(October) 2010r. No 20 (1010)

Transcription

(October) 2010r. No 20 (1010)
POLIS H- CA N A D IA N IN D EPEN D EN T COU RIER ï
www.nowykurier.com
Canadian Law and
Order: The Courts
By Adam Chapnick
To an outsider, the structure of
the Canadian judiciary is just as
complicated as the legal challenges that it faces every day. The
British North America Act of
1867 granted the federal government jurisdiction over criminal
law but left the provinces with the
primary responsibility for the
administration of justice. So the
provinces run the federal courts,
but the judges in those courts are
appointed by the federal government.
To confuse matters further, the
provinces also have their own
courts, and in this case they
appoint the judges themselves.
The final court of appeal in
Canada is the Supreme Court. It
replaced Britain’s Judicial Commi ttee of the Privy Council in
1949.
Canada’s policy of appointing
judges differentiates us from the
Skandaliczne śledztwo
Śledztwo dotyczące katastrofy
prezydenckiego Tupolewa w
Smoleńsku prowadzone jest moim
zdaniem skandalicznie i zamiast
odkrywać prawdę, wciąż nas od
niej oddala - mówi w rozmowie z
„Nowym Kurierem” Bogdan
Święczkowski - były prokurator i
szef Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
Gdy rozmawiamy, zbliża się 6
miesięcy od daty katastrofy, w
której zginął Lech Kaczyński i
towarzyszące mu osoby. Jak Pan,
jako prokurator z wieloletnim
stażem pracy, ocenia sposób prowadzenia tego śledztwa?
Oceniam bardzo negatywnie.
Już od pierwszych godzin, w
zasadzie nawet od pierwszych
minut popełniano błąd za błędem.
Tych błędów, zaniechań, wpadek
i niedopatrzeń była taka ilość, że
ich przypadkowość można poddać
w wątpliwość. Nie dziwię się tym,
którzy mówią, że to nie były błędy tylko celowe matactwo obliczone na zatarcie śladów i ochronę winowajców.
Jakie błędy ma Pan na myśli?
Najistotniejszym uchybieniem
jest nie zawarcie przez Prokuratora Generalnego RP w pierwszych
godzinach lub dniach po katastrofie porozumienia z jego odpo wiednikiem w Moskwie o powołaniu wspólnego zespołu śledczego. Jednoznacznie pozwalają na
to przepisy polskiego kodeksu
postępowania karnego a to art.
589 b i dalsze. Porozumienie takie nie jest umową między państwową, umową międzynarodową
i nie wymaga drogi ratyfikacyjnej. Nie wiem dlaczego, ale
przedstawiciele Prokuratury Generalnej ten temat pomijają lub
nim się nie zajmują.
Po drugie: śledztwo w sprawie
pro wadzą li tylko prokuratorzy
wojskowi, bez udziału prokuratorów cywilnych. W Polsce prokuratorzy wojskowi rzadko zajmują się sprawami o dużym znaczeniu o kontekście międzynarodowym, a przecież katastrofa, w
któ rej zginął urzędujący prezy dent Polski to sprawa najwyższej
rangi. Znacznie większe doświadczenie w tym zakresie mają prokuratorzy cywilni, którzy na co
dzień wyjaśniają we współpracy
międzynarodowej sprawy za bójstw, uprowadzeń, rozbijają
ES TA B LIS HED 1 9 7 2
ISSN 0848-1946
United States where most judges
are elected. Critics of the Canadian process call it undemocratic.
In the U.S., they like to argue,
judges are accountable to the
people. In Canada, they owe their
allegiance to the political elite.
Supporters of the Canadian
approach argue that the appointment process is better. First, the
political elite typically make their
recommendations based on the
advice of legal experts, and this
ensures that Canadians receive the
best possible treatment before the
law. Second, they note that the
permanent appointments give
judges the freedom to interpret the
law without fear of a popular
backlash ending their employment
after the next election.
Canadian law also says that
judges be well-paid and, thus, not
open to bribery or other efforts to
sway their thinking.
The power and prominence of
the courts in Canada increased
dramatically in 1982. By creating
the Charter of Rights and Freedoms and putting it in the constitution, the elected politicians
transferred significant responsibilities for interpreting the law into
the hands of the judges. In other
words, Parliament still makes law
in Canada, but governments and
members of parliament need to
keep the Charter in mind at all
Continued on page 18
zorganizowane grupy przestępcze
W takim przypadku prokuratorzy
z pionu do zwalczania przestępczości zorganizowanej winni zostać po prostu delegowani na
okres śledztwa do Prokuratury
Wojskowej. Śledztwo zaś nadzoruje Naczelny Prokurator Wojsko wy, którym jest pan generał
(jed na z pierwszych nominacji
generalskich Bronisława Komorowskiego) Krzysztof Parulski. O
jego doświadczeniu i umiejętnościach mam jak najgorsze zdanie.
Gdy śledztwo się rozpoczynało,
w Polsce mówiono, że tzw. „konwencja chicagowska” przewiduje
procedury jego usprawnienia.
Czy są podstawy prawne do
współ pracy polsko - rosyjskiej
przy wyjaśnianiu okoliczności
katastrofy?
Musimy pamiętać, iż w przypadku katastrofy lotniczej oprócz
śledztwa Prokuratury prowadzone
jest inne postępowanie wyjaśniające przez komisje ds. badania
wypadków lotniczych. W chwili
obecnej w niniejszej sprawie prowadzone są dwa odrębne śledztwa ( polskie i rosyjskie) oraz
dwa postępowania wyjaśniające
prowadzone przez MAK i polską
Komisję do spraw wypadków
lotniczych pod kierunkiem ministra MSWiA.
Dokończenie na stronie 7
15-31 Października (October) 2010 No 20 (1010
Dlaczego emigranci
głosują na Liberałów? (2)
Jolanta Cabaj
Chociaż na przestrzeni lat program partii liberalnej zmieniał się
jednak pewne założenia ideologiczne pozostają niezmienne.
Godność ludzka, bez względu na
pochodzenie, rasę, religię, przekonania społeczne i polityczne
oraz umacnianie demokracji, a
przy tym jedności narodowej - są
najważniejszymi wyróżnikami
filozofii Partii Liberalnej.
W czasie rządów liberałów
uchwalono najistotniejsze dla
Kanady prawa - Konstytucję,
Kartę Praw; powstały i zostały
urzeczywistnione koncepcje społeczeństwa wielokulturowego.
Daje się zauważyć interesujące
zjawisko jakim jest zmniejszone
poparcie partii liberalnej przez
społeczeństwo kanadyjskie. W
demokratycznie przeprowa dzo nych wyborach ludzie pracy głosują na konserwatystów, których
program oparty jest na elitaryźmie (nierówności społecznejkastowości) a nie na liberałów z
programem opartym na egalitaryźmie (równości społecznej).
Przyczynę występującego para-
doksu tłumaczy się jako konsekwencję pobierania wiedzy przez
wyborców z mediów. Obecni wyborcy są zaprzątnięci sprawami
dnia codziennego, którzy partie
polityczne i ich platformy poznają przez środki masowego przekazu a nie w wyniku poszukiwań,
dociekań i analiz. Wizja liderów
zostaje utrwalana odpowiednim
ujęciem kamery i wywiadami z
pytaniami oczywiście przygotowanymi przez dziennikarzy.
Dobra prezentacja w środkach
medialnych wymaga dużych nakładów finansowych. Niestety, w
pozyskiwaniu funduszy, partia liberalna nie może dotrzymać
DokoÒczenie na stronie 17
Terror w Łodzi i
wybory na prezydenta
Janusz Niemczyk
20-tego paździenika 62-letni
taksówkarz, były handlarz walutą
i jak podają niektóre żródła były
informator, wtargnął z pistoletem,
paralizatorem i nożem do biura
poselskiego PiSu. Zastrzelił Marka Rosiaka. Drugą osobę, Pawła
Kowalskiego, asystenta posła Jaro sława Jagiełły ciężko ranił
nożem i paralizatorem. Marek
Rosiak był asystentem posła do
Euro Parlamentu Janusza Wojciechowskiego.
Parę miesięcy temu w okresie
ostatnich wyborów, miałem takie
zdarzenie. Siedzę w poczekalni
do polskiego lekarza. Zostało nas
dwie osoby. Na przeciwko mnie
mężczyzna w wieku emerytal nym. Czytam polonijną gazetę.
Jakoś tak przechodzimy do ro zmowy o tym jak przyjechaliśmy
do Kanady. Ja mówię, że opuszczenie Polski było konsekwencją
działalności w opozycji, w Duszpasterstwie Ludzi Pracy. Mój
rozmówca odpowiada że też był
działaczem Solidarności w swoim
zakładzie pracy. Sekretarka otwiera drzwi i woła tego pana do
gabinetu lekarza. Ponieważ jest
mało czasu mówię szybko: niech
DokoÒczenie na stronie 9
JAN CZAN
Broker
(905)
625-8421- 24godz.
$49,900 - Dochodowy Business - 10 lat od za≥oøenia
$119,900 -B.dobrze wyposaøona Pizzeria- dobry dochÛd
$179,900 - Luksusowe condo, nowoczesny budynek.
$187,000 -Condo, 2 parkingi, balkon, nowy budynek.
$339,000 -PiÍkny i Nowy 1880 sq.ft. executive townhouse
$369,000 Samodzielny europejski dom-bardzo zadbany
$559,000 - Dom po rozbudowie i completnej renowacji - jak
nowy - Dom Marzenie!!!
TOP
PRODUCER
Szybka Telefoniczna darmowa wycena domÛw!
Wycena poprzez E-mail-johnczan@hotmail.com
15-31/10 2010 No 20 (1010)
Strona 2
Wojciech Błasiak
Małopolska Wyższa Szkoła Zawodowa w Krakowie
Hipoteza oligarchicznego Konsensusu Klimatycznego
Globalna gra polityczna o przyszłość
(Niniejszy tekst jest publicystyczną wersją mojego artykułu naukowego z 2010 roku pt. „Walka z
globalnym ociepleniem” jako polityczna gra o przyszłość światowej gospodarki”.
Artykuł przedstawiał hipotezę,
iż tzw. ”walka z ociepleniem klimatu” jest globalną grą polityczną, której celem jest wprowadzenie zerowego lub ujemnego wzrostu gospodarczego oraz ludnościowego dla krajów peryferyjnych
i semiperyferyjnych światowego
systemu kapitalistycznego.
„Walka z ociepleniem klimatu”
sprowadzona do redukcji przemysłowych emisji dwutlenku węgla
do atmosfery i globalny handel
wielkościami tej emisji, czyni z
powietrza dobro rzadkie i prowadzi do utowarowienia powietrza,
a światowe licytacje praw emisji
CO2 skazują kraje światowych
peryferii i semiperyferii na zerowy lub ujemny wzrost gospodarczy, a w konsekwencji na redukcję
ludności przede wszystkim krajów
Południa.)
***
Hipoteza antropologicznego
ocieplenia klimatu stała się przesłanką tezy o konieczności szybkiej i zdecydowanej „walki z
ociepleniem klimatu”. Ta „walka”
to kontrola emisji gazów cieplar-
nianych, a w istocie dwutlenku
węgla. Katastroficzne prognozy
globalnego ocieplenia doprowadziły do przyjęcia Globalnego
Porozumienia Klimatycznego w
1992 roku na Szczycie Ziemi w
Rio de Janeiro oraz Protokołu
Kio to w 1997 roku. Protokół z
Kioto został ratyfikowany przez
141 krajów i wszedł w życie w
2005 roku. Protokół nie został
przy tym ratyfikowany przez Chiny i Stany Zjednoczone.
W Protokole z Kioto państwa
zobowiązały się do redukcji własnych emisji gazów cieplarnia nych, o co najmniej 5% w stosunku do poziomu emisji z 1990 roku, a planowana redukcja ma
sięgnąć końcowo 29%. W przypadku „niedoboru” lub „nadwyżki” praw emisji gazów, państwa
zobowiązały się do odsprzedaży
lub odkupienia limitów od innych
krajów. Kraje rdzenia systemu kapitalistycznego zobowiązały się
do finansowego wspierania rozwo ju technologicznego krajów
pe ry ferii nad rozwojem w nich
alternatywnych źródeł energii w
postaci energii odnawialnej i
ener gii nuklearnej. Praktycznie
więc ograniczenia emisji gazów
cie plar nianych zostało sprowa dzone do limitowania przemysłowej emisji dwutlenku węgla, mimo iż nawet IPCC nie kwestionuje danych o tym, że człowiek
odpo wiada jedynie za 4,7 %
całkowitej emisji CO2. Takie
problemy zaś jak rabunkowa
eksploatacja zasobów leśnych w
Amazonii i lasów równikowych
Afryki czy emisja spalin samochodowych, nie znalazły wszak
uznania w „walce z globalnym
ociepleniem”.
Protokół z Kioto, który obo wiązuje do 2012 roku, miał być
zastąpiony nowym międzynarodowym porozumieniem na szczycie klimatycznym ONZ w Kopenhadze w grudniu 2009 roku.
Liczono na nowe porozumienie,
pod którym podpiszą się również
Stany Zjednoczone i Chiny.
Szczyt w Kopenhadze nie zakończył się prawnie wiążącym dokumentem zaakceptowanym przez
uczestniczące w nim 193 kraje.
Porozumienie kopenhaskie zakłada tylko dobrowolność w krajowych politykach ograniczania
emisji CO2. O porażce zadecydowała rozbieżność interesów pomiędzy poszczególnymi krajami.
Jeszcze przed rozpoczęciem
szczytu brytyjski „Guardian” ujawnił na swej stronie internetowej
przygotowany w tajemnicy przez
przedstawicieli Danii, Wielkiej
Brytanii i Stanów Zjednoczonych
dokument, który przyznawał krajom wysoko rozwiniętym wyższe
limity emisji CO2 na mieszkańca
niż krajom biednym; w 2050 roku
były to relacje odpowiednio 2,67 i
1,44. Było to zerwaniem z Protokołem Kioto, który zakładał, że
główny ciężar ograniczenia emisji
spoczywa ma krajach najbardziej
uprzemysłowionych. Równie
znamienna co do intencji była
pro pozycja by za finansowanie
walki z ociepleniem klimatu w
państwach „rozwijających się”
odpowiadał Bank Światowy, a nie
fundusz klimatyczny nadzoro wany przez ONZ. Wszystkie kraje
wysoko uprzemysłowione miały
wpłacać w latach 2012 – 2015
właśnie do Banku Światowego
zaledwie po 10 mld dolarów rocznie, podczas gdy wcześniej sama
Unia Europejska deklarowała
wpłaty po 15 mld dolarów. Kraje
peryferii skupione w grupie G77
domagały się zaś od 0,5 do 1%
PKB krajów bogatych, a ofertę 10
mld rocznie traktowały jako niepoważną.
Pozornie zaskakujący jest udział
w przygotowaniu tego projektu
Stanów Zjednoczonych, które do
tej pory dystansowały się od angażowania w „walkę z ocieple niem”. Tuż jednak przed rozpoczę ciem szczytu Amerykańska
Agencja Ochrony Środowiska
(AEPA) ogłosiła, że emisja gazów
cieplarnianych stanowi zagrożenie. Otwiera to możliwość decyzji
w tej sprawie prezydentowi Barackowi Obamie bez oglądania się
na Kongres i wszystko wskazuje
na to, że rząd Stanów Zjednoczonych włączył się ostatecznie do
globalnej gry klimatycznej. Z
kolei cztery wielkie gospodarczo
kraje semiperyferyjne Brazylia,
Indie, RPA i Chiny stworzyły
własny projekt dokumentu, który
włącza wszelkie nowe uzgodnienia do protokołu z Kioto. Tym
samym kraje te chcą zabezpie czyć się przed rozszerzaniem
zobowiązań na kraje Południa, a
ich ograniczaniem przez państwa
Północy. Kraje grupy G77 uznały, że kraje rozwinięte łamią ducha konwencji klimatycznej, gdyż
próbują nałożyć na państwa biedne zobowiązania do redukcji
emisji. Jednocześnie G77 zarzuca
im, że za mało zredukowały swoje emisje. Największym zwolennikiem tej „walki z globalnym
ociepleniem” była i jest Unia Europejska. Unia sama zobowiązała
się w 2008 do ograniczenia emisji
CO2 o 20% do 2020 roku, a
Komisja Europejska rozdzieliła
limity emisji wśród krajów członkowskich. Kraje Unii wyraźnie
podzieliły się przy tym na kraje
unij nego „rdzenia” Europy za chodniej i północnej i kraje
unijnych semiperyferii Europy
Środkowo-Wschodniej. Kraje
„rdzenia” na czele z Niemcami i
Francją dążą do jeszcze więk szych ograniczeń w emisji CO2 i
równocześnie do uzależnienia
opłat do funduszu dla krajów Południa od wielkości emisji. Kraje
semiperyferyjne na czele z Polską
się temu sprzeciwiają i chcą
uzależnienie wysokości opłat od
wielkości produktu krajowego
brutto. Są to bowiem kraje, których energetyka oparta jest w
zna czącym stopniu na spalaniu
węgla, a same gospodarki są
bardziej energochłonne. W Polsce
aż 95,4% energii pochodzi ze
spalania węgla.
Porażka szczytu klimatycznego
w Kopenhadze oraz ujawnione
tam sprzeczne cele polityczne
państw rdzenia, semiperyferii i
peryferii wskazują, iż globalna
gra polityczna w sprawie ocie plenia klimatu będzie toczyć się
dalej. Można się spodziewać już
bardziej zdecydowanych prób
narzucania rozwiązań globalnych
DokoÒczenie na stronie 3
Pe≥ne badanie oczu
EWA G£ADECKA
3115 Dundas St., West Mississauga, (Starsky 2)
Tel.: 905-569-1177
47 LATA
OBS£UGI
POLONII
POMNIKI
Pomniki z granitu
P≥yty z brπzu
Gwarantowana wysoka
jakoúÊ us≥ugi
Duøy wybÛr kolorÛw
i wzorcÛw
PrzystÍpne ceny
24 godzinna obs³uga
oraz dostawa oleju
opa³owego
(416) 232-2262
83 Six Point Road
Toronto, ON M8Z 2X3
(416) 232-1250
83 SIX POINT ROAD
No 20 (1010) 15-31/10/2010
DokoÒczenie ze strony 2
przez najsilniejsze państwa rdzenia systemu światowego.
Protokół z Kioto jest moim
zdaniem rozpoczęciem procesu
komercjalizacji i utowarowienia
powietrza. Wyznaczenie limitów
emisji CO2 do atmosfery i stworzenie możliwości handlu wiel koś ciami tej emisji pomiędzy
poszczególnymi państwami, czyni z powietrza dobro rzadkie i
umożliwia przekształcenie w
towar o określonej wartości wymiennej.
Stworzy to sztuczny rynek powietrza z możliwością spekulacji
finansowej w handlu prawami do
emisji CO2. Reguły tego sztucznego rynku, jak to widać na przykładzie szczytu w Kopenhadze,
będą starały się ustalać najsilniejsze państwa rdzenia systemu
światowego. Takie utowarowienie powietrza i jego globalny rynek doprowadzi w konsekwencji
do jego prywatyzacji i wywłaszczenia z powietrza narodów
planety.
Handel wielkościami emisji
dwu tlenku węgla prowadzi w
sposób dyskretny do przewłaszczenia powietrza przez podmioty
ustalające limity emisji i koncentracji praw do emisji dla tych,
którzy będą mogli je kupować.
Jest to szerszy problem zauważony przez Samira Amina w postaci
prób całkowitego utowarowienia
„praw dostępu do zasobów planetarnych”.
Jest to niezbicie widoczne w
raporcie tzw. „komisji Stiglitza”.
Joseph Stiglitz, w raporcie komisji ONZ, której przewodniczył,
otwarcie przyjął to stanowisko na
Ogólnym Zgromadzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych 24
-26 czerwca 2009 roku proponując sprzedaż na licytacji światowych zasobów (praw połowów
ryb, licencji na zanieczyszczanie,
etc.). Światowe licytacje praw
emisji dwutlenku węgla skazują
kraje światowych peryferii i semiperyferii na zablokowanie możliwości rozwoju cywilizacyjnego, a
skoncentrują takie możliwości w
bogatych krajach świato wego
rdzenia. Światowe licytacje praw
dostępu do zasobów plane tar nych, mogą być już wyrokiem
wegetacji a nawet śmierci cywilizacyjnej przede wszystkim krajów światowych peryferii, acz
również i semiperyferii jak Polska.
Coraz większe ograniczanie
praw poszczególnych krajów do
emisji dwutlenku węgla to coraz
silniejsze blokowanie wytwarzania energii do potrzeb przemysłowej gospodarki w oparciu o spalanie przede wszystkim węgla i
ropy naftowej. Konieczność zakupu dodatkowych praw do emisji
dwutlenku węgla, a w perspek tywie udział w światowych licytacjach, oznacza coraz droższe
wytwarzanie tej najtańszej i technologicznie najbardziej dostępnej
formy energii dla przemysłu krajów semiperyferyjnych i peryferyjnych. A od pewnego pu łapu
cen na prawa do emisji taki zakup
będzie już dla biedniej szych
krajów i ich firm niemożliwy. Jest
to jawna faworyzacja krajów
rdzenia i ich koncernów przemysłowych.
Polski ekspert w zakresie elek-
troenergetyki profesor Władysław
Mielczarski twierdzi wprost, że
taki projekt „jest zabójczy dla
Polski, faworyzując gospodarki
tzw. starych krajów Unii Europejskiej.”i
Kraje europejskie i inne kraje
światowego rdzenia miały bo wiem historyczną możliwość skorzystania z paliw innych niż węgiel kamienny, a kraje semiperyferyjne i peryferyjne nie. O ile w
przypadku krajów semiperyferyjnych takich jak Polska, limitowanie emisji dwutlenku węgla jest
całkowitą utratą konkurencyj ności ekonomicznej w stosunku
do krajów rdzenia oraz zatrzymaniem możliwości rozwoju gospodarnego i cywilizacyjnego, to w
stosunku do krajów peryferyjnych
może to być wyrok cywilizacyjnej śmierci. Krajom tym pozostawi się bowiem możliwości rozwoju przemysłowego zasadniczo
oparte na energiach odnawialnych
i energii nuklearnej, które w obydwu wypadkach są dla nich zamkniętą ścieżką rozwoju.
Energie odnawialne oparte na
energii słońca, wiatru, wody i
bio energii są bowiem bardzo
drogie i wymagają rozbudowy
olbrzymiej infrastruktury. Jak
twierdzi inny polski ekspert od
energetyki dr Tomasz Rożek,
energia odnawialna wymaga
ogromnych projektów, ogromnej
infrastruktury i jest ogromnie
kosz towna.i „Bez nieustannego
mówienia o mającej nadejść
katastrofie klimatycznej - twierdzi T. Rożek - na ogromne projek ty zielono-energetyczne nikt
by nawet nie spojrzał. Bo z ekonomicznego punktu widzenia są
bzdurą. Gigantyczne fabryki prądu mogą sprawiać więcej problemów niż ich rozwiązywać, bardziej szkodzić środowisku niż mu
pomagać.” Oparcie rozwoju przemysłowego krajów peryferyjnych
na energii odnawialnej jest ślepą
ścieżką rozwoju gospodarczego i
cywilizacyjnego. Całkowite sfinansowanie takich gigantycznych
projektów energetycz nych dla
pot rzeb krajów peryfe ryj nych
przez kraje rdzenia jest zaś nieprawdopodobne. Wskazy wanie
na taką drogę rozwoju cy wi li zacyjnego krajów peryferyjnych
jest skazywaniem ich na cy wilizacyjną wegetację lub śmierć.
Energia jądrowa wytwarzana w
nowoczesnych elektrowniach atomowych III generacji ma duże
perspektywy rozwojowe. Reaktory atomowe III generacji mogą
pracować zmieniając swą moc w
zależności od obciążenia, przy
ofercie coraz mniejszych reaktorów. Energia ta jest jednak nadal
droższa od węglowej, a inwestycje wysoce kapitałochłonne oraz
wymagające zaplecza naukowego. Ważnym czynnikiem jest
również fakt monopolu naukowotechnologicznego krajów rdzenia,
przede wszystkim Francji, USA,
Niemiec i Japonii. Dla krajów
semiperyferyjnych jest to droga
możliwa, choć kosztowna i uzależniająca technologicznie. Dla
krajów zaś peryferyjnych droga ta
w perspektywie 20 – 30 lat praktycznie niemożliwa ze względów
nade wszystko ich poziomu naukowo-technologicznego.
Limitowanie emisji przemysłowego dwutlenku węgla do atmo-
Strona 3
sfery i handel prawami do tej
emisji, a perspektywicznie nawet
możliwość przetargów na prawa
do emisji, tworzy sytuację limitowania i redukowania poziomu
rozwoju przemysłowego krajów
semiperyferyjnych i peryferyj nych. Kraje te bowiem posiadają
w większości lub mogą relatywnie najłatwiej i najtaniej posiąść
techniki i technologie elektroe nergetyczne oparte o spalanie nade wszystko węgla. A więc techni ki i technologie najbardziej
emi tujące dwutlenek węgla do
atmosfery. To właśnie dlatego
pomija się rolę innych gazów cieplarnianych od pary wodnej poczy nając i emisji pozaprzemy słowej dwutlenku węgla, koncentrując się na limitowaniu i ogranicza niu właśnie przemysłowego
dwutlenku węgla. Ograniczenie
możliwości wytwarzania taniej i
technologicznie dostępnej energii
ze spalania węgla jest bezpośrednim ograniczeniem a wręcz redukowaniem możliwości rozwoju
przemysłowego, a w istocie gospodarczego krajów peryferii i
semiperyferii. Równocześnie niższy poziom techniczno-technologicz ny przemysłu tych krajów
tworzy sytuację zasadniczo wyższej energochłonności gospodarki
w stosunku do krajów rdzenia.
Samo tylko podniesienie cen
ener gii zdecydowanie silniej
uderza w produkcję semipery feryjną i peryferyjną likwidując
jej rentę taniej energii i redukując
rentę taniej siły roboczej. Likwiduje to konkurencyjność ekonomi czną towarów tych krajów i
pozbawia jej praktycznie wszelkich atutów w wymianie handlowej produk tów nade wszystko
przemysłu.
Dysponujące nowoczesnymi
technologiami energii atomowej
III generacji kraje rdzenia uzyskują monopol relatywnie najtańszej wówczas energii dla własnej
gospodarki. Jedynymi więc beneficjentami „walki z ociepleniem
klimatu” sprowadzonej do ograniczania przemysłowej emisji dwutlenku węgla są państwa rdzenia
systemu światowego. I gra polityczna tocząca się na szczycie w
Kopenhadze i wokół tego szczytu
jest przejawem globalnej gry
politycznej o przyszłość światowej gospodarki, a szerzej również
przyszłość świata i jego globalną
strukturę społeczną i gospo dar czą.
