednomyślnie Stalin, Woroszyłow, Mikojan, Kalinin, Kaganowicz, jednym sło wem, cała zwierzchność partyjna. Szczególnie nalegali: Woroszyłow i Żdanow. Jedynym człowiekiem z kremlowskiego kierownictwa, występując zupełnie otwarcie przeciwko tej podłości był mój ojciec. Stanowisko swoje przedstawił na posiedzeniu Biura Politycznego w ten sposób: ” Niebawem wybuchnie wojna. Możliwym sojusznikiem w walce z Hitlerem będzie polski korpus oficerski. Tak czy inaczej wejdziemy do Polski i armia polska koniecznie winna być w przyszłej wojnie po naszej stronie”. I jak dalej pisze Sergo: „Nietrudno pojąć reakcję partyjnych przywódców - za krnąbrność ojciec niemal stracił stanowisko. Żdanow oświadczył otwarcie: „ Ja mogę wówczas stanąć (na czele) organów!” Jednak to nie zmusiło ojca do podpisania wyroku śmier ci dla polskich oficerów. Chociaż było oczywiste, że odrębne zdanie jednej osoby, nie było w stanie tego zmienić - Polacy skazani byli na zagładę. Ojciec otrzymał rozkaz w przeciągu tygodnia, by przekazać Armii Czerwonej jeńców, oficerów polskich, a ich ewakuacji dokonać poprzez kierownictwo Ludowego Komisariatu Obrony. Możliwe, że pewne jednostki wojsk konwojowych NKWD zostały wykorzystane, ale rozstrzeliwała, chociaż gorzko o tym mówić, Armia Czerwona. Jest to prawda, którą skrupulatnie ukrywają do chwili obecnej ... Sergo dalej kategorycznie stwierdza: „Stalin tego nie zapomniał … Lecz prawda jest taka, że ojciec odmówił udziału w przestępstwie, chociaż wiedział, że ocalić życia 20,857 ludzi nie był w stanie. Proszę jeszcze pamiętać, że nie zawsze zgadzał się ze Stalinem, czy się to podobało Józefowi Stalinowi, czy nie … Wiem z całą pewnością, że ojciec uzasadnił na piśmie swój sprzeciw przeciwko rozstrzelaniu polskich oficerów. Gdzie są doku menty? Tymi słowami Sergo zakończył swoją relację. Była to obłuda, czy głupota? O to drugie trudno go podejrzewać. A skoro przyjmujemy, że była to obłuda i kłamstwo, to największej rangi. Nie można przyjąć, że był to przejaw głupoty, wiedząc o jego przeszłości, świadczącej o czymś odwrotnym. W Tbilisi gdzie się urodził i chodził do szkół, był wyróżniającym chłopcem. Od dzieciństwa był pod opieką Niemki, nauczycielki z zawodu, Ełły Almedingier, z którą mówił po niemiecku, a w szkole go doskonalił. W domu było mnóstwo literatury i pism nie mieckich. A i francuski był mu nie obcy, bo nim płynnie rozmawiał jego ojciec. Rzecz oczywista,że znał także doskonale język rosyjski i ojczysty - gruziński. A gdy rodzice przenieśli się do Moskwy w 1938 r., uczęszczał do elitarnej szkoły średniej nr 175, do której uczęszczali, m. in. córka Stalina - Swietłana która: „ siedziała w jednej ławce z moją przyszłą żoną. Ona nas z Marfą (wnuczką pisarza M. Gorkiego) zapoznała”. W tej szkole nauczył się języka angielskiego, a w uczelni wojskowej do której trafił później, opanował języki: fran cuski, duński i holenderski. Był ulubieńcem Stalina, o czym tak wspominał: „Pewnego razu, zobaczył mnie z swoim synem Wasylem. Widząc, że ten jest podpity, przygadał mu: Bierz przykład z niego. Ukończył Akademię, adiunkturę. A Wasyl nie rad temu, odgryzając się mruknął: A ty co u nak ukończyłeś?”. A teraz wracamy do przekazu Sergo o polskich oficerach rze komo bronionych przez jego ojca. Wyżej przytoczona relacja jego jest całkowicie kłamliwa i sprzeczna z faktami. Przecież sowieckie politbiuro wydało formalnie polecenie likwidacji polskich oficerów na wniosek „dobrodzieja” Berii. On także zaproponował zastosowanie wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania oraz rozpoznanie bez wzywania aresztowanych i bez przedstawienia im zarzutów. Zaproponował także tajne i zaoczne „rozpoznawanie” spraw, ale bez możności odwołania się od wyroku, ale z góry przesądził, jaka będzie kara. Był bardziej bezwzględny niż okrutny Kodeks Hammura biego, przewidujący kary odwetowe. Brak podpisu Berii na doku mencie proponującym zagładę oficerów jest na tyle oczywisty, że nie wymaga jakiegokolwiek komentarza. Podpisy złożone zostały na jego wniosek, na dokumencie którego był autorem i właśnie u niego powstał zamiar brutalnej likwidacji oficerów polskich. Kolejność nazwisk składu „trójki”odzwierciedla zajmowane przez nich stanowiska w NKWD . Mierkułow, był pierwszym za stępcą komisarza Berii, Kobułow służbowo stał niżej, a najniżej w tej hierarchii uplasowany był Basztakow, którego zadaniem była papierkowa robota. Sergo twierdzi, że na posiedzeniu Biura Politycznego (BP) prze ciwko jego ojcu wystąpił Żdanow, od 1939 r. pełnoprawny członek BP (kandydat od 1935 r.. Żdanow, jak wiadomo, mieszkał i pracował w Leningradzie, i jeśli 5 marca 1940 r. był obecny na posiedzeniu Biura, dziwnym i zastanawiającym wydaje się brak jego podpisu, co całkowicie obala twierdzenie Sergo, że Żdanow pretendował na stanowisko komisarza urzędu spraw wewnętrz nych. Nie miał podobnych aspiracji. Był sekretarzem partii obwo du leningradzkiego i poza działalnością gospodarczą zajmował się kulturą, nauką i i sztuką. Przypomnę, że na piśmie, opo wiadającym się za rozstrzeleniem jeńców i aresztowanych, w po przek strony widnieją zamaszyste podpisy Stalina, Woroszyłowa, Mołotowa i Mikojana. a na margi nesie znajduje się adnotacja: Kalinin - za, Kaganowicz - za. Ad notacja ta świadczy, że ta dwójka nie była obecna na posiedzeniu BP, ale później dołączyła się do podjętej decyzji. Zastanawia nie tylko brak podpisu Żdanowa, ale również pozostałych członków BP, wybranego 22 marca 1939 r. na XVIII zjeździe kompartii. W owym czasie, oprócz podpisa nych osób (osobiście i przez protokolanta), członkami Biura Politycznego byli także - Andriej Andriejew i Nikita Chruszczow. Jeśli przyjąć, że we wspo mnia nym dokumencie były 4 podpisy członków Biura, a więc mniejszości, dopisanie dwóch człon ków nieobecnych na posiedzeniu, jest próbą legalizacji uchwały. Istotnym jest fakt, jakimi motywami kierował się Ł. Beria, wnioskując o takim potraktowaniu jeńców i więźniów. Oto jego uzasadnienie: Jeńcy wojenni, oficerowie i policjanci, przebywający w obo zach, próbują kontynuować działalność k- r (kontrrewolucyjną), prowadzą agitację antysowiecką. Każdy z nich tylko oczekuje oswobodzenia, aby uzyskać możność aktywnego włączenia się w walkę przeciwko władzy sowieckiej… Próbują kontynuować działalność - a także oczekują oswobodzenia, aby otrzymać możność dalszej walki. Trudno podjąć pole mikę z takimi argu men tami, które nie mieszczą się w ramach jakichkolwiek procedur karnych. Nawet kodeks karny obowiązujący wówczas w rosyjskiej federacji, nie rozpoznawał przestępstw niemożliwych do urzeczy wistnienia. „Próba” musiała być realna, a przecież uwięzieni nie mogli dopuścić się tego, co im zarzucał Beria. Powiada się, że kłamstwo w końcu wychodzi na wierzch. Sergo Beria tym się nie przejmował. W rozmowie z dziennikarzem w związku z setną rocznicą urodzin ojca powtarza dawne wymysły: Ławrentij był przeciwko rozstrzelaniu w Katyniu polskich oficerów. Kiedy to się dokonało Ławrentij powiedział matce (słyszałem to osobiście): „Będę miał bardzo poważne nieprzyjemności, gdyż byłem przeciwko temu” … Ojciec zdążył uratować 400 oficerów, a w tym Andersa … Anders mieszka u nas. Wiem o tym dobrze, dlatego, że usunięto mnie z mo jego pokoju i przygotowano go dla Andresa. Sergio Beria bez żenady powtórzył kłamstwo o Katyniu i bajeczkę o przyjaźni Berii z generałem Władysławem Andersem. W rzeczywistości był takim jego przyjacielem, jak wilk owcy. 15-31/10/2010 No 20 (1010) Terror w Łodzi i wybory na prezydenta DokoÒczenie ze strony 1 pan wejdzie na stronę internetową Naszego Dziennika, tam został opublikowany Raport o Wojskowych Służbach Informacyjnych. Jest bardzo ciekawy. W mojego rozmówcę jakby piorun strzelił. Gwałtownie wstał i mówi: Polacy nie powinni się kłócić! Przez takie raporty i takie kłótnie będziemy tak jak Ukraina, gdzie posłowie się targają za włosy i biją. Oniemiałem. Ale tylko na chwilę. Od kilkunastu lat, przynajmniej raz w roku jestem w Polsce. Staram się odwiedzić wielu znajo mych, rozmawiać z wieloma ludźmi. W roku 2005 odwiedziłem Polskę, a było to zaraz po wyborach w których PiS wygrał podwójnie, zauważyłem gwałtowy wzrost agresji w wypowiedziach osób które pracują w adwokaturze, w są downictwie. Znajomy z daw nych lat z Duszpasterstw Ludzi Pracy, później radny wojewódzki mówił mi że szeptaną propagandę przeciwko PiSowi prowadzą emeryci MSW, ludzie związani ze służbami. To się czuło wtedy w rozmowach w Polsce. Media takie jak Polsat, TVN podsycały nastroje przeciwko PiS’owi. Argument lustracji powracał w prywatnych rozmowach jak boomerang. Ale czuło się, że niektórym osobom chodziło o rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych o czym już się wówczas mówiło. W swoich rozmowach argumentowałem że praktycznie wszystkie afery gospodar- cze w Polsce po roku 1989, po okrągłym stole, były związane z ludźmi związanymi z Wojsko wymi Służbami Infomacyjnymi, czasem z innym oddziałem służb specjalnych. Polska w wyniku afer gospo darczych straciła bez po wrotnie miliardy złotych. Gdyby wziąć pod uwagę to, że w służbach praco wało nie więcej niż 200,000 etatowych pracowników to możnaby śmiało powiedzieć że cała reszta 35 milonów Polaków jest szantażowana przez te kilkaset tysięcy osób wraz z ich rodzinami. W odpowiedzi słyszałem ciągle ten sam argument, że żaden kraj nie może sobie pozwolić na to by nie posiadać służb specjalnych. A jaki kraj może sobie pozwolić na to żeby być ograbianym przez własne służby specjalne mówiłem do siebe i nie kontynuowałem dalej rozmowy z zacietrzewionym rozmówcą. Sprawa lustracji była dla wielu osób zadrą w oku. Założycielami TVN, Polsatu byli ludzie związani ze służbami specjalnymi i nie dziwię się że te dwa potężne media szczególnie ostro atakowały prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Jarosława Kaczyńskiego i samą partię PiS. Opublikowanie listy Wildstaina odsłoniło źródła karier lub było pochodną na pochodzenie kapitału wielu znanych osób w Polsce. Z drugiej strony w pookrągłostołowej Polsce okazało się, że bezrobocie rzędu kilkunastu procent jest normą. Niektóre zawody takie jak: adwokat, sędzia jest in- www.nowykurier.com Strona 9 tratny. Chętnych wielu, ale dostępu bronią związki korporacyjne, za wodowe, więzy znajomości. PiS zmienił przepisy, ułatwił dostęp do zawodu prawnika. Otworzył tysiącom młodych ludzi dostep do intratnej kariery ale też naruszył interes związku zawo dowego prawników. PiS naruszył też więcej interesów innych grup, w tym i tych którzy przejęli kapitał postkomunistyczny po zaniżonej cenie. itd. Oficjalnie wielonakładowe media rozpętały kampanię antypi sowską. Ale ta kampania oficjalna była przynajmniej w moich oczach przykrywką dla kampanii prowadzonej nieoficjalnie w luźnych rozmowach prywatnych osób. Dla tych osób podwójna wygrana PiSu, bo wygrana w wyborach prezydenckich i w wyborach do Sejmu była zagroże niem ich bytu. Jeśli nie naruszyła ich bytu, bo byli już na emeryturach, to naruszyła ich osobiste ego. Rządy PiS osłabiły ich pozycje celebrities, ich pozycję służbową i materialną. Po katastrofie samolotu z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i kilkudziesięciu czołowymi polityka mi PiS na pokładzie agresja mediów wobec PiSu na jakiś czas osłabła. Wydawało się że Jaro sław Kaczyński przegra wybory na prezydenta RP, wydawało się że PiS będzie wegetował na granicy progu wyborczego. Stało się inaczej. Jarosław Kaczyń ski otarł się o zwycięstwo wyborcze. Pomimo utraty wielu czołowych polityków PiS jest nadal drugą partią w Polsce. Zwolennicy likwidacji Instytutu Pamięci Narodowej i przeciwnicy lu stracji oniemieli. Wróciła na gonka medialna na PiS. Nastąpiła eskalacja agresywnych wypo wiedzi ‘ajatollachów’ takich jak Janusz Palikot, profesor Niesiołowski. Dla mnie osobiście terrorystyczny atak osoby która w latach PRL-u była współpracownikiem nie jest niespodzianką. Po prostu w wielu głowach zrodziły się myśli, że skoro nie można wyelimi nować PiSu za pomocą me diów i wyborów to po prostu PiS należy wyeliminować terrorem. Szkoda, że elity dziennikarskie z TVN-24, Polsatu nie dostrzegają tego że okres rządów PiSu był okresem największego napływu inwestycji zagranicznych w Polsce. To był okres największego napływu kapitału zagranicznego do Polski w okresie lat po okragłym stole. W oczach zagranicznych inwestorów PiS był postrzegany jako partia stojąca na straży własności, dbająca o uczciwą i sprawną administrację. Za rzadów PiSu Polska rosła w rankingu transparentności, czyli inaczej mówiąc korupcja w Polsce malała. To co dla jednych było sukcesem, dla innych było zagrożeniem ich pozycji społecznej. Szkoda że w Polsce są duże grupy ludzi które postrzegają działania PiSu za zagrażające im tak dalece, by przejść od form walki przyjętej w demokracji, do form walki typowej dla takich krajów jak Afganistan. Janusz Niemczyk Wypożyczalnia samochodów w Warszawie Przystępne ceny. * Wypożyczamy bezpłatnie telefon komórkowy. * Możliwość odbioru samochodu na lotnisku w Warszawie. www. perfektflota.pl Dzwonić: 011-48-22-530-1280 011-48-516-000-555 3730Lakeshore Blvd. West, Etobicoke, Ontario M8W 1N6 15-31/10/2010 No 20 (1010) Strona 10 Karlsbad po rosyjsku Wiesław Piechocki Jeżeli ktoś pragnie polepszyć swoją znajomość języka czeskiego i w związku z tym chce pojechać do Karlowych Warów, robi taktyczny błąd. Jeśli ktoś nie chce jechać daleko na wschód do Rosji a pragnąłby wyszlifować swą niezbyt idealną znajomość języka rosyjskiego, powinien przybyć koniecznie do tradycyjnego i luksusowego uzdrowiska jakim są Karlowe Wary. Język rosyjski zdominował czeszczyznę w Karlowych Warach! Nieprawdopodne, ale prawdziwe. Niewidzialnym termometrem zapragnąłem w trakcie krót kiego urlopu zdrowotnego zmierzyć stopień zruszczenia czeskiego kurortu. Naukowo nie da się tego fenomenu zmierzyć. Jego można jedynie opisać. Trochę tak jak Tjutczew pisał: „Rosji nie moż na zrozumieć, w Rosję można tylko wierzyć”. Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach A zatem chodzę po ulicach centrum Karlowych Warów. Zachwyca mnie luksus, piękno architektury i tłum. Tłum w 80% (wedle mego termometru) to Rosjanie. Dzielą się na starsze pokolenie, ubrane niewyzywająco, jeszcze w stylu Czechowa oraz na nocy do dyskotek i nocnych klubów, sterylnie zamkniętych, a w dzień śpi lub rozbija się gigantycznymi samochodami, mającymi zresztą rejestracje czeskie - bowiem rezydenci rosyjscy mają prawo mieć znaki czeskie a nie rosyjskie. Ale oczywiście widziałem też wszędzie w Karlo wych Warach zaparkowane olbrzymie samochody (precz z małymi!) z rejestracjami głównie z Pe ters burga, Moskwy, Kijowa i Odessy. Przemierzając ulice Karlowych Warów (zwanych przez wieki po niemiecku Karlsbad) wpadam bez przerwy na napisy rosyjskie. Są one różnej maści. Są one napisane jako szyldy, transparenty, ulotki, tablice, itd. Dano mi do ręki w ho telu plan miasta tylko po ro syjsku! Może wyglądałem przez moment na milionera? Przy uzdrowiskach i hotelach typu spa są tu zachęcające napisy „leczebnoprocedurnyj kompljeks”, przed aptekami na stojakach widzę reklamy leków i specyfików medycz nych po rosyjsku, przed res tauracjami „szaszłyki, blinczyki, spagetti, łazanja, kolje no”. To ostatnie to oczywiście golonka jak w Polsce. W resta uracjach wszystkie karty dań są zredagowane nie tylko po czesku i niemiecku, lecz również po rosyjsku. Na kioskach napisy: „suweniry, gazjety, sładosti”. W nich nali czyłem 28 tytułów pism ilustrowanych, skierowanych do próżności młodych Rosjanek. Oczywiście prasy sprowadzanej bezpośrednio i zawsze na świeżo z Rosji jest o wiele więcej! Normal nie przed drzwiami hoteli i restauracji jest obowiązkowo napis „wchod - wychod”, aby było wiadomo, iż tu się czeka na klientów rosyjskich i żeby im było miło. Ci klienci mają pieniądze i to sporo. Do nich kieruje się reklama wielu biur pośredników i maklerów. Rosjanie są potencjalnymi nabywcami mieszkań, apartamentów, hoteli, domów i willi w czeskich górach uzdrowiskowych. „Niedwiżymosti” znaczy Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach młodszą generację, bar dzo bo gatą, rzucającą się w oczy, ka piącą złotem, błyszczącą cekinami na dżinsach i wielką ilością drogich pierścieni na rękach. Starsze pokolenie chodzi powoli pod eleganckimi kolumnadami zbudowanymi nad źródłami dają cy mi zdrowie. Młodsze chodzi raczej w „nieruchomości” - ten napis wpadał mi w oko wielokrotnie, obok napisów po angielsku „Carlsbad – Reality”. Wszędzie kusi się poten cjalnego kupca napisem „po nizkim cjenam” naturalnie, aby go zwabić. Bo przecież mógłby pojechać dalej, do Paryża lub Rzymu albo do Monachium i tam sobie kupić apartament. Konkurencja nie śpi... Przed sklepami z luksusowymi towarami dostrzegam napisy: „ljustry - stjekło - farfor”, czyli tu można kupić żyrandole (ze słynnego czeskiego kryształu) oraz wyroby ze szkła a także por ce lanę. Tam kłębi się od klienteli mówiącej w języku Puszkina. Naturalnie nie ma problemu z transportem delikatnych towarów do Rosji: „dostawka w Moskwu i po wsjem regjonam Rossii” brzmi co najmniej optymistycznie i zachęcająco. To co wyżej, dotyczy spotkań oczu z językiem rosyjskim. Uszy napotykają ten idiom doprawdy też wszędzie: na ulicy co krok, w aptece, w uzdrowiskach, w basenach leczniczych, w parkach, w lobby, windach i barach hoteli. Słychać język Tołstoja w recepcjach, w okolicznych lasach przy spacerach, w kilku cerkwiach prawosławnych, proszę mi wierzyć wszędzie. Najbardziej byłem zaskoczony (już przyzwyczajony do rosyjskiego na każdym kroku w Karlowych Warach), iż pani w kiosku gazetowym była auten tyczną Rosjanką. Zakładałem (no admit!) , że tam musi na stołku siedzieć Czeszka. Nie zaskoczył mnie widok Konsulatu Generalnego Rosji w Republice Czeskiej. Jest tu, w Karlowych Warach a nie w Brnie przykładowo. Jak wspomniałem, wielu Ro sjan z rodzinami przybywa własnymi samochodami do stolicy czeskich kurortów. Wygodniej jest przylecieć oczywiście. Nie wiedziałem, iż małe Karlowe Wary dysponują lotniskiem. Myślałem, że trzeba przylecieć z Rosji do Pragi a potem przybyć pociągiem w pierwszej klasie (noblesse oblige) lub wynajętym luksusowym autem z lodówką i telewizorem. Nie. W ciągu tygodnia działają trzy połączenia bezpośrednie Karlowe Wary – Moskwa i Petersburg – Karlowe Wary. Wszystko dla wygody cennych turystów z Rosji. Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach dzie ci i kochanek. Statystyki oficjalne mówią, iż ¾ hoteli (a jest ich zatrzęsienie tu) ma właścicieli albo Rosjan albo obywateli nowych krajów utworzonych po rozpadzie ZSRR: Ukraińców, Kazachów, Ormian, Azerów i Uzbeków. Może mieszkam w hotelu, którego właściciel żyje w nowo utworzonej stolicy Kazachstanu? Tego nigdy się nie dowiem... Jednym słowem, zapomniano dawno o sowjeckich czołgach, które zraniły państwowość Czechosłowacji w 1968 roku... Rozumiem Czechów, iż chcą zarobić na Rosjanach, którym dopisuje zarówno koniunktura legalności jak i strefy mało spraw - Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach dzalnej ich gospodarki. Ja też tak zachowywałbym się, gdybym był we władzach miasta. Wiadomo od czasów sprzed cywilizacji rzymskiej, iż pieniądze „nie śmierdzą”, czyli pecunia non olet. A poza Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach Fokus jest skierowany raczej na bardzo bogatych turystów, nuworyszów, świeżo upieczonych milionerów, do których jeszcze się nie zabrał system podatkowy rządu rosyjskiego. Widać ten przepych świeżo nabyty najbardziej po ubraniach mężów, żon, Moje szczęście polegało na tym, iż w trakcie ostatniego mojego wieczoru w Karlowych Warach spotkałem Rosjanina w barze wytwornego hotelu „Pupp”. On mi spokojnie wyjaśnił fascynację Rosjan tym szczególnym mia stem, przez które płynie rzeka Teplá, tocząca właśnie ciepłe wody. Mianowicie Karlowe Wary zostały założone przez czeskiego cesarza Karola IV., któremu w trakcie polowania wpadł pies do gorącego źródła. Potem w okolicy odkryto jeszcze kilka źródeł. Zaczęto leczyć ludzi wodą o 72°C i o własnościach nader medycznych. Ale prawdziwą reklamę zrobił dopiero na początku XVIII tym można dowcipnie powie dzieć w dobie globalizacji, że pieniądz nie ma ojczyzny. Wiele granic upadło, o których się myślało, iż są nienaruszalne. Jeszcze łatwiej niż kiedyś przewozi się walutę w teczkach, aktówkach, kartonach i walizkach. w. car rosyjski Piotr I. Przebywał tu dwukrotnie i bardzo sobie to chwalił, jako iż ciągle miał problemy z nerkami i układem moczo wym. Był tu konkretnie w latach 1711 i 1712, kiedy leczywszy się w Karlowych Warach, myślał strategicznie jak pokonać definitywnie Turków, gdyż to spę dzało mu kuror to wy sen z oczu. Jego dwa pobyty spowodowały wielką reklamę dla malutkiej wówczas mieściny. Każdy kto się wówczas liczył: arystokracja, ministrowie, szlachta oraz inni siedzący na różnego formatu tronach – przyjeżdżali ze świtą, imponując sąsiadom w ówczesnych zajazdach. Proszę mi wierzyć: należy konie cznie przyjechać do Karlo wych Warów. Można się tu wyleczyć z różnorodnych choróbsk, można się za darmo porządnie poduczyć po rosyjsku, pochodzić po zielonych wzgórzach i bukowych lasach, zapoznać się turystycznie z okolicą (Mariańskie Łaźnie, Franciszkowe Łaźnie) i – jeśli się ma szczęście – posłuchać ślicznego języka czeskiego. No 20 (1010) 15-31/10/2010 Strona 11 Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze” www.nowykurier.com Strona 12 15-31/10/2010 No 20 (1010) No 20 (1010) 15-31/10/2010 Bodome Flooring (Canada) zatrudni osoby z umiejętnością układania podłóg marki “Bodome”. Tel. 416-259-0999 Strona 13 15-31/10/2010 No 20 (1010) Strona 14 Geniusz grający również na fortepianie Krystyna Starczak-Kozłowska Takim było środowisko, w którym wzrastał, przeniknięte na wskroś ideą przywrócenia Polsce niepodległego bytu. Czy można się dziwić, że dla Ignacego stała się ona w życiu Wielką Sprawą, nie tylko równie ważną jak muzyka, ale najważniejszą !? „Ludzie genialni są jak meteory: ich przeznaczeniem jest, by spalając się przydać blasku epoce, w której żyją” - zauważył Napoleon, a jego słowa zdają się być niezwykle trafne w odniesieniu do Ignacego Paderewskego, jednej z najważniejszych postaci w historii Polski. To on każdym swym posunięciem dyplomatycznym przydawał prawdziwego blasku idei odzyskania niepodległości Polski, której wówczas nie było na mapie Europy, a każdym koncertem - blasku epoce, w której żył. Ów błysk geniuszu doceniali współcześni wielu krajów, które on - kompozytor, pianista, dyplomata, polityk, mąż stanu, filantrop obejmował zasięgiem swej działalności. Geniusz - to dar potężnej in wencji, a tą Paderewski obdarzony był w sposób szczególny. Właśnie na miarę geniuszu. I nie ja pierwsza bynajmiej to zauważyłam, lecz Camille Saint-Seans, który wysłuchawszy jego kon certu w 1888 w Paryżu po wie dział: „to geniusz, grający również na fortepianie”. Nawet dowcipne, prawda? Bo przecież cały świat zna Paderewskiego jako wielkiego wirtuoza. Zauważ my przy tym słówko: „również”. A więc już wówczas, u progu jego wszechstronnej kariery współ czesni zdawali się wyczuwać, że być słynnym „czarodziejem fortepianu”, okrzyczanym przez Europę, a potem Amerykę naj wy bitniejszym pianistą swej epoki było tylko jednym z powołań tego niezwykłego człowieka... Ciekawe, że Bernard Shaw, który po koncercie Paderewskiego w Anglii najpierw napisał o nim miażdżącą recenzję, w rok później to on nazwał go „najlepszym pianistą swego czasu” xxx Skąd wiódł swój rodowód...? Urodził się w 1860 r. a więc dokładnie 150 lat temu w maleńkiej Kuryłówce na Podolu, skąd do Ży tomierza dorożką jechało się wiele kilometrów - ale niedaleko padło jabłko od jabłoni! Matką jego była Poliksena, z domu Nowic ka - córka filomaty i potem Sybiraka, Zygmunta Nowickiego, przyjaciela Mickiewicza. Pierwszy cios losu spotkał Ignacego już u zarania, bo mama umarła przy jego urodzinach. Opiekował się Ig nasiem i siostrą Antoniną oj ciec, administrator majątków ziemskich, uczestnik Powstania Styczniowego, skaza ny potem przez władze carskie na rok więzienia, które odbył w Ki jo wie. Duży wpływ na wychowa nie chłopca miał też Michał Babiński, uczestnik Powstania Listopadowego, który uczył go historii, literatury polskiej, geografii, francuskiego... Zacznijmy jednak od początku - od gry dziecka na rodzinnym fortepianie... Potem w latach 1872-1878 był warszawski Instytut Muzyczny, gdzie gry na fortepianie uczył się Paderewski pod kierunkiem Rudolfa Strobla, a przedmioty teoretyczne wykładał mu uczeń Hektora Berlioza. Skończywszy warszawskie konserwatorium z odznaczeniem został w nim nauczycielem kursu śre dniego fortepianu. Zaczynał skromnie komponując, wykonując własne utwory, grając na przyjęciach, udzielając lekcji. W 1880 roku ożenił się z absolwentką szkoły, którą sam uczył, Antoniną Korsakówną. Był zakochany, miał 20 lat, życie stało przed nim otworem - tymczasem nader szybko spadły nań dwa dotkliwe ciosy losu: Antonina umiera po 9 miesiącach zostawiając mu niepełnosprawnego synka Alfreda, całkowicie sparaliżowanego po ataku Heine-Medina... Młody artysta nie poddaje się, w muzyce, w intensywnej pracy szukając zapomnienia... A ćwiczył często 12 godzin dziennie. Oto jego powiedzenie, jakże aktualne i dla nas, zwykłych śmiertelników: „Każdy człowiek powinien zdawać sobie sprawę, że dobre i trwałe wyniki osiągnąć można jedynie drogą krót kich, lecz ciągłych, codziennych wysiłków. Jednorazowy wy siłek jest kompletnie jałowy. Praw dziwą umiejętność zarówno w nauce i sztuce, jak i w każdych innych zajęciach, zdobyć można tylko codzienną pracą i codzien nym wysiłkiem. I to jest bezwzględnie pewne.” Wiemy, że artysta lubił zapamiętywać się w grze, będącej tylko codziennym rytuałem ćwiczeń, potrafił ćwiczyć niemal do za tracenia. Jakże słuszna jest uwaga Edisona: „Geniusz to 1% wzlotu i 99% potu...” xxx W Berlinie spotyka Ryszarda Straussa i Antoniego Rubinsteina, który wysłuchawszy jego gry wróżył mu wspaniałą karierę pianistyczną. Miała się ta wróżba spełnić nader szybko... 1883 roku w Zakopanem za przyjaźnia się Ignacy z doktorem Tytusem Chałubińskim, poznaje za jego pośrednictwem bogactwo muzycznego folkloru podhalańskiego. Pod jego sugestią rozpoczyna zbieranie melodii góralskich w Tatrach i na Podhalu. Przygrywa mu słynny góral Bartuś Obrochta. Wszystko to staje się dlań inspiracją do powstania „Albumu Tatrzańskiego”. W górach poznaje wielką aktorkę, Helenę Modrzejewską, co wywołało nagły, szczęśliwy zwrot w jego muzycznych zamierzeniach. Posłuchajmy, co pisze o mało jeszcze znanym w owych latach Ignacym Paderewskim Józef Szczublewski w swej bardzo inte resu jącej książce pt.: „Modrzejewska - życie w odsłonach”. Nazywa go po prostu „24-letnim pianistą i kompozytorem z Warszawy”. Dowiadujemy się, że adoruje on właśnie w Za kopanem żonę świetnego skrzypka, Helenę Górską. Cytuję: „Tego pianistę do „Modrzejowa” przyprowadził sędziwy dr Chałubiński i przedstawił Modrzejewskiej jako „drugiego naszego Chopina”. Młodzian z ogromną szopą jasnorudych włosów zaraz dobrał się do wspaniałego fortepianu. Słyszała już wielu wirtuozów, ale ten z miejsca ją urzekł”. Powiedziała: „W Warszawie nic więcej już się Pan nie nauczy. Świat może należeć do Pana, jeśli Pan mocno popracuje pod opieką jakiegoś mistrza, choćby w Wiedniu. To kosztowne? Pomogę. Razem damy koncert, choćby w Krako wie.” 3.X.1884 miał miejsce ów koncert w Krakowie, uświetniony deklamacjami Modrzejewskiej przy niósł spory dochód na wy jazd Paderewskiego do Wiednia. Ar tys ta skomponował dla Mo drzejewskiej „Krakowiaka Fantastycznego” ”Przed nim - konkluduje Szczublewski - jedna z największych karier pianistycznych świata”. Nie ma w tym zdaniu przesady. xxx Helena Modrzejewska tak znacznie wsparła go finansowo, że mógł pojechać do Wiednia, dosko nalić swój warsztat u Ber lioza, odbyć dalsze studia w tamtejszej Akademii Muzycznej pod kierun kiem T. Leszetyckiego. Sparaliżowanego, a bardzo przezeń kocha ne go synka Alfreda zostawia na ten czas w Paryżu u zaprzyjaźnio nego małżeństwa Władysława i Heleny Górskich. Pamiętamy, co napisał Szczub lewski - już w Zakopanem adorował piękną panią Helenę Górską. I tu, niestety, uczucia męskodamskie okazują się silniejsze niż wdzięczność, czy męska przy jaźń: Ignacy zakochuje się w żonie przyjaciela, a że nie uznaje rozwodów, sugeruje unieważnienie małżeństwa, a koronnym argumentem jest: „brak zgody jej ojca na ślub z Władysławem Górskim”. Takie to były czasy, mocium panie... Poślubia Helenę w 1899 roku w kościele św. Ducha w Warszawie. Czy będzie z nią szczęśliwy? - jeszcze się przekonamy... Po szu kiwał już wcześniej domu i znalazł go w Szwajcarii, w Morges, z widokiem na Mont Blanc. Żal mi, gdy o tym piszę, opuszczonego przez Helenę męża, świetnego skrzypka, Władysława Górskiego. No cóż, przyszli geniusze też mają swoje słabości... Zwłaszcza tak przystojni jak Paderewski, którego