Bartek, by lepiej poznać świat. BARTEK Szkolna
Transcription
Bartek, by lepiej poznać świat. BARTEK Szkolna
Numer 3 Rok 2013/2014 Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych! Bartek, by lepiej poznać świat. BARTEK Szkolna gazetka Gimnazjum nr 7 im. Bartosza Głowackiego w Krakowie Z okazji zbliżających się Świąt Wielkanocnych najserdeczniejsze życzenia: dużo zdrowia, radości i pogody ducha życzy redakcja gazetki „BARTEK” ! ZWYCZAJE I TRADYCJE WIELKANOCNE – przypominamy Palemki na szczęście Wielki Tydzień zaczyna się Niedzielą Palmową. Kiedyś nazywano ją kwietną lub wierzbną. Palemki – rózgi wierzbowe, gałązki bukszpanu, malin, porzeczek – ozdabiano kwiatkami, mchem, ziołami, kolorowymi piórkami. Po poświeceniu palemki biło się nią lekko domowników, by zapewnić im szczęście na cały rok. Połknięcie jednej poświęconej bazi wróżyło zdrowie i bogactwo. Zatknięte za obraz lub włożone do wazonów palemki chroniły mieszkanie przed nieszczęściem i złośliwością sąsiadów. Świąteczne porządki Przed Wielkanocą robimy wielkie świąteczne porządki nie tylko po to, by mieszkanie lśniło czystością. Porządki mają także symboliczne znaczenie – wymiatamy z mieszkania zimę, a wraz z nią wszelkie zło i choroby. Topienie Judasza Kolejnym ważnym dniem Wielkiego Tygodnia jest Wielka Środa. Młodzież, zwłaszcza chłopcy, topili tego dnia Judasza. Ze słomy i starych ubrań robiono wielka kukłę, którą następnie wleczono na łańcuchach po całej okolicy. Przy drodze ustawiali się gapie, którzy okładali kukłę kijami. Na koniec wrzucano „zdrajcę” do stawu lub bagienka. Wymierzanej w ten sposób sprawiedliwości stawało się zadość. Wielkie grzechotanie Kiedy milkły kościelne dzwony, rozlegał się dźwięk kołatek. Obyczaj ten był okazja do urządzania psot. Młodzież biegała po mieście z grzechotkami, hałasując i strasząc przechodniów. Do dziś zachował się zwyczaj obdarowywania dzieci w Wielkim Tygodniu grzechotkami. Pogrzeb żuru Ostatnie dwa dni postu były wielkim przygotowaniem do święta. W te dni robiono „pogrzeb żuru” – potrawy spożywanej przez cały post. Kiedy więc zbliżał się czas radości i zabawy, sagany żuru wylewano na ziemię. Wieszanie śledzia W równie widowiskowy sposób rozstawano się też ze śledziem – kolejnym symbolem wielkiego postu. Z wielką radością i satysfakcją „wieszano” go, czyli przybijano rybę do drzewa. W ten sposób karano śledzia za to, że przez sześć niedziel „wyganiał” z jadłospisu mięso. Święconka Wielka Sobota była dniem radosnego oczekiwania. Koniecznie należało tego dnia poświęcić koszyczek (albo wielki kosz) z jedzeniem. Nie mogło w nim zabraknąć baranka (symbolu Chrystusa Zmartwychwstałego), mięsa i wędlin (na znak, że kończy się post) . Święcono też chrzan, – bo „gorycz męki Pańskiej i śmierci została zwyciężona przez słodycz zmartwychwstania”, masło – oznakę dobrobytu – i jajka – symbol narodzenia. Święconkę jadło się następnego dnia, po rezurekcji. Tego dnia święcono też wodę. Wielka Niedziela – dzień radości W Wielką Niedzielę poranny huk petard i dźwięk dzwonów miał obudzić śpiących w Tatrach rycerzy, poruszyć zatwardziałe serca skąpców i złośliwych sąsiadów. Po rezurekcji zasiadano do świątecznego śniadania. Najpierw dzielono się jajkiem. Na stole nie mogło zabraknąć baby wielkanocnej i dziada, czyli mazurka. Lany poniedziałek Lany poniedziałek, śmigus-dyngus, święto lejka – to zabawa, którą wszyscy doskonałe znamy. Oblewać można było wszystkich i wszędzie. Zmoczone tego dnia panny miały większe szanse na zamążpójście. A jeśli któraś się obraziła – to nieprędko znalazła męża. Wykupić się można było od oblewania pisanką – stąd każda panna starała się, by jej kraszanka była najpiękniejsza. Chłopak, wręczając tego dnia pannie pisankę, dawał jej do zrozumienia, że mu się podoba. Wielkanocne jajo Jajo – króluje na wielkanocnym stole, jest symbolem życia i odrodzenia. Tradycja pisanek i dzielenia się święconym jajkiem sięga daleko w przeszłość. Już starożytni Persowie wiosną darowali swoim bliskim czerwono barwione jaja. Zwyczaj ten przyjęli od nich Grecy i Rzymianie. Rumuńskie przysłowie ludowe mówi:, „Jeśli my, chrześcijanie zaprzestaniemy barwienia jaj na czerwono, wówczas nastąpi koniec świata”. Czerwone pisanki mają ponoć moc magiczną i odpędzają złe uroki, są symbolem serca i miłości. Jajko jest formą najbardziej doskonałą. Zawiera wszystkie konieczne dla odżywienia organizmu składniki: białko, tłuszcz, sole mineralne i witaminy. Ma około 100 kalorii . Wielkanoc Przygotowanie wielkanocnego koszyczka jest od wieków polską tradycją. Miliony Polaków w Wielką Sobotę pójdą do kościołów, pod krzyże i kapliczki, aby kapłan