Dąbrowa Górnicza 6.10.2010.
i Mielczarski W., Decyzja Trybunału w Luksemburgu szansą
dla polskiej gospodarki, „Rzeczpospolita”, 30.09.2009.
i Rożek T., Niewygodna prawda, „Rzeczpospolita” 24 - 25.
11.2009.
Christopher Delicatessen
Bond & Ontario, Oshawa.
39 Bond Street East, Unit#2, Oshawa
Tel:905-579-4369
ï Najlepsze ceny,
ï Najlepsze wyroby
ï Najlepsza obs≥uga,
ï Pyszny chleb i pπczki firmy ìGranowskaî, tylko u nas
U nas jest ìNowy Kurierî
JOLANTA KRYSTKOWICZ
Adwokat, Notariusz
L.L.B, LLM By≥y SÍdzia w Polsce
2347 Kennedy Rd. Unit 402, Scarborough, Ont.
M1T 3T8
pÛ≥nocno-wschodni rÛg ulic Kennedy Rd. i Sheppard Ave.
Tel.: 416-292-8337
Jerry J.Ouellette
M.P.P. - Oshawa
170 Athol St. East
Oshawa, On., L1H 1K1
Phone: 905-723-2411
Fax: 905-723-1054
email:jerry.ouelletteco@pc.ola.org
Website: www.oshawampp.com
15-31/10/ 2010 No 20 (1010)
Strona 4
XVIII Forum Mediów Polonijnych - Wojnicz
Zofia Lachowicz
Gmina Wojnicz jest jedną z
najstarszych miejscowości Małopolski. Leży na granicy pierwszych wzniesień Pogórza Karpackiego (Panieńska Góra ze śladami
średniowiecznego zamku) i Niziny Sandomierskiej. Tutaj odbyło
się w 1239 r. oficjalne powitanie
Kingi, córki króla węgierskiego.
Także tutaj w 1394 r.przybyła
królowa Jadwiga w ramach wizytacji dóbr królewskich.
Obydwie ważne wizyty zostały
upamiętnione w 1999 r Tablicami
wmurowanymi na ścianie przy ul.
Rynek 29. Wojnicz jest szczególnym miejscem dla miłośników archeologii i historii, bowiem w
tym rejonie odkryto ślady licz nych i rozległych osad, z których
najstarsze pochodzą sprzed 5 - 6
tysięcy lat, to jest epoki brązu i
epoki żelaza (700 - 400 lat p.n.e.)
oraz z okresu wpływów rzym skich (III - IV w.). Już w X w.
istniał tutaj gród otoczony podwodnym wałem. Gród w XI/XII
w. został przekształcony w ośrodek administracyjny kasztelani
wojnickiej. Lokalizacja obecnego
rynku była miejscem osady przy-
grodowej, która z biegiem czasu
stała się miastem. Pobyt Bolesława Wstydliwego, w 1239 r. (witał
w Wojniczu swą przyszłą żonę Kingę), związany jest z nadaniem
praw miejskich. Lokacja oparta
była na prawie średzkim.
W 1349 r. Kazimierz Wielki
nadał Wojniczowi prawo magdeburskie. W XIV w. miasto było
siedzibą powiatu aż do roku 1867.
Liczyło wówczas 400 mieszkańców i było miejscem sejmików.
Na to szybkie tempo rozwoju
wpłynęła aktywność kupców
wojnickich, którzy w 1381 r. uzyskali zwolnienie od cła w Krakowie i w Komorze Celnej w Zbylitkowej Górze. W XVI w. prowadzili handel z Gdańskiem
trans portując zboże i suszone
owoce spławnym wówczas Dunajcem. W XIV zbudowano ratusz, szpital i kościół św. Leonarda i otworzono szkołę parafialną.
Kościół św Wawrzyńca z kole giatą i kapitułą oraz szkoła kolegiacka powstały w XV w. O
zasobności i wizji miasta przez
wojniczan świadczy zegar mechaniczny, który pojawił się już na
ratuszu w połowie XVI w.
Za zgodą króla na wniosek i z
wykonawstwa mieszczan wojnickich powstał w 1521 r. pierwszy
most na Dunajcu. Jak prężnie
rozwijało się rzemiosło świadczy
fakt, że w XVI w. istniało tutaj aż
20 rodzajów rzemiosł. Rzemieś-
lnicy zrzeszali się w cechach.
Były cechy: rzeźników (1423),
szewców (1496), piekarzy, garncarzy, itd. Organizowano raz w
tygodniu targi i dorocznie wielkie
jarmarki.
W XVII w. liczne pożary, wylewy Dunajca, wojny i przemarsz
wojsk pustoszących Wojnicz i
okolice przyniosły miastu ogromne straty. Miasto nie zdołalo wykupić wójtowstwa co spowo dowało, że mieszczanie zobowiązani byli do świadczeń na rzecz
starostów królewskich. Wojnicz
doznał ogromnych strat podczas
„potopu” szwedzkiego. W 1655 r.
wojska szwedzkie dowodzone
przez Karola Gustawa złamały
obronę pod Wojniczem wojska
polskiego kwarcianego pod do wództwem hetmana polnego koron nego Stanisława Lackoroń skie go. Bitwa została opisana
przez jej uczestnika, pisarza i
poe tę - Wespazjana Kochows kiego.
Kolejna tragedia dotknęła Wojnicz już dwa lata później; miasto
spalił sprzymierzeniec Szwedów książę Siedmiogrodu Rakoczy
wraz ze swoim wojskiem. Na
skutek I Rozbioru Polski w 1772
r., Wojnicz znalazł się pod panowaniem austriackim. Klęski żywiołowe: dwa wielkie pożary w
latach: 1831 i 1895, wielokrotnie
na wiedzające miasto zarazy,
konkurencja towarów przemysło-
wych i niedbałość zaborcy o kontynuację rozkwitu miasta doprowadziły do zahamowania produkcji rzemieślniczej, a ludność, aby
przeżyć zaczęła trudnić się rolnictwem.
Wielkie straty przyniosła ko lejna tragedia, I Wojna Światowa,
której spuścizną są liczne cmentarze. Tutaj właśnie, w Wojniczu i
jego okolicach wzdłuż Du najca
była wielomiesięczna linia frontu.
Oprócz strat w ludziach były straty materialne; podczas walk zniszczony został młyn pa ro wy na
Zawodziu i browar w Zamościu.
Kolejną kleską żywioło wą jaka
nawiedziła Wojnicz była wielka
powódź w 1934 r. Już w następnym roku miasto utraciło prawa
miejskie.
Lata okupacji hitlerowskiej
przy niosły bolesne straty przez
masowe aresztowania i wywózkę
do obozów koncentracyjnych
Wojniczan, głównie ludności żydow skiej. Pomimo strasznego
wy miaru konsekwencji działał
tutaj dobrze zorganizowany ruch
oporu i odbywało się tajne nauczanie. Bezpośrednio po zakończeniu II Wojny Światowej Wojniczanie ostro się wzięli do podniesienia rangi miasta.
Zorganizowano gimnazjum,
któ re zostało przekształcone w
technikum handlowe i zlikwidowane w 1952 r. Wybudowano budynki z przeznaczeniem na ośro-
dek zdrowia, lecznicę zwie rząt,
technikum rolnicze, i inne. Tak
więc po wojnie władze pols kie
pod przewodnictwem władzy radzieckiej postawiły na degradację
wartości historycznej miasta popierając rolnictwo, a nie rzemiosło i handel. Przypomnieniem
dawnego charakteru miasta było
powstanie w systemie socjali stycznym spółdzielni a nie cechu
DokoÒczenie na stronie 23
Strona 5
No 20 (1010) 15-31/10/2010
Ulice, których nie ma
Barbara Sharratt
Urodziłam się w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. Mieszkaliśmy wtedy na ulicy Ceglanej,
blisko kościoła Wszystkich Świętych.
Kiedy Niemcy tworzyli ghetto
warszawskie, wyrzucili nas z Ceg lanej. Znaleźliśmy mieszkanie
przy placu Zbawiciela na ulicy 6go sierpnia. Tam zastało nas Powstanie Warszawskie. W czasie
powstania wędrowaliśmy od domu do domu i od piwnicy do
piwn icy po całym Śródmieściu,
aby w końcu wrócić pod numer 9ty na 6-go sierpnia, zabrać co było
warte zabrania i co mogliśmy
unieść i iść piechotą do Prusz kowa pod Warszawą, gdzie Niemcy urządzili nam Sąd Ostateczny:
młodzi ludzie poszli do niemieckich obozów pracy, starych, chorych i dzieci załadowano do bydlę cych wagonów i wysłano w
kraj.
Wróciliśmy do zburzonej Warsza wy w roku 1945-tym. Dom
przy ulicy 6-go sierpnia był spalony. Z domu na ulicy Ceglanej
nie pozostalo ani śladu.- całe
getto dokładnie zbombardowano i
spalono.
Dom na Żoliborzu, który Ojciec
zaczął budować przed wojną,
dostał szesnaście pocisków, ale
stał, więc w nim zamieszkaliśmy.
Nie było wody ani elektryczności,
ubikacją był domek pod wierzbą
płaczącą w ogrodzie, miejsce
ogromnie romantyczne, co doceniła rodzina z Sosnowca, kiedy
nas odwiedziła na Wielkanoc
1946-go roku.
Kiedy Tata jako tako podreperował dom, zrobiło się mniej romantycznie, bo Rada Narodowa
dołożyła nam lokatorów - mieliśmy według nich zbyt dużo przestrzeni, a mojej niepracującej Mamie przysługiwały tylko 4 metry
kwadratowe.
Ojciec każdy zarobiony grosz
ładował w zrujnowany dom, a
Rada Narodowa tylko przysyłała
upomnienia: a to, że dach wymaga naprawy, a to że komin itd. W
końcu jednym pociągnięciem
pióra przepisała dom na Kaniewskiej na Skarb Państwa, taktownie
jednak nie zawiadamiając właściciela, bo może by protestował? A
tak, umarł w błogiej nieświadomości tego, że dom, który sam
wybudował, już do niego nie
należy. Takie były moje warszawskie adresy. Patrzę na mapę Warszawy: Ceglanej już na niej nie
ma, ulica 6-go Sierpnia też zniknęła. Pozostała tylko Kaniewska,
ale to już nie jest moja ulica. Nie
ma do czego wracać, pozostały
tylko cmentarze.
Telewizja warszawska pokazała
ostatnio ciekawy wywiad z dwojgiem ludzi, którym udalo się
uciec z ghetta. Wracają do Warszawy, szukać ulic których już nie
ma i ludzi, którzy pomogli im
przeżyć wojnę. Bo rodziny już nie
mają, wszyscy zginęli w Aush witz.
W muzeum Powstania War szawskiego oglądam zdjęcia War-
szawy z roku 1944-go robione z
samolotu - całe dzielnice, takie
jak centrum handlowe Warszawy,
późniejsze ghetto, czy Powiśle, są
zrównane z ziemią. Nie ostał się
ani jeden dom. Nie widać nawet
zarysów ulic. Jak je odtworzyć?
Szlak starej Warszawy, od Starówki do Belwederu odtworzono
z obrazów Canaletta, malarza
włoskiego rodem z Wenecji, który malował XVIII-wieczną Warszawę. Ghetta odtworzyć się nie
udało - ot, zwyczajne kilku pię trowe kamienice z podwórkiem w
środku czworoboku, balkonami
na każdym piętrze i dużą bramą
wejściową, którą na noc zamykał
stróż.
Taki był dom na Ceglanej, taki
na 6 sierpnia. W centrum Warszawy m.in. w Alejach Jerozolim skich ocalało kilkanaście takich
przedwojennych domów. W czasie powstania podwórko z kapliczką stawało się cmentarzem zabitych i kaplicą dla mieszkańców
domu.
Na obrzeżu ghetta, koło kościoła Wszystkich Świętych zauważyłam nowoodrestaurowaną warszawską kamienicę i spytałam
kuzyna, kto ją odnowił, bo chyba
nie miasto. Odpowiedział, że
zrobił to polski Żyd, teraz obywatel Izraela, który chciał mieć w
Warszawie taki dom, jak ten, w
którym kiedyś mieszkał. Odtworzył kamienicę z fotografii i z pamięci. Potrzeba serca.
Mieszkałam w Londynie przez
trzy lata i wielokrotnie zmieniałam adresy jak to zwykle robią
studenci. Co lato zwijałam mieszkanie i jechałam do Polski, do
Moskwy, do Oxfordu i do Grecji:
do Polski do rodziny, do Moskwy
- pracować dla Brytyjskiej Izby
Handlowej, do Oxfordu - po prostu na wycieczkę.
Teraz chodzę po mieście szukając domów w których mieszkałam. Znalazłam jeden, przy Regent’s Park. Nie znalazłam domu
przy Islington i domu na Retcar
Street. Retcar zniknęła z powierzchni ziemi w ramach “odnowy”
Lon dynu: XIX-wieczne domki
wyburzono, na ich miejscu stanęły nowe bloki. Stacji kolejki też
nie rozpoznałam - stoi nad nią teraz wieżowiec.
Moje uniwersytety też się przeniosły na nowe miejsca: angli stykę z Krakowskiego Przedmiescia przeniesiono na Plac 3-ch
Krzyży, slawistykę z Russell
Square w Londynie gdzieś na
Endlesham Gardens, a slawistykę
torontońską z Sussex Ave. na
Victoria Ave. “Ponta rei” jak
mówił filozof grecki. Nie można
włożyć stopy po raz drugi do tej
samej rzeki. Przemijanie czasu.
Może dlatego powroty zawsze są
smutne?
A jednak zawsze wracamy w
poszukiwaniu gniazd z których
kiedyś wyfrunęliśmy, tak jak to
robią ptaki. Instynkt? Na pewno.
Gniazd już nie ma, nawet drzewa
wyrąbano, a my nadal wracamy.
Prawidłowość natury.
Mój mąż pochodzi z Prerii.
Urodził się w miejscowości But-
ler, która zniknęła z mapy Kanady. W czasach, kiedy osiedlił się
tam jego dziadek przy końcu
wieku XIX-go, była to bardzo
ludna okolica. Każdy z osadni ków miał po kilkoro dzieci, istniały szkoły i teatr amatorski. Kwitło
życie towarzyskie. Prawie w każdym domu, gdzie były panny na
wydaniu, było pianino. Panienki
grały i śpiewały. W zimie urzą-
dzano kuligi, w lecie pikniki.
Potem dzieci podrosły, pożeniły się i wyniosły do miast. Rodzina rozsypała się po kraju. Teraz
kuzyni męża nie wiedzą nawet,
gdzie mieszkają ich krewni. Niektórzy wyemigrowali do Ameryki, nie utrzymują kontaktu z resztą rodziny.
Dom rodzinny męża stał opuszczony przez całe lata po tym, jak
jego Ojciec sprzedał farmę i przeniósł sie do małego miasteczka o
30 km dalej. W końcu ktoś podłożył ogień i budynek spłonął do
piwnic. Teraz rosną tam drzewa i
mieszkają jelenie.
A domek w miasteczku
Virden rodzina sprzedała po
śmierci Rodziców, bo dzieci
miesz kały w Vancouver,
Toronto i Ari zonie. Więc
jeździły tam naj wyżej raz
na rok. To był ukocha ny
dom dzieciństwa mojej
córki, która w Mani tobie
spędzała nie zapom niane
wakacje u dziadków. Po ich
śmierci namalowała przejmująco smutny autoportret
na tle pięknej doliny rzeki
Assiniboine.
Tak więc nie ma już domu na Preriach, do którego
możemy wracać. Jest cmentarz w Virden, który odwiedzamy przy każdej bytności
w Manitobie. A męża dalej
ciągnie i co rok wymyśla powód
do wy jaz du na Prerie. Ten sam
me chanizm, który każe mi po wracać do Warszawy zmusza go
do od wiedzenia okolicy, gdzie
stał ich dom. Rozumiem go dosko nale i, mimo że bilety do
Winnipegu są drogie i wynajęcie
auta ko sz towne, nie protestuję.
Potrzeba serca.
21 Międzynarodowy Festiwal Piosenki Religijnej
21. Międzynarodowy Festiwal
Piosenki Religijnej odbędzie się
od 20 do 21 listopada 2010 r. w
Centrum im. Jana Pawła II (4300
Cawthra Rd. Mississauga). Dwa
wieczory wspaniałej muzyki,
śpiewu i świadectw oprawione
multimedialnymi efektami.
Hasłem tegorocznego Festiwalu
jest „Bądź pozdrowiona pełna
łaski" – Maryja mieszkaniem Ducha Świętego. Gościem Festiwalu
będzie Viola Brzezińska z Polski
wraz ze swoim zespołem. Zachęcamy muzyków do wzięcia udziału w festiwalowym konkursie
przez pisanie własnych tekstów i
komponowanie muzyki. Uwaga:
termin zgłoszeń przedłużony do 1
listopada. Niech inspiracją będzie
Panna z Nazaretu wraz z Duchem
Świętym, który Ją napełnił mocą i
życiem. Odkryj na nowo osobę
Matki Bożej. Bilety, informacje
oraz regulamin festiwalowego
konkursu znajdziesz na stronie
www.festivalofsong.ca lub tel.
416 588 0555.
The 21st International Festival
of Religious Song will take place
on November 20-21 at the John
Paul II Polish Cultural Centre
(4300 Cawthra Rd., Mississauga).
Experience two evenings of
music, singing and faith-sharing,
with multimedia effects. The
theme of this year’s Festival is
“Hail o favoured One – Mary as
the abode of the Holy Spirit”.
Our featured guest will be Viola
Brzezinska and band from Poland.
Musicians are invited to par ticipate in the Festival com petition by writing and composing
their own texts and music – the
registration deadline has been
extended to November 1st. May
the Virgin Mary and the Holy
Spirit, who filled Her with
strength and life, be your inspiration. Tickets and information
regarding competition rules:
www.festivalofsong.ca or (416)
588-0555.
No 20(1010) 15-31/10/2010
Obserwacje z USA
Andrzej Targowski
Inżynierowie nie gęsi i
swój rozum mają (2)
Celem tego opracowania jest
zarejestrowanie osobistych wrażeń z przebiegu Pierwszego Światowego Zjazdu Inżynierów w
Warszawie w dniach 8-10 września 2010 r. Wrażenia te na pewno różnią się od oficjalnej wersji.
Do napisania ich skłonił mnie;
trzeci dzień obrad, zakończony
sesją, na której zamknięto nam
głos oraz reprymendy, jakie mi
udzielił prof. Andrzej Nowak,
Przewodniczący Rady Programowej Zjazdu (na piśmie). Najpierw
skrytykuję Zjazd a potem podam
pozytywne wnioski. Czytelnik,
czyli Kolega/Koleżanka ze Zjazdu
proszeni są o przesłanie mi swej
opinii lub poprawki i uzupełnienia do tego szkicu, za które jestem
z góry wdzięczny. Upoważniam
Was do upowszechnienia finalnej
wersji tego opracowania w Waszych środowiskach.
andrew.targowski@wmich.edu
W 2001 r. na Światowym Zjeździe Polonii spędziłem kilkanaście godzin w Komisji Wnioskowej. Wnioski zbierałem, uzgadniałem, redagowałem, prezentowałem i przepychałem przez głosowania. Potem nikt tych wniosków nie wykonał.
W 2008 r. wygrałem konkurs
na opracowanie Strategii Rozwoju Polskiego Społeczeństwa Informacyjnego na lata 2009-2013, w
ramach pewnej znanej amerykańskiej firmy konsultacyjnej (100
punktów na 100 możliwych). Po
opracowaniu założeń, opracowałem projekt techniczny z architekturami systemów, ich fazami i terminami wykonania. Jednak zleceniodawca (MSWiA) zażądał, aby
tego typu „szczegóły” zastąpić
ogólnikami. Pomyślałem, jaki to
mądry człowiek. Nie chce za nic
odpowiadać, tylko chce mieć podkładkę ze znanej amerykańskiej
firmy. Jednak, został on wymieniony na nowego wiceministra z
Poznania, który ma nie tylko etyczny zapał do sprawy, ale ma
także „serce do informatyki.” Oby
mu się udało.
W latach 2000-tych wykładałem informatykę na jednej z polskich uczelni (za grosze w po równaniu do mojej amerykańskiej
pensji i w bardzo uciążliwym dla
mnie harmonogramie), aby być w
kontakcie z polską informatyką,
do której wciąż mam emocjo nalny stosunek. Jednak z chwilą,
gdy mi powiedziano, że mój
stopień dożywotniego profesora
zwyczajnego amerykań skiego
uni wersytetu nie jest po równy walny ze stopniem „bel weders kim” tego samego dnia wróciłem
do domu w USA.
Opublikowałem w latach 19802000-tych kilka książek na aktu-
alne tematy Polski; „Red
Fascism,” „Obrona Polski dziś i
jutro,” „Chwilowy koniec historii,” „Dogonić czas,” „Losy Polski i świata,” „Wizja Polski,”
„Obserwacje z USA,” „Spojrzenie na Polskę z USA,” „Informatyka bez złudzeń” (oraz 8 książek
po angielsku ale nt. cywilizacji i
informatyki, po 1980 r.). Część
tych książek o Polsce wydałem
własnym sumptem.
Z uporem maniaka, opubli kowałem ponad 500 felietonów i
nadal je publikuję pod tytułem
„Obserwacje z USA” w polonijnych mediach.
W październiku 2010 r. powinienem podzielić się moim wstępnym projektem dla Krajowego
Systemu Informatycznego Amerykańskiej Służby Zdrowia z naszymi krajowymi partnerami.
Obecna Minister Zdrowia i Wiceminister ds. Informatyki w MSWi
A robią bardzo dobre wrażenie i
chyba tej szansy nie zmarnują.
W 2010 r. wziąłem udział na
swój koszt w tym zjeździe, przekonawszy się, że nasz udział z
zagranicy jest tylko ornamentem
dla krajowych rozgrywek.
Panie Profesorze Moncarz, teraz jest kolej na Pana. Życzę powodzenia.
INŻYNIERIA PROGRAMU
Po tej nieprzyjemnej dla organizatorów a i dla mnie też, krytyce Zjazdu-2010, przejdę do
kon struktywnych propozycji,
wokół jakich tematów powin niśmy skupić nasz intelektualny
wysiłek, co do zapewnienia innowacyjności i konkurencyjności
polskiej gospodarce:
Jaki jest stan polskiej nauki i
techniki w porównaniu z przo dującymi państwami, szczególnie
porównywalnymi do Polski, jak
na przykład Hiszpania?
Jaka jest rola polskiego, krajowego inżyniera w dobie opanowania polskiej gospodarki przez
firmy europejskie i globalne,
które mają świetny dostęp do najnowszej nauki i techniki inżynierskiej?
Który z czynników najbardziej
warunkuje polską innowacyjność
i konkurencyjność; zasoby (węgiel, gaz, wykształcenie...), zapotrzebowanie (charakter rynku),
cele i struktura firm (ucieczka biznes menów zagranicę -„Kul czyk,” „Krauze” i inni), kooperujące przemysły (czy są te właściwe?), szanse w gospodarce europejskiej i globalnej (znajomość
szczelin), czy polityka rządu (zbyt
długie otwieranie firm i złe opodatkowanie)? Czy te czynniki
wzajemnie się wzmacniają czy
eliminują? Firmy wygrywają, gdy
rząd danego kraju pozwala im na
najszybszą akumulację talentów,
kapitału i wiedzy. Te kraje wygrywają, w których polityka popiera długo-falowy rozwój firm.
Czy tak jest w Polsce? A jak nie
to, co należy zrobić by stan ten
poprawić?
Jaka strategia (westernizacja,
Strona 6
modernizacja czy konflikt) nauki i
techniki oraz handlu powinna
obowiązywać polskie firmy i
inżynierów w nich zatrudnionych
w dobie wojny Cywilizacji Za chod niej i Wschodniej z Cywi lizacją Islamską oraz współdziałania z pozostałymi cywilizacjami
(Buddyjską, Hinduską, Chińską,
Japońską i Afrykańską)? Czy
Cywilizacja Globalna funkcjonuje
w Polsce, będącej członkiem
Cywilizacji Zachodniej?
Jaki model rozwoju gospodarki
oraz nauki i techniki należy przyjąć dla Polski? Amerykański, Japoński, Chiński, Tajwański, Singapurski, Niemiecki, Francuski,
czy Fiński a może jeszcze inny?
Jak uchronić Polskę przed przeniesieniem produkcji do krajów o
tańszej sile roboczej? Czy gospodarka usługowa jest korzystna dla
Polski? W takiej gospodarce rola
inżynierów maleje. Na przykład
wskutek likwidowania przemysłu
wytwórczego w USA, zwalnia nym inżynierom oferuje się przekwalifikowanie na pielęgniarzy/
pielęgniarki. Czy w Polsce jest
zapotrzebowanie na ten zawód?
Jakie powinny obowiązywać
zasady etyczne polskiego inżyniera w dobie przyspieszonej automatyzacji i informatyzacji, które
prowadzą do nierównomiernego
rozwoju, w tym do strukturalnego
bezrobocia i rozwarstwienia społeczeństwa na wysokiej klasy specjalistów i prostych ludzi, których
kwalifikacje sprowadzają się do
naciskania jednego klawisza –
„enter.” Czy należy jak najszybciej uruchamiać wykłady z Technozofii, aby uwrażliwić polskich
inżynierów na owe nowe wyzwania etyczne Cywilizacji Globalnej?
Jakie są potrzeby polskiej gospodarki (w tym polskiej nauki i
techniki) na współpracę z polonijnymi inżynierami?
Jakie są możliwości polonij nych inżynierów i ich stowarzyszeń w udzielaniu skutecznej
pomocy polskiej gospodarce oraz
nauce i technice?
Jakie kwalifikacje powinien posiadać polski inżynier, aby sprostać wymaganiom konkurencji
europejskiej i globalnej? Czyli jak
kształcić i doskonalić polskich
inżynierów?
Czy Polska jest przygotowana
organizacyjnie do skutecznego
sterowania rozwojem polskiej
nauki i techniki? A jeśli nie jest
to, co należy ulepszyć?
Czy polonijne organizacje
inżynierskie są przygotowane
organizacyjnie do skutecznego
pomagania polskiej nauce i
technice? A jeśli nie są, to, co
należy ulepszyć?
Inne.
Nie przypominam sobie, aby te
tematy (z wyjątkiem tematu nr.
10, który częściowo był dyskutowany) były omawiane na Zjeździe
(temat nr. 7 poruszyłem w swoim
referacie)? Zapewne do czasu
zorganizowania następnego zjazdu za 3-5 lat, dojdą nowe tematy,
a podane tu tematy mogą ulec
przedawnieniu.
RADA NA RADY (resortowe)
i CO DALEJ?
Jeśli rzeczywiście komuś zależy, aby polska gospodarka była
inno wacyjna i konkurencyjna
stosunkowo szybko, to nie należy
czekać parę lat do następnego
zjazdu inżynierów tylko:
Poprosić Premiera, aby wydał
zarządzenie dokooptowania po 13 inżynierów polonijnych do
resortowych i państwowych rad
naukowo-technicznych.
