Miesiecznik 161

Transcription

Miesiecznik 161
MiesiÊcznik
Biuletyn Informacyjny ŒKF
30.09.2003
Rys. Asurit
NR
161
Galeria
Sekcja mangi
przedstawia:
Asurit
Asurit już znamy – to niewątpliwie jedna
z najzdolniejszych rysowniczek w Sekcji 9. Świadczy o tym fakt, że dość regularnie wygrywa konkursy na konwentach, niezależnie od tego, czy prace ocenia publiczność, czy jury.
Jej grafiki były prezentowane w Galerii jakiś
czas temu. Przyszła więc pora na kolejne. Oczywiście, Asurit będzie narzekać, że pokazujemy tutaj jej dawne prace – teraz maluje inaczej. Ale nic
straconego. Miejmy nadzieję, że już wkrótce pokażemy nowsze obrazy Asurit.
PWC
Wieœci
Władze Łodzi zwolniły z funkcji kierownika śródmiejskiego domu kultury pisarza
Witolda Jabłońskiego, znanego z powieści w NOWEJ. Autor podejrzewa, że jego najnowszą książkę
Uczeń czarnoksiężnika, uznano za antykościelną i to
było powodem zwolnienia.
– Moje zwolnienie dziwnie zbiegło się w czasie
z wydaniem Ucznia... – mówił Witold Jabłoński,
który funkcję dyrektora domu kultury pełnił od
marca 1999. – Kilkanaście dni temu dyrektor wydziału kultury wypytywał mnie o jej rzekomo wrogą Kościołowi wymowę. Opisując Witelona, z grubsza trzymałem się faktów, choć część jego poglądów wymyśliłem. Chciałem pokazać wyprzedzającego swoją epokę człowieka, który schodzi na
złą drogę. Odczytywanie książki jako antykościelnej byłoby strasznie prymitywne i nie było moim
celem. – I dodaje: – Ponieważ nie przedstawiono
mi żadnych powodów zwolnienia, mam powody,
by przypuszczać, że to kolejny przejaw kierowania
się przez władze Łodzi fundamentalistyczną katolicką ideologią.
Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta Łodzi,
Jerzego Kropiwnickiego, stwierdził: – Nawet trudno mi komentować ten zarzut. Absolutnie zaprzeczam, jakoby to książka była powodem zwolnienia
pana Jabłońskiego. Powody były trzy. Po pierwsze,
dom kultury nie przynosił takich dochodów, jakie
mógłby. Po drugie, mieliśmy zastrzeżenia co do
kompetencji pana Jabłońskiego w dziedzinie relacji interpersonalnych. Po trzecie, planujemy zmianę
kierunku działań domu kultury, do czego potrzebny jest nowy kierownik.
Właściwie – bez komentarza.
!
W sobotę, 4 października, w wieku 95 lat,
zmarł w Bostonie William Steig, autor i ilustrator książki Shrek, pierwowzoru niezwykle popularnego filmu animowanego pod tym samym
tytułem. Steig debiutował jako rysownik w 1930,
kiedy to sprzedał swoją pierwszą historyjkę do magazynu New Yorker. Przez 70 lat współpracy z tym
pismem zaprojektował ponad 100 okładek. Steig
był też pisarzem dla dzieci – w sumie napisał dla
nich ponad 30 książeczek. Sławę przyniósł mu do-
!
piero spektakularny sukces filmu Shrek. Historia
o zielonym trollu, który ratuje bajkowy świat, została opublikowana w USA w 1993, a sfilmowana
w 2002. Otrzymała Oskara dla najlepszego filmu
animowanego.
23 sierpnia legendarny autor sf, Ray
Bradbury, obchodził swoje 83. Urodziny, w towarzystwie wielu znanych
gości, a także członków
Towarzystwa Planetarnego,
pod Marsem, który znalazł się bliżej Ziemi, niż był
przez ostatnie 60.000 lat.
Odczytano listy z życzeniami od wielu znanych postaci: Arthura C. Clarke’a, astronauty Buzza Aldrina,
filmowców George’a Lucasa i Stevena Spielberga oraz
aktora Charltona Hestona. Peter Hyams, który reżyseruje film wg opowiadania Bradbury’ego Sound of
Thunder, zjawił się osobiście, by stwierdzić, że pisarz
był jego idolem od dzieciństwa i nie spodziewał się,
że kiedyś nie tylko pozna go osobiście, ale że będą
współpracować.
Nichelle Nichols, znana jako por. Uhura ze
Star Treka, przypięła Bradbury’emu złotą odznakę Gwiezdnej Floty i mianowała go honorowym
członkiem załogi Enterprise. Zjawił się także autor
trylogii marsjańskiej, Kim Stanley Robinson, i aktorka Angie Dickinson, działaczka Towarzystwa
Planetarnego.
Bradbury wyznał, że cieszy się z zainteresowania Marsem i modli się, by misje marsjańskie, będące teraz w drodze na Czerwoną Planetę (aż pięć)
się powiodły.
!
Były mistrz kulturystyki i gwiazdor filmowy Arnold
Schwarzenegger
wygrał przedterminowe
wybory na gubernatora Kalifornii, największego pod względem
!
3
liczby ludności stanu USA. W historii USA dotychczas tylko raz – w 1921 – doszło do przedterminowego odwołania urzędującego gubernatora stanu
(Północnej Dakoty). Spośród 135 kandydatów ubiegających się o sukcesję po Davisie, reprezentujący
Partię Republikańską Schwarzenegger uzyskał zdecydowanie najwięcej głosów – wg wstępnych obliczeń zdobył ich prawie dwa razy więcej od następnego w kolejności Cruza Bustamante, demokratycznego zastępcy gubernatora Davisa. Oficjalne wyniki
referendum muszą być zatwierdzone do połowy listopada - wtedy też, jeśli wygrana Schwarzeneggera
nie zostanie zakwestionowana, obejmie on urząd gubernatora.
Ridley Scott, reżyser Obcego, klasycznego filmu
sf z 1977, zapowiedział, że rozszerzona wersja
filmu będzie zawierać trzyminutową, nigdy wcześniej
nie pokazywaną scenę. Wyjaśnia ona, co się naprawdę stało z Dallasem i resztą załogi. Scott sam wyciął
tę scenę przy montażu, uważał bowiem, że zakłóca
i spowalnia dynamikę akcji. Po latach uzna jednak,
że nie – i że warto ją przywrócić. Poszerzona wersja
Aliena trafi do kin w USA w końcu października.
!
Premierę Hellboya wg komiksu Mike’a Mignoli
Hellboy w reżyserii Guillermo del Toro, przesu! nięto na termin „spokojniejszy” z punktu widzenia filmowców – na 2 kwietnia 2004. Początkowo
zaplanowana data zmuszałaby Hellboya do bezpośredniej konfrontacji ze Shrekiem 2. Zresztą okres
będzie gorący nie tylko ze względu na Shreka – na
ekrany mniej więcej w tym czasie Universal wprowadza na ekrany film Van Helsing, Warner – Troy,
Paramount – The World of Tomorrow, a Fox – The
Day After Tomorrow. Będzie co oglądać.
Jonathan Hensleigh, scenarzysta i reżyser planowanej adaptacji komiksu Punisher zapowie! dział, że zrealizuje film dramatyczny i krwawy. „To opowieść o zemście i odkupieniu”, jak stwierdził. W roli głównej wystąpi Thomas Jane (grał np.
głównego przeciwnika rekinów w Piekielnej głębi,
a ostatnio Henry’ego w Dreamcatcherze wg Kinga).
Hensleigh podkreślił także, jak bardzo na stronę wizualną filmu wpłynęły okładki zeszytów komiksowych autorstwa Tima Bradstreeta. Zobaczymy.
William Friedkin (znany z Egzorcysty) ma reżyserować The Book of Skulls, na podstawie powie!
ści Roberta Silverberga Księga Czaszek. Powie
opowiada o czwórce młodych ludzi, którzy odkrywają starożytną księgę zawierającą tajemnicę nieśmiertelności – ale za bardzo wysoką cenę.
W trzecim epizodzie Gwiezdnych wojen powróci na
4
plan Peter Mayhew, niezapomniany
Wookiee
Chewbacca – co ma zagwarantować ciągłość fabuły i płynne
przejście od nowej do klasycznej trylogii. Mayhew jest bardzo zadowolony. Zdążył już
przymierzyć kostium i stwierdził, że Chewbacca wygląda
równie dobrze co przedtem.
A razie jednak czeka, aż będą filmowane sceny z jego udziałem.
Zdjęcia trzeciego epizodu trwają w Australii.
Podobno Samuel L. Jackson zakończył już swoje
występy jako mistrz Jedi, Mace Windu. W filmie
pojawi się też rodzina Padmé Amidali – sceny z ich
udziałem miały się znaleźć w Ataku klonów, jednak usunięto je w montażu (pojawiły się w wersji DVD).
!
Czwarty film o Harrym Potterze wyreżyseruje Brytyjczyk, Mike Newell, znany z roman!
tycznej komedii Cztery wesela i pogrzeb.
Rozpocznie pracę w kwietniu przyszłego roku.
W tej chwili trwa produkcja trzeciego filmu, Harry
Potter i Czara Ognia, którego reżyserem jest Alfonso
Cuaron. Ponieważ produkcja trzeciego i czwartego
filmu będą zachodzić na siebie czasowo, nie byłoby
praktyczne, gdyby zajmował się nimi ten sam reżyser.
Wiadomo za to, że w czwartym filmie wystąpią
trzy główne gwiazdy: Emma Watson (Hermiona),
Danier Radcliffe (Harry) i Rupert Grint (Ron) zdecydowali się jeszcze raz zagrać bohaterów książki.
Na razie jednak nie potrafią powiedzieć, czy pozostaną na planie aż do przyszłego, siódmego filmu.
W związku z wyborem na stanowisko gubernatora,
Arnold Schwarzenegger będzie pewnie mu!
siał odłożyć karabin, choć producenci zapewne zechcą nakręcić jeszcze część czwartą. Jeśli pojawi
się dobry pomysł na scenariusz, film powstanie bez
głównej gwiazdy poprzednich epizodów. Ponieważ
już na planie T3 Schwarzenegger mówił o swoich
ambicjach politycznych, przewidziano pewne rozwiązania na wypadek, gdyby nie był dostępny. Jego
rolę może przejąć inny aktor (nie do pomyślenia),
Arnold może też pojawiać się w scenach retrospekcji.
Reżyser Ronny Yu (Freddy vs. Jason) zgłosił opcję na
pełnometrażową, aktorską wersję filmu ani! me Blood: The Last Vampire, opowiadającego o łowcy wampirów w bazie wojskowej na tere-
nie Japonii. Oryginalny film z 2000 roku reżyserował
Hiroyuki Kitakubo. Yu twierdzi, że w roli głównej
powinna wystąpić aktorka japońska, choć nie wskazał jeszcze nikogo konkretnego. Film anime miał zaledwie 48 minut długości, więc reżyser chce rozszerzyć fabułę o historię głównej bohaterki.
Studio Disneya realizuje nowy, animowany komputerowo film fantasy Gnomeo i Julia
– o nieszczęśliwej miłości pary tytułowych bohaterów, którzy reprezentują gnomy (krasnale) ogrodowe
oraz domowe posążki, figurki itd. Głosów postaciom
mają użyczyć Ewan McGregor i Kate Winslet, a muzykę (ważną w filmach Disneya) napiszą Elton John
i Tim Rice. Od premiery filmu dzielą nas jeszcze co
najmniej trzy lata.
!
Twórcy aktorskiej wersji filmu o Piotrusiu
Panie zapowiadają, że ich wersja mocno odbiega od tego, czego zapewne oczekuje publiczność
(pamiętająca animowaną wersję Disneya). Film jest
tajemniczy, mroczny, czasem okrutny – jak książka.
Tak jak dawniej w teatrze – i tak jak zaplanował to
J.M. Barrie – rolę ojca Wendy i kapitana Haka powierzono temu samemu aktorowi, Brytyjczykowi
Jasonowi Isaacsowi. Po raz pierwszy także Piotrusia
zagra prawdziwy chłopiec – 13-letni Jeremy Sumpter
(zwykle na scenie grały go kobiety).
Film reżyseruje Australijczyk P.J. Hogan, a premierę zapowiedziano na 25 grudnia.
!
W sierpniu wszedł na ekrany film, będący połączeniem dwóch klasycznych cykli horroru (raczej w stylu gore):
Koszmaru z ulicy Wiązów i Piątku
13 – Freddy vs. Jason, w którym spotykają się Freddy Kruger
(w tej roli tradycyjnie Robert
Englund) i Jason Voorhees (kaskader Ken Kirzinger, który zastąpił w tym filmie Kane’a Hoddera). Akcja zaczyna się
10 lat po tym, jak Freddy Kruger przestał nawiedzać
sny dzieci ze Springwood, ale teraz chce powrócić.
Jason Voorhees śpi snem wiecznym w grobie. Freddy
wchodzi w sen Jasona, udając jego matkę, wskrzesza
go i wysyła do Springwood. No i się zaczyna.
Konfrontacja obu postaci, zapowiadana w tytule, zdarza się dość późno, a do tej chwili po ekranie często biegają wrzeszczące nastolatki, krew płynie jak należy itd. Niestety, oba cykle niespecjalnie
do siebie pasują – Koszmar to rzeczywiście senny koszmar, Piątek 13 jest bardziej dosłowny. Jak
twierdzą niektórzy z widzów, zamiast kupować bi-
!
let, lepiej wypożyczyć kasetę z oryginalnymi filmami, osobno.
Pod koniec sierpnia weszła na ekrany amerykańskich kin druga cześć horroru
Jeepers Creepers (w Polsce, zatytułowana Smakosz 2, zapowiadana jest na 28 listopada). Tym
razem Creeper atakuje szkolną
drużynę koszykówki, wracającą
autobusem po wygranym meczu. Oczywiście kolejno znikają
dorośli, nie ma jak wezwać pomocy... krótko mówiąc
mamy tu wszelkie elementy „szkolnego horroru”.
Pierwsza część z 2001 okazała się niespodziewanym
hitem. Reżyser i scenarzysta porównuje swój film
do Ptaków i Łodzi ratunkowej Hitchcocka, jednak
dość wyraźne są też związki ze Szczękami Spielberga.
Reżyser bardzo sprawnie buduje napięcie i film niewątpliwie wart jest obejrzenia – przez miłośników
horrorów.
!
Obie części Władcy Pierścieni: Drużyna
Pierścienia oraz Dwie wieże, trafią do kin po
raz drugi, za to w wersji rozszerzonej. Stanie się to –
także w Polsce – 5 grudnia, dwa tygodnie przed amerykańską premierą Powrotu króla. W USA film trafi
do około 100 kin, w Kanadzie do 20. W Polsce wykonana zostanie po jednej kopii, która będzie prezentowana w wybranych kinach większych miast.
!
Amerykańska Akademia Filmowa zdecydowała, że oba filmy braci Wachowski:
Matrix: Reaktywacja i Matrix: Rewolucje nie będą mogły kandydować do Oscara jako jedno dzieło. Prawdopodobnie studio Warner Brothers wycofa
Reaktywację, aby jurorzy mogli się skupić na końcowym, zamykającym filmie. Rewolucje trafią d kin 5
listopada.
Keanu Reeves zapowiedział, że w filmie zobaczymy bitwę między Syjonem i maszynami – potrwa aż 17 minut. Wyjaśni się też wiele problemów
osobistych.
!
Wytwórnia Warner Brothers zaproponowała Sharon Stone jedną z głównych ról w filmie
Catwoman – miałaby zagrać czarny charakter, przeciwniczkę tytułowej kobiety-kota (Halle Berry). Jej
postać, Laurel, to szefowa firmy kosmetycznej, a także mózg planujący wszystkie ciemne operacje, jakie
prowadzi wspólnie z mężem. Reżyserem filmu ma
być Francuz Pitof (znany nam z Vidocq).
!
!
W trzecim filmie z cyklu Blade, zatytułowanym Blade: Trinity wystąpi żeński łowca
5
wampirów. W tej roli producent obsadził Jessicę
Biel (młoda aktorka, wystąpiła ostatnio w remake’u
Teksańskiej masakry piłą mechaniczną) – będzie córką Whistlera, która ma przejąć obowiązki po Blade
(Wesley Snipes). Pojawi się także trzeci łowca wampirów – Ryan Reynolds (grał w serialu Odyssey).
Scenarzystą i reżyserem jest David Groyer, a film
opowiada o apokaliptycznym wydarzeniu, które może oddać w szpony wampirów władzę nad Ziemią.
Joss Whedon, znany przede wszystkim jako
twórca serialu Buffy, postrach wampirów, adaptuje obecnie swój inny serial, przerwany po kilkunastu odcinkach Firefly na film pełnometrażowy. Oprócz napisania scenariusza Whedon ma też
reżyserować – co będzie jego debiutem w tej roli.
Akcja serialu (i filmu) rozgrywa się za 500 lat; bohaterami jest załoga niewielkiego statku kosmicznego.
Telewizja pokazała 12 z 15 wyprodukowanych odcinków serialu (zapewne trzy pominięte znajd± się
na DVD). Praca nad filmem powinna się rozpocząć
wiosną 2004.
!
Już 2 grudnia powinna się ukazać wersja
DVD przebojowego filmu Disneya Piraci
z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły. Dwupłytowe wydanie, oprócz samego filmu, będzie zawierało usunięte sceny, nieudane ujęcia, film „making of ”, komentarz Johnny’ego Deppa i nie tylko.
!
Peter Hyams, który reżyseruje film oparty na
opowiadaniu Bradbury’ego A Sound of Thunder, zapowiedział, że fabuła znacznie się różni od
tekstu. W opowiadaniu bohaterem jest myśliwy,
który cofa się w czasie, by zapolować na tyranozaura, i mimowolnie zmienia przyszłość. Hyams zmienił go w genetyka, który cofa się w czasie, by pobrać
próbki DNA i odrodzić na Ziemi wymarłe gatunki.
