14 numer "Kwartalnika Romskiego"!
Transcription
14 numer "Kwartalnika Romskiego"!
Romano Waśt Pomocna Dłoń MARZEC KWIECIEŃ MAJ 2014 ISSN 2082-4378 Kwartalnik dystrybuowany bezpłatnie „Papusza” nagrodzona „Orłami” Historie Romskich Rodów Rodzina Vania de Gila Kochanowski nr 14/4 Romskie Profesje Łyżkarze OD REDAKCJI / SPIS TREŚCI / STOPKA AKTUALNOŚCI W numerze Od redakcji Romowie to mniejszość, której wspólnota europejska poświęca szczególną uwagę. Wynika, to z faktu, że jest to społeczność, która w każdym państwie znajduje się w złej sytuacji społecznej i ekonomicznej. 4 kwietnia odbyło się w Brukseli „Roma summit”, spotkanie podczas, którego przedstawiciele Unii Europejskiej i najważniejsi politycy omawiali działania na rzecz Romów oraz planowali dalsze kroki, w celu poprawy ich sytuacji w Europie. Aktualności „PAPUSZA” nagrodzona „Orłami” 10 marca w Teatrze Polskim w Warszawie, po raz szesnasty rozdano Nagrody Polskiej Akademii Filmowej „Orły”. Takie spotkania przypominają wszystkim Europejczykom, bardzo ważny fakt, że Cyganie, Romowie to również część Europy. W naszym kwartalniku znajdzie się relacja z tego wydarzenia. Zapraszamy do lektury! Historie Romskich Rodów Rodzina Vania de Gila Kochanowski Europa sykaweł baro zainteresowanio Romenca. Roma sy pe ceło sweto i dre sare thema sy łenge pharo. Dre 4 (śtarto) kwietnio sys ke Bruksela spotkanio „Roma summit” kaj przedstawicieli i bare polityki rakirenys pał działani pe rzecz romengry i syr tepomoginen kaj tejaweł fededyr sytuacja dre Europa. Dasawe spotkani przybistyren sare gadźenge syr ważno sy fakto kaj Roma to też Europa. Dre jamaro kwartalniko przedena apre da wydarzeniostyr. Zamangas, den apre! Redaktoro naczelno Agnieszka Mirosława Caban „Papusza” nagrodzona „Orłami” W tym roku pod uwagę wzięto 46 polskich filmów fabularnych i 55 dokumentalnych. Po raz pierwszy członkowie Akademii mogli głosować przez Internet, dzięki czemu pozostawali całkowicie anonimowi. Romskie Profesje Łyżkarze Spis treści Aktualności . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 3 Wydarzenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 6 Tematy numeru . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 8 Stopka redakcyjna Własność i wydawca: Radomskie Stowarzyszenie Romów ul. Twarda 13, 26-600 Radom www.romowieradom.pl www.romanowast.pl Zespół redakcyjny: Redaktor naczelny: Agnieszka M. Caban Redaktor działu publicystycznego: Zenon Gierała Redaktor działu poradniczo-informacyjnego: Magdalena Nowak Współpraca:Jan Adamowski, Adam Bartosz, Agnieszka J. Kowarska, Grzegorz Kondrasiuk, Jacek Milewski, Stanisław Stankiewicz, Marcin Wosik Publikowane w Kwartalniku Romskim artykuły są recenzowane Recenzent numeru 14/4 2014: prof. dr hab. Jan Adamowski Projekt i skład: Mariusz Malczewski Druk: PRINTY POLAND Tadeusz Porzyczka, ul. M.C. Skłodowskiej 5, 26-600 Radom. Na okładce: Dobrusia, archiwum rodzinne Nakład: 500 egz. Historie Romskich Rodów . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .9 Wywiad . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 14 Recenzje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 16 Romskie profesje . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 17 Romanipen . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 19 Młodzież romska pisze . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 20 Ciekawostki z Romskiej kuchni . . . . . . . . . . . . . . 24 Z życia wzięte . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 25 Paramisi romane . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 26 Ocalić od zapomnienia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 29 Cygański humor . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 31 Galeria . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 32 Romano Waśt KAPITAŁ LUDZKI NARODOWA STRATEGIA SPÓJNOŚCI Największym zwycięzcą tegorocznej gali „Orłów” został wyprodukowany przez łódzki Opus Film obraz „Ida”, który otrzymał nagrodę za najlepszy film i za najlepszą reżyserię. Natomiast Agata Kulesza uhonorowana została nagrodą za najlepszą rolę kobiecą. „Ida” została także doceniona za montaż. Podobnie jak „Ida” aż cztery nagrody zebrała „Papusza” Joanny Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego. Czarno – białą opowieść o romskiej poetce wyróżniono za zdjęcia Krzysztofa Ptaka i Wojciecha Staronia, scenografię Anny Wunderlich, kostiumy Barbary Sikorskiej - Bouffał oraz muzykę Jana Kanty Pawluśkiewicza. „Papusza” to pierwszy polski film w języku romskim, wymagający od swoich twórców wielkiej skrupulatności w rekonstrukcji nieistniejącego już świata polskich Cyganów i taborów. Przygotowania do zrealizowania tego obrazu trwały ponad pięć lat. Przy okazji odbioru nagrody Pawluśkiewicz podziękował romskim muzykom, a Wunderlich powiedziała: Na pewnym etapie odczuwam potrzebę piękna w filmie. Jestem szczęśliwa, że mogłam zrobić film piękny. Żywa Biblioteka: Nieznani Dyskryminowani. 22 lutego w galerii „Bunkier Sztuki” w Krakowie, odbyło się interesujące spotkanie w ramach projektu „Żywa Biblioteka: Nieznani Dyskryminowani”. W wydarzeniu uczestniczyło dwóch przedstawicieli Stowarzyszenia Romów w Polsce, którzy jako „Żywe Książki” byli „wypożyczani” przez uczestników do półgodzinnych rozmów. Celem tych dyskusji było m.in. zdobycie i pogłębienie wiedzy o życiu romskiej społeczności, szczególnie od strony ich przeżyć i doświadczeń związanych z dyskryminacją przez inne społeczności. Projekt cieszył się dużym zainteresowaniem zwłaszcza wśród studentów. Powyższy projekt Stowarzyszenia „Europa 4Youth” został objęty patronatem przez Stowarzyszenie „NIGDY WIĘCEJ”. Podobny projekt realizowany był trzy lata temu w Radomiu, wtedy w charakterze żywej książki wystąpiła Adela Głowacka z Radomskiego Stowarzyszenia Romów „Romano Waśt”. Prezydent Rumunii ukarany grzywną za antyromskie komentarze Rumuńska Państwowa Rada Zwalczania Dyskryminacji (CNCD) ukarała prezydenta Rumunii Traiana Basescu grzywną za publiczną wypowiedź na temat Romów, mającą dyskryminujący charakter. Basescu został ukarany za komentarz wygłoszony w trakcie konferencji prasowej w Słowenii w 2010 roku: tylko niewielu z nich [Romów] chce pracować i zazwyczaj utrzymują się [Romowie] z kradzieży. Pomocna Dłoń Czasopismo współfinansowane ze środków Unii Europejsk iej w ramach Europejsk iego Funduszu Społecznego 2 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 3 AKTUALNOŚCI AKTUALNOŚCI Nie był to ostatni antyromski komentarz prezydenta, który w styczniu tego roku stwierdził, że: żebrzący Romowie mogą być bardziej uciążliwi, niż bankier, który defrauduje grube pieniądze. Początkowo wniosek o ukaranie rumuńskiego prezydenta złożony przez Mariana Mandache - dyrektora organizacji romskiej został odrzucony, ponieważ jak tłumaczono, komentarz został wygłoszony poza granicami państwa. Mimo to Sąd Najwyższy zlecił niezależnej komisji sądowej, aby ponownie rozpatrzyła sprawę. W rezultacie Basescu został ukarany grzywną 600 lei, tj. 185 dolarów. Mandache stwierdził, że mimo tego, że grzywna, którą ukarano Basescu jest bardzo niska, stanowi jasny i bardzo ważny sygnał przeciwko dyskryminacji. Według oficjalnych danych Romowie mieszkający w Rumuni, ( około 622 000 osób), stanowią 3,3 proc. całej ludności państwa. W rzeczywistości Romów w tym kraju żyje znacznie więcej, jednak wielu z nich deklaruje narodowość rumuńską bądź węgierską. Domy srebrne jak namioty W piątek 14 lutego o godzinie 18:00 w Muzeum Współczesnym we Wrocławiu, odbył się wernisaż wystawy pt. „Domy srebrne jak namioty.” Pierwsza ekspozycja wystawy miała miejsce w minionym roku, w warszawskiej Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki. Na wystawie zaprezentowano m. in. zbiór sztychów, fotografii i obrazów powstałych w XIX i XX wieku, pokazujących stereotypowy obraz Romów w sztuce polskiej. Temat wystawy skoncentrował się wokół pojęcia „cygańskości”, a prace artystów ukazywały możliwe drogi wyjścia poza utarte stereotypy. Głównymi tematami wystawy były: ukryta integracja a wymuszona asymilacja, nomadyzm jako możliwa alternatywa społeczna, pojęcie „cygańskości” oraz głos Romów w dyskusji o zagładzie. W kontekście głośnego procesu między rumuńskimi Romami a miastem, Wrocław wydaje się najodpowiedniejszym miejscem na tego typu wydarzenia. Wrocławska odsłona wystawy została osadzona w burzliwej dyskusji dotyczącej tematyki narodowości, związku miejsca urodzenia z miejscem zamieszkania, koncepcji migracji oraz zagadnień nomadyzmu. Wspólnym mianownikiem łączącym główne wątki wystawy była architektura. Tytuł wystawy „Domy srebrne jak namioty” jest cytatem z wiersza Papuszy „Przychodzę do Was”. Wystawę oglądać można 14.02.2014-19.05.2014. było w dniach Zmarł Przyjaciel Romów - Zbigniew Romaszewski 13 lutego 2014 roku zmarł Zbigniew Romaszewski - legenda opozycji antykomunistycznej, działacz KOR oraz Solidarności, wieloletni senator i wicemarszałek Senatu. Romaszewski całe swoje życie poświęcił walce o prawa człowieka. Przewodniczył Komisji Praworządności i Praw Człowieka. Z jego inicjatywy w 1993 roku zorganizowano spotkanie z ambasadorem Niemiec, podczas którego Romaszewski jako jeden z pierwszych polskich polityków przypomniał o tragicznym losie Romów podczas II wojny światowej. Głośno upominał się o odszkodowania dla romskich ofiar zbrodniczego, nazistowskiego systemu. Uważał, że świat musi usłyszeć o Holocauście Romów. Z ramienia Senatu RP wziął udział w uroczystościach 50 rocznicy I transportu Romów do KL Auschwitz Birkenau. W 1998 założył Fundację Obrony Praw Człowieka, która w 50 rocznicę uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka zorganizowała w Warszawie III Międzynarodową Konferencję Praw Człowieka. 4 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 W 2011 r. został odznaczony przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Orderem Orła Białego. 