Utworzyć fundusz dla pokrycia
działalności ekspertów polonij nych w radach resortowych i
państwowych.
Utworzyć fundusz na tłumaczenia i publikowanie prac specjalistów polonijnych w Polsce.
Sfinansować wydawanie kwartalnika POLISH ENGINEERING
dla bibliotek światowych, polskich placówek dyplomatycznych i
polonijnych stowarzyszeń oraz
marketingu polskich firm.
Zerwać z dyskryminowaniem
polskich profesorów z uczelni zagranicznych i na przykład zmienić zapis w nowej ustawie o
szkolnictwie wyższym o tym, że
polski dożywotni profesor zwyczajny z zachodniego uniwersytetu może być co najwyżej profesorem nadzwyczajnym w Polsce, gdy zechce przyjechać na
wizytujące wykłady? Dla informacji podam, że zrobienie tzw.
tenure w USA jest znacznie trudniejsze niż zrobienie habilitacji
w Polsce, w sytuacji gdy najlepsze polskie uniwersytety znajdują
się w piątej setce uczelni świata?
Miedzy innymi z powodu braku
w Polsce anonimowo oceniają cych periodyków naukowych.
Skoro NOT ma taką awersję do
światowych rad, to może niech
Rada Rektorów Politechnik zorga nizuje Światowe FORUM
Inży nierów Polskich [Polish
Engineers’ World Forum (luźne)].
„Prezydencja” przechodziłaby co
roku, albo co 2 lata z politechniki
do tej politechniki, która organizuje zjazd w następnym cyklu (co
roku albo co 2 lata). Coś na wzór
Forum Ekonomistów w Dusznikach, czy w Davos. Wzorce są.
Bardziej szczegółowe rozwiązania wypracują się w toku działań.
Bowiem my inżynierowie, zwłaszcza uczelniani, zawsze dojdziemy
do porozumienia, gdy obcy nam
nie „zamoderują” debaty. Bo wiem my inżynierowie nie gęsi i
swój rozum mamy. Rotacja, giętkość, otwartość a przede wszystkim wyobraźnia i mocna wiedza
oraz myślenie out of the box jest
warunkiem innowacyjności. Ponadto mamy wiele świetnie zorganizowanych politechnik, któ rych nie trzeba uczyć współpracy
międzynarodowej. Koleżanki i
Koledzy z politechnik, czas zacząć tego „inżynierskiego poloneza” na światowym parkiecie
wymiany idei. Proszę nie zapomnieć o zaproszeniu przedsta wicieli NOT do tego FORUM.
Kiedyś Polska Kolonialna miała oko na Madagaskar, gdzie swego czasu mianował się królem,
(polski patriota, zesłany na Sy berię po Powstaniu Konfederacji
Barskiej, skąd uciekł do Afryki)
hr. Maurycy Beniowski (17461786), który jednakże żył z piractwa i od którego imienia legenda
powiada, że została nazwana sąsiednia wyspa Mauritius (Holendrzy twierdzą, że od imienia księcia Maurice of Nassau). Kolega
Piotr Letowt-Vorbek powiedział
mi, że Południowa Afryka (niedaleko od Madagaskaru) byłaby
otwarta na import polskiej myśli
technicznej, z którego to państwa
uciekają Anglicy. Może któraś z
po litechnik, np. bliska morzu
pod jęła by się zorganizowania
naszego FORUM w tym kraju za
2 lata? Podobno pomoc od lokalnego rządu jest możliwa do uzyskania. Podróż ciekawa a możliwość sukcesu prawdopodobna?
Byłaby tu szansa dla wykorzy stania polskich inżynierów-stoczniowców i specjalistów od morza.
Bowiem Płd. Afryka jest morskim krajem i dość zamożnym.
KONKLUZJA
Transformacja instytucjonalna
Polski po 1989 r. udała się, natomiast transformacja mentalna
wciąż trwa i będzie trwać jeszcze
30 lat (dwa 25-letnie pokolenia
po 1989 r.). W Polsce mamy do
czy nienia z fermentacją wina
społecznego, którego nie da się
ani przyspieszyć ani spowolnić.
W Polsce nawet panuje psychologiczna wojna domowa, która odbija się na funkcjonowaniu społeczeństwa, które rozwija zdolności
do konfliktowania, zwłaszcza gdy
jest motywowane przez media,
szukające good show. Czego wyrazem, jest przebieg ostatniej sesji
omawianego zjazdu.
Stan w partiach politycznych
jest podobny, nęka ich brak dobrych programów i dyskusyjny
styl kierowania partiami. Co także widać w innych społecznych
organizacjach, np. inżynierskich.
Może Profesor Andrew Nowak,
zgodzi się poprowadzić seminaria
dla NOT jak debatować według
zasad Robertsa (Robert’s Rules of
Order). Zna je świetnie. Może
dzięki niemu Polacy wreszcie się
dogadają?
Zająć się sobą oto dobra rada
dla wielu z nas na obczyźnie. Gdy
zatelefonowałem do Żony w
USA, powiedziała mi „a nie mówiłam, po co pojechałeś? Bę dziesz się tylko denerwował.” Ma
rację.
Nadzieja w amnezji. Niektórzy
nawołują, aby na takie zjazdy
przyjeżdżali młodzi a nie starzy
inżynierowie. (Na omawianym
zjeździe 75 proc. to seniorzy).
Tylko zapominają, że seniorzy
mają doświadczenie, dorobek,
wolny czas i jakieś tam środki na
pracę społeczną. Natomiast młodzi tym nie dysponują. Ale myślę,
że na następny zjazd przyjedzie
mniej nas, z uwagi na naturalny
ubytek, pogarszające się zdrowie
a także na zanik pamięci. Ta
ostatnia okoliczność już mnie nie
martwi, bowiem dzięki niej może
szybciej zapomnę o tym zjeździe?
Prof. Dr Andrzej Targowski,
Informatyk, Civilizacjonista
WESTERN MICHIGAN UNIVERSITY (USA)
Director of the Center for
Sustainable Business Practices
President of the International
Society for the Comparative
Study of Civilizations (20072013)
b. główny projektant PESEL
Inicjator rozwoju informatyki
od 1971 r.
Założyciel Rady Polskich In żynierów w Północnej Ameryce
(2004)
www.wmich.edu/iscsc
andrew.targowski@wmich.edu
No 20 (1010) 15-31/10/2010
Strona 7
Skandaliczne śledztwo
DokoÒczenie ze strony 1
Co do śledztwa to możliwości
powołania wspólnego zespołu
opisałem wyżej. Wg mnie także
przepisy konwencji chicagowskiej
pozwalają na działanie jednej
wspólnej komisji do spraw badania wypadków lotniczych lub też
komisji międzynarodowej. Po zwalają na to także przepisy porozumienia z 1993 roku zawartego przez szefa MON ze swoim
odpowiednikiem w Rosji. Niewątpliwie natomiast lot zwierzchnika
sił zbrojnych i prezydenta RP był
lotem wojskowym.
Czy fakt, że tego porozumienia
nie podpisano, miał wpływ na
przebieg śledztwa?
Oczywiście. Na teren katastrofy, o ile wiem, nie wpuścili nikogo z polskich Prokuratorów.
Miejsce zdarzenia i pozostałości
samolotu nie zostały prawidłowo
zabezpieczone i zbadane. O
wszystkim decydowali prokuratorzy rosyjscy. Stronie polskiej
pozostało tylko składanie wniosków o przeprowadzenie odpowied nich czynności i wniosków o
pomoc prawną. Na realizację tych
wniosków czekaliśmy i czekamy
nadal od wielu miesięcy, a i tak w
wielu przypadkach Rosjanie odmawiają, bez podania przyczyny.
Do czego to doprowadziło?
Do całkowitego paraliżu śledztwa, do niszczenia dowodów, do
licznych matactw. To jak przenoszono części wraku samolotu to
je den wielki skandal. Weźmy
kolejny przykład: zwłoki ofiar
przewieziono do zakładu medycyny sądowej w Moskwie. Z tego co
wiemy, przy sekcji zwłok ofiar
nie było formalnie nikogo z Polaków, także przy sekcji zwłok prezydenta. Nie wiemy więc jak te
sekcje przebiegały, jesteśmy w tej
kwestii zdani na rosyjskie dokumenty. Ale nasze wątpliwości
umacnia fakt, że gdy zwłoki przywieziono do Polski – a stało się to
kilka dni po katastrofie – ani razu
nie otwarto trumien, nikt nie zajrzał do środka, żeby upewnić się
czy rzeczywiście znajdują się tam
ciała poległych w katastrofie. Nie
rozumiem postawy w tym zakresie polskich prokuratorów wojskowych.
Sugeruje Pan, że w trumnach
przywiezionych do Polski mogą
znajdować się ciała obcych ludzi?
Niczego nie sugeruję. Jako
prokurator wiem, że wypowiadać
można się tylko na temat zweryfikowanych informacji. Ja nie
wiem czyje zwłoki są w tych
trumnach, bo do trumien nie zaglądałem a żaden z polskich specjalistów czy prokuratorów nie
dokonał przynajmniej oględzin
zewnętrznych zwłok. Bardzo
mnie jednak zastanawia dlaczego
nikt nie mógł zajrzeć do wnętrza.
Nie dziwi mnie natomiast to, że
słyszymy o kolejnych wnioskach
o ekshumację zwłok. Jeśli ekshumacja wykaże, że w tym czy innym przypadku do grobu złożono
ciało innej osoby, będziemy mieli
do czynienia z niewyobrażalnym
skandalem.
Czy obserwował Pan śledztwo
prowadzone przez prokuratorów
rosyjskich?
Relacje na ten temat znam tylko
z przekazów medialnych. To
wystarczy, aby przebieg tego
śledztwa mnie niepokoił. Jako
prokurator wiem, że w każdej
sprawie najważniejsze jest pierwsze 48 godzin po zdarzeniu. Nieważne czy chodzi o kradzież roweru czy o katastrofę lotniczą.
Pierwsze 48 godzin to najwa żniej szy czas. Można wówczas
zabezpieczyć miejsce zdarzenia,
zabezpieczyć ślady, znaleźć
świad ków. Tutaj głównym śla dem był wrak Tupolewa. Należało go otoczyć wysokim płotem,
odgrodzić, aby wejście tam uniemożliwić osobom postronnym.
Należało też przywieźć z Polski
przenośny hangar i rozłożyć go
nad wrakiem. W ten sposób uniknęlibyśmy interwencji osób trzecich, a także zabezpieczylibyśmy
wrak przed działaniem deszczu
czy wiatru. Tego nikt nie uczynił.
Na miejsce wpuszczono za to funkcjonariuszy rosyjskich, którzy
zadeptywali ślady i kradli przedmioty należące do ofiar (np. karty
kredytowe Andrzeja Przewoź nika). Nie wiem czy wszystkie
przedmioty osobiste należące do
ofiar, zwrócono rodzinom, ale
mam podstawy przypuszczać, że
nie.
A jeśli chodzi o samo śledztwo?
Wraku nie zabezpieczono, więc
część istotnych śladów mógł
zatrzeć deszcz, czy wiatr. Jakiś
czas po katastrofie, Rosjanie zdecydowali się przenieść wrak w inne miejsce. Użyli przy tym ciężkiego sprzętu. Takie działanie
mu siało przyczynić się do za cierania śladów. W trakcie tego
przenoszenia, Rosjanie przecięli
niektóre części samolotu. Prze cież to jest niszczenie dowodu
istotnego dla sprawy. W cywilizowanych krajach takich jak np.
Stany Zjednoczone, śledztwa w
sprawie katastrof lotniczych prowadzone są przez wiele miesięcy,
a w ich trakcie śledczy próbują
złożyć samolot ze wszystkich
części, które znajdą. Każdy kawałek samolotu może być przecież dowodem w sprawie. Tutaj
nikt tego nie chce przyjąć do
wiadomości.
Dlaczego polscy politycy nie
interweniują Prokuratorzy piszą
wnioski o pomoc prawną, ale
www.nowykurier.com
niewiele z nich wynika.
Stroną decydującą są Rosjanie.
A jak wynika z przekazów me dial nych polskim politykom, z
Donaldem Tuskiem na czele, nie
chce się w tej sprawie interweniować, rzeko mo w imię dobrych
sto sunków polsko – rosyjskich.
Rzetelne śledztwo musiałoby wykazać daleko posunięte uchybienia czy niedopełnienia obowiązków różnych urzędników pań stwo wych od po wiedzialnych za
bezpieczeństwo. Obecny rząd nie
ma więc żadnego interesu w tym,
aby rzetelnie prowadzić to śledztwo.
Zarzuca Pan rządowi i premierowi łamanie prawa. To bardzo
poważne oskarżenie.
Z tego co słyszałem w mediach,
prawo złamano już 10 kwietnia, w
chwilę po katastrofie, kiedy
Bronisław Komorowski przejął
obowiązki prezydenta, choć nie
było oficjalnego aktu zgonu Lecha Kaczyńskiego. Oczywiście
wszyscy domyślaliś my się, że
prezydent RP nie żyje, ale dopóki
nie było oficjalnego atu zgonu,
choćby rosyjskiego, Bronisław
Komorowski nie powi nien był
peł nić obowiązków gło wy pań stwa.
Dlaczego, według Pana, doszło
do katastrofy?
Na dzień dzisiejszy nie mogę
stanowczo potwierdzić, ani stanowczo wykluczyć żadnej wersji.
Mogę tylko ubolewać, że ten charakter prowadzenia śledztwa nie
dąży do potwierdzenia ani obalenia żadnej wersji. Jeśli tak dalej
pójdzie, nigdy nie poznamy prawdy. Mam nadzieję, że osoby
winne za ten stan rzeczy poniosą
w przyszłości odpowiedzialność
polityczną i karną.
Leszek Szymowski
Bogdan Święczkowski (ur.
1970) prawnik, prokurator,
pra cował w prokuraturze w
Tychach i Sosnowcu, skąd
awansował do Prokuratury
Okręgowej w Kato wicach do
Wydziału Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej. W listopadzie 2005 roku został zastępcą dyrektora, a później dyrektorem Biura Przestępczości
Zorganizowanej w Prokuraturze Krajowej. 13 września 2006
roku Jarosław Kaczyński mianował go szefem Agencji Bezpie czeństwa Wewnętrznego.
Został odwołany z funkcji w
listopadzie 2007 roku. Od 2010
roku w stanie spoczynku.
15-31/10/ 2010 No20 (1010)
Strona 8
Katyńskie reminiscencje
Wierutne kłamstwo Sergo Berii
Zenowiusz Ponarski
Pomimo, że prawda o Katyniu
była w przeciągu wielu lat ukrywana i zafałszowana, to jednak
przebijała się w świadomości
wielu osób i to w różnych okolicznościach. Przetrwała w pamięci ludzkiej o czym świadczą liczne świadectwa. Jednym z takich
są bardzo interesujące wspomnienia Jolanty Szutkiewicz, żony internowanego, pt. „Biało czerwone
gwoździki i WRONa” (To ruń
2100). Szczecińska nauczycielka
przedstawiając działalność męża
Adolfa, działacza „Solidarności”
Pomorza Zachodniego a później
okres internowania, i przymusowego opuszczenia kraju, jednocześnie przypomniała epizod katyński, który tak przedstawiła:
„Gdy na początku mojej kariery
zawodowej uczeń z wieczorówki
w Cierzniach koło Debrzna za pytał mnie na lekcji: Dlaczego
pani mówi tylko o Niemcach jako
o wrogach, a nic o Rosjanach?
Albo dlaczego pani nic nie mówi
o Katyniu… - wspominała - I
kie dy wróciłam do służbowego
zim nego pokoju na szkolnym
strychu, czułam się zagubiona w
tym dorosłym świecie …
Długo siedziałam przy stole,
zrobionym z dwóch szkolnych
ław w głębokim zamyśleniu…
Miałam wtedy wrażenie, że słowo
Katyń na pewno już kiedyś słyszałam. Nie wiedziałam jednak,
kiedy i w jakich okolicznościach
miało to miejsce. Nie kojarzyło
mi się ono z niczym. Nie pojawiły
sie w moich myślach żadne asocja cje między słowem Katyń a
czymkolwiek. Tylko echo tego
słowa … Echo – Katyń pobrzmiewało w mojej głowie … Nie mogłam w ogóle zasnąć tej nocy. A
gdy zasnęłam nad ranem, śniły mi
się jakieś koszmary”.
Obecnie poznaliśmy prawdę o
Katyniu, wbrew wcześniejszym
próbom jej ukrycia. Dotarły do
nas, niekiedy nie kompletne dokumenty o tej potwornej zbrodni.
Dzisiaj tylko nieliczni zniekształcają, wbrew istniejącym dowo dom, okoliczności zamordowania
polskich oficerów.
Takiego zadania podjął się nie
byle kto, bo sam Sergo Beria syn zbrodniarza, który był prawą
ręką Stalina. Sergo opublikował
książkę pt. Mój ojciec Ławientij
Beria (Moskwa 1994, ros.), w
której usiłuje wygładzić obraz
ojca i przedstawić go jako przeciw nika mordu polskich ofice rów, a nawet przyjaciela gen.
Władysława Andersa.
Autor wydaje się zapominać, że
jego ojciec był jednym z twórców
nieludzkiego ustroju. Do tej wersji powraca i w wywiadzie udzielo nym pięć lat później. (Włast,
Moskwa, nr.12 z 30 marca 1999,
ros.). Nie śniły się mu okropne
sny powiązane z zbrodnią w Katyniu, a na odwrót, wymyślił historię mającą nie tylko wybielić
ojca - zbrodniarza.
Swoją wersję wydarzeń w 1994
r. rozpoczyna od wypowiedzi kierownika wydziału międzynarodowego partii komunistycznej, W.
Falina, który 22 lutego 1990 r. napisał w notatce dla sowieckiego
przywódcy Michaiła Gorbacze wa: „Na podstawie określonych
idyk cji (czyli opisu wydarzeń)
można wysnuć wniosek, że zagłada polskich oficerów w rejonie
Katynia jest dziełem rąk NKWD,
a personalnie - Berii i Mierkułowa.
Powyższe słowa zabolały Sergo
Berię, który napisał: Oficjalnie
oświadczono, że w tragedii katyńskiej uczestniczył ówczesny komisarz spraw wewnętrznych Ławrien tij Beria. Starą wersję pod chwyciły środki masowego przekazu, czyniąc co prawda jedno
zastrzeżenie: „Początkowo w dokumentach widniało nazwisko
Berii, później przez kogoś wykreślone ...”. Okoliczność ta, nikogo
jednak nie zmartwiła. A szkoda,
W materiałach ze spotkania Biura
Politycznego, które odbyło się 5
marca 1940 roku, i w innych doku mentach, nie było pod pisu
mego ojca. Obłudnie zachowali
się organizatorzy hałaśliwej konferencji prasowej, ale nikt nie
zaprzeczył tej złowrogiej akcji.
W tym miejscu należy przekaz
syna Berii i wskazać, że nazwisko
jego ojca było najważniejsze w
dokumencie, jakim było pismo
Stalina, z propozycją zamordowania polskich oficerów i więźniów
zgromadzonych w trzech obozach
jenieckich i sowieckich więzieniach. A rzeczywiście nazwisko
Berii wykreślono ze składu „trójki”, decydującej o losie Polaków.
Uczynił to Stalin, wpisując za miast Berii nazwisko Kobułowa i
przyjmując, że jest ważniejszym
niż pozostali członkowie „trójki”.
W jakim dokumencie nastąpiło
wspomniane skreślenie nazwiska
Berii i wpisanie w to miejsce nazwiska jego zastępcy, Kabułowa?
Była to notatka z 5 marca 1940 r.
na urzędowym druku NKWD
ZSRR, sporządzona dla Stalina i
podpisana przez Berię, w której
Beria zaproponował rozpatrzenie
w trybie specjalnym sprawy polskich oficerów z zastosowaniem
wobec nich kary śmierci. W zakończeniu notatki jako p. III propozycja: „Rozpatrzenie spraw i
powzięcie uchwały zlecić trójce
w składzie t. t.;(skreślone ręcznie
„ Beria”) Mierkułow, (dopisane
ręcznie Kabułow) i Basztakow
(Naczelnik 1-go Specwydziału
NKWD ZSRR)”. Stalin skreślając
nazwisko Berii i dopisując nazwisko Kabułowa, uznał, że szef
NKWD nie winien zawracać sobie głowy „trójką”, która była fikcją, i wystarczy by w niej uczestniczył zastępca Berii, który miał
kierować akcją mordu polskich
oficerów. (Katyń. Dokumenty
ludobójstwa, W., 1992).
Przejdziemy do dalszej relacji
Sergo Berii o ojcu który powiedział:” Prawda jest taka, że za
rozstrzeleniem oficerów polskich
…. głosowali jednomyślnie Stalin, Woroszyłow, Mikojan, Kalinin, Kaganowicz, jednym sło wem, cała zwierzchność partyjna.
Szczególnie nalegali: Woroszyłow i Żdanow. Jedynym człowiekiem z kremlowskiego kierownictwa, występując zupełnie otwarcie przeciwko tej podłości był
mój ojciec. Stanowisko swoje
przedstawił na posiedzeniu Biura
Politycznego w ten sposób: ” Niebawem wybuchnie wojna. Możliwym sojusznikiem w walce z Hitlerem będzie polski korpus oficerski. Tak czy inaczej wejdziemy
do Polski i armia polska koniecznie winna być w przyszłej wojnie
po naszej stronie”.
I jak dalej pisze Sergo: „Nietrudno pojąć reakcję partyjnych
przywódców - za krnąbrność
ojciec niemal stracił stanowisko.
Żdanow oświadczył otwarcie: „
Ja mogę wówczas stanąć (na czele) organów!” Jednak to nie zmusiło ojca do podpisania wyroku
śmier ci dla polskich oficerów.
Chociaż było oczywiste, że odrębne zdanie jednej osoby, nie było
w stanie tego zmienić - Polacy
skazani byli na zagładę.
Ojciec otrzymał rozkaz w przeciągu tygodnia, by przekazać
Armii Czerwonej jeńców, oficerów polskich, a ich ewakuacji
dokonać poprzez kierownictwo
Ludowego Komisariatu Obrony.
Możliwe, że pewne jednostki
wojsk konwojowych NKWD zostały wykorzystane, ale rozstrzeliwała, chociaż gorzko o tym mówić, Armia Czerwona. Jest to prawda, którą skrupulatnie ukrywają
do chwili obecnej ...
Sergo dalej kategorycznie
stwierdza: „Stalin tego nie zapomniał … Lecz prawda jest taka,
że ojciec odmówił udziału w
przestępstwie, chociaż wiedział,
że ocalić życia 20,857 ludzi nie
był w stanie. Proszę jeszcze pamiętać, że nie zawsze zgadzał się
ze Stalinem, czy się to podobało
Józefowi Stalinowi, czy nie …
Wiem z całą pewnością, że ojciec
uzasadnił na piśmie swój sprzeciw przeciwko rozstrzelaniu polskich oficerów. Gdzie są doku menty?
Tymi słowami Sergo zakończył
swoją relację. Była to obłuda, czy
głupota? O to drugie trudno go
podejrzewać. A skoro przyjmujemy, że była to obłuda i kłamstwo,
to największej rangi. Nie można
przyjąć, że był to przejaw głupoty, wiedząc o jego przeszłości,
świadczącej o czymś odwrotnym.
W Tbilisi gdzie się urodził i chodził do szkół, był wyróżniającym
chłopcem. Od dzieciństwa był
pod opieką Niemki, nauczycielki
z zawodu, Ełły Almedingier, z
którą mówił po niemiecku, a w
szkole go doskonalił. W domu
było mnóstwo literatury i pism
nie mieckich. A i francuski był
mu nie obcy, bo nim płynnie rozmawiał jego ojciec. Rzecz oczywista,że znał także doskonale
język rosyjski i ojczysty - gruziński. A gdy rodzice przenieśli się
do Moskwy w 1938 r., uczęszczał
do elitarnej szkoły średniej nr
175, do której uczęszczali, m. in.
córka Stalina - Swietłana która: „
siedziała w jednej ławce z moją
przyszłą żoną. Ona nas z Marfą
(wnuczką pisarza M. Gorkiego)
zapoznała”. W tej szkole nauczył
się języka angielskiego, a w
uczelni wojskowej do której trafił
później, opanował języki: fran cuski, duński i holenderski. Był
ulubieńcem Stalina, o czym tak
wspominał: „Pewnego razu, zobaczył mnie z swoim synem Wasylem. Widząc, że ten jest podpity, przygadał mu: Bierz przykład
z niego. Ukończył Akademię,
adiunkturę. A Wasyl nie rad temu, odgryzając się mruknął: A ty
co u nak ukończyłeś?”.
A teraz wracamy do przekazu
Sergo o polskich oficerach rze komo bronionych przez jego ojca.
Wyżej przytoczona relacja jego
jest całkowicie kłamliwa i sprzeczna z faktami. Przecież sowieckie politbiuro wydało formalnie
polecenie likwidacji polskich oficerów na wniosek „dobrodzieja”
Berii. On także zaproponował zastosowanie wobec nich najwyższego wymiaru kary - rozstrzelania oraz rozpoznanie bez wzywania aresztowanych i bez przedstawienia im zarzutów. Zaproponował także tajne i zaoczne „rozpoznawanie” spraw, ale bez możności odwołania się od wyroku,
ale z góry przesądził, jaka będzie
kara. Był bardziej bezwzględny
niż okrutny Kodeks Hammura biego, przewidujący kary odwetowe.
Brak podpisu Berii na doku mencie proponującym zagładę
oficerów jest na tyle oczywisty,
że nie wymaga jakiegokolwiek
komentarza. Podpisy złożone zostały na jego wniosek, na dokumencie którego był autorem i
właśnie u niego powstał zamiar
brutalnej likwidacji oficerów polskich.
Kolejność nazwisk składu „trójki”odzwierciedla zajmowane
przez nich stanowiska w NKWD .
Mierkułow, był pierwszym za stępcą komisarza Berii, Kobułow
służbowo stał niżej, a najniżej w
tej hierarchii uplasowany był
Basztakow, którego zadaniem
była papierkowa robota.
Sergo twierdzi, że na posiedzeniu Biura Politycznego (BP)
prze ciwko jego ojcu wystąpił
Żdanow, od 1939 r. pełnoprawny
członek BP (kandydat od 1935 r..
Żdanow, jak wiadomo, mieszkał i
pracował w Leningradzie, i jeśli 5
marca 1940 r. był obecny na posiedzeniu Biura, dziwnym i zastanawiającym wydaje się brak jego
podpisu, co całkowicie obala
twierdzenie Sergo, że Żdanow
pretendował na stanowisko komisarza urzędu spraw wewnętrz nych. Nie miał podobnych aspiracji. Był sekretarzem partii obwo du leningradzkiego i poza
działalnością gospodarczą zajmował się kulturą, nauką i i sztuką.