Po powrocie ekipa dostrzega zmiany, których przyczyny nie rozumie. Po serii podróży w czasie, współczesne miasto zmienia się w pierwotną dżunglę, a na
nielicznych ludzi polują stwory, jakich nikt jeszcze
nie widział. Ray Bradbury podobno zaakceptował
wszystkie zmiany.
!
Znany również w Polsce specjalista od historii alternatywnej, Harry Turtledove, wydał
kolejny tom z cyklu American Empire, zatytułowany The Victorious Opposition. A powieść opowiada
o czasach po wojnie secesyjnej – która nie zakończyła się zwycięstwem Północy, wskutek czego istnieją teraz dwa państwa: Stany Zjednoczone i Stany
Skonfederowane. W tych drugich dochodzi do władzy niejaki Jake Featherstone – przywódca faszystowskiej Partii Wolności. Swoich przeciwników zamyka w obozach koncentracyjnych, rozwiązuje Sąd
!
6
Najwyższy i zmienia konstytucję, by sprawować urząd prezydencki dłużej niż dwie kadencje. Oczywiście, najbardziej cierpią na tym Murzyni. Ich domy są
palone, a wszelkie próby samoobrony kończą się rzezią.
Na
Północy
tymczasem
nikt nie reaguje (trochę jak
w Europie za czasów Hitlera).
Polityką ustępstw Unia ma nadzieję zachować pokój.
Dodatkowo zamknęła granice dla uchodźców, gdyż
właśnie czarnych obwinia się powszechnie o doprowadzenie (pośrednio) do wojny i rozpadu USA.
W The Victorious Opposition Turtledove nakreślił wartką fabułę. Czytelnicy poprzednich tomów
musieli z żalem pożegnać dawnych bohaterów
– większość umiera lub ginie, robiąc miejsce (na
kartach książki) następnemu pokoleniu. Cały cykl
był raczej posępny i mroczny, ale paradoksalnie, tutaj czytelnicy z ulgą na ogół witają fakt, że ponure
przepowiednie zaczynają się spełniać. Całość warta przeczytania – ale całość właśnie. Być może cykl
Turtledove’a pojawi się także w Polsce.
James Blish (1921-1975)
był człowiekiem wszechstronnie utalentowanym, erudytą, krytykiem, twórcą space
oper, ale też głębokich, intelektualnych tekstów, badaczem
dzieł Joyce’a, koneserem muzyki klasycznej, a także – paradoksalnie – autorem pierwszych książek z cyklu Star
Treku. Jego powieść A Case of Conscience (Kwestia
sumienia) zdobyła nagrodę Hugo w 1959, znany jest
też jego cykl Cities in Flight. Niedawno ukazał się wybór opowiadań In This World, or Another.
Książkę otwiera wczesny tekst Citadel of Thought
(1940) – opowieść o kosmicznym piracie, który po
awarii spada w atmosferę Neptuna, a tam ratuje go
dziwny kult nadludzi, by skłonić do walki z międzygalaktycznym zagrożeniem. Get Out of My Sky to historia dwóch planet, krążących wokół siebie, a na każdej
z nich żyje inna humanoidalna rasa. W A Work of Art
wielki kompozytor Richard Strauss został wskrzeszony w roku 2161. W How Beautiful with Banners młoda kobieta w biologicznym skafandrze staje w sytuacji konfliktowej z mieszkańcami Tytana. Podróż
przez umysł człowieka śniącego o apokalipsach, osobistych i globalnych, to temat Testament of Andros.
Surface Tension jest opowieścią o inteligentnej rasie mikroskopijnych rozmiarów, żyjącej w kałuży –
!
pełnej niebezpieczeństw. To oczywiście nie wszystkie
teksty. Tom zamyka jeden z wierszy Blisha: Scenario:
The Edifice.
Wiele z motywów stworzonych przez Blisha pojawia się potem u innych – Get Out of My Sky to temat, jaki podjęła Ursula K. Le Guin w Wydziedziczonych, Testament of Andros jest opowieścią w stylu Ballarda...
Niewątpliwie tom In This World, or Another jest
lekturą obowiązkową dla wielbicieli dobrej science fiction.
Znany już zespół Briana
Herberta i Kevina J. Andersona wydał kolejną powieść
ze świata Diuny – drugi tom trylogii, będącej prequelem do prequelu powieści Franka Herberta:
Dune: The Machine Crusade. Solidna powieść (700 stron) opisuje wydarzenia historyczne i przełomowe. Narracja jest nieco męcząca, gdyż przeskakuje od jednego do drugiego bohatera. Akcja toczy się około 650 lat po wcześniejszym tomie, Butlerian Jihad. Dwaj młodzi ludzie,
którzy byli geniuszami militarnymi w okresie Jihad –
Vorian Atreides i Xavier Harkonnen – teraz są mężczyznami w średnim wieku, przyjaciółmi. Vorian wymyśla sposób transmisji cyberwirusa do Omniusa,
sztucznej inteligencji władającej światem maszyn, co
przynosi znaczące skutki. Xavier natomiast wykrywa
śmiertelne sekrety farm organów Tlulaxa.
Zufa Cenva hoduje i szkoli swoje „czarownice”,
których siły psychiczne pozwalają na użycie samobójczej broni przeciwko maszynom. Jej córka,
Norma, pracuje nad napędem gwiezdnym, polegającym na „zwijaniu przestrzeni” – ale na jej planecie wybucha powstanie niewolników. I wreszcie
na piaszczystej planecie Arrakis Selim Wormrider
tworzy społeczność twardych, fanatycznych mieszkańców pustyni.
W tym tomie ilość przeszła chyba wreszcie w jakość – powieść Andersona i Herberta juniora nabrała wagi i sensu niezależnie od dzieła Franka
Herberta; obu autorom udało się w końcu wyjść
z cienia mistrza. Poczekajmy na trzeci tom – a potem może jeszcze wcześniejszą trylogię.
!
Nowa powieść Roberta J. Sawyera, Hybrids,
należy do cyklu The Neandrthal Parallax, którego pierwszuy tom, Hominids, został w tym roku
wyróżniony nagrodą Hugo. W Hominidach Sawyer
buduje świat równoległy, w którym wymarł człowiek
z Cro Magnon, a wysoki stopień cywilizacji tech-
!
nicznej osiągnęli neandertalczycy. Neandertalski fizyk Ponter
Buddit wskutek wypadku trafia do naszego świata, stara się
dostosować do dziwnej ludzkiej cywilizacji, a nawet nawiązuje romans z ludzką kobietą,
Mary Vaughn. W końcu jednak
wraca do siebie i portal zostaje zamknięty. W drugim tomie,
Humans, neandertalczycy ponownie otwierają połączenie między światami i nawiązują normalne stosunki handlowe i dyplomatyczne; powieść opowiada, jak oba gatunki uczą się żyć obok siebie. Romans
Mary i Pontera rozwija się.
Obecny tom kontynuuje rozpoczęte wątki, Mary
przenosi się do świata neandertalczyków i stara się
przystosować do ich sposobu życia i zwyczajów.
Decydują się z Ponterem na dziecko (technika ma
pomóc w przezwyciężeniu różnic genetycznych).
Pojawia się czarny charakter (człowiek). Jednak
wszystkie problemy stają się mało istotne wobec
kosmicznego kataklizmu, który zagraża ludzkości –
zmiana biegunów pola magnetycznego Ziemi może
doprowadzić do zaniku ludzkiej świadomości. Być
może nie pozostanie już nikt, kto by mógł żyć w pokoju z neandertalczykami...
Sawyerowi udało się stworzyć obcy świat, wiarygodny, ale odmienny, obcą kulturę i sposób myślenia. Uwzględnił przy tym to, co wiemy o neandertalczykach, i dokonać projekcji w przyszłość (właściwie teraźniejszość) - w tamtej cywilizacji domy
hoduje się jak drzewa, nie istnieje religia, a pragnienia jednostki muszą ustąpić wobec potrzeb społeczeństwa. Cykl ma przy tym ciekawą akcję i dobrze nakreślone postacie (obu gatunków). Warto
przeczytać.
Wielki Mistrz SFWA, Hal Clement (autor klasycznej Misji grawitacyjnej) wydał niedawno
nową powieść Noise, opowiadającą o planecie
Kainui, pozbawionej życia i zdatnej do oddychania atmosfery, niemal całej pokrytej oceanem. Aktywność
sejsmiczna powoduje tsunami, bez przerwy wybuchają burze. Planetę zasiedlili Polinezyjczycy, którzy
żyją tam dzięki biotechnologii. Na planetę przybywa
Mikę Hanoi, lingwista, który ma studiować ewolucję języka Polinezyjczyków. Na miejscu przyłącza się
do rodzinnej, trzyosobowej załogi katamaranu i wyruszają na wyprawę, której celem są „zbiory” metali
ze sztucznych, galaretowatych mat – toną i koncentrują w sobie metale z głębin oceanu, po czym wynurzają się.
!
7
Awaria katamaranu powoduje,
że prądy niosą ich do regionów
polarnych, gdzie spotykają ludzi
i ukryte miasto. Muszą rozstrzygnąć, do ukrywają ci mieszkańcy lodów, jakie tajemnice można im zdradzić i jakie nawiązać
kontakty.
Hal Clement raz jeszcze dał się
poznać jako „budowniczy światów” – Kainui jest wspaniale wymyślona i opisana.
Niestety, powieść ma wyraźne braki fabularne, psychologiczne i logiczne. Szkoda. Jest jednak szansa, że
skonstruowany przez Clementa świat oceanu stanie
się tłem dla innych powieści, jak się to często zdarzało innym jego kreacjom. Poczekamy.
Norman Spinrad po wielu latach wydał wreszcie
zbiór swoich krótszych (bo nie
całkiem krótkich) tekstów, zatytułowany Deus X and Other
Stories. Zbiór składa się z krótkiej powieści Deus X (wydanej samodzielnie w 1993), noweli Vampire Junkies i opowiadania The Fat Vampire.
Powieść jest w zasadzie cyberpunkowa. Ziemia jest
niemal doszczętnie zniszczona przez zatrucie środowiska, przeludnienie i globalne ocieplenie. Bohater,
Marley Philippe, kowboj cyberprzestrzeni, pływa po
świecie w samowystarczalnej łodzi i wypełnia zlecenia każdego, kto płaci. Dostaje zlecenie niezwykłe –
Watykan wynajmuje go, by odnalazł w sieci ojca De
Leone, który wykonywał misję, w przygotowaniu na
rewolucyjny krok Kościoła Katolickiego: uznanie, że
osobowości w cyberprzestrzeni posiadają duszę.
Opowiadanie The Fat Vampire mówi o blednącej gwiazdce filmowej, która ma obsesję na punkcie
szczupłej figury. Kiedy poznaje tajemniczego nieznajomego Armanda Kubescum, nagle zaczyna tyć, choć
to nie ona, ale Armand ciągle je. I wreszcie Vampire
Junkies – książę Vlad Palownik przybywa do Nowego
Jorku po upadku komunizmu w Rumunii. Na pierwszą ofiarę wybiera narkomankę. On przekazuje jej
wampiryzm, ona jemu – uzależnienie od heroiny.
Spinrad pisze sprawnie, zwięźle, dowcipnie i cynicznie, jak mało kto teraz potrafi. Przeczytać trzeba koniecznie.
!
Dystrybutor filmów Disneya, Buena Vista,
planuje wydanie gry planszowej opartej na
niedawnym przeboju Lilo i Stitch. Grę stworzył zespół zajmujący się produkcją DVD, i dlatego – cieka-
!
8
wostka – będzie się w nią grało na ekranie telewizora, z użyciem typowego, wolnostojącego odtwarzacza
DVD. Lilo i Stitch powinna trafić na rynek w połowie
listopada, z proponowaną ceną 30 dolarów.
Popularna gra sieciowa Ragnarok Online stała się
ofiarą hakerów. Atakujący uzyskali przywileje mistrza gry na kilku międzynarodowych serwerach,
wysyłali do graczy wiadomości, a nawet tworzyli
pewne elementy świata. Firma Gravity, która prowadzi Ragnarok, zareagowała szybko, ale nie wiadomo,
czy ataki się nie powtórzą.
Wszystkim potencjalnym graczom, którzy
z odpowiednim wyprzedzeniem zamówią grę
ze świata Gwiezdnych Wojen Rogue Squadron III:
Rebel Strike, studio LucasArt podaruje specjalny dysk, zawierający „grywalne” demo Rebel Strike
(poziom Hoth), zwiastun Gladiusa, zwiastun Rebel
Strike oraz przeróbkę wektorowej gry zręcznościowej
Star Wars z 1982.
Sama gra kontynuuje fabułę rozpoczętą w filmach
o Gwiezdnych Wojnach. Gracze przenoszą się z lodowej planety Hoth na Endor. Rogue Squadron III:
Rebel Strike pojawi się w sklepach w październiku,
natomiast premiowy dysk CD jest dostępny już od
września.
!
Prędzej czy później
musiało to nastąpić –
ukazał się podręcznik RPG
na podstawie znakomitego
serialu Babylon 5, wydany
przez Moongoose Publishing
The Babylon 5 Roleplaying
Game and Fact Book, oparty
na otwartej i intensywnie promowanej mechanice „d20”,
co powoduje, że należy też posiadać D&D Third
Edition Player’s Handbook wydany przez Wizards of
the Coast. Gra obejmuje tylko wydarzenia z pierwszego sezonu B5 – Signs and Portents, kiedy to stacją dowodził jeszcze Sinclair (następne tomy-sezony
są już zapowiadane). Trzeba przyznać, że sam świat
Babylonu 5 idealnie się nadaje do gry fabularnej –
mnóstwo tam intryg, spisków, działań dyplomatycznych tajnych i jawnych... Rozczarowani będą ci, którzy wolą walki i strzelaniny.
Gracze mogą wybierać ze wszystkich znanych
w pierwszym sezonie ras: ludzi, Centauri, Drazi,
Narnowie, Minbari i Brakiri (choć Vorloni są wykluczeni). Klasy to Agenci, Dyplomaci (ważna funkcja
w tym świecie), Oficerowie, Lurkerzy i Robotnicy. Są
też klasy prestiżowe, specjalne profesje: Psi Corps,
Raiderzy, Terroryści, a nawet Ksenoarcheolodzy. Co
!
ciekawe, postacie mają mniej „hit-points” niż w innych grach opartych na „d20” – to normalne, w grach
fantasy bohaterowie są odporni na ciosy, tutaj każdy
może zginąć od jednego strzału z miotacza.
Ciekawy w podręczniku jest dział „historyczny”
– zamieszczono streszczenia wszystkich 22 odcinków, charakterystyki występujących postaci, opisy techniczne itd. Trochę do życzenia pozostawia
redakcja i korekta, a także fakt, że załączony wzór
karty postaci jest w pełnym kolorze – co przy kserowaniu daje średni efekt. Ogólnie jednak warto.
Proponowana cena – 50 dolarów
Znane studio Blizzard ogłosiło, że w ciągu
miesiąca od premiery sprzedano ponad milion
egzemplarzy gry Warcraft III: The Frozen Throne, dodatku do popularnego Warcraftu III: Reign of Chaos.
W The Frozen Throne pojawiają się nowi bohaterowie, potwory, magiczne przedmioty – i jest do rozegrania sporo nowych misji.
!
Star Wars Galaxies: An
Empire Divided to sieciowa gra osadzona w uniwersum Gwiezdnych Wojen,
w okresie, w jakim rozgrywa
się epizod czwarty czyli Nowa
nadzieja. W świecie gry znajdziemy sześć planet z filmów
i książek, a na każdym 225 kilometrów kwadratowych przestrzeni do grania, mnóstwo postaci, miejsc i bohaterów. Do wyboru jest osiem ras i sześć profesji (np.
rzemieślnik, strzelec, medyk, zwiadowca), po osiągnięciu najwyższego stopnia przechodzi się na jedną z dwudziestu profesji elitarnych (architekt, ranger, doktor, tancerz), a opanowanie więcej niż jednej z nich daje profesje „hybrydowe”, takie jak łowca
nagród, przemytnik czy komandos. W walce używa
się typowej broni z filmów i książek (blastery, wibrolance). Można polować, walczyć z NPCami, badać
podziemia albo toczyć pojedynki z innymi graczami.
Można też w ogóle nie nosić broni – gra chroni tych,
którzy walczyć nie chcą. Oczywiście, można – ale nie
trzeba – przystać do rebeliantów albo sił Imperium.
Wady gry to przede wszystkim brak możliwości
użycia pojazdów – ta opcja ma się pojawić w planowanym na przyszły rok rozszerzeniu. Awanse
zawodowe zajmują też dużo czasu. Poza tym realizuje się misje, szuka skarbów itd. Gra jest rzeczywiście znakomita i kiedy ruszyła po początkowych
kłopotach, można ją polecić wszystkim miłośnikom
Gwiezdnych Wojen – ale nie tylko. Przeznaczona jest
na PC i kosztuje ok. 50 dolarów (w tym miesiąc do-
!
stępu do serwera). Potem należy płacić 15 dolarów
miesięcznie. Niezła zabawa.
Na rynek trafiła najnowsza gra oparta na zakończonym już serialu o Buffy, postrachu
wampirów. Akcja Buffy the Vampire Slayer: Chaos
Bleeds rozgrywa się w Sunnydale i stanowi „zaginiony odcinek” piątego sezonu. Traktuje o „międzywymiarowych przeciekach”, dzięki którym Pierwsi zamierzają pochłonąć ludzkość. Gracze mogą się wcielić w Faith, Willow, Xandra, Spike’a albo lalkę Sida,
Wiele z tych postaci przemawia głosami aktorów serialu. Gra przeznaczona jest na konsole PlayStation 2,
Xbox i GameCube.
!
Studio Sony zapowiedziało wprowadzenie na
rynek kolekcji EverQuest – popularnej gry online. Pakiet zawierał będzie samą grę, a także pięć
istniejących w tej chwili rozszerzeń: The Ruins of
Kunark, The Scars of Velious, The Shadows of Luclin,
The Planes of Power i The Legacy of Ykesha. Zestaw,
zatytułowany EverQuest: Evolution ma kosztować ok.