Paryż okrzy czał „lwem salonów”: wysoki, postawny, o przysłowiowej „lwiej czuprynie” łamał serca pań sa mym swoim pojawieniem się na estradzie... Posłuchajmy jeszcze raz Modrzejewskiej z tamtego czasu: „Kobiety szaleją za nim, krytycy chwalą bez granic. Jedynie co krytykują, to jego wykonanie Beethovena i zbyt wielką szopę włosów. Ktoś z moich przyjaciół nazywa go hryzantemą, co bardzo trafnie określa jego głowę. Byłam na jednym z jego koncertów. Naprawdę gra jak anioł. Prosto. Wyraziście.” Z jednej strony oszałamiające powodzenie, a z drugiej dalsze ciosy losu, bo oto w dwa lata podrugim ożenku następna tragedia wpisuje się w los Paderewskiego: biedny, kaleki synek Alfred umiera mając lat 20... Ale nieszczęścia są dla natur genialnych jak ostrogi. Zaraz się przekonamy podążając tropem budzącej się wielkości Ignacego Paderewskiego, która rozwijała się i nabierała głębi także poprzez cierpienie. xxx Debiut europejski miał miejsce w Brukseli, była Antwerpia, Bordeaux, Nantes, ale pierwszy większy sukces w Europie odniósł w 1887 roku w Wiedniu. Zapamiętajmy jednak ów wspomniany na wstępie rok 1888 - wielki koncert w Paryżu podczas Wystawy Światowej. Publiczność przez godzinę zmuszała go do bisów! Szybko przyszły następne tytuły do chwały: w Londynie koncerto wał przed samą królową Viktorią. Prawdziwy sukces odniósł też w Stanach Zjednoczonych, gdzie w dużej mierze z powodów finansowych odbył wraz z żoną tournee krótko po ślubie. W ciągu roku dał 107 koncertów! Co za kolosalny wysiłek, za który zapłacił uszkodzeniem nerwu palca. Była to tak poważna, bolesna kontuzja dłoni, że nosił się nawet ze smutną perspektywą zakończenia karie ry muzycznej. Na szczęście słynny chirurg amerykański, Friedrich Lange przywrócił mu pełną sprawność dłoni. Nasz pianista za wędrował z koncertami do Mek syku, Australii, Nowej Ze landii.... I tak od końca lat 80-tych XIX wieku jego kariera wirtuoza trwała nieprzerwanie przez całe pół wieku, do późnej starości .Co znamienne, szło to w parze ze sławą najlepiej opłacanego pianisty największych sal koncertowych świata. Modrzejewska pisze ze Stanów Zjednoczonych w 1893 roku: „Paderewski ciągle tu odbiera owacje i zbiera dolary. Takiego sukcesu nie miał tu żaden przed nim wirtuoz, nawet Rubin stein (...) i chociaż Paderewski geniuszem nie przewyższa Rubinsteina, ale jego osobowość jest tego rodzaju, że przyciąga do siebie tłumy, po największej części żeńskiego rodzaju. Panny i panie amerykańskie po prostu wariują za nim. Powodzenie jest kolosal ne...” W Stanach zamieszkał wraz z żoną Heleną na stałe, zdobywając niesłychaną wprost popularność. Mówiono o nim: Mistrz, „Naj więk szy ze wszystkich”, „Król pia nistów”.... Prapremiera jego jedynej opery „Manru” miała wprawdzie miejsce w Dreznie w 1901 roku, ale wystawiona była potem we Lwowie i w Metropolitan Opera w 1902 roku . Artysta gra w Białym Domu, spotyka się z prezydentem Rooseveltem Inny świadek jego niespotykanej kariery w świecie, Adam Grzymała-Siedlecki, znający Paderewskiego osobiście, czasami wyrażał się o nim jako o artyście - idealiście, trochę ironicznie, bo język miał wyjątkowo kąśliwy i np. określał Paderewskiego jako „filantropa i wielkiego człowieka o żywiołowej dobroci, złym humorze, maniaka filantropii i miłosierdzia”. Ale i on przyznawał: „Książę pianistów zawsze koncertował wśród tłumów, kwiatów, jego gry słuchała elita umysłowa każdego kraju, w którym się pojawiał i gościły go koronowane głowy. Albert I witał go w swoim pałacu i osobiście wręczył wstęgę jednego z belgijskich orderów. Gdy mówiono o naszym świecie, natychmiast kojarzono: „Poland Paderewski”. I tę niesłychaną wprost popularność artysta postanawia wykorzystać w dążeniu do wskrze szenia Niepodległej, od ponad 100 lat jęczącej w niewoli. Nie było utartych szlaków - to geniusz sam stwarza sobie pole działania. Jak nikt inny umiał wykorzystać sukces artystyczny i finansowy w działalności publicznej. Z jego udziałem powstawały sto warzyszenia, fundacje, sale koncertowe, pomniki. Wykazał się prawdziwą wirtuozerią nie tylko w muzyce, ale i w społecznie ważnych, a dla kraju nawet epokowych wydarzeniach. W 1898 roku ufundował Konkurs Kompozytorski w Dreźnie. W 1900 roku stworzył Fundusz im. Ignacego Jana Paderewskiego na nagrody dla kompozytorów amerykańskich. Zawsze wspierał hojnie pozbawionych pracy artystów i intelektualistów, weteranów. Z jego udziałem powstawały pomniki: Debussiego, E. DokoÒczenie na stronie 15 No 20(1010) 15-31/10/2010 DokoÒczenie ze strony 14 Colon ne’a w Paryżu, Liszta w Weimarze, Beethovena w Bonn, Chopina w Żelazowej Woli, Kościuszki w Chicago. Wrodzony entuzjazm podsze pty wał mu zwłaszcza wielkie akcje patriotyczne na rzecz Polski skreślonej wówczas z mapy Europy. Ciekawe, że już w dzieciństwie, czytając książki o dziejach Polski tak rozmiłował się w grunwaldzkiej bitwie, iż marzył, aby być w przyszłości na tyle bogatym, by móc ufundować krajowi pomnik na cześć tego zwycięstwa. Marzenie życia spełnił w 1910 roku. W 500-lecie zwycięs twa pod Grunwaldem ufundował za sumę 370 tys. franków w Krakowie wielki pomnik grunwaldzki (wykonany przez rzeźbiarza Antoniego Wiwulskiego,) na którym napis głosił: „Praojcom na chwałę - braciom na otuchę”. Podczas trzydniowych uroczystości odsłonięcia, które zgro madziły 150 tysięcy osób, wygło sił żarliwe, natchnione przemówienie, przeniknięte tak niezachwianą wiarą w zmart wych wstanie Polski, że rozbudziło ono działalność polityczną wśród Polaków. Warto dodać, że od czasów młodości artysta miał niezwykłą łatwość przemawiania, był wspaniałym ora torem. W tym samym 1910 roku we Lwowie, podczas obchodów 100-lecia urodzin Chopina wygłosił tak płomienną mowę patriotyczną, że krążyła ona w odpisach. O ukrytej potędze muzyki Chopina, zwłaszcza w czasach nie woli, Paderewski wyrażał się ze znawstwem i z wrodzonym sobie entuzjazmem: „Zabroniono nam Słowackiego, Krasińskiego, Mickie wicza. Nie zabroniono nam Chopina. A jed nak w Chopinie tkwi wszystko, czego nam zabroniono: barwne kontusze, pasy złotem lite, posęp ne czamarki, krakowskie rogatywki, brzęk szabel, naszych kos chłopskich połys ki, jęk piersi zra nionej, bunt spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki, modlitwy serc stroskanych, niewoli żal, tyranów przekleństwo i zwycięstwa radosna pieśń”. Strona 15 Czy można piękniej i trafniej powiedzieć o Fryderyku? Już po odzyskaniu niepodległości, w latach 1935-40 artysta współredagował wydanie „Dzieł wszystkich „ Chopina. Ale nie wybiegajmy jeszcze tak daleko w przyszłość... A wracając do Chopina - często wstawiał jego utwory do programu swoich koncertów po całym świecie. Chopin był mu bliski, po dobnie jak inni romantycy. Jego repertuar obejmował dzieła solowe 200 czołowych romantyków z Chopinem na czele, 9 koncertów z orkiestrą, trochę utworów kame ralnych, no i własne kompozycje. Sam, jako kompozytor, uprawiał swoistą stylistykę neoromantyczną, hołdował takim klasycznym formom, jak sonata czy wariacja, chętnie nawiązywał też do polskiej muzyki ludowej. W jego utworach pojawiają się formy taneczne: kujawiaki, mazury, krakowiaki...W pięknym i popularnym Menuecie G-dur opus 14 nr 1 pobrzmiewa styl Mozarta. Do znanych jego utworów należy też Koncert fortepianowy a-mol z 1888 roku, Fantazja Polska na fortepian i orkiestrę z 1993 roku, Symfonia h-mol, powstała w 1907 roku, czy utwory fortepianowe: Humoreski koncertowe z wspomnianym, popularnym „Krakowiakiem Fantastycznym”, czy pieśni solowe. Mówiono i pisano o nim, że gra jąc porusza w słuchaczach „każdy nerw, każdy zakamarek duszy”. Toteż porywał tłumy i rzucał je sobie do stóp. Publiczność potrafiła w nieskończoność zmuszać go do bisów w największych salach koncertowych świata. A on – nie przerywając kariery muzycznej, ale nią się posługując - wszystkie swe siły skierował na rzecz przywrócenia niepodległości ojczyźnie. I tu dokonywał rzeczy wydawałoby się niemożliwych, chyba dlatego, że - pamiętajmy - zasadniczą cechą geniuszu nie jest doskonałość, lecz umiejętność otwierania nowych granic. Ale o tym w II części artykułu. Krystyna Starczak-Kozłowska Igrzyska Polonijne 2011 Igrzyska Polonijne to impreza kulturalno-sportowa, której celem jest integracja środowisk polonijnych, szczególnie młodzieży z krajem ojczystym. Piknik sportowy zorganizowany przez Team Canada Dolny Śląsk 2011 wespół z SWAP pl. 114, którego celem było zebranie funduszy na wyposażenie ekipy kanadyjskiej Polonii od Atlantyku do Pacyfi ku, oraz pomoc mło dzie ży polo nij nej w pokryciu kosztów wyjazdu na tę imprezę, idealnie pokazał słuszność tego przedsięwzięcia i wypelnił główną ideę Igrzysk. Igrzyska Polonijne to Impreza jednocześnie dla wszystkich, mówiąc językiem kabaretowym “od pieluchy do pieluchy”. Ta integracja postępuje nie tylko między nami a krajem ojczystym, ale również między naszą cześcio wo już zasy milowaną mło dzie żą a naszymi wartościami, które tkwią głęboko w nas, które przywieźliśmy z kraju rodzinnego, a nazywa się to po prostu patriotyzm. Na przykładzie tegoż pikniku widać było wyraźnie jak pięknie można kooperować między po koleniami, jak połączyć picie piwa i uczestniczyć we mszy świętej, jak się wspaniale bawić i nie odczuwalnie pomóc potrze bują cym. I na koniec jak mogą współ pracować zdawa łoby się konkurencyjne biznesy. Piknik zakończył się pełnym sukcesem, medialnym i finansowym. Jest to zasługa nas wszystkich, tych którzy pracowali tam i tych którzy odpoczywali. Każdy pojedynczy bilet pracuje dla naszej młodzieży, Każdy występ polonijnych artystów – sportowców przybliża naszą latorośl do Polski. Loteryjne nagrody natomiast trzymały w napięciu do końca, od zegarka i Wojtka Wolskiego koszulki po lodówkę pełną Żywca i GPS. Organizatorzy Team Canada Dolny Śląsk 2011 dziękują wszystkim za pomoc w przeprowa dzeniu pikniku, wolontariuszom, obsłudze administracynej, wykonawcom i sponsorom. Jednocześnie przepraszamy jeśli kogokolwiek gdzieś pominęliśmy, a to była nasza pierwsza impreza. Na poprawę ewentualnych uchybień przyjdzie wkrótce czas, gdyż Pan Komendant SWAP w Ameryce pl. 114 Krzysztof Tomczak każe nam iść za ciosem i ponow nie chce oddać park im. I. Paderewskiego w ręce polonijnych sportowców i młodzieży. I następna inicjatywa Komendanta SWAP to gotowość stworze nia dla naszych sportowców bazy, w postaci oddania nam miejsca w głównym budynku na ekspozycje naszych trofeów oraz sali, którą możemy używać na spotkania i inne okazje. Team Canada Dolny Śląsk 2011 dziękuje: SWAP w Ameryce pl. 114, dwutygodnikowi “Nowy Kurier”, Radio 7, Radio Polonia, TV “Z Ukosa”, Gazeta “Merkuriusz”, www.naszapolonia.ca, Nova Printing, KPK okreg Toronto, Konsulat RP w Toronto, Stanislaw Polinski, W.Pacanowski, PISK i Klaudyna Szczupak, Harcerze i Patrick Pasierbek, Kościół św.Maximiliana Kolbe w Mississauga, Kościół Św. Kazimierza i Stanislawa w Toronto, Promocyjna Grupa Polonijna i Stanisław Słoniewski, Ascon Windows, ProCon Group Ltd. Racquet Stringing&Diagnoses i Bruno Zdzieniecki, Restauracja “Orbit”, Edie’s Meat Products, Supreme Pierogies, Wojtek Wolski, Happy Landing Lodge, R&J Painting, Andrzej Dabrowski, Axe Capoeira Mississauga i Michal Solty siak, Kabaret “Pod Banką”, Robin Grusz czyn ski, Wasyl Po pa diuk, Ryszard Marczak, Pevex, Kordian Wolski, Maximum Roofing G.C. Mr. System, Grupa wokalno - tea tralna Ma vo Aca demy of Arts & Music, Polstar, Aggie Janiak, Bro war “Żywiec”, Orbis, Wiadomości, Steeles Paint & Decorators, Mag dalena Welka, Team Canada Toruń 2009, Gazeta “Gazeta”, “Życie”. Jerzy Dąbrowa, TEAM CANADA DOLNY SLĄSK 2011 15-31 /10/ 2010 No 20 (1010) Strona 16 Informacje o książkach wydanych w Polsce Pilecka i Zofia Holszańska, trzecia i czwarta żona Władysława Jagiełły), reprezentantki możnowła dztwa (panie Rytwińskie: świekra i sneszka) oraz patrycjuszka miejska (Anna Pilemann z Gdańska). Pierwszy artykuł odnoszący się do czasów nowożytnych dotyczy rozważań wybitnego polskiego poety i prozaika epoki renesansu Mikołaja Reja nad modelem idealnej żony, drugi zaś ukazuje związki kobiet, zwłaszcza mieszczek, z funkcjonowa niem lwowskiej kancelarii”. Kobiety w polityce: pod redak- Maria Budziakowska Monika Gajdzińska: Jestem kobietą. Prawdziwe historie o związ kach, nadziejach, marze niach, odwadze i przyjaźni. Gdańsk: Wydawnictwo Dobra Literatura, 2010. Książka zaczyna się rozdziałem pt. „Kobiecy krąg” i właśnie w tym rozdziale autorka pisze: „W tej książce starałam się przekazać prawdę kobiet, które zdecydowały się nią podzielić. Każda z nich jest inna, mają różne doświadczenia, ale ich historie są uniwersalne. Dotyczą spraw ważnych dla wszystkich kobiet. Opowiadają o narodzinach dzieci, radzeniu sobie z chorobą, o śmierci, małżeństwie i pracy. Przede wszystkim jednak mówią o kobiecej potrzebie tworzenia trwałych związków z ludźmi, którzy nas otaczają. Związków znaczących, opartych na wzajemnym szacunku i radości przebywania razem. Każda z nas pragnie pełniej wyrażać siebie, mówić głośno o tym, czego jej trzeba i co chce zrobić, żeby czuć się szczęśliwą. To są opowieści o sile, odwadze, nadziei, marze niach i wytrwałym poszukiwaniu nowych ścieżek. To historie kobiecego kręgu”. Monika Gajdzińska studiowała teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od wielu lat tłumaczy literaturę dla dzieci i młodzieży. Mieszka na stałe w Sopocie. Kiedy jej małżeństwo rozpad ło się, zapisała się do szkoły dla rodziców na cykl warsztatów uczących słuchania dzieci, rozmawiania z nimi i radzenia sobie w trudnych sytuacjach domowych. Autorka postanowiła spisać historie kobiet, które znała od dawna i z którymi spotykała się. Wierzyła, że opowieści tych kobiet będą stanowiły inspiracje dla innych. „Mam nadzieję, że kobiety, które przeczytają te historie, odnajdą w niej choćby cząstkę siebie na jakimś zakręcie własnej drogi. Nie zapominajmy o tym, kim jesteśmy. Kobietami, żywymi, czującymi osobami obdarzonymi niezwykłą siłą prze trwania i przeżywania własnego losu. Czy to nie wspaniale?” Kobiety o kobietach. Studia i szkice. Średniowiecze i czasy nowożytne: pod redakcją Wioletty Zawitkowskiej. Rzeszów: Wydawnictwo Uniwersytetu Rze szowskiego, 2010. W Polsce, już przed drugą wojną światową, rozpoczęto badania nad historią kobiet, ich rolą i pozycją społeczną. Po wojnie warszawscy naukowcy Anna Zar nowska i Andrzej Szwarc kontynuowali te badania. Wynik tych badań został zaprezentowany w dziewięciu tomach (od 1992 roku do 2005 roku). Natomiast