Miesiecznik 161
Transcription
Miesiecznik 161
MiesiÊcznik Biuletyn Informacyjny ŒKF 30.09.2003 Rys. Asurit NR 161 Galeria Sekcja mangi przedstawia: Asurit Asurit już znamy – to niewątpliwie jedna z najzdolniejszych rysowniczek w Sekcji 9. Świadczy o tym fakt, że dość regularnie wygrywa konkursy na konwentach, niezależnie od tego, czy prace ocenia publiczność, czy jury. Jej grafiki były prezentowane w Galerii jakiś czas temu. Przyszła więc pora na kolejne. Oczywiście, Asurit będzie narzekać, że pokazujemy tutaj jej dawne prace – teraz maluje inaczej. Ale nic straconego. Miejmy nadzieję, że już wkrótce pokażemy nowsze obrazy Asurit. PWC Wieœci Władze Łodzi zwolniły z funkcji kierownika śródmiejskiego domu kultury pisarza Witolda Jabłońskiego, znanego z powieści w NOWEJ. Autor podejrzewa, że jego najnowszą książkę Uczeń czarnoksiężnika, uznano za antykościelną i to było powodem zwolnienia. – Moje zwolnienie dziwnie zbiegło się w czasie z wydaniem Ucznia... – mówił Witold Jabłoński, który funkcję dyrektora domu kultury pełnił od marca 1999. – Kilkanaście dni temu dyrektor wydziału kultury wypytywał mnie o jej rzekomo wrogą Kościołowi wymowę. Opisując Witelona, z grubsza trzymałem się faktów, choć część jego poglądów wymyśliłem. Chciałem pokazać wyprzedzającego swoją epokę człowieka, który schodzi na złą drogę. Odczytywanie książki jako antykościelnej byłoby strasznie prymitywne i nie było moim celem. – I dodaje: – Ponieważ nie przedstawiono mi żadnych powodów zwolnienia, mam powody, by przypuszczać, że to kolejny przejaw kierowania się przez władze Łodzi fundamentalistyczną katolicką ideologią. Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego, stwierdził: – Nawet trudno mi komentować ten zarzut. Absolutnie zaprzeczam, jakoby to książka była powodem zwolnienia pana Jabłońskiego. Powody były trzy. Po pierwsze, dom kultury nie przynosił takich dochodów, jakie mógłby. Po drugie, mieliśmy zastrzeżenia co do kompetencji pana Jabłońskiego w dziedzinie relacji interpersonalnych. Po trzecie, planujemy zmianę kierunku działań domu kultury, do czego potrzebny jest nowy kierownik. Właściwie – bez komentarza. ! W sobotę, 4 października, w wieku 95 lat, zmarł w Bostonie William Steig, autor i ilustrator książki Shrek, pierwowzoru niezwykle popularnego filmu animowanego pod tym samym tytułem. Steig debiutował jako rysownik w 1930, kiedy to sprzedał swoją pierwszą historyjkę do magazynu New Yorker. Przez 70 lat współpracy z tym pismem zaprojektował ponad 100 okładek. Steig był też pisarzem dla dzieci – w sumie napisał dla nich ponad 30 książeczek. Sławę przyniósł mu do- ! piero spektakularny sukces filmu Shrek. Historia o zielonym trollu, który ratuje bajkowy świat, została opublikowana w USA w 1993, a sfilmowana w 2002. Otrzymała Oskara dla najlepszego filmu animowanego. 23 sierpnia legendarny autor sf, Ray Bradbury, obchodził swoje 83. Urodziny, w towarzystwie wielu znanych gości, a także członków Towarzystwa Planetarnego, pod Marsem, który znalazł się bliżej Ziemi, niż był przez ostatnie 60.000 lat. Odczytano listy z życzeniami od wielu znanych postaci: Arthura C. Clarke’a, astronauty Buzza Aldrina, filmowców George’a Lucasa i Stevena Spielberga oraz aktora Charltona Hestona. Peter Hyams, który reżyseruje film wg opowiadania Bradbury’ego Sound of Thunder, zjawił się osobiście, by stwierdzić, że pisarz był jego idolem od dzieciństwa i nie spodziewał się, że kiedyś nie tylko pozna go osobiście, ale że będą współpracować. Nichelle Nichols, znana jako por. Uhura ze Star Treka, przypięła Bradbury’emu złotą odznakę Gwiezdnej Floty i mianowała go honorowym członkiem załogi Enterprise. Zjawił się także autor trylogii marsjańskiej, Kim Stanley Robinson, i aktorka Angie Dickinson, działaczka Towarzystwa Planetarnego. Bradbury wyznał, że cieszy się z zainteresowania Marsem i modli się, by misje marsjańskie, będące teraz w drodze na Czerwoną Planetę (aż pięć) się powiodły. ! Były mistrz kulturystyki i gwiazdor filmowy Arnold Schwarzenegger wygrał przedterminowe wybory na gubernatora Kalifornii, największego pod względem ! 3 liczby ludności stanu USA. W historii USA dotychczas tylko raz – w 1921 – doszło do przedterminowego odwołania urzędującego gubernatora stanu (Północnej Dakoty). Spośród 135 kandydatów ubiegających się o sukcesję po Davisie, reprezentujący Partię Republikańską Schwarzenegger uzyskał zdecydowanie najwięcej głosów – wg wstępnych obliczeń zdobył ich prawie dwa razy więcej od następnego w kolejności Cruza Bustamante, demokratycznego zastępcy gubernatora Davisa. Oficjalne wyniki referendum muszą być zatwierdzone do połowy listopada - wtedy też, jeśli wygrana Schwarzeneggera nie zostanie zakwestionowana, obejmie on urząd gubernatora. Ridley Scott, reżyser Obcego, klasycznego filmu sf z 1977, zapowiedział, że rozszerzona wersja filmu będzie zawierać trzyminutową, nigdy wcześniej nie pokazywaną scenę. Wyjaśnia ona, co się naprawdę stało z Dallasem i resztą załogi. Scott sam wyciął tę scenę przy montażu, uważał bowiem, że zakłóca i spowalnia dynamikę akcji. Po latach uzna jednak, że nie – i że warto ją przywrócić. Poszerzona wersja Aliena trafi do kin w USA w końcu października. ! Premierę Hellboya wg komiksu Mike’a Mignoli Hellboy w reżyserii Guillermo del Toro, przesu! nięto na termin „spokojniejszy” z punktu widzenia filmowców – na 2 kwietnia 2004. Początkowo zaplanowana data zmuszałaby Hellboya do bezpośredniej konfrontacji ze Shrekiem 2. Zresztą okres będzie gorący nie tylko ze względu na Shreka – na ekrany mniej więcej w tym czasie Universal wprowadza na ekrany film Van Helsing, Warner – Troy, Paramount – The World of Tomorrow, a Fox – The Day After Tomorrow. Będzie co oglądać. Jonathan Hensleigh, scenarzysta i reżyser planowanej adaptacji komiksu Punisher zapowie! dział, że zrealizuje film dramatyczny i krwawy. „To opowieść o zemście i odkupieniu”, jak stwierdził. W roli głównej wystąpi Thomas Jane (grał np. głównego przeciwnika rekinów w Piekielnej głębi, a ostatnio Henry’ego w Dreamcatcherze wg Kinga). Hensleigh podkreślił także, jak bardzo na stronę wizualną filmu wpłynęły okładki zeszytów komiksowych autorstwa Tima Bradstreeta. Zobaczymy. William Friedkin (znany z Egzorcysty) ma reżyserować The Book of Skulls, na podstawie powie! ści Roberta Silverberga Księga Czaszek. Powie opowiada o czwórce młodych ludzi, którzy odkrywają starożytną księgę zawierającą tajemnicę nieśmiertelności – ale za bardzo wysoką cenę. W trzecim epizodzie Gwiezdnych wojen powróci na 4 plan Peter Mayhew, niezapomniany Wookiee Chewbacca – co ma zagwarantować ciągłość fabuły i płynne przejście od nowej do klasycznej trylogii. Mayhew jest bardzo zadowolony. Zdążył już przymierzyć kostium i stwierdził, że Chewbacca wygląda równie dobrze co przedtem. A razie jednak czeka, aż będą filmowane sceny z jego udziałem. Zdjęcia trzeciego epizodu trwają w Australii. Podobno Samuel L. Jackson zakończył już swoje występy jako mistrz Jedi, Mace Windu. W filmie pojawi się też rodzina Padmé Amidali – sceny z ich udziałem miały się znaleźć w Ataku klonów, jednak usunięto je w montażu (pojawiły się w wersji DVD). ! Czwarty film o Harrym Potterze wyreżyseruje Brytyjczyk, Mike Newell, znany z roman! tycznej komedii Cztery wesela i pogrzeb. Rozpocznie pracę w kwietniu przyszłego roku. W tej chwili trwa produkcja trzeciego filmu, Harry Potter i Czara Ognia, którego reżyserem jest Alfonso Cuaron. Ponieważ produkcja trzeciego i czwartego filmu będą zachodzić na siebie czasowo, nie byłoby praktyczne, gdyby zajmował się nimi ten sam reżyser. Wiadomo za to, że w czwartym filmie wystąpią trzy główne gwiazdy: Emma Watson (Hermiona), Danier Radcliffe (Harry) i Rupert Grint (Ron) zdecydowali się jeszcze raz zagrać bohaterów książki. Na razie jednak nie potrafią powiedzieć, czy pozostaną na planie aż do przyszłego, siódmego filmu. W związku z wyborem na stanowisko gubernatora, Arnold Schwarzenegger będzie pewnie mu! siał odłożyć karabin, choć producenci zapewne zechcą nakręcić jeszcze część czwartą. Jeśli pojawi się dobry pomysł na scenariusz, film powstanie bez głównej gwiazdy poprzednich epizodów. Ponieważ już na planie T3 Schwarzenegger mówił o swoich ambicjach politycznych, przewidziano pewne rozwiązania na wypadek, gdyby nie był dostępny. Jego rolę może przejąć inny aktor (nie do pomyślenia), Arnold może też pojawiać się w scenach retrospekcji. Reżyser Ronny Yu (Freddy vs. Jason) zgłosił opcję na pełnometrażową, aktorską wersję filmu ani! me Blood: The Last Vampire, opowiadającego o łowcy wampirów w bazie wojskowej na tere- nie Japonii. Oryginalny film z 2000 roku reżyserował Hiroyuki Kitakubo. Yu twierdzi, że w roli głównej powinna wystąpić aktorka japońska, choć nie wskazał jeszcze nikogo konkretnego. Film anime miał zaledwie 48 minut długości, więc reżyser chce rozszerzyć fabułę o historię głównej bohaterki. Studio Disneya realizuje nowy, animowany komputerowo film fantasy Gnomeo i Julia – o nieszczęśliwej miłości pary tytułowych bohaterów, którzy reprezentują gnomy (krasnale) ogrodowe oraz domowe posążki, figurki itd. Głosów postaciom mają użyczyć Ewan McGregor i Kate Winslet, a muzykę (ważną w filmach Disneya) napiszą Elton John i Tim Rice. Od premiery filmu dzielą nas jeszcze co najmniej trzy lata. ! Twórcy aktorskiej wersji filmu o Piotrusiu Panie zapowiadają, że ich wersja mocno odbiega od tego, czego zapewne oczekuje publiczność (pamiętająca animowaną wersję Disneya). Film jest tajemniczy, mroczny, czasem okrutny – jak książka. Tak jak dawniej w teatrze – i tak jak zaplanował to J.M. Barrie – rolę ojca Wendy i kapitana Haka powierzono temu samemu aktorowi, Brytyjczykowi Jasonowi Isaacsowi. Po raz pierwszy także Piotrusia zagra prawdziwy chłopiec – 13-letni Jeremy Sumpter (zwykle na scenie grały go kobiety). Film reżyseruje Australijczyk P.J. Hogan, a premierę zapowiedziano na 25 grudnia. ! W sierpniu wszedł na ekrany film, będący połączeniem dwóch klasycznych cykli horroru (raczej w stylu gore): Koszmaru z ulicy Wiązów i Piątku 13 – Freddy vs. Jason, w którym spotykają się Freddy Kruger (w tej roli tradycyjnie Robert Englund) i Jason Voorhees (kaskader Ken Kirzinger, który zastąpił w tym filmie Kane’a Hoddera). Akcja zaczyna się 10 lat po tym, jak Freddy Kruger przestał nawiedzać sny dzieci ze Springwood, ale teraz chce powrócić. Jason Voorhees śpi snem wiecznym w grobie. Freddy wchodzi w sen Jasona, udając jego matkę, wskrzesza go i wysyła do Springwood. No i się zaczyna. Konfrontacja obu postaci, zapowiadana w tytule, zdarza się dość późno, a do tej chwili po ekranie często biegają wrzeszczące nastolatki, krew płynie jak należy itd. Niestety, oba cykle niespecjalnie do siebie pasują – Koszmar to rzeczywiście senny koszmar, Piątek 13 jest bardziej dosłowny. Jak twierdzą niektórzy z widzów, zamiast kupować bi- ! let, lepiej wypożyczyć kasetę z oryginalnymi filmami, osobno. Pod koniec sierpnia weszła na ekrany amerykańskich kin druga cześć horroru Jeepers Creepers (w Polsce, zatytułowana Smakosz 2, zapowiadana jest na 28 listopada). Tym razem Creeper atakuje szkolną drużynę koszykówki, wracającą autobusem po wygranym meczu. Oczywiście kolejno znikają dorośli, nie ma jak wezwać pomocy... krótko mówiąc mamy tu wszelkie elementy „szkolnego horroru”. Pierwsza część z 2001 okazała się niespodziewanym hitem. Reżyser i scenarzysta porównuje swój film do Ptaków i Łodzi ratunkowej Hitchcocka, jednak dość wyraźne są też związki ze Szczękami Spielberga. Reżyser bardzo sprawnie buduje napięcie i film niewątpliwie wart jest obejrzenia – przez miłośników horrorów. ! Obie części Władcy Pierścieni: Drużyna Pierścienia oraz Dwie wieże, trafią do kin po raz drugi, za to w wersji rozszerzonej. Stanie się to – także w Polsce – 5 grudnia, dwa tygodnie przed amerykańską premierą Powrotu króla. W USA film trafi do około 100 kin, w Kanadzie do 20. W Polsce wykonana zostanie po jednej kopii, która będzie prezentowana w wybranych kinach większych miast. ! Amerykańska Akademia Filmowa zdecydowała, że oba filmy braci Wachowski: Matrix: Reaktywacja i Matrix: Rewolucje nie będą mogły kandydować do Oscara jako jedno dzieło. Prawdopodobnie studio Warner Brothers wycofa Reaktywację, aby jurorzy mogli się skupić na końcowym, zamykającym filmie. Rewolucje trafią d kin 5 listopada. Keanu Reeves zapowiedział, że w filmie zobaczymy bitwę między Syjonem i maszynami – potrwa aż 17 minut. Wyjaśni się też wiele problemów osobistych. ! Wytwórnia Warner Brothers zaproponowała Sharon Stone jedną z głównych ról w filmie Catwoman – miałaby zagrać czarny charakter, przeciwniczkę tytułowej kobiety-kota (Halle Berry). Jej postać, Laurel, to szefowa firmy kosmetycznej, a także mózg planujący wszystkie ciemne operacje, jakie prowadzi wspólnie z mężem. Reżyserem filmu ma być Francuz Pitof (znany nam z Vidocq). ! ! W trzecim filmie z cyklu Blade, zatytułowanym Blade: Trinity wystąpi żeński łowca 5 wampirów. W tej roli producent obsadził Jessicę Biel (młoda aktorka, wystąpiła ostatnio w remake’u Teksańskiej masakry piłą mechaniczną) – będzie córką Whistlera, która ma przejąć obowiązki po Blade (Wesley Snipes). Pojawi się także trzeci łowca wampirów – Ryan Reynolds (grał w serialu Odyssey). Scenarzystą i reżyserem jest David Groyer, a film opowiada o apokaliptycznym wydarzeniu, które może oddać w szpony wampirów władzę nad Ziemią. Joss Whedon, znany przede wszystkim jako twórca serialu Buffy, postrach wampirów, adaptuje obecnie swój inny serial, przerwany po kilkunastu odcinkach Firefly na film pełnometrażowy. Oprócz napisania scenariusza Whedon ma też reżyserować – co będzie jego debiutem w tej roli. Akcja serialu (i filmu) rozgrywa się za 500 lat; bohaterami jest załoga niewielkiego statku kosmicznego. Telewizja pokazała 12 z 15 wyprodukowanych odcinków serialu (zapewne trzy pominięte znajd± się na DVD). Praca nad filmem powinna się rozpocząć wiosną 2004. ! Już 2 grudnia powinna się ukazać wersja DVD przebojowego filmu Disneya Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły. Dwupłytowe wydanie, oprócz samego filmu, będzie zawierało usunięte sceny, nieudane ujęcia, film „making of ”, komentarz Johnny’ego Deppa i nie tylko. ! Peter Hyams, który reżyseruje film oparty na opowiadaniu Bradbury’ego A Sound of Thunder, zapowiedział, że fabuła znacznie się różni od tekstu. W opowiadaniu bohaterem jest myśliwy, który cofa się w czasie, by zapolować na tyranozaura, i mimowolnie zmienia przyszłość. Hyams zmienił go w genetyka, który cofa się w czasie, by pobrać próbki DNA i odrodzić na Ziemi wymarłe gatunki. Po powrocie ekipa dostrzega zmiany, których przyczyny nie rozumie. Po serii podróży w czasie, współczesne miasto zmienia się w pierwotną dżunglę, a na nielicznych ludzi polują stwory, jakich nikt jeszcze nie widział. Ray Bradbury podobno zaakceptował wszystkie zmiany. ! Znany również w Polsce specjalista od historii alternatywnej, Harry Turtledove, wydał kolejny tom z cyklu American Empire, zatytułowany The Victorious Opposition. A powieść opowiada o czasach po wojnie secesyjnej – która nie zakończyła się zwycięstwem Północy, wskutek czego istnieją teraz dwa państwa: Stany Zjednoczone i Stany Skonfederowane. W tych drugich dochodzi do władzy niejaki Jake Featherstone – przywódca faszystowskiej Partii Wolności. Swoich przeciwników zamyka w obozach koncentracyjnych, rozwiązuje Sąd ! 