mógł poświęcić symboliczne potrawy. W czasie świątecznego śniadania są one równie ważne jak bożonarodzeniowy opłatek. Koszyczek wielkanocny Co powinno się w nim znajdować? Tradycyjne produkty : chleb - to pokarm podstawowy symbolizujący Ciało Chrystusa, gwarantujący dobrobyt i pomyślność. Święci się zwykle kilka kromek chleba. Wędlina - zapewnia zdrowie, płodność i dostatek. Święci się przede wszystkim wyroby wieprzowe, np. kawałek szynki, kiełbasy. Jajko - jest znakiem zwycięstwa nad śmiercią, odradzającego się życia i płodności. Do koszyczka wkłada się jajka ugotowane na twardo. Najczęściej pomalowane. Baranek - oznacza pokorę i łagodność. Ten z czerwoną chorągiewką jest symbolem Chrystusa Zmartwychwstałego. Sól - oznacza prostotę życia. Dodaje potrawom smaku, chroni przed zepsuciem i ma właściwości oczyszczające. Kiedyś wierzono, że potrafi odstraszyć zło. Pieprz - zwykle święci się zmielony pieprz czarny – symbol gorzkich ziół. Posypujemy nim (i solą) jajko, którym dzielimy się w świąteczną niedzielę. Ciasto - pojawiło się w koszyczkach dość niedawno. Jest znakiem umiejętności i doskonałości. Najlepiej włożyć do koszyczka np. kawałek drożdżowej baby domowego wypieku. Często do święconki dodawane są także słodycze i owoce, ale możesz włożyć do koszyczka również to, co lubisz najbardziej i co ma dla ciebie symboliczne znaczenie. Nikola Fryt, 3c PRZEPISY NA WIELKANOC KRUCHE, ZIOŁOWE BABECZKI Z JAJKIEM Składniki: CIASTO 250 g mąki pszennej 125 g masła albo margaryny 1 jajko 1 łyżeczka suszonej bazylii 1 łyżeczka pieprzu ziołowego 1/3 łyżeczki soli 1/2 łyżeczki papryki słodkiej NADZIENIE 5 jajek pęczek szczypiorku kilka łyżeczek majonezu do smaku: sól, pieprz ziołowy Sposób przygotowania: 1. Mąkę zmieszać z przyprawami, dodać pokrojone na kawałeczki bardzo zimne masło, posiekać. Wbić jajko i zagnieść ciasto. 2. Ciasto włożyć do foliowego woreczka i odłożyć do lodówki na ok. 30 min. 3. Następnie rozwałkować lekko podsypując mąką i włożyć do foremki. 4. Piec ok. 15 min. w piekarniku nagrzanym do 200 stopni, a potem ostudzić. 5. Jajka ugotować na twardo, obrać i pokroić w drobną kosteczkę. 6. Szczypiorek umyć i drobno posiekać. 7. Dodać majonez i szczypiorek do jajek. Doprawić do smaku. 8. Nałożyć porcje sałatki jajecznej do wystudzonych babeczek. Przybrać szczypiorkiem. http://www.mojegotowanie.pl BABECZKI Z OWOCAMI Składniki: CIASTO: 1/2 kost. margaryny, 1 1/2 szkl. mąki pszennej, 1/3 szkl. cukru, łyżeczka cukru waniliowego, jajko, płaska łyżeczka proszku do pieczenia KREM: 2/3 szkl. śmietany 30%, łyżeczka cukru pudru, owoce (maliny, jagody, poziomki, truskawki). Sposób przygotowania: 1. Ze składników zagnieść gładkie ciasto. Zawinąć w folię aluminiową i włożyć na pół godz do lodówki. Foremki do babeczek natłuścić i cienko wysypać mąką. Ciasto rozwałkować, wylepić babeczki. Piec 15 min w temp. 200st. Lekko przestudzić i wyjąć z foremek. 2. Śmietanę ubić z cukrem, ponakładać do babeczek. Udekorować owocami. Smacznego!!! http://www.mojegotowanie.pl Wieczornica patriotyczna Dnia 9 stycznia w naszej szkole odbyła się Wieczornica Patriotyczna, zorganizowana przez uczniów klasy 2„a” w ramach projektu edukacyjnego, zbiegająca się również z inauguracją odremontowanej sali gimnastycznej. Pan Wacław Zubik - inspektor nadzorujący remont ze strony ZEO mógł osobiście przedstawić efekty prac budowlanoremontowych. Celem spotkania był powrót do historii naszego kraju poprzez pieśni i piosenki patriotyczne wykonywane przez solistów i chór szkolny pod kierunkiem pani Edyty Chorobik. Zobaczyć można było również krótkie scenki odgrywane przez uczniów, przypominające Rozbiory Polski - pokazane przez trzy uczennice w sposób tanecznomuzyczny kazały się bardzo dobrym pomysłem. Jednak można było nie tylko wysłuchać, ale też usłyszeć o waleczności naszego kraju z krótkich a zarazem emocjonujących opowiadań naszych kolegów. Gościem specjalnym był zastępca Prezydenta Miasta Krakowa ds. edukacji, pan Tadeusz Matusz, przedstawiciele Urzędu i Rady Miasta Krakowa - inspektor Ds. Młodzieży Wydziału Spraw Społecznych, pan Tomasz Talaczyński, pani Magdalena Bassara, - Radna Miasta Krakowa, pani Maria Szafraniec Przewodnicząca Komisji Edukacji w Dzielnicy II, pani Agnieszka Pasieka - Radna Dzielnicy II, pan Tadeusz Czarny - Dyrektor Zespołu Ekonomiki Oświaty oraz osoby blisko związane z Dąbiem - ks. Proboszcz Paweł Gawron, ks. Ryszard Barański, pani Dorota Gondek -Dyrektor SP Nr 18, pan Marek Bytowski-Przewodniczący Rady Rodziców Gimnazjum 7, a także rodzice i przyjaciele naszej szkoły. Wieczór ten przypomniał wszystkim trudne, ale piękne dzieje naszego