Wioletta Zawitkowska zorganizowała na Uniwersytecie Rzeszowskim cykl spotkań p.t. „Kobiety o kobietach”, których tematem była płeć piękna i jej rola w różnych aspektach życia w dawnych czasach. Książka zawiera dziewięć artykułów – studiów, które zostały uporządkowane pod względem chronologiczno-czasowym. Siedem z nich dotyczy późnego średniowiecza: -Pozycja kobiety w średnio wiecznej Polsce; -Dama pobożna - przyczynek do religijności kobiet w Polsce u schyłku średniowiecza; -Aktywność kobiet w życiu spo łeczno-gospodarczym śre dniowiecznego Śląska; -Pierwsze małżeństwo Elżbiety Pileckiej; -Królowa Zofia Holszańska – jej osobowość i rola polityczna; -Od Doroty do Petroneli kobiety w życiu Dzierslawa Rytwiańskiego herbu Jastrzębiec; -Tło burzliwej historii zaręczyn Anny Pilemann i Maurycego Ferbe ra, a dwa ostatnie artykuły dotyczą czasów nowożytnych: -„Żona dobra dar Boży - Mikołaj Rej o wyborze kandydatki na żonę -Kobiety i kancelaria miejska Lwowa z XVI-XVII w. - formy współpracy. Wioletta Zawitkowska pisze: „Trzy pierwsze artykuły odnoszą się do zagadnień ogólnych – przed stawiają (na wybranych przykładach) rolę kobiety w średniowiecznej Polsce w życiu codziennym: jako matki i żony (albo wdowy), oraz jej działalność religijną, społeczną i gospodarczą. Cztery kolejne szkice ukazują pewne aspekty życia konkretnych postaci - przedstawicielek róż nych stanów i kondycji. Są wśród nich polskie królowe (Elżbieta wicza pt. „Żelazne damy” polityki znajdujemy takie postacie jak : Margaret Thacher – jedna z najwy bi tniejszych kobiet polityki XX wieku, pierwsza premier kobieta w Wielkiej Brytanii ; Condoleezza Rice, którą w 1989 roku prezydent Buch mianował na stanowisko dyrektora wydziału ds. ZSRR Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu oraz doradcę ds. bezpieczeństwa; Angela Merkel, obecna kanclerz Nie miec; Julia Timoszenko, premier Ukrainy. Natomiast w artykule Kingi Dudzińskiej i Renaty Runiewicz-Jasińskiej znajdujemy problem uczestnictwa kobiet w polityce Pierwszej Republiki Litew skiej. Dorota ZaworskaNikoniuk koncentruje się wokół zagadnienia roli mediów w przełamywaniu obowiązujących szablonów myślowych. Jednak główną część swoich rozważań po świę ca analizie reguł przedsta wiania aktywnych publicznie kobiet w magazynach luksuso wych i prasie feministycznej. Książkę zamyka artykuł Patrycji Eckert pt. „Kształtowanie wizerunku kobiety-polityka”. Autorka pisze: „ Kobiety w polityce, podobnie jak w życiu społecznym są postrzegane stereotypowo przez pryzmat swojej płci. Na początku muszą pokonać szereg barier różnego rodzaju – kulturowych, społecznych, ekonomicznych oraz politycznych. Napoty ka ją na wiele trudności w przedo staniu się do życia publicznego, ażeby dostać się na wysokie stanowisko to nieustannie muszą udowadniać swoje kompetencje i umiejętności. Często są krytyko wa ne za zbyt wygórowane ambicje i egoizm rozpoczynając karierę Natomiast, gdy znajda się w elitach politycznych o ich wizerun ku w dużej mierze decyduje wygląd zewnętrzny, co z kolei powoduje wrażenie powierzchowności i braku kwalifikacji”. Prime Minister Harper Announces Investment in Alberta’s High-Tech Sector cją Joanny Marszalek-Kawy. Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek, 2010. W książce zgromadzono piętna ście artykułów różnych auto rów o roli kobiet zarówno w polityce lokalnej jak i krajowej. Całość ma charakter praktycznoteoretyczny. Niektóre artykuły oma wiają rolę kobiet w płasz czyź nie publicznej, a niektóre podają konkretne przykłady ich działalności. Pierwszy artykuł profesor Danuty Waniek pt. „ Parlamentarna Grupa Kobiet w praktyce politycznej lat 1989-2005” omawia działalność Parlamentarnej Grupy Kobiet w okresie transformacji. „Parlamentarzystki wywodzące się z różnych opcji politycznych organizowały się wokół najistotniejszych problemów ideologicznych i światopoglądowych”. W artykule Wojciecha Stankie- Investment will promote innovation and help bring new pro ducts to market Prime Minister Stephen Harper announced funding for Alberta’s high-tech sector that will promote innovation and help bring new products to market. The investment in the Alberta Centre for Advanced Microsystems and Nanotechnology Products (ACAMP) will help promote growth and increase opportunities for Western Canadian firms. He was joined at the announcement by Lynne Yelich, Minister of State (Western Economic Diversification), and Mike Lake, Member of Parliament for Edmonton - Mill Woods - Beaumont and Parlia mentary Secretary to the Minister of Industry. “Microsystems and nanotechno logy make possible products that are smaller, faster, stronger and less expensive than ever before,” said Prime Minister Harper. “Our Government’s support will help bring new ideas from the lab to the marketplace while sup porting small businesses and helping to create high-tech jobs.” The Government will provide support to ACAMP, a not-forprofit organization that provides specialized business services to microsystems and nanotechno logy (MNT) clients. The investment will help the organization acquire and install new equip ment needed for growth, as well as extend its marketing and business development, product develop ment, and packaging and assembly services. Nanotechnology deals with matter at the molecular or atomic level, and involves the development of technologies within that size and scale. The worldwide market for products incorporating these technologies is expected to exceed $3 trillion by 2015. The investment announced today will help Western Canadian firms compete for a larger share of that market. POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA The Frederic Chopin Music School Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E -dla zaawansowanych RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a 2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga Tel. (905) 279-7761 Strona 17 No 20 (1010) 15-31/10/2010 Dlaczego emigranci głosują na Liberałów? DokoÒczenie ze strony 1 kroku konserwatystom i dysponu je wielokrotnie mniejszymi środkami do realizowania prioryte to wego zadania partii to jest two rzenia silnego elektoratu. Taka sytuacja finansowa limituje wykorzystanie internetu, telewizji i innych publikatorów na rzecz popularyzowania idei partii liberalnej. Popierający partię konserwatywną w Kanadzie użytkownicy internetu są bardzo aktywni politycznie i sobie szczególnie upodobali lidera Partii Liberalnej - Michaela Ignatieffa. Oprócz tego, że określają go sennym, niemym, oderwanym od rzeczywistości akademikiem i gościem w Kanadzie wytykają mu niechęć do pracy. Na stronie: http:/thealbertaardvark.blogspo t.com zatytułowanej “Congratulations Michael Ignatieff, You are now Number 1!” użytkownik internetu przeczyta, że lider liberałow uchyla się od uczestnictwa w głosowaniach parlamentar nych. Sarkazm odnosi się do Sesji parlamentarnych: marzec 2010 i styczeń 2009. Autor blogu informuje, że praktyki nieobecności w obra dach parlamentarnych są popularne wśród liberałów, bowiem na 50 wymienionych aż 72% stanowią Liberałowie a tylko 8% Konserwatyści. Inny użytkownik, po przeczytaniu tejże notki (niechlubnie traktującej pilność Liberałów) przyjmu je dane w niej zawarte za wiarygodne i komentuje, że „Mr. Ignatieff is giving the Conservatives a nod and a wink that they’ re getting the job done just fine and he is not really needed.” Jednakże po zapoznaniu się z debatą parlamentarną jaka odbyła się 10 marca 2010 wyborca może sobie sam wyrobić zdanie na temat sumienności i jakości reprezen tacji interesów wyborców przez Liberałów w obradach parlamentarnych.. Posłanka Bonnie Crombie (Lib.) reprezentująca okręg wyborczy Misissisauga-Streetsville podczas sesji traktującej sprawy budżetu zabierała głos wielokrotnie. Jej pytania skierowane do przedstawicieli rządu dotyczyły strategii stworzenia nowych miejsc pracy oraz emerytur i rent. Zamknięcie parlamentu w styczniu 2010 odważnie porównała do przedłużonych wakacji członkom rządu w czasie, kiedy kraj dotknął kryzys światowy i jest tyle naglących spraw do rozpatrzenia. Pani Crombi, córka polskich emigrantów, konkretnie i przejrzyście przedstawiła wnioski swoich wyborców. Przypomniała, że jej ubiegłoroczne (2009) wystąpienie do rządu o modyfikację ubezpieczeń pracowniczych, ochronę miejsc pracy w produkcji, inwestycje i innowacje tworzące miejs ca pracy związane z ochroną śro dowiska, miejsca pracy dla mło dzieży i nowoprzybyłych swe go okręgu i pieniądze po trzebne do rozbudowy infrastruktury nie znalazło poparcia ze strony rządu. Mimo $56 miliardowego deficytu w budżecie nie tylko jej wyborcy odczuli brak stra tegii ze strony rządu na poprawienie ekonomii. Brak strategii uderzył 300 000 Kanadyjczyków, którzy w 2009 r. stracili miejsca pracy. A więc 300,000 rodzin zostało pozba wionych dochodu. W takich warunkach ekonomicznych rząd kon serwatystów wystąpił o za wieszenie obrad parlamentarnych na więcej niż miesiąc. Okres ten Liberałowie wykorzystali na spotkania z wyborcami. Posłanka B. Crombie poinformowała, że w tym czasie przedstawiciele partii liberalnej odbyli ponad 33 spotkań o charakterze kon sultacyjnym z wyborcami borykającymi się na codzień z konkretnymi problemami. Główną bolączką jest brak pracy, bowiem chociaż wskaźnik bezrobocia w Kanadzie wynosił 8% jednakże w Mississauga dochodził aż do 11%. Wynikiem spotkań z elektoratem było przygotowanie przez Liberałów konkretnego, dobrze udokumentowanego projektu dotyczącego miejsc pracy w produkcji, zatrudnienia młodzieży i powiększenia liczby nowo powstających firm. Propozycja zwiększonego i szybkiego dostępu do kapitału dla producentów by móc rywalizo wać z rynkiem globalnym i zwiększyć produkcję ma na celu między innymi stworzenie no wych miejsc pracy. W ramach zmniejszenia wysokiej stopy bezrobocia – 17% - wśród młodzieży Liberałowie zapropono wali plan bodźców finansowych dla pracodawców zatrudniają cych i uczących zawodu mło dych. Posłanka B. Crombie wy róż niła potencjał intelektualny swojego okręgu wyborczego, jako zasługujący na poparcie i zapewniła, że jest to bardzo dobry grunt do wprowadzenia wysokiej jakości nauczania. Przypomniała, że najważniejszą inwestycją dla kraju są dzieci i młodzież. Ich wykorzystany potencjał przyniesie nie tylko im zadowolenie w konsekwencji miłą atmosferę w domu ale głównie przyniesie wy mierne korzyści dla kraju i jego ekonomii. Przekonywała rząd (Konserwatystów) do otoczenia opieką młodych, nie odzierania ich z możli wości rozwinięcia drzemiących w nich zdolności. Trzecią propozycją planu przedstawionego przez Panią Crombie była zachęta inwestycyjna po cząt ku jących i innowacyjnych biznesów. W szczególności przy bliżenie świata naukowo- badawczego z istniejącą komercją. Doprowadzić ma to do powstania zawodów przyszłości. Mimo ogromnych wydatków zatwierdzonych z budżetu kraju na stymulację ekonomii (rozda nie pieniędzy tam i ówdzie), pro po zycje opozycji/Liberałów nie znalazły poparcia rządu S. Harpera. W kolejnych wystąpieniach posłanka opozycji B. Crombie zadawała pytania odnośnie realizacji planu inwestycyjnego mającego stymulować ekonomię kraju t.j: budowa super nowoczesnej linii kolejowej Windsor-Quebec City, krajowej sieci energetycznej, ekonomii na bazie ekologii i źródeł energii odnawialnych i platformy innowacyjnej. Ostatnie pytanie podczas jej wystąpienia dotyczyło obieca nych przez rząd reform dla emerytów i rencistów. W dobie starzejącego się społeczeństwa jest to temat bliski sze ro kiej rzeszy kanadyjczyków. Posłanka Crombie szczegółowo objaśniła źródla sfinansowania przedstawionego projektu przygotowanego przez partię liberalną. Wyjaśniła, że gospodarne zarzą dzanie budżetem przyniesie oszczędności około 1.2 miliarda dolarów. Jako rozrzutność za kwalifikowała wydatki na reklamę osiągające wielkość bliską 100 tys dolarów, na konsultan tów, wycieczki i zabawy w realizację programów z wykorzystaniem ekskluzywnych i wysoce kosztownych jetów, itd. Konkluzją wystąpienia posłanki Crombie było stwierdzenie, że mimo wydanych niebotycznych kwot na stymulację gospodarki, rząd nie zwiększył zatrudnienia dla kanadyjczyków, ani nie opracował strategii dla seniorów. – Interesująca jest postawa podczas tejże debaty posłanki reprezentującej Trinity-Spadina, Oliwii Chow (NDP), która nie poparła wystąpienia B. Crombie tylko zaczęła z nią rywalizować wyzy wając ją na potyczkę słowną. Bonnie Crombie (Lib.) wyszła obronną ręką dzięki umiejętnościom dobrego polityka; przypomnia ła koalicję NDP z rządem konserwatystów eliminującą możliwość wprowadzenia z wniosku Liberałów systemu rozwiązującego ogólnokrajowy problem opieki nad dzieckiem. Program byłby pomocny niemalże zba wien ny dla wielu rodzin kana dyjskich. Należy przypomnieć, że rząd liberalny Paula Martina zostawił zwy cięs kiej partii Konserwaty stom nadwyżkę 13 miliardów dolarów w budżecie kraju. Obecnie jest deficyt i wynosi 56 miliardów dolarów. Rodzą się pytania:. Jak rząd zamierza walczyć z deficytem? Która kieszeń pokryje stra- ty spowodowane między innymi wielomiliardowymi pakietami stymulującymi ekonomię? Zmniejszono opodatkowanie wiel kich korporacji z 18% na 15% podczas gdy podatek wielkich korporacji w Stanach Zjedno czonych wynosi 35%. Pod wyżka wypłat z puli ubezpieczeń dla bezrobotnych w roku 2010 ma osiągnąć 19 miliarda dolarów. Tak więc wydatki na stymulację ekonomii nie poprawiły ani za trudnienia, ani ekonomii. Pieniądze i zadłużenia budżetu nie są tematem zwolenników partii konserwatywnej. Na stronach internetowych chwalących konserwa tystów można zobaczyć karykaturę lidera partii liberalnej i przeczytać tendencyjny komen tarz na temat jego ubioru czy wyrazu twarzy, a nie obiektywną oce nę sytuacji ekonomicznej kraju czy wystąpień opozycji podczas sesji parlamentarnych. Niestety większość wyborców czyta blogi a nie program partii liberalnej czy wystąpienia opo zycji w Parlamencie. Czytelnik prasy kanadyjskiej także z trudnością znajdzie obiektywny artykuł na temat kampanii letniej lidera Liberałów Michaela Ignatieffa, czy osiągnięć łiberałów jako opozycji. Są podawane natomiast wyniki sondaży opinii publicznej wskazujące, że Liberałowie i ich lider zajmują trzecie po Konserwatystach i NDP miejsce wśród kandydatów na Premiera Kanady. Warto nadmienić, że przejęcie przez obcy kapitał za około 40 mi liardów dolarów firmy kana dyjskiej „Potash Corp”. (Saskatchewan) nie zostało sfinalizowane dzięki zwartemu frontowi opozycji. Tak więc 53% światowej produkcji potażu, produktu strategicznego pozostało pod kontrolą Kanady. Korzystając z analizy przeprowadzonej przez politologów wyróżnia się trzy podstawowe funkcje, które partie polityczne realizują: 1. Kształtowanie opinii oraz po- staw politycznych. Zdecydowanie większe możliwości i szanse na wpłynięcie na opinię publiczną i odpowiednie ukształtowanie jej postaw posiada ją partie, które są bardziej zauważalne przez środki masowego przekazu, ponieważ ich działania są znacznie szerzej komentowane i opisywane. 