Przypomnę, że na piśmie, opo wiadającym się za rozstrzeleniem
jeńców i aresztowanych, w po przek strony widnieją zamaszyste
podpisy Stalina, Woroszyłowa,
Mołotowa i Mikojana. a na margi nesie znajduje się adnotacja:
Kalinin - za, Kaganowicz - za.
Ad notacja ta świadczy, że ta
dwójka nie była obecna na posiedzeniu BP, ale później dołączyła
się do podjętej decyzji. Zastanawia nie tylko brak podpisu Żdanowa, ale również pozostałych
członków BP, wybranego 22 marca 1939 r. na XVIII zjeździe kompartii.
W owym czasie, oprócz podpisa nych osób (osobiście i przez
protokolanta), członkami Biura
Politycznego byli także - Andriej
Andriejew i Nikita Chruszczow.
Jeśli przyjąć, że we wspo mnia nym dokumencie były 4 podpisy
członków Biura, a więc mniejszości, dopisanie dwóch człon ków
nieobecnych na posiedzeniu, jest
próbą legalizacji uchwały. Istotnym jest fakt, jakimi motywami
kierował się Ł. Beria, wnioskując
o takim potraktowaniu jeńców i
więźniów. Oto jego uzasadnienie:
Jeńcy wojenni, oficerowie i policjanci, przebywający w obo zach, próbują kontynuować działalność k- r (kontrrewolucyjną),
prowadzą agitację antysowiecką.
Każdy z nich tylko oczekuje
oswobodzenia, aby uzyskać możność aktywnego włączenia się w
walkę przeciwko władzy sowieckiej… Próbują kontynuować działalność - a także oczekują oswobodzenia, aby otrzymać możność
dalszej walki. Trudno podjąć pole mikę z takimi argu men tami,
które nie mieszczą się w ramach
jakichkolwiek procedur karnych.
Nawet kodeks karny obowiązujący wówczas w rosyjskiej federacji, nie rozpoznawał przestępstw niemożliwych do urzeczy wistnienia. „Próba” musiała być
realna, a przecież uwięzieni nie
mogli dopuścić się tego, co im
zarzucał Beria.
Powiada się, że kłamstwo w
końcu wychodzi na wierzch. Sergo Beria tym się nie przejmował.
W rozmowie z dziennikarzem w
związku z setną rocznicą urodzin
ojca powtarza dawne wymysły:
Ławrentij był przeciwko rozstrzelaniu w Katyniu polskich oficerów. Kiedy to się dokonało Ławrentij powiedział matce (słyszałem to osobiście): „Będę miał
bardzo poważne nieprzyjemności,
gdyż byłem przeciwko temu” …
Ojciec zdążył uratować 400 oficerów, a w tym Andersa … Anders
mieszka u nas. Wiem o tym dobrze, dlatego, że usunięto mnie z
mo jego pokoju i przygotowano
go dla Andresa.
Sergio Beria bez żenady powtórzył kłamstwo o Katyniu i bajeczkę o przyjaźni Berii z generałem Władysławem Andersem. W
rzeczywistości był takim jego
przyjacielem, jak wilk owcy.
15-31/10/2010 No 20 (1010)
Terror w Łodzi i
wybory na prezydenta
DokoÒczenie ze strony 1
pan wejdzie na stronę internetową
Naszego Dziennika, tam został
opublikowany Raport o Wojskowych Służbach Informacyjnych.
Jest bardzo ciekawy. W mojego
rozmówcę jakby piorun strzelił.
Gwałtownie wstał i mówi: Polacy
nie powinni się kłócić! Przez takie
raporty i takie kłótnie będziemy
tak jak Ukraina, gdzie posłowie
się targają za włosy i biją.
Oniemiałem. Ale tylko na chwilę.
Od kilkunastu lat, przynajmniej
raz w roku jestem w Polsce. Staram się odwiedzić wielu znajo mych, rozmawiać z wieloma ludźmi.
W roku 2005 odwiedziłem Polskę, a było to zaraz po wyborach
w których PiS wygrał podwójnie,
zauważyłem gwałtowy wzrost
agresji w wypowiedziach osób
które pracują w adwokaturze, w
są downictwie. Znajomy z daw nych lat z Duszpasterstw Ludzi
Pracy, później radny wojewódzki
mówił mi że szeptaną propagandę
przeciwko PiSowi prowadzą emeryci MSW, ludzie związani ze
służbami. To się czuło wtedy w
rozmowach w Polsce. Media takie
jak Polsat, TVN podsycały nastroje przeciwko PiS’owi.
Argument lustracji powracał w
prywatnych rozmowach jak boomerang. Ale czuło się, że niektórym osobom chodziło o rozwiązanie Wojskowych Służb Informacyjnych o czym już się wówczas mówiło. W swoich rozmowach argumentowałem że praktycznie wszystkie afery gospodar-
cze w Polsce po roku 1989, po
okrągłym stole, były związane z
ludźmi związanymi z Wojsko wymi Służbami Infomacyjnymi,
czasem z innym oddziałem służb
specjalnych.
Polska w wyniku afer gospo darczych straciła bez po wrotnie
miliardy złotych. Gdyby wziąć
pod uwagę to, że w służbach praco wało nie więcej niż 200,000
etatowych pracowników to możnaby śmiało powiedzieć że cała
reszta 35 milonów Polaków jest
szantażowana przez te kilkaset
tysięcy osób wraz z ich rodzinami.
W odpowiedzi słyszałem ciągle
ten sam argument, że żaden kraj
nie może sobie pozwolić na to by
nie posiadać służb specjalnych.
A jaki kraj może sobie pozwolić na to żeby być ograbianym
przez własne służby specjalne
mówiłem do siebe i nie kontynuowałem dalej rozmowy z zacietrzewionym rozmówcą.
Sprawa lustracji była dla wielu
osób zadrą w oku. Założycielami
TVN, Polsatu byli ludzie związani ze służbami specjalnymi i nie
dziwię się że te dwa potężne media szczególnie ostro atakowały
prezydenta Lecha Kaczyńskiego,
Jarosława Kaczyńskiego i samą
partię PiS.
Opublikowanie listy Wildstaina
odsłoniło źródła karier lub było
pochodną na pochodzenie kapitału wielu znanych osób w Polsce.
Z drugiej strony w pookrągłostołowej Polsce okazało się, że
bezrobocie rzędu kilkunastu procent jest normą. Niektóre zawody
takie jak: adwokat, sędzia jest in-
www.nowykurier.com
Strona 9
tratny. Chętnych wielu, ale dostępu bronią związki korporacyjne,
za wodowe, więzy znajomości.
PiS zmienił przepisy, ułatwił dostęp do zawodu prawnika. Otworzył tysiącom młodych ludzi dostep do intratnej kariery ale też
naruszył interes związku zawo dowego prawników.
PiS naruszył też więcej interesów innych grup, w tym i tych
którzy przejęli kapitał postkomunistyczny po zaniżonej cenie. itd.
Oficjalnie wielonakładowe media rozpętały kampanię antypi sowską. Ale ta kampania oficjalna
była przynajmniej w moich
oczach przykrywką dla kampanii
prowadzonej nieoficjalnie w
luźnych rozmowach prywatnych
osób. Dla tych osób podwójna
wygrana PiSu, bo wygrana w
wyborach prezydenckich i w wyborach do Sejmu była zagroże niem ich bytu. Jeśli nie naruszyła
ich bytu, bo byli już na emeryturach, to naruszyła ich osobiste
ego. Rządy PiS osłabiły ich pozycje celebrities, ich pozycję służbową i materialną.
Po katastrofie samolotu z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i
kilkudziesięciu czołowymi polityka mi PiS na pokładzie agresja
mediów wobec PiSu na jakiś czas
osłabła. Wydawało się że Jaro sław Kaczyński przegra wybory
na prezydenta RP, wydawało się
że PiS będzie wegetował na granicy progu wyborczego.
Stało się inaczej. Jarosław Kaczyń ski otarł się o zwycięstwo
wyborcze. Pomimo utraty wielu
czołowych polityków PiS jest
nadal drugą partią w Polsce.
Zwolennicy likwidacji Instytutu
Pamięci Narodowej i przeciwnicy
lu stracji oniemieli. Wróciła na gonka medialna na PiS. Nastąpiła
eskalacja agresywnych wypo wiedzi ‘ajatollachów’ takich jak
Janusz Palikot, profesor Niesiołowski.
Dla mnie osobiście terrorystyczny atak osoby która w latach
PRL-u była współpracownikiem
nie jest niespodzianką. Po prostu
w wielu głowach zrodziły się
myśli, że skoro nie można wyelimi nować PiSu za pomocą me diów i wyborów to po prostu PiS
należy wyeliminować terrorem.
Szkoda, że elity dziennikarskie
z TVN-24, Polsatu nie dostrzegają tego że okres rządów PiSu był
okresem największego napływu
inwestycji zagranicznych w Polsce. To był okres największego napływu kapitału zagranicznego do
Polski w okresie lat po okragłym
stole. W oczach zagranicznych inwestorów PiS był postrzegany
jako partia stojąca na straży własności, dbająca o uczciwą i sprawną administrację. Za rzadów PiSu
Polska rosła w rankingu transparentności, czyli inaczej mówiąc
korupcja w Polsce malała.
To co dla jednych było sukcesem, dla innych było zagrożeniem
ich pozycji społecznej. Szkoda że
w Polsce są duże grupy ludzi
które postrzegają działania PiSu
za zagrażające im tak dalece, by
przejść od form walki przyjętej w
demokracji, do form walki typowej dla takich krajów jak Afganistan.
Janusz Niemczyk
Wypożyczalnia samochodów w Warszawie
Przystępne ceny.
* Wypożyczamy bezpłatnie telefon komórkowy.
* Możliwość odbioru samochodu na lotnisku w Warszawie.
www. perfektflota.pl
Dzwonić: 011-48-22-530-1280
011-48-516-000-555
3730Lakeshore Blvd. West,
Etobicoke, Ontario M8W 1N6
15-31/10/2010 No 20 (1010)
Strona 10
Karlsbad po rosyjsku
Wiesław Piechocki
Jeżeli ktoś pragnie polepszyć
swoją znajomość języka czeskiego i w związku z tym chce pojechać do Karlowych Warów, robi
taktyczny błąd. Jeśli ktoś nie chce
jechać daleko na wschód do Rosji
a pragnąłby wyszlifować swą
niezbyt idealną znajomość języka
rosyjskiego, powinien przybyć
koniecznie do tradycyjnego i
luksusowego uzdrowiska jakim są
Karlowe Wary.
Język rosyjski zdominował czeszczyznę w Karlowych Warach!
Nieprawdopodne, ale prawdziwe.
Niewidzialnym termometrem zapragnąłem w trakcie krót kiego
urlopu zdrowotnego zmierzyć stopień zruszczenia czeskiego kurortu. Naukowo nie da się tego fenomenu zmierzyć. Jego można jedynie opisać. Trochę tak jak Tjutczew pisał: „Rosji nie moż na
zrozumieć, w Rosję można tylko
wierzyć”.
Napisy po rosyjsku w czeskich
Karlowych Warach
A zatem chodzę po ulicach
centrum Karlowych Warów. Zachwyca mnie luksus, piękno architektury i tłum. Tłum w 80%
(wedle mego termometru) to Rosjanie. Dzielą się na starsze pokolenie, ubrane niewyzywająco,
jeszcze w stylu Czechowa oraz na
nocy do dyskotek i nocnych klubów, sterylnie zamkniętych, a w
dzień śpi lub rozbija się gigantycznymi samochodami, mającymi
zresztą rejestracje czeskie - bowiem rezydenci rosyjscy mają
prawo mieć znaki czeskie a nie
rosyjskie. Ale oczywiście widziałem też wszędzie w Karlo wych
Warach zaparkowane olbrzymie
samochody (precz z małymi!) z
rejestracjami głównie z Pe ters burga, Moskwy, Kijowa i Odessy.
Przemierzając ulice Karlowych
Warów (zwanych przez wieki po
niemiecku Karlsbad) wpadam bez
przerwy na napisy rosyjskie. Są
one różnej maści. Są one napisane
jako szyldy, transparenty, ulotki,
tablice, itd. Dano mi do ręki w
ho telu plan miasta tylko po ro syjsku! Może wyglądałem przez
moment na milionera? Przy uzdrowiskach i hotelach typu spa są
tu zachęcające napisy „leczebnoprocedurnyj kompljeks”, przed
aptekami na stojakach widzę reklamy leków i specyfików medycz nych po rosyjsku, przed res tauracjami „szaszłyki, blinczyki,
spagetti, łazanja, kolje no”. To
ostatnie to oczywiście golonka jak w Polsce. W resta uracjach
wszystkie karty dań są zredagowane nie tylko po czesku i niemiecku, lecz również po rosyjsku.
Na kioskach napisy: „suweniry,
gazjety, sładosti”. W nich nali czyłem 28 tytułów pism ilustrowanych, skierowanych do próżności młodych Rosjanek.
Oczywiście prasy sprowadzanej
bezpośrednio i zawsze na świeżo
z Rosji jest o wiele więcej! Normal nie przed drzwiami hoteli i
restauracji jest obowiązkowo
napis „wchod - wychod”, aby było wiadomo, iż tu się czeka na
klientów rosyjskich i żeby im było miło. Ci klienci mają pieniądze i to sporo. Do nich kieruje się
reklama wielu biur pośredników i
maklerów. Rosjanie są potencjalnymi nabywcami mieszkań, apartamentów, hoteli, domów i willi
w czeskich górach uzdrowiskowych. „Niedwiżymosti” znaczy
Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach
młodszą generację, bar dzo bo gatą, rzucającą się w oczy, ka piącą złotem, błyszczącą cekinami na dżinsach i wielką ilością
drogich pierścieni na rękach. Starsze pokolenie chodzi powoli pod
eleganckimi kolumnadami zbudowanymi nad źródłami dają cy mi
zdrowie. Młodsze chodzi raczej w
„nieruchomości” - ten napis wpadał mi w oko wielokrotnie, obok
napisów po angielsku „Carlsbad –
Reality”. Wszędzie kusi się poten cjalnego kupca napisem „po
nizkim cjenam” naturalnie, aby
go zwabić. Bo przecież mógłby
pojechać dalej, do Paryża lub
Rzymu albo do Monachium i tam
sobie kupić apartament. Konkurencja nie śpi...
Przed sklepami z luksusowymi
towarami dostrzegam napisy:
„ljustry - stjekło - farfor”, czyli tu
można kupić żyrandole (ze słynnego czeskiego kryształu) oraz
wyroby ze szkła a także por ce lanę. Tam kłębi się od klienteli
mówiącej w języku Puszkina.
Naturalnie nie ma problemu z
transportem delikatnych towarów
do Rosji: „dostawka w Moskwu i
po wsjem regjonam Rossii” brzmi
co najmniej optymistycznie i zachęcająco.
To co wyżej, dotyczy spotkań
oczu z językiem rosyjskim. Uszy
napotykają ten idiom doprawdy
też wszędzie: na ulicy co krok, w
aptece, w uzdrowiskach, w basenach leczniczych, w parkach, w
lobby, windach i barach hoteli.
Słychać język Tołstoja w recepcjach, w okolicznych lasach przy
spacerach, w kilku cerkwiach prawosławnych, proszę mi wierzyć wszędzie. Najbardziej byłem
zaskoczony (już przyzwyczajony
do rosyjskiego na każdym kroku
w Karlowych Warach), iż pani w
kiosku gazetowym była auten tyczną Rosjanką. Zakładałem (no
admit!) , że tam musi na stołku
siedzieć Czeszka. Nie zaskoczył
mnie widok Konsulatu Generalnego Rosji w Republice Czeskiej.
Jest tu, w Karlowych Warach a
nie w Brnie przykładowo.
Jak wspomniałem, wielu Ro sjan z rodzinami przybywa własnymi samochodami do stolicy
czeskich kurortów. Wygodniej
jest przylecieć oczywiście. Nie
wiedziałem, iż małe Karlowe Wary dysponują lotniskiem. Myślałem, że trzeba przylecieć z Rosji
do Pragi a potem przybyć pociągiem w pierwszej klasie (noblesse
oblige) lub wynajętym luksusowym autem z lodówką i telewizorem. Nie. W ciągu tygodnia działają trzy połączenia bezpośrednie
Karlowe Wary – Moskwa i Petersburg – Karlowe Wary. Wszystko
dla wygody cennych turystów z
Rosji.
Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach
dzie ci i kochanek. Statystyki
oficjalne mówią, iż ¾ hoteli (a
jest ich zatrzęsienie tu) ma właścicieli albo Rosjan albo obywateli
nowych krajów utworzonych po
rozpadzie ZSRR: Ukraińców, Kazachów, Ormian, Azerów i Uzbeków. Może mieszkam w hotelu,
którego właściciel żyje w nowo
utworzonej stolicy Kazachstanu?
Tego nigdy się nie dowiem...
Jednym słowem, zapomniano
dawno o sowjeckich czołgach,
które zraniły państwowość Czechosłowacji w 1968 roku...
Rozumiem Czechów, iż chcą
zarobić na Rosjanach, którym dopisuje zarówno koniunktura legalności jak i strefy mało spraw -
Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach
dzalnej ich gospodarki. Ja też tak
zachowywałbym się, gdybym był
we władzach miasta. Wiadomo od
czasów sprzed cywilizacji rzymskiej, iż pieniądze „nie śmierdzą”,
czyli pecunia non olet. A poza
Napisy po rosyjsku w czeskich Karlowych Warach
Fokus jest skierowany raczej na
bardzo bogatych turystów, nuworyszów, świeżo upieczonych milionerów, do których jeszcze się
nie zabrał system podatkowy
rządu rosyjskiego. Widać ten
przepych świeżo nabyty najbardziej po ubraniach mężów, żon,
Moje szczęście polegało na
tym, iż w trakcie ostatniego mojego wieczoru w Karlowych Warach spotkałem Rosjanina w barze
wytwornego hotelu „Pupp”. On
mi spokojnie wyjaśnił fascynację
Rosjan tym szczególnym mia stem, przez które płynie rzeka
Teplá, tocząca właśnie ciepłe wody. Mianowicie Karlowe Wary
zostały założone przez czeskiego
cesarza Karola IV., któremu w
trakcie polowania wpadł pies do
gorącego źródła. Potem w okolicy
odkryto jeszcze kilka źródeł.
Zaczęto leczyć ludzi wodą o 72°C
i o własnościach nader medycznych. Ale prawdziwą reklamę
zrobił dopiero na początku XVIII
tym można dowcipnie powie dzieć w dobie globalizacji, że
pieniądz nie ma ojczyzny. Wiele
granic upadło, o których się myślało, iż są nienaruszalne. Jeszcze
łatwiej niż kiedyś przewozi się
walutę w teczkach, aktówkach,
kartonach i walizkach.
w. car rosyjski Piotr I. Przebywał
tu dwukrotnie i bardzo sobie to
chwalił, jako iż ciągle miał problemy z nerkami i układem moczo wym. Był tu konkretnie w
latach 1711 i 1712, kiedy leczywszy się w Karlowych Warach,
myślał strategicznie jak pokonać
definitywnie Turków, gdyż to
spę dzało mu kuror to wy sen z
oczu. Jego dwa pobyty spowodowały wielką reklamę dla malutkiej wówczas mieściny. Każdy
kto się wówczas liczył: arystokracja, ministrowie, szlachta oraz
inni siedzący na różnego formatu
tronach – przyjeżdżali ze świtą,
imponując sąsiadom w ówczesnych zajazdach.
Proszę mi wierzyć: należy konie cznie przyjechać do Karlo wych Warów. Można się tu wyleczyć z różnorodnych choróbsk,
można się za darmo porządnie
poduczyć po rosyjsku, pochodzić
po zielonych wzgórzach i bukowych lasach, zapoznać się turystycznie z okolicą (Mariańskie
Łaźnie, Franciszkowe Łaźnie) i –
jeśli się ma szczęście – posłuchać
ślicznego języka czeskiego.
No 20 (1010) 15-31/10/2010
Strona 11
Książki autorów publikujących w “Nowym Kurierze”
www.nowykurier.com
Strona 12
15-31/10/2010 No 20 (1010)
No 20 (1010) 15-31/10/2010
Bodome Flooring (Canada) zatrudni osoby z
umiejętnością układania podłóg marki “Bodome”.
Tel. 416-259-0999
Strona 13
15-31/10/2010 No 20 (1010)
Strona 14
Geniusz grający również na fortepianie
Krystyna Starczak-Kozłowska
Takim było środowisko, w którym wzrastał, przeniknięte na
wskroś ideą przywrócenia Polsce niepodległego bytu. Czy można się dziwić, że dla Ignacego stała się ona w życiu Wielką Sprawą, nie tylko równie ważną jak
muzyka, ale najważniejszą !?
„Ludzie genialni są jak meteory: ich przeznaczeniem jest, by
spalając się przydać blasku epoce, w której żyją” - zauważył
Napoleon, a jego słowa zdają się
być niezwykle trafne w odniesieniu do Ignacego Paderewskego,
jednej z najważniejszych postaci
w historii Polski. To on każdym
swym posunięciem dyplomatycznym przydawał prawdziwego
blasku idei odzyskania niepodległości Polski, której wówczas nie
było na mapie Europy, a każdym
koncertem - blasku epoce, w której żył. Ów błysk geniuszu doceniali współcześni wielu krajów,
które on - kompozytor, pianista,
dyplomata, polityk, mąż stanu,
filantrop obejmował zasięgiem
swej działalności.
Geniusz - to dar potężnej in wencji, a tą Paderewski obdarzony był w sposób szczególny.
Właśnie na miarę geniuszu. I nie
ja pierwsza bynajmiej to zauważyłam, lecz Camille Saint-Seans,
który wysłuchawszy jego kon certu w 1888 w Paryżu po wie dział: „to geniusz, grający również na fortepianie”. Nawet dowcipne, prawda? Bo przecież cały
świat zna Paderewskiego jako
wielkiego wirtuoza. Zauważ my
przy tym słówko: „również”. A
więc już wówczas, u progu jego
wszechstronnej kariery współ czesni zdawali się wyczuwać, że
być słynnym „czarodziejem fortepianu”, okrzyczanym przez Europę, a potem Amerykę naj wy bitniejszym pianistą swej epoki było tylko jednym z powołań tego
niezwykłego człowieka...
Ciekawe, że Bernard Shaw,
który po koncercie Paderewskiego w Anglii najpierw napisał o
nim miażdżącą recenzję, w rok
później to on nazwał go „najlepszym pianistą swego czasu”
xxx
Skąd wiódł swój rodowód...?
Urodził się w 1860 r. a więc dokładnie 150 lat temu w maleńkiej
Kuryłówce na Podolu, skąd do
Ży tomierza dorożką jechało się
wiele kilometrów - ale niedaleko
padło jabłko od jabłoni! Matką
jego była Poliksena, z domu Nowic ka - córka filomaty i potem
Sybiraka, Zygmunta Nowickiego,
przyjaciela Mickiewicza. Pierwszy cios losu spotkał Ignacego już
u zarania, bo mama umarła przy
jego urodzinach. Opiekował się
Ig nasiem i siostrą Antoniną oj ciec, administrator majątków
ziemskich, uczestnik Powstania
Styczniowego, skaza ny potem
przez władze carskie na rok więzienia, które odbył w Ki jo wie.
Duży wpływ na wychowa nie
chłopca miał też Michał Babiński,
uczestnik Powstania Listopadowego, który uczył go historii, literatury polskiej, geografii, francuskiego...
Zacznijmy jednak od początku
- od gry dziecka na rodzinnym
fortepianie... Potem w latach
1872-1878 był warszawski Instytut Muzyczny, gdzie gry na fortepianie uczył się Paderewski pod
kierunkiem Rudolfa Strobla, a
przedmioty teoretyczne wykładał
mu uczeń Hektora Berlioza.
Skończywszy warszawskie konserwatorium z odznaczeniem został w nim nauczycielem kursu
śre dniego fortepianu. Zaczynał
skromnie komponując, wykonując własne utwory, grając na
przyjęciach, udzielając lekcji. W
1880 roku ożenił się z absolwentką szkoły, którą sam uczył, Antoniną Korsakówną. Był zakochany,
miał 20 lat, życie stało przed nim
otworem - tymczasem nader szybko spadły nań dwa dotkliwe ciosy losu: Antonina umiera po 9
miesiącach zostawiając mu niepełnosprawnego synka Alfreda,
całkowicie sparaliżowanego po
ataku Heine-Medina...
Młody artysta nie poddaje się,
w muzyce, w intensywnej pracy
szukając zapomnienia...
A ćwiczył często 12 godzin
dziennie. Oto jego powiedzenie,
jakże aktualne i dla nas, zwykłych
śmiertelników: „Każdy człowiek
powinien zdawać sobie sprawę,
że dobre i trwałe wyniki osiągnąć
można jedynie drogą krót kich,
lecz ciągłych, codziennych wysiłków. Jednorazowy wy siłek jest
kompletnie jałowy. Praw dziwą
umiejętność zarówno w nauce i
sztuce, jak i w każdych innych
zajęciach, zdobyć można tylko
codzienną pracą i codzien nym
wysiłkiem. I to jest bezwzględnie
pewne.”
Wiemy, że artysta lubił zapamiętywać się w grze, będącej tylko codziennym rytuałem ćwiczeń,
potrafił ćwiczyć niemal do za tracenia.
Jakże słuszna jest uwaga Edisona: „Geniusz to 1% wzlotu i
99% potu...”
xxx
W Berlinie spotyka Ryszarda
Straussa i Antoniego Rubinsteina,
który wysłuchawszy jego gry
wróżył mu wspaniałą karierę pianistyczną. Miała się ta wróżba
spełnić nader szybko...
1883 roku w Zakopanem za przyjaźnia się Ignacy z doktorem
Tytusem Chałubińskim, poznaje
za jego pośrednictwem bogactwo
muzycznego folkloru podhalańskiego. Pod jego sugestią rozpoczyna zbieranie melodii góralskich w Tatrach i na Podhalu.
Przygrywa mu słynny góral Bartuś Obrochta. Wszystko to staje
się dlań inspiracją do powstania
„Albumu Tatrzańskiego”. W górach poznaje wielką aktorkę, Helenę Modrzejewską, co wywołało
nagły, szczęśliwy zwrot w jego
muzycznych zamierzeniach. Posłuchajmy, co pisze o mało jeszcze znanym w owych latach Ignacym Paderewskim Józef Szczublewski w swej bardzo inte resu jącej książce pt.:
„Modrzejewska - życie w odsłonach”. Nazywa go po prostu
„24-letnim pianistą i kompozytorem z Warszawy”. Dowiadujemy się, że adoruje on właśnie w
Za kopanem żonę świetnego
skrzypka, Helenę Górską. Cytuję:
„Tego pianistę do „Modrzejowa”
przyprowadził sędziwy dr Chałubiński i przedstawił Modrzejewskiej jako „drugiego naszego
Chopina”. Młodzian z ogromną
szopą jasnorudych włosów zaraz
dobrał się do wspaniałego fortepianu. Słyszała już wielu wirtuozów, ale ten z miejsca ją urzekł”.