30 dolarów ma udostępnić graczom pięć kontynentów, piętnaście ras i tysiące stworów do walki. W grze
uczestniczy ponad 400.000 osób na całym świecie.
!
Studio LucasArt wydało kolejną grę ze świata Gwiezdnych Wojen – Star
Wars: Knights of the Old Republic, należącą do gatunku komputerowych RPG. Akcja toczy
się 4000 lat przed zdarzeniami
pokazanymi w filmach, Złotym
Wieku Republiki. Żyją tysiące Jedi i Sithów; Sithowie (niektórzy po ciemnej stronie Mocy, a niektórzy – zwykli
żołnierze, którzy walczą w armii Sithów) próbują zawładnąć Republiką. Jedi na czele sił republikańskich
starają się rozbić ich i zlikwidować. Na tym tle do akcji wchodzi postać gracza – ma ocalić ważnego Jedi,
zaginionego na planecie kontrolowanej przez Sithów.
W miarę rozwoju akcji pojawiają się sprzymierzeńcy
(gracz steruje zwykle trzyosobowym zespołem).
Większość czasu gry poświęca się na rozmowy, co
pozwala zdobyć informacje i zlecenia. Można grać
w karty na pieniądze, brać udział w wyścigu maszyn
(bardziej prymitywnych niż ścigacze z filmu), strzelać... Pod koniec gracz zostaje Jedi, ale od niego zależy, czy stanie po jasnej, czy po ciemnej stronie mocy.
Plusem gry jest to, że w każdym wyborze ta ciemna
strona wydaje się atrakcyjna.
Gra jest ciekawa, miodna – i przeznaczona na
konsole Xbox, choć istnieje też wersja na PC.
!
9
Studio Square Enix ogłosiło, że gra Final
Fantasy X-2 – bezpośrednia kontynuacja Final
Fantasy X na PlayStation 2 i pierwsza czysto żeńska (to znaczy z samymi bohaterkami) gra w cyklu trafi do sklepów na początku grudnia tego roku. Jest to również pierwszy w cyklu prawdziwy sequel. Gracz wypełnia kolejne misje, co pozwala na
nieliniowy rozwój fabuły. Final Fantasy X-2 pojawiło
się już w marcu na rynku japońskim, gdzie w ciągu
pierwszego miesiąca sprzedano ponad 2 miliony egzemplarzy. Final Fantasy X, wprowadzona na amerykański rynek w grudniu 2001, była pierwszą RPG
przeznaczoną na konsolę PlayStation 2. Do tej pory w USA sprzedano 1,8 miliona egzemplarzy, a na
świecie prawie 6 milionów.
!
Joel McNeely to
znany hollywoodzki kompozytor (Wirus, Rewolwer i melonik,
Młody Indiana Jones).
Ostatnio jednak zyskał dodatkową popularność jako dyrygent
ponownych nagrań legendarnych (w kręgach filmowych) ścieżek dźwiękowych autorstwa
Bernarda Herrmanna. Ukazały się już Fahrenheit
451, Obywatel Kane oraz naturalnie Psychoza
(Hitchcocka). Ostatnio wyszła kolejna płyta, tym
razem z muzyką jednego z klasycznych filmów fantastycznych, The Day the Earth Stood Still (Dzień,
w którym Ziemia zamarła).
Na płycie zmieściły się 33 fragmenty – raczej krótkie, gdyż łączna długość nagrania to niecałe 39 minut.
Możemy więc posłuchać „kosmicznych” dźwięków
w takich utworach jak The Flashlight, Space Control
czy Gort’s Rage, albo złowróżbnych, posępnych melodii w Radar czy Lincoln Memorial, mocnych rytmów w The Telescope czy The Glowing. McNeely starał się zrekonstruować oryginalne instrumentarium
Herrmanna, choć dokłada kilka thereminów (to te
kosmiczne odgłosy), harfy, organy Hammonda czy
selektywnie wzmacniane instrumenty smyczkowe.
Całość ciekawa.
!
Soylent Green (Zielona pożywka) z 1973 to jeden z klasycznych, choć nieco już dziś zapomnianych filmów sf, opisujących ponurą przyszłość
naszej planety. Oprócz pamiętanej frazy „Zielona pożywka to ludzie!”, niewątpliwie warta zauważenia jest
muzyka Freda Myrowa, niedawno wydana przez magazyn Film Score Monthly. Ponieważ film opowiada
o sytuacji, kiedy przeludnienie i wyczerpanie surow-
!
10
ców naturalnych doprowadziło do prawie całkowitej dewastacji powierzchni Ziemi i likwidacji wolnego społeczeństwa, przed kompozytorem stało trudne
zadanie. Ilustrując ten
wyjątkowo ponury scenariusz, musiał utrzymać delikatną równowagę, subtelnie zasygnalizować
piękno przeszłości, a jednocześnie wyrazić tragiczną
sytuację i smutek teraźniejszości. Można uznać, że
Myrow spełnił te warunki.
Na płycie znalazła się także ścieżka muzyczna innego filmu, Demon Seed z 1977. To horror o groźbie, jaką jest inteligentny komputer (który chce być
człowiekiem). Muzykę skomponował Jerry Fielding
– również udanie. Interesującym pomysłem jest połączenie akurat tych dwóch filmów, które pozornie
niewiele mają ze sobą wspólnego. Ale jednak – oba
mówią o niewesołej przyszłości.
Władca Pierścieni
jak mało która
powieść był inspiracją
dla wielu muzyków, od
Led Zeppelin po współczesnego kompozytora
muzyki poważnej, Craiga Russella. Jednak grupa The Tolkien Ensemble – założona przez
dwóch duńskich muzyków, Caspara Reiffa i Petera
Halla – poświęciła dziełu Tolkiena cały swój repertuar. Niedawno wydali swoją trzecią płytę At Dawn in
Rivendell, zawierającą 20 utworów. Do nagrania muzycy zaprosili znanego aktora Christophera Lee.
Pierwszym nagraniem jest Verse of the Rings,
z piękną narracją Christophera Lee; jego recytacji możemy posłuchać także w Malberth the Seer’s
Words, Boromir’s Riddle i Athelas, a także – bez akompaniamentu muzyki – w Gandalf ’s Riddle to the Ents.
Piosenkarka Signe Amundsen śpiewa w A Walking
Song (II) i Elven Hymn to Elbereth Gilthoniel (III),
a Morten Ernst Lassen, Peter Hall, Kurt Ravn i Tom
McEwan występują w A Walking Song (I), A Drinking
Song i Farewell Song of Merry and Pippin. W melodiach niekiedy wyraźne są motywy ludowe.
Pomysł jest dobry – Tolkien wykorzystywał piosenki i pieśni jako integralne elementy narracji.
Zdolni muzycy wykorzystali to, stworzyli interesujące, nastrojowe melodie z dobrymi tekstami. Warto
posłuchać.
!
Wiele razy wspominaliśmy Doctora Who – brytyjski kultowy serial sprzed
czterdziestu lat, u nas niestety nieznany. Wrogiem mężnego doktora byli Dalekowie
– rasa skarlała po wojnie atomowej, której przedstawiciele
zawsze kryją się w mocnych,
pancernych, mechanicznych
ciałach. Ich celem jest opanowanie wszechświata, a doktor Who regularnie im to uniemożliwia.
Figurki Daleków są zawsze popularne, a niedawno
na rynek trafiła nowa – duża, 25-centymetrowa i sterowana radiowo. Jest kilka wersji kolorystycznych
(czarny korpus i srebrne detale, srebrny z niebieskimi i czerwony z czarnymi – pochodzą z różnych odcinków serialu). Bardzo dokładnie wykonana jest lufa miotacza, porusza się głowa, świecą „dispensery
energii” (zwane przez fanów uszami). Dalek wypowiada różne frazy, typowe dla swej dalekowatej ideologii: „Exterminate! Exterminate! Exterminate!”,
„Under Attack!”, „You cannot escape the power of
the Daleks!”, „Exterminate the Doctor – the enemy
of the Daleks!”, „Dalek sensors indicate presence of
Timelord!”, „Advance and destroy!”, a czasem wydaje
odgłos wystrzały z miotacza.
Sterownik o niezwykły kształcie ma dwie dźwignie, z których każda kieruje napędem jednego koła (Dalek ma trzy, ale przednie nie jest napędzane).
Całość zabawna, ładna, dość precyzyjnie wykonana.
Tylko cena jest niemiła – 110 dolarów. Producent zabawki – Product Enterprises – ma także prawa do
modeli z Kosmosu 1999 – może doczekamy zdalnie
sterowanego Orła?
!
Wśród licznych pamiątek i figurek z Władcy
Pierścieni, warte wyróżnienia
są te, które produkuje firma
Sideshow/Weta. Oni tworzyli oryginały, więc i miniaturki
powinny być perfekcyjne. I są.
Jedną z najnowszych produkcji firmy jest Saruman Biały
(z Palantirem). Mag ma około 25 cm wzrostu, stoi na owalnej podstawie (z mapą Śródziemia), z ręką wyciągniętą nad Palantirem.
Szokująca jest dbałość o szczegóły, rzeźby, hafty, fałdy płaszcza... Nawet zmarszczki na powiekach i dłonie Sarumana (choć częściowo skryte w rękawach
szaty). Całość budzi podziw i zazdrość. Tylko cena
zniechęca – 150 dolarów, ale czymże są pieniądze dla
prawdziwego tolkienisty?
!
Wytwórnia Disneya zgodziła się na wykorzystanie postaci z animacji Gdzie jest Nemo
do kampanii nakłaniającej dzieci, by nie jadły ryb.
Przedstawiciele organizacji PETA (People of the
Ethical Treatment of Animals) uzyskali od Disneya
zgodę na wykorzystanie plakatu i prowadzenia kampanii przed kinami gdzie wyświetlany jest film.
Ilustracje z bohaterami filmu opatrzona są hasłem
„Ryby są przyjaciółmi, nie jedzeniem”. Akcja skierowana jest przede wszystkim do dzieci. Rzecznik organizacji PETA wyraził nadzieję, że po zobaczeniu
filmu dzieci zrozumieją, iż miejsce ryby jest w oceanie, nie na talerzu.
Ponieważ miejsce zwierzęcia jest w lesie, nie na talerzu, a miejsce rośliny w glebie, nie na talerzu, należy się zastanowić, gdzie wobec tego pozostało miejsce dla człowieka. Czekamy niecierpliwie, aż kolejna
mutacja pozwoli nam żywić się energią świetlną.
!
PWC
rys. Małgorzata Pudlik
11
Nagrody
Podczas Mythconu, odbywającego się w dniach 25–28 lipca
w Nashville (Tennesee, USA) wręczono nagrody Mythopoeic, przyznawane corocznie za literaturędla dorosłychm, dla młodzieży i za badania naukowe, poświęcone dorobkowi Inklingów oraz literaturze mitu
i fantasy. W tym roku wyróżniono:
literatura fantasy dla dorosłych: Ombria in Shadow Patricii A. McKillip;
literatura fantasy dla młodzieży: Summerland Michaela Chabona;
badania naukowe nad dziedzictwem Inklingów: Beowulf and the Critics by
J.R.R. Tolkien, red. Michael D.C. Drout;
badania naukowe nad literaturą mitu i fantasy: Fairytale in the Ancient
World Grahama Andersona.
Zauważmy, że powieść Ombria in Shadow Patricii McKillip jest też nominowana do World
Fantasy Award.
!
Ogłoszono nominacje do World Fantasy Award. Zwycięzców poznamy 2 listopada podczas
World Fantasy Convention w Waszyngtonie. Tam również zostaną przyznane nagrody za
osiągnięcia życia (nazwisk kandydatów nie ogłasza się wcześniej). Oto lista nominowaych:
powieść: The Facts of Life, Graham Joyce; Fitcher’s Brides, Gregory Frost; Ombria in Shadow, Patricia A. McKillip; The Portrait of Mrs. Charbuque, Jeffrey Ford; The Scar, China Miéville;
nowela: Coraline (Koralina), Neil Gaiman; The Least Trumps, Elizabeth Hand; The Library, Zoran
Zivkovic; Seven Wild Sisters, Charles de Lint; A Year in the Linear City, Paul Di Filippo;
opowiadanie: Creation, Jeffrey Ford; The Essayist in the Wilderness, William Browning Spencer;
Little Dead Girl Singing, Stephen Gallagher; October in the Chair, Neil Gaiman; The Weight
of Words, Jeffrey Ford;
antologia: The American Fantasy Tradition, red. Brian M. Thomsen; Conjunctions 39: The New
Wave Fabulists, red. Peter Straub; The Green Man: Tales from the Mythic Forest, red. Ellen
Datlow i Terri Windling; Leviathan 3, red. Jeff VanderMeer i Forrest Aguirre; The Year’s Best
Fantasy and Horror: Fifteenth Annual Collection, red. Ellen Datlow i Terri Windling;
zbiór opowiadań: City of Saints and Madmen, Jeff VanderMeer; The Fantasy Writer’s Assistant
and Other Stories, Jeffrey Ford; Figures in Rain, Chet Williamson; The Ogre’s Wife, Richard
Parks; Waifs and Strays, Charles de Lint; Water: Tales of Elemental Spirits, Robin McKinley
i Peter Dickinson;
grafik: Kinuko Y. Craft; Tom Kidd; Gary Lippincott; Dave McKean; John Jude Palencar; Charles
Vess;
nagroda specjalna dla profesjonalisty: Paul Barnett (za albumy grafiki wyd. Paper Tiger); Ellen
Datlow (za redakcje); William K. Schafer (za Subterranean Press); Gary Turner i Marty Halpern (za Golden Gryphon Press); Gordon Van Gelder (za magazyn F&SF); Terri
Windling (za redakcje);
!
12
nagroda specjalna dla nieprofesjonalisty: Peter Crowther (za PS Publishing); Gavin Grant i Kelly Link (za Small Beer Press); Sean Wallace (za Prime Books); Michael Walsh (za Old Earth
Books); Jason Williams, Jeremy Lassen i Benjamin Cossel (za Night Shade Books).
Jak widzimy. Koralina Neila Gaimana ma szansę na kolejne trofeum. W antologiach przodują dwie znakomite redaktorki, Ellen Datlow i Terri Windling, obie zresztą nominowane do
nagrody specjalnej. Nominowani do nagrody specjalnej nieprofesjonaliści to w każdym przypadku edytorzy z małych, półamatorskich wydawnictw.
PWC
Recenzje i opinie
W LESIE INTRYG
Zwykle, kiedy zapoznajemy się z drugą częścią książki, filmu czy komiksu, który cieszył się naszym zainteresowaniem, podchodzimy do tematu z niepokojem, niczym ślepiec poznający nowe mieszkanie. Niby ten sam
świat, ci sami bohaterowie, a jednak coś ćmi radość duszy. Z początku nieokreślone, a później już całkiem jasne. Boimy się, że Szanowny Pan Autor
pokpi sprawę, spali ciekawy pomysł i wystawi na pośmiewisko nasze znawstwo literatury, sztuki filmowej i dobry gust.
Ten przydługawy wstęp miał w założeniu chociaż częściowo odzwierciedlić odczucia, które towarzyszyły mi, kiedy brałem do ręki Maskaradę,
drugą część przygód „ostatniego czynnego zawodowo” banity ze śp. drużyny Robin Hooda. Pamiętając swoje doświadczenia z Rambo i większością
drugich części, tomów i odcinków, spoglądałem na Maskaradę jak na co najmniej potwora z Loch
Ness. Wreszcie przemogłem się i przeczytałem... jednym tchem. Od każdej reguły jest wyjątek.
Chwalebny! Tomasz Pacyński stawia kłam wszystkim, którzy myśleli, że w sprawie intryg z pierwszej części książki nie można już nic zdziałać, a wszystko zostało dopowiedziane. Błąd. Akcję można skomplikować jeszcze bardziej i to tak, aby zgadzała się z założeniami zawartymi w pierwszym
tomie.
W ciągłość intryg Maskarady wkradają się nowe postacie, które dodają kolorytu opowiadanej historii. Jason i Basil schodzą na drugi plan, ustępując miejsca takim bohaterom jak
Claymore Ramirez, Czarny Baron (zwany też Czarnym Matołem), Fabienne, Snake, czy najemnicy zatrudnieni przez Ramireza. Ze znanych z pierwszego tomu postaci, swoje niezwykle istotne „trzy grosze” dokładają: Marion, Panicz Gilbert (tak, ten sam, który omal nie zabił Jasona),
Wulf oraz sam Bertrand de Folville. Na pierwszy plan natomiast wysuwają się przygody Matcha
i jego kolejny pojedynek z tajemniczym druidem. Dużo tu tajemnic, intryg i niepewności. Do
końca nie wiadomo, kto jest przyjacielem, a kto czeka tylko, aby wsadzić nóż pod żebra głównego bohatera.
No, dobrze... zauważy ktoś, lecz o co chodzi w tej całej Maskaradzie? Otóż dla przypomnienia powiem, że akcja powieści rozgrywa się w Anglii po rozgromieniu przez szeryfa Nottingham
13
bandy banitów pod wodzą Robin Hooda. Z obławy uchodzą z życiem jedynie Marion, która zaszywa się w swoim dawnym majątku z dala od ludzkich oczu i Match, mający do wyboru służbę
u szeryfa lub śmierć. Match jest też głównym bohaterem Sherwood - pierwszego tomu cyklu,
gdzie opowiada swoją historię Jasonowi - oszustowi, który przez przypadek odkrywa w sobie
niezwykły dar; i Maskarady, gdzie stawia czoło intrygom, zamachom na swoje życie i nie tylko,
a także poznaje nowe światy, do których bramy znajdują się właśnie w sherwoodzkim lesie.
W Maskaradzie mniej jest humoru, a więcej dramatyzmu i bezpardonowej walki o przeżycie, co według mojej oceny podwyższa wartość książki, zaś czytelnik od razu wciągnięty zostaje
w wir wydarzeń i trzymany w napięciu do samego jej końca.
