Media Monitoring

Transcription

Media Monitoring
Media Monitoring
TEMAT
DATA
ECzechy
MEDIA MONITOROWANE
Prasa drukowana
PRZYGOTOWANO DNIA
13.06.2008
Monitoring zawiera przegląd oraz pełne brzmienie wiadomości z wybranego tematu
NEWTON Media © 2008, Polska
www.newtonmedia.pl
Przegląd wiadomości 8.5.2008 - 13.6.2008
ECzechy
13.6.2008
Piwo wygrało z traktatem.............................................................................................................................. 14
13.6.2008
Gazeta Krakowska str. 6 Fakty 24
ECzechy
Łukasz Słapek
JAK NA ŚLĄSKU ODRADZAŁ SIĘ GOLF...................................................................................................... 15
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 14 Bielsko-Biała
ECzechy
Piotr Zawadzki
JAK NA ŚLĄSKU ODRADZAŁ SIĘ GOLF...................................................................................................... 17
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 14 Katowice
ECzechy
Piotr Zawadzki
REPREZENTACJA ŚLĄSKA NA EURO......................................................................................................... 18
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 12 Bielsko-Biała
ECzechy
PAWEŁCZADO
REPREZENTACJA ŚLĄSKA NA EURO......................................................................................................... 19
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 11 Katowice
ECzechy
Paweł Czado
REPREZENTACJA ŚLĄSKA NA EURO......................................................................................................... 20
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 12 Katowice
ECzechy
PAWEŁCZADO
Spółki ruszają na łowy .................................................................................................................................. 22
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 32 Gospodarka
ECzechy
TOMASZ PRUSEK MONEY. PL
Londyn liczy na irlandzkie "nie"................................................................................................................... 23
13.6.2008
Głos Wielkopolski str. 8 fakty 24
ECzechy
Łukasz Słapek
Chętni na lotnisko ......................................................................................................................................... 23
13.6.2008
Parkiet str. 14 Gospodarka
ECzechy
TGS
Londyn liczył na irlandzkie "nie" .................................................................................................................. 23
13.6.2008
POLSKA The Times str. 3 Fakty 24
ECzechy
Łukasz Słapek
Uczmy się trenować polską młodzież........................................................................................................... 24
13.6.2008
POLSKA The Times str. 9 Opinie
ECzechy
Dobry menedżer dobrze opłacony................................................................................................................ 25
13.6.2008
Puls Biznesu str. 4 Puls dnia
ECzechy
Katarzyna Sadowska
Przegląd wiadomości
2
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Menedżerowie z WIG20 zarobili 240 mln zł .................................................................................................. 27
13.6.2008
Puls Biznesu str. 1 Strona tytułowa
ECzechy
Poradnik zmotoryzowanego turysty............................................................................................................. 27
13.6.2008
Rzeczpospolita str. 1 moje podróże
ECzechy
GRZEGORZ ŁYŚ
12.6.2008
Portugalia w natarciu .................................................................................................................................... 31
12.6.2008
Dziennik Wschodni str. 23 Sport
ECzechy
Gdy przekraczasz granice............................................................................................................................. 32
12.6.2008
Dziennik Zachodni str. 3 Rozkład jazdy PKP
ECzechy
(azg)
Szukaj dobrych ofert..................................................................................................................................... 33
12.6.2008
Dziennik Zachodni str. 3 Rozkład jazdy PKP
ECzechy
(azg)
Tę kartę trzeba mieć w bagażu ..................................................................................................................... 34
12.6.2008
Express Bydgoski str. 5 Magazyn
ECzechy
m
Czescy ekolodzy blokują amerykańską tarczę ............................................................................................ 35
12.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 13 Świat
ECzechy
LUBOŠ PALATA
Kolejna czeska spółka na GPW? .................................................................................................................. 36
12.6.2008
Parkiet str. 8 Firmy
ECzechy
Hubert Kozieł
Orlen sięg a do skarbonek swoich spółek ................................................................................................... 36
12.6.2008
Parkiet str. 2 Firmy
ECzechy
Bartłomiej Mayer
Stopy w Europie Środkowej mogą jeszcze wzrosnąć ................................................................................. 38
12.6.2008
Parkiet str. 16 Gospodarka
ECzechy
Michał Kowalczyk
W kierunku Małej Azji.................................................................................................................................... 39
12.6.2008
Parkiet str. 8 Firmy
ECzechy
BAM
DLACZEGO MŁODYM SIĘ OPŁACA, GDY STARZY PRACUJĄ ................................................................... 39
12.6.2008
Przekrój str. 22 Kraj
ECzechy
ALEKSANDRA PAWLICKA
Czesi pomogą Orlenowi ................................................................................................................................ 42
12.6.2008
Puls Biznesu str. 12 Puls dnia
ECzechy
MZ, REUTERS
Przegląd wiadomości
3
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Fota pod specjalnym nadzorem ................................................................................................................... 42
12.6.2008
Puls Biznesu str. 6 Puls dnia
ECzechy
Magdalena Graniszewska
Maruderzy i lokomotywy............................................................................................................................... 44
12.6.2008
Puls Biznesu str. 23 Inwestor
ECzechy
Zbigniew Kazimierczak
Unipetrol z dywidendą? ................................................................................................................................ 45
12.6.2008
Rzeczpospolita str. 15 Ekonomia i rynek
ECzechy
-reuters, p. r.
Trzy srebra dla Jacka .................................................................................................................................... 45
12.6.2008
Super Nowości str. 11 Region
ECzechy
mrok
11.6.2008
W SKRÓCIE ................................................................................................................................................... 46
11.6.2008
Dziennik str. 3 The wall street journal
ECzechy
Tarcza powali rząd ........................................................................................................................................ 46
11.6.2008
Dziennik Bałtycki str. 10 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová
Pislandia na tarczy ........................................................................................................................................ 47
11.6.2008
Dziennik Łódzki str. 21 Opinie
ECzechy
Adam Synowiec
Tarcza powali czeski rząd ............................................................................................................................. 48
11.6.2008
Dziennik Łódzki str. 11 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
Trzeba umieć korzystać z okazji................................................................................................................... 49
11.6.2008
Dziennik Łódzki str. 45 Sport
ECzechy
Dariusz Kuczmera
Tarcza powali czeski rząd ............................................................................................................................. 49
11.6.2008
Dziennik Zachodni str. 8 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
Pislandia na tarczy ........................................................................................................................................ 50
11.6.2008
Gazeta Krakowska str. 24 Opinie
ECzechy
Adam Synowiec
Tarcza powali czeski rząd ............................................................................................................................. 51
11.6.2008
Gazeta Krakowska str. 10 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
Małe państwa, ale wielkie drużyny ............................................................................................................... 52
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 11 Sport
ECzechy
RAFAŁ STEC
Przegląd wiadomości
4
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Najmłodsi emeryci Europy............................................................................................................................ 53
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 40 Gospodarka
ECzechy
Polsko-czeski tramwaj na razie utknął we mgle .......................................................................................... 55
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 1 Bielsko-Biała
ECzechy
MARCIN CZYŻEWSKI
Polsko-czeski tramwaj na razie utknął we mgle .......................................................................................... 55
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 1 Katowice
ECzechy
MARCIN CZYŻEWSKI
Węgrzy muszą zakasać rękawy i zacząć gonić sąsiadów ........................................................................... 56
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 39 Gospodarka
ECzechy
Duże jasne latem znów podrożeje ................................................................................................................ 58
11.6.2008
Głos Wielkopolski str. 5 wiadomości gospodarcze
ECzechy
Jakub Stępień
Tarcza powali rząd ........................................................................................................................................ 59
11.6.2008
Głos Wielkopolski str. 7 fakty 24
ECzechy
Katerina Perknerova Denik, Praga Łukasz Słapek Wsp. Dalibor
„Granicą wzrostów jest tylko nieboskłon”................................................................................................... 60
11.6.2008
Parkiet str. 9 Firmy
ECzechy
BAM
Pislandia na tarczy ........................................................................................................................................ 60
11.6.2008
POLSKA The Times str. 10 Opinie
ECzechy
Adam Synowiec
Tarcza powali czeski rząd ............................................................................................................................. 61
11.6.2008
POLSKA The Times str. 7 Fakty 24
ECzechy
NIE NA CAŁE ZYCIE...................................................................................................................................... 61
11.6.2008
Media & Marketing str. 12 Analiza
ECzechy
Beata Goczał
Netmedia powalczą z Travelplanet ............................................................................................................... 64
11.6.2008
Puls Biznesu str. 13 Puls dnia
ECzechy
Katarzyna Latek
PKB Czech przyhamuje................................................................................................................................. 65
11.6.2008
Puls Biznesu str. 11 Puls dnia
ECzechy
RB, TF
Zmiany w zarządzie BPH i GE Money........................................................................................................... 65
11.6.2008
Rzeczpospolita str. 6 Ekonomia i rynek
ECzechy
-el
Tarcza powali czeski rząd ............................................................................................................................. 65
11.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 10 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
Przegląd wiadomości
5
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Szwajcarzy i Turcy żądni punktów i zemsty................................................................................................. 67
11.6.2008
Życie Warszawy str. 27 Sport
ECzechy
-Andrzej Borodej
10.6.2008
Komputery jak ciepłe bułki ........................................................................................................................... 68
10.6.2008
Computerworld (PL) str. 96 rynek PC
ECzechy
ANDRZEJ MACIEJEWSKI
Duże spadki przy niskich obrotach .............................................................................................................. 71
10.6.2008
Dziennik str. 12 The wall street journal
ECzechy
ANNA GRYGIEL
Kibicu, skontroluj kółka!............................................................................................................................... 72
10.6.2008
Dziennik Zachodni str. 12 Beskidy
ECzechy
Jacek Drost
Listy ............................................................................................................................................................... 73
10.6.2008
Dziennik Zachodni str. 15 Opinie
ECzechy
Wakacyjne wojny Europejczyków ................................................................................................................ 74
10.6.2008
Dziennik Zachodni str. 19 Zbliżenia
ECzechy
Roger Boyesz
Wakacyjne wojny Europejczyków ................................................................................................................ 76
10.6.2008
Gazeta Krakowska str. 26 Zbliżenia
ECzechy
Roger Boyesz
Zamiast Mercedesa - powstanie nowa Gedia............................................................................................... 77
10.6.2008
Gazeta Lubuska str. 4 Nowa Sól*Wschowa
ECzechy
MICHAŁ IWANOWSKI
„Sąsiedzi“ w pięciu odsłonach ..................................................................................................................... 78
10.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 6 Lublin
ECzechy
GRZEGORZ KONDRASIUK
Na wschodzie Niemiec neonaziści rosną w siłę........................................................................................... 79
10.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 14 Świat
ECzechy
BARTOSZT. WIELIŃSKI
Bogdanka i Puławy chcą elektrowni dla spółki............................................................................................ 80
10.6.2008
Parkiet str. 4 Firmy
ECzechy
Bartłomiej Mayer
Rząd zapłaci Nomurze 237 milionów dolarów.............................................................................................. 80
10.6.2008
Parkiet str. 15 Gospodarka
ECzechy
MIK, REUTERS, CTK
Butelka piwa będzie droższa o 70 groszy .................................................................................................... 81
10.6.2008
Kurier Lubelski str. 21 Pieniądze
ECzechy
JAKUB STĘ>IEŃ
Przegląd wiadomości
6
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Polscy naukowcy w ogonie Europy ............................................................................................................. 82
10.6.2008
Kurier Lubelski str. 11 Opinie
ECzechy
Anna Gwozdowska
FLESZ ............................................................................................................................................................ 83
10.6.2008
Trybuna str. 6 Świat
ECzechy
Maruderzy i lokomotywy............................................................................................................................... 84
10.6.2008
Puls Biznesu str. 27 Inwestor
ECzechy
MZ
9.6.2008
Byli lepsi, ale przegrali i stracili swojego kapitana...................................................................................... 84
9.6.2008
Dziennik str. 4 sport
ECzechy
Maciej Szmigielski
Chorwacja nie chce skąpych turystów......................................................................................................... 85
9.6.2008
Dziennik str. 24 Świat i ludzie
ECzechy
Jaromir Kamiński
Łaciate krowy i walc wiedeński .................................................................................................................... 86
9.6.2008
Dziennik Bałtycki str. 50 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim
Piwo latem podrożeje.................................................................................................................................... 87
9.6.2008
Dziennik Zachodni str. 15 Pieniądze
ECzechy
Jakub Stępień
Największe w regionie................................................................................................................................... 87
9.6.2008
Echo Miasta str. 5 Katowice
ECzechy
WN
Nasi dokopali... naszym ................................................................................................................................ 88
9.6.2008
Express Bydgoski str. 1 Strona tytułowa
ECzechy
Jarosław Reszka
Nasi dokopali... naszym ................................................................................................................................ 89
9.6.2008
Express Bydgoski str. 1 Żnin
ECzechy
Jarosław Reszka
Czeski debiutant uciszył czerwoną Szwajcarię............................................................................................ 89
9.6.2008
Gazeta Krakowska str. 6 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim
Piwo latem może podrożeć nawet o 70 groszy na butelce.......................................................................... 91
9.6.2008
Gazeta Krakowska str. 20 Pieniądze
ECzechy
Jakub Stępień
Polegli i stracili kapitana............................................................................................................................... 93
9.6.2008
Gazeta Lubuska str. 22 Sport
ECzechy
(mat, PAP)
Przegląd wiadomości
7
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Piłkarski szał ogarnął Europę ....................................................................................................................... 94
9.6.2008
Gazeta Olsztyńska str. 12 Sport
ECzechy
Adam Pietrzak
WPOCZCIE TRIXA I FLIXA ............................................................................................................................ 95
9.6.2008
Gazeta Pomorska str. 2 Sport
ECzechy
(AS, PAKO)
Mieć potencjał ............................................................................................................................................... 96
9.6.2008
Gazeta Prawna str. 6 10 kroków do biznesu
ECzechy
Polak wydał 317 euro na ubezpieczenia....................................................................................................... 97
9.6.2008
Gazeta Ubezpieczeniowa str. 4 Minął tydzień
ECzechy
Brückner nie .................................................................................................................................................. 97
9.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 12 Sport
ECzechy
O kilkunastu gangsterów mniej .................................................................................................................... 98
9.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 4 Częstochowa
ECzechy
MAREK MAMOŃ MONIKA JAREMKO-SIARSKA
Pani, Pan i zielony jamnik ............................................................................................................................. 99
9.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 14 Duży format
ECzechy
Joanna Bosakowska
wygląda na wariata...................................................................................................................................... 104
9.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 13 Sport
ECzechy
RAFAŁ STEC
Czeski debiutant uciszył pewnych siebie Szwajcarów .............................................................................. 105
9.6.2008
Głos Wielkopolski str. 48 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim Bazylea, Szwajcaria
Łaciate krowy i walc wiedeński .................................................................................................................. 106
9.6.2008
Głos Wielkopolski str. 49 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim Bazylea, Szwajcaria
RWE zbuduje fermy wiatrowe..................................................................................................................... 107
9.6.2008
Parkiet str. 16 Gospodarka
ECzechy
HK
W Polsce drogi buduje się drogo ............................................................................................................... 107
9.6.2008
Parkiet str. 15 Gospodarka
ECzechy
Piotr Dziubak
Łaciate krowy i walc wiedeński .................................................................................................................. 109
9.6.2008
POLSKA The Times str. 45 Sport
ECzechy
Piwo latem może podrożeć nawet o 70 groszy na butelce........................................................................ 110
9.6.2008
POLSKA The Times str. 13 Pieniądze
ECzechy
Jakub Stępień
Przegląd wiadomości
8
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Polscy naukowcy w ogonie Europy ........................................................................................................... 111
9.6.2008
POLSKA The Times str. 10 Opinie
ECzechy
Anna Gwozdowska
ściany nie pomogły ..................................................................................................................................... 113
9.6.2008
Kurier Poranny str. 30 Sport
ECzechy
Gospodarze przygnębieni........................................................................................................................... 113
9.6.2008
Kurier Szczeciński str. 30 Sport
ECzechy
(mij)
Spotkanie prezydentów............................................................................................................................... 114
9.6.2008
Kurier Szczeciński str. 6 Kraj
ECzechy
(PAP)
Tłok na niebie .............................................................................................................................................. 115
9.6.2008
Newsweek Polska str. 12 Peryskop
ECzechy
MACIEJ LASKUS
Zlate kino ..................................................................................................................................................... 115
9.6.2008
Newsweek Polska str. 101 Kultura
ECzechy
MAX FUZOWSKI
Banki słabiutko............................................................................................................................................ 116
9.6.2008
Trybuna str. 4 Kraj
ECzechy
(PIET)
FAWORYCI ROBIĄ SWOJE......................................................................................................................... 116
9.6.2008
Trybuna str. 12 Sport
ECzechy
KONRAD WOJCIECHOWSKI JACEK KORCZAK-MLECZKO (KW)
W Czechach żyje nam się lepiej i taniej...................................................................................................... 118
9.6.2008
Tygodnik ANGORA str. 18 Angora
ECzechy
RAFAŁ ŚWIĘCICKI
Drobni inwestorzy (nie)mile widziani ......................................................................................................... 120
9.6.2008
Puls Biznesu str. 1 Strona tytułowa
ECzechy
Sprawdź, kto (nie) szanuje drobnicy .......................................................................................................... 120
9.6.2008
Puls Biznesu str. 18 Inwestor
ECzechy
Andrzej Stec
Czeski debiutant uciszył pewnych siebie Szwajcarów .............................................................................. 121
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 43 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim
Koniec kryształów ....................................................................................................................................... 123
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 10 Dolny Ślaąsk
ECzechy
Romuald Piela
Łaciate krowy i walc wiedeński .................................................................................................................. 123
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 41 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim
Przegląd wiadomości
9
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Piwo latem może podrożeć......................................................................................................................... 124
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 16 Pieniądze
ECzechy
Jakub Stępień
Słudzy dwóch panów .................................................................................................................................. 125
9.6.2008
Wprost str. 80 Świat
ECzechy
Piotr cywiński
Ziemia wielokrotnie obiecana ..................................................................................................................... 127
9.6.2008
Wprost str. 30 Polska
ECzechy
Rafał Geremek
Pechowy początek gospodarzy .................................................................................................................. 130
9.6.2008
Życie Warszawy str. 27 Sport
ECzechy
-Piotr Kaszubski
7.6.2008
Z Goleszowa do Ustronia............................................................................................................................ 131
7.6.2008
Dziennik Zachodni str. 4 Podróże Gratka
ECzechy
Michał Micor
Gospodarze się nie boją ............................................................................................................................. 132
7.6.2008
Echo Dnia str. 14 Radom
ECzechy
/PAP/
Typ witalny .................................................................................................................................................. 132
7.6.2008
Express Bydgoski str. 9 extra
ECzechy
Jarosław Reszka
Pół klubu pojechało na mistrzostwa .......................................................................................................... 133
7.6.2008
Gazeta Olsztyńska str. 19 Sport
ECzechy
Zbigniew Szymula
Dwaj rywale po przejściach ........................................................................................................................ 135
7.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 12 Sport
ECzechy
RAFAŁ STEC, BAZYLEA
Piłkarze modlili się za Agatę Mróz.............................................................................................................. 136
7.6.2008
Głos Pomorza str. 2 Głos na Euro
ECzechy
ARTUR KOSTECKI
Typ witalny .................................................................................................................................................. 137
7.6.2008
Nowości str. 9 extra toruń
ECzechy
Jarosław Reszka
Euro w pigułce............................................................................................................................................. 138
7.6.2008
Trybuna str. 15 Opinie
ECzechy
KONRAD WOJCIECHOWSKI
Dzisiaj nikt nie stoi na z góry straconej pozycji......................................................................................... 140
7.6.2008
Rzeczpospolita str. 42 Sport
ECzechy
Stefan Szczepłek
Przegląd wiadomości
10
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kino w opałach............................................................................................................................................ 140
7.6.2008
Rzeczpospolita str. 30 Plus minus
ECzechy
JERZY A. RZEWUSKI
Nachod - wspaniała brama do Czech ......................................................................................................... 142
7.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 27 Dolny sląsk
ECzechy
Zbigniew Próchniak
Różne cele gospodarzy............................................................................................................................... 143
7.6.2008
Życie Warszawy str. 27 Sport
ECzechy
ANDRZEJBORODEJ
6.6.2008
Gdyby chcieli wysadzić tamę...................................................................................................................... 145
6.6.2008
Dziennik Polski str. 1 Podhalański
ECzechy
Terroryści na tamie ..................................................................................................................................... 145
6.6.2008
Dziennik Polski str. 10 Małopolska
ECzechy
(TEZ)
ZDARZYŁO SIĘ............................................................................................................................................ 146
6.6.2008
Dziennik Zachodni str. 2 Wydarzenia
ECzechy
KASIA)
Constanza – księżna de Medici zawita do Sącza ....................................................................................... 147
6.6.2008
Gazeta Krakowska str. 4 Nowosądeckie
ECzechy
JERZY WIDEŁ
Bez inwestycji nie będzie przewozów intermodalnych ............................................................................. 147
6.6.2008
Puls Biznesu str. 20 Transport
ECzechy
Agata Hernik
Czekolada, gorzałka biznesie kurierka ....................................................................................................... 149
6.6.2008
Puls Biznesu str. 11 Logistyka
ECzechy
Jacek Konikowski
Ruzyne pójdzie pod młotek......................................................................................................................... 151
6.6.2008
Puls Biznesu str. 4 Reflektory
ECzechy
[GAS]
5.6.2008
Podwójny cel memoriału............................................................................................................................. 151
5.6.2008
Dziennik Polski str. 8 Nowosądecki
ECzechy
DANIEL WEIMER
CZESKI POLIGON........................................................................................................................................ 152
5.6.2008
Rynki Zagraniczne str. 16 Rynek it
ECzechy
PAWEŁ SKOTAREK
Przegląd wiadomości
11
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
4.6.2008
Gniazdo Gripenów - Baza Lotnicza Caslav ................................................................................................ 155
4.6.2008
Lotnictwo str. 30 Lotnictwo
ECzechy
Jens Schymura
Z Transsystemu na cały świat .................................................................................................................... 157
4.6.2008
Super Nowości str. 18 Gospodarka
ECzechy
ADAM CYLO
2.6.2008
Jak zarabiać na kopalniach......................................................................................................................... 158
2.6.2008
Biznes Śląski str. 2 Tydzień w biznesie
ECzechy
Kamiennogórska strefa w Brnie ................................................................................................................. 159
2.6.2008
Biznes Wrocławski str. 6 wiadomości
ECzechy
MUR
24.5.2008
Bank czy oddział instytucji kredytowej?.................................................................................................... 159
24.5.2008
BANK str. 30
ECzechy
MAŁGORZATA ZALESKA
21.5.2008
JUBILEUSZ 55-LECIA WYDZIAŁU NAUK EKONOMICZNYCH SGGW W WARSZAWIE ............................ 163
21.5.2008
Wieś Jutra str. 12 Wieś jutra
ECzechy
20.5.2008
7 dni w skrócie ............................................................................................................................................ 167
20.5.2008
Nasza Polska str. 2 7 dni
ECzechy
(EGO)
16.5.2008
Rola kierownika projektu w projektach IT .................................................................................................. 167
16.5.2008
Teleinfo str. 31 Forum ekspertów
ECzechy
Wojciech Gryciuk
14.5.2008
Długi dystans............................................................................................................................................... 173
14.5.2008
Top Gear str. 155
ECzechy
Trochę jak Bentley ...................................................................................................................................... 176
14.5.2008
Top Gear str. 56
ECzechy
Przegląd wiadomości
12
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
8.5.2008
EMU Enlargement and Central Bank Independence:Which Concept of Convergence to Apply?*.......... 177
8.5.2008
BANK i KREDYT str. 17
ECzechy
Andreas Freytag
AUTOTEC 2008 przedstawia najlepszych .................................................................................................. 193
8.5.2008
Transport Technika Motoryzacyjna str. 10 Autotec
ECzechy
Przegląd wiadomości
13
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
ECzechy
13.6.2008
Piwo wygrało z traktatem
13.6.2008
Gazeta Krakowska str. 6 Fakty 24
Łukasz Słapek ECzechy
Przed referendum bardziej agresywną kampanię prowadzili przeciwnicy reformy Unii
Senny był Dublin i inne irlandzkie miasta. Nie czuło się wczoraj atmosfery podniosłego referendum, w którym 3
miliony Irlandczyków decydowało o losach pół miliarda obywateli Unii Europejskiej. Mieszkańcy Zielonej
Wyspy pytani w pubach czy na ulicy o traktat lizboński najpierw stawiali oczy w słup, potem mówili, że są
przeciwko, choć dokumentu nie znają.
– Irlandczycy boją się, że przez traktat reformujący Unię przestaną być jednym z największych
beneficjentów unijnej kasy – mówi Łukasz Rynkowski, dziennikarz „Polskiej Gazety”, tygodnika ukazującego się
w Irlandii. Mają żal, że kosztem ich kraju
teraz takie państwa jak Polska. Agresywną kampanię przeciwników traktatu widać było na każdym
kroku.
– Broń swoich dochodów, głosuj przeciwko Lizbonie – wzywały żółte litery na setkach czarnych
plakatów rozwieszonych na Dawson Street w centrum Dublina.
Inny, krwistoczerwony plakat straszył utratą dochodów. Wielkie litery „NO” zwracały uwagę
przechodniów i przypominały, że przyjęcie traktatu to wyższe podatki i utrata neutralności kraju.
Premier Irlandii Brian Cowen po wyjściu z lokalu wyborczego nie chciał komentować sytuacji. Stwierdził
tylko nieśmiało, że to ważne referendum wypadnie po myśli jego zwolenników. Inni politycy mówili wprost:
„Poczekajmy z komentarzami do piątku albo nie będzie ich wcale, bo idea głosowania po prostu zdechnie”.
Sondaże wskazywały na wyrównaną walkę. Jakby mało było Europie tej nerwówki, Irlandczycy ze
stoickim spokojem zarządzili: liczenie głosów zacznie się w piątek rano, wyniki będą znane około południa.
Zagraniczni dziennikarze relacjonujący wczorajsze głosowanie zachodzili w głowę: „Jak to się dzieje –
pytali – że Irlandczycy, sprzeciwiając się traktatowi, zapominają, że to właśnie Unia z rolniczego kraju zamieniła
ich ojczyznę w europejskiego tygrysa, zaopatrującego świat w viagrę, botoks i procesory Intela?”.
– O zjedzonym chlebie szybko się zapomina – komentuje opozycyjną wobec traktatu postawę
Irlandczyków prof. Michael Marsh z uniwersytetu w Dublinie.
Bardziej dosadnie antyunijne zamieszanie na wyspie określa Fintan O’Toole, historyk pracujący dla
dziennika „The Irish Times”. Jego zdaniem cała ta sytuacja przypomina trochę scenę z „Żywotu Briana”
Monty’ego Pythona.
Na pytanie antyrzymskiego ruchu oporu, co Żydzi zawdzięczają Rzymowi, członkowie Ludowego Frontu Judei
mówią, że edukację, drogi, akwedukty no i bezpieczeństwo. Jednak generalnie wszyscy na Rzym psioczą. Tak
samo jest w przypadku stosunku Irlandczyków do Brukseli – tłumaczy postawę swoich rodaków O’Toole.
Londyn liczy na irlandzkie „nie”
Łukasz Słapek Klęska traktatu z Lizbony byłaby na rękę Brytyjczykom. Dlatego z wielkim skupieniem na
Wyspach śledzono wczorajsze referendum w Irlandii.
Eurosceptycyzm w Wielkiej Brytanii jest coraz większy. Z sondaży opublikowanych w dzienniku
„Telegraph” wynika, że ponad 64 proc. mieszkańców kraju chciałoby większej niezależności Londynu od
unijnych władz w Brukseli. Traktat lizboński jednak jeszcze bardziej wzmacnia rządy Brukseli. To dlatego,
gdyby referendum odbyło się także w Wielkiej Brytanii, dokument ten przepadłby z kretesem. Możliwości
głosowania nad traktatem domaga się ponad 90 proc. Brytyjczyków.
Niezadowolenia z dokumentu, który ma zreformować Unię, nie kryją także Francuzi. Wszędzie
podnoszony jest ten sam argument – że traktat lizboński to nic innego jak nowa unijna konstytucja. Opiera się
bowiem głównie na przepisach konstytucji Unii Europejskiej, która trzy lata temu została odrzucona głosami
właśnie Francuzów i Holendrów. Nie wiadomo też, jaka jest przyszłość traktatu w Czechach. Dokument trafił
przed tamtejszy Trybunał Konstytucyjny, który sprawdza zgodność każdego przepisu z ustawą zasadniczą
kraju.
– Upadek traktatu w Irlandii jeszcze bardziej utrudni proces ratyfikacyjny w innych krajach. Chodzi
głównie o Wielką Brytanię, Danię i Czechy – uważa Matt Qvortrup z Uniwersytetu im. Roberta Gordona.
Pełne brzmienie wiadomości
14
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Uniezależnienia swego kraju od Brukseli chce 64 proc.
Brytyjczyków Wyboista droga państw Starego Kontynentu do stworzenia zjednoczonej Europy
a 7 grudnia 2000 r.
Na szczycie w Nicei premierzy rządów 15 państw członkowskich UE podpisali Kartę praw podstawowych. a 29
października 2004 r. Państwa członkowskie UE podpisały w Rzymie Traktat ustanawiający Konstytucję dla
Europy.
a 20 lutego 2005 r.
Hiszpania jako pierwsza przyjęła eurokonstytucję w referendum. Za traktatem głosowało 77 proc. uprawnionych.
a 29 maja 2005 r.
55 proc. Francuzów głosujących w referendum odrzuciło eurokonstytucję, obawiając się m.in. wejścia Turcji do
UE oraz inwazji taniej siły roboczej ze Wschodu, której symbolem stał się polski hydraulik.
a 1 czerwca 2005 r.
Eurokonstytucję odrzucili Holendrzy, którzy obawiali się utraty swych liberalnych zdobyczy: prawa do posiadania
„miękkich” narkotyków, legalnej eutanazji i małżeństw homoseksualnych.
a 23 czerwca 2007 r. Przywódcy UE przyjęli na szczycie w Brukseli mandat otwierający negocjacje w sprawie
nowego, uproszczonego traktatu, który miałby zastąpić eurokonstytucję. By nie sugerować, że UE jest
superpaństwem, odstąpiono od tej nazwy oraz unijnych symboli, takich jak flaga i hymn.
a 19 października 2007 r. Zebrani na szczycie w Lizbonie przywódcy UE uzgodnili ostateczny kształt traktatu
reformującego. Znalazły się w nim zapisy o prezydencie UE oraz szefie unijnej dyplomacji.
a 13 grudnia 2007 r.
W Lizbonie przywódcy 27 państw UE podpisali traktat lizboński. W imieniu Polski uczynili to premier Donald
Tusk i minister Radosław Sikorski.
Autor zdjęcia| CARSON/AP FOT. NIALL
Opis zdjęcia| Mieszkańcy Zielonej Wyspy dopiero po południu ruszyli do lokali wyborczych, by oddać swój głos
w sprawie traktatu
JAK NA ŚLĄSKU ODRADZAŁ SIĘ GOLF
13.6.2008
Gazeta Wyborcza
Piotr Zawadzki
str. 14 Bielsko-Biała
ECzechy
Zaczynali na katowickim Muchowcu od gry kijami przerabianymi ze sprzętu narciarskiego. Dopiero uczyli się
fachowych terminów. Teraz puttowanie, chippowanie i pitchowanie to dla nich żadna tajemnica. Na początku lat
80. grupa entuzjastów postanowiła reaktywować na Śląsku golf
W1982 roku do Roberta Szwarca, inżyniera z Katowic, zatelefonował kolega. - Słuchaj, organizujemy spotkanie
chętnych do gry w golfa. Może wpadniesz?
Szwarc golf znał tylko z kilkusekundowych wstawek w telewizyjnym dzienniku. Jako urodzony
sportowiec podjął jednak wyzwanie.
Jeszcze w tym samym roku odbyło się zebranie założycielskie sekcji przy klubie Start Katowice. Wzięło
w nim udział 17 osób. Kierownikiem sekcji został nieżyjący już Ryszard Skorupa, który golfem zainteresował się
pod wpływem swojego holenderskiego szwagra, fana tej gry. To właśnie Skorupa przywiózł do Katowic pierwsze
fachowe podręczniki i sprzęt.
Na Giszowcu grali przed wojną
Początkowo wszyscy mieli wątpliwości. Satysfakcja przyszła po pierwszym trafieniu w piłkę, po kilkudziesięcio
metrowym uderzeniu. Szwarc sam namówił potem na golf sąsiadów i kolegów zpracy. Czasy wPolsce nie były
najweselsze. Pewnie czasem czuli się jak pierwsi muzycy, grający jazz wPRL-u. Golf był jak dotknięcie czegoś
nieznanego itajemniczego. Może nie zakazanego, ale zpewnością traktowanego zpewną podejrzliwością.
Senator Andrzej Person, były prezes Polskiego Związku Golfa: - Śląsk ma ogromne zasługi w
propagowaniu sportów skasowanych przez komunę jako kapitalistyczne. Tak było z palantem i baseballem, tak
jest również z golfem. Pan Szwarc i jego koledzy mieli wyobraźnię i fantazję, żeby się wto bawić. To oni
wPolsce rozpoczęli reaktywację golfa.
Pełne brzmienie wiadomości
15
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
W golfa na terenie Katowic grano już przed wojną. 1 kwietnia 1931 roku wbiurach Giesche Spółki
Akcyjnej wKatowicach przy ul. Podgórnej 4 odbyło się założycielskie zebranie Golf Klubu im. Pułaskiego. Na
prezesa wybrany został amerykański inżynier zNew Jersey George S. Brooks, prezes Giesche SA.
Małgorzata Szejnert w książce „Czarny Ogród“ pisze ogiszowieckim polu: „Pole golfowe na dziewięć
dołków, rozłożone na dziewięciu łagodnych pagórkach, czy raczej tarasach, już uformowane, zasiane,
wywalcowane, zeleganckim pawilonem klubowym“.
Katowiczanin Marian Lubina, znawca historii Śląska, przypomina sobie, że pola ciągnęły się zGiszowca
aż po Wzgórze Wandy w Katowicach Murckach. Według Szejnert, na giszowieckie tereny przyjeżdżało coraz
więcej gości zKatowic. Wsobotnie popołudnia, niedziele i święta podstawiane były środki lokomocji zKatowic na
plac golfa.
-To był luksusowy obiekt dla urzędników i inżynierów Gieschego. W czasie wojny plac golfowy
podupadł, apotem poszedł wzapomnienie -mówi Lubina.
Pod patronatem czeskiego komunisty
W latach 80. szybko została nawiązana współpraca z czeskimi zawodnikami. U sąsiadów sekcja golfa istniała
nawet przy ostrawskiej hucie, której patronował komunista Klement Gottwald, stalinowski prezydent
Czechosłowacji. - Bo Czesi są po prostu mądrzejsi. Oni swoich pomników nie burzyli. Kiedy nastał socjalizm,
nie zaorali pól golfowych. Po cichu kosili trawę i grali w najlepsze. Grał i dyrektor huty w Ostrawie, isekretarz
partii. Zresztą nawet Aleksander Dubczek był golfistą - przypomina senator Person.
Czescy przyjaciele często zapraszali śląskich golfistów na turnieje. Do Silherovic wopawskim powiecie
prowadzi droga z Chałupek. Jedzie się ulicą Długą, która po drugiej stronie granicy zmienia się w Dolni. Pod
numerem 412 znajduje się olbrzymi Park Golf Club. Dziś dotarcie tam nie stanowi najmniejszego problemu, w
latach 80. wyprawa na zawody do Silherovic oznaczała prawdziwe wyzwanie.
Najpierw potrzebne było oficjalne zaproszenie od zaprzyjaźnionego klubu z Ostrawy, potwierdzone
przez tamtejszy związek sportowy. Wkraju trzeba było wystosować wniosek „o przeprowadzenie kontaktu
sportowego“ do Wydziału Kultury Fizycznej iTurystyki Urzędu Wojewódzkiego, pozytywnie zaopiniowany przez
Radę Wojewódzką Zrzeszenia Sportowego Spółdzielczości Pracy Start. Kiedy pod wnioskiem podpisał się
odpowiedni dyrektor, można było wystąpić o paszport służbowy dla zawodnika. Po powrocie dokument musiał
być jak najszybciej zdeponowany wKomendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. -Pan wie, co w stanie
wojennym znaczyło przekraczanie granicy z bagażnikiem pełnym metalowych kijów? - śmieje się Szwarc.
Na Muchowcu przeszkadzały konie
Początkowo śląscy golfiści trenowali na Muchowcu, gdzie zaadaptowali część terenów na obrzeżach lotniska i
Parku Leśnego. Klub Start oddał im do dyspozycji domek typu Brda. Wiceprezydent Katowic w urzędowym
piśmie zapowiedział, że „dalsze tereny będą mogły być udostępnione po rozwinięciu działalności pozytywnie
ocenionej przez społeczeństwo“. Największy problem był ze sprzętem. Kije wykonywano domowym sposobem.
Wózki golfowe przerabiano ze starych wózków dziecięcych.
W 1986 roku Szwarc jako pierwszy polski golfista wygrał zawody w swojej kategorii. -W nagrodę
dostałem przyrząd do masażu produkcji czeskiej. Nawet od czasu do czasu go jeszcze używam - mówi 72letni Szwarc, który wzeszłym roku rozegrał 38 turniejów, aw tym zdążył już zaliczyć 10.
W końcu wyprowadzili się z Muchowca. Konie z sąsiedniej stadniny niszczyły pole, coraz więcej było na
nim niedzielnych spacerowiczów. Inna sprawa, że wielu golfistów wyjechało za granicę. Szwarc pojechał na
inżynierski kontrakt w NRD, a potem wNiemczech. Spędził tam 11 lat. Sześć dni wtygodniu pracował, aw
niedzielę wciąż uczył się golfa.
W 1994 roku golfiści przenieśli się do Siemianowic na upatrzone tereny po dawnym PGR. Członkowie
Śląskiego Klubu Golfowego sami przygotowali pola do gry. Pierwsze cztery tory zostały otwarte w 1997 roku.
Inauguracyjne uderzenia golfową piłeczką wykonali ówczesna minister budownictwa Barbara Blida i wojewoda
Eugeniusz Ciszak. Zorganizowano też turniej dla prezydentów miast. Zwyciężył Marek Kopel zChorzowa. - Tak,
tak, pamiętam, wyprzedziłem kolegów prezydentów z Piekar i Siemianowic. Gra w golfa bardzo mi się podoba,
to relaksujący sport. Od tamtego czasu nie miałem jednak kija golfowego w rękach. Pewnie chętnie bym zagrał,
ale w życiu trzeba dokonywać wyborów -uśmiecha się Kopel, były hokeista.
Do Śląskiego Klubu Golfowego należy dziś prawie 300 osób, to najliczniejszy klub wPolsce. -Nasze pole
powstało i jest utrzymywane wyłącznie ze składek członkowskich -podkreśla Leszek Żelezny, menedżer pola
wSiemianowicach. Szwarc jest kapitanem pola. Do niego należy dbałość o etykietę i porządek. - Trzeba
nieustannie pilnować, by ludzie na polu zachowywali się właściwie - mówi. I byli stosownie ubrani. - Golf, proszę
pana, broni się przed dżinsem - mówi Szwarc i z lekką przyganą patrzy na moje błękitne levisy.
Opis zdjęcia| Jeden z pierwszych treningów 1983 r. na Muchowcu. Z lewej Robert Szwarc
Pełne brzmienie wiadomości
16
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| Robert Szwarc na polu golfowym w Siemianowicach Śląskich
Autor zdjęcia| CELEJEWSKI GRZEGORZ
JAK NA ŚLĄSKU ODRADZAŁ SIĘ GOLF
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 14 Katowice
Piotr Zawadzki ECzechy
Zaczynali na katowickim Muchowcu od gry kijami przerabianymi ze sprzętu narciarskiego. Dopiero uczyli się
fachowych terminów. Teraz puttowanie, chippowanie i pitchowanie to dla nich żadna tajemnica. Na początku lat
80. grupa entuzjastów postanowiła reaktywować na Śląsku golf
W1982 roku do Roberta Szwarca, inżyniera z Katowic, zatelefonował kolega. - Słuchaj, organizujemy spotkanie
chętnych do gry w golfa. Może wpadniesz?
Szwarc golf znał tylko z kilkusekundowych wstawek w telewizyjnym dzienniku. Jako urodzony
sportowiec podjął jednak wyzwanie.
Jeszcze w tym samym roku odbyło się zebranie założycielskie sekcji przy klubie Start Katowice. Wzięło
w nim udział 17 osób. Kierownikiem sekcji został nieżyjący już Ryszard Skorupa, który golfem zainteresował się
pod wpływem swojego holenderskiego szwagra, fana tej gry. To właśnie Skorupa przywiózł do Katowic pierwsze
fachowe podręczniki i sprzęt.
Na Giszowcu grali przed wojną
Początkowo wszyscy mieli wątpliwości. Satysfakcja przyszła po pierwszym trafieniu w piłkę, po kilkudziesięcio
metrowym uderzeniu. Szwarc sam namówił potem na golf sąsiadów i kolegów zpracy. Czasy wPolsce nie były
najweselsze. Pewnie czasem czuli się jak pierwsi muzycy, grający jazz wPRL-u. Golf był jak dotknięcie czegoś
nieznanego itajemniczego. Może nie zakazanego, ale zpewnością traktowanego zpewną podejrzliwością.
Senator Andrzej Person, były prezes Polskiego Związku Golfa: - Śląsk ma ogromne zasługi w
propagowaniu sportów skasowanych przez komunę jako kapitalistyczne. Tak było z palantem i baseballem, tak
jest również z golfem. Pan Szwarc i jego koledzy mieli wyobraźnię i fantazję, żeby się wto bawić. To oni
wPolsce rozpoczęli reaktywację golfa.
W golfa na terenie Katowic grano już przed wojną. 1 kwietnia 1931 roku wbiurach Giesche Spółki
Akcyjnej wKatowicach przy ul. Podgórnej 4 odbyło się założycielskie zebranie Golf Klubu im. Pułaskiego. Na
prezesa wybrany został amerykański inżynier zNew Jersey George S. Brooks, prezes Giesche SA.
Małgorzata Szejnert w książce „Czarny Ogród“ pisze ogiszowieckim polu: „Pole golfowe na dziewięć
dołków, rozłożone na dziewięciu łagodnych pagórkach, czy raczej tarasach, już uformowane, zasiane,
wywalcowane, zeleganckim pawilonem klubowym“.
Katowiczanin Marian Lubina, znawca historii Śląska, przypomina sobie, że pola ciągnęły się zGiszowca
aż po Wzgórze Wandy w Katowicach Murckach. Według Szejnert, na giszowieckie tereny przyjeżdżało coraz
więcej gości zKatowic. Wsobotnie popołudnia, niedziele i święta podstawiane były środki lokomocji zKatowic na
plac golfa.
-To był luksusowy obiekt dla urzędników i inżynierów Gieschego. W czasie wojny plac golfowy
podupadł, apotem poszedł wzapomnienie -mówi Lubina.
Pod patronatem czeskiego komunisty
W latach 80. szybko została nawiązana współpraca z czeskimi zawodnikami. U sąsiadów sekcja golfa istniała
nawet przy ostrawskiej hucie, której patronował komunista Klement Gottwald, stalinowski prezydent
Czechosłowacji. - Bo Czesi są po prostu mądrzejsi. Oni swoich pomników nie burzyli. Kiedy nastał socjalizm,
nie zaorali pól golfowych. Po cichu kosili trawę i grali w najlepsze. Grał i dyrektor huty w Ostrawie, isekretarz
partii. Zresztą nawet Aleksander Dubczek był golfistą - przypomina senator Person.
Czescy przyjaciele często zapraszali śląskich golfistów na turnieje. Do Silherovic wopawskim powiecie
prowadzi droga z Chałupek. Jedzie się ulicą Długą, która po drugiej stronie granicy zmienia się w Dolni. Pod
numerem 412 znajduje się olbrzymi Park Golf Club. Dziś dotarcie tam nie stanowi najmniejszego problemu, w
latach 80. wyprawa na zawody do Silherovic oznaczała prawdziwe wyzwanie.
Najpierw potrzebne było oficjalne zaproszenie od zaprzyjaźnionego klubu z Ostrawy, potwierdzone
przez tamtejszy związek sportowy. Wkraju trzeba było wystosować wniosek „o przeprowadzenie kontaktu
sportowego“ do Wydziału Kultury Fizycznej iTurystyki Urzędu Wojewódzkiego, pozytywnie zaopiniowany przez
Radę Wojewódzką Zrzeszenia Sportowego Spółdzielczości Pracy Start. Kiedy pod wnioskiem podpisał się
Pełne brzmienie wiadomości
17
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
odpowiedni dyrektor, można było wystąpić o paszport służbowy dla zawodnika. Po powrocie dokument musiał
być jak najszybciej zdeponowany wKomendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. -Pan wie, co w stanie
wojennym znaczyło przekraczanie granicy z bagażnikiem pełnym metalowych kijów? - śmieje się Szwarc.
Na Muchowcu przeszkadzały konie
Początkowo śląscy golfiści trenowali na Muchowcu, gdzie zaadaptowali część terenów na obrzeżach lotniska i
Parku Leśnego. Klub Start oddał im do dyspozycji domek typu Brda. Wiceprezydent Katowic w urzędowym
piśmie zapowiedział, że „dalsze tereny będą mogły być udostępnione po rozwinięciu działalności pozytywnie
ocenionej przez społeczeństwo“. Największy problem był ze sprzętem. Kije wykonywano domowym sposobem.
Wózki golfowe przerabiano ze starych wózków dziecięcych.
W 1986 roku Szwarc jako pierwszy polski golfista wygrał zawody w swojej kategorii. -W nagrodę
dostałem przyrząd do masażu produkcji czeskiej. Nawet od czasu do czasu go jeszcze używam - mówi 72letni Szwarc, który wzeszłym roku rozegrał 38 turniejów, aw tym zdążył już zaliczyć 10.
W końcu wyprowadzili się z Muchowca. Konie z sąsiedniej stadniny niszczyły pole, coraz więcej było na
nim niedzielnych spacerowiczów. Inna sprawa, że wielu golfistów wyjechało za granicę. Szwarc pojechał na
inżynierski kontrakt w NRD, a potem wNiemczech. Spędził tam 11 lat. Sześć dni wtygodniu pracował, aw
niedzielę wciąż uczył się golfa.
W 1994 roku golfiści przenieśli się do Siemianowic na upatrzone tereny po dawnym PGR. Członkowie
Śląskiego Klubu Golfowego sami przygotowali pola do gry. Pierwsze cztery tory zostały otwarte w 1997 roku.
Inauguracyjne uderzenia golfową piłeczką wykonali ówczesna minister budownictwa Barbara Blida i wojewoda
Eugeniusz Ciszak. Zorganizowano też turniej dla prezydentów miast. Zwyciężył Marek Kopel zChorzowa. - Tak,
tak, pamiętam, wyprzedziłem kolegów prezydentów z Piekar i Siemianowic. Gra w golfa bardzo mi się podoba,
to relaksujący sport. Od tamtego czasu nie miałem jednak kija golfowego w rękach. Pewnie chętnie bym zagrał,
ale w życiu trzeba dokonywać wyborów -uśmiecha się Kopel, były hokeista.
Do Śląskiego Klubu Golfowego należy dziś prawie 300 osób, to najliczniejszy klub wPolsce. -Nasze pole
powstało i jest utrzymywane wyłącznie ze składek członkowskich -podkreśla Leszek Żelezny, menedżer pola
wSiemianowicach. Szwarc jest kapitanem pola. Do niego należy dbałość o etykietę i porządek. - Trzeba
nieustannie pilnować, by ludzie na polu zachowywali się właściwie - mówi. I byli stosownie ubrani. - Golf, proszę
pana, broni się przed dżinsem - mówi Szwarc i z lekką przyganą patrzy na moje błękitne levisy.
Opis zdjęcia| Jeden z pierwszych treningów 1983 r. na Muchowcu. Z lewej Robert Szwarc
Opis zdjęcia| Robert Szwarc na polu golfowym w Siemianowicach Śląskich
Autor zdjęcia| CELEJEWSKI GRZEGORZ
REPREZENTACJA ŚLĄSKA NA EURO
13.6.2008
Gazeta Wyborcza
PAWEŁCZADO
str. 12 Bielsko-Biała
ECzechy
do słynącego z pracy z młodzieżą Gwarka Zabrze, zktórym zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Szybko rozeszła
się fama o zdolnym, bramkostrzelnym juniorku, śląskich klubów nie było na niego stać. Kupiła go Hertha Berlin i
natychmiast wypożyczyła do Zagłębia Lubin. W ekstraklasie debiutował jako 19-latek. W2007 roku został z
Zagłębiem mistrzem Polski. W polskiej lidze rozegrał 69 meczów, strzelił 14 bramek. Dziś mozolnie buduje
sobie pozycję w Bundeslidze, w kwietniu zdobył pierwszego ligowego gola. Leo Beenhakker zauważył go w
zeszłym roku, debiutował w meczu z Estonią. Tuż przed rozpoczęciem mistrzostw skorzystał na pechu Kuby
Błaszczykowskiego. Beenhakker powołał go wostatniej chwili w miejsce kontuzjowanego zawodnika Borussi
Dortmund. Na Euro rezerwowy. Odniósł kontuzję przed meczem z Austrią. Libor Sionko 31 lat. Reprezentant
Czech. Urodzony w Ostrawie. Pierwszy klub: Banik Ostrawa. Obecny klub: FC Kopenhaga. Dość
nieoczekiwanie podstawowy zawodnik obecnej kadry Karela Brucknera. Nieoczekiwanie, bo w reprezentacji gra
już od 1999 roku, ale z powodu mnogości czeskich talentów trudno było mu się przebić. Na ostatnie
mistrzostwa świata pojechał wostatniej chwili, tak jak Piszczek, zastępując kontuzjowanego Vladimira Smicera.
Globtroter; grał wAustrii (Grazer AK, Austria Wiedeń), Szkocji (Glasgow Rangers) i Danii (FC Kopenhaga do
dziś). Strzelił honorowego gola w meczu z Portugalią Tomáš Galásek 35 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w
Ostrawie. Pierwszy klub: Banik Ostrawa. Obecny klub: 1. FC Nuernberg. W reprezentacji Czech od 13 lat, jeden
z symboli świetnej generacji. 10 lat spędził wHolandii (Willem II Tilburg, Ajax Amsterdam), z Ajaksem dwa razy
świętował mistrzostwo Holandii. Defensywny pomocnik. Jego sposób gry można przyrównać do gazu niewidoczny, a paraliżuje. Na ostatnich mistrzostwach świata był kapitanem czeskiej drużyny. Na Euro
podstawowy zawodnik.
Pełne brzmienie wiadomości
18
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Michael Ballack 32 lata. Reprezentant Niemiec. Urodzony w Görlitz, największym dolnośląskim mieście w
Niemczech. Wtym miejscu musimy trochę nagiąć kryteria powołania, bo... zdekompletowałby się nam skład.
Ballack zaczynał karierę jako dziewięciolatek w szkółce BSG Motor „Fritz Heckert“ w saksońskim Karl-MarxStadt (dziś Chemnitz). Obecny klub: Chelsea Londyn.
Jeden z najwybitniejszych obecnie pomocników świata. Supergwiazda Chelsea, kapitan reprezentacji
Niemiec. Wcześniej był najlepszym zawodnikiem Bayeru Leverkusen iBayernu Monachium. W gronie bohaterów
tego tekstu zarabia najwięcej: jego tygodniówka wynosi 130 tys. funtów (rocznie wyciąga jakieś 8,5 mln euro).
Jego synowie mają imiona wyjątkowo nieśląskie. To Louis, Emilio i Jordi.
Lukas (Łukasz) Podolski 23 lata. Reprezentant Niemiec. Urodzony w Gliwicach. Pierwszy klub: FC 07
Bergheim. Obecny klub: Bayern Monachium. W przeciwieństwie do poprzednika Górnoślązak z krwi i kości.
Uwielbia gliwicką Sośnicę, którą opuścił, gdy miał dwa lata, i z rodzicami wyemigrował do Niemiec. WGliwicach
zostali ukochana babcia, ciocia, wujek. Ojciec Waldemar grał w piłkę w Górniku Knurów, ROW-ie Rybnik i
Szombierkach Bytom. Matka grała w piłkę ręczną w Sośnicy Gliwice.
Wielki talent, cała kariera przed nim, choć na światowym topie jest już od 18. roku życia. Wybił się w 1.
FC Koeln. Wreprezentacji Niemiec zadebiutował w 2004 roku i zdążył dla niej strzelić aż 27 bramek! Wybrany
najlepszym piłkarzem młodego pokolenia na ostatnim mundialu.
Pogodny, otwarty dla dziennikarzy. Wprzeciwieństwie do Miroslava Klose deklaruje emocjonalne
związki zPolską. Po meczu w Klagenfurcie, w którym dla Niemiec strzelił dwa gole, udzielił po polsku parę
wywiadów.
Napastnicy
Siła rażenia jest duża. I skład jak należy: wysoki, doświadczony napastnik świetnie grający głową i
współpracujący z nim szybki młody jeszcze drybler. Miroslav Klose 30 lat. Reprezentant Niemiec. Urodzony w
Opolu. Pierwszy klub: SG Blaubach-Diedelkopf. Obecny klub: Bayern Monachium. Podobny życiorys do
Podolskiego. Opole opuścił jako dziewięciolatek i wyemigrował do Niemiec. Ojciec Józef Kloze grał w piłkę m.in.
wOdrze Opole i Auxerre (stąd rodzina Klose do dziś utrzymuje kontakty z innym piłkarzem Auxerre Andrzejem
Szarmachem), matka Barbara grała w piłkę ręczną w Otmęcie Krapkowice i reprezentacji Polski. Wybił się w 1.
FC Kaiserslautern, potwierdził klasę w Werderze Brema i Bayernie Monachium, gdzie gra do dziś. Wicemistrz
świata z 2002 roku, został wtedy królem strzelców imprezy. „Mam dwie narodowości, ale jeśli chodzi o futbol
jestem Niemcem“ -powiedział kiedyś.
Václav Sverkoš 25 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w Trzyńcu. Pierwszy klub: FK VP Frydek-Mistek.
Obecny klub: Banik Ostrawa. Aktualny król strzelców ligi czeskiej. Autor pierwszego gola na Euro 2008. Z
dużym doświadczeniem międzynarodowym; grał już w Borussi Moenchengladbach, Hercie Berlin iAustrii
Wiedeń. Nie do końca mu wyszło, odbudowuje pozycję w lidze czeskiej, zresztą zdobrym skutkiem. Wsezonie
2007/08 został królem strzelców Gambrinus Ligi
W czeskiej reprezentacji zadebiutował dopiero wtym roku. Na Euro rezerwowy, zmiennik Jana Kollera
*** Siedmiu reprezentantów Czech, trzech -Niemiec i zaledwie jeden Polski. Smutne proporcje... Mam
nadzieję, że motywujące naszych trenerów młodzieży.
Autor zdjęcia| KIENZLE THOMAS
Autor zdjęcia| PETR DAVID JOSEK
Autor zdjęcia| PROBST MICHAEL
Autor zdjęcia| KUBA ATYS
Autor zdjęcia| KUBA ATYS
Autor zdjęcia| VRANIC DUSAN
REPREZENTACJA ŚLĄSKA NA EURO
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 11 Katowice
Paweł Czado ECzechy
Podczas mistrzostw Europy biegają w reprezentacjach trzech państw, zdążyli już w Austrii i Szwajcarii zdobyć
parę goli. Czy połączona kadra piłkarzy ze Śląska mogłaby stać się czarnym koniem turnieju?
Florencja. Wielka gwiazda czeskiej defensywy. Filar reprezentacji od 2001 roku. Wybił się w Sigmie Ołomuniec,
europejską klasę osiągnął w Hamburger SV. Niezwykle zdyscyplinowany, świetnie grający w powietrzu. Ma
długie włosy, więc kiedy piłka jest na połowie rywala, często układa włosy pod charakterystyczną przepaską.
Zaangażowany wakcje charytatywne, pomaga w rozwoju futbolu w Afryce. Na Euro podstawowy zawodnik.
Pełne brzmienie wiadomości
19
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Marek Jankulovski Chciałoby się zmontować na Euro reprezentację samego Górnego Śląska, ale dziś to po
prostu niemożliwe. Nie ma tylu chłopa. To nie rok choćby 1938, kiedy w 15-osobowej kadrze białoczerwonych
na mistrzostwa świata we Francji znalazło się 10 Górnoślązaków. Siedmiu z nich wyszło wtedy na mecz z
Brazylią w podstawowym składzie, a jeden strzelił magikom z Copacabany cztery gole.
Dziś wreprezentacji Polski na Euro gra tylko jeden Górnoślązak, do tego powołany w ostatniej chwili.
Musieliśmy wzmocnić kadrę piłkarzami zCzech i Niemiec. Kryterium powołania do tej kadry było proste: miejsce
urodzenia (w historycznych granicach Śląska) i - tam, gdzie się dało - pierwszy klub w karierze. Efekt? Myślę, że
omiejsce w ósemce ten zespół mógłby zawalczyć, choć przyznać trzeba, że zprzodu Silesia Team A. D. 2008
jest znacznie mocniejszy niż ztyłu.
Bramkarz
Daniel Zitka 32 lata. Reprezentant Czech. Urodzony w Havirzowie (Śląsk Cieszyński). Pierwszy klub: FK
Havirzow. Obecny klub: Anderlecht Bruksela.
Solidny fachowiec. Nie schodzi poniżej pewnego poziomu, choć na Euro raczej go nie ujrzymy; Petr
Czech jest poza konkurencją. Zitka od ośmiu lat gra w Belgii -wybił się w Lokeren iw 2002 roku odszedł do
Anderlechtu za pół miliona euro. Tam okazał się lepszy od reprezentanta Belgii Filipa De Wilde, choć później
zdarzało się, że tracił miejsce w składzie. Z Anderlechtem dwukrotny mistrz Belgii. Wreprezentacji Czech gra
dopiero od 2007 roku.
Gdyby Daniel Zitka odniósł kontuzję, trzeba by prosić o wstawiennictwo małżonkę Juergena Macho,
bramkarza reprezentacji Austrii, byłego zawodnika Chelsea. Ponoć jest Ślązaczką.
Obrońcy
Zaledwie tercet, ale nie ma ich więcej - to słabość wynikająca z braku rezerw. Plusem jest dobra współpraca wszyscy trzej defensorzy doskonale się znają, mówią tym samym językiem.
Zdenk Pospch 30 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w Opawie. Pierwszy klub: SFC Opaw. Obecny klub: FC
Kopenhaga. Oglądałem go w lidze czeskiej w sezonie 2003/04, kiedy z Banikiem Ostrawa zdobył mistrzostwo
Czech. Wkrótce potem Zdenek zrobił manewr nieszczególnie w Ostrawie popularny -przeniósł się do Sparty
Praga (to tak jakby zGórnika albo Ruchu przeniósł się do Legii). Na początku tego roku za niecałe dwa miliony
euro przeniósł się do FC Kopenhaga, gdzie gra z innym czeskim Ślązakiem, zresztą członkiem tego zespołu Liborem Sionko. Na Euro rezerwowy.
Tomáš Ujfaluši 30 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w Rymarovie koło Bruntalu. Pierwszy klub: Jiskra
Rymarov. Obecny klub: Fiorentina 31 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w Ostrawie. Pierwszy klub: Banik
Ostrawa. Obecny klub: AC Milan. Syn Czeszki i Macedończyka, który przyjechał do Ostrawy za chlebem, stąd
charakterystycznie brzmiące nazwisko. Z całej śląskiej czeredki zrobił największą karierę. Po włoskich boiskach
biega od ośmiu lat, w coraz lepszych klubach: od Neapolu, przez Udinese, po Mediolan. AC Milan kupił go za 8
mln euro. Jankulovski się sprawdził, więc ma w kolekcji zwycięstwo wLidze Mistrzów. Na Euro podstawowy
zawodnik.
Pomocnicy
Na skrzydłach ustawiliśmy nominalnych napastników, ale tak się akurat zdarzyło, że w pierwszych meczach na
Euro zagrali właśnie jako boczni napastnicy.