narodu. Wspaniała lekcja historii na długo pozostanie w naszej pamięci. Kinga Materna kl. 2b Nadzieja Nadzieja to dziwne uczucie. Przeciwieństwo zdrowego rozsądku. Czasem dodaje sił, innym razem przeszkadza w trzeźwym spojrzeniu na istotę rzeczy. Korzystamy z niej, aby usprawiedliwić nieprzemyślane czyny i przeganiamy precz, kiedy może stać się rozstrzygającym argumentem w podjęciu poważnej decyzji. Można rozsądnie ocenić iluzoryczność szans, że coś się wydarzy, lecz nie przestawać wierzyć. A można na przykład utracić nadzieję na cokolwiek, poddać się, tylko po to, by chwilę później to „cokolwiek” osiągnąć. Dlaczego mamy nadzieję? I dlaczego jednych utrata nadziei prowadzi do rozpaczy, a dla innych to droga do przejrzenia na oczy? Czy siła naszej nadziei wpływa na pewność tego, że nasze życzenie się spełni? Zbyt wiele pytań. Każdy odpowiada na nie, opierając się na własnych doświadczeniach. Jednak jedno zawsze można powiedzieć: nadzieja to dziwne uczucie. Jakub Olsza, 2b Odyseja umysłu Zacznijmy od tego, że Odysei nie da się opisać w dwóch słowach. Jest to jeden wielki ,,spontan'', gdzie nie wiesz, czego się spodziewać, ale gdy już to się wydarzy, jest to fura radości i odkrycie swoich nowych talentów. W całą Odyseję wciągnęła mnie ( i nie tylko) Pani Maćkowiak. Nie miałem wtedy pojęcia, na co się piszę. Słyszałem tylko o tym, że jest to forma projektu szkolnego, która wybiega trochę typem od tych zwykłych projektów. Nasze pierwsze spotkanie polegało na poznaniu bardzo miłej drugiej odysejowej trenerki, Pani Weroniki, która w czasie trwania Odysei bardzo nam pomogła. Trzeba było wybrać jeden z pięciu problemów długoterminowych, które były narzucone. Nasza drużyna wybrała problem najbardziej teatralny. Przy każdych następnych spotkaniach wymyślaliśmy bohaterów i fabułę przedstawienia. Jak już skończyliśmy , trzeba było się wziąć za tworzenie kostiumów i scenografii, a do tego potrzebowaliśmy materiałów. I tu zaczyna się problem, bo skąd je wziąć ? Są trzy sposoby: kupić, dostać od kogoś lub wygrzebać ze śmietnika. Najlepiej wybrać trzecią opcję, ponieważ jest limit kosztów którego nie wolno przekroczyć. Składowaliśmy wszystkie ,,skarby'', jakie znaleźliśmy: kartony, kable, druty, płachty, prześcieradła, butelki i wiele, wiele innych bardziej rozmaitych przedmiotów. I tu jest druga część, sklejanie wszystkiego do kupy. Nie było to wcale takie proste, bo co chwilę pojawiały się problemy: brakowało materiałów, albo coś się psuło i trzeba było zaczynać odnowa już z innym pomysłem. Następnie powstał scenariusz , który należało podzielić na role odpowiednie do charakteru , kto by co umiał zagrać najlepiej. Po około miesiącu zaczęły się próby ze scenariuszem. Trzeba było znać cały na pamięć, bo gdyby kolega zapomniał roli, można było mu szybko pomóc. Rola na pamięć i występ przed rodzicami. Następnie próby wnoszenia scenografii i eliminacje regionalne. Sprzęt przewieziony, ostatnie poprawki i powtórzenia scenariusza. Wchodzimy na scenę, czas start i się zaczęło. Po występie sędziowie podchodzą i dopytują się ,,jak coś zrobiliśmy,, i ,,z czego to jest”. Kilka godzin mija i trzeba iść na ,,spontana”. Najmniej atrakcyjną , ale i najfajniejszą rzeczą w spontanach jest to, że nie wiesz, czego się spodziewać. Trener dostaje punktację i „puff” przechodzimy dalej, do finałów krajowych. Trzeba wszystko poprawić i dorobić. My zmieniliśmy połowę scenografii na tydzień przed wyjazdem na finały do Gdańska. Teraz pytanie: skąd wziąć pieniądze na wyjazd? I tu pomogła nam Pani dyrektor Iwona Janek dając dofinansowanie, dzięki któremu mieliśmy szansę iść dalej. Więc wszystko do busa i w drogę. Dojechaliśmy do Gdańska. Przenocowała nas Pani Weronika w swoim mieszkaniu, dzięki czemu mieliśmy obniżone koszty wyjazdu. Finały wyglądały tak samo jak w Krakowie nie wliczając gali finałowej i tego, że nie wygraliśmy. :( Odyseja nauczyła mnie współpracy w drużynie i tego, że nie zawsze wszystko się ułoży tak, jak by się chciało, ale trzeba starać się iść dalej. Drodzy przyszli Odyseusze! Jeśli uważacie, że Wasze pomysły nie są wystarczająco dobre, to skonsultujcie je najpierw z kimś z drużyny – może tam uzyskacie pomoc i wszystko okaże się proste… I jeszcze jedno: pewnie będzie Cię drażnić, ze to tyle czasu w to włożyłeś/łaś i nic z tego nie wyszło. Trzeba być odpowiedzialnym , obowiązkowym i pełnym wiary, a na finałach w Ameryce powiesz ,,opłacało się''… Kacper Węglarek, 2b. „Odyseja Umysłu oczami Odyseusza” O „Odysei Umysłu” dowiedziałem się przypadkiem. Szukałem grupy osób do projektu edukacyjnego, który mamy realizować w drugich klasach jednak nie