20 lutego po nabożeństwie żałobnym w stołecznej bazylice archikatedralnej św. Jana Chrzciciela, został pochowany z ceremoniałem wojskowym w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. „Papusza” wygrała festiwal w Pune W dniach 9 – 16 stycznia odbyła się 12 edycja Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Pune, w Indiach, na którym film Joanny Kos - Krauze i Krzysztofa Krauzego „Papusza” zdobył dwie główne i jedyne na tym festiwalu nagrody. „Papusza” jako najlepszy film z najlepszą reżyserią pokonała m.in. „Night Train to Lisbon” Billiego Augusta. To nie pierwsza nagroda dla „Papuszy”. Film otrzymał już m.in. Nagrodę Specjalną Organizatorów Festiwali i Przeglądów Filmu Polskiego za Granicą, wyróżnienie na Festiwalu Filmowym w Karlowych Varach, nagrodę publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Salonikach, nagrodę indywidualną na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Valladolid i Brązową Kamerę 300 na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym Manaki Brothers. Film został także nominowany do Złotych Lwów i Złotego Kłosa. „Oblicza różnorodności” 1 lutego wielokulturowym spacerem został zainaugurowany projekt „Oblicza różnorodności” realizowany przez Muzeum Historii Żydów Polskich w ramach współpracy ze Stowarzyszeniem Romów w Polsce. Spacer adresowany był przede wszystkim do osób, które mieszkają w Warszawie, ale polski nie jest ich rodzimym językiem. Spacery z przewodnikiem po budynku oraz po wystawie czasowej „Biografie rzeczy” były prowadzone w językach: romskim, angielskim, arabskim, francuskim, gruzińskim, hebrajskim, hiszpańskim, niemieckim, rosyjskim, ukraińskim oraz wietnamskim. W spacerze w języku romskim wziął udział współpracownik Stowarzyszenia Romów w Polsce Władysław Kwiatkowski. Podczas spaceru można było zapoznać się z niezwykłą architekturą Muzeum Historii Żydów Polskich oraz poznać jego historię. Zwiedzający mogli także obejrzeć wystawę czasową „Biografie rzeczy. Dary z kolekcji Muzeum Historii Żydów Polskich”. Kolejne wspólne inicjatywy Stowarzyszenia Romów w Polsce i Muzeum Historii Żydów Polskich już wkrótce. Odeszła Weronika Barwińska Pogrążona w smutku Redakcja Kwartalnika Romskiego oraz Radomskie Stowarzyszenie Romów „Romano Waśt” (Pomocna Dłoń) informuje, że 19 kwietnia przeżywszy zaledwie 26 lat zmarła Weronika Barwińska. Zmarła aktywnie działała w Stowarzyszeniu, zarazem uczestniczyła w licznych inicjatywach organizacji. Z oddaniem i pokorą służyła swojej rodzinie i społeczności romskiej. Wykazywała się niezwykłą skromnością, z godnością reprezentując mniejszość romską na forum publicznym. Zmarłą na cmentarzu parafialnym w Rajcu koło Radomia żegnała rodzina, liczna społeczność romska oraz zarząd stowarzyszenia. Łączymy się w smutku i bólu z rodziną i bliskimi Weroniki. Świeć Panie nad jej duszą! KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 5 WYDARZENIA WYDARZENIA „Roma Summit” w Brukseli Konferencja w Starachowicach Agnieszka Caban Agnieszka Caban organizacji romskich. Przedostatni szczyt odbył się w 2010 roku, w Hiszpanii, skupiono się więc na postępach poczynionych przez ostatnie lata, aż do momentu organizacji tegorocznego szczytu. W trakcie konferencji omawiano głównie realizację integracji społeczności romskiej w Unii Europejskiej, a także plany integracji w państwach objętych rozszerzeniem. Podkreślono wagę środków finansowych, które powinny dotrzeć do władz regionalnych i lokalnych, w celu przyśpieszenia procesu integracji Romów. 4 kwietnia w Brukseli odbył się „Roma Summit” – szczyt romski zorganizowany przez Komisję Europejską. Takie spotkania organizowane są cyklicznie, w celu omówienia bieżących spraw związanych ze społecznością romską w Europie. Dzięki takim spotkaniom kwestie romskie omawiane są przez polityków europejskich najwyższego szczebla, a także przedstawicieli rządów krajowych i przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, w tym Spotkanie otworzył Jose Manuel Barosso, przedstawiciel Komisji Europejskiej, a pierwsze części debaty poprowadziła jej wiceprzewodnicząca -Viviane Reding. W dyskusjach brali udział: komisarz László Andor i komisarz Vassiliou. Do innych kluczowych prelegentów należał rumuński prezydent Traian Basescu, George Soros - prezes Open Society Foundations oraz liczni ministrowie z państw członkowskich UE i państw objętych procesem rozszerzenia. W tegorocznym spotkaniu uczestniczyły również przedstawicielki Radomskiego Stowarzyszenia Romów „Romano Waśt” – Julita Bogdanowicz – Gregorczyk oraz Agnieszka Caban. „Roma Summit” zgromadził licznych, znanych działaczy romskich z całej Europy i był okazją również poza panelowej wymiany doświadczeń i pomysłów, w celu wsparcia społeczności romskiej. 11 kwietnia br. w Muzeum Przyrody i Techniki w Starachowicach miała miejsce konferencja pt. „Romowie – dziedzictwo kulturowe czy problem społeczny”. Konferencja inicjowała projekt „Zapomniane obrazy – czego nie wiemy o Romach”, które muzeum będzie realizowało w 2014 roku. Wśród zgromadzonych gości byli przedstawiciele władz, m.in. Starosta starachowicki Andrzej Matynia, członkowie Zarządu Powiatu Cezary Berak i Marek Pawłowski, przedstawiciele Komendy Powiatowej Policji w Starachowicach podinsp. Aleksy Hamera i Janusz Kowalewski, przedstawiciele Stowarzyszenia Romów Polskich „Dywes” oraz młodzież licealna ze Starachowic. Prelegenci, między innymi redaktorzy „Kwartalnika Romskiego” - Agnieszka Caban i Zenon Gierała przybliżyli zgromadzonym gościom najważniejsze zagadnienia dotyczące kultury romskiej. Agnieszka Caban wygłosiła wykład na temat tradycji w kontekście współczesności, natomiast Pan Gierała opowiedział o tradycyjnych profesjach i zawodach romskich. O tradycjach romskich i trudnych relacjach międzykulturowych opowiadała Adela Głowacka z Radomskiego Stowarzyszenia Romów „Romano Waśt” Od strony społecznej sytuację Romów ukazał Pan Gerard Bah, pełnomocnik Świętokrzyskiego Komendanta Wojewódzkiego Policji ds. Ochrony Praw Człowieka oraz pełnomocnik Wojewody do spraw mniejszości narodowych i etnicznych w regionie, który również moderował konferencję. od lewej: Gerard Bah, Agnieszka Caban, Zenon Gierała od lewej: Julita Bogdanowicz-Gregorczyk, Esma Redżepowa, Agnieszka Caban 6 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 7 TEMATY NUMERU / WSPOMNIENIA Z „BARAKÓW” Wspomnienia z „baraków” RODZINA – Vania de Gila Kochanowski Danuta Stefańska (Mamena) Justyna Garczyńska, Zenon Gierała W artykule tym chciałabym podzielić się z czytelnikami moimi przeżyciami i tęsknotami za latami, które spędziłam we wspólnocie cygańskiej. Często cofam się pamięcią do lat 60, do lat mojego dzieciństwa i młodości. Ten czas beztroskiego życia najpierw dziecka, a potem młodej dziewczyny wpisał się trwale w moją historię. Do osiedla cygańskiego nazwanego „baraki” wprowadziłam się w wieku siedmiu lat, był to rok 1958. Spędziłam tam najpiękniejsze chwile mojego życia. Baraki przy ulicy Kozienickiej określane w różnych sytuacjach, przez nie-Romów, np. „Jedziemy do Cyganów, proszę się zatrzymać przy Cyganach” itp., były miejscem, które wpisało się w życie mieszkańców Radomia. W wolnych chwilach oddając się wspomnieniom, zawsze mam przed oczami szczęśliwe, radosne choć ubogie życie w tychże „barakach”. Wszystkie wydarzenia i święta spędzaliśmy wspólnie. W święta Bożego Narodzenia czy święta Wielkanocne zbieraliśmy się w domu najstarszego Cygana. Wszyscy wszystkim składali życzenia. Oczywiście naszym zwyczajem mężczyźni zasiadali przy suto zastawionym stole, a kobiety i dzieci w innym pomieszczeniu przy stole biedniejszym, ale nie gorszym. Świętowanie i zabawa trwała dopóki był jeszcze ostatni biesiadnik. Wspólne ucztowanie zacieśniało w nas poczucie wielkiej więzi. Pamiętam „lany poniedziałek”. Pogoda piękna, ciepło i słonecznie. Chłopcy łapali za wiadra i oblewali wodą najbliżej stojącą osobę. Było wiele śmiechu, nikt się na nikogo nie obrażał. Nigdy z mojej pamięci nie ulecą ogniska, przy których dziewczyny popisywały się umiejętnością śpiewania i tańczenia. Ale najbardziej zapamiętałam wieczory czytania bajek. Bajki te czytał mój tata, gdyż był „uczonym” Cyganem. Bardzo często opowiadał stare bajki cygańskie „paramiśi”. Na zmianę paramiśi opowiadała także bibi Donka (ciotka Donka). Opowiadający tak się wczuwali w swoją rolę, że bajkę kończyli słowami „i ja tam byłem wino piłem, a co usłyszałem wam opowiedziałem”. Wieczory te były dla mnie baśniowe. Co przełożyło się na późniejsze życie, czytanie było mi bardzo potrzebne. Do szkoły poszłam dopiero mając dziesięć lat i swoją edukacje zakończyłam w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Życie napisało prozaiczny scenariusz. Urodziła się moja kolejna sio- 8 HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA – Vania de Gila Kochanowski KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 stra, mama musiała zarobić na życie wróżbą, żeby pomóc tacie, gdyż rodzina była liczna. Ja jako najstarsza musiałam pomóc mamie, zajęłam się rodzeństwem. Miałam dużo zajęć domowych, ale zawsze znalazłam czas, żeby poczytać. Pomimo wielu obowiązków czułam się szczęśliwa, że mogę mojej mamie pomóc. Mama pokazała mi tajniki wróżby, przygotowywała mnie i moje siostry do życia. Byłam bardzo szczęśliwa w moim środowisku, patrząc jak młodzi szanują starszych, było posłuszeństwo i pokora. Rodzice byli dla swoich dzieci świętością, to oni decydowali o dalszym losie dzieci. To oni wybierali nam małżonków i mimo wszystko byliśmy szczęśliwi. Żyliśmy dniem dzisiejszym. Niektórzy Romowie pracowali, inni handlowali, natomiast kobiety zajmowały się wróżbą i domem. W tym naszym mały osiedlu mieliśmy ludzi bardzo utalentowanych, byli kotlarze i muzycy. A muzyków było co najmniej dwóch bardzo dobrych. To byli samoucy, grali na akordeonach. Dzięki ich umiejętnościom często organizowaliśmy zabawy, w których uczestniczyli wszyscy, starzy i młodzi. Przy takich zabawach młodzi porywali upatrzoną dziewczynę. Jeżeli była aprobata rodziców, to robiono wesele. Wesele było tradycyjne, często trwało kilka dni. Było bardzo dużo tańca, śpiewu i zabawy, nie było bijatyk. To były wspaniałe chwile. Romska dusza to muzyka i śpiew, a wtedy dusza leciała w przestworza. Wspominając „baraki” po tylu latach czuję jak mi serce rośnie, to tak jakby w pochmurny dzień świeciło słońce. I chociaż nieraz nie było wesoło, wystarczyło, że zza chmury wyszło słoneczko, wszystko co złe przestawało nas trapić, bo mieliśmy świadomość, że obok mamy naszą cygańską rodzinę. Bardzo brakuje mi tego miejsca, bardzo często tam przyjeżdżam, wyobraźnia przesuwa przed oczami obrazy, wspomnienia powracają, widzę ognisko, tańczące Romki, naszych kochanych muzyków, starszych Romów siedzących na krzesełkach obok swoich domów, dzieci bawiące się z bezpańskimi psami. Wielu z tych Romów już nie ma, a nas wysiedlono i rozrzucono po całym mieście. Tęsknię za „barakami” i beztroskim dzieciństwem. I choć dziś mamy wygody, nie ma już tego co było tam. Dziś zapominamy, co było najważniejsze w życiu, gonimy za luksusem, który szczęścia nie daje. Nie potrzeba dużo, by czuć się dobrze i szczęśliwie. Główne kierunki migracji Romów. Z prawej fragment obrazu Clarka Stantona (1832-1894), Wędrowni Cyganie. Źródło: Wikipedia. TROPEM JĘZYKA ROMÓW Nie istnieją wiarygodne źródła pisane dokumentujące najdawniejszą przeszłość Romów i ich języka. Historia z XI w. oparta na poemacie perskiego poety A. Ferdousiego Szahname, opowiadająca o 10 tysiącach muzykantów, których w V wieku król Szankal z miasta Kannauj podarował władcy perskiemu Bahramowi V, i z których to później miał wywodzić się wędrowny lud Cyganów okazała się pomyłką. Współczesne badania dowodzą bowiem, że przekaz ten nie mógł odnosić się do przodków dzisiejszych Romów, gdyż język romani w V w. jeszcze nie istniał. A jeśli tak, przodkowie Romów mogli opuścić Półwysep Indyjski dopiero ok. 300 lat po opisywanych wydarzeniach. Dopiero pod koniec XVIII wieku idąc tropem rozmaitych języków północno-zachodnich Indii, a przede wszystkim Pendżabu i Radżastanu, językoznawcy zdołali w miarę dokładnie usystematyzować pochodzenie języka Romów. Zależności te pozwalają przypuszczać, że stamtąd właśnie wywodzą się przodkowie dzisiejszych Romów i Sintich. Upraszczając dociekania językoznawców spróbujmy prześledzić w skrócie te wydarzenia. Około 1000 roku Mahmud z Ghazni szerząc islam podbił północno-zachodnie Indie (Kaszmir i Pendżab). Najazd wywołał spustoszenie i doprowadził do migracji na wielką skalę. W latach 1001-1026 muzułmańscy Ghaznawidzi siedemnastokrotnie napadali Pendżab i Sindh, zaciekle walcząc ze stawiającymi opór tubylcami. Według źródeł historycznych, Mahmud z Ghazni pojmał 500 tysięcy jeńców podczas inwazji na Sindh KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 9 HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA – Vania de Gila Kochanowski i Pendżab. W języku romskim istnieją liczne ślady świadczące o genezie ich języka w takich właśnie okolicznościach. Większość