Łukasz Piszczek 23 lata. Reprezentant Polski. Urodzony w Czechowicach-Dziedzicach. Jak mówi ojciec, miał
urodzić się w Pszczynie, ale zabrakło miejsca w szpitalu. Pierwszy klub: LZS Goczałkowice. Obecny klub:
Hertha Berlin. Jego pierwszym trenerem w klubiku z rodzinnego miasteczka był ojciec Kazimierz, dziś
wiceprezes LKS Goczałkowice. Łukasz jako 16-latek przeniósł się Ciąg dalszy na s. 12
Autor zdjęcia| JOENSSON KERSTIN
Autor zdjęcia| PAUL ELLIS/PA
Autor zdjęcia| KAMARYT MICHAŁ
Autor zdjęcia| SEKRETAREV
Autor zdjęcia| SURDZIEL WOJCIECH
Autor zdjęcia| VAN
Pełne brzmienie wiadomości
20
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
REPREZENTACJA ŚLĄSKA NA EURO
13.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 12 Katowice
PAWEŁCZADO ECzechy
do słynącego z pracy z młodzieżą Gwarka Zabrze, zktórym zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Szybko rozeszła
się fama o zdolnym, bramkostrzelnym juniorku, śląskich klubów nie było na niego stać. Kupiła go Hertha Berlin i
natychmiast wypożyczyła do Zagłębia Lubin. W ekstraklasie debiutował jako 19-latek. W2007 roku został z
Zagłębiem mistrzem Polski. W polskiej lidze rozegrał 69 meczów, strzelił 14 bramek. Dziś mozolnie buduje
sobie pozycję w Bundeslidze, w kwietniu zdobył pierwszego ligowego gola. Leo Beenhakker zauważył go w
zeszłym roku, debiutował w meczu z Estonią. Tuż przed rozpoczęciem mistrzostw skorzystał na pechu Kuby
Błaszczykowskiego. Beenhakker powołał go wostatniej chwili w miejsce kontuzjowanego zawodnika Borussi
Dortmund. Na Euro rezerwowy. Odniósł kontuzję przed meczem z Austrią. Libor Sionko 31 lat. Reprezentant
Czech. Urodzony w Ostrawie. Pierwszy klub: Banik Ostrawa. Obecny klub: FC Kopenhaga. Dość
nieoczekiwanie podstawowy zawodnik obecnej kadry Karela Brucknera. Nieoczekiwanie, bo w reprezentacji gra
już od 1999 roku, ale z powodu mnogości czeskich talentów trudno było mu się przebić. Na ostatnie
mistrzostwa świata pojechał wostatniej chwili, tak jak Piszczek, zastępując kontuzjowanego Vladimira Smicera.
Globtroter; grał wAustrii (Grazer AK, Austria Wiedeń), Szkocji (Glasgow Rangers) i Danii (FC Kopenhaga do
dziś). Strzelił honorowego gola w meczu z Portugalią Tomáš Galásek 35 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w
Ostrawie. Pierwszy klub: Banik Ostrawa. Obecny klub: 1. FC Nuernberg. W reprezentacji Czech od 13 lat, jeden
z symboli świetnej generacji. 10 lat spędził wHolandii (Willem II Tilburg, Ajax Amsterdam), z Ajaksem dwa razy
świętował mistrzostwo Holandii. Defensywny pomocnik. Jego sposób gry można przyrównać do gazu niewidoczny, a paraliżuje. Na ostatnich mistrzostwach świata był kapitanem czeskiej drużyny. Na Euro
podstawowy zawodnik.
Michael Ballack 32 lata. Reprezentant Niemiec. Urodzony w Görlitz, największym dolnośląskim mieście w
Niemczech. Wtym miejscu musimy trochę nagiąć kryteria powołania, bo... zdekompletowałby się nam skład.
Ballack zaczynał karierę jako dziewięciolatek w szkółce BSG Motor „Fritz Heckert“ w saksońskim Karl-MarxStadt (dziś Chemnitz). Obecny klub: Chelsea Londyn.
Jeden z najwybitniejszych obecnie pomocników świata. Supergwiazda Chelsea, kapitan reprezentacji
Niemiec. Wcześniej był najlepszym zawodnikiem Bayeru Leverkusen iBayernu Monachium. W gronie bohaterów
tego tekstu zarabia najwięcej: jego tygodniówka wynosi 130 tys. funtów (rocznie wyciąga jakieś 8,5 mln euro).
Jego synowie mają imiona wyjątkowo nieśląskie. To Louis, Emilio i Jordi.
Lukas (Łukasz) Podolski 23 lata. Reprezentant Niemiec. Urodzony w Gliwicach. Pierwszy klub: FC 07
Bergheim. Obecny klub: Bayern Monachium. W przeciwieństwie do poprzednika Górnoślązak z krwi i kości.
Uwielbia gliwicką Sośnicę, którą opuścił, gdy miał dwa lata, i z rodzicami wyemigrował do Niemiec. WGliwicach
zostali ukochana babcia, ciocia, wujek. Ojciec Waldemar grał w piłkę w Górniku Knurów, ROW-ie Rybnik i
Szombierkach Bytom. Matka grała w piłkę ręczną w Sośnicy Gliwice.
Wielki talent, cała kariera przed nim, choć na światowym topie jest już od 18. roku życia. Wybił się w 1.
FC Koeln. Wreprezentacji Niemiec zadebiutował w 2004 roku i zdążył dla niej strzelić aż 27 bramek! Wybrany
najlepszym piłkarzem młodego pokolenia na ostatnim mundialu.
Pogodny, otwarty dla dziennikarzy. Wprzeciwieństwie do Miroslava Klose deklaruje emocjonalne
związki zPolską. Po meczu w Klagenfurcie, w którym dla Niemiec strzelił dwa gole, udzielił po polsku parę
wywiadów.
Napastnicy
Siła rażenia jest duża. I skład jak należy: wysoki, doświadczony napastnik świetnie grający głową i
współpracujący z nim szybki młody jeszcze drybler. Miroslav Klose 30 lat. Reprezentant Niemiec. Urodzony w
Opolu. Pierwszy klub: SG Blaubach-Diedelkopf. Obecny klub: Bayern Monachium. Podobny życiorys do
Podolskiego. Opole opuścił jako dziewięciolatek i wyemigrował do Niemiec. Ojciec Józef Kloze grał w piłkę m.in.
wOdrze Opole i Auxerre (stąd rodzina Klose do dziś utrzymuje kontakty z innym piłkarzem Auxerre Andrzejem
Szarmachem), matka Barbara grała w piłkę ręczną w Otmęcie Krapkowice i reprezentacji Polski. Wybił się w 1.
FC Kaiserslautern, potwierdził klasę w Werderze Brema i Bayernie Monachium, gdzie gra do dziś. Wicemistrz
świata z 2002 roku, został wtedy królem strzelców imprezy. „Mam dwie narodowości, ale jeśli chodzi o futbol
jestem Niemcem“ -powiedział kiedyś.
Václav Sverkoš 25 lat. Reprezentant Czech. Urodzony w Trzyńcu. Pierwszy klub: FK VP Frydek-Mistek.
Obecny klub: Banik Ostrawa. Aktualny król strzelców ligi czeskiej. Autor pierwszego gola na Euro 2008. Z
dużym doświadczeniem międzynarodowym; grał już w Borussi Moenchengladbach, Hercie Berlin iAustrii
Pełne brzmienie wiadomości
21
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Wiedeń. Nie do końca mu wyszło, odbudowuje pozycję w lidze czeskiej, zresztą zdobrym skutkiem. Wsezonie
2007/08 został królem strzelców Gambrinus Ligi
W czeskiej reprezentacji zadebiutował dopiero wtym roku. Na Euro rezerwowy, zmiennik Jana Kollera
*** Siedmiu reprezentantów Czech, trzech -Niemiec i zaledwie jeden Polski. Smutne proporcje... Mam
nadzieję, że motywujące naszych trenerów młodzieży.
Autor zdjęcia| KIENZLE THOMAS
Autor zdjęcia| PETR DAVID JOSEK
Autor zdjęcia| PROBST MICHAEL
Autor zdjęcia| KUBA ATYS
Autor zdjęcia| KUBA ATYS
Autor zdjęcia| VRANIC DUSAN
Spółki ruszają na łowy
13.6.2008
Gazeta Wyborcza
str. 32 Gospodarka
ECzechy
TOMASZ PRUSEK MONEY. PL
Aż 13,6 mld zł chcą przeznaczyć spółki giełdowe na fuzje i przejęcia w pierwszej połowie 2008 r. - wynika z
raportu „Gazety“ i portalu Money.pl
Świat finansów żyje teraz megafuzją browarów: brazylijskobelgijski gigant InBev (marki: Stella Artois, Beck’s,
Leffe) chce za 30 mld euro kupić amerykańskiego rywala Anheuser-Busch (Budweiser). Powstałby największy
na świecie producent piwa oprzychodach blisko 5 mld euro rocznie.
Gorączka fuzji i przejęć, choć wdużo mniejszej skali, rozpala także emocje na warszawskim parkiecie.
Pod koniec maja producent odzieży Vistula & Wólczanka po zaciekłym pojedynku przejął najsłynniejszą polską
firmę jubilerską W. Kruk. Nie zważał ani na protesty założycieli - rodziny Kruków, ani władz spółki, tylko wyłożył
na stół 200 mln zł i dokonał pierwszego w 17-letniej historii GPW wrogiego przejęcia.
Z raportu „Gazety“ iMoney.pl wynika, że karuzela przejęć dopiero się rozkręca. Sto firm zGPW, które
ujawniły konkretne kwoty na ten cel, zaplanowały łącznie 13,6 mld zł. Z tego 50 firm zawarło już transakcje
warte 4,8 mld zł. Nad pozostałymi transakcjami pracują sztaby doradców i bankierów inwestycyjnych.
- Na GPW rozwiązał się worek z fuzjami i przejęciami. Samodzielny wzrost dla wielu firm jest zbyt
czasochłonny, skoro gospodarka tak szybko rośnie. Dochodzą do wniosku, że można kupić coś gotowego iw
ten sposób zdobyć rynek - uważa Alfred Adamiec, główny ekonomista Noble Banku.
- Spadki cen akcji w ostatnim roku urealniły wyceny wielu spółek, przez co stały się one atrakcyjnym
celem -dodaje Sebastian Gawłowski zMoney.pl.
Pod względem potencjalnych kwot na przejęcia rekordzistą jest czeski potentat energetyczny CEZ
notowany równolegle wWarszawie i Pradze. Wypuszcza on w tym celu obligacje warte ponad 5 mld zł. Ponad 1
mld zł chce z kolei wydać Central European Distribution Corporation (CEDC). Amerykańska spółka notowana
również na Nasdaq kupiła kilka lat temu największego polskiego producenta mocnych alkoholi -Polmos
Białystok, a teraz zpowodzeniem podbija rynek rosyjski - została właścicielem słynnej marki wódki Parliament,
gorzelni i sieci dystrybucji.
Z firm z polskim kapitałem na czoło wysuwa się Asseco Poland, które buduje supergrupę
informatyczną. Na naszym podwórku łączy się z Prokomem iABG. Kolejnych podbojów zamierza dokonać w
krajach starej Unii: Hiszpanii i Niemczech, a także na Bałkanach (serbska Antegra). Wnaszym regionie dużą
transgraniczną fuzją jest połączenie producentów napojów: polskiego Hoopa, znanego m.in. zwody mineralnej
Arctic, i czeskiej Kofoli, której sztandarowym produktem jest kofola, czyli zakorzeniony wCzechach od czasów
socjalizmu odpowiednik kapitalistycznej coca-coli. Fuzja Hoopa iKofoli warta jest 200 mln zł, a nowo powstała
spółka zapowiedziała, że na dalszą konsolidację rozdrobnionego rynku może wydać drugie tyle. Kwota przejęć
poza granicami Polski przekroczyła już 2,05 mld zł.
Dużo dzieje się też w innych sektorach. W branży mediów TVN kupił za niemal 400 mln zł udziały w
platformie cyfrowej n, zaś Agora wydała 120 mln zł na serwis ogłoszeniowy Trader. com. Blisko setki są Kopex i
Polimex z już domkniętymi transakcjami. Ambicje na co najmniej taką kwotę mają np. Graal, Famur, Multimedia
iMostostal Zabrze.
Notowanie na GPW często sprzyja łączeniu się spółek ze względu na ich transparentność. Tendencję
zapoczątkowały spółki handlujące częściami samochodowymi: Intercars i JC Auto. Producent płytek Cersanit
domyka fuzję z Opocznem. Bardzo aktywne są sieci handlowe: LPP przejmuje Artmana za blisko 400 mln zł,
Komputronik za blisko 45 mln zł bierze Karen Notebook. Najświeższa transakcja to Bakalland zAtlantą Poland
Pełne brzmienie wiadomości
22
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
za blisko 35 mln zł. Możliwość połączenia zasugerowali czołowi dystrybutorzy sprzętu komputerowego -Action z
AB. Na gastronomicznego potentata wyrasta AmRest, który ma apetyt na restauracje Sfinksa.
Kto jeszcze może podbić konkurenta z giełdowego parkietu? Niewykluczona jest dalsza prywatyzacja
Ruchu, do której mogą stanąć Emperia iEurocash. Pierwsza spółka ma do wydania około 250 mln zł,
aEurocash nie zasypia gruszek w popiele: przejął firmę dystrybucyjną McLane i sieć Nasze Sklepy, nie
ujawniając jednak wartości transakcji. Ciekawie może być również wśród dystrybutorów leków, gdzie może
dojść do rozmów wsprawie przejęcia Prospera. Ostatnio największe szanse na jego „łyknięcie“ daje się
Farmacolowi.
W całej gorączce fuzji iprzejęć jest tylko jedno „ale“. Aby zrealizować plany, spółki muszą mieć źródło
kapitału często idącego w setki milionów. A z tym nie jest łatwo. - Nie opłaca się wypuszczać nowych akcji, bo
na giełdzie jest tanio. Zpowodu kryzysu finansowego trudniej też uzyskać kredyt wbankach, bo zaostrzyły one
procedury kredytowe, a z powodu wzrostu stóp procentowych w górę poszedł koszt długu. Jednak wiele spółek
stać na wyłożenie dużych kwot także zwłasnej kieszeni, bo przez kilka lat dobrej koniunktury zdołały odłożyć
znaczny kapitał - mówi Alfred Adamiec. 1
Londyn liczy na irlandzkie "nie"
13.6.2008
Głos Wielkopolski str. 8 fakty 24
Łukasz Słapek ECzechy
Klęska traktatu z Lizbony byłaby na rękę Brytyjczykom. Dlatego z wielkim skupieniem na Wyspach śledzono
wczorajsze referendum w Irlandii.
Eurosceptycyzm w Wielkiej Brytanii jest coraz większy. Z sondaży opublikowanych w dzienniku
"Telegraph" wynika, że ponad 64 proc. mieszkańców kraju chciałoby większej niezależności Londynu od
unijnych władz w Brukseli. Traktat lizboński jednak jeszcze bardziej wzmacnia rządy Brukseli. To dlatego,
gdyby referendum odbyło się także w Wielkiej Brytanii, dokument ten przepadłby z kretesem. Możliwości
głosowania nad traktatem domaga się ponad 90 proc. Brytyjczyków.
Niezadowolenia z dokumentu, który ma zreformować Unię, nie kryją także Francuzi. Wszędzie
podnoszony jest ten sam argument -że traktat lizboński to nic innego jak nowa unijna konstytucja. Opiera się
bowiem głównie na przepisach konstytucji Unii Europejskiej, która trzy lata temu została odrzucona głosami
właśnie Francuzów i Holendrów. Nie wiadomo też, jaka jest przyszłość traktatu w Czechach. Dokument trafił
przed tamtejszy Trybunał Konstytucyjny, który sprawdza zgodność każdego przepisu z ustawą zasadniczą
kraju.
-Upadek traktatu w Irlandii jeszcze bardziej utrudni proces ratyfikacyjny winnych krajach. Chodzi głównie
o Wielką Brytanię, Danię i Czechy -uważa Matt Qvortrup z Uniwersytetu im. Roberta Gordona.
Opis zdjęcia| Uniezależnienia swego kraju od Brukseli chce 64 proc. Brytyjczyków
Chętni na lotnisko
13.6.2008
Parkiet
TGS
str. 14 Gospodarka
ECzechy
>Czechy
Planowana prywatyzacja portu lotniczego w Pradze już przyciągnęła 65 potencjalnych inwestorów –
poinformował minister transportu Czech Ales Rebicek w wywiadzie dla austriackiego dziennika
„WirtschaftsBlatt”. Według niego, lotnisko potrzebuje inwestora branżowego, na przykład właściciela jednego z
portów w Europie, a jeszcze lepiej z Ameryki Płn., Azji czy Australii.
Pełne brzmienie wiadomości
23
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Londyn liczył na irlandzkie "nie"
13.6.2008
POLSKA The Times str. 3 Fakty 24
Łukasz Słapek ECzechy
Klęska traktatu z Lizbony byłaby na rękę Brytyjczykom. Dlatego z wielkim skupieniem na Wyspach śledzono
wczorajsze referendum w Irlandii. Eurosceptycyzm w Wielkiej Brytanii jest coraz większy. Z sondaży
opublikowanych w dzienniku "Telegraph" wynika, że ponad 64 proc. mieszkańców kraju chciałoby większej
niezależności Londynu od unijnych władz w Brukseli.
Traktat lizboński jednak jeszcze bardziej wzmacnia rządy Brukseli. To dlatego, gdyby referendum odbyło się
także w Wielkiej Brytanii, dokument ten przepadłby z kretesem. Możliwości głosowania nad traktatem domaga
się ponad 90 proc. Brytyjczyków.
Niezadowolenia z dokumentu, który ma zreformować Unię, nie kryją także Francuzi. Wszędzie podnoszony jest
ten sam argument - że traktat lizboński to nic innego jak nowa unijna konstytucja. Opiera się bowiem głównie
na przepisach konstytucji Unii Europejskiej, która trzy lata temu została odrzucona głosami właśnie Francuzów
i Holendrów. Nie wiadomo też, jaka jest przyszłość traktatu w Czechach. Dokument trafił przed tamtejszy
Trybunał Konstytucyjny, który sprawdza zgodność każdego przepisu z ustawą zasadniczą kraju.
- Upadek traktatu w Irlandii jeszcze bardziej utrudni proces ratyfikacyjny w innych krajach. Chodzi głównie o
Wielką Brytanię, Danię i Czechy - uważa Matt Qvortrup z Uniwersytetu im. Roberta Gordona.
Uniezależnienia swego kraju od Brukseli chce 64 proc. Brytyjczyków
Opis zdjęcia| Agresywną kampanię przeciwników traktatu widać było w Irlandii na każdym kroku
Uczmy się trenować polską młodzież
13.6.2008
POLSKA The Times
ECzechy
str. 9 Opinie
PZPN powinien nawiązać współpracę z którąś z zachodnich federacji. Dzięki temu poznamy najnowsze
metody szkolenia
Polska reprezentacja - w zależności od tego, czy wygrywa, czy przegrywa - wprawia nas w lepszy lub gorszy
nastrój. Jednak bez względu na jej wyniki w polskiej piłce nic się nie zmieni. Stan i osiągnięcia naszej
reprezentacji wcale nie odzwierciedlają tego, co się dzieje niżej.
Po przegranym meczu z Niemcami wielu specjalistów analizowało przyczyny porażki. Byliśmy wolniejsi, mniej
dokładni, nie potrafiliśmy wykorzystać kilku sytuacji i mieliśmy mniej indywidualności w zespole. Nikt jednak nie
zastanawia się, dlaczego mamy gorszych zawodników niż Niemcy. A przecież trzeba sięgnąć do podstaw:
boiska, trenerzy, metody szkolenia. Niemcy trenują młodzież według nowoczesnych metod przynajmniej od 15
lat. My jeszcze nie zaczęliśmy.
A przecież możemy korzystać z gotowych wzorców opracowanych w innych krajach. Są na przykład wzorcowe
centra szkoleniowe we Francji.
W każdym kraju rozwiniętym jest bardzo wielu wykształconych trenerów, jest masa publikacji na temat
szkolenia, wszyscy trenują według tych samych, dobrze opracowanych zasad. To jest zunifikowane, bo
wiadomo, że przynosi oczekiwane efekty.
My pod tym względem jesteśmy spóźnieni o wiele lat. Kiedyś wszedłem do polskiej księgarni i chciałem kupić
coś o piłce nożnej. Było o jodze i tańcu brzucha, ale nie znalazłem żadnej publikacji o futbolu. Polscy trenerzy
nie mają więc, z czego się uczyć.
W Hiszpanii na przykład są cztery pisma specjalistyczne, które opisują metody treningowe. Jaki rodzaj
przygotowań powinno się stosować na początku, w środku i na końcu sezonu. Jest też wiele stron
internetowych, gdzie publikowane są plany treningowe. Stale organizowane są konferencje poświęcone
metodom szkoleniowym. Można się zapisać nawet na kursy internetowe, na których wykładają największe
piłkarskie autorytety w Hiszpanii. Tamtejsi trenerzy mają więc ogromne możliwości dokształcania się. Nasi są
prawie zupełnie odcięci od takiej wiedzy.
Kolejna sprawa to staże zagraniczne. Gdy nasi trenerzy jeżdżą do zachodnich klubów, zwykle stawiani są
gdzieś w rogu i nic wielkiego im się nie pokazuje. Czasem oglądają tylko grę w "dziada". Aby poznać metody
szkolenia trzeba niestety znać trenera. Tylko wtedy poświęci on czas, przedstawi system przygotowań, pokaże
Pełne brzmienie wiadomości
24
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
plany treningowe, powie, co i dlaczego robią piłkarze, wyjaśni swoje sposoby analizowania meczów. Jeśli o tym
wszystkim można się dowiedzieć, wtedy jest sens płacenia za takie wyjazdy. To jest jednak bardzo trudne, bo
Polacy nie mają znajomości w największych europejskich klubach.
Dodajmy do tego, że bardzo mało dzieci w Polsce przychodzi do klubów. Sprawia to, że od początku jest w nich
słaba rywalizacja. Za granicą jest tak, że selekcję robi się na każdym etapie. Na koniec zostają rzeczywiście
najlepsi. U nas niekoniecznie.
Dlatego ogromna odpowiedzialność spada dziś na Polski Związek Piłki Nożnej. To on powinien zapewnić
polskim trenerom, głównie tym, którzy za psie pieniądze pracują z młodzieżą w klubach, kursy dokształcające.
Ci ludzie są przecież pełni wiary i zapału, ale sami nigdzie nie pojadą. Trzeba sprowadzić zagranicznych
trenerów do Polski.
W Hiszpanii na przykład każdy młody zawodnik ma swój numer identyfikacyjny. Dzięki temu kontroluje się
dokładnie, w ilu meczach może on wystąpić, by go nie przeciążyć. U nas się o tym nie myśli. Wiele polskich
talentów zostało "zajechanych", bo za dużo grało w reprezentacjach i klubach.
Najlepiej byłoby więc wejść we współpracę z którąś z federacji, na przykład hiszpańską albo włoską. Oni
udostępnią nam swoje metody treningowe i całe piłkarskie know-how. Weźmy przykład z Czechów, którzy od
kilku lat współpracują z federacją francuską. Na efekty nie musieli długo czekać. Dziś czeska reprezentacja
jest jedną z najlepszych na świecie.
Mirosław Trzeciak, były piłkarz, obecnie menedżer piłkarski
Dobry menedżer dobrze opłacony
13.6.2008
Puls Biznesu
Katarzyna Sadowska
str. 4 Puls dnia
ECzechy
Ponad 240 mln zł zainkasowali w 2007 r. członkowie zarządów spółek z WIG20
Najbardziej efektywny jest zarząd Lotosu - na każdy milion wynagrodzenia przypada aż miliard zysku spółki.
Najmniej - Cersanit i Asseco.
Sezon raportów rocznych zamknięty, pora zajrzeć do kieszeni menedżerów. Sprawdziliśmy, ile spółki z WIG20
płacą swoim zarządom. Wzięliśmy pod uwagę pensje wypłacone w gotówce, nie uwzględniając wartości
programów motywacyjnych. Wnioski?
Czeski lider
Łącznie blue chipy wypłaciły w 2007 r. menedżerom ponad 240 mln zł. Nominalnie najwięcej, bo ponad 40 mln
zł, wydał czeski gigant energetyczny CEZ. W raporcie nie ujawnił jednak zarobków zarządu, ale podał łączną
kwotę obejmującą również radę nadzorczą i komitet kierowniczy. Wydaje się jednak, że kierujący firmą dobrze
zapracowali na swoje wynagrodzenie, bo CEZ osiągnął w ubiegłym roku najwyższy zysk netto spośród spółek z
WIG20 (ponad 5,7 mld zł, przeliczone po kursie korony z 31 grudnia).
Na kolejnych miejscach są jak zwykle banki - Pekao, BRE i BZ WBK oraz gazowy monopolista - Polskie
Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). Wszystkie firmy wypłaciły zarządom po ponad 21 mln zł. Warto
jednak podkreślić, że menedżerowie PGNiG większość kwot zainkasowali od jednostek zależnych i
współzależnych gazowego koncernu.
Stosunkowo dużo zarobił też zarząd PKN Orlen (ponad 20 mln zł). Przypomnijmy jednak, że kasę paliwowego
koncernu drenują głównie umowy o zakazie konkurencji - spółka wypłaciła z tego tytułu w 2007 r. ponad 8 mln
zł osobom, które od wielu miesięcy już dla niej nie pracują.
Powyżej 10 mln zł zarobiły zarządy TP i Getinu. Reszta blue chipów wypłaciła menedżerom po kilka milionów
złotych. Przedostatnią pozycję dzielą PBG i Polnord (po nieco ponad 2 mln zł).
Kazus Lotosu
Najmniej jak zwykle dostali zarządzający Lotosem, nad którym wisi bat ustawy kominowej. Menedżment
paliwowego koncernu okazuje się bardzo efektywny - na każdy milion złotych zainkasowanego wynagrodzenia
przypada ponad miliard zysku netto spółki. To najwyższy wskaźnik w WIG20.
Pełne brzmienie wiadomości
25
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Sporo, bo ponad 140 mln zł czystego zarobku spółki, przypada na każdy milion zarobku kierownictwa CEZ.
Wskaźnik 100 mln zł przekroczyły także KGHM, TP, GTC i dwa banki - Pekao oraz PKO BP.
Stosunkowo mały zysk, bo tylko 20,7 mln zł na każdy zainkasowany milion wynagrodzenia, wypracował zarząd
Cersanitu. Nominalnie producent płytek i ceramiki płaci menedżerom niewiele, ale dużo zarobili oni w
jednostkach zależnych.
Antybohater rankingu
Absolutnym antybohaterem naszego zestawienia okazało się Asseco Poland. Na milion zarobku zarządu
informatycznej spółki przypada nieco ponad 17 mln zł zysku netto. Wiceprezesi Asseco Poland (z jednym
wyjątkiem) zainkasowali w ubiegłym roku kwoty przekraczające milion. Prezes Adam Góral wziął z kasy spółki
tylko 370 tys. zł.
W zestawieniu brakuje Biotonu, który do zamknięcia tego wydania "PB" raportu rocznego jeszcze nie przekazał
(obiecywał, że zrobi to właśnie 12 czerwca).
SPECJALNIE DLA PULSU
Zarobki naszych menedżerów nie odbiegają od europejskich
Agnieszka Jabłońska
dyrektor zarządzający w firmie IIC Partners Executive Search, Grupa BIGRAM
Pod względem zarobków na najwyższych szczeblach niemal dogoniliśmy Europę Zachodnią. Jednym z
powodów tego zjawiska jest wolniejszy wzrost gospodarczy w krajach Europy Zachodniej. Inwestorzy
zagraniczni, którzy liczyli a oszczędności z tytułu niższych kosztów pracy w Polsce (w tym na wysokich
stanowiskach), przeliczyli się - polscy menedżerowie nie ustępująwłaściwie żądaniami płacowymi kolegom z
Zachodu. Są branże - jak IT czy banki - gdzie zarobki najwyższego kierownictwa osiągnęły już pułap
ogólnoeuropejski. W niektórych innych segmentach - zwykle tych niskomarżowych, jak przemysł (branża
automotive) - zarabia się jeszcze nieco mniej. I tu powstają właśnie dysproporcje. Kiedyś mówiło się o
ogromnych różnicach w zarobkach między wysokim a niskim szczeblem pracowników. Teraz nieco się to
zniwelowało, a obserwujemy zróżnicowanie branżowe na wysokich stanowiskach.
Wykres:
NIE ZAWSZE ZASŁUŻONE MILIONY W PORTFELACH
Ile milionów zł zysku przypadło na 1 min zł zarobku zarządu w 2007 r.
Lotos
1100,20
KGHM
189,49
CEZ
142,09
TP
122,84
GTC
107,72
PKO BP
104,64
BankPekao
100,58
Polnord
47,95
PBG
45,97
BZ WBK
44,67
Getin
44,57
PGNiG
41,93
Agora
34,57
BRE Bank
33,62
PKNOrlen
31,52
Polimex
27,95
TVN
24,68
Cersanit
20,70
Asseco Poland 17,41
Bioton
bd.
Wynagrodzenie wypłacone członkom zarządów (w min zł)
Lotos
0,74
Pełne brzmienie wiadomości
26
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
KGHM
CEZ
TP
GTC
PKO BP
BankPekao
Polnord
PBG
BZ WBK
Getin
PGNiG
Agora
BRE Bank
PKNOrlen
Polimex
TVN
Cersanit
Asseco Poland
Bioton
4,63
40,57
18,52
8,75
9,09
21,43
2,06
2,22
21,37
14,99
21,85
2,90
21,12
20,42
3,58
9,86
6,72
9,24
bd.
Uwagi: W BRE Banku i CEZ wynagrodzenie obejmuje bonus za 2006 r, dla PGNiG i Cersanitu podane jest
wynagrodzenie tączne, wypłacone w jednostkach zależnych i współzależnych; dodatkowo w CEZ podano
łączne wynagrodzenie zarządu, rady nadzorczej i komitetu kierowniczego.
Źródło: Raporty roczne spótek
Opis zdjęcia| Najbardziej wydajni: Na jeden milion ztotych wynagrodzenia zarządu pod kierownictwem Pawta
Olechnowicza (Lotos), Mirosława Krutina (KGHM) i Martina Romana (CEZ), przypada najwięcej zysku netto
spółki
Menedżerowie z WIG20 zarobili 240 mln zł
13.6.2008
Puls Biznesu str. 1 Strona tytułowa
ECzechy
W 2007 r. najbardziej efektywny okazał się objęty ustawą kominową zarząd Lotosu, za nim szefostwo KGHM i
CEZ. Na końcu stawki - Cersanit i Asseco.
4-5
Poradnik zmotoryzowanego turysty
13.6.2008
Rzeczpospolita
GRZEGORZ ŁYŚ
str. 1 moje podróże
ECzechy
Latem paliwo jeszcze zdrożeje.
Wyjeżdżając samochodem za granicę, warto zaplanować, w którym kraju zatankujemy, bo można dużo
zaoszczędzić.
Do niemieckich miast tylko z ekoplakietkami
Od wielu dni rybacy francuscy, hiszpańscy i włoscy protestują na ulicach przeciw wzrostowi cen paliwa. O
podobnych buntach paliwowych zmotoryzowanych turystów na razie nie słychać. A mieliby oni powody.
Rosnących cen benzyny i oleju napędowego obawiają się wszyscy, którzy planują wakacyjne podróże
samochodem za granicę. Przed rokiem za litr benzyny 95 trzeba było np. we Francji zapłacić 1,31 euro, dziś już
1,47. W Niemczech cena wzrosła z 1,40 do 1,50 euro. To jeszcze nic w porównaniu z cenami oleju
napędowego, który zdrożał we Francji z 1,08 do 1,44 euro za litr, a w Niemczech z 1,14 do 1,50 euro.
- Nie miejmy złudzeń, podczas wakacji na stacjach paliw w całej Europie będzie jeszcze drożej - mówi
ekspert Polskiej Izby Paliw Płynnych Sylwia Wysokińska. - Lipiec i sierpień to bowiem obok zimy drugi okres w
Pełne brzmienie wiadomości
27
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
roku, gdy koncerny paliwowe realizują zyski. Ocenia się, że ceny benzyny wzrosną w 2008 r. w Europie łącznie
nawet o ponad 8 proc. Ponieważ zaś paliwa drożeją latem szybko i znacznie, litr benzyny na europejskich
stacjach może kosztować pod koniec wakacji o 3 - 4 proc. więcej niż w pierwszych dniach lipca.
W Hiszpanii benzyna tania
O czym warto wiedzieć, by choć trochę zaoszczędzić na kosztach paliwa? - Rynek europejski dzieli się na strefę
tańszych stosunkowo paliw, zaopatrywaną głównie ze złóż rosyjskich - Europę Środkową z Austrią i Bałkany oraz kraje produkujące paliwa z droższej ropy Brent z Morza Północnego, a ponadto korzystające z dostaw z
Bliskiego Wschodu - wyjaśnia Wysokińska. - Wśród tych drugich najwięcej płaci się za benzynę i olej w
Skandynawii, Holandii i Belgii. Niewiele mniej kosztują paliwa w Niemczech (mimo że dostawy ropy pochodzą
tam głównie z Rosji), Francji i Włoszech. Taniej jest natomiast w niektórych krajach południowej Europy, takich
jak Hiszpania czy Grecja.
Dawniej zasada była prosta -przed granicą krajów dawnego obozu socjalistycznego, np. Czech czy
Słowacji, opłacało się zatankować pod korek. Dziś różnice są mniejsze - zwłaszcza gdy chodzi o olej napędowy,
który zdrożał w ciągu roku w Polsce o ok. 25 proc. W ostatnich miesiącach Polska stała się też krajem drogiej
benzyny. Zdarza się coraz częściej, że w krajach Europy Zachodniej płacimy za litr Pb 95 mniej niż w Polsce
(średnia 4,58 zł, czyli 1,35 euro). Tak jest w Hiszpanii, gdzie dzięki niskiej akcyzie litr benzyny Pb 95 kosztuje
1,19 euro, czyli 4,05 zł (jadąc do Portugalii, warto zatankować przed granicą, zaoszczędzimy w ten sposób 28
eurocentów na litrze, czyli prawie złotówkę), w Słowenii (1,16 euro), Luksemburgu (1,30 euro), Grecji (1,23
euro), Irlandii (1,25 euro), Austrii (1,31 euro).
Byle do października
Najdrożej jest na stacjach benzynowych w wielkich miastach, przy autostradach i, niestety, w najczęściej
odwiedzanych regionach turystycznych -na przykład na włoskiej i francuskiej Riwierze, a w Hiszpanii na Majorce
i Costa del Sol.
- Firmy paliwowe z reguły na początku lata podnoszą w miejscowościach wakacyjnych ceny co najmniej
o symboliczne kilka eurocentów. Jeśli mamy okazję, starajmy się więc tankować w małych miejscowościach, z
dala od głównych dróg - radzi Sylwia Wysokińska.
Istotny jest też wybór firmy, w której kupujemy paliwo. W małych stacjach paliwo jest tańsze niż w tych,
które należą do wielkich koncernów. Różnice nie są jednak tak duże jak w Polsce, gdzie, kupując w lokalnych
firmach, możemy zaoszczędzić na litrze benzyny nawet 30 groszy.
Koncerny paliwowe, podnosząc ceny, kierują się m.in. lokalnymi zwyczajami wakacyjnymi. We
Włoszech, gdzie wakacje zaczynają się z końcem czerwca, można spodziewać się wzrostu cen już w lipcu.
Tradycyjną porą podwyżek jest poniedziałek po sjeście. We Francji, której mieszkańcy wyruszają na wakacje
dopiero w sierpniu, skok ceny następuje między początkiem a końcem tego miesiąca.
- Również we wrześniu ceny paliw w Europie będą rosły -przestrzega Sylwia Wysokińska. - Dopiero w
październiku na jakiś czas się ustabilizują, a olej napędowy może nawet trochę stanieć, bo koncerny mają
zapas oleju, którego nie sprzedano do celów grzewczych podczas ubiegłorocznej lekkiej zimy.
Ekologiczna plakietka
Do niedawna polskich turystów wybierających się za granicę samochodem niepokoiły głównie różnice w
przepisach drogowych i zwyczajach na drogach w innych krajach. Od ostatnich wakacji na europejskich drogach
nie zaszły wielkie zmiany. Najistotniejsza dla polskich kierowców to chyba wprowadzenie ekoplakietki (Umwelt
Zone Plakette), bez której nie można wjechać do zielonych stref obejmujących centra niektórych wielkich miast
w Niemczech. Trzeba ją mieć w Berlinie, Hanowerze i Kolonii. Do końca 2008 r. plakietki mają wprowadzić
także Mannheim, Bochum, Monachium, Augsburg, Dortmund, Düsseldorf, Essen i Frankfurt nad Menem.
Plakietki można uzyskać w Polsce za pośrednictwem biura PZM Travel (www.pzmtravel.com.pl), kosztują w
zależności od emisji spalin w samochodzie od 81 do 117 zł i są ważne bezterminowo w całych Niemczech. Kara
za brak plakietki wynosi 40 euro.
Opłaty ekologiczne (2 euro dziennie) za wjazd do centrum wprowadził też Mediolan.
Światła niekoniecznie
Wybierając się do Austrii w czasie Euro, musimy pamiętać, że na ten okres na granicach austriackich zostały
przywrócone kontrole graniczne, policja zapowiada też nasilone kontrole na drogach. Ale w tym roku policja w
Austrii nie zatrzyma nas już za niezapalone w dzień światła. Obowiązek ten został zniesiony - czy jechać na
Pełne brzmienie wiadomości
28
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
światłach czy nie, zależy od decyzji kierowcy. Podobnie jest we Francji, Szwajcarii i w Niemczech, gdzie jazda z
włączonym oświetleniem jest tylko zalecana.
Jadąc do Chorwacji, musimy w tym roku zabrać ze sobą aż dwa trójkąty ostrzegawcze. Trójkąty należy
ustawiać z tyłu i z przodu samochodu. Na wąskich i krętych chorwackich drogach może mieć to dla naszego
bezpieczeństwa istotne znaczenie. Do Chorwacji, choć nie jest członkiem UE, możemy obecnie wjechać,
podobnie jak do krajów unijnych, bez zielonej karty.
Warto też wspomnieć o niewielkich zmianach w sposobie płacenia za autostrady w Słowenii i na
Węgrzech. Na Węgrzech płacimy jak dawniej na stacjach benzynowych, ale nie otrzymujemy już winiety, trzeba
natomiast zachować pokwitowanie. Słowenia z kolei wprowadziła winiety zamiast systemu opłat za
poszczególne odcinki autostrady.
Przepisy drogowe, ceny benzyny i opłaty za drogi w Europie
Kraj Dopuszczalna Światła Kamizelka Kary za wykroczenia Dopuszczalny Opłaty Ceny paliw za litr
prędkość mijania odblas- poziom za
w dzieńk owa alkoholu autostrady
Austria 50/100/130 km/h nie tak przekroczenie prędkości - 11 - 65 euro, wymuszenie pierwszeństwa 0,49
promila winietki, 10 dni - 7,70 euro 1,31/1,40/1,38/0,73 euro
przejazdu - 58 - 72 euro, nieprawidłowe parkowanie - od 21 euro
Belgia 50/90/120 km/h nie tak wyprzedzanie na zakręcie - 220 - 2750 euro, 0,5 promila nie 1,58/1,59/1,42/0,56
euro
nierespektowanie czerwonego światła
- 165 - 1375 euro, nieprawidłowe parkowanie - 55 - 1375 euro
Białoruś 60/90/110 km/h nie nie od 500 rubli białoruskich BYR, (0,5 zł) wzwyż 0,0 promila opłata graniczna - 10
USD, 2410/-/1670/940 BYR
opłata Brześć - Mińsk (2,41/-/1,67/0,94 zł)
6 USD
Bułgaria 50/90/130 km/h tak, nie przekroczenie prędkości - 40 - 2000 lewów BGL, (70 - 348 zł), 0,5 promila
winietki, 2,35/2,51/2,54/1,07 BGL
od 1 listopada nierespektowanie czerwonego światła - 60 BGL (105 zł), 7 dni - 5 euro (4,09/4,37/4,42/1,87 zł)
do 1 marca nieprawidłowe parkowanie - 80 BGL (140 zł)
Chorwacja 50/90 - 110/ tak tak przekroczenie prędkości - 300- 3000 kun HRK, (141- 1410 zł), 0,0 promila tak,
9,08/9,40/9,69/3,35 HRK
130 km/h wymuszenie pierwszeństwa - 500 HRK (235 zł), Zagrzeb - Split (4,27/4,41/4,55/1,57 zł)
nieprawidłowe parkowanie - 300 - 500 HRK (141 - 235 zł) - 171 HRK (80 zł)
Czechy 50/90/130 km/h tak nie przekroczenie prędkości, przejazd na czerwonym świetle 0,0 promila winietki,
32,30/34,00/
- 2000 - 5000 koron CZK, (280 - 700 zł) 7 dni- 220 CZK (31 zł) 34,30/14,80 CZK
(4,52/4,76/4,80/2,07 zł)
Dania 50/80/110 km/h tak nie przejazd na czerwonym świetle - 1000 - 1500 koron duńskich DKK, 0,5 promila
tylko mosty 11,45/11,75/
(450 - 576 zł), nieprawidłowe parkowanie - 510 DKK (230 zł), Storebaelt i Oresund 11,72/10,40 DKK
wymuszanie pierwszeństwa przejazdu (5,15/5,28/5,27/4,68 zł)
- 1000 - 1800 DKK (450 - 810 zł)
Estonia 50/90- 110 km/h tak nie przekroczenie dozwolonej prędkości 0,0 promila nie 17,90/18,10/19,55/
- 550 - 3300 koron estońskich EEK, (121 - 726 zł), 8,75 EEK
wymuszenie pierwszeństwa - 280 - 2800 EEK (62 - 616 zł), (3,94/3,98/4,30/1,92 zł)
nieprawidłowe parkowanie - do 1100 EEK (241 zł)
Finlandia 50/80/100 km/h tak nie nieprawidłowe parkowanie - 10 - 40 euro, przekroczenie prędkości 0,5 promila
nie 1,52/1,55/1,14/niedostępny
powyżej 20 km/h - 8-28 euro euro
Francja 50/90 - 110/130 zalecane tak nieprawidłowe parkowanie - 135 euro, przekroczenie prędkości 0,5
promila tak 1,47/1,50/1,44/
km/h poza terenem zabudowanym (od 20 do 50 km/h) - 68 - 1500 euro Paryż - Strasburg - 71 euro 0,71 euro
Grecja 50/90 - 110/ nie nie przekroczenie dozwolonej prędkości - 32,5 - 155,5 euro, 0,5 promila tak,
1,23/1,39/1,36/0,55 euro
130 km/h przejazd przy czerwonym świetle - 167 euro, Ateny - Korynt - Patras
nieprawidłowe parkowanie - 34,5 - 65,5 euro - 4,50 euro
Hiszpania 50/90/120 km/h nie tak nieprawidłowe parkowanie - 91 - 300 euro, 0,5 promila tak,
1,19/1,30/1,05/1,04 euro
przekroczenie prędkości - 301 - 900 euro Madryt - Toledo - 6,35 euro
Pełne brzmienie wiadomości
29
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Holandia 50/80 - 100/ nie nie nieprawidłowe parkowanie - 45 euro, przejazd na czerwonym nie nie
1,66/1,71/1,46/
120 km/h świetle, używanie telefonu komórkowego bez urządzenia 0,63 euro
głośnomówiącego - 130 euro
Irlandia 48/96/112 km/h nie nie nieprawidłowe parkowanie - 80 euro, 0,8 promila nie 1,25 (Pb 97)/
przejazd na czerwonym świetle - 125 euro 1,32 (ON)/ - euro
Litwa 50/90 - 100/ tak nie nieprawidłowe parkowanie - 50 - 100 litów LTL, (49 - 108 zł), 0,4 promila nie
3,89/4,03/4,27/1,53 LTL
130 km/h przekroczenie prędkości - 20 - 1500 LTL (20 - 1470 zł) (3,81/3,95/4,18/1,50 zł)
Luksemburg 50/90/130 km/h zalecane nie nieużywanie pasów - 49 euro, przekroczenie prędkości, 0,5 promila
nie 1,30/1,31/1,30/
przejazd na czerwonym świetle - 49 - 145 euro 0,57 euro
Łotwa 50/90/110 km/h tak nie nieprawidłowe parkowanie - 5 łatów LVL, (24 zł), 0,2 promila nie
0,76/0,79/0,85/0,37 LVL
przekroczenie prędkości - 20 - 40 LVL (96 - 192 zł) (3,66/3,80/4,09/1,78 zł)
Niemcy 50/100/ nie nie nieprawidłowe parkowanie - 10 - 35 euro, 0,5 promila nie 1,50/1,58/1,50/0,57 euro
zalecane 130 km/h nierespektowanie czerwonego światła - 50 - 200 euro,
przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym - 15 - 425 euro
Norwegia 50/80/100 km/h tak tak nieprawidłowe parkowanie - 750 norweskich koron NOK, (322 zł), 0,2 promila
tak 13,23/13,54/13,74/
przejazd na czerwonym świetle - 5200 NOK (2236 zł), (również inne 7,30 NOK
przekroczenie prędkości - 600 - 7800 NOK (258 - 3354 zł) drogi krajowe), np. (5,68/5,82/5,90/3,14 zł)
obwodnica Oslo - 20 NOK
Portugalia 50/90 - 100/ nie tak nieprawidłowe parkowanie w mieście - 30 - 150 euro, 0,5 promila tak,
1.47/1,54/1,39/0,60 euro
120 km/h brak kamizelki odblaskowej - 120 - 600 euro, Lizbona - wybrzeże
przekroczenie prędkości - 60 - 2500 euro Algarve - 17 euro
Przepisy drogowe, ceny benzyny i opłaty za drogi w Europie
Kraj Dopuszczalna Światła Kamizelka Kary za wykroczenia Dopuszczalny Opłaty Ceny paliw za litr
prędkość mijania odblas- poziom za
w dzieńk owa alkoholu autostrady
Rosja 60/90/110 km/h nie nie niezapięcie pasów, przekroczenie prędkości do 20 km/h 0,0 promila nie 25,19//22,30/14,60 RUR
- 100 - 1200 rubli RUR, (9 - 108 zł) (2,18/2,27/2,00/1,31 zł)
Rumunia 50/90 - 100/ tak, w terenie tak przekroczenie prędkości - 234 - 780 lei RON, (215 - 718 zł), 0,0 promila
winietki, 7 dni - 3 - 5 euro 3,84/3,87/4,29/1,80 RON
130 km/h niezabudo- nieużywanie pasów - 78 - 116 lei (21 - 107 zł) w zależności (3,53/3,56/3,94/1,67 zł)
wanym od emisji spalin
Serbia 60/80 - 100/ nie nie przekroczenie prędkości - 600 - 1500 dinarów RSD, (27 - 69 zł), 0,5 promila tak,
108,10/-/103,10
120 km/h niebezpieczne wyprzedzanie - 1800 - 9000 RSD (83 - 414 zł) Belgrad - Nisz /50,00 RSD
- 1080 RSD (49 zł) (4,97/-/4,74/2.30 zł)
Słowacja 50/90/130 km/h tak, tak, nieprawidłowe parkowanie - 500 koron słowackich (SKK, 55 zł), 0,0 promila
winietki, 39,77/-/42,25/20,34 SKK
15.X w przekroczenie prędkości - do 7000 SKK (770 zł) 7 dni - 150 SKK (16 zł) (4,35/-/4,65/2,24 zł)
- 15.III kabinie
Słowenia 50/90 - 100/ tak tak przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym - 80 - 1000 euro, 0,0 promila
tak, 1,16/1,171,26/0,62 euro
130 km/h przejazd przy czerwonym świetle - 252 euro, Ljubliana - Koper
nieprawidłowe parkowanie - 42 euro - 9,40 euro
Szwajcaria 50/80 - 100/ zalecane nie niewłaściwe parkowanie - 40 - 120 franków szwajcarskich 0,5 promila
winietki (także na drogach 1,94/1,99/2,25/1,18 CHF
120 km/h CHF, (84 - 252 zł), nieprzestrzeganie sygnałów świetlnych szybkiego ruchu), (4,07/4,18/4,72/2,48 zł)
- do 250 CHF (525 zł), przekroczenie prędkości tylko roczne - 40 CHF
- 40 - 250 (84 - 525 zł) CHF (84 zł)
Szwecja 50/90/110 km/h tak nie przejazd na czerwonym świetle - 1200 koron szwedzkich SEK, (432 zł), 0,2
promila nie 13,78/14,08/
zawracanie na autostradzie - 1000 SEK (360 zł), 14,89/5,71 SEK
nieużywanie pasów bezpieczeństwa - 600 SEK (216 zł) (4,96/5,06/5,35/2,06 zł)
Pełne brzmienie wiadomości
30
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Ukraina 60/90 - 110/ nie nie b.d. 0,0 promila nie 6,40/6,70/6,50/
130 km/h 3,75 hrywien (UAH)
(2,88/3,01/2,92/1,69 zł)
Węgry 50/90 - 110/ tak, tak nierespektowanie czerwonego światła 0,0 promila winietki elektroniczne, 310//330/183 HUF
130 km/h poza terenem - 100 tys. forintów HUF, (1400 zł), 10 dni - 2550 HUF (4,34/-/4,62/2,56 zł)
zabudo- postój w miejscu niedozwolonym - 30 tys. HUF (420 zł), (36 zł)
wanym przekroczenie prędkości - 30 tys. - 300 tys. HUF (420 - 4200 zł)
Wielka 48/96/112 km/h nie nie nieprawidłowe parkowanie - 20 - 60 funtów GBP, (85 - 254 zł), 0,8 promila nie
1,16/1,23/1,29/0,57 GBP
Brytania przekroczenie prędkości - do 1000 GBP (4240 zł) (4,92/5,22/5,47/2,41 zł)
Włochy 50/90 - 110/ nie tak niebezpieczne parkowanie 74 - 296 euro, 0,5 promila tak, 1,50/1,59/1,56/0,67 euro
130 km/h nierespektowanie czerwonego światła 148 - 594 euro, np. Mediolan
przekroczenie prędkości o 10 - 40 km 148 - 594 euro - Neapol 80 euro
Objaśnienia >
rady > światła mijania w dzień: przez cały rok bądź część roku, także podczas dobrej widoczności
> kamizelka odblaskowa: dla kierowcy lub pasażera, który opuszcza samochód na drodze > kary za
wykroczenia: przykłady mandatów za najważniejsze naruszenia przepisów > opłaty za autostrady: podajemy
ceny najtańszych winiet (w kraju można je kupić w biurach PZM Travel); przy krajach, w których płaci się za
przejazd autostradami podajemy przykład opłaty na typowym odcinku > ceny paliw: średnie ceny benzyny Pb
95/benzyny Pb 98/oleju napędowego/gazu LPG. W nawiasach w przeliczeniu na złotówki, nie przeliczamy tylko
cen w euro >Więcej informacji o podróżowaniu samochodem po Europie na należącej do Biura Podróży PZM
Travel stronie PZM Info (www.pzmtravel. com.pl), z której pochodzą zamieszczone w tabeli informacje.
Opis zdjęcia| *Podróżowanie samochodem ma dwie zalety - pozwala zabrać dużo bagażu i daje poczucie
niezależności. Na zdjęciu północna Hiszpania
12.6.2008
Portugalia w natarciu
12.6.2008
Dziennik Wschodni
ECzechy
str. 23 Sport
Cristiano Ronaldo i spółka podbili Genewę oraz reprezentację Czech i zrobili duży krok w kierunku ćwierćfinału.
Mecz odważniej rozpoczęli gracze Czech, którzy przycisnęli Portugalczyków już w pierwszych minutach
spotkania. Pressing na połowie rywala nie przyniósł powodzenia. W 8 min w portugalskim sektorze wybuchła
radość. Portugalczycy przedostali się powoli pod pole karne Czechów. Cristiano Ronaldo wdarł się pomiędzy
czeskich obrońców i strzelił na bramkę Petra Cecha. Czeski bramkarz obronił jego strzał, ale przy dobitce Deco
był już bez szans.
Utracona bramka wyraźnie zmobilizowała Czechów, którzy z jeszcze większą zaciętością rzucili się do
atakowania bramki strzeżonej przez Ricardo. Najpierw Marek Jankulovski próbował mocnym strzałem
zaskoczyć bramkarza Portugalii, następnie Milan Baros strzałem głową, a Libor Sionko raz po raz robił
zamieszanie w polu karnym Portugalczyków. Nasi południowi sąsiedzi w końcu dopięli swego. Po kolejnym
wejściu Sionki Czesi wywalczyli rzut rożny, a piłkę wrzuconą przez Jaroslava Plasila do siatki skierował Sionko.
Również po przerwie Czesi rozpoczęli z większym apetytem na zwycięstwo. W ich poczynaniach
brakowało jednak skuteczności. Nadzieje Czechów rozwiał w 64 min Cristiano Ronaldo, który strzałem z 16
metrów nie dał szans Petrowi Czechowi. Zadowoleni z prowadzenia Portugalczycy skupili się na obronie i
czekali na okazję do skontrowania rywala. Ta nadarzyła się dopiero w doliczonym czasie gry. W rolę asystenta
wcielił się Ronaldo, a pewna egzekucja Quaresmy, z najbliższej odległości, wprowadziła Portugalię do
ćwierćfinału Euro 2008.
Portugalia - Czechy 3:1 (1:1)
BRAMKI 1:0 - Deco (8), 1:1 - Sionko (17), 2:1 - Ronaldo (63), 3:1 - Quaresma (90+1).
SKŁADY Portugalia: Ricardo - Bosingwa, Pepe, Carvalho, Ferreira - Petit, Deco, Moutinho (75 Meira),
Simao (80 Quaresma) - Nuno (79 Almeida), Ronaldo.
Pełne brzmienie wiadomości
31
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Czechy: Cech - Grygera, Ujfalusi, Rozehnal, Junkulovski - Sionko, Polak, Matejovsky (68 Vlcek), Galasek (73
Koller), Plasil (85 Jarolim) - Baros.
Żółte kartki: Polak (C) - Bosingwa (P).
Sędziował: Kyros Vassaras (Grecja). Widzów 30000.
Opis zdjęcia| Czesi Libor Sionko (z lewej) i Zdenek Grygera walczą o piłkę z Portugalczykiem Cristiano Ronaldo
Gdy przekraczasz granice
12.6.2008
Dziennik Zachodni str. 3 Rozkład jazdy PKP
(azg) ECzechy
Specjalne ceny biletów funkcjonują nie tylko na trasach w granicach polski, ale również w komunikacji
międzynarodowej . - Opłaca się więc pytać 0 specjalne zniżki na przykład w drodze do Czech i z powrotemprzekonuje Barbara Szczerek, pełnomocnik dyrektora ds. współpracy z Samorządami oraz ds. reklamy
Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach. Pozwala to nawet na 40 proc. oszczędności przy
zakupie biletu w obie strony.
Na przykład w pociągach z Opola do Jesenika i Ostružnej w ofercie „Jesenik/Ostrużna Specjal" na
polskim odcinku obniżka sięga nawet 50 proc., a na czeskim-40 proc.– i to przy przejeździe tylko w jedną
stronę. Na całej trasie można przewieźć rower za bilet kupiony w Polsce.
W komunikacji przygranicznej już za dwa złote osoba dorosła może podróżować między stacjami
Głuchołazy 1 Mikulovice lub Jindrichov, Chałupki i Bohumin, Zebrzydowice i Petrovice, Międzylesie i Lichkov, a
także między polskim i czeskim Cieszynem. Za przewóz dziecka lub psa na tych odcinkach zapłacimy tylko
złotówkę, a posiadacze biletu turystycznego na odcinkach przygranicznych nie muszą nic dopłacać. Na tych
trasach nie można kupić biletu „tam i z powrotem": kasy polskie wystawiają wyłącznie bilety na podróż do
Czech, a czeskie - tylko do Polski. 40-procentowa obniżka przy kupnie biletu „tam i z powrotem" obowiązuje
także przy międzynarodowych przejazdach na Słowację. Bilet na przewóz dziecka lub psa będzie o połowę
tańszy.
Specjalne propozycje mają też nasi zachodni sąsiedzi. W Niemczech grupy podróżnych liczące więcej
niż 5 osób mogą kupić bilety tańsze o połowę na przejazd po sieci PKP, a Koleje Niemieckie DB gwarantują
ulgę 40 lub 50 proc.
Ponadto posiadacz biletu turystycznego wydanego przez PKP Przewozy Regionalne może go
wykorzystać na podróż od granicy do niemieckich miejscowości: Löcknitz, Tantow, Görlitz, Forst lub Frankfurtu
nad Odrą. Do tych stacji ważny jest też bilet na przewóz roweru według taryfy krajowej. Z drugiej strony
niemiecki bilet weekendowy „Schönes-Wochenende Ticket" uprawnia do przejazdu pojedynczych osób lub
małych grup liczących do pięciu osób lub też rodziców (albo dziadków) z dowolną liczbą własnych dzieci (lub
wnuków) w wieku do 14 lat. Ważny jest na dowolną liczbę przejazdów na terenie Niemiec w sobotę lub w
niedzielę od północy do godziny 3 dnia następnego pociągami oznaczonymi w rozkładzie jazdy jako IRE, RE,
RB, S. Honorowany jest też w pociągach spółki PKP Przewozy Regionalne, z wyjątkiem pociągu relacji
Szczecin - Amsterdam - Szczecin, na przejazd do lub od stacji granicznej. W Polsce ważny jest od granicy do
Szczecina Głównego, Zgorzelca, Zasieki Słubic. Schönes-Wochenende Ticket można kupić w kasach
biletowych w Rzepinie i Szczecinie, na terenie Niemiec oraz w automatach lub przez internet.
Dla samotnych podróżnych, którzy poruszają się w strefie przygranicznej, przeznaczona jest niemiecka
oferta „Regio Specjal Niemcy". Pozwala na przejazdy między stacjami w strefie przygranicznej do 120
kilometrów po obu stronach granicy i w dodatkowych relacjach wykraczających poza strefę, np. od granicy do
Berlina oraz Poczdamu po stronie niemieckiej. Bilety te ważne są 4 dni na przejazd w obu kierunkach. Dzieci do
lat 6 podróżują bezpłatnie, a do 15. roku życia płacą połowę ceny. Bilet nie jest ważny w pociągu relacji
Szczecin - Amsterdam -Szczecin.
Warto też wybrać się pociągiem na Litwę. W pociągu pospiesznym „Hańcza" relacji Warszawa Zachodnia Szestokai - Warszawa Zachodnia oraz w skomunikowanym z nim pociągu Kolei Litewskich jadącym dalej do
Wilna obowiązuje oferta „Wilno Specjal". Jest ona ważna wyłącznie w relacjach międzynarodowych między
wybranymi stacjami znajdującymi się na odcinku Warszawa - Wilno. Korzystając z ulgi zyskujemy 50 proc. ceny
na polskim odcinku, a na litewskim nawet 65 proc. Do litewskiej stacji Szestokai można zabrać rower, na który
mamy kupiony bilet według taryfy polskiej. Na dalszy przejazd, w kasie PKP, można zarezerwować miejsce na
rower.
Z Warszawy, Krakowa, Katowic i Gdyni opłaca się pojechać do Budapesztu. Kupując od razu bilet
powrotny uzyskasz na oba przejazdy 40-procentowy rabat. Opłacalny jest także przejazd w większej grupie.
Jeśli zabierzesz ze sobą przynajmniej 5 przyjaciół (łącznie grupa co najmniej 6 osób), to ulga rośnie do 50 proc.
Pełne brzmienie wiadomości
32
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Wpozostałych relacjach polsko - węgierskich zyskamy 30 proc. Ulgowo traktowany jest również przewóz dzieci i
psa.
Opis zdjęcia| Barbara Szczerek, pełnomocnik dyrektora ds. współpracy z samorządami oraz ds. reklamy
Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych w Katowicach.
Szukaj dobrych ofert
12.6.2008
Dziennik Zachodni str. 3 Rozkład jazdy PKP
(azg) ECzechy
Jeśli wybierasz się pociągiem w Polskę, zwłaszcza z rodziną lub przyjaciółmi, dobrze przekalkuluj, jaki bilet
opłaca Ci się kupić. Możesz zaoszczędzić nawet jedną trzecią ceny, albo zapłacić taniej za bardziej komfortową
podróż.
Trzy razy przez Polskę Szczególnie atrakcyjny dla mieszkańców województwa śląskiego jest Regio Karnet. Za
130 złotych pozwala podróżować na dowolnej trasie, z przesiadkami w pierwszej lub drugiej klasie pociągów
osobowych i pospiesznych w trzy dowolnie wybrane dni w ciągu dwóch miesięcy. Ile na tym zyskasz?
Wystarczy prosty rachunek. Na przyład bilet normalny na pociąg pospieszny z Katowic do Świnoujścia lub
Katowic do Gdyni kosztuje ok. 62 zł. To oznacza, że na samą podróż nad morze i z powrotem musisz wydać
przynajmniej 124 zł, czyli tylko o 6 zł mniej niż na Regio Karnet. Ale w tej samej kwocie mieści się dowolna
podróż w jeszcze jeden dzień. To oznacza, że możesz pojechać ponownie nad morze za darmo albo zrobić
sobie całodniową wycieczkę objazdową koleją. Co więcej, posługując się tym samym karnetem, możesz usiąść
w pierwszej klasie. Bilet normalny w jedną stronę na tej trasie w klasie pierwszej kosztuje 93 zł. To oznacza, że
w razie przesiadki do bardziej wygodnego przedziału zyskujesz w drodze nad morze i z powrotem ponad 60 zł.