znalazłem nikogo do mojej grupy. Więc zacząłem się dowiadywać, co to jest ta Odyseja. Moje pierwsze wrażenia jakie przeżyłem były bardzo dziwne. Wszystko to było zwariowane i dlatego czułem się nieswojo. Ale pomyślałem sobie, że mogę czasami zrobić coś innego i trochę się powygłupiać. Naszymi trenerkami była pani Agata, którą znałem oraz pani Weronika Świsłocka, która okazała się bardzo miłą osobą. Na początku przygotowań robiliśmy pełno zadań spontanicznych. Uczyły one nas logicznego myślenia, współpracy w naszej paczce, poprawnej wymowy, skupienia a także wielu innych przydatnych rzeczy. Naszą mocną stroną był spontan manualny jak na chłopaków przystało. Ale musimy mieć też słabsze strony, którymi był słowny i słowno - manualny. Prawie nigdy nie udawało nam się zmieścić w czasie przy pierwszej próbie. Dopiero po przemyśleniu zadania i zrobienia go od nowa szło nam lepiej. Ale Odyseja to nie tylko spontany, to także problem długoterminowy. Na sam wybór problemu poświęciliśmy ze 4 godziny, a co dopiero wymyślenie scenariusza. Mieliśmy masę pomysłów na społeczność a każdy zapisywaliśmy, ponieważ jak mówią nasze trenerki „Każdy pomysł jest dobry, ale są też od niego lepsze”. Później wykreślaliśmy nasze pomysły i wyszedł jeden z najdziwniejszych pomysłów czyli – JAJKA. No i zaczęło się wymyślanie zagrożenia, przez które jajka czują się zagrożone, wiadomość i tak dalej, i tak dalej. A później najdłuższy etap, czyli budowa naszej scenografii. Większość z nas lubi majsterkować, więc zaczęliśmy wymyślać różne sposoby na nasze kostiumy, rekwizyty i dekoracje. Każdy czymś się zajmował i nasz czas szybko minął. Oczywiście przed eliminacjami regionalnymi zostawaliśmy bardzo długo w szkole, żeby wszystko dopracować na ostatni guzik. I nastały eliminacje regionalne, przed którymi każdy bardzo się stresował. Zaczęliśmy wszystkie rzeczy składać w całość a później mieliśmy przedstawienie naszego problemu długoterminowego. Nasza scena okazała się mała, więc jeszcze przed wejściem wymontowaliśmy parę elementów z koszyka wielkanocnego. Wszystko poszło po naszej myśli jedynie czasami zapominaliśmy trochę tekstu, ale jakoś się wyratowaliśmy. Jajko, które było rozbite na głowie Bartka prawie trafiło w sędziów! Na szczęście trafiło tylko na kawałek stołu :D. Po problemie długoterminowym wszystko zapakowaliśmy do samochodów i poszliśmy na przedstawienia innych drużyn. Po oglądaniu przyszedł czas na SPONTANA. Po zarejestrowaniu się trafiliśmy do pokoju zabaw, gdzie uczestniczyliśmy w mini spontanach, które miały nas rozgrzać. Czekaliśmy długo i z wielką niecierpliwością. Przyszedł czas spontana, którym był manual. Bardzo się z tego powodu ucieszyliśmy. Uważam, że nasza współpraca w drużynie zasługiwała na 20/20 pkt, za co bardzo dziękuję mojej całej drużynie. Oczywiście nie gorzej poszło nam wykonanie go. Był to najlepiej wykonany spontan w naszym problemie i kategorii wiekowej! Zrobiliśmy naszym trenerkom psikusa i po skończonym spontanie mieliśmy smutne miny. Następnie mieliśmy czas wolny i chodziliśmy sobie po okolicy. Nadszedł czas na galę finałową. Była ona ładnie zorganizowana. I na koniec nadszedł czas na ogłoszenie wyników. Gdy zobaczyliśmy, że przeszliśmy, wszyscy poddali się szałowi radości (po drodze staranowaliśmy kilka osób :) ). Od razu zadzwoniliśmy do naszej pani wychowawczyni i pani dyrektor. Byliśmy baaaardzo szczęśliwi. No i zaczął się drugi etap, czyli przygotowania do finałów ogólnopolskich. Okazało się, że zmieniliśmy ponad połowę scenografii na nową. No i pojechaliśmy do Gdańska, po wcześniejszym rozmontowaniu scenografii, aby zmieściła się do busa. Jechaliśmy około 9-10 godzin, co według mnie jest dość krótko. Droga minęła przyjemnie i szczęśliwie. Po przyjeździe poszliśmy tradycyjnie nad morze, gdzie przemokły mi buty :). Dziękujemy bardzo pani Weronice i jej babci za przenocowanie nas. Nazajutrz mieliśmy problem długoterminowy - poszedł on nam lepiej ,ale niestety to nie wystarczyło, by zakwalifikować się dalej :(. W niedzielę mieliśmy spontana, który niestety poszedł nam słabo. Był to problem słowno – manualny. Cały czas oczywiście mieliśmy wolne i chodziliśmy na przedstawienia i po mieście. Nasza drużyna partnerska była od nas młodsza, ale też ładnie przygotowała swój problem. Po przedstawieniu daliśmy im prezenty, które podarowała nam nasza miła pani Dyrektor, która także dofinansowała naszą całą Odyseję, za co Jej bardzo dziękujemy. Gala finałowa była przygotowana super. Występowali tam różni aktorzy. Bardzo podobał mi się występ yoyistów, ponieważ także to ćwiczę (dopiero zaczynam). Po gali szybko zapakowaliśmy