Powiedziała:
„W Warszawie nic więcej już
się Pan nie nauczy. Świat może
należeć do Pana, jeśli Pan mocno
popracuje pod opieką jakiegoś
mistrza, choćby w Wiedniu. To
kosztowne? Pomogę. Razem damy koncert, choćby w Krako wie.”
3.X.1884 miał miejsce ów koncert w Krakowie, uświetniony deklamacjami Modrzejewskiej przy niósł spory dochód na wy jazd Paderewskiego do Wiednia.
Ar tys ta skomponował dla Mo drzejewskiej „Krakowiaka Fantastycznego”
”Przed nim - konkluduje Szczublewski - jedna z największych
karier pianistycznych świata”.
Nie ma w tym zdaniu przesady.
xxx
Helena Modrzejewska tak znacznie wsparła go finansowo, że
mógł pojechać do Wiednia, dosko nalić swój warsztat u Ber lioza, odbyć dalsze studia w tamtejszej Akademii Muzycznej pod
kierun kiem T. Leszetyckiego.
Sparaliżowanego, a bardzo przezeń kocha ne go synka Alfreda
zostawia na ten czas w Paryżu u
zaprzyjaźnio nego małżeństwa
Władysława i Heleny Górskich.
Pamiętamy, co napisał Szczub lewski - już w Zakopanem adorował piękną panią Helenę Górską. I tu, niestety, uczucia męskodamskie okazują się silniejsze niż
wdzięczność, czy męska przy jaźń: Ignacy zakochuje się w żonie przyjaciela, a że nie uznaje
rozwodów, sugeruje unieważnienie małżeństwa, a koronnym argumentem jest: „brak zgody jej
ojca na ślub z Władysławem Górskim”. Takie to były czasy, mocium panie...
Poślubia Helenę w 1899 roku
w kościele św. Ducha w Warszawie. Czy będzie z nią szczęśliwy?
- jeszcze się przekonamy... Po szu kiwał już wcześniej domu i
znalazł go w Szwajcarii, w Morges, z widokiem na Mont Blanc.
Żal mi, gdy o tym piszę, opuszczonego przez Helenę męża,
świetnego skrzypka, Władysława
Górskiego. No cóż, przyszli geniusze też mają swoje słabości...
Zwłaszcza tak przystojni jak Paderewski, którego Paryż okrzy czał „lwem salonów”: wysoki,
postawny, o przysłowiowej „lwiej
czuprynie” łamał serca pań sa mym swoim pojawieniem się na
estradzie... Posłuchajmy jeszcze
raz Modrzejewskiej z tamtego
czasu:
„Kobiety szaleją za nim, krytycy chwalą bez granic. Jedynie
co krytykują, to jego wykonanie
Beethovena i zbyt wielką szopę
włosów. Ktoś z moich przyjaciół
nazywa go hryzantemą, co bardzo
trafnie określa jego głowę. Byłam
na jednym z jego koncertów. Naprawdę gra jak anioł. Prosto. Wyraziście.”
Z jednej strony oszałamiające
powodzenie, a z drugiej dalsze
ciosy losu, bo oto w dwa lata podrugim ożenku następna tragedia
wpisuje się w los Paderewskiego:
biedny, kaleki synek Alfred umiera mając lat 20...
Ale nieszczęścia są dla natur
genialnych jak ostrogi. Zaraz się
przekonamy podążając tropem
budzącej się wielkości Ignacego
Paderewskiego, która rozwijała
się i nabierała głębi także poprzez
cierpienie.
xxx
Debiut europejski miał miejsce
w Brukseli, była Antwerpia, Bordeaux, Nantes, ale pierwszy większy sukces w Europie odniósł w
1887 roku w Wiedniu. Zapamiętajmy jednak ów wspomniany na
wstępie rok 1888 - wielki koncert
w Paryżu podczas Wystawy Światowej. Publiczność przez godzinę
zmuszała go do bisów! Szybko
przyszły następne tytuły do chwały: w Londynie koncerto wał
przed samą królową Viktorią.
Prawdziwy sukces odniósł też w
Stanach Zjednoczonych, gdzie w
dużej mierze z powodów finansowych odbył wraz z żoną tournee
krótko po ślubie. W ciągu roku
dał 107 koncertów! Co za kolosalny wysiłek, za który zapłacił
uszkodzeniem nerwu palca. Była
to tak poważna, bolesna kontuzja
dłoni, że nosił się nawet ze smutną perspektywą zakończenia karie ry muzycznej. Na szczęście
słynny chirurg amerykański, Friedrich Lange przywrócił mu pełną
sprawność dłoni. Nasz pianista
za wędrował z koncertami do
Mek syku, Australii, Nowej Ze landii....
I tak od końca lat 80-tych XIX
wieku jego kariera wirtuoza
trwała nieprzerwanie przez całe
pół wieku, do późnej starości .Co
znamienne, szło to w parze ze sławą najlepiej opłacanego pianisty
największych sal koncertowych
świata. Modrzejewska pisze ze
Stanów Zjednoczonych w 1893
roku:
„Paderewski ciągle tu odbiera
owacje i zbiera dolary. Takiego
sukcesu nie miał tu żaden przed
nim wirtuoz, nawet Rubin stein
(...) i chociaż Paderewski geniuszem nie przewyższa Rubinsteina,
ale jego osobowość jest tego rodzaju, że przyciąga do siebie tłumy, po największej części żeńskiego rodzaju. Panny i panie amerykańskie po prostu wariują za
nim. Powodzenie jest kolosal ne...”
W Stanach zamieszkał wraz z
żoną Heleną na stałe, zdobywając
niesłychaną wprost popularność.
Mówiono o nim: Mistrz, „Naj więk szy ze wszystkich”, „Król
pia nistów”.... Prapremiera jego
jedynej opery „Manru” miała
wprawdzie miejsce w Dreznie w
1901 roku, ale wystawiona była
potem we Lwowie i w Metropolitan Opera w 1902 roku .
Artysta gra w Białym Domu,
spotyka się z prezydentem Rooseveltem
Inny świadek jego niespotykanej kariery w świecie, Adam
Grzymała-Siedlecki, znający Paderewskiego osobiście, czasami
wyrażał się o nim jako o artyście
- idealiście, trochę ironicznie, bo
język miał wyjątkowo kąśliwy i
np. określał Paderewskiego jako
„filantropa i wielkiego człowieka
o żywiołowej dobroci, złym humorze, maniaka filantropii i miłosierdzia”. Ale i on przyznawał:
„Książę pianistów zawsze koncertował wśród tłumów, kwiatów,
jego gry słuchała elita umysłowa
każdego kraju, w którym się pojawiał i gościły go koronowane
głowy. Albert I witał go w swoim
pałacu i osobiście wręczył wstęgę
jednego z belgijskich orderów.
Gdy mówiono o naszym świecie,
natychmiast kojarzono: „Poland Paderewski”.
I tę niesłychaną wprost popularność artysta postanawia wykorzystać w dążeniu do wskrze szenia Niepodległej, od ponad
100 lat jęczącej w niewoli.
Nie było utartych szlaków - to
geniusz sam stwarza sobie pole
działania.
Jak nikt inny umiał wykorzystać sukces artystyczny i finansowy w działalności publicznej. Z
jego udziałem powstawały sto warzyszenia, fundacje, sale koncertowe, pomniki. Wykazał się
prawdziwą wirtuozerią nie tylko
w muzyce, ale i w społecznie
ważnych, a dla kraju nawet epokowych wydarzeniach.
W 1898 roku ufundował Konkurs Kompozytorski w Dreźnie.
W 1900 roku stworzył Fundusz
im. Ignacego Jana Paderewskiego
na nagrody dla kompozytorów
amerykańskich. Zawsze wspierał
hojnie pozbawionych pracy artystów i intelektualistów, weteranów. Z jego udziałem powstawały pomniki: Debussiego, E.
DokoÒczenie na stronie 15
No 20(1010) 15-31/10/2010
DokoÒczenie ze strony 14
Colon ne’a w Paryżu, Liszta w
Weimarze, Beethovena w Bonn,
Chopina w Żelazowej Woli, Kościuszki w Chicago.
Wrodzony entuzjazm podsze pty wał mu zwłaszcza wielkie
akcje patriotyczne na rzecz Polski
skreślonej wówczas z mapy Europy. Ciekawe, że już w dzieciństwie, czytając książki o dziejach
Polski tak rozmiłował się w grunwaldzkiej bitwie, iż marzył, aby
być w przyszłości na tyle bogatym, by móc ufundować krajowi
pomnik na cześć tego zwycięstwa.
Marzenie życia spełnił w 1910
roku. W 500-lecie zwycięs twa
pod Grunwaldem ufundował za
sumę 370 tys. franków w Krakowie wielki pomnik grunwaldzki
(wykonany przez rzeźbiarza Antoniego Wiwulskiego,) na którym
napis głosił: „Praojcom na chwałę - braciom na otuchę”. Podczas
trzydniowych uroczystości odsłonięcia, które zgro madziły 150
tysięcy osób, wygło sił żarliwe,
natchnione przemówienie, przeniknięte tak niezachwianą wiarą
w zmart wych wstanie Polski, że
rozbudziło ono działalność polityczną wśród Polaków. Warto dodać, że od czasów młodości artysta miał niezwykłą łatwość przemawiania, był wspaniałym ora torem. W tym samym 1910 roku
we Lwowie, podczas obchodów
100-lecia urodzin Chopina wygłosił tak płomienną mowę patriotyczną, że krążyła ona w odpisach.
O ukrytej potędze muzyki Chopina, zwłaszcza w czasach nie woli, Paderewski wyrażał się ze
znawstwem i z wrodzonym sobie
entuzjazmem: „Zabroniono nam
Słowackiego, Krasińskiego, Mickie wicza. Nie zabroniono nam
Chopina. A jed nak w Chopinie
tkwi wszystko, czego nam zabroniono: barwne kontusze, pasy
złotem lite, posęp ne czamarki,
krakowskie rogatywki, brzęk szabel, naszych kos chłopskich połys ki, jęk piersi zra nionej, bunt
spętanego ducha, krzyże cmentarne, przydrożne wiejskie kościółki,
modlitwy serc stroskanych, niewoli żal, tyranów przekleństwo i
zwycięstwa radosna pieśń”.
Strona 15
Czy można piękniej i trafniej
powiedzieć o Fryderyku? Już po
odzyskaniu niepodległości, w
latach 1935-40 artysta współredagował wydanie „Dzieł wszystkich
„ Chopina. Ale nie wybiegajmy
jeszcze tak daleko w przyszłość...
A wracając do Chopina - często
wstawiał jego utwory do programu swoich koncertów po całym
świecie. Chopin był mu bliski,
po dobnie jak inni romantycy.
Jego repertuar obejmował dzieła
solowe 200 czołowych romantyków z Chopinem na czele, 9 koncertów z orkiestrą, trochę utworów kame ralnych, no i własne
kompozycje. Sam, jako kompozytor, uprawiał swoistą stylistykę
neoromantyczną, hołdował takim
klasycznym formom, jak sonata
czy wariacja, chętnie nawiązywał
też do polskiej muzyki ludowej.
W jego utworach pojawiają się
formy taneczne: kujawiaki, mazury, krakowiaki...W pięknym i popularnym Menuecie G-dur opus
14 nr 1 pobrzmiewa styl Mozarta.
Do znanych jego utworów należy
też Koncert fortepianowy a-mol z
1888 roku, Fantazja Polska na
fortepian i orkiestrę z 1993 roku,
Symfonia h-mol, powstała w
1907 roku, czy utwory fortepianowe: Humoreski koncertowe z
wspomnianym, popularnym „Krakowiakiem Fantastycznym”, czy
pieśni solowe.
Mówiono i pisano o nim, że
gra jąc porusza w słuchaczach
„każdy nerw, każdy zakamarek
duszy”. Toteż porywał tłumy i
rzucał je sobie do stóp. Publiczność potrafiła w nieskończoność
zmuszać go do bisów w największych salach koncertowych świata.
A on – nie przerywając kariery
muzycznej, ale nią się posługując
- wszystkie swe siły skierował na
rzecz przywrócenia niepodległości ojczyźnie. I tu dokonywał
rzeczy wydawałoby się niemożliwych, chyba dlatego, że - pamiętajmy - zasadniczą cechą geniuszu nie jest doskonałość, lecz
umiejętność otwierania nowych
granic.
Ale o tym w II części artykułu.
Krystyna Starczak-Kozłowska
Igrzyska Polonijne 2011
Igrzyska Polonijne to impreza
kulturalno-sportowa, której celem
jest integracja środowisk polonijnych, szczególnie młodzieży z
krajem ojczystym.
Piknik sportowy zorganizowany przez Team Canada Dolny
Śląsk 2011 wespół z SWAP pl.
114, którego celem było zebranie
funduszy na wyposażenie ekipy
kanadyjskiej Polonii od Atlantyku
do Pacyfi ku, oraz pomoc mło dzie ży polo nij nej w pokryciu
kosztów wyjazdu na tę imprezę,
idealnie pokazał słuszność tego
przedsięwzięcia i wypelnił główną ideę Igrzysk.
Igrzyska Polonijne to Impreza
jednocześnie dla wszystkich,
mówiąc językiem kabaretowym
“od pieluchy do pieluchy”. Ta
integracja postępuje nie tylko
między nami a krajem ojczystym,
ale również między naszą cześcio wo już zasy milowaną mło dzie żą a naszymi wartościami,
które tkwią głęboko w nas, które
przywieźliśmy z kraju rodzinnego, a nazywa się to po prostu
patriotyzm. Na przykładzie tegoż
pikniku widać było wyraźnie jak
pięknie można kooperować między po koleniami, jak połączyć
picie piwa i uczestniczyć we mszy
świętej, jak się wspaniale bawić i
nie odczuwalnie pomóc potrze bują cym. I na koniec jak mogą
współ pracować zdawa łoby się
konkurencyjne biznesy.
Piknik zakończył się pełnym
sukcesem, medialnym i finansowym. Jest to zasługa nas wszystkich, tych którzy pracowali tam i
tych którzy odpoczywali. Każdy
pojedynczy bilet pracuje dla naszej młodzieży,
Każdy występ polonijnych artystów – sportowców przybliża
naszą latorośl do Polski. Loteryjne
nagrody natomiast trzymały w
napięciu do końca, od zegarka i
Wojtka Wolskiego koszulki po
lodówkę pełną Żywca i GPS.
Organizatorzy Team Canada
Dolny Śląsk 2011 dziękują wszystkim za pomoc w przeprowa dzeniu pikniku, wolontariuszom,
obsłudze administracynej, wykonawcom i sponsorom. Jednocześnie przepraszamy jeśli kogokolwiek gdzieś pominęliśmy, a to
była nasza pierwsza impreza. Na
poprawę ewentualnych uchybień
przyjdzie wkrótce czas, gdyż Pan
Komendant SWAP w Ameryce
pl. 114 Krzysztof Tomczak każe
nam iść za ciosem i ponow nie
chce oddać park im. I. Paderewskiego w ręce polonijnych sportowców i młodzieży.
I następna inicjatywa Komendanta SWAP to gotowość stworze nia dla naszych sportowców
bazy, w postaci oddania nam
miejsca w głównym budynku na
ekspozycje naszych trofeów oraz
sali, którą możemy używać na
spotkania i inne okazje.
Team Canada Dolny Śląsk
2011 dziękuje:
SWAP w Ameryce pl. 114,
dwutygodnikowi “Nowy Kurier”,
Radio 7, Radio Polonia, TV “Z
Ukosa”, Gazeta “Merkuriusz”,
www.naszapolonia.ca, Nova
Printing, KPK okreg Toronto,
Konsulat RP w Toronto, Stanislaw Polinski, W.Pacanowski,
PISK i Klaudyna Szczupak, Harcerze i Patrick Pasierbek, Kościół
św.Maximiliana Kolbe w Mississauga, Kościół Św. Kazimierza i
Stanislawa w Toronto, Promocyjna Grupa Polonijna i Stanisław
Słoniewski, Ascon Windows,
ProCon Group Ltd. Racquet
Stringing&Diagnoses i Bruno
Zdzieniecki, Restauracja “Orbit”,
Edie’s Meat Products, Supreme
Pierogies, Wojtek Wolski, Happy
Landing Lodge, R&J Painting,
Andrzej Dabrowski, Axe Capoeira Mississauga i Michal Solty siak, Kabaret “Pod Banką”, Robin
Grusz czyn ski, Wasyl Po pa diuk,
Ryszard Marczak, Pevex, Kordian
Wolski, Maximum Roofing G.C.
Mr. System,
Grupa wokalno - tea tralna
Ma vo Aca demy of Arts
& Music, Polstar, Aggie
Janiak, Bro war “Żywiec”,
Orbis, Wiadomości, Steeles
Paint & Decorators, Mag dalena Welka,
Team Canada
Toruń 2009,
Gazeta “Gazeta”, “Życie”.
Jerzy Dąbrowa,
TEAM CANADA DOLNY
SLĄSK 2011
15-31 /10/ 2010 No 20 (1010)
Strona 16
Informacje o książkach
wydanych w Polsce
Pilecka i Zofia Holszańska, trzecia i czwarta żona Władysława
Jagiełły), reprezentantki możnowła dztwa (panie Rytwińskie:
świekra i sneszka) oraz patrycjuszka miejska (Anna Pilemann z
Gdańska). Pierwszy artykuł odnoszący się do czasów nowożytnych
dotyczy rozważań wybitnego
polskiego poety i prozaika epoki
renesansu Mikołaja Reja nad modelem idealnej żony, drugi zaś
ukazuje związki kobiet, zwłaszcza mieszczek, z funkcjonowa niem lwowskiej kancelarii”.
Kobiety w polityce: pod redak-
Maria Budziakowska
Monika Gajdzińska: Jestem kobietą. Prawdziwe historie o
związ kach, nadziejach, marze niach, odwadze i przyjaźni.
Gdańsk: Wydawnictwo Dobra
Literatura, 2010.
Książka zaczyna się rozdziałem
pt. „Kobiecy krąg” i właśnie w
tym rozdziale autorka pisze: „W
tej książce starałam się przekazać
prawdę kobiet, które zdecydowały się nią podzielić. Każda z nich
jest inna, mają różne doświadczenia, ale ich historie są uniwersalne. Dotyczą spraw ważnych dla
wszystkich kobiet. Opowiadają o
narodzinach dzieci, radzeniu sobie z chorobą, o śmierci, małżeństwie i pracy. Przede wszystkim
jednak mówią o kobiecej potrzebie tworzenia trwałych związków
z ludźmi, którzy nas otaczają.
Związków znaczących, opartych
na wzajemnym szacunku i radości
przebywania razem. Każda z nas
pragnie pełniej wyrażać siebie,
mówić głośno o tym, czego jej
trzeba i co chce zrobić, żeby czuć
się szczęśliwą. To są opowieści o
sile, odwadze, nadziei, marze niach i wytrwałym poszukiwaniu
nowych ścieżek. To historie kobiecego kręgu”.
Monika Gajdzińska studiowała
teatrologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Od wielu lat tłumaczy literaturę dla dzieci i młodzieży. Mieszka na stałe w Sopocie.
Kiedy jej małżeństwo rozpad ło
się, zapisała się do szkoły dla rodziców na cykl warsztatów uczących słuchania dzieci, rozmawiania z nimi i radzenia sobie w
trudnych sytuacjach domowych.
Autorka postanowiła spisać
historie kobiet, które znała od
dawna i z którymi spotykała się.
Wierzyła, że opowieści tych
kobiet będą stanowiły inspiracje
dla innych. „Mam nadzieję, że
kobiety, które przeczytają te
historie, odnajdą w niej choćby
cząstkę siebie na jakimś zakręcie
własnej drogi. Nie zapominajmy
o tym, kim jesteśmy. Kobietami,
żywymi, czującymi osobami obdarzonymi niezwykłą siłą prze trwania i przeżywania własnego
losu. Czy to nie wspaniale?”
Kobiety o kobietach. Studia i
szkice. Średniowiecze i czasy
nowożytne: pod redakcją Wioletty Zawitkowskiej. Rzeszów: Wydawnictwo Uniwersytetu Rze szowskiego, 2010.
W Polsce, już przed drugą wojną światową, rozpoczęto badania
nad historią kobiet, ich rolą i pozycją społeczną. Po wojnie warszawscy naukowcy Anna Zar nowska i Andrzej Szwarc kontynuowali te badania. Wynik tych
badań został zaprezentowany w
dziewięciu tomach (od 1992 roku
do 2005 roku). Natomiast Wioletta Zawitkowska zorganizowała
na Uniwersytecie Rzeszowskim
cykl spotkań p.t. „Kobiety o kobietach”, których tematem była
płeć piękna i jej rola w różnych
aspektach życia w dawnych czasach.
Książka zawiera dziewięć artykułów – studiów, które zostały
uporządkowane pod względem
chronologiczno-czasowym. Siedem z nich dotyczy późnego średniowiecza:
-Pozycja kobiety w średnio wiecznej Polsce;
-Dama pobożna - przyczynek
do religijności kobiet w Polsce u
schyłku średniowiecza;
-Aktywność kobiet w życiu
spo łeczno-gospodarczym śre dniowiecznego Śląska;
-Pierwsze małżeństwo Elżbiety
Pileckiej;
-Królowa Zofia Holszańska –
jej osobowość i rola polityczna;
-Od Doroty do Petroneli kobiety w życiu Dzierslawa Rytwiańskiego herbu Jastrzębiec;
-Tło burzliwej historii zaręczyn
Anny Pilemann i Maurycego Ferbe ra, a dwa ostatnie artykuły
dotyczą czasów nowożytnych:
-„Żona dobra dar Boży - Mikołaj Rej o wyborze kandydatki na
żonę
-Kobiety i kancelaria miejska
Lwowa z XVI-XVII w. - formy
współpracy.
Wioletta Zawitkowska pisze:
„Trzy pierwsze artykuły odnoszą
się do zagadnień ogólnych –
przed stawiają (na wybranych
przykładach) rolę kobiety w średniowiecznej Polsce w życiu codziennym: jako matki i żony (albo
wdowy), oraz jej działalność religijną, społeczną i gospodarczą.
Cztery kolejne szkice ukazują
pewne aspekty życia konkretnych
postaci - przedstawicielek róż nych stanów i kondycji. Są wśród
nich polskie królowe (Elżbieta
wicza pt. „Żelazne damy” polityki
znajdujemy takie postacie jak :
Margaret Thacher – jedna z najwy bi tniejszych kobiet polityki
XX wieku, pierwsza premier
kobieta w Wielkiej Brytanii ;
Condoleezza Rice, którą w 1989
roku prezydent Buch mianował
na stanowisko dyrektora wydziału
ds. ZSRR Europy Wschodniej w
Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w Białym Domu oraz doradcę ds. bezpieczeństwa; Angela
Merkel, obecna kanclerz Nie miec; Julia Timoszenko, premier
Ukrainy. Natomiast w artykule
Kingi Dudzińskiej i Renaty Runiewicz-Jasińskiej znajdujemy
problem uczestnictwa kobiet w
polityce Pierwszej Republiki
Litew skiej. Dorota ZaworskaNikoniuk koncentruje się wokół
zagadnienia roli mediów w przełamywaniu obowiązujących szablonów myślowych. Jednak główną część swoich rozważań po świę ca analizie reguł przedsta wiania aktywnych publicznie
kobiet w magazynach luksuso wych i prasie feministycznej.
Książkę zamyka artykuł Patrycji
Eckert pt. „Kształtowanie wizerunku kobiety-polityka”. Autorka
pisze: „ Kobiety w polityce, podobnie jak w życiu społecznym są
postrzegane stereotypowo przez
pryzmat swojej płci. Na początku
muszą pokonać szereg barier
różnego rodzaju – kulturowych,
społecznych, ekonomicznych oraz
politycznych. Napoty ka ją na
wiele trudności w przedo staniu
się do życia publicznego, ażeby
dostać się na wysokie stanowisko
to nieustannie muszą udowadniać
swoje kompetencje i umiejętności. Często są krytyko wa ne za
zbyt wygórowane ambicje i egoizm rozpoczynając karierę
Natomiast, gdy znajda się w
elitach politycznych o ich wizerun ku w dużej mierze decyduje
wygląd zewnętrzny, co z kolei
powoduje wrażenie powierzchowności i braku kwalifikacji”.
Prime Minister Harper Announces
Investment in Alberta’s
High-Tech Sector
cją Joanny Marszalek-Kawy.
Toruń: Wydawnictwo Adam Marszałek, 2010.
W książce zgromadzono piętna ście artykułów różnych auto rów o roli kobiet zarówno w polityce lokalnej jak i krajowej.
Całość ma charakter praktycznoteoretyczny. Niektóre artykuły
oma wiają rolę kobiet w płasz czyź nie publicznej, a niektóre
podają konkretne przykłady ich
działalności.
Pierwszy artykuł profesor Danuty Waniek pt. „ Parlamentarna
Grupa Kobiet w praktyce politycznej lat 1989-2005” omawia
działalność Parlamentarnej Grupy
Kobiet w okresie transformacji.
„Parlamentarzystki wywodzące
się z różnych opcji politycznych
organizowały się wokół najistotniejszych problemów ideologicznych i światopoglądowych”.
W artykule Wojciecha Stankie-
Investment will promote innovation and help bring new pro ducts to market
Prime Minister Stephen Harper
announced funding for Alberta’s
high-tech sector that will promote
innovation and help bring new
products to market. The investment in the Alberta Centre for
Advanced Microsystems and
Nanotechnology Products (ACAMP) will help promote growth
and increase opportunities for
Western Canadian firms. He was
joined at the announcement by
Lynne Yelich, Minister of State
(Western Economic Diversification), and Mike Lake, Member of
Parliament for Edmonton - Mill
Woods - Beaumont and Parlia mentary Secretary to the Minister
of Industry.
“Microsystems and nanotechno logy make possible products
that are smaller, faster, stronger
and less expensive than ever before,” said Prime Minister Harper.
“Our Government’s support will
help bring new ideas from the lab
to the marketplace while sup porting small businesses and
helping to create high-tech jobs.”
The Government will provide
support to ACAMP, a not-forprofit organization that provides
specialized business services to
microsystems and nanotechno logy (MNT) clients. The investment will help the organization
acquire and install new equip ment needed for growth, as well
as extend its marketing and business development, product develop ment, and packaging and
assembly services.
Nanotechnology deals with
matter at the molecular or atomic
level, and involves the development of technologies within that
size and scale. The worldwide
market for products incorporating
these technologies is expected to
exceed $3 trillion by 2015. The
investment announced today will
help Western Canadian firms
compete for a larger share of that
market.