słów odnoszących się do wojny i walki jest pochodzenia indoaryjskiego: bust (włócznia), patava (getry), xanrro (miecz) czy tover (topór). Choć imperium Ghaznawidów było wielojęzyczne, oficjalnie używano w nim perskiego. Wyjaśnia to sporą liczbę zapożyczeń, które zasiliły język romski nie wcześniej niż w XI stuleciu. Największe zmiany mają związek z przemieszczaniem się Romów dalej na zachód. W 1038 roku Seldżukowie rozgromili Ghaznawidów. W 1071 roku podbili Armenię i wschodnią Anatolię.1 Podbojom towarzyszyła kolejna fala migracji z Azji Środkowej. Prawdopodobnie w tym okresie język romski uformował się z dialektów, którymi władali przodkowie dzisiejszych Romów. Najazd Mongołów na Europę w pierwszej połowie XIII wieku, następnie zaś inwazja Turków Osmańskich rozpoczęły kolejną falę migracji Romów na zachód. Ogromne przestrzenie rozdzielające poszczególne grupy doprowadziły do wtórnego zróżnicowania i w konsekwencji przyczyniły się do ponownego utworzenia szeregu lokalnych dialektów współczesnego języka romskiego. „Język cygański kształtował się bez zapisu. Próby spisania tekstów cygańskich dały w efekcie rozmaitość sposobów jego zapisu, w zależności od kraju i używanego tam alfabetu. I tak np. w różnych publikacjach zwrot „język cygański” zapisany został w blisko 20 wersjach: romani czib, romani cib, romani tschib, romani tschiw, romani tsiw, romani tsiv, romani tscheeb, rromani chib, romani sib, xomani cip, romani chib, rhomani chib, romani chib, romanyi sip, romaji sjib, kxomani tchib. W latach ostatnich powstały podręczniki, które być może przyczynią się kiedyś do ustalenia wspólnej pisowni dla wszystkich Cyganów”.2 Analiza słownictwa wskazuje, że pierwotnie Romowie nie byli ludem wędrownym. Słowa takie jak kher (dom), udar (drzwi), gav (wioska), balo (świnia), khoni (kura) czy giv (pszenica) są wyraźnie indoaryjskie. Większość słownictwa związanego z przemieszczaniem się pochodzi zaś z Anatolii, gdzie Romowie najwyraźniej zmienili tryb życia. Na przykład, grast (koń) i čar (trawa) pochodzą z ormiańskiego, vurdon (wóz) z kurdyjskiego, zaś drom (droga) i petalo (podkowa) z greckiego. Także nazwy własne metali (z wyjątkiem słów oznaczających „złoto”, „srebro” i „żelazo”) zostały zapożyczone od Greków i Ormian, podobnie jak nazwy narzędzi kowalskich, co może świadczyć o tym, iż ten postrzegany dziś jako tradycyjny dla Romów zawód zaczął być praktykowany dopiero w tym czasie.3 Tak oto idąc „tropem języka Romów” udało się naukowcom odkryć odwieczną tajemnicę cygańskiej tułaczki i trasy ich wędrówek. Do Romów – językoznawców, który starał się pójść śladami narodzin języka romani i wyjaśnić jego pochodzenie należał Vania de Gila – Kochanowski. Tu wspomnieć należy, iż zaproponował on – między innymi – podział Romów na siedem wielkich grup pod względem ich rozmieszczenia geograficznego i używanych przez te grupy dialektów. Są to grupy: bałkańska, karpacka, germańska, naddunajska, skandynawska, iberyjska i północna – używana przez społeczności polskie, rosyjskie i bałtyckie. O nim to, korzystając z dostępnych materiałów, postaramy się w naszym stałym cyklu „Historie rodów romskich” opowiedzieć. KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 Vania de Gila Kochanowski 1920–2007 Vania de Gila Kochanowski4 urodził się 6 sierpnia 1920 roku w taborze obozującym w podkrakowskim lesie. Jego rodzina pochodziła z Łotwy i należała do grupy bałto–słowiańskich Romów – Polska Roma (nazwisko Gila pochodzi od strony rodu jego matki). Ojciec – w czasie II wojny światowej dowódca w Wojskach Sprzymierzonych – zginął podczas bitwy w obronie Smoleńska w 1942 roku. (Ponad połowa członków rodziny Vani została zamordowana przez nazistów). W lipcu 1942 r. Vania ukończył państwowe liceum w Rydze, po czym – również w Rydze zaczął studiować sztukę. Jednak po tym jak odmówił wstąpienia do wojsk hitlerowskich, został 11 marca 1943 roku deportowany przez Niemców i stał się przymusowym robotnikiem III Rzeszy. Wysłano go pod Leningrad, skąd w krótkim czasie zbiegł. Niestety został schwytany i wywieziony do obozów zagłady na Łotwie (Aluksne, Valmiera, Salaspils) i Litwie (Kowno). Po wojnie Vania pozostaje we Francji, gdzie mieszka przez większość życia. Tutaj też poznał swoją przyszłą żonę - Morel Elisabeth, z którą w 1950 roku wziął ślub. Lata 1946-1952 były dla niego okresem wytężonej pracy. Współpracuje wówczas ze znanymi szkołami tańca w Paryżu. Nie zaniedbuje także nauki i studiuje na uniwersytecie filologię rosyjską, rusycystykę, hinduizm, historię języków indo - europejskich, jak również językoznawstwo ogólne i dialektologię. 1 10 W nagrodę za szczególne wyniki w nauce był w latach 195457 członkiem Komisji Stypendialnej Uniwersytetów Francuskich. Dekretem z 17 kwietnia 1959 roku otrzymał obywatelstwo francuskie. 10 czerwca 1960 roku uzyskał tytuł doktora w dziedzinie lingwistyki na Uniwersytecie Paryskim. W latach 1961-1967 w ramach francusko–indyjskiej wymiany prowadził w Indiach badania naukowe dotyczące romskiej historii i języka. To m.in. dzięki niemu 26 stycznia 1964 r. ustanowiono język hindi językiem narodowym Indii. (26 stycznia 1964 roku wziął udział w wyborze hindi jako języka narodowego Indii). Po powrocie do Europy aktywnie walczył o integrację Romane Chave we Francji. 27 lipca 1944 roku Vanię i 110 innych Łotyszy przeniesiono do obozu Beauregard we Francji, skąd już 17 sierpnia zbiegł i dołączył do francuskich i amerykańskich partyzantów. Stamtąd 24 sierpnia 1944 r. trafił na szkolenie w partyzanckim obozie Bessieres, po czym jako ochotnik wstąpił do Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Język romski lub romani w innych językach często określany potoczną nazwą „język cygański” jest językiem ojczystym większości Romów. Daleko posunięte zróżnicowanie rozmaitych dialektów romskich, brak tradycji piśmienniczej oraz jednolitej standaryzacji sprawiają jednak, iż posługujące się nimi osoby często doświadczają trudności komunikacyjnych. Ponadto w wyniku presji zewnętrznej w wielu tradycyjnych grupach nastąpiło porzucenie własnego dialektu romani na rzecz języka dominującego w otoczeniu społecznym, lub wytworzenie osobnego języka łączącego elementy języka romskiego i dialektów miejscowych. Anatolia – kraina, należąca do Turcji. Inna, zamiennie używana nazwa Anatolii, to Azja Mniejsza. 2 Bartosz A.: ROMOWIE–CYGANIE. Historia i Kultura. HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA – Vania de Gila Kochanowski Milewski J. podaje dodatkowo imię: Kochanowski Jan (Vania de Gila).Patrz: „Sławni Romowie, Leksykon”. Radomskie Stowarzyszenie Romów, Radom 2013., s. 43. 4 Podane w rozdziale „Tropem języka Romów” informacje zostały wybrane i opracowane na podstawie źródeł dostępnych w Wikipedii. 3 Dzięki jego działaniom w Rządzie i Parlamencie francuskim, w 1969 roku zniesiono dyskryminujące Romów prawo. Przez następne dwie dekady próbował zwalczać nietolerancję wobec Romów we Francji (projekty integracyjne, konferencje). W roku 1983 został mianowany przez władze Romani Union delegatem World Romani Union przy UNESCO w Paryżu. Został konsulem kulturalnym Romów. 8 listopada 1988r. Vania de Gila Kochanowski uzyskuje swój drugi tytuł doktora, w dziedzinie Etno-socjologii na Uniwersytecie w Tuluzie. W tymże roku zostaje członkiem Francuskiej Rady Narodowej Kultury i Języków Regionalnych. Opublikował wiele prac naukowych, przede wszystkim językoznawczych. W Polsce została wydana jego książka „Mówmy po romsku”.5 TAM, GDZIE ZIELEŃ SPOTYKA SIĘ Z BŁĘKITEM Sobota 23 lipca 1994 roku – podobnie jak kolejne dni tego miesiąca – była piękna, toteż trasa Radom – Białystok, a później Supraśl, gdzie w tym roku zadomowiła się Cygańska Wioska Artystyczna (Letnia Szkoła Romów) przebiegała bez zakłóceń. Załączona do zaproszenia, nadesłanego do mnie przez Red. Naczelnego gazety RROM–PO–DROM6, p. Stanisława Stankiewicza mapka okolicy Białegostoku, nieomylnie wskazywała Supraśl, miejsce, do którego miałem teraz dojechać. A, że trasa z Radomia do Supraśla krótką nie była, toteż znalazł się czas na rozmyślania o czekających mnie spotkaniach. Z przygotowanego programu zajęć wynikało, iż będzie tam wiele znakomitości jak choćby Lew Czerenkow, Mozes HeBiografia Vani de Gili Kochanowskiego na podstawie artykułu: Kopycińska A.: Mały Wielki Człowiek, Romano Atmo – Nr 4 / 2009 r. s. 18. oraz Milewski J.: „Sławni Romowie, Leksykon” Radomskie Stowarzyszenie Romów, Radom 2013., s. 43 6 RROM–PO–DROM – pierwsze w Polsce pismo Romów–Cyganów wydawane w Białymstoku. 5 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 11 HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA – Vania de Gila Kochanowski inschink no i oczywiście Vania de Gila Kochanowski, którzy mieli prowadzić wykłady z języka romskiego, a także mówić na temat historii i pochodzenia Romów. Warsztaty artystyczne miały być prowadzone pod kierunkiem Nataszy i Koli Wasiljewów, a muzyki przez słynnego Edwarda Dębickiego. Także lista państw, z których mieli pochodzić uczestnicy szkolenia była nie mniej imponująca: Litwa, Łotwa, Francja, Jugosławia, Rumunia, Bułgaria, Austria, Szwajcaria, Albania, Rosja i oczywiście Polska. HISTORIE ROMSKICH RODÓW / RODZINA – Vania de Gila Kochanowski – Znasz język francuski? Byłem tak zaskoczony, że tylko pokręciłem przecząco głową. – Nie szkodzi… W takim razie znajdziemy coś w języku polskim – Vania otworzył teczkę i zaczął w niej czegoś szukać. Jak się okazało był to wydrukowany na czterech stronach maszynopisu tekst: „Światopogląd Cyganów Europy”. Sali Ibrahim WSPOMNIENIE – To uzupełnienie tego, o czym mówiłem – usłyszałem. – W wolnej chwili przeczytaj! Podziękowałem… (Otrzymany tekst zachowałem do dziś, a na dowód przytaczam jego fragment poniżej). O VANI de GILA KOCHANOWSKIM Według załączonego programu: „Odoj, kaj zełene maladioł bolibnasa”, Nilaitko Romani Škola, Supraśl ’94 („Tam, gdzie zieleń sięga nieba”, Letnia Cygańska Szkoła, Supraśl 94), drugi dzień zajęć miał rozpocząć się wykładami i przebiegać w podanej niżej kolejności.. „Na euro–azjatyckich stepach, gdzie my, plemiona europejskie żyliśmy razem w demokracjach wojskowych, nie mieliśmy symboli, obrazów, a jedyny symbol Boga – Słońce, symbol miłości i absolutnej tolerancji, który ogrzewa i opromienia każdą istotę bez wyróżnienia…” – czytamy. Dokument nosił datę: Paryż 15 października 1992 r. i podpis autora. Dziś, gdy od tamtego czasu upłynęło już równo 20 lat pozostały wspomnienia o tym niezwykłym spotkaniu ludzi, którzy przyjechali z różnych stron Europy i nie tylko. Ukryta w tajemniczej Puszczy Knyszyńskiej „wieś romska”, która ożywiła Supraśl śpiewem, tańcem i muzyką pozostała także w pamięci wielu miejscowych mieszkańców. – Patrzcie – usłyszałem pewnego dnia – to Cyganie sami zaczynają się uczyć. Koniec świata! Przez sześć dni tętniła Puszcza Knyszyńska gwarem różnojęzycznych głosów, muzyką i pieśnią. Tam wówczas wśród wielu innych sławnych i mniej sławnych Romów poznałem Vanię de Gila Kochanowskiego, który miał u mnie pozostać w pamięci do dzisiaj. Szczupły, niewielkiego wzrostu o specyficznym poczuciu humoru, sprawiał wrażenie człowieka zawsze zadowolonego i szczęśliwego. Czy rzeczywiście? Nie zdążyłem zaprzyjaźnić się z nim bliżej, czas trwania „letniej szkoły” był zbyt krótki, a program zajęć zbyt obfity: nauka historii i kultury Romów, warsztaty artystyczne z muzyki i tańca, koncerty, wieczory autorskie i filmy… Dziś, oprócz wspomnień i kilku zdjęć pozostał