6 Najwyższy i zmienia konstytucję, by sprawować urząd prezydencki dłużej niż dwie kadencje. Oczywiście, najbardziej cierpią na tym Murzyni. Ich domy są palone, a wszelkie próby samoobrony kończą się rzezią. Na Północy tymczasem nikt nie reaguje (trochę jak w Europie za czasów Hitlera). Polityką ustępstw Unia ma nadzieję zachować pokój. Dodatkowo zamknęła granice dla uchodźców, gdyż właśnie czarnych obwinia się powszechnie o doprowadzenie (pośrednio) do wojny i rozpadu USA. W The Victorious Opposition Turtledove nakreślił wartką fabułę. Czytelnicy poprzednich tomów musieli z żalem pożegnać dawnych bohaterów – większość umiera lub ginie, robiąc miejsce (na kartach książki) następnemu pokoleniu. Cały cykl był raczej posępny i mroczny, ale paradoksalnie, tutaj czytelnicy z ulgą na ogół witają fakt, że ponure przepowiednie zaczynają się spełniać. Całość warta przeczytania – ale całość właśnie. Być może cykl Turtledove’a pojawi się także w Polsce. James Blish (1921-1975) był człowiekiem wszechstronnie utalentowanym, erudytą, krytykiem, twórcą space oper, ale też głębokich, intelektualnych tekstów, badaczem dzieł Joyce’a, koneserem muzyki klasycznej, a także – paradoksalnie – autorem pierwszych książek z cyklu Star Treku. Jego powieść A Case of Conscience (Kwestia sumienia) zdobyła nagrodę Hugo w 1959, znany jest też jego cykl Cities in Flight. Niedawno ukazał się wybór opowiadań In This World, or Another. Książkę otwiera wczesny tekst Citadel of Thought (1940) – opowieść o kosmicznym piracie, który po awarii spada w atmosferę Neptuna, a tam ratuje go dziwny kult nadludzi, by skłonić do walki z międzygalaktycznym zagrożeniem. Get Out of My Sky to historia dwóch planet, krążących wokół siebie, a na każdej z nich żyje inna humanoidalna rasa. W A Work of Art wielki kompozytor Richard Strauss został wskrzeszony w roku 2161. W How Beautiful with Banners młoda kobieta w biologicznym skafandrze staje w sytuacji konfliktowej z mieszkańcami Tytana. Podróż przez umysł człowieka śniącego o apokalipsach, osobistych i globalnych, to temat Testament of Andros. Surface Tension jest opowieścią o inteligentnej rasie mikroskopijnych rozmiarów, żyjącej w kałuży – ! pełnej niebezpieczeństw. To oczywiście nie wszystkie teksty. Tom zamyka jeden z wierszy Blisha: Scenario: The Edifice. Wiele z motywów stworzonych przez Blisha pojawia się potem u innych – Get Out of My Sky to temat, jaki podjęła Ursula K. Le Guin w Wydziedziczonych, Testament of Andros jest opowieścią w stylu Ballarda... Niewątpliwie tom In This World, or Another jest lekturą obowiązkową dla wielbicieli dobrej science fiction. Znany już zespół Briana Herberta i Kevina J. Andersona wydał kolejną powieść ze świata Diuny – drugi tom trylogii, będącej prequelem do prequelu powieści Franka Herberta: Dune: The Machine Crusade. Solidna powieść (700 stron) opisuje wydarzenia historyczne i przełomowe. Narracja jest nieco męcząca, gdyż przeskakuje od jednego do drugiego bohatera. Akcja toczy się około 650 lat po wcześniejszym tomie, Butlerian Jihad. Dwaj młodzi ludzie, którzy byli geniuszami militarnymi w okresie Jihad – Vorian Atreides i Xavier Harkonnen – teraz są mężczyznami w średnim wieku, przyjaciółmi. Vorian wymyśla sposób transmisji cyberwirusa do Omniusa, sztucznej inteligencji władającej światem maszyn, co przynosi znaczące skutki. Xavier natomiast wykrywa śmiertelne sekrety farm organów Tlulaxa. Zufa Cenva hoduje i szkoli swoje „czarownice”, których siły psychiczne pozwalają na użycie samobójczej broni przeciwko maszynom. Jej córka, Norma, pracuje nad napędem gwiezdnym, polegającym na „zwijaniu przestrzeni” – ale na jej planecie wybucha powstanie niewolników. I wreszcie na piaszczystej planecie Arrakis Selim Wormrider tworzy społeczność twardych, fanatycznych mieszkańców pustyni. W tym tomie ilość przeszła chyba wreszcie w jakość – powieść Andersona i Herberta juniora nabrała wagi i sensu niezależnie od dzieła Franka Herberta; obu autorom udało się w końcu wyjść z cienia mistrza. Poczekajmy na trzeci tom – a potem może jeszcze wcześniejszą trylogię. ! Nowa powieść Roberta J. Sawyera, Hybrids, należy do cyklu The Neandrthal Parallax, którego pierwszuy tom, Hominids, został w tym roku wyróżniony nagrodą Hugo. W Hominidach Sawyer buduje świat równoległy, w którym wymarł człowiek z Cro Magnon, a wysoki stopień cywilizacji tech- ! nicznej osiągnęli neandertalczycy. Neandertalski fizyk Ponter Buddit wskutek wypadku trafia do naszego świata, stara się dostosować do dziwnej ludzkiej cywilizacji, a nawet nawiązuje romans z ludzką kobietą, Mary Vaughn. W końcu jednak wraca do siebie i portal zostaje zamknięty. W drugim tomie, Humans, neandertalczycy ponownie otwierają połączenie między światami i nawiązują normalne stosunki handlowe i dyplomatyczne; powieść opowiada, jak oba gatunki uczą się żyć obok siebie. Romans Mary i Pontera rozwija się. Obecny tom kontynuuje rozpoczęte wątki, Mary przenosi się do świata neandertalczyków i stara się przystosować do ich sposobu życia i zwyczajów. Decydują się z Ponterem na dziecko (technika ma pomóc w przezwyciężeniu różnic genetycznych). Pojawia się czarny charakter (człowiek). Jednak wszystkie problemy stają się mało istotne wobec kosmicznego kataklizmu, który zagraża ludzkości – zmiana biegunów pola magnetycznego Ziemi może doprowadzić do zaniku ludzkiej świadomości. Być może nie pozostanie już nikt, kto by mógł żyć w pokoju z neandertalczykami... Sawyerowi udało się stworzyć obcy świat, wiarygodny, ale odmienny, obcą kulturę i sposób myślenia. Uwzględnił przy tym to, co wiemy o neandertalczykach, i dokonać projekcji w przyszłość (właściwie teraźniejszość) - w tamtej cywilizacji domy hoduje się jak drzewa, nie istnieje religia, a pragnienia jednostki muszą ustąpić wobec potrzeb społeczeństwa. Cykl ma przy tym ciekawą akcję i dobrze nakreślone postacie (obu gatunków). Warto przeczytać. Wielki Mistrz SFWA, Hal Clement (autor klasycznej Misji grawitacyjnej) wydał niedawno nową powieść Noise, opowiadającą o planecie Kainui, pozbawionej życia i zdatnej do oddychania atmosfery, niemal całej pokrytej oceanem. Aktywność sejsmiczna powoduje tsunami, bez przerwy wybuchają burze. Planetę zasiedlili Polinezyjczycy, którzy żyją tam dzięki biotechnologii. Na planetę przybywa Mikę Hanoi, lingwista, który ma studiować ewolucję języka Polinezyjczyków. Na miejscu przyłącza się do rodzinnej, trzyosobowej załogi katamaranu i wyruszają na wyprawę, której celem są „zbiory” metali ze sztucznych, galaretowatych mat – toną i koncentrują w sobie metale z głębin oceanu, po czym wynurzają się. ! 7 Awaria katamaranu powoduje, że prądy niosą ich do regionów polarnych, gdzie spotykają ludzi i ukryte miasto. Muszą rozstrzygnąć, do ukrywają ci mieszkańcy lodów, jakie tajemnice można im zdradzić i jakie nawiązać kontakty. Hal Clement raz jeszcze dał się poznać jako „budowniczy światów” – Kainui jest wspaniale wymyślona i opisana. Niestety, powieść ma wyraźne braki fabularne, psychologiczne i logiczne. Szkoda. Jest jednak szansa, że skonstruowany przez Clementa świat oceanu stanie się tłem dla innych powieści, jak się to często zdarzało innym jego kreacjom. Poczekamy. Norman Spinrad po wielu latach wydał wreszcie zbiór swoich krótszych (bo nie całkiem krótkich) tekstów, zatytułowany Deus X and Other Stories. Zbiór składa się z krótkiej powieści Deus X (wydanej samodzielnie w 1993), noweli Vampire Junkies i opowiadania The Fat Vampire. Powieść jest w zasadzie cyberpunkowa. Ziemia jest niemal doszczętnie zniszczona przez zatrucie środowiska, przeludnienie i globalne ocieplenie. Bohater, Marley Philippe, kowboj cyberprzestrzeni, pływa po świecie w samowystarczalnej łodzi i wypełnia zlecenia każdego, kto płaci. Dostaje zlecenie niezwykłe – Watykan wynajmuje go, by odnalazł w sieci ojca De Leone, który wykonywał misję, w przygotowaniu na rewolucyjny krok Kościoła Katolickiego: uznanie, że osobowości w cyberprzestrzeni posiadają duszę. Opowiadanie The Fat Vampire mówi o blednącej gwiazdce filmowej, która ma obsesję na punkcie szczupłej figury. Kiedy poznaje tajemniczego nieznajomego Armanda Kubescum, nagle zaczyna tyć, choć to nie ona, ale Armand ciągle je. I wreszcie Vampire Junkies – książę Vlad Palownik przybywa do Nowego Jorku po upadku komunizmu w Rumunii. Na pierwszą ofiarę wybiera narkomankę. On przekazuje jej wampiryzm, ona jemu – uzależnienie od heroiny. Spinrad pisze sprawnie, zwięźle, dowcipnie i cynicznie, jak mało kto teraz potrafi. Przeczytać trzeba koniecznie. ! Dystrybutor filmów Disneya, Buena Vista, planuje wydanie gry planszowej opartej na niedawnym przeboju Lilo i Stitch. Grę stworzył zespół zajmujący się produkcją DVD, i dlatego – cieka- ! 8 wostka – będzie się w nią grało na ekranie telewizora, z użyciem typowego, wolnostojącego odtwarzacza DVD. Lilo i Stitch powinna trafić na rynek w połowie listopada, z proponowaną ceną 30 dolarów. Popularna gra sieciowa Ragnarok Online stała się ofiarą hakerów. Atakujący uzyskali przywileje mistrza gry na kilku międzynarodowych serwerach, wysyłali do graczy wiadomości, a nawet tworzyli pewne elementy świata. Firma Gravity, która prowadzi Ragnarok, zareagowała szybko, ale nie wiadomo, czy ataki się nie powtórzą. Wszystkim potencjalnym graczom, którzy z odpowiednim wyprzedzeniem zamówią grę ze świata Gwiezdnych Wojen Rogue Squadron III: Rebel Strike, studio LucasArt podaruje specjalny dysk, zawierający „grywalne” demo Rebel Strike (poziom Hoth), zwiastun Gladiusa, zwiastun Rebel Strike oraz przeróbkę wektorowej gry zręcznościowej Star Wars z 1982. Sama gra kontynuuje fabułę rozpoczętą w filmach o Gwiezdnych Wojnach. Gracze przenoszą się z lodowej planety Hoth na Endor. Rogue Squadron III: Rebel Strike pojawi się w sklepach w październiku, natomiast premiowy dysk CD jest dostępny już od września. ! Prędzej czy później musiało to nastąpić – ukazał się podręcznik RPG na podstawie znakomitego serialu Babylon 5, wydany przez Moongoose Publishing The Babylon 5 Roleplaying Game and Fact Book, oparty na otwartej i intensywnie promowanej mechanice „d20”, co powoduje, że należy też posiadać D&D Third Edition Player’s Handbook wydany przez Wizards of the Coast. Gra obejmuje tylko wydarzenia z pierwszego sezonu B5 – Signs and Portents, kiedy to stacją dowodził jeszcze Sinclair (następne tomy-sezony są już zapowiadane). Trzeba przyznać, że sam świat Babylonu 5 idealnie się nadaje do gry fabularnej – mnóstwo tam intryg, spisków, działań dyplomatycznych tajnych i jawnych... Rozczarowani będą ci, którzy wolą walki i strzelaniny. Gracze mogą wybierać ze wszystkich znanych w pierwszym sezonie ras: ludzi, Centauri, Drazi, Narnowie, Minbari i Brakiri (choć Vorloni są wykluczeni). Klasy to Agenci, Dyplomaci (ważna funkcja w tym świecie), Oficerowie, Lurkerzy i Robotnicy. Są też klasy prestiżowe, specjalne profesje: Psi Corps, Raiderzy, Terroryści, a nawet Ksenoarcheolodzy. Co ! ciekawe, postacie mają mniej „hit-points” niż w innych grach opartych na „d20” – to normalne, w grach fantasy bohaterowie są odporni na ciosy, tutaj każdy może zginąć od jednego strzału z miotacza. Ciekawy w podręczniku jest dział „historyczny” – zamieszczono streszczenia wszystkich 22 odcinków, charakterystyki występujących postaci, opisy techniczne itd. Trochę do życzenia pozostawia redakcja i korekta, a także fakt, że załączony wzór karty postaci jest w pełnym kolorze – co przy kserowaniu daje średni efekt. Ogólnie jednak warto. Proponowana cena – 50 dolarów Znane studio Blizzard ogłosiło, że w ciągu miesiąca od premiery sprzedano ponad milion egzemplarzy gry Warcraft III: The Frozen Throne, dodatku do popularnego Warcraftu III: Reign of Chaos. W The Frozen Throne pojawiają się nowi bohaterowie, potwory, magiczne przedmioty – i jest do rozegrania sporo nowych misji. ! Star Wars Galaxies: An Empire Divided to sieciowa gra osadzona w uniwersum Gwiezdnych Wojen, w okresie, w jakim rozgrywa się epizod czwarty czyli Nowa nadzieja. W świecie gry znajdziemy sześć planet z filmów i książek, a na każdym 225 kilometrów kwadratowych przestrzeni do grania, mnóstwo postaci, miejsc i bohaterów. Do wyboru jest osiem ras i sześć profesji (np. rzemieślnik, strzelec, medyk, zwiadowca), po osiągnięciu najwyższego stopnia przechodzi się na jedną z dwudziestu profesji elitarnych (architekt, ranger, doktor, tancerz), a opanowanie więcej niż jednej z nich daje profesje „hybrydowe”, takie jak łowca nagród, przemytnik czy komandos. W walce używa się typowej broni z filmów i książek (blastery, wibrolance). Można polować, walczyć z NPCami, badać podziemia albo toczyć pojedynki z innymi graczami. Można też w ogóle nie nosić broni – gra chroni tych, którzy walczyć nie chcą. Oczywiście, można – ale nie trzeba – przystać do rebeliantów albo sił Imperium. Wady gry to przede wszystkim brak możliwości użycia pojazdów – ta opcja ma się pojawić w planowanym na przyszły rok rozszerzeniu. Awanse zawodowe zajmują też dużo czasu. Poza tym realizuje się misje, szuka skarbów itd. Gra jest rzeczywiście znakomita i kiedy ruszyła po początkowych kłopotach, można ją polecić wszystkim miłośnikom Gwiezdnych Wojen – ale nie tylko. Przeznaczona jest na PC i kosztuje ok. 50 dolarów (w tym miesiąc do- ! stępu do serwera). Potem należy płacić 15 dolarów miesięcznie. Niezła zabawa. Na rynek trafiła najnowsza gra oparta na zakończonym już serialu o Buffy, postrachu wampirów. Akcja Buffy the Vampire Slayer: Chaos Bleeds rozgrywa się w Sunnydale i stanowi „zaginiony odcinek” piątego sezonu. Traktuje o „międzywymiarowych przeciekach”, dzięki którym Pierwsi zamierzają pochłonąć ludzkość. Gracze mogą się wcielić w Faith, Willow, Xandra, Spike’a albo lalkę Sida, Wiele z tych postaci przemawia głosami aktorów serialu. Gra przeznaczona jest na konsole PlayStation 2, Xbox i GameCube. ! Studio Sony zapowiedziało wprowadzenie na rynek kolekcji EverQuest – popularnej gry online. Pakiet zawierał będzie samą grę, a także pięć istniejących w tej chwili rozszerzeń: The Ruins of Kunark, The Scars of Velious, The Shadows of Luclin, The Planes of Power i The Legacy of Ykesha. Zestaw, zatytułowany EverQuest: Evolution ma kosztować ok. 30 dolarów ma udostępnić graczom pięć kontynentów, piętnaście ras i tysiące stworów do walki. W grze uczestniczy ponad 400.000 osób na całym świecie. ! Studio LucasArt wydało kolejną grę ze świata Gwiezdnych Wojen – Star Wars: Knights of the Old Republic, należącą do gatunku komputerowych RPG. Akcja toczy się 4000 lat przed zdarzeniami pokazanymi w filmach, Złotym Wieku Republiki. Żyją tysiące Jedi i Sithów; Sithowie (niektórzy po ciemnej stronie Mocy, a niektórzy – zwykli żołnierze, którzy walczą w armii Sithów) próbują zawładnąć Republiką. Jedi na czele sił republikańskich starają się rozbić ich i zlikwidować. Na tym tle do akcji wchodzi postać gracza – ma ocalić ważnego Jedi, zaginionego na planecie kontrolowanej przez Sithów. W miarę rozwoju akcji pojawiają się sprzymierzeńcy (gracz steruje zwykle trzyosobowym zespołem). Większość czasu gry poświęca się na rozmowy, co pozwala zdobyć informacje i zlecenia. Można grać w karty na pieniądze, brać udział w wyścigu maszyn (bardziej prymitywnych niż ścigacze z filmu), strzelać... Pod koniec gracz zostaje Jedi, ale od niego zależy, czy stanie po jasnej, czy po ciemnej stronie mocy. Plusem gry jest to, że w każdym wyborze ta ciemna strona wydaje się atrakcyjna. Gra jest ciekawa, miodna – i przeznaczona na konsole Xbox, choć istnieje też wersja na PC. ! 