2. Funkcja wyborcza. Dwa podstawowe elementy to: dokonywanie selekcji kandyda tów na stanowiska wybieralne i formułowanie programu wyborczego. Partie polityczne przede wszystkim tworzą opinie obywateli, a nie wyrażają je. Głównym ich zadaniem jest opracowanie programu, a następnie przekonanie społeczeństwa do tych założeń, pozyskanie jak najwięcej zwolenników, a następnie uzyskanie jak najwięcej głosów, a tym samym przejęcie w państwie kierowni ctwa - władzy. Partie polityczne kształtują poglądy wyborców, są ich przewodnikiem. 3. Funkcja rządzenia. Partia przejmuje kierownictwo w państwie poprzez obsadzenia głównych państwowych organów. W sprawowaniu władzy biorą udział także partie, które za wszelką cenę starają się wpłynąć na działalność kierowniczych organów państwowych. Funkcję tę można nazwać, jako kontrolną wobec rządu lub opozycji wobec rządu. A więc. kontrola pracy rządu jest funkcją opozycji. O tym, że partia angażuje się bezpośrednio w kierowanie państwem świadczy fakt, iż przywódcy partii obejmują najwyższe stanowiska: premiera, ministerialne. Partie które nie mają realnego wpływu na podejmowanie pań stwowych decyzji stosują takie środki jak: manifestacje uliczne lub strajki. Jolanta Cabaj 15-31/10/ 2010 No 20 (1010) Strona 18 Canadian Law and Order: The Courts Continued from page 1 times, and it’s up to the courts to decide if they have. Admittedly, the Charter includes a “notwithstanding” clause, allowing federal or provincial parliaments to override the courts temporarily, but it is rarely in voked. Critics complain that the Charter has contributed to the decline of democracy in Canada as judges, who are not elected, can now overrule the will of the popularly elected members of the House of Commons. But it is worth recalling that the judiciary never asked for the Charter. Members of parliament made a conscious decision to include the Charter when they changed the Constitution in 1982 and brought it home from Britain. The role of the courts in Canadian society became particularly important shortly after the Quebec referendum of 1995. Voters there had in effect been asked to decide if they wanted to remain in Canada, and by a very narrow majority decided they did. The following year, Canada’s attorney general asked the Supreme Court to comment on the legal impli cations of any effort by the province of Quebec to unilaterally leave Canada. The court concluded that Quebec did not have the right to declare independence on its own. But, it said, the government of Canada had an obligation to negotiate if a clear majority of Quebeckers supported indepen den ce. As a result, the federal government began work to clarify matters. Passed in 2000, the Clarity Act established the conditions under which Quebec could negotiate separation from Canada. This was an example of the new level of dialogue between the democra tically elected legislature and the appointed judiciary in the development of Canadian public policy. At about the same time, the creation of the territory of Nu navut in the Canadian North added something different to the judicial system. Unlike Canada’s other provincial and territorial courts which deal with basic cases separate from appeals, the Nunavut Court of Justice deals with both types of claims. Another recent addition to the Canadian court system is the sentencing circle. In some First Nations communities, these circles advise judges on appropriate punishments for native peoples who have been declared guilty under the law. A final and increasingly pro minent element of the broader court system in Canada is the administrative tribunal. These bodies can deal with controversial issues such as allegations of human rights violations (although their decisions are still subject to judicial review). Such tribunals have generated emotional debates among Canadians over the extent to which governments should intrude upon the right of indi viduals to speak their opinions freely. Canada’s courts have come a long way since 1867. Today, just as they have for close to 150 years, they continue to change to meet new demands. Further Reading: David E. Smith, The People’s House of Commons, Ian Green, The Courts. Next Instalment: Politics: The Conservative Party Współczesna architektura Warszawy Z okazji 20-tej rocznicy podpisania Porozumienia o przyjaźni między miastami – Toronto i Warszawą w dniach 18 – 24 października w Metro Hall Rotunda, 55 John Street, Toronto zostanie zaprezentowana wystawa „Współczesna Architektura Warszawy” prezentująca nowoczesne obiekty architektoniczne w stolicy Polski. Ekspozycja przedstawia fotografie 20 różnych budynków nagrodzonych w konkursach, głównie w konkursie „Życie w Architekturze” organizowanym przez władze miasta Warszawy i redak- cję magazynu „Architektura – Murator”. Prezentowane obiekty nie pozostawiają żadnego widza obojętnym. Niektóre wywołują podziw, a inne stają się elementem w dyskusji. Wiodącym motywem wystawy są, intrygujące graficznie, zdjęcia szczegółu prezento wanego obiektu. Ponadto na planszach zamieszczone są zdjęcia całego obiektu i charakterystyczne rysunki konstrukcyjne oraz informacje konstrukcyjne. Wystawa była prezentowana w wielu miastach Europy tj. Budapeszcie, Rydze, Berlinie, Mona- chium, Warszawie, a także w Stanach Zjednoczonych w Chicago. Prezentacja w Toronto została zorganizowana przez Konsulat Generalny RP w Toronto przy wspó łpracy z Towarzystwem Przyjaźni Toronto - Warszawa. Jedną z funkcji polskiej pla cówki konsularnej jest promowanie kultury polskiej oraz budowa nie pozytywnego wizerunku Polski poza granicami kraju poprzez organizowanie projektów na terenie okręgu konsularnego. Informacje o aktualnie orga nizowanych wydarzeniach przez KG RP w Toronto można znaleźć na stronie http://www.torontokg.polemb.n et/ zakładka: Wydarzenia. Towarzystwo Przyjaźni To ronto – Warszawa: Porozumienie o przyjaźni między miastami Toronto i Warszawą zostało podpisane 24 września 1990 r. Umowa dotyczy współpracy w zakresie handlu, przemysłu, nauki, kultury i zarządzania. Towarzystwo działa na rzecz rozwoju wzajemnych relacji pomiędzy Toronto i Warszawą poprzez organizację i wpieranie projektów w obu miastach bliźniaczych. http://torontowarsaw.com/index .html Strona 19 No 20 (1010) 15-31/10/2010 KLINIKA REGENERACJI NATURALNEJ MedQuantum Research Laboratory® Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D. • Akupunktura • Homeopatia • Electro-Medicine “Medycyna Przysz∏oÊci” • Enart Therapy • Zio∏olecznictwo • Irydologia • Dietetyka • Programy odwykowe • Skuteczne metody odchudzania • Walka z bólem, stanami alergicznymi • Komputerowa analiza diety i alergenów • Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita grubego, krwi i limfy • Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol, cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory, artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych. TEST KOMPUTEROWEJ OCENY ZDROWIA “Total Health CyberScan” Opis i wykresy graficzne NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc, tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych, gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych. Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie, bezinwazyjne. Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç odpowiednie lekarstwa. Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia analizowanego organu na monitorze komputera. Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ i umów si´ na wizyt´. e-mail: natural.medicine@sympatico.ca Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60 (905) 602-4191 1-877-949-9993 GDY NAWET OKULARY NIE POMAGAJĄ Redaguje Dr.T.SzczÍsny Andrews, Ph.D. WiÍcej niø po≥owa Amery ka nÛw w wieku ponad 65 lat i 3/4 tych, ktÛrzy przekroczyli 75 rok øycia majπ katarakty. Koszty zwiπzane z pokrywaniem rachunkÛw S≥uøby Zdrowia, zwiπzanych z leczeniem katarakt naleøπ do grupy najwiÍkszych wydat kÛw budøetu zdrowia. Jakkol wiek stosunkowo prosty zabieg chirurgiczny moøe usunπÊ kata raktÍ oka, to katarakty jako prob lem medyczny sπ wciπø wiodπcπ przyczynπ úlepoty, globalnie sprawÍ ujmujπc. Katarakta umiejscawia siÍ w soczewce oka. Zdrowa soczewka jest czysta i przezroczysta, umoøli wia swobodnπ penetracjÍ pro mieni úwietlnych i w≥aúciwe skon centrowanie promienia na siatkÛwce oka, skπd impuls jest przenoszony drogπ nerwowπ do mÛzgu. Soczewka sk≥ada siÍ g≥Ûwnie z wody i bia≥ka. W miarÍ lat bia≥ko soczewki ma tendencjÍ do wytwarzania z≥ogÛw, konglomeratÛw bia≥kowych, ktÛre tworzπ nieprzezroczyste, lub nie przejrzyste osady w soczewce powodujπc zmÍtnienie soczewki. Katarakta powiÍksza siÍ z cza sem, obejmuje jedno lub dwoje oczu. Katarakty mogπ byÊ: zwiπzane z wiekiem, i te sπ najczÍúciej spotykane: wrodzone -wystÍpujπ u noworodkÛw lub we wczesnym okresie dzieciÒstwa, sπ zazwyczaj spowodowane cho ro bami me ta bolicznymi w okresie ciπøy jak: rÛøyczka lub odra; wtÛrne sπ wynikiem najczÍúciej cukrzy cy, chorÛb oczu, nadmier ne go spo øywania alkoholu lub sπ ubocznymi skutkami stosowania pre par atÛw kortykosteroidowych przyczyny wypadkowo-urazowe mogπ wywo≥aÊ kataraktÍ urazowπ. W medycynie konwencjonalnej poza zabiegiem chirurgicz nym nie istnieje øadna skuteczna metoda terapeutyczna. Korekta wi dzenia na drodze czÍstego sprawdzania dobranych szkie≥ po prawia komfort øycia codzien nego dnia. Badania naukowe wykaza≥y, øe niektÛre witaminy zapobiegajπ kataraktom, jakkolwiek kompletnie przed nimi nie chroniπ. Naleøπ tutaj witamina C i E . Obie witaminy sπ przeciwutleniaczami, zabezpieczajπ przed szkodliwym dzia≥aniem wolnych rodnikÛw. W soczewce oka zawartoúÊ witaminy C jest 60 razy wiÍksza niø we krwi. Z wiekiem ta wysoka koncentracja spada i u ludzi z kataraktπ oczu stÍøenie witaminy C jest duøo niøsze. Witamina C wspomaga fizjologicznπ aktywnoúÊ witaminy E ( inny antyoksydant). Stwierdzono, øe regularne zaøywanie 400 IU witaminy E zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty o po≥owÍ. Naleøy pamiÍtaÊ, øe witamina E ma tendencjÍ zmniejszania gÍstoúci krwi, wiÍc jej naduøywanie moøe byÊ w pewnych przypadkach niewskazane. Lipoic acid jest substancjπ podobnπ witaminom, jest prze ciwutleniaczem i poprawia metabolizm insuliny oraz kontrolÍ poziomu cukru, dodatkowo za bezpiecza nerwy przed ich uszkodzeniem na tle cukrzycowym. W zwiπzku z czÍstymi komplikacjami cukrzycowymi w postaci wystÍpowania katarakt - podawanie lipoic acid ma sens w postÍ powaniu profilaktycznym. Zalecane indywidualnie dawki wahajπ siÍ miÍdzy 50 do 600 mg dziennie. Preparaty zawierajπce karoteny jak Lutein i zeaxanthin, os≥aniajπ takøe oko przed uszkadzajπcym dzia ≥aniem wolnych rodnikÛw (free radicals). Dieta bogata w owoce i jarzyny zawiera takøe karoteny i zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty. Bliska kuzynka jagÛd (blueberry) zwana Bilberry (Vaccinum myrtillus), zawiera zwiπzki flavonoidÛw pod nazwπ anthocyanosides, ktÛre sπ bardzo aktywnymi antyoksydantami i pomagajπ zabezpieczaÊ soczewkÍ przed niebezpiecznπ kataraktπ. SzczegÛlnie jest skuteczna w kombinacji z witaminπ E. Billberry jest ponadto uøywana przy schorzeniach gard≥a, do p≥ukania ust i migda≥kÛw. Przydatna rÛwnieø w leczeniu tzw. îkurzej úle potyî. Ma dzia≥anie wspo magajπce w leczeniu biegu nek oraz pobudza krπøenie w koÒczynach dolnych w przypad kach atherosclerosis. Uøywana jest dla ≥agodzenia problemÛw zwiπ za nych z uk≥adem pokarmowym i moczowym. Sπ doniesienia typu anegdotycznego na temat leczenia przy pomocy billberry artretyzmu, dny moczanowej i pewnych przypadkÛw chorÛb skÛry. Teraz chcia≥bym poúwiÍciÊ nieco miejsca chorobie oczu, ktÛrej nazwa brzmi Macular degeneration, zaú w polskiej trans krypcji to zanik lub degeneracja plamki ocznej albo starcze zwyrodnienie plamki. Starcze zwyrodnienie plamki (AMD), skrÛt angielski od agerelated macular degeneration jest g≥Ûwnπ przyczynπ os≥abienia wzroku u osÛb starszych. WystÍpowanie choroby nie jest zwiπzane z p≥ciπ ; schorzenie wystÍpuje znacznie czÍúciej wúrÛd ludzi rasy bia≥ej niø czarnej. Øaden czynnik predysponujπcy nie jest znany, lecz starcze zwyrodnienie plamki moøe byÊ dziedziczne. Istnieje skojarzenie wystÍpowania schorzenia i palenia nikotyny. WyrÛønia siÍ dwie odmienne po stacie schorzenia: w postaci zanikowej (sucha forma) wystÍpujπ zmiany barwnika w okolicy plamki, bez uniesienia siatkÛwki przez bliznÍ w jej obrÍbie, krwotok, wysiÍk. W postaci wysiÍko wej (mokra forma), ktÛra jest o wiele rzadsza, powstaje sieÊ nowotwÛrstwa naczyniowego, ktÛrej czÍsto towarzyszπ krwotoki úrÛdsiatkÛwkowe, gromadzenie siÍ p≥ynu podsiatkÛwkowego, uniesienie na b≥onka barwnikowego, hiperpigmentacja. Jak objawia siÍ ta choroba ? Moøe wystπpiÊ powolne lub nag≥e, bezbolesne, os≥abienie centralnej ostroúci wzroku. Czasami pierwszym objawem jest zniek szta≥cenie obrazu widzia nego jednym okiem, co powinno byÊ zbadane przez lekarza specjalistÍ testem Amslera. Jakkolwiek utrata wzroku nie jest ca≥kowitπ zazwyczaj, to widzenie jest upoúledzone lub czÍúciowo ca≥kiem niemoøliwe obiektÛw bezpoúrednio odleg≥ych. Twarze, drukowane strony, obraz TV lub inne obrazy stajπ siÍ nieostre i zamazane. Forma mokra choroby rozwija siÍ zazwyczaj w nastÍp stwie jej postaci suchej. WystÍpuje nagle, gdy ma≥e, delikatne naczynie krwionoúne siatkÛw ki za czyna gwa≥townie ros nπÊ, powiÍkszaÊ siÍ, powodujπc prze siÍk p≥ynu na zewnπtrz naczynia i odwarstwienie siatkÛwki. Docho dzi do szybkiego pogorszenia stanu i utraty moøliwoúci widzenia. Objawy AMD stwierdza siÍ u 15 milionÛw AmerykanÛw w wieku powyøej lat piÍÊdziesiÍciu. Ponad 10% przypadkÛw obser wuje siÍ powyøej 65 lat i u ludzi w wieku ponad 75 lat macular degenaration wystÍpuje czÍúciej niø w 75%. Choroba rozwija siÍ czÍsto przez czas d≥uøszy i bywa niezauwaøonπ. Badanie oczu u optometrysty (recepty na okulary) nie