darowany mi tomik wierszy poetki bułgarskiej Sali Ibrahim i wręczony przez Vanię de Gila-Kochanowskiego „Światopogląd Cyganów Europy”, w którym sformułował swoje osobiste poglądy na temat narodu cygańskiego. Pierwsze zdanie z tekstu otrzymanego od Vani de Gila Kochanowskiego dotyczące „Światopoglądu Cyganów Europy” Drugi dzień zajęć w Letniej Szkole Romów w Supraślu. Niby nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że miałem po raz pierwszy okazję zetknąć się z tymi ludźmi, a szczególnie utkwił mi w pamięci wykład Vani de Gila Kochanowskiego. Moja wiedza o Romach daleka była od dzisiejszej, toteż słuchałem jego wypowiedzi z należytą uwagą starając się przynajmniej część z tego co mówił zapamiętać. Nie było to łatwe… Pojęcia i myśli jakie formułował były tak oryginalne, że ledwie nadążałem za jego sposobem rozumowania. Dziś, po dwudziestu latach od tego spotkania pewnie nie uda mi się dokładnie odtworzyć owej chwili, gdy wezwał mnie przed swoje oblicze, ale wyglądało to mniej więcej tak: Wykładowca widać zauważył mój wysiłek umysłowy, bo po skończonym wykładzie spojrzał na mnie, uśmiechnął się i ku mojemu zaskoczeniu skinął ręką, abym do niego podszedł. Tu zamiast – jak się spodziewałem – upomnienia, że z niezbyt należytą uwagę słuchałem jego wypowiedzi, usłyszałem: Nie jest moim zamiarem zamieszczenie w niniejszym artykule treści całego tekstu, ani jego analiza. Stąd zacytuję tylko jeszcze jedno zdanie, które wydaje mi się w obecnych czasach szczególnie ważkie. „Lata mijają i wartości zdobyte przez tyle cierpień chwieją się i kruszą, nowe wartości zaczynają kiełkować, zjawiają się nowi prorocy… i są to wybrani do rządzenia synowie dawnych męczenników, którzy stają się nowymi tyranami!” Sens i współczesne znaczenie tego zdania pozostawiam naszym czytelnikom bez komentarza. Na drugi dzień był kolejny wykład Vani: „Katar javne Roma” („Skąd przybyli Romowie”). Wykładowca raz i drugi spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się tajemniczo. O czym myślał? „Przykry jest fakt, że pomimo tego, iż tak wiele trudu i wysiłku włożył w walkę przeciwko dyskryminacji Romów, niewiele osób ze środowiska romskiego wie, kim on był. Niektórzy za pewne nigdy nawet nie słyszeli jego nazwiska. Myślę, że Vania inaczej wyobrażał sobie przyszłość i życie narodu romskiego. Swoją osobą dawał ku temu wyraźne dowody – napisała w dwa lata po jego śmierci A. Kopycińska.7 7 12 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 Kopycińska A.: Mały Wielki Człowiek, Romano Atmo – Nr 4 / 2009 r. s. 18. W swoim dorobku naukowym wśród wielu publikacji na temat Romów pozostawił też książkę „Mówmy po romsku”, której wydawcą jest Związek Romów Polskich w Szczecinku. „Kim są Cyganie? Grupkami muzyków, tancerzy... kotlarzy, koszykarzy? Czy są narodem?...” Odpowiedzi na te i na wiele innych pytań znajdziemy właśnie w tej książce. Pozwala ona na poznanie kultury, języka, tradycji oraz tożsamość narodu romskiego. Jego wędrówkę w poszukiwaniu swego miejsca i akceptacji. Jakże pasjonująca, a zarazem tragiczna jest nasza historia”8 – czytamy w informacji o celach wydania książki. „Mówmy po romsku – Historia, kultura i język narodu romskiego” to książka, w której Vania de Gila Kochanowski omawia m. in., pierwotne kasty, daty i przyczyny emigracji Cyganów z ich pierwotnej ojczyzny Indii, a także przedstawia problemy ogólnego języka romskiego i pilnej konieczności jego umiędzynarodowienia. Skromny, o dużej wiedzy, walczący przez całe życie o lepszy los Romów sam nie dbał o pieniądze ceniąc sobie to, co duchowe. Jego celem życiowym – jak dowiedziałem się już po jego śmierci – było stworzenie Centrum Kultury Romskiej. Nie dane było mu tego dokonać. Być może jego marzenie zostanie niedługo zrealizowane w Radomiu, gdzie takie centrum ma powstać. Ojcowie Miasta Radomia wyznaczyli już pod budowę odpowiedni teren, Rząd Polski przeznaczył na ten cel sporą sumę pieniędzy, projekt współfinansuje Unia Europejska, a pieczę nad całością sprawuje Radomskie Stowarzyszenie Romów – Romano Waśt.9 Fragment z: Cele i założenia projektu: Wydanie książki „PARLONS TSIGANE - Mówmy po romsku. Czerwiec - październik 2003r. 9 Artykuł ten miał na celu przypomnienie i upowszechnienie wśród Romów (nie tylko), tych współbraci–Cyganów, którzy całe swoje życie poświęcili dla upowszechnienia przeszłości i tradycji swoich rodaków. 8 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 13 WYWIAD /EWA KOPER WYWIAD /EWA KOPER Rozmowa z Ewą Koper z Muzeum – Miejscem Pamięci w Bełżcu na temat historii obozu pracy i zagłady w Bełżcu oraz upamiętnieniu ofiar i edukacji o zagładzie ta forma zdobywania pożywienia była bardzo ograniczona ze względu choćby na pilnujących strażników czy liczbę przedmiotów, których ilość nie mogła wystarczyć na długi okres czasu. Ponadto sam fakt znęcania się strażników obozowych i stale towarzyszące poczucie groźby utraty życia jasno pokazują w jakim straszliwym położeniu znaleźli się ludzie deportowani do obozu. Natomiast obóz zagłady nastawiony był na natychmiastowe uśmiercanie. Osoby ginęły masowo, anonimowo i nago w komarach gazowych. Dodatkowo przed uśmierceniem kobietom i dziewczynkom golono włosy. Czy wiemy jak potoczyły się losy osób, które przeżyły obóz, czy są jakieś relacje, spisane wspomnienia więźniów? Jaka jest historia obozu pracy i zagłady w Bełżcu? Historia obozu pracy związana jest ściśle z lokalizacją Bełżca. Po podziale ziem polskich w 1939 roku ta miejscowość leżała na pograniczu strefy okupacji niemieckiej i sowieckiej i tym samym stała się ważnym punktem w planach militarnych Niemców. Od Bełżca przewidywano budowę wału ziemnego stanowiącego część niemieckich umocnień. Roboty trwały od maja do jesieni 1940 roku. Wał budowali Romowie i Sinti, Żydzi oraz Polacy. Ten obóz pełnił także funkcję obozu przejściowego i karnego. Z kolei obóz zagłady, istniejący od marca do grudnia 1942 roku, związany był z planem eksterminacji Żydów. Ludność cygańska także przeznaczona z okoliczną ludnością do całkowitej eliminacji była więziona w samochodach bądź w wagonach doczepionych do transportów z ludnością żydowską. Z zachowanych źródeł wiemy, że ofiary ginęły 2-3 godziny po wprowadzeniu na rampę obozową. Do lata 1943 teren obozu został splantowany i zalesiony. Obóz w Bełżcu był również miejscem kaźni i zagłady Cyganów, proszę opowiedzieć co dziś wiadomo na temat ich obecności w obozie? W obozie pracy warunki bytowe były katastrofalne. Nie liczono się z ludźmi, ani z ich życiem. Dzieci z racji, że nie mogły pracować, nie dostawały przydziałów żywności. Śmiertelność była duża. Zrozpaczone matki starały się wymieniać z okoliczną ludnością odzież na produkty żywnościowe. Oczywiście 14 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 Łatwiej jest mówić o losie więźniów w przypadku obozu pracy. Pojedyncze historie można znaleźć również na stronach internetowych. W tym miejscu należy podkreślić, że przede wszystkim dotyczą Sinti z Hamburga i tamtejszych okolic, niż Romów zamieszkujących polskie ziemie. W przypadku zaś więźniów obozu zagłady nie znamy żadnych personaliów. Najprawdopodobniej były to grupy osób mieszkających w okolicach Lwowa, Drohobycza czy Stanisławowa. W jaki sposób ofiary obozu, również pochodzenia romskiego zostały upamiętnione? W dniu 26 października 2012 roku został odsłonięty pomnik na miejscu zbiorowych pochówków Romów i Sinti, którzy zostali zamordowani lub zmarli z głodu i chorób. Pomnik powstał w ramach projektu na rzecz społeczności romskiej w Polsce realizowanego przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji przy ścisłym współdziałaniu z Urzędem Gminy Bełżec i Muzeum - Miejscem Pamięci w Bełżcu. W jaki sposób Pani zdaniem można upowszechniać wiedzę na temat zagłady w Bełżcu? Niewątpliwie każda wzmianka w mediach również z uroczystości rocznicowych przyczynia się do poszerzenia grona osób, które dowiadują się o Zagładzie Romów. Bardzo cenne będą także szkolenia dla nauczycieli, edukatorów czy przewodników. Jednak nie możemy zapominać, że przede wszystkim powstanie publikacji i jej dostępność, choćby w każdej miejskiej i szkolnej bibliotece może na stałe przynieść rozszerzenie świadomości. Czy muzeum prowadzi programy, zajęcia edukacyjne dla dzieci i młodzieży z uwzględnieniem historii i obecności na terenie obozu również mniejszości cygańskiej? Oferta edukacja rozrasta się z każdym rokiem wraz ze wzrostem liczby gromadzonych dokumentów, relacji czy fotografii. Niestety niewiele pojawia się nowych materiałów odnoszących się do losu ludności romskiej w obozie pracy czy w obozie zagłady. Każdy dokument czy świadectwo traktowane jest niemal jak unikat. Ze zgromadzonych materiałów staramy się budować programy edukacyjne, aby przekazywać informacje o więźniach, z zaznaczeniem różnic i podobieństw w stosunku do każdej nacji w świetle niemieckich planów eksterminacyjnych. Dobrym przykładem działań edukacyjnych będzie projekt w ramach, którego młodzież z Niemiec po wizycie w Bełżcu i zapoznaniu się z topografią obozów zrobiła szkolną wystawę oraz napisała artykuł do lokalnej prasy o deportacjach Romów i Sintii i ich losie w Bełżcu. Czy Pani zdaniem popularyzowanie wiedzy na temat zagłady może stać się częścią tworzącej się obecnie romskiej tożsamości? Historia zawsze odciska piętno na losie narodów. Każde przeżywanie we wspólnocie radości ze zwycięstw, goryczy porażki czy niezawinionego ciernienia przyczynia się do budowania tożsamości. Bardzo często wymaga to przezwyciężenia obaw czy barier zwłaszcza w szczególności kiedy mamy do czynienia ze zbiorowym i późniejszym doświadczeniem. To jednak może bardziej zespolić i pomóc zrozumieć istotę stanowienia narodu czy grupy etnicznej. miało dojść do egzekucji Cyganów. Mam nadzieję, że w tamtejszej okolicy żyją jeszcze świadkowie, którzy będą mogli potwierdzić ten fakt i wskazać miejsce pochówku. Wywiad przeprowadziła Agnieszka Caban Czy posiada Pani wiedzę na temat innych miejsc kaźni mniejszości romskiej na Lubelszczyźnie, zarówno te upamiętnione, jak i te, o których jedynie wiadomo, że istniały? Automatycznie moje myśli zawsze kierowane są w stronę Krychowa koło Chełma gdzie min. trafili Romowie i Sintii, którzy przeżyli obóz pracy w Bełżcu. Szczęśliwie to miejsce zostało już upamiętnione. Mówiąc o Lubelszczyźnie nie możemy także pominąć faktu deportacji Romów do obozu koncentracyjnego na Majdanku czy do obozu zagłady w Sobiborze. Ważnym punktem na mapie jest także Ułęż. Ale jest również nie wielka miejscowość w niedalekiej odległości od Bełżca, choć już po stronie ukraińskiej, gdzie według źródeł żydowskich KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 15 RECENZJE / CYGAŃSKIE SEBRO - BAŚNIE POLSKICH CYGANÓW NIZINNYCH Zenon Gierała - Cygańskie srebro. Baśnie polskich Cyganów nizinnych ROMSKIE PROFESJE /ŁYŻKARZE Łyżkarze Justyna Garczyńska, Zenon Gierała Magdalena Ciechańska Było, nie było, do moich rąk trafił zbiór baśni Cygańskie srebro. Paramisi romane natychmiast rzuciły na mnie czar, wzbudzając zainteresowanie bogatą i oryginalną kulturą cygańską. Literatura nie jest tak mocno kojarzona z Romami, jak taniec i śpiew. Wędrowny lud przez wieki hołdował literaturze mówionej, poezji, która żyje tylko chwilę w swym pierwotnym kształcie i niezwykłym opowieściom, które łączą w sobie cygański rdzeń i multikulturową otoczkę. Współcześnie Romowie coraz częściej spisują krążące w przekazach ustnych baśnie. Cygańskie srebro jest jednym