Gorąco polecam, oczekując na tom trzeci, zatytułowany Wrota światów.
Paweł Kontek
Tomasz Pacyński: Maskarada. Agencja Wydawnicza RUNA 2003.
„MISTRZ I MA³GORZATA” W POLSKICH WARUNKACH
W czasach, gdy na liście polskich bestsellerów króluje Masłowska ze
swoją „Wojną polsko-ruską z pominięciem wszelkich zasad posługiwania
się językiem polskim” albo kolejne wcielenie „Bridget Jones po polsku”,
trudno przebić się innym autorom. Pisarze i krytycy tworzą zdecydowany
front dyktujący społeczeństwu, co ma czytać. Tym bardziej cieszy inicjatywa Domu Wydawniczego REBIS, który nawet przy braku koniunktury
zdecydował się wydać Patrona Grzegorza Gortata.
Patron to książka w każdym normalnym kraju skazana na sukces wydawniczy. Reklamowana jako „powieść, która może stać się wydarzeniem
roku”, faktycznie ma na to zadatki. Sprawnie poprowadzona, dynamiczna
akcja, oryginalnie zarysowane postaci i fabuła trzymająca w napięciu, to
niewątpliwe zalety książki.
Akcja rozgrywa się współcześnie w Warszawie (a częściowo i w Nowym Jorku), a bohaterem
jest Julian Rotas, rozczarowany życiem dziennikarz, który pewnego dnia staje się obiektem zainteresowania mecenasa sztuki Henryka Stockenhausena. Od tego momentu jego życie staje się
pasmem sukcesów: jego książka zostaje opublikowana, on sam spotyka kobietę swoich marzeń
i zaczyna być rozchwytywany. Niestety, w tym świecie nic nie ma za darmo – jego mentor okazuje się być samym Lucyferem, dla którego Julian jest tylko środkiem do osiągnięcia pewnego
długoterminowego celu. Rozpoczyna się walka o duszę pisarza...
Drugi wątek powieści obejmuje ostatnie dni życia Kita Marlowe’a, angielskiego dramatopisarza, autora Tragicznej historii doktora Faustusa, również mającego konszachty z diabłem. Ta
opowieść jest bardzo dopracowana pod względem historycznym i językowym, co mnie, piszącą
prace dyplomową między innymi z dramatu elżbietańskiego, bardzo zainteresowało.
Gdybym miała wymienić dzieła będące źródłami zapożyczeń dla Patrona, to na pierwszym
miejscu wymieniłabym Mistrza i Małgorzatę. Dwupłaszczyznowa konstrukcja fabuły oraz konszachty z diabłem to koronne argumenty na poparcie tej tezy, a jest jeszcze Monsieur, wielki
czarny pies, który pełni funkcje alter ego Behemota. Drugim źródłem byłby chyba film Adwokat
diabła, gdzie Keanu Reeves jako młody prawnik za pomocą starszego diabolicznego wspólnika
najpierw osiąga szczyt, a potem wszystko traci.
Do mocnych stron Patrona należy również zaliczyć kapitalny paszkwil środowiska polskich pisarzy. Śmiałam się do rozpuku, gdy Konar przedstawiał swoje twórcze credo! Do
14
plusów należy tez zaliczyć rozmowy Juliana Rotasa z Lucyferem na temat sztuki i jej celu.
Rozpowszechnionym jest pogląd, że literatura dająca rozrywkę jest machinalnie uznawana za
niewiele wartą, podczas gdy tak naprawdę można mówić o rzeczach ważkich pod przykrywką
kryminału czy powieści obyczajowej.
Podsumowując: polecam Patrona każdemu, kto dobrze bawił się przy Bułhakowie. Nie będziecie zawiedzeni. I znów można powiedzieć: „Polacy nie gęsi i swój język mają”.
Aleksandra „Alex” Rudzinska
Grzegorz Gortat: Patron. Wydawnictwo REBIS, 2003.
CZARNA BANDERA NA MASZT
Historie o piratach w dziewięciu na dziesięć przypadków doskonale
spełniały wymagania by stać się przebojami. Wartka akcja, dobry humor,
mnóstwo pojedynków, świetna obsada i dialogi... Cóż więcej trzeba?
Po wielkim sukcesie Karmazynowego Pirata z Burtem Lancasterem,
można by spokojnie orzec „nic więcej” i zabrać się za kręcenie kolejnego
dziełka spod znaku czaszki i dwóch piszczeli. Kolejnej pewnej inwestycji...
Jak jednak przystało nie „niezatapialny” biznes, dość szybko okazało
się, że „pirackie kino” po hucznym wyjściu z portu, nieszczególnie długo
radzi sobie z pływaniem po powierzchni. Wraz z kolejnym, skądinąd całkiem sympatycznym dziełkiem pt. Piraci (niejakiego Polańskiego Romana)
poszło na dno, zatopione przez wrzaskliwe salwy z dział publiczności i nie
mniej agresywny abordaż krytyki. Od tamtej pory każda próba powrotu na
pełne żagli morza kończyła się fiaskiem, a na bodaj jedenaście czy dwanaście propozycji reanimacji gatunku tylko jedna przeszła fazę produkcyjną. I też, pomimo doborowej obsady i świetnego
reżysera, specjalisty od kina akcji, zaryła dnem o rafy aż miło. Mowa o Wyspie Piratów Rennego
Harlina – filmie, który według wszystkich znaków na niebie i ziemi ostatecznie pogrążył ten jakże
miły gatunek...
Aż w końcu z mgły zwątpienia i rezygnacji wyłoniła się zgrabna, pełna masztów sylwetka.
Pojawili się Piraci z Karaibów. Klątwa czarnej Perły...
Akcja filmu toczy się w XVII w. na Karaibach. Młody kowal
Will Turner (Orlando Bloom) od lat kocha się w córce gubernatora (dokładniej od czasu, gdy dziewczyna zauważyła go dryfującego na pełnym morzu i tym samym uratowała mu życie), nie
ma jednak śmiałości, by uczucia swe ujawnić. Tymczasem ojciec
wybranki jego serca zaplanował już dla swej latorośli godniejszego męża – ciętego na piratów jak Wilk na Zająca komandora
Norringtona.
Sprawa komplikuje się, gdy w wyniku splotu wydarzeń do
portu zawitają kolejno: pirat-legenda, kapitan Jack Sparrow
(Johnny Depp) i najszybszy na karaibskich morzach okręt
Czarna Perła, od ładowni aż po nadburcie wypełniony przeklętą załogą...
Zgadnijcie, kto kogo porwał i kto rusza w pościg? I jak myślicie, uda się? (Podpowiedź: film
zrobiło studio Disneya)
Tym, co odróżnia Piratów z Karaibów od większości poprzedników jest po pierwsze niezwykle
spójny scenariusz znakomicie wyważający wątki komediowe, fantastyczne i czystą akcję. Trudno
się zresztą dziwić. Za skrypt odpowiedzialni są bowiem Ted Elliott i Terry Rossio – twórcy Shreka.
15
I to widać. Pełno tu odwołań do innych filmów (chociażby do
wspomnianego Karmazynowego Pirata), pełno ciętych dialogów
i zabawnych postaci. Ba jest nawet osioł, choć nieco elfowaty :-)
Na nic jednak dobry scenariusz, jeśli nie podoła obsada.
W Piratach... dwoma najważniejszymi rolami, od obsadzenia
których zależało powodzenie przedsięwzięcia, były postacie kapitana Barbossy i kapitana Jacka Sparrowa. Pierwszą z nich objął i poprowadził przez morza Geoffrey Rush. I zrobił to dobrze.
Drugą objął Johnny Depp... i przyćmił wszystko. Słowo daję, nawet, jeżeli ktoś na dźwięk słowa
morze ma wysypkę, nienawidzi statków, a słowo pirat kojarzy mu się tylko z nielegalnie kopiującym płyty, powinien zobaczyć ten film ze względu na jego kreację. Jeżeli w nadchodzącym roku
nie dostanie on za tą rolę Oscara, chyba się do L.A. przejadę ( a i policzę się przy okazji za krzywdę
Bagginsa).
Warto też wspomnieć o istotnych elementach, takich jak
muzyka czy efekty specjalne. Nie można tu mówić o żadnym
przełomie, ale jest dobrze. Muzyka trzyma się toru wyznaczonego przez Gladiatora (są nawet niemal identyczne wstawki)
i czuje się fascynacje kompozytora muzyką Hansa Zimmera, ale
zachowuje tą niezbędną nutkę oryginalności w postaci chwytliwego motywu przewodniego. I wpada w ucho. Efekty specjalne
w większości przypadków są, ale jakby ich nie było. Z wyjątkiem
kilku scen, nawet przemiana przeklętych piratów w kościotrupy
przechodzi tak jakoś naturalnie, gładko... Jak wszystko w tym filmie.
Podsumowując: oto idealny obraz na wakacje i na każdą chwilę, gdy chcemy odpocząć dobrze się bawiąc. Nic więcej... Ale czy trzeba czegoś jeszcze? Niech znów na masztach załopocze
czarna bandera. A na niej czaszka i dwa piszczele. I dawać mi tu horyzont...
Jakub „Azver” Ćwiek
Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły (Pirates of the Caribbean: The Curse of the Black Pearl). Reż. Gore Verbinski; scen. Ted
Elliott, Terry Rossio; obs. Johnny Depp, Geoffrey Rush, Orlando Bloom, Keira Knightley, Jack Davenport, Jonathan Pryce.
Zdjęcia Draiusz Wolski; muz. Klaus Badelt; montaż: Stephen Rivkin, Arthur Schmidt, Craig Wood. Efekty specjalne: Gray
Matter F/X, Industrial Light & Magic. Czas proj. 143 min. USA 2003.
16
Imprezy
NA DALEKIEJ PÓ³NOCY
Kiedy na zeszłorocznym Euroconie w Chotěbořu (Republika Czeska) dowiedzieliśmy się,
że następny odbędzie się w Turku, w Finlandii, byliśmy pełni entuzjazmu i nadziei na udział.
Niestety, sprawy zaczęły się komplikować. Polskie Linie Promowe zlikwidowały połączenie
Gdynia-Helsinki, autobus okazał się zbyt kosztowny dla tej liczby chętnych, na jaką można by
liczyć. Pomysł z samolotem upadł z powodu kosztów, z jachtem – z powodu niepewnych wiatrów w tamtym rejonie. W końcu udało nam się za rozsądną cenę wynająć vana i w dziewięć
osób wyruszyliśmy z Katowic przez państwa nadbałtyckie. Żegnały nas opowieści grozy o czekaniu po kilkanaście godzin na granicach. Opowieści przesadzone zresztą, na żadnej z nich nie
spędziliśmy chyba więcej niż 20 minut.
Trasa była długa, droga prosta i przez las, trochę zbłądziliśmy na Łotwie, a prawdziwie nerwowe chwile przeżyliśmy, kiedy się okazało, że wjechaliśmy w inną strefę czasową i do odpłynięcia promu Tallin-Helsinki mamy o godzinę mniej, niż nam się wydawało. Zdążyliśmy i do
Turku dotarliśmy na czas – to znaczy na 1 sierpnia, piątek rano. Oprócz nas dotarły jeszcze cztery osoby z Warszawy.
Konwent fiński był charakterystyczny dla Finlandii, co nie zaskakuje, a nieco inny od naszych, zwłaszcza w formule organizacyjnej. Przede
wszystkim z pewnym zdumieniem odkryliśmy, że Finlandia ma chyba najlepiej zorganizowany i najliczniejszy fandom ze wszystkich krajów skandynawskich. Przy śniadaniu w sobotę (wszyscy spaliśmy na karimatach we
wspólnej sali gimnastycznej) podszedł do mnie jeden ze Szwedów, znany
niektórym Ahrvid Engholm – popularny fan szwedzki – i uprzejmie zapytał, ilu jest Polaków. Na wiadomość, że 13, odparł równie uprzejmie, że
„Wiesz, Piotr, nic osobistego, ale będziemy musieli jednego z was zabić. Bo
Szwedów też jest 13, a chcemy być po Finach drugą najliczniejszą reprezentacją narodową na konwencie”. W rezultacie do konfliktu międzynaAutor tekstu za sterem
rodowego nie doszło, bo po południu znaleźli się jeszcze trzej dodatkowi
meksykańskiego żaglowca
Szwedzi,
ale uświadomiło mi to, jak niewiele osób w Szwecji ma ochotę
(fot. Tomek Świderski)
wybrać się na imprezę do sąsiedniego kraju i za ceny nie tak (dla nich) morderczo wysokie. Duńczyków widziałem dwóch, Norwegów – troje (to znaczy dwójka z dzieckiem).
Natomiast Finów... Ale o tym za chwilę.
Fińskie Finncony odbywają się zasadniczo w trójkącie Helsinki – Turku – Jyväskylä, czyli na
zmianę w trzech dużych miastach uniwersyteckich. Nie jest to formalna zasada, po prostu tak
się składa, choć bywają imprezy także gdzie indziej. W Turku tradycją jest, że pierwszy dzień to
konferencja naukowa, literacka, właściwie stricte uniwersytecka. Dwa pozostałe to już typowy
konwent.
Oczywiście ten pierwszy dzień poświęciliśmy na wypełnianie obowiązków turystycznych. Akurat w ten weekend w Turku cumowały wielkie i mniejsze żaglowce, uczestniczące w regatach Cutty Sark. Wśród nich były też te największe – trzy rosyjskie i polski Dar
17
Młodzieży. Obejrzeliśmy je wszystkie, w tym okręt meksykański, który zwiedziliśmy dokładniej.
Zauważyliśmy niemieckiego Humboldta z zielonymi żaglami, brytyjskiego Nelsona przystosowanego do pływania z załogą osób niepełnosprawnych, oraz mnóstwo innych. Robi wrażenie.
W porcie trwało zresztą coś w rodzaju festynu – stragany,
pamiątki, dziwne rzeczy do jedzenia... Najładniejszą dziewczyną okazała się pani oficer trapowa z Daru Młodzieży. Poza
tym odkryliśmy, że – jak to skomentował Michał Jakuszewski –
Finlandia to kraj, gdzie nawet menele mówią po angielsku.
Wracajmy jednak na konwent. Drugą cechą charakterystyczną fińskich konów jest brak akredytacji. Na imprezę wchodzi się
po prostu z ulicy. Spacerując po terenie imprezy, można było zauważyć ścisłą grupę konwentowiczów i tłumy chwilowych gości (ci pierwsi często byli poprzebierani). Warto zauważyć, że na
Przed budynkiem Uniwersytetu w Turku:
Krzysztof Bortel, Michał Jakuszewski
tego typu imprezie nie ma tak naprawdę uczestników – są tyli Bridget Wilkinson (fot. PWC)
ko „odwiedzający”. Trudno powiedzieć, jak dokonano rachunków, ale na ceremonii zakończenia organizatorzy poinformowali, że odwiedziło ich prawie 4.000
osób. Robi wrażenie. Z drugiej strony jest to fandom raczej „stacjonarny” – na Euroconie 2002 w
Chotěbořu zjawiła się dwuosobowa fińska delegacja – tylko po to, by dokonać prezentacji Turku i
zaprosić na przyszły rok.
Gośćmi honorowymi w Turku byli amerykański pisarz Michael
Swanwick, Steve Sansweet, wybitny fan Gwiezdnych Wojen, obecnie
zatrudniony przez George’a Lucasa jako osoba odpowiedzialna za kontakt z fanami, fiński pisarz Boris Hutta, Karolina Bjällerstedt Mickos
– pisarka szwedzka, Jonathan Clements – brytyjski specjalista od anime, oraz fan – Bjørn Tore Sund, m.in. szef agentów Worldconu 2005.
Przybył też Vince Doherty, szef komitetu organizacyjnego Worldconu
2005.
Poza standardowymi panelami i prelekcjami, zaobserwowaliśmy
bardzo intensywną działalność handlową: książki, komiksy, koszulki, zabawki, modele... Wszystko, czego fanowi do szczęścia potrzeba.
Poprzebierani fińscy uczestnicy
Co ciekawe, konkurs strojów odbył się podczas dyskoteki (przebrani
(ta pani w środku nie)
wchodzili za darmo, reszta musiała płacić) w klubie na rynku miasta. Euroconu
(fot. Miikka Åsten)
Wygrała dziewczyna przebrana za Amidalę w wersji dworskiej.
O nagrodach Euroconu informowaliśmy już wcześniej, dla
porządku tylko przypomnę więc, że z Polaków wyróżniono
Michała Jakuszewskiego jako tłumacza i wydawnictwo NOWA
jako wydawcę. Nie było niespodzianek w wyborze miejsca
Euroconu 2005 – bez żadnych sprzeciwów zatwierdzono kandydaturę Glasgow, gdzie będzie się odbywał Worldcon. Odbył się
również panel poświęcony „skandynawskiemu” Worldconowi –
czy robić, kiedy i gdzie, czy skandynawski fandom podoła. Na
razie opinie były dość pozytywne, ale terminy odległe – mowa
była o latach między 2010 a 2015. Wielkim promotorem kolejnePolska ekipa prezentuje trofea. Od lewej:
Mietek Madecki, Michał Jakuszewski, Patrycja go europejskiego, skandynawskiego Worldconu jest Bjørn Tore
„Zoey” Różycka, Michał Madecki. (fot. PWC)
Sund.
Po oficjalnym zakończeniu, wręczeniu nagród itd., zaproszono nas jeszcze na tradycyjne Dead
Dog Party w uniwersyteckim domku nad jeziorem. Przynajmniej tak sądziliśmy, sugerując się
18
gładką powierzchnią wody i typowo „mazurskim” zachodem słońca. I trwaliśmy w tym błędzie, dopóki zza drzew przy brzegu nie wynurzył się ogromny
prom linii Turku–Sztokholm, co dowiodło, że jesteśmy jednak nad morzem.
Impreza była standardowa: nocne rozmowy, piwo, grill, a dla chętnych – sauna.