9 Studio Square Enix ogłosiło, że gra Final Fantasy X-2 – bezpośrednia kontynuacja Final Fantasy X na PlayStation 2 i pierwsza czysto żeńska (to znaczy z samymi bohaterkami) gra w cyklu trafi do sklepów na początku grudnia tego roku. Jest to również pierwszy w cyklu prawdziwy sequel. Gracz wypełnia kolejne misje, co pozwala na nieliniowy rozwój fabuły. Final Fantasy X-2 pojawiło się już w marcu na rynku japońskim, gdzie w ciągu pierwszego miesiąca sprzedano ponad 2 miliony egzemplarzy. Final Fantasy X, wprowadzona na amerykański rynek w grudniu 2001, była pierwszą RPG przeznaczoną na konsolę PlayStation 2. Do tej pory w USA sprzedano 1,8 miliona egzemplarzy, a na świecie prawie 6 milionów. ! Joel McNeely to znany hollywoodzki kompozytor (Wirus, Rewolwer i melonik, Młody Indiana Jones). Ostatnio jednak zyskał dodatkową popularność jako dyrygent ponownych nagrań legendarnych (w kręgach filmowych) ścieżek dźwiękowych autorstwa Bernarda Herrmanna. Ukazały się już Fahrenheit 451, Obywatel Kane oraz naturalnie Psychoza (Hitchcocka). Ostatnio wyszła kolejna płyta, tym razem z muzyką jednego z klasycznych filmów fantastycznych, The Day the Earth Stood Still (Dzień, w którym Ziemia zamarła). Na płycie zmieściły się 33 fragmenty – raczej krótkie, gdyż łączna długość nagrania to niecałe 39 minut. Możemy więc posłuchać „kosmicznych” dźwięków w takich utworach jak The Flashlight, Space Control czy Gort’s Rage, albo złowróżbnych, posępnych melodii w Radar czy Lincoln Memorial, mocnych rytmów w The Telescope czy The Glowing. McNeely starał się zrekonstruować oryginalne instrumentarium Herrmanna, choć dokłada kilka thereminów (to te kosmiczne odgłosy), harfy, organy Hammonda czy selektywnie wzmacniane instrumenty smyczkowe. Całość ciekawa. ! Soylent Green (Zielona pożywka) z 1973 to jeden z klasycznych, choć nieco już dziś zapomnianych filmów sf, opisujących ponurą przyszłość naszej planety. Oprócz pamiętanej frazy „Zielona pożywka to ludzie!”, niewątpliwie warta zauważenia jest muzyka Freda Myrowa, niedawno wydana przez magazyn Film Score Monthly. Ponieważ film opowiada o sytuacji, kiedy przeludnienie i wyczerpanie surow- ! 10 ców naturalnych doprowadziło do prawie całkowitej dewastacji powierzchni Ziemi i likwidacji wolnego społeczeństwa, przed kompozytorem stało trudne zadanie. Ilustrując ten wyjątkowo ponury scenariusz, musiał utrzymać delikatną równowagę, subtelnie zasygnalizować piękno przeszłości, a jednocześnie wyrazić tragiczną sytuację i smutek teraźniejszości. Można uznać, że Myrow spełnił te warunki. Na płycie znalazła się także ścieżka muzyczna innego filmu, Demon Seed z 1977. To horror o groźbie, jaką jest inteligentny komputer (który chce być człowiekiem). Muzykę skomponował Jerry Fielding – również udanie. Interesującym pomysłem jest połączenie akurat tych dwóch filmów, które pozornie niewiele mają ze sobą wspólnego. Ale jednak – oba mówią o niewesołej przyszłości. Władca Pierścieni jak mało która powieść był inspiracją dla wielu muzyków, od Led Zeppelin po współczesnego kompozytora muzyki poważnej, Craiga Russella. Jednak grupa The Tolkien Ensemble – założona przez dwóch duńskich muzyków, Caspara Reiffa i Petera Halla – poświęciła dziełu Tolkiena cały swój repertuar. Niedawno wydali swoją trzecią płytę At Dawn in Rivendell, zawierającą 20 utworów. Do nagrania muzycy zaprosili znanego aktora Christophera Lee. Pierwszym nagraniem jest Verse of the Rings, z piękną narracją Christophera Lee; jego recytacji możemy posłuchać także w Malberth the Seer’s Words, Boromir’s Riddle i Athelas, a także – bez akompaniamentu muzyki – w Gandalf ’s Riddle to the Ents. Piosenkarka Signe Amundsen śpiewa w A Walking Song (II) i Elven Hymn to Elbereth Gilthoniel (III), a Morten Ernst Lassen, Peter Hall, Kurt Ravn i Tom McEwan występują w A Walking Song (I), A Drinking Song i Farewell Song of Merry and Pippin. W melodiach niekiedy wyraźne są motywy ludowe. Pomysł jest dobry – Tolkien wykorzystywał piosenki i pieśni jako integralne elementy narracji. Zdolni muzycy wykorzystali to, stworzyli interesujące, nastrojowe melodie z dobrymi tekstami. Warto posłuchać. ! Wiele razy wspominaliśmy Doctora Who – brytyjski kultowy serial sprzed czterdziestu lat, u nas niestety nieznany. Wrogiem mężnego doktora byli Dalekowie – rasa skarlała po wojnie atomowej, której przedstawiciele zawsze kryją się w mocnych, pancernych, mechanicznych ciałach. Ich celem jest opanowanie wszechświata, a doktor Who regularnie im to uniemożliwia. Figurki Daleków są zawsze popularne, a niedawno na rynek trafiła nowa – duża, 25-centymetrowa i sterowana radiowo. Jest kilka wersji kolorystycznych (czarny korpus i srebrne detale, srebrny z niebieskimi i czerwony z czarnymi – pochodzą z różnych odcinków serialu). Bardzo dokładnie wykonana jest lufa miotacza, porusza się głowa, świecą „dispensery energii” (zwane przez fanów uszami). Dalek wypowiada różne frazy, typowe dla swej dalekowatej ideologii: „Exterminate! Exterminate! Exterminate!”, „Under Attack!”, „You cannot escape the power of the Daleks!”, „Exterminate the Doctor – the enemy of the Daleks!”, „Dalek sensors indicate presence of Timelord!”, „Advance and destroy!”, a czasem wydaje odgłos wystrzały z miotacza. Sterownik o niezwykły kształcie ma dwie dźwignie, z których każda kieruje napędem jednego koła (Dalek ma trzy, ale przednie nie jest napędzane). Całość zabawna, ładna, dość precyzyjnie wykonana. Tylko cena jest niemiła – 110 dolarów. Producent zabawki – Product Enterprises – ma także prawa do modeli z Kosmosu 1999 – może doczekamy zdalnie sterowanego Orła? ! Wśród licznych pamiątek i figurek z Władcy Pierścieni, warte wyróżnienia są te, które produkuje firma Sideshow/Weta. Oni tworzyli oryginały, więc i miniaturki powinny być perfekcyjne. I są. Jedną z najnowszych produkcji firmy jest Saruman Biały (z Palantirem). Mag ma około 25 cm wzrostu, stoi na owalnej podstawie (z mapą Śródziemia), z ręką wyciągniętą nad Palantirem. Szokująca jest dbałość o szczegóły, rzeźby, hafty, fałdy płaszcza... Nawet zmarszczki na powiekach i dłonie Sarumana (choć częściowo skryte w rękawach szaty). Całość budzi podziw i zazdrość. Tylko cena zniechęca – 150 dolarów, ale czymże są pieniądze dla prawdziwego tolkienisty? ! Wytwórnia Disneya zgodziła się na wykorzystanie postaci z animacji Gdzie jest Nemo do kampanii nakłaniającej dzieci, by nie jadły ryb. Przedstawiciele organizacji PETA (People of the Ethical Treatment of Animals) uzyskali od Disneya zgodę na wykorzystanie plakatu i prowadzenia kampanii przed kinami gdzie wyświetlany jest film. Ilustracje z bohaterami filmu opatrzona są hasłem „Ryby są przyjaciółmi, nie jedzeniem”. Akcja skierowana jest przede wszystkim do dzieci. Rzecznik organizacji PETA wyraził nadzieję, że po zobaczeniu filmu dzieci zrozumieją, iż miejsce ryby jest w oceanie, nie na talerzu. Ponieważ miejsce zwierzęcia jest w lesie, nie na talerzu, a miejsce rośliny w glebie, nie na talerzu, należy się zastanowić, gdzie wobec tego pozostało miejsce dla człowieka. Czekamy niecierpliwie, aż kolejna mutacja pozwoli nam żywić się energią świetlną. ! PWC rys. Małgorzata Pudlik 11 Nagrody Podczas Mythconu, odbywającego się w dniach 25–28 lipca w Nashville (Tennesee, USA) wręczono nagrody Mythopoeic, przyznawane corocznie za literaturędla dorosłychm, dla młodzieży i za badania naukowe, poświęcone dorobkowi Inklingów oraz literaturze mitu i fantasy. W tym roku wyróżniono: literatura fantasy dla dorosłych: Ombria in Shadow Patricii A. McKillip; literatura fantasy dla młodzieży: Summerland Michaela Chabona; badania naukowe nad dziedzictwem Inklingów: Beowulf and the Critics by J.R.R. Tolkien, red. Michael D.C. Drout; badania naukowe nad literaturą mitu i fantasy: Fairytale in the Ancient World Grahama Andersona. Zauważmy, że powieść Ombria in Shadow Patricii McKillip jest też nominowana do World Fantasy Award. ! Ogłoszono nominacje do World Fantasy Award. Zwycięzców poznamy 2 listopada podczas World Fantasy Convention w Waszyngtonie. Tam również zostaną przyznane nagrody za osiągnięcia życia (nazwisk kandydatów nie ogłasza się wcześniej). Oto lista nominowaych: powieść: The Facts of Life, Graham Joyce; Fitcher’s Brides, Gregory Frost; Ombria in Shadow, Patricia A. McKillip; The Portrait of Mrs. Charbuque, Jeffrey Ford; The Scar, China Miéville; nowela: Coraline (Koralina), Neil Gaiman; The Least Trumps, Elizabeth Hand; The Library, Zoran Zivkovic; Seven Wild Sisters, Charles de Lint; A Year in the Linear City, Paul Di Filippo; opowiadanie: Creation, Jeffrey Ford; The Essayist in the Wilderness, William Browning Spencer; Little Dead Girl Singing, Stephen Gallagher; October in the Chair, Neil Gaiman; The Weight of Words, Jeffrey Ford; antologia: The American Fantasy Tradition, red. Brian M. Thomsen; Conjunctions 39: The New Wave Fabulists, red. Peter Straub; The Green Man: Tales from the Mythic Forest, red. Ellen Datlow i Terri Windling; Leviathan 3, red. Jeff VanderMeer i Forrest Aguirre; The Year’s Best Fantasy and Horror: Fifteenth Annual Collection, red. Ellen Datlow i Terri Windling; zbiór opowiadań: City of Saints and Madmen, Jeff VanderMeer; The Fantasy Writer’s Assistant and Other Stories, Jeffrey Ford; Figures in Rain, Chet Williamson; The Ogre’s Wife, Richard Parks; Waifs and Strays, Charles de Lint; Water: Tales of Elemental Spirits, Robin McKinley i Peter Dickinson; grafik: Kinuko Y. Craft; Tom Kidd; Gary Lippincott; Dave McKean; John Jude Palencar; Charles Vess; nagroda specjalna dla profesjonalisty: Paul Barnett (za albumy grafiki wyd. Paper Tiger); Ellen Datlow (za redakcje); William K. Schafer (za Subterranean Press); Gary Turner i Marty Halpern (za Golden Gryphon Press); Gordon Van Gelder (za magazyn F&SF); Terri Windling (za redakcje); ! 12 nagroda specjalna dla nieprofesjonalisty: Peter Crowther (za PS Publishing); Gavin Grant i Kelly Link (za Small Beer Press); Sean Wallace (za Prime Books); Michael Walsh (za Old Earth Books); Jason Williams, Jeremy Lassen i Benjamin Cossel (za Night Shade Books). Jak widzimy. Koralina Neila Gaimana ma szansę na kolejne trofeum. W antologiach przodują dwie znakomite redaktorki, Ellen Datlow i Terri Windling, obie zresztą nominowane do nagrody specjalnej. Nominowani do nagrody specjalnej nieprofesjonaliści to w każdym przypadku edytorzy z małych, półamatorskich wydawnictw. PWC Recenzje i opinie W LESIE INTRYG Zwykle, kiedy zapoznajemy się z drugą częścią książki, filmu czy komiksu, który cieszył się naszym zainteresowaniem, podchodzimy do tematu z niepokojem, niczym ślepiec poznający nowe mieszkanie. Niby ten sam świat, ci sami bohaterowie, a jednak coś ćmi radość duszy. Z początku nieokreślone, a później już całkiem jasne. Boimy się, że Szanowny Pan Autor pokpi sprawę, spali ciekawy pomysł i wystawi na pośmiewisko nasze znawstwo literatury, sztuki filmowej i dobry gust. Ten przydługawy wstęp miał w założeniu chociaż częściowo odzwierciedlić odczucia, które towarzyszyły mi, kiedy brałem do ręki Maskaradę, drugą część przygód „ostatniego czynnego zawodowo” banity ze śp. drużyny Robin Hooda. Pamiętając swoje doświadczenia z Rambo i większością drugich części, tomów i odcinków, spoglądałem na Maskaradę jak na co najmniej potwora z Loch Ness. Wreszcie przemogłem się i przeczytałem... jednym tchem. Od każdej reguły jest wyjątek. Chwalebny! Tomasz Pacyński stawia kłam wszystkim, którzy myśleli, że w sprawie intryg z pierwszej części książki nie można już nic zdziałać, a wszystko zostało dopowiedziane. Błąd. Akcję można skomplikować jeszcze bardziej i to tak, aby zgadzała się z założeniami zawartymi w pierwszym tomie. W ciągłość intryg Maskarady wkradają się nowe postacie, które dodają kolorytu opowiadanej historii. Jason i Basil schodzą na drugi plan, ustępując miejsca takim bohaterom jak Claymore Ramirez, Czarny Baron (zwany też Czarnym Matołem), Fabienne, Snake, czy najemnicy zatrudnieni przez Ramireza. Ze znanych z pierwszego tomu postaci, swoje niezwykle istotne „trzy grosze” dokładają: Marion, Panicz Gilbert (tak, ten sam, który omal nie zabił Jasona), Wulf oraz sam Bertrand de Folville. Na pierwszy plan natomiast wysuwają się przygody Matcha i jego kolejny pojedynek z tajemniczym druidem. Dużo tu tajemnic, intryg i niepewności. Do końca nie wiadomo, kto jest przyjacielem, a kto czeka tylko, aby wsadzić nóż pod żebra głównego bohatera. No, dobrze... zauważy ktoś, lecz o co chodzi w tej całej Maskaradzie? Otóż dla przypomnienia powiem, że akcja powieści rozgrywa się w Anglii po rozgromieniu przez szeryfa Nottingham 13 bandy banitów pod wodzą Robin Hooda. Z obławy uchodzą z życiem jedynie Marion, która zaszywa się w swoim dawnym majątku z dala od ludzkich oczu i Match, mający