z wielu zbiorów paramisi romane, które mają szansę zostać ocalone od zapomnienia. Funkcję klamry kompozycyjnej zbioru spełnia cygańska rodzina, w której pojawia się długo wyczekiwane dziecko. Chłopiec jest darem leśnej boginki dla proszącej o potomstwo Romni. Kało jest niezwykłym dzieckiem. W chrzestnym darze otrzymał umiejętność rozumienia mowy natury. Jest to dla niego przepustką do magicznej rzeczywistości, w której bajarzem jest cały świat. Baśnie opowiadają ludzie, zwierzęta, rośliny, rzeka, wiatr… Co ciekawe, w ostatniej opowieści zbioru Kało ze słuchacza zmienia się w uczestnika baśniowych wydarzeń. Sam wyrusza na wędrówkę, by odczarować królewnę przemienioną w motyla, zdobyć jej miłość i żyć długo i szczęśliwie. Rysem charakterystycznym baśni cygańskich jest wielokulturowość. Wędrowny lud, odwiedziwszy mnóstwo krajów i zetknąwszy się z wieloma narodami, zaadaptował dla siebie elementy różnych kultur, co widoczne jest w opowiadanych przezeń baśniach. Tak więc Romni „dostaje” dziecko, jak celtycką Tommelise (Calineczkę), Kało otrzymuje chrzestne dary od tajemniczych, ubogich wędrowców tak, jak słowiański Zie- profesji. Z nimi, z czasem powstały istniejące do dziś zwyczajowe nazwy Cyganów. W Polsce, od poszczególnych zawodów pochodzą nazwy np.: Kotlarzy (Kełderaszów), handlarzy końmi (Łowarów), lub wywodzące się z przestrzeni, którą Romowie zajmowali w stosunku do tubylców np. Bergitka Roma – Romów mieszkających w górach, Lesiaków – mieszkających w lesie itp. mowit, w baśniach roi się od śpiących księżniczek, potworów pokonywanych przez dzielnych, lecz ubogich młodzieńców, mnóstwo jest rekwizytów, znanych z opowieści celtyckich, perskich, arabskich etc. Najbardziej zaskakujący jest jednak sposób zaadaptowania przez Cyganów motywów biblijnych. Funkcję Mojżesza w jednej z baśni przejmuje kobieta, która niczym patriarcha rozkazuje wodom morza rozstąpić się i wyprowadza swój lud z Egiptu, aby wieść go dalej do wielkiego Mrodewłoro (Chrystusa). Paramisi Romane najczęściej opisują tułacze życie Cyganów. Niemal w każdej baśni odbywa się wielka wędrówka, która ma określony cel – zdobycie skarbu lub ręki księżniczki (co właściwie w praktyce oznacza to samo). W podróży tajemne moce i upersonifikowana przyroda sprzyjają lub przeszkadzają Cyganom. Baśnie wyjaśniają zjawiska przyrody, przybliżają życie codzienne Romów, odwołują się do ich historii, wierzeń, stereotypów z nimi związanych. Zbiór baśni Cygańskie srebro przybliża życie jednego z najbardziej interesujących, a jednocześnie najmniej znanych narodów, który wiele wniósł do dziedzictwa kulturowego Europy. Źródło: http://ksiazkowy-blog.blogspot.com/2014/03/zenon-gierala-cyganskie-srebro-basnie.html Cyganie łyżkarze. Pocztówka koloryzowana. Węgry. 1910.1 Z wielu profesji romskich należy także wymienić łyżkarzy wyrabiających łyżki i inne przedmioty drewniane potrzebne w wiejskich gospodarstwach (widelce, wrzeciona, grabie, sita, miotły, jarzma, kosiska), a więc zajmujących się wyrobem przedmiotów z drewna. Te wędrujące po całym kraju grupy Romów sprzedawały najczęściej swoje wyroby na targach, płacąc w zamian określoną sumę pieniędzy właścicielowi na terenie, którego handlowali. Wysokość opłat była różna, w zależności od profesji jaką wykonywali. Z upływem lat Cyganie ci stali się głównymi dostarczycielami wielu wyrobów dla wiosek i miast. W ślad za specjalizacją produkcji tworzyły się też osobne zawody Romów. Pozostałością owych różnic zawodowych są wciąż aktualne w społeczności Romów wewnętrzne podziały na grupy (szczepy), o nazwach wywodzących się od wykonywanych niegdyś 1 16 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 Źródło: Centrum Dokumentacji Kultur Pogranicza.Sejny Ewa Kocój i Paweł Lechowski analizując rodzaje romskich profesji Cyganów rumuńskich dzielą je na określone środowiska, wyjaśniając przy okazji skąd wzięły się nazwy poszczególnych grup i szczepów. „W XIX w. nie było chyba na ziemiach w Rumunii gospodarstwa, w którym nie znajdowałyby się przedmioty wykonane przez tych cygańskich rzemieślników. Mieli oni w zwyczaju wędrować po kraju, a po przybyciu do danej wioski osiedlać się na jej obrzeżach, zakładając specjalne atelie, w którym wyrabiali potrzebne mieszkańcom wioski przedmioty”. Wśród nich nie brakowało oczywiście także druciarzy i „… łyżkarzy (rum. lingurari), wyrabiających łyżki i inne przedmioty drewniane potrzebne w wiejskich gospodarstwach (widelce, wrzeciona, grabie, miotły, jarzma, kosiska); …” Po zaopatrzeniu całej okolicy, przenosili się oni na kolejne miejsca, także do miast. Mimo zapotrzebowania na ich prace i wyroby, Cyganie ci żyli odsunięci od społeczeństwa. „Mogli zajmować przestrzeń tylko na granicy miast czy wsi lub poza nimi – pod lasem. Stąd też z czasem powstały trzy istniejące wciąż w Rumunii zwyczajowe nazwy Cyganów, wywodzące się z przestrzeni, którą zajmowali w stosunku do Rumunów. Pierwszą z nich tworzyli tzw. wiejscy Cyganie (rum. ţigani din sat). Zamieszkiwali oni w małych chatkach na skraju wsi, wtopieni w otoczenie. Najczęściej posługiwali się oboma językami – romskim oraz rumuńskim lub KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 17 ROMSKIE PROFESJE /ŁYŻKARZE węgierskim czy niemieckim (w zależności od społeczności, z którą sąsiadowali). Zajmowali się na co dzień wykonywaniem drobnych prac rzemieślniczych. Drugą grupę stanowili tzw. cyganie spod lasu (rum. ţigani de la padure), którzy mieszkali zwykle w oddaleniu od wsi, do której należeli (ok. 2-3 km), najchętniej pod lasem lub nad brzegami rzek. Las był podstawowym środowiskiem, z którego czerpali środki do życia i utrzymania, zarówno wyżywienia, jak i pracy. Zazwyczaj mieszkali w małych chatkach z drewna obrzuconych gliną. Byli niezależni od sąsiadującej z nimi wsi i do XX w. posiadali organizację plemienną z naczelnikiem zwanym vătaf, stojącym na ich czele. Trzecią grupę stanowili tzw. cyganie namiotowcy (rum. ţigani corturari) przenoszący się z miejsca na miejsce oraz zamieszkujący w rozkładanych namiotach, na wozach lub pod wozami”.2 ROMANIPEN Wyrobem łyżek – a ogólnie ujmując produkcją drewnianych przedmiotów potrzebnych w gospodarstwie, zajmowali się także Cyganie w Polsce. Była to praca żmudna i wymagająca sporych umiejętności, które młode pokolenia Romów nabywały przez lata. Bo też każdy przedmiot wymagał zastosowania innej metody i odpowiednio dobranego drewna. Produkcją takich wyrobów zajmowano się głównie w zimie, aby potem sprzedawać je na targach, które były wówczas dla Romów (i nie tylko), podstawowym rynkiem zbytu. Dziś daremnie szukać na targu cygańskiego „łyżkarza” trudniącego się wyrobem drewnianych przedmiotów. W Radomiu pojawia się wprawdzie raz w tygodniu stoisko z tymi przedmiotami, ale nie są one wykonane przez Romów. Głównym ośrodkiem produkcji tych przedmiotów są dzisiaj okolice Rzeszowa (tereny wokół Łańcuta). Profesja ta, jak wiele innych została wśród polskich Cyganów zapomniana. A może jednak istnieją w naszym kraju Romowie, którzy ten zawód nadal kontynuują? Wówczas chętnie ich odwiedzimy… Romanipen Bibi Niunia Społeczność romska zamieszkuje wiele państw Europy i świata. Często postrzegani są jako niechciani obywatele, przedstawiciele „innego narodu”. Romowie są najsłabiej reprezentowaną społecznością w Europie. Upokarzające traktowanie przez społeczeństwa większościowe budowało w Romach silne poczucie wewnętrznej wspólnoty i niezwykłą solidarność. Jednak człowiek jest tylko człowiekiem, bez względu na rasę, wyznanie lub pochodzenie. Nieobca dla Romów stała się zazdrość i zawiść. Najczęściej pieniądze, bogactwo, lepsza pozycja publiczna była powodem do szkalowania i obmawiania innych. Nierzadko nieprawdziwe, ale umiejętne pokazanie czyjeś winy, prowadziło do osiągnięcia niecnych celów. Wynik pomówienia zawsze jest katastrofalny w skutkach. Większość niezorientowana w sytuacji swoją złość kieruje przeciwko oskarżonemu, nie wnikając w prawdziwość oskarżeń. Coraz częściej nasze środowisko doświadcza takich sytuacji. Wzajemne oskarżanie się liderów stowarzyszeń i fundacji, chęć dominowania, wpisała się w program działań tychże zazdrosnych, zawistnych liderów, mających ambicje ponad miarę swoich możliwości. Takie działania malują niekorzystny obraz całej mniejszości romskiej. „Sprawiedliwi” czynią wszystko, aby zaprowadzić porządek i dać nam to na co czekamy, nie zwracając Jek ław ke Roma; Dre Newe Dwory sys skharde Roma. Rakirenys kaj należynen pes jamenge łowe. So warysawo ćiro dasawe plotki sy mektłe.Jame śunas i paćas. Łowe so den, każdo łeła. Jamaro dźipen sy dasawo, kaj kamas tezahtyłeł łowe. Pharo jamenge tehaloł kaj gadźe na den pał darmo łowe. Raja dre programy den pe edukacja, kultura, remonty, pe cejgi, pe kursy kaj tesykluwas buća sawe dena menge perCyganie sprzedający sita. Źródło: Centrum Dokumentacji Kultur Pogranicza. Sejny. de staży. But Roma phenen, kaj jone na kerna, ale sy but Drewniane łyżki i wiele innych przedmiotów codziennego żytku wykonanych z drewna, które jeszcze dzisiaj można kupić na radomskim targu przy ul. St. Wernera. Zdj. aut. 2014 Roma kaj kamen tekereł i tedźidźoł, bo nani łen wawyr możliwości. Sykluwas i powinno tehaluwas kaj dawa sy newe ćiry. Gadźe na dena menge łowe, bo jame kamas. A so isy dasawy możliwość, kaj den, na wyrakias cudy. Łowe to nani saro. Ważnedyr sy patyw. Pał łowe sy bare Przytoczone fragmenty Romów rumuńskich zaczerpnięte zostały z artykułu: Kocój E. Lechowski P.: Cyganie w Rumunii (z dziejów tematu w wiekach XV-XIX). Towarzystwo Polsko-Rumuńskie w Krakowie. 2008. 2 18 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 ćhyngardźia dre semency. Dawa sy chyrja... uwagi na to, że stawiają Romów w złym świetle na szczeblu administracji państwowej. Ci najbardziej „porządni”, a często skłóceni ze sobą, zwalczają się w sposób uwłaczający prawdziwemu Cyganowi, a co najgorsze, są przeświadczeni o swojej racji. Nie patrzą na skutki swoich zaborczych poczynań, które są powodem burzenia i niszczenia naszej cygańskiej solidarności, której uczyli nas nasi ojcowie. Odwieczna tradycja cygańska Polska Roma stawia na pierwszym miejscu solidarność grupową, wzajemną pomoc i rzetelne rozpatrywanie win i odpowiednie kary za ich popełnienie. Niestety plotka puszczona w obieg, zakreśla coraz większe obszary. Bardzo często staje się nadrzędnym tematem, którym żyje cała społeczność. Ludziom, którym mówi się, że należą im się pieniądze, a ich nie otrzymują, przekazuje się informacje, że przyczyna leży w tym, że nie ma właściwego człowieka na odpowiednim miejscu, który dopilnowałby realizację „należności”. Na pewno należy się nam, Romom żeby reprezentowali nas ludzie zorientowani w działaniach programów na rzecz społeczności romskiej, którzy mają w charakterze społeczne działanie na rzecz dobra całej społeczności, pozbawieni są niezdrowych, osobistych ambicji, które stają się nieuleczalną gangreną. Źle się dzieje, jeżeli zostaje nam banicja, na którą skazani jesteśmy przez zwaśnione strony, co prowadzi do większych i coraz częstszych zatargów. Pamiętamy z historii „ludu bez ziemi”, że dominacja nad innymi nie prowadzi do niczego dobrego. Tak było u Kwieków, Romów Kełderasza, których potrzeba rządzenia, bycia królem, baronem czy innym arystokratą była tak wielka, że prowadziła do licznych waśni, zatargów i nieporozumień, z których wynikały awantury. Skąd się brało to przekonanie, że Rom powinien być królem? Król ma ziemię, dwór i poddanych, a Romowie