moøe wykryÊ choroby. Rutynowe badanie oczu u lekarza okulisty za pomocπ ophthalmoscopu , lampy szczelinowej lub w koÒcu na drodze tzw. angiografii fluorescyjnej moøe jedynie wykazaÊ jaki jest faktyczny stan plamki ocznej i naczyÒ siatkÛwki. Leczenie choroby metodami konwencjonalnymi nie jest zbyt skuteczne i sprowadza siÍ do rÛønych technicznie zabiegÛw chirurgicznych, w wyniku ktÛ rych rokowanie jest zazwyczaj niepewne. W ostatnich czasach wiπzano duøe nadzieje z technikπ laserowπ, ktÛra niestety okaza≥a siÍ mniej skutecznπ niø oczekiwano w przypadkach AMD. Co naleøy robiÊ, jakiej uøywaÊ strategii by nie doprowadziÊ do zmian nieodwracalnych w oku? Nale øy dbaÊ o higienÍ wzroku, uøywaÊ okularÛw gdy sπ potrzebne, zmieniaÊ ich si≥Í w miarÍ pogarszania siÍ wzroku ( lub polepszenia !). Osoby palπce papierosy powinny ograniczyÊ do minimum na≥Ûg lub zaniechaÊ palenia. Nikotyna powoduje zwÍøenie naczyÒ siatkÛwki, zmniej szajπc tym samym dop≥yw tlenu do tej bardzo precyzyjnej czÍúci oka, zmniejsza siÍ poziom witaminy C, co prowadzi do zwiÍk sze nia przepuszczalnoúci naczyÒ krwionoú nych i zwiÍkszenia szan sy pow stania wysiÍkÛw pod siat kÛwkπ. ZabezpieczaÊ naleøy oczy dobrymi szk≥ami przeciw promieniom UV, ktÛre sπ bardzo szkodliwe dla wraøliwej siatkÛwki oka. Jeøeli konsumujesz w nadmiarze alkohol, naleøy tÍ iloúÊ zredukowaÊ maksymalnie do jednego drinka dziennie, i lepszym wyborem w tej sytuacji bÍdzie kieliszek czerwonego wina (ktÛry w tej iloúci ma podobno zmniejszaÊ ryzyko wystπpienia AMD, sπ to jedynie sugestie, ale naukowo nie potwierdzone). Wskazane jest zaøy wanie nutraceuticals, jak bilberries, green tea, ginkgo biloba oraz wyciπgÛw z grape seed. Witamina C, jest silnym przeciwutleniaczem, antyoksydantem, ktÛra zabezpiecza komÛrki przed wolnymi rodnikami. Zatrute úrodowisko w jakim øyÊ nam przysz≥o, dym papierosowy i nadmiar silnego, bogatego w UV s≥oÒca sprzyjajπ powstawaniu wolnych rodnikÛw. Witamina C jest w duøych iloúciach kumulowana w oczach, gdzie jej obecnoúÊ zabezpiecza przed chorobami oczu zwiπzanymi z wiekiem, ≥πcznie z AMD. Badania naukowe wykaza≥y zaleønoúci miÍdzy pozio mem witaminy C i wystÍ po wa niem AMD jak rÛwnieø katarakty oczu. Witamina E, inny antyoksydant zdaje siÍ zapobiegaÊ macular degeneration, prawdopodobnie na drodze kontrolowania poziomu cholesterolu we krwi, zmniejsza- nia moøliwoúci powstawania wewnÍtrznych zakrzepÛw. Przeprowadzono badania kliniczne, potwierdzajπce tÍ zaleønoúÊ. Ludzie zaøywajπcy úrodki rozrze dzajπce krew (aspiryna, coumadin lub ginkgo biloba) muszπ pamiÍtaÊ, øe witamina E jest takøe silnym antykoagulantem (blood thinner), wiÍc jej nadmiar moøe prowadziÊ w pewnych przypadkach do zwiÍkszenia przepusz czalnoúci naczyÒ (krwawienia). Witaminy z grupy B, a szczegÛl nie witamina B-2, spe≥niajπ waønπ rolÍ w funkcjonowaniu siatkÛwki oka. Cynk jest metalem niez bÍdnym do prawid≥owego funkcjonowania wszystkich komÛrek organizmu, w≥πczajπc jak najbardziej siatkÛwkÍ. Wykazano, øe suplement cynku moøe zwolniÊ proces rozwoju choroby AMD. Lutein i zeaxanthin sπ dwoma g≥Ûwnymi karotenoidami (naturalny czerwony, øÛ≥ty i pomaraÒczowy barwnik) obecnymi w plamce ocznej i siatkÛwce, uwaøa siÍ, øe ich obecnoúÊ jest zabezpieczeniem dla oczu. Ta para silnych antyutleniaczy sta≥a siÍ przedmiotem usilnych badaÒ naukowych, gdy stwierdzono, øe luteina i zeaxanthina mogπ zabezpieczaÊ oczy przed zwyrodnieniem plamki. Spe≥niajπ one rÛwnieø rolÍ jako swoisty filtr przed UV promieniami. Zapewne wiÍkszoúÊ z PaÒstwa zainteresuje siÍ gdzie moøna znaleüÊ duøo w/w zwiπzkÛw. OtÛø øÛ≥tko jajka zawiera duøo za rÛwno luteiny jak i zeaxanthiny. Luteina sama jest w duøej iloúci w kiwi, czerwonych, bezpestkowych winogronach, zucchini oraz w dyni. Zeaxanthin jest skoncentrowana w soku pomaraÒ czo wym, miodowym melonie, mango oraz zielonych, liúciastych jarzynach. Bioflavonoidy, sπ naturalnymi barwnikami i dzia≥ajπ jako antyutleniacze, wzmacniajπc aktywnoúÊ wita min C. zabezpieczajπ ka pi lar ne, w≥osowate naczynia, wspomagajπc tym samym transportowπ funkcjÍ jakπ pe≥niπ wiÍksze naczynia krwionoúne w czasie doprowadzania tlenu i odprowadzania produktÛw odpadowych. Bilberry, sπ bogate w witaminÍ C oraz anthocyanoidy, rodzaj flavonoidÛw szczegÛlnie waønych dla siatkÛwki. Wskazane jako suplementy sπ takøe CoQ-10, selen, Beta-karoteny. Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191, lub bezpłatny „toll-free” spoza Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993. Dr.T.Szczęsny Andrews, Ph.D. specjalizuje się od lat w Tradycyjnej Chińskiej Medycynie i Akupunkturze, których tajniki zgłębiał w Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone i naukowo udokumentowane metody Dietetycznej Korekty Żywienia, Homeopatii, Zioło lecznictwa i Irydologii. Posiada doktorat z Fizjologii Żywienia, był wykładowca Uniwersy te tach w Warszawie i Montrealu. Strona 20 15-31/10/ 2010 No 20 (1010) Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon Odc. 17 (Warszawa, PIW 2009), Rozdział 2 . Aleksandra Ziółkowska-Boehm HUBALCZYK Z KUNIC – HENRYK „DOŁĘGA” OSSOWSKI Dwór w Kraśnicy Antoniego Jaxa Bąkowskiego, pradziadka rodzeństwa Henryka i Wandy Ossowskich, był położony niedaleko Kunic. Kunice zaś od Kraśnicy były oddalone siedem kilometrów, po drodze był Modrzew. Kościół pod wezwaniem św. Wawrzyńca w Kunicach zachował do dzisiaj zwyczaj, że każdego wieczoru dzwoni dzwon dla uczczenia pamięci poległych w obro nie ojczyzny. Kościół jest miej scem, gdzie zatrzymuje się coroczna Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę. Pierwsza wzmianka o wsi Kunice w powiecie opoczyńskim pochodzi z 1360 roku. Z Kunic pochodził Wacław Kunicki autor Wizerunku szlachcica polskiego, wydanego w 1615 roku. W majątku Kunice stał dziewiętnasto wieczny dwór murowany w stylu klasycystycznym. Pobudowany był na planie prostokąta i ozdobiony portykami. Ostatnimi właścicielami majątku ziemskiego w Kunicach była rodzina Ossowskich. Kiedy z Danutą i Januszem Krasickimi pojechaliśmy 19 sierpnia 2007 roku na tradycyjne doroczne spotkanie, z udziałem między innymi (obecnie generała) Kazimierza Załęskiego „Bończy” w rocznicę walk 25. pp. Armii Krajowej pod Diablą Górą, wraca liśmy przez wieś Kunice. Ja nusz wskazał miejsce w pobliżu koś cioła i powiedział – Tu stał dwór. Teraz nie ma nic. Posiadłość Ossowskich w Kunicach w 1945 roku została przejęta przez państwo. We dworze początkowo urządzono filię banku spółdzielczego, potem zlewnię mleka i sklep. W końcu zrobiono tam podobno skład zboża. Całość spłonęła w 1960 roku, a pozostałe ruiny decyzją Gminnej Rady Narodowej przekazano do sprzedania okolicznym mieszkańcom. W miejscu gdzie stał szlachecki dwór, rosną dziś pokrzywy i chwasty. Został jedynie na miejscowym cmentarzu rodzinny grobowiec Ossowskich. Janusz Krasicki i Ewa Bąkowska nie musieli mi wiele opowiadać o swoim kuzynie z Kunic, ponieważ byłego adiutanta majora Hubala, Henryka „Dołęgę” Ossowskiego, poznałam jeszcze jako studentka Uniwersytetu Łódzkiego. Było to na wystawie zorganizowanej na temat hubalczyków, o której potem napisałam do ty godnika „Odgłosy” 1. Wywiązała się między nami korespondencja. 6 stycznia 1973 Miła Oleńko! Dziś dopiero wróciwszy „z gór” Ossowscy dostałem Pani życzenia, no i adres, wobec czego mogę z prawdziwą przyjemnością odpisać i ży czyć wiele, wiele dobrego w Nowym Roku. Odezwanie się Pani daje na dzie ję, że znajomość nasza nie skończy się na otwarciu wystawy pt. „Hubalczycy” i na wspólnej fotografii. „Dziennik Łódzki” i część fotografii przysłano mi z Pałacu Młodzieży. Czekam na to „nasze” zdjęcie choć jedno udane na tle obra zu p.Śniadeckiego. Bardzo też proszę o „Odgłosy” z Twoim wywiadem. Przed wyjazdem do Łodzi (w drugiej połowie stycznia) zawiadomię Panią o tym w niepłonnej oby nadziei, że spotkamy się przy tej okazji. Jeśli ma Pani telefon, bardzo proszę o numer – to ułatwi kontakty. Jeszcze raz dziękuję za pamięć i życzenia. Przesyłam wiele serdecznych Henryk Ossowski 24 luty 1973 Miła Oleńko! Nawet nie wyobraża sobie Pani, jak bardzo jestem zawstydzony, że dziś dopiero i dopiero po Pani telefonie odpisuję. Dlatego też piszę na seledynowym papierze, na białym bowiem odbiłby się mój rumieniec, a różowy stałby się wręcz purpurowy! Ale naprawdę oczekiwałem z dnia na dzień wezwania z Łodzi na zakończenie wystawy, a w momencie Pani telefonu miałem obok siebie akurat p. Igora Śmiałowskiego + całe towarzystwo i nie mogłem powiedzieć tego wszystkiego, co powiedzieć chciałem, bo wyobrażam sobie, co to za okazja dla takich kpiarzy! Za „Odgłosy” strasznie dziękuję, sformułowanie – nie wiem, czy Pani, czy Wańkowicza, o mojej „prelekcji” przemiłe. Oczywiście, cytuj mnie gdzie chcesz i co chcesz (byle nie z moich listów – to oczywiście żart!). Myślę, że naprawdę niedługo się zobaczymy, przy czym ja dużo częściej bywam w Warszawie niż w Łodzi, więc i tam możemy się spotkać, co sobie ustalimy przy widzeniu się. Jeszcze raz przepraszam za zwłokę, jeszcze raz dziękuję za artykuł, list i telefon i bardzo serdecznie pozdrawiając wołam – do szybkiego zobaczenia. Henryk Ossowski PS. Fotografie podłe! Tylko ta „najmniejsza” przemiła! Bardzo, bardzo dziękuję. Borowiczki, Wielkanoc 1973 Droga Oleńko! Wiele bardzo radosnych ży czeń, miłych, wesołych i zdro wych świąt przesyłam. – Byłem w Łodzi, ale tak niespodziewanie, że nie zdążyłem Cię zawiadomić, a nie miałem chwili czasu, rozgrywałem bowiem bitwę o obraz p.Śniadeckiego2, ten z wystawy. Już wisi w moim sa lonie! Jeszcze raz bardzo serdeczne życzenia. Co z Twoim artyku łem? Czekam Henryk Ossowski Potem pisał w sprawie wizyty Romana Rodziewicza w Warszawie. Pisał do mnie i do Wańkowicza, z którym był po imieniu i stąd nazywa go w liście „Me lem”. Borowiczki, 25 lipca 1974 Droga Pani Oleńko! Nie mogę dotelefonować się do Państwa (od wielu tygodni), piszę więc, by zawiadomić, że 24 lipca telefonował do mnie Romek Rodziewicz. Przylatuje 27 lipca o godzinie 24.40, a nie o 16.oo, jak planował. W związku z tym prosił, by jeśli to będzie dla Pani zbyt uciążliwe, nie czekała Pani z samochodem na lotnisku o tej dziwacznej godzinie. On da sobie radę i jakoś do Państwa z lotniska dobrnie! Ze mną umówił się na Studenckiej w niedzielę 28 lipca rano, jeśli więc Państwo pozwolą, zamelduję się tam około 10.00 rano. Bardzo proszę o telefon – Płock 125-10, kierunkowy 82-41 – to jeszcze wszystko omówimy. Wiele serdecznych wyrazów dla Pani i Mela. Henryk Ossowski Po łódzkim spotkaniu na wystawie „Hubalczycy” ponownie zobaczyłam Ossowskiego w Warszawie. Została ustalona ostatecznie data spotkania i w sierpniu 1974 roku do domu Wańkowicza przy ulicy Studenckiej 50 zaproszono kilku hubalczyków. Byli to partyzanci najbliżsi majorowi, wśród nich: Roman Rodziewicz, Józef Alicki, Marek Szymański, Henryk Ossowski, Jan Sekulak, Eugeniusz Wilczyński. Gosposia pisarza, pani Marta Karaban, zostawiła w garnku bigos dla zgromadzonej „ułańskiej braci”, który ochoczo postawiono na stole. (Na fotografii ten garnek często dziwi i jestem o nie go pytana). Atmosfera była niezwykła. Na zdjęciach, które się zachowały z tego spotkania, widać ożywionego wychudzo nego po ciężkiej operacji pisarza (zmarł miesiąc później), widać roześmianych gości. U Wańkowicza wtedy przez trzy tygodnie mieszkał przybyły z Anglii Rodziewicz. Pisarz poznał go w latach trzydziestych jako chłopca. Zbierał wtedy materiał do reportaży z Kresów i między innymi zatrzymał się w majątku stryja Romana, Jana Puciato, w Porzeczu niedaleko Ławskiego Brodu. Po wojnie, w 1945 roku we Włoszech spotkał ponownie Romana, którym opiekowała się pani ambasadorowa Papée, siostra majora Dobrzańskiego. Rodziewicz opowiedział pisarzowi dzieje oddziału Hubala i tak powstała książka Hubalczycy, która w dużym stopniu przyczyniła się do rozsławienia legendy słynnego partyzanta. Na spotkaniu w sierpniu 1974 roku Wańkowicz po raz pierwszy spotkał Józka Alickiego, szczególnie dzielnego żołnierza majora Henryka Dobrzańskiego. Moje znajomości z kilkoma hubalczykami przetrwały lata. Pisałam na temat hubalczyków artykuły3, a o Rodziewiczu, Szymańskim, o Franciszku Głowaczu ps. „Lis” napisałam w książkach 4. Alickiego odwiedzałam kilka ra zy w jego domu w Kamieniu koło Iławy, krótkie wakacje spędził u niego mój wtedy kilkuletni syn Tomek. Rodziewicz i Alicki bywali także moimi gośćmi w mieszkaniu na Mokotowie na Kmicica. Roman, przyjeżdżając z Anglii, jak kiedyś u Wańkowicza, zatrzymywał się u mnie w Warszawie, skąd jeździł odwie dzać siostrę w Opolu i kolegów w różnych częściach Polski. Z jego opowieści pozahubalowych po wstała moja książka Z miejsca na miejsce. W cieniu legendy Hu bala. Gdy zamieszkałam we włas nym niedużym mieszkaniu na osiedlu Służew nad Dolinką, w niedługim czasie odwiedzili mnie hubalczycy. Przyszli w związku z kolejną wizytą w Polsce Romana Rodziewicza. Byli Józef Alicki, Henryk Ossowski i Roman. Wszyscy trzej dość szybko zauważyli, że w dużych skrzyniach na balkonie nie mam ziemi, i postanowili mi je wypełnić. Nieopodal przy jakiejś budowie zauważyli stos wykopanej ziemi, poprosili mnie o wiadro i jakieś naczynia i wędrowali tak długo, aż obie skrzynie napełnili ziemią. W sumie przynieśli mi osiemnaście wiader ziemi. W czasie kolejnych wizyt cieszyli się, że balkon był kwitnący i zadbany. Miałam dwadzieścia pięć lat i byłam z nimi po imieniu. Byli dla mnie serdeczni, uczynni i w szczególny sposób obdarzali mnie swoją uwagą, zaufaniem i jakby swoistą adoracją. Mieli w sobie niegdysiejszą dżentelmenerię, takt i ujmującą szlachetność. Mnie, wtedy jeszcze bardzo młodej osobie, wychowanej na książkach historycznych, robiącej doktorat z twórczości Wańkowicza, bardzo to imponowało. Józek, Roman i Henryk śmiali się dużo i wspominali wspólne miesiące u Hubala. Zakładali, że ich młodej gospodyni to nie nuży, wręcz przeciwnie, cieszyli się, gdy wypytywałam ich o różne szczegóły. Te rozmowy wyzwalały całą aurę tych dni, ich mło dzieńczych lat, i czuli się zapewne jak ówcześni chłopcy. Hubalowe opowieści krążyły i zapadały mi głęboko w świadomość, jako brawurowe, kolorowe, ale też smutne i tragiczne. Roman i Józek mieli szczególną swojskość w sobie, Henryk zaś pod względem wyglądu, zachowa nia i manier był nieco inny. Miał pewien dystans i właśnie „paniczykostwo”, jak określa to Wańkowicz w swojej książce: „Podchorąży o pseudonimie Dołęga, Henryk Ossowski, syn ziemianina z Włoszczowskiego, absolwent podchorążówki arty leryjskiej we Włodzimierzu. Adiutantował Hubalowi do jego śmierci. Nielubiany za paniczykostwo, za przedwojenny stosunek do żołnierza do końca, w czym był swoisty fason. Bardzo dobry bojowo”5. Był wysoki, przystojny i miał pewną wyniosłość, którą okraszał niezmierną serdecznością. Opowiadał mi o swojej rodzinie. Był najmłodszy z rodzeństwa, miał pięć starszych sióstr. Ze szczególną dumą opowiadał o Wandzie, z bólem o Heli. Zainteresowała mnie także jego siostra Zofia. Z narażeniem życia w czasie wojny uratowała kilkuletnią Żydówkę. Zofia z mężem Stanisławem Boczkowskim adoptowali dziewczynkę, dając jej imię Hanna. Zajęli się nią starannie, wychowali i wykształcili. Hanna Boczkowska została pielęgniarką, wyszła za mąż za lekarza Ludwika Padoszyna i razem wyemigrowali do Izraela. Zofia, która chorowała na cukrzycę, odwiedzała w Izraelu córkę, cieszyła się wnuczką Ilaną. Dzięki staraniom córki Zofia w latach sześćdziesiątych przeszła w Izraelu operację oka, co w tym okresie w Polsce było poważnym problemem, tym bardziej że chorowała na cukrzycę. Zofia z Ossowskich Boczkowska otrzymała medal „Sprawiedliwy wśród narodów świata”. Była kobietą pogodną, wesołą, dowcipną chyba różniącą się trochę dzięki tym cechom od swojego rodzeństwa. Ciąg dalszy nastąpi 1 Aleksandra Ziółkowska, Melchior Wańkowicz opowiada o Łodzi, Hubalu, książce i o sobie, „Odgłosy”, 7 stycznia 1973. 