do wyboru służbę u szeryfa lub śmierć. Match jest też głównym bohaterem Sherwood - pierwszego tomu cyklu, gdzie opowiada swoją historię Jasonowi - oszustowi, który przez przypadek odkrywa w sobie niezwykły dar; i Maskarady, gdzie stawia czoło intrygom, zamachom na swoje życie i nie tylko, a także poznaje nowe światy, do których bramy znajdują się właśnie w sherwoodzkim lesie. W Maskaradzie mniej jest humoru, a więcej dramatyzmu i bezpardonowej walki o przeżycie, co według mojej oceny podwyższa wartość książki, zaś czytelnik od razu wciągnięty zostaje w wir wydarzeń i trzymany w napięciu do samego jej końca. Gorąco polecam, oczekując na tom trzeci, zatytułowany Wrota światów. Paweł Kontek Tomasz Pacyński: Maskarada. Agencja Wydawnicza RUNA 2003. „MISTRZ I MA³GORZATA” W POLSKICH WARUNKACH W czasach, gdy na liście polskich bestsellerów króluje Masłowska ze swoją „Wojną polsko-ruską z pominięciem wszelkich zasad posługiwania się językiem polskim” albo kolejne wcielenie „Bridget Jones po polsku”, trudno przebić się innym autorom. Pisarze i krytycy tworzą zdecydowany front dyktujący społeczeństwu, co ma czytać. Tym bardziej cieszy inicjatywa Domu Wydawniczego REBIS, który nawet przy braku koniunktury zdecydował się wydać Patrona Grzegorza Gortata. Patron to książka w każdym normalnym kraju skazana na sukces wydawniczy. Reklamowana jako „powieść, która może stać się wydarzeniem roku”, faktycznie ma na to zadatki. Sprawnie poprowadzona, dynamiczna akcja, oryginalnie zarysowane postaci i fabuła trzymająca w napięciu, to niewątpliwe zalety książki. Akcja rozgrywa się współcześnie w Warszawie (a częściowo i w Nowym Jorku), a bohaterem jest Julian Rotas, rozczarowany życiem dziennikarz, który pewnego dnia staje się obiektem zainteresowania mecenasa sztuki Henryka Stockenhausena. Od tego momentu jego życie staje się pasmem sukcesów: jego książka zostaje opublikowana, on sam spotyka kobietę swoich marzeń i zaczyna być rozchwytywany. Niestety, w tym świecie nic nie ma za darmo – jego mentor okazuje się być samym Lucyferem, dla którego Julian jest tylko środkiem do osiągnięcia pewnego długoterminowego celu. Rozpoczyna się walka o duszę pisarza... Drugi wątek powieści obejmuje ostatnie dni życia Kita Marlowe’a, angielskiego dramatopisarza, autora Tragicznej historii doktora Faustusa, również mającego konszachty z diabłem. Ta opowieść jest bardzo dopracowana pod względem historycznym i językowym, co mnie, piszącą prace dyplomową między innymi z dramatu elżbietańskiego, bardzo zainteresowało. Gdybym miała wymienić dzieła będące źródłami zapożyczeń dla Patrona, to na pierwszym miejscu wymieniłabym Mistrza i Małgorzatę. Dwupłaszczyznowa konstrukcja fabuły oraz konszachty z diabłem to koronne argumenty na poparcie tej tezy, a jest jeszcze Monsieur, wielki czarny pies, który pełni funkcje alter ego Behemota. Drugim źródłem byłby chyba film Adwokat diabła, gdzie Keanu Reeves jako młody prawnik za pomocą starszego diabolicznego wspólnika najpierw osiąga szczyt, a potem wszystko traci. Do mocnych stron Patrona należy również zaliczyć kapitalny paszkwil środowiska polskich pisarzy. Śmiałam się do rozpuku, gdy Konar przedstawiał swoje twórcze credo! Do 14 plusów należy tez zaliczyć rozmowy Juliana Rotasa z Lucyferem na temat sztuki i jej celu. Rozpowszechnionym jest pogląd, że literatura dająca rozrywkę jest machinalnie uznawana za niewiele wartą, podczas gdy tak naprawdę można mówić o rzeczach ważkich pod przykrywką kryminału czy powieści obyczajowej. Podsumowując: polecam Patrona każdemu, kto dobrze bawił się przy Bułhakowie. Nie będziecie zawiedzeni. I znów można powiedzieć: „Polacy nie gęsi i swój język mają”. Aleksandra „Alex” Rudzinska Grzegorz Gortat: Patron. Wydawnictwo REBIS, 2003. CZARNA BANDERA NA MASZT Historie o piratach w dziewięciu na dziesięć przypadków doskonale spełniały wymagania by stać się przebojami. Wartka akcja, dobry humor, mnóstwo pojedynków, świetna obsada i dialogi... Cóż więcej trzeba? Po wielkim sukcesie Karmazynowego Pirata z Burtem Lancasterem, można by spokojnie orzec „nic więcej” i zabrać się za kręcenie kolejnego dziełka spod znaku czaszki i dwóch piszczeli. Kolejnej pewnej inwestycji... Jak jednak przystało nie „niezatapialny” biznes, dość szybko okazało się, że „pirackie kino” po hucznym wyjściu z portu, nieszczególnie długo radzi sobie z pływaniem po powierzchni. Wraz z kolejnym, skądinąd całkiem sympatycznym dziełkiem pt. Piraci (niejakiego Polańskiego Romana) poszło na dno, zatopione przez wrzaskliwe salwy z dział publiczności i nie mniej agresywny abordaż krytyki. Od tamtej pory każda próba powrotu na pełne żagli morza kończyła się fiaskiem, a na bodaj jedenaście czy dwanaście propozycji reanimacji gatunku tylko jedna przeszła fazę produkcyjną. I też, pomimo doborowej obsady i świetnego reżysera, specjalisty od kina akcji, zaryła dnem o rafy aż miło. Mowa o Wyspie Piratów Rennego Harlina – filmie, który według wszystkich znaków na niebie i ziemi ostatecznie pogrążył ten jakże miły gatunek... Aż w końcu z mgły zwątpienia i rezygnacji wyłoniła się zgrabna, pełna masztów sylwetka. Pojawili się Piraci z Karaibów. Klątwa czarnej Perły... Akcja filmu toczy się w XVII w. na Karaibach. Młody kowal Will Turner (Orlando Bloom) od lat kocha się w córce gubernatora (dokładniej od czasu, gdy dziewczyna zauważyła go dryfującego na pełnym morzu i tym samym uratowała mu życie), nie ma jednak śmiałości, by uczucia swe ujawnić. Tymczasem ojciec wybranki jego serca zaplanował już dla swej latorośli godniejszego męża – ciętego na piratów jak Wilk na Zająca komandora Norringtona. Sprawa komplikuje się, gdy w wyniku splotu wydarzeń do portu zawitają kolejno: pirat-legenda, kapitan Jack Sparrow (Johnny Depp) i najszybszy na karaibskich morzach okręt Czarna Perła, od ładowni aż po nadburcie wypełniony przeklętą załogą... Zgadnijcie, kto kogo porwał i kto rusza w pościg? I jak myślicie, uda się? (Podpowiedź: film zrobiło studio Disneya) Tym, co odróżnia Piratów z Karaibów od większości poprzedników jest po pierwsze niezwykle spójny scenariusz znakomicie wyważający wątki komediowe, fantastyczne i czystą akcję. Trudno się zresztą dziwić. Za skrypt odpowiedzialni są bowiem Ted Elliott i Terry Rossio – twórcy Shreka. 15 I to widać. Pełno tu odwołań do innych filmów (chociażby do wspomnianego Karmazynowego Pirata), pełno ciętych dialogów i zabawnych postaci. Ba jest nawet osioł, choć nieco elfowaty :-) Na nic jednak dobry scenariusz, jeśli nie podoła obsada. W Piratach... dwoma najważniejszymi rolami, od obsadzenia których zależało powodzenie przedsięwzięcia, były postacie kapitana Barbossy i kapitana Jacka Sparrowa. Pierwszą z nich objął i poprowadził przez morza Geoffrey Rush. I zrobił to dobrze. Drugą objął Johnny Depp... i przyćmił wszystko. Słowo daję, nawet, jeżeli ktoś na dźwięk słowa morze ma wysypkę, nienawidzi statków, a słowo pirat kojarzy mu się tylko z nielegalnie kopiującym płyty, powinien zobaczyć ten film ze względu na jego kreację. Jeżeli w nadchodzącym roku nie dostanie on za tą rolę Oscara, chyba się do L.A. przejadę ( a i policzę się przy okazji za krzywdę Bagginsa). Warto też wspomnieć o istotnych elementach, takich jak muzyka czy efekty specjalne. Nie można tu mówić o żadnym przełomie, ale jest dobrze. Muzyka trzyma się toru wyznaczonego przez Gladiatora (są nawet niemal identyczne wstawki) i czuje się fascynacje kompozytora muzyką Hansa Zimmera, ale zachowuje tą niezbędną nutkę oryginalności w postaci chwytliwego motywu przewodniego. I wpada w ucho. Efekty specjalne w większości przypadków są, ale jakby ich nie było. Z wyjątkiem kilku scen, nawet przemiana przeklętych piratów w kościotrupy przechodzi tak jakoś naturalnie, gładko... Jak wszystko w tym filmie. Podsumowując: oto idealny obraz na wakacje i na każdą chwilę, gdy chcemy odpocząć dobrze się bawiąc. Nic więcej... Ale czy trzeba czegoś jeszcze? Niech znów na masztach załopocze czarna bandera. A na niej czaszka i dwa piszczele. I dawać mi tu horyzont... Jakub „Azver” Ćwiek Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły (Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl). Reż. Gore Verbinski; scen. Ted Elliott, Terry Rossio; obs. Johnny Depp, Geoffrey Rush, Orlando Bloom, Keira Knightley, Jack Davenport, Jonathan Pryce. Zdjęcia Draiusz Wolski; muz. Klaus Badelt; montaż: Stephen Rivkin, Arthur Schmidt, Craig Wood. Efekty specjalne: Gray Matter F/X, Industrial Light & Magic. Czas proj. 143 min. USA 2003. 16 Imprezy NA DALEKIEJ PÓ³NOCY Kiedy na zeszłorocznym Euroconie w Chotěbořu (Republika Czeska) dowiedzieliśmy się, że następny odbędzie się w Turku, w Finlandii, byliśmy pełni entuzjazmu i nadziei na udział. Niestety, sprawy zaczęły się komplikować. Polskie Linie Promowe zlikwidowały połączenie Gdynia-Helsinki, autobus okazał się zbyt kosztowny dla tej liczby chętnych, na jaką można by liczyć. Pomysł z samolotem upadł z powodu kosztów, z jachtem – z powodu niepewnych wiatrów w tamtym rejonie. W końcu udało nam się za rozsądną cenę wynająć vana i w dziewięć osób wyruszyliśmy z Katowic przez państwa nadbałtyckie. Żegnały nas opowieści grozy o czekaniu po kilkanaście godzin na granicach. Opowieści przesadzone zresztą, na żadnej z nich nie spędziliśmy chyba więcej niż 20 minut. Trasa była długa, droga prosta i przez las, trochę zbłądziliśmy na Łotwie, a prawdziwie nerwowe chwile przeżyliśmy, kiedy się okazało, że wjechaliśmy w inną strefę czasową i do odpłynięcia promu Tallin-Helsinki mamy o godzinę mniej, niż nam się wydawało. Zdążyliśmy i do Turku dotarliśmy na czas – to znaczy na 1 sierpnia, piątek rano. Oprócz nas dotarły jeszcze cztery osoby z Warszawy. Konwent fiński był charakterystyczny dla Finlandii, co nie zaskakuje, a nieco inny od naszych, zwłaszcza w formule organizacyjnej. Przede wszystkim z pewnym zdumieniem odkryliśmy, że Finlandia ma chyba najlepiej zorganizowany i najliczniejszy fandom ze wszystkich krajów skandynawskich. Przy śniadaniu w sobotę (wszyscy spaliśmy na karimatach we wspólnej sali gimnastycznej) podszedł do mnie jeden ze Szwedów, znany niektórym Ahrvid Engholm – popularny fan szwedzki – i uprzejmie zapytał, ilu jest Polaków. Na wiadomość, że 13, odparł równie uprzejmie, że „Wiesz, Piotr, nic osobistego, ale będziemy musieli jednego z was zabić. Bo Szwedów też jest 13, a chcemy być po Finach drugą najliczniejszą reprezentacją narodową na konwencie”. W rezultacie do konfliktu międzynaAutor tekstu za sterem rodowego nie doszło, bo po południu znaleźli się jeszcze trzej dodatkowi meksykańskiego żaglowca Szwedzi, ale uświadomiło mi to, jak niewiele osób w Szwecji ma ochotę (fot. Tomek Świderski) wybrać się na imprezę do sąsiedniego kraju i za ceny nie tak (dla nich) morderczo wysokie. Duńczyków widziałem dwóch, Norwegów – troje (to znaczy dwójka z dzieckiem). Natomiast Finów... Ale o tym za chwilę. Fińskie Finncony odbywają się zasadniczo w trójkącie Helsinki – Turku – Jyväskylä, czyli na zmianę w trzech dużych miastach uniwersyteckich. Nie jest to formalna zasada, po prostu tak się składa, choć bywają imprezy także gdzie indziej. W Turku tradycją jest, że pierwszy dzień to konferencja naukowa, literacka, właściwie stricte uniwersytecka. Dwa pozostałe to już typowy konwent. Oczywiście ten pierwszy dzień poświęciliśmy na wypełnianie obowiązków turystycznych. Akurat w ten weekend w Turku cumowały wielkie i mniejsze żaglowce, uczestniczące w regatach Cutty Sark. Wśród nich były też te największe – trzy rosyjskie i polski Dar 17 Młodzieży. Obejrzeliśmy je wszystkie, w tym okręt meksykański, który zwiedziliśmy dokładniej. Zauważyliśmy niemieckiego Humboldta z zielonymi żaglami, brytyjskiego Nelsona przystosowanego do pływania z załogą osób niepełnosprawnych, oraz mnóstwo innych. Robi wrażenie. W porcie trwało zresztą coś w rodzaju festynu – stragany, pamiątki, dziwne rzeczy do jedzenia... Najładniejszą dziewczyną okazała się pani oficer trapowa z Daru Młodzieży. Poza tym odkryliśmy, że – jak to skomentował Michał Jakuszewski – Finlandia to kraj, gdzie nawet menele mówią po angielsku. Wracajmy jednak na konwent. Drugą cechą charakterystyczną fińskich konów jest brak akredytacji. Na imprezę wchodzi się po prostu z ulicy. Spacerując po terenie imprezy, można było zauważyć ścisłą grupę konwentowiczów i tłumy chwilowych gości (ci pierwsi często byli poprzebierani). Warto zauważyć, że na Przed budynkiem Uniwersytetu w Turku: Krzysztof Bortel, Michał Jakuszewski tego typu imprezie nie ma tak naprawdę uczestników – są tyli Bridget Wilkinson (fot. PWC) ko „odwiedzający”. Trudno powiedzieć, jak dokonano rachunków, ale na ceremonii zakończenia organizatorzy poinformowali, że odwiedziło ich prawie 4.000 osób. Robi wrażenie. Z drugiej strony jest to fandom raczej „stacjonarny” – na Euroconie 2002 w Chotěbořu zjawiła się dwuosobowa fińska delegacja – tylko po to, by dokonać prezentacji Turku i zaprosić na przyszły rok. Gośćmi honorowymi w Turku byli amerykański pisarz Michael Swanwick, Steve Sansweet, wybitny fan Gwiezdnych Wojen, obecnie zatrudniony przez George’a Lucasa jako osoba odpowiedzialna za kontakt z fanami, fiński pisarz Boris Hutta, Karolina Bjällerstedt Mickos – pisarka szwedzka, Jonathan Clements – brytyjski specjalista od anime, oraz fan – Bjørn Tore Sund, m.in. szef agentów Worldconu 2005. Przybył też Vince Doherty, szef komitetu organizacyjnego Worldconu 2005. Poza standardowymi panelami i prelekcjami, zaobserwowaliśmy bardzo intensywną działalność handlową: książki, komiksy, koszulki, zabawki, modele... Wszystko, czego fanowi do szczęścia potrzeba. Poprzebierani fińscy uczestnicy Co ciekawe, konkurs strojów odbył się podczas dyskoteki (przebrani (ta pani w środku nie) wchodzili za darmo, reszta musiała płacić) w klubie na rynku miasta. Euroconu (fot. Miikka Åsten) Wygrała dziewczyna przebrana za Amidalę w wersji dworskiej. O nagrodach Euroconu informowaliśmy już wcześniej, dla porządku tylko przypomnę więc, że z Polaków wyróżniono Michała Jakuszewskiego jako tłumacza i wydawnictwo NOWA jako wydawcę. Nie było niespodzianek w wyborze miejsca Euroconu 2005 – bez żadnych sprzeciwów zatwierdzono kandydaturę Glasgow, gdzie będzie się odbywał Worldcon. Odbył się również panel poświęcony „skandynawskiemu” Worldconowi – czy robić, kiedy i gdzie, czy skandynawski fandom podoła. Na razie opinie były dość pozytywne, ale terminy odległe – mowa była o latach między 2010 a 2015. Wielkim promotorem kolejnePolska ekipa prezentuje trofea. Od lewej: Mietek Madecki, Michał Jakuszewski, Patrycja