Regio Karnet jest biletem imiennym, tzn. wydawanym na określone nazwisko i jest ważny tylko łącznie z
dokumentem tożsamości. Pamiętaj o tym, żeby numer dowodu osobistego wpisać na blankiecie przed
rozpoczęciem pierwszego przejazdu. Musisz też w każdym z trzech dni, w których chcesz podróżować,
zalegalizować bilet, tzn. podbić go datownikiem. Weekend w podróży Jeśli zamierzasz podróżować w weekend,
skorzystaj z biletu turystycznego. Uprawnia on do nieograniczonej liczby przejazdów w klasie 2 lub 1 pociągów
osobowych i pospiesznych, od godz. 18 w piątek do godz. 6 rano w poniedziałek. Cena uzależniona jest od
komfortu wagonu, w którym chcesz jechać. Za klasę pierwszą zapłacisz 80 zł, za klasę drugą - 60 zł.
Bilet turystyczny daje również prawo dojazdu do stacji przygranicznych po stronie niemieckiej i czeskiej.
W Niemczech są to: - Löcknitz - Tantow - Küstrin-Kietz - Frankfurt (Oder) -Görlitz W Czechach (tylko w sobotę i
niedzielę) -CeskyTesin - Lichkov - Petrovice u Karvinné - Bohumín Pamiętaj, że terminu ważności biletu nie da
się wydłużyć. Co powinieneś zrobić, jeśli chcesz jechać taniej, a nie zdążysz odbyć całej podróży w czasie, w
jakim obowiązuje? Jeśli wybrany przez Ciebie pociąg wyrusza w trasę nieco przed godz. 18 w piątek oprócz
biletu turystycznego kup według zwykłej taryfy bilet do pierwszego przystanku, gdzie pociąg zatrzymuje się po
godz. 18. Jeżeli nie dojedziesz do celu przed godz. 6 w poniedziałek, musisz dokupić bilet na przejazd od stacji
położonej najdalej, na której pociąg zatrzymuje się przed godziną 6 do przystanku, do którego chcesz dojechać.
Bilet turystyczny jest ważny w pociągach spółki PKP Przewozy Regionalne, oprócz Pociągu
Papieskiego i pociągu w relacji Kraków - Balice -Kraków. Honorują go także Koleje Mazowieckie (KM) z
wyłączeniem pociągu „Słoneczny". Oddzielnie musisz natomiast zapłacić za kurs obsługiwany przez
pozostałych przewoźników: PKP Intercity, Szybką Kolej Miejską i Warszawską Kolej Dojazdową. Można go
kupić tylko w kasach biletowych. Z przyjaciółmi lub rodziną Jeżeli całą wybraną przez siebie trasę zamierzasz
pokonać w towarzystwie, możesz skorzystać z promocji „Ty i raz, dwa, trzy". W takiej sytuacji tylko jedna osoba
płaci pełną cenę biletu, a pozostałe dostają ok. 1/3 zniżki. Warunkiem jest to, żebyście podróżowali pociągiem
tej samej relacji, w tej samej klasie i kategorii pociągu. Ile można zyskać? Na przykład jeżeli pojedziesz z
Katowic do Wisły Głębce, za normalny bilet musisz zapłacić 15,50 zł. Każda kolejna osoba, która zabierze się z
Tobą, zapłaci tylko 11 zł. Innymi słowy za podróż czterech osób zapłacicie łącznie 48,50 zł zamiast 62 zł.
Oferta pozwala przemieszczać się taniej dowolnym pociągiem osobowym lub pospiesznym (z
wyłączeniem Pociągu Papieskiego i linii z Krakowa do Balic), zarówno w pierwszej, jak i drugiej klasie. Bilet
według taryfy specjalnej jest ważny tylko z biletem normalnym, co oznacza, że nie powinieneś się rozdzielać z
przyjaciółmi w trakcie podróży.
Jeżeli podróżujesz z dziećmi, jeszcze bardziej opłacalny będzie przejazd rodzinny. Mogą z niego
skorzystać dwie osoby, które podróżują z jednym dzieckiem w wieku maksymalnie 16 lat lub jedna osoba
podróżująca z nie więcej niż dwojgiem dzieci, które nie ukończyły jeszcze 16 lat. Bilet ze zniżką na przejazd
rodzinny może kupić osoba dorosła podróżująca z dzieckiem i dziecko, które nie ma indywidualnych uprawnień
do przejazdów ulgowych. Uprawnienia do korzystania z tej taryfy poświadcza dokument potwierdzający wiek
dziecka (legitymacja szkolna, paszport, dziecięcy dowód osobisty, itp.). Ile zyskujesz? Na przykład na trasie z
Pełne brzmienie wiadomości
33
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Katowic do Bielska-Białej zamiast 10 zł, zapłacisz 7 zł. Z przejazdów rodzinnych można skorzystać w pociągach
osobowych i pospiesznych.
Przejazd gratis Jeżeli nie korzystasz z uprawnień do ulg ustawowych, ale planujesz pokonać w niedługim czasie
tę samą trasę kilka razy wybierz bilet na piątkę lub Szczęśliwą trzynastkę. Pierwsza oferta pozwala na pięć
przejazdów w cenie czterech - jeden przejazd masz gratis. W drugim przypadku zyskujesz prawo do trzech
bezpłatnych przejazdów, jeżeli zapłacisz za 10. Musisz tylko wskazać dokładną relację czyli krańcowe stacje
pomiędzy którymi będziesz się przemieszczać w drugiej klasie pociągów osobowych lub pospiesznych (od i do
stacji, na których zatrzymują się pociągi pospieszne). Bilet możesz kupić według taryfy normalnej albo z ulgą
ustawową 33 proc. lub 50 proc.
Opis zdjęcia| Jeśli wybierasz się pociągiem w Polskę, zwłaszcza z rodziną, szukaj ofert promocyjnych
Tę kartę trzeba mieć w bagażu
12.6.2008
Express Bydgoski str. 5 Magazyn
m ECzechy
Ubezpieczenie. Plastikowy dokument nic nie kosztuje, a uwalniać może od wielu kłopotów
Przed wyjazdem na wakacje do jednego z krajów Europy nie możemy zapomnieć o wizycie w Narodowym
Funduszu Zdrowia, aby zaopatrzyć się w Europejską Kartę Ubezpieczenia Zdrowotnego.
Licho nie śpi. Na sielankowej greckiej wyspie, czy na Lazurowym Wybrzeżu można sobie nagle złamać nogę.
Karta EKUZ w bagażu otwiera nam drzwi do pomocy służby zdrowia kraju w którym wypoczywamy na
wakacjach. Nie jest to nowością, bowiem takie zasady obowiązują od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej, a
EKUZ funkcjonuje nie tylko w krajach UE, ale również w Islandii, Liechtensteinie, Norwegii i Szwajcarii.
EKUZ działa w całej Unii - Nic się w tych zasadach do dziś nie zmieniło - mówi Barbara Nawrocka, rzecznik
Kujawsko - Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Bydgoszczy. - Przypomnę jednak, że karta, za którą
nic nie musimy płacić, daje nam prawo do takich samych usług medycznych publicznej służby zdrowia, do jakich
uprawnieni są obywatele kraju, w którym gościmy na wakacjach. Jeżeli oni za coś muszą lekarzowi czy
szpitalowi zapłacić to i my również. Mało tego - NFZ tych pieniędzy nam nie zrefunduje. Na przykład w
Republice Federalnej Niemiec już od dwóch lat ubezpieczeni dopłacają do pobytu w szpitalu. Jeżeli
ubezpieczonemu obywatelowi RP, legitymującemu się kartą EKUZ, zdarzy się tam hospitalizacja to i on będzie
musiał dopłacić z własnej kieszeni, tak jak Niemcy. Powtórzę raz jeszcze - EKUZ daje nam prawo do świadczeń
w nagłych przypadkach. Nie daje prawa np. do planowych zabiegów, czy fundowania protez stomatologicznych
- dodaje Barbara Nawrocka.
Organizatorzy wycieczek i wczasów zapewniają opiekę pilota i ubezpieczenie w ramach ceny swej
usługi. Samodzielny podróżnik musi o wszystkim pamiętać sam. Dobrze jeśli jest przezorny. Wówczas nie wróci
do kraju z rachunkami, których uregulowanie może być problemem.
W Alpach nie ma zmiłuj się Niemiec przyjęty do polskiego szpitalu, o ile naturalnie nie natrafi akurat na strajk
personelu, będzie przyjemnie zaskoczony. Natomiast Polak w Niemczech, albo Czechach musi się złapać za
kieszeń, co humoru z pewnością mu nie poprawi. - 10 euro za każdą aż po 28 dobę hospitalizacji, w ciągu roku
musi płacić ubezpieczony w RFN - precyzuje Przemysław Pankowski, naczelnik wydziału współpracy
międzynarodowej Kujawsko - Pomorskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ. - To wynika z niemieckich przepisów
i nie ma o czym dyskutować. Natomiast czasem zachowania tamtejszych lekarzy czy urzędników
wystawiających rachunki wołają o pomstę do nieba. Bywało, że niektórzy domagali się od polskich pacjentów
karty EKUZ z chipem, kiedy unijne standardy takich nie wymagają. W ciągu roku musieliśmy wyjaśniać około
200 podobnych przypadków związanych z niekoniecznie uzasadnionymi żądaniami zapłaty za usługi medyczne.
Jednak na tle tysię -cy załatwianych w należyty sposób to nie jest wiele. W końcu i w Polsce pacjenci z innych
krajów Unii bywają rozmaicie przyjmowani. Niełatwo nam się porozumieć z Hiszpanami. Z wielką trudnością
załatwialiśmy przypadek pacjenta, który trafił do lecznicy na Ibizie, gdzie nie było placówek publicznej służby
zdrowia. Nasi narciarze bywali zaskoczeni koniecznością zapłaty ratownikom góskim w Czechach i Austrii.
Dlatego generalnie zalecamy jednoczesne korzystanie z prywatnego ubezpieczenia jednocześnie z kartą EKUZ.
Dopiero wówczas można uniknąć pokaźnego uszczerbku finansowego w razie konieczności korzystania z
pomocy lekarskiej na wakacjach - dodaje Przemysław Pankowski.
Opis zdjęcia| Przed wyjazdem na wakacje zadbajmy o ubezpieczenie zdrowotne
Autor zdjęcia| jupiterImages
Pełne brzmienie wiadomości
34
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Czescy ekolodzy blokują amerykańską tarczę
12.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 13 Świat
LUBOŠ PALATA ECzechy
Choć Czesi już się dogadali z Amerykanami w sprawie budowy tarczy antyrakietowej, to instalacja może nie
powstać. Przeciwni jej są czescy Zieloni - partia nieliczna, ale bardzo wpływowa
Główna umowa Amerykanów zCzechami o umieszczeniu radaru w Brdach jest już gotowa, a ostatnie szczegóły,
technicznego porozumienia są właśnie negocjowane. Całość ma być podpisana w Pradze w lipcu.
Ale to wcale nie znaczy, że wCzechach wkrótce stanie amerykański radar, bo rząd Mirka Topolanka ma
wparlamencie większość opartą tylko na jednym głosie. Tymczasem przeciw ratyfikacji umów o tarczy chce
głosować co najmniej trzech posłów Partii Zielonych, najmniejszego z trzech ugrupowań koalicyjnych.
W ten sposób w rękach Zielonych -pierwszej partii ekologicznej wEuropie Środkowej, która weszła
wskład rządu -jest nie tylko los gabinetu, ale i amerykańskiego projektu. Kim są Zieloni?
W drugiej połowie lat 90., kiedy Vaclav Havel był prezydentem Czech i znajdował się na szczycie swej
politycznej kariery, często pytałem jego doradców: Kogo popiera Havel? Na kogo on głosuje? Otrzymywałem
wówczas wymijające odpowiedzi, w których przewijało się „społeczeństwo obywatelskie“, on sam zaś
umieszczany był gdzieś wgronie „liberalnych socjaldemokratów“. Dziś wCzechach każdy zna odpowiedź na te
pytania. Partią Vaclava Havla są właśnie Zieloni.
Choć Zieloni działają od połowy lat 90., to przez lata nie byli w stanie przekroczyć magicznej granicy
pięciu procent pozwalającej im na wejście do parlamentu. Przełom nastąpił trzy-cztery lata temu. Gospodarka
zaczęła się rozwijać szybciej, zagraniczni inwestorzy zaczęli budować fabryki, często w sposób, w jaki robili to
w krajach Trzeciego Świata, rocznie przybywały dziesiątki kilometrów autostrad. Czesi zaczęli zarabiać tyle, że
mogli sobie pozwolić na myślenie o ekologii.
Szefem Zielonych został Martin Bursik, minister ochrony środowiska wsprzyjającym Havlowi rządzie
ekspertów z 1998 r., potomek praskiej mieszczańskiej rodziny. Ekolodzy zlewicowo-anarchistycznego
ugrupowania stali się partią liberalnego i proeuropejskiego środka, trafiając wpreferencje 5-10 proc. Czechów,
którzy zpowodu antyunijnej retoryki nie chcieli głosować na Obywatelskich Demokratów obecnego premiera
Mirka Topolanka. Przed wyborami w2006 r. partię jednoznacznie poparł Vaclav Havel.
Zieloni po wejściu do rządu Topolanka dostali aż cztery ministerstwa, co przy ich sześciu posłach
wparlamencie jest z pewnością rekordem świata. Zajmowane przez nich stanowiska są bardzo znaczące: teka
wicepremiera i ministra ochrony środowiska dla Martina Bursika i ministra spraw zagranicznych dla Karla
Schwarzenberga.
Ale jeśli spytacie Czechów, czy w jakiś sposób odczuwają, że są rządzeni przez Zielonych, większość
znich wzruszy ramionami. Niektórzy przypomną sobie, że dzięki tej partii nie doszło do budowy nowej elektrowni
atomowej, nie pogłębia się kopalni węgla brunatnego wpółnocnych Czechach, segreguje się odpady, do
benzyny dodaje biopaliwo.
Jednak Zieloni jako „partia Havla“ nie tylko wspierali proeuropejską orientację gabinetu Topolanka, ale
głosowali też za wysłaniem czeskich żołnierzy do Afganistanu, uznaniem Kosowa ipoczątkowo nie sprzeciwiała
się amerykańskiemu radarowi.
Obecny bunt trzech posłów przeciwko radarowi, wspierany przez część członków partii, może sprawić, że
Zieloni z powrotem staną się typowym, anarchizującym iradykalnie pacyfistycznym ugrupowaniem. A tym
samym przestaną być „partią Vaclava Havla“, przez co mogą stracić miejsce wnastępnym parlamencie.
*
Czeski MSZ: Wyrzutnie nie muszą być w Polsce
Realizacja amerykańskiego planu budowy tarczy antyrakietowej nie jest uzależniona od tego, czy USA
uda się dojść do porozumienia z Polską -powiedział wczoraj w Waszyngtonie szef czeskiego MSZ Karel
Schwarzenberg. Według niego dziesięć wyrzutni rakiet, które miałyby zostać ulokowane w Polsce, może być
umieszczonych gdzie indziej. -Wyrzutnie mogą znaleźć się na okręcie na Morzu Bałtyckim, na Morzu
Północnym albo w którymś z krajów bałtyckich - mówił Schwarzenberg. * JAP, AP
Opis zdjęcia| Szef Zielonych Martin Bursik
Autor zdjęcia| AP
Informacja o autorze| LUBOŠ PALATA, PRAGA TŁUM. RENATA RUSIN-DYBALSKA
Pełne brzmienie wiadomości
35
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kolejna czeska spółka na GPW?
12.6.2008
Parkiet
Hubert Kozieł
str. 8 Firmy
ECzechy
Współwłaściciel New World Resources myśli o ofercie publicznej kolejnej firmy. Możliwy debiut w Warszawie
Zdenek Bakala, czeski miliarder będący współwłaścicielem notowanej na GPW spółki górniczej New World
Resources, stwierdził, że rozważa kolejne oferty publiczne firm wchodzących w skład jego holdingu RPG
Industries SE. Na razie nie zdecydował jeszcze, na której giełdzie sprzeda akcje. Niewykluczone, że będzie nią
warszawska GPW. Do oferty publicznej może dojść najwcześniej za 18 miesięcy.
Możliwości są różne – W tej chwili jest jeszcze za wcześnie, by określić, na której giełdzie zostanie
przeprowadzona oferta. Dokładne plany mogą powstać za półtora roku, a do tego czasu warunki na rynkach
będą się zmieniały. Obecnie nie wykluczamy więc żadnego wariantu – stwierdził wrozmowie z „Parkietem” Joe
Cook z Cook Communications, firmy odpowiedzialnej za kontakty przedsiębiorstw Zdenka Bakali z mediami.
W tym roku na GPW (jak również w Pradze iwLondynie) zadebiutowała należąca do holdingu RPG
spółka NWR. Jej oferta publiczna została uznana za udaną zarówno przez właścicieli firmy, jak i przez
analityków, co może w przyszłości skłonić władze holdingu do ponownej sprzedaży akcji na warszawskim
parkiecie. Bakala odmówił podania nazwy firmy z jego holdingu, która może zadebiutować na giełdzie. Wyjaśnił
jedynie, że oferta publiczna nie będzie tak duża jak NWR, a przygotowywaną do wprowadzenia na parkiet
spółką nie jest RPG Real Estate Asset.
W planach przejęcia Szef holdingu RPG zapowiedział również, że OKD Doprava, należąca do niego spółka
zajmująca się towarowymi przewozami kolejowymi, chce przejmować aktywa w naszym regionie. – Mamy
nadzieję, że nasza firma tak urośnie poprzez przejęcia, że stanie się ważnym graczem na rynku, spółką zdolną
konkurować z narodowymi przewoźnikami – stwierdził Bakala. Dodał, że OKD Doprava będzie nabywała
prywatyzowane firmy zajmujące się kolejowymi przewozami towarowymi, a kupione mogą być spółki z Czech,
Słowacji, krajów bałkańskich i nawet z Polski. – Jeżeli wwaszym kraju pojawi się okazja do zakupu, możemy ją
wykorzystać – przyznaje
Cook. BLOOMBERG
Opis zdjęcia| Zdenek Bakala, prezes holdingu RPG Industries, w skład którego wchodzi m.in. notowana na
GPW spółka NWR. FOT. A. CYNKA
Orlen sięg a do skarbonek swoich spółek
12.6.2008
Parkiet
Bartłomiej Mayer
str. 2 Firmy
ECzechy
Anwil podzieli się z Orlenem zyskiem za 2007 rok, a czeski Unipetrol pieniędzmi, które zarobił nie tylko w
ubiegłym roku, ale i w latach poprzednich
Program walnego zgromadzenia akcjonariuszy Unipetrolu, które ma się odbyć 26 czerwca, został wczoraj
wzbogacony onowy punkt. Chodzi owypłatę dywidendy z zysku, wypracowanego przez czeski holding
wminionych latach. Z takim wnioskiem wystąpił Orlen, główny akcjonariusz Unipetrolu, posiadający prawie 63
proc. jego akcji. Unipetrol ma pieniądze, więc niech płaci – Unipetrol jest w świetnej sytuacji finansowej, stąd
pomysł wypłaty dywidendy –wyjaśnia Dawid Piekarz, rzecznik prasowy Orlenu. Zapewnia, że nie ma to
najmniejszego związku z tym, że Orlen ma wypłacić dywidendę własnym akcjonariuszom i potrzebuje gotówki.
Unipetrol gromadził – jak wynika z naszych informacji – pieniądze na buy back. Ostatnio jednak
zaniechał tych planów.
Ile pieniędzy chciałby Orlen wyciągnąć z czeskiej firmy? – Nie sądzę, żeby zagospodarowano w ten
sposób cały niepodzielony zysk z poprzednich lat, czyli 21,6 mld koron (prawie 3 mld zł – przyp. red.) –
komentuje Petr Novak, analityk z praskiego biura maklerskiego Atlantik. – Jeśli na dywidendę przeznaczono by
całą posiadaną przez Unipetrol gotówkę, czyli około 3,1 mld koron, wypłata na akcję wyniosłaby 17,1 korony
(2,35 zł – przy. red.) – dodaje. To oznaczałoby, że wypłata dla Orlenu przekroczyłaby 1,95 mld koron, czyli
prawie 270 mln zł.
Płocki koncern będzie musiał swoim akcjonariuszom wypłacić około 693 mln zł dywidendy. Na jedną
akcję przypadnie 1,62 zł. Dniem ustalenia prawa do dywidendy jest 1 sierpnia. Jej wypłata ma nastąpić miesiąc
Pełne brzmienie wiadomości
36
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
później, choć Ministerstwo Skaru chciało otrzymać pieniądze już 15 sierpnia (to na wniosek zarządu WZA
przegłosowało późniejszy termin wypłaty).
Anwil już podzielił zysk Wiadomo natomiast, jaką dywidendę otrzyma Orlen z Anwilu. Obradujące we wtorek
WZA włocławskiej firmy zdecydowało, że na wypłatę dla akcjonariuszy przeznaczona będzie prawie połowa z
203,7 mln zł czystego zysku przedsiębiorstwa z 2007 r., czyli 101,73 mln zł. Orlenowi przypadnie
zdecydowana większość tej kwoty, bo prawie 86,3 mln zł. Skarb Państwa pozyska z Anwilu prawie 5,66 mln zł.
– Zostawiliśmy w spółce ponad połowę jej zeszłorocznego zysku z uwagi na jej przyszły udział w konsolidacji
branży chemicznej w Polsce – mówi Piekarz.
Przed rokiem prawie cały czysty zysk Anwilu (poza kwotą 1,5 mln zł, która trafiła do Zakładowego
Funduszu Świadczeń Socjalnych) został przeznaczony na dywidendę. Akcjonariusze podzielili się zatem kwotą
186,4 mln zł. Jednak zysk netto wypracowany przez chemiczną grupę w 2005 r. prawie wcałości (poza kwotą
1,25 mln zł, która dofinansowała fundusz socjalny) został przeznaczony na kapitał rezerwowy
przedsiębiorstwa. Wtedy Anwil zarobił naczysto ponad 130,1 mln zł.
Włocławska spółka jest zresztą w tym roku nieustającym źródłem gotówki dla Orlenu. W poszukiwaniu
płynności Od lutego tego roku płocki koncern regularnie sprzedaje Anwilowi swoje obligacje. Firma, która w
84,79 proc. należy do Orlenu, już dziesięciokrotnie (w tym dwa razy na rynku wtórnym) kupowała papiery dłużne
swojego głównego właściciela. Objęła obligacje wartewsumie 365 mln zł. Ostatnia emisja miała miejsce
niespełna tydzień temu, 6 czerwca, a łączna wartość wypuszczonych tego dnia obligacji wyniosła 50 mln zł.
Choć aktualne zadłużenie Orlenu wobec Anwilu wzrosło przez to do 100 mln zł, najwyraźniej ta kwota
nie zaspokoiła apetytów emitenta. Przedwczoraj płocki koncern po raz pierwszy sprzedał bowiem swoje
obligacje innej spółce zależnej – Orlenowi Deutschland. Niemiecka firma (należy w 100 proc. do Orlenu ) objęła
papiery warte 25 mln euro, czyli prawie 84,5 mln zł. Łączna wartość obligacji, jakie Orlen wypuścił wtym roku dla
spółek ze swojej grupy, przekroczyła zatem 400 mln zł. Obecne zadłużenie koncernu wobec Anwilu oraz Orlenu
Deutschland sięga 184,5 mln zł. Najbliższy wykup obligacji przewidziany jest na 26 czerwca. W zeszłym roku
Anwil tylko dwukrotnie (pod koniec lipca i pod koniec sierpnia) kupował papiery dłużne Orlenu. Zadłużenie
płockiego koncernu wobec spółki córki nigdy nie przekroczyło wtedy 100 mln zł.
Niepodatkowy wydatek Jak ustalił „Parkiet”, według Ministerstwa Finansów odsetek od kredytu zaciągniętego na
wypłatę dywidendy nie można odliczyć od podstawy opodatkowania (zgodnie z tą samą interpretacją kosztem
niepodatkowym są też odsetki od kredytu na skup i umorzenie własnych akcji). Jeśli zarząd Orlenu zdecyduje
się na sfinansowanie całej dywidendy z kredytu (a tak planuje), będzie musiał zwiększyć zadłużenie o około 693
mln zł. Odsetki od tej kwoty mogą sięgnąć 45 mln zł rocznie. Gdyby firma mogła odliczyć tę kwotę od podstawy
opodatkowania, zaoszczędziłaby prawie 9 mln zł (19 proc. odsetek). Inni też stracą Wsytuacji podobnej do
Orlenu mogą znaleźć się inne firmy. Jedną z nich jest Pekaes, który postanowił już, że wyda do 150 mln zł na
skup własnych akcji. Spółka ta ma w gotówce około połowy tej kwoty i rozważa zaciągnięcie kredytu. Inne
firmy, które tradycyjnie przeznaczają większe kwoty na dywidendę lub wykup akcji i mogą zdecydować się na
sfinansowanie tych wydatków kredytem, to m.in. TP, Mondi, Żywiec czy Apator.
Inaczej jest np. w Kanadzie: pożyczka zaciągnięta na wypłatę dywidendy lub skup akcji jest traktowana
jako uzupełnienie kapitałów danej spółki, a odsetki od niej można odliczyć od podstawy opodatkowania.
Uściślanie przepisów Ministerstwo Finansów chce doprecyzować kolejny przepis związany z wypłatą dywidend.
Wtym tygodniu Sejm pracować będzie nad projektem ustawy nowelizującej kodeks spółek handlowych. Jedną
z proponowanych zmian jest wprowadzenie do kodeksu zapisu, który precyzuje termin wypłaty dywidendy przez
spółki. W uzasadnieniu do projektu ustawy resort podaje, że w przeszłości zdarzały się opóźnienia w wypłacie
dywidend (nie dotyczyło to spółek z GPW). W takich sytuacjach fiskus traktował niewypłacone dywidendy jako
„świadczenia nieodpłatne” od akcjonariuszy i domagał się zapłaty podatku. WSPÓŁPRACA JM
komentarze
Kamil Kliszcz
ANALITYK DOMU INWESTYCYJNEGO BRE BANKU
Wzięcie dywidendy z firm zależnych to dość naturalny sposób zdobycia środków na wypłatę dla własnych
akcjonariuszy, szczególnie wtedy, gdy w budżecie pieniędzy na ten cel się nie przewidziało. Po ostatniej decyzji
WZA, w takiej właśnie sytuacji znalazł się Orlen. Oczywiście, dla Anwilu czy Unipetrolu konieczność wypłacenia
niemałych kwot akcjonariuszom nie jest informacją dobrą. Obie te spółki z pewnością w inny sposób planowały
wykorzystać zarobione pieniądze.
Należy jednak także zauważyć, że Orlen stara się w ostatnim czasie bardzo aktywnie zarządzać
płynnością. Świadczą o tym choćby kolejne emisje obligacji dla spółek z grupy – wcześniej Anwilu, ostatnio
także Orlenu Deutschland. To należy zapisać na plus dla zarządu koncernu. BAM
Pełne brzmienie wiadomości
37
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Andrzej Szczęśniak
EKSPERT RYNKU PALIW I GAZU
Wypłata wysokiej dywidendy przez PKN Orlen oznaczać będzie dla spółki pogorszenie jej sytuacji finansowej.
Koncern zaangażował się w bardzo kapitałochłonną inwestycję, jaką był zakup litewskiej rafinerii Możejki.
Jednak inwestycja ta, podobnie zresztą jak sieć stacji paliw w Niemczech, nadal nie przynosi oczekiwanych
zysków.
Jednocześnie Orlen cierpi z powodu niespójnej polityki Ministerstwa Skarbu Państwa. Z jednej strony
resort sugeruje, że koncern powinien zainwestować w wydobycie ropy. Jednak aby inwestycje takie były
opłacalne, Orlen musiałby mieć odpowiednią wiedzę i doświadczenie oraz zasoby ludzkie. Do inwestycji w tak
zwany upstream potrzebne są też duże pieniądze, a tych w firmie brakuje. Świadczą o tym doniesienia, że
Orlen będzie musiał zaciągnąć spory kredyt na sfinansowanie wypłaty dywidendy oraz emisje papierów
dłużnych kierowane do spółek zależnych. JM
Nie wszystkie odsetki do odliczenia
Interpretację Ministerstwa Finansów w sprawie możliwości odliczania od podstawy opodatkowania odsetek od
kredytów zaciągniętych przez spółki na wypłatę dywidend można znaleźć w jednej z ostatnich edycji Biuletynu
Skarbowego. –Zgodnie z przepisami ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, kosztami podatkowymi
są wydatki poniesione wcelu uzyskania przychodów (...) – informują urzędnicy Departamentu Podatków
Dochodowych Ministerstwa Finansów. – Wypłata dywidendy nie jest związana z tą przesłanką, tzn. nie stanowi
wydatku umożliwiającego uzyskanie źródła przychodu (...). Tym samym nie stanowi kosztu podatkowego.
Konsekwentnie, także odsetki od pożyczki zaciągniętej na wypłatę dywidendy (...) nie stanowią kosztu
uzyskania przychodów – piszą przedstawiciele MF. JM
Opis zdjęcia| Jeśli na dywidendę trzeba będzie zaciągnąć kredyt, czas ma dla spółki ogromne znaczenie.
Wojciech Heydel, prezes Orlenu, musi to mieć na uwadze. FOT. M. PSTRĄGOWSKA
Stopy w Europie Środkowej mogą jeszcze wzrosnąć
12.6.2008
Parkiet
str. 16 Gospodarka
ECzechy
Michał Kowalczyk
Inflacja w krajach regionu ustabilizowała się na poziomie ponaddwukrotnie przekraczającym limity ustalone
przez banki centralne. Najszybciej drożeją paliwa, ale pojawiły się i inne niepokojące dane
Wmaju wzrost cen na Węgrzech, na Słowacji czy w Czechach wbrew nadziejom władz bynajmniej nie zwolnił.
W mniejszych gospodarkach Litwy iŁotwy przybrał wartości nieoglądane odpołowy lat 90. W naszym regionie
wyhamowanie wzrostu cen nastąpiło jedynie w Rumunii iEstonii, jednak jego skala była symboliczna. Sytuacja w
każdym kraju ma swoją specyfikę, ale wszędzie decydenci polityki monetarnej mają twardy orzech dozgryzienia.
Wiele wskazuje więc na to, że tego lata w przynajmniej kilku krajach regionu czekają nas dalsze
podwyżki stóp procentowych. Ich prawdopodobieństwo jest wyższe tam, gdzie do wzrostu inflacji przyczyniły się
nie tylko rosnące ceny paliw i żywności, ale także inne czynniki – na przykład drożejące usługi. Węgrom wciąż
się nie udaje Rosnące ceny ropy naftowej i płodów rolnych na światowych giełdach sprawiły, że to paliwa i
artykuły spożywcze znów drożały w regionie najbardziej. Szczególnie niepokojące dane napłynęły z Łotwy i
Czech. Wtym pierwszym kraju olej napędowy zdrożał w ciągu jednego tylko miesiąca o 6,4 proc. U naszych
sąsiadów paliwa były wmaju średnio o 3,9 proc. droższe niż w kwietniu.
Kubłem zimnej wody dla analityków i tamtejszego banku centralnego były wczorajsze dane o inflacji na
Węgrzech. Wzrosła ona do 7 proc. z 6,6 proc. w kwietniu, mimo że prognozy mówiły najwyżej o symbolicznym
wzroście. Żywność zdrożała w ciągu roku o 13,1 proc., a energia o 11,3 proc., ale – co szczególnie niepokojące
– szybciej niż dotychczas rosły także ceny niektórych usług. Inflacja bazowa osiągnęła prawie 6 proc. Sytuuje
się dziś ona najwyżej od marca 2007 r., kiedy to Węgry przeżywały kryzys, z którego na dobre nie wydostały się
do tej pory.
– Spoglądając dalej w przyszłość, uważamy, że Narodowy Bank Węgier musi pozostać na „jastrzębim” kursie,
szczególnie wobec toczącej się debaty na temat jego celu inflacyjnego, i sądzimy, że na czerwcowym
posiedzeniu podniesie (stopy procentowe – red.) o kolejne 0,5 pkt – stwierdza Gyula Toth z UniCredit MIB w
Wiedniu. – Co więcej, nie jest dziś prawdopodobne, by inflacja spadła przed grudniem poniżej 6 proc. –
zaznacza Nora Szentivanyi z londyńskiej placówki banku JPMorgan.
Pełne brzmienie wiadomości
38
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Co z polityką monetarną?
Zdaniem Debbie Orgill zABN Amro w Londynie, podwyżek stóp procentowych można spodziewać się nie tylko
na Węgrzech, ale i w Polsce. Główny Urząd Statystyczny dane poda wpiątek, tymczasem Ministerstwo
Finansów szacuje, że wmaju roczna inflacja sięgnęła już 4,3 proc. wobec 4,0 proc. wkwietniu.
Dalej do wzrostu oprocentowania kredytów jest w Czechach, gdzie polityka monetarna silnie wspierana
jest przez mocną koronę. Jednak i tam ekonomiści spodziewają się, że inflacja będzie do końca roku wyższa od
prognozowanej przez bank centralny, nie mówiąc już o celu inflacyjnym. Wmaju ceny rosły w tempie 6,8 proc.,
tak jak miesiąc wcześniej.
Duży problem mają też Słowacy. Przy inflacji wynoszącej 4,6 proc. (najwyższa od 20 miesięcy) nie
mogą podnosić stóp procentowych ze względu na rychłe przystąpienie do strefy euro. Pomagać przestaje też
rekordowo mocnawaluta.
W Rumunii wzrost cen zwolnił o 1/10 pkt proc., do 8,5 proc. Juan Fernandez-Ansola z
Międzynarodowego Funduszu Walutowego ocenił wczoraj, że o ile rozpędzona gospodarka nieco nie
wyhamuje, inflacja znów ruszy w górę. Tymczasem, zdaniem Mugura Isarescu, przewodniczącego Narodowego
Banku Rumunii, w II kwartale wzrost PKB utrzyma się na poziomie ok. 8 proc.
BLOOMBERG, PORTFOLIO. HU
W kierunku Małej Azji
12.6.2008
Parkiet str. 8 Firmy
ECzechy
BAM
CEZ Goldman Sachs podnosi cenę docelową
Tureckie firmy Akenerji iAkkok oraz czeski CEZ złożyły wspólną ofertę na zakup spółek dystrybucyjnych Sedas
i Bedas z północy Turcji – podał praski koncern energetyczny.
Działająca w prowincji Sakarya spółka Sedas sprzedaje energię elektryczną około 1,3 mln klientom,
rocznie około 8 terawatogodzin. Roczna sprzedaż obsługującej m.in. Ankarę firmy Bedas sięga 10 TWh.
Spółkama około 2,9 mln klientów. Coroczny wzrost zużycia prądu w liczącej około 70 mln mieszkańców Turcji
wynosi 8–9 proc. W krajach europejskich ten współczynnik wynosi 2–3 proc.
Jeśli czesko-tureckie konsorcjum zwycięży w ogłoszonym przetargu, jego członkowie założą spółkę celową, w
której CEZ obejmie połowę udziałów, Akenerji – 45 proc., a Akkok – pozostałe 5 proc.
Tymczasem bank inwestycyjny Goldman Sachs podniósł ze „sprzedaj” do „trzymaj” zalecenie dla akcji
CEZ-u. Podwyższył też cenę docelową dla tych papierów z 1100 koron (151,1 zł) do1260 koron (173,1 zł).
Wczoraj na zamknięciu w Pradze kurs CEZ-u wzrósł o 0,6 proc., do 1307 koron (około 179,4 zł). W
Warszawie – o0,5 proc., do 177,9 zł.
DLACZEGO MŁODYM SIĘ OPŁACA, GDY STARZY PRACUJĄ
12.6.2008
Przekrój
str. 22 Kraj
ECzechy
ALEKSANDRA PAWLICKA
JEDNA PIĄTA NASZYCH PENSJI IDZIE NA EMERYTURY I RENTY
DLA NIEPRACUJĄCYCH POLAKÓW. WKRÓTCE MOŻE TO BYĆ JEDNA TRZECIA CZY STAC NAS NA
UTRZYMANIE NAJWIĘKSZEJ W UNII EUROPEJSKIEJ ARMII MŁODYCH EMERYTÓW I ZDROWYCH
RENCUSTÓW
HANNA NOWAKOWSKA MA 5.5 LAT. OD ROKU JEST NA WCZEŚNIEJSZEJ emeryturze: - Zostałam
zredukowana. Nie byłam jednak gotowa na bezczynność i wraz z koleżankami wzięłyśmy sprawy w swoje ręce.
Założyłyśmy portal internetowy poświęcony turystyce dojrzałych kobiet. - Ludzie po pięćdziesiątce wciąż
potrzebują zajęcia, bo praca daje zadowolenie z życia i zaspokaja jedną z najważniejszych potrzeb - bycia
potrzebnym - mówi Radosław Kaczan, psycholog społeczny ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w
Warszawie.
Ostatnio nawet sam premier przyznał w orędziu do narodu z okazji 3 Maja: - Skończyłem już pięćdziesiąt lat i
nieskromnie powiem, że to niezły wiek na odpowiedzialną pracę.
Pełne brzmienie wiadomości
39
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Skoro wszystko jest tak oczywiste, dlaczego utrzymanie na rynku pracy osób po pięćdziesiątce okazuje się tak
trudnym zadaniem? Rząd Donalda Tuska przedstawił dwie istotne propozycje: ustawę ograniczającą liczbę
osób uprawnionych do przechodzenia na wcześniejsze emerytury (z obecnych przeszło miliona pracowników do
130 tysięcy) oraz program "Solidarność pokoleń 50+", który
wprowadza rozwiązania mające zachęcić pracodawców do zatrudniania osób po pięćdziesiątce. Dane
statystyczne są bowiem alarmujące. Według GUS w tym roku 6.2 miliona Polaków jest w wieku emerytalnym.
Ale równocześnie świadczenia emerytalno-rentowe pobiera 3;5 miliona osób w wieku produkcyjnym.
Wśród osób, które w 2006 roku nabyły prawa emerytalne, tylko 15 procent kobiet i 26,5 procent mężczyzn
osiągnęło ustawowy wiek emerytalny (60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn). Inaczej mówiąc, 80 procent
nowych emerytur trafiło do ludzi, którzy powinni jeszcze pracować.
Wydany w lutym 2008 roku przez Forum Obywatelskiego Rozwoju raport ..Ile kosztują nas wcześniejsze
emerytury?" wylicza, że fakt przejścia części osób w 2006 roku na wcześniejszą emeryturę będzie kosztować
państwo 8,2 miliarda złotych.
Co więcej, autorzy raportu przeliczają wcześniejsze emerytury na portfele osób pracujących i okazuje się. że
obciążenie z tego tytułu dla każdego pracującego wynosi miesięcznie 210 złotych. A jeśli dodać do tego
"wyłudzone renty", to. czytamy w raporcie: "Świadczenia dla młodych emerytów i zdrowych rencistów obciążały
w 2006 roku przeciętną osobę pracującą kwotą 280 złotych miesięcznie (3363 rocznie)".
Profesor Leszek Balcerowicz mówi jeszcze dosadniej: w Polsce każda osoba pracująca ma na utrzymaniu
jednego niepracującego w wieku produkcyjnym.
Nietykalni emeryci
Ustawa ograniczająca listę zawodów uprawnionych do wcześniejszej emerytury jest więc decyzją
zdroworozsądkową. I - o czym mało kto dziś pamięta - zapowiadaną od lat. Już w 1999 roku zakładano, że
system wcześniejszych emerytur służący ochronie restrukturyzacji gospodarki zakończy się w 2007 roku.
- Ze względu na presję polityczną przekładano to na 1 stycznia 2008 roku, a teraz 1 stycznia 2009 roku. Ci,
którzy pytają, jakim prawem rząd chce odebrać uprawnienia, zapominają o pierwotnej umowie. Uważają, że tę
granicę można przesuwać w nieskończoność - twierdzi minister Michał Boni, szef doradców premiera Tuska.
Najgłośniej buntują się nauczyciele. Szef ZNP Sławomir Broniarz zapowiada strajki, gdyby przywileje
emerytalne miały zostać odebrane nauczycielom. Są największą grupą mającą utracić prawo do
przedterminowej emerytury. Średni wiek wyjścia z zawodu w tej grupie wynosi 54 lata, podczas gdy w Danii
sięga on 67 lat. Według rządu nie ma realnych przesłanek, by uznawać warunki pracy nauczyciela za
szczególnie trudne.
Co więcej - jak twierdzi ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Jeremi Mordasewicz statystyczny nauczyciel żyje dwa lata dłużej niż przeciętny Polak. - Mimo to społecznego przyzwolenia na
odbieranie przywilejów nie ma. Dlaczego? Bo społeczeństwo nie jest świadome kosztów, jakie musi ponosić,
finansując wcześniejsze emerytury - dodaje Mordasewicz.
Buntują się też kolejarze i pracownicy LOT, bo rząd chce oddzielić prawa maszynisty do wcześniejszej
emerytury od praw kasjera sprzedającego bilety kolejowe czy pilota i kontrolera ruchu lotniczego od naziemnego
mechanika samolotowego. Bunt podsycają związki zawodowe. Rząd jak na razie twardo powtarza: koniec z
przywilejami zbiorowymi.
Wzorując się na Europie
Doświadczenia innych krajów jasno pokazują, że bez odważnych decyzji nie naprawi się systemu emerytalnego.
Holandia w 1997 roku miała podobny współczynnik zatrudnienia osób w wieku przedemerytalnym jak obecnie
Polska. U nas wynosi on 28 procent (tylko co trzecia osoba po 50. roku życia pracuje), co daje nam najgorszy
wynik w Unii Europejskiej. Ale w Holandii drastycznie ograniczono tym osobom przywilej korzystania z
wcześniejszych świadczeń, zapewniając jednocześnie wiele ułatwień zatrudniającym je pracodawcom.
Podobnie w Finlandii - dzięki ograniczaniu dostępu do świadczeń umożliwiających wyjście z rynku pracy przed
osiągnięciem ustawowego wieku emerytalnego podniesiono współczynnik zatrudnienia w grupie 50+ z 35,7
procent w 1997 roku do 54,5 procent w 2006. W modelu fińskim wprowadzono zasadę, że każdy rok
przepracowany powyżej 63 lat znacznie zwiększa wysokość emerytury.
Poza tym wiele krajów europejskich rozpoczęło reformę mającą na celu wydłużenie czasu pracy. W Czechach
wiek emerytalny mężczyzn wzrasta corocznie o dwa miesiące, a kobiet o cztery miesiące, by w 2013 roku dla
obu płci wyniósł 63 lata. Dzięki tej kroczącej reformie czas pracy Czechów już zwiększono o dwa lata (do 62
lat), a Czeszek o cztery (61 lat). Prawo do niższego wieku emerytalnego zachowują tylko kobiety, które urodziły
więcej dzieci.
Wiek emerytalny podnoszą także: Węgry, Słowacja, Łotwa, Estonia, Belgia, Wielka Brytania i Austria.
Najwyższy jest w Danii, Norwegii i Islandii, gdzie wynosi 67 lat.
Praca lekarstwem na starość
Pełne brzmienie wiadomości
40
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
- Fizjologiczny proces starzenia się, jeśli nie mamy do czynienia z chorobą lub traumatycznymi zdarzeniami
losowymi, zaczyna się u człowieka dopiero około 80. roku życia. Emerytura ma być czasem cieszenia się
życiem przez ostatnie kilkanaście lat, ale jeśli człowiek przechodzi na nią za wcześnie, ulega procesowi, który
naukowo nazywamy autostereotypizacją - wyjaśnia psycholog Radosław Kaczan.
Proces ten polega na uleganiu stereotypom, w tym przypadku stereotypowi starości. Człowiek na emeryturze to
człowiek stary, a więc sflaczały, chory i czujący się coraz gorzej.
- To samonapędzające się koło. Ktoś traci pracę, więc nie musi już wstawać rano. Nie wstaje, więc nie
mobilizuje się do działania, dzień przecieka mu między palcami i w efekcie wieczorem czuje się jeszcze gorzej
niż rano - tłumaczy Kaczan.
Mówiąc wprost, praca utrzymuje w zdrowiu i samodyscyplinie. Natomiast młodzi emeryci stają się bywalcami
przychodni lekarskich i aptek. A ta opieka i siatki refundowanych lekarstw stanowią poważne obciążenie dla
NFZ finansowanego ze składek pracujących.
O tym, jak bardzo zdrowi 50-, 60-latkowie potrzebują aktywności, świadczy popularność uniwersytetów
trzeciego wieku czy działalności społecznej, w jaką angażują się młodzi emeryci. Rzecz w rym, by naturalną
potrzebę aktywności osób dojrzałych wykorzystać na rynku pracy. Po pierwsze, dając im szansę na
wypracowanie wyższej emerytury, po drugie, wykorzystując ich doświadczenie. A sytuacja jest naprawdę
wyjątkowo sprzyjająca. Mamy wygłodzony rynek pracy i pierwsze od lat jednocyfrowe bezrobocie.
Wyzwanie dla Tuska
Forsowana obecnie ustawa o emeryturach pomostowych powinna była wejść w życie już w 2001 roku, lecz
wtedy zamroziły ją wybory parlamentarne. Żadna partia nie chce uszczuplić sobie grona wyborców. Podobnie w
2005 roku przed kolejnymi wyborami politycy skapitulowali pod presją strajków górniczych. I zamiast ograniczać
przywileje emerytalne, tylko je rozszerzyli. Górnicy dostali stałe prawo do wcześniejszych emerytur. W
następstwie przyjętych wówczas rozwiązań żaden z przechodzących na emeryturę górników w 2006 roku nie
osiągnął wieku emerytalnego. A średni wiek wychodzących z tego zawodu wyniósł 47,5 roku. Oznacza to, że
dziś górnicy w Polsce płacą dwukrotnie krócej składkę emerytalną niż inni pracownicy, a dostają dwukrotnie
więcej niż przeciętny emeryt (w 2006 roku było to 2656 złotych).
Dlatego proponowane obecnie zmiany są dopiero początkiem reformy emerytalnej. W przyszłości trzeba będzie
pomyśleć także o płaceniu wyższych składek przez grupy zachowujące przywileje, aby pozostali podatnicy
dokładali do nich jak najmniej.
Na razie nikt o tym nie mówi, bo wszyscy czekają na przebieg pierwszej części reformy. Ustawa o emeryturach
pomostowych ma trafić do Sejmu w czerwcu, a jesienią wejść w życie. Ale nie będzie to łatwe, bo rząd ma
przeciwko sobie zarówno opozycję, która wykorzysta każdą okazję, by pokrzyżować działania Platformy
Obywatelskiej, jak i związki zawodowe, których nie obchodzi, że deficyt systemu emerytalnego wynosi dziś 34,4
miliarda złotych (tyle trzeba dopłacić z budżetu do składek gromadzonych w Funduszu Ubezpieczeń
Społecznych, by starczyło na wypłatę rent i emerytur).
A według prognoz ZUS dziura ta może się powiększyć bez przeprowadzenia reformy nawet 10-krotnie w ciągu
najbliższych lat.
Zmiany demograficzne powodują bowiem gwałtowny wzrost liczby osób starszych. W krajach starej Unii
Europejskiej, tak zwanej Piętnastce, grupa osób po 65. roku życia w stosunku do osób w wieku produkcyjnym
ma wzrosnąć w latach 2010-2015 z 27,5 procent do 53,2 procent. W Polsce z obecnych 25,1 do 75 procent, co
oznacza, że na czterech pracujących będziemy mieć wkrótce trzech emerytów w wieku poprodukcyjnym. I jest
to proces nieodwracalny, dlatego trzeba drastycznie ograniczyć przynajmniej grupę osób z przywilejami. Bez
tego system emerytalny zupełnie się załamie.
Trzeba przyznać, że rząd Tuska jest pierwszą ekipą po rządzie AWS, która podjęła się reformowania systemu
emerytalnego. Choć dmuchając na zimne, nie nazywa tego reformą ani nie wypisuje na sztandarach osiągnięć
tak chętnie obnoszonych przy różnego rodzaju fetach z okazji stu dni czy półrocza rządu. Zreformowanie
systemu emerytalnego budzi bowiem społeczne lęki i niechęć. Bunty i strajki. Jednak ekonomiści ostrzegają:
bez cięć przywilejów emerytalnych nie da się uniknąć w bliskiej przyszłości cięć zarobków tych, którzy emerytów
utrzymują. By zachować obecną relację emerytury do przeciętnego wynagrodzenia (czyli 59 procent), trzeba
byłoby podnieść składkę emerytalną z obecnych 19,52 procent do przeszło 30 procent. Oznacza to, że uznanie
"starych" za wciąż zdolnych do pracy najbardziej leży w interesie wchodzących na rynek młodych pracowników.
Dzięki temu wszystkim zostanie więcej pieniędzy w kieszeni, a i satysfakcji z życia zawodowego będzie więcej.
VV czwartek 12 czerwca po godzinie 16.45 o reformie emerytalnej słuchaj w audycji "Popołudnie Radia TOK
FM". Zaprasza Grzegorz Chlasta
W Polsce zatrudnienie w grupie 50+ sięga 28 procent. Średnia w UE wynosi 43 procent, ale Szwedzi osiągnęli
70-procentowe zatrudnienie ludzi po pięćdziesiątce
EUROSTAT
Pełne brzmienie wiadomości
41
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Od 1995 roku stale spada bezrobocie ludzi młodych i zwiększa się w grupie 50+. Wkrótce będą stanowić 60
procent bezrobotnych
MICHAŁ BONI
Opis zdjęcia| Dzięki założonemu przez siebie portalowi turystycznemu Hanna Nowakowska na emeryturze
podróżuje po Europie
Czesi pomogą Orlenowi
12.6.2008
Puls Biznesu
MZ, REUTERS
str. 12 Puls dnia
ECzechy
PKN Orlen chce dywidendy z Unipetrolu. Maksymalnie może dostać ponad 250 mln zł.
Czeski Unipetrol, kontrolowany przez PKN Orlen, włączył do porządku obrad walnego punkt o wypłacie
dywidendy.
- Unipetrol ma wspaniałą sytuację finansową i mnóstwo gotówki, zatem zdecydowaliśmy się poprosić o
dywidendę - mówi Dawid Piekarz, rzecznik Orlenu.
I przekonuje, że propozycja ta nie wiąże się z wypłatą własnej dywidendy przez PKN. Jednak analitycy
dopatrują się związków. W ubiegłym tygodniu akcjonariusze Orlenu na wniosek skarbu zdecydowali o wypłacie
692,89 mln zł. Zarząd prosił, by cały zeszłoroczny zysk zostawić spółce.
- Prawdopodobnie Orlen ma napiętą sytuację finansową. Dlatego może głosować za wypłatą dywidendy z
Unipetrolu, która pomogłaby w wypłacie własnej dywidendy -ocenia Ludomir Zalewski, analityk DM PKO BP.
- Orlen nie ma wolnych środków na dywidendę. Będzie więc chciał wypłacać dywidendy ze spółek zależnych.
To rozsądny ruch - uważa Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku.
Unipetrol nie płacił dywidendy od 1997 r. Analitycy z Atlantik FT szacują, że spółka ma 21,6 mld CZK gotówki
(2,8 mld zł), ale nie przypuszczają, aby w całości przeznaczyła ją na dywidendę.
- Maksymalna kwota może wynieść 17,1 CZK (2,22 zł) na akcję - twierdzą analitycy.
Orlen ma 114 mln akcji Unipetrolu (62,99 proc.) i przy dywidendzie 2,22 zł na akcję mógłby liczyć na 250 mln zł.
Gdyby przyjąć wskaźnik dywidendy podobny jak w PKN (4,4 proc.), wypłata Unipetrolu powinna wynieść 11,90
CZK (1,55 zł) na akcję. Orlen otrzymałby 177 mln zł.
Fota pod specjalnym nadzorem
12.6.2008
Puls Biznesu
Magdalena Graniszewska
str. 6 Puls dnia
ECzechy
Walutowa wpadka nie przekreśla planów inwestycyjnych
Wielomilionowa wpadka finansowa zabolała Bogdana Fotę. Tak bardzo, że chce wzmocnić radę nadzorczą. Ma
pilnować ekspansji Foty.
Bogdan Fota, wiceprezes i największy akcjonariusz Foty, dystrybutora części samochodowych, mówi otwarcie,
że ma uraz. A winna jest temu dyrektor finansowa, która naraziła jego firmę na stratę około 11 mln zł. To wynik
operacji na rynku walutowych kontraktów terminowych, które wyszły na jaw dopiero pod koniec kwietnia.
- Boli mnie to przede wszystkim dlatego, że przez półtora roku nie wiedziałem, co się dzieje dosłownie w pokoju
obok - podkreśla Bogdan Fota.
Pełne brzmienie wiadomości
42
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Aktywny nadzór...
Stąd postanowienie: więcej takich wpadek ma nie być. Jak to zrobić? Trzeba zreformować nadzór.
- Uważam, że rada nadzorcza musi zmienić styl pracy. Powinna być bardziej aktywna i kontrolująca. Trochę w
stylu anglosaskim - twierdzi Bogdan Fota.
To nie są czcze zapowiedzi. Na najbliższym walnym zgromadzeniu 24 czerwca akcjonariusze zajmą się
zmianami w radzie nadzorczej. Zmieni się jej skład, ale nie liczebność.
- Mam już kandydatów doskonale znających się na biznesie. Poza tym sam poważnie rozważam przejście do
rady nadzorczej. Mam jeszcze dwa tygodnie na podjęcie tej decyzji - zapowiada Bogdan Fota.
Ma też nadzieję, że straty spowodowane przez dyrektor finansową ostatecznie nie będą dla firmy tak dotkliwe.
- Zleciliśmy audyt prawny, który wykaże, czy możemy liczyć na pieniądze z ubezpieczenia. To się wyjaśni za
parę tygodni - zapowiada wiceprezes.
...nad zmianami w firmie...
Obok zmian w nadzorze Fotę czekają zmiany wewnętrzne.
- Finiszujemy z kilkoma ważnymi projektami. Wdrażamy nowoczesne systemy, które poprawią jakość obsługi
klientów oraz rotację w magazynach. Poza tym optymalizujemy sprzedaż i modernizujemy zasady
budżetowania i kontrolingu - wylicza Bogdan Fota.
Rezultaty tych działań powinny już być widoczne w wynikach z trzeciego i czwartego kwartału tego roku. Jak
bardzo?
- Mogę jedynie powiedzieć, że dadzą nam znaczną obniżkę kosztów - zapowiada Bogdan Fota.
...i ekspansją na południe
Wszystko po to, by firma była gotowa do skoku. Na południe.
- Nasza węgierska spółka byłaby dobrym przyczółkiem do ekspansji w sąsiednich krajach. Myślę tu o
przejęciach w Rumunii, Bułgarii lub Serbii, które są rynkami o ogromnym potencjale. Inwestują tam największe
globalne koncerny z naszej branży. Prowadzimy teraz rozmowy z kilkoma podmiotami - wyjaśnia Bogdan Fota.
To jednak nie zaspokaja jego międzynarodowego apetytu.
- Chcemy też doinwestować naszą ukraińską spółkę. W tym i przyszłym roku przekażemy jej kilka milionów
złotych. Rozmawiamy też na temat przejęć w tym kraju, ale prawdopodobieństwo ich sfinalizowania na razie jest
niewielkie. Wynika to z ryzyka prawno-biznesowego - mówi wiceprezes Foty.
Nie należy natomiast spodziewać się kolejnych transakcji na rynkach czeskim lub słowackim. W tych krajach
Fota reorganizuje swoje spółki i rozwija sieć sprzedaży.
Firma nie narzeka na brak pieniędzy na nowe przedsięwzięcia. Ma jeszcze pieniądze z oferty publicznej.
Zapewnia też, że banki same proponują jej kredyty. Pieniędzy nie wykorzysta jednak na "ratowanie" kursu, który
od lipca zeszłego roku systematycznie spada.
- Nie rozważamy skupu własnych akcji, przede wszystkim ze względu na ich małą płynność - zapowiada
Bogdan Fota.
Magdalena
Graniszewska
CZTERY PRZEJĘCIA I WPADKA
Pełne brzmienie wiadomości
43
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kurs akcji Foty (w zł)
28 XI 2006
Fota zadebiutowała na GPW jako trzeci, po Inter Carsie i JC Auto, dystrybutor części zamiennych do
samochodów. Uzyskała w ofercie blisko 100 min zł, z czego połowa pieniędzy miała pójść na przejęcia firm z
branży. Pierwszą sesję PDA zakończyły na poziomie 34,2 zł.
15 XII 2006
Fiasko pierwszego przejęcia. Udziałowcy krakowskiego Behamota, zajmującego się mechaniką pojazdową oraz
sprzedażą opon i akumulatorów, zablokowali zakup większości udziałów przez Fotę. Behamot ogłosił, że dostał
lepszą ofertę od konkurencji. Fota oferowała za udziały 2 mtn zł.
30 III 2007
Ruszyły wreszcie akwizycje. Na pierwszy ogień poszła czeska Autoprima, jeden z największych graczy na
tamtejszym rynku samochodowych części zamiennych. Dzięki transakcji Fota za jednym zamachem zajęła silną
pozycję na Słowacji i w Czechach.
15 V 2007
Drugie przejęcie. Za 73,4 proc. udziałów
w Expomie, kupowanych od gminy Kwidzyn,
Fota zapłaciła 4,4 min zł. Firma zajmuje się
regeneracją i produkcją rozruszników
i alternatorów do samochodów i traktorów.
22 VI 2007
Trzecia akwizycja. Fota przejęła pakiet kontrolny w bielskiej firmie Art Gum Beskidy. To jeden z największych
graczy na rozdrobnionym rynku firm handlujących oponami samochodowymi. Jego udział wynosi około 5 proc.
24 IV 2008
Wpadka. Rynek dowiedział się, że wiceprezes, od 12 lat związana z Fotą i odpowiedzialna za finanse, naraziła
firmę na stratę 11 min zł. To skutek jej działalności na rynku walutowych kontraktów terminowych. Fota szuka
nowego dyrektora finansowego.
29 V 2008
Po długiej przerwie Fota dopina czwarte przejęcie. Ma warunkową umowę kupna większościowego pakietu w
słowackiej spółce Automotoport, zajmującej się sprzedażą części samochodowych.
Opis zdjęcia| Czas na nadzór:
Bogdan Fota, wiceprezes i właściciel Foty, dystrybutora samochodowych części zamiennych, poważnie
rozważa przejście do rady nadzorczej. Mogłoby do tego dojść już za dwa tygodnie, na walnym zgromadzeniu.
Maruderzy i lokomotywy
12.6.2008
Puls Biznesu
Zbigniew Kazimierczak
str. 23 Inwestor
ECzechy
MARUDERZY
Asseco Poland
-6,2%
Największy od 10 miesięcy spadek wyceny informatycznej spółki to skutek ustalenia parytetu wymiany akcji z
firmą ABG.
Getin
-7,1%
Kurs holdingu, kontrolowanego przez Leszka Czarneckiego , spadł do poziomu najniższego od października
2006 r. Analitycy Raiffeisena obniżyli wycenę spółki o 6,2 proc., do 13,6 zł.
Pełne brzmienie wiadomości
44
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
lokomotywy
TP
+1,03%
Walory telekomu wróciły ponad poziom 20,50 zł, w którym utrzymywały się od trzech tygodni. Wczoraj na TP
odnotowano największe obroty na rynku (120 mln zł).
CEZ
+0,5%
Kurs energetycznego giganta zachowuje się bardzo dobrze na spadkowym rynku. Pomogła seria pozytywnych
rekomendacji od biur maklerskich.
Unipetrol z dywidendą?
12.6.2008
Rzeczpospolita
-reuters, p. r.
str. 15 Ekonomia i rynek
ECzechy
>UNIPETROL
Czeska firma produktów naftowych Unipetrol zapowiedziała głosowanie akcjonariuszy w czerwcu w sprawie
wypłaty pierwszej od dziesięciu lat dywidendy, ponieważ większościowemu udziałowcowi, PKN Orlen, zależy na
gotówce. Według analityków płocki koncern chce ją przeznaczyć na pokrycie własnej, nieplanowanej
dywidendy. Informacja ta wywołała w Pradze skok notowań Unipetrolu początkowo o 5 proc., potem o 3,2 proc.,
do 281,5 korony. Było to jedna z większych zwyżek wśród spółek z Europy Środkowo-Wschodniej.