raczej poddanymi nie byli i nie będą. Nasze umiłowanie wolności nie pozwoli nam być niczyimi poddanymi. Dobrze, żeby o tym pamiętali nasi dzisiejsi kacykowie, gdyż doprowadzą swoim zachowaniem do zachwiania naszej romskiej solidarności i tak drogiej nam prawdy, z którą jeżeli się rozminiemy poniesiemy jedną z najcięższych kar, zniszczymy zaufanie jakie powinno być między nami. Szanujmy się, nie oskarżajmy się niepotrzebnie, aby nikt nie wyśmiał naszego zachowania. Zachowajmy prawdy, które są najważniejsze w Romanipen. B.N. KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 19 MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / REFLEKSJA WIELKANOCNA - ŚMIERĆ WERONIKI Refleksja wielkanocna - śmierć Weroniki Poskromić stereotypy Malwina Giza Sonia Strykacz Święta Wielkanocne napawają nas zadumą, jednocześnie wzbudzają wielką radość i nadzieję na życie wieczne, gdyż zmartwychwstanie Jezusa jest zwycięstwem nad grzechem i śmiercią. Jak co roku brałam czynny udział w przygotowaniach do świąt. Wszyscy byliśmy przygotowani fizycznie i duchowo na uroczystość witania Jezusa zmartwychwstałego, ale nie przypuszczaliśmy że spotka nas dramat. W Wielką Sobotę, po przyniesieniu z Kościoła poświęconych pokarmów dostaliśmy wiadomość o śmierci naszej ukochanej siostry Weroniki. Świat runął mi na głowę. Jak bardzo nieprzewidziane są sytuacje losowe, w jednej chwili zmienia się wszystko. Straciłam nieoczekiwanie kogoś, kto był dla mnie bardzo wyjątkowy. A do tego jak bardzo zostali doświadczeni jej rodzice, Weronika była jedynaczką. Na drugi plan odeszły Święta Wielkanocne, a nasze serca ogarnęła rozpacz. Jak trudno jest zrozumieć wyroki boskie, do głowy przychodzą liczne pytania „dlaczego ona?”, „dlaczego tak szybko?”. Weronika to była wyjątkowa, skromna, pokorna dziewczyna. Byłam z nią bardzo blisko, byłyśmy nie tylko kuzynkami, ale najbliższymi przyjaciółkami. Jakże mi będzie ciężko bez niej, bez jej życzliwości i serdecznego uśmiechu. Nigdy nie widziałam u niej złości, nigdy nie zazdrościła i nikogo nie obmawiała, po prostu była dobra. Weronika- ćhaj romani, miała wszystkie dobre cechy, którymi wyróżniają się romskie dziewczyny. Weronika potrafiła zaskarbić sobie miłość i przywiązanie koleżanek, sąsiadów, a także wszystkich, którzy ją znali. Odeszła w chwili, kiedy byliśmy pewni, że powróci ze szpitala do domu. Po czterotygodniowej śpiączce farmakologicznej odzyskała świadomość, powracała do wszystkich funkcji życiowych. Postęp w odzyskiwaniu zdrowia następował w sposób błyskawiczny. Skierowano ją na rehabilitacje, które miały całkowicie pomóc odzyskać jej sprawność fizyczną. Los albo niedopatrzenie ludzi odpowiedzialnych za sposób leczenia doprowadził do śmierci Weroniki. Rodzice nie pozwolili na 20 MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / POSKROMIĆ STEREOTYPY KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 sekcję zwłok. Romowie nie rozumieją takiej potrzeby. Dla nich najważniejszy jest spokój osoby, która odeszła z tego świata. Ktoś zawinił, wiedzą o tym, ale jednocześnie myślą, że życia nikt je nie zwróci. Nie mają potrzeby dociekania, co było przyczyną jej niespodziewanej śmierci. Mam nadzieję, że śmierć Weroniki uzmysłowiła nam, młodym Romom, jak kruche jest życie. „Jakie życie taka śmierć” – brzmią słowa piosenki. Weronika miała krótkie życie, sama nie wiedziała, że była tak kochana, i że smutek po jej stracie pozostał nie tylko w sercach jej najbliższych, ale również w każdym, kto miał szczęście ją znać. Musimy żyć z tym smutkiem. Weronika na pewno powiedziałaby do nas: „Nie opłakujcie mnie, jestem błogosławiona w Bogu i będę się modlić za Wami. Będę Was kochała z nieba tak, jak kochałam Was na ziemi„ Jakie znamy stereotypy? „Cygan to złodziej i leń”, „rudy jest fałszywy”, „ blondynki są głupie”, „faceci nie plotkują”, „kobiety nie mają ścisłych umysłów”, etc. Każdy z nas zna o wiele więcej stereotypów niż mu się wydaje. Człowiek jako istota społeczna aktywnie uczestniczy w życiu społecznym, często pełni rolę obserwatora i zimnego krytyka. Ulegamy stereotypom podczas oceniania i wyrażania swoich poglądów, ale czy na co dzień zastanawiamy się dlaczego postrzegamy człowieka jako grupę, nie jako jednostkę? W psychologii społecznej stosowanie stereotypów, to najprościej mówiąc ułatwianie sobie życia. Nasz umysł nie jest na tyle pojemny by móc zgromadzić informacje na temat wszystkich osób, które poznamy. Dlatego najczęściej oszczędzamy czas i energię w kontaktach ze spotykanymi, nieznanymi osobami. Zazwyczaj jak poznajemy nową osobę mamy już jakiś utarty schemat, który możemy do niej dopasować. Nie musimy się na tyle starać, by ją poznać i zrozumieć. Dopasowujemy jej obraz do szufladki, którą mamy w głowie. Jest on pewnego rodzaju sądem wartościującym, któremu towarzyszy pewne przekonanie, że jest tak, jak właśnie myślimy. Czy stereotypy są tylko negatywne? Oczywiście, że nie, stereotypy dzielimy na negatywne i pozytywne, jego przedmiotem są grupy ludzi, które kategoryzujemy ze względu na rasę, narodowość, klasę, zawody, płeć, etc. Jakie są cechy stereotypów? Stereotyp jest bardzo związany z ładunkiem emocjonalnym, pozytywnym lub negatywnym. Na przykład spotykając na ulicy Roma możemy mieć odczucia negatywne, ponieważ większość stereotypów na temat społeczności romskiej jest negatywna. Stereotyp jest całkowicie sprzeczny z faktami, bądź częściowo z nim zgodny, jednak stwarza iluzoryczne przekonanie o racji określonego stereotypu. Niestety stereotypy są długotrwałe i odporne na zmiany, ponieważ jak wspomniałam wcześniej wiążą się z ładunkiem emocjonalnym oraz doświadczeniem jednostki z danym stereotypem. Zazwyczaj stereotypy wiążą się z jakimś słowem, nazwą, która jest swego rodzaju wyzwalaczem, np. słowo „Cygan” będzie dla niektórych kojarzyć się negatywnie. Stereotypy traktowane są jako wiedza zbiorowa, powszechnie podzielana przez większość społeczeństwa.Wszystkie stereotypy jak wspomniałam wcześniej charakteryzują się ubogą treścią, często nieprawdziwą, przez co członkowie określają ludzi na zasadzie „oni wszyscy są tacy sami”, „każdy Cygan kradnie”, etc. Nie dopuszczają myśli, że członkowie grupy mogą się różnić między sobą. W tym wypadku mówimy o uprzedzeniu, czyli o negatywnym stosunku do członków konkretnej grupy tylko dlatego, że do niej należą. W ostateczności mamy do czynienia z dyskryminacją, czyli prześladowaniem i nękaniem osób należących do określonej grupy. Najciekawszym wątkiem dotyczącym stereotypów i uprzedzeń jest forma ich przejmowania. Ludzie zazwyczaj działają konformistycznie. Człowiek jest istotą stadną, potrzebuje akceptacji innych, typowo szablonowe myślenie jest zatem przejawem dostosowania się do norm własnej grupy. Dotyczy to szczególnie zbiorowości wobec, których grupa własna kieruje się agresją. Przykładem mogą być komentarze pod różnymi filmami dotyczące Romów. Można zauważyć, że większość wpisów jest negatywna, jeśli znajdzie się osoba, która wyłania się z szablonu i napisze coś pozytywnego od razu zostaje „skarcona” mnóstwem „minusów“ i negatywnych komentarzy od innych użytkowników. Jakie funkcje pełnią stereotypy? Stereotypy pełnią różne funkcje, jednak najłatwiej można podzielić je na 3 kategorie: egoistyczne tożsamościowe poznawcze Egoistyczne są to stereotypy mówiące o tym, że każde działanie jednostki wobec dyskryminowanej grupy jest usprawiedliwione w jego mniemaniu. Czyli osoba, która pobije Roma za to, że należy do tej grupy czuje się usprawiedliwiona, ponieważ był to Rom, czyli osoba, która według niego należy do gorszej kategorii. Takie samousprawiedliwienie jest typową cechą kategorii egoistycznej. Kategoria tożsamościowa mówi o tym, że jednostki czują podobieństwo do reszty grupy. Na przykład myślę to samo co inni, którzy należą do mojej grupy. KWARTALNIKROMSKI ROMSKI/ /NR NR14/4 14/42014 2014 KWARTALNIK 21 MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / POSKROMIĆ STEREOTYPY Ostatnia kategoria – poznawcza - mówi o tym, że jeśli mamy za dużo informacji o danej grupie, to możemy ją redukować, jeśli jest za mała - uzupełniać. Czyli sami uzupełniamy nasze stereotypy o dodatkowe informacje. W przekazywaniu stereotypów dobrym narzędziem jest nasz język. Dzięki językowi opisujemy zachowania, sytuacje jakie spostrzegamy. Np.„oni byli agresywni” lub „krzyczeli i wygrażali”. Zjawisko to często możemy zauważyć, kiedy mamy do czynienia z opisem agresywnych zajść pomiędzy dwiema rywalizującymi ze sobą grupami. Koniec końców każda z grup przedstawi swój punkt widzenia, obarczając winą przeciwną grupę. Jeszcze większe ryzyko istnieje, gdy media stoją wyłącznie za jedną grupą. Wówczas może to być przejaw lekkiej propagandy. tylko prowizorycznego. W kontaktach z ludźmi stereotypy dają nam takie poczucie, że wiemy, czego możemy spodziewać się po innych. Iluzja posiadanej wiedzy daje nam poczucie kontroli. Gdy spotykamy się z sytuacją, gdzie ktoś ukradł żywność bo nie miał co jeść, potwierdza w nas przekonanie, że ktoś jest złodziejem. Nie zwracamy w ogóle uwagi na czynniki zewnętrzne, tylko jesteśmy wierni stereotypowi i chętnie go przekazujemy innym. Stąd pewne uprzedzenia przekazywane są w społeczeństwie z pokolenia na pokolenie z przeświadczeniem o ich uniwersalności i nieomylności. Potwierdzając przekonania z uprzedzeń pogłębiamy tylko przepaść jaka może nas dzielić z innymi oraz wzmacniamy niechęć do siebie nawzajem. To jest w głównej mierze zapalnik naszej agresji. Jakie grupy są stereotypizowane? Występują dwie wyjaśniające koncepcje. Pierwsza z nich to teoria rzeczywistego konfliktu interesów, mówi o tym, że do uprzedzeń dochodzi w sytuacji, kiedy różne grupy społeczne współzawodniczą o trudno dostępne dobra i stają się wrogami w tej rywalizacji. Prosty przykład jaki mamy to fundusze na rzecz społeczności romskiej, przez wiele osób krytykowane, ale powodem może być właśnie takie podejście: „Skoro ja nie mam, to czemu Romowie mają mieć?” Wygrana jednej strony to przegrana drugiej. Koncepcja druga, czyli teoria przeniesienia agresji, zakłada, że do uprzedzeń dochodzi, kiedy ludzie przenoszą na grupy mniejszościowe agresję wywołaną frustracją, której sprawca nie może być zaatakowany. Powodem może być jego abstrakcyjność, inność, zbyt duża siła lub fakt, że jest nieznany. Obie przedstawione koncepcje wyjaśniają raczej powstawanie uprzedzeń niż stereotypów. Jak osłabić uprzedzenia? Sytuacja, która na pewno osłabi uprzedzenie do drugiej osoby, to wzajemna zależność. Dzieję się tak w sytuacjach, w których nie ma wyjścia i jest potrzebna współpraca z sobą, tak aby dwie grupy miały jeden wspólny cel. Dlatego między innymi tworzenie klas romskich ogranicza współpracę z rówieśnikami. W takich sytuacjach może dojść do osłabienia wrogich uczuć do osoby z innej grupy. Innym ważnym czynnikiem jest równość pod względem statusu oraz władzy. Opieranie się na dobrych wzorcach z określonej grupy, np. społeczność romska nie charakteryzuje się analfabetyzmem, ponieważ wśród Romów jest dużo osób wykształconych. Również przyjacielskie interakcje z osobami z innej grupy może doprowadzić nas do wniosku, że mieliśmy mylne zdanie na temat przeciwnej grupy. W tym przypadku tworzenie gett romskich jest definitywnym przeciwieństwem tego przykładu. Kiedy spotykamy się ze stereotypami? Wiele sytuacji społecznych jest idealnym telewizorem, na który możemy popatrzeć. Ludzie wzajemnie oceniają się na każdym kroku. Pochodzimy z różnych