się do busa i pojechaliśmy do Krakowa. Droga z powrotem była jeszcze szybsza. Trwała zaledwie 6-7 godzin. „ I tak zakończyła się historia wielkanocnych pisanek. Dzielne jajka wróciły z podróży, a następnie wszyscy dobrze to wspominali”. Osoby, które chcą się wybrać w odysejową podróż niech wiedzą, że na odyseję trzeba poświęcić dużo czasu, ale zabawy jest jeszcze więcej. Tomasz Noworyta 2B Wycieczka do Londynu Chcę się z Wami podzielić wrażeniami z niezwykłej wycieczki – wycieczki do LONDYNU! Do Anglii pojechało około 40 osób z naszej szkoły wraz wszystkimi paniami od języka angielskiego. Wycieczka odbyła się w dniach 26-31 marca tego roku. Po długiej podróży i nieprzespanej nocy czekała nas niespodzianka: pobudka około 6. rano i wielkie zwiedzanie! Najpierw udaliśmy się do pięknego zielonego parku Greenwich, z którego rozpościera się piękny widok na Londyn. Znajduję się tam również obserwatorium i przebiega południk 0 stopni. Potem udaliśmy się do Tower Bridge i odwiedziliśmy City, gdzie było mnóstwo wielkich szklanych budynków. Prawie cały ten dzień jeździliśmy metrem. Fajnie byłoby, gdyby nasze tramwaje były takie szybkie jak metro, ale cóż ... Po całym dniu zmęczeni i na dodatek zdenerwowani zastanawialiśmy się, u jakiej rodziny i jak będziemy mieszkać i jacy będą nasi gospodarze. Ku mojemu zdziwieniu ja akurat trafiłam do rodziny hinduskiej, ale wszystko było ok – pan, który się nami opiekował był miły i dobrze mówił po angielsku. W następnych dniach odwiedziliśmy wszystkie ważne zabytki i miejsca jak Christ Church Cathedral, Saint Pauls Cathedral, Oxford, Madame Tussaunds, London Aye, największy sklep z zabawkami na świecie, Natural History Museum, Sience Museum, China Town, Trafalgar Square, Britisch Museun i wiele innych, ciekawych miejsc. Chodziliśmy bardzo dużo, więc wszystkich bolały nogi i jak była okazja, wszyscy siadali gdzie popadło... Mieliśmy też dużo czasu wolnego, w którym często chodziliśmy do McDonalds. Według mnie najbardziej ekscytująca była przejażdżka w London Aye . Z kapsuły był piękny widok na Londyn z każdej strony. Bardzo fajnie było w Madame Tussaunds - wszyscy tam robili mnóstwo zdjęć z figurami największych celebrytów, sportowców, muzyków, aktorów. Bardzo mi się podobało w China Town - to tak , jakbym naprawdę była w Chinach . Może to dlatego też, że było tam mnóstwo Chińczyków i Japończyków. Muzea też były ciekawe, ale były bardzo duże , dlatego mało komu chciało się po nich chodzić, więc większość chętnie się zbierała na kawkę w kawiarni zamiast chodzić oglądać obrazy… Byliśmy też w Prinmarku, w którym prawie każda dziewczyna sobie „zaszalała” i kupiła parę fajnych ciuchów . Ogólnie Londyn jest bardzo pięknym i zielonym miastem . Bardzo się cieszę, że pojechałam na tę wycieczkę. Gabriela Maciejko, 1b. Warsztaty językowe w Londynie Dnia 26 marca o godzinie 7:30 wyruszyliśmy w drogę do Londynu. Jechaliśmy przez Niemcy, Holandię, Belgię aż do Francji, do portu w Calais ,gdzie promem przez Ocean Atlantycki dopłynęliśmy do portu w Dover w Anglii. O godzinie 8 zaczęliśmy zwiedzanie od Greenwich, gdzie mogliśmy stanąć na obu półkulach jednocześnie. Następnie metrem dojechaliśmy do pełnego wieżowców centrum w City. W tym dniu zobaczyliśmy też klejnoty koronne w Tower of London, a także przeszliśmy przez słynny most Tower Bridge, skąd spacerując nad Tamizą podziwialiśmy architekturę szekspirowskiego teatru The Globe. Zobaczyliśmy także kilka obrazów Picassa w Tate Gallery. Dzień zakończyliśmy spotkaniem z rodziną goszczącą nas i z … ciepłym posiłkiem. W piątek pełni wczorajszych wrażeń, dojechaliśmy pod Muzeum Historii Naturalnej (Natural Histoy Museum), którym po zwiedzeniu byliśmy zachwyceni, stamtąd przeszliśmy do Muzeum Nauki i Techniki (Science Museum). Zaliczyliśmy także Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud’s, gdzie również bardzo nam się podobało i narobiliśmy mnóstwo zdjęć ze sławami… Stamtąd na London Eyeł widoki z kapsuły były niesamowite. Po drodze wstąpiliśmy na Baker Street, żeby zobaczyć, gdzie mieszkał słynny detektyw S. Holmes. Sobotę spędziliśmy w Oxfordzie. Zwiedziliśmy St.John’s College, mieliśmy także zobaczyć uniwersytecki hall w St. Christ's College, który był wykorzystywany jako jadalnia w Hogwarcie w serii filmów o Harrym Potterze, ale niestety odbywała się tam konferencja i budynek był zamknięty dla zwiedzających. King’s College, Trinity College, Fitzwilliam Museum, Great St. Mary’s Church, Holly Sepulchre Round Church … Po zwiedzeniu zatrzymaliśmy się w mieście, gdzie był czas na zakupy. Dzień się udał, a pogoda nam dopisała- zakończyliśmy go powrotem