Rzeczniczka Unipetrolu wyjaśniła, że propozycja wypłaty pochodziła wyłącznie od PKN, który ma 63
proc. w czeskiej grupie. Dawid Piekarz z Orlenu oświadczył z kolei, że Unipetrol jest w doskonałej sytuacji
finansowej i na ma dużo wolnej gotówki w kasie, więc „postanowiliśmy zwrócić się o dywidendę“. Zaznaczył, że
ta propozycja nie wiąże się z wypłatą polskiej dywidendy. - Nawet gdybyśmy jej nie płacili, to i tak
wystąpilibyśmy do Unipetrolu o dywidendę - dodał.
Unipetrol wypłacił ostatni raz po 1,3 korony na akcję od zysków w 1997 r. Nie planował wypłaty w tym roku. W
2007 r. wypracował zysk netto 1,2 mld koron (76,04 mln dol.), o 22 proc. mniejszy niż rok wcześniej *
Trzy srebra dla Jacka
12.6.2008
Super Nowości str. 11 Region
mrok ECzechy
TARNOBRZEG.
Tarnobrzeski pływak Jacek Czech, reprezentujący Polskę na Otwartym Pucharze Europy EUROWAVES 2008,
zdobył 3 srebrne medale. Zawody odbywały się w Czechach i wzięło w nich udział 140 niepełnosprawnych
zawodników z 17 krajów.
W zawodach wzięli udział najlepsi zawodnicy z Europy, uczestnicy olimpiad i mistrzostw świata.
Jacek startował na 3 dystansach i na wszystkich osiągnął drugie wyniki. Na dystansie 50 m stylem
grzbietowym i 50 m stylem dowolnym szybszy od Jacka był tylko Rosjanin Bakaev, medalista olimpijski i
rekordzista świata.
Na 100 m stylem dowolnym uległ Chińczykowi Li Han Hua, bardzo szybkiemu, nieznanemu do tej pory w
świecie pływackim zawodnikowi.
Jacek po raz kolejny udowodnij że chce walczyć o medale nie tylko na arenie krajowej, ale również
międzynarodowej.
Sukces studenta Politechniki Rzeszowskiej oraz Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych to
ogromny powód do dumy całej tarnobrzeskiej społeczności. - Chciałbym szczególnie podziękować osobom i
instytucjom, dzięki którym mogę pracować i osiągać sukcesy, przede wszystkim trenerowi, władzom miasta oraz
firmie Tares Motor, która od dłuższego czasu zapewnia mi bezpieczne i bezawaryjne dotarcie i powrót z
zawodów - mówi Jacek Czech.
Pełne brzmienie wiadomości
45
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| Jacek Czech był bardzo serdecznie przyjęty przez czeskich zawodników. Żartowali nawet, że z
takim nazwiskiem powinien reprezentować ich barwy
11.6.2008
W SKRÓCIE
11.6.2008
Dziennik
str. 3 The wall street journal
ECzechy
Kraj
Komisja Europejska oczekuje, że piątkowe spotkanie ministra skarbu Aleksandra Grada z unijną komisarz ds.
konkurencji Neelie Kroes wyjaśni wątpliwości Komisji dotyczące prywatyzacji stoczni Gdynia i Szczecin powiedział rzecznik komisarza Jonathan Todd.
Przetarg na operatora telewizji mobilnej (DVB-H), która ma być dostępna w 31 miastach, zostanie ogłoszony w
lipcu, a nie jak planowano, w czerwcu - zapowiada Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Rozwiązanie w sprawie czasu pracy, jakie w nocy z poniedziałku na wtorek przyjęli unijni ministrowie pracy, jest
korzystne dla Polski - ocenił szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Mikołaj Dowgielewicz. Tydzień pracy
w UE będzie nadal wynosił do 48 godzin, ale za zgodą pracownika będzie go można wydłużyć do 65 godzin.
T-Mobile to druga firma, która zapowiada, że jeszcze w tym roku wprowadzi na polski rynek nowego iPhone'a
poinformowała firma Apple. Spółka ta jest większościowym udziałowcem Polskiej Telefonii Cyfrowej, operatora
sieci Era. Zgodę na dystrybucję iPhone'a w naszym kraju uzyskała już sieć Orange.
Propozycja Komisji Europejskiej zakładająca, że od 2013 r. elektrownie musiałyby kupować 100 proc. pozwoleń
na emisję dwutlenku węgla, spowoduje wzrost cen energii od 70 do 100 proc. - ocenił minister środowiska
Maciej Nowicki w Radiu TOK FM. Jego zdaniem propozycje UE najbardziej dotkną polski przemysł elektro energetyczny.
Protest przeciwko zniesieniu winiet na przejazdy autostradami zapowiedziało na dziś Zrzeszenie
Międzynarodowych Przewoźników Drogowych. Ma on polegać na zatrzymaniu ciężarówek na poboczach bez
tamowania ruchu. Rządowe plany zakładają wprowadzenie w miejsce winiet opłat za przejazdy autostradami.
Świat
Litwa będzie żądała 51 proc. akcji w litewsko -polsko - łotewsko - estońskim projekcie rozwoju
przedsiębiorstwa przyszłej elektrowni atomowej - poinformował premier Litwy Gediminas Kirkilas. Podział akcji
dotyczyłby tylko projektu rozwoju przedsiębiorstwa. Natomiast ostateczny podział akcji przyszłej siłowni będzie
zależał od podziału mocy elektrowni i udziału w finansowaniu jej budowy.
Produkcja przemysłowa we Francji wzrosła w kwietniu o 3,1 proc. w ujęciu rocznym, podczas gdy w marcu
zwiększyła się o 0,7 proc. - podał francuski instytut statystyczny. Analitycy spodziewali się wzrostu o 1,9 proc.
Produkt krajowy brutto (PKB) Czech wzrósł w I kwartale 2008 r. o 5,3 proc. - podał skorygowane wyliczenie
czeski urząd statystyczny. To najwolniejsze tempo wzrostu od ponad trzech lat. Wcześniej urząd szacował
wzrost PKB na 5,4 proc.
Republikański kandydat na prezydenta Stanów Zjednoczonych John McCain zadeklarował zamiar obniżenia
stawek podatku od przedsiębiorstw w razie swego zwycięstwa.
Pełne brzmienie wiadomości
46
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Tarcza powali rząd
11.6.2008
Dziennik Bałtycki
Kateřina Perknerová
str. 10 Fakty 24
ECzechy
bCoraz więcej Czechów nie chce u siebie radaru USA bForsujący go rząd w Pradze może zaraz upaść
Denik, Praga Łukasz Słapek Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym
kraju elementów tarczy antyrakietowej dzielą polskich polityków. Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili
nas daleko w tyle, bo Praga jest o krok od podpisania umowy o umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru.
Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest przesądzona.
Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku rządu premiera Mirka Topolánka.
W Czechach przybywa przeciwników wybudowania amerykańskiej stacji radarowej.
Według Centrum Badań Opinii Publicznej \(CVVM\) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc.
społeczeństwa. To o 5 proc. więcej niż przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czech
zmalała zaś do 24 proc.
- Radar od początku wywoływał wątpliwości - mówi socjolog z CVVM Daniel Kunštát. Według niego rząd
nie pomógł sprawie, przede wszystkim dlatego że nie potrafił prowadzić odpowiedniego dialogu ze
społeczeństwem. Na kampanię społeczną, mającą przekonać naród do tarczy, czeski gabinet wydał 15 mln
koron. Z najnowszych sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt odwrotny do zamierzonego.
Spośród partii zasiadających w parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia
Demokratyczna \(ODS\) premiera Topolánka, pozostałe zaś nie chcą zaakceptować obecności amerykańskiego
wojska. Aż 72 proc. Czechów domaga się rozpisania referendum na temat ewentualnej budowy bazy radarowej
na ich terytorium, a tylko 21 proc.
uważa je za niepotrzebne.
Premier Czech najwyraźniej znalazł się w tej kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę ODS tworzy
koalicję z ludowcami i zielonymi, którzy są przeciwni budowie radaru.
- Jesteśmy zmuszeni głosować przeciw tarczy i nasz pogląd w tej sprawie z pewnością nie ulegnie
zmianie - ogłosiła Olga Zubowa, wpływowa posłanka Partii Zielonych.
Słowa te oznaczają, że koalicja, na której opiera się rząd Topolánka, z powodu tarczy może się
rozsypać. Lider ODS ma tego pełną świadomość. Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości
wymaganej do uchwalenia zgody na budowę radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z
Amerykanami.
Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, by Topolánek uzbierał wymaganą większość. - To jest w
tej chwili problem rządu i nie dotyczy on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych - uważa Daniel Kunštát.
Topolánek zaczyna się bowiem wycofywać z części obiecanych reform. Ma także świadomość, że dla wielu
innych zmian nie znajdzie poparcia.
Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy.
- Jeśli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i
sądownictwa, nasz rząd nie ma sensu - oświadczył Mirek Topolánek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze
rozmawiać ze współkoalicjantami o utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod wielkim znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy
antyrakietowej, ale też traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który
ma zreformować Unię, opowiadają się nawet partyjni koledzy Topolánka. Wśród nich minister finansów Vlastimil
Tlusty.
- Premier przeciągnął strunę - mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie
jego rządu przestało mieć sens.
Wsp. Dalibor Dostal, Praga Tłum. Beata Bęben
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
Autor zdjęcia| FOT. LEŠKA VLASTIMIL/WWW. DENIK. CZ
Pełne brzmienie wiadomości
47
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Pislandia na tarczy
11.6.2008
Dziennik Łódzki str. 21 Opinie
Adam Synowiec ECzechy
Nie wierzę w zainstalowanie kiedykolwiek amerykańskich antyrakiet w Polsce. Od początku dla Waszyngtonu
ważniejszy był sam czeski radar zaglądający daleko na południowy wschód niż marne dziesięć polskich
wyrzutni.
Ci w Polsce, którzy wskazują nam Czechów jako przykład i sprawności dyplomatycznej i zdecydowania
w negocjacjach z USA na temat tarczy, właśnie stracili argumenty. Proklamowane na radarowym wzgórzu 718
w Brdach państewko Pislandia \(od angielskich słów „peace“ - pokój i „land“ - kraina\) wczoraj przestało istnieć.
Bojowników Greenpeace spacyfikowało czeskie wojsko. Stało się to w kilka dni po ogłoszeniu wyników badań
poparcia dla amerykańskiego radaru. Wyszło, że 68 proc. Czechów nie chce tarczy w swoim kraju. Miesiąc
temu przeciwników radaru było o pięć procent mniej.
Premier Topolanek już zastrzegł, że być może sprawy radaru nawet nie wniesie pod obrady parlamentu
Czech, bo widać, że ten nie da swej zgody na instalację części amerykańskiej tarczy.
W ostatnich miesiącach poparcie Europy \(w tym nowych członków UE\) dla USA wyraźnie się
zmniejsza. Polacy, Czesi, ale
Niemcy czy Francuzi zaczęli uważać Amerykę bardziej za państwo zła niż dobrego wujka. Europa czeka
na nowego lokatora Białego Domu. Licząc, że ten wycofa się z kowbojskiej polityki Busha.
Europa stała się taką większą Pislandią; nie chce recesji z USA, transgenicznej żywności, marnego
dolara i namawiania do kolejnej wojny. Tym razem z Iranem. I żaden nadszykownik z rakietami jej do tego nie
zmusi.
Tarcza powali czeski rząd
11.6.2008
Dziennik Łódzki
str. 11 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
bCoraz więcej Czechów nie chce u siebie radaru USA bForsujący go rząd w Pradze może zaraz upaść
Denik, Praga Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym kraju
elementów tarczy antyrakietowej dzielą polskich polityków.
Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili nas daleko w tyle, bo Praga jest o krok od podpisania umowy o
umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru. Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest przesądzona.
Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku rządu premiera Mirka Topolánka.
W Czechach przybywa przeciwników wybudowania amerykańskiej stacji radarowej. Według Centrum
Badań Opinii Publicznej \(CVVM\) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc. społeczeństwa. To o 5 proc.
więcej niż przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czech zmalała zaś do 24 proc.
- Radar od początku wywoływał wątpliwości - mówi socjolog z CVVM Daniel Kunštát. Według niego rząd
nie pomógł sprawie, przede wszystkim dlatego, że nie potrafił prowadzić odpowiedniego dialogu ze
społeczeństwem.
Na kampanię społeczną, mającą przekonać naród do tarczy, czeski gabinet wydał 15 mln koron. Z najnowszych
sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt odwrotny do zamierzonego. Spośród partii zasiadających w
parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia Demokratyczna \(ODS\) premiera Topolánka,
pozostałe zaś nie chcą zaakceptować obecności amerykańskiego wojska. Aż 72 proc. Czechów domaga się
rozpisania referendum na temat ewentualnej budowy bazy radarowej na ich terytorium, a tylko 21 proc. uważa
je za niepotrzebne.
Premier Czech najwyraźniej znalazł się w tej kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę ODS tworzy
koalicję z ludowcami i zielonymi, którzy są przeciwni budowie radaru.
- Jesteśmy zmuszeni głosować przeciw tarczy i nasz pogląd w tej sprawie z pewnością nie ulegnie
zmianie - ogłosiła Olga Zubowa, wpływowa posłanka Partii Zielonych. Słowa te oznaczają, że koalicja, na której
opiera się rząd Topolánka, z powodu tarczy może się rozsypać. Lider ODS ma tego pełną świadomość.
Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości wymaganej do uchwalenia zgody na budowę
radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z Amerykanami.
Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, by Topolánek uzbierał wymaganą większość. -To jest w
tej chwili problem rządu i nie dotyczy on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych - uważa Daniel Kunštát.
Pełne brzmienie wiadomości
48
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Topolánek zaczyna się bowiem wycofywać z części obiecanych reform. Ma także świadomość, że dla wielu
innych zmian nie znajdzie poparcia. Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy. - Jeśli nie
dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i sądownictwa, nasz rząd nie ma
sensu - oświadczył Mirek Topolánek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze rozmawiać ze współkoalicjantami o
utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod wielkim znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy
antyrakietowej, ale też traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który
ma zreformować Unię, opowiadają się nawet partyjni koledzy Topolánka. Wśród nich minister finansów Vlastimil
Tlusty.
- Premier przeciągnął strunę -mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie
jego rządu przestało mieć sens.
Wsp. Dalibor Dostal, Praga Tłum. Beata Bęben
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
Autor zdjęcia| FOT. LEŠKA VLASTIMIL/WWW. DENIK. CZ
Trzeba umieć korzystać z okazji
11.6.2008
Dziennik Łódzki str. 45 Sport
ECzechy
Dariusz Kuczmera
Rosja \(jako ZSRR\), Hiszpania, Włochy, Niemcy, Czechy, znów Niemcy, Francja, Holandia, Dania, po raz trzeci
Niemcy, znów Francja i Grecja - to zwycięzcy dotychczasowych dwunastu finałowych turniejów mistrzostw
Europy. Jak kwiatek do kożucha pasują w tym towarzystwie Grecy, triumfatorzy sprzed czterech lat.
Wracamy do Greków, bo wczoraj rozpoczęli drogę do obrony złota z 2004 roku. Można przyjmować
zakłady, że im się to nie uda, bo jeszcze nigdy w mistrzostwach Europy żadna z drużyn tego nie dokonała. Tym
bardziej trudno spodziewać się tego po Grekach. Oni mieli swoje pięć minut cztery lata temu.
Grecy nie dokonali niczego wielkiego, a zasiedli na tronie. W fazie grupowej pokonali co prawda
gospodarzy Portugalię, ale później tylko zremisowali z Hiszpanią i przegrali z Rosją. Ależ tamta grupa jest
podobna do obecnej. W ćwierćfinale Grecy pokonali 1:0 Francuzów, w półfinale po dogrywce wygrali 1:0 z
Czechami, a w sensacyjnie przebiegającym finale po raz drugi pokonali Portugalię 1:0.
Mistrz Europy nie musiał spotykać się z takimi potęgami jak Niemcy, Anglia, Włochy, Holandia, nie musiał z nimi
konfrontować swych umiejętności, by sięgnąć po najwyższy laur. Los tego nie chciał. Trzeba po prostu umieć
korzystać z okazji.
W trwającym turnieju może być podobnie.
Przykład Greków pokazuje, że do jednych uśmiecha się szczęście nawet w nadmiarze, a innym wciąż
wiatr wieje w oczy. Do grona pechowców trzeba zaliczyć Anglików, którzy jako jedyni z grona potęg
europejskiego futbolu nie tylko nie zdobyli mistrzostwa Europy, ale ponadto nigdy nie grali o złoto. Nawet w
1996 roku przed własną publicznością nie dane im było poczuć smaku zwycięstwa. Anglicy w półfinale karnymi
5-6 przegrali z Niemcami.
O naszym niedzielnym rywalu, pierwszym w Euro 2008, można mówić różne rzeczy, ale w finałach
mistrzostw Europy osiągnęli wiele. Trzy razy złoto, dwa razy srebro, jeden brązowy medal. Najwięcej spośród
wszystkich reprezentacji meczów na Euro - 32 i najwięcej zwycięstw - 16.
Opis zdjęcia| Greccy kibice koncertowo dopingowali swoją drużynę
Autor zdjęcia| FOT. PAP/EPA
Tarcza powali czeski rząd
11.6.2008
Dziennik Zachodni
str. 8 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
Coraz więcej Czechów nie chce u siebie radaru USA
Forsujący go rząd w Pradze może upaść
Pełne brzmienie wiadomości
49
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym kraju elementów tarczy
antyrakietowej dzielą polskich polityków. Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili nas daleko w tyle, bo
Praga jest o krok od podpisania umowy o umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru.
Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest przesądzona.
Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku rządu premiera Mirka Topolánka.
W Czechach przybywa przeciwników wybudowania amerykańskiej stacji radarowej.
Według Centrum Badań Opinii Publicznej \(CVVM\) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc.
społeczeństwa. To o 5 proc. więcej niż przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czech
zmalała zaś do 24 proc.
– Radar od początku wywoływał wątpliwości mówi
z CVVM Daniel Kunštát. Według niego rząd nie pomógł sprawie, przede wszystkim dlatego że nie
potrafił prowadzić odpowiedniego dialogu ze społeczeństwem. Na kampanię społeczną, mającą przekonać
naród do tarczy, czeski gabinet wydał 15 mln koron. Z najnowszych sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt
odwrotny do zamierzonego.
Spośród partii zasiadających w parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia
Demokratyczna \(ODS\) premiera Topolánka, pozostałe zaś nie chcą zaakceptować obecności amerykańskiego
wojska. Aż 72 proc. Czechów domaga się rozpisania referendum na temat ewentualnej budowy bazy radarowej
na ich terytorium, a tylko 21 proc.
uważa je za niepotrzebne.
Premier Czech najwyraźniej znalazł się w tej kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę ODS tworzy
koalicję z ludowcami i zielonymi, którzy są przeciwni budowie radaru.
– Jesteśmy zmuszeni głosować przeciw tarczy i nasz pogląd w tej sprawie z pewnością nie ulegnie
zmianie – ogłosiła Olga Zubowa, wpływowa posłanka Partii Zielonych.
Słowa te oznaczają, że koalicja, na której opiera się rząd Topolánka, z powodu tarczy może się rozsypać. Lider
ODS ma tego pełną świadomość. Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości wymaganej do
uchwalenia zgody na budowę radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z Amerykanami.
Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, by Topolánek uzbierał wymaganą większość.
– To jest w tej chwili problem rządu i nie dotyczy on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych –
uważa Daniel Kunštát. Topolánek zaczyna się bowiem wycofywać z części obiecanych reform. Ma także
świadomość, że dla wielu innych zmian nie znajdzie poparcia.
Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy.
– Jeśli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i
sądownictwa, nasz rząd nie ma sensu – oświadczył Mirek Topolánek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze
rozmawiać ze współkoalicjantami o utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod wielkim znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy
antyrakietowej, ale też traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który
ma zreformować Unię, opowiadają się nawet partyjni koledzy Topolánka. Wśród nich minister finansów Vlastimil
Tlusty.
– Premier przeciągnął strunę – mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie
jego rządu przestało mieć sens.
Wsp. Dalibor Dostal, Praga Tłum. Beata Bęben
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
Informacja o autorze| Kateřina Perknerová Łukasz Słapek, Denik, Praga
Pislandia na tarczy
11.6.2008
Gazeta Krakowska str. 24 Opinie
Adam Synowiec ECzechy
Nie wierzę w zainstalowanie kiedykolwiek amerykańskich antyrakiet w Polsce. Od początku dla Waszyngtonu
ważniejszy był sam czeski radar zaglądający daleko na południowy wschód niż marne dziesięć polskich
wyrzutni.
Ci w Polsce, którzy wskazują nam Czechów jako przykład i sprawności dyplomatycznej i zdecydowania
w negocjacjach z USA na temat tarczy, właśnie stracili argumenty. Proklamowane na radarowym wzgórzu 718
w Brdach państewko Pislandia \(od angielskich słów „peace” – pokój i „land” – kraina\) wczoraj przestało istnieć.
Bojowników Greenpeace spacyfikowało czeskie wojsko. Stało się to w kilka dni po ogłoszeniu wyników badań
Pełne brzmienie wiadomości
50
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
poparcia dla amerykańskiego radaru. Wyszło, że 68 proc. Czechów nie chce tarczy w swoim kraju. Miesiąc
temu przeciwników radaru było o pięć procent mniej.
Premier Topolanek już zastrzegł, że być może sprawy radaru nawet nie wniesie pod obrady parlamentu
Czech, bo widać, że ten nie da swej zgody na instalację części amerykańskiej tarczy.
W ostatnich miesiącach poparcie Europy \(w tym nowych członków UE\) dla USA wyraźnie się
zmniejsza. Polacy, Czesi, ale
Niemcy czy Francuzi zaczęli uważać Amerykę bardziej za państwo zła niż dobrego wujka. Europa czeka
na nowego lokatora Białego Domu. Licząc, że ten wycofa się z kowbojskiej polityki Busha.
Europa stała się taką większą Pislandią; nie chce recesji z USA, transgenicznej żywności, marnego
dolara i namawiania do kolejnej wojny. Tym razem z Iranem. I żaden nadszykownik z rakietami jej do tego nie
zmusi.
Informacja o autorze| Adam Synowiec, szef działu świat i nauka
Tarcza powali czeski rząd
11.6.2008
Gazeta Krakowska
str. 10 Fakty 24
ECzechy
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek
Coraz więcej Czechów nie chce u siebie radaru USA
Forsujący go rząd w Pradze może zaraz upaść
Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym kraju elementów tarczy
antyrakietowej dzielą polskich polityków. Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili nas daleko w tyle, bo
Praga jest o krok od podpisania umowy o umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru.
Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest przesądzona.
Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku rządu premiera Mirka Topolánka.
W Czechach przybywa przeciwników wybudowania amerykańskiej stacji radarowej.
Według Centrum Badań Opinii Publicznej \(CVVM\) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc.
społeczeństwa. To o 5 proc. więcej niż przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czech
zmalała zaś do 24 proc. – Radar od początku wywoływał wątpliwości – mówi socjolog z CVVM Daniel Kunštát.
Według niego rząd nie pomógł sprawie, przede wszystkim dlatego, że nie potrafił prowadzić odpowiedniego
dialogu ze społeczeństwem. Na kampanię społeczną, mającą przekonać naród do tarczy, czeski gabinet wydał
15 mln koron. Z najnowszych sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt odwrotny do zamierzonego.
Spośród partii zasiadających w parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia
Demokratyczna \(ODS\) premiera Topolánka, pozostałe zaś nie chcą zaakceptować obecności amerykańskiego
wojska. Aż 72 proc. Czechów domaga się rozpisania referendum na temat ewentualnej budowy bazy radarowej
na ich terytorium, a tylko 21 proc. uważa je za niepotrzebne.
Premier Czech najwyraźniej znalazł się w tej kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę ODS tworzy
koalicję z ludowcami i zielonymi, którzy są przeciwni budowie radaru.
– Jesteśmy zmuszeni głosować przeciw tarczy i nasz pogląd w tej sprawie z pewnością nie ulegnie
zmianie – ogłosiła Olga Zubowa, wpływowa posłanka Partii Zielonych.
Słowa te oznaczają, że koalicja, na której opiera się rząd Topolánka, z powodu tarczy może się
rozsypać. Lider ODS ma tego pełną świadomość.
Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości wymaganej do uchwalenia zgody na budowę
radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z Amerykanami. Zdaniem analityków jest mało
prawdopodobne, by Topolánek uzbierał wymaganą większość. – To jest w tej chwili problem rządu i nie dotyczy
on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych – uważa Daniel Kunštát. Topolánek zaczyna się bowiem
wycofywać z części obiecanych reform. Ma także świadomość, że dla wielu innych zmian nie znajdzie poparcia.
Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy.
– Jeśli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i
sądownictwa, nasz rząd nie ma sensu – oświadczył Mirek Topolánek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze
rozmawiać ze współkoalicjantami o utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy, ale też
traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który ma zreformować Unię,
opowiadają się nawet partyjni koledzy Topolánka. Wśród nich minister finansów Vlastimil Tlusty.
– Premier przeciągnął strunę – mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie
jego rządu przestało mieć sens.
Wsp. Dalibor Dostal, Praga Tłum. Beata Bęben
Pełne brzmienie wiadomości
51
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
Informacja o autorze| Kateřina Perknerová Łukasz Słapek, Denik, Praga
Małe państwa, ale wielkie drużyny
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 11 Sport
RAFAŁ STEC ECzechy
GRUPA A: PORTUGALIA - CZECHY, GODZ. 18
Portugalskie gwiazdy nawet trenują przy pełnych trybunach i mierzą w złoto,Czesi mimo zwycięstwa wmeczu
otwarcia wciąż są niepewni siebie. Kto wygra dzisiejsze starcie małych mocarstw,będzie pewny lub niemal
pewny awansu do ćwierćfinału
To właśnie małe mocarstwa zamieniły poprzednie mistrzostwa Europy w festiwal sensacji i wpędziły wdepresję
sponsorów, reklamodawców oraz rządzącą futbolem na naszym kontynencie UEFA. Ówcześni półfinaliści Grecja, Holandia, a także Portugalia i Czechy - wywodzą się z niewielkich państw, ze zsumowaną populacją
mniejszą niż pojedyncza tradycyjna potęga jak Niemcy, Anglia czy Włochy. Mniej ludzi to mniejszy rynek i
niższa oglądalność telewizyjna, więc ludzie wykładający pieniądze nie byli szczęśliwi, że najbogatsze i
najpotężniejsze nacje zostały wyłączone z igrzysk.
Bilety nawet na treningi
Portugalia stała się wśród groźnych maluchów przypadkiem najbardziej niezwykłym. Dziesięciomilionowy kraj
wyeksportował wostatniej dekadzie dwóch graczy uchodzących za najwybitniejszych na świecie, podarowując
mu -również szukającym megagwiazd sponsorom -Luisa Figo i Cristiano Ronaldo. Nie wspominając o całym
tłumie graczy tylko ciut mniej zdolnych, których zatrudniają firmy klasy Manchesteru, Chelsea, Barcelony etc.
Dlatego wSzwajcarii ludzie trenera Luiza Felipe Scolariego nigdy nie są sami. - Jako jedyni każemy
sobie płacić za wstęp na treningi, ale też jako jedyni trenujemy na oczach 12 tysięcy ludzi -mówi zdumą Carlos
Godinho, kierownik reprezentacji.
Jeszcze przed turniejem wicemistrzowie Europy zawsze ćwiczyli - jeśli nie zamykali zajęć - przy pełnych
trybunach. Kibiców przyszłoby jeszcze więcej, gdyby sesje treningowe organizować na większym stadionie. Na
czarnym rynku bilety oferowane oficjalnie za 15 franków szwajcarskich sprzedawano z pięciokrotnym
przebiciem. Aponieważ wokolicach Neuchatel, gdzie drużyna ma swoją bazę, mieszka większość z200 tys.
portugalskich imigrantów, piłkarze są chronieni niczym sejfy najbogatszych szwajcarskich banków.
Zreprezentacyjnym autobusem jeździ wzmocniona eskorta, już wpromieniu 300 metrów od terenów hotelu kibic
staje przed wysokim czarnym ogrodzeniem, po pobliskim jeziorze pływa łódka zmundurowymi, by żadni
desperaci nie dokonali inwazji na drużynę od strony wody.
Entuzjazm wzmógł się po inauguracyjnym zwycięstwie nad Turcją. Portugalczycy wyczekiwali go
niepewni możliwości drużyny, bowiem eliminacje były dla niej mordęgą. Awansowali dzięki zwycięstwom nad
słabymi. Trzech najmocniejszych konkurentów -Polski, Serbii oraz Finlandii -nie pokonali ani razu, aw turnieju
finałowym spodziewano się nieporównanie wyższych wymagań.
Trener Scolari uspokajał, pocieszał, tłumaczył kłopoty koniecznością budowania nowej reprezentacji po
odejściu trzech wielkich osobowości odpowiedzialnych za ofensywę -Luisa Figo, Rui Costy oraz Paulety. I naród
mu wierzył, bo jeśli zakochał się wnim jeszcze przed sukcesami, to po występie wfinale ME i półfinale MŚ mógł
już tylko ślubować wierność po grób. Ale nawet jeśli selekcjonera nie krytykowano, to turnieju nikt nie
wypatrywał zniecierpliwością człowieka przeświadczonego, że Portugalia znów będzie wielka.
Ronaldo chce złota
Mecz z Turcją odmienił wszystko. Kibice, dziennikarze i fachowcy swoje wrażenia opisywali epitetami
rozciągającymi się między przymiotnikiem „rewelacyjny“, a przymiotnikiem „perfekcyjny“. Zobaczyli dwa gole,
uderzenia w poprzeczkę i słupki, bramkę ze spalonego obrońcy Pepe. Portugalczycy całkowicie panowali na
boisku iokazało się, co nie mniej ważne, że Cristiano Ronaldo nie zaszkodziła wojna między Manchesterem i
Realem, która wybuchła, gdy wyszło na jaw, iż genialny skrzydłowy chce przenieść się do Madrytu. O niego lidera drużyny - obawiano się najbardziej, powątpiewano, czy wywołując medialną burzę, nie dowiódł, że nie
zdoła wpełni skoncentrować się na mistrzostwach. Zwłaszcza że jego sezon klubowy, zakończony
mistrzostwem Anglii i triumfem wLidze Mistrzów, obfitował w wielkie wyzwania i emocje.
Pełne brzmienie wiadomości
52
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Ronaldo nie zawiódł. Całą Portugalię poderwał przed meczem zCzechami oświadczeniem, że jeśli on i
koledzy utrzymają formę zinauguracji, są wstanie zdobyć mistrzostwo Europy.
Teraz zmierzą się z przeciwnikiem, który uchodził za jednego z faworytów turnieju iktórego uważają za
bezwzględnie najpoważniejszego w grupie. O ile jednak Portugalczycy po zestarzeniu się wspomnianych Figo,
Rui Costy oraz Paulety dochowali się równie znakomitych następców, o tyle Czesi zaczynają żyć przeszłością.
Czesi bez gwiazd
Jedyną autentyczną gwiazdę - rozgrywającego Tomasza Rosickiego -stracili zpowodu kontuzji iw meczu ze
Szwajcarią długo ich pomysł na atak polegał na kopnięciu piłki w okolice głowy 35letniego napastnika Jana
Kollera. Co sprowokowało Deco do pogardliwej uwagi, że choć nie widział wiele z tamtego spotkania, to wie, jaki
styl preferuje przeciwnik, bo łatwo mu było się zorientować.
Lekceważenie Czechów byłoby nierozsądne. Wniedzielę gospodarzy Euro przechytrzyli z imponująco
chłodnymi głowami, obronę tworzą fachowcy wkomplecie zligi włoskiej, są doświadczeni w graniu o stawkę, nie
dadzą się naciągnąć na nierozważne wypady do przodu. Będą chcieli klinczu w środku pola i zostawią rywalom
minimum wolnego terenu na rozgrywanie piłki.
Karel Bruckner zapowiedział zmiany wskładzie, które -jeśli do podstawowej jedenastki wróci przygasły
król strzelców Euro 2004 Milan Barosz -zwiastują też zmianę sposobu gry. Trener zdaje sobie sprawę, że
lubujący się w taktycznych zawiłościach Scolari przygotuje precyzyjny plan, więc trzeba przeciwstawić mu coś
specjalnego.
Przez co nie zanosi się bynajmniej na otwartą wymianę ciosów. Stoper Tomasz Ujfaluszi, najlepszy
piłkarz pierwszego meczu Czechów, powtarzał na konferencji frazę o nienagannej obronie, jakby widział wniej
jedyny atut. Godzinę później nad Genewą lunęło. Prognozy na dzisiaj zapowiadają podobną pogodę. Jeśli się
sprawdzą, Portugalczykom utrudnią techniczne harce, a czeskiej defensywie mogą pomóc. Będzie trudniej otak
pięknego gola, jak pamiętny lob Karela Poborskiego z 1996 roku, który dał naszym sąsiadom awans do finału. A
jeśli nawet jakieś małe futbolowe arcydzieło mielibyśmy zobaczyć, to raczej wwersji portugalskiej. pp
Opis zdjęcia| Cristiano Ronaldo (w środku) z uwagą przysłuchuje się wskazówek trenera Scolariego
Informacja o autorze| RAFAŁ STEC, GENEWA
Najmłodsi emeryci Europy
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 40 Gospodarka
ECzechy
-W większości krajów Europy nie do pomyślenia jest wcześniejsza emerytura dla tresera zwierząt drapieżnych
czy aktora teatru lalek. A w Polsce rozporządzenie z 1983 r. daje taki przywilej blisko 300 zawodom
*
ROZMOWA Z
Wiktorem Wojciechowskim
ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju LESZEK KOSTRZEWSKI: Jak długo pracuje Polak w
porównaniu z innymi mieszkańcami Europy? WIKTOR WOJCIECHOWSKI: Przeciętny wiek odchodzenia zrynku
pracy wPolsce jest najniższy wEuropie. Mężczyźni kończą u nas pracę statystycznie wwieku 57 lat, czyli 8 lat
przed ustawowym wiekiem emerytalnym. Nigdzie w Europie ta różnica między ustawowym wiekiem a
faktycznym przechodzeniem na emeryturę nie jest tak duża.
Dokończenie na s. 39
Dokończenie ze s. 40
Polska to kraj transformacji,może warunki pracy były i są u nas gorsze niż na Zachodzie, a w związku z
tym wczesne emerytury nam się należą?
Pełne brzmienie wiadomości
53
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
- To nieprawda. Porównując się z krajami naszego regionu, które tak jak Polska przeszły transformację
systemową, wypadamy bardzo źle. Przykładowo, mężczyźni wCzechach odchodzą z rynku pracy, kończąc 61
lat, na Łotwie -mając prawie 62 lata, aw Estonii dopiero po 65. roku życia. WPolsce ponad 80 proc. osób, które
nabywają uprawnienia emerytalne, jest w wieku produkcyjnym. Dla porównania na Słowacji wśród nowych
emerytów osoby w wieku produkcyjnym stanowią tylko 42 proc., aw Czechach 30 proc. WPolsce
wcześniejsze emerytury są powszechnie dostępne i ludzie z tego korzystają. Efekt? Mamy najmłodszych
emerytów wEuropie. Czy są w Europie kraje bez przywilejów emerytalnych? - Wczesnych emerytur nie ma
wogóle w Irlandii, Danii iWielkiej Brytanii (tu wyjątkiem są tylko górnicy). Nie ma ich też wSzwecji. Może w
Europie nie ma wczesnych emerytur, bo normalny wiek emerytalny jest bardzo niski? - Nic podobnego. W
Irlandii ustawowy wiek emerytalny dla kobiet imężczyzn wynosi 65 lat, aw Danii aż 67 lat. WWielkiej Brytanii tak jak wPolsce -mężczyźni muszą pracować do 65. roku życia, a kobiety do 60 lat. To się jednak zmieni. Do
2020r. wWielkiej Brytanii wiek emerytalny kobiet wzrośnie do 65 lat. Można więc spokojnie powiedzieć, że
ograniczając wPolsce wczesne emerytury, nie staramy się zmuszać ludzi do pracy ponad europejski limit.
Dążymy jedynie do europejskich standardów. W większości krajów Europy wiek emerytalny dla kobiet i
mężczyzn jest taki sam. W Polsce kobiety mogą jednak pracować o 5 lat krócej. - Europejskie przykłady
pokazują, że niższy o5 lat wiek emerytalny kobiet jest nieuzasadniony. Jak najszybciej trzeba więc to zmienić.
W większości krajów Europy Zachodniej wiek emerytalny kobiet imężczyzn wynosi 65 lat. Tak jest nie tylko we
wspomnianych już Wielkiej Brytanii i Irlandii, ale także wNiemczech, Hiszpanii czy Portugalii. Kobiety wPolsce
także muszą więc dłużej pracować.
Czy nie chcą?
- Mało kto chce długo pracować, ale jednocześnie każdy chciałby dostawać wysoką emeryturę. Musi
obowiązywać zasada: dłużej pracujesz -masz wyższą emeryturę. Taka jest idea nowego systemu emerytalnego.
Bez dłuższej pracy zarówno Polaków, jak i Polek obciążenia emerytalne staną się nie do udźwignięcia dla
przyszłych pokoleń. Obserwowane w Europie Zachodniej ograniczanie wcześniejszych emerytur i podnoszenie
wieku emerytalnego są konieczne, by nie doszło do rozsadzenia finansów publicznych tych krajów.
Przykładowo, w Niemczech do 2029 r. wiek emerytalny zostanie podniesiony do 67 lat. Mimo to młodzi Niemcy
nie mają co marzyć o tak wysokich emeryturach, jakie dziś dostają ich rodzice czy dziadkowie. Polski rząd chce
ograniczenia emerytalnych przywilejów. Prawo do wczesnych emerytur mają zachować tylko osoby, które
wykonywały któryś z 51 rodzajów prac w tzw. szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze.
Wczesne emerytury mają stracić m.in. nauczyciele. Związek Nauczycielstwa Polskiego tłumaczy jednak, że to
niedopuszczalne, bo w Europie nauczyciele przywileje mają. -Mam dane z2003r. i okazuje się, że wczesnych
emerytur nie mają nauczyciele na Litwie, Łotwie, w Estonii, Czechach, na Słowacji, w Słowenii i Bułgarii. W
2006 r. zlikwidowano je wWielkiej Brytanii. Wcześniejsze emerytury dla nauczycieli są natomiast np. na
Węgrzech iw Hiszpanii. Nauczyciele mają też możliwość wcześniejszego zakończenia pracy wHolandii, tyle
tylko, że wcześniejsze odejście ze szkoły wiąże się tam ze znacznie niższą emeryturą, dlatego opłaca się
pracować dłużej. Nauczyciel wHolandii może przejść na wcześniejszą emeryturę po 40 latach pracy, a nie jak
wPolsce tylko 30.
A górnicy?
-Wszyscy górnicy w Europie mają prawa do wczesnych emerytur, ale nigdzie te przywileje nie są tak hojnie
przyznawane jak unas. W Wlk. Brytanii górnik, aby przejść na wczesną emeryturę, musi ukończyć 60 lat.
WPolsce wystarczy 25 lat pracy pod ziemią, wiek jest nieistotny. Efekt? Średnia wieku naszych górników
odchodzących z rynku pracy to 48 lat -17 lat przed ustawowym wiekiem emerytalnym. Wyjście jest jedno.
Górnicy wPolsce nie mogą do utraty zdrowia pracować pod ziemią. Powinni fedrować przez określoną ilość lat,
apóźniej aż do emerytury pracować winnym zawodzie. Słyszał pan,by gdzieś w Europie prawo do wczesnej
emerytury mieli urzędnicy? W Polsce mają je np. pracownicy Najwyższej Izby Kontroli. -Większość krajów
wycofała się już zutrzymywania takich przywilejów. Kilka lat temu zwczesnych emerytur dla urzędników
zrezygnowała Finlandia. Ten kraj przeprowadził zresztą cały pakiet reform. Po pierwsze, ograniczył dostępność
rent, po drugie, obniżył wysokość emerytur dla osób, które odchodziły na wczesne emerytury, po trzecie,
podwyższono minimalny wiek dla starających się obezterminowy zasiłek dla bezrobotnych i po czwarte, dzięki
reformie emerytalnej z2005r. odchodzenie na wcześniejszą emeryturę przestało się opłacać. Na skutki nie
trzeba było długo czekać. W ciągu 10 lat udział zatrudnionych w wieku 55-64 zwiększył się z 36 proc. do 55
proc. Podobną drogą musi pójść Polska. Musimy jednak pamiętać, że likwidacja wczesnych emerytur nie załatwi
sprawy. Ludzie nadal bowiem będą korzystać ze świadczeń przedemerytalnych [to świadczenia dla osób, które
straciły pracę wwyniku bankructwa zakładu]. System musi być szczelny. Proszę przypomnieć sobie drugą
połowę lat 90., kiedy zaostrzono wPolsce kryteria przyznawania rent. Faktycznie po tych zmianach liczba nowo
przyznanych rent spadła z ponad 150 tys. rocznie w 1997 r. do 50 tys. obecnie. Nie zmniejszyła się jednak
Pełne brzmienie wiadomości
54
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
znacząco liczba osób odchodzących wcześnie z rynku pracy, bo przybyło osób pobierających świadczenia
izasiłki przedemerytalne. Reformy trzeba więc przeprowadzać kompleksowo. Tylko wtedy osiągniemy efekty,
które pozwolą nam się szybciej rozwijać. Czego możemy się uczyć od Europy? - Ograniczajmy dostępność
wszelkich świadczeń, które umożliwiają wczesne odchodzenie zrynku pracy, podwyższajmy ustawowy wiek
emerytalny, zrównajmy wiek emerytalny kobiet imężczyzn. Po tych reformach, jak pokazują doświadczenia
wielu krajów wEuropie, nie zwiększa się bezrobocie wśród osób starszych. Wręcz odwrotnie, zdecydowanie
maleje. Wobec nadchodzącego spadku wielkości populacji, starzenia się społeczeństwa zmiany powodujące
wydłużanie aktywności zawodowej to konieczność. Polska musi je przeprowadzić. W przeciwnym razie
będziemy skazani jedynie na mizerne tempo wzrostu gospodarczego.
***
Państwa nie stać na wczesne emerytury
Pod takim tytułem rozpoczęliśmy w „Gazecie“ przed dwoma tygodniami debatę emerytalną. Znani ekonomiści z
Leszkiem Balcerowiczem na czele zapewniali, że to ostatni moment na likwidację emerytalnych przywilejów.
Jeśli tego nie zrobimy, możemy zapomnieć o szybkim rozwoju gospodarczym. - Likwidacja przywilejów to
najważniejsza reforma moralna iekonomiczna. Żyjmy z własnej pracy -domagał się w „Gazecie“ Balcerowicz. 11
Na wczesne emerytury co roku ZUS wydaje ponad 20 mld zł. 11 Jesteś za czy przeciw utrzymaniu wczesnych
emerytur? - jutro prezentujemy opinie czytelników. O emeryturach czytaj też na wyborcza.pl/emerytury
Opis zdjęcia| Wiktor Wojciechowski,ekonomista FOR
Autor zdjęcia| SŁAWOMIR KAMIŃSKI
Polsko-czeski tramwaj na razie utknął we mgle
11.6.2008
Gazeta Wyborcza
MARCIN CZYŻEWSKI
str. 1 Bielsko-Biała
ECzechy
Linia tramwajowa łącząca Cieszyn z Czeskim Cieszynem miała być wielką atrakcją miasta. Ale skończyło się
na pomyśle. Polakom na drodze stanęły przepisy, a Czechom pieniądze. O reaktywowaniu linii tramwajowej
między Cieszynem a Czeskim Cieszynem było głośno przy okazji euforii związanej z przystąpieniem do strefy
Schengen. Gdy świętowano zniesienie kontroli granicznych, na moście Przyjaźni ustawiono makietę tramwaju, a
burmistrzowie obu miast podpisali umowę owspółpracy. Tramwaje kursowały od 1911 do 1921 roku. Jechały
spod dworca kolejowego po obecnej czeskiej stronie, przejeżdżały po moście nad Olzą, następnie przez ul.
Głęboką docierały na rynek, a trasę kończyły pod kościołem Jezusowym. Przestały jeździć po podziale miasta
na część polską i czechosłowacką.
Reaktywację tramwaju wymyśliły władze Czeskiego Cieszyna, a polscy samorządowcy z entuzjazmem
jej przyklasnęli. Ponieważ położenie szyn na ulicach jest już niemożliwe, pojazd miał zostać zbudowany na
podwoziu autobusu, ale miał być stylizowany na dawny tramwaj. Miał jeździć dokładnie tą samą trasą co przed
laty. Zakładano, że tramwaj będzie nie tylko atrakcją dla turystów, ale również środkiem transportu dla
mieszkańców. Nie ma bowiem połączenia między polską i czeską częścią, a wiele osób korzysta z instytucji po
obu stronach rzeki.
Teraz okazuje się, że w polskiej części Cieszyna nie widzą możliwości realizacji pomysłu. - Zgodnie z
przepisami nie możemy prowadzić usług komunikacyjnych poza granicami miasta, a co dopiero państwa twierdzi Bogdan Ficek, burmistrz Cieszyna.
Tymczasem władze czeskiej części miasta twierdzą, że nie zrezygnują z tramwaju. Rozmawiały nawet
z firmą transportową, która mogłaby obsługiwać linię. Problemem są pieniądze. - W tym roku mamy inne
zadania do zrealizowania, dlatego sprawę tramwaju przesuwamy na przyszły rok, wtedy postaramy się o unijną
dotację. Będziemy go chcieli uruchomić, nawet jeśli będziemy musieli zrobić to sami. Potrzebujemy takiej
atrakcji, bo u nas nie ma takich zabytków jak po polskiej stronie - mówi Dorota Havlikova, rzeczniczka Urzędu
Miasta w Czeskim Cieszynie.
Pełne brzmienie wiadomości
55
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Polsko-czeski tramwaj na razie utknął we mgle
11.6.2008
Gazeta Wyborcza
MARCIN CZYŻEWSKI
str. 1 Katowice
ECzechy
Linia tramwajowa łącząca Cieszyn z Czeskim Cieszynem miała być wielką atrakcją miasta. Ale skończyło się
na pomyśle. Polakom na drodze stanęły przepisy, a Czechom pieniądze. O reaktywowaniu linii tramwajowej
między Cieszynem a Czeskim Cieszynem było głośno przy okazji euforii związanej z przystąpieniem do strefy
Schengen. Gdy świętowano zniesienie kontroli granicznych, na moście Przyjaźni ustawiono makietę tramwaju, a
burmistrzowie obu miast podpisali umowę owspółpracy. Tramwaje kursowały od 1911 do 1921 roku. Jechały
spod dworca kolejowego po obecnej czeskiej stronie, przejeżdżały po moście nad Olzą, następnie przez ul.
Głęboką docierały na rynek, a trasę kończyły pod kościołem Jezusowym. Przestały jeździć po podziale miasta
na część polską i czechosłowacką.
Reaktywację tramwaju wymyśliły władze Czeskiego Cieszyna, a polscy samorządowcy z entuzjazmem
jej przyklasnęli. Ponieważ położenie szyn na ulicach jest już niemożliwe, pojazd miał zostać zbudowany na
podwoziu autobusu, ale miał być stylizowany na dawny tramwaj. Miał jeździć dokładnie tą samą trasą co przed
laty. Zakładano, że tramwaj będzie nie tylko atrakcją dla turystów, ale również środkiem transportu dla
mieszkańców. Nie ma bowiem połączenia między polską i czeską częścią, a wiele osób korzysta z instytucji po
obu stronach rzeki.
Teraz okazuje się, że w polskiej części Cieszyna nie widzą możliwości realizacji pomysłu. - Zgodnie z
przepisami nie możemy prowadzić usług komunikacyjnych poza granicami miasta, a co dopiero państwa twierdzi Bogdan Ficek, burmistrz Cieszyna.
Tymczasem władze czeskiej części miasta twierdzą, że nie zrezygnują z tramwaju. Rozmawiały nawet
z firmą transportową, która mogłaby obsługiwać linię. Problemem są pieniądze. - W tym roku mamy inne
zadania do zrealizowania, dlatego sprawę tramwaju przesuwamy na przyszły rok, wtedy postaramy się o unijną
dotację. Będziemy go chcieli uruchomić, nawet jeśli będziemy musieli zrobić to sami. Potrzebujemy takiej
atrakcji, bo u nas nie ma takich zabytków jak po polskiej stronie - mówi Dorota Havlikova, rzeczniczka Urzędu
Miasta w Czeskim Cieszynie.
Węgrzy muszą zakasać rękawy i zacząć gonić sąsiadów
11.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 39 Gospodarka
ECzechy
ROZMOWA Z
Andrásem Simorem
prezesem banku centralnego Węgier
*
LESZEK BAJ: Czy wprowadzany od dwóch lat rządowy plan obniżania deficytu budżetowego przynosi efekty?
Czy wystarczy, by gospodarka powróciła na ścieżkę wzrostu?
ANDRÁS SIMOR:Plan stabilizacji dotyczy dwóch spraw: jedną jest zmniejszenie nierównowagi w
węgierskiej gospodarce poprzez redukcję deficytu budżetowego, aprzez to także deficytu na rachunku obrotów
bieżących. Ale chodzi też owprowadzenie wżycie reform strukturalnych, które pozwoliłyby przyspieszyć rozwój
gospodarczy. Jeśli chodzi o pierwszą część planu, myślę, że osiągnęliśmy spory sukces. Deficyt budżetowy
znacząco spadł. To prawdopodobnie jeden z najbardziej ambitnych procesów dostosowawczych w skali
europejskiej. Wpołowie 2006r. przewidywaliśmy, że deficyt budżetowy pod koniec roku przekroczy 11 proc.
PKB. Ale do końca 2007 r. faktycznie spadł do poziomu 5,5 proc. PKB. To niemal 6 pkt proc. poprawy wciągu
zaledwie roku. W tym roku przewidujemy, że deficyt spadnie nawet poniżej 4 proc. PKB, czyli rządowego celu.
Ajuż wkolejnym roku celem rządu jest zejście z deficytem do poziomu 3,2 proc. PKB, co już jest bliskie kryteriom
z Maastricht. Sądzimy, że jest to możliwe do osiągnięcia, chociaż istnieje związane z tym ryzyko. Jeśli
popatrzeć na poziom deficytu budżetowego, trudno byłoby nie nazwać rządowego planu sukcesem. Ale do tej
pory niewystarczające są reformy, które mogłyby zwiększyć konkurencyjność gospodarki i przyspieszyć jej
Pełne brzmienie wiadomości
56
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
wzrost. Naturalne jest, że przy takim programie dostosowawczym gospodarka zwalnia. Istotne jest jednak, jak
szybko wzrost może przyspieszyć w ciągu dwóch-trzech lat. My prognozujemy, że nawet w2009 i 2010 r. będzie
pomiędzy 3 a 4 proc. To znaczący wzrost, jeśli porównamy się do krajów Europy Zachodniej, ale raczej wolny,
jeśli weźmiemy pod uwagę sąsiadów. Prawdziwym wyzwaniem jest przyspieszenie wzrostu.
* Jakie reformy powinny więc być przeprowadzone?
-Z punktu widzenia szybszego wzrostu gospodarczego powinniśmy zrobić dwie rzeczy. Przede
wszystkim zwiększyć stopę zatrudnienia w gospodarce. Bezrobocie na Węgrzech nie jest za wysokie, ale
wielu ludzi nawet nie stara się znaleźć pracy. To poważny problem. Stopa zatrudnienia nie wzrosła wostatnich
sześciu-siedmiu latach, podczas gdy wPolsce, Czechach czy na Słowacji wzrosła znacząco.
* Zatrudnienie w Polsce rzeczywiście wzrosło, ale głównie dzięki temu, że znacząco spadło bezrobocie. Za to
liczba osób nieaktywnych zawodowo specjalnie się nie zmieniła.
- Ale wyższy poziom zatrudnienia wyraźnie przyczynił się do wzrostu PKB. Więc i na Węgrzech jednym
ze sposobów na wzrost gospodarczy jest zwiększenie zatrudnienia. Aby to osiągnąć, powinniśmy wprowadzić
więcej bodźców, żeby ludzie szukali pracy. Wielu Węgrów nie stara się wrócić na rynek pracy, bo nasz system
pomocy społecznej ich do tego nie zachęca. To dotyczy wszczególności niewykwalifikowanych pracowników.
Poziom naszych zasiłków i płacy minimalnej jest nadmiernie zbliżony. W dłuższym okresie trzeba poprawić
strukturę i jakość systemu edukacji. Gdy spojrzymy na niepracujących ludzi, okaże się, że są to głównie ludzie
starsi, którzy wcześniej przeszli na emeryturę. Powinny więc istnieć dodatkowe zachęty, by takie osoby
pracowały dłużej. Drugą grupą są młodzi absolwenci szkół, którzy prawdopodobnie nie mają odpowiednich
kwalifikacji. Wreszcie trzecią stanowią osoby, które nie mają wysokich kwalifikacji. Iw tych segmentach rynek
pracy musi być usprawniony. Dodatkowo potrzeba poprawy zaufania w sektorze biznesowym - firmy muszą
widzieć, że mają większe szanse na zarabianie pieniędzy na Węgrzech. Jednym ze sposobów jest obniżenie
poziomu opodatkowania firm. Podatki od pracy na Węgrzech są według naszych wyliczeń drugie co do
wysokości wEuropie, zaraz po Belgii. Nie mówię tylko o PIT, ale też na przykład opoziomie składek na
ubezpieczenie społeczne. Redukcja tych podatków zwiększyłaby konkurencyjność sektora biznesowego. Ale
oczywiście możemy to osiągnąć tylko przy odpowiednio wysokim ograniczeniu wydatków budżetowych. Ato
sprawia sporo kłopotów każdemu rządowi. My nie osiągnęliśmy wiele na tym polu wciągu kilku ostatnich lat.
* Czy możliwe jest przeprowadzenie reform mimo skomplikowanej sytuacji politycznej? Rząd nie ma większości
w parlamencie.
-Nie chcę odnosić się do sytuacji politycznej. Ale mogę powiedzieć, że reformy generalnie mogą być
przeprowadzone na większą skalę, gdy rząd ma po swojej stronie większość społeczeństwa. Mogę jednak
przytoczyć przykład Czech, gdzie przeprowadzono znaczące reformy przy bardzo nieznacznej większości w
parlamencie. Rządowi udało się przekonać kilku posłów opozycyjnych do poparcia reform.
* Węgry w przeszłości kilkakrotnie wyznaczały datę przyjęcia euro, ale nigdy tak naprawdę nie spełniły kryteriów
z Maastricht.
-Nasze wcześniejsze daty przyjęcia euro nie prowadziły do odpowiednich decyzji dotyczących polityki
gospodarczej. Dlatego w zeszłym roku rząd w porozumieniu z bankiem centralnym zdecydował, żeby nie
wyznaczać na razie daty, ale poczekać i zobaczyć, jakie efekty przynosi program stabilizujący po dwóch latach.
Wrócimy do tematu w pierwszej połowie 2009 r., zobaczymy, co osiągnęliśmy, i wyciągniemy wnioski. Pogląd
banku centralnego jest jednak taki, że dla Węgier byłoby korzystne przyjąć euro w rozsądnie bliskim terminie.
Chociaż jest oczywiście spore ryzyko. Korzyści z przyjęcia euro jednak przeważają. Naturalnie, musimy
wcześniej spełnić kryteria z Maastricht -wśród nich najbardziej istotne to deficyt budżetowy i inflacja. Jest spora
szansa osiągnięcia poziomu deficytu budżetowego na poziomie 3 proc. PKB do lat 2009-10, choć są po drodze
kampanie wyborcze -w 2009r. do Parlamentu Europejskiego, aw 2010 r. do węgierskiego. Wprzeszłości wlatach
wyborczych deficyt budżetowy na Węgrzech zazwyczaj wzrastał. Miejmy nadzieję, że tym razem nie będzie
miało to miejsca.
* A co z kryterium inflacyjnym?
-Węgry miały relatywnie niską inflację w2005 i2006r. Zaczęła ona przyspieszać razem zprogramem
dostosowawczym, który zawierał znaczące podwyżki podatków i cięcia różnych subsydiów. To spowodowało
wzrost inflacji do 9 proc. wmarcu 2007 r. Oczekiwaliśmy spadku inflacji z tego poziomu do 3 proc. w2008r. Ale
Pełne brzmienie wiadomości
57
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
zamiast tego musieliśmy stawić czoło nowym wyzwaniom związanym zg lobalnym wzrostem cen żywności, ropy
czy innych surowców. Obecnie przewidujemy, że inflacja spadnie do 4,2 proc. wprzyszłym roku. To więcej niż
nasz 3-proc. cel, więc ostatnio podnieśliśmy trzy razy stopę bazową wsumie o1 pkt proc., do poziomu 8,5 proc.
* Czy będą potrzebne kolejne podwyżki?
-W tym momencie myślę, że jest równie prawdopodobne to, że nie będziemy musieli podnosić więcej
stóp, jak i to, że będziemy musieli zaostrzyć politykę pieniężną. Rozważymy to na kolejnym posiedzeniu rady
polityki pieniężnej pod koniec tego miesiąca.
* Obecnie wzrost gospodarczy na Węgrzech bazuje na wzroście eksportu, ale niektórzy ekonomiści mówią, że
kraj traci swoją konkurencyjność.
-Węgry były jednym zliderów regionu wlatach 90. Niestety, wtej dekadzie spoczęliśmy na laurach,
podczas gdy inni przyspieszyli swój rozwój. Lekcja dla Węgrów jest taka, że musimy zakasać rękawy izacząć
gonić naszych sąsiadów. Ma pan rację, że w ostatnim roku to eksport netto w największym stopniu przyczynił
się do wzrostu PKB. Konsumpcja spadła, podobnie jak inwestycje sektora rządowego. To głównie skutki
budżetowego programu dostosowawczego. Co więcej, mieliśmy bardzo zły rok w rolnictwie. To dlatego wzrost
gospodarczy sięgnął zaledwie 1,3 proc. W tym roku przewidujemy wzrost na poziomie 2 proc., aw latach 200910 - 3-4 proc. Większą rolę będą prawdopodobnie odgrywały konsumpcja i inwestycje. Tegoroczne warunki
pogodowe będą zaś sprzyjały rolnictwu.
* Każdy kryzys ma na koniec także pewne dobre strony. Oczyszcza gospodarkę, która później łatwiej się
rozwija. Czy podobnie będzie na Węgrzech?
-Jestem całkowicie przekonany, że tak będzie. Obecny czas jest ciężki dla każdego -konsumentów,
producentów, polityków czy przedstawicieli banku centralnego. Jestem jednak pewny, że damy sobie radę, a
rezultatem będzie szybciej rosnąca i zrównoważona gospodarka. Ale żeby to osiągnąć, dużo jeszcze trzeba
zrobić.
Autor zdjęcia| AP
Duże jasne latem znów podrożeje
11.6.2008
Głos Wielkopolski
str. 5 wiadomości gospodarcze
ECzechy
Jakub Stępień
Ceny słodu, aluminium i szkła oszalały. Zapłacą za to wkrótce piwosze
Kto ma słód, ten rządzi na rynku piwa. Na świecie rośnie popyt na złocisty trunek. Browary mogłyby produkować
go więcej, ale zaczyna brakować surowców i opakowań. Gwałtownie rosną ich ceny. W efekcie piwo w sklepach
zdrożeje niebawem od 30 do 70 gr za butelkę lub puszkę. Będzie od 10 do 20 proc. droższe niż obecnie.
Grupa Żywiec kupiła w Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle
szczęścia. Cała europejska produkcja słodu w 2008 r. dawno została wyprzedana. Ceny tego surowca w
długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130-150 euro za tonę, podczas gdy rok temu wynosiły ok. 70
euro za tonę. Jeśli ktoś chce go pilnie otrzymać, musi liczyć się z wydatkiem nawet 600 euro za tonę, ale i przy
takiej cenie nie ma gwarancji, że nie odejdzie z kwitkiem.
Dlaczego słód tak bardzo podrożał? Zdaniem browarników winne są biopaliwa. Część rolników, którzy
do tej pory uprawiali chmiel i jęczmień, przerzuciła się bowiem na rzepak (olej rzepakowy jest jednym z
komponentów biopaliw). Uprawa tej rośliny jest mniej pracochłonna od uprawy jęczmienia, a w dodatku można
otrzymać dotację od państwa. Drugim powodem są gorsze zbiory jęczmienia i chmielu - w ubiegłym roku były
one mniejsze w całej Europie aż o 30 proc. niż w 2006 r.
Drożejące piwo to problem globalny. Obszar upraw chmielu nie rośnie, a przybywa ludzi. W ciągu
ostatnich 30 lat areał upraw tej rośliny w przeliczeniu na człowieka spadł z 3,5 do 2,2 ha. Z jęczmieniem jest
jeszcze gorzej. Rośnie produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz. W efekcie cena jęczmienia w
Czechach wzrosła ze 130 euro za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290 euro w grudniu 2007 r.
Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W Polsce sprzedaje
się coraz więcej tego napoju w puszkach - obecnie aż połowa złocistego trunku rozlewana jest do opakowań
aluminiowych. Resztę dzielą między siebie butelki (40 proc.) i beczki (10 proc.)
Pełne brzmienie wiadomości
58
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Na rynku już występują poważne braki puszek. W ciągu najbliższych trzech, pięciu lat nadal będzie ich
brakowało. Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. ten metal kosztował 3227 dol. za tonę,
ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary zaś stosują coraz więcej butelek
bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo
pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi zamknięcie fabryk w Europie Zachodniej i konsolidacja
producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie 0 ok. 25 proc. w ciągu roku.
Efektem szalejących cen jest 1 będzie wzrost cen piwa w sklepach. Na opakowania przypada ok. 40
proc. całkowitych kosztów produkcji, na słód zaś - do 30 proc. Pozostałe wydatki browarów idą na etykiety,
chmiel czy syropy.
Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki, bo sięgający 20 proc., udział w jego cenie na półce,
ale gdy rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część tego wzrostu przerzucić na konsumentów. Inaczej
gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają już na granicy opłacalności. Najbardziej
dochodowa w Polsce jest Kompania Piwowarska z grupy SABMiller, na którą przypada ok. 75 proc. zysków
całej piwnej branży.
Producenci piwa twierdzą, że wzrost cen mogłaby powstrzymać obniżka akcyzy. Zdaniem Pawła
Kwiatkowskiego, rzecznika Kompanii Piwowarskiej, byłaby ona uzasadniona, bo od lat branża piwowarska
dostarcza fiskusowi więcej środków niż planowano. Kwiatkowski przypomina, że w Polsce obowiązuje
maksymalna stawka akcyzy -ponad 80 zł na hektolitr. Jednak Ministerstwo Finansów nie bierze pod uwagę
takiego obniżenia stawki.
Sącząc ulubione piwo w czasie Euro 2008, warto więc może w przerwie meczu przypomnieć sobie,
skąd się biorą te podwyżki i mieć nadzieję, że na Euro 2012 nie będzie dużo gorzej.
Opis zdjęcia| Co się składa na cenę piwa
Tarcza powali rząd
11.6.2008
Głos Wielkopolski
str. 7 fakty 24
ECzechy
Katerina Perknerova Denik, Praga Łukasz Słapek Wsp. Dalibor
Coraz więcej Czechów nie chce u siebie radaru USA
Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym kraju elementów tarczy
antyrakietowej dzielą polskichpolityków. Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili nas daleko w tyle, bo
Praga jest o krok od podpisania umowy o umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru. Okazuje się jednak, że
sprawa wcale nie jest przesądzona. Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku
rządu premiera Mirka Topolanka.
W Czechach przybywa przeciwnikówwybudowania amerykańskiej stacji radarowej. Według Centrum
Badań Opinii Publicznej (CVVM) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc. społeczeństwa. To o 5 proc.
więcej niż przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czechzmalałazaśdo24proc. -Radar
od początku wywoływał wątpliwości-mówi socjolog z CVVM Daniel Kunetat. Według niego rząd nie pomógł
sprawie, przede wszystkim dlatego, że nie potrafił prowadzić odpowiedniego dialogu ze społeczeństwem.
Nakampanię społeczną, mającą przekonać naród do tarczy, czeski gabinet wydał 15 mln koron. Z najnowszych
sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt odwrotny do zamierzonego. Spośród partii zasiadających w
parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) premiera Topolanka,
pozostałe zaśnie chcą zaakceptować obecności amerykańskiego wojska. Aż 72 proc. Czechów domaga się
rozpisania referendum na temat ewentualnej budowy bazy radarowej na ich terytorium, a tylko 21 proc. uważa
je za niepotrzebne. Premier Czech najwyraźniej znalazł się w te j kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę
ODS tworzy koalicję z ludowcami i zielonymi, którzy sąprzeciwni budowie radaru. - Jesteśmy zmuszeni
głosowaćprzeciw tarczy inaszpoglądwtej sprawie z pewnością nie ulegnie zmianie - ogłosiła Olga Zubowa,
wpływowa posłanka Partii Zielonych.
Słowa te oznaczają, że koalicja, na której opiera się rząd Topolanka, z powodu tarczy może się
rozsypać. Lider ODS ma tego pełną świadomość. Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości
wymaganej do uchwalenia zgody na budowę radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z
Amerykanami.
Zdaniemanalitykówjestmało prawdopodobne, by Topolanek uzbierał wymaganą większość.To jest wtej
chwili problemrządu i nie dotyczy on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych uważa Daniel Kunetat.
Topolanek zaczyna się bowiem wycofywać z części obiecanych reform. Ma także świadomość, że dla wielu
innych zmian nie znajdzie poparcia. Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy. -Jeśli nie
Pełne brzmienie wiadomości
59
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i sądownictwa, nasz rząd
niemasensu-oświadczyłMirek Topolanek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze rozmawiać ze współkoalicjantami
o utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod wielkim znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy
antyrakietowej, ale też traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który
ma zreformować Unię, opowiadają się nawet partyjni koledzy Topolanka. Wśród nich minister finansów Vlastimil
Tlusty.
- Premier przeciągnął strunę - mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie
jego rządu przestało mieć sens.
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
„Granicą wzrostów jest tylko nieboskłon”
11.6.2008
Parkiet str. 9 Firmy
ECzechy
BAM
CEZ Wood & Co. wycenia akcje na ponad 210 zł
Analitycy z czeskiego biura brokera Wood & Co. w raporcie datowanym na 6 czerwca podwyższyli
rekomendację dla akcji CEZ-u z „trzymaj” do „kupuj”. Jednocześnie o prawie 20 proc. podnieśli cenę docelową
dla tych papierów. Dotychczas akcje czeskiego koncernu energetycznego wyceniali na 1280 koron (około
176,3 zł), teraz wyliczona przez nich cena docelowa to 1530 koron (prawie 210,7 zł). Wdniu wydania zalecenia
akcje CEZ-u w Pradze kosztowały 1313 koron (około 180,5 zł), wWarszawie zaś – 178,3 zł.
„CEZ jest w idealnej pozycji, aby zarabiać na trwającym boomie energetycznym” – konkludują autorzy
raportu Wood & Co. zatytułowanego „Sky’s the Limit”, czyli –wwolnym tłumaczeniu – „Granicą wzrostów jest
tylko nieboskłon”.
Zalecenie Wood & Co. to kolejny raport, w którym papiery CEZ-u wyceniono na ponad 1,5 tys. koron.
Najwyżej czeski koncern cenią analitycy z Morgan Stanley, którzy w styczniu wyznaczyli cenę docelową jego
akcji na 1677 koron (teraz 230,9 zł). W zeszłym tygodniu Credit Suisse wycenił walory spółki na 1570 koron
(prawie 215,4 zł), a ING w styczniu – na 1550 koron (obecnie 213,4 zł).
Pislandia na tarczy
11.6.2008
POLSKA The Times str. 10 Opinie
Adam Synowiec ECzechy
Nie wierzę w zainstalowanie kiedykolwiek amerykańskich antyrakiet, w Polsce. Ód początku dla Waszyngtonu
ważniejszy był sam czeski radar zaglądający daleko na południowy wschód niż marne dziesięć polskich
wyrzutni.
Ci w Polsce, którzy wskazują nam Czechów jako przykład sprawności dyplomatycznej i zdecydowania w
negocjacjach z USA na temat tarczy, właśnie stracili argumenty. Proklamowane na radarowym wzgórzu 718 w
Brdachpań-stewko Pislandia (od angielskich słów "peace" - pokój i "land" - kraina) wczoraj przestało istnieć.
Bojowników Greenpeace spacyfikowało czeskie wojsko. Stało się to w kilka dni po ogłoszeniu wyników badań
poparcia dla amerykańskiego radaru. Wyszło, że 68 proc. Czechów nie chce tarczy w swoim kraju. Miesiąc
temu przeciwników radaru było o pięć procent mniej. Premier Topolanek już zastrzegł, że być może sprawy
radaru nawet nie wniesie pod obrady parlamentu Czech, bo widać, że ten nie da swej zgody na instalację
części amerykańskiej tarczy.
W ostatnich miesiącach poparcie Europy (w tym nowych członków UE) dla USA wyraźnie się zmniejsza. Polacy,
Czesi, ale i Niemcy czy Francuzi zaczęli uważać Amerykę bardziej za państwo zła niż dobrego wujka. Europa
czeka na nowego lokatora Białego Domu. Licząc, że ten wycofa się z kowbojskiej polityki Busha.
Europa stała się taką większą Pislandia; nie chce recesji z USA, transgenicznej żywności, marnego dolara i
namawiania do kolejnej wojny. Tym razem z Iranem. I żaden nadszykownik z rakietami jej do tego nie zmusi.
Pełne brzmienie wiadomości
60
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Tarcza powali czeski rząd
11.6.2008
POLSKA The Times
ECzechy
str. 7 Fakty 24
> Coraz więcej Czechów nie chce
u siebie radaru USA
> Forsujący go rząd w Pradze może zaraz upaść
Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym kraju elementów tarczy
antyrakietowej dzielą polskichpolityków. Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili nas daleko w tyle, bo
Praga jest o krok od podpisania umowy o umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru. Okazuje się jednak, że
sprawa wcale nie jest przesądzona. Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku
rządu premiera Mirka Topolanka.
W Czechach przybywa przeciwników wybudowania amerykańskiej stacji radarowej. Według Centrum Badań
Opinii Publicznej (CWM) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc. społeczeństwa. To o 5 proc. więcej niż
przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czech zmalała zaś do 24 proc.
-Radar od początku wywoływał wątpliwości - mówi socjolog z CWM Daniel Kunśtat. Według niego rząd nie
pomógł sprawie, przede wszystkim dlatego, że nie potrafił prowadzić odpowiedniego dialogu ze
społeczeństwem. Na kampanię społeczną, mającą przekonać naród do tarczy, czeski gabinet wydał 15 mln
koron. Z najnowszych sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt odwrotny do zamierzonego.
Spośród partii zasiadających w parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia Demokratyczna
(ODS) premiera Topolanka, pozostałe zaś nie chcą zaakceptować obecności amerykańskiego wojska. Aż 72
proc. Czechów domaga się rozpisania referendum na temat ewentualnej budowy bazy radarowej na ich
terytorium, a tylko 21 proc. uważa je za niepotrzebne.
Premier Czech najwyraźniej znalazł się w tej kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę ODS tworzy koalicję
z ludowcami i zielonymi, którzy są przeciwni budowie radaru.
- Jesteśmy zmuszeni głoso-waćprzeciwtarczyinasz pogląd w tej sprawie z pewnością nie ulegnie zmianie ogłosiła Olga Zubowa, wpływowa posłanka Partii Zielonych.
Słowa te oznaczają, że koalicja, na której opiera się rząd Topolanka, z powodu tarczy może się rozsypać. Lider
ODS
ma tego pełną świadomość. Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości wymaganej do
uchwalenia zgody na budowę radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z Amerykanami.
Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, by Topolanek uzbierał wymaganą większość.-To jest wtej chwili
problem rządu i nie dotyczy on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych - uważa Daniel Kunśtat. Topolanek
zaczyna się bowiem wycofywać z części obiecanych reform. Ma także świadomość, że dla wielu innych zmian
nie znajdzie poparcia. Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy.
- Jeśli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i sądownictwa, nasz
rząd nie ma sensu - oświadczył Mirek Topolanek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze rozmawiać ze
współkoalicjantami o utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod wielkim znakiem
zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy antyrakietowej, ale też traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie
ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który ma zreformować Unię, opowiadają się nawet partyjni koledzy
Topolanka. Wśród nich minister finansów Vlastimil Tłusty.
- Premier przeciągnął strunę - mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie jego rządu
przestało mieć sens.
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
NIE NA CAŁE ZYCIE
11.6.2008
Media & Marketing str. 12 Analiza
Beata Goczał ECzechy
Wydatki na sprzęt gospodarstwa domowego rosną, choćspa da liczba oddawanych mieszkań. Duża
konkurencja na rynku tzw. dużego AGD mobilizuje firmy do większej aktywności marketingowej.
Pełne brzmienie wiadomości
61
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Wartość rynku dużego AGD (pralki, lodówki, zamrażarki, zmywarki) w tym roku szacowana jest przez jego
uczestników na ok. 4,7 mld zł.
W ub.r., jak donosi „Rzeczpospolita" za GfK Polonia, segment ten wart był 3,9 mld zł.
Rok 2007 był jednocześnie rokiem największego tempa wzrostu. Sprzedaż dużego sprzętu AGD
wzrosła o 16 proc.
Optymizmem napawają wyniki za pierwsze dwa miesiące br. Wartość tego rynku wyniosła 610 mln zł,
podczas gdy rok wcześniej — 565 mln zł.
Andrzej Maślak, PR manager z BSH Sprzęt Gospodarstwa Domowego (właściciel marek Bosch i
Siemens), twierdzi, że pierwsze cztery miesiące br. dały wzrost sprzedaży na poziomie 9 proc.
— Ten rok z pewnością także zamknie się wzrostem, choć pewnie już nie tak dynamicznym jak
poprzedni — twierdzi Jowita Nowakowska, communications manager w Indesit Company Polska.
Napędzające mieszkania?
Znaczny wpływ na wielkość sprzedaży w kategorii dużego AGD ma sytuacja na rynku nieruchomości.
Zastój mieszkaniowy może osłabiać popyt na produkty z tego segmentu.
Jak dotąd producenci AGD nie odczuwają spowolnienia na rynku nieruchomości. W opinii Andrzeja
Maślaka liczba oddawanych mieszkań nadal jest wysoka. — Obecnie oddawane są do użytku mieszkania z
boomu sprzed 2-3 lat. Natomiast zmniejszyła się nieco liczba rozpoczynanych inwestycji i liczba wydawanych
pozwoleń na budowę. Ten efekt będzie widoczny w naszej branży nieco później — wyjaśnia. Zaznacza przy
tym, że liczba kupowanych mieszkań nie jest jedynym czynnikiem decydującym o wielkości sprzedaży AGD. Pamiętajmy, że w polskich domach jest wciąż wiele starych produktów, które prędzej czy później muszą zostać
wymienione — dodaje Jowita Nowakowska z Indesit Company.
Zdaniem Michała Grzelińskiego, regional marketing & product managera na region Polski, Węgier,
Czech i Słowacji z Beko SA, rynek dużego AGD rośnie, bo zmieniają się gusta klientów, a przy tym skraca się
cykl życia tych urządzeń. - Dawniej kupowało się pralkę czy lodówkę na całe życie. Teraz chcemy mieć
nowoczesne i modne urządzenia. Rośnie przy tym siła nabywcza Polaków, więc coraz więcej z nas może sobie
pozwolić na ich wymianę — mówi Grzeliński.
Według producentów największą dynamiką wzrostu charakteryzuje się segment urządzeń do zabudowy.
Jego sprzedaż wrosła w ub.r. w porównaniu z rokiem 2006 o 35 proc., natomiast wzrost sprzedaży sprzętu
wolno stojącego w omawianym okresie był trzykrotnie mniejszy i wyniósł 12 proc.
— Zmienia się przeznaczenie kuchni z miejsca, w którym tylko przygotowujemy potrawy, w miejsce,
które jest częścią składową salonu. Często przyjmujemy tam gości lub wspólnie z nimi przygotowujemy posiłki
— sądzi Michał Grzeliński.
Dynamicznie rośnie także sprzedaż zmywarek, bo jak twierdzą ich producenci, ludzie coraz częściej
zdają sobie sprawę z oszczędności, jakie mogą im zapewnić (zużycie wody i czas). Polacy wydali na nie w
dwóch pierwszych miesiącach tego roku 88 mln zł.
Zdaniem Jowity Nowakowskiej z Indesit Company nawet po kilku latach nasycenie gospodarstw
domowych tymi urządzeniami jest wciąż bardzo małe i oscyluje w okolicach ok. 10 proc.
— W krajach Europy Zachodniej ten udział wynosi kilkadziesiąt procent.
Dlatego możemy być pewni, że sprzedaż tych produktów będzie wciąż dynamicznie rosnąć — mówi
Nowakowska. Wciąż największy udział w sprzedaży w całej kategorii dużego AGD mają pralki. Jej wartość w
styczniu i lutym br. szacowana jest na 210 mln zł. Większe inwestycje
Segment producentów pralek, lodówek i zmywarek wciąż jest mocno rozdrobniony. Udział w rynku firm
poza top 5 wynosi ponad 30 proc. Konkurencja w tym segmencie jest duża, co mobilizuje graczy do ostrej
rywalizacji o klienta. Dlatego też coraz więcej inwestują oni we wsparcie reklamowe swoich produktów.
Wydatki na reklamę w tradycyjnych mediach w ub.r. wzrosły o ok. 10 mln zł w porównaniu z rokiem
2006 — do ponad 53,5 mln zł.
Liderem w tym segmencie jest firma Beko, której inwestycje pochłonęły ok. 13 mln zł. Michał Grzeliński
deklaruje, że tegoroczny budżet reklamowy będzie wyższy od ubiegłorocznego o ok. 14 proc., co ma pozwolić
firmie na kontynuowanie strategii budowania silnej marki.
Wzrost tegorocznych wydatków reklamowych zapowiada również Kinga Sadura, junior product manager
w Miele. Nie zdradza jednak poziomu inwestycji.
O kilkanaście procent zwiększono także budżet marketingowy w Indesit Company. W BSH — jak
deklaruje Andrzej Maślak — ten wzrost jest również dwucyfrowy.
LG Electronics Polska swoje wydatki na reklamę dużego AGD zwiększyło w ub.r. o tyle, że znalazło się
w czołówce reklamodawców tej kategorii (do 6,3 mln zł).
Krzysztof Zych, szef marketingu koncernu, przyznaje wprost, że firmę zmotywowała do tego zarówno
duża konkurencja na rynku, jak i analiza tego segmentu charakteryzującego się wysoką dynamiką sprzedaży.
Kluczowymi produktami LG w kategorii dużego AGD są głównie lodówki, ale firma inwestuje też we
wsparcie pralek. — Przeprowadzone analizy dostarczyły nam informacji o niewystarczającej i
Pełne brzmienie wiadomości
62
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
niesatysfakcjonującej nas świadomości naszej marki wśród konsumentów. Dlatego zainwestowaliśmy więcej w
komunikację w kanałach ATL — mówi Zych.
Więcej niż technologia
Koncern BSH zmienił w ub.r. strategię marketingową dla marki Bosch, której znajomość wg deklaracji
producenta wynosi 92 proc.
Zwiększono liczbę działań ATL — marka korzysta ze sponsoringu TV (np. „Kuchnia z Okrasą"), z reklam
w kanale kulinarnym Kuchnia. TV, z obecności w kinie poprzez sponsoring.
Wykorzystuje też działania w internecie oraz product placement. Od tego roku BSH inwestuje więcej w reklamę
prasową.
— Nie zaprzestajemy jednak działań BTL. Przeciwnie — uważamy, że są one bardzo istotne.
Większość decyzji zakupowych zapada w miejscu sprzedaży, dlatego tak ważne jest dotarcie do konsumenta z
właściwą informacją 0 produkcie właśnie w sklepie — mówi Andrzej Maślak.
Druga marka BSH — Siemens — po raz pierwszy w tym roku wykorzystuje w swojej komunikacji
telewizję. Sponsoring „Szkła kontaktowego" w TVN24 wspierają silne działania w prasie oraz komunikacja BTL.
BSH duży nacisk kładzie na tzw.
działania crossmarketingowe. Dlatego marka Bosch prowadzi wspólne projekty z Reckitt Benckiser i jego marką
Calgonit (w przypadku zmywarek).
Z kolei pralki Siemens promują się poprzez współpracę z Wólczanką.
Beko główny nacisk w swojej strategii marketingowej nadal kładzie na telewizję ze względu na
budowany zasięg i świadomość marki. W tym roku dodatkowo w media miksie wykorzystywane jest
ogólnopolskie radio.
W planach jest poszerzenie komunikacji o prasę i internet.
Koncern pozycjonuje markę Beko jako brand, który towarzyszy konsumentom w przełomowych
momentach ich życia, jak wyprowadzka z domu rodzinnego, własne mieszkanie, założenie rodziny czy
narodziny dziecka.
Jowita Nowakowska twierdzi, że ten rok jest dla koncernu wyjątkowy w strategii marketingowej,
ponieważ znaczną część komunikacji poświęca on marce Hotpoint-Ariston, która na początku br. zastąpiła w
portfolio firmy markę Ariston. — Rozpoczęliśmy od komunikacji w punktach sprzedaży nowego brandu, by w
maju ruszyć z ogólnopolską kampanią w najważniejszych mediach — mówi Nowakowska. Flagowym produktem
koncernu w tym roku jest pralka Aqualtis. Jesienią tego roku koncern wraca z ubiegłoroczną kampanią pralki
Indesit Moon.
Miele konsekwentnie realizuje strategię marketingową wprowadzoną kilka lat temu opartą na
działaniach obejmujących telewizję i prasę. Agata Majerska-Węgier, specjalista ds. marketingu i PR, zwraca
uwagę na to, że koncern chce w ten sposób osiągnąć zamierzone cele. Przede wszystkim ocieplić wizerunek
marki Miele.
- Chcemy być postrzegani mniej jako brand technologiczny, a bardziej jako marka ludzka, kojarzona ze stylem 1
poziomem życia, z emocjami — mówi Majerska-Węgier.
Dlatego Miele prowadzi szereg działań wizerunkowych, np. Akademię Dobrego Smaku. Współpracuje
też z projektantem Maciejem Zieniem, a także wspiera fundację Ilony Felicjańskiej.
0 tabletkach do zmywania
Popyt na zmywarki napędza rynek środków do mycia naczyń w tych urządzeniach. Wartość rynku środków do
zmywarek szacowany jest wg ACNielsen Polska na ponad 100 mln zł (V 2007 - IV 2008). Oznacza to, że w
porównaniu z analogicznym okresem roku ubiegłego wartość tego segmentu wzrosła o 28 proc.
(z 78,5 mln zł).
W ujęciu ilościowym rynek środków do zmywarek wzrósł w omawianym okresie o 23,6 proc.
Największy udział w tej kategorii mają tabletki do zmywania - klasyczne i wielofunkcyjne. Ich udział wartościowy
w rynku wynosi 6 2 ,2 proc., awolumenowy
- 46,2 proc.
- Najważniejszym kanałem sprzedaży środków do zmywarek pozostaje handel nowoczesny, który odpowiada
za blisko 77 proc. obrotów. Same tylko hipermarkety generują aż 48 proc. sprzedaży kategorii, jednak ich udział
spada na korzyść supermarketów, jak również sklepów chemicznych sieciowych - zauważa Paweł Frynia, senior
client executive z ACNielsen Polska.
Według MEMRB Retail Tracking liderem rynku w tym segmencie pozostaje Reckitt Benckiser.
Z marką Calgonit kontroluje 64 proc. rynku w ujęciu wartościowym i 53 proc. w ujęciu ilościowym.
Daleko w tyle za tym brandem pozostaje druga marka na rynku - Somat, z portfolio Henkel Polska. Jej udziały w
rynku - zarówno wartościowym, jak i ilościowym - wynoszą 16 proc.
Pełne brzmienie wiadomości
63
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kilka miesięcy temu w kategorii tabletek do zmywarek zadebiutowała firma Inco Veritas, właściciel marki
Ludwik. Dane dotyczące jej pozycji rynkowej nie są jednak jeszcze znane.
Calgonit pozostaje także liderem wydatków na reklamę w tradycyjnych mediach.
Promocja brandu wg Expert Monitora warta była 22,9 mln zł (dane cennikowe netto). Henkel na wsparcie marki
Somat wydał zaś 5,1 mln zł.
Dawniej kupowało się pralkę czy lodówkę
na całe życie. Teraz chcemy mieć
nowoczesne i modne urządzenia. Rośnie
przy tym siła nabywcza Polaków, więc coraz
więcej z nas może sobie pozwolić na ich
wymianę„
regional Polski, marketing Węgier, & product Czech MICHAŁ i manager Słowacji GRZELIŃSKI, na Beko region
SA
Opis zdjęcia| Najwięcej na pralki Wydatki reklamowe na poszczególne grupy produktów w segmencie dużego
AGD. Dane cennikowe netto w mln zł, bez rabatów i autopromocji.
Opis zdjęcia| Beko liderem Wydatki reklamowe producentów dużego AGD. Dane cennikowe netto w mln zł, bez
rabatów i autopromocji.
Opis zdjęcia| Top 5 blisko siebie Udziały wartościowe producentów dużego sprzętu AGD. Dane w proc.
Opis zdjęcia| Widać boom Dynamika wzrostu udziału wartościowego rynku dużego AGD. Dane w proc.
Opis zdjęcia| Tabletki królują Udziały wartościowe i ilościowe środków do zmywarek w okresie V 2007 - IV 2008.
Dane w proc.
Netmedia powalczą z Travelplanet
11.6.2008
Puls Biznesu
Katarzyna Latek
str. 13 Puls dnia
ECzechy
Spółka wchodzi na rynek wycieczkowy
Netmedia uruchomiły własny portal turystyczny - Wyjazdy.pl. Planują też akwizycję w Czechach.
Netmedia rozpoczynają sezon turystyczny nową odsłoną. Do dotychczasowych serwisów spółki, sprzedających
rezerwacje hotelowe, bilety lotnicze oraz rejsy wakacyjne, dołączył portal z ofertą wycieczkową - Wyjazdy.pl.
- To dla nas sposób, by nie zostać w tyle za konkurencją - wyjaśnia Michał Pszczoła, wiceprezes Netmediów.
Wyjazdy.pl są naturalnym uzupełnieniem oferty spółki. Podpisała ona już umowy z kilkunastoma
touroperatorami. Wyjazdy.pl chcą mieć w ofercie 80-100 biur podróży. Na razie portal ma własne telefoniczne
biuro obsługi, ale w przyszłości jedno call center ma obsługiwać całą turystyczną działalność Netmediów.
Kuszenie zdjęciami
Na rynku turystycznym w internecie jest już gęsto. Jak Netmedia chcą się przebić?
- Oparliśmy portal na naszym własnym rozwiązaniu. Nowością są m.in. różne rodzaje wyszukiwania, według
różnych kryteriów, nie tylko cenowych - wyjaśnia Michał Pszczoła.
Zamierzają przyciągnąć użytkowników także rozbudowywanymi serwisami, pozwalającymi na zamieszczanie
zdjęć, filmów i komentarzy.
Wszystkie portale należące do Netmediów są powiązane odnośnikami. Wprowadzono też crosselling - klienci
korzystający z rezerwacji hotelowych dostają także zniżki na wycieczki sprzedawane przez Wyjazdy.pl.
- Liczymy też, że uzupełnienie oferty pozwoli nam na uniezależnienie się od sezonowości - wyjaśnia Michał
Pszczoła.
Pełne brzmienie wiadomości
64
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Na przykład rejsy sprzedają się najlepiej poza sezonem wakacyjnym - Netmedia przejęły w tym roku firmę
Marco Polo Travel, która zajmuje się tą formą turystyki.
Na południe marsz
Travelplanet, który jest obecny na rynku już od 2001 r., ma w grupie także serwisy zajmujące się sprzedażą
biletów i rezerwacjami hotelowymi. Chcąc wejść szerzej na rynek europejski, przejął niedawno czeską Invię,
również zajmującą się e-turystyką. Netmedia chcą pójść tą samą drogą.
- W Czechach wyselekcjonowaliśmy już kilka spółek, które ewentualnie moglibyśmy przejąć. Zaczynamy badać
je finansowo - mówi Michał Pszczoła.
Dodaje, że jeśli akwizycja uda się Netmediom, poja- wią się od razu w dużej części Europy ŚrodkowoWschodniej. Namierzone spółki prowadzą działalność w Słowacji, Rumunii i na Węgrzech.
Opis zdjęcia| Lepiej Od rywala: Od początku roku akcje Travelplanet potaniały o 21,8 proc. W tym samym
czasie Netmediów zyskały ponad 26 proc. Michał Pszczoła, wiceprezes Netmediów, uważa, że akcjonariusze
wierzą w strategię spółki, czyli rozwój e-commerce w różnych branżach,
PKB Czech przyhamuje
11.6.2008
Puls Biznesu str. 11 Puls dnia
RB, TF ECzechy
Gospodarka Czech rosła w I kw. w tempie 5,3 proc. Najwolniej od ponad 3 lat - podał urząd statystyczny.
Wcześniej szacował 5,4 proc. W IV kw. PKB wzrósł rok do roku o 6,3 proc., a w całym 2007 r. o 6,6 proc.
Analitycy przewidują, że z powodu reform podatkowych oraz rosnących cen w tym roku PKB będzie mniejszy.
Zmiany w zarządzie BPH i GE Money
11.6.2008
Rzeczpospolita str. 6 Ekonomia i rynek
-el ECzechy
KADRY W BANKACH David Kay zostanie szefem GE Money Banku. W Polsce już pracował jako szef Citi
Financial Po zakończeniu fuzji BPH i GE Money Banku wejdzie on do kierownictwa nowej instytucji (będzie to
siódmy bank na rynku pod względem funduszy własnych). David Key będzie odpowiedzialny za dalszy przebieg
połączenia i strategię spółki. W najbliższych tygodniach rada nadzorcza spółki powoła na stanowisko
wiceprezesa banku nadzorującego finanse Kenta Holdinga, który był dotychczas p.o. prezesa GE Money
Banku.
Amerykański GE Money, który dostał już zgodę na zakup prawie 66 proc. akcji BPH od włoskiego
UniCredit, zakłada, że transakcja przejęcia kontroli nad polskim bankiem zostanie sfinalizowana jeszcze w
czerwcu. W najbliższych miesiącach w oddziałach GE Money będą oferowane konta osobiste BPH, a w
placówkach BPH kredyty gotówkowe GE Money.
Nowy szef polskiego GE Money Banku (będzie nim kierował do momentu fuzji prawnej z BPH) i przyszły
wiceprezes BPH od lat związany jest z amerykańskim Citi. Rozpoczynał swoją karierę w Citibanku w Utah i
Baltimore. Do Europy przyjechał w 1998 r., aby z biura Citibanku w Brukseli wspierać rozwój bankowości
detalicznej w Europie, na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Kolejny przystanek Kaya w Europie to Czechy, gdzie
miał zbudować bankowość detaliczną dla Citi. Po trzech latach spędzonych w Czechach dostał propozycję
pracy w Banku Handlowym (należy do Citi). Był szefem sieci Citi Financial, która specjalizuje się w kredytach
konsumenckich. W 2006 r. przeniósł się do Włoch, gdzie pełnił funkcję szefa bankowości konsumenckiej. *
Pełne brzmienie wiadomości
65
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Tarcza powali czeski rząd
11.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 10 Fakty 24
Kateřina Perknerová Łukasz Słapek ECzechy
bCoraz więcej Czechów nie chce u siebie radaru USA bForsujący go rząd w Pradze może zaraz upaść
Denik, Praga Przeciągające się negocjacje z Waszyngtonem w sprawie umieszczenia w naszym kraju
elementów tarczy antyrakietowej dzielą polskich polityków. Opozycja zarzuca rządowi, że Czesi zostawili nas
daleko w tyle, bo Praga jest o krok od podpisania umowy o umieszczeniu u siebie amerykańskiego radaru.
Okazuje się jednak, że sprawa wcale nie jest przesądzona.
Niewykluczone, że antyrakietowy parasol doprowadzi do rychłego upadku rządu premiera Mirka Topolánka.
W Czechach przybywa przeciwników wybudowania amerykańskiej stacji radarowej.
Według Centrum Badań Opinii Publicznej \(CVVM\) przeciw jej instalacji wypowiedziało się 68 proc.
społeczeństwa. To o 5 proc. więcej niż przed miesiącem. Liczba zwolenników bazy radarowej na terenie Czech
zmalała zaś do 24 proc.
– Radar od początku wywoł ywa ł w ą tpl iwoś ci–mówi
z CVVM Daniel Kunštát. Według niego rząd nie pomógł sprawie, przede wszystkim dlatego, że nie
potrafił prowadzić odpowiedniego dialogu ze społeczeństwem. Na kampanię społeczną, mającą przekonać
naród do tarczy, czeski gabinet wydał 15 mln koron. Z najnowszych sondaży wynika jednak, że osiągnięto efekt
odwrotny do zamierzonego.
Spośród partii zasiadających w parlamencie za tarczą opowiada się jedynie Obywatelska Partia
Demokratyczna socjolog \(ODS\) premiera Topolánka, pozostałe zaś nie chcą zaakceptować obecności
amerykańskiego wojska. Aż 72 proc. Czechów domaga się rozpisania referendum na temat ewentualnej
budowy bazy radarowej na ich terytorium, a tylko 21 proc. uważa je za niepotrzebne.
Premier Czech najwyraźniej znalazł się w tej kwestii w sytuacji patowej. Popierający tarczę ODS tworzy koalicję
z ludowcami i zielonymi, którzy są przeciwni budowie radaru.
– Jesteśmy zmuszeni głosować przeciw tarczy i nasz pogląd w tej sprawie z pewnością nie ulegnie
zmianie – ogłosiła Olga Zubowa, wpływowa posłanka Partii Zielonych.
Słowa te oznaczają, że koalicja, na której opiera się rząd Topolánka, z powodu tarczy może się
rozsypać. Lider ODS ma tego pełną świadomość. Niedawno przyznał nawet, że jeśli zabraknie mu większości
wymaganej do uchwalenia zgody na budowę radaru, nie będzie w ogóle przedstawiał parlamentowi umowy z
Amerykanami.
Zdaniem analityków jest mało prawdopodobne, by Topolánek uzbierał wymaganą większość. – To jest
w tej chwili problem rządu i nie dotyczy on jedynie radaru, ale i reform gospodarczych – uważa Daniel Kunštát.
Topolánek zaczyna się bowiem wycofywać z części obiecanych reform. Ma także świadomość, że dla wielu
innych zmian nie znajdzie poparcia.
Sam nawet przyznaje, że rozważa rząd mniejszościowy.
– Jeśli nie dojdziemy do porozumienia w sprawie reformy zdrowia, emerytalnej oraz policji i
sądownictwa, nasz rząd nie ma sensu – oświadczył Mirek Topolánek. Zapewnił jednak, że będzie jeszcze
rozmawiać ze współkoalicjantami o utrzymaniu sojuszu.
Przez zawirowania w czeskiej polityce pod wielkim znakiem zapytania staje nie tylko przyszłość tarczy
antyrakietowej, ale też traktat lizboński, którego Praga jeszcze nie ratyfikowała. Przeciwko dokumentowi, który
ma zreformować Unię, opowiadają się nawet partyjni koledzy Topolánka. Wśród nich minister finansów Vlastimil
Tlusty.
– Premier przeciągnął strunę – mówią zgodnie czescy politolodzy. Ich zdaniem dalsze funkcjonowanie
jego rządu przestało mieć sens.
Wsp. Dalibor Dostal, Praga Tłum. Beata Bęben
Jak żandarmi rozprawili się z przeciwnikami radaru
W południe kolumna wojskowych pojazdów przetoczyła się leśnymi ścieżkami i zatrzymała się po kilku
kilometrach.
Na komendę z samochodów wysypali się żołnierze.
Po kilkudziesięciu minutach było po wszystkim i założony przed kilkoma tygodniami przez ekologów obóz, który
nazwali dumnie Peaceland, przestał istnieć. Założycieli tego „państewka” bez ceregieli upchano do wojskowych
samochodów i wywieziono z tej okolicy. Doszło tylko do małej szarpaniny, na szczęście obyło się bez ofiar. Na
obszar wojskowy Brdy, wzniesienie 718, gdzie ma stanąć amerykański radar, wrócił spokój. Miejsce to porastają
dzisiaj las i łąki.
Pełne brzmienie wiadomości
66
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Oddalone jest od Pragi o godzinę jazdy samochodem. O samej operacji sił porządkowych wiadomo niewiele.
Zarówno czeska żandarmeria, jak i szefowie resortu obrony nabrali wody w usta i o zajściu mówią niewiele.
Miejsce, które Amerykanie upatrzyli sobie na lokalizację jednego z elementów swej tarczy
antyrakietowej, zajęli na początku kwietnia ekolodzy z organizacji Greenpeace. Na drzewach rozwiesili liny, do
których przyczepili wielki kawał żółtego materiału z narysowaną pośrodku tarczą.
Na gałęziach zawisły transparenty z hasłem „Naszym celem jest nie być celem”. Rozbili w pobliżu namioty.
Tak rozpoczął się protest grupy osób niezgadzających się na amerykańską inwestycję. Od początku
żandarmi nękali protestujących.
Co chwila robili naloty na obóz, a od czasu do czasu wszystkich legitymowali.
Wymagali od ekologów identyfikatorów. W końcu usunięto ich siłą.
Opis zdjęcia| Czechów przeciwnych budowie radaru w Brdach przybywa w tempie 5 proc. miesięcznie
Autor zdjęcia| FOT. LEŠKA VLASTIMIL/WWW. DENIK. CZ
Szwajcarzy i Turcy żądni punktów i zemsty
11.6.2008
Życie Warszawy str. 27 Sport
ECzechy
-Andrzej Borodej
GRUPA A Ostatni mecz Szwajcarii z Turcją zakończył się karczemną awanturą. Dziś te drużyny zagrają ze
sobą o „być albo nie być“ w Euro 2008. W drugim meczu Czesi zmierzą się z Portugalczykami
- Turcję możemy nawet wykluczyć z eliminacji do następnego mundialu - grzmiał przed dwoma laty dyrektor
FIFA Joseph Blatter. Szwajcar był wówczas zdegustowany zachowaniem Turków, podejmujących Helwetów w
decydującym starciu o udział w MŚ w Niemczech.
Ekipa znad Bosforu przegrała pierwszy mecz barażowy w Bazylei 0:2 i musiała na swoim stadionie
odrobić straty. Zabrał się za to cały naród. Od obsługi lotniska, przez kibiców, po piłkarzy. Turcy wygrali u siebie
4:2, ale to Szwajcarzy cieszyli się z awansu. Po meczu doszło do wielkiej bójki z udziałem zawodników obu
drużyn.
Wzajemna niechęć, pozostała do dziś, może wybuchnąć nowym płomieniem. Tym razem ekipy zmierzą
się ze sobą w... Bazylei. Stawka też jest niebagatelna. Przegrany będzie mógł rozpocząć pakowanie walizek, bo
w ćwierćfinale nie zagra.
- Musimy zdobyć trzy punkty. Z gospodarzami zawsze trudno się walczy, tym bardziej że mamy
osłabioną drużynę (nie zagra kilku podstawowych piłkarzy, w tym kapitan Emre Belozoglu - przyp. red.), ale nie
zapominajmy, że oni grają pod większą presją - stwierdza Halil Antiltop.
Problemy mają też gospodarze Euro 2008. W ich składzie zabraknie Alexandra Freia. W pierwszym meczu
przegrali 0:1 z Czechami, ale pokazali się z dobrej strony.
- Jesteśmy pełni wiary. Udowodniliśmy sobie i innym, że potrafimy grać w piłkę nawet z silnymi
rywalami. Zdajemy sobie sprawę z tego, że stoimy przed ostatnią szansą. Od tej pory każdy mecz będzie dla
nas jak finał. Nie możemy już przegrać - zapowiada trener Helwetów Jakob Kuhn
Początek spotkania w Bazylei o godz. 20.45.
Wcześniej, w drugim spotkaniu tej grupy Portugalia zmierzy się z Czechami. Obie drużyny są w dobrej
sytuacji po zwycięstwach w pierwszych spotkaniach. Faworytem będą Portugalczycy z genialnym Cristiano
Ronaldo.
Rywalizacji z najlepszym piłkarzem Europy minionego sezonu ligowego obawia się Tomas Jirsak.
- To piłkarz takiego formatu, że sam sobie mogę z nim nie poradzić, ale na pewno nie będzie miał ze
mną łatwego życia - zapowiada pomocnik Osasuny Pampeluna.
Po zwycięstwie z Turkami (2:0) portugalscy kibice są w wyśmienitych nastrojach, które podgrzewają
tamtejsze media. Chłodzi je tylko trener Luis Felipe Scolari.
- Nie możemy przedwcześnie popaść w euforię. Przed nami bardzo trudny mecz. Samouwielbienie
może nas zniszczyć! - przestrzega Brazylijczyk.
Pełne brzmienie wiadomości
67
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
10.6.2008
Komputery jak ciepłe bułki
10.6.2008
Computerworld (PL)
ANDRZEJ MACIEJEWSKI
str. 96 rynek PC
ECzechy
Trzeci rok z rzędu polski rynek komputerów zwiększa się o ponad 20%.
Tylko w ostatnim kwartale 2007 r. do domów i biur trafiło milion komputerów. Dla porównania, zaledwie pięć lat
wcześniej tyle wynosiła całoroczna sprzedaż PC. Od tamtego czasu zmienił się nie tylko rozmiar rynku, ale
również preferencje klientów. W 2003 r. producenci specjalizujący się w notebookach cieszyli się, że udało im
się zdobyć 10% całego rynku komputerów. Dzisiaj to właśnie notebooki są kołem zamachowym rynku. Ich
sprzedaż w ubiegłym roku wzrosła o 66%. Na rynek trafiło półtora miliona komputerów przenośnych, co stanowi
45% całkowitej sprzedaży PC. „Sprzedaż notebooków dogania już sprzedaż desktopów i tylko za sprawą
projektów edukacyjnych komputery stacjonarne wciąż są na czele zestawienia. Warto jednak pamiętać, że i w
przypadku desktopów zanotowaliśmy dwucyfrowy wzrost sprzedaży, szacowany na ok. 18%“ - mówi Jarosław
Smulski, analityk IDC Poland. Łącznie w 2007 r. sprzedaż komputerów przekroczyła 3,2 mln sztuk.
Polak chce być mobilny
Mobilną gorączkę wywołują spadające ceny sprzętu, atrakcyjne oferty promocyjne m.in. proponowane przez
operatorów telekomunikacyjnych, a przede wszystkim utrzymująca się dobra sytuacja gospodarcza. Od trzech
lat na pierwszej pozycji dostawców notebooków w Polsce jest Acer.
„Zaliczamy 2007 r. do bardzo udanych. Cały rynek notebooków wzrósł o 66%, nasz wzrost wyniósł ponad 80%.
Łącznie sprzedaliśmy w roku ubiegłym ponad 313 tys. sztuk“ - mówi Juliusz Niemotko, od stycznia 2008 r.
kierujący pracami polskiego biura.
W ręce przedsiębiorców trafiło 240 tys. sztuk notebooków marki Acer, głównie do mikro- i małych firm.
Tych klientów Acer zdobył przede wszystkim konkurencyjną ceną. Tajwański producent w celu poprawy
wyników na całym świecie, gdzie walczy z Lenovo o trzecie miejsce w globalnym rankingu PC, połączył się z
amerykańskimi firmami Gateway i Packard Bellem. Ta druga firma w lutym 2008 r.
dokonała „drugiego“ wejścia na polski rynek, ogłaszając dystrybucyjną współpracę z Incomem. Acer zamierza
zachować obie marki.
Straty wobec Acera w segmencie notebooków odrabia wicelider HP.
Firma zanotowała wzrost o 95% do 253 tys. sztuk.
W łącznym zestawieniu polskiego rynku PC, obejmującym notebooki, dektopy i serwery x8, HP zajmuje
pierwsze miejsce z wynikiem 369 tys. sztuk.
Kierowany przez Pawła Czajkowskiego polski oddział korporacji, z powodzeniem przeprowadził kampanię
promującą linię przenośnych i stacjonarnych komputerów Pavillon (czytaj także str. 144). Kolejne miejsca na
rynku komputerów przenośnych zajmują Asus (199 tys. sztuk) oraz Toshiba ex aequo z Fujitsu-Siemens po 185
tys. sztuk.
Producenci komputerów przenośnych rok 2008 zaliczą zapewne ponownie do udanych.
Na widnokręgu pojawia się bowiem kolejny produkt, który może zmienić obraz tego rynku - tzw. subnotebooki.
„Trudno w chwili obecnej oszacować, jaki wpływ na polski rynek rozwiązań mobilnych będzie miało pojawienie
się Asusa Eee PC i jemu podobnych maszyn. Jeśli wytworzy się moda w Polsce na tego typu rozwiązania, to
segment subnotebooków może wystrzelić w przyszłym roku, tym bardziej że za tymi komputerami przemawia
niska cena“ - uważa Jarosław Smulski.
Dell made in Lodz...
Do niedawna trudno byłoby sobie wyobrazić, że komputery dwóch producentów ze ścisłej, światowej czołówki
będą nosiły nalepkę „made in Poland“. W łódzkiej dzielnicy Olechów Dell montuje już komputery od listopada
2007 r., kierowane głównie na rynek polski, czeski i słowacki.
W styczniu uroczystego otwarcia dokonał założyciel i szef spółki - Michael Dell. Od tej pory sprzęt z Łodzi
dociera także do Skandynawii, Niemiec, Włoch, Rosji oraz Europy środkowo-Południowej. Fabryka Della
kosztowała 200 mln euro.
Obecnie pracuje w niej 700 osób przy dwóch liniach montażowych, na których składane są notebooki serii
Latitude i Inspiron. Do końca roku zatrudnienie ma się podwoić, a produkcja zostanie poszerzona o komputery
stacjonarne wraz z uruchomieniem kolejnych dwóch linii. Budowa fabryki w Polsce umożliwia producentowi
skrócenie czasu dostawy na obsługiwane rynki nawet o dwa dni. Zwiększone moce produkcyjne będą
Pełne brzmienie wiadomości
68
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
wspomagać realizację ważnego, globalnego planu amerykańskiego koncernu - wejście do kanału detalicznego
we współpracy z największymi sieciami handlowymi. W ten sposób Michael Dell zamierza poszerzyć grono
odbiorców i walczyć o powrót na pozycję lidera na świecie, odebraną mu niedawno przez HP.
Odkąd firma zawitała do Polski, na jej stronie internetowej widniał napis: „Tylko dla firm i instytucji“. Dla
polskich indywidualnych odbiorców legendarny kanał direct był niedostępny. Sytuacja zmieni się wraz z
podpisaniem porozumień z Tesco oraz DSGi - właścicielem sieci Electroworld.
W maju na półkach tych sklepów komputerów marki Dell jeszcze nie było, mimo zapowiedzi, że stanie się to już
w I kwartale 2008 r. Producent zdecydował się wcześniej na współpracę z Telekomunikacją Polską, która
oferowała w promocyjnych pakietach Neostrady wybrany model notebooka.
Na razie Dell zajmuje 7.
pozycję na rynku komputerów przenośnych w Polsce (57 tys. sztuk). Wraz z komputerami stacjonarnymi jego
wynik w 2007 to 159 tys. sztuk. Drugą pozycję firma zajmuje w zestawieniu sprzedaży desktopów w segmencie
przedsiębiorstw, gdzie od HP Polska dzieli ją mniej niż tysiąc sztuk, przynajmniej według zestawień IDC. W
sprzedaży komputerów przenośnych dla „firm i instytucji“ zajmuje ponownie miejsce siódme.
... Lenovo made in Legnica
W czasie kiedy Dell przygotowuje się do ofensywy, w maju ruszyła budowa montowni komputerów Lenovo w
Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Sprzęt będzie trafiał do krajów z regionu EMEA (Europa, Bliski
Wschód i Afryka). Informacje o inwestycji Lenovo ogłosiło w listopadzie 2007 r. Jej wartość to 20 mln USD.
Jest to niewiele w porównaniu do Della czy inwestycji innych koncernów z branży elektronicznej, ale - jak mówił
w wywiadzie dla Computerworld Spencer Edmonds, dyrektor Lenovo Technology EMEA Manufacturing wystarczy do uruchomienia produkcji, gdyż budynek będzie dzierżawiony.
Start montowni zaplanowano na wrzesień 2008 r. Produkcja, przede wszystkim komputerów
stacjonarnych, będzie przebiegać pod konkretne zamówienia klientów. Zakład będzie także świadczył usługi
dystrybucyjne i logistyczne.
Docelowo ma zatrudniać 1000 osób. Kolejne 1000 miejsc pracy mają zapewnić
komputerów,
poddostawcy.
i serwerów
Polska dołącza do Chin, Indii, Meksyku i Stanów Zjednoczonych, gdzie Lenovo ma już fabryki. Na Słowacji,
która obok Polski
3,2
w Polsce w
i Czech, zabiegała o inwestycję na swoim terenie, znajduje się centrum serwisowe Lenovo.
Lenovo kupując dział PC IBM przejęło przede wszystkim biznesowych klientów.
W Polsce na rynku notebooków dla firm, chiński producent (6. pozycja) wyprzedza Della. Na macierzystym
rynku za Wielkim Murem ma jednak rozbudowaną ofertę detaliczną, w regionie EMEA - z małymi wyjątkami właściwie niedostępną.
Wedle słów Spencera Edmondsa, ma
notebooków
to się zmienić,
sprzedano
a rok 2008 ma
2007 r.
pokazać, czy ten segment może przynieść oczekiwane wzrosty,
Pełne brzmienie wiadomości
69
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
mln
które mają całej korporacji pomóc zrealizować plan osiągnięcia 1. pozycji na świecie za trzy lata. Na razie firma
bije się o trzecią pozycję z Acerem, który wzmocnił się przejmując w Stanach Zjednoczonych firmę Gateway
oraz „sprzątnął sprzed nosa“ Chińczykom w Europie spółkę Packard Bell. W odpowiedzi Lenovo też powinno
przejmować innych graczy. Na początku maja br. agencja Bloomberg cytowała opinię, że celem Lenovo
mogłoby stać się Fujitsu-Siemens Computers.
Polska fabryka ma wspomóc Lenovo w ekspansji na rynkach europejskich. „W Polsce zacznie
konkurować z lokalnymi producentami desktopów, takimi jak NTT Systems czy PC Factory, ponieważ stanie się
w jakimś sensie lokalnym graczem i nie będzie skazany na nieopłacalny import desktopów z Dalekiego
Wschodu“ - uważa Jarosław Smulski, analityk IDC Poland.
Ambicje polskich producentów
NTT, aby zyskać środki na rozwój biznesu, w marcu 2007 roku przeprowadziło publiczną ofertę wartą ok. 48
mln zł. W kwietniu zaś zadebiutowało na warszawskim parkiecie. Według danych IDC, NTT w 2007 r. dostarczył
w Polsce 173 tys. komputerów, w tym ponad 21 tys. notebooków. Łącznie z eksportem prawie 190 tys. sztuk.
Zarząd NTT zakłada, że w 2008 r. udział przychodów z przetargów w strukturze sprzedaży będzie wynosił
między 20% a 30%. Zeszłoroczne wybory parlamentarne opóźniły proces przeprowadzania zamówień
publicznych, co przełożyło się na wyniki spółki w 2007 r. Na początku roku planowano, że jego sprzedaż w
2008 r. osiągnie poziom 260 tys. komputerów.
Spółka zamierza jednak zwiększyć sprzedaż komputerów do ponad 300 tys. sztuk. W ubiegłorocznej
edycji raportu Computerworld TOP 200 Andrzej Kurek, wiceprezes NTT deklarował, że docelowo firma chce
produkować nawet 1,3 mln komputerów rocznie. Jednak opóźniają się plany realizacji celów emisyjnych firmy,
które zakładały budowę nowej fabryki za 10-11 mln zł w podwarszawskim Zakręcie.
NTT przystępuje natomiast do budowy centrum logistycznego za 20 mln zł. Centrum powstanie pod Warszawą
na działce o powierzchni ponad 2 ha. Budowa ma ruszyć w IV kwartale tego roku. Plany spółki zakładają
odpłatny wynajem powierzchni magazynowej dystrybutorom i producentom podzespołów na wyłączne potrzeby
NTT System. W ten sposób producent liczy na istotną redukcję kosztów, związaną z przekazaniem zarządzania
magazynami oraz obniżenie zapotrzebowania na kapitał obrotowy, a także likwidację ryzyka operacyjnego
związane ze spadkiem cen podzespołów.
Własną fabrykę zamierza postawić też Komputronik. Powstanie ona na terenie KostrzyńskoSłubickiej
Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Wartość inwestycji sięgnie 50 mln zł, a okres realizacji 12-18 miesięcy. środki
na budowę Komputronik pozyskał od inwestorów sprzedając akcje jeszcze w lipcu 2007 r. Spółka zebrała
łącznie prawie 64 mln zł. W lutym br. Komputronik odkupił za 49,5 mln zł od Techmexu Karen Notebook wraz z
całą siecią sklepów tej firmy.
W połowie maja firma poinformowała o otwarciu 200. salonu.
Mniej więcej w tym samym czasie Vobis ogłosił, że jego sieć sklepów również obejmuje już 200
punktów. Spółka także sięga po wsparcie inwestorów.
Debiut został zaplanowany na II kwartał 2008 r. Cele emisyjne obejmują rozbudowę sieci salonów Vobis-Digital,
Vobis Mobile i Nokia Store, rozbudowę sieci doradztwa biznesowego, rozwój platformy sprzedaży
internetowej, wynajem powierzchni magazynowej w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego. Plany zagraniczne zaś
zakładają ekspansję na rynki czeski, słowacki, rumuński i bułgarski.
Na GPW wybiera się także Comes, który zamierza pozyskać z parkietu 28 mln zł. Przeznaczy je na
rozbudowę sieci salonów technologii mobilnych Voxan, budowę centrum produkcyjnologistycznego oraz
promocję mobilnej marki Aristo . Po I kw. 2008 rynek wzrósł o kolejne 36%, w tym notebooki o 68%. Do 2012
ich sprzedaż będzie rosła średnio o 20% rocznie, podczas gdy desktopów zaledwie o 1% - szacuje IDC.
Producenci sprzętu w 2007 roku
Przychody z produkcji Przychody produktów ze i sprzedaży usług IT Przychody ogółem Zysk/strata brutto
Zysk/strata netto Zatrudnienie
Lp. Nazwa ę rmy sprzętu 2006 r. 2007 r. 2006 r. 2007 r. 2006 r. 2007 r. 2006 r. 2007 r. 2006 r. 2007 r.
tys. zł % tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł 31.12 31.12
1 NTT System (GK NTT) 199 961 35, 0 314 937 571 318 314 937 571 318 6 255 6 254 5 069 6 258 223 314
2 Wilk Elektronik 139 451 70, 0 171 377 199 216 171 377 199 216 69 114
3 Optimus 98 487 100, 0 139 183 98 487 139 183 98 487 -12 597 -18 111 -12 597 -18 111
4 MCSI Ltd. (GK MCSI) 90 602 70, 0 99 443 129 432 99 443 129 432 4 339 8 432 3 475 6 702 29 44
5 Novitus (GK Novitus) 35 952 52, 8 58 766 68 090 59 304 68 636 9 361 9 168 7 441 7 740 157 177
6 ICom 27 439 60, 0 45 605 45 732 45 605 45 732 128 221 83 145 50 55
7 Reichle&De-Massari Polska 26 220 40, 0 55 430 65 551 55 430 65 551 129 155
Pełne brzmienie wiadomości
70
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
8 ABC Data 20 300 0, 8 2 063 369 2 535 887 2 073 833 2 552 479 232 273
9 HSK Data Ltd. 18 082 98, 0 17 201 18 451 17 918 19 422 1 386 1 323 1 266 942 90 89
10 Komputronik (GK Komputronik) 7 788 1, 5 338 357 519 178 338 357 519 178 10 687 13 677 8 596 10 850
518
11 Spółka Inżynierów SIM 6 258 100, 0 5 699 6 258 5 699 6 258 6 -321 -55 -372 38 46
12 Kolporter Info 5 697 14, 0 24 896 40 693 25 050 40 829 1 450 1 586 1 179 1 223 62 96
13 River 4 109 14, 0 24 574 29 352 24 574 29 352 59 47
14 Polixel 3 024 12, 0 17 052 25 202 17 052 25 202 92 469 70 375 30 32
15 Andra 2 831 8, 0 29 904 35 390 36 089 42 814 1 504 3 241 1 220 2 629 64 69
16 Infocomp 2 704 30, 0 8 892 9 012 9 281 9 458 35 37
17 Spółdzielnia i Informatyki Pracy ETA Elektroniki 2 414 100, 0 2 227 2 414 2 227 2 414 2 3 1 2 16 17
Firmy osiągające przychód ze sprzedaży systemów pamięci masowych w 2007 roku
Przychody ze w przychodach Udział Przychody produktów ze i sprzedaży usług IT Sprzedaż sprzętu
oprogramowania Sprzedaż Sprzedaż usług
Lp. Nazwa firmy sprzedaży pamięci masowych systemów produktów ze sprzedaży i usług IT 2006 r. 2007 r.
2007 r. 2007 r. 2007 r.
tys. zł % tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł tys. zł
1 EMC Computer Systems Poland * 125 417 95,0 99 280 132 018
2 IBM Polska * 92 000 8,4 930 000 1 100 000 440 000 220 000 440 000
3 Veracomp 62 619 24,5 213 200 255 723
4 OptiX Polska (GK ABG) 58 458 65,5 103 020 89 195 43 427 15 031 30 737
5 AB (GK AB) 56 664 3,7 1 225 214 1 512 453 1 378 918 133 535
6 Lumena 47 500 20,6 147 715 230 558 140 946 30 257 59 355
7 DNS Polska (GK DNS Polska) 43 800 33,1 93 116 132 132 68 709 62 102 1 321
8 S4E 41 322 86,5 22 126 47 765 38 740 2 582 6 442
9 Copi 36 500 81,8 44 600 26 715 14 385 3 500
10 Sun Microsystems Poland * 36 000 10,9 288 112 331 329
11 Symantec Poland * 30 000 40,0 66 000 75 000 75 000
12 Wasko 26 751 6,8 225 116 394 700 264 237 83 449 47 014
13 Solidex 15 221 6,9 154 801 221 368 165 049 7 725 48 594
14 S&T Services Polska (GK S&T) * 15 000 13,2 81 180 113 500 27 126 14 301 72 073
15 Comtegra 12 000 58,3 17 826 20 573 16 459 2 057 2 057
16 BiG Vent (GK CSS) 10 605 100,0 6 987 10 605 3 985 5 193 1 427
17 Asseco Systems (GK Asseco Systems) 8 400 5,0 105 541 168 158 78 210 3 360 86 588
18 BIW Koncept 8 000 3,3 131 390 243 643 132 542 12 426 98 675
19 B3System (GK B3System) 7 251 20,0 22 929 36 269 17 799 15 895 2 575
20 Andra 6 400 18,1 29 904 35 390 15 926 1 770 17 695
21 CompFort Meridian Polska 5 726 7,5 64 798 76 085 13 695 23 586 38 804
22 Koma Nord (GK Asseco Systems) 2 577 5,9 38 351 43 634 34 278 4 995 4 362
23 Hardsoft-Telekom 2 180 7,3 22 100 30 050 19 533 6 010 4 508
24 Komtech 2 100 11,2 19 568 18 764 7 506 6 567 4 691
25 ASCOMP 1 672 11,6 13 915 14 437 1 155 13 282
26 Transition Technologies 1 200 4,1 24 163 29 213 1 208 9 728 18 277
Lenovo chce osiągnąć pozycję największego producenta PC na świecie za trzy lata. Na razie firma bije się o
trzecią pozycję z Acerem, który wzmocnił się przejmując Gateway’a i Packard Bella. Dla zrealizowania założeń
konieczne więc mogą okazać się przejęcia innych graczy. Celem Lenovo mogłoby stać się Fujitsu-Siemens
Computers.
Po fundusze na giełdę na rozbudowę mocy produkcyjnych i sieci sprzedaży sprzętu komputerowego sięgnęły
już NTT Systems i Komputronik. W tym roku dołączą do nich Vobis i Comes.
Mobilną gorączkę wywołują w Polsce spadające ceny notebooków, atrakcyjne oferty promocyjne m.in.
operatorów telekomunikacyjnych i przede wszystkim utrzymująca się dobra sytuacja gospodarcza.
Pełne brzmienie wiadomości
71
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Duże spadki przy niskich obrotach
10.6.2008
Dziennik
str. 12 The wall street journal
ECzechy
ANNA GRYGIEL
Tak jak w niedzielę polscy kibice piłkarscy opuszczali stadion w austriackim Klagenfurcie, tak w poniedziałek
inwestorzy opuszczali warszawski parkiet w minorowych nastrojach.
Poniedziałkowa sesja zapoczątkowała giełdowy tydzień spadkami. Zarówno indeks warszawskich dużych
spółek, WIG20, jak i indeks szerokiego rynku, WIG, otworzyły się o 1,8 proc. poniżej poziomu odniesienia z
piątku.
Tak warszawscy inwestorzy zareagowali na dość silne obniżki, które miały miejsce w piątek za oceanem.
Spadki te spowodowane były zbiegnięciem się w czasie dwóch wydarzeń. Jednym z nich była wypowiedź JeanClaude'a Tricheta na temat możliwych podwyżek stóp w strefie euro w odpowiedzi na rosnący poziom inflacji.