grup, środowisk, rodzin. Wszystkie cechy, które nas rozróżniają sprawiają, że jednocześnie jest to podwalina konfliktów między nami. Stereotypy pozwalają nam patrzeć na siebie z naiwnym przekonaniem, że wzajemnie dobrze się znamy lub jesteśmy lepsi od tych, którzy kojarzą się z większą ilością negatywnych stereotypów. W naszym społeczeństwie pewne stereotypy są silnie zakorzenione i przekazywane są z pokolenia na pokolenie. Dotyczą choćby mniejszości narodowych, czy określonych grup żyjących w naszym sąsiedztwie. Niestety dla większości ludzi stereotypy to drogowskazy życiowe, które ułatwiają im poruszanie się po świecie. Stereotypy mogą dawać pewną formę bezpieczeństwa, jednak 22 MŁODZIEŻ ROMSKA PISZE / CZŁOWIEK BEZ HISTORII KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 Poprzez zrozumienie mechanizmów działania stereotypów oraz naszego myślenia jesteśmy w stanie w jakimś stopniu kontrolować postrzeganie rzeczywistości. Z pewnością nie da się stereotypów usunąć z naszego życia, jednak walka z nimi staje się łatwiejsza, jeśli zrozumiemy jak działa maszyna napędzająca stereotypy. Człowiek bez historii jest jak drzewobez korzeni Marzena Kuwałek Tematem, któremu chciałabym się przyjrzeć trochę bliżej jest historia Romów. Dlaczego akurat to zagadnienie? Jakiś czas temu znajoma zadała mi kilka pytań na temat historii, dawnej obyczajowości oraz zwyczajów, jakie charakteryzowały Romów w dawnych czasach. O ile odpowiedzi na temat obyczajowości czy zwyczajów udzieliłam szybko, to jeżeli chodzi o historię musiałam zastanowić się dłuższą chwilę. Zadałam sobie wtedy pytanie, ile ja wiem na temat historii moich przodków? Szczerze odpowiedziałam sobie, że niewiele. Posiadam wiedzę, jednak jest ona w porównaniu z wiedzą na temat historii innych narodów najzwyczajniej mała. W dodatku zauważyłam jeszcze jeden problem, otóż nie ma zbyt dużo informacji na ten temat w książkach poruszających tematykę mojej grupy etnicznej. Obywatele innych państw, przykładowo weźmy pod uwagę naszych sąsiadów jak Niemcy, Czechy, Słowację, czy chociażby Polskę, w której żyjemy nie tylko mają większą świadomość i wiedzę na temat historii swojej ojczyzny, ale też dbają o to, aby ta przeszłość nie została zapomniana. Podręczniki historyczne, szkoła, rodzice czy dziadkowie dbają o przekazanie ważnych informacji młodszemu pokoleniu. A my Romowie? Czy dbamy o przekazywanie tak ważnych informacji? Młode pokolenie niewiele wie o tym, kiedy do Polski dotarli pierwsi Romowie, czym się zajmowali, a także co oznacza słowo Porajmos.1 Ale największym paradoksem jest fakt, że wielu Romów nie wie lub nie jest pewna skąd się wywodzą nasi przodkowie. Gdzie tkwi błąd? Na pewno w braku znajomości naszej historii. Bibliografia: Wojciszke, B. (2004). Człowiek wśród ludzi. Zarys psychologii społecznej. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe SCHOLAR Aronson, E., Wilson, T.D., Akert, R.M. (1997). Psychologia społeczna. Serce i umysł. Poznań: Zysk i S-ka Ktoś może powiedzieć, a po co nam dokładna znajomość historii? Jednak każdy z nas po krótkim zastanowieniu się, dojdzie do wniosku, że jest ona niezwykle ważna dla każdego narodu i grupy etnicznej, ponieważ „człowiek bez historii jest jak drzewo bez korzeni”. Niby jest, ale jest ono martwe, gdyż jest pozbawione podstaw, które są dla niego ostoją , dzięki której ocaleje podczas wichury, ulewy czy silnego wiatru. Podobnie jest z naszą tożsamością historyczną. Każdy naród im silniejszą posiada tą tożsamość, tym trwa dłużej. Wielokrotnie słyszałam wspomnienia starszych ludzi o tym, jak żyło się kiedyś, wady i zalety takiego życia, słyszałam smutne historie na temat eksterminacji Romów. Takie wspomnienia warto pamiętać, warto też przekazać je dalej, aby inni też mieli wiedzę na ten temat. Kultywowanie pamięci o naszych przodkach jest naszym obowiązkiem. Bo co człowiek jest wart bez historii? Życie dniem dzisiejszym bez tego kim jesteśmy, czy skąd się wzięliśmy jest życiem niepełnym, zupełnie jak wspomniane drzewo, które jest pozbawione swych korzeni. To w tym momencie rozpoczyna się wielka rola naszych dziadków i rodziców. To przede wszystkim oni powinni przekazywać, to co jest dla nas najcenniejsze, naszą historię. Dzieci czy młodzież docenią bardziej swoją przeszłość, gdy ją poznają. Bo jak można coś szanować, jak tego nie znamy? Jak dorośli mogą zadbać o tę pamięć? W zwykły sposób, przez rozmowy z dziećmi, zabieranie ich w ważne miejsca, w których rozegrały się wydarzenia dotyczące naszych przodków, jak np. Auschwitz-Birkenau. Ciekawym miejscem, wartym uwagi jest „muzeum cygańskie” w Tarnowie, jedne z niewielu w Europie, w którym znajduje się stała ekspozycja poświęcona kulturze i historii Romów oraz sezonowa wystawa wozów taborowych. Różnego rodzaju festiwale muzyki i tańca romskiego, gdzie niejednokrotnie można skosztować tradycyjnych specjałów kuchni romskiej. Historia, obyczajowość, kuchnia to są wartości kulturowe, jakie odróżniają nas od innych. Każdy naród jest wyjątkowy, specyficzny i właśnie to jest w nim najpiękniejsze, bo ludzie zostali stworzeni przez Boga w sposób różnorodny, ciekawy. Dbajmy o to, co zostało nam dane. Przekażmy nowym pokoleniom to, co jest najcenniejsze, naszą historię oraz to, co się z nią wiąże. „Człowiek istota społeczna” PWN 1 Masowa zagłada Cyganów podczas II wojny światowej KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 23 CIEKAWOSTKI Z ROMSKIEJ KUCHNI /TRADYCYJNA ZUPA ROMSKA Z ŻYCIA WZIĘTE / CIOTKA WIŚNIEWSKA Tradycyjna zupa romska z wędzonych lub ze świeżych śliwek Ciotka Wiśniewska Bibi Niunia Edyta Barwińska Tradycyjna zupa romska z wędzonych lub ze świeżych śliwek jest zapomnianą, niegdyś często przyrządzaną przez kobiety romskie częścią głównego dania. Dziś młode pokolenia Romów zazwyczaj nie próbowały, a nawet nie słyszały o takiej zupie. Z tego też powodu chciałam przypomnieć proces jej przyrządzania. Składniki: Zupę tę swoim dzieciom i wnukom często gotowały nasze babcie, ponieważ jest bardzo sycąca i wyjątkowa w smaku. Można o niej powiedzieć, że to taka bomba witaminowa dla dzieci. Moja śp. ciocia Aniela, a zarazem moja sąsiadka często gotowała tę zupę w sezonie i poza sezonem, a jej smak pamiętam do dziś. Dlatego bardzo polecam ją do przygotowania i podania w postaci tradycyjnego obiadu romskiego, aby zrobić niespodziankę swojej rodzinie. Dużo się zmieniło w naszej tradycyjnej kuchni romskiej, ale trzeba pamiętać, że potrawy proste, składające się z paru składników są najlepsze. 1 lub 2 łyżki cukru ½ kg śliwek 1 kg mięsa z kury lub kurczaka sól śmietana słodka 1 żółtko z jajka 2 litry wody Sposób przyrządzania: Umytą kurę lub kurczaka zalać dwoma litrami wody, tak aby mięso było przykryte wodą. Dodajemy sól i gotujemy na wolnym ogniu przez około 1h. Jak mięso jest miękkie to wyjmujemy je z wody, a wrzucamy do niej śliwki bez pestek i gotujemy przez około 15 do 20 minut. Zdejmujemy z ognia. Doprawiamy zupę śmietaną wymieszaną z jednym żółtkiem, do smaku dodajemy 1 lub 2 łyżeczki cukru. Ta zupa jest oryginalna w smaku z robionymi kluskami, ziemniakami lub ryżem. Smacznego! Ciotka (bibi Lecha) Wiśniewska, tak mówili o starej Romni wszyscy, którzy ją znali, zarówno Romowie jak i Gadźe. Osoba niezwykle spokojna, opanowana, każdemu życzliwa. Ktokolwiek przekroczył próg jej domu, stawał się jej gościem. Poczęstowała tym co miała, a czasem i naleweczkę na spirytusie podała. Jej chatka była uboga, ale w domku panowała taka atmosfera, że zawsze chciało się tam zachodzić. W kuchni ciepło dawał piec kaflowy, na łóżku leżał czarno-biały kocur, a nierzadko do domu zawitała kurka czy kogucik. Dziwiła nas ta jej przyjaźń ze zwierzętami i niezwykła zażyłość z ludźmi. Człowiek taki jak ona zdarza się niezwykle rzadko. Nie było w niej żadnej zawiści, wszyscy byli z nią bardzo blisko. Nie było dla niej Cygana czy Gadźa, był człowiek. Nie robiła żadnych różnic. To zadziwiające, ale i w ten sam sposób była traktowana przez innych. Nie-Romowie nie mówili o niej „ta Cyganka” tylko Pani, albo Ciotka Wiśniewska. Gdy zachorowała, wszyscy jej chcieli pomóc. Wielka skromność i niechęć obarczania kogokolwiek swoją chorobą czyniła z niej osobę, którą każdy szanował. O śmierci mówiła jak o czymś, co jest naturalnym następstwem każdego życia. Pamiętam, jak po następnym ataku bólu, który znosiła bardzo dzielnie, rozpoczęła rozmowę o miejscu swojego pochówku. Wprawiła mnie tym w zakłopotanie, nie wiedziałam czy mam ją zapewniać, że jeszcze wyzdrowieje, czy zamilczeć. Ale i tym razem wykazała swoją mądrość, powiedziała do mnie, że powinnam zrobić to, o co ona prosi, gdyż jest to nieuchronne, a ona chce mieć pewność, że jest dla niej miejsce na ostatni spoczynek. Panowała nad chorobą i bólem, w taki sposób jak panowała nad sobą w trakcie swoich licznych przeżyć. Nie bała się śmierci, co budziło mój wielki podziw. Wiedziałam, że ciotka Wiśniewska była najpierw w obozie Auschwitz- Birkenau, a potem została wywieziona do Ravensbruck i Buchenwald. Wszystkie lata wojny przebyła w obozach. Często opowiadała o swojej siostrzenicy, która z nią w tych obozach była. Jakim cudem obie 24 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 przeżyły? Zawsze mówiła, że „Bóg tak chciał”. W obozie znalazła męża, z którym zgodnie żyli do lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Jak mąż umarł, ciotka zamieszkała blisko brata i jego rodziny. Nigdy nie miała dzieci, doświadczenia, które przeprowadzali na niej niemieccy lekarze, pozbawiły ją najpiękniejszego cudu bycia matką. Nie doznała tej naturalnej, bezwarunkowej miłości jaką matka darzy dziecko. Przeżycia, którym była poddana w obozach zahartowały jej serce, jednocześnie otwierając pokłady miłości i dobroci dla ludzi, którzy mieli zaszczyt z nią przebywać. Wszystko co mówiła i robiła było bardzo ludzkie i naturalne. Brakuje takich ludzi w dzisiejszych czasach. Brakuje bezinteresownej przyjaźni, nie ma już takich relacji między sąsiadami. Brakuje tej pewności, że jest ktoś na kogo można liczyć, że w każdej sytuacji usłyszymy dobre słowo albo życzliwą krytykę. Zostawiła po sobie ślad w mojej pamięci, ale i dobra pamięć o starej Cygance pozostała w tych wszystkich Gadźach, którzy ją znali.. Jek ław ke Roma; Jamare phure bibia sys wawyr dałendyr kaj kana sy dre newo ćiro. Doła charatune bibia sys saregngre. Rakirenys ke jame syr ke peskry semenca. Nasys wredna, na kośenys, łaćho ław phenenys i so sys potrzeba poradźinenys. Bibia dasawe syr bibi Lecha nani but dre dała ćiry. Sparuwen pes manuśa, sparuwen pes bibia. Kana na dźas pał rada ke bibi, kana terne rakiren maśkir pestyr. Rady phure bibiengre nani łenge potrzebna. Sweto dźał dre chyria ryg. Zarykiras men i pudźas men godźiatyr – so jame kamas, so keras? So na szaninasam phure bibijen, phure manuśen zdźasam pe chyria drom. B.N. KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 25 PARAMISI ROMANE PARAMISI ROMANE Paramisi Romane Przegene but berśa. Dźide sys korkore. Romni but moły rowełys, Rom pirełys syr teł phuw. Sys łen bary bibacht. Chyria duchy odtradenys łengre kherestyr bacht. Nasys łen ćhaworo. Nakamełys pe łenge te dźidźoł. Przegene warykicy berśa. Kher poduperełys, zabaryne dudala adźa kaj nasys sweto dyćło. Terne waśta ke buty nasys. Romni so dywes dźiałys chor dre weś. Cełe dźiesa mangełys Dewłes i łaćhe duchen kaj te jaweł ła ćhaworo… Zreśćija bałwał. Geł romniatyr terdźija śukar Manuśni. Ceło sys sownakuni. Sys ła śukar podźa i bała ke samo phuw. Zdykća