To zresztą fiński standard, saunę mieliśmy do dyspozycji nawet obok sali gimnastycznej, gdzie spaliśmy.
Wracając mogliśmy spędzić trochę czasu w Helsinkach. Zaskoczył nas stojący w porcie pomnik „Wiecznej przyjaźni fińsko-radzieckiej”. W ogóle sporo
było akcentów rosyjskich – pomnik cara Aleksandra (z dwugłowym orłem na
postumencie), pomnik Mikołaja, ulica carycy Katarzyny...
Zaskoczyła nas również pogoda – upalna, całkiem nie fińska (koleżanki
Autor pod
stale narzekały, że nie wzięły odpowiednich ubrań, bo przecież jechaliśmy do
pomnikiem przyjaźni
Finlandii, blisko bieguna...). – a także odkrycie, że jadąc samochodem przez
fińsko-radzieckiej
(fot. Tomek Świderski)
Litwę, Łotwę i Estonię, widzi się praktycznie tylko lasy, po obu stronach drogi.
A za rok kolejny Eurocon – tym razem w Plovdiv, w Bułgarii.
Piotr W. Cholewa
Co: Eurocon 2003 – Finncon X
Gdzie: Uniwersytet w Turku. Finlandia
Kiedy: 1–3 sierpnia 2003.
POLCON 2003 – 200% SMAKU
Pierwszą rzeczą, jaka się rzucała w oczy po wejściu do holu elbląskiego WOK-u był prawie
dwumetrowe gwiezdny niszczyciel, a zaraz obok niego Sokół Milenium i kilka pomniejszych
pojazdów. Poniżej wiła się kolejka do akredytacji, o ilości zakrętów zależnej od tego, czy akurat
z jakiejś części Polski nadjechał kolejny pociąg z fanami.
W przeciwieństwie do arraconowych identyfikatorów, które zawsze są wysmakowane graficznie, plakietka miała projekt dość skromny. Zawieszało się ją na sznurku na szyi (niektórzy
nosili okręcony wokół przegubu), co kojarzyło mi się z metką. Jak mi później wyjaśniono, celem
organizatorów było zmuszenie uczestników do noszenia identów w miejscu naprawdę widocznym, nie zaś przypinania ich sobie w najdziwniejszych zakamarkach odzieży.
Program Polconu’03 wypełniony był po brzegi atrakcjami: z samego tylko bloku tolkienowskiego i gwiezdnowojennego dałoby się spokojnie wykroić dwa oddzielne konwenty. Do
tego masa konkursów i projekcje atrakcyjnych filmów w kinie.
Wprawdzie w tym roku wprowadzono pewne obostrzenia i wejściówki na seans należało wcześniej rezerwować u organizatorów, ale celowość tego rozwiązania większości uczestników trafiła jednak do przekonania. Niestety, podobnie jak w Krakowie,
Agnieszka „Silvana” Sylwanowicz i Kasia
„Kasiopea” Chmiel prowadzą konkurs
nastąpiło rozbicie programu między dwa budynki. Szkoła była
(fot. Szymon Sokół)
oddalona od Domu Kultury o ładny kawałek drogi, w dodatku
niełatwo dawała się odnaleźć.
Pierwszym punktem programu był konkurs Kasi „Kasiopei” Chmiel i Agnieszki „Silvany”
Sylwanowicz z ekranizacji Władcy pierścieni. Konkurs – jak to zwykle u nich – ortodoksyjny: należało udzielać odpowiedzi wyłącznie według filmów; za popisanie się wiadomościami
z książki dostawało się ujemne punkty, więc trzeba było bardzo uważać.
19
Sławek (z zaniepokojeniem): Ale jak ktoś będzie miał minus jeden
punkt, to nie musi fundować organizatorom nagrody?...
Niektóre pytania były bardzo łatwe, a niektóre trudne – na przykład o maść konia, na którym Aragorn przyjechał do Edoras, wymienienie wszystkich rzeczy, którymi Bilbo częstował
Gandalfa albo wszystkich osób, które w filmie palą fajkę. Były też zadania sprawnościowe:
układanie Narsila ze szczątków oraz dopasowywanie ras do imion (na pociętych karteczkach).
Oczywiście nie wolno było ułożyć par „Ugluk – ork” czy też „Brego – człowiek”. W konkursie
udało mi się zająć III miejsce.
Kasia (czyta kolejne pytanie): Kto jest twoim ulubionym bohaterem filmu i dlaczego Boromir?
Kasia: Jak się nazywał Narsil po przekuciu?
Achika: Lemiesz.
Kasia: Dlaczego Faramir wypuścił Froda?
Uczestnik (wzruszając ramionami): A dlaczego nie?
Kasia: Odpowiedź prawidłowa.
Andrzej Pilipiuk pogrążony
w lekturze (fot. Szymon Sokół)
Po konkursie zdążyłam jeszcze na ostatnie dwadzieścia minut spotkania autorskiego z Ewą Białołęcką, a potem zostałam w tej samej sali
(tzw. Scena Na Piętrze – ciemna, duszna, obita czarnym aksamitem,
nastrojowo oświetlona kilkoma reflektorami) na prelekcji Andrzeja
Pilipiuka „Fantastyka katolicko-fundamentalistyczna”. Właściwszym
tytułem byłoby „antyunijna” lub wręcz „uniofobiczna”, bo książki, które
Andrzej nam streszczał, odczytując co smakowitsze fragmenty, sprowadzały się do straszenia Unią Europejską, gdzie, jak wiadomo, aborcja
i eutanazja są ulubionymi rozrywkami ludności, a w kościołach urządza się mecze bokserskie. Szczególnie zabawne były cytaty opisujące
poczynania agentów specjalnych o inteligencji na poziomie przeciętnego przedszkolaka.
Andrzej: Najbardziej podobał mi się opis, jak bohater skopiował tajną listę
agentów na dyskietkę w kształcie długopisu.
Ewa: Dali mi do przeczytania skrypt scenariusza filmu według Tkacza Iluzji.
Czytam: wieś, przy drodze bawi się dziecko. Drogą nadchodzi mężczyzna odziany w szarą OTOMANĘ...
O 18.00 zebraliśmy się w sali kinowej na oficjalne rozpoczęcie, a potem poszłam na prelekcję o symbolice w Spirited Away. Prowadząca ją dziewczyna pokazywała komputerowe slajdy z kadrami z filmu, objaśniając znaczenie imion lub szczegółów wyglądu występujących na
nich postaci. Większość tych rzeczy wiedziałam już z lektury Kawaii i od Doroty Żywno, ale
było bardzo fajnie. A na koniec w charakterze bonusa pokazała jeszcze animowany film The
Chubbchubbs – ten, który wykosił Katedrę z Oscara za krótkometrażową animację. Jeżeli nagroda Akademii Filmowej miała u mnie kiedykolwiek jakąkolwiek renomę (dawno to było...),
to właśnie nieodwołalnie straciła jej resztki, bo Katedra jest o kilka rzędów wielkości lepsza od
tego filmiku. Owszem, miły on i śmieszny, ale w kategoriach filmu fanowskiego, a nie dzieła artystycznego.
20
W piątek zaraz po śniadaniu popędziłyśmy z dziewczynami na prelekcję Grega Wiśniewskiego
„Dlaczego książki ze świata GW większość fanów uważa za beznadziejne”. Greg nie dojechał i prelekcję prowadził Artur Drzewiecki – była całkiem fajna, mimo jego monotonnego sposobu mówienia. Potem miała być prelekcja Tomka „Laisara” Frunia „Co naprawdę wynika z filmów Star
Wars”, ale została przesunięta na wieczór. Zresztą ja i tak musiałam iść do
szkoły na konkurs ze znajomości świata Ewy Białołęckiej pt. „W krainie kudłatych smoków”, który miałam prowadzić. Na konkurs przyszły tylko trzy
osoby, w tym sama Ewa, która startowała poza konkurencją. W połowie doszedł jeszcze któryś z braci Szklarskich, więc przynajmniej można było rozdzielić miejsca od I do III. Bardzo żałowałam, że z powodu braku drużyn
musiałam zrezygnować z przeprowadzenia egzaminu na Tkacza Iluzji, jednak pozostałe części konkursu odbyły się planowo. Najpierw był test wiedzy,
a potem egzaminy na Wędrowca, Obserwatora i Strażnika Słów. Najwięcej
punktów otrzymała oczywiście Ewa; pierwsze miejsce zajął Maciej Olczak,
syn Lecha.
Heyer – gość z NASA
Konkurs trwał dwie godziny; potem poszłam na prelekcję „Czy ilustra- Inge
– przygotowuje się do
torzy Tolkiena tworzą kicze czy arcydzieła”. Miała to być dyskusja, ale z pla- wykładu (fot. Szymon Sokół)
nowanych dyskutantów została tylko Kasia. W dodatku organizatorzy dopiero po pół godzinie
znaleźli przedłużacz, do którego można było podłączyć komputer. Jednak udało nam się obejrzeć wszystkie obrazki, które Kasia miała na płytce. Niektóre były bardzo ładne, a inne zadziwiały
śmiałymi wizjami Aragorna à la wczesny Robin Hood, Luthien w stroju haremowym i Boromira
w spódniczce i wikingopodobnym hełmie z rogami.
Kasia: Wśród zawodowców grasują straszliwi bracia Hildebrandt.
Po prelekcji poszłam z Ewą do restauracji zjeść i był to ostatni ciepły posiłek – nie licząc zup
z proszku – jaki było mi dane spożyć na tym konwencie. Po prostu nie było czasu. Przy okazji zahaczyłyśmy o konwentową wystawę grafiki w Bibliotece Miejskiej (bardzo nastrojowe ceglane mury
i łukowate sklepienia). Zwiedzałam ją w pośpiechu, bo bardzo chciałam zdążyć na prelekcję Ani
Brzezińskiej o wydawaniu książek. Udało mi się wysłuchać ostatnich 30 minut. Ania precyzyjnie
opisywała drogę, jaką w Runie przechodzi dzieło od maszynopisu do egzemplarza w księgarni.
Można się było dowiedzieć, jakie cuda czasami wyczynia drukarnia (strony do góry nogami, krzywo przycięte, itp) i na czym
dokładnie polegają obowiązki korektorki, która w Runie musi się
m.in. podpisać na każdej stronie sprawdzanej książki.
O godzinie 16.00 nakładały się na siebie trzy ciekawe prelekcje, w związku z czym żadnej nie zaliczyłam porządnie. Wpadłam
na chwilę posłuchać, jak Cezary Frąc mówi o tłumaczeniach
Tolkiena, potem poszłam na spotkanie z Mają L. Kossakowską
Ewa Białołęcka, Staszek Mąderek (co szybki
o
interesującym tytule „Czy anioły mogą być zbawione” – myślajest) i Kasia „Kasiopea” Chmiel
(fot. Michał Dagajew)
łam, że to będzie jakaś prelekcja, ale to było spotkanie autorskie,
więc po chwili stwierdziłam, że chyba nie dowiem się niczego nowego, czego bym już nie słyszała
na poprzednich spotkaniach. W związku z tym powlokłam się do szkoły i po obejrzeniu konwentowej księgarni, w której wszelakoż nie znalazłam nic ciekawego, zajrzałam na końcówkę prelekcji
Doroty Żywno o średniowiecznych bestiariuszach, bogato ilustrowaną slajdami. Pożałowałam, że
nie byłam na niej od początku.
21
Achika: A co się dzieje z aniołami-opiekunami państw w przypadku zmiany sytuacji politycznej? Na przykład jak z Czechosłowacji powstały Czechy
i Słowacja?
Jeremiasz: To akurat jest proste: jeżeli powstały Czechy i Słowacja, a było wolne
stanowisko opiekuna NRD...
Następnie w tej samej sali wysłuchałam prelekcji „Magia języka, język magii”, bardzo ciekawej. Dowiedziałam się o czterech poziomach magii (w kolejności rosnącej abstrakcji: przyległość, schemat, symbol, idea), o tym, że w starożytności nazwa Rzymu była utajniona ze
względów bezpieczeństwa i że Jakuci w tajdze często używają rosyjskich wyrazów na określenie
najpotrzebniejszych przedmiotów, licząc na to, że duchy nie znają rosyjskiego i tym samym nie
zorientują się, które rzeczy mogłyby zabrać lub złośliwie uszkodzić. Było również o tabu otaczającym imiona zmarłych w różnych kulturach, o „językach dla teściowej”, które powstały w plemionach, gdzie nie wolno wymawiać nawet poszczególnych sylab wchodzących w skład imion
rodziny męża/żony, o liczbie 17, a właściwie XVII, która dla Włochów jest pechowa i o tajnych
językach magii. Prelegentka urozmaicała wykład przezroczami, a nawet puściła nagrany na taśmę głos mnicha buddyjskiego, który uczy się prawidłowo czytać święte księgi.
„Mantry hinduskie to jest prawdziwy wyścig zbrojeń magicznych”.
Kolejnym ciekawym punktem programu był dwugodzinny, multimedialny konkurs Sławka
Graczyka i Darka Bielaka z filmowej sagi Gwiezdne wojny. Chłopcy niesamowicie dużo pracy
włożyli w jego przygotowanie. Były pytania z muzyki, rozpoznawanie miejsc na klatkach z filmu
(oczywiście miejsc typu „kawałek korytarza” albo „ trzy rury sterczące z sufitu”, nie jakichś tam
banalnych krajobrazów), a nawet kadry, w których coś zostało sprytnie zmienione lub dodane
i trzeba było powiedzieć, co. Było rozpoznawanie cieni różnych postaci rzucanych na ziemię
albo stop-klatki „Dlaczego Yoda ma taką minę” lub „Czego tak się boją ci oficerowie”. Wszyscy
bawili się doskonale.
Sławek: Do czego na Tatooine są używane banthy? Nie, nie bounty hunterzy,
tylko banthy.
Po konkursie pobrnęłam przez budowlane wertepy do szkoły na prelekcję „Fizjologia ras
wszelakich” – na sali głównie RPGowcy, średnia wieku jakieś 18 lat, prelegent niezbyt interesująco zaczął o budowie centaura, po kilku minutach więc się znudziłam i wróciłam do WOKu.
Trochę posiedziałam w pobliżu stolika z urną do głosowania na Zajdla, przy którym jak zwykle
koncentrowało się życie towarzyskie.
Greps konwentu:
Ela (pokazuje naklejkę z Zajdlem nalepioną na swoje okulary): Wiesz, co
to jest?
Achika: ??
Ela: Zajdliki w oczach!
Potem poszłam na górę, na prelekcję Romualda Pawlaka „Jak prawdziwe Średniowiecze
przerobić na literackie bajki”. Lubię Romka, bo o czym by nie opowiadał, robi to bardzo ciekawie. Okazało się, że oboje wielbimy Krzyżowców Zofii Kossak-Szczuckiej, ale nie zdążyłam
z nim porozmawiać na ten temat, bo już się zaczynał konkurs ze znajomości komiksów Janusza
Christy. Konkurs przygotowali Sławek z Darkiem, Ola Maciejewska-Graczyk liczyła punkty. Był
multimedialny i naprawdę bardzo fajny, z podziałem na kategorie trudnościowe lub rzeczowe
22
(osoba, miejsce, magia, zdarzenie, itp.). Utworzyłam z Ewą drużynę „Smoczyce” i zażarcie walczyłyśmy przeciwko drużynie „Obrońcy tytułu” (była jeszcze trzecia drużyna, „Muminki”, ale ci
nie byli groźni). Zajęłyśmy II miejsce, w dużej mierze dzięki pytaniom spadowym.
W wyniku udziału w konkursie nie poszłam na prelekcję „Bitwa o Endor – błędy militarne”
ani na tę przesuniętą prelekcję Tomka „Laisara” Frunia. Laisar rzucił pomysł, żeby na następnym
konwencie odtworzyć bitwę pod Endorem przy pomocy fanów trzymających modele statków
(chyba raczej tekturowe sylwetki, bo skąd wezmą tyle modeli). Jeżeli dojdzie do skutku, to może
być świetna zabawa.
W sobotę przeżyłam rozterkę, czy iść na prelekcję Ryśka „RAJa”
Jeziornego „Czy GW muszą koniecznie być czarno-białe” czy na konkurs ze znajomości fandomu. W końcu wybrałam to drugie, mając
nadzieję, że pytania będą typu „Kto w fandomie ma ksywkę PWC”
albo „Gdzie był Polcon dwa lata temu”. Tymczasem pytania, które
ułożyli PWC z Szamanem, były przepotwornie wręcz historyczne
i specjalistyczne. Przykłady: co oznacza skrót NBP (Nordcon Bez
Polconu), kiedy odbył się pierwszy Eurocon, w jakim fanzinie ukazało się opowiadanie Szczepkowskiego (czy też może Krzepkowskiego,
niewyraźnie słyszałam, a zresztą i tak chodziło o zamierzchłe lata 80te). Jedno z pytań brzmiało „Kto po konwentach jeździ z kapowniczKapłanki Grobowców Atuanu –
kiem”. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się śmiali, patrząc na mnie.
znakomite przedstawienie grupy ze
Przecież i tak wiadomo, że chodzi o Tadeusza Olszańskiego.
Słupska (fot. Michał Dagajew)
Po konkursie poszłam do konwentowego kina na Spirited Away,
ale mniej więcej w połowie musiałam wyjść, bo zaczynał się mój Konkurs Ogólnofantastyczny
Mało Sadystyczny. Przyszło nawet sporo osób – 4 drużyny, w tym Sławki z Darkiem jako „Deneb”
oraz silna ekipa pod wodzą Szymona Sokoła jako „42” (kto czytał Autostopem przez galaktykę, ten
wie dlaczego).