POLSKA SZKOŁA MUZYCZNA
The Frederic Chopin
Music School
Fortepian/pianinoïSkrzypceïGitara ï
E m i s j a g ≥ o s u ( Vo k a l ) ï F l e t ï Tr π b k a ï K l a r n e t
ï A k o r d e o n ï Te o r i a - w s z y s t k i e p o z i o m y
K O M P O Z Y C J A ï I M P R O W I Z A C J A ï D Y RY G O WA N I E
-dla zaawansowanych
RY T M I K A i U M U Z Y K A L N I E N I E d l a d z i e c i o d 4 - g o r o k u ø y c i a
2399 Cawthra Rd. East, Unit 101, Mississauga
Tel. (905) 279-7761
Strona 17
No 20 (1010) 15-31/10/2010
Dlaczego emigranci
głosują na Liberałów?
DokoÒczenie ze strony 1
kroku konserwatystom i dysponu je wielokrotnie mniejszymi
środkami do realizowania prioryte to wego zadania partii to jest
two rzenia silnego elektoratu.
Taka sytuacja finansowa limituje
wykorzystanie internetu, telewizji
i innych publikatorów na rzecz
popularyzowania idei partii liberalnej. Popierający partię konserwatywną w Kanadzie użytkownicy internetu są bardzo aktywni
politycznie i sobie szczególnie
upodobali lidera Partii Liberalnej
- Michaela Ignatieffa. Oprócz tego, że określają go sennym, niemym, oderwanym od rzeczywistości akademikiem i gościem w
Kanadzie wytykają mu niechęć
do pracy. Na stronie:
http:/thealbertaardvark.blogspo
t.com zatytułowanej “Congratulations Michael Ignatieff, You are
now Number 1!” użytkownik
internetu przeczyta, że lider liberałow uchyla się od uczestnictwa
w głosowaniach parlamentar nych.
Sarkazm odnosi się do Sesji
parlamentarnych: marzec 2010 i
styczeń 2009. Autor blogu informuje, że praktyki nieobecności w
obra dach parlamentarnych są
popularne wśród liberałów, bowiem na 50 wymienionych aż
72% stanowią Liberałowie a
tylko 8% Konserwatyści.
Inny użytkownik, po przeczytaniu tejże notki (niechlubnie traktującej pilność Liberałów) przyjmu je dane w niej zawarte za
wiarygodne i komentuje, że „Mr.
Ignatieff is giving the Conservatives a nod and a wink that they’
re getting the job done just fine
and he is not really needed.”
Jednakże po zapoznaniu się z
debatą parlamentarną jaka odbyła
się 10 marca 2010 wyborca może
sobie sam wyrobić zdanie na temat sumienności i jakości reprezen tacji interesów wyborców
przez Liberałów w obradach parlamentarnych..
Posłanka Bonnie Crombie
(Lib.) reprezentująca okręg wyborczy Misissisauga-Streetsville
podczas sesji traktującej sprawy
budżetu zabierała głos wielokrotnie. Jej pytania skierowane do
przedstawicieli rządu dotyczyły
strategii stworzenia nowych
miejsc pracy oraz emerytur i rent.
Zamknięcie parlamentu w styczniu 2010 odważnie porównała do
przedłużonych wakacji członkom
rządu w czasie, kiedy kraj dotknął kryzys światowy i jest tyle
naglących spraw do rozpatrzenia.
Pani Crombi, córka polskich emigrantów, konkretnie i przejrzyście przedstawiła wnioski swoich
wyborców. Przypomniała, że jej
ubiegłoroczne (2009) wystąpienie
do rządu o modyfikację ubezpieczeń pracowniczych, ochronę
miejsc pracy w produkcji, inwestycje i innowacje tworzące miejs ca pracy związane z ochroną
śro dowiska, miejsca pracy dla
mło dzieży i nowoprzybyłych
swe go okręgu i pieniądze po trzebne do rozbudowy infrastruktury nie znalazło poparcia ze
strony rządu. Mimo $56 miliardowego deficytu w budżecie nie
tylko jej wyborcy odczuli brak
stra tegii ze strony rządu na
poprawienie ekonomii.
Brak strategii uderzył 300 000
Kanadyjczyków, którzy w 2009
r. stracili miejsca pracy. A więc
300,000 rodzin zostało pozba wionych dochodu. W takich warunkach ekonomicznych rząd
kon serwatystów wystąpił o za wieszenie obrad parlamentarnych
na więcej niż miesiąc. Okres ten
Liberałowie wykorzystali na
spotkania z wyborcami.
Posłanka B. Crombie poinformowała, że w tym czasie przedstawiciele partii liberalnej odbyli
ponad 33 spotkań o charakterze
kon sultacyjnym z wyborcami
borykającymi się na codzień z
konkretnymi problemami. Główną bolączką jest brak pracy, bowiem chociaż wskaźnik bezrobocia w Kanadzie wynosił 8% jednakże w Mississauga dochodził
aż do 11%. Wynikiem spotkań z
elektoratem było przygotowanie
przez Liberałów konkretnego,
dobrze udokumentowanego projektu dotyczącego miejsc pracy w
produkcji, zatrudnienia młodzieży i powiększenia liczby nowo
powstających firm.
Propozycja zwiększonego i
szybkiego dostępu do kapitału
dla producentów by móc rywalizo wać z rynkiem globalnym i
zwiększyć produkcję ma na celu
między innymi stworzenie no wych miejsc pracy. W ramach
zmniejszenia wysokiej stopy
bezrobocia – 17% - wśród młodzieży Liberałowie zapropono wali plan bodźców finansowych
dla pracodawców zatrudniają cych i uczących zawodu mło dych.
Posłanka B. Crombie wy róż niła potencjał intelektualny swojego okręgu wyborczego, jako
zasługujący na poparcie i zapewniła, że jest to bardzo dobry grunt
do wprowadzenia wysokiej jakości nauczania. Przypomniała, że
najważniejszą inwestycją dla kraju są dzieci i młodzież. Ich wykorzystany potencjał przyniesie
nie tylko im zadowolenie w konsekwencji miłą atmosferę w domu ale głównie przyniesie wy mierne korzyści dla kraju i jego
ekonomii. Przekonywała rząd
(Konserwatystów) do otoczenia
opieką młodych, nie odzierania
ich z możli wości rozwinięcia
drzemiących w nich zdolności.
Trzecią propozycją planu przedstawionego przez Panią Crombie
była zachęta inwestycyjna po cząt ku jących i innowacyjnych
biznesów. W szczególności przy bliżenie świata naukowo-
badawczego z istniejącą komercją. Doprowadzić ma to do powstania zawodów przyszłości.
Mimo ogromnych wydatków zatwierdzonych z budżetu kraju na
stymulację ekonomii (rozda nie
pieniędzy tam i ówdzie), pro po zycje opozycji/Liberałów nie
znalazły poparcia rządu S. Harpera.
W kolejnych wystąpieniach
posłanka opozycji B. Crombie
zadawała pytania odnośnie realizacji planu inwestycyjnego mającego stymulować ekonomię kraju
t.j: budowa super nowoczesnej
linii kolejowej Windsor-Quebec
City, krajowej sieci energetycznej, ekonomii na bazie ekologii i
źródeł energii odnawialnych i
platformy innowacyjnej.
Ostatnie pytanie podczas jej
wystąpienia dotyczyło obieca nych przez rząd reform dla emerytów i rencistów. W dobie starzejącego się społeczeństwa jest
to temat bliski sze ro kiej rzeszy
kanadyjczyków. Posłanka Crombie szczegółowo objaśniła źródla
sfinansowania przedstawionego
projektu przygotowanego przez
partię liberalną.
Wyjaśniła, że gospodarne zarzą dzanie budżetem przyniesie
oszczędności około 1.2 miliarda
dolarów. Jako rozrzutność za kwalifikowała wydatki na reklamę osiągające wielkość bliską
100 tys dolarów, na konsultan tów, wycieczki i zabawy w realizację programów z wykorzystaniem ekskluzywnych i wysoce
kosztownych jetów, itd.
Konkluzją wystąpienia posłanki Crombie było stwierdzenie, że
mimo wydanych niebotycznych
kwot na stymulację gospodarki,
rząd nie zwiększył zatrudnienia
dla kanadyjczyków, ani nie opracował strategii dla seniorów. –
Interesująca jest postawa podczas tejże debaty posłanki reprezentującej Trinity-Spadina, Oliwii
Chow (NDP), która nie poparła
wystąpienia B. Crombie tylko zaczęła z nią rywalizować wyzy wając ją na potyczkę słowną.
Bonnie Crombie (Lib.) wyszła
obronną ręką dzięki umiejętnościom dobrego polityka; przypomnia ła koalicję NDP z rządem
konserwatystów eliminującą
możliwość wprowadzenia z wniosku Liberałów systemu rozwiązującego ogólnokrajowy problem
opieki nad dzieckiem. Program
byłby pomocny niemalże zba wien ny dla wielu rodzin kana dyjskich.
Należy przypomnieć, że rząd
liberalny Paula Martina zostawił
zwy cięs kiej partii Konserwaty stom nadwyżkę 13 miliardów dolarów w budżecie kraju. Obecnie
jest deficyt i wynosi 56 miliardów
dolarów. Rodzą się pytania:. Jak
rząd zamierza walczyć z deficytem? Która kieszeń pokryje stra-
ty spowodowane między innymi
wielomiliardowymi pakietami
stymulującymi ekonomię?
Zmniejszono opodatkowanie
wiel kich korporacji z 18% na
15% podczas gdy podatek wielkich korporacji w Stanach Zjedno czonych wynosi 35%. Pod wyżka wypłat z puli ubezpieczeń
dla bezrobotnych w roku 2010 ma
osiągnąć 19 miliarda dolarów.
Tak więc wydatki na stymulację
ekonomii nie poprawiły ani za trudnienia, ani ekonomii.
Pieniądze i zadłużenia budżetu
nie są tematem zwolenników partii konserwatywnej. Na stronach
internetowych chwalących konserwa tystów można zobaczyć
karykaturę lidera partii liberalnej i
przeczytać tendencyjny komen tarz na temat jego ubioru czy wyrazu twarzy, a nie obiektywną
oce nę sytuacji ekonomicznej
kraju czy wystąpień opozycji
podczas sesji parlamentarnych.
Niestety większość wyborców
czyta blogi a nie program partii
liberalnej czy wystąpienia opo zycji w Parlamencie. Czytelnik
prasy kanadyjskiej także z trudnością znajdzie obiektywny artykuł
na temat kampanii letniej lidera
Liberałów Michaela Ignatieffa,
czy osiągnięć łiberałów jako
opozycji. Są podawane natomiast
wyniki sondaży opinii publicznej
wskazujące, że Liberałowie i ich
lider zajmują trzecie po Konserwatystach i NDP miejsce wśród
kandydatów na Premiera Kanady.
Warto nadmienić, że przejęcie
przez obcy kapitał za około 40
mi liardów dolarów firmy kana dyjskiej „Potash Corp”. (Saskatchewan) nie zostało sfinalizowane dzięki zwartemu frontowi opozycji. Tak więc 53% światowej
produkcji potażu, produktu strategicznego pozostało pod kontrolą
Kanady.
Korzystając z analizy przeprowadzonej przez politologów wyróżnia się trzy podstawowe funkcje, które partie polityczne
realizują:
1. Kształtowanie opinii oraz po-
staw politycznych.
Zdecydowanie większe możliwości i szanse na wpłynięcie na
opinię publiczną i odpowiednie
ukształtowanie jej postaw posiada ją partie, które są bardziej
zauważalne przez środki masowego przekazu, ponieważ ich działania są znacznie szerzej komentowane i opisywane.
2. Funkcja wyborcza.
Dwa podstawowe elementy to:
dokonywanie selekcji kandyda tów na stanowiska wybieralne i
formułowanie programu wyborczego.
Partie polityczne przede wszystkim tworzą opinie obywateli, a
nie wyrażają je. Głównym ich zadaniem jest opracowanie programu, a następnie przekonanie społeczeństwa do tych założeń, pozyskanie jak najwięcej zwolenników, a następnie uzyskanie jak
najwięcej głosów, a tym samym
przejęcie w państwie kierowni ctwa - władzy.
Partie polityczne kształtują
poglądy wyborców, są ich przewodnikiem.
3. Funkcja rządzenia.
Partia przejmuje kierownictwo
w państwie poprzez obsadzenia
głównych państwowych organów.
W sprawowaniu władzy biorą
udział także partie, które za
wszelką cenę starają się wpłynąć
na działalność kierowniczych
organów państwowych. Funkcję
tę można nazwać, jako kontrolną
wobec rządu lub opozycji wobec
rządu. A więc. kontrola pracy rządu jest funkcją opozycji.
O tym, że partia angażuje się
bezpośrednio w kierowanie państwem świadczy fakt, iż przywódcy partii obejmują najwyższe
stanowiska: premiera, ministerialne. Partie które nie mają realnego
wpływu na podejmowanie pań stwowych decyzji stosują takie
środki jak: manifestacje uliczne
lub strajki.
Jolanta Cabaj
15-31/10/ 2010 No 20 (1010)
Strona 18
Canadian Law and
Order: The Courts
Continued from page 1
times, and it’s up to the courts to
decide if they have.
Admittedly, the Charter includes a “notwithstanding” clause,
allowing federal or provincial
parliaments to override the courts
temporarily, but it is rarely in voked.
Critics complain that the Charter has contributed to the decline
of democracy in Canada as
judges, who are not elected, can
now overrule the will of the popularly elected members of the
House of Commons. But it is
worth recalling that the judiciary
never asked for the Charter.
Members of parliament made a
conscious decision to include the
Charter when they changed the
Constitution in 1982 and brought
it home from Britain.
The role of the courts in Canadian society became particularly
important shortly after the Quebec
referendum of 1995. Voters there
had in effect been asked to decide
if they wanted to remain in
Canada, and by a very narrow
majority decided they did. The
following year, Canada’s attorney
general asked the Supreme Court
to comment on the legal impli cations of any effort by the
province of Quebec to unilaterally
leave Canada.
The court concluded that
Quebec did not have the right to
declare independence on its own.
But, it said, the government of
Canada had an obligation to
negotiate if a clear majority of
Quebeckers supported indepen den ce. As a result, the federal
government began work to clarify
matters.
Passed in 2000, the Clarity Act
established the conditions under
which Quebec could negotiate
separation from Canada. This was
an example of the new level of
dialogue between the democra tically elected legislature and the
appointed judiciary in the development of Canadian public
policy.
At about the same time, the
creation of the territory of Nu navut in the Canadian North
added something different to the
judicial system. Unlike Canada’s
other provincial and territorial
courts which deal with basic
cases separate from appeals, the
Nunavut Court of Justice deals
with both types of claims.
Another recent addition to the
Canadian court system is the
sentencing circle. In some First
Nations communities, these circles advise judges on appropriate
punishments for native peoples
who have been declared guilty
under the law.
A final and increasingly pro minent element of the broader
court system in Canada is the
administrative tribunal. These
bodies can deal with controversial
issues such as allegations of
human rights violations (although
their decisions are still subject to
judicial review). Such tribunals
have generated emotional debates
among Canadians over the extent
to which governments should
intrude upon the right of indi viduals to speak their opinions
freely.
Canada’s courts have come a
long way since 1867. Today, just
as they have for close to 150
years, they continue to change to
meet new demands.
Further Reading: David E.
Smith, The People’s House of
Commons, Ian Green, The
Courts.
Next Instalment: Politics: The
Conservative Party
Współczesna
architektura Warszawy
Z okazji 20-tej rocznicy podpisania Porozumienia o przyjaźni
między miastami – Toronto i
Warszawą w dniach 18 – 24 października w Metro Hall Rotunda,
55 John Street, Toronto zostanie
zaprezentowana wystawa „Współczesna Architektura Warszawy”
prezentująca nowoczesne obiekty
architektoniczne w stolicy Polski.
Ekspozycja przedstawia fotografie 20 różnych budynków nagrodzonych w konkursach, głównie w konkursie „Życie w Architekturze” organizowanym przez
władze miasta Warszawy i redak-
cję magazynu „Architektura –
Murator”. Prezentowane obiekty
nie pozostawiają żadnego widza
obojętnym. Niektóre wywołują
podziw, a inne stają się elementem w dyskusji. Wiodącym motywem wystawy są, intrygujące graficznie, zdjęcia szczegółu prezento wanego obiektu. Ponadto na
planszach zamieszczone są zdjęcia całego obiektu i charakterystyczne rysunki konstrukcyjne
oraz informacje konstrukcyjne.
Wystawa była prezentowana w
wielu miastach Europy tj. Budapeszcie, Rydze, Berlinie, Mona-
chium, Warszawie, a także w Stanach Zjednoczonych w Chicago.
Prezentacja w Toronto została
zorganizowana przez Konsulat
Generalny RP w Toronto przy
wspó łpracy z Towarzystwem
Przyjaźni Toronto - Warszawa.
Jedną z funkcji polskiej pla cówki konsularnej jest promowanie kultury polskiej oraz budowa nie pozytywnego wizerunku
Polski poza granicami kraju poprzez organizowanie projektów
na terenie okręgu konsularnego.
Informacje o aktualnie orga nizowanych wydarzeniach przez
KG RP w Toronto można znaleźć
na stronie
http://www.torontokg.polemb.n
et/ zakładka: Wydarzenia.
Towarzystwo Przyjaźni To ronto – Warszawa:
Porozumienie o przyjaźni między miastami Toronto i Warszawą zostało podpisane 24 września
1990 r. Umowa dotyczy współpracy w zakresie handlu, przemysłu,
nauki, kultury i zarządzania.
Towarzystwo działa na rzecz
rozwoju wzajemnych relacji pomiędzy Toronto i Warszawą poprzez organizację i wpieranie
projektów w obu miastach bliźniaczych.
http://torontowarsaw.com/index
.html
Strona 19
No 20 (1010) 15-31/10/2010
KLINIKA
REGENERACJI NATURALNEJ
MedQuantum Research Laboratory®
Dr. T. Szcz´sny Andrews, Ph.D.
• Akupunktura
• Homeopatia
• Electro-Medicine
“Medycyna Przysz∏oÊci”
• Enart Therapy
• Zio∏olecznictwo
• Irydologia
• Dietetyka
• Programy odwykowe
• Skuteczne metody odchudzania
• Walka z bólem, stanami alergicznymi
• Komputerowa analiza diety i alergenów
• Elektroniczna identyfikacja oraz detoksyfikacja jelita
grubego, krwi i limfy
• Pomoc w schorzeniach: nadciÊnienie, cholesterol,
cukrzyca, dro˝d˝yce, paso˝yty, zaburzenia
hormonalne, skóra, przewód pokarmowy, nowotwory,
artretyzm, astma, stawy, mi´Ênie oraz wiele innych.
TEST KOMPUTEROWEJ
OCENY ZDROWIA
“Total Health CyberScan”
Opis i wykresy graficzne
NajnowoczeÊniejsza metoda dostarczajàca informacji na temat
szczegó∏owego stanu zdrowia, w tym wielu narzàdów
wewn´trznych cz∏owieka: serca, wàtroby, ˝olàdka, p∏uc,
tarczycy, nerek, nadnerczy, trzustki, narzàdów p∏ciowych,
gruczo∏ów sutkowych, prostaty i wielu innych.
Badanie jest: bezpieczne, wygodne, bezbolesne, szybkie,
bezinwazyjne.
Warto znaç odpowiedê, aby: poznaç stan swego
zdrowia, uniknàç wielu niebezpiecznych chorób, na czas
wykryç poczàtki schorzenia i rozpoczàç kuracj´, dobraç
odpowiednie lekarstwa.
Dok∏adna, cyfrowa, oparta na bio-feedback ocena stanu
zdrowia. Podczas badanie jest mo˝liwoÊç obejrzenia
analizowanego organu na monitorze komputera.
Nie zwlekaj z decyzjà, dzwoƒ jeszcze dziÊ
i umów si´ na wizyt´.
e-mail: natural.medicine@sympatico.ca
Mississauga: Natural Regeneration Clinic, 1755 Rathburn Rd. East, Unit 60
(905) 602-4191 1-877-949-9993
GDY NAWET OKULARY NIE POMAGAJĄ
Redaguje Dr.T.SzczÍsny
Andrews, Ph.D.
WiÍcej niø po≥owa Amery ka nÛw w wieku ponad 65 lat i 3/4
tych, ktÛrzy przekroczyli 75 rok
øycia majπ katarakty. Koszty
zwiπzane z pokrywaniem rachunkÛw S≥uøby Zdrowia, zwiπzanych
z leczeniem katarakt naleøπ do
grupy najwiÍkszych wydat kÛw
budøetu zdrowia. Jakkol wiek
stosunkowo prosty zabieg chirurgiczny moøe usunπÊ kata raktÍ
oka, to katarakty jako prob lem
medyczny sπ wciπø wiodπcπ przyczynπ úlepoty, globalnie sprawÍ
ujmujπc.
Katarakta umiejscawia siÍ w
soczewce oka. Zdrowa soczewka
jest czysta i przezroczysta, umoøli wia swobodnπ penetracjÍ pro mieni úwietlnych i w≥aúciwe
skon centrowanie promienia na
siatkÛwce oka, skπd impuls jest
przenoszony drogπ nerwowπ do
mÛzgu. Soczewka sk≥ada siÍ
g≥Ûwnie z wody i bia≥ka. W miarÍ
lat bia≥ko soczewki ma tendencjÍ
do wytwarzania z≥ogÛw, konglomeratÛw bia≥kowych, ktÛre tworzπ nieprzezroczyste, lub nie przejrzyste osady w soczewce powodujπc zmÍtnienie soczewki.
Katarakta powiÍksza siÍ z cza sem, obejmuje jedno lub dwoje
oczu. Katarakty mogπ byÊ: zwiπzane z wiekiem, i te sπ najczÍúciej
spotykane: wrodzone -wystÍpujπ
u noworodkÛw lub we wczesnym
okresie dzieciÒstwa, sπ zazwyczaj
spowodowane cho ro bami me ta bolicznymi w okresie ciπøy jak:
rÛøyczka lub odra; wtÛrne sπ wynikiem najczÍúciej cukrzy cy,
chorÛb oczu, nadmier ne go spo øywania alkoholu lub sπ ubocznymi skutkami stosowania pre par atÛw kortykosteroidowych
przyczyny wypadkowo-urazowe
mogπ wywo≥aÊ kataraktÍ urazowπ.
W medycynie konwencjonalnej
poza zabiegiem chirurgicz nym
nie istnieje øadna skuteczna metoda terapeutyczna. Korekta wi dzenia na drodze czÍstego sprawdzania dobranych szkie≥ po prawia komfort øycia codzien nego dnia.
Badania naukowe wykaza≥y, øe
niektÛre witaminy zapobiegajπ
kataraktom, jakkolwiek kompletnie przed nimi nie chroniπ. Naleøπ tutaj witamina C i E . Obie
witaminy sπ przeciwutleniaczami,
zabezpieczajπ przed szkodliwym
dzia≥aniem wolnych rodnikÛw. W
soczewce oka zawartoúÊ witaminy C jest 60 razy wiÍksza niø we
krwi. Z wiekiem ta wysoka koncentracja spada i u ludzi z kataraktπ oczu stÍøenie witaminy C
jest duøo niøsze. Witamina C
wspomaga fizjologicznπ aktywnoúÊ witaminy E ( inny antyoksydant). Stwierdzono, øe regularne
zaøywanie 400 IU witaminy E
zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty o po≥owÍ. Naleøy pamiÍtaÊ, øe witamina E ma tendencjÍ
zmniejszania gÍstoúci krwi, wiÍc
jej naduøywanie moøe byÊ w
pewnych przypadkach niewskazane. Lipoic acid jest substancjπ
podobnπ witaminom, jest prze ciwutleniaczem i poprawia metabolizm insuliny oraz kontrolÍ
poziomu cukru, dodatkowo za bezpiecza nerwy przed ich uszkodzeniem na tle cukrzycowym. W
zwiπzku z czÍstymi komplikacjami cukrzycowymi w postaci wystÍpowania katarakt - podawanie
lipoic acid ma sens w postÍ powaniu profilaktycznym. Zalecane indywidualnie dawki wahajπ
siÍ miÍdzy 50 do 600 mg dziennie.
Preparaty zawierajπce karoteny
jak Lutein i zeaxanthin, os≥aniajπ
takøe oko przed uszkadzajπcym
dzia ≥aniem wolnych rodnikÛw
(free radicals). Dieta bogata w
owoce i jarzyny zawiera takøe karoteny i zmniejsza ryzyko wystπpienia katarakty. Bliska kuzynka
jagÛd (blueberry) zwana Bilberry
(Vaccinum myrtillus), zawiera
zwiπzki flavonoidÛw pod nazwπ
anthocyanosides, ktÛre sπ bardzo
aktywnymi antyoksydantami i
pomagajπ zabezpieczaÊ soczewkÍ
przed niebezpiecznπ kataraktπ.
SzczegÛlnie jest skuteczna w
kombinacji z witaminπ E.
Billberry jest ponadto uøywana
przy schorzeniach gard≥a, do p≥ukania ust i migda≥kÛw. Przydatna
rÛwnieø w leczeniu tzw. îkurzej
úle potyî. Ma dzia≥anie wspo magajπce w leczeniu biegu nek
oraz pobudza krπøenie w koÒczynach dolnych w przypad kach
atherosclerosis. Uøywana jest dla
≥agodzenia problemÛw zwiπ za nych z uk≥adem pokarmowym i
moczowym. Sπ doniesienia typu
anegdotycznego na temat leczenia
przy pomocy billberry artretyzmu,
dny moczanowej i pewnych przypadkÛw chorÛb skÛry.
Teraz chcia≥bym poúwiÍciÊ
nieco miejsca chorobie oczu,
ktÛrej nazwa brzmi Macular degeneration, zaú w polskiej trans krypcji to zanik lub degeneracja
plamki ocznej albo starcze zwyrodnienie plamki.
Starcze zwyrodnienie plamki
(AMD), skrÛt angielski od agerelated macular degeneration jest
g≥Ûwnπ przyczynπ os≥abienia
wzroku u osÛb starszych. WystÍpowanie choroby nie jest zwiπzane z p≥ciπ ; schorzenie wystÍpuje
znacznie czÍúciej wúrÛd ludzi rasy
bia≥ej niø czarnej. Øaden czynnik
predysponujπcy nie jest znany,
lecz starcze zwyrodnienie plamki
moøe byÊ dziedziczne. Istnieje
skojarzenie wystÍpowania schorzenia i palenia nikotyny. WyrÛønia siÍ dwie odmienne po stacie
schorzenia: w postaci zanikowej
(sucha forma) wystÍpujπ zmiany
barwnika w okolicy plamki, bez
uniesienia siatkÛwki przez bliznÍ
w jej obrÍbie, krwotok, wysiÍk. W
postaci wysiÍko wej (mokra
forma), ktÛra jest o wiele rzadsza,
powstaje sieÊ nowotwÛrstwa naczyniowego, ktÛrej czÍsto towarzyszπ krwotoki úrÛdsiatkÛwkowe, gromadzenie siÍ p≥ynu podsiatkÛwkowego, uniesienie na b≥onka barwnikowego, hiperpigmentacja. Jak objawia siÍ ta choroba ?