Druga to publikacja raportu z amerykańskiego rynku pracy o bezrobociu w maju (wzrost do 5,5 proc. w skali
roku). Skutkowały one osłabieniem dolara, dynamicznym wzrostem cen ropy i dużymi spadkami na
amerykańskich giełdach, gdzie główne indeksy zanurkowały po 3 proc.
Wszystkie indeksy GPW rozpoczęły poniedziałkowe notowania mocno pod kreską i tak już zostało do końca
sesji. Na zamknięciu WIG20 stracił 1,81 proc, zaś WIG 1,72 proc. Wczorajszą sesję charakteryzowały znów
niskie obroty, ale i zdecydowane przeceny, które objęły zasięgiem właściwie cały parkiet. Na czerwono
notowania zakończyły akcje aż 258 spółek. Jedynie, w przypadku 63 spółek ceny akcji wzrosły. Były wśród nich
akcje trzech blue chipów - PGNiG, CEZ i Asseco. Na tle pozostałych indeksów branżowych WIG INFO okazał
się być najbardziej defensywny ze stratą 0,80 proc.
Podobna sytuacja - niskie otwarcie i słabe zaniknięcie - panowała na rynkach w całej Europie. Na delikatnym
plusie kończyły notowania paryski CAC czy niemiecki DAX. Poniedziałek pokazał jednak słabość polskiej giełdy.
Tak jak pozostałe traciła, ale strata ta była większa niż w przypadku węgierskiego BUX (-0,56 proc.) czy
czeskiego PX50 (-0,88 proc). W tym tygodniu na zachowanie inwestorów wpływać będą przede wszystkim
publikacje z amerykańskiego rynku - m.in. o wartości bilansu handlu zagranicznego, sprzedaży detalicznej i
poziomie inflacji.
Kibicu, skontroluj kółka!
10.6.2008
Dziennik Zachodni str. 12 Beskidy
Jacek Drost ECzechy
Trwa policyjna akcja pod kryptonimem „Euro 2008”
Kolejna fala fanów rusza do Austrii
Policja zachęca do sprawdzania pojazdów
REGION Dzisiaj i jutro do Austrii wyruszy kolejna fala kibiców, chcących obejrzeć czwartkowe zmagania
podopiecznych Leo Beenhakkera.
Osoby, które czeka około 6-godzinna jazda autokarem, busem czy samochodem osobowym do
Wiednia, mogą skorzystać z akcji pod kryptonimem „Euro 2008”, przygotowanej przez Śląską Komendę
Wojewódzką Policji w Katowicach. Polega ona na tym, że policjanci z drogówki za darmo kontrolują stan
techniczny pojazdów. Skupiają się głównie na autokarach z kibicami, ale – jak informuje komisarz Krzysztof
Gałuszka, naczelnik bielskiej drogówki – jeśli o pomoc poprosi kierowca samochodu osobowego lub busa, to
policjanci też nie odmówią.
Stan pojazdów można skontrolować w Bielsku-Białej, Częstochowie, Katowicach, Gliwicach i Sosnowcu
codziennie od godz. 7.00 do 11.00. Wystarczy tylko odpowiednio wcześniej umówić się telefonicznie z oficerem
dyżurnym danej komendy policji.
– W tych pięciu miastach wybraliśmy miejsca, które nie znajdują się w bliskim sąsiedztwie na przykład
stacji paliw czy jakiegoś sklepu. Wiadomo bowiem, że kibice są różni. Niektórzy bywają – delikatnie mówiąc –
nadpobudliwi. Nawet jeśli jakimś kibicom jadącym autokarem ewentualna kontrola nie będzie się podobała i
będą się zachowywali agresywnie, to jesteśmy w stanie szybko przysłać odpowiednie jednostki. Na razie nie
mieliśmy jednak żadnych problemów – mówi nadkomisarz Włodzimierz Mogiła z Wydziału Ruchu Drogowego
śląskiej policji.
Pełne brzmienie wiadomości
72
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Pomysł pochwala dr Sławomir Wojtulewski. – Jestem wiernym kibicem. Wybieram się na czwartkowy
mecz do Wiednia. Pomysł z kontrolowaniem pojazdów jest znakomity. Mówię to jako lekarz, ale także kibic. Na
drogach jest bardzo dużo samochodów, w tym sporo z poprzedniej epoki, które znajdują się w różnym stanie
technicznym. Może dzięki tej akcji na drogach będzie bezpieczniej – ocenia dr Wojtulewski.
Policjanci zwracają uwagę na to, czy kierowcy autokarów są trzeźwi. Przyglądają się, jaki jest stan
ogumienia wozów, czy właściwie działają oświetlenie oraz układy hamulcowy i kierowniczy, czy kierowca ma
dokumenty wymagane w krajach, przez które będzie jechał.
– Sporo kibiców jedzie z firmami przewozowymi, które są odpowiednio przygotowane, ale jeśli ktoś ma
wątpliwości, może skorzystać z naszej pomocy – dodaje nadkom. Mogiła. Przy okazji policjanci podpowiedzą na
co trzeba zwracać uwagę, przejeżdżając przez Czechy, gdzie przepisy są rygorystyczne i między innymi
obowiąkowe jest wożenie kamizelki odblaskowej, nie wolno używać antyradarów, kierunkowskaz trzeba włączać
przy wyprzedzaniu rowerzystów, natomiast w Austrii kara za brak winietek na drogach szybkiego ruchu i
autostradach może byś dotkliwa, bo wynosi od 800 do 4360 euro \(w Czechach są również potrzebne\). –
Wszystkiego nie wiemy. Do drogi trzeba się przygotować wcześniej i większość tak robi. A jeśli tylko mamy
jakieś infomacje, chętnie się nimi dzielimy – mówi Gałuszka.
Statystyki porażają. W ciągu pięciu miesięcy tego roku na Śląsku zdarzyło się 2176 wypadków
drogowych. Zginęło w nich 181 osób, a 2688 zostało rannych. Główne przyczyny tragedii to alkohol i brawura.
– Dlatego takie akcje są potrzebne – dodaje bielszczanin Ryszard Radwan.
Gałuszka: Postaramy się pomóc każdemu, kto nas oto poprosi To warto wiedzieć
Wykaz punktów kontroli a KMP Częstochowa – DK 1 kierunek Katowice, wjazd na ul. Jaskrowską
\(Castorama\), DK 1 kierunek Warszawa, wjazd do Tesco tel. 034 369-12-55 a KMP Gliwice – dworzec
międzynarodowy PKS, ul. Toszecka 9, tel. 032 339-92-55 a KMP Katowice – DK 81 Katowice, ul. Kościuszki,
przy Cefarmie, tel. 032 200-25-55 a KMP Bielsko-Biała – dworzec PKS \(dolna płyta\), ul. Warszawska, tel. 033
812-12-55 a KMP Sosnowiec – Sosnowiec, ul. Teatralna, parking obok teatru, tel. 032 296-12-55
Opis zdjęcia| Bielszczanin, Sławomir Wojtulewski kibicuje Polakom i pochwala akcję policji
Listy
10.6.2008
Dziennik Zachodni
ECzechy
str. 15 Opinie
Kto był Bolkiem?
Mimo wszystko w Polsce dzieje się wiele rzeczy pozytywnych. Jest wiele tygodników katolickich. Jest i „Polska
Dziennik Zachodni”, na łamach którego 29 maja dane mi było przeczytać wywiad z prof. Andrzejem
Zybertowiczem „Nie ulega wątpliwości, że Lech Wałęsa był „Bolkiem”. Są jeszcze w moim kraju ludzie, którzy
chcą demaskować kłamstwo przez tyle lat ukrywane. Miał rację Waldemar Łysiak mówiąc swego czasu, że
„legenda Wałęsy zdechnie bardzo szybko”. Można w tym miejscu zapytać, dlaczego bez czytania „autorytety
moralne” potępiły książkę historyków IPN o p. Lechu Wałęsie? Gdy w Czechach i Niemczech ujawniono
tamtejszych współpracowników bezpieki, okazało się, że rutynową metodą stosowaną przez czerwone służby
dla uwiarygodnienie szpicli pośród dysydentów opozycjonistów było ciągłe represjonowanie takiego gościa i
pakowanie go do celi na niezbyt długi czas. W NRD uwiarygodniono tą metodą czołówkę „opozycjonistów” i
innych piesków Stasi, czyniąc z nich antykomunistycznych bohaterów. Metodę wypracowało KGB i nauczyło
„służby” wszystkich satelickich państw. W związku z tym do minionych lat III RP i do dzisiejszej Polski pasuje
myśl francuskiego malarza: „Panowanie zbrodniarzy i kapusiów nie może być panowaniem piękna, a zwłaszcza
panowaniem prawdy”. Rządzi kłamstwo, i to w obu „grupach trzymających władzę”: politycznej, jak i kulturowej.
Tadeusz Wilk, Jastrzębie Zdrój Pilnuj drinka W dyskotekach i innych lokalach rozrywkowych pojawiają się
substancje psychoaktywne stosowane w celach przestępczych. Są to tzw. „pigułki gwałtu i rozboju”, które
wykorzystuje się do oszołomienia z góry upatrzonej osoby w celu dokonania na niej m.in. gwałtu, kradzieży,
podstępnego uzyskania numeru konta bankowego. Obezwładniający środek najczęściej dodawany jest do
napoju. Należy zatem mieć się na baczności i nigdy nie zostawiać napojów bez opieki zaufanej osoby! Narkotyki
mają postać płynu, proszku, granulatu lub tabletek, są bezbarwne, bezzapachowe i nie zmieniają smaku drinka.
W małych ilościach osłabiają czujność i potęgują uległość, natomiast większe dawki dają uczucie oszołomienia,
pojawiają się zawroty głowy, zaburzenia równowagi, senność i problemy z logicznym myśleniem i wysławianiem
się. Mogą również wywoływać zaniki pamięci i stany nieświadomości, bez utraty przytomności. Osobę pod
wpływem takiej substancji łatwo zatem wyprowadzić z lokalu pod pozorem udzielenia pomocy. Konsekwencją
przedawkowania może być śpiączka, a niekiedy nawet zagrożenie życia.
Pełne brzmienie wiadomości
73
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Ofiara po zażyciu tych substancji nic nie pamięta. Dlatego jeśli podejrzewasz, że ktoś wrzucił do Twojego
napoju oszałamiający narkotyk, zgłoś się szybko na badania i zawiadom o tym fakcie policję.
Zespół ds. Nieletnich i Patologii, Komenda Powiatowa Policji, Pszczyna Ratujmy park w Chorzowie Chciałbym
kolejny raz poruszyć sprawę Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Jak długo jeszcze trwać
będzie znęcanie się nad naturą i przyrodą, nad tym żywym organizmem? Czy ten tak wspaniały obiekt został
skazany na zagładę? Liczne wieloletnie targi i przetargi na ożywienie parku wołają o pomstę do nieba. To wstyd
i hańba dla „gospodarzy” tego regionu. Godny pożałowania jest brak zainteresowania parkiem władz regionu.
Jedynym i ostatnim gospodarzem z prawdziwego zdarzenia był generał Jerzy Ziętek, który z nieużytków zrobił
coś wspaniałego, na skalę europejską. Chwała mu za to. Dlaczego obecni gospodarze mają zniszczyć to dzieło
i jakie mają do tego prawo? Do tego kompleksu należy też Stadion Śląski, co wobec ambitnych planów przed
zbliżającym się Euro 2012 należałoby wziąć pod uwagę. My, mieszkańcy województwa, tak chętnie korzystający
z tego obiektu, nie możemy dopuścić do jego zniszczenia. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce, nie licząc na
tych pożałowania godnych marszałków, wojewodów, posłów, senatorów. Mam nadzieję, że redakcja tak
poczytnego dziennika dołączy do nas. Proponuję, abyśmy, a jest nas podobno prawie 5 mln, zrobili zbiórkę
pieniędzy, chociażby po symbolicznej złotówce, dla ratowania parku. Załóżmy fundację „Ratuj Park”, a „Dziennik
Zachodni” niechby objął patronat nad tą akcją. Nie liczmy na innych i ratujmy przyrodę, walczmy o życie tego
żywego organizmu. Jeżeli sytuacja będzie beznadziejna, usypmy hałdę piachu, kopiec-symbol tego, co
pozostanie po dziele Jerzego Ziętka.
J. Cichy, Sosnowiec Dbajcie o polskie nazwy!
Gdybym coś takiego przeczytał w prasie warszawskiej, jakoś bym to usiłował zrozumieć. Ale u was, w piśmie,
którego redakcja znajduje się na Śląsku?! Chodzi mi o tekst Marianny Lach „Turystyczna odznaka”. Autorka
wykazała się totalną ignorancją, gdy chodzi o wiedzę terenową.
Nawet jeśli nigdy w Beskidach nie była, wystarczyło spojrzeć na mapę, aby bzdur nie pisać. W tej notatce, ale
też w innych, m.in. z cyklu „Przewodnik czeka”, podawane są nazwy gór i miejscowości niby to po czesku, bo
bez znaków diaktrycznych. Ale w większości chodzi o miejscowości i góry, które mają stare polskie nazwy!
Dlaczego tak uparcie piszecie o Lysej Hore,jak to poprostu Łysa Góra? Autorka umieściła zaolziański Trzyniec
w Słowacji, a słowacką Czadcę w Czechach. Nie są to „pipidówki”, aby nie można ich było znaleźć na mapie.
Niektóre z wymienionych przez autorkę szczytów leżą na granicy \(Rycerzowa, Wielka Racza, Wielka
Czantoria\), więc nie rozumiem, dlaczego autorka siliła się na nazwy niby to czeskie czy słowackie?
Trójhranica w jakimś Ciernym \(od tarcia?\) i Trojmezi w jakiejś Hrcawie, to jeden i ten sam punkt i ma polską
nazwę Trójstyk w gminie Istebna.
Inne „osiągnięcia” autorki: Velky Javornik to Wielki Jawornik, Veka Rača to Wielka Racza. Rycierova hora to
Rycerzowa, Velky Krivan to Wielki Krywań, Hrcava to Hyrczawa, Cierne to Czerna, Skalka to Skałka, Javorovy
to Jaworowy, Prasiva to Praszywa, Radhost to Radhoszcz, Velka Cantoryje to Wielka Czantoria.
Ale o które Krywanie i Jaworniki chodzi? Bo jest ich kilka, np. Wielki Krywań i Wielki Jawornik są poza
Beskidami, jakkolwiek byśmy ich nie nazywali.
Władysław Sosna, Cieszyn „Polska Dziennik Zachodni” ul. Młyńska 1 40-954 Katowice opinie@dz.com.pl
Wakacyjne wojny Europejczyków
10.6.2008
Dziennik Zachodni str. 19 Zbliżenia
Roger Boyesz ECzechy
Gdyby Chorwaci nie pobili Anglii w eliminacjach, to wyspiarze graliby na Euro w polskiej grupie. A ich głównym
rywalem byliby Niemcy. Zamiast spodziewanej wojny kibiców obu krajów zaczęła się wojna turystyczna –
Drodzy Brytole, nie chcecie jeździć z nami na wakacje? Nie ma sprawy – za tomy tego lata nie zagramy z wami
w piłkę” – wyśmiewają się teraz z Anglików Niemcy. Ten prowokacyjny żart, zamieszczony niedawno przez
niemiecki brukowiec „Bild”, rozpoczął tradycyjną, coroczną edycję wakacyjnych utarczek między Brytyjczykami a
Niemcami.
Kiedy 47-letni David Barnish otrzymał 750 funtów rekompensaty za nieudane wakacje w Grecji –
zepsute, jak twierdził, przez obecność przytłaczająco licznej grupy Niemców i języka niemieckiego – stało się
jasne, że nadeszła pora, by otrzepać z ubiegłorocznego piasku najpopularniejsze komunały o niemieckich
turystach: że planują wakacje z wojskową precyzją, że oblegają restauracje i bary, a w końcu, że wstają o
świcie, by zająć leżaki w ośrodkach wypoczynkowych na Majorce i w Egipcie.
Brytyjski tabloid „The Sun”, który już nie raz skrzyżował szpady z niemieckim „Bildem”, rozpoczął sezon
nagłówkiem: „Wypoczynekod Helmutów – Brytyjczycy pozywają biura podróży za wakacje z Niemcami”.
Kiedyś Niemcy przyjęliby to z pokorą, być może nawet z bolesnym uśmiechem. Gdyby i tym razem nie
wykpili Brytyjczyków, potwierdziliby kolejny banał na swój temat, iż całkiem nie mają poczucia humoru.
Pełne brzmienie wiadomości
74
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Tymczasem Niemcy postanowili z determinacją odpłacać pięknym za nadobne. Stąd publikacja w
„Bildzie” punktująca najpopularniejsze miejsca wypoczynku Brytyjczyków. Listę uzupełniają uszczypliwe
komentarze na temat brytyjskiej kuchni, sposobu picia alkoholu i umiejętności wykonywania rzutów karnych.
„Czy biuro podróży zwróci koszty, gdy w hotelu będzie zbyt wielu Brytyjczyków?” – zastanawia się
„Bild”. I sam sobie odpowiada, że niestety – nie.
– Nawet gdy biuro podróży w swoim katalogu opisze ośrodek jako „najchętniej wybierany przez
Niemców”, turysta musi być przygotowany na to, że być może przyjdzie mu spędzić wakacje w towarzystwie
osób, wśród których 90 proc. może okazać się obcokrajowcami, przede wszystkim Anglikami – wyjaśniła Uta
Stenzel, ekspert niemieckiego prawa turystycznego.
To bardzo zła wiadomość dla niemieckich turystów, którzy słyną z tego, że po powrocie z urlopu chętnie
pozywają swoje biura podróży, choćby za wypatrzonego w restauracji karalucha. Zwykle udaje im się uzyskać
odszkodowanie w wysokości 30 proc. wartości wycieczki. „Bild” radzi więc, by podczas urlopu po prostu unikać
Brytyjczyków.
– To najlepsze rozwiązanie – uważa Tanja Dauth z biura podróży L’Tur.
– Wykupując wycieczkę, lepiej unikać najpopularniejszych angielskich bastionów wolności. Zawsze informujemy
naszych klientów, jakich narodowości mogą się spodziewać w danym hotelu.
Ostatnio kilka niemieckich gazet w niedzielnych wydaniach podchwyciło tę radę i rozpoczęło grę w
„unikanie Brytyjczyków”, publikując analizy „narodowej” jakości plaż na Majorce. Najgorsze notowania uzyskały
Port de Pollença i Magaluf.
„Niemcy, którzy się tam wybiorą, będą musieli wykazać się zrozumieniem specyficznego brytyjskiego
humoru oraz wyspiarskich nawyków związanych z piciem alkoholu” – ostrzegł jeden z autorów takiego
gazetowego rankingu.
„Co do plam \(po wymiocinach\) na promenadzie, to są to pozostałości po nocnych rozrywkach. Świetne
miejsce dla wielbicieli balang, którzy pragną przy okazji szlifować swój angielski” – oto kolejny złośliwy cytat.
Na liście miejsc, których lepiej unikać, wysoką pozycję zajmuje też Magaluf. Tuż za Majorką uplasowały
się San Antonio na Ibizie, Playa de las Americas na Teneryfie, Ayia Napa na Cyprze i Faliraki na Rodos.
W opinii „Bilda”, kurort Malia na Krecie może wręcz zagrażać zdrowiu: „Picie na umór, seks i piasek –
trzy rzeczy, które sprawiają, że Anglicy chętnie spędzają wakacje w tym miejscu na wschodnim wybrzeżu Krety”
– napisał niemiecki tabloid.
Według „Bilda”, miejscowość Ayia Napa na Cyprze to „były port rybacki, gdzie Brytyjczycy chętnie
świętują ze Skandynawami”. A Playa de las Americas na Teneryfie opisano: „Hotele wysokie, a noce wyjątkowo
głośne”.
Na wypadek gdyby Niemcy mieli problem ze zidentyfikowaniem Brytyjczyków za granicą, na stronie
internetowej dziennika „Bild” zamieścił pomoce obrazkowe. Jedno z łagodniejszych zdjęć przedstawia dwie
rzekome Brytyjki z rozchylonymi nogami, na leżakach, które najwyraźniej odebrały Niemcom.
Studium antropologiczne zaprezentowane przez gazetę ukazuje m.in. Brytyjczyków pijących na umór,
turystów o prowokującej budowie anatomicznej i Brytyjczyków kopiących w piasek („sportowa porażka – nie
potrafią nawet wykonać rzutu karnego”).@
Na zakończenie „Bild” złośliwie, ale i z satysfakcją zauważa, że w tym roku Austria i Szwajcaria, jako
gospodarze mistrzostw Europy, na pewno będą strefami wolnymi od Brytyjczyków. Bo żadna drużyna z Wysp
na Euro 2008 się nie zakwalifikowała.
Tłum. L. Rafa
Mapa ksenofobicznych uprzedzeń Starego Kontynentu
a Najsłynniejszą niechęcią w Europie obdarzają się nawzajem Francuzi i Brytyjczycy.
Doskonałym tego przykładem jest choćby stosunek Francuzów do języka angielskiego. Choć uczą się go już od
szkoły podstawowej, to niezmiernie rzadko i bardzo niechętnie się nim posługują.
a Francuzi nie przepadają też za Belgami. Nie przeszkadza im nawet fakt, że językiem francuskim posługuje się
prawie połowa Belgów i że jest on dla nich jednym z trzech języków urzędowych. Dla Francuzów, w
powszechnie panującym przekonaniu, Belgowie są – mówiąc delikatnie – mądrzejszymi inaczej.
a Islandczycy nie darzą sympatią Duńczyków. Dla mieszkańców tej niewielkiej wysepki na Atlantyku, Duńczycy
to przede wszystkim okupanci, którzy przez kilkaset lat zajmowali ich kraj.
a Hiszpanie, uchodzący powszechnie za namiętnych kochanków, nie przepadają za Portugalczykami. Swoich
sąsiadów Hiszpanie traktują z góry i mają ich za zacofanych.
Stąd też nierzadko wypowiadają się o Portugalii jak o kraju Trzeciego Świata, a jej mieszkańców określają
mianem dzikusów.
a Według Czechów to wcale nie Polacy czy Rosjanie piją najwięcej wódki. Ich pogląd na tę sprawę może
naprawdę zaskoczyć. We d -ług naszych południowych sąsiadów, największymi pijusami są Słowacy. Polacy i
Pełne brzmienie wiadomości
75
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Rosjanie zajmują drugie i trzecie miejsce na pijackim pudle. Czesi zresztą są przekonani o tym, że wśród nacji
wschodnioeuropejskich oni właśnie są najbardziej zachodni.
a Najbardziej nielubiani w Europie są jednak Niemcy. Choć chwali się ich za dobre auta i wrodzone zamiłowanie
do porządku. Niemcy zaś nie przepadają za Włochami, którzy ich zdaniem są bałaganiarzami, mamisynkami i
zwykłymi leniami. MR, ŁS
Opis zdjęcia| Brytyjczycy uważają niemieckich turystów za współczesnych Hunów
Informacja o autorze| Roger Boyesz „The Times”
Wakacyjne wojny Europejczyków
10.6.2008
Gazeta Krakowska str. 26 Zbliżenia
Roger Boyesz ECzechy
Gdyby Chorwaci nie pobili Anglii w eliminacjach, to wyspiarze graliby na Euro w polskiej grupie. A ich głównym
rywalem byliby Niemcy. Zamiast spodziewanej wojny kibiców obu krajów zaczęła się wojna turystyczna – pisze
Roger Boyesz „The Times”
Drodzy Brytole, nie chcecie jeździć z nami na wakacje? Nie ma sprawy – za to my tego lata nie zagramy z wami
w piłkę” – wyśmiewają się teraz z Anglików Niemcy. Ten prowokacyjny żart, zamieszczony niedawno przez
niemiecki brukowiec „Bild”, rozpoczął tradycyjną, coroczną edycję wakacyjnych utarczek między Brytyjczykami a
Niemcami.
Kiedy 47-letni David Barnish otrzymał 750 funtów rekompensaty za nieudane wakacje w Grecji –
zepsute, jak twierdził, przez obecność przytłaczająco licznej grupy Niemców i języka niemieckiego – stało się
jasne, że nadeszła pora, by otrzepać z ubiegłorocznego piasku najpopularniejsze komunały o niemieckich
turystach: że planują wakacje z wojskową precyzją, że oblegają restauracje i bary, a w końcu, że wstają o
świcie, by zająć leżaki w ośrodkach wypoczynkowych na Majorce i w Egipcie.
Brytyjski tabloid „The Sun”, który już nie raz skrzyżował szpady z niemieckim „Bildem”, rozpoczął sezon
nagłówkiem: „Wypoczynek od Helmutów – Brytyjczycy pozywają biura podróży za wakacje z Niemcami”.
Kiedyś Niemcy przyjęliby to z pokorą, być może nawet z bolesnym uśmiechem. Gdyby i tym razem nie
wykpili Brytyjczyków, potwierdziliby kolejny banał na swój temat, iż całkiem nie mają poczucia humoru.
Tymczasem Niemcy postanowili z determinacją odpłacać pięknym za nadobne. Stąd publikacja w
„Bildzie” punktująca najpopularniejsze miejsca wypoczynku Brytyjczyków. Listę uzupełniają uszczypliwe
komentarze na temat brytyjskiej kuchni, sposobu picia alkoholu i umiejętności wykonywania rzutów karnych.
„Czy biuro podróży zwróci koszty, gdy w hotelu będzie zbyt wielu Brytyjczyków?” – zastanawia się
„Bild”. I sam sobie odpowiada, że niestety – nie.
– Nawet gdy biuro podróży w swoim katalogu opisze ośrodek jako „najchętniej wybierany przez
Niemców”, turysta musi być przygotowany na to, że być może przyjdzie mu spędzić wakacje w towarzystwie
osób, wśród których 90 proc. może okazać się obcokrajowcami, przede wszystkim Anglikami – wyjaśniła Uta
Stenzel, ekspert niemieckiego prawa turystycznego.
To bardzo zła wiadomość dla niemieckich turystów, którzy słyną z tego, że po powrocie z urlopu chętnie
pozywają swoje biura podróży, choćby za wypatrzonego w restauracji karalucha. Zwykle udaje im się uzyskać
odszkodowanie w wysokości 30 proc. wartości wycieczki. „Bild” radzi więc, by podczas urlopu po prostu unikać
Brytyjczyków.
– To najlepsze rozwiązanie – uważa Tanja Dauth z biura podróży L’TUR.
– Wykupując wycieczkę, lepiej unikać najpopularniejszych angielskich bastionów wolności. Zawsze informujemy
naszych klientów, jakich narodowości mogą się spodziewać w danym hotelu.
Ostatnio kilka niemieckich gazet w niedzielnych wydaniach podchwyciło tę radę i rozpoczęło grę w
„unikanie Brytyjczyków”, publikując analizy „narodowej” jakości plaż na Majorce. Najgorsze notowania uzyskały
Port de Pollença i Magaluf.
„Niemcy, którzy się tam wybiorą, będą musieli wykazać się zrozumieniem specyficznego brytyjskiego
humoru oraz wyspiarskich nawyków związanych z piciem alkoholu” – ostrzegł jeden z autorów takiego
gazetowego rankingu.
„Co do plam \(po wymiocinach\) na promenadzie, to są to pozostałości po nocnych rozrywkach. Świetne
miejsce dla wielbicieli balang, którzy pragną przy okazji szlifować swój angielski” – oto kolejny złośliwy cytat.
Na liście miejsc, których lepiej unikać, wysoką pozycję zajmuje też Magaluf. Tuż za Majorką uplasowały
się San Antonio na Ibizie, Playa de las Americas na Teneryfie, Ayia Napa na Cyprze i Faliraki na Rodos.
Pełne brzmienie wiadomości
76
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
W opinii „Bilda” kurort Malia na Krecie może wręcz zagrażać zdrowiu: „Picie na umór, seks i piasek –
trzy rzeczy, które sprawiają, że Anglicy chętnie spędzają wakacje w tym miejscu na wschodnim wybrzeżu Krety”
– napisał niemiecki tabloid.
Według „Bilda” miejscowość Ayia Napa na Cyprze to „były port rybacki, gdzie Brytyjczycy chętnie
świętują ze Skandynawami”. A Playa de las Americas na Teneryfie opisano: „Hotele wysokie, a noce wyjątkowo
głośne”.
Na wypadek gdyby Niemcy mieli problem ze zidentyfikowaniem Brytyjczyków za granicą, na stronie
internetowej dziennika „Bild” zamieścił pomoce obrazkowe. Jedno z łagodniejszych zdjęć przedstawia dwie
rzekome Brytyjki z rozchylonymi nogami, na leżakach, które najwyraźniej odebrały Niemcom.
Studium antropologiczne zaprezentowane przez gazetę ukazuje m.in. Brytyjczyków pijących na umór,
turystów o prowokującej budowie anatomicznej i Brytyjczyków kopiących w piasek \(„sportowa porażka – nie
potrafią nawet wykonać rzutu karnego”\).
Na zakończenie „Bild” złośliwie, ale i z satysfakcją zauważa, że w tym roku Austria i Szwajcaria, jako
gospodarze mistrzostw Europy, na pewno będą strefami wolnymi od Brytyjczyków. Bo żadna drużyna z Wysp
na Euro 2008 się nie zakwalifikowała.
Mapa ksenofobicznych uprzedzeń Starego Kontynentu
a Najsłynniejszą niechęcią w Europie obdarzają się nawzajem Francuzi i Brytyjczycy.
Doskonałym tego przykładem jest choćby stosunek Francuzów do języka angielskiego. Choć uczą się go już od
szkoły podstawowej, to niezmiernie rzadko i bardzo niechętnie się nim posługują.
a Francuzi nie przepadają też za Belgami. Nie przeszkadza im nawet fakt, że językiem francuskim posługuje się
prawie połowa Belgów i że jest on dla nich jednym z trzech języków urzędowych. Dla Francuzów, w
powszechnie panującym przekonaniu, Belgowie są – mówiąc delikatnie – mądrzejszymi inaczej.
a Islandczycy nie darzą sympatią Duńczyków. Dla mieszkańców tej niewielkiej wysepki na Atlantyku, Duńczycy
to przede wszystkim okupanci, którzy przez kilkaset lat zajmowali ich kraj.
a Hiszpanie, uchodzący powszechnie za namiętnych kochanków, nie przepadają za Portugalczykami. Swoich
sąsiadów Hiszpanie traktują z góry i mają ich za zacofanych.
Stąd też nierzadko wypowiadają się o Portugalii jak o kraju Trzeciego Świata, a jej mieszkańców określają
mianem dzikusów.
a Według Czechów to wcale nie Polacy czy Rosjanie piją najwięcej wódki. Ich pogląd na tę sprawę może
naprawdę zaskoczyć. We d -ług naszych południowych sąsiadów, największymi pijusami są Słowacy. Polacy i
Rosjanie zajmują drugie i trzecie miejsce na pijackim pudle. Czesi z resztą są przekonani o tym, że wśród nacji
wschodnioeuropejskich oni właśnie są najbardziej zachodni.
a Najbardziej nielubiani w Europie są jednak Niemcy. Choć chwali się ich za dobre auta i wrodzone zamiłowanie
do porządku. Niemcy zaś nie przepadają za Włochami, którzy ich zdaniem są bałaganiarzami, mamisynkami i
zwykłymi leniami. MR, ŁS
Opis zdjęcia| Brytyjczycy uważają niemieckich turystów za współczesnych Hunów
Autor zdjęcia| AP SCHREIBER/ FOT. MARKUS
Zamiast Mercedesa - powstanie nowa Gedia
10.6.2008
Gazeta Lubuska
str. 4 Nowa Sól*Wschowa
ECzechy
MICHAŁ IWANOWSKI
NOWA SÓL W strefie kolejnym inwestorem ma być Alumetal Kęty
Jedna Gedia w Nowej Soli już jest. Teraz będzie druga fabryka tego niemieckiego producenta części
samochodowych. A po nim? Prawdopodobnie w strefie zainwestuje grupa kapitałowa Alumetal Kęty - potentat w
branży przetwórstwa aluminium.
Ulokowana w strefie ekonomicznej inwestycja będzie warta 66 mln zt. Zdaniem prezydenta miasta Wadima
Tyszkiewicza, o lokalizacji drugiej Gedii w Nowej Soli przeważyła jego wizyta w niemieckiej siedzibie koncernu
w Attendorn. - Jeszcze wtedy władze firmy skłaniay się ku inwestycji na Śląsku -mówi. - Ale udał się nam ich
przekonać, choć było z nimi duo trudniej, niż z Mercedesem. Centrum badawcze Gedii
W Nowej Soli od wielu lat działa już spółka Gedia Polska, zatrudniająca dziś 890 osób i produkująca
aluminiowe części do samochodów wszystkich marek. Nowa inwestycja w tym samym mieście nie była
początkowo na rękę władzom firmy, m.in. dlatego, że obie fabryki będą musiały ze sobą konkurować na
miejscowym rynku pracy, zabiegając o fachowców tej samej branży. Tym bardziej, że obie firmy będą działać
Pełne brzmienie wiadomości
77
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
niezależnie. -Kiedy negocjatorzy Gedii przyjeżdżali do miasta, to nawet nie zachodzili do siedziby firmy Gedia
Polska - mówi Tyszkiewicz. Nowa spółka dostała już pozwolenie na inwestycję w strefie. Będzie to spółka
Gedia Poland Assembly. Jej zakład, ulokowany na 10 ha strefy, ruszy jeszcze w tym roku. Firma obiecuje
zatrudnić co najmniej 135 osób, a być może nawet 250. Najważniejsze jednak jest to, że nie będzie to tylko
prosty zakład produkcyjny. Zostaną tam zlokalizowane usługi informatyczne, księgowe, call-center, a także
centrum badań i analiz technicznych. Tymczasem w zakładzie będą powstawać części i akcesoria do silników
samochodowych koncernu General Motors. Przymiarka w Kętach
W strefie w Nowej Soli jest jeszcze miejsce na kilka inwestycji. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy,
kolejnym inwestorem ma być Aiumetai Kęty -jeden z największych w Europie
rodkowej producentów aluminiowych stopów odlewniczych. To grupa kapitałowa, którą tworzą dwie
firmy: Alumetal Kęty S. A. i Alumetal Gorzyce sp. z o.o. oraz zarejestrowana w Czechach spółka handlowa
Trade Alumetal Czech. Odlewnia w Kętach powstała w 1953 r., a dziś produkuje 60 tys. ton stopów
aluminiowych rocznie.
Gdyby firma zainwestowała w Nowej Soli, wpisałaby się idealnie w odlewnicze tradycje miasta. Czy
zainwestuje? - pytamy jednego z dyrektorów w firmie
ndrzeja Jagodzińskiego. - Nie odbyły się żadne rokowania i nie będę wypowiadać się na ten temat odpowiada.
Pośrednio w branży aluminiowej i metalurgicznej działają już - oprócz Gedii - jeszcze dwie firmy w
strefie ekonomicznej: niemiecka firma NORD produkująca części maszyn oraz niemiecki producent systemów
chłodzenia i klimatyzacji do samochodów wielu marek Voit.
* CZY W NOWEJ SOLI POTRZEBNA JEST GIEŁDA STAROCI?
WALDEMAR CIEPŁOWSKI emeryt - To dobra i potrzebna rzecz. Zielona Góra coś takiego organizuje
przy okazji Winobrania, więc dlaczego nie zrobić tego u nas? Jest wielu kolekcjonerów, dzięki temu będzie
pewnie jeszcze więcej. A i inni od czasu do czasu znajdą tu coś dla siebie. JOANNA JUSZCZAK MARCIN
MARSZKO pracownicy firmy „Bud-gal" - Jesteśmy za. To fajny pomysł, coś się będzie dziato w tej Nowej Soli.
Największym plusem giełdy będzie doskonała promocja miasta. Dodatkowo, jeżeli ktoś będzie chciał kupić jakiś
bibelot, będzie miał blisko. DANUTA BALCERZAK emerytka - Jasne, że powinna być taka giełda. Będzie można
spotkać ciekawe rzeczy, zobaczyć rodziny z dziećmi. Myślę, że zawsze jak coś się dzieje, to jest to forma
promocji. Zresztą skupiska ludzi są tam, gdzie się coś pokazuje. (les)
Foto
Informacja o autorze| MICHAŁ IWANOWSKI 0 68 324 88 12 miwanowski@gazetalubuska.pl
„Sąsiedzi“ w pięciu odsłonach
10.6.2008
Gazeta Wyborcza
GRZEGORZ KONDRASIUK
str. 6 Lublin
ECzechy
Dziś w programie festiwalu „Sąsiedzi“ pięć bardzo różnych propozycji
Ogodz. 13. w muszli koncertowej Ogrodu Saskiego dzieci zobaczą sztukę „Uparty zajączek“ wwykonaniu
Lwowskiego Teatru Lalek. O godz. 15 uliczny spektakl Teatru Polonia „Lament na placu Konstytucji“, czyli
dokonana przez Krystynę Jandę adaptacja dramatu „Lament“ Krzysztofa Bizio, ryzykowny eksperyment
odegrania dramatu w samym środku ruchliwego dnia w centrum miasta. O godz. 17 i 19 dwa spektakle w
teatralnych salach. Najpierw czeski zespół Continuo, znany z doskonałego występu na pierwszej edycji
„Sąsiadów“, pokaże w Sali Nowej CK swoją najnowszą produkcję - „Wierzba“, później katowicki Korez
przypomni „Cholonka“, dziś już kultowy spektakl o meandrach śląskiej historii. Ślązacy przyjeżdżają do Lublina
wtrybie awaryjnym, zastępując odwołany spektakl Kijowskiego Teatru Narodowego im. I. Franki. Dzień
zakończy jeden z bardziej oczekiwanych występów festiwalu - „Doppelgänger“ Teatru Novogo Fronta. Ten
czeski zespół niezależny powraca do Lublina z drugą częścią pokazywanego rok temu na „Sąsiadach“ i
nagrodzonego w kategorii plenerów spektaklu „Phantomysteria“. Można się spodziewać mocnych wrażeń.
Czesi w niespotykany sposób potrafią wykreować widowisko totalne, imponujące bogactwem i zagadkowością
wyobraźni. Bogaty
Wtorek na festiwalu
Pełne brzmienie wiadomości
78
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
11 Godz. 13. Lwowski Teatr Lalek, Ukraina „Uparty zajączek“, muszla koncertowa (45 min) 11 15. Teatr
Polonia, Warszawa „Lament na placu Konstytucji“, pl. Litewski (90 min) wwydarzenia dzień festiwalowy
zakończy się o godzinie 23. w klubie festiwalowym wWirydarzu Centrum Kultury koncertem zespołu Pieczywo. 1
11 17. Teatr Continuo, Czechy „Wierzba“, Sala Nowa CK (70 min) 11 19. Teatr Korez, Katowice, Polska,
„Cholonek“ (130 min) 11 22. Teatr Novogo Fronta, Czechy „Doppelgänger“, pl. Litewski (70 min) 11 23.
Pieczywo - koncert, Wirydarz CK1 Pierwsze dwie osoby, które dziś o godz. 12 zadzwonią pod numer 537 90 00,
dostaną wejściówki na „Cholonkę“ Katowickiego Koreza i „Wierzbę“ Teatru Continuo
Autor zdjęcia| JAROSZ MARTYNA
Opis zdjęcia| Otwarcie festiwalu „Sąsiedzi“ w Teatrze Osterwy
Opis zdjęcia| Parada i koncert grupy muzycznej Sambasim
Autor zdjęcia| JAROSZ MARTYNA
Na wschodzie Niemiec neonaziści rosną w siłę
10.6.2008
Gazeta Wyborcza
BARTOSZT. WIELIŃSKI
str. 14 Świat
ECzechy
NPD umacnia się w Saksonii. W wyborach komunalnych neonaziści zdobyli miejsca we wszystkich
radach powiatu w landzie.
To historyczny sukces brunatnych - komentuje prasa. Od niedzieli wieczorem neonazistowska NPD ma cztery
razy więcej radnych w saksońskich samorządach niż dotąd. W skali landu zdobyła prawie 5 proc. głosów.
Zawierzyło im 160 tys. ludzi.
W powiecie Sächsische Schweiz, tuż przy czeskiej granicy, neonaziści zdobyli 7,5 proc głosów i okazali
się silniejsi niż SPD (7,4 proc.). W leżącej w tym właśnie powiecie gminie ReinhardtsdorfSchöna na NPD
głosował co czwarty mieszkaniec - to poparcie dla NPD, jakiego nie zarejestrowano w skali całych Niemiec.
Choć wybory wygrała zdecydowanie chadecja, Saksonia jest w szoku. Ludzie NPD od 2004r. zasiadają
w landowym parlamencie. Zajmują się tam głównie robieniem skandali -odmawiali m.in. uczczenia minutą ciszy
ofiar nazizmu i proponowali, by polityków lewicy wsadzić do „pociągów specjalnych“ [tak nazywano pociągi
dowożące więźniów do obozów zagłady]. Saksończycy reagowali na ich wybryki z pogardą. Wcałych
Niemczech głośno było o dyrekcji drezdeńskiego hotelu Holiday Inn, która odmówiła noclegu dwóm znanym
politykom NPD.
Liczący 12 deputowanych klub NPD na skutek kłótni skurczył się o jedną trzecią. Niemcy odbierali to
jako wróżbę, że NPD w następnych wyborach do Landtagu nie wejdzie. Tym bardziej że ma pustą kasę, a
przywódcy prowadzą ze sobą wyniszczający spór o przyszłość. Część brunatnych polityków chce zmienić
wizerunek i odciąć się od bojówek skinheadów (tzw. Kameradenschaftów), które wspierają partię na prowincji.
Ale Kameradenschafty nie zamierzają się dać w partii zmarginalizować. Wyniki wyborów komunalnych pokazują
jednak, że w Saksonii NPD ma się dobrze. A to dla niemieckich polityków policzek, bo NPD jest pod masowym
ostrzałem opinii publicznej i policji. A mimo to nie chce tonąć. -Mówienie, że NPD to sezonowy twór, to brednia mówi Dirk Panter, sekretarz generalny SPD w Saksonii.
Jak tłumaczyć ten sukces? Burmistrz Reinhardtsdorf-Schöna Olaf Ehrlich mówi, że nie ma pojęcia. Ale
na poparcie dla NPD wpłynęło na pewno wysokie bezrobocie panujące we wschodnich Niemczech.
Druga sprawa to otwarcie granic z Polską i Czechami i odczuwalny na pograniczu wzrost
przestępczości. -NPD porusza w kampanii tematy, których nie jesteśmy w stanie rozwiązać na szczeblu gminy.
Obiecują walkę o tańszą benzynę - tłumaczy Ehrlich.
W końcu Saksonia przeżywała ostatnio polityczne zawirowanie. Rządzący landem chadecki premier
Georg Milbradt musiał ustąpić ze stanowiska, kiedy okazało się, że jest zamieszany w aferę z upadkiem
landowego banku. Zastąpił go Stanislaw Tillich, z pochodzenia Serbołużyczanian. Zwalczanie niesłabnących
neonazistów stało się jego głównym zadaniem.
Na razie CDU nie traci optymizmu. Uspokaja, że NPD, choć ma radnych wkażdym powiecie, nie jest
jednak wstanie powołać własnego starosty. Poza tym w skali landu zdobyła o prawie 4 proc. mniej głosów niż w
wyborach do Landtagu w 2004 r. Nie wszystkich takie tłumaczenie przekonuje.
Informacja o autorze| BARTOSZT. WIELIŃSKI, BERLIN
Pełne brzmienie wiadomości
79
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Bogdanka i Puławy chcą elektrowni dla spółki
10.6.2008
Parkiet
Bartłomiej Mayer
str. 4 Firmy
ECzechy
Dyskusja o zgazowywaniu węgla trwa od kilkunastu lat. Przyszedł czas na czyny?
Na początku przyszłego roku można spodziewać się studium wykonalności projektu zgazowywania węgla –
powiedział wczoraj Paweł Jarczewski, prezes Zakładów Azotowych Puławy. Dodał, że jednym ze sposobów
finansowania przedsięwzięcia może być emisja akcji.
– Dyskusja na temat gazyfikacji węgla trwa w Puławach od kilkunastu lat – przypomniał prezes. Niemal
dokładnie rok temu Puławy podpisały z kopalnią Bogdanka list intencyjny wsprawie wspólnego projektu. ZAP
sporządziły następnie własne studium wykonalności. –Teraz finalizujemy kontraktację studium wykonalności –
powiedział Jarczewski. – Chciałbym, żeby wprzyszłym roku nastąpił kolejny etap projektu: realizacja – dodał.
Według niego, budowa instalacji tego typu trwa około 30 miesięcy. Kilka miesięcy będzie potrzebnych
też na przygotowanie projektu. Zdaniem Mieczysława Tarasa, prezesa Bogdanki, finalizacja inwestycji mogłaby
nastąpić w 2014 roku.
Głównym akcjonariuszem Puław oraz jedynym (do czasu planowanego na koniec tego roku debiutu
giełdowego) Bogdanki jest Skarb Państwa. – Przemysł chemiczny jest dziś bodajże najbardziej innowacyjną
częścią polskiej gospodarki. Jeśli więc zarządy dwóch spółek kontrolowane przez Skarb Państwa wychodzą z
taką inicjatywą, to oczywiście minister je poprze, natomiast ten projekt będzie się musiał obronić wwarunkach
rynkowych – powiedział Krzysztof Żuk, wiceminister skarbu.
Potrzeba także elektrowni Projekt zgazowania węgla będzie najpewniej wymagał pozyskania jeszcze trzeciego
partnera. Powinna to być spółka z branży energetycznej, która mogłaby postawić w pobliżu kopalni
elektrownię.
– Wiele czołowych podmiotów działających w branży energetycznej jest zainteresowanych tym
przedsięwzięciem – stwierdził Jarczewski, ale nie wymienił nazwy żadnego z nich. – Co najmniej trzy zachodnie
firmy są zainteresowane budową elektrowni w Polsce, choć nie wiem, czy akurat na Lubelszczyźnie. Są to
RWE, Alstom i Electrabel – zapewnił Jerzy Buzek, były premier, a obecnie eurodeputowany. Wiadomo, że
zainteresowanie pomysłem zgazowania węgla wyrażał też kiedyś koncern CEZ.
Prezes Puław skłania się ku temu, żeby w celu realizacji projektu zgazowania węgla powołać osobną
spółkę celową. Nie chciał zdradzić, jaką kwotę spółka musiałaby zaangażować w tę inwestycję. W zeszłym
roku deklarowała, że w grę może wchodzić około 2 mld zł. Zapewnił jednak, że jego firma nie będzie miała
problemów z finansowaniem przedsięwzięcia. – Już teraz wiele międzynarodowych banków deklaruje chęć
współpracy z nami – powiedział Jarczewski. – Bogdanka nie przewiduje, aby pieniądze z emisji miały być
przeznaczone na ten projekt – podkreślił Taras. – Cała kwota ze sprzedaży akcji będzie
przeznaczonanarozbudowę kopalni – powiedział. Bogdanka jest wkońcowym etapie wyboru doradcy
inwestycyjnego. Spółka miałaby w październiku złożyć prospekt wKNF. Taras dodał, że pozaplanowanej emisji,
z której spodziewa się 300–600 mln zł, Skarb Państwa zachowa co najmniej 51-proc. pakiet akcji.
Kolejne projekty Puław Jarczewski natomiast powiedział, że już niedługo zacznie przynosić efekty zawarte
przed kilkoma tygodniami porozumienie z Zakładami Chemicznymi Police. – Chciałbym, żeby jeszcze w tym
miesiącu światło dzienne zobaczył przynajmniej jeden z projektów, który jest efektem naszego porozumienia –
powiedział. Nie zdradził szczegółów. Dał do zrozumienia, że chodzić może o dużą inwestycję zagraniczną, w
którą zaangażowany byłby także –obokPuław i Polic –międzynarodowy
podmiot. WSP. PRR
Opis zdjęcia| Węgiel z Bogdanki będzie zgazowywany przez Zakłady Azotowe Puławy najwcześniej w 2014
roku. Sama realizacja projektu zajmie około 30 miesięcy. FOT. K. SUSZEK/ /REPORTER
Pełne brzmienie wiadomości
80
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Rząd zapłaci Nomurze 237 milionów dolarów
10.6.2008
Parkiet
str. 15 Gospodarka
ECzechy
MIK, REUTERS, CTK
Czechy Rozstrzygnięto proces arbitrażowy
Wiadomo już, ile będzie kosztować czeskie państwo proces wytoczony mu osiem lat temu przez grupę Nomura.
Praga zapłaci Japończykom 3,7 mld koron (237 mln USD) – to drugi najwyższy wyrok w postępowaniu
arbitrażowym wytoczonym rządowi naszych sąsiadów.
Nomura w 1998 r. przejęła trzeci największy czeski bank, IPB, który jednak dwa lata później
zbankrutował. Został następnie zrenacjonalizowany i odstąpiony belgijskiemu KBC (za pośrednictwem
krajowego CSOB). Japończycy wytoczyli Czechom proces. Zakończył się dwa lata temu ugodą, na mocy której
w ostatni piątek londyński sąd arbitrażowy wyznaczył wartość odszkodowania. Wczoraj Ministerstwo Finansów
podało wyrok do publicznej wiadomości, informując jednocześnie, że w związku z tym będzie domagać się od
CSOB zapłaty 34,2 mld koron (2,18 mld USD). Na tyle bowiem sąd wycenił IPB. KBC utrzymywało dotąd, że
wartość banku nie przekraczała zera.
Butelka piwa będzie droższa o 70 groszy
10.6.2008
Kurier Lubelski
JAKUB STĘ>IEŃ
str. 21 Pieniądze
ECzechy
Kto ma słód, ten rządzi na rynku piwa. Na świecie rośnie popyt na piwo, browary mogłyby produkować go
więcej, ale zaczyna brakować surowców i opakowań. Gwałtownie rosną ich ceny. Grupa Żywiec kupiła w
Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle szczęścia. Cała europejska
produkcja słodu w 2008 r. została dawno sprzedana.
Ceny słodu w długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130-150 euro za tonę. Rok temu wynosiły około
70 euro za tonę. Na wolnym rynku jest jeszcze drożej, nawet do 600 euro za tonę i nadal nie ma pewności, że
się go dostanie.
W ciągu ostatnich 30 lat obszar upraw na ziemi w przeliczeniu na głowę mieszkańca spadł z 3,5 do 2,2
hektara. Ze zbożami jest jeszcze gorzej. Rośnie produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz. Produkcja
biopaliw też pochłonie tony zbóż. Wzrost zapotrzebowania na ziemię uprawną w ciągu najbliższych 20 lat na
świecie szacowany jest na 2,5 mld hektarów. Nie ma skąd wziąć tego gruntu, lasów wycinać nie wolno, pustyni
nie da się szybko przekształcić w tereny uprawne. Do tego dochodzą słabe zbiory i klęski żywiołowe w ostatnich
dwóch latach, spowodowane globalnym ociepleniem i niedoborom wody.
W efekcie cena jęczmienia w Czechach wzrosła ze 130 euro za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290
euro w grudniu 2007 r. Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W
Polsce sprzedaje się coraz więcej piwa w puszkach, a na rynku już występują poważne braki tych opakowań.
Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. metal ten kosztował na giełdzie w Londynie 3227
dolarów za tonę, ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary stosują coraz więcej butelek
bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo
pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi jeszcze zamknięcie fabryk w Europie Zachodniej i
konsolidacja producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie o około 25 proc. w ciągu roku.
Efektem tych rosnących cen jest i będzie wzrost cen piwa w sklepach. Koszty opakowań stanowią około
40 proc. całkowitych kosztów produkcji, słód ma do 30 proc. udziału w tych kosztach. Pozostałe wydatki
browarów idą na etykiety, chmiel, syropy i inne dodatki. Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki wzrost,
bo sięgający 20 proc. udział w jego cenie na półce, ale gdy rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część
tego wzrostu przerzucić na konsumentów. Inaczej gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają
już na granicy opłacalności.
Dla konsumentów skończy się to wszystko wzrostem cen o 30 do 70 groszy za butelkę lub puszkę piwa.
To sporo w stosunku do obecnych cen, 10 do 20 proc. drożej. Sącząc ulubione piwo w czasie Euro 2008 warto
więc może w przerwie meczu się zastanowić, skąd się biorą te podwyżki i mieć nadzieję, że na Euro 2012 nie
będzie dużo gorzej.
Opis zdjęcia| Co się składa na cenę piwa
Pełne brzmienie wiadomości
81
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Polscy naukowcy w ogonie Europy
10.6.2008
Kurier Lubelski
Anna Gwozdowska
str. 11 Opinie
ECzechy
ROZMOWA
Anna Gwozdowska: W konkursie na granty naukowe Europejskiej Rady Badań znaleźliśmy się na szarym
końcu. Dlaczego nasi naukowcy tak słabo wypadli?
Prof. Michał Kleiber: Zakończył się dopiero jeden konkurs, drugi jest w toku. Na razie nie wygląda to dobrze, ale
nie warto jeszcze niczego przesądzać. W następnych konkursach może być lepiej.
Wyprzedzili nas m.in. badacze z krajów „starej" Unii Europejskiej.
To można jeszcze zrozumieć, ale relatywnie źle poszło nam w porównaniu z nowymi członkami, Węgrami czy
Czechami.
W dodatku konkurs dotyczył młodych naukowców, którzy doktorat zrobili nie wcześniej niż dziewięć lat temu. To
zła wróżba na przyszłość...
Niski poziom finansowania nauki przez lata skutecznie zniechęcał do robienia kariery badacza.
Dlatego młodzi naukowcy nie widzą dla siebie przyszłości w Polsce. I albo szukają nowego zawodu, z którego
mogliby utrzymać rodzinę, albo wyjeżdżają za granicę.
Dlaczego trzeba powstrzymać exodus młodych naukowców?
W tej chwili, wbrew temu co widać w mediach, na świecie rozgrywa się wojna nie tyle na karabiny, co na umysły
ludzkie. Kraje rozwinięte starają się stworzyć oferty edukacyjne i miejsca pracy dla swoich najzdolniejszych
obywateli. Równocześ nie próbują przyciągnąć największe talenty z zagranicy.
Na to stać kraje bogate, w Polsce polityka kręci się wokół bardziej codziennych spraw...
Bo nasi politycy nie są świadomi, jakie znaczenie dla przyszłości kraju mają zdolni naukowcy, którym stwarza
się warunki do pracy. Nie są też przez wyborców odpytywani z tego, co zrobili dla innowacyjności. Czy dlatego
nawet najwybitniejsi młodzi naukowcy są na tle Europy przeciętni? W konkursie tylko trzech Polaków zdobyło
granty.
To nie takie proste. Po pierwsze, uczestnicy konkursu muszą mieć oryginalny pomysł na badania. Nie wątpię,
że takich pomysłów nam nie brakuje. Po drugie, ważny jest dotychczasowy dorobek naukowy. Z tym jest już
gorzej - nasz system nie premiuje dostatecznie najwybitniejszych osiągnięć. I po trzecie, z czym mamy
największy problem, konieczna jest dobra infrastruktura badawcza i wyposażenie laboratoriów. Pomysły są, ale
nie ma ich gdzie realizować? Polscy laureaci grantów postanowili prowadzić swoje badania poza Polską.
Patrząc na nasze przestarzałe zaplecze techniczne, trudno im się dziwić.
Współpraca naukowców z przedsiębiorcami, którzy mogliby wziąć na siebie część kosztów badań, też nie
wygląda najlepiej.
Akurat w omawianym konkursie nie ma to w ogóle znaczenia. Osoby, które zwyciężyły, mają prowadzić badania
poznawcze, wdrożenie pomysłów nie jest brane pod uwagę.
Brzmi to jak wymówka...
Nie można mieć pretensji do polskich uczonych, bo i tak robią więcej niż pozwala poziom finansowania badań.
Polskie środki na badania utrzymują się na poziomie 0,7 proc. wydatków na badania ponoszonych przez
wszystkie kraje unii, co wobec wskaźnika naszego udziału w populacji UE na poziomie 7,8 proc., i udziału
naszego w PKB na poziomie 2,2 proc., jest powodem do wstydu.
Nie lepiej zająć się wyłącznie badaniami, które mają szanse na wdrożenie w przemyśle?
Uczony, który kieruje się wymogami dobrze rozumianej kariery naukowej, musi zajmować się problemami
najbardziej oryginalnymi.
Potrzeby naszych przedsiębiorstw są często inne - z braku środków i odwagi szukają możliwości
unowocześnienia swej produkcji, ale rzadko wprowadzenia na rynek prawdziwie innowacyjnych produktów.
Potrzebne są nowoczesne ośrodki badawcze działające w ramach albo na rzecz przedsiębiorstw.
Ich brak to nasza wielka słabość.
Cała nadzieja w firmach zagranicznych, znacznie bogatszych od polskich? One lokują badania we własnych
krajach. Niestety, popełniliśmy błędy przy prywatyzacji gospodarki. Domagaliśmy się pakietów so -cjalnych dla
pracowników, a nie zatroszczyliśmy się, by zagraniczni inwestorzy nadal utrzymywali centra badawczorozwojowe ulokowane w prywatyzowanych firmach.
Czesi i Węgrzy byli mądrzejsi. Uratowali prawie połowę takich ośrodków.
A w Polsce badania nadal finansuje przede wszystkim budżet państwa.
I to w przeszło 60 procentach. Tylko niewielką część finansuje przemysł. Za to na świecie to firmy pokrywają
60-70 procent wszystkich wydatków. Kto może zmienić te proporcje?
Pełne brzmienie wiadomości
82
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Politycy. Mogą stworzyć system zachęt, np. zmniejszyć obciążenia podatkowe tym firmom, które inwestują w
badania. Można także ze środków publicznych dofinansowywać projekty badawcze o potencjale wdrożeniowym.
Jak znaleźć pieniądze na realizację swoich pomysłów badawczych?
Można się np. starać o środki venture capital (kapitał podwyższonego ryzyka - red.). Problem polega na tym, że
w Polsce nie ma specjalistów, którzy potrafiliby ocenić ryzyko inwestycyjne. W USA, jak ktoś ma pomysł,
wchodzi z projektem do banku i po kilku dniach dostaje odpowiedź w sprawie pożyczki. U nas to ciągle
niemożliwe.
Naukowcy mają też do dyspozycji granty europejskie i fundusze strukturalne. Ten system zaczyna działać i za
jakiś czas będziemy rozmawiać w lepszym humorze. Co jest dziś największą bolączką polskiej nauki?
Jeszcze raz powtórzę, że bój na świecie toczy się dzisiaj o zdolności do tworzenia, gromadzenia, chronienia i
przetwarzania wiedzy oraz o jej skuteczne wykorzystywanie. Tymczasem od polskich polityków nie płynie
przekaz, że wiedza jest kluczowym czynnikiem rozwoju kraju. Jeśli nie zrozumieją znaczenia badań naukowych
i prac wdrożeniowych, nie będziemy w nauce odnosić sukcesów.
Opis zdjęcia| PROF. MICHAŁ KLEIBER Prezes Polskiej Akademii Nauk, był dwukrotnie ministrem nauki i
informatyzacji oraz szefem Komitetu Badań Naukowych. Fot. PP
FLESZ
10.6.2008
Trybuna str. 6 Świat
ECzechy
SIŁY EUFOR W CZADZIE
Ponad 2700 żołnierzy unijnej misji EUFOR, w tym 95 Polaków, jest już w Czadzie, by chronić uchodźców z
Darfuru. Na razie ich głównymi przeciwnikami są upał i bandyci; rebelianci trzymają się z daleka. Ndżamena,
obóz Europa to miejsce, gdzie od lutego przynajmniej na kilka dni trafiają po wylądowaniu w stolicy Czadu
żołnierze z 18 państw Unii Europejskiej, zanim zostaną wysłani dalej na wschód kraju. Wzdłuż granicy z
Sudanem, na obszarze wielkości połowy Francji, chronią prawie 180 tys. przesiedleńców czadyjskich oraz
ponad 350 tys. uchodźców z ogarniętej krwawym konfliktem sudańskiej prowincji Darfuru przed atakami
rebeliantów. To już 18. i jak dotąd największa operacja przeprowadzana w ramach Europejskiej Polityki
Obronnej i Bezpieczeństwa; czwarta o charakterze militarnym.
ZABIJAJĄ POLICJANTÓW
Pięciu afgańskich policjantów zginęło w dwóch osobnych incydentach wprowincjach Ghazni i Ghor. Trzej
policjanci zginęli, gdy w poniedziałek bomba wybuchła w pobliżu policyjnego patrolu w Ghazni na wschodzie
Afganistanu. Trzej inni funkcjonariusze zostali ranni. Dzień wcześniej w tej samej prowincji zginęło 11
afgańskich policjantów. Bojownicy często atakują policjantów, którzy są gorzej wyszkoleni i uzbrojeni niż
żołnierze.