do Londynu. Nasz ostatni dzień warsztatów (niedziela), to długi spacer przez Londyn, koło budynków parlamentu u stóp Big Bena. Zwiedziliśmy też królewską katedrę i opactwo w Westminsterze. Mieliśmy także okazję zobaczyć zmiany wart przed pałacem Buckingham. Następnie przeszliśmy przez chińską dzielnicę Soho, potem wstąpiliśmy do największego sklepu z zabawkami Hamley's gdzie każdy choć na chwilę wrócił do dzieciństwa. Pod koniec dnia przeszliśmy przez ogromne British Museuma. Pózniej udaliśmy się do Primarku, gdzie mieliśmy trochę czasu wolnego na zakupy. Na koniec spacerem po Hyde Parku dotarliśmy do autokaru. W drodze powrotnej uzupełnialiśmy zeszyty warsztatowe, które ocenione zostały przez przewodnika i nauczycieli. Wróciliśmy zmęczeni ale zadowoleni. Warsztaty językowe w Londynie okazały się być świetną przygodą dla nas wszystkich - zobaczyliśmy wiele i zdobyliśmy ogromną wiedzę oraz mieliśmy okazję podszlifować język angielski. Jesteśmy zadowoleni z wycieczki i nie żałujemy - naprawdę było warto tam pojechać. Zostały nam świetne wspomnienia i przepiękne zdjęcia. Monika Szczutkowska i Karolina Mrożkiewicz CZY WARTO BYĆ PATRIOTĄ? Patriotyzm. Co to takiego właściwie jest? Na pytanie o patriotyzm często padają odpowiedzi , że jest to miłość do Ojczyzny, walka w jej obronie oraz gotowość poświęcenia życia dla niej. Takie myślenie jest uzasadnione, gdy nawiązujemy do historii Polski, do czasów wojen i powstań. Patriotyzm jest dziś słowem teoretycznie zapomnianym i nieużywanym. Część społeczeństwa nawet nie zdaje sobie sprawy, jak wielkie znaczenie ma to słowo. Co zatem kryje się pod tym hasłem? Patriotyzm to postawa charakteryzująca się poczuciem szacunku, umiłowania i oddania względem ojczyzny. Charakteryzuje się też przedkładaniem celów ważnych dla ojczyzny nad osobistymi, a w skrajnych przypadkach gotowością do poświęcenia własnego zdrowia lub życia. Różni się od szowinizmu czy nacjonalizmu tym, że szanuje i toleruje inne narody. Dawniej patriotyzm okazywano broniąc swojego kraju, walcząc o niepodległość oraz szerząc tradycje, kulturę i obyczaje wśród młodych pokoleń. Taką sytuację przedstawił Aleksander Kamiński w lekturze „Kamienie na szaniec”. Głowni bohaterowie to trzej nastolatkowie, którzy w czasie drugiej wojny światowej stają do walki z okupantami, gotowi poświęcić swoje życie za ojczyznę, miłość, przyjaźń oraz rodzinę. Aleksander Kamiński wspaniale przedstawił postawę Polaków podczas walki o niepodległość kraju i wolność. Mimo upływu czasu postawa ta nie straciła na wartości. Współczesny patriotyzm przejawia się przez wypełnianie obowiązków obywatelskich, służbę w wojsku, płacenie podatków, ochronę środowiska oraz troskę o dobre imię rodaków. Patriota to człowiek, który dobrowolnie interesuje się przyszłością kraju, jego dorobkiem kulturowym i gospodarczym, a także tradycjami. Poznaje życiorysy zasłużonych rodaków, ważne daty historyczne oraz przestrzega świąt narodowych. Patriotyzm to także szacunek składany symbolom narodowym – godłu, fladze i hymnowi. Można go okazywać w bardzo prostych gestach, np. stojąc na baczność podczas odśpiewywania hymnu narodowego czy obchodzenia świąt narodowych lub wywieszania flag wtedy, gdy to konieczne. Patriotyzm może oznaczać również troskę o dojrzałość psychiczną, moralną i duchową człowieka. Taką przemianę przeszedł Marcin Borowicz – główny bohater powieści Stefana Żeromskiego „Syzyfowe prace”. Z początku był małym, niedoświadczonym życiowo chłopcem, który bez oporu poddawał się rusyfikacji. Po kilku latach, kiedy był świadkiem wielu nowych sytuacji, np. recytacji „Reduty Ordona” przez Bernarda Zygiera i dojrzał, sprzeciwił się zaborcom i rozpoczął walkę w obronie Ojczyzny. To właśnie młodzież wpływa na losy naszego kraju. Najłatwiej jest po prostu wyjechać za granicę w poszukiwaniu nowego życia. Jednak takie postępowanie nie oznacza, że przestajemy być patriotami. W Ten sposób możemy szerzyć swoją kulturę, obyczaje i tradycje wśród innych narodów i chwalić się naszym dorobkiem kulturowym. Prawdziwy patriota to także człowiek przeciwstawiający się nadużyciom władzy, korupcji, niekompetencji, organizujący grupy nacisku i kontroli wobec urzędujących oraz umiejący wyrazić swoje zdanie i zawalczyć o nie. Kolejnym przejawem miłości do ojczyzny jest troska o rodzinę. Niepewny jest los takiego kraju i narodu, w którym rodziny są nietrwałe, rozbite, biedne materialnie czy duchowo, patologiczne, wrogo nastawione do dzieci. Przykładem troski o rodzinę jest tekst Idy Fink „Zabawa w klucz”. Autorka w swoim opowiadaniu opisała sytuację rodziny żydowskiej w czasach okupacji