Moøe wystπpiÊ powolne lub
nag≥e, bezbolesne, os≥abienie centralnej ostroúci wzroku. Czasami
pierwszym objawem jest zniek szta≥cenie obrazu widzia nego
jednym okiem, co powinno byÊ
zbadane przez lekarza specjalistÍ
testem Amslera. Jakkolwiek utrata
wzroku nie jest ca≥kowitπ zazwyczaj, to widzenie jest upoúledzone
lub czÍúciowo ca≥kiem niemoøliwe obiektÛw bezpoúrednio odleg≥ych. Twarze, drukowane strony,
obraz TV lub inne obrazy stajπ siÍ
nieostre i zamazane. Forma mokra
choroby rozwija siÍ zazwyczaj w
nastÍp stwie jej postaci suchej.
WystÍpuje nagle, gdy ma≥e, delikatne naczynie krwionoúne siatkÛw ki za czyna gwa≥townie ros nπÊ, powiÍkszaÊ siÍ, powodujπc
prze siÍk p≥ynu na zewnπtrz
naczynia i odwarstwienie siatkÛwki. Docho dzi do szybkiego
pogorszenia stanu i utraty moøliwoúci widzenia.
Objawy AMD stwierdza siÍ u
15 milionÛw AmerykanÛw w
wieku powyøej lat piÍÊdziesiÍciu.
Ponad 10% przypadkÛw obser wuje siÍ powyøej 65 lat i u ludzi
w wieku ponad 75 lat macular
degenaration wystÍpuje czÍúciej
niø w 75%. Choroba rozwija siÍ
czÍsto przez czas d≥uøszy i bywa
niezauwaøonπ. Badanie oczu u
optometrysty (recepty na okulary)
nie moøe wykryÊ choroby.
Rutynowe badanie oczu u lekarza
okulisty za pomocπ ophthalmoscopu , lampy szczelinowej lub w
koÒcu na drodze tzw. angiografii
fluorescyjnej moøe jedynie wykazaÊ jaki jest faktyczny stan plamki ocznej i naczyÒ siatkÛwki.
Leczenie choroby metodami
konwencjonalnymi nie jest zbyt
skuteczne i sprowadza siÍ do
rÛønych technicznie zabiegÛw
chirurgicznych, w wyniku ktÛ rych rokowanie jest zazwyczaj
niepewne. W ostatnich czasach
wiπzano duøe nadzieje z technikπ
laserowπ, ktÛra niestety okaza≥a
siÍ mniej skutecznπ niø oczekiwano w przypadkach AMD.
Co naleøy robiÊ, jakiej uøywaÊ
strategii by nie doprowadziÊ do
zmian nieodwracalnych w oku?
Nale øy dbaÊ o higienÍ wzroku,
uøywaÊ okularÛw gdy sπ potrzebne, zmieniaÊ ich si≥Í w miarÍ
pogarszania siÍ wzroku ( lub polepszenia !). Osoby palπce papierosy powinny ograniczyÊ do minimum na≥Ûg lub zaniechaÊ palenia. Nikotyna powoduje zwÍøenie
naczyÒ siatkÛwki, zmniej szajπc
tym samym dop≥yw tlenu do tej
bardzo precyzyjnej czÍúci oka,
zmniejsza siÍ poziom witaminy
C, co prowadzi do zwiÍk sze nia
przepuszczalnoúci naczyÒ krwionoú nych i zwiÍkszenia szan sy
pow stania wysiÍkÛw pod siat kÛwkπ. ZabezpieczaÊ naleøy oczy
dobrymi szk≥ami przeciw promieniom UV, ktÛre sπ bardzo szkodliwe dla wraøliwej siatkÛwki oka.
Jeøeli konsumujesz w nadmiarze
alkohol, naleøy tÍ iloúÊ zredukowaÊ maksymalnie do jednego
drinka dziennie, i lepszym wyborem w tej sytuacji bÍdzie kieliszek czerwonego wina (ktÛry w
tej iloúci ma podobno zmniejszaÊ
ryzyko wystπpienia AMD, sπ to
jedynie sugestie, ale naukowo nie
potwierdzone). Wskazane jest
zaøy wanie nutraceuticals, jak
bilberries, green tea, ginkgo biloba oraz wyciπgÛw z grape seed.
Witamina C, jest silnym przeciwutleniaczem, antyoksydantem,
ktÛra zabezpiecza komÛrki przed
wolnymi rodnikami. Zatrute úrodowisko w jakim øyÊ nam przysz≥o, dym papierosowy i nadmiar
silnego, bogatego w UV s≥oÒca sprzyjajπ powstawaniu wolnych
rodnikÛw. Witamina C jest w duøych iloúciach kumulowana w
oczach, gdzie jej obecnoúÊ zabezpiecza przed chorobami oczu
zwiπzanymi z wiekiem, ≥πcznie z
AMD. Badania naukowe wykaza≥y zaleønoúci miÍdzy pozio mem witaminy C i wystÍ po wa niem AMD jak rÛwnieø katarakty
oczu.
Witamina E, inny antyoksydant
zdaje siÍ zapobiegaÊ macular
degeneration, prawdopodobnie na
drodze kontrolowania poziomu
cholesterolu we krwi, zmniejsza-
nia moøliwoúci powstawania
wewnÍtrznych zakrzepÛw. Przeprowadzono badania kliniczne,
potwierdzajπce tÍ zaleønoúÊ. Ludzie zaøywajπcy úrodki rozrze dzajπce krew (aspiryna, coumadin
lub ginkgo biloba) muszπ pamiÍtaÊ, øe witamina E jest takøe silnym antykoagulantem (blood
thinner), wiÍc jej nadmiar moøe
prowadziÊ w pewnych przypadkach do zwiÍkszenia przepusz czalnoúci naczyÒ (krwawienia).
Witaminy z grupy B, a szczegÛl nie witamina B-2, spe≥niajπ
waønπ rolÍ w funkcjonowaniu
siatkÛwki oka. Cynk jest metalem
niez bÍdnym do prawid≥owego
funkcjonowania wszystkich komÛrek organizmu, w≥πczajπc jak
najbardziej siatkÛwkÍ. Wykazano, øe suplement cynku moøe
zwolniÊ proces rozwoju choroby
AMD.
Lutein i zeaxanthin sπ dwoma
g≥Ûwnymi karotenoidami (naturalny czerwony, øÛ≥ty i pomaraÒczowy barwnik) obecnymi w
plamce ocznej i siatkÛwce, uwaøa
siÍ, øe ich obecnoúÊ jest zabezpieczeniem dla oczu. Ta para silnych
antyutleniaczy sta≥a siÍ przedmiotem usilnych badaÒ naukowych,
gdy stwierdzono, øe luteina i zeaxanthina mogπ zabezpieczaÊ
oczy przed zwyrodnieniem plamki. Spe≥niajπ one rÛwnieø rolÍ
jako swoisty filtr przed UV promieniami.
Zapewne wiÍkszoúÊ z PaÒstwa
zainteresuje siÍ gdzie moøna znaleüÊ duøo w/w zwiπzkÛw. OtÛø
øÛ≥tko jajka zawiera duøo za rÛwno luteiny jak i zeaxanthiny.
Luteina sama jest w duøej iloúci
w kiwi, czerwonych, bezpestkowych winogronach, zucchini oraz
w dyni. Zeaxanthin jest skoncentrowana w soku pomaraÒ czo wym, miodowym melonie, mango oraz zielonych, liúciastych
jarzynach.
Bioflavonoidy, sπ naturalnymi
barwnikami i dzia≥ajπ jako antyutleniacze, wzmacniajπc aktywnoúÊ wita min C. zabezpieczajπ
ka pi lar ne, w≥osowate naczynia,
wspomagajπc tym samym transportowπ funkcjÍ jakπ pe≥niπ wiÍksze naczynia krwionoúne w czasie
doprowadzania tlenu i odprowadzania produktÛw odpadowych.
Bilberry, sπ bogate w witaminÍ C
oraz anthocyanoidy, rodzaj flavonoidÛw szczegÛlnie waønych dla
siatkÛwki. Wskazane jako suplementy sπ takøe CoQ-10, selen,
Beta-karoteny.
Osoby zainteresowane powyższą tematyką, jak również le czeniem naturalnym zapraszam
do konsultacji w Klinice Regene racji Naturalnej w Missis sauga,. Telefon: 905 602-4191,
lub bezpłatny „toll-free” spoza
Toronto i Mississauga: 1- 877949-9993.
Dr.T.Szczęsny Andrews,
Ph.D. specjalizuje się od lat w
Tradycyjnej Chińskiej Medycynie i Akupunkturze, których
tajniki zgłębiał w Chinach i Korei. Stosuje również sprawdzone
i naukowo udokumentowane
metody Dietetycznej Korekty
Żywienia, Homeopatii, Zioło lecznictwa i Irydologii. Posiada
doktorat z Fizjologii Żywienia,
był wykładowca Uniwersy te tach w Warszawie i Montrealu.
Strona 20
15-31/10/ 2010 No 20 (1010)
Dwór w Kraśnicy i hubalowy Demon
Odc. 17 (Warszawa, PIW 2009), Rozdział 2 .
Aleksandra Ziółkowska-Boehm
HUBALCZYK Z KUNIC –
HENRYK „DOŁĘGA”
OSSOWSKI
Dwór w Kraśnicy Antoniego
Jaxa Bąkowskiego, pradziadka
rodzeństwa Henryka i Wandy
Ossowskich, był położony niedaleko Kunic. Kunice zaś od Kraśnicy były oddalone siedem kilometrów, po drodze był Modrzew.
Kościół pod wezwaniem św.
Wawrzyńca w Kunicach zachował do dzisiaj zwyczaj, że każdego wieczoru dzwoni dzwon dla
uczczenia pamięci poległych w
obro nie ojczyzny. Kościół jest
miej scem, gdzie zatrzymuje się
coroczna Warszawska Pielgrzymka Piesza na Jasną Górę.
Pierwsza wzmianka o wsi Kunice w powiecie opoczyńskim pochodzi z 1360 roku. Z Kunic pochodził Wacław Kunicki autor
Wizerunku szlachcica polskiego,
wydanego w 1615 roku. W majątku Kunice stał dziewiętnasto wieczny dwór murowany w stylu
klasycystycznym. Pobudowany
był na planie prostokąta i ozdobiony portykami. Ostatnimi właścicielami majątku ziemskiego w
Kunicach była rodzina Ossowskich.
Kiedy z Danutą i Januszem
Krasickimi pojechaliśmy 19 sierpnia 2007 roku na tradycyjne doroczne spotkanie, z udziałem między innymi (obecnie generała)
Kazimierza Załęskiego „Bończy”
w rocznicę walk 25. pp. Armii
Krajowej pod Diablą Górą, wraca liśmy przez wieś Kunice. Ja nusz wskazał miejsce w pobliżu
koś cioła i powiedział – Tu stał
dwór. Teraz nie ma nic.
Posiadłość Ossowskich w
Kunicach w 1945 roku została
przejęta przez państwo. We
dworze początkowo urządzono
filię banku spółdzielczego, potem
zlewnię mleka i sklep. W końcu
zrobiono tam podobno skład
zboża. Całość spłonęła w 1960 roku, a pozostałe ruiny decyzją
Gminnej Rady Narodowej przekazano do sprzedania okolicznym
mieszkańcom. W miejscu gdzie
stał szlachecki dwór, rosną dziś
pokrzywy i chwasty. Został jedynie na miejscowym cmentarzu
rodzinny grobowiec Ossowskich.
Janusz Krasicki i Ewa Bąkowska nie musieli mi wiele opowiadać o swoim kuzynie z Kunic, ponieważ byłego adiutanta majora
Hubala, Henryka „Dołęgę” Ossowskiego, poznałam jeszcze jako
studentka Uniwersytetu Łódzkiego. Było to na wystawie zorganizowanej na temat hubalczyków, o
której potem napisałam do ty godnika „Odgłosy” 1. Wywiązała
się między nami korespondencja.
6 stycznia 1973
Miła Oleńko!
Dziś dopiero wróciwszy „z gór”
Ossowscy
dostałem Pani życzenia, no i
adres, wobec czego mogę z prawdziwą przyjemnością odpisać i
ży czyć wiele, wiele dobrego w
Nowym Roku.
Odezwanie się Pani daje na dzie ję, że znajomość nasza nie
skończy się na otwarciu wystawy
pt. „Hubalczycy” i na wspólnej
fotografii.
„Dziennik Łódzki” i część fotografii przysłano mi z Pałacu
Młodzieży. Czekam na to „nasze”
zdjęcie choć jedno udane na tle
obra zu p.Śniadeckiego. Bardzo
też proszę o „Odgłosy” z Twoim
wywiadem.
Przed wyjazdem do Łodzi (w
drugiej połowie stycznia) zawiadomię Panią o tym w niepłonnej
oby nadziei, że spotkamy się przy
tej okazji. Jeśli ma Pani telefon,
bardzo proszę o numer – to ułatwi
kontakty.
Jeszcze raz dziękuję za pamięć
i życzenia. Przesyłam wiele serdecznych
Henryk Ossowski
24 luty 1973
Miła Oleńko!
Nawet nie wyobraża sobie Pani,
jak bardzo jestem zawstydzony,
że dziś dopiero i dopiero po Pani
telefonie odpisuję. Dlatego też
piszę na seledynowym papierze,
na białym bowiem odbiłby się
mój rumieniec, a różowy stałby
się wręcz purpurowy!
Ale naprawdę oczekiwałem z
dnia na dzień wezwania z Łodzi
na zakończenie wystawy, a w momencie Pani telefonu miałem
obok siebie akurat p. Igora Śmiałowskiego + całe towarzystwo i
nie mogłem powiedzieć tego
wszystkiego, co powiedzieć chciałem, bo wyobrażam sobie, co to
za okazja dla takich kpiarzy!
Za „Odgłosy” strasznie dziękuję, sformułowanie – nie wiem,
czy Pani, czy Wańkowicza, o mojej „prelekcji” przemiłe. Oczywiście, cytuj mnie gdzie chcesz i co
chcesz (byle nie z moich listów –
to oczywiście żart!).
Myślę, że naprawdę niedługo
się zobaczymy, przy czym ja dużo
częściej bywam w Warszawie niż
w Łodzi, więc i tam możemy się
spotkać, co sobie ustalimy przy
widzeniu się.
Jeszcze raz przepraszam za
zwłokę, jeszcze raz dziękuję za
artykuł, list i telefon i bardzo
serdecznie pozdrawiając wołam –
do szybkiego zobaczenia.
Henryk Ossowski
PS. Fotografie podłe! Tylko ta
„najmniejsza” przemiła! Bardzo,
bardzo dziękuję.
Borowiczki, Wielkanoc 1973
Droga Oleńko!
Wiele bardzo radosnych ży czeń, miłych, wesołych i zdro wych świąt przesyłam. – Byłem
w Łodzi, ale tak niespodziewanie,
że nie zdążyłem Cię zawiadomić,
a nie miałem chwili czasu,
rozgrywałem bowiem bitwę o
obraz p.Śniadeckiego2, ten z
wystawy. Już wisi w moim sa lonie!
Jeszcze raz bardzo serdeczne
życzenia. Co z Twoim artyku łem?
Czekam
Henryk Ossowski
Potem pisał w sprawie wizyty
Romana Rodziewicza w Warszawie. Pisał do mnie i do Wańkowicza, z którym był po imieniu i
stąd nazywa go w liście „Me lem”.
Borowiczki, 25 lipca 1974
Droga Pani Oleńko!
Nie mogę dotelefonować się do
Państwa (od wielu tygodni), piszę
więc, by zawiadomić, że 24 lipca
telefonował do mnie Romek Rodziewicz. Przylatuje 27 lipca o
godzinie 24.40, a nie o 16.oo, jak
planował. W związku z tym
prosił, by jeśli to będzie dla Pani
zbyt uciążliwe, nie czekała Pani z
samochodem na lotnisku o tej
dziwacznej godzinie. On da sobie
radę i jakoś do Państwa z lotniska
dobrnie!
Ze mną umówił się na Studenckiej w niedzielę 28 lipca rano,
jeśli więc Państwo pozwolą, zamelduję się tam około 10.00 rano.
Bardzo proszę o telefon – Płock
125-10, kierunkowy 82-41 – to
jeszcze wszystko omówimy.
Wiele serdecznych wyrazów dla
Pani i Mela.
Henryk Ossowski
Po łódzkim spotkaniu na wystawie „Hubalczycy” ponownie
zobaczyłam Ossowskiego w
Warszawie. Została ustalona ostatecznie data spotkania i w
sierpniu 1974 roku do domu
Wańkowicza przy ulicy Studenckiej 50 zaproszono kilku hubalczyków. Byli to partyzanci najbliżsi majorowi, wśród nich: Roman Rodziewicz, Józef Alicki,
Marek Szymański, Henryk Ossowski, Jan Sekulak, Eugeniusz Wilczyński. Gosposia pisarza, pani
Marta Karaban, zostawiła w garnku bigos dla zgromadzonej „ułańskiej braci”, który ochoczo postawiono na stole. (Na fotografii ten
garnek często dziwi i jestem o
nie go pytana). Atmosfera była
niezwykła. Na zdjęciach, które
się zachowały z tego spotkania,
widać ożywionego wychudzo nego po ciężkiej operacji pisarza
(zmarł miesiąc później), widać
roześmianych gości. U Wańkowicza wtedy przez trzy tygodnie
mieszkał przybyły z Anglii Rodziewicz. Pisarz poznał go w
latach trzydziestych jako chłopca.
Zbierał wtedy materiał do reportaży z Kresów i między innymi
zatrzymał się w majątku stryja
Romana, Jana Puciato, w Porzeczu niedaleko Ławskiego Brodu.
Po wojnie, w 1945 roku we Włoszech spotkał ponownie Romana,
którym opiekowała się pani ambasadorowa Papée, siostra majora
Dobrzańskiego. Rodziewicz opowiedział pisarzowi dzieje oddziału Hubala i tak powstała książka
Hubalczycy, która w dużym stopniu przyczyniła się do rozsławienia legendy słynnego partyzanta.
Na spotkaniu w sierpniu 1974
roku Wańkowicz po raz pierwszy
spotkał Józka Alickiego, szczególnie dzielnego żołnierza majora
Henryka Dobrzańskiego.
Moje znajomości z kilkoma
hubalczykami przetrwały lata.
Pisałam na temat hubalczyków
artykuły3, a o Rodziewiczu, Szymańskim, o Franciszku Głowaczu
ps. „Lis” napisałam w książkach
4. Alickiego odwiedzałam kilka
ra zy w jego domu w Kamieniu
koło Iławy, krótkie wakacje spędził u niego mój wtedy kilkuletni
syn Tomek. Rodziewicz i Alicki
bywali także moimi gośćmi w
mieszkaniu na Mokotowie na
Kmicica. Roman, przyjeżdżając z
Anglii, jak kiedyś u Wańkowicza,
zatrzymywał się u mnie w Warszawie, skąd jeździł odwie dzać
siostrę w Opolu i kolegów w różnych częściach Polski. Z jego
opowieści pozahubalowych po wstała moja książka Z miejsca na
miejsce. W cieniu legendy Hu bala.
Gdy zamieszkałam we włas nym niedużym mieszkaniu na
osiedlu Służew nad Dolinką, w
niedługim czasie odwiedzili mnie
hubalczycy. Przyszli w związku z
kolejną wizytą w Polsce Romana
Rodziewicza. Byli Józef Alicki,
Henryk Ossowski i Roman. Wszyscy trzej dość szybko zauważyli,
że w dużych skrzyniach na balkonie nie mam ziemi, i postanowili mi je wypełnić. Nieopodal
przy jakiejś budowie zauważyli
stos wykopanej ziemi, poprosili
mnie o wiadro i jakieś naczynia i
wędrowali tak długo, aż obie
skrzynie napełnili ziemią. W
sumie przynieśli mi osiemnaście
wiader ziemi. W czasie kolejnych
wizyt cieszyli się, że balkon był
kwitnący i zadbany.
Miałam dwadzieścia pięć lat i
byłam z nimi po imieniu. Byli dla
mnie serdeczni, uczynni i w
szczególny sposób obdarzali mnie
swoją uwagą, zaufaniem i jakby
swoistą adoracją. Mieli w sobie
niegdysiejszą dżentelmenerię,
takt i ujmującą szlachetność.
Mnie, wtedy jeszcze bardzo
młodej osobie, wychowanej na
książkach historycznych, robiącej
doktorat z twórczości Wańkowicza, bardzo to imponowało.
Józek, Roman i Henryk śmiali
się dużo i wspominali wspólne
miesiące u Hubala. Zakładali, że
ich młodej gospodyni to nie nuży,
wręcz przeciwnie, cieszyli się,
gdy wypytywałam ich o różne
szczegóły. Te rozmowy wyzwalały całą aurę tych dni, ich mło dzieńczych lat, i czuli się zapewne jak ówcześni chłopcy. Hubalowe opowieści krążyły i zapadały
mi głęboko w świadomość, jako
brawurowe, kolorowe, ale też
smutne i tragiczne.
Roman i Józek mieli szczególną swojskość w sobie, Henryk zaś
pod względem wyglądu, zachowa nia i manier był nieco inny.
Miał pewien dystans i właśnie
„paniczykostwo”, jak określa to
Wańkowicz w swojej książce:
„Podchorąży o pseudonimie
Dołęga, Henryk Ossowski, syn
ziemianina z Włoszczowskiego,
absolwent podchorążówki arty leryjskiej we Włodzimierzu.
Adiutantował Hubalowi do jego
śmierci. Nielubiany za paniczykostwo, za przedwojenny stosunek do żołnierza do końca, w
czym był swoisty fason. Bardzo
dobry bojowo”5.
Był wysoki, przystojny i miał
pewną wyniosłość, którą okraszał
niezmierną serdecznością. Opowiadał mi o swojej rodzinie. Był
najmłodszy z rodzeństwa, miał
pięć starszych sióstr. Ze szczególną dumą opowiadał o Wandzie, z
bólem o Heli. Zainteresowała
mnie także jego siostra Zofia. Z
narażeniem życia w czasie wojny
uratowała kilkuletnią Żydówkę.
Zofia z mężem Stanisławem
Boczkowskim adoptowali dziewczynkę, dając jej imię Hanna.
Zajęli się nią starannie, wychowali i wykształcili. Hanna Boczkowska została pielęgniarką, wyszła za mąż za lekarza Ludwika
Padoszyna i razem wyemigrowali
do Izraela. Zofia, która chorowała
na cukrzycę, odwiedzała w Izraelu córkę, cieszyła się wnuczką
Ilaną. Dzięki staraniom córki
Zofia w latach sześćdziesiątych
przeszła w Izraelu operację oka,
co w tym okresie w Polsce było
poważnym problemem, tym bardziej że chorowała na cukrzycę.
Zofia z Ossowskich Boczkowska
otrzymała medal „Sprawiedliwy
wśród narodów świata”. Była
kobietą pogodną, wesołą, dowcipną chyba różniącą się trochę
dzięki tym cechom od swojego
rodzeństwa.
Ciąg dalszy nastąpi
1 Aleksandra Ziółkowska,
Melchior Wańkowicz opowiada o
Łodzi, Hubalu, książce i o sobie,
„Odgłosy”, 7 stycznia 1973.
2 Wiesław Śniadecki (1926
–1996), artysta malarz, scenograf
teatralny i filmowy, żołnierz AK.
Autor portretów m.in. Melchiora
Wańkowicza, majora Hubala.
3 Aleksandra Ziółkowska: Spór
o bohaterszczyznę. Przed filmem
o Hubalu, „Więź”, nr 6, 1973, s.
63–68; Klub Hubalczyków, „Kurier Polski”, 2 września 1979;
Aleksandra Ziółkowska-Boehm,
Moi Hubalczycy, „Przegląd Polski, Nowy Dziennik”, Nowy Jork,
19 stycznia 1992, s. 10.
4 Z miejsca na miejsce. W
cieniu legendy Hubala, Kraków
1983,-Warszawa 1986,1997;
Moje i zasłyszane, Warszawa
1988; Kaja od Radosława, czyli
historia Hubalowego Krzyża,
Warszawa 2006.
5 M.Wańkowicz, Hubalczycy,
w: Dwie prawdy, Warszawa
1974, s.116.
www.nowykurier.com
15-31//10/ 2010 No 20 (1010)
Strona 21
Canada’s the first to declare BPA toxic!
Canada has just become the
first country in the world to
regulate bisphenol A(BPA) as a
toxic substance. Our government
has adopted a precautionary
approach and specifically recognizes that BPA may be harmful to
human and environmental health.
This article highlights concerns
about BPA and briefly discusses
the new regulatory environment.
What is BPA and how much
are we exposed to?
BPA is a human-made chemical that is used mainly in certain
types of plastics, like those for
food and water containers and in
epoxy resins (e.g., as linings for
canned foods). BPA is an endocrine disruptor, and high concentrations affect fertility and development. Previously, the model
used for calculating exposure
assumed that virtually all BPA
exposure was via the oral route,
from food and beverage containers; in fact, carbonless receipts,
children's books and cigarette
filters, drinking water, sewage
leachate and indoor/outdoor air
may account for other sources
and routes of exposure.i ii Of
concern, a recent study suggests
that the total daily exposure to
BPA in humans through multiple
routes is much higher than scientists have previously predicted. iii
Estimates of just how much
BPA humans are exposed to each
day vary significantly. For example, based on a 2006 survey, the
federal government estimates that
100,000 to 1,000,000 kilograms
were used in Canada, and 500,000
kg imported into the country. iv
A US reference states that over 8
billion pounds (3.6 billion kg) of
BPA are produced throughout the
world every year, with over 100
tons (90 tonnes) released into the
atmosphere annually.
Is BPA in your drink?
In 2009, Health Canada published the results of its survey of
BPA in 72 canned drink products
(all but 4 were carbonated) from
Ottawa stores. Two samples of
each product were analysed and
the results averaged. All products
sampled were found to contain
BPA, with concentrations ranging
from 0.032 - 4.5 µg/L (average
0.57 µg/L). iv
In August 2010, the govern ment released another survey of
BPA, this time in soft drinks and
beer products.vi Thirty-eight pro-
ducts were sampled, including 22
soft drinks (in cans, glass or PET
plastic bottles) and 16 beer samples (in cans and glass bottles).
BPA was detected in 20 products:
in all canned soft drink samples
(concentrations ranged from
0.019 to 0.21 µg/L). No BPA was
detected in the soft drinks in glass
bottles, and in only one soft drink
sample packaged in PET (0.018
µg/L). The chemical was found in
all canned beer samples (range
0.081 to 0.54 µg/L) and in one
bottled beer sample (at 0.054
µg/L).