pe zarondłe Romniatyr i phendźa. – Chara ćiro manges pał ćhaworestyr. Dadywes wyśunawa tyro mangipen – phendźa. – Dawa tuke i tyre romeske ćhawores. Wybarjakirena łes pegode ćhawestyr! – phendźa da ława podhadyja waśta i podyja Romniake tykne ćhawores. ys, na sys, dre doła ćiry pe phuw isys bare weśa. Rukha barjonys dasawe bare, kaj pharo sys, łen te obdźał dre tryn dywesa. Manuśa pirenys, doj kaj na wdźałys ruw, ni ćirykło, drom na rakhełys. Belwel i rat rakhenys saro so dźidźoł dre weś. Nadomekhenys nikones chyrie manuśendyr. Sare gadźe darenys pes ke wdźał dur dre baro weś. Na denys karje ke ćirykłe, ke zwiery. Raty, straśakirełys chyria manuś. Śundło sys rakiryben, bagipen. Dar sys bary. Saro so dźido garudźołys. Sys i dywesa śukar. Kham taćkirełys phuw, rukha wydyćhonys syr sownakune. Dre weś barionys kałe i łołe mury. Śukar łolonys dre ćar, dźasyrby te zamangen manuśen, kaj te 26 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 beśen i te odhyńion. Śukar isys ceło weś i łeskre droma. Miśto sys te beśeł i podykheł pe saro, so Deweł skerdźa i mekća manuśenge. Pe dasawy phuw dre do weś, dźido sys Rom i Romni. Łengro kher sys tykno i purano. Przebandźołys ke phuw. Tykne dudaloria kuty wmekhenys kham, kuty perde łendyr dyćło sys sweto. Sodywes Rom dźałys ke weś pał kaśta i kerełys łendyr khorby, dźałys łenca ke foro kaj łen te bikineł. Gadźe kinenys romestyr,khorby sys śukar, zorałe. Dre do ćiro Romni dźałys ke weś, skendełys dowa so barioł i łaćho sys, kaj tekereł dołestyr draba. Romni miśto dźnełys pes pe dowa so kereł. Jawenys ke joj but gadźe, sawen wysaśćakirdźa. Rom i Romni dźide sys dre do weś, urykirenys pes dałe bućiatyr. Kerdźa pes belwel. Rom rozcholisyja pe chyrie gadźiendyr, ryśija ke peskro kher. Syr dźałys, dykhća tchuw. Rozdykheł pes dre sare ryga karyg da tchuw? Dźał duredyr… Pał tykni bergica dykheł paś jag terdo phuro Gadźo bare parne brodasa. Paś do jagory beśli isy Phury Gadźi i pekeł maćhen. Rom podykća pe łendyr i podumindźa: – Jone mange na odphenena, podgeja ke jone. Phuro Gadźo podykća pe Romestyr, dźasyrby te dźineł so jow kameł i zamangdźa łes paś jag. – So rodes kaj te sowes? – phendźa – kames te chał, zamangas tut paś jamary jag! – Parykiraw cełe dźiestyr – ufrejdźija Rom. Romni chtyłdzia tykniben i przythodźa ke dźij. Podykća pe łestyr zarondłe jakhenca i geja ke kher ke Rom. Frejdźonys, bagenys i khełenys. Parykirde Dewłeske. – So jawasam phure i naswałe, jow jamaro ćhawo, rozhaćkireła jamenge jag, podeła menge chaben i piben – pheneł Rom. – Khareła pes Kało, pe boliben skharasam sare gadźen gawestyr..! Pe wawyr dywes, syr wygeja kham, Rom geja ke gaw te mangeł pe boliben. Ani jek gadźo nakamdźa tejaweł ke ćiororo Rom. Ani jek narakća pes, kaj te kameł tebołeł romane ćhawores. Gadźe chochawenys kaj nańi łen ćiro, kaj sy łen but buća dre fełdy, a w awyr kaj sy łen but ćhawore i naśty te oddźian kherestyr. KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 27 PARAMISI ROMANE OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA / CYGANEK– KOZIK CYGANEK– KOZIK Beśća paś łaćhe Phure Gadźestyr i ophendźa łeske saro. Gadźo i Gadźi wyśundłe saro so Rom ophendźa. Śukar isys do paramiśi but ophenenys purane romendyr i łengre dźipnatyr. But paramiśi zabiśtyrde, but zanaśadyne. – Jame sam ćiorore dźasyr tu, a so kames to bołasam tyre ćhawores! – Rom ufrejdźija. Dadywes, pośli but berśa, phure Romńia, jamare daja i dada ophenen ternenge romane paramiśi. Jone jamen przeligiren dre purane ćiry. – Ćiorore, barwałe dawa man na obdźał, dźij tumaro barwało. Sen łaćhe! – phendźa Rom. – Taśa źakirawa pe tumendyr dre myro kher. Pe wawyr dywes phure gadźore jawne ke Romeskro kher i syr phendłe, bołde tykne ćhawes. Rom frejdźołys cełe dźiesa, dźasyr łeskre papy dźa i jow dyja łenge te chał i te pieł. Zabagde, zakhełde i Dewłeske parykirde. Phure gadźe syr oddźanys phendłe ke ćhaworo: – Na dasam tuke sownakaj, barwalipen. Mekhasam tuke waryso fededyr. Mekhas tuke – romane paramiśi! Ophenena tuke ćirykłe i rukha, bara pe fełdy i pańiory. Dadywesestyr jawesa bachtało, dźidźosa dre fededyr sweto, sweto paramiśiengro! – Me som Dat Bałwalakro – pheneł phuro gadźo – a joj Daj Weśeskry. Taśa tyro dad dykhća jamen paś jag, dykhća, kaj sam ćiorore i ćhy men nani, paćcia jamenge. Jame łeske odpreskirasam. Dałe dywesestyr rakhasam tut, kaj ćhy chyria tut te na rakheł! – phende dawa i odgene dre weś. Do łe ćirostyr dźipen ryśija ke kher. Rom kereł khorby, Romni dźałys ke weś, skendełys pe draba te kereł, a tykno Kało korkoro dre kher, śunełys paramiśi, sawe ophenenys ćirykłe i rukha... Zenon Gierała Kozik, scyzoryk, finka… któż nie słyszał o tym zacnym nożyku – towarzyszu dziecięcych wypraw, harcerskich rajdów i obozów, studenckich wojaży… – czytamy w Internecie. W opisie stroju krakowskiego czytamy: „u pasa przystrojonego mosiężnemi kołkami, wisi na rzemieniu nożyk”. Baśń wg: Zenon Gierała: Cygańskie srebro. Wyd. JEDNOŚĆ. 2013. Na język romski tłumaczyła Bibi Niunia. Il. wg Mirosława Siary. Statuetka „Złotego cyganka”. Jarmark Rzemiosła i Rękodzieła w Będzinie organizowany przez Dział Etnografii Muzeum Zagłębia. Czerwiec 2010. Któż z nas w dzieciństwie, a i później w swoim życiu nie posiadał choćby zwykłego scyzoryka.1 Taki scyzoryk lub inaczej – „kozik – cyganek” – składany nóż w drewnianej oprawie, to „rzecz codzienna w Polsce, we Francji, w Europie, na każdym kontynencie i w każdym czasie – w zasadzie odkąd człowiek nauczył się używać narzędzi.”( Źródło: Platforma kozik.org.pl). Gerwazy – postać poematu A. Mickiewicza Pan Tadeusz, swój wielki rapier, którego używał w pojedynkach i walce, nazywał Scyzorykiem. Do dziesiątego roku życia zepsuł ze cztery koziki, ale też strugał nimi dziwne rzeczy. (B. Prus: Chłopiec, kiedy ma dużo nożyków, to kraje innym nożykiem chleb, mięso innym i zabija zwierzynę innym; nawet używa innego nożyka w święto, a innego na co dzień”. Jak widać z przytoczonych wyżej opisów „scyzoryka”, można wnioskować, iż niepozorny nożyk doczekał się co najmniej kilku definicji. Nas, z racji poruszonego tematu „ocalić od zapomnienia”, interesuje oczywiście wspomniany „Cyganek”. Antek). Scyzoryk – rodzaj kieszonkowego noża ze składaną głownią. 1 28 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 29 OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA / CYGANEK– KOZIK CYGAŃSKI HUMOR /CYGAN, PRZEWOŹNIK I ŚMIETANA CYGAN, PRZEWOŹNIK I ŚMIETANA Justyna Garczyńska, Zenon Gierała Oto, jak wyglądał on wg opisu J. Ficowskiego: CYGANEK – przylgnęła do Kielc i okolicy, a które to okolice S. Żeromski szczególnie polubił, nie wyjaśnia tej tajemniczej nazwy. Na nic zdały się błagania Cygana Maćcha i tłumaczenia o biedzie, jaką znosi jego rodzina. Przewoźnik ani chciał słuchać. Widzi Cygan, że na nic jego prośby, więc rzecze: „Cyganek – to nazwa nożyka oprawionego w drewno; do niedawna jeszcze kowale cygańscy wyrabiali je i sprzedawali na targach i jarmarkach. Drewniana oprawa cyganka jest żłobiona falisto w poprzeczne wgłębienia i nieraz barwiona farbami”.2 – Prawdę mówisz, panie! Zawracajmy, na Boga, byle prędko, bo przypomniałem sobie, że mi jeszcze moją śmietanę ukradną! – Co Cygan gada? Jaką śmietanę?! Stefan Żeromski wspomina o Cyganach z Kielecczyzny, wyrabiających takie koziki: „ W Górach Świętokrzyskich, w okolicy wsi Jeleniowa, istnieje naturalne w ziemi zagłębienie, rodzaj rozległej, półkolistej areny, gdzie swego czasu stale przebywały półkoczownicze rodziny Cyganów ze swymi miechami i kowadłami. Wykuwali w tym miejscu koziki z żelaznym ostrzem, osadzonym w trzonku z jałowcowego pręta, zaopatrzonym w rowek na ostrze nożyka, oraz w nacięcia zabarwione na czerwono i zielono. Koziki te, które na rzemyku zawieszonym u pasa nosił każdy mężczyzna tamtych okolic, wykonane przez Cyganów, nosiły nazwę „cyganków”. Zdaje się, iż w kształcie zacięć, rowów, w barwie ozdób cyganka mamy najpierwotniejszy chyba „prymityw” zdobienia rzeczy ludzką ręką wykonanej. A jednak i te najpierwotniejsze ozdoby – „cerwiniuśkie kieby krew, zieleniutkie kieby trowa” – najprostszego z przyrządów, były chyba produktem jakiegoś wzoru – a dla mieszkańca tamtych okolic cyganek był przedmiotem nie tylko pożytecznym, lecz i pięknym, ozdobą, zbytkiem, przybyszem z obcego świata do jednostajnej i smutnej pustki.”3 Nic dodać, nic ująć. Nawet nazwa „scyzoryki”, która to – z niewiadomych dotąd przyczyn 2 3 Cygan Maćcho wracał właśnie z dalekiej wędrówki do taboru, gdy nagle drogę zagrodziła mu rzeka. Z racji swojego imienia, pływał jak ryba, ale na myśl o zimnej kąpieli – zbliżała się jesień – tylko wzdrygnął się i spojrzał w stronę przystani, gdzie prom z przewoźnikiem miał lada chwila odbić od brzegu. 1 Czy tak wyglądał „cyganek”? Źródło: Wikipedia. – Przewoźnik, jucha, każe sobie zapłacić – pomyślał i sięgnął do kieszeni, ale gdzie tam, nawet złamanego grosika w niej nie znalazł. Cóż było robić? Wmieszał się Cygan Maćcho w tłum, a że woda w rzece wzbierała i przewoźnik ogłosił, że dopiero później zapłatę będzie odbierał, szybko wraz z innymi znalazł się na promie. A może tak? – Zanim przewoźnik zażąda zapłaty – myśli Maćcho – prom będzie już tak daleko od brzegu, że nie opłaci się zawracać. Tym sposobem na drugi brzeg dopłynę, a potem jak Bóg da! Mylił się jednak Maćcho sądząc, że umknie uwadze przewoźnika, bo ten od razu go dostrzegł i nie zwlekając w jego stronę ruszył. – Łaskawy panie! – rzecze Maćcho – Na brzegu, po drugiej stronie rzeki, czeka na mnie chora żona i głodne dzieci. Daruj ten jeden raz biednemu Romowi… Ficowski J.: Cyganie polscy, PIW, Warszawa 1953. s. 103. Żeromski S.: Snobizm i postęp. Warszawa 1923, s. 76–77. KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 Spojrzał przewoźnik na Cygana, a widząc jego nieszczęśliwą minę i słysząc pokorną prośbę, pod boki się ujął i rzecze: – Oj, Cyganie! Durny z ciebie człowiek, aż miło! Myślisz, że zawrócę teraz, aby twoją śmietanę ratować? Dalej mi na drugi brzeg płynąć – rozkazał pomocnikom. A do Cygana powiada: – Za karę, głupi Cyganie, wysadzę cię po drugiej stronie, abyś raz na zawsze zapamiętał, że nie tobie z mądrym zaczynać – to mówiąc, gdy prom przybił do brzegu nakazał Cygana na piasek wysadzić. Ukłonił się Cygan Maćcho grzecznie, a widząc zadowoloną twarz przewoźnika rzucił na odchodnym. – Dziękuję, panie! Jak byłem Cyganem, tak nim będę! A śmietanę wam darowuję, bom już z niej jadł masło, którym służąca dziedzica chleb mi smarowała! – to powiedziawszy w lesie zniknął. – Cygan myśli, że za darmo jeździć będzie – przewoźnik na to. – Tak dobrze u mnie nie ma! Niedaleko od brzegu odpłynąłem, to mogę jeszcze zawrócić i wysadzić cię na brzeg z powrotem – po czym dał znak, aby prom zatrzymać Gadka z 1949 r., którą opowiedział polski Cygan nizinny. 1 30 – Ano, rankiem jak byłem u dziedzica, jego służąca dała mi na drogę garniec śmietany, który ja, nieszczęsny, czekając na prom schowałem pod krzakiem leszczyny i potem zupełnie zapomniałem! Zawracajcie, panie, a prędko bo tam tej śmietany tyle, że na zapłatę wystarczy i jeszcze dla moich dziecisków zostanie! Maćcho (cyg.) – Ryba – popularne imię wśród Romów. KWARTALNIK ROMSKI / NR 14/4 2014 31 Galeria Aleksander Kotsis (1875) – Kłótnia Cyganów. Olej na płótnie. Muzeum Narodowe w Sukiennicach, Kraków. Czasopismo współfinansowane ze środków Unii Europejsk iej w ramach Europejsk iego Funduszu Społecznego Romano Waśt KAPITAŁ LUDZKI NARODOWA STRATEGIA SPÓJNOŚCI Pomocna Dłoń