go europejskiego, skandynawskiego Worldconu jest Bjørn Tore „Zoey” Różycka, Michał Madecki. (fot. PWC) Sund. Po oficjalnym zakończeniu, wręczeniu nagród itd., zaproszono nas jeszcze na tradycyjne Dead Dog Party w uniwersyteckim domku nad jeziorem. Przynajmniej tak sądziliśmy, sugerując się 18 gładką powierzchnią wody i typowo „mazurskim” zachodem słońca. I trwaliśmy w tym błędzie, dopóki zza drzew przy brzegu nie wynurzył się ogromny prom linii Turku–Sztokholm, co dowiodło, że jesteśmy jednak nad morzem. Impreza była standardowa: nocne rozmowy, piwo, grill, a dla chętnych – sauna. To zresztą fiński standard, saunę mieliśmy do dyspozycji nawet obok sali gimnastycznej, gdzie spaliśmy. Wracając mogliśmy spędzić trochę czasu w Helsinkach. Zaskoczył nas stojący w porcie pomnik „Wiecznej przyjaźni fińsko-radzieckiej”. W ogóle sporo było akcentów rosyjskich – pomnik cara Aleksandra (z dwugłowym orłem na postumencie), pomnik Mikołaja, ulica carycy Katarzyny... Zaskoczyła nas również pogoda – upalna, całkiem nie fińska (koleżanki Autor pod stale narzekały, że nie wzięły odpowiednich ubrań, bo przecież jechaliśmy do pomnikiem przyjaźni Finlandii, blisko bieguna...). – a także odkrycie, że jadąc samochodem przez fińsko-radzieckiej (fot. Tomek Świderski) Litwę, Łotwę i Estonię, widzi się praktycznie tylko lasy, po obu stronach drogi. A za rok kolejny Eurocon – tym razem w Plovdiv, w Bułgarii. Piotr W. Cholewa Co: Eurocon 2003 – Finncon X Gdzie: Uniwersytet w Turku. Finlandia Kiedy: 1–3 sierpnia 2003. POLCON 2003 – 200% SMAKU Pierwszą rzeczą, jaka się rzucała w oczy po wejściu do holu elbląskiego WOK-u był prawie dwumetrowe gwiezdny niszczyciel, a zaraz obok niego Sokół Milenium i kilka pomniejszych pojazdów. Poniżej wiła się kolejka do akredytacji, o ilości zakrętów zależnej od tego, czy akurat z jakiejś części Polski nadjechał kolejny pociąg z fanami. W przeciwieństwie do arraconowych identyfikatorów, które zawsze są wysmakowane graficznie, plakietka miała projekt dość skromny. Zawieszało się ją na sznurku na szyi (niektórzy nosili okręcony wokół przegubu), co kojarzyło mi się z metką. Jak mi później wyjaśniono, celem organizatorów było zmuszenie uczestników do noszenia identów w miejscu naprawdę widocznym, nie zaś przypinania ich sobie w najdziwniejszych zakamarkach odzieży. Program Polconu’03 wypełniony był po brzegi atrakcjami: z samego tylko bloku tolkienowskiego i gwiezdnowojennego dałoby się spokojnie wykroić dwa oddzielne konwenty. Do tego masa konkursów i projekcje atrakcyjnych filmów w kinie. Wprawdzie w tym roku wprowadzono pewne obostrzenia i wejściówki na seans należało wcześniej rezerwować u organizatorów, ale celowość tego rozwiązania większości uczestników trafiła jednak do przekonania. Niestety, podobnie jak w Krakowie, Agnieszka „Silvana” Sylwanowicz i Kasia „Kasiopea” Chmiel prowadzą konkurs nastąpiło rozbicie programu między dwa budynki. Szkoła była (fot. Szymon Sokół) oddalona od Domu Kultury o ładny kawałek drogi, w dodatku niełatwo dawała się odnaleźć. Pierwszym punktem programu był konkurs Kasi „Kasiopei” Chmiel i Agnieszki „Silvany” Sylwanowicz z ekranizacji Władcy pierścieni. Konkurs – jak to zwykle u nich – ortodoksyjny: należało udzielać odpowiedzi wyłącznie według filmów; za popisanie się wiadomościami z książki dostawało się ujemne punkty, więc trzeba było bardzo uważać. 19 Sławek (z zaniepokojeniem): Ale jak ktoś będzie miał minus jeden punkt, to nie musi fundować organizatorom nagrody?... Niektóre pytania były bardzo łatwe, a niektóre trudne – na przykład o maść konia, na którym Aragorn przyjechał do Edoras, wymienienie wszystkich rzeczy, którymi Bilbo częstował Gandalfa albo wszystkich osób, które w filmie palą fajkę. Były też zadania sprawnościowe: układanie Narsila ze szczątków oraz dopasowywanie ras do imion (na pociętych karteczkach). Oczywiście nie wolno było ułożyć par „Ugluk – ork” czy też „Brego – człowiek”. W konkursie udało mi się zająć III miejsce. Kasia (czyta kolejne pytanie): Kto jest twoim ulubionym bohaterem filmu i dlaczego Boromir? Kasia: Jak się nazywał Narsil po przekuciu? Achika: Lemiesz. Kasia: Dlaczego Faramir wypuścił Froda? Uczestnik (wzruszając ramionami): A dlaczego nie? Kasia: Odpowiedź prawidłowa. Andrzej Pilipiuk pogrążony w lekturze (fot. Szymon Sokół) Po konkursie zdążyłam jeszcze na ostatnie dwadzieścia minut spotkania autorskiego z Ewą Białołęcką, a potem zostałam w tej samej sali (tzw. Scena Na Piętrze – ciemna, duszna, obita czarnym aksamitem, nastrojowo oświetlona kilkoma reflektorami) na prelekcji Andrzeja Pilipiuka „Fantastyka katolicko-fundamentalistyczna”. Właściwszym tytułem byłoby „antyunijna” lub wręcz „uniofobiczna”, bo książki, które Andrzej nam streszczał, odczytując co smakowitsze fragmenty, sprowadzały się do straszenia Unią Europejską, gdzie, jak wiadomo, aborcja i eutanazja są ulubionymi rozrywkami ludności, a w kościołach urządza się mecze bokserskie. Szczególnie zabawne były cytaty opisujące poczynania agentów specjalnych o inteligencji na poziomie przeciętnego przedszkolaka. Andrzej: Najbardziej podobał mi się opis, jak bohater skopiował tajną listę agentów na dyskietkę w kształcie długopisu. Ewa: Dali mi do przeczytania skrypt scenariusza filmu według Tkacza Iluzji. Czytam: wieś, przy drodze bawi się dziecko. Drogą nadchodzi mężczyzna odziany w szarą OTOMANĘ... O 18.00 zebraliśmy się w sali kinowej na oficjalne rozpoczęcie, a potem poszłam na prelekcję o symbolice w Spirited Away. Prowadząca ją dziewczyna pokazywała komputerowe slajdy z kadrami z filmu, objaśniając znaczenie imion lub szczegółów wyglądu występujących na nich postaci. Większość tych rzeczy wiedziałam już z lektury Kawaii i od Doroty Żywno, ale było bardzo fajnie. A na koniec w charakterze bonusa pokazała jeszcze animowany film The Chubbchubbs – ten, który wykosił Katedrę z Oscara za krótkometrażową animację. Jeżeli nagroda Akademii Filmowej miała u mnie kiedykolwiek jakąkolwiek renomę (dawno to było...), to właśnie nieodwołalnie straciła jej resztki, bo Katedra jest o kilka rzędów wielkości lepsza od tego filmiku. Owszem, miły on i śmieszny, ale w kategoriach filmu fanowskiego, a nie dzieła artystycznego. 20 W piątek zaraz po śniadaniu popędziłyśmy z dziewczynami na prelekcję Grega Wiśniewskiego „Dlaczego książki ze świata GW większość fanów uważa za beznadziejne”. Greg nie dojechał i prelekcję prowadził Artur Drzewiecki – była całkiem fajna, mimo jego monotonnego sposobu mówienia. Potem miała być prelekcja Tomka „Laisara” Frunia „Co naprawdę wynika z filmów Star Wars”, ale została przesunięta na wieczór. Zresztą ja i tak musiałam iść do szkoły na konkurs ze znajomości świata Ewy Białołęckiej pt. „W krainie kudłatych smoków”, który miałam prowadzić. Na konkurs przyszły tylko trzy osoby, w tym sama Ewa, która startowała poza konkurencją. W połowie doszedł jeszcze któryś z braci Szklarskich, więc przynajmniej można było rozdzielić miejsca od I do III. Bardzo żałowałam, że z powodu braku drużyn musiałam zrezygnować z przeprowadzenia egzaminu na Tkacza Iluzji, jednak pozostałe części konkursu odbyły się planowo. Najpierw był test wiedzy, a potem egzaminy na Wędrowca, Obserwatora i Strażnika Słów. Najwięcej punktów otrzymała oczywiście Ewa; pierwsze miejsce zajął Maciej Olczak, syn Lecha. Heyer – gość z NASA Konkurs trwał dwie godziny; potem poszłam na prelekcję „Czy ilustra- Inge – przygotowuje się do torzy Tolkiena tworzą kicze czy arcydzieła”. Miała to być dyskusja, ale z pla- wykładu (fot. Szymon Sokół) nowanych dyskutantów została tylko Kasia. W dodatku organizatorzy dopiero po pół godzinie znaleźli przedłużacz, do którego można było podłączyć komputer. Jednak udało nam się obejrzeć wszystkie obrazki, które Kasia miała na płytce. Niektóre były bardzo ładne, a inne zadziwiały śmiałymi wizjami Aragorna à la wczesny Robin Hood, Luthien w stroju haremowym i Boromira w spódniczce i wikingopodobnym hełmie z rogami. Kasia: Wśród zawodowców grasują straszliwi bracia Hildebrandt. Po prelekcji poszłam z Ewą do restauracji zjeść i był to ostatni ciepły posiłek – nie licząc zup z proszku – jaki było mi dane spożyć na tym konwencie. Po prostu nie było czasu. Przy okazji zahaczyłyśmy o konwentową wystawę grafiki w Bibliotece Miejskiej (bardzo nastrojowe ceglane mury i łukowate sklepienia). Zwiedzałam ją w pośpiechu, bo bardzo chciałam zdążyć na prelekcję Ani Brzezińskiej o wydawaniu książek. Udało mi się wysłuchać ostatnich 30 minut. Ania precyzyjnie opisywała drogę, jaką w Runie przechodzi dzieło od maszynopisu do egzemplarza w księgarni. Można się było dowiedzieć, jakie cuda czasami wyczynia drukarnia (strony do góry nogami, krzywo przycięte, itp) i na czym dokładnie polegają obowiązki korektorki, która w Runie musi się m.in. podpisać na każdej stronie sprawdzanej książki. O godzinie 16.00 nakładały się na siebie trzy ciekawe prelekcje, w związku z czym żadnej nie zaliczyłam porządnie. Wpadłam na chwilę posłuchać, jak Cezary Frąc mówi o tłumaczeniach Tolkiena, potem poszłam na spotkanie z Mają L. Kossakowską Ewa Białołęcka, Staszek Mąderek (co szybki o interesującym tytule „Czy anioły mogą być zbawione” – myślajest) i Kasia „Kasiopea” Chmiel (fot. Michał Dagajew) łam, że to będzie jakaś prelekcja, ale to było spotkanie autorskie, więc po chwili stwierdziłam, że chyba nie dowiem się niczego nowego, czego bym już nie słyszała na poprzednich spotkaniach. W związku z tym powlokłam się do szkoły i po obejrzeniu konwentowej księgarni, w której wszelakoż nie znalazłam nic ciekawego, zajrzałam na końcówkę prelekcji Doroty Żywno o średniowiecznych bestiariuszach, bogato ilustrowaną slajdami. Pożałowałam, że nie byłam na niej od początku. 21 Achika: A co się dzieje z aniołami-opiekunami państw w przypadku zmiany sytuacji politycznej? Na przykład jak z Czechosłowacji powstały Czechy i Słowacja? Jeremiasz: To akurat jest proste: jeżeli powstały Czechy i Słowacja, a było wolne stanowisko opiekuna NRD... Następnie w tej samej sali wysłuchałam prelekcji „Magia języka, język magii”, bardzo ciekawej. Dowiedziałam się o czterech poziomach magii (w kolejności rosnącej abstrakcji: przyległość, schemat, symbol, idea), o tym, że w starożytności nazwa Rzymu była utajniona ze względów bezpieczeństwa i że Jakuci w tajdze często używają rosyjskich wyrazów na określenie najpotrzebniejszych przedmiotów, licząc na to, że duchy nie znają rosyjskiego i tym samym nie zorientują się, które rzeczy mogłyby zabrać lub złośliwie uszkodzić. Było również o tabu otaczającym imiona zmarłych w różnych kulturach, o „językach dla teściowej”, które powstały w plemionach, gdzie nie wolno wymawiać nawet poszczególnych sylab wchodzących w skład imion rodziny męża/żony, o liczbie 17, a właściwie XVII, która dla Włochów jest pechowa i o tajnych językach magii. Prelegentka urozmaicała wykład przezroczami, a nawet puściła nagrany na taśmę głos mnicha buddyjskiego, który uczy się prawidłowo czytać święte księgi. „Mantry hinduskie to jest prawdziwy wyścig zbrojeń magicznych”. Kolejnym ciekawym punktem programu był dwugodzinny, multimedialny konkurs Sławka Graczyka i Darka Bielaka z filmowej sagi Gwiezdne wojny. Chłopcy niesamowicie dużo pracy włożyli w jego przygotowanie. Były pytania z muzyki, rozpoznawanie miejsc na klatkach z filmu (oczywiście miejsc typu „kawałek korytarza” albo „ trzy rury sterczące z sufitu”, nie jakichś tam banalnych krajobrazów), a nawet kadry, w których coś zostało sprytnie zmienione lub dodane i trzeba było powiedzieć, co. Było rozpoznawanie cieni różnych postaci rzucanych na ziemię albo stop-klatki „Dlaczego Yoda ma taką minę” lub „Czego tak się boją ci oficerowie”. Wszyscy bawili się doskonale. Sławek: Do czego na Tatooine są używane banthy? Nie, nie bounty hunterzy, tylko banthy. Po konkursie pobrnęłam przez budowlane wertepy do szkoły na prelekcję „Fizjologia ras wszelakich” – na sali głównie RPGowcy, średnia wieku jakieś 18 lat, prelegent niezbyt interesująco zaczął o budowie centaura, po kilku minutach więc się znudziłam i wróciłam do WOKu. Trochę posiedziałam w pobliżu stolika z urną do głosowania na Zajdla, przy którym jak zwykle koncentrowało się życie towarzyskie. Greps konwentu: Ela (pokazuje naklejkę z Zajdlem nalepioną na swoje okulary): Wiesz, co to jest? Achika: ?? Ela: Zajdliki w oczach! Potem poszłam na górę, na prelekcję Romualda Pawlaka „Jak prawdziwe Średniowiecze przerobić na literackie bajki”. Lubię Romka, bo o czym by nie opowiadał, robi to bardzo ciekawie. Okazało się, że oboje wielbimy Krzyżowców Zofii Kossak-Szczuckiej, ale nie zdążyłam z nim porozmawiać na ten temat, bo już się zaczynał konkurs ze znajomości komiksów Janusza Christy. Konkurs przygotowali Sławek z Darkiem, Ola Maciejewska-Graczyk liczyła punkty. Był multimedialny i naprawdę bardzo fajny, z podziałem na kategorie trudnościowe lub rzeczowe 22 (osoba, miejsce, magia, zdarzenie, itp.). Utworzyłam z Ewą drużynę „Smoczyce” i zażarcie walczyłyśmy przeciwko drużynie „Obrońcy tytułu” (była jeszcze trzecia drużyna, „Muminki”, ale ci nie byli groźni). Zajęłyśmy II miejsce, w dużej mierze dzięki pytaniom spadowym. W wyniku udziału w konkursie nie poszłam na prelekcję „Bitwa o Endor – błędy militarne” ani na tę przesuniętą prelekcję Tomka „Laisara” Frunia. Laisar rzucił pomysł, żeby na następnym konwencie odtworzyć bitwę pod Endorem przy pomocy fanów trzymających modele statków (chyba raczej tekturowe sylwetki, bo skąd wezmą tyle modeli). Jeżeli dojdzie do skutku, to może być świetna zabawa. W sobotę przeżyłam rozterkę, czy iść na prelekcję Ryśka „RAJa” Jeziornego „Czy GW muszą koniecznie być czarno-białe” czy na konkurs ze znajomości fandomu. W końcu wybrałam to drugie, mając nadzieję, że pytania będą typu „Kto w fandomie ma ksywkę PWC” albo „Gdzie był Polcon dwa lata temu”. Tymczasem pytania, które ułożyli PWC z Szamanem, były przepotwornie wręcz historyczne i specjalistyczne. Przykłady: co oznacza skrót NBP (Nordcon Bez Polconu), kiedy odbył się pierwszy Eurocon, w jakim fanzinie ukazało się opowiadanie Szczepkowskiego (czy też może Krzepkowskiego, niewyraźnie słyszałam, a zresztą i tak chodziło o zamierzchłe lata 80te). Jedno z pytań brzmiało „Kto po konwentach jeździ z kapowniczKapłanki Grobowców Atuanu – kiem”. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się śmiali, patrząc na mnie. znakomite przedstawienie grupy ze Przecież i tak wiadomo, że chodzi o Tadeusza Olszańskiego. Słupska (fot. Michał Dagajew) Po konkursie poszłam do konwentowego kina na Spirited Away, ale mniej więcej w połowie musiałam wyjść, bo zaczynał się mój Konkurs Ogólnofantastyczny Mało Sadystyczny. Przyszło nawet sporo osób – 4 drużyny, w tym Sławki z Darkiem jako „Deneb” oraz silna ekipa pod wodzą Szymona Sokoła jako „42” (kto czytał Autostopem przez galaktykę, ten wie dlaczego). Pytania w konkursie dotyczyły znajomości książek, filmów i komiksów fantastycznych oraz życia fandomu, i były raczej łatwe, bo nie chodziło mi o gnębienie uczestników, tylko o to, żeby wszyscy się dobrze bawili. Dla podgrzania atmosfery niektóre pytania miały konkurencje dodatkowe: dla samurajów (można było podwoić lub stracić punkty uzyskane za to pytanie) i dla kamikadze (można było podwoić lub stracić wszystkie zdobyte punkty). Drużyna Szymona, która dzięki dużej wiedzy oraz pytaniom spadowym była na czołowej pozycji, w połowie konkursu wyzerowała się na pytaniu, w jakich latach i miastach odbył się w Polsce Eurocon (rąbnęli się tylko przy dacie Poznania), za to ekipa trzech nieznanych mi dziewczyn, której wcale nie szło najlepiej, podwoiła sobie punkty na pytaniu o prawdziwe nazwisko Lorda Voldemorta i w rezultacie zajęła I miejsce. Konkurs musieliśmy dokańczać na korytarzu, bo z sali wyrzucili nas zniecierpliwieni uczestnicy konkursu muzyki filmowej. Po podliczeniu i sprawdzeniu punktów zapisałam nazwiska zwycięzców i poszłam do sali obok, na prelekcję Ani Brzezińskiej o wiedźmach. Potem poszłam na panel dyskusyjny „Warsztaty konwentorobów”. Dyskutantami byli Ela Gepfert, Szaman i Papier oraz prawie wszyscy obecni. Było bardzo fajnie i pouczająco, wszyscy mogli zgłaszać swoje uwagi organizacyjne co do tego, jak się powinno konwenty przygotowywać. Została dokonana swoista wiwisekcja na żywym ciele Polconu’03: nieobecnym organizatorom wypomniano brak dbałości o przedstawianie prelegentów, dostarczanie im wody czy choćby pilnowanie tego, żeby sala została otwarta na czas. Trzeba jednak przyznać, że z punktu widzenia zwykłych uczestników, elbląski Polcon wcale nie wyglądał aż tak źle. 23 Panel był przewidziany na dwie godziny, ja jednak po godzinie musiałam przejść do sąsiedniej sali, bo miałam tam prowadzić dyskusję „Czy wolno czerpać z dzieła JRRT”. Moja działalność ograniczyła się właściwie do powitania i przedstawienia dyskutantów (Anna „Nifrodel” Adamczyk, Tadeusz A. Olszański i Michał Leśniewski), a potem ich pożegnania i podziękowania. Sądziłam, że panel będzie polegał na sprzeczaniu się, czy wolno pisać fanfiki osadzone w świecie Śródziemia. Jednak uczestnicy mieli inne problemy, mianowicie drastyczne zmiany zachodzące w angloamerykańskim prawie autorskim. Tadeusz stwierdził, że to idzie w kierunku raczej prawa patentowego, z całkowicie i wyłącznie handlowym podejściem do dóbr kultury. Tadeusz: ...nie chodzi o zyski ze sprzedaży filmów czy książek, tylko o gadżety. Sprawa idzie o POTWORNE pieniądze... Kasia: I potworne gadżety. Wszyscy uczestnicy narzekali na Tolkien Estate i użalali się nad Anglikami, którzy nigdy nie będą mogli przeczytać „Ostatniego władcy pierścienia” ani innych tego typu książek. Zresztą podobno polski wydawca dostał już wezwanie do sądu – ktoś z sali rzucił, że powinniśmy szybko wykupić obie książki Jeśkowa i Pierumowa, bo wkrótce mogą stać się białymi krukami. Spróbowałam skierować dyskusję na interesujący mnie tor, proponując chwilowe porzucenie tematyki prawniczej i pytając, jakie są uczucia obecnych co do twórczości fanów. Ku mojemu zdziwieniu, jakoś nikt nie zakrzyknął, że to szarganie świętości i że nie wolno. Tadeusz jednak stwierdził, że fanfiki są wtedy dozwolone, kiedy z szacunkiem traktują świat Tolkiena i coś do niego wnoszą Jako przykład podał rosyjski fanfik „Czarna księga Ardy”, który, jak powiedział, „wywraca na nice” historię Silmarillionu i w dodatku jest kiepsko napisany, ale autorkom chodziło o coś ważnego, a nie o niszczenie dla przyjemności niszczenia, jak Jeśkowowi. Na koniec Tadeusz zapytał, kto z sali przyznaje się do popełnienia jakiegoś fanfika tolkienowskiego – połowa uczestników podniosła ręce, w tym sam Tadeusz (sic!). Wraz z Kasią pozostałyśmy na sali i wzięłyśmy udział w prelekcji Grega Wiśniewskiego pod prowokacyjnym tytułem „Jedi – szare eminencje Republiki?”. Greg się wiele nie naprelegował, bo ciężar dyskusji natychmiast przejęła na siebie sala. Z wielkim ogniem roztrząsaliśmy organizacyjne zagadnienia Zakonu: czy kanclerz Senatu ma prawo ich posyłać na misje czy tylko grzecznie prosić o pomoc, czy i przed kim składają raporty i rozliczają się z podejmowanych działań, w jakim stopniu Zakon Jedi mógł Bracia Kuleszowie i jeden z ich modeli – Sokół Milenium(fot. Michał Dagajew) się zmienić na przestrzeni kilku tysięcy lat swojego istnienia, i tak dalej. Bardzo nam się fajnie gadało. Ja zacytowałam teorię Marcina „Indiany” Wacińskiego o Templariuszach (komandorie na różnych planetach, cywilni ludzie pomagający zakonowi, itp.), która Gregowi bardzo przypadła do gustu, bo, jak się okazało, miał podobną. Po upływie godziny do sali znów powrócił temat tolkienowski, sformułowany jeszcze bardziej prowokacyjnie: „Czy postaci u JRRT są rzeczywiście czarno-białe i papierowe”. W dyskusji mieli brać udział Tadeusz, Nifrodel i PWC. W trakcie przerwy na wietrzenie sali wzięłam sobie kilka przecudnej urody zdjęć galaktyk i mgławic z teleskopu Hubble’a, przywiezionych przez panią Inge Heyer, które w tym właśnie celu były wyłożone na stoliku w holu. Po drodze postanowiłam zajrzeć do ciemnej sali teatralnej na spotkanie autorskie z Andrzejem Ziemiańskim, którego pierwotnie nie było w planie. Wśliznęłam się więc w rozświetlony dwoma reflektorami mrok, gdzie na rzędach krzeseł siedziały tłumy fanów, a gdzieś daleko w głębi Andrzej i prowadząca spotkanie Klaudia Heintze zwana Foką. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że w tajemniczy sposób znikła amfiteatralność widowni, a układ sali jest odwrócony – poprzednio prelegen24 ci siedzieli przy samym wejściu, a nie w głębi. Potem dowiedziałam się, że to na skutek przedstawienia „Kapłanka grobowców Atuanu”, które odbywało się w tej sali poprzedniego dnia. Rozmowa toczyła się wokół Achai. Foka powiedziała, że przeczyta fragment, który według niej doskonale ilustruje niesamowite pomysły autora na różne rozwiązania psychologiczne. Fragment opowiadał o tym, jak to szesnastoletnia Achaja ucieka z kamieniołomu z kajdanami na nogach i terroryzuje kowala, żeby ją rozkuł. Konkretnie wyglądało to tak, że napadła go w kuźni, przykładając nóż do szyi, a on się nie wyrywał, bo wyczuł, że „była silniejsza od niego”. W tym momencie parsknęłam głośno a ironicznie. Foka czytała dalej, jak to bohaterka w trakcie rozkuwania trzyma kowala za klejnoty rodowe, twierdząc, że „nawet jak mi zmiażdżysz kostkę, to zdążę ci to urwać”. No jasne, wszyscy wiedzą, że kastracji najłatwiej dokonuje się mając świeżo rozwaloną młotem nogę. Na koniec kowal powiesił się, żeby dziewczyna nie zaAndrzej Ziemiański biła jego żony i dzieci dla zatarcia śladów. Foka bardzo zachwycała się takim (fot. Michał Dagajew) rozwiązaniem, a ja łamałam ręce nad czytelnikami, którzy dają sobie wmówić, że szesnastolatka, nawet po dwuletnim machaniu kilofem w kamieniołomach, przewyższa siłą fizyczną faceta, który machał młotem lat co najmniej dwadzieścia. Ech, ten Andrzej... Miałam wielką ochotę wytknąć idiotyzm tego pomysłu, ale nie odważyłam się zabrać głosu. bo bałam się, że obecni na sali fani Andrzeja mnie zlinczują... Potem zaczęli coś mówić o różnych rodzajach broni – Andrzej z przekonaniem tłumaczył, że bardzo dobrą obroną przed atakiem mieczem jest złapanie go za ostrze, a ludzie nie czynią tak tylko dlatego, że mają głupie, instynktowne opory. W końcu wróciłam do właściwej sali, gdzie, jak się zdaje, dyskutanci skończyli właśnie sprzeczać się o czarno-białość postaci Tolkiena i zaczęli o papierowość. PWC stał na stanowisku, że są papierowe; trochę wyglądało to, jakby czynił tak z czystej przekory wobec Tadeusza, ponieważ zaprzeczał każdemu jego zdaniu. Oliwy do ognia dolewał siedzący obok PWCa i broniący go Paweł Pluta. Paweł: Ale robot, który złamie trzy prawa robotyki, jest wyłączany, bo się zepsuł. I tak właśnie został wyłączony Boromir pod Amon Hen. PWC (do Tadeusza i Nifrodel): Jak wy ustalicie poglądy, to ja wtedy mogę dyskutować ze zwycięzcą. Laisar (wskazuje na Pawła Plutę i Marka Gumkowskiego): Kiedy tak patrzę na nich, to myślę sobie... Achika (wpadając mu w słowo): Chłopcy, przestańcie, bo źle się bawicie – dla was jest to igraszką, nam idzie o życie! O 19.00 poszliśmy wszyscy do sali kinowej na oficjalne zakończenie Polconu. Rozdanie Zajdli przygotowane było pięknie, jak gala Oscarowa. Po bokach sceny stały dwie dwumetrowe, złociste kopie statuetek, wykonane z kartonowych pudeł, co nadawało im mocno kubistyczny wygląd. Byłam pełna podziwu z powodu ogromu pracy, które w nie włożono. Rozległy się fanfary i na ekranie kinowym po kolei ukazały się ładnie zrobione komputerowe slajdy przedstawiające zdjęcia nominowanych autorów i tytułu utworów wraz ze skanami okładek. Lech Olczak jak zwykle odczytał, ile głosów ważnych i nieważnych oddano, a potem pani Jadwiga Zajdel wzięła dyplomy w czerwonych okładkach i wyczytała nazwiska zwycięzców. W tym roku tryumfowali Andrzeje. W kategorii powieść nagrodę dostał Sapkowski za Narrenturm, w kategorii opowiadanie swoją długo wyczekiwaną statuetkę otrzymał Pilipiuk za Kuzynki. Sala zareagowała wielkimi brawami, część osób wstała. Nagrodę odebrała jego narzeczona Kasia Motyka, znana bardziej jako Ellen, 25 ponieważ Andrzej miał wesele w rodzinie i musiał wyjechać. Przekazał jednak swoje podziękowania przez telefon komórkowy przytknięty do mikrofonu. AS (schodząc ze sceny): Niech ryczy z bólu ranny łosoś. Po zakończeniu zapakowaliśmy się z Fruniami i Pawłem w taksówkę i pojechaliśmy do naszej bursy, na imprezę ŚKFową, którą swą obecnością uświetniła pani Jadwiga Od prawej: Kasia „Ellen” Motyka (z nagrodą Andrzeja Pilipiuka), Jadwiga Zajdel i Andrzej Zajdel. Z bliska okazała się niepomiernie uroczą osobą (co Sapkowski (ze swoją nagrodą) zresztą było widać również z daleka). Wraz z Elą i chłopaka(fot. Szymon Sokół) mi ustawiliśmy kwadratowe stoliki w świetlicy w jeden długi stół, i podaliśmy chrupki, słone paluszki i napoje gazowane z ostrzegawczym napisem na etykietce: „Zawiera sok!”. Na początku było nas dosłownie kilkoro; po dwóch godzinach dołączyli ludzie, którzy byli w kinie na Equilibrium i rozgorzało kilka interesujących dyskusji. Achika: To dzięki Eli jestem w fandomie. Jak przyjechałam w 1997 do Katowic z rysunkami na Polcon, to mnie tak serdecznie przyjęli, kilka Miesięczników mi od razu dali... Laisar: Pierwsza działka za darmo. Ela (wygląda przez okno w mrok): Zaraz będziemy mieli gościa: idzie Kasia. Ktoś1: Jaka Kasia? Ktoś2: Przyszła żona Pilipiuka. Ktoś3: Czyja żona przyszła?? Ela: Pijemy na cześć Andrzeja Kowalskiego, który jest fundatorem. Sprzedaliśmy jego akredytację. Silvana (opowiada o czytaniu Tolkiena przez prawdziwego aktora): To był starszy pan, w czarnym płaszczu... Achika: Znaczy, satanista. Silvana (spojrzenie pełne dezaprobaty): ...przyszedł, zapalił trzy świeczki... Sławek (nachylając się do ucha Achiki): Miałaś rację, satanista. Silvana: Miał szarą teczkę... Darek: Bordową!! Achika: Uwielbiam, jak świadkowie się plączą w zeznaniach. Kasia: Silvana to jest skowronek całodobowy. Luthien Tinuviel ----> Lucia Kląskawka (w tłumaczeniu z polskiego na łoziński) W niedzielę udało nam się bez problemu spakować i zdążyć na 10.00 na prelekcję Kasi i Silvany o Dwóch wieżach. Były na nią przeznaczone aż dwie godziny, więc dziewczyny najpierw dokładnie opowiedziały, co zostało dodane w edycji specjalnej (to też było tematem prelekcji, tylko nie zmieściło się w tytule), a potem zaczęły rozważać, co i dlaczego pozmieniał w TTT Jackson względem książki. Pomimo tego, że wszystkie te rzeczy zdążyłyśmy już obgadać po tysiąc razy, słuchało mi się bardzo przyjemnie. 26 Kasia: Film powinien mieć podtytuł: „Dwie wieże – Czekamy-Na-RozszerzonąWersję”. Silvana: W tej scenie po raz pierwszy widzimy Gimlego bez hełmu. Achika: Matki zasłaniają oczy dzieciom. Kasia: W edycji specjalnej okazało się, że Keleborn potrafi mówić. Kasia: Chyba nikomu się nie podobała kinowa wersja Galadrieli. Achika: Bo to zła kobieta była. Kasia: Faramir filmowy nazywany jest na sieci „Far-from-the-book-amir”. Kasia: Są takie sceny, gdzie Aragorn skacze z muru na tłum orków z włóczniami. Od Dziedzica Isildura oczekiwałabym bardziej rozsądnej gospodarki własną osobą. Silvana (o Arwenie): Na fioletową firankę spuśćmy firankę milczenia. Silvana: Bo z Jacksonem to nigdy nic nie wiadomo. Jak z pszczołami. Kasia: Zwiastun filmu wyglądał tak: szarża-szarża-szarża-Denethor. Szarża-szarża-szarża-Gollum. Achika: Przeszarżowali. Kolejne dwie godziny zajęła prelekcja Sławka Graczyka o ekonomii w świecie Gwiezdnych wojen, która przerodziła się w dyskusję. Dyskutantów było w sumie niezbyt wielu, bo to była ostatnia prelekcja tego dnia (no, właściwie to jeszcze potem było przewidziane spotkanie z Ligą Pytań Tolkienowskich, ale nie wiem, czy się odbyło), ale gadaliśmy sobie upojnie, głównie na temat, z jakich źródeł może być finansowany Zakon Jedi (z jakichś powodów część dyskutantów upierała się, że z budżetu Republiki, chociaż tłumaczyłam im, że to by groziło zbytnim uzależnieniem), czy Jedi mogą zajmować się pracą zarobkową (teoretycznie byliby cenni w różnych negocjacjach handlowych, ze względu na umiejętność wykrywania fałszu lub złych intencji, i wcale nie musieliby się angażować po żadnej ze stron, po prostu służyliby jako żywy „wykrywacz kłamstwa”, ale w końcu doszliśmy do wniosku, że było ich zbyt mało, żeby się dawać wynajmować do takich celów), czy mogą w razie konieczności dokonywać np. rekwizycji pojazdów i kto za to płaci. Frunie (zbierają się do wyjścia). Darek: Evacuate??! In your moment of triumph?!? Polcon’03 był moim zdaniem konwentem bardzo udanym, choć okupionym tytanicznym chyba wysiłkiem woli i sił nielicznych (zbyt nielicznych) organizatorów. Zawiedli gżdacze; również brak tradycyjnego greenroomu dawał się niektórym we znaki. Jednak program był wręcz fantastyczny, a możliwość spotkania wszystkich znajomych z fandomu jak zwykle przyjemna. Aż szkoda, że następny Polcon dopiero za rok... Agnieszka „Achika” Szady Co: Polcon 2003 Gdzie: Centrum Kultury i Współpracy Międzynarodowej „Światowid”, Elbląg Kiedy: 21–24 sierpnia 2003 r. 27 Zapowiedzi SPOTKANIE Z FANTASTYK¹ 15 listopada (sobota) w Domu