2 Wiesław Śniadecki (1926 –1996), artysta malarz, scenograf teatralny i filmowy, żołnierz AK. Autor portretów m.in. Melchiora Wańkowicza, majora Hubala. 3 Aleksandra Ziółkowska: Spór o bohaterszczyznę. Przed filmem o Hubalu, „Więź”, nr 6, 1973, s. 63–68; Klub Hubalczyków, „Kurier Polski”, 2 września 1979; Aleksandra Ziółkowska-Boehm, Moi Hubalczycy, „Przegląd Polski, Nowy Dziennik”, Nowy Jork, 19 stycznia 1992, s. 10. 4 Z miejsca na miejsce. W cieniu legendy Hubala, Kraków 1983,-Warszawa 1986,1997; Moje i zasłyszane, Warszawa 1988; Kaja od Radosława, czyli historia Hubalowego Krzyża, Warszawa 2006. 5 M.Wańkowicz, Hubalczycy, w: Dwie prawdy, Warszawa 1974, s.116. www.nowykurier.com 15-31//10/ 2010 No 20 (1010) Strona 21 Canada’s the first to declare BPA toxic! Canada has just become the first country in the world to regulate bisphenol A(BPA) as a toxic substance. Our government has adopted a precautionary approach and specifically recognizes that BPA may be harmful to human and environmental health. This article highlights concerns about BPA and briefly discusses the new regulatory environment. What is BPA and how much are we exposed to? BPA is a human-made chemical that is used mainly in certain types of plastics, like those for food and water containers and in epoxy resins (e.g., as linings for canned foods). BPA is an endocrine disruptor, and high concentrations affect fertility and development. Previously, the model used for calculating exposure assumed that virtually all BPA exposure was via the oral route, from food and beverage containers; in fact, carbonless receipts, children's books and cigarette filters, drinking water, sewage leachate and indoor/outdoor air may account for other sources and routes of exposure.i ii Of concern, a recent study suggests that the total daily exposure to BPA in humans through multiple routes is much higher than scientists have previously predicted. iii Estimates of just how much BPA humans are exposed to each day vary significantly. For example, based on a 2006 survey, the federal government estimates that 100,000 to 1,000,000 kilograms were used in Canada, and 500,000 kg imported into the country. iv A US reference states that over 8 billion pounds (3.6 billion kg) of BPA are produced throughout the world every year, with over 100 tons (90 tonnes) released into the atmosphere annually. Is BPA in your drink? In 2009, Health Canada published the results of its survey of BPA in 72 canned drink products (all but 4 were carbonated) from Ottawa stores. Two samples of each product were analysed and the results averaged. All products sampled were found to contain BPA, with concentrations ranging from 0.032 - 4.5 µg/L (average 0.57 µg/L). iv In August 2010, the govern ment released another survey of BPA, this time in soft drinks and beer products.vi Thirty-eight pro- ducts were sampled, including 22 soft drinks (in cans, glass or PET plastic bottles) and 16 beer samples (in cans and glass bottles). BPA was detected in 20 products: in all canned soft drink samples (concentrations ranged from 0.019 to 0.21 µg/L). No BPA was detected in the soft drinks in glass bottles, and in only one soft drink sample packaged in PET (0.018 µg/L). The chemical was found in all canned beer samples (range 0.081 to 0.54 µg/L) and in one bottled beer sample (at 0.054 µg/L). Although these studies just provide snapshots of BPA con centrations in various products, they suggest that PBA migrates from coatings of cans into drinks. Health Canada notes that dietary exposure to BPA through such uses in food packaging is not expected to be a health risk to the general population. However, it does recommend that, as a pre caution, the ALARA (as low as reasonably achievable) principle be applied with respect to infants and newborns, to minimize their exposure to BPA through this route. Check out the reports to see if your favourite drinks might contain BPA. An overview of BPA regulation On October 13, the federal government added BPA to the list of toxic substances in Schedule 1 of the Canadian Environmental Protection Act, 1999 (CEPA).viii This is the first step in developing regulations or risk management instruments (e.g., guidelines, codes of practice) under CEPA to manage BPA's health and envi ronmental risks. In the Regulatory Impact Statement that accompanies the Order, the government describes its rationale for regulating BPA. The Statement provides helpful background on the federal Chemicals Management Plan, and also highlights concerns about BPA. For example, BPA may persist in the environment under certain conditions, it can accumulate in human tissues and is toxic to aquatic organisms in that it may permanently alter their hormonal, developmental or reproductive capacity. Data indicate that pregnant women, fetuses and infants are potentially sensitive to the effects of BPA, and animal studies suggest that the chemical may have neuro developmental and behavioural effects. The government concludes that BPA is entering the environment in quantities or concentrations or under conditions that do or may constitute a danger to human life or health. On October 16, the Minister of the Environment published the Proposed Notice Requiring the Preparation and Implementation of Pollution Prevention Plans with Respect to Bisphenol A in Industrial Effluents. ix Following the 60-day comment period, the Minister will publish a Final Notice requiring preparation and implementation of pollution prevention plans relating to BPA in industrial effluents. The requirement will apply to facilities that manufacture or use BPA above a threshold amount, where final discharge effluent contains BPA. Some exemptions apply, and factors that must be considered in pre paring the plan, as well as deadlines for plan implemen tation are set out in the proposed notice. Canada is indeed leading the way with respect to BPA. On November 1, the UN Food & Agri culture Organization and World Health Organization are holding a stakeholder meeting in Ottawa to review the toxicological and health aspects of BPA. An expert meeting follows, from November 2-5, also in Ottawa. xi Jackie Campbell Diane Saxe New Program offering free home improvements City of Toronto, Toronto Hydro and Enbridge partner to launch Home Energy Help for those in need The City of Toronto, Toronto Hydro Electric System (Toronto Hydro) and Enbridge Gas Distribution today launched Home Energy Help, a new program offering free home improvements to help those in need conserve electricity, gas and water, reduce greenhouse gas emissions and save money. Low-income residents, including seniors on a fixed income, may have difficulty providing the up-front financing and managing the contractors needed to complete home energy improvements. As a result, their homes may be less energy efficient, causing them to spend a higher percentage of their income on energy costs. “This program is a terrific example of what we can accomplish when we work in partner ship,” said Toronto Mayor David Miller. “I applaud Toronto Hydro and Enbridge for joining us to make this leading environmental program a reality. We're not only assisting our most vulnerable, we’re decreasing our emissions and creating a cleaner, healthier and more equitable City for everyone.” GreenSaver, a non-profit organization focused on energy conser vation, is delivering Home Energy Help and will manage the renovations for qualifying resi dents, from beginning to end, using its team of professional contractors. Improvements may include draft-proofing, new low-flow toilets, insulation and heating equipment upgrades. While at each home, GreenSaver will also provide items to reduce electricity use, such as power bars, compact fluorescent light bulbs, timers and clothes drying racks. “Helping customers reduce natural gas use through energy efficiency has been a long-time commitment for us,” said Janet Holder, President, Enbridge Gas Distribution. “Enbridge is building on that commitment through this collaboration and we’re thrilled to work together to help Torontonians in need save energy and money.” “Providing Torontonians with the proper resources to manage their electricity bills is a top priority for Toronto Hydro,” said Anthony Haines, President and Chief Executive Officer, Toronto Hydro Corporation. “Through partnerships with leaders such as Enbridge and the City of Toronto, Toronto Hydro will continue to empower customers with the tools necessary to save money and help the environment.” To qualify for Home Energy Help, homeowners must meet the income criteria and be a Toronto Hydro and Enbridge customer. Renters can also take part, as long as they pay their own utility bills and obtain their landlord’s consent. Home Energy Help aims to service a minimum of 100 lowincome residents in 2010 and 200 in 2011. Once complete, participants are expected to save an estimated $300 to $500 on their annual energy bill. According to City of Toronto research, by upgrading 300 homes, the program is also expected to save about 328,000 Kilowatt hour of electricity and 415,000 cubic metres of natural gas each year, reducing annual greenhouse gas emissions by approximately 1,200 tonnes - an amount equivalent to powering two residential city blocks. For further program informa tion, visit http://www.toronto.ca/homeenergy-help or call GreenSaver at 416-203-3106. Toronto is Canada's largest city and sixth largest government, and home to a diverse population of about 2.6 million people. It is the economic engine of Canada and one of the greenest and most creative cities in North America. Toronto has won numerous awards for quality, innovation and efficiency in delivering public services. Toronto's government is dedicated to prosperity, oppor tuni ty and liveability for all its residents. For information about non-emergency City services and programs, Toronto residents, businesses and visitors can dial 311, 24 hours a day, 7 days a week. Enbridge Gas Distribution has a 160-year history and is Canada's largest natural gas distribution company. It is owned by Enbridge Inc., a Canadian-based leader in energy transportation and di stribution and one of the 2010 Global 100 Most Sustainable Corporations. Enbridge Inc. has been selected as one of Canada's Greenest Employers for 2010 and is one of Canada's Top 100 Employers. Enbridge Gas Distribution and its affiliates distribute natural gas to about 1.9 million customers in Ontario, Quebec, New York State and New Brunswick. For more information visit http://www.enbridgegas.com. Toronto Hydro Corporation is a holding company, which whollyowns two principal subsidiaries: -Toronto Hydro-Electric System Limited - which distributes electricity and engages in Conservation and Demand Management (“CDM”) activities; and - Toronto Hydro Energy Services Inc. - which provides street lighting services. The principal business of the Corporation and its subsidiaries is the distribution of electricity by Toronto Hydro-Electric System Limited. Toronto Hydro-Electric System owns and operates an electricity distribution system, which delivers electricity to approximately 690,000 customers located in the City of Toronto. It is the largest municipal electricity distribution company in Canada and distributes approximately 18% of the electricity consumed in Ontario. GreenSaver is an independent non-profit organization dedicated to environmental energy efficiency offering energy audits, insulation solutions, new technologies like solar and province-wide energy conservation programs. They have pioneered Ontario residential energy conservation for 25 years with economically viable and environmentally friendly measures to help individuals and organizations with their energy needs (http://www.greensaver.org). Anita Kocula Barrister & Solicitor Prawo karne i wykroczenia drogowe Biuro: 416-964-1717 Cell: 416-580-0645 email: anita.preolaw@bellnet.ca * Pierwsza konsultacja za darmo Mówię po polsku 15-31/10/ 2010 No20(1010) Strona 22 Pieniądze za złotówki Numizmatyka - sposób na nietypowe inwestowanie i ograniczenie ryzyka Emil Muciński Podobno na monetach – podobnie jak na nieruchomościach – nie można stracić. Ich wartość raczej nie spadnie, a prędzej czy później pójdzie w górę. Zyski kolekcjonerów monet liczone są w tysiącach procent. każdy moment wyjścia z inwestycji, w przeciwieństwie np. do akcji, jest dobry. Gdy będziemy chcieli zrealizować zyski z pewnością znajdzie się chętny do kupna naszej kolekcji czy pojedynczej monety. W praktyce, jedynym ryzykiem jakie występuje, jest kradzież. Moneta monecie nierówna Monety jako dzieła sztuki … Numizmatyka w Polsce jest mało popularna. Najczęściej kojarzy się ze starymi, zniszczonymi metalowymi monetami. Tymczasem monety kolekcjonerskie to nie tylko stare, pożółkłe krążki, ale również nowe, emitowane przez Mennicę Warszawską, na zlecenie Narodowego Banku Pols kiego, pieniądze. Produko wane z drogich kruszców – złota, srebra – na specjalne okazje wydawane są w niewielkich – od kilku do kilkudziesięciu tysięcy sztuk – nakładach. To wszystko nadaje im wyjątkowość. Więk szość z nich nie trafia nigdy do powszechnego obiegu, bo ich wartość kolekcjonerska kilkakrotnie przewyższa sam nominał. Dlatego w bogatszych, zachodnich społeczeństwach, kolekcjonerskie monety już od lat traktuje się nie tylko jako hobby, ale również jako inwestycję. W Polsce takie podejście do numizmatyki nie jest jeszcze dobrze rozwinięte. Dlaczego tak słabo u nas z kolekcjonersko-inwestycyjnym zacięciem? Wiele osób do kolekcjonowania monet zniechęca przekonanie, że i tak nie skonsumują one szybko zysków z ulokowanych w ten sposób środków. Wiele numizmatów, podobnie jak obrazy, to po prostu małe dzieła sztuki. Mają ogromny walor estetyczny, a w wielu przypadkach, również emocjonalny. Gdy więc już je kupimy, przywiązujemy się do nich i dochodzimy do wniosku, że lepiej zatrzymać coś tak pięknego, aby potem przekazać dzieciom czy wnukom. Przykładów monet kolekcjo nerskich, które odniosły rynkowy sukces jest wiele. Należą do nich rzadkie okazy numizmatyczne, np. złota moneta z Fryderykiem Szopenem z 1995 r., którą wyemitowano tylko w nakładzie 500 sztuk po 780 zł za szt. Podobnie jak w przypadku cennych obrazów, nie ma problemu z jej sprzedażą, bo zainteresowanie wśród inwestorów jest duże, choć jej wartość w 2009 r. sięgnęła 45 tys. zł. Aktualna cena: 33 100 zł Wzrost ceny monety: 4143 % Cena emisyjna: 780 zł Nakład: 500 szt. Wiek monety: 5494 dni Źródło: eNumi.pl Nie trzeba jednak wydawać kilkuset złotych na rzadką mo netę, aby potem dobrze zarobić. Potwierdza to przykład małej, niedrogiej, dwuzłotowej monety ze stopu Nordic Gold. Choć wyemitowano ją w sporym nakła dzie, 300 tys. sztuk, to po 14 latach jej wartość wzrosła aż 56 razy i wynosi dziś 112 zł. Kupując w 1996 r. tylko 100 takich monet za 200 zł, mielibyśmy dzisiaj 11,2 tys. zł. Aktualna cena: 112 zł Wzrost ceny monety: 5500 % Cena emisyjna: 2 zł Nakład: 300 000 szt. Wiek monety: 5215 dni Źródło: eNumi.pl … a może lepiej inwestycja Jednak poza zwykłym kolekcjonerstwem, traktowanym jako hobby, numizmatyka może przynosić również duże dochody. Ceny monet zmieniają się dynamicznie i podlegają takim samym regułom rynkowym jak inne towary. Inwestowanie w nie może być świetnym sposobem lokowania kapitału, dopełnieniem domowych oszczędności lub zabezpieczeniem pozostałych inwestycji przed utratą wartości. Jest jednak jeden warunek – zamrożenie kapitału na dłuższy czas. I właśnie z tym wiąże się jeszcze jedna zaleta inwestowania w monety. Numizmatyka może być ciekawą propozycją dla osób, które nie akceptują ryzyka wystę pującego na rynku finansowym, np. na giełdzie. W przypadku sprze daży monet w zasadzie To tylko dwa przykłady monet, które do dziś cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a ich posiadacze osiągnęli finansowy sukces. Ale jest wiele innych, dlatego – na koniec – jeszcze jeden spektakularny przykład – Zygmunt II August (15481572). Moneta również z 1996 r., wytło czona w ramach serii: Poczet Królów i Książąt Polskich. Tę dwuzłotówkę, którą wyemi towa no w nakładzie 200 tys. sztuk, można dzisiaj sprzedać za ponad 380 zł. To ponad 190krotny wzrost wartości! Warto dodać, że w 2009 roku jej cena na aukcjach była jeszcze wyższa i sięgała 450 zł. Natomiast za emisję tej mone ty sygnowaną jako „Mielczarek” na początku 2008 r. płacono nawet 900 zł. Aktualna cena: 381 zł Wzrost ceny monety: 18950 % Cena emisyjna: 2 zł Nakład: 200 000 szt. Wiek monety: 5264 dni Źródło: eNumi.pl Analitycy doradzają aby na monety kolekcjonerskie i sztabki złota przeznaczać conajmniej 10 proc. oszczędności. Z pewnością nie powinny one jednak być naszą główną inwestycją. Monety bulionowe Osoby, które mają już inne oszczędności i lubią inwestować w złoto, powinny zainteresować się tzw. monetami bulionowymi. Są to złote monety o nieograniczonych z góry nakładach, które nie były dopuszczone do wolnego obiegu. Choć mają one także wartość kolekcjonerską, to ich cena zależy przede wszystkim od wzrostów i spadków cen złota na światowych giełdach (inwesto rów), a w mniejszym stopniu od zainteresowania wśród numizmatyków. Dlatego inwestycję w monety bulionowe można potraktować jako sposób na zabezpieczenie reszty swojego kapitału. W kryzysowych czasach, kiedy na ryn kach dominują spadki, inwestorzy, a nawet banki centralne państw, nie bez powodu kupują złoto. Ten kruszec od lat uchodzi bowiem za bezpieczną lokatę, a monety bulionowe mogą być świetną alternatywą dla tradycyjnych sztabek złota. Takimi monetami warto było zainteresować się np. pod koniec 2008 r., kiedy cena złota zaczęła drastycznie rosnąć i pod koniec ub. roku przekroczyła próg 1200 dol. za uncję. Dzisiaj, przy rekordowych poziomach cen złota, lepiej być ostrożnym. Jednak, zakładając wieloletnią perspektywę, a tylko taka powinna być brana pod uwagę w przypadku monet czy złota, i tak prędzej czy później zarobimy. Inne przykłady: Aktualna cena: 3436 zł Wzrost ceny monety: 265 % Cena emisyjna: 940 zł Nakład: 5000 szt. Wiek monety: 4394 dni Źródło: eNumi.pl Aktualna cena: 79 zł Wzrost ceny monety: 31 % Cena emisyjna: 60 zł Nakład: 78 000 szt. Wiek monety: 2373 dni Źródło: eNumi.pl Aktualna cena: 29 zł Wzrost ceny monety: 1350 % Cena emisyjna: 2 zł Nakład: 500 000 szt. Wiek monety: 3855 dni Źródło: eNumi.pl Alderwood Naturopathic Clinic • Detoxification • Clinical Nutrition • Chinese Medicine - Acupuncture - Chinese Herbal Patents Jolanta Polewczak N.D.,M.D.(PL) Doctor of Naturopathic Medicine • Homeopathy • Western Herbal Medicine • BOWEN Therapy Tel: 416- 824-4464 545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3 No 20(1010) 15-31/10/2010 Strona 23 XVIII Forum Mediów Polonijnych - Wojnicz DokoÒczenie ze strony 4 stolarzy Meblo-Artyzm, których prace dobrze przyjął rynek nie tyl ko ogólnopolski ale i zagra nica. Przemiany lat dziewięćdziesiątych otworzyły drzwi do rozwoju Wojnicza. Liczne przedsięwzięcia są inicjowane, realizowane bądź wspierane przez samorząd lokalny w celu podniesienia rangi miasta i standardu życia jego mieszkańców. Zasłużeni Wojniczanie według „Zeszytów Wojnickich” to: -Marcin z Wojnicza – Dziekan na Akademii Krakowskiej w latach 1448 -1449 - Michał z Wojnicza – profesor astronomii na Akademii Krakowskiej i altarysta na kolegiacie wojnickiej - Michał z Bystrzykowa Paryżanin – profesor Akademii Krakow skiej i jej rektor w latach: 1513 – 1514. Autor wielu dzieł z zakresu filozofii i teologii. - Stanisław Janaszowic – profesor prawa na Akademii Kra kowskiej (syn szewca). Zmarł w Wojniczu w 1676 r. - Teofil Żebrowski – (18001887) – kartograf, budowniczy, historyk, profesor na Unwiersytecie w Krakowie. Współwydawca dzieł Jana Długosza. - Władysław Jordan (1819 – 1891)- uczestnik walk o niepodległość Polski, adiutant gen, Józefa Bema. - Dr Wiktor Łowczowski (1865 -1939) – lekarz, twórca Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Wojniczu - Gustaw Dobek Gryf Łow czowski (1897-1984) – legionista, uczestnik I Wojny Światowej, Wojny Polsko-Bolszewickiej, Kampanii Francuskiej (1940 r.) i Kampanii Włoskiej (1944-1945). Dowódca oswobodzicieli Bolonii - III Brygady Strzelców Karpackich. Zmarł w Londynie; jego pro chy zostały sprowadzone do Pols ki i złożone na Cmentarzu Legionistów w Łowczówku. - Dr Stefan Sacha – prawnik, działacz polityczny, poseł na sejm, ostatni prezes Stronnictwa Narodowo-Demokratycznego w kraju. Rozstrzelany przez hitlerowców w Palmirach. - O. Antoni Mirochna (19081989) – Franciszkanin, imiona zakonne: Mieczysław Maria. Otrzymał święcenia kapłańskie w Japonii. W 1940 r. został przełożonym klasztoru założonego w Nagasaki przez (św) Maksymiliana Kolbe. O. Mieczysław założył zgromadzenie opiekujące się niepełnosprawnymi. Został uhonorowany wysokimi odznaczeniami japońskimi, m.in. Orde rem Skarbu. Zmarł w Kognai k/Nagasaki. - Ks. Jan Krolikiewicz – społecznik, założyciel koła PTTK i Izby Regionalnej w Wojniczu, popularyzator miejscowych tradycji historycznych, autor wielu publikacji o Wojniczu. -Jerzy Chumiński (1934 -2001) – społecznik o wszechstronnych za interesowaniach, twórca i re daktor naczelny „Zeszytów Woj- nic kich”, założyciel i prezes Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Wojnickiej, działacz na rzecz ratowania zabytków, szerzenia wie dzy historycznej i rozwoju kultury środowiska. Z inicjatywy ks. Jana Królikiewicza i grupy wojniczan w 1969 r. powstała Izba Regionalna, w której odbywa się stała ekspozycja tradycji i historii regionu: sala ilustrująca historię Wojnicza, sala przedstawiająca izbę wiejską, sala z wyposażeniem wnętrza domu mieszczańskiego i czwarta sala poświęcona jest historii chleba i lokalnemu rzemiosłu. Od początku swego istnienia Izba tworzona jest i prowadzona społecznie. Konsekwencją działalności samorządu lokalnego w 1994 r. na podstawie uchwały Rady Gminy w sprawie określenia herbu Wojnicza było zlecenie opraco wania plastycznego herbu artyście z UMCS w Lublinie Dariuszowi Dessauer. Herb wywodzi się z najstarszego wyobrażenia napieczętnego z pocz. XVI w. i z tradycji sięgającej XIX w.. Przedstawia w polu błękitnym rozciągniętego na złotej kracie św. Wawrzyńca, którego imię reprezentują złote litery S i L ( Zanctus Laurentius – święty Wawrzyniec) rozmieszczone po obu stronach kraty. Postać jest barwy naturalnej a perizonium na biodrach i włosy są srebrne. W opracowaniu zatytułowanym „Wojnicz, historia, zabytki”, wydanym przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wojnickiej, autorzy: Teresa i Witold Dumanowie wraz z Anną Kisielewicz jako ciekawe miejsca w gminie Wojnicz wy mienili: 1. Kościół kolegiacki św. Wawrzyńca i dzwonnica z XVI w. 2. Kościół św. Leonarda 3. Pałac Dąmbskich z XIX w. 4. Dwór Jordanów z XIX w. 5. Dwór Stadnickich z XVIII w. 6. Kaplica Matki Boskiej Loretańskiej 7. Wały obronne grodu kasztelańskiego 8. Cmentarze 9.Cmentarze Wojenne z I Wojny Światowej 10. Pomnik Lotników Alinc kich w Dębinie Zakrzowskiej 11. Kapliczka św. Piotra i Pawła w Biadolinach Radłowskich 12. Kapliczka św. Stanisława w Biadolinach Radłowskich 13. Figura św. Jerzego w Wielkiej Wsi 14. Panieńska Góra 15. Kamienny krzyż w Zakrzowie upamiętniający wydarzenia z okresu chłopskiej rabacji. Zabytki wyróżnione opisem przez autorów publikacji to m.in: Wały grodziska - istnieje tutaj gród założony w X wieku na południe od Rynku i krawędzi terasy Dunajca. Otoczony został podwójnymi wałami drewnianoziem nymi i fosą. Wały grodu woj nic kiego są ważnym zabyt kiem fortyfikacyjnym. Oprócz wałów grodziska zachowały się także wały miejskie. Dzwonnica - zaliczana jest do II grupy zabytków. Dzwony były dwukrotnie rekwirowane: raz przez władze austriackie w czasie I wojny światowej i drugi raz przez władze niemieckie w czasie hitlerowskiej okupacji. Dzwonnica była wzniesiona w XIV w. przy kościele św. Wawrzyńca. Jest to drewniana konstrukcja o kształcie słupa z nadwieszoną izbi cą gontem krytą. Poddana gruntownej renowacji w 1923 r. Kościół prafialny p.w. św. Wawrzyńca - zaliczany do zabytków grupy II, został wybudowany w XV w. z inicjatywy Jana z Oniowa, rektora Akademii Krakowskiej i archidiakona krakowskiego. Po pożarze w 1752 r. grun to wnie odbudowany, od 1936 r. trzynawowy. Prezbite rium zrekonstruowane po zniszcze niach I Wojny Światowej zachowało charakter gotycki. Na uwagę zasługują: chrzcielnica z XV w., monstrancja wieżyczkowa z 1613 r., wielki ołtarz z 1754 r. (cenny zabytek snycertwa rokoku) freski Jana Neydorfera z 1767 r., obrazy Tadeusza Konicza z II połowy XVIII w. Kościół p.w. św. Leonarda, drewniany, kryty gontem, z XIV w. Na skutek dokonywanych remontów w XVIII i XIX w. zatracił swój pierwotny charakter. Na strychu znajduje się dzwon z 1655 r. odlany w pracowni Heroldta. Jest to jedyny dzwon jaki uchronił się od rekwizacji w czasie I i II wojny światowej. W 1996 r. przyniesiono na plac kościelny odnowioną figurę Matki Boskiej Wniebowziętej. W latach 1997 - 1998 poddano konserwacji zabytkowe ołtarze. W 1999 sprowadzono relikwie św. Kingi. Wojnicz jest zaliczany do najstarszych miast polskich. Twierdzę, że jego historia jest godna bliższego poznania i miasto zasługuje na uwagę inwestorów. Potrzebne są tutaj bardzo duże fundusze by móc przywrócic mu dawny, tradycyjny charakter i popularyzować jego bogatą i odległą historię. Jest potrzeba nie lada inwencyjności i konsekwencji w działalniu by zatrzeć pozostałości niszczycielskiej polityki niechętnych do kultywowania tradycji historii regionu oraz jego rozwoju. Podjął się tego zadania Bur mistrz mgr Zbigniew Nosek, który od 20 lat niezmiennie zajmuje to odpowiedzialne i wymagające dużej operatywności stanowisko. słowienia. Zofia Lachowicz POLISH-CANADIAN INDEPENDENT COURIER SEMI-MONTHLY WYDAWCA-PUBLISHER Nowy Kurier Inc. REDAKTOR NACZELNY: JolantaCabaj REKLAM/ADVERTISING Cell: 647-886-1804 Email: zkopc549@rogers.com REDAKCJI/ADDRESS OF EDITORIAL BOARD: 12 Foch Ave, Toronto, ON M8W 3X1 (Canada) Tel/Fax: . (416) 259-4353 E-mail: zkopc549@rogers.com website: www.nowykurier.com PUBLICYSCI /CONTRIBUTORS: Wiesław Bla schke (Polska), Majka Bochnia, Wojciech Błasiak, Henryk Bugłacki (Polska), Izabella Bukraba -Rylska (Polska), Winicjusz Gurecki, Jan Jekiełek, Zofia Lachowicz, Gra żyna Majka (Polska), Elżbieta Marciń czak Leppek, Zbigniew Moszumański, Wiesław Piec hoc ki (Au stria), Zenowiusz Ponarski, Kazimierz Z. Poznañski (USA), Jerzy Przystawa (Polska), Barbara Sharratt, Krystyna Starczak-Kozłowska, Edward Sołtys, Leszek Szymowski (Polska), Tade usz Szczęsny, An drzej Tar gow ski (USA), Alek sandra Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz Zuziak (Polska) Redakcja nie odpowiada za treúÊ zamieszczonyvch reklam. Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi. Zamieszczone materia≥y nie zaw sze odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji. Prz edruk bez z ez w olenia Re dakcji zabroniony Za≥oøona/Established in 1972 Strona 24 15-31/10/ 2010 No.20(1010)
Similar documents
(June) 2010r. No 12 (1002)
się ogromnym powodzeniem. Z drugiej jednak strony nigdy DokoÒczenie na stronie 18
More informationZakony rycerskie (1)
DokoÒczenie ze strony 1 nosta nie moøe za pomocπ metod naukowych podaÊ swych w≥as nych przysz≥ych wynikÛwî t≥umaczy≥ filozof.
More information(December) 2010r. No 24 (1014)
DokoÒczenie ze strony 1 Centrum, później jako przedstawiciel AW ”S”.
More information