Pytania w konkursie dotyczyły znajomości książek, filmów i komiksów fantastycznych oraz
życia fandomu, i były raczej łatwe, bo nie chodziło mi o gnębienie uczestników, tylko o to, żeby
wszyscy się dobrze bawili. Dla podgrzania atmosfery niektóre pytania miały konkurencje dodatkowe: dla samurajów (można było podwoić lub stracić punkty uzyskane za to pytanie) i dla
kamikadze (można było podwoić lub stracić wszystkie zdobyte punkty). Drużyna Szymona,
która dzięki dużej wiedzy oraz pytaniom spadowym była na czołowej pozycji, w połowie konkursu wyzerowała się na pytaniu, w jakich latach i miastach odbył się w Polsce Eurocon (rąbnęli się tylko przy dacie Poznania), za to ekipa trzech nieznanych mi dziewczyn, której wcale
nie szło najlepiej, podwoiła sobie punkty na pytaniu o prawdziwe nazwisko Lorda Voldemorta
i w rezultacie zajęła I miejsce.
Konkurs musieliśmy dokańczać na korytarzu, bo z sali wyrzucili nas zniecierpliwieni uczestnicy konkursu muzyki filmowej. Po podliczeniu i sprawdzeniu punktów zapisałam nazwiska
zwycięzców i poszłam do sali obok, na prelekcję Ani Brzezińskiej o wiedźmach. Potem poszłam
na panel dyskusyjny „Warsztaty konwentorobów”. Dyskutantami byli Ela Gepfert, Szaman i Papier oraz prawie wszyscy obecni. Było bardzo fajnie i pouczająco, wszyscy mogli zgłaszać swoje
uwagi organizacyjne co do tego, jak się powinno konwenty przygotowywać. Została dokonana
swoista wiwisekcja na żywym ciele Polconu’03: nieobecnym organizatorom wypomniano brak
dbałości o przedstawianie prelegentów, dostarczanie im wody czy choćby pilnowanie tego, żeby
sala została otwarta na czas. Trzeba jednak przyznać, że z punktu widzenia zwykłych uczestników, elbląski Polcon wcale nie wyglądał aż tak źle.
23
Panel był przewidziany na dwie godziny, ja jednak po godzinie musiałam przejść do sąsiedniej sali, bo miałam tam prowadzić dyskusję „Czy wolno czerpać z dzieła JRRT”. Moja działalność ograniczyła się właściwie do powitania i przedstawienia dyskutantów (Anna „Nifrodel”
Adamczyk, Tadeusz A. Olszański i Michał Leśniewski), a potem ich pożegnania i podziękowania. Sądziłam, że panel będzie polegał na sprzeczaniu się, czy wolno pisać fanfiki osadzone
w świecie Śródziemia. Jednak uczestnicy mieli inne problemy, mianowicie drastyczne zmiany
zachodzące w angloamerykańskim prawie autorskim. Tadeusz stwierdził, że to idzie w kierunku
raczej prawa patentowego, z całkowicie i wyłącznie handlowym podejściem do dóbr kultury.
Tadeusz: ...nie chodzi o zyski ze sprzedaży filmów czy książek, tylko o gadżety.
Sprawa idzie o POTWORNE pieniądze...
Kasia: I potworne gadżety.
Wszyscy uczestnicy narzekali na Tolkien Estate i użalali się nad Anglikami, którzy nigdy nie
będą mogli przeczytać „Ostatniego władcy pierścienia” ani innych tego typu książek. Zresztą
podobno polski wydawca dostał już wezwanie do sądu – ktoś z sali rzucił, że powinniśmy szybko wykupić obie książki Jeśkowa i Pierumowa, bo wkrótce mogą stać się białymi krukami.
Spróbowałam skierować dyskusję na interesujący mnie tor, proponując chwilowe porzucenie tematyki prawniczej i pytając, jakie są uczucia obecnych co do twórczości fanów. Ku mojemu zdziwieniu, jakoś nikt nie zakrzyknął, że to szarganie świętości i że nie wolno. Tadeusz jednak stwierdził, że fanfiki są wtedy dozwolone, kiedy z szacunkiem traktują świat Tolkiena i coś
do niego wnoszą Jako przykład podał rosyjski fanfik „Czarna księga Ardy”, który, jak powiedział,
„wywraca na nice” historię Silmarillionu i w dodatku jest kiepsko napisany, ale autorkom chodziło o coś ważnego, a nie o niszczenie dla przyjemności niszczenia, jak Jeśkowowi. Na koniec
Tadeusz zapytał, kto z sali przyznaje się do popełnienia jakiegoś fanfika tolkienowskiego – połowa uczestników podniosła ręce, w tym sam Tadeusz (sic!).
Wraz z Kasią pozostałyśmy na sali i wzięłyśmy udział w prelekcji Grega Wiśniewskiego pod prowokacyjnym tytułem „Jedi
– szare eminencje Republiki?”. Greg się wiele nie naprelegował,
bo ciężar dyskusji natychmiast przejęła na siebie sala. Z wielkim
ogniem roztrząsaliśmy organizacyjne zagadnienia Zakonu: czy
kanclerz Senatu ma prawo ich posyłać na misje czy tylko grzecznie prosić o pomoc, czy i przed kim składają raporty i rozliczają
się z podejmowanych działań, w jakim stopniu Zakon Jedi mógł Bracia Kuleszowie i jeden z ich modeli – Sokół
Milenium(fot. Michał Dagajew)
się zmienić na przestrzeni kilku tysięcy lat swojego istnienia,
i tak dalej. Bardzo nam się fajnie gadało. Ja zacytowałam teorię Marcina „Indiany” Wacińskiego
o Templariuszach (komandorie na różnych planetach, cywilni ludzie pomagający zakonowi, itp.),
która Gregowi bardzo przypadła do gustu, bo, jak się okazało, miał podobną.
Po upływie godziny do sali znów powrócił temat tolkienowski, sformułowany jeszcze bardziej prowokacyjnie: „Czy postaci u JRRT są rzeczywiście czarno-białe i papierowe”. W dyskusji
mieli brać udział Tadeusz, Nifrodel i PWC. W trakcie przerwy na wietrzenie sali wzięłam sobie
kilka przecudnej urody zdjęć galaktyk i mgławic z teleskopu Hubble’a, przywiezionych przez
panią Inge Heyer, które w tym właśnie celu były wyłożone na stoliku w holu. Po drodze postanowiłam zajrzeć do ciemnej sali teatralnej na spotkanie autorskie z Andrzejem Ziemiańskim,
którego pierwotnie nie było w planie. Wśliznęłam się więc w rozświetlony dwoma reflektorami
mrok, gdzie na rzędach krzeseł siedziały tłumy fanów, a gdzieś daleko w głębi Andrzej i prowadząca spotkanie Klaudia Heintze zwana Foką. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że w tajemniczy sposób znikła amfiteatralność widowni, a układ sali jest odwrócony – poprzednio prelegen24
ci siedzieli przy samym wejściu, a nie w głębi. Potem dowiedziałam się, że to na skutek przedstawienia „Kapłanka grobowców Atuanu”, które odbywało się w tej sali poprzedniego dnia.
Rozmowa toczyła się wokół Achai. Foka powiedziała, że przeczyta fragment, który według niej doskonale ilustruje niesamowite pomysły autora na
różne rozwiązania psychologiczne. Fragment opowiadał o tym, jak to szesnastoletnia Achaja ucieka z kamieniołomu z kajdanami na nogach i terroryzuje
kowala, żeby ją rozkuł. Konkretnie wyglądało to tak, że napadła go w kuźni,
przykładając nóż do szyi, a on się nie wyrywał, bo wyczuł, że „była silniejsza
od niego”. W tym momencie parsknęłam głośno a ironicznie. Foka czytała
dalej, jak to bohaterka w trakcie rozkuwania trzyma kowala za klejnoty rodowe, twierdząc, że „nawet jak mi zmiażdżysz kostkę, to zdążę ci to urwać”. No
jasne, wszyscy wiedzą, że kastracji najłatwiej dokonuje się mając świeżo rozwaloną młotem nogę. Na koniec kowal powiesił się, żeby dziewczyna nie zaAndrzej Ziemiański
biła jego żony i dzieci dla zatarcia śladów. Foka bardzo zachwycała się takim
(fot. Michał Dagajew)
rozwiązaniem, a ja łamałam ręce nad czytelnikami, którzy dają sobie wmówić, że szesnastolatka, nawet po dwuletnim machaniu kilofem w kamieniołomach, przewyższa
siłą fizyczną faceta, który machał młotem lat co najmniej dwadzieścia. Ech, ten Andrzej... Miałam
wielką ochotę wytknąć idiotyzm tego pomysłu, ale nie odważyłam się zabrać głosu. bo bałam się,
że obecni na sali fani Andrzeja mnie zlinczują...
Potem zaczęli coś mówić o różnych rodzajach broni – Andrzej z przekonaniem tłumaczył,
że bardzo dobrą obroną przed atakiem mieczem jest złapanie go za ostrze, a ludzie nie czynią
tak tylko dlatego, że mają głupie, instynktowne opory. W końcu wróciłam do właściwej sali,
gdzie, jak się zdaje, dyskutanci skończyli właśnie sprzeczać się o czarno-białość postaci Tolkiena
i zaczęli o papierowość. PWC stał na stanowisku, że są papierowe; trochę wyglądało to, jakby
czynił tak z czystej przekory wobec Tadeusza, ponieważ zaprzeczał każdemu jego zdaniu. Oliwy
do ognia dolewał siedzący obok PWCa i broniący go Paweł Pluta.
Paweł: Ale robot, który złamie trzy prawa robotyki, jest wyłączany, bo się zepsuł.
I tak właśnie został wyłączony Boromir pod Amon Hen.
PWC (do Tadeusza i Nifrodel): Jak wy ustalicie poglądy, to ja wtedy mogę dyskutować ze zwycięzcą.
Laisar (wskazuje na Pawła Plutę i Marka Gumkowskiego): Kiedy tak patrzę na
nich, to myślę sobie...
Achika (wpadając mu w słowo): Chłopcy, przestańcie, bo źle się bawicie – dla was
jest to igraszką, nam idzie o życie!
O 19.00 poszliśmy wszyscy do sali kinowej na oficjalne zakończenie Polconu. Rozdanie Zajdli
przygotowane było pięknie, jak gala Oscarowa. Po bokach sceny stały dwie dwumetrowe, złociste kopie statuetek, wykonane z kartonowych pudeł, co nadawało im mocno kubistyczny wygląd.
Byłam pełna podziwu z powodu ogromu pracy, które w nie włożono. Rozległy się fanfary i na
ekranie kinowym po kolei ukazały się ładnie zrobione komputerowe slajdy przedstawiające zdjęcia nominowanych autorów i tytułu utworów wraz ze skanami okładek. Lech Olczak jak zwykle
odczytał, ile głosów ważnych i nieważnych oddano, a potem pani Jadwiga Zajdel wzięła dyplomy
w czerwonych okładkach i wyczytała nazwiska zwycięzców. W tym roku tryumfowali Andrzeje.
W kategorii powieść nagrodę dostał Sapkowski za Narrenturm, w kategorii opowiadanie swoją
długo wyczekiwaną statuetkę otrzymał Pilipiuk za Kuzynki. Sala zareagowała wielkimi brawami,
część osób wstała. Nagrodę odebrała jego narzeczona Kasia Motyka, znana bardziej jako Ellen,
25
ponieważ Andrzej miał wesele w rodzinie i musiał wyjechać. Przekazał jednak swoje podziękowania przez telefon
komórkowy przytknięty do mikrofonu.
AS (schodząc ze sceny): Niech ryczy z bólu
ranny łosoś.
Po zakończeniu zapakowaliśmy się z Fruniami i Pawłem
w taksówkę i pojechaliśmy do naszej bursy, na imprezę ŚKFową, którą swą obecnością uświetniła pani Jadwiga
Od prawej: Kasia „Ellen” Motyka (z nagrodą
Andrzeja Pilipiuka), Jadwiga Zajdel i Andrzej Zajdel. Z bliska okazała się niepomiernie uroczą osobą (co
Sapkowski (ze swoją nagrodą)
zresztą było widać również z daleka). Wraz z Elą i chłopaka(fot. Szymon Sokół)
mi ustawiliśmy kwadratowe stoliki w świetlicy w jeden długi
stół, i podaliśmy chrupki, słone paluszki i napoje gazowane z ostrzegawczym napisem na etykietce: „Zawiera sok!”. Na początku było nas dosłownie kilkoro; po dwóch godzinach dołączyli
ludzie, którzy byli w kinie na Equilibrium i rozgorzało kilka interesujących dyskusji.
Achika: To dzięki Eli jestem w fandomie. Jak przyjechałam w 1997 do
Katowic z rysunkami na Polcon, to mnie tak serdecznie przyjęli, kilka Miesięczników mi od razu dali...
Laisar: Pierwsza działka za darmo.
Ela (wygląda przez okno w mrok): Zaraz będziemy mieli gościa: idzie Kasia.
Ktoś1: Jaka Kasia?
Ktoś2: Przyszła żona Pilipiuka.
Ktoś3: Czyja żona przyszła??
Ela: Pijemy na cześć Andrzeja Kowalskiego, który jest fundatorem.
Sprzedaliśmy jego akredytację.
Silvana (opowiada o czytaniu Tolkiena przez prawdziwego aktora): To był
starszy pan, w czarnym płaszczu...
Achika: Znaczy, satanista.
Silvana (spojrzenie pełne dezaprobaty): ...przyszedł, zapalił trzy świeczki...
Sławek (nachylając się do ucha Achiki): Miałaś rację, satanista.
Silvana: Miał szarą teczkę...
Darek: Bordową!!
Achika: Uwielbiam, jak świadkowie się plączą w zeznaniach.
Kasia: Silvana to jest skowronek całodobowy.
Luthien Tinuviel ----> Lucia Kląskawka (w tłumaczeniu z polskiego na łoziński)
W niedzielę udało nam się bez problemu spakować i zdążyć na 10.00 na prelekcję Kasi
i Silvany o Dwóch wieżach. Były na nią przeznaczone aż dwie godziny, więc dziewczyny najpierw dokładnie opowiedziały, co zostało dodane w edycji specjalnej (to też było tematem
prelekcji, tylko nie zmieściło się w tytule), a potem zaczęły rozważać, co i dlaczego pozmieniał
w TTT Jackson względem książki. Pomimo tego, że wszystkie te rzeczy zdążyłyśmy już obgadać po tysiąc razy, słuchało mi się bardzo przyjemnie.
26
Kasia: Film powinien mieć podtytuł: „Dwie wieże – Czekamy-Na-RozszerzonąWersję”.
Silvana: W tej scenie po raz pierwszy widzimy Gimlego bez hełmu.
Achika: Matki zasłaniają oczy dzieciom.
Kasia: W edycji specjalnej okazało się, że Keleborn potrafi mówić.
Kasia: Chyba nikomu się nie podobała kinowa wersja Galadrieli.
Achika: Bo to zła kobieta była.
Kasia: Faramir filmowy nazywany jest na sieci „Far-from-the-book-amir”.
Kasia: Są takie sceny, gdzie Aragorn skacze z muru na tłum orków z włóczniami. Od Dziedzica Isildura oczekiwałabym bardziej rozsądnej gospodarki
własną osobą.
Silvana (o Arwenie): Na fioletową firankę spuśćmy firankę milczenia.
Silvana: Bo z Jacksonem to nigdy nic nie wiadomo. Jak z pszczołami.
Kasia: Zwiastun filmu wyglądał tak: szarża-szarża-szarża-Denethor. Szarża-szarża-szarża-Gollum.
Achika: Przeszarżowali.
Kolejne dwie godziny zajęła prelekcja Sławka Graczyka o ekonomii w świecie Gwiezdnych
wojen, która przerodziła się w dyskusję. Dyskutantów było w sumie niezbyt wielu, bo to była
ostatnia prelekcja tego dnia (no, właściwie to jeszcze potem było przewidziane spotkanie z Ligą
Pytań Tolkienowskich, ale nie wiem, czy się odbyło), ale gadaliśmy sobie upojnie, głównie na
temat, z jakich źródeł może być finansowany Zakon Jedi (z jakichś powodów część dyskutantów
upierała się, że z budżetu Republiki, chociaż tłumaczyłam im, że to by groziło zbytnim uzależnieniem), czy Jedi mogą zajmować się pracą zarobkową (teoretycznie byliby cenni w różnych
negocjacjach handlowych, ze względu na umiejętność wykrywania fałszu lub złych intencji,
i wcale nie musieliby się angażować po żadnej ze stron, po prostu służyliby jako żywy „wykrywacz kłamstwa”, ale w końcu doszliśmy do wniosku, że było ich zbyt mało, żeby się dawać wynajmować do takich celów), czy mogą w razie konieczności dokonywać np. rekwizycji pojazdów
i kto za to płaci.
Frunie (zbierają się do wyjścia).
Darek: Evacuate??! In your moment of triumph?!?
Polcon’03 był moim zdaniem konwentem bardzo udanym, choć okupionym tytanicznym
chyba wysiłkiem woli i sił nielicznych (zbyt nielicznych) organizatorów. Zawiedli gżdacze; również brak tradycyjnego greenroomu dawał się niektórym we znaki. Jednak program był wręcz
fantastyczny, a możliwość spotkania wszystkich znajomych z fandomu jak zwykle przyjemna.
Aż szkoda, że następny Polcon dopiero za rok...
Agnieszka „Achika” Szady
Co: Polcon 2003
Gdzie: Centrum Kultury i Współpracy Międzynarodowej „Światowid”, Elbląg
Kiedy: 21–24 sierpnia 2003 r.
27
Zapowiedzi
SPOTKANIE Z FANTASTYK¹
15 listopada (sobota) w Domu Kultury „Szopienice” (Katowice, ul. Hallera 28) odbędzie się kolejna edycja imprezy „Spotkanie z Fantastyką”. W programie planujemy:
prelekcje Iwony Surmik, spotkanie z Andrzejem Pilipiukiem i Ignacym Trzewiczkiem;
dwa filmy kinowe (wstępnie W krainie bogów oraz Equilibrium), trailery i inne bajery,
małą sesję tolkienowską, konkursy, LARP i może coś jeszcze.