Kultury „Szopienice” (Katowice, ul. Hallera 28) odbędzie się kolejna edycja imprezy „Spotkanie z Fantastyką”. W programie planujemy: prelekcje Iwony Surmik, spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem i Ignacym Trzewiczkiem; dwa filmy kinowe (wstępnie W krainie bogów oraz Equilibrium), trailery i inne bajery, małą sesję tolkienowską, konkursy, LARP i może coś jeszcze. Jednodniowy konwent rozpoczniemy o godzinie 10.00 i zakończymy około 18-tej. wstęp 10 zł (członkowie klubu – 5 zł) ZJAZD KORESPONDENTÓW Zaraz po spotkaniu, członków korespondentów zapraszamy na jesienny Zjazd do siedziby Klubu. IMLADRIS VII Galicyjska Gildia Fanów Fantastyki [http://www.ggff.rpg.pl] zaprasza na IMLADRIS VII – Krakowski Weekend z Fantastyką: „Miasto, Para, Maszyna”. W tym roku niepodzielnie króluje klimat steampunk, dlatego też przygotujcie się na niecodzienne atrakcje: parowe igrce, ekskluzywny lot zeppelinem, ruchome obrazy wyświetlane za pomocą Witaskopu Edisona i inne, nowoczesne wynalazki Ery Pary. Termin: 24–26 października 2003 r. Miejsce: Zespół Szkół nr 10 im. Św. Mikołaja przy ul. Lubomirskiego 21 w Krakowie Koszt: akredytacja 36 zł; dla Mistrzów Gry 6 zł zniżki (po przeprowadzeniu min. 6 godz. sesji) Program: wiele różnorodnych prelekcji i aż 21 konkursów oraz LARPy tworzone przez najlepsze ekipy w Polsce; będą też sesje RPG prowadzone przez znanych i lubianych MG; nie zabraknie spotkań z pisarzami oraz innymi osobistościami świata fantastyki; planowane jest także kilka bloków tematycznych – m.in. dla miłośników Japonii i L5K, blok filmu amatorskiego, spotkanie z grupą Quest, tajemnicze pokazy filmowe i wiele innych wydarzeń oraz niespodzianek; pokaz filmów amatorskich, sklep Nostromo, księgarnie i masa dobrej zabawy. Goście: Jacek Dukaj, Anna Dymna, Jacek Komuda, Staszek Mąderek, Andrzej Pilipiuk. Dodatkowo w ramach akredytacji, dodajemy jedna godzinę konwentu gratis! W niedzielę nastepuje zmiana czasu na zimowy i cofamy zegarki o godzinę do tyłu. Jak widzicie, pamietamy o wszystkim. Informacje: http://imladris.prv.pl. Zapraszamy Organizatorzy 28 FESTIWAL BRYTYJSKI UK21 W £ODZI W dniach 22-26 października w Łodzi odbędzie się Festiwal Brytyjski UK21 organizowany przez British Council i Ambasadę Brytyjską w Polsce. W trakcie trwania festiwalu zaplanowano szereg imprez kulturanych, a także spotkania naukowe, warsztaty, m.in. związane z obchodami 50 rocznicy odkrycia DNA. Przez cały czas trwania festiwalu UK21 w kinie Charlie (ul.Piotrkowska 203/205) można będzie oglądać fotografie z ostatniej wizyty reżysera Davida Lyncha w Łodzi, wykonane przez Wojciecha Szulca z Fundacji TUMULT z Torunia - Lynch w Łodzi. Ważną część festiwalu UK21 stanowi fantastyka. Projekt Imagine This ma na celu przybliżyć tą tematykę. W związku z tym odbędzie się dwudniowy maraton filmowy „Fantastyczny Weekend” w kinie Charlie, w dniach 25-26 października. Będzie to przegląd najlepszych brytyjskich obrazów z gatunku fantastyki, m.in.: Frankenstein, Brazil, Przygody Barona Munchhausena, Orlando i Bandyci Czasu. Dla wielbicieli komiksu Festiwal Brytyjski UK21 będzie niepowtarzalną okazją spotkania się z twórcami komiksów z Wielkiej Brytanii. Będą nimi: Pat Mills i Clint Langley, znani z serii komiksowej Slaine, oraz twórcy internetowego magazynu komiksowego Borderline (http://borderlinemagazine.co.uk) – Phil Hall i Martin Shipp. Więcej informacji na temat poszczególnych wydarzeń można znaleźć na stronie http://britishcouncil.pl FALKON Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki „Cytadela Syriusza” wszystkich fantastów serdecznie zaprasza na czwartą edycję Fantastycznego Ataku Lublina czyli konwentu FALKON. W ramach Falkonu 2003 odbędzię się również Forum Ściany Wschodniej. Na miejscu znajdować się będzie świetnie wyposażona księgarnia konwentowa i sklepik konwentowy. Termin: 21–23 listopada 2003 Miejsce: Liceum Ogólnokształcącym nr IV im. Stefanii Sempołowskiej przy ul. Szkolnej 4 w Lublinie Koszt: wejściówka trzydniowa – 25 zł, na piątek – 15 zł, na sobotę – 20 zł, na niedzielę – 10 zł; zniżki: dla grup zorganizowanych (drużyny pierścienia lub Nazgule) – 20 zł, dla akredytowanych MG - 15 zł. Noclegi: w salach zbiorowych na terenie szkoły – bezpłatnie; dla chętnych hotel (25 zł/noc) – informacje na stronie konwentu Program: został wpisany w bloki programowe: spotkania z pisarzami, wydawcami i redakcjami czasopism, fanatstyczne prelekcje popularno-naukowe, prelekcje rpgowe. Konkursy i koń-kursy, kultura japońska – M&A, filmy, turnieje - M:tG, LotR, WFB, W40000, ogólnokulturowy - koncerty muzyki rockowej, przedstawienie teatralne, pokazy iluzjonistyczne, pokazy walki; ponadto bez przerwy będą odbywać się sesje gier fabularnych, rozgrywki karcianek i bitewniaków Informacje: http://www.falkon.prv.pl ZAPRASZAMY!!! 29 Sceny z ¿ycia smoków odc. 21 ROK Z PHANTOM PRESSEM Właściwie niedokładnie rok, ale to zależy jak patrzeć. Biuro warszawskie funkcjonowało mniej niż rok, ja sam byłem u nich zatrudniony przez kilkanaście miesięcy. Średnio wychodzi około roku. A było tak: wczesną jesienią 1991 r., kiedy wiadomo już było, że „Alfa” po pierwsze nie będzie prywatyzowana w ten sposób, jak to planował dyrektor Wysokiński (który w związku z tym odszedł z firmy), po drugie zaś, na skutek trudności płatniczych zaczęły przepadać zagraniczne umowy wydawnicze, uświadomiłem sobie, że należy zadać sobie pytanie – co dalej? Odpowiedź niejako pojawiła się sama, w postaci wizyty trzech przedstawicieli dyrekcji wydawnictwa Phantom Press International z Gdańska. W czasie rozmowy okazało się, że Phantom Press (o którym do tej pory słyszałem bardzo niewiele) odkupił od agentów zagranicznych większość umów wydawniczych uprzednio podpisanych przez „Alfę”, które jednak straciły ważność ze względu na brak wpłaty obowiązkowej zaliczki. Jednocześnie przedstawiciele wydawnictwa zaproponowali mi przejście do Phantom Pressu i dalszą opiekę nad tymi umowami, które w przeważającej większości należały do serii wydawanych przez moją działkę, czyli Beta Books. Oczywiście, nie wchodziła w grę moja przeprowadzka do Gdańska: kierownictwo Phantom Pressu zamierzało rozszerzyć działalność poprzez stworzenie w Warszawie biura, dzięki któremu chciało spenetrować miejscowe środowisko tłumaczy i redaktorów, mnie natomiast zaproponowano stanowisko kierownika biura. Do tej pory Phantom Press miał w Warszawie tylko niewielkie biuro handlowe. Nie namyślałem się zbyt długo. Co prawda, wiedziałem, jakie będą reakcje moich koleżanek i kolegów z „Alfy”, niemniej jednak uważałem, że lojalność obowiązuje mnie także wobec współpracowników wydawnictwa, a w szczególności tłumaczy, którym zlecono przekłady tytułów objętych nieważnymi już umowami. Phantom Press zaś chciał przejąć nie tylko same umowy wydawnicze, ale (odpłatnie) gotowe już lub przygotowywane maszynopisy przekładów, które „Alfa” zdążyła zlecić przed anulowaniem stosownych umów zagranicznych. W ten sposób nie istniała groźba, że maszynopisy te staną się bezwartościowe, a tłumacze zostaną tylko z niewielką zaliczką. Wydawało się, że sytuacja powinna zadowalać wszystkie strony. Okazało się, że jest inaczej. Nowy dyrektor „Alfy” utrudniał mi odejście, jak mógł. Odmówił podpisania rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron. A kiedy powiedziałem, że i tak nie będę przychodził do „Alfy” (co groziło zwolnieniem dyscyplinarnym), przetrzymał mnie przez cały okres wypowiedzenia, czyli do końca grudnia 1991 roku. Jednocześnie, mimo zawarcia porozumienia o przejęciu maszynopisów tłumaczeń, współpraca tu też nie przebiegała najlepiej. Samo przygotowanie listy gotowych tekstów i ustalenie odpłatności trwało kilka tygodni, podobnie odbiór maszynopisów, a wszystko w atmosferze mniej lub bardziej skrywanej wrogości niektórych pracowników „Alfy”. Nie wszystkich zresztą – wielu rozumiało motywy mojej decyzji oraz powody utraty umów wydawniczych. 30 Biuro warszawskie Phantom Pressu mieściło się w Alejach Jerozolimskich w domu stykającym się obecnie z budynkiem tzw. FIM Tower. Phantom Press był podnajemcą lokalu wynajmowanego od osoby prywatnej przez inną spółkę, która pod koniec lat osiemdziesiątych wydawała gazetkę pod wszystko mówiącym tytułem „Seksrety”. Pisemko to, wydawane na zwykłym gazetowym papierze, nie mogło konkurować z pojawiającymi się już wówczas wydawnictwami typu „Cats”, toteż upadło, a wydawca podnajął lokal Phantom Pressowi, zastrzegając wszakże, aby nie zdejmować tabliczki z nazwą spółki, jego umowa najmu przewidywała bowiem, że nie wolno mu podnająć całości lokalu. W ten sposób stworzono pozory, że mieści się on tam nadal. Wspominam o tym tak szczegółowo, bo wyszło z tego zabawne zdarzenie. Otóż któregoś dnia właściciel lokalu zjawił się po urzędowe listy, które czasem do niego przychodziły pod ten adres, i doszedł do wniosku, że najemca lokalu złamał umowę, która wobec tego winna być anulowana. Napisał więc stosowny list, który u mnie zostawił. Ponieważ ja tu nie byłem stroną, przekazałem sprawę do najemcy, a ten zorganizował spotkanie z udziałem jednego ze wspólników, którym okazał się ówczesny poseł z ramienia obecnie nie istniejącej partii. Na to spotkanie przyszedł właściciel lokalu, który z wyraźnie pobladłą twarzą poprosił o zwrot tamtego listu, mówiąc, że jest on nieaktualny, po czym wyszedł. A ja zadumałem się nad tym, w jaki sposób załatwia się pewne sprawy... Moja praca w Phantom Pressie nie miała akurat wiele wspólnego z fantastyką; tym zajmowała się redakcja w Gdańsku, a redaktorem odpowiedzialnym był Jacek Foromański, laureat Śląkfy zresztą. Plany wydawnicze były obfite, choć poziom nierówny. Obok niewątpliwych sukcesów zdarzały się i pomyłki, takie jak seria horrorów Guya Smitha, za które niejednokrotnie zbierałem cięgi na krajowych konwentach, mimo że nie miałem z nimi nic wspólnego. Nie był to zresztą jedyny wyczyn Phantom Pressu; legendarna wręcz była zła jakość przekładów, za którą wydawnictwo dostało inną nagrodę ŚKF, a mianowicie Złotego Meteora. Miało się to zmienić wraz z powstaniem biura w Warszawie. Nie zdążyło. Udało mi się tylko zlecić wykonanie znacznej liczby przekładów do serii romansowej, gdy w połowie roku 1992 okazało się, że wydawnictwo przeżywa trudności. Zbyt duże nakłady spowodowały zamrożenie środków potrzebnych na druk nowych tytułów – a że Phantom Press drukował głównie w Anglii, a tam niezbyt długo cackają się z dłużnikami, nagle okazało się, że nowych tytułów brak. Szybkie przeniesienie produkcji do kraju spowodowało obniżenie jakości i efekt śnieżnej kuli– sprzedaż spadała coraz bardziej... I w końcu, w celu obniżenia kosztów, postanowiono zamknąć biuro w Warszawie. Dostałem polecenie zwolnienia personelu, sam jednak miałem pozostać jako specjalista od umów zagranicznych. Zaowocowała tu wieloletnia znajomość z agentami, którzy mieli do mnie większe zaufanie niż do nowego wydawcy, który już przeżywa trudności. Tym bardziej, że i ten wydawca coraz mniej regularnie płacił zaliczki za umowy zagraniczne, a tego żaden agent nie lubi. I to stało się pretekstem do zwolnienia również mnie, w pierwszych miesiącach 1993 roku. Przekazano mi listę kilkudziesięciu tytułów, których termin wydania Phantom Press chciał renegocjować. Ponieważ jednak zaliczki nie wpłynęły, umowy te były faktycznie nieważne i agent, nauczony złym doświadczeniem „Alfy”, przekazał je komuś innemu. Dyrektor Phantom Pressu się wściekł i kazał mi napisać podanie o zwolnienie w trybie porozumienia stron. Podpisałem je tym chętniej, że już od pewnego czasu istniało wydawnictwo „Alkazar”, w którym byłem udziałowcem, przewidując taki ostatecznie koniec mojej współpracy z Phantom Pressem. Choć nie była ona zbyt owocna, wspominam ją z satysfakcją. Zadebiutowało u mnie wielu obecnie aktywnych tłumaczy, a mimo ciągłych trudności z wyegzekwowaniem pieniędzy na 31 honoraria z Gdańska, udało mi się rozliczyć ze zdecydowaną większością z nich. Niektórych musiałem jednak odsyłać do Gdańska, co i tak niewiele dawało, bo wkrótce po moim odejściu Phantom Press zwolnił kolejnych pracowników, a w końcu ogłosił upadłość. W następnym odcinku o wspomnianym już Wydawnictwie „Alkazar”. Wiktor Bukato Premiery wrzeœnia i paŸdziernika Kino Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły. Reż. Gore Verbinsky; obs. Geoffrey Rush, Johnny Depp, Orlando Bloom, Keira Knightley. USA 2003. [05.09] Karaiby, XVIII wiek. Kapitan Barbossa kradnie piracki statek kapitana Jacka Sparrowa, Czarną Perłę, a następnie atakuje miasto Port Royal i porywa córkę gubernatora, Elizabeth Swann. Sparrow zawiera sojusz z przyjacielem z dzieciństwa Elizabeth, Willem Turnerem. Na pokładzie najszybszego okrętu brytyjskiej floty, Łapacza, obaj wyruszają w pościg. Ich z kolei goni na statku Nieustraszony narzeczony Elizabeth – komandor Norrington. Barbossa zmierza na tajemniczą wyspę Isla de Muerte, gdzie dojdzie do ostatecznej rozgrywki. Okazuje się, że Barbossa i jego ludzie po zachodzie słońca przekształcają się w armię żywych szkieletów. Związane jest to z klątwą, ciążącą na ukrytym skarbie. Stara baśń. Kiedy słońce było bogiem. Reż. Jerzy Hoffman; Michał Żebrowski, Marina Aleksandrowa, Bogdan Stupka, Małgorzata Foremniak, Daniel Olbrychski, Jerzy Trela, Anna Dymna. Polska 2003. [19.09] Akcja filmu Stara baśń: Kiedy słońce było bogiem rozgrywa się w IX wieku, sto lat przed przyjęciem chrztu przez Polskę. W nadgoplańskim kraju rządy sprawuje „krwawy książę” Popiel, który – aby zapewnić sukcesję synowi – morduje cały swój ród. Jego zbrodnie wywołują bunt kmieci. Ziemek, młody myśliwy i wojownik, zakochany w córce kmiecia Wisza, pięknej Dziwie, nie chce pogodzić się z wolą ojca dziewczyny, który przeznaczył ją bogom i oddał do chramu Świętowita. Postanawia walczyć o swą ukochaną. W operowaniu rytmem, w komponowaniu obrazu z muzyką, osiąga on efekty niebywałe i fascynująco piękne. Na wstępie widzimy obraz natury jakby sprzed pojawienia się człowieka. Pierwsze sekwencje przypominają pierwsze dni stworzenia: mrok i światło; niebo, skały, woda – przyroda nieludzka, nieożywiona ukazana jest jako twór pulsujący życiem, nieustanie zmieniający się, celowy. Przyspieszone zdjęcia wydobywają efekt dążenia ku formie z samego ruchu cieni modelujących góry. Tak pędząc, „przeskakujemy” miliony lat. Pojawia się przyroda. Człowiek. A stąd już krok do cywilizacji miasta-molocha. Cywilizacja ukazana jest jako konkurentka natury. Filmowane w przyspieszonym tempie potoki ludzi, wyrzucane przez ruchome schody, kojarzą się z wodospadami. Nowoczesne miasto tworzy rodzaj supernatury, atrapy przysłaniającej pierwotny kształt świata. [...]