NIE CHCĄ TARCZY
Czeska żandarmeria wojskowa podjęła w poniedziałek interwencję przeciwko aktywistom ruchu Greenpeace
blokującym od sześciu tygodni miejsce planowanej budowy radaru amerykańskiej tarczy antyrakietowej na
poligonie Brdy w środkowych Czechach. Wobozowisku na wzgórzu 718 zatrzymano pięć osób, które
przekazano następnie cywilnej policji.
POLAK SKAZANY ZA GWAŁT
Sąd w Nottingham w środkowej Anglii skazał 30-letniego Polaka Cezarego Z. na karę dożywotniego
pozbawienia wolności za gwałt na 38-letniej mieszkance Mansfield i usiłowanie gwałtu na 19-latce - donosi na
swych stronach internetowych lokalna gazeta „Mansfield Chad“. Obu czynów mężczyzna dopuścił się latem
2007 r.
GRZYWNA ZA KONCERT
Pełne brzmienie wiadomości
83
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Szefowa nieuznawanego przez władze w Mińsku Związku Polaków na Białorusi (ZPB) Andżelika Borys została
skazana przez sąd w Grodnie na grzywnę 1,4 mln rubli (1.400 zł) za „nielegalne“ zorganizowanie 2 maja w
Grodnie koncertu polskiego zespołu Lombard.
RYBACY STRAJKUJĄ
Włoscy rybacy strajkują w proteście przeciwko rekordowo wysokim cenom oleju napędowego. Do środy w
morze nie wyjdzie żaden kuter. Na południu Włoch rybacy zablokowali kilka portów domagając się interwencji
Unii Europejskiej i rządu włoskiego.
Na podst. PAP - KS
Maruderzy i lokomotywy
10.6.2008
Puls Biznesu str. 27 Inwestor
MZ ECzechy
MARUDERZY
Bioton
-5,6%
Biotechnologiczna spółka nie cieszyła się powodzeniem wśród inwestorów. Jej kapitalizacja stopniała
najmocniej ze wszystkich blue chipów. Technicznie wciąż trwa trend boczny, a korekta może być jeszcze
dotkliwsza.
Mostostal Export
-6,1%
Kurs pikował zdecydowanie szybciej niż indeksy. Nie pojawiła się jednak żadna negatywna informacja
dotycząca budowlanej firmy.
lokomotywy
Vistula
+6,3%
Zgoda UOKiK na przejęcie W. Kruka wywołała euforię wśród graczy. Kurs spółki kierowanej przez Rafała
Bauera wyraźnie odbija się od dołka z połowy maja.
CEZ
+0,8%
Czeski gigant energetyczny stał się ostoją wśród blue chipów. Jego kurs, jako jedyny spośród spółek z WIG20,
rósł prawie przez całą sesję. Firmie pomogły z pewnością podniesione wyceny analityków.
9.6.2008
Byli lepsi, ale przegrali i stracili swojego kapitana
9.6.2008
Dziennik
Maciej Szmigielski
str. 4 sport
ECzechy
SZWAJCARIA - CZECHY Pechowa porażka Helwetów
W każdym sporcie jest tak, że wygrywa lepszy. Nie dotyczy to jednak piłki nożnej
Kolejna nieudana inauguracja gospodarzy mistrzostw Europy. Szwajcaria przegrała z Czechami podobnie jak
cztery lata temu Portugalia z Grecją (Ł2).
Pełne brzmienie wiadomości
84
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Wszyscy pamiętamy jednak, że w 2004 gospodarze mistrzostw dotarli później aż do finału.
Szwajcarom trudno jednak będzie powtórzyć ten wynik, bo w spotkaniu z Czechami stracili swojego
najlepszego piłkarza - Alexandra Freia.
Zanim rozpoczął się pierwszy mecz Euro 2008 na stadionie w Bazylei, gospodarze zaprezentowali
kibicom krótki pokaz artystyczny przedstawiający oba alpejskie kraje. Zobaczyliśmy w nim krowy i narciarzy.
Usłyszeliśmy głośne dzwonki oraz wiedeńskiego walca. Po akrobatach na boisku pojawili się piłkarze Szwajcarii
i Czech i zainaugurowali najważniejszą w tym roku piłkarską imprezę.
To nie był mecz godny otwarcia mistrzostw Europy. Rozczarowali zwłaszcza Czesi. Wygrali, ale po
bardzo słabym spotkaniu. Ich trener Kareł Briickner co chwila wstawał z ławki rezerwowych, podchodził do linii
bocznej, krzyczał i gestykulował. Dopiero w 71. min odetchnął i usiadł spokojnie. Pierwszą bramkę w turnieju
zdobył bowiem Vaclav Sverkos. Po kontrataku Czesi wywalczyli rzut rożny, jednak Szwajcarzy wybili
dośrodkowanie na środek boiska. Tam piłkę głową do Sverkosa podał Tomasz Galasek, a wprowadzony kilka
minut wcześniej napastnik Banika Ostrava strzelił w długi róg obok Benaglio i dał naszym południowym
sąsiadom nieoczekiwanie prowadzenie.
Był to drugi cios, który przyjęli Szwajcarzy. Wcześniej w 44. min poważnej kontuzji lewego kolana
doznał Frei. Kapitan Helwetów ze łzami w oczach opuścił boisko i jego udział w kolejnych spotkaniach fazy
grupowej i ewentualnie pucharowej jest wątpliwy. Frei podzielił zatem los kolegi z klubu - Jakbuba
Błaszczykowskiego, tylko że w przeciwieństwie do pomocnika reprezentacji Polski dane mu było na Euro jednak
wystąpić. Szwajcarzy zeszli z boiska pokonani, ale to oni zdobyli uznanie futbolowych "VTP-ów, których na
stadionie St Jacob Park było w sobotę co niemiara. Szwajcarów chwalił zwłaszcza prezydent UEFA Michel
Platini.
- W każdym sporcie jest tak, że wygrywa lepszy. Nie dotyczy to jednak piłki nożnej. Tu nie zawsze
triumfuje sprawiedliwość i czasem wygrywa gorszy. Niestety Szwajcarzy grali lepiej, ale na turniejach takich jak
Euro to nie jest ważne. Liczą się tylko zwycięzcy -powiedział Platini.
Czesi niespecjalnie przejęli się tymi słowami.
- Byłoby mi smutno, gdy Platini mówił te słowa o nas zamiast o Szwajcarach. A tak, to nie ma sprawy.
To jest turniej, w którym medale daje się za wygrane, a nie piękną grę - odpowiedział Francuzowi bramkarz Petr
Czech.
Kapitan Szwajcarów Alexander Frei w meczu z Czechami doznał groźnej kontuzji
Chorwacja nie chce skąpych turystów
9.6.2008
Dziennik
str. 24 Świat i ludzie
ECzechy
Jaromir Kamiński
Czesi są oburzeni zakazem wwozu własnej żywności
Turyści z Pragi podczas pobytu nad Adriatykiem potrafią nie wydać ani grosza na jedzenie
Każdego lata nad Adriatyk ciągnie sznur samochodów z Czech. Nasi południowi sąsiedzi uwielbiają spędzać
urlopy w Chorwacji. Czesi potrafią przywieźć ze sobą pełny prowiant na dwa tygodnie wakacji i nie wydać w
Chorwacji ani jednej kuny.
Skąpi turyści tak rozdrażnili miejscowych, że sprawą zajął się rząd w Zagrzebiu. W zeszłą niedzielę wszedł w
życie przepis zakazujący turystom wwożenia w trakcie lata żywności do Chorwacji. Restauratorzy i sklepikarze
znad Adriatyku zacierają ręce. W Czechach podniosły się głosy oburzenia.
Co roku nad ciepłymi wodami chorwackiego morza spędza urlop aż 900 tys. czeskich turystów. To niemal 10
proc. ludności kraju nad Wełtawą. Czesi to najbardziej lojalni turyści - przyjeżdżali nad Adriatyk nawet w czasie
wojny w byłej Jugosławii. Mimo to, miejscowi przezywają ich czubkami i wytykają Czechom skąpstwo. Chorwaci
mają po dziurki w nosie turystów, którzy w wypchanych do granic możliwości bagażnikach wwożą litry piwa,
setki konserw i pęta kiełbasy i nie wydają w
Chorwacji ani jednej kuny. Od 1 czerwca będzie to niemożliwe. Zakaz wprowadzony przez chorwackie
ministerstwo rolnictwa ma obowiązywać przez całe lato i położyć tamę przyzwyczajeniom czeskich
urlopowiczów. Żaden turysta nie będzie mógł wwieźć przez granicę produktów z mleka lub mięsa.
- To skandal - komentowała lewicowa praska gazeta "Pra-vo". - Chorwaci umizgują się do Niemców i
Austriaków, a dyskryminują nas, Czechów, których uważają za turystów gorszego gatunku. Publicyści "Prava"
wskazują, że chociaż przeciętny czeski turysta bierze cały prowiant ze sobą, to jednak zatrzymuje się w tanich,
prywatnych kwaterach, a nie w drogich zagranicznych hotelach, które preferują niemieckojęzyczni turyści - czyli
de facto daje zarobić miejscowym. Chorwaci bronią się, powołując się na przepisy UE, do której aspirują.
Pełne brzmienie wiadomości
85
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Po fali oburzenia, która ogarnęła kraj po wejściu w życie chorwackiego zakazu, wielu Czechów wycofało swoje
rezerwacje w kurortach nad Adriatykiem. Gazeta "Slobodna Dalmacija" ze Splitu podała ostatnio, że w związku
z nieprzewidzianymi przez autorów zakaża protestami Czechów szlaban na żywność będzie
najprawdopodobniej w najbliższych dniach zdjęty. Nie wiadomo jednak, czy czescy turyści przejdą do porządku
dziennego nad doznanym afrontem, bowiem wielu z tych, którzy odwołali rezerwacje na Istrii czy w Dubrowniku,
już wybrało równie słoneczne wakacje we Włoszech i w Grecji.
Informacja o autorze| Jaromir Kamiński, współpracownik działu Europa
Łaciate krowy i walc wiedeński
9.6.2008
Dziennik Bałtycki str. 50 Sport
Paweł Hochstim ECzechy
bCeremonia otwarcia ME nie zdążyła znudzić bSzwajcarzy pokazują, jak zarobić na Euro
Bazylea, Szwajcaria Czy widzieliście kiedyś ceremonię otwarcia piłkarskich mistrzostw, która nie
zniecierpliwiłaby kibiców? W sobotę w Bazylei kibice ziewali zaledwie 13 min. Ożywili się dwukrotnie - gdy na
boisku pojawiła się Amanda Amman, miss Szwajcarii, i gdy na koniec wystrzeliły sztuczne ognie.
Szwajcarzy pokazali, że jeśli chodzi o organizację, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Ledwo
piłkarze skończyli rozgrzewkę, a w ciągu kilkunastu sekund całą murawę przykryto zielonym materiałem.
Wszystko po to, by biorący udział w otwarciu - blisko tysiąc tancerzy - nie zniszczyli trawy na St. Jakob Park. W
ciągu 13 min publiczności zaprezentowano elementy, które symbolizują Szwajcarię i Austrię. Francuski artysta
Martin Arnaud, który był odpowiedzialny za uroczystość otwarcia nie tylko podczas Euro 2008, ale także
dziesięć lat temu podczas mistrzostw świata we Francji, zaplanował pokazanie m.in. alpejskich szczytów,
narciarzy, łaciatych krów i walca wiedeńskiego. Na sam koniec był pokaz sztucznych ogni, a do nieba poleciały
tysiące balonów. W tym czasie urocze hostessy wymachiwały flagami uczestników Euro. Czy to przypadek, że
najładniejsza dziewczyna trzymała polską flagę?
Wprawdzie szwajcarscy piłkarze przegrali otwarcie z Czechami, ale trzeba im przyznać, że w
organizacji Helweci nie mają sobie równych. Każdy, nawet najmniejszy szczegół jest tu zapięty na ostatni guzik.
Organizacji Euro powinni przyglądać się Polacy, którzy za cztery lata będą musieli sprostać podobnym
problemom.
- Jesteśmy mistrzami Europy - reklamują się szwajcarskie koleje i trudno temu nie przyznać racji. W
pobliżu wszystkich czterech stadionów, na których w Szwajcarii walczy osiem drużyn, są stacje kolejowe, dzięki
czemu kibice natychmiast po meczu mogą rozjechać się w każdym kierunku. Dziesiątki odchodzących co
minutę specjalnych pociągów czekają po każdym meczu na głównych miejskich dworcach. Doskonale
poradzono sobie także z problemem ograniczonej liczby miejsc w hotelach. W pobliżu każdego z miast
gospodarzy Euro, oczywiście także tuż obok stacji kolejowych, wybudowano kempingi dla kibiców. Nie mają
problemów także ci, którzy nie zdołali kupić biletów na mecze.
W każdym mieście jest kilka stref, gdzie na olbrzymich telebimach można śledzić przebieg meczów. W
oddalonym o kilkanaście kilometrów od Bazylei Liestal wybudowano nawet dziewiąty stadion na Euro.
Na mieszczących prawie 7 tys.
ludzi zadaszonych trybunach kibice na ekranach oglądają mecze.
Na tym Szwajcarzy także zarabiają.
Wstęp do strefy kibiców kosztuje od 10 do 70 franków.
Zresztą Helweci pokazują, że potrafią zarabiać na wszystkim.
Kibic każdej z drużyn grających w Euro może w Szwajcarii ubrać się w barwy narodowe każdego
zkrajówiniezajmiemutowięcej niż 10 min. Ceny są drakońsko wysokie, bo np. oryginalna koszulka reprezentacji
Polski kosztuje około stu franków.
Za pokój w hotelu w czasie Euro trzeba zapłacić ponad dwa razy więcej niż w innym terminie, podobnie drożej
jest w restauracjach i barach.
Ale kibice radzą sobie i z tym, bo nie przyjeżdżają z pustymi rękami.
W sobotę w Bazylei najpopularniejszym piwem był... czeski Velkopopovický Kozel.
Opis zdjęcia| Przez 13 minut otwarcia organizatorzy Euro przedstawili wszystkie charakterystyczne elementy
Austrii i Szwajcarii
Autor zdjęcia| FOT. YURI KOCHETKOV/EPA/PAP
Pełne brzmienie wiadomości
86
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Piwo latem podrożeje
9.6.2008
Dziennik Zachodni str. 15 Pieniądze
Jakub Stępień ECzechy
Ceny słodu, aluminium i szkła oszalały. Zapłacą za to wkrótce piwosze
Kto ma słód, ten rządzi na rynku piwa. Na świecie rośnie popyt na złocisty trunek. Browary mogłyby produkować
go więcej, ale zaczyna brakować surowców i opakowań. Gwałtownie rosną ich ceny. W efekcie piwo w sklepach
zdrożeje niebawem od 30 do 70 gr za butelkę lub puszkę. Będzie od 10 do 20 proc. droższe niż obecnie.
Grupa Żywiec kupiła w Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle
szczęścia. Cała europejska produkcja słodu w 2008 r. dawno została wyprzedana.
Ceny tego surowca w długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130–150 euro za tonę, podczas gdy rok
temu wynosiły ok. 70 euro za tonę. Jeśli ktoś chce go pilnie otrzymać, musi liczyć się z wydatkiem nawet 600
euro za tonę, ale i przy takiej cenie nie ma gwarancji, że nie odejdzie z kwitkiem.
Dlaczego słód tak bardzo podrożał? Zdaniem browarników winne są biopaliwa. Część rolników, którzy
do tej pory uprawiali chmiel i jęczmień, przerzuciła się bowiem na rzepak \(olej rzepakowy jest jednym z
komponentów biopaliw\). Uprawa tej rośliny jest mniej pracochłonna od jęczmienia, a w dodatku można
otrzymać dotacje od państwa.
Drugim powodem zbiory jęczmienia i chmielu są gorsze w ub. roku były mniejsze w Europie aż o 30 proc. niż w
2006 r.
Drożejące piwo to problem globalny. Obszar upraw chmielu nie rośnie, a przybywa ludzi.
W ciągu ostatnich 30 lat areał upraw tej rośliny w przeliczeniu na człowieka spadł z 3,5 do 2,2 ha.Rośnie
produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz. W efekcie cena jęczmienia w Czechach wzrosła ze 130 euro
za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290 euro w grudniu 2007 r.
Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W Polsce sprzedaje
się coraz więcej tego napoju w puszkach – obecnie aż połowa rozlewana jest do opakowań aluminiowych.
Resztę dzielą między siebie butelki \(40 proc.\) i beczki \(10 proc.
Na rynku już występują poważne braki puszek. W ciągu najbliższych trzech, pięciu lat nadal będzie ich
brakowało. Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. ten metal kosztował 3227 dol. za tonę,
ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
\)
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary zaś stosują coraz więcej butelek
bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo
pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi zamknięcie fabryk na Zachodzie i konsolidacja
producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie o ok. 25 proc. w ciągu roku.
Efektem szalejących cen jest i będzie wzrost cen piwa w sklepach. Na opakowania przypada ok. 40
proc. całkowitych kosztów produkcji, na słód zaś do 30 proc.
Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki, bo sięgający 20 proc. udział w jego cenie na półce,
ale gdy rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część tego wzrostu przerzucić na konsumentów. Inaczej
gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają już na granicy opłacalności.
Najbardziej dochodowa w Polsce jest Kompania Piwowarska z grupy SABMiller, na którą przypada ok.
75 proc. zysków całej piwnej branży.
Producenci piwa twierdzą, że wzrost cen mogłaby powstrzymać obniżka akcyzy. Zdaniem Pawła
Kwiatkowskiego, rzecznika Kompanii Piwowarskiej, byłaby ona uzasadniona, bo od lat branża piwowarska
dostarcza fiskusowi więcej środków niż planowano. Kwiatkowski przypomina, że w Polsce obowiązuje
maksymalna stawka akcyzy – ponad 80 zł na hektolitr. Jednak Ministerstwo Finansów nie bierze pod uwagę
takiego obniżenia stawki.
Sącząc piwo w czasie Euro 2008 warto więc może przypomnieć sobie, skąd się biorą te podwyżki i mieć
nadzieję, że na Euro 2012 nie będzie gorzej.
Opis zdjęcia| Najwięcej na naszych podniebieniach zarabia państwo
Pełne brzmienie wiadomości
87
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Największe w regionie
9.6.2008
Echo Miasta str. 5 Katowice
WN ECzechy
TARGI PRACY W KATOWICACH
Przedsiębiorcy z Norwegii, Niemiec, Czech, Francji, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Austrii i Polski, będą
szukać pracowników w Katowicach.
Europejskie Targi Przedsiębiorczości, Pracy i Edukacji, organizowane przez Wojewódzki Urząd Pracy w
Katowicach, to największa tego typu impreza w regionie. Ich celem jest pomoc osobom poszukującym pracy w
kraju i za granicą, bezrobotnym, przedsiębiorcom, ale też wszystkim zainteresowanym szkoleniami czy
możliwością pozyskania funduszy unijnych. Co roku imprezę odwiedza kilka tysięcy gości i wystawców (78 z 8
krajów w ub. roku).
Udział w tegorocznych, piątych już Targach, potwierdzili wystawcy z 9 krajów Unii Europejskiej:
Norwegii, Niemiec, Czech, Francji, Słowacji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Austrii i Polski. Zaprezentowanych
zostanie kilka tysięcy ofert pracy – najwięcej w branżach związanych z budownictwem oraz usługami.
Najbardziej poszukiwani pracownicy to: górnicy, mechanicy, ślusarze, elektrycy, spawacze, operatorzy maszyn,
pracownicy produkcji, sprzedawcy. Wiele propozycji zatrudnienia skierowanych będzie też do inżynierów.
Zorganizowane zostaną również wykłady na temat warunków życia i pracy w krajach Europejskiego
Obszaru Gospodarczego poprowadzone przez doradców EURES z 5 krajów. Targi odbędą się 12 czerwca
(czwartek), w godzinach od 10 do 14, w Gmachu Sejmu Śląskiego, przy ul. Jagiellońskiej 25 (wejście od ulicy
Lompy) w Katowicach.
Nasi dokopali... naszym
9.6.2008
Express Bydgoski
Jarosław Reszka
str. 1 Strona tytułowa
ECzechy
Polskich piłkarzy pogrążyli Podolski i Klose. Teraz najważniejsze: nie rozkleić się, walczyć dalej
Nie ma historycznej wiktorii.
Niemiecki walec znów się po nas przetoczył. Choć gdyby w 36 minucie Żurawski dobrze trafił w piłkę, może
mecz potoczyłby się inaczej...
A tak decydująca dla rozwoju wypadków
okazała się 20. minuta, kiedy Klose odebrał prostopadłe podanie na pole kar ne, kopnął piłkę
do niepilnowanego Podolskiego, ten zaś tylko odpowiednio dostawił nogę. W d r u g i e j połowie
ospałego “Żurawia“ zastąpił
Roger i gra zaczęła się Polakom bardziej kleić, ale wyśmienitą okazję
na gola mieli tylko jedną, gdy sędzia odgwizdał kontrowersyjnego
spalonego znajdującemu się już sam na sam z Lehmannem Smolarkowi.
Naszą reprezentację dobił ponownie Podolski, w 71. minucie pakując piłkę w okienko po błędzie
Golańskiego.
Reprezentacje gospodarzy mistrzostw rozpoczęli turniej zgodnie
i... pec howo, przegrywając w pierwszych meczach 0:1. Austriacy stracili gola już w 4. min. i potem
długo byli tłem dla Chorwatów. W drugiej połowie zaatakowali jednak zdecydowanie, a ich napastnicy sami
sobie muszą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wykorzystali żadnej z wielu wyśmienitych okazji do
strzelenia gola. Ich zmartwienie, nasze też troszkę, bo remis odebrałby
obu rywalom po dwa punkty. A tak Austriacy będą z nami grali w czwartek o pozostanie w turnieju. Mistr
zostwa wykreowały kolejnego, obok Niemców, faworyt a. Portugalczycy koronkowymi akcjami rozmontowali
Turków 2:0, pokazując dużo lepszy futbol niż w eliminacyjn
ych meczach z Polską. To może być dla nas arcyważna wiadomość,
bo jeśli Portugalia wygra swą grupę, w ćwierćfnale spotka się z drugą drużyną z naszej grupy. Po
pierwszej kolejce wydaje się, że lepiej byłoby, gdyby Polacy trafli jednak na Czechów, którzy z trudem wygrali
ze Szwajcarami. Bez Nedveda
i Rosickiego Czesi są cieniem drużyny sprzed dwóch lat.
W Bazylei oglądaliśmy też pier wszy
Pełne brzmienie wiadomości
88
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
osobisty dramat. Najlepszy szwajcarski napastnik, Alexander Frei, który przed Euro długo leczył
kontuzję, w meczu otwarcia wytr
wał tylko do 41 minuty. Wtedy to kolano nie wytrzymało przypadkowego zderzenia ze Zdenkiem
Grygerą. 29-letni zawodnik schodził do szatni płacząc jak dziecko.
*Sport strony S1-6
Opis zdjęcia| Rozstrzygający fragment meczu. 20 minuta: Miroslav Klose podaje Lukasowi Podolskiemu, a ten
pakuje futbolówkę do bramki Artura Boruca
Nasi dokopali... naszym
9.6.2008
Express Bydgoski str. 1 Żnin
Jarosław Reszka ECzechy
Polskich piłkarzy pogrążyli Podolski i Klose. Teraz najważniejsze: nie rozkleić się, walczyć dalej
Nie ma historycznej wiktorii.
Niemiecki walec znów się po nas przetoczył. Choć gdyby w 36 minucie Żurawski dobrze trafił w piłkę, może
mecz potoczyłby się inaczej...
A t ak decydująca dla rozwoju wypadków
okazała się 20. minuta, kiedy Klose odebrał prostopadłe podanie na pole kar ne, kopnął piłkę
do niepilnowanego Podolskiego, ten zaś tylko odpowiednio dostawił nogę. W d r u g i e j połowie
ospałego “Żurawia“ zastąpił
Roger i gra zaczęła się Polakom bardziej kleić, ale wyśmienitą okazję
na gola mieli tylko jedną, gdy sędzia odgwizdał kontrowersyjnego
spalonego znajdującemu się już sam na sam z Lehmannem Smolarkowi.
Naszą reprezentację dobił ponownie Podolski, w 71. minucie pakując piłkę w okienko po błędzie
Golańskiego.
Reprezentacje gospodarzy mistrzostw
rozpoczęli turniej zgodnie i... pec howo, przegrywając w pier wszych meczach 0:1. Austriacy stracili gola
już w 4. min. i potem długo byli tłem dla Chorwatów. W drugiej połowie zaatakowali jednak zdecydowanie, a ich
napastnicy sami sobie muszą odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wykorzystali żadnej z wielu wyśmienityc h
okazji do strzelenia gola. Ich zmartwienie, nasze też troszkę, bo remis odebrałby
obu r ywalom po dwa punkty. A tak Austriacy będą z nami grali w czwartek o pozostanie w tur nieju.
Mistr zostwa wykreowały kolejnego, obok Niemców, faworyt a. Portugalczycy koronkowymi akcjami
rozmontowali Turków 2:0, pokazując dużo lepszy futbol niż w eliminacyjnych meczach z Polską. To może być
dla nas arcyważna wiadomość,
bo jeśli Portugalia wygra swą grupę, w ćwierćfnale spotka się z drugą drużyną z naszej grupy. Po
pierwszej kolejce wydaje się, że lepiej byłoby, gdyby Polacy trafli jednak na Czechów, którzy z trudem wygrali
ze Szwajcarami. Bez Nedveda
i Rosickiego Czesi są cieniem drużyny sprzed dwóch lat.
W Bazylei oglądaliśmy też pier wszy
osobisty dramat. Najlepszy szwajcarski napastnik, Alexander Frei, który przed Euro długo leczył
kontuzję, w meczu otwarcia wytr
wał tylko do 41 minuty. Wtedy to kolano nie wytrzymało przypadkowego zderzenia ze Zdenkiem
Grygerą. 29-letni zawodnik schodził do szatni płacząc jak dziecko.
*Sport strony S1-6
Opis zdjęcia| Rozstrzygający fragment meczu. 20 minuta: Miroslav Klose podaje Lukasowi Podolskiemu, a ten
pakuje futbolówkę do bramki Artura Boruca
Pełne brzmienie wiadomości
89
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Czeski debiutant uciszył czerwoną Szwajcarię
9.6.2008
Gazeta Krakowska str. 6 Sport
Paweł Hochstim ECzechy
41 minut trwała przygoda z Euro kapitana Szwajcarii Alexandra Freia 2 mecze w kadrze Czech rozegrał przed
Euro strze -lec gola Václav Svěrkoš
Szwajcaria 0 Czechy 1
Svěrkoš 71 Bazylea, Szwajcaria Nikomu nieznany Václav Svěrkoš pozbawił złudzeń całą Szwajcarię. Choć
Helweci mają kłopoty z porozumiewaniem się między sobą, bo mówią trzema językami i nawet na mecze
przychodzą w koszulkach z trzema różnymi nazwami kraju, to w sobotni wieczór zjednoczyli się pod hasłem
„Hoop Schwizz”. Po meczu otwarcia Euro 2008 mieli jednak smutne miny, bo ich ulubieńcy przegrali z
Czechami 0:1.
A do tego stracili kapitana Alexandra Freia, który następne mecze Euro obejrzy w telewizji.
– To była pechowa porażka, bo mieliśmy wiele okazji do strzelenia gola, a straciliśmy go w momencie,
gdy wydawało się, że kontrolujemy mecz – mówił bramkarz Szwajcarów Diego Benaglio.
To prawda, bo Czesi wykorzystali swoją jedyną sytuację bramkową w całym spotkaniu. – Niewiele
brakowało, a wieczór nie byłby dla nas radosny – przyznał David Jarolim.
Wszystko dzięki 24-letniemu napastnikowi. Gdy Svěrkoš w 56. min zmieniał słynnego Jana Kollera,
nawet czescy kibice mieli zdziwione miny. Wprawdzie wielki jak wieża napastnik z Norymbergi przedreptał
niespełna godzinę, ale już sama jego obecność w polu karnym stwarza zagrożenie. A Svěrkoš, który w ubiegłym
roku jak niepyszny wrócił do czeskiej ligi po mało udanej przygodzie z Bundesligami niemiecką i austriacką,
wydawał się przy nim żółtodziobem. Tym bardziej że do sobotniego wieczora rozegrał raptem... dwa mecze w
kadrze narodowej.
W 71. min spotkania na Sankt Jakob Park w Bazylei uradował wszystkich Czechów. Piłkarz Banika
Ostrawa po nieco przypadkowym podaniu Tomáša Galáska i błędzie szwajcarskich obrońców wyszedł sam na
sam z Benaglio i nie dał mu żadnych szans. – Nawet nie uderzyłem tak, jak chciałem – mówił po meczu bohater
kibiców znad Wełtawy, który w mieście nad Renem czuł się znakomicie.
Kto wie, czy Karel Brückner nie zdecyduje się wystawić Svěrkoša w podstawowym składzie w środę,
gdy jego drużyna w Genewie zmierzy się z Portugalią. Napastnik zresztą kilka razy dał się we znaki zaspanym
szwajcarskim obrońcom.
Bazylea była w sobotę czerwona nie tylko od barw reprezentacji Szwajcarii, ale także ze wstydu. Przed
rozpoczęciem turnieju szwajcarscy piłkarze podkreślali, że czują się mocni jak nigdy, a Frei wspominał coś
nawet o wygraniu Euro. Nic więc dziwnego, że kibice, którzy zjechali nawet z najbardziej odległych zakątków
Szwajcarii, byli pewni zwycięstwa. – Barnetta, Frei i Behrami. Będzie 3:0 – przed kamerą szwajcarskiej telewizji
tryskał optymizmem jeden z kibiców z Lugano. Musiał być bardzo zawiedziony, bo Tranquillo Barnetta,
bożyszcze całej Szwajcarii, niczym nie zachwycił, a Frei jeszcze przed przerwą doznał poważnej kontuzji
kolana. – To straszne stracić kapitana w pierwszym meczu – narzekał Jakob „Kobi” Kuhn, trener Helwetów. –
Dla nas to był szok.
W pierwszej chwili Kuhn chciał zastąpić Freia – od pierwszej minuty wyróżniał się na boisku i jako
jedyny ze Szwajcarów stwarzał zagrożenie pod bramką Petra Čecha – Erenem Derdiyokiem. Na szczęście dla
niego włoski sędzia Roberto Rosetti nie pozwolił przeprowadzić zmiany i zakończył pierwszą połowę. I „Kobi”
miał czas na zmianę decyzji. – W przerwie zdecydowałem, że lepiej będzie wpuścić Yakina – tłumaczył Kuhn,
który myślami był nie tylko na stadionie w Bazylei, ale i przy chorej żonie, która kilka dni temu trafiła do szpitala.
Ustawieni defensywnie przez Brücknera Czesi bronili się mądrze i włożyli w sobotni mecz znacznie
więcej sił. Przebiegli więcej kilometrów, walczyli twardo, a defensywa była ich najlepszą formacją. Szwajcarzy z
uporem wrzucali piłkę w pole karne, gdzie królował Tomáš Ujfaluši, który rozbijał ataki gospodarzy i został
wybrany najlepszym piłkarzem na boisku. – Długo czekaliśmy na swoją szansę, ale się udało – podkreślał
Ujfaluši, którego szwajcarscy dziennikarze złośliwie pytali, czy nie myśli o tym, by grać w piłkę ręczną. Helweci
domagali się podyktowania karnych po dwóch rzekomych zagran i a c h r ę k ą U j f a l u š i e po meczu nawet
pobiegł za arbitrem, by powiedzieć mu, co sądzi o jego postawie, ale nie miał racji. Wprawdzie w obu sytuacjach
piłka trafiła kapitana Czechów w rękę, ale raz z bliska po odbiciu od głowy jednego ze Szwajcarów, a w drugiej
sytuacji piłkarz uciekał z ręką, ale piłka trafiła go w ramię. – Sędzia zdecydował się nie gwizdać i miał rację, bo
nie mogłem nic zrobić – mówił Czech.
W ostatnich sekundach Helweci byli bliscy wyrównania.
Strzał Barnetty obronił Čech, a dobitka Johana Vonlanthena trafiła w poprzeczkę. Ten drugi dał się zapamiętać
z racji żółtej g o . K u h n kartki, którą obejrzał... 10 sekund po wejściu na boisko.
Pełne brzmienie wiadomości
90
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
– Mogłem strzelić gola, ale szczęście nie było z nami – przyznał ze smutkiem pomocnik Red Bull Salzburg.
Szwajcarzy martwią się inaugurującą Euro porażką, ale piłkarze próbują ich pocieszyć.
– W2 004 r. Portugalia też przegrała pierwszy mecz, a póniej znalazła się w finale – zauważył Hakan Yakin.
Wówczas Portugalczycy ulegli Grekom, by póniej przegrać z nimi po raz drugi w finale. Czyżby szwajcarski
napastnik przewidywał finał Szwajcaria – Czechy?
Najlepsi zawodnicy meczu: 1. Petr Čech \(czechy\) – 3 pkt.
2. Gokhan Inler \(Szwajcaria\) – 2 3. V. Sverkoš, T. Ujfaluši \(Czechy\) po 1 Szwajcaria: Benaglio – Lichsteiner
\(75 VonlanthenI), Senderos, Müller, MagninI – Inler, Fernandes, Behrami \(84 Derdiyok\), Barnetta I – F r e i
\(46 Yakin\), Streller. Trener: Jakob Kuhn. Antybohater: Tranquillo Barnetta.
Czechy: Čech – Grygera, Ujfaluši, Rozehnal, Jankulovski – Galásek, Polak, Plasil – Sionko \(83 Vlcek\), Jarolim
\(87 Kovac\), Koller \(57 Sverkoš\). Trener: Karel Brückner.
Antybohater: Jan Koller.
Widzów: 39 730.
Sędziował: Roberto Rosetti \(Włochy\).
W inauguracyjnym meczu przewagę mieli Szwajcarzy, ale szczęście było po stronie Czechów
a Jakob Kuhn \(selekcjoner Szwajcarów\) Gratuluję moim zawodnikom, bo zrobili wszystko, co mogli, by wygrać.
Mogą spać spokojnie i z nadzieją patrzeć na środowy mecz z Turcją. Mieliśmy dużo okazji i mogliśmy ten mecz
wygrać lub przynajmniej zremisować. Niestety, w drugiej połowie straciliśmy gola. Nie wiem, co zrobiliśmy źle,
ale sytuacja wydawała się bezpieczna. Szanse na wygranie grupy się skurczyły, ale Portugalia cztery lata temu
przegrała pierwszy mecz, a potem była w finale.
Szokiem jest dla nas strata kapitana w pierwszym meczu.
a Thomas Ujfaluši \(kapitan Czech\) Może nie był to wielki mecz z naszej strony, ale najważniejsze jest
zwycięstwo na początek turnieju.
Pracowaliśmy przez cały mecz bard z o d o b r z e w o b r o n i e i t o z d wało o naszym sukcesie. Graliśmy
spokojnie, czekaliśmy na swoją szansę. Nasza defensywna strategia okazała się słuszna. Musimy w kolejnych
meczach grać jeszcze lepiej, ale dzisiaj jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się pokonać Szwajcarów. Żal mi
Alexa Freia. Przykro mi, że tak się stało, ale nie było w tym naszej winy. To był przypadek.
a David Jarolim \(piłkarz Czech\) Jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się zwyciężyć na inaugurację Euro 2008, i
to w dodatku nie tracąc gola. Wydaje mi się jednak, że ten mecz mógł się c y d o -dla nas ułożyć mniej
szczęśliwie i nie mielibyśmy się z czego cieszyć. Szwajcarzy zrobili wiele, by zwyciężyć. Uważam, że zagrali
bardzo dobrze, ale szczęście było po naszej stronie. W tej chwili to wszystko jednak jest mniej ważne.
Najważniejsze są trzy punkty i to, że mamy bardzo dobrą sytuację przed kolejnymi meczami w grupie. Myślimy,
żeby poważnie zaistnieć w tej imprezie.
a Hakan Yakin \(piłkarz Szwajcarii\) W drugiej połowie atakowaliśmy, chociaż nie mieliśmy już Alexa Freia, a
przecież wiadomo, jak jest ważny dla naszej drużyny. Uważam, że zagraliśmy całkiem dobrze. Czesi mieli
niewiele sytuacji bramkowych, ale na nasze nieszczęście jedną wykorzystali. Cóż, zagrali jak klasowy zespół. Ja
miałem jedną okazję i powinienem ją wykorzystać, wtedy wszystko mogło potoczyć się inaczej.
Musimy jak najszybciej zapomnieć o tym meczu, tak jak Portugalczycy w 2004 r. Wszystko jest jeszcze przed
nami.
a Diego Benaglio \(bramkarz Szwajcarii\) To pechowa porażka, bo przecież mieliśmy tyle szans na gola, że aż
trudno je policzyć. Niestety, irytujące było to, że piłka nie chciała wpaść do bramki. Gol padł w takiej fazie, kiedy
wydawało się, że kontrolujemy przebieg meczu. Uważam, że nadal jesteśmy silnym zespołem, dobrze
ustawionym i gotowym, by zagrać dobre mecze. Musimy to udowodnić w środę, kiedy na tym samym stadionie
zagramy z Turkami. W tym spotkaniu będzie liczyło się dla nas tylko zwycięstwo. Musimy sobie jakoś poradzić
bez Aleksa.
Opis zdjęcia| Czech Václav Svěrkoš zdobył pierwszą bramkę mistrzostw Europy 2008
Autor zdjęcia| EPA/PAP FLUEELER/ FOT. URS
Pełne brzmienie wiadomości
91
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Piwo latem może podrożeć nawet o 70 groszy na butelce
9.6.2008
Gazeta Krakowska str. 20 Pieniądze
Jakub Stępień ECzechy
Ceny słodu, aluminium i szkła oszalały. Zapłacą za to wkrótce piwosze
Kto ma słód,ten z rynku piwa. Na świecie rośnie popyt na złocisty trunek. Browary mogłyby produkować go
więcej, ale zaczyna brakować surowców i opakowań. Gwałtownie rosną ich ceny. W efekcie piwo w sklepach
zdrożeje niebawem od 30 d za butelkę lub puszkę. Będzie od 10 do 20 proc. droższe niż obecnie.
Grupa Żywiec kupiła w Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle
szczęścia. Cała europejska produkcja słodu w 2008 r. dawno została wyprzedana. Ceny tego surowca w
długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130–150 euro za tonę, podczas gdy rok temu wynosiły ok. 70
euro za tonę. Jeśli ktoś chce go pilnie otrzymać, musi liczyć się z wydatkiem nawet 600 euro za tonę, ale i przy
takiej cenie nie ma gwarancji, że nie odejdzie z kwitkiem.
Dlaczego słód tak bardzo podrożał? Zdaniem browarników winne są biopaliwa. Część rolników, którzy
do tej pory uprawiali chmiel i jęczmień, przerzuciła się bowiem na rzepak \(olej rzepakowy jest jednym z
komponentów biopaliw\).
Uprawa tej rośliny jest mniej pracochłonna od jęczmienia, a w dodatku można otrzymać dotacje od państwa.
Drugim powodem są gorsze zbiory jęczmienia i chmielu – w ubiegłym roku były one mniejsze w całej Europie aż
o 30 proc. niż w 2006 r.
Drożejące piwo to problem globalny. Obszar upraw chmielu nie rośnie, a przybywa ludzi. W ciągu
ostatnich 30 lat areał upraw tej rośliny w przeliczeniu na człowieka spadł z 3,5 do 2,2 ha. Z jęczmieniem
20%
jest jeszcze gorzej. Rośnie produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz.
W efekcie cena jęczmienia w Czechach wzrosła ze 130 euro za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290 euro w
grudniu 2007 r.
Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W Polsce sprzedaje
się coraz więcej tego napoju w puszkach – obecnie aż połowa złocistego trunku rozlewana jest do opakowań
aluminiowych. Resztę dzielą między siebie butelki \(40 proc.\) i beczki \(10 proc.\)
Na rynku już występują poważne braki puszek. W ciągu najbliższych trzech, pięciu lat nadal będzie ich
brakowało. Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. ten metal kosztował 3227 dol. za tonę,
ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary zaś stosują coraz więcej butelek
bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo
pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi zamknięcie fabryk w Europie Zachodniej i konsolidacja
producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie o ok. 25 proc. w ciągu roku.
Efektem szalejących cen jest i będzie wzrost cen piwa w sklepach. Na opakowania przypada ok. 40
proc. całkowitych kosztów produkcji, na słód zaś do 30 proc. Pozostałe wydatki browarów idą na etykiety,
chmiel czy syropy.
Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki, bo sięgający 20 proc. udział w jego cenie na półce,
ale gdy rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część tego wzrostu przerzucić na konsumentów. Inaczej
gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają już na granicy opłacalności. Najbardziej
dochodowa w Polsce jest Kompania Piwowarska z grupy SABMiller, na którą przypada ok. 75 proc. zysków
całej piwnej branży.
Producenci piwa twierdzą, że wzrost cen mogłaby powstrzymać obniżka akcyzy. Zdaniem Pawła
Kwiatkowskiego, rzecznika Kompanii Piwowarskiej, byłaby ona uzasadniona, bo od lat branża piwowarska
dostarcza fiskusowi więcej środków niż planowano. Kwiatkowski przypomina, że w Polsce obowiązuje
maksymalna stawka akcyzy – ponad 80 zł na hektolitr. Jednak Ministerstwo Finansów nie bierze pod uwagę
takiego obniżenia stawki.
Sącząc ulubione piwo w czasie Euro 2008 warto więc może w przerwie meczu przypomnieć sobie, skąd
się biorą te podwyżki i mieć nadzieję, że na Euro 2012 nie będzie dużo gorzej.
Na opakowania przypada 40 proc. kosztów produkcji piwa, na słód 30 proc. Co się składa na cenę piwa
40%
Pełne brzmienie wiadomości
92
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
podatki marża handlowa koszty produkcji
10%
marża producenta marketing, reklama, dystrybucja
Opis zdjęcia| Najwięcej na naszych podniebieniach zarabia państwo
Polegli i stracili kapitana
9.6.2008
Gazeta Lubuska str. 22 Sport
(mat, PAP) ECzechy
PIŁKA NOŻNA - By awansować dalej potrzebujemy trzech punktów - mówi Scolari
Na inaugurację Czesi szczęśliwie pokonali Szwajcarów, Portugalia zdecydowanie wygrała z Turcją.
W pierwszym meczu lepsi byli gospodarze. Atakowali, mieli sporo sytuacji, ale to nasi południowi sąsiedzi
skasowali komplet punktów. Bramkę zdobył król strzelców ligi czeskiej Vaclav Sverkos. - To niesamowite
uczucie, trafić w meczu inaugurującym - radował się po meczu młody napastnik Baniku Ostrava. - Zdaję sobie
sprawę z tego, że Szwajcarzy byli od nas lepsi, ale w sporcie liczy się również szczęście, którego mielimy tym
razem trochę więcej.
rei zszedł zapłakany Porażka, to nie była jedyna zła wiadomość dla Szwajcarów. Pod koniec pierwszej połowy
Alexander Frei po starciu z obrońcą Zdenkiem Grygerą złapał się za lewe kolano. Zapłakany zszedł z boiska i
już nie zagra w mistrzostwach. - Martwi nas kontuzja Freia. Mimo wszystko uważam, e w drugiej połowie nie
zagralimy gorzej. Radziliśmy sobie, a to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Czesi zagrali tak, jak
powinni. Nie za bardzo angażowali się w grę. To my zainwestowaliśmy więcej siły i energii. Przed nami mecz z
Turcją. Musimy wygrać -% stwierdził pomocnik gospodarzy Tranquillo Barnetta.
Po meczu z ulgą odetchnął trener Czechów Karel Brueckner. - Najważniejsze są trzy punkty. To był
wymarzony start do turnieju. Zagraliśmy dobrze taktycznie, raczej defensywnie. Zdawaliśmy sobie sprawę z
tego, e w razie przegranej byłoby bardzo ciężko wyjść z grupy - podsumował Brueckner.
Nie zasłużyliśmy na porażkę
Nietęgą minę po ostatnim gwizdku sędziego miał trener Helwetów. - Nie zasłużyliśmy na porażkę. Cóż,
Portugalia przed czterema laty też przegraa spotkanie otwarcia, a potem zagrała w finale. Kontuzja Freia to
szok dla nas wszystkich -stwierdził Jakob Kuhn.
Drugie sobotnie spotkanie było ciekawsze. Obfitowało w podbramkowe sytuacje. Obie ekipy postawiły na
ofensywę. Przewaga Portugalii była zdecydowana. - Połowę drogi mamy za sobą, by awansować dalej
potrzebujemy jeszcze trzech punktów - stwierdził po meczu zadowolony selekcjoner Portugalczyków Luiz Felipe
Scolari.
Radości nie krył także zdobywca pierwszego gola Pepe. - To była bardzo ważna dla mnie bramka.
Cieszę się, że ten pierwszy, najtrudniejszy dla nas mecz udało się wygrać. Najważniejsze, że mogłem pomóc
drużynie - ocenił swoją grę ogolony na zero zawodnik.
* KOMENTARZ
Niech wygra atak!
Kibicowatem Czechom. I cieszyłem się, że wygrali. Ale żałowałem też gospodarzy. Bo byli lepsi. Nie mieli
szczęścia. Następcy Panenki czy Poborsk'ego zagrali słabo. Choć totalna defensywa przyniosła im efekt, to
nasi południowi sąsiedzi do końca drżeli o wynik. A ja się wystraszyłem, że to zły prognostyk dla całej imprezy.
Na szczęście godzinę później Portugalczycy przywrócili moją wiarę w to, że Euro będzie super. Błyskawicznymi
atakami i zabójczymi kontrami zniszczyli Turków. Grali ładnie dla oka. Po zdobyciu pierwszej bramki wcale nie
cofnęli się do obrony. Dalej atakowali. W nagrodę trafili jeszcze raz. Ale co najważniejsze, ich fani ani przez
chwilę nie bali się o końcowy rezultat. ARTUR MATYSZCZYK 0 68 324 88 20, amatyszczyk@gazetalubuska.pl
Opis zdjęcia| To był prawdziwy dramat. Kontuzja Alexandra Freia okazała się na tyle poważna, że napastnik już
nie zagra w mistrzostwach.
Pełne brzmienie wiadomości
93
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Piłkarski szał ogarnął Europę
9.6.2008
Gazeta Olsztyńska str. 12 Sport
Adam Pietrzak ECzechy
ZWYCIĘZCĘ EURO POZNAMY 29 CZERWCA
No i zaczęło się. Do 29 czerwca cały piłkarski świat żyje tylko jedną imprezą - Euro 2008. Ten gigantyczny
turniej obejrzy na żywo i przed telewizorami kilka miliardów kibiców na całym świecie. Dzisiaj w meczach „grupy
śmierci“ Rumunia zagra z Francją, a Holendrzy z Włochami.
Punktualnie o godz. 18 w sobotę włoski sędzia Roberto Rosetti rozpoczął najważniejszą w tym roku piłkarską
imprezę na świecie. Pierwszy mecz finałowego turnieju mistrzostw Europy - między Szwajcarią a Czechami poprzedziła tradycyjnie nudnawa uroczystość otwarcia. Całe szczęście, że trwała tylko trzynaście minut. Wzięło
w niej udział tysiąc aktorów. Później było już tylko to, co kibice lubią najbardziej, czyli strzały, emocje i gol.
Pierwszą bramkę Euro 2008 zdobył tegoroczny król strzelców ligi czeskiej Vaclav Sverkos, na co dzień
występujący w Baniku Ostrawa. Ten gol wywołał pewne emocje wśród polskich fanów, którzy na forach
internetowych zaczęli wypominać Leo Beenhakkerowi, że nie zabrał na Euro Pawła Brożka, czyli najlepszego
strzelca naszej rodzimej ekstraklasy. Sverkos przyczynił się też do tego, że na konto Czerwonego Krzyża
wpłynie cztery tysiące euro. Zgodnie z umową, UEFA za każdego gola, który padnie podczas Euro 2008, wpłaci
na konto Czerwonego Krzyża właśnie taką kwotę.
Pojedynek dwóch przyjaciół z boiska
A już dzisiaj rozpoczną się zmagania w grupie C, od grudniowego losowania nazywanej powszechnie „grupą
śmierci“. Grają w niej mistrzowie świata Włosi, Francuzi, Holendrzy i Rumuni. Najpierw o godz. 18 na stadionie
w Zurichu Rumunia zagra z Francją. Faworytem są oczywiście Trójkolorowi, ale Rumuni łatwo skóry nie
sprzedadzą. Mają przecież w składzie gwiazdy światowego formatu: w ataku występuje znakomity napastnik
włoskiej Fiorentiny Adrian Mutu, a w pomocy aktualny mistrz Włoch Christian Chivu z mediolańskiego Interu.
Warto przypomnieć, że w eliminacjach do Euro 2008 podopieczni Victora Piturki wyprzedzili w grupie Holandię.
Bilans spotkań między Rumunią a Francją jest korzystny dla Francuzów. Z Rumunami sześciokrotnie wygrywali,
czterokrotnie przegrywali i raz zremisowali. Do najbardziej elektryzującego spotkania pierwszej rundy spotkań
grupowych dojdzie jednak o godz. 20.45 w szwajcarskim Bernie, gdzie Holendrzy spotkają się z Włochami. Ten
mecz będzie także pojedynkiem dwóch trenerów, którzy jako piłkarze stanowili o sile AC Milan. Szkoleniowiec
Oranje i były napastnik Milanu Marco van Basten grał w jednej drużynie z selekcjonerem Azzurrich Roberto
Donadonim w latach 1988-1994. Obaj dżentelmeni przyjaźnią się do dzisiaj. Holendrzy są dyżurnym faworytem
niemal każdej wielkiej imprezy. Od czasu zdobycia mistrzostwa Europy w 1988 roku nie odnieśli jednak
żadnego sukcesu na miarę swoich wielkich możliwości (chyba że za taki uznać występy w półfinałach Euro
1992, 2000 i 2004). W zupełnie innej sytuacji są Włosi, którzy będą na pewno chcieli powtórzyć sukces Francji,
która najpierw w 1998 roku zdobyła mistrzostwo świata, by dwa lata później zostać najlepszą drużyną Europy (w
finale pokonała zresztą Włochów). Azzurri to z pewnością jeden z głównych faworytów do tytułu - mają
świetnego bramkarza, żelazną, jak zwykle, obronę (osłabieniem będzie co prawda brak Fabio Cannavaro, który
jest kontuzjowany), świetną drugą linię i w ataku imponującego skutecznością w Bundeslidze Lucę Toniego. Na
niekorzyść Holendrów przed meczem z Włochami świadczy statystyka. Oranje tylko dwa razy wygrali z drużyną
z Półwyspu Apenińskiego (w 1974 i 1978 r.). Włosi wygrywali z Holendrami aż ośmiokrotnie, poza tym pięć
spotkań między tymi ekipami zakończyło się remisami.
[ DZISIAJ GRAJĄ ]
Grupa C: Rumunia - Francja (18, Zurych); Holandia - Włochy (20.45, Berno).
Piłka może sprawić duże kłopoty
Pierwsze mecze turnieju udowodniły, że piłka, którą specjalnie na tę imprezę przygotowała firma Adidas, może
sprawiać kłopoty bramkarzom. „Europass“ pokryta jest materiałem określanym jako „gęsia skórka“. W zamyśle
producenta ma on pozwalać piłkarzom na jeszcze lepszą kontrolę nad piłką. I to zarówno podczas prowadzenia
jej przy nodze, jak i podczas oddawania strzału. Potwierdziły to naukowe testy przeprowadzane na angielskim
Uniwerstycie Loughborough. O tym, że „Europass“ bywa nieobliczalna, musiał wiedzieć bramkarz reprezentacji
Czech Petr Cech, który w kilku sytuacjach zamiast łapać piłkę, decydował się na jej wybicie. Być może czeski
bramkarz widział fragmenty rozegranego niedawno towarzyskiego spotkania między Szwecją a Ukrainą.
Szwedzi wtedy przegrali, bo stojący między słupkami ich bramki Rami Shaaban puścił z pozoru prosty strzał.
„Europass“ leciała prosto w jego ręce, by w ostatniej chwili niespodziewanie skręcić. Piłka, którą rozgrywane są
Pełne brzmienie wiadomości
94
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
mecze turnieju w Austrii i Szwajcarii, to tylko jeden z przykładów wykorzystania nowoczesnej technologii. Na
WoertherseeStadion w Klagenfurcie wszystkie linie na boisku zostały wyznaczone przy pomocy specjalnie w
tym celu stworzonego urządzenia laserowego. To jedyny z ośmiu obiektów Euro 2008 na którym stosuje się taki
sprzęt. Za to na wszystkich stadionach trawa ma taką samą wysokość - 23 milimetry.
Noc w areszcie, bo piwa było za dużo
Cztery lata temu, kiedy finałowy turniej mistrzostw Europy rozgrywany był w Portugalii, 31 spotkań obejrzało
osiem miliardów ludzi na całym świecie. Austriacy i Szwajcarzy liczą, że pobiją ten rekord. Na razie są na dobrej
drodze, bo tylko pierwszego dnia w specjalnych strefach dla kibiców zorganizowanych we wszystkich miastach,
w których odbywają się mecze, zameldowało się 250 tysięcy fanów. Nie obyło się, niestety, bez niemiłych
incydentów - w Klagenfurcie doszło do awantury z udziałem Niemców i Polaków, którzy rzucali w siebie
plastikowymi kubkami z piwem. Austriacka agencja prasowa podała najpierw, że policja zatrzymała kilku kibiców
z Polski. Później jednak zdementowano tę informację. Okazało się, że w ręce policji trafiło siedmiu pijanych
kibiców reprezentacji Niemiec. Do zamieszek, spowodowanych morzem wypitego alkoholu, doszło także pod
stadionem w Bazylei. Czterech kibiców spędziło noc w miejscowym areszcie. Burdy to niejedyne pozasportowe
wydarzenia, które towarzyszą Euro 2008. Jedna z austriackich rozgłośni radiowych powieliła krążącą po Austrii
plotkę, zgodnie z którą mecz między Niemcami a Austriakami będzie ustawiony na remis.
„Trener nie powinien rzucać wszystkie szale“
WPolsce transmisje z Euro 2008 przeprowadza telewizja Polsat. Na razie idzie jej średnio. Ceremonia otwarcia
imprezy i pierwszych kilka minut meczu Szwajcaria - Czechy nie były komentowane. Co, jak się okazało
później, może nie było aż tak złe, bo później na stanowisku komentatorskim zadebiutował bowiem były
reprezentant Polski Wojciech Kowalczyk. I udowodnił, że gra w piłkę, a mówienie o niej, to dwie zupełnie różne
sprawy. Dzięki Kowalczykowi oglądający mecz dowiedzieli się m.in., że „sędziowie zwykle gwiżdżą przeciw
temu wyższemu“, a „trener nie powinien rzucać wszystkie szale na pierwszy mecz“. Były napastnik reprezentacji
Polski udowodnił też, że interesuje się prywatnym życiem selekcjonera Szwajcarii. Tu znowu cytat: „Trener ma
problemy z żoną. To znaczy żona ma problemy ze zdrowiem“.
Opis zdjęcia| Radość portugalskich kibiców po zwycięstwie z Turcją
Autor zdjęcia| PAP/EPA
Informacja o autorze| Adam Pietrzak, a.pietrzak@gazetaolsztynska.pl
WPOCZCIE TRIXA I FLIXA
9.6.2008
Gazeta Pomorska str. 2 Sport
(AS, PAKO) ECzechy
Ł Siedmiu Niemców zostało zatrzymanych w wyniku zamieszek między polskimi i niemieckimi kibicami, do
których doszło w sobotę wieczorem na jednej z ulic w Klagenfurcie. Do zdarzenia doszło na ulicy 10
października, gdzie ustawionych jest wiele stoisk gastronomicznych. Tam spotkały się ponad stuosobowe grupy
niemieckich i polskich fanów. Po wymianie zdań, kibice obu drużyn chwycili za kubki od piwa i zaczęli się nimi
obrzucać. Zanim dotarła na miejsce policja doszło do zamieszek. Gdy dostrzeżono służby porządkowe, kibice
zaczęli uciekać. Atmosferę na dobre uspokoił deszcz, który spadł parę minut później.
Ł W drużynach nie brakuje kontuzji: rezerwowy bramkarz Portugalii Quim Silva doznał podczas treningu
złamania prawego nadgarstka - zastąpi go bramkarz FC Porto Nuno Espirito Santo; podczas sobotniego
treningu Holendrów kontuzji żeber doznał napastnik Arjen Robben, nie będzie trenował przez 3 dni, ale
powinien wystąpić w meczu nr 2 i 3 swojej drużyny; napastnik reprezentacji Rosji Paweł Pogrebniak z powodu
poważnych problemów z łąkotką opuścił zespół i wrócił do kraju, w jego miejsce został powołany Oleg Iwanow z
Samary. Ł W o e r t h e r s e e s t a d i o n w Klagenfurcie będzie areną dwóch meczów Polaków. Po
zakończeniu turnieju pojemność obiektu zostanie zmniejszona z 32 do 12 tysięcy, a trybuny trafią do... Chin.
Tam zostaną wykorzystane na olimpijskich arenach w Pekinie. Rozbiórka ma kosztować około 7 mln euro.
Ł Zwrot "kupię bilet" odmieniany jest w Austrii i Szwajcarii na kilka języków. Tzw. koniki oferują bilety
średnio po 700 euro. W powszechnej sprzedaży przez internet bilety na wszystkie mecze fazy grupowej EURO
kosztowały od 45 do 110 euro.
Ł Na czas mistrzostw ceny poszybowały mocno w górę. Tego zresztą się spodziewano. Na jaki wydatek
muszą się przygotować kibice? Oto kilka przykładów. Koszulka reprezentacji Polski, którą w kraju przed
Pełne brzmienie wiadomości
95
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
mistrzostwami można było kupić za 85-99 zł., w strefach dla fanów kosztuje w przeliczeniu na złotówki ok. 160
zł. Kibice mogą się tez zaopatrzyć w gadżety z logo mistrzostw. Plecak to wydatek rzędu 30 euro, czapka - 16
euro, zapalniczka - 15 euro. A piwo? W Strefach Kibica w Klagenfurcie, gdzie codziennie przelewa się wiele
litrów złotego trunku, pełny kufel kosztuje 4 euro plus 2 euro kaucji za kubek, w pobliskich lokalach jest taniej 2,90-3,50 euro.
Ł Przyjazd tysięcy kibiców i turystów zachęcił austriackich handlowców do otwarcia sklepów w
niedzielę, co zdarza się tylko w wyjątkowych przypadkach. Wiele kusi klientów specjalnymi promocjami. Dużym
powodzeniem cieszą się pawilony z replikami koszulek drużyn narodowych, jak zwykle tłumy ludzi kłębią się
wokół sklepów z wiedeńskimi pamiątkami, głównie związanymi z Mozartem.
Ł Czeska gazeta bulwarowa "Sip" umieściła na pierwszej stronie, podobnie jak przed paroma dniami
"Super Express", fotomontaż, w którym trener reprezentacji Czech Karel Brueckner trzyma za włosy odcięte
głowy dwóch szwajcarskich piłkarzy.
Mieć potencjał
9.6.2008
Gazeta Prawna
str. 6 10 kroków do biznesu
ECzechy
Tomasz Czechowicz, prezes i współzałożyciel MCI Management, największej polskiej firmy zarządzającej
funduszami venture capital i private equity.
Nazywany dyktatorem, liderem jutra, złotym dzieckiem polskiej nowej gospodarki. Wrocławianin, 38 lat. Z
gabinetu na 21. piętrze biurowca ma widok na całą Warszawę. Przyjaźnie nastawiony. Mimo napiętego grafiku
znajduje czas na rozmowę między spotkaniami a telekonferencją w sprawie utworzenia funduszu polskoizraelskiego.
Chwycić moment
Działanie funduszami venture capital i private equity to skomplikowana inżynieria biznesowa: MCI wyszukuje
na rynku rokujące firmy innowacyjne, inwestuje w nie i rozwija, by po kilku latach sprzedać z zyskiem lub
wprowadzić na giełdę. Działa nie tylko w Polsce, ale też w Europie Środkowo-Wschodniej. Wśród spółek z
dużym potencjałem wymienia czeską firmę Geewa.com.
- Mam sentyment do Czech, może z racji nazwiska, a może tego, że z Wrocławia jest bliżej do Pragi niż do
Warszawy - mówi. Ale serio: w biznesie liczy się unikatowy pomysł i Czesi taki mają. Strona www.geewa.com
skupia społeczność zainteresowaną grami komputerowymi online. Geewę odwiedza codziennie kilkaset tysięcy
osób z całego świata. Dla MCI właśnie takie firmy są interesujące. Bo jak powiedzieli twórcy Google'a na
niedawnej konferencji Zeitgeist w Londynie: "Jeśli masz właściwy produkt, to tylko kwestią czasu jest, kiedy i jak
zaczniesz na nim zarabiać".