hitlerowskiej. Ojciec – z pochodzenia Żyd, matka – z pochodzenia Polka – mieli trzyletniego synka. Codziennie tata chłopca bawił się z nim w „klucz”. Zabawa polegała na tym, że gdy ktoś zapukał, mały miał jak najdłużej szukać klucza do drzwi wejściowych. W tym czasie ojciec chłopca uciekał z domu przez tajemne wyjście w łazience. Gdy okupanci pytali o rodziców, synek miał odpowiedzieć, że mam jest w pracy, a tata umarł. Miłość chłopca do rodziców sprawiła, że był gotowy opowiadać okupantom o śmierci ojca. Ida Fink porusza w utworze tematykę holokaustu, czyli prześladowania i eksterminacji narodu żydowskiego. Zatem czy warto być patriotą? Należy pamiętać, że ojczyzna żyje dzięki nam, a my dzięki ojczyźnie. Warto tu przytoczyć słowa wielkich postaci, które bardzo mądrze wypowiedziały się na ten temat. Jedną z nich jest prezydent USA, John Fitzgerald Kennedy, który tam mówił o patriotyzmie: „Nie pytaj, co kraj zrobił dla ciebie. Zapytaj, co ty zrobiłeś dla kraju?”. Drugą zaś jest nasz wielki rodak Jan Paweł II. Jego słowa brzmią: „…człowiek swoją głębszą tożsamość ludzką łączy z przynależnością do narodu, swoją zaś pracę pojmuje także jako pomnażanie dobra wspólnego wypracowanego przez jego rodaków, uświadamiając sobie przy tym, że na tej drodze praca ta służy pomnażaniu dorobku całej rodziny ludzkiej”. Poczucie wspólnoty z własnym narodem jest czymś wrodzonym, spontanicznym. Widzimy to dobrze np. podczas sukcesów sportowych naszych rodaków. Spontaniczne poczucie wspólnoty z narodem i ojczyzną to jednak za mało, aby mówić o świadomym i dojrzałym patriotyzmie. W tej sferze również potrzeba refleksji i wychowania. Nie zapominajmy co w życiu jest naprawdę ważne. Dążmy do wyznaczonych celów, ale nie zatracajmy się w swojej postawię wobec Ojczyzny. To, co wypracujemy dla naszego kraju teraz, zaowocuje w przyszłości. Anna Gąciarz, 3c Co się dzieje w świecie ? 1. 16-latek na Biegunie Południowym. Niedawno Lewis Clarke zakończył swoją 50-dniową wędrówkę po Biegunie Południowym. Chłopiec ma tylko 16 lat, a pokonał ponad tysiąc kilometrów pieszo lub jeżdżąc na nartach. Przemierzył całą trasę ciągnąc za sobą ciężki plecak przy temperaturze sięgającej -40 stopniC. 2. Toksyny w owocach morza. Do tego wniosku doszli naukowcy z USA przy serii badań. Niektóre z gatunków glonów wytwarzają toksyczne, szkodliwe dla ludzi substancje. Do zatrucia dochodzi najczęściej poprzez zjedzenie mięczaków morskich w dużych ilościach. Odnotowano, że toksyny potrafią uszkodzić nerki jak i mózg! 3. Kolejny wynalazek Chińczyków. W czasie kiedy po ziemi stąpały dinozaury doba trwała ok. 23godziny, teraz ma już prawie 24. Chińczycy budując gigantyczną zaporę spowolnili ruch ziemi. Mimo, że Chińczykom udało się wydłużyć czas doby, niestety tylko o tyle: 0,0000000000007% to i tak jest to wielki krok w stronę przyszłości. 4. Najdroższy kamień świata. Diament, który szacowany jest na 20 mln. funtów, został znaleziony na terenach RPA. Jego niebieski kolor wskazuje na to, że nie jest to najdroższy diament na świecie, ale również i najrzadszy. Patryk Włodyga, 2b. „Dzień nieszczęść” (ciąg dalszy) Zamarła w bezruchu. Nie czekając ani chwili dłużej zaczęła nerwowo płukać włosy. Nic z tego. Farba to jednak nie szamponetka. Nie da się jej zmyć. Dziewczyna ze złością rzuciła na podłogę ręcznik i pobiegła do swojego pokoju. Chciała jak najszybciej poinformować przyjaciółkę o nieprzyjemnym incydencie. Szybko wstukała w komórkę numer telefonu Naomi . Po trzech sygnałach odebrała. -Cześć Jessi!-zapiszczała. -Cześć.-burknęła do telefonu Jessica. -Stało się coś? –zapytała. -„Coś”? To jest jedna wielka katastrofa!!!-Jessica zdała jej dokładną relację z wydarzenia,które miało miejsce przed kilkoma minutami. -Boże!-wykrzyknęła. Jessica dałaby uciąć sobie głowę,że Naomi właśnie zakryła ręką usta.-I co teraz? Co zamierzasz zrobić? -Nic. Nie cofnę czasu. Ale wiem jedno:nie pokażę się w takim stanie w szkole. -Czyś ty już wszystkie zmysły postradała? Masz iść! Poza tym...kolorowe włosy są teraz modne... -Pójdę,ale pojutrze.-mruknęła pod nosem. -Hm...ale nie martw się. Coś wykombinuję. -Tak tak..ty już może lepiej nic nie kombinuj. Dobra,ja muszę lecieć. Do wtorku!-rozłączyła się. Dochodziła godzina 20:00. Postanowiła zakopać się w ciepłym łóżku ze swoją ulubioną książką. Nagle rozległ się dźwięk przychodzącego sms-a. Jessica wpatrywała się w ekran komórki. -Siema. Słyszałaś o komersie? Zdziwiła się. Kto mógł do niej pisać o takiej porze. Komers...ktoś niedawno wspominał... -Świetnie będę się prezentować z fioletowymi włosami...