Jednodniowy konwent rozpoczniemy o godzinie 10.00 i zakończymy około 18-tej.
wstęp 10 zł (członkowie klubu – 5 zł)
ZJAZD KORESPONDENTÓW
Zaraz po spotkaniu, członków korespondentów zapraszamy na jesienny Zjazd do
siedziby Klubu.
IMLADRIS VII
Galicyjska Gildia Fanów Fantastyki [http://www.ggff.rpg.pl] zaprasza na IMLADRIS VII
– Krakowski Weekend z Fantastyką: „Miasto, Para, Maszyna”. W tym roku niepodzielnie króluje
klimat steampunk, dlatego też przygotujcie się na niecodzienne atrakcje: parowe igrce, ekskluzywny lot zeppelinem, ruchome obrazy wyświetlane za pomocą Witaskopu Edisona i inne,
nowoczesne wynalazki Ery Pary.
Termin: 24–26 października 2003 r.
Miejsce: Zespół Szkół nr 10 im. Św. Mikołaja przy ul. Lubomirskiego 21 w Krakowie
Koszt: akredytacja 36 zł; dla Mistrzów Gry 6 zł zniżki (po przeprowadzeniu min. 6 godz. sesji)
Program: wiele różnorodnych prelekcji i aż 21 konkursów oraz LARPy tworzone przez najlepsze ekipy w Polsce; będą też sesje RPG prowadzone przez znanych i lubianych MG;
nie zabraknie spotkań z pisarzami oraz innymi osobistościami świata fantastyki; planowane jest także kilka bloków tematycznych – m.in. dla miłośników Japonii i L5K,
blok filmu amatorskiego, spotkanie z grupą Quest, tajemnicze pokazy filmowe i wiele
innych wydarzeń oraz niespodzianek; pokaz filmów amatorskich, sklep Nostromo,
księgarnie i masa dobrej zabawy.
Goście: Jacek Dukaj, Anna Dymna, Jacek Komuda, Staszek Mąderek, Andrzej Pilipiuk.
Dodatkowo w ramach akredytacji, dodajemy jedna godzinę konwentu gratis! W niedzielę nastepuje zmiana czasu na zimowy i cofamy zegarki o godzinę do tyłu. Jak widzicie, pamietamy
o wszystkim.
Informacje: http://imladris.prv.pl.
Zapraszamy
Organizatorzy
28
FESTIWAL BRYTYJSKI UK21 W £ODZI
W dniach 22-26 października w Łodzi odbędzie się Festiwal Brytyjski UK21 organizowany
przez British Council i Ambasadę Brytyjską w Polsce. W trakcie trwania festiwalu zaplanowano szereg imprez kulturanych, a także spotkania naukowe, warsztaty, m.in. związane z obchodami 50 rocznicy odkrycia DNA.
Przez cały czas trwania festiwalu UK21 w kinie Charlie (ul.Piotrkowska 203/205) można
będzie oglądać fotografie z ostatniej wizyty reżysera Davida Lyncha w Łodzi, wykonane przez
Wojciecha Szulca z Fundacji TUMULT z Torunia - Lynch w Łodzi.
Ważną część festiwalu UK21 stanowi fantastyka. Projekt Imagine This ma na celu przybliżyć tą tematykę. W związku z tym odbędzie się dwudniowy maraton filmowy „Fantastyczny
Weekend” w kinie Charlie, w dniach 25-26 października. Będzie to przegląd najlepszych
brytyjskich obrazów z gatunku fantastyki, m.in.: Frankenstein, Brazil, Przygody Barona
Munchhausena, Orlando i Bandyci Czasu.
Dla wielbicieli komiksu Festiwal Brytyjski UK21 będzie niepowtarzalną okazją spotkania się z twórcami komiksów z Wielkiej Brytanii. Będą nimi: Pat Mills i Clint Langley, znani
z serii komiksowej Slaine, oraz twórcy internetowego magazynu komiksowego Borderline
(http://borderlinemagazine.co.uk) – Phil Hall i Martin Shipp.
Więcej informacji na temat poszczególnych wydarzeń można znaleźć na stronie
http://britishcouncil.pl
FALKON
Lubelskie Stowarzyszenie Fantastyki „Cytadela Syriusza” wszystkich fantastów serdecznie
zaprasza na czwartą edycję Fantastycznego Ataku Lublina czyli konwentu FALKON. W ramach
Falkonu 2003 odbędzię się również Forum Ściany Wschodniej. Na miejscu znajdować się będzie
świetnie wyposażona księgarnia konwentowa i sklepik konwentowy.
Termin: 21–23 listopada 2003
Miejsce: Liceum Ogólnokształcącym nr IV im. Stefanii Sempołowskiej przy ul. Szkolnej 4
w Lublinie
Koszt: wejściówka trzydniowa – 25 zł,
na piątek – 15 zł,
na sobotę – 20 zł,
na niedzielę – 10 zł;
zniżki: dla grup zorganizowanych (drużyny pierścienia lub Nazgule) – 20 zł,
dla akredytowanych MG - 15 zł.
Noclegi: w salach zbiorowych na terenie szkoły – bezpłatnie; dla chętnych hotel (25 zł/noc)
– informacje na stronie konwentu
Program: został wpisany w bloki programowe: spotkania z pisarzami, wydawcami i redakcjami
czasopism, fanatstyczne prelekcje popularno-naukowe, prelekcje rpgowe. Konkursy
i koń-kursy, kultura japońska – M&A, filmy, turnieje - M:tG, LotR, WFB, W40000,
ogólnokulturowy - koncerty muzyki rockowej, przedstawienie teatralne, pokazy
iluzjonistyczne, pokazy walki; ponadto bez przerwy będą odbywać się sesje gier
fabularnych, rozgrywki karcianek i bitewniaków
Informacje: http://www.falkon.prv.pl
ZAPRASZAMY!!!
29
Sceny z ¿ycia smoków
odc. 21
ROK Z PHANTOM PRESSEM
Właściwie niedokładnie rok, ale to zależy jak patrzeć. Biuro warszawskie funkcjonowało mniej niż rok, ja sam byłem u nich zatrudniony przez kilkanaście miesięcy. Średnio wychodzi około roku.
A było tak: wczesną jesienią 1991 r., kiedy wiadomo już było, że
„Alfa” po pierwsze nie będzie prywatyzowana w ten sposób, jak to planował dyrektor Wysokiński (który w związku z tym odszedł z firmy),
po drugie zaś, na skutek trudności płatniczych zaczęły przepadać zagraniczne umowy wydawnicze, uświadomiłem sobie, że należy zadać
sobie pytanie – co dalej? Odpowiedź niejako pojawiła się sama, w postaci wizyty trzech przedstawicieli dyrekcji wydawnictwa Phantom
Press International z Gdańska.
W czasie rozmowy okazało się, że Phantom Press (o którym do tej pory słyszałem bardzo
niewiele) odkupił od agentów zagranicznych większość umów wydawniczych uprzednio podpisanych przez „Alfę”, które jednak straciły ważność ze względu na brak wpłaty obowiązkowej
zaliczki. Jednocześnie przedstawiciele wydawnictwa zaproponowali mi przejście do Phantom
Pressu i dalszą opiekę nad tymi umowami, które w przeważającej większości należały do serii
wydawanych przez moją działkę, czyli Beta Books.
Oczywiście, nie wchodziła w grę moja przeprowadzka do Gdańska: kierownictwo Phantom
Pressu zamierzało rozszerzyć działalność poprzez stworzenie w Warszawie biura, dzięki któremu chciało spenetrować miejscowe środowisko tłumaczy i redaktorów, mnie natomiast zaproponowano stanowisko kierownika biura. Do tej pory Phantom Press miał w Warszawie tylko
niewielkie biuro handlowe.
Nie namyślałem się zbyt długo. Co prawda, wiedziałem, jakie będą reakcje moich koleżanek i kolegów z „Alfy”, niemniej jednak uważałem, że lojalność obowiązuje mnie także wobec
współpracowników wydawnictwa, a w szczególności tłumaczy, którym zlecono przekłady tytułów objętych nieważnymi już umowami. Phantom Press zaś chciał przejąć nie tylko same
umowy wydawnicze, ale (odpłatnie) gotowe już lub przygotowywane maszynopisy przekładów,
które „Alfa” zdążyła zlecić przed anulowaniem stosownych umów zagranicznych. W ten sposób
nie istniała groźba, że maszynopisy te staną się bezwartościowe, a tłumacze zostaną tylko z niewielką zaliczką. Wydawało się, że sytuacja powinna zadowalać wszystkie strony.
Okazało się, że jest inaczej. Nowy dyrektor „Alfy” utrudniał mi odejście, jak mógł. Odmówił
podpisania rozwiązania umowy o pracę za porozumieniem stron. A kiedy powiedziałem, że i
tak nie będę przychodził do „Alfy” (co groziło zwolnieniem dyscyplinarnym), przetrzymał mnie
przez cały okres wypowiedzenia, czyli do końca grudnia 1991 roku.
Jednocześnie, mimo zawarcia porozumienia o przejęciu maszynopisów tłumaczeń, współpraca tu też nie przebiegała najlepiej. Samo przygotowanie listy gotowych tekstów i ustalenie
odpłatności trwało kilka tygodni, podobnie odbiór maszynopisów, a wszystko w atmosferze
mniej lub bardziej skrywanej wrogości niektórych pracowników „Alfy”. Nie wszystkich zresztą
– wielu rozumiało motywy mojej decyzji oraz powody utraty umów wydawniczych.
30
Biuro warszawskie Phantom Pressu mieściło się w Alejach Jerozolimskich w domu stykającym się obecnie z budynkiem tzw. FIM Tower. Phantom Press był podnajemcą lokalu wynajmowanego od osoby prywatnej przez inną spółkę, która pod koniec lat osiemdziesiątych wydawała
gazetkę pod wszystko mówiącym tytułem „Seksrety”. Pisemko to, wydawane na zwykłym gazetowym papierze, nie mogło konkurować z pojawiającymi się już wówczas wydawnictwami typu
„Cats”, toteż upadło, a wydawca podnajął lokal Phantom Pressowi, zastrzegając wszakże, aby nie
zdejmować tabliczki z nazwą spółki, jego umowa najmu przewidywała bowiem, że nie wolno
mu podnająć całości lokalu. W ten sposób stworzono pozory, że mieści się on tam nadal.
Wspominam o tym tak szczegółowo, bo wyszło z tego zabawne zdarzenie. Otóż któregoś
dnia właściciel lokalu zjawił się po urzędowe listy, które czasem do niego przychodziły pod ten
adres, i doszedł do wniosku, że najemca lokalu złamał umowę, która wobec tego winna być
anulowana. Napisał więc stosowny list, który u mnie zostawił. Ponieważ ja tu nie byłem stroną,
przekazałem sprawę do najemcy, a ten zorganizował spotkanie z udziałem jednego ze wspólników, którym okazał się ówczesny poseł z ramienia obecnie nie istniejącej partii. Na to spotkanie
przyszedł właściciel lokalu, który z wyraźnie pobladłą twarzą poprosił o zwrot tamtego listu,
mówiąc, że jest on nieaktualny, po czym wyszedł. A ja zadumałem się nad tym, w jaki sposób
załatwia się pewne sprawy...
Moja praca w Phantom Pressie nie miała akurat wiele wspólnego z fantastyką; tym zajmowała się redakcja w Gdańsku, a redaktorem odpowiedzialnym był Jacek Foromański, laureat
Śląkfy zresztą. Plany wydawnicze były obfite, choć poziom nierówny. Obok niewątpliwych sukcesów zdarzały się i pomyłki, takie jak seria horrorów Guya Smitha, za które niejednokrotnie
zbierałem cięgi na krajowych konwentach, mimo że nie miałem z nimi nic wspólnego. Nie był to
zresztą jedyny wyczyn Phantom Pressu; legendarna wręcz była zła jakość przekładów, za którą
wydawnictwo dostało inną nagrodę ŚKF, a mianowicie Złotego Meteora. Miało się to zmienić
wraz z powstaniem biura w Warszawie.
Nie zdążyło. Udało mi się tylko zlecić wykonanie znacznej liczby przekładów do serii romansowej, gdy w połowie roku 1992 okazało się, że wydawnictwo przeżywa trudności. Zbyt
duże nakłady spowodowały zamrożenie środków potrzebnych na druk nowych tytułów – a że
Phantom Press drukował głównie w Anglii, a tam niezbyt długo cackają się z dłużnikami, nagle
okazało się, że nowych tytułów brak. Szybkie przeniesienie produkcji do kraju spowodowało
obniżenie jakości i efekt śnieżnej kuli– sprzedaż spadała coraz bardziej... I w końcu, w celu obniżenia kosztów, postanowiono zamknąć biuro w Warszawie.
Dostałem polecenie zwolnienia personelu, sam jednak miałem pozostać jako specjalista
od umów zagranicznych. Zaowocowała tu wieloletnia znajomość z agentami, którzy mieli do
mnie większe zaufanie niż do nowego wydawcy, który już przeżywa trudności. Tym bardziej, że
i ten wydawca coraz mniej regularnie płacił zaliczki za umowy zagraniczne, a tego żaden agent
nie lubi. I to stało się pretekstem do zwolnienia również mnie, w pierwszych miesiącach 1993
roku.
Przekazano mi listę kilkudziesięciu tytułów, których termin wydania Phantom Press
chciał renegocjować. Ponieważ jednak zaliczki nie wpłynęły, umowy te były faktycznie nieważne i agent, nauczony złym doświadczeniem „Alfy”, przekazał je komuś innemu. Dyrektor
Phantom Pressu się wściekł i kazał mi napisać podanie o zwolnienie w trybie porozumienia
stron. Podpisałem je tym chętniej, że już od pewnego czasu istniało wydawnictwo „Alkazar”, w
którym byłem udziałowcem, przewidując taki ostatecznie koniec mojej współpracy z Phantom
Pressem.
Choć nie była ona zbyt owocna, wspominam ją z satysfakcją. Zadebiutowało u mnie wielu obecnie aktywnych tłumaczy, a mimo ciągłych trudności z wyegzekwowaniem pieniędzy na
31
honoraria z Gdańska, udało mi się rozliczyć ze zdecydowaną większością z nich. Niektórych
musiałem jednak odsyłać do Gdańska, co i tak niewiele dawało, bo wkrótce po moim odejściu
Phantom Press zwolnił kolejnych pracowników, a w końcu ogłosił upadłość.
W następnym odcinku o wspomnianym już Wydawnictwie „Alkazar”.
Wiktor Bukato
Premiery wrzeœnia i paŸdziernika
Kino
Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły. Reż. Gore Verbinsky; obs. Geoffrey Rush, Johnny Depp, Orlando
Bloom, Keira Knightley. USA 2003. [05.09]
Karaiby, XVIII wiek. Kapitan Barbossa kradnie piracki statek kapitana Jacka Sparrowa, Czarną Perłę, a następnie atakuje miasto Port Royal i porywa córkę gubernatora, Elizabeth Swann. Sparrow zawiera sojusz z przyjacielem z dzieciństwa Elizabeth, Willem Turnerem.
Na pokładzie najszybszego okrętu brytyjskiej floty,
Łapacza, obaj wyruszają w pościg. Ich z kolei goni na
statku Nieustraszony narzeczony Elizabeth – komandor
Norrington. Barbossa zmierza na tajemniczą wyspę Isla de
Muerte, gdzie dojdzie do ostatecznej rozgrywki. Okazuje
się, że Barbossa i jego ludzie po zachodzie słońca przekształcają się w armię żywych szkieletów. Związane jest to
z klątwą, ciążącą na ukrytym skarbie.
Stara baśń. Kiedy słońce było bogiem. Reż. Jerzy Hoffman;
Michał Żebrowski, Marina Aleksandrowa, Bogdan Stupka, Małgorzata Foremniak, Daniel Olbrychski, Jerzy Trela, Anna Dymna. Polska 2003. [19.09]
Akcja filmu Stara baśń: Kiedy słońce było bogiem rozgrywa się w IX wieku, sto lat przed przyjęciem chrztu przez
Polskę. W nadgoplańskim kraju rządy sprawuje „krwawy
książę” Popiel, który – aby zapewnić sukcesję synowi – morduje cały swój ród. Jego zbrodnie wywołują bunt kmieci.
Ziemek, młody myśliwy i wojownik, zakochany w córce
kmiecia Wisza, pięknej Dziwie, nie chce pogodzić się z wolą ojca dziewczyny, który przeznaczył ją bogom i oddał do
chramu Świętowita. Postanawia walczyć o swą ukochaną.
W operowaniu rytmem, w komponowaniu obrazu z muzyką, osiąga on efekty niebywałe i fascynująco piękne. Na
wstępie widzimy obraz natury jakby sprzed pojawienia się
człowieka. Pierwsze sekwencje przypominają pierwsze dni
stworzenia: mrok i światło; niebo, skały, woda – przyroda
nieludzka, nieożywiona ukazana jest jako twór pulsujący
życiem, nieustanie zmieniający się, celowy. Przyspieszone
zdjęcia wydobywają efekt dążenia ku formie z samego ruchu cieni modelujących góry. Tak pędząc, „przeskakujemy” miliony lat. Pojawia się przyroda. Człowiek. A stąd już
krok do cywilizacji miasta-molocha. Cywilizacja ukazana
jest jako konkurentka natury. Filmowane w przyspieszonym tempie potoki ludzi, wyrzucane przez ruchome schody, kojarzą się z wodospadami. Nowoczesne miasto tworzy rodzaj supernatury, atrapy przysłaniającej pierwotny
kształt świata. [...].
Powaqqatsi. Reż. Godfrey Reggio. USA 1988. [10.10]
Film powstał na fali sukcesu poprzedniego dzieła duetu Reggio–Glass, Koyaanisqatsi. Poszukując intrygujących
obrazów do Powaqqatsi, reżyser przejechał Azję, Afrykę
i Amerykę Południową. Film składa się z dwóch części.