Partnerzy w rozwoju
MCI ma w swoim portfelu ponad 20 spółek. Fundusz - zanim zainwestuje w firmę - ocenia ludzi, którzy ją
tworzą, a także sam pomysł na model biznesowy7.
Wyszukiwaniem firm o największym potencjale innowacyjnym zajmuje się 30-osobowy zespół. Co się liczy przy
podejmowaniu decyzji o wyborze: wieloletnie doświadczenie i praktyka, czy raczej entuzjazm młodych, takich
jak działający w Inkubatorach Przedsiębiorczości?
- Najważniejsze jest zaangażowanie, tzn. wewnętrzna motywacja do odniesienia sukcesu. To może być
ważniejsze niż doświadczenie. Czasem chcieć jest ważniejsze niż móc - mówi Czechowicz.
- Jeśli trzeba by było dokonać wyboru pomiędzy osobą mniej doświadczoną, ale silnie zmotywow7aną a
doświadczonym menedżerem, który do wyzwania podchodzi jak do kolejnej pracy, to wybór padnie na tego
pierwszego - dodaje.
Czas, w jakim fundusz decyduje się na wejście w daną firmę, trwa od 3 miesięcy do nawet 10 lat. Jeśli firma
przejdzie pozytywnie taką weryfikację - otrzymuje od MCI ogromny zastrzyk finansowy i wsparcie w postaci
know-how w zarządzaniu i tworzeniu planu finansowego. W zamian fundusz przejmuje część udziałów7 w
spółce.
- Układ jest zdrowy, jeśli my jako fundusz przejmujemy od 25 do 75 procent udziałów w firmie. Przejęcie więcej
niż 75 procent oznaczałoby osłabienie roli właściciela, a my wierzymy, że to właśnie właściciel jest motorem
sukcesu. Fundusz jest tylko pomocnikiem i partnerem w rozwijaniu firmy - wyjaśnia Czechowicz.
Siła ludzi
Pełne brzmienie wiadomości
96
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
MCI to już druga firma, której w7spółzałożycielem jest Tomasz Czechowicz. Pierwszą - JTT Computers zakładał w wieku 20 lat. Spółka w ciągu kilku lat stała się liderem rynku z obrotami powyżej 100 mln dolarów.
Czechowicz znacznie przyczynił się do tych wyników, dlatego odwołanie go z fotela prezesa spółki w-1998 roku
było dla wszystkich zaskoczeniem. Wtedy zdecydował nie zakładać kolejnej firmy tego typu, lecz wykorzystać
swoje doświadczenia inaczej. I założył MCI - pierwszy polski fundusz typu venture capital. - Oceniając potencjał
danej firmy, patrzę przede wszystkim na ludzi, którzy ją tworzą. Sukces jest wypadkową wielu rzeczy:
doświadczenia zawodowego, przedsiębiorczości, kreatyvraości, a nawet inteligencji emocjonalnej. Bardzo cenię
osoby, które dostały w tyłek i umiał się podnieść. To świadczy o ich sile i o tym, że nabrały pokory wobec życia i
biznesu. Bo ludzie są najważniejsi. To oni tworzą szkielet firmy, która dzięki nim obrasta mięsem i Wreszcie
tłuszczem - podsumowuje Czechowicz.
Opis zdjęcia| "Najlepszą metodą przewidywania przyszłości jest jej tworzenie" - to credo MCI Management,
firmy założonej przez Tomasza Czechowicza
Polak wydał 317 euro na ubezpieczenia
9.6.2008
Gazeta Ubezpieczeniowa
ECzechy
str. 4 Minął tydzień
RYNEK UBEZPIECZENIOWY
Według raportu Intelace Research, do którego udało się dotrzeć "Wall Street Journal Polska" 3 czerwca, nasz
kraj pomimo swojego potencjału ludnościowego, powodującego, że Polska jest największym w regionie rynkiem
ubezpieczeniowym, nie jest jednak liderem w rocznych wydatkach na ochronę ubezpieczeniową.
WSJ Polska" informuje, że ubiegłoroczna średnia kwota, za jaką obywatel naszego kraju ubezpieczył siebie i
swoją rodzinę, wyniosła 317 euro. Wyżej znaleźli się Czesi - 482 euro, oraz Węgrzy - 354 euro. Pierwsze
miejsce zajęli Słoweńcy ze średnią kwotą w wysokości 940 euro. Jeszcze większa przepaść dzieli nas od krajów
Europy Zachodniej. Obywatel Wielkiej Brytanii wydaje rocznie na ubezpieczenia 5,5 tys. euro, Niemiec - niemal
2 tys., natomiast Włoch - 1,9 tys. euro.
Według ekspertów rynku ubezpieczeniowego, Polska powoli odrabia stratę. Andrzej Maciążek, dyrektor biura
zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń mówi, że dzięki wzrostowi gospodarczemu, rynek ubezpieczeń rozwija się
w Polsce znacznie szybciej niż w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Maciążek twierdzi, że jeszcze
rok, dwa lata i uda się wyprzedzić Węgrów, i nasz kraj będzie rywalizował bezpośrednio z Czechami. Według
danych PIU i badań Intelace Research w ciągu ostatniego roku w Polsce składka
na osobę wzrosła o prawie 26%, w Czechach o 16,7%, natomiast na Węgrzech o 13,4%.
"WSJ Polska" przedstawia również prognozy dotyczące głównych czynników wzrostu w polskich
ubezpieczeniach w latach 2008-2010. Gazeta napisała o wyhamowaniu polis życiowych, których wartość ma
rosnąć średnio o 7,9%. "WSJ Polska" przypomina, że w poprzednich latach wzrost tych ubezpieczeń osiągał
poziom 20-30%. Szybsze i wyższe tempo wzrostu ma być z kolei udziałem ubezpieczeń majątkowych. Motorem
napędowym mają być polisy komunikacyjne. Marcin Mazurek, szef Intelace Research, zwraca uwagę na wzrost
przeciętnej wartości kredytu na auto oraz coraz lepszą jakość sprowadzanych zza granicy aut. Są to powody,
dla których coraz większą popularnością cieszą się polisy autocasco.
Według prognoz Intelace Research, wartość składek z polis majątkowych będzie rosła w latach 2008-2010
przeciętnie o 13,3%, co oznacza dwukrotnie szybsze tempo wzrostu niż jeszcze dwa lata temu.
Brückner nie
9.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 12 Sport
ECzechy
GRUPA A: SZWAJCARIA - CZECHY 0:1 (0:0)
Rozpacz gospodarzy. Szwajcarzy nacierali,ale otwarcie zCzechami przegrali i stracili największą gwiazdę
Kiedy Czesi przekonywali mnie, że ich trener zwariował, sądziłem, że przesadzają, choć Karel Brückner,
owszem, wypowiadał się oryginalnie. - Nie mogę zaordynować zajęć taktycznych, bo wiem, że treningi nie są
Pełne brzmienie wiadomości
97
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
całkiem zamknięte - tłumaczył. -W czasach szpiegowskich satelitów każdy jest wstanie oglądać, co robimy.
Dlatego ukrywamy informacje o taktyce.
Satelitów rzeczywiście nie sięgnęła dotąd chyba żadna trenerska myśl, ale dopiero w trakcie meczu
zrozumiałem, co mieli na myśli przerażeni rodacy Brücknera. Pierwsze kopnięcie do przodu wykonał Marek
Jankulovski - posłał piłkę na drugi koniec boiska, gdzieś w okolice głowy Jana Kollera. Iw tym momencie
zdradził cały czeski plan. Rozbrajająco prosty, do wykrycia nawet bez gadżetów Jamesa Bonda.
Nasi południowi sąsiedzi niemal każdą akcję, którą rozpoczynali spod własnej bramki, organizowali
identycznie. Wysunięty dryblasowaty napastnik służył im za ruchomą tarczę, od której piłka ma się odbijać i
spadać pod nogi partnerów. Aci zachowywali się, jakby nie mieli odwagi, by wymyślić coś innego, i nie szukać
znowu Kollera. Sami nie uderzali na bramkę wogóle. Dlatego szybko zrozumiałem, skąd unajskuteczniejszego
czeskiego napastnika jeszcze jedna zaskakująca statystyka - najwięcej popełnionych wcałych eliminacjach
Euro 2008 fauli. Natura dała Kollerowi takie ramiona, że mógłby nimi drzewa ścinać. Skoro zatem jego gra
polega na nieustannej fizycznej szamotaninie zobrońcami przeciwnika, to jakim cudem miałby nie łamać
notorycznie przepisów?
Szwajcarzy, przecież nie faworyci, próbowali unikać szablonów. Ato podryblował na skrzydle Valon
Behrami, ato próbował rywali oszukać Alexander Frei. Najwięcej jednak gospodarze mogli zyskać dzięki
nieodpowiedzialności Czechów - najstarszy na boisku Tomasz Galasek dwa razy zapodział piłkę wśrodku
boiska, więc ratować skórę jemu i całej drużynie musiał najsłynniejszy dziś gracz półfinalistów Euro 2004
bramkarz Petr Czech.
Stadion w Bazylei ucichł tuż przed przerwą. Na murawę padł Frei, kapitan, który bije snajperskie rekordy
i najśmielej obiecywał sukces. Sukces wkolorze medalu. On pół sezonu się leczył, potem desperacko walczył
opowrót do formy.
I znów przegrał z kontuzją. Z boiska schodził, podtrzymywany, płacząc. Kiedy położył się obok linii
bocznej, pochyliła się nad nim cała ławka rezerwowych.
Szwajcaria - Czechy
Najszybsi (km/godz.)
Ludovic Magnin 23,20 Stanislav Vlczek 24,46
Najwięcej przebiegli (m)
Gelson Fernandes 11212 Jaroslav Plaszil 11239
Opis zdjęcia| Alexander Frei schodził z boiska podtrzymywany i spłakany
O kilkunastu gangsterów mniej
9.6.2008
Gazeta Wyborcza
str. 4 Częstochowa
ECzechy
MAREK MAMOŃ MONIKA JAREMKO-SIARSKA
Jedno zabójstwo i zlecenie drugiego, handel środkami odurzającymi i bronią - to wszystko ma na sumieniu
grupa przestępcza, którą rozpracowali policjanci z CBŚ wraz z prokuraturą
To wielowątkowe śledztwo rozpoczęło się od spektakularnego zatrzymania pod hipermarketem Auchan Adama
W., który pozorując wyprawę na zakupy z żoną i dzieckiem, przewoził w samochodzie narkotyki. Potem
aresztowano kilkanaście kolejnych osób. Główne zarzuty wobec nich to hurtowy handel narkotykami, bronią i
materiałami wybuchowymi, a także dokonywanie i zlecanie zabójstw.
-Najbardziej szokujące jest, że członek tej grupy przestępczej, Piotr S., zabił własnego ojca na zlecenie
swego szefa Krzysztofa K. -mówi prokurator Tomasz Ozimek z częstochowskiej prokuratury okręgowej. Jak do
tego doszło? Przedsiębiorca spod Częstochowy w2005r. pożyczył od znajomych syna 100 tys. zł. Dług na
lichwiarskich procentach szybko urósł do pół miliona. Bandyci tak długo szantażowali Piotra S., aż namówił ojca,
by ten wykupił drogą polisę na życie i upoważnił wierzycieli oraz ich krewnych do odbioru z niej 400 tys. zł w
razie swej śmierci. Potem gangsterzy zmusili syna do zabicia ojca. Piotr S. pożyczonym bmw uderzył w drzewo
- ojciec, który siedział na miejscu pasażera, zmarł w szpitalu (było to na początku 2006 r.). Sąd skazał S. za
nieumyślne spowodowanie śmierci i wydał wyrok w zawieszeniu. - Ten został o balony, gdy policjanci zdobyli
dowody na to, że to było zabójstwo. Pod takim zarzutem Piotr S. w minioną środę trafił do aresztu - tłumaczy
Ozimek. - Postawiono mu też zarzut handlu narkotykami i udzielania pomocy w zamachu na życie jeszcze
Pełne brzmienie wiadomości
98
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
jednej osoby. W sierpniu 2006 r. uczestniczył w podkładaniu ładunku wybuchowego pod samochodem pewnego
biznesmena (materiały wybuchowe kupiono w województwie łódzkim; sprzedawca i jego pośredniczka są już w
areszcie). Do wybuchu nie doszło. Być może dlatego, że wspólnika Piotra S. ruszyło sumienie: wiedząc, że
autem jeździ także żona biznesmena i ich dziecko, wadliwie założył materiał wybuchowy.
Szefom grupy, dla której pracował Piotr S., prokuratura zarzuca też handel środkiem onazwie rohypnol,
używanym jako tzw. tabletka gwałtu. Przemycali go z Polski do Skandynawii; udowodniono, że sprzedali 130
tysięcy tabletek. - Tu aresztowany został Paweł S. - lekarz od lat pracujący wCzechach - dodaje prokurator.
Paweł S. pochodzi zCzęstochowy. Podawał się za przedstawiciela jednego z czeskich koncernów
farmaceutycznych. Został aresztowany przed trzema miesiącami, kiedy przyjechał do Polski.
Zdaniem policji i prokuratury w przemyt rohypnolu i handel nim był zaangażowany jeszcze jeden
członek grupy - Artur W. „Gazeta“ już przed dziewięcioma laty pisała, że przewoził on rohypnol z Czech do
Szwecji. Wpaździerniku 1998r. Artur W. ijego wspólnik Artur M. w siadali na prom do Szwecji, zostali zatrzymani
podczas kontroli celnej przez niemiecką straż graniczną. -Obydwaj Polacy wieźli 30 tysięcy pastylek rohypnolu mówił wówczas „Gazecie“ nad prokurator Klaus-Dieter Schultz zLubeki. -Decyzją sądu w Oldenburgu obaj
zostali umieszczeni w więzieniu. Przebywali tam od 25 października 1998 do 27 stycznia 1999 roku.
Potem Polaków zwolniono i mogli wrócić do kraju. Ich sprawą zajmował się sąd w Lubece, który po
zakończeniu śledztwa miał przesłać dokumenty do Polski. Nigdy jednak nie dotarły do częstochowskiej
prokuratury.
-WNiemczech mieliśmy witaminę C. Wolno nam. Za areszt, który dali nam Niemcy, domagaliśmy się
odszkodowania - opowiadał Artur W. „Gazecie“ przed dziewięcioma laty.
-Będziemy wyjaśniać również ten wątek sprawy - zapowiada prokurator Ozimek.
Pani, Pan i zielony jamnik
9.6.2008
Gazeta Wyborcza
Joanna Bosakowska
str. 14 Duży format
ECzechy
Solange chce napisać o walce z Goliatami, czyli wielkimi koncernami. I o tym, żeby mieć przed nimi respekt, ale
nie robić w majtki
Jan Olszewski szuka pracy. Ekonomista, 27 lat. Języki: polski, angielski, francuski, niemiecki. Dyplomy uczelni
w Dortmundzie i Mediolanie. Praktyki: BMW, Mercedes, Siemens.
W niemieckiej filii Bombardiera - produkuje tramwaje i pociągi - pytają, czy zna polską firmę Solaris. - To firma
moich rodziców - przyznaje się.
Nie dostanie u nich pracy. Solaris to dla Bombardiera konkurencja. Tak jak dla MAN-a, Mercedesa,
Volvo i Scanii. Żadna z tych firm nie przyjmie Jana Olszewskiego do pracy.
2008. Dla Pani i Pana liczy się klient
Firma Krzysztofa i Solange Olszewskich jest największym polskim producentem autobusów. Solarisy z
Bolechowa jeżdżą w 60 miastach Polski, w 16 państwach Europy, a także w Emiratach Arabskich - w Dubaju.
W autobusach Solaris klient wybiera wszystko: kolor karoserii, wykładziny, ustawienie siedzeń. W
autobusie miejskim dla Francji zbudowali toaletę dla kierowcy. Było to życzenie żeńskich związków
zawodowych.
Autobusy dla Dubaju podzielone są na dwie części: osobny przedział przeznaczono dla kobiet i dzieci.
Pojazdy nie mają ogrzewania, za to silnik i klimatyzacja są zabezpieczone na wypadek burzy piaskowej.
Autobusy dla Szwecji i Norwegii mają za to podgrzewaną podłogę, podwójne szyby i specjalny schowek
na łańcuchy na koła.
Codziennie z fabryki Solaris wyjeżdża pięć autobusów. Każdy składa się z ponad 2,5 tys. części, same
kable elektryczne mają długość około 4 km.
Firma Olszewskich zatrudnia 1400 robotników.
1973. Pan traci ząb, ale poznaje Panią
Luty 1973, Hala Miziowa, Beskid Żywiecki. Krzysztof, student budowy maszyn na Politechnice Warszawskiej,
dostaje w twarz liną od wyciągu. Wypluwa z krwią kawałek górnej lewej czwórki. Podchodzi dziewczyna, podaje
chusteczkę. Studiuje stomatologię. Też jest tu na narciarskim obozie studenckim.
Potem, wWarszawie, Krzysztof wpadnie do niej na uczelnię, by odbudowała mu ząb. Dziwi go trochę jej
imię w dowodzie: Solange. Ona tłumaczy: dziadek skończył Sorbonę, a babcia uwielbiała Chopina. I wymyślili
Pełne brzmienie wiadomości
99
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
wnuczce imię Solange, tak jak nazywała się córka George Sand, przyjaciółki Chopina. Ale na chrzcie dali jej
Maria Magdalena, więc Krzysztof mówi do niej Magdusiu.
Latem jadą do Szwecji. Pracują trzy miesiące w wytwórni płyt gramofonowych: on przy prasie, ona w
kontroli jakości. Za 1600 dolarów zarobionych w Szwecji kupili nowego bordowego dużego fiata.
On już wyjeżdżał za granicę, był na praktyce w Austrii, pracował tam rok w fabryce wafelków. Na
Zachodzie przyrzekł sobie, że wPolsce nigdy nie pójdzie na państwową posadę. Marzy o warsztacie
samochodowym. Ale musi mieć prawo do wykonywania rzemiosła i kształcenia uczniów. Studia takiego prawa
nie dają. Bierze urlop dziekański i zatrudnia się jako uczeń w warsztacie. Pierwsza robota? Wymiana głowic w
wojskowym harleyu davidsonie. Po wojnie sporo ich zostało na polskich ziemiach. Przechodzi całą drogę, od
ucznia, poprzez czeladnika, do mistrza. Kolegom z warsztatu nie mówi, że studiuje. Pomyśleliby, że jest wtyką
milicji.
1981. Pan wyjeżdża i nie wraca. Pani słucha Wolnej Europy
Mieszkają w kawalerce, na kocią łapę, ale dozorczyni zaczyna się nimi interesować. Biorą ślub. W 1977
Krzysztof kończy studia i po raz ostatni jadą pracować do Szwecji. Solange jest wciąży. Ma 27 lat. Gdy w
szpitalu rodzi Małgosię, na łóżku ma napisane „stara pierwiastka“. Półtora roku później na świat przychodzi Jaś.
Kupują za 30 tys. dolarów pół warsztatu na Krakowskim Przedmieściu. Ze wspólnikiem, który żartuje, że do
pracy jest koń, traktor i Krzysio Olszewski, naprawiają samochody rzadkich marek: fordy, citrony, mini morrisy.
Po części jeżdżą do Kolonii. Tam znajomy prowadzi składowisko złomu. Wyciągają sprzęgła, skrzynie biegów,
półośki, zawieszenia, aparaty zapłonowe.
W grudniu 1981 roku Krzysztof znowu jedzie swoim fiatem z przyczepką po części, a Jaruzelski ogłasza
stan wojenny. Solange boi się, że wezmą go do wojska i każą mu strzelać do ludzi. Umawiają się: niech nie
wraca.
Solange zostaje z dwójką dzieci w Polsce. Musi zamknąć warsztat, nie ma klientów. Słucha Wolnej
Europy, a nuż podadzą, że Krzyś pozdrawia żonę. Pierwszy list do męża będzie mogła napisać dopiero w
marcu. „Tu się zapowiada na długo. Spróbuję się jakoś stąd wydostać“. On wysyła jej pieniądze, paczki z
jedzeniem i swoje zdjęcie: stoi przy BMW (nie swoim) na jednej z ulic Berlina Zachodniego. Pracuje w fabryce
autobusów.
Neoplan to wtedy jeden z największych europejskich producentów autobusów miejskich i autokarów.
Dyrektorowi fabryki znajomy poleca młodego inżyniera z Polski. Ma zostać asystentem, ale interesuje go serwis.
Potrafi naprawiać samochody i od razu konstruuje nowe ogrzewanie autobusu. Pomaga przy budowie szkieletu,
przy homologacji pojazdów.
1982. Pani chce wbić innej nóż w plecy, a potem łyka tabletki
W Warszawie Solange przez byłą klientkę załatwia paszport. Pośredniczka chce 3 tys. dolarów na łapówki dla
urzędników. Znajomy lekarz wystawia Solange lewe zaświadczenie, że ma raka kręgosłupa i musi jechać za
granicę na leczenie.
Wyjeżdża jesienią, dzieci zostają z babcią. Potem przez pół roku walczy o sprowadzenie dzieci do
Niemiec. Pośredniczka za ich paszporty ciągle żąda pieniędzy. - Byłam zrozpaczona. Śniło mi się, że wbijam jej
nóż w plecy - wspomina Solange.
Pośredniczka tłumaczy: Solange musi zdobyć zaświadczenie lekarskie, że jest umierająca.
-Dzwoniłam po różnych lekarzach, nic jednak nie mogłam załatwić. Rosyjski anestezjolog, którego
znałam z kursu języka niemieckiego, powiedział, ile mam wziąć tabletek nasennych, by nie umrzeć. Nażarłam
się tych proszków. W szpitalu wypłukali mi żołądek, położyli na intensywnej terapii. Następnego dnia wypisują
do domu, a ja im mówię: „dajcie zaświadczenie“, a oni, że nie dadzą, bo jestem zdrowa.
Pomaga przypadek. W firmie, dla której Neoplan robi autobusy, pracuje szkolny kolega Hansa-Dietricha
Genschera, ówczesnego ministra spraw zagranicznych RFN. Obiecuje pomoc. Do władz PRL dociera list
Genschera z prośbą o połączenie - ze względów humanitarnych - rodziny Olszewskich. Dzieci dostają
paszporty. Pracownicy Neoplana przywożą je do Niemiec.
Wtedy Solange przysięgała sobie, że do Polski już nie wróci. Nigdy!
1985. Pan zostaje dyrektorem. Pani gotuje zupę
Mieszkają w fabryce Neoplana, wmieszkaniu służbowym. Olszewski pracuje od rana do nocy, a Solange
podejrzewa go o zdradę. Kiedyś grubo po 22 wypuszcza się więc do zakładu, by nakryć męża. Zastaje go nad
deską kreślarską.
Dziwią go niektóre rozwiązania. Dlaczego elektronika jest rozrzucona po całym autobusie, gdy w
osobowym wszystkie bezpieczniki i przekaźniki są w jednym miejscu? W centrum Neoplana w Stuttgarcie
Pełne brzmienie wiadomości
100
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
spotyka go Albrecht Auwärter, syn założyciela fabryki, który - jak zwykle w sobotę - przechadza się po halach
fabrycznych. Pyta Olszewskiego, co robi. - Demontuję waszą elektrykę i zakładam nową.
Razem kończą pracę i Auwärter zaprasza Olszewskiego na obiad.
Mijają kolejne miesiące. Kiedy szef zakładu w Berlinie wyjeżdża do fabryki Neoplana w Ghanie,
Auwärter ogłasza, że nowym dyrektorem zostaje Olszewski.
Gdy Krzysztof robi karierę, Solange zajmuje się dziećmi.
Ktoś pyta: - A co pani robi?
- Zupę gotuję.
- A dlaczego pani nie pracuje?
- Bo nie mam pozwolenia na wykonywanie zawodu, nie jestem Niemką.
- Ale na uniwersytecie nie trzeba pozwolenia! - słyszy.
Leczy zęby na Wydziale Stomatologii Dziecięcej Freie Universität. Pisze skrypt dla studentów
„Praktyczne aspekty leczenia dzieci trudnych“. Potem doświadczenia z dziećmi, które bały się dentysty,
wykorzysta w pracy z klientami Solarisa.
Gdy po siedmiu latach pobytu wNiemczech mogą ubiegać się o obywatelstwo tego kraju, oddają polskie
paszporty. Dziś mówią, że czują się przede wszystkim Europejczykami.
1994. Pan słyszy: jesteś wariat
Koledzy z Polski mówią Olszewskiemu, że Polska to teraz Ameryka, czegokolwiek się dotkniesz, zamienia się w
złoto. Polski rynek to marzenie dla takich firm jak Neoplan. Po ulicach nie jeździ żaden autobus
niskopodłogowy, królują węgierskie ikarusy.
Olszewski wciąż jest dyrektorem Neoplana w Berlinie. Współpracuje z poznańskimi rzemieślnikami,
części z Polski są tańsze. Tak oPolaku w Berlinie dowiaduje się dyrektor MPK w Poznaniu. Przyjeżdża, by
zobaczyć, jak produkuje się nowoczesne autobusy. W jego ślady idą kolejni dyrektorzy zakładów komunikacji.
Polska jest głodna nowych autobusów.
Olszewski namawia Auwärtera, żeby otworzyć w Polsce fabrykę. Siła robocza tańsza, a wykształconych ludzi
dużo. I zapał do pracy. -Wiesz co, Olszewski, że ty trochę szalony jesteś, to zawsze wiedziałem, ale ty jesteś
wariat! - słyszy. - Przecież tym krajem rządzi Wałęsa, szef związków zawodowych. A ci są zawsze destrukcyjni.
To się musi źle skończyć, prędzej czy później.
Za własne pieniądze Olszewski zakłada w Warszawie biuro handlowe i spółkę Neoplan Polska. Od
niemieckiego Neoplana kupuje autobusy turystyczne, głównie używane, i sprzedaje w Polsce z 5-procentową
marżą. Realizuje swój pierwszy kontrakt na niskopodłogowy autobus miejski dla Warszawy. Neoplan N4020,
zbudowany w Pilsting w Niemczech, kosztuje 10 miliardów starych złotych.
Gdy Polska wprowadza 30-procentowe cło wwozowe dla samochodów, interes przestaje się
Olszewskiemu opłacać.
1995. Pan ma ogień w oczach
Prezydent Poznania Wojciech Szczęsny Kaczmarek rozpisuje pierwszy w Polsce duży przetarg na zakup 122
autobusów niskopodłogowych. Warunek: muszą być montowane wPoznaniu lub w okolicy. Startują Jelcz,
Mercedes, MAN, Neoplan Polska. Najwięcej punktów dostaje Neoplan - będzie robić 72 autobusy, drugi jest
MAN - wyprodukuje 50.
Konkurenci dziwią się, jak Neoplan, który nie ma zakładu w Polsce, chce zrealizować zamówienie.
Żartują: fabryka kurzu w podwórzu. Olszewski szuka miejsca na montownię i znajduje 1000-metrową halę
upadającej Tłoczni Metali Pressta we wsi Bolechowo, 20 km od Poznania. Pod koniec lat 80. produkowano tu
łuski do pocisków. Daje ogłoszenia w telewizji kablowej i lokalnych gazetach. Wybiera 36 osób, głównie
rzemieślników: szklarzy, bo przecież do autobusu trzeba przycinać i wstawiać okna, tapicerów, mechaników.
Szkolą się w fabryce Neoplana w Pilsting w Bawarii.
Olszewscy szukają pieniędzy. Niemieckie banki nie chcą im udzielić kredytu - za duże ryzyko. W Polsce
zainteresowany jest Bank Handlowy. Solange: - Mąż miał taki ogień w oczach.
Krzysztof: - Przedstawiłem biznesplan, mieliśmy dom w Berlinie pod zastaw. Zasięgnęli omnie opinii
wNiemczech i po kilku spotkaniach zaufali.
Dzień przed Wigilią dowiedzieli się, że dostaną z banku 10 mln zł kredytu.
1996. Pan i Pani znowu mieszkają w fabryce
Zaczęli w styczniu. W hali było zimno, nie zdążyli założyć ogrzewania. Dyrektor personalna Krystyna Woźniak
pierwszego dnia przyszła w eleganckim kostiumie, potem już w spodniach, swetrze i kaloszach.
Pełne brzmienie wiadomości
101
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Na hali jest pięć działów: mechaniki, elektryki, blacharnia, lakiernia i wykończenie. Szkielet autobusu z
silnikiem i skrzynią biegów kupują od niemieckiego Neoplana. Resztę: blachę, szyby, kable, wykładziny, fotele,
od polskich producentów.
Olszewscy mają dwa pokoje z kuchnią nad biurem. Widok z okna na halę. Znają wszystkich
pracowników. Gdy trzeba wykonać jazdę próbną, pojechać do kontroli technicznej, za kółkiem siada prezes
Olszewski, tylko on ma prawo jazdy na autobus.
22 marca arcybiskup święci halę, linię produkcyjną i pierwsze autobusy. - Są dwie definicje poświęcenia
- mówi. - Jedno oddające nowy budynek w służbę Bogu, ale tej tu nie zastosuję, bo właściciel straciłby do
budynku prawo, oraz drugie dla pomyślności przyszłych użytkowników.
Podnosi kropidło i spogląda na posłankę SLD Krystynę Łybacką. - No, muszę pokropić wszystkich.
Do grudnia Neoplan Polska sprzeda 64 autobusy, w tym ruchomą stację pobierania krwi.
Załoga liczy już ponad sto osób. Pod halą na parkingu stoją z początku „maluchy“ pracowników, potem
coraz więcej zachodnich marek.
1998. Pani wymyśla jamnika
Krzysztof Olszewski: - Poznań zrobił pierwszy krok. Potem był Lublin, Gdańsk, Warszawa.
W 1998 roku sprzedają 232 autobusy (159 miejskich i 73 turystyczne) za 209 mln zł. Zostają liderem w
produkcji niskopodłogowych autobusów miejskich w Polsce.
W wiatrołapie biurowca stoi harley davidson, którego Olszewski dostał na 40. urodziny. Taki trik dla
klientów. Jeżdżą po różnych fabrykach, a taki szczegół powoduje, że zapamiętują zakład w Bolechowie.
Solange Olszewska, wiceprezes do spraw relacji z klientami, zastanawia się, co zrobić, by ich autobusy
wyróżniały się na tle konkurencji. Wymyśla maskotkę, zielonego jamnika, bo jest: „niskopodłogowy, tani w
eksploatacji, ekologiczny i wierny klientom“. W Neoplanie z jamnika już nie skorzystają, stanie się znakiem
rozpoznawczym solarisów.
Autobusy sprzedaje w Polsce już osiem firm. Biją się o klientów, ceny autobusów spadają o ponad 10
proc. Ale niemiecki Neoplan nie chce sprzedawać Olszewskim taniej szkieletów i części. Poza tym umowa z
Neoplanem ogranicza ich rynek zbytu do Europy Wschodniej. A Olszewski świetnie zna rynek niemiecki.
Pracują nad nową marką. Korzystają z programu Ideas, którego używa się do projektowania w
trójwymiarze promów kosmicznych i samochodów jaguar.
Jesienią otwierają w Środzie Wielkopolskiej własny wydział budowy szkieletów.
Zanim z fabryki wyjedzie pierwszy Solaris Urbino, budują miejski autobus K 4016 nazywany Olibusem.
To po prostu lepszy model Neoplana. - Wiedzieliśmy, co się klientom w neoplanach nie podobało. Na przykład
położenie drzwi, te małe uchylne okna i kanciaste podesty, o które panie rwały pończochy. Olibus miał
mocniejszą konstrukcję, bo Neoplan był zbyt filigranowy na polskie drogi -wyjaśnia Olszewski.
Sprzedają w Polsce 46 olibusów.
1999. Panu i Pani Solaris ciepło się kojarzy
Solange Olszewska: - Szukaliśmy z mężem nazwy, która by we wszystkich językach dobrze się kojarzyła, była
łatwa do wymówienia i wiązała się z przyszłością, ale nie z „fiction“, jak książka Lema, tylko bardziej z „science“.
Nic nam nie podchodziło. I nagle wśród setek słów zobaczyliśmy „solaris“. Proste, budzi pozytywne, ciepłe
skojarzenia ze słońcem i zaczyna się jak moje imię.
Solarisa Urbino prezentują w maju na targach motoryzacyjnych w Poznaniu. Pierwsze autobusy trafiają
do Kielc i Gdyni. W ciągu roku sprzedają sto solarisów, także do Czech, na Słowację i dwa do Berlina.
Stworzenie własnej marki pochłania kilkadziesiąt milionów złotych. By sprostać zamówieniom, muszą
rozbudować fabrykę. Potrzebują pieniędzy. Dogadują się z niemieckim Neoplanem, który w końcu chce w
Polsce produkować autokary, bo tu taniej: sprzedają mu 30 proc. akcji za ok. 20 mln zł. Dziewięć miesięcy
później wszystko się wali, bo w Niemczech Neoplana przejmuje MAN. Olszewscy nie mogą sprzedawać
autobusów tej marki, a konkurent proponuje im, że odkupi pozostałe akcje ich firmy. - To równałoby się z
likwidacją fabryki i marki Solaris - mówi Olszewska.
2001. Pani walczy z Goliatami i rozdaje figi z jamnikiem
Solange Olszewska chce napisać książkę. O tym, jak w Polsce robi się biznes. I o walce z Goliatami, czyli
wielkimi koncernami. I o tym, żeby mieć przed nimi respekt, ale nie robić w majtki.
Gdy MAN chce przejąć ich firmę, pożyczają pieniądze i wykupują swoje udziały. Zmieniają nazwę
Neoplan Polska na Solaris Bus & Coach. Potem sprzedają 82 proc. akcji firmy Kredyt Bankowi za 40 mln zł
(odkupią je za kilka lat).
Pełne brzmienie wiadomości
102
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Wspomni w książce o zdziczeniu obyczajów w biznesie. O tym, jak w zeszłym roku media rozdmuchały
aferę z palącymi się w Bratysławie dwoma autobusami Solarisa na gaz. Specjalna komisja nie ustaliła przyczyny
pożarów. Ale Solange napisze w książce, że to wina pracowników zajezdni w Bratysławie. Bo nie dbali o
autobusy. Bo w tej zajezdni spaliło się wcześniej 25 autobusów innych marek. A incydenty nagłośniła telewizja
powiązana z firmą, która jest właścicielem czeskiego producenta autobusów.
Będzie też o innych wpadkach. Na przykład z pracownikami. Zdarzają się kradzieże, niedawno zwolnili
dyscyplinarnie pracownika, który okradał ich od lat. Miał mały warsztat samochodowy przy domu. Z fabryki
wynosił lakiery, pistolety, masy uszczelniające. Innego złapali, jak pod śmieciami wywoził aluminium, żeby
sprzedać na złom.
I napisze, że o klientów trzeba dbać. Organizują dla nich co roku Solarisposia, spotkania z wykładami i z
rozrywką. Albo gadżety. Ile można mieć piór, portfeli, zegarków czy kubków? Pani prezes woli prezenty z
pomysłem. Bardziej dla żon i dzieci klientów. Żeby żona powiedziała: „O, sympatyczni są z tego Solarisa“. Więc
wymyśliła: bokserki z zielonym jamnikiem, figi, koszulki polo, puzzle, piórniki, poduszki, koło ratunkowe.
Olszewski: - Z żoną się uzupełniamy. Ja jestem optymista, a ona patrzy na życie bardziej
pesymistycznie.
Ona: - Że on to niby taki dobry dla firmy, a ja wiedźma, co ludzi dołuje, bo wszędzie szuka złodziei i
aferzystów.
Owszem, kłócą się o firmę, głównie o pieniądze. Jak wtedy, gdy sprzedali 30 proc. udziałów
Neoplanowi Niemcy. Krzysztof chciał wszystko zainwestować w fabrykę, ona chciała zostawić coś na koncie,
zabezpieczyć się, jak każda kobieta. Wtedy przegrała.
Ale wygrała, gdy mąż chciał wejść na giełdę. 1 lipca 2005 przekształcili spółkę z o.o. w spółkę akcyjną.
On chciał wejść na giełdę, bo uważał, że to najtańszy sposób pozyskania pieniędzy na rozbudowę fabryki.
Ona się sprzeciwiała. - Bo po wejściu na giełdę łatwo mogą nas przejąć - tłumaczyła. Wycofali się z tego
pomysłu.
2006. Pan i Pani mają osobiste podejście
Tekst o ich firmie publikuje „New York Times“. Olszewski zdradza dziennikarzom swój patent na zdobywanie
klientów: „Wraz z żoną mamy osobiste podejście do władz lokalnych w Polsce, Niemczech, Słowacji i
Szwajcarii. Inne firmy nie przywiązują wiele wagi do relacji z klientami. Nie ma pana ani pani Volvo, żeby do
nich zadzwonić. Ale można zadzwonić do pana Olszewskiego lub pani Olszewskiej“.
Olszewska: - W niedzielę po południu dzwoni szef zakładów komunikacyjnych z Lipska: „Oficjalnie
dowie się pani w poniedziałek, ale chciałem przekazać to osobiście i przy okazji sprawdzić, czy faktycznie pani
odbiera telefon. Wygraliście przetarg“.
W 2004 roku wygrywają przetarg na 130 autobusów dla berlińskiego BVG, największego zakładu
komunikacji miejskiej w Niemczech. Firma boryka się z przerostem zatrudnienia, więc w przetargu proponuje,
że końcowy montaż autobusów będzie odbywał się w Berlinie, pracownicy znajdą zatrudnienie. Dla Solarisa nie
jest to nowość, bo wcześniej już ten pomysł wykorzystał w przetargu dla Krakowa. I przetarg wygrywa.
Dwa lata później są na targach pojazdów użytkowych wHanowerze. Olszewski: - Przychodzi grupa
Arabów. Oglądają nasze autobusy, pytają o referencje. Mówię im o BVG. Jadą tam i pytają o trzy najlepsze
marki autobusów. „Man, Mercedes, Solaris“ - słyszą. Zapraszają nas do przetargu, wygrywamy dostawę 225
autobusów dla Dubaju.
Solaris znów idzie klientowi na rękę - nie tylko dostarczy autobusy, ale przez pięć lat będzie je
serwisować. WDubaju powstaje stacja napraw, którą zarządzać będzie Polak.
2008. Pan i Pani chcą usamodzielnić dziecko
Jan Olszewski znalazł zatrudnienie w firmie rodziców. Najpierw w dziale zakupów: szukał dostawców siedzeń
dla pasażerów i kierowców, rolet, śmietników, tablic. Negocjował ceny, dbał, by towar docierał na czas do
fabryki. Teraz przeszedł do działu audytu wewnętrznego, usprawnia pracę działów, szuka oszczędności.
Solange mówi o synu: - Schyli się po każdą złotówkę.
Gdy Jan zmienił dostawcę drobnych elementów: śrub, rur, płyt drewnianych, koszty zakupów spadły o
30 procent.
Córka Małgorzata pracuje w Berlinie w dziale sprzedaży Solarisa. Niedawno sprzedała samodzielnie
autobus hybrydowy do Hanoweru za 470 tys. euro.
Dla Olszewskich Solaris jest jak trzecie dziecko, chcą je jednak usamodzielnić, a sami zasiadać tylko w
radzie nadzorczej. Dlatego zatrudniają profesjonalny management. Pracują tu: Włoch, Holender i kilku
Niemców. Solange Olszewska wymyśliła motto, które wisi na ścianie tuż przy sekretariacie: „Rozpoczynając
pracę, zaczynasz budować legendę Solarisa: jakość Toyoty, styl i klasę Porsche, wyjątkowość Harleya
Davidsona, bycie kochanym jak Disney“.
Pełne brzmienie wiadomości
103
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Naprzeciwko na ścianie fotograficzna historia Neoplana i Solarisa.
1994 - Zdjęcie Nelsona Mandeli, właśnie został prezydentem RPA. Przy nim fotografia pierwszego
neoplana sprzedanego do Warszawy.
1996 - Wisława Szymborska odbiera Nobla. Olszewscy otwierają fabrykę.
1997 - Naukowcy klonują owcę Dolly. Firma Olszewskich trafia na listę 500 najlepszych
przedsiębiorstw w rankingu „Polityki“.
1999 - Polska wchodzi do NATO. Olszewscy wchodzą na rynek z Solarisem.
2000 - Autobus do poboru krwi „Krwiopijca“ dostaje złoty medal na targach w Brukseli.
Więcej zdjęć i dat nie ma. Ściana okazała się za krótka.
2009 i później: walka o tramwaje
W najbliższych latach Solaris chce zdobyć kolejny lukratywny rynek: tramwajowy. Najdłuższy, 18-metrowy
autobus Solarisa kosztuje dziś 1 mln 100 tys. zł. Tramwaje są sześć, a nawet dziesięć razy droższe.
Szacuje się, że polskie miasta w najbliższych latach wydadzą na wymianę tramwajów (korzystając z
unijnych dopłat) ok. 14 mld zł. Tabor wymieniają m.in. Warszawa, Gdańsk, Kraków, Łódź, Poznań, Wrocław,
Elbląg.
Po naszych torach jeżdżą już tramwaje Siemensa, Skody, Bombardiera, a o zamówienia chcą walczyć
kolejni producenci: bydgoska Pesa, chorzowski Alstom, wrocławski RTM Protram, poznańska Fabryka
Pojazdów Szynowych - spółka córka Cegielskiego, poznański Modertrans.
Zapowiada się zażarta walka o rynek.
Opis zdjęcia| SOLANGE I KRZYSZTOF OLSZEWSCY jakiś czas temu wyprowadzili się z mieszkania w fabryce
do własnego domu
wygląda na wariata
9.6.2008
Gazeta Wyborcza str. 13 Sport
RAFAŁ STEC ECzechy
Gospodarze stracili kanoniera, tymczasem Czesi w tyłach niemal nie popełniali błędów. Cała ich defensywa, na
czele z wybranym na bohatera wieczoru Tomaszem Ujfaluszim, na co dzień ćwiczy się w Serie A - w Milanie,
Fiorentinie, Lazio i Juventusie. Szwajcarów też przechytrzyć niełatwo. Na ostatnim mundialu dokonali nie lada
wyczynu. Nie stracili ani jednego gola, ale odpadli po karnych w 1/8 finału.
I chyba niemiecki turniej zapadł im wpamięć, bo po przerwie, niezrażeni pechem swego przywódcy,
wypuścili się pod pole karne przeciwnika szerszą ławą. Akiedy trener Brückner również postanowił wzniecić
rewolucję, czyli zdjąć Kollera, gole znów stały się realne.
Jedyny padł w 65. minucie. Znów zobaczyliśmy klasyczną opowieść o niesprawiedliwości futbolu. Na nic
się zdała śmiałość i spontaniczność Szwajcarów. Wystarczył ułamek sekundy nieuwagi przy próbie
wyprowadzania kontrataku, by Svierkosz stanął oko woko z Diego Benaglio iz zimną krwią zadał ostateczny
cios.
Gospodarze się nie poddawali. Marco Streller chybił ocentymetry, Johan Vonlanthen trafił
wpoprzeczkę. Askoro ten ostatni nie umiał, to kto miał go wyręczyć? Jego gol strzelony na Euro 2004 pozostał
jedynym strzelonym przez Szwajcarów wsiedmiu spotkaniach wielkich turniejów.
Teraz będą drżeć, że najedzą się wstydu. Organizatorzy poprzednich mistrzostw Portugalczycy również
przegrali na inaugurację, ale potem przebili się do boju o złoto. Wostatnim ćwierćwieczu wszyscy gospodarze
Euro, wyjąwszy Belgię, docierali co najmniej do półfinału.
Szwajcarzy też snuli ambitne plany. Wszystkie mecze rozegrają wBazylei -na najbardziej okazałym
stadionie zaprojektowanym przez tych samych architektów, którzy wymyślili sławny już olimpijski obiekt
wPekinie. Od niego, modnego miejsca na spędzanie wieczorów, rozpoczął się tutaj snobizm na piłkę nożną. I to
tutaj współczesny szwajcarski futbol osiągnął jedyny sukces, kiedy FC Basel wyeliminował z Ligi Mistrzów
Liverpool, by wdrugiej rundzie grupowej minimalnie dać się wyprzedzić Juventusowi.
Ten sukces wciąż pozostanie jedynym, jeśli Szwajcarzy znów pozwolą sobie na pomyłkę. Wśrodę
zagrają zTurcją, wniedzielę -z Portugalią, która pod kierownictwem zakochanego w teoriach „Sztuki wojny“ Sun
Tzu trenera Scolariego wyrachowaniem Czechów jeszcze przewyższa. Czy na boisko może wrócić Frei?
Trener Kuhn rozkładał ręce imówił tylko, że jego kapitan pojechał do szpitala iże prawdopodobnie opuści
minimum jeden mecz (wczoraj okazało się, że będzie pauzować 6 tygodni).
Pełne brzmienie wiadomości
104
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Jego czeski kolega po fachu, wbrew gębie przyprawianej mu przez rodaków, nie wyglądał na wariata. Z
dziennikarzami chyba lubi się średnio, bo odpowiadał lodowatymi półsłówkami. - Głównie się dzisiaj broniliśmy,
bo tego chcieliśmy - tłumaczył. -Uważam, że wystartowaliśmy doskonale, a grać będziemy jeszcze lepiej. pp
IIII - Właściwie to nie strzeliłem tak, jak chciałem...
Wyszło, jak wyszło, ale chciałem strzelić wyżej.
To była najlepsza chwila w moim futbolowym życiu
VACLAV SVIERKOSZ
ZDOBYWCA PIERWSZEGO GOLA NA EURO
Czeski debiutant uciszył pewnych siebie Szwajcarów
9.6.2008
Głos Wielkopolski
str. 48 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim Bazylea, Szwajcaria
Nikomu nieznany Vaclav Svorko pozbawił złudzeń całą Szwajcarię. Choć Helweci mają kłopoty z
porozumiewaniem się między sobą, bo mówią trzema językami i nawet na mecze przychodzą w koszulkach z
trzema różnymi nazwami kraju, to w sobotni wieczór zjednoczyli się pod hasłem "Hoop Schwizz". Po meczu
otwarcia Euro 2008 mieli jednak smutne miny, bo ich ulubieńcy przegrali z Czechami 0:1.
A do tego stracili kapitana Alexandra Freia, który następne mecze Euro obejrzy w telewizji.
- To była pechowa porażka, bo mieliśmy wiele okazji do strzelenia gola, a straciliśmy go w momencie,
gdy wydawało się, że kontrolujemy mecz - mówił bramkarz Szwajcarów Diego Benaglio.
To prawda, bo Czesi wykorzystali swoją jedyną sytuację bramkową w całym spotkaniu. - Niewiele
brakowało, a wieczór nie byłby dla nas radosny - przyznał David Jarolim.
Wszystko dzięki 24-letniemu napastnikowi. Gdy Svurkos w 56. min zmieniał słynnego Jana Kollera,
nawet czescy kibice mieli zdziwione miny. Wprawdzie wielki jak wieża napastnik z Norymbergi przedreptał
niespełna godzinę, ale już sama jego obecność w polu karnym stwarza zagrożenie. A Svurkoa, który w
ubiegłym roku jak niepyszny wrócił do czeskiej ligi po mało udanej przygodzie z Bundesligami niemiecką i
austriacką, wydawał się przy nim żółtodziobem. Tym bardziej że do sobotniego wieczora rozegrał raptem... dwa
mecze w kadrze narodowej.
W 71. min spotkania na Sankt Jakob Park w Bazylei uradował wszystkich Czechów. Piłkarz Banika
Ostrawa po nieco przypadkowym podaniu Tomua Galaska i błędzie szwajcarskich obrońców wyszedł sam na
sam z Benaglio i nie dał mu żadnych szans. - Nawet nie uderzyłem tak, jak chciałem - mówił po meczu bohater
kibiców znad Wełtawy, który w mieście nad Renem czuł się znakomicie.
Kto wie, czy Karel Bruckner nie zdecyduje się wystawić Svurkoua w podstawowym składzie w środę,
gdy jego drużyna w Genewie zmierzy się z Portugalią. Napastnik zresztą kilka razy dał się we znaki zaspanym
szwajcarskim obrońcom.
Bazylea była w sobotę czerwona nie tylko od barw reprezentacji Szwajcarii, ale także ze wstydu. Przed
rozpoczęciem turnieju szwajcarscy piłkarze podkreślali, że czują się mocni jak nigdy, a Frei wspominał coś
nawet o wygraniu Euro. Nic więc dziwnego, że kibice, którzy zjechali nawet z najbardziej odległych zakątków
Szwajcarii, byli pewni zwycięstwa. - Barnetta, FreiiBehrami. Będzie3:0-przed kamerą szwajcarskiej telewizji
tryskał optymizmem jeden z kibiców z Lugano. Musiał być bardzo zawiedziony, bo Tranquillo Barnetta,
bożyszcze całej Szwajcarii, niczym nie zachwycił, a Frei jeszcze przed przerwą doznał poważnej kontuzji
kolana. - To straszne stracić kapitana w pierwszym meczu - narzekał Jakob "Kobi" Kuhn, trener Helwetów. - Dla
nas to był szok.
W pierwszej chwili Kuhn chciał zastąpić Freia - od pierwszej minuty wyróżniał się na boisku i jako jedyny
ze Szwajcarów stwarzał zagrożenie pod bramką Petra Cecha - Erenem Derdiyokiem. Na szczęście dla niego
włoski sędzia Roberto Rosetti nie pozwolił przeprowadzić zmiany i zakończył pierwszą połowę. I "Kobi" miał
czas na zmianę decyzji. - Wprzerwie zdecydowałem, że lepiej będzie wpuścić Yakina - tłumaczył Kuhn, który
myślami był nie tylko na stadionie w Bazylei, ale i przy chorej żonie, która kilka dni temu trafiła do szpitala.
Ustawieni defensywnie przez Brucknera Czesi bronili się mądrze i włożyli w sobotni mecz znacznie
więcej sił. Przebiegli więcej kilometrów, walczyli twardo, a defensywa była ich najlepszą formacją. Szwajcarzy z
uporem wrzucali piłkę w pole karne, gdzie królował Toma Ujfaluui, który rozbijał ataki gospodarzy i został
wybrany najlepszym piłkarzem na boisku. - Długo czekaliśmy na swoją szansę, ale się udało - podkreślał
Ujfalusi, którego szwajcarscy dziennikarze złośliwie pytali, czy nie myśli o tym, by grać w piłkę ręczną. Helweci
domagali się podyktowania karnych po dwóch rzekomych zagraniach ręką Ujfalusiego. Kuhn po meczu nawet
pobiegł za arbitrem, by powiedzieć mu, co sądzi o jego postawie, ale nie miał racji. Wprawdzie w obu sytuacjach
Pełne brzmienie wiadomości
105
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
piłka trafiła kapitana Czechów w rękę, ale raz z bliska po odbiciu od głowy jednego ze Szwajcarów, a w drugiej
sytuacji piłkarz uciekał z ręką, ale piłka trafiła go w ramię. - Sędzia zdecydował się nie gwizdać i miał rację, bo
nie mogłem nic zrobić -mówił Czech.
W ostatnich sekundach Helweci byli bliscy wyrównania. Strzał Barnetty obronił Cech, a dobitka Johana
Vonlanthena trafiła w poprzeczkę. Ten drugi dał się zapamiętać z racji żółtej kartki, którą obejrzał... 10 sekund
po wejściu na boisko. - Mogłem strzelić gola, ale szczęście nie było z nami -przyznał ze smutkiem pomocnik
Red Bull Salzburg.
Szwajcarzy martwią się inaugurującą Euro porażką, ale piłkarze próbują ich pocieszyć. - W 2004 r.
Portugalia też przegrała pierwszy mecz, a później znalazła się w finale - zauważył Hakan Yakin. Wówczas
Portugalczycy ulegli Grekom, by późnie j przegrać z nimi po raz drugi w finale. Czyżby szwajcarski napastnik
przewidywał finał Szwajcaria - Czechy?
Opis zdjęcia| Czech Vaclav Svurkos zdobył pierwszą bramkę mistrzostw Europy 2008
Opis zdjęcia| 41 minut trwała przygoda z Euro kapitana Szwajcarii Alexandra Freia mecze w kadrze Czech
rozegrał przed Euro strzelec gola Vaclav Svurkos
Łaciate krowy i walc wiedeński
9.6.2008
Głos Wielkopolski
str. 49 Sport
ECzechy
Paweł Hochstim Bazylea, Szwajcaria
Ceremonia otwarcia ME nie zdążyła znudzić
Szwajcarzy pokazują, jak zarobić na Euro
Czy widzieliście kiedyśceremonię otwarcia piłkarskich mistrzostw, która nie zniecierpliwiłaby kibiców? W sobotę
w Bazylei kibice ziewali zaledwie 13 min. Ożywili się dwukrotnie - gdy na boisku pojawiła się Amanda Amman,
miss Szwajcarii, i gdy na koniec wystrzeliły sztuczne ognie.
Szwajcarzy pokazali, że jeśli chodzi o organizację, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Ledwo
piłkarze skończyli rozgrzewkę, a w ciągu kilkunastu sekund całą murawę przykryto zielonym materiałem.
Wszystko po to,bybiorącyudział wotwarciu - blisko tysiąc tancerzy - nie zniszczyli trawy na St. Jakob Park. W
ciągu 13 min publiczności zaprezentowano elementy, które symbolizują Szwajcarię i Austrię. Francuski artysta
Martin Arnaud, który był odpowiedzialny za uroczystość otwarcia nie tylko podczas Euro 2008, ale także
dziesięć lat temu podczas mistrzostw świata we Francji, zaplanował pokazanie m.in. alpejskich szczytów,
narciarzy, łaciatych krów i walca wiedeńskiego. Na sam koniec był pokaz sztucznych ogni, a do nieba poleciały
tysiące balonów. W tym czasie urocze hostessy wymachiwały flagami uczestników Euro. Czy to przypadek, że
najładniejsza dziewczyna trzymała polską flagę?
Wprawdzie szwajcarscy piłkarze przegrali otwarcie z Czechami, ale trzeba im przyznać, że w
organizacji Helweci nie mają sobie równych. Każdy, nawet najmniejszy szczegół jest tu zapięty na ostatni guzik.
Organizacji Euro powinni przyglądać się Polacy, którzy za cztery lata będą musieli sprostać podobnym
problemom.
- Jesteśmy mistrzami Europy - reklamują się szwajcarskie koleje i trudno temu nie przyznać rac ji. W
pobliżu wszystkich czterech stadionów, na których w Szwajcarii walczy osiem drużyn, są stacje kolejowe, dzięki
czemu kibice natychmiast po meczu mogą rozjechać się w każdym kierunku. Dziesiątki odchodzących co
minutę specjalnych pociągów czekają po każdym meczu na głównych miejskich dworcach. Doskonale
poradzono sobie także z problemem ograniczonej liczby miejsc w hotelach. W pobliżu każdego z miast
gospodarzy Euro, oczywiście także tuż obok stacji kolejowych, wybudowano kempingi dla kibiców. Nie mają
problemów także ci, którzy nie zdołali kupić biletów na mecze. W każdym mieście jest kilka stref, gdzie na
olbrzymich telebimach można śledzić przebieg meczów. W oddalonym o kilkanaście kilometrów od Bazylei
Liestal wybudowano nawet dziewiąty stadion na Euro. Na mieszczących prawie 7 tys. ludzi zadaszonych
trybunach kibice na ekranach oglądają mecze. Na tym Szwajcarzy także zarabiają. Wstęp do strefy kibiców
kosztuje od 10 do 70 franków.
Zresztą Helweci pokazują, że potrafią zarabiać na wszystkim. Kibic każdej z drużyn grających w Euro
może w Szwaj carii ubrać się w barwy narodowe każdego z krajów i nie zajmie mu to więcej niż 10 min. Ceny są
drakońsko wysokie, bo np. oryginalna koszulka reprezentacji Polski kosztuje około stu franków. Za pokój w
hotelu w czasie Euro trzeba zapłacić ponad dwa razy więcej niż w innym terminie, podobnie drożej
jestwrestauracjach i barach.
Ale kibice radzą sobie i z tym, bo nie przyjeżdżają z pustymi rękami. W sobotę w Bazylei
najpopularniejszym piwem był... czeski Velkopopovicku Kozel.
Pełne brzmienie wiadomości
106
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| Przez 13 minut otwarcia organizatorzy Euro przedstawili wszystkie charakterystyczne elementy
Austrii i Szwajcarii
RWE zbuduje fermy wiatrowe
9.6.2008
Parkiet
HK
str. 16 Gospodarka
ECzechy
>Czechy
RWE Innogy zamierza wybudować w Czechach sześć elektrowni wiatrowych o łącznej mocy 100 MW.
W Polsce drogi buduje się drogo
9.6.2008
Parkiet
str. 15 Gospodarka
ECzechy
Piotr Dziubak
O tym, co musi się zmienić, aby Polacy wreszcie mogli jeździć nowymi autostradami i kiedy to będzie możliwe, z
ministrem infrastruktury Cezarym Grabarczykiem rozmawia Piotr Dziubak
Podsumowując pół roku pracy rządu, premier Tusk mówił o tym, że przez ostatnie miesiące w resorcie
infrastruktury trwały prace studyjne, mające ujawnić bariery znajdujące się na drodze do budowy autostrad.
Jakie są wyniki pracy ministerstwa?
Przygotowaliśmy projekt ustawy o koncesji na roboty lub na usługi budowlane. Premier w expose
zapowiedział, że będziemy traktowali model finansowania inwestycji w drodze partnerstwa publicznoprywatnego jako równorzędny z budżetowym. Ten projekt stanowi uzupełnienie ustawy o autostradach płatnych
ipozwoli realizować projekty PPP, także gdy chodzi o obiekty infrastruktury transportowej, takie jak mosty,
wiadukty, odcinki dróg wojewódzkich. Mam nadzieję, że posłuży także modernizacji wielu dworców kolejowych,
które, moim zdaniem, powinny zostać przejęte od PKP przez samorządy. Czy to oznacza zniesienie ustawy o
PPP?
Zaproponowaliśmy niezależną ustawę, biorąc także pod uwagę słowa krytyki kierowane pod adresem
ustawy o PPP. Eksperci twierdzili, że to prawo uniemożliwia realizację mniejszych projektów. Tak naprawdę
samorządy nie mogły z niej korzystać. I właśnie donich adresujemy ustawę koncesyjną. Czy są jakieś bardziej
wymierne efekty Państwa pracy?
Przygotowaliśmy nowelizację „specustawy” drogowej, resort infrastruktury był współautorem nowelizacji
ustawy Prawo zamówień publicznych, razem z Ministerstwem Środowiska opracowaliśmy część zmian wPrawie
ochrony środowiska, wzakresie ocen oddziaływania na środowisko. Te zmiany istotnie przyspieszą budowę
dróg. Przygotowaliśmy nowelizację ustawy o drogach publicznych i autostradach płatnych. Przewiduje się tam
istotne zmiany w obecnym systemie wypłat koncesjonariuszom rekompensat w zamian za umożliwienie
przejazdu odcinkami płatnych autostrad samochodom ciężarowym zwykupionymi winietami. Doszło do sytuacji,
w której wydatki z Krajowego Funduszu Drogowego w tym roku przewyższą wpływy z tytułu wykupu winiet.
Musieliśmy na to zareagować. Projekt ustawy został już przyjęty przez Radę Ministrów. Mam nadzieję, że
wkrótce zajmie się nim również Sejm.
Czy odwołanie dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nie opóźniło procesu
przygotowania budowy dróg?
Wręcz przeciwnie. Obserwuję przyspieszenie i tego się spodziewałem, podejmując decyzję o odwołaniu
pana Janusza Kopra.
A jaka była przyczyna podjęcia takiej decyzji?
Uważałem, że działania GDDKiA nie są wystarczająco dynamiczne i szybkie.
Było to widać już po trzech miesiącach urzędowania pana Kopra? Tak. Trzy kolejne przetargi organizowane
przez GDDKiA były unieważniane ze względu na złe przygotowanie. To wskazywało albo na brak umiejętności,
albo na złą wolę. Zarówno pierwszy, jak i drugi powód był wystarczający, by dokonać tej zmiany.
A zatem powołanie Janusza Kopra na stanowisko szefa Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad
to był Pana błąd?
Z perspektywy czasu tak to możnaocenić. Podkreślam jednak, że ten pan miał silne rekomendacje
środowiska drogowców oraz dysponował odpowiednim doświadczeniem, które pozwalało przypuszczać, że
sprosta wyzwaniom.
Pełne brzmienie wiadomości
107
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Premier Tusk mówił o dziesięciokrotnym przyspieszeniu przygotowania budowy nowych odcinków
autostrad. Co miał na myśli?
Zmieniamy sposób funkcjonowania dyrekcji. Decentralizujemy proces podejmowania decyzji. Uzyskamy
w ten sposób większą efektywność. Przetargi będą przygotowywane i przeprowadzane nie przez centralę, ale
przez oddziały, które będą reagowały adekwatne do potrzeb.
Ponadto „specustawa drogowa” da nowe narzędzia dyscyplinowania organów odpowiedzialnych za
podejmowanie decyzji. Wprowadzona zostaje na przykład