. Powaqqatsi. Reż. Godfrey Reggio. USA 1988. [10.10] Film powstał na fali sukcesu poprzedniego dzieła duetu Reggio–Glass, Koyaanisqatsi. Poszukując intrygujących obrazów do Powaqqatsi, reżyser przejechał Azję, Afrykę i Amerykę Południową. Film składa się z dwóch części. W pierwszej Reggio przedstawia nietknięty zachodnią cywilizacją świat. W części drugiej zderza go z powstającymi wielkimi aglomeracjami Azji i Ameryki Południowej, napływającą kulturą konsumpcyjną, telewizją, zanieczyszczeniami i slumsami. Ciśnienie. Reż. David N. Twohy; obs. Matt Davis, Bruce Greenwood, Olivia Williams. USA 2002. [26.09] Załoga okrętu podwodnego zwiększa liczebność po brawurowej akcji ratunkowej okrętu-szpitala. Wraz z rozbitkami na pokład trafiają halucynacje, lęk i... tajemnica. Tristan i Izolda (animowany). Reż. Thierry Schiel. Luksemburg/Francja 2001. [17.10] W magicznym świecie odważny kawaler Tristan i piękna księżniczka Izolda zakochują się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jednak demoniczne spiski zazdrosnego Barona Ganelona zagrażają ich miłości. Dzięki pomocy zaczarowanych przyjaciół – leśnego duszka Puka i czarodziejki Teazle, nasi bohaterowie wbrew przeciwnościom losu zwyciężą. Na cóż zdadzą się smoki i giganci, kiedy w grę wchodzi prawdziwa miłość... Koyaanisqatsi. Reż. Godfrey Reggio. USA 1983. [10.10] Wyrządzilibyśmy krzywdę temu niezwykłemu filmowi, gdybyśmy potraktowali go wyłącznie jako raport o wynaturzeniach cywilizacji. Mamy do czynienia z utworem poetyckim, a nie publicystycznym; z unikalną we współczesnej sztuce próbą sportretowania całości świata, tak jak to robili dawni poeci i malarze. Wizja, jaką stworzył Godfrey Reggio, jest świadomym dziełem sztuki filmowej. Liga niezwykłych dżentelmenów. Reż. Stephen Norrington; obs. Sean Connery, Stuart Townsend, Peta Wilson, Shane West. USA 2003. [24.10] Bohaterami opowieści są słynni bohaterowie książek z końca XIX wieku m.in.: kapitan Nemo, Tom Sawyer, Dorian Gray, doktor Jekyll i Allan Quartermain, którzy otrzymają od królowej Wiktorii niezwykle niebezpieczne zadanie. Będą musieli złapać groźnego i szalonego przestępcę. 32 Naqoyqatsi. Reż. Godfrey Reggio. USA 2002. [24.10] Trzecia część kultowej, uznanej przez krytyków trylogii Godfreya Reggio i Philipa Glassa. Po Koyaanisqatsi (film zdobył nagrodę Los Angeles Film Critics Association), pokazującym szaleństwo świata i Powaqqatsi, ukazującym życie w transformacji, powstała trzecia część: Naqoyqatsi – świat w stanie wojny. Naqoyqatsi wykorzystuje oszałamiające wiązki obrazów oraz technikę by zaprezentować piękny i poruszający obraz rozwoju relacji ludzi z natura i technologia. Teściowa Georga – Beatrice Stanhope – nie ma zamiaru pozwolić swojej córce i wnukowi na życie w dżungli. Knuje więc i intryguje. Dogaduje się z byłym narzeczonym Urszuli – Lylem, i razem poddają dziewczynę hipnozie, nakłaniając ją do porzucenia George’a. Chcą także zniszczyć ich piękna dżunglę. Wszystkie liany prowadzą do Las Vegas, toteż George i jego zwierzęcy przyjaciele muszą pospiesznie uratować Urszulę i wrócić do dżungli zanim, Lyle i jego buldożery zdążą dokonać nieodwracalnych spustoszeń. Zjadacz grzechów. Reż. Brian Helgeland, obs. Heath Ledger, Mark Addy, Shannyn Sossamon, Seeta Indrani. USA 2003. [31.10] Zbuntowany ksiądz jedzie do Rzymu, by wyjaśnić okoliczności tajemniczej śmierci swojego mentora. Na miejscu trafia na ślad mistycznej postaci, która od wieków odgrywa rolę „Boga na Ziemi”... Solaris. Reż. Steven Soderbergh, obs. George Clooney, Natascha McElhone. USA 2002. Świat w niedalekiej przyszłości. Dr Chris Kelvin, psycholog, ma zbadać przyczyny zagadkowych zachowań niewielkiej grupy naukowców na pokładzie stacji kosmicznej Prometeusz, która straciła kontakt z Ziemią. Przed wyruszeniem w kosmos Kelvin otrzymuje wiadomość od swego bliskiego przyjaciela, dowodzącego misją komandora Gibariana, który prosi go o pomoc z powodów, jakich nie chce – lub nie potrafi – wyjaśnić. Po przybyciu na stację Kelvin dokonuje szokujących odkryć: Gibarian popełnił samobójstwo, a dwóch pozostałych przy życiu naukowców – Snow i dr Helen Gordon – zdradza objawy niebezpiecznej paranoi. DVD i wideo Tron. Reż. Steven Lisberger, obs. Jeff Bridges, Bruce Boxleitner, David Warner, Cindy Morgan. USA 1982. Flynn – prawdziwy czarodziej komputera – stara się udowodnić kradzież swojej pracy. Włamuje się do głównego komputera swego dawnego pracodawcy i ... okazuje się, że został wciągnięty do środka urządzenia. Musi tam walczyć o życie w mrożącej krew w żyłach grze. Jego przeciwnikami są wojownicy wykreowani przez najnowszą technologię i przede wszystkim Tron – specjalny program zabezpieczający. Walka może zakończyć się tylko unicestwieniem jednego ze światów – wirtualnego lub rzeczywistego! Country Miśki. Reż. Peter Hastings, obs. Haley Joel Osment, Christopher Walken, Queen Latifah. USA 2002. Młody fan rocka (i niedźwiadek) usiłuje przekonać członków swej ukochanej grupy, która rozpadła się dawno temu, by zapomnieli o dzielących ich różnicach i wzięli udział w wielkim koncercie charytatywnym. Księga dżungli 2 (animowany). Reż. Steve Trenbirth. USA 2003. Akcja Księgi dżungli 2 rozgrywa się wkrótce po wydarzeniach ukazanych w pierwszym filmie. Mowgli, chłopiec, którego wychowywały dzikie zwierzęta w dżungli, mieszka dziś w małej wiosce, wśród ludzi. Ma młodszego brata przyrodniego Ranjana, a jego najlepszą przyjaciółką jest Shanti, dziewczynka, dla której niegdyś opuścił dżunglę. Mowgli czuje się rozdarty między dwoma światami... George prosto z drzewa. Reż. Sam Weisman, obs. Brendan Fraser, Leslie Mann, Thomas Haden Church, Richard Roundtree. USA 1997. Tytułowy George to dzielny, acz nieco naiwny młodzieniec, który w pełni zasłużył sobie na zaszczytne miano „króla dżungli”. Gdyby jeszcze tylko opanował sztukę szybowania na lianie i rzadziej wchodził w kolizję z twardym pniem drzewa... George prosto z drzewa 2. Reż. David Grossman, obs. Christopher Showerman, Thomas Haden Church, Julie Benz. USA 2003. The Ring. Reż. Gore Verbinski, obs. Naomi Watts, Martin Henderson, Brian Cox, David Dorfman. USA 2002. Osoba, która obejrzy film na pewnej kasecie wideo umiera w ciągu siedmiu dni. Reporterka Rachel Keller jest nastawiona dosyć sceptycznie do całej historii, do momentu, kiedy dokładnie w tydzień po obejrzeniu kasety czwórka nastolatków zginęła w tajemniczych okolicznościach. Wiedziona ciekawością, Rachel odnajduje kastę i... ogląda ją. Teraz to ona musi ocalić życie swoje oraz swojego syna. Mają razem tylko siedem dni, aby rozwiązać tajemnicę. Powrót żywych trupów. Reż. Dan O’Bannon, obs. Clu Gulager, James Karen, Don Calfa. USA 1985. Pracownicy magazynu medycznego przypadkowo przywracają do życia umarłego. Budzą tym samym nieokiełznaną moc, która zagraża wszystkim mieszkańcom miasteczka. Po ulicach zaczynają grasować hordy wygłodniałych zombie i nie ma nikogo, kto mógłby położyć temu kres. Armia ciemności. Reż. Sam Raimi, obs. Bruce Campbell, Embeth Davidtz. USA 1992. Nieprzewidywalna, starożytna moc Necronomiconu znowu zagraża rodzajowi ludzkiemu. Ash – przystojny, uzbrojony w dubeltówkę i piłę łańcuchową sprzedawca artykułów gospodarstwa domowego w domu towarowym, za sprawą demonicznych sił zostaje przeniesiony wraz ze swoim oldsmobilem z ’73 roku w mroczne czasy średniowiecznej Anglii. Tam nawiązuje romans z piękną Sheilą i musi stawić czoła całym legionom przerażających bestii i armii szkieletów. Czy Ashowi uda się wyjść cało z opresji, uratować ukochaną i bezpiecznie powrócić do swoich czasów? Spirited Away. W krainie Bogów (animowany). Reż. Hayao Miyazaki. Japonia 2001. 33 Chihiro jest kapryśną, upartą dziesięcioletnią dziewczynką, która uważa, że cały świat powinien spełniać jej zachcianki. Gdy rodzice oznajmiają jej, że trzeba będzie wyprowadzić się z domu, Chihiro jest z tego powodu zła i nie myśli tego ukrywać. Zabrnąwszy w tajemniczą ślepą uliczkę, rodzina staje nagle przed ogromnym czerwonym domem, do którego wnętrza prowadzi niekończący się tunel, rozwarty jak ogromne usta. Wkrótce okazuje się, że Chihiro i jej rodzice wtargnęli do świata zamieszkanego przez starożytnych bogów i magiczne stworzenia, świata, którym rządzi demoniczna czarownica, okrutna Yubaba. The Ring – Krąg 2. Reż. Hideo Nakata, obs. Miki Nakatani, Hitomi Sato, Kyoko Fukada, Nanako Matsushima. Japonia 1999. Motywem przewodnim opowieści jest tajemniczy film na kasecie wideo, który zabija swoich widzów. Bohaterowie pierwszej części Kręgu nie rozwiązali zagadki Sadako – młodej kobiety, która zza grobu mści się za dawne krzywdy. Dziennikarka Mai Takano decyduje się kontynuować walkę z przerażającym fatum. Napięcie budowane stopniowo w kolejnych scenach filmu prowadzi do ostatecznego poznania tajemnicy. Syndrom. Reż. David Jackson, obs. Shawn Doyle, Polly Shannon. USA 2003. W nieodległej przyszłości ludzkość pada ofiarą Syndromu Szybkiego Starzenia (SSS). Społeczeństwo podzieliło się na „czystych” i „zakażonych”. Kiedy umiera „zakażony” mąż „czystej” Ruth, wyznaje, że bilski był odkrycia metody zwalczania choroby. Ruth chce znaleźć ów lek, ale musi się zmierzyć z koncernem farmaceutycznym, produkującym środek powstrzymujący starzenie... Inwazja. Reż. Sean S. Cunningham; obs. Bruce Campbell, Chase Masterson. USA 2002. Kosmici w ludzkim przebraniu zajmują wiejskie lotnisko podczas śnieżycy. Aby przeżyć mieszkańcy muszą ustalić, kto z nich nie pochodzi z Ziemi. Kowboj Bebop (animowany). Reż. Shinichiro Watanabe, Hiroyuki Okiura. Japonia/USA 2001. Kinowa wersja popularnego serialu anime. Mars. Kilka dni przed świętem Halloween 2071. Na autostradzie w wyniku zamachu terrorystycznego wybucha cysterna uwalniając zabójczego wirusa, który pochłania setki ofiar. Obawiając się zamachu biochemicznego na większą skalę, władze wyznaczają nagrodę dla tego, kto aresztuje sprawcę tragedii. Znudzona załoga statku kosmicznego Bebop, którym podróżują łowcy głów pod wodzą Spike’a, marzy o wielkich pieniądzach. Daredevil. Reż. Mark Steven Johnson; obs. Ben Affleck, Jennifer Garner, Michael Clarke Duncan, Colin Farrell, Jon Favreau. USA 2003. Matt Murdock stracił wzrok, ale jego pozostałe zmysły zyskały nadludzką wrażliwość. Za dnia Matt pracuje jako adwokat i stoi po stronie prawa, nocami zaś przemienia się w Daredevila, superbohatera, który na własną rękę wymierza sprawiedliwość przestępcom. Dla Daredevila sprawiedliwość jest ślepa, a dla złoczyńców nadszedł czas, by zapłacili za swe zbrodnie... 34 Matrix Reaktywacja. Reż. Larry i Andy Wachowski; obs. Keanu Reeves, Laurence Fishburne, Carrie-Anne Moss, Hugo Weaving. USA 2003. Wokół Zionu zamyka się pierścień Armii Maszyn. Jedynie godziny dzielą ostatnią enklawę ludzi na Ziemi przed losem, jaki zgotuje im armia 250.000 Strażników zaprogramowanych na zniszczenie ludzkości. Mieszkańcy miasta, natchnieni wiarą Morfeusza w Wybrańca, który wypełni przepowiednię Wyroczni i zakończy wojnę z Maszynami, wszystkie swoje nadzieje i oczekiwania pokładają w Neo. On sam szuka rozwiązania, nękają go niepokojące wizje. Dog Soldiers. Reż. Neil Marshall; obs. Sean Pertwee, Kevin McKidd, Emma Cleasby, Liam Cunningham. Wlk. Brytania 2002. Jednostka specjalna żołnierzy podczas ćwiczeń w szkockich górach musi przerwać rutynową operację. Zostają zaatakowani przez dziwne istoty. Walcząc o życie trafiają na pewną farmę, gdzie w domu próbują przetrwać atak. Anatomia 2. Reż. Stefan Ruzowitzky; obs. Franka Potente, Barnaby Metschurat, Herbert Knaup, Heike Makatsch. Niemcy 2003. W laboratorium ukrytym w słynnym berlińskim szpitalu, prowadzone są tajne badania. Aby wejść w skład zespołu badawczego, trzeba... zostać przedmiotem badań. Król Lew (animowany). Reż. Roger Allers, Rob Minkoff. USA 1994. Młody lwi król przychodzi na świat w afrykańskiej dżungli, a zatem jego wuj – Skaza – staje się dopiero drugim kandydatem do objęcia tronu. Skaza z bandą hien knuje plany zgładzenia ojca młodego Simby, Króla Mufasy i samego Simby. Mufasa zostaje zabity, a Simba przekonany, że śmierć ojca jest jego winą, ucieka z królestwa. Po latach wygnania wraca i postanawia przejąć tron. Łowcy obcych. Reż. Ron Krauss; obs. James Spader, Janine Eser, John Lynch. USA 2003. Julian Rome jest ekspertem od badania pozaziemskich istot. Został zatrudniony do śledztwa prowadzonego nad tajemniczymi obiektami na Antarktyce. W trakcie pracy przeszkadza mu konspiracja władz. Wybrany. Reż. Christophe Gans; obs. Mark Dacascos, Julie Condra. Francja/Japonia/USA 1995. Yo Hinomura jest płatnym mordercą pracującym dla tajemniczej chińskiej organizacji. Choć jest twardy i niezwyciężony, w gruncie rzeczy nienawidzi zabijania. Piękna malarka Emu, której ojciec zginął niegdyś z rąk gangsterów, jest przypadkowym świadkiem egzekucji trzech członków mafii japońskiej. Ponieważ zna twarz zabójcy, musi zginąć. Yo sprzeciwia się rozkazowi szefa. Film powstał na podstawie komiksu Crying Freeman Kazuo Koike i Ryoichi Ikegami. Dziękujemy serwisowi www.stopklatka.pl za zgodę na wykorzystanie notek o filmach WORLDCON 63. Światowy Konwent Science Fiction 4–8 sierpnia 2005 r. SECC, Glasgow, Szkocja, GB Gos‘cie Greg Pickersgill, Christopher Priest, Robert Sheckley, Lars-Olov Strandberg, Jane Yolen W tym dziesięcioleciu to największe wydarzenie europejskiej fantastyki. Tysiące fanów, setki pisarzy, grafików i wydawców. Nie przegap szansy, żeby się tam znaleźć. Akredytacja (do 30.11.2003) pełna 550 zł wspomagająca 195 zł dziecko (do 15 lat w dniu imprezy) 210 zł Możliwe jest także płacenie w ratach: należy wykupić akredytację wspomagającą, co zablokuje progresję opłat, a pozostałą część spłacić w trzech kwartalnych ratach (130+130+95 zł) Informacje: Piotr W. Cholewa, Szafirowa 1/24, 40-762 Katowice email: pwc@skf.org.pl, http://www.skf.org.pl/cons.html#worldcon konto: Piotr W. Cholewa, PKO COI nr 50 1020 5558 1111 1189 7000 0025 World Science Fiction Convention and Worldcon are service marks of the World Science Fiction Society, an unincorporated literary society. MIESIÊCZNIK - biuletyn Śląskiego Klubu Fantastyki. Redagują: Piotr W. Cholewa, Elżbieta Gepfert, Wojciech Gierasimiuk, Małgorzata Pudlik, Piotr Raku Rak, Arkadiusz Sroka. Adres: ul. Pocztowa 16, skr. poczt. 502, 40-956 Katowice. Tel. (wtorek 16.00–18.00) 253 98 04. E-mail: skf@skf.org.pl Konto: PKO BP O/Katowice, 27 10202313 105880278 Biuletyn dostępny w Internecie pod adresem http://www.skf.org.pl Wydawnictwo bezpłatne.