W pierwszej Reggio przedstawia nietknięty zachodnią cywilizacją świat. W części drugiej zderza go z powstającymi
wielkimi aglomeracjami Azji i Ameryki Południowej, napływającą kulturą konsumpcyjną, telewizją, zanieczyszczeniami i slumsami.
Ciśnienie. Reż. David N. Twohy; obs. Matt Davis, Bruce
Greenwood, Olivia Williams. USA 2002. [26.09]
Załoga okrętu podwodnego zwiększa liczebność po
brawurowej akcji ratunkowej okrętu-szpitala. Wraz z rozbitkami na pokład trafiają halucynacje, lęk i... tajemnica.
Tristan i Izolda (animowany). Reż. Thierry Schiel.
Luksemburg/Francja 2001. [17.10]
W magicznym świecie odważny kawaler Tristan i piękna księżniczka Izolda zakochują się w sobie od pierwszego
wejrzenia. Jednak demoniczne spiski zazdrosnego Barona
Ganelona zagrażają ich miłości. Dzięki pomocy zaczarowanych przyjaciół – leśnego duszka Puka i czarodziejki
Teazle, nasi bohaterowie wbrew przeciwnościom losu zwyciężą. Na cóż zdadzą się smoki i giganci, kiedy w grę wchodzi prawdziwa miłość...
Koyaanisqatsi. Reż. Godfrey Reggio. USA 1983. [10.10]
Wyrządzilibyśmy krzywdę temu niezwykłemu filmowi,
gdybyśmy potraktowali go wyłącznie jako raport o wynaturzeniach cywilizacji. Mamy do czynienia z utworem
poetyckim, a nie publicystycznym; z unikalną we współczesnej sztuce próbą sportretowania całości świata, tak
jak to robili dawni poeci i malarze. Wizja, jaką stworzył
Godfrey Reggio, jest świadomym dziełem sztuki filmowej.
Liga niezwykłych dżentelmenów. Reż. Stephen Norrington; obs. Sean Connery, Stuart Townsend, Peta Wilson,
Shane West. USA 2003. [24.10]
Bohaterami opowieści są słynni bohaterowie książek
z końca XIX wieku m.in.: kapitan Nemo, Tom Sawyer, Dorian Gray, doktor Jekyll i Allan Quartermain, którzy otrzymają od królowej Wiktorii niezwykle niebezpieczne zadanie. Będą musieli złapać groźnego i szalonego przestępcę.
32
Naqoyqatsi. Reż. Godfrey Reggio. USA 2002. [24.10]
Trzecia część kultowej, uznanej przez krytyków trylogii
Godfreya Reggio i Philipa Glassa. Po Koyaanisqatsi (film
zdobył nagrodę Los Angeles Film Critics Association), pokazującym szaleństwo świata i Powaqqatsi, ukazującym
życie w transformacji, powstała trzecia część: Naqoyqatsi
– świat w stanie wojny. Naqoyqatsi wykorzystuje oszałamiające wiązki obrazów oraz technikę by zaprezentować
piękny i poruszający obraz rozwoju relacji ludzi z natura
i technologia.
Teściowa Georga – Beatrice Stanhope – nie ma zamiaru pozwolić swojej córce i wnukowi na życie w dżungli.
Knuje więc i intryguje. Dogaduje się z byłym narzeczonym Urszuli – Lylem, i razem poddają dziewczynę hipnozie, nakłaniając ją do porzucenia George’a. Chcą także
zniszczyć ich piękna dżunglę. Wszystkie liany prowadzą
do Las Vegas, toteż George i jego zwierzęcy przyjaciele
muszą pospiesznie uratować Urszulę i wrócić do dżungli
zanim, Lyle i jego buldożery zdążą dokonać nieodwracalnych spustoszeń.
Zjadacz grzechów. Reż. Brian Helgeland, obs. Heath
Ledger, Mark Addy, Shannyn Sossamon, Seeta Indrani.
USA 2003. [31.10]
Zbuntowany ksiądz jedzie do Rzymu, by wyjaśnić okoliczności tajemniczej śmierci swojego mentora. Na miejscu
trafia na ślad mistycznej postaci, która od wieków odgrywa
rolę „Boga na Ziemi”...
Solaris. Reż. Steven Soderbergh, obs. George Clooney,
Natascha McElhone. USA 2002.
Świat w niedalekiej przyszłości. Dr Chris Kelvin, psycholog, ma zbadać przyczyny zagadkowych zachowań niewielkiej grupy naukowców na pokładzie stacji kosmicznej
Prometeusz, która straciła kontakt z Ziemią. Przed wyruszeniem w kosmos Kelvin otrzymuje wiadomość od swego bliskiego przyjaciela, dowodzącego misją komandora
Gibariana, który prosi go o pomoc z powodów, jakich nie
chce – lub nie potrafi – wyjaśnić. Po przybyciu na stację
Kelvin dokonuje szokujących odkryć: Gibarian popełnił
samobójstwo, a dwóch pozostałych przy życiu naukowców – Snow i dr Helen Gordon – zdradza objawy niebezpiecznej paranoi.
DVD i wideo
Tron. Reż. Steven Lisberger, obs. Jeff Bridges, Bruce
Boxleitner, David Warner, Cindy Morgan. USA 1982.
Flynn – prawdziwy czarodziej komputera – stara się
udowodnić kradzież swojej pracy. Włamuje się do głównego komputera swego dawnego pracodawcy i ... okazuje się, że został wciągnięty do środka urządzenia. Musi
tam walczyć o życie w mrożącej krew w żyłach grze. Jego
przeciwnikami są wojownicy wykreowani przez najnowszą technologię i przede wszystkim Tron – specjalny program zabezpieczający. Walka może zakończyć się tylko
unicestwieniem jednego ze światów – wirtualnego lub
rzeczywistego!
Country Miśki. Reż. Peter Hastings, obs. Haley Joel
Osment, Christopher Walken, Queen Latifah. USA
2002.
Młody fan rocka (i niedźwiadek) usiłuje przekonać
członków swej ukochanej grupy, która rozpadła się dawno temu, by zapomnieli o dzielących ich różnicach i wzięli
udział w wielkim koncercie charytatywnym.
Księga dżungli 2 (animowany). Reż. Steve Trenbirth.
USA 2003.
Akcja Księgi dżungli 2 rozgrywa się wkrótce po wydarzeniach ukazanych w pierwszym filmie. Mowgli, chłopiec,
którego wychowywały dzikie zwierzęta w dżungli, mieszka dziś w małej wiosce, wśród ludzi. Ma młodszego brata przyrodniego Ranjana, a jego najlepszą przyjaciółką jest
Shanti, dziewczynka, dla której niegdyś opuścił dżunglę.
Mowgli czuje się rozdarty między dwoma światami...
George prosto z drzewa. Reż. Sam Weisman, obs. Brendan
Fraser, Leslie Mann, Thomas Haden Church, Richard
Roundtree. USA 1997.
Tytułowy George to dzielny, acz nieco naiwny młodzieniec, który w pełni zasłużył sobie na zaszczytne miano „króla dżungli”. Gdyby jeszcze tylko opanował sztukę
szybowania na lianie i rzadziej wchodził w kolizję z twardym pniem drzewa...
George prosto z drzewa 2. Reż. David Grossman, obs.
Christopher Showerman, Thomas Haden Church, Julie
Benz. USA 2003.
The Ring. Reż. Gore Verbinski, obs. Naomi Watts, Martin
Henderson, Brian Cox, David Dorfman. USA 2002.
Osoba, która obejrzy film na pewnej kasecie wideo
umiera w ciągu siedmiu dni. Reporterka Rachel Keller jest
nastawiona dosyć sceptycznie do całej historii, do momentu, kiedy dokładnie w tydzień po obejrzeniu kasety czwórka nastolatków zginęła w tajemniczych okolicznościach.
Wiedziona ciekawością, Rachel odnajduje kastę i... ogląda
ją. Teraz to ona musi ocalić życie swoje oraz swojego syna.
Mają razem tylko siedem dni, aby rozwiązać tajemnicę.
Powrót żywych trupów. Reż. Dan O’Bannon, obs. Clu
Gulager, James Karen, Don Calfa. USA 1985.
Pracownicy magazynu medycznego przypadkowo
przywracają do życia umarłego. Budzą tym samym nieokiełznaną moc, która zagraża wszystkim mieszkańcom
miasteczka. Po ulicach zaczynają grasować hordy wygłodniałych zombie i nie ma nikogo, kto mógłby położyć
temu kres.
Armia ciemności. Reż. Sam Raimi, obs. Bruce Campbell,
Embeth Davidtz. USA 1992.
Nieprzewidywalna, starożytna moc Necronomiconu
znowu zagraża rodzajowi ludzkiemu. Ash – przystojny,
uzbrojony w dubeltówkę i piłę łańcuchową sprzedawca
artykułów gospodarstwa domowego w domu towarowym,
za sprawą demonicznych sił zostaje przeniesiony wraz ze
swoim oldsmobilem z ’73 roku w mroczne czasy średniowiecznej Anglii. Tam nawiązuje romans z piękną Sheilą
i musi stawić czoła całym legionom przerażających bestii
i armii szkieletów. Czy Ashowi uda się wyjść cało z opresji, uratować ukochaną i bezpiecznie powrócić do swoich czasów?
Spirited Away. W krainie Bogów (animowany). Reż.
Hayao Miyazaki. Japonia 2001.
33
Chihiro jest kapryśną, upartą dziesięcioletnią dziewczynką, która uważa, że cały świat powinien spełniać jej
zachcianki. Gdy rodzice oznajmiają jej, że trzeba będzie
wyprowadzić się z domu, Chihiro jest z tego powodu zła
i nie myśli tego ukrywać. Zabrnąwszy w tajemniczą ślepą uliczkę, rodzina staje nagle przed ogromnym czerwonym domem, do którego wnętrza prowadzi niekończący
się tunel, rozwarty jak ogromne usta. Wkrótce okazuje się,
że Chihiro i jej rodzice wtargnęli do świata zamieszkanego
przez starożytnych bogów i magiczne stworzenia, świata,
którym rządzi demoniczna czarownica, okrutna Yubaba.
The Ring – Krąg 2. Reż. Hideo Nakata, obs. Miki Nakatani,
Hitomi Sato, Kyoko Fukada, Nanako Matsushima.
Japonia 1999.
Motywem przewodnim opowieści jest tajemniczy film
na kasecie wideo, który zabija swoich widzów. Bohaterowie
pierwszej części Kręgu nie rozwiązali zagadki Sadako –
młodej kobiety, która zza grobu mści się za dawne krzywdy. Dziennikarka Mai Takano decyduje się kontynuować
walkę z przerażającym fatum. Napięcie budowane stopniowo w kolejnych scenach filmu prowadzi do ostatecznego
poznania tajemnicy.
Syndrom. Reż. David Jackson, obs. Shawn Doyle, Polly
Shannon. USA 2003.
W nieodległej przyszłości ludzkość pada ofiarą
Syndromu Szybkiego Starzenia (SSS). Społeczeństwo podzieliło się na „czystych” i „zakażonych”. Kiedy umiera „zakażony” mąż „czystej” Ruth, wyznaje, że bilski był odkrycia
metody zwalczania choroby. Ruth chce znaleźć ów lek, ale
musi się zmierzyć z koncernem farmaceutycznym, produkującym środek powstrzymujący starzenie...
Inwazja. Reż. Sean S. Cunningham; obs. Bruce Campbell,
Chase Masterson. USA 2002.
Kosmici w ludzkim przebraniu zajmują wiejskie lotnisko podczas śnieżycy. Aby przeżyć mieszkańcy muszą ustalić, kto z nich nie pochodzi z Ziemi.
Kowboj Bebop (animowany). Reż. Shinichiro Watanabe,
Hiroyuki Okiura. Japonia/USA 2001.
Kinowa wersja popularnego serialu anime. Mars. Kilka
dni przed świętem Halloween 2071. Na autostradzie w wyniku zamachu terrorystycznego wybucha cysterna uwalniając zabójczego wirusa, który pochłania setki ofiar.
Obawiając się zamachu biochemicznego na większą skalę,
władze wyznaczają nagrodę dla tego, kto aresztuje sprawcę tragedii. Znudzona załoga statku kosmicznego Bebop,
którym podróżują łowcy głów pod wodzą Spike’a, marzy
o wielkich pieniądzach.
Daredevil. Reż. Mark Steven Johnson; obs. Ben Affleck,
Jennifer Garner, Michael Clarke Duncan, Colin Farrell,
Jon Favreau. USA 2003.
Matt Murdock stracił wzrok, ale jego pozostałe zmysły
zyskały nadludzką wrażliwość. Za dnia Matt pracuje jako
adwokat i stoi po stronie prawa, nocami zaś przemienia się
w Daredevila, superbohatera, który na własną rękę wymierza sprawiedliwość przestępcom. Dla Daredevila sprawiedliwość jest ślepa, a dla złoczyńców nadszedł czas, by zapłacili za swe zbrodnie...
34
Matrix Reaktywacja. Reż. Larry i Andy Wachowski; obs.
Keanu Reeves, Laurence Fishburne, Carrie-Anne Moss,
Hugo Weaving. USA 2003.
Wokół Zionu zamyka się pierścień Armii Maszyn.
Jedynie godziny dzielą ostatnią enklawę ludzi na Ziemi
przed losem, jaki zgotuje im armia 250.000 Strażników
zaprogramowanych na zniszczenie ludzkości. Mieszkańcy
miasta, natchnieni wiarą Morfeusza w Wybrańca, który
wypełni przepowiednię Wyroczni i zakończy wojnę z Maszynami, wszystkie swoje nadzieje i oczekiwania pokładają w Neo. On sam szuka rozwiązania, nękają go niepokojące wizje.
Dog Soldiers. Reż. Neil Marshall; obs. Sean Pertwee,
Kevin McKidd, Emma Cleasby, Liam Cunningham. Wlk.
Brytania 2002.
Jednostka specjalna żołnierzy podczas ćwiczeń w szkockich górach musi przerwać rutynową operację. Zostają zaatakowani przez dziwne istoty. Walcząc o życie trafiają na
pewną farmę, gdzie w domu próbują przetrwać atak.
Anatomia 2. Reż. Stefan Ruzowitzky; obs. Franka
Potente, Barnaby Metschurat, Herbert Knaup, Heike
Makatsch. Niemcy 2003.
W laboratorium ukrytym w słynnym berlińskim szpitalu, prowadzone są tajne badania. Aby wejść w skład zespołu badawczego, trzeba... zostać przedmiotem badań.
Król Lew (animowany). Reż. Roger Allers, Rob Minkoff.
USA 1994.
Młody lwi król przychodzi na świat w afrykańskiej
dżungli, a zatem jego wuj – Skaza – staje się dopiero drugim kandydatem do objęcia tronu. Skaza z bandą hien
knuje plany zgładzenia ojca młodego Simby, Króla Mufasy
i samego Simby. Mufasa zostaje zabity, a Simba przekonany, że śmierć ojca jest jego winą, ucieka z królestwa. Po latach wygnania wraca i postanawia przejąć tron.
Łowcy obcych. Reż. Ron Krauss; obs. James Spader,
Janine Eser, John Lynch. USA 2003.
Julian Rome jest ekspertem od badania pozaziemskich
istot. Został zatrudniony do śledztwa prowadzonego nad
tajemniczymi obiektami na Antarktyce. W trakcie pracy
przeszkadza mu konspiracja władz.
Wybrany. Reż. Christophe Gans; obs. Mark Dacascos,
Julie Condra. Francja/Japonia/USA 1995.
Yo Hinomura jest płatnym mordercą pracującym dla
tajemniczej chińskiej organizacji. Choć jest twardy i niezwyciężony, w gruncie rzeczy nienawidzi zabijania. Piękna
malarka Emu, której ojciec zginął niegdyś z rąk gangsterów, jest przypadkowym świadkiem egzekucji trzech
członków mafii japońskiej. Ponieważ zna twarz zabójcy,
musi zginąć. Yo sprzeciwia się rozkazowi szefa. Film powstał na podstawie komiksu Crying Freeman Kazuo Koike
i Ryoichi Ikegami.
Dziękujemy serwisowi www.stopklatka.pl
za zgodę na wykorzystanie
notek o filmach
WORLDCON
63. Światowy
Konwent
Science Fiction
4–8 sierpnia 2005 r.
SECC, Glasgow, Szkocja, GB
Gos‘cie
Greg Pickersgill, Christopher Priest, Robert Sheckley,
Lars-Olov Strandberg, Jane Yolen
W tym dziesięcioleciu to największe wydarzenie europejskiej
fantastyki. Tysiące fanów, setki pisarzy, grafików i wydawców.
Nie przegap szansy, żeby się tam znaleźć.
Akredytacja (do 30.11.2003)
pełna 550 zł
wspomagająca 195 zł
dziecko (do 15 lat w dniu imprezy) 210 zł
Możliwe jest także płacenie w ratach:
należy wykupić akredytację wspomagającą,
co zablokuje progresję opłat,
a pozostałą część spłacić w trzech kwartalnych ratach
(130+130+95 zł)
Informacje: Piotr W. Cholewa, Szafirowa 1/24, 40-762 Katowice
email: pwc@skf.org.pl, http://www.skf.org.pl/cons.html#worldcon
konto: Piotr W. Cholewa, PKO COI nr 50 1020 5558 1111 1189 7000 0025
World Science Fiction Convention and Worldcon are service marks of the World Science Fiction Society, an unincorporated literary society.
MIESIÊCZNIK - biuletyn Śląskiego Klubu Fantastyki. Redagują: Piotr W. Cholewa,
Elżbieta Gepfert, Wojciech Gierasimiuk, Małgorzata Pudlik, Piotr Raku Rak, Arkadiusz Sroka.
Adres: ul. Pocztowa 16, skr. poczt. 502, 40-956 Katowice.
Tel. (wtorek 16.00–18.00) 253 98 04. E-mail: skf@skf.org.pl
Konto: PKO BP O/Katowice, 27 10202313 105880278
Biuletyn dostępny w Internecie pod adresem http://www.skf.org.pl
Wydawnictwo bezpłatne.