Although these studies just
provide snapshots of BPA con centrations in various products,
they suggest that PBA migrates
from coatings of cans into drinks.
Health Canada notes that dietary
exposure to BPA through such
uses in food packaging is not
expected to be a health risk to the
general population. However, it
does recommend that, as a pre caution, the ALARA (as low as
reasonably achievable) principle
be applied with respect to infants
and newborns, to minimize their
exposure to BPA through this
route. Check out the reports to see
if your favourite drinks might
contain BPA.
An overview of BPA regulation
On October 13, the federal
government added BPA to the list
of toxic substances in Schedule 1
of the Canadian Environmental
Protection Act, 1999 (CEPA).viii
This is the first step in developing
regulations or risk management
instruments (e.g., guidelines,
codes of practice) under CEPA to
manage BPA's health and envi ronmental risks.
In the Regulatory Impact
Statement that accompanies the
Order, the government describes
its rationale for regulating BPA.
The Statement provides helpful
background on the federal Chemicals Management Plan, and also
highlights concerns about BPA.
For example, BPA may persist in
the environment under certain
conditions, it can accumulate in
human tissues and is toxic to
aquatic organisms in that it may
permanently alter their hormonal,
developmental or reproductive capacity. Data indicate that pregnant women, fetuses and infants
are potentially sensitive to the
effects of BPA, and animal studies suggest that the chemical
may have neuro developmental
and behavioural effects. The government concludes that BPA is
entering the environment in quantities or concentrations or under
conditions that do or may constitute a danger to human life or
health.
On October 16, the Minister of
the Environment published the
Proposed Notice Requiring the
Preparation and Implementation
of Pollution Prevention Plans
with Respect to Bisphenol A in
Industrial Effluents. ix Following the 60-day comment period,
the Minister will publish a Final
Notice requiring preparation and
implementation of pollution prevention plans relating to BPA in
industrial effluents. The requirement will apply to facilities that
manufacture or use BPA above a
threshold amount, where final
discharge effluent contains BPA.
Some exemptions apply, and factors that must be considered in
pre paring the plan, as well as
deadlines for plan implemen tation are set out in the proposed
notice.
Canada is indeed leading the
way with respect to BPA. On
November 1, the UN Food &
Agri culture Organization and
World Health Organization are
holding a stakeholder meeting in
Ottawa to review the toxicological and health aspects of BPA.
An expert meeting follows, from
November 2-5, also in Ottawa. xi
Jackie Campbell
Diane Saxe
New Program offering free home improvements
City of Toronto, Toronto Hydro
and Enbridge partner to launch
Home Energy Help for those in
need
The City of Toronto, Toronto
Hydro Electric System (Toronto
Hydro) and Enbridge Gas Distribution today launched Home
Energy Help, a new program
offering free home improvements
to help those in need conserve
electricity, gas and water, reduce
greenhouse gas emissions and
save money.
Low-income residents, including seniors on a fixed income,
may have difficulty providing the
up-front financing and managing
the contractors needed to complete home energy improvements. As
a result, their homes may be less
energy efficient, causing them to
spend a higher percentage of their
income on energy costs.
“This program is a terrific
example of what we can accomplish when we work in partner ship,” said Toronto Mayor David
Miller. “I applaud Toronto Hydro
and Enbridge for joining us to
make this leading environmental
program a reality. We're not only
assisting our most vulnerable,
we’re decreasing our emissions
and creating a cleaner, healthier
and more equitable City for
everyone.”
GreenSaver, a non-profit organization focused on energy conser vation, is delivering Home
Energy Help and will manage the
renovations for qualifying resi dents, from beginning to end,
using its team of professional
contractors.
Improvements may include
draft-proofing, new low-flow
toilets, insulation and heating
equipment upgrades. While at
each home, GreenSaver will also
provide items to reduce electricity use, such as power bars, compact fluorescent light bulbs,
timers and clothes drying racks.
“Helping customers reduce
natural gas use through energy
efficiency has been a long-time
commitment for us,” said Janet
Holder, President, Enbridge Gas
Distribution. “Enbridge is
building on that commitment
through this collaboration and
we’re thrilled to work together to
help Torontonians in need save
energy and money.”
“Providing Torontonians with
the proper resources to manage
their electricity bills is a top
priority for Toronto Hydro,” said
Anthony Haines, President and
Chief Executive Officer, Toronto
Hydro Corporation. “Through
partnerships with leaders such as
Enbridge and the City of Toronto,
Toronto Hydro will continue to
empower customers with the
tools necessary to save money
and help the environment.”
To qualify for Home Energy
Help, homeowners must meet the
income criteria and be a Toronto
Hydro and Enbridge customer.
Renters can also take part, as long
as they pay their own utility bills
and obtain their landlord’s
consent.
Home Energy Help aims to
service a minimum of 100 lowincome residents in 2010 and 200
in 2011.
Once complete, participants are
expected to save an estimated
$300 to $500 on their annual
energy bill. According to City of
Toronto research, by upgrading
300 homes, the program is also
expected to save about 328,000
Kilowatt hour of electricity and
415,000 cubic metres of natural
gas each year, reducing annual
greenhouse gas emissions by
approximately 1,200 tonnes - an
amount equivalent to powering
two residential city blocks.
For further program informa tion, visit
http://www.toronto.ca/homeenergy-help or call GreenSaver at
416-203-3106.
Toronto is Canada's largest city
and sixth largest government, and
home to a diverse population of
about 2.6 million people. It is the
economic engine of Canada and
one of the greenest and most
creative cities in North America.
Toronto has won numerous
awards for quality, innovation and
efficiency in delivering public
services. Toronto's government is
dedicated to prosperity, oppor tuni ty and liveability for all its
residents. For information about
non-emergency City services and
programs, Toronto residents,
businesses and visitors can dial
311, 24 hours a day, 7 days a
week.
Enbridge Gas Distribution has a
160-year history and is Canada's
largest natural gas distribution
company. It is owned by Enbridge
Inc., a Canadian-based leader in
energy transportation and di stribution and one of the 2010
Global 100 Most Sustainable
Corporations. Enbridge Inc. has
been selected as one of Canada's
Greenest Employers for 2010 and
is one of Canada's Top 100 Employers. Enbridge Gas Distribution and its affiliates distribute
natural gas to about 1.9 million
customers in Ontario, Quebec,
New York State and New Brunswick. For more information visit
http://www.enbridgegas.com.
Toronto Hydro Corporation is a
holding company, which whollyowns two principal subsidiaries:
-Toronto Hydro-Electric System Limited - which distributes
electricity and engages in Conservation and Demand Management
(“CDM”) activities; and
- Toronto Hydro Energy Services Inc. - which provides street
lighting services.
The principal business of the
Corporation and its subsidiaries is
the distribution of electricity by
Toronto Hydro-Electric System
Limited. Toronto Hydro-Electric
System owns and operates an
electricity distribution system,
which delivers electricity to
approximately 690,000 customers
located in the City of Toronto. It
is the largest municipal electricity
distribution company in Canada
and distributes approximately
18% of the electricity consumed
in Ontario.
GreenSaver is an independent
non-profit organization dedicated
to environmental energy efficiency offering energy audits, insulation solutions, new technologies
like solar and province-wide
energy conservation programs.
They have pioneered Ontario
residential energy conservation
for 25 years with economically
viable and environmentally
friendly measures to help individuals and organizations with their
energy needs
(http://www.greensaver.org).
Anita Kocula
Barrister & Solicitor
Prawo karne i wykroczenia drogowe
Biuro: 416-964-1717
Cell: 416-580-0645
email: anita.preolaw@bellnet.ca
* Pierwsza konsultacja za darmo
Mówię po polsku
15-31/10/ 2010 No20(1010)
Strona 22
Pieniądze za złotówki
Numizmatyka - sposób na nietypowe
inwestowanie i ograniczenie ryzyka
Emil Muciński
Podobno na monetach – podobnie jak na nieruchomościach –
nie można stracić. Ich wartość
raczej nie spadnie, a prędzej czy
później pójdzie w górę. Zyski
kolekcjonerów monet liczone są
w tysiącach procent.
każdy moment wyjścia z inwestycji, w przeciwieństwie np. do
akcji, jest dobry. Gdy będziemy
chcieli zrealizować zyski z pewnością znajdzie się chętny do kupna naszej kolekcji czy pojedynczej monety. W praktyce, jedynym ryzykiem jakie występuje,
jest kradzież.
Moneta monecie nierówna
Monety jako dzieła sztuki …
Numizmatyka w Polsce jest
mało popularna. Najczęściej kojarzy się ze starymi, zniszczonymi
metalowymi monetami. Tymczasem monety kolekcjonerskie to
nie tylko stare, pożółkłe krążki,
ale również nowe, emitowane
przez Mennicę Warszawską, na
zlecenie Narodowego Banku
Pols kiego, pieniądze. Produko wane z drogich kruszców – złota,
srebra – na specjalne okazje
wydawane są w niewielkich – od
kilku do kilkudziesięciu tysięcy
sztuk – nakładach. To wszystko
nadaje im wyjątkowość. Więk szość z nich nie trafia nigdy do
powszechnego obiegu, bo ich
wartość kolekcjonerska kilkakrotnie przewyższa sam nominał.
Dlatego w bogatszych, zachodnich społeczeństwach, kolekcjonerskie monety już od lat traktuje
się nie tylko jako hobby, ale również jako inwestycję. W Polsce
takie podejście do numizmatyki
nie jest jeszcze dobrze rozwinięte.
Dlaczego tak słabo u nas z kolekcjonersko-inwestycyjnym zacięciem?
Wiele osób do kolekcjonowania
monet zniechęca przekonanie, że i
tak nie skonsumują one szybko
zysków z ulokowanych w ten sposób środków. Wiele numizmatów,
podobnie jak obrazy, to po prostu
małe dzieła sztuki. Mają ogromny
walor estetyczny, a w wielu przypadkach, również emocjonalny.
Gdy więc już je kupimy, przywiązujemy się do nich i dochodzimy
do wniosku, że lepiej zatrzymać
coś tak pięknego, aby potem
przekazać dzieciom czy wnukom.
Przykładów monet kolekcjo nerskich, które odniosły rynkowy
sukces jest wiele. Należą do nich
rzadkie okazy numizmatyczne,
np. złota moneta z Fryderykiem
Szopenem z 1995 r., którą wyemitowano tylko w nakładzie 500
sztuk po 780 zł za szt. Podobnie
jak w przypadku cennych obrazów, nie ma problemu z jej sprzedażą, bo zainteresowanie wśród
inwestorów jest duże, choć jej
wartość w 2009 r. sięgnęła 45 tys.
zł.
Aktualna cena: 33 100 zł
Wzrost ceny monety: 4143 %
Cena emisyjna: 780 zł
Nakład: 500 szt.
Wiek monety: 5494 dni
Źródło: eNumi.pl
Nie trzeba jednak wydawać
kilkuset złotych na rzadką mo netę, aby potem dobrze zarobić.
Potwierdza to przykład małej,
niedrogiej, dwuzłotowej monety
ze stopu Nordic Gold. Choć wyemitowano ją w sporym nakła dzie, 300 tys. sztuk, to po 14 latach jej wartość wzrosła aż 56 razy i wynosi dziś 112 zł. Kupując
w 1996 r. tylko 100 takich monet
za 200 zł, mielibyśmy dzisiaj 11,2
tys. zł.
Aktualna cena: 112 zł
Wzrost ceny monety: 5500 %
Cena emisyjna: 2 zł
Nakład: 300 000 szt.
Wiek monety: 5215 dni
Źródło: eNumi.pl
… a może lepiej inwestycja
Jednak poza zwykłym kolekcjonerstwem, traktowanym jako
hobby, numizmatyka może przynosić również duże dochody. Ceny monet zmieniają się dynamicznie i podlegają takim samym
regułom rynkowym jak inne towary. Inwestowanie w nie może
być świetnym sposobem lokowania kapitału, dopełnieniem domowych oszczędności lub zabezpieczeniem pozostałych inwestycji
przed utratą wartości. Jest jednak
jeden warunek – zamrożenie
kapitału na dłuższy czas.
I właśnie z tym wiąże się jeszcze jedna zaleta inwestowania w
monety. Numizmatyka może być
ciekawą propozycją dla osób, które nie akceptują ryzyka wystę pującego na rynku finansowym,
np. na giełdzie. W przypadku
sprze daży monet w zasadzie
To tylko dwa przykłady monet,
które do dziś cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a ich
posiadacze osiągnęli finansowy
sukces. Ale jest wiele innych, dlatego – na koniec – jeszcze jeden
spektakularny przykład –
Zygmunt II August (15481572). Moneta również z 1996 r.,
wytło czona w ramach serii:
Poczet Królów i Książąt Polskich.
Tę dwuzłotówkę, którą wyemi towa no w nakładzie 200 tys.
sztuk, można dzisiaj sprzedać za
ponad 380 zł. To ponad 190krotny wzrost wartości! Warto
dodać, że w 2009 roku jej cena na
aukcjach była jeszcze wyższa i
sięgała 450 zł. Natomiast za
emisję tej mone ty sygnowaną
jako „Mielczarek” na początku
2008 r. płacono nawet 900 zł.
Aktualna cena: 381 zł
Wzrost ceny monety: 18950 %
Cena emisyjna: 2 zł
Nakład: 200 000 szt.
Wiek monety: 5264 dni
Źródło: eNumi.pl
Analitycy doradzają aby na monety kolekcjonerskie i sztabki złota przeznaczać conajmniej 10
proc. oszczędności. Z pewnością
nie powinny one jednak być naszą
główną inwestycją.
Monety bulionowe
Osoby, które mają już inne
oszczędności i lubią inwestować
w złoto, powinny zainteresować
się tzw. monetami bulionowymi.
Są to złote monety o nieograniczonych z góry nakładach, które
nie były dopuszczone do wolnego
obiegu. Choć mają one także
wartość kolekcjonerską, to ich
cena zależy przede wszystkim od
wzrostów i spadków cen złota na
światowych giełdach (inwesto rów), a w mniejszym stopniu od
zainteresowania wśród numizmatyków.
Dlatego inwestycję w monety
bulionowe można potraktować
jako sposób na zabezpieczenie
reszty swojego kapitału. W kryzysowych czasach, kiedy na ryn kach dominują spadki, inwestorzy, a nawet banki centralne
państw, nie bez powodu kupują
złoto. Ten kruszec od lat uchodzi
bowiem za bezpieczną lokatę, a
monety bulionowe mogą być
świetną alternatywą dla tradycyjnych sztabek złota.
Takimi monetami warto było
zainteresować się np. pod koniec
2008 r., kiedy cena złota zaczęła
drastycznie rosnąć i pod koniec
ub. roku przekroczyła próg 1200
dol. za uncję. Dzisiaj, przy rekordowych poziomach cen złota,
lepiej być ostrożnym. Jednak, zakładając wieloletnią perspektywę,
a tylko taka powinna być brana
pod uwagę w przypadku monet
czy złota, i tak prędzej czy później zarobimy.
Inne przykłady:
Aktualna cena: 3436 zł
Wzrost ceny monety: 265 %
Cena emisyjna: 940 zł
Nakład: 5000 szt.
Wiek monety: 4394 dni
Źródło: eNumi.pl
Aktualna cena: 79 zł
Wzrost ceny monety: 31 %
Cena emisyjna: 60 zł
Nakład: 78 000 szt.
Wiek monety: 2373 dni
Źródło: eNumi.pl
Aktualna cena: 29 zł
Wzrost ceny monety: 1350 %
Cena emisyjna: 2 zł
Nakład: 500 000 szt.
Wiek monety: 3855 dni
Źródło: eNumi.pl
Alderwood Naturopathic Clinic
• Detoxification
• Clinical Nutrition
• Chinese Medicine
- Acupuncture
- Chinese Herbal Patents
Jolanta
Polewczak
N.D.,M.D.(PL)
Doctor
of Naturopathic Medicine
• Homeopathy
• Western Herbal Medicine
• BOWEN Therapy
Tel: 416- 824-4464
545A Horner Ave., Etobicoke, M8W 2C3
No 20(1010) 15-31/10/2010
Strona 23
XVIII Forum Mediów Polonijnych - Wojnicz
DokoÒczenie ze strony 4
stolarzy Meblo-Artyzm, których
prace dobrze przyjął rynek nie
tyl ko ogólnopolski ale i zagra nica.
Przemiany lat dziewięćdziesiątych otworzyły drzwi do rozwoju
Wojnicza. Liczne przedsięwzięcia są inicjowane, realizowane
bądź wspierane przez samorząd
lokalny w celu podniesienia rangi
miasta i standardu życia jego
mieszkańców.
Zasłużeni Wojniczanie według
„Zeszytów Wojnickich” to:
-Marcin z Wojnicza – Dziekan
na Akademii Krakowskiej w
latach 1448 -1449
- Michał z Wojnicza – profesor
astronomii na Akademii Krakowskiej i altarysta na kolegiacie wojnickiej
- Michał z Bystrzykowa Paryżanin – profesor Akademii Krakow skiej i jej rektor w latach:
1513 – 1514. Autor wielu dzieł z
zakresu filozofii i teologii.
- Stanisław Janaszowic – profesor prawa na Akademii Kra kowskiej (syn szewca). Zmarł w
Wojniczu w 1676 r.
- Teofil Żebrowski – (18001887) – kartograf, budowniczy,
historyk, profesor na Unwiersytecie w Krakowie. Współwydawca
dzieł Jana Długosza.
- Władysław Jordan (1819 –
1891)- uczestnik walk o niepodległość Polski, adiutant gen, Józefa Bema.
- Dr Wiktor Łowczowski (1865
-1939) – lekarz, twórca Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w
Wojniczu
- Gustaw Dobek Gryf Łow czowski (1897-1984) – legionista,
uczestnik I Wojny Światowej,
Wojny Polsko-Bolszewickiej,
Kampanii Francuskiej (1940 r.) i
Kampanii Włoskiej (1944-1945).
Dowódca oswobodzicieli Bolonii
- III Brygady Strzelców Karpackich. Zmarł w Londynie; jego
pro chy zostały sprowadzone do
Pols ki i złożone na Cmentarzu
Legionistów w Łowczówku.
- Dr Stefan Sacha – prawnik,
działacz polityczny, poseł na
sejm, ostatni prezes Stronnictwa
Narodowo-Demokratycznego w
kraju. Rozstrzelany przez hitlerowców w Palmirach.
- O. Antoni Mirochna (19081989) – Franciszkanin, imiona
zakonne: Mieczysław Maria.
Otrzymał święcenia kapłańskie
w Japonii. W 1940 r. został przełożonym klasztoru założonego w
Nagasaki przez (św) Maksymiliana Kolbe. O. Mieczysław założył zgromadzenie opiekujące się
niepełnosprawnymi. Został uhonorowany wysokimi odznaczeniami japońskimi, m.in. Orde rem
Skarbu. Zmarł w Kognai k/Nagasaki.
- Ks. Jan Krolikiewicz – społecznik, założyciel koła PTTK i
Izby Regionalnej w Wojniczu,
popularyzator miejscowych tradycji historycznych, autor wielu
publikacji o Wojniczu.
-Jerzy Chumiński (1934 -2001)
– społecznik o wszechstronnych
za interesowaniach, twórca i re daktor naczelny „Zeszytów Woj-
nic kich”, założyciel i prezes
Towarzystwa Przyjaciół Ziemi
Wojnickiej, działacz na rzecz
ratowania zabytków, szerzenia
wie dzy historycznej i rozwoju
kultury środowiska.
Z inicjatywy ks. Jana Królikiewicza i grupy wojniczan w 1969
r. powstała Izba Regionalna, w
której odbywa się stała ekspozycja tradycji i historii regionu: sala
ilustrująca historię Wojnicza, sala
przedstawiająca izbę wiejską, sala
z wyposażeniem wnętrza domu
mieszczańskiego i czwarta sala
poświęcona jest historii chleba i
lokalnemu rzemiosłu. Od początku swego istnienia Izba tworzona
jest i prowadzona społecznie.
Konsekwencją działalności
samorządu lokalnego w 1994 r.
na podstawie uchwały Rady
Gminy w sprawie określenia herbu Wojnicza było zlecenie opraco wania plastycznego herbu
artyście z UMCS w Lublinie Dariuszowi Dessauer. Herb wywodzi się z najstarszego wyobrażenia napieczętnego z pocz. XVI
w. i z tradycji sięgającej XIX w..
Przedstawia w polu błękitnym
rozciągniętego na złotej kracie
św. Wawrzyńca, którego imię reprezentują złote litery S i L (
Zanctus Laurentius – święty Wawrzyniec) rozmieszczone po obu
stronach kraty. Postać jest barwy
naturalnej a perizonium na biodrach i włosy są srebrne.
W opracowaniu zatytułowanym
„Wojnicz, historia, zabytki”, wydanym przez Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Wojnickiej, autorzy:
Teresa i Witold Dumanowie wraz
z Anną Kisielewicz jako ciekawe
miejsca w gminie Wojnicz wy mienili:
1. Kościół kolegiacki św.
Wawrzyńca i dzwonnica z XVI
w.
2. Kościół św. Leonarda
3. Pałac Dąmbskich z XIX w.
4. Dwór Jordanów z XIX w.
5. Dwór Stadnickich z XVIII w.
6. Kaplica Matki Boskiej
Loretańskiej
7. Wały obronne grodu kasztelańskiego
8. Cmentarze
9.Cmentarze Wojenne z I
Wojny Światowej
10. Pomnik Lotników Alinc kich w Dębinie Zakrzowskiej
11. Kapliczka św. Piotra i Pawła w Biadolinach Radłowskich
12. Kapliczka św. Stanisława w
Biadolinach Radłowskich
13. Figura św. Jerzego w Wielkiej Wsi
14. Panieńska Góra
15. Kamienny krzyż w Zakrzowie upamiętniający wydarzenia z
okresu chłopskiej rabacji.
Zabytki wyróżnione opisem
przez autorów publikacji to m.in:
Wały grodziska - istnieje tutaj
gród założony w X wieku na
południe od Rynku i krawędzi
terasy Dunajca. Otoczony został
podwójnymi wałami drewnianoziem nymi i fosą. Wały grodu
woj nic kiego są ważnym zabyt kiem fortyfikacyjnym. Oprócz
wałów grodziska zachowały się
także wały miejskie.
Dzwonnica - zaliczana jest do
II grupy zabytków. Dzwony były
dwukrotnie rekwirowane: raz
przez władze austriackie w czasie
I wojny światowej i drugi raz
przez władze niemieckie w czasie
hitlerowskiej okupacji. Dzwonnica była wzniesiona w XIV w.
przy kościele św. Wawrzyńca.
Jest to drewniana konstrukcja o
kształcie słupa z nadwieszoną
izbi cą gontem krytą. Poddana
gruntownej renowacji w 1923 r.
Kościół prafialny p.w. św.
Wawrzyńca - zaliczany do zabytków grupy II, został wybudowany w XV w. z inicjatywy Jana z
Oniowa, rektora Akademii Krakowskiej i archidiakona krakowskiego. Po pożarze w 1752 r.
grun to wnie odbudowany, od
1936 r. trzynawowy. Prezbite rium zrekonstruowane po zniszcze niach I Wojny Światowej
zachowało charakter gotycki. Na
uwagę zasługują: chrzcielnica z
XV w., monstrancja wieżyczkowa
z 1613 r., wielki ołtarz z 1754 r.
(cenny zabytek snycertwa rokoku) freski Jana Neydorfera z 1767
r., obrazy Tadeusza Konicza z II
połowy XVIII w.
Kościół p.w. św. Leonarda,
drewniany, kryty gontem, z XIV
w. Na skutek dokonywanych
remontów w XVIII i XIX w.
zatracił swój pierwotny charakter.
Na strychu znajduje się dzwon z
1655 r. odlany w pracowni Heroldta. Jest to jedyny dzwon jaki
uchronił się od rekwizacji w czasie I i II wojny światowej. W
1996 r. przyniesiono na plac kościelny odnowioną figurę Matki
Boskiej Wniebowziętej. W latach
1997 - 1998 poddano konserwacji
zabytkowe ołtarze. W 1999 sprowadzono relikwie św. Kingi.
Wojnicz jest zaliczany do najstarszych miast polskich. Twierdzę, że jego historia jest godna
bliższego poznania i miasto zasługuje na uwagę inwestorów.
Potrzebne są tutaj bardzo duże
fundusze by móc przywrócic mu
dawny, tradycyjny charakter i
popularyzować jego bogatą i
odległą historię. Jest potrzeba nie
lada inwencyjności i konsekwencji w działalniu by zatrzeć pozostałości niszczycielskiej polityki
niechętnych do kultywowania
tradycji historii regionu oraz jego
rozwoju.
Podjął się tego zadania Bur mistrz mgr Zbigniew Nosek,
który od 20 lat niezmiennie zajmuje to odpowiedzialne i wymagające dużej operatywności stanowisko. słowienia.
Zofia Lachowicz
POLISH-CANADIAN
INDEPENDENT COURIER
SEMI-MONTHLY
WYDAWCA-PUBLISHER
Nowy Kurier Inc.
REDAKTOR NACZELNY:
JolantaCabaj
REKLAM/ADVERTISING
Cell: 647-886-1804
Email: zkopc549@rogers.com
REDAKCJI/ADDRESS
OF EDITORIAL BOARD:
12 Foch Ave, Toronto, ON
M8W 3X1 (Canada)
Tel/Fax: . (416) 259-4353
E-mail: zkopc549@rogers.com
website:
www.nowykurier.com
PUBLICYSCI
/CONTRIBUTORS:
Wiesław Bla schke (Polska),
Majka Bochnia, Wojciech Błasiak,
Henryk Bugłacki (Polska), Izabella
Bukraba -Rylska (Polska), Winicjusz Gurecki, Jan Jekiełek, Zofia
Lachowicz, Gra żyna Majka
(Polska), Elżbieta Marciń czak Leppek, Zbigniew Moszumański,
Wiesław Piec hoc ki (Au stria),
Zenowiusz Ponarski, Kazimierz Z.
Poznañski (USA), Jerzy Przystawa
(Polska), Barbara Sharratt, Krystyna Starczak-Kozłowska, Edward
Sołtys, Leszek Szymowski (Polska),
Tade usz Szczęsny, An drzej Tar gow ski (USA), Alek sandra
Ziółkowska -Boehm (USA), Janusz
Zuziak (Polska)
Redakcja nie odpowiada za treúÊ
zamieszczonyvch reklam.
Teksty zawierajπce numery telefonÛw sπ tekstami reklamowymi.
Zamieszczone materia≥y nie zaw sze
odzwierciedlajπ poglπdy Redakcji.
Prz edruk bez z ez w olenia Re dakcji zabroniony
Za≥oøona/Established in 1972
Strona 24
15-31/10/ 2010 No.20(1010)