-pomyślała. -A kto pisze? Tak,słyszałam. Ma być w maju. Dopiero za miesiąc. -Racja. A wiesz już z kim idziesz? -A kto pisze? -Marcel <33 To by wiele wyjaśniało. Marcel był w niej zakochany od podstawówki. Ona jednak nie odwzajemniała jego uczuć. Czasem było jej go żal,ale nic nie mogła na to poradzić. Nikogo nie da się zmusić do miłości. A ona nie wyobrażała sobie jak można pokochać takiego rudzielca w okularach,na dodatek dużo niższego od niej.No tak,i teraz pewnie chciał ją zaprosić na komers..no to pięknie..Odpowiedź brzmiałaby:NIE. Tak też napisała. Wiadomość została wysłana. Ucieszyła się,że ma go już głowy. Odłożyła komórkę. Nie minęło dziesięć sekund,kiedy urządzenie znów zabrzęczało. -A cóż to znowu za tajemniczy sms..-pomyślała wzdychając. -To dałabyś się zaprosić? Pójdziesz ze mną? MAAAARCEEEEEEEEEEEEEEEL!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! NIE NIE NIE! Co się stało! Przecież wyraźnie napisałam,że nie!-Jessicę w środku rozrywało ze złości. Przeczytała powyższe sms-y i zamarła. Właśnie popełniła okropny,nieodwracalny błąd. Pomyliła się. Marcel napisał: „Czy masz z kim pójść na komers?” A ona odpisała....:”NIE”. Jedna mała nieuwaga i katastrofalne skutki. Biedak teraz będzie zawiedziony. Trudno! Myślała przez chwilę. -Jeśli się zgodzę i z nim pójdę to zakocha się jeszcze bardziej. No tak,co za tym idzie będzie chciał się często spotykać na co nie mam najmniejszej ochoty. Hm...i potem może być jeszcze bardziej zawiedziony..-tak więc napisała mu wyraźnie,że chodziło jej o to,że nie może z nim iść. -Dlaczego?-momentalnie przyszła nowa wiadomość. Była już tak zła,że gorzej być nie mogło. Miała mu ochotę powypisywać najokrutniejsze rzeczy,ale powstrzymała się. Wzięła głęboki oddech. -Prawdopodobnie ktoś mnie zaprosi. Tylko jeszcze tego nie zrobił.-wysłała. No pięknie...tylko że takiego kogoś wcale nie ma... Następny dzień zrobiła sobie wolny od szkoły. Około 15:00 po zajęciach zadzwoniła do niej Naomi i umówiły się na spacer. Wędrowały po bulwarach wiślanych i rozmawiały. Naomi co chwilę spoglądała na fioletowe włosy Jessicki.Nagle ktoś wyjechał rowerem zza zakrętu. -Marcel?!!-Jessice serce podeszło do gardła. -He,he! Cześć dziewczyny!-chłopak wyszczerzył się do Naomi i Jessicki. Na zębach miał aparat ortodontyczny,a na głowie chustkę,którą chwilę później zdmuchnął silny wiatr. –Ooj!-natychmiast podniósł ją z ziemi. Jessica widziała kątem oka,że Naomi zalewa się łzami ze śmiechu. Chłopak na szczęście niczego nie zauważył.-Gdzie idziecie?-zapytał. -Do galerii.-skłamała. -A,to dzisiaj wam raczej nie potowarzyszę... Jessica odetchnęła z ulgą. -Chociaż.... -Błagam,nie!!!!-modliła się w myślach. -Chociaż właściwie to mogę iść z wami,muszę sobie kupić nowy kombinezon narciarski. -Marcel! Przecież robi się lato!, -Nno tak ...ale przecież ttteraz są największe przeceny.-zaczął się jąkać. -No to chodźmy.-westchnęła Jessica i popatrzyła nerwowo na Naomi. Ta też nie wydawała się być zachwycona pomysłem pójścia z Marcelem do galerii. Zwłaszcza,że o chodzeniu po sklepach nie było mowy. Miały tylko pójść na spacer.Po kilku minutach komórka Jessicki znów zapiszczała. Kolejny sms. Tym razem od Emmy. Wypytywała się o zadanie domowe z matematyki. -Od kogo?-zapytał Marcel. W tym momencie Jessica zagotowała się ze złości. Nie znosiła osób wsadzających nos w nie swoje sprawy. -Od kolegi!-wymyśliła na poczekaniu. Chłopak natychmiast zrobił minę niewiniątka i już nie drążył więcej tematu. (Cdn) Katarzyna Głowacka, 2b. One Direction Harry Styles - nazywany Hazzą, charakteryzują go ciemne loczki oraz dołeczki w policzkach. Ma największe powodzenie, jeżeli chodzi o fanów zespołu. Nie cierpi os i stworzeń, które je przypominają . Niall Horan - jedyny blondyn w zespole . Ma słodkie, niebieskie oczy, jest Irlandczykiem. Mówi się na niego Nialler . :) Ma kuzyna Stephena w Australii. Uwielbia swoją zabawkę Furby ' ego . Liam Payne - często zmienia fryzury . Uwielbia tańczyć i ma dużo butów. Nie ma jednej nerki. Zayn Malik - uwielbia tatuaże. Jest zaręczony z Perrie Edwards (członkinią zespołu Little Mix). Louis Tomlinson - nazywany Lou. Ma aż pięć przyszywanych sióstr i kocha marchewki. Ma sztucznego ptaka < gołębia > Kevina . ;D + jak się poprawnie wymawia ich imiona i nazwiska : Harry Styles Hary Stajls Najl Horan Niall Horan Lijam Pejn Liam Payne Zayn Malik Zejn Malik Louis Tomlinson Lujis Tomlinson Weronika Mićków, 1e.
Similar documents
Podręcznik do szkoły podstawowej klasa 4
nieładniee!) Następnie przetrzyj przez gęste si itko. sitko. (Słyszysz? Nie ruszaj! To bardzo brzydko!) brzydko!) Dodaj pół litra słodkiej śmietanki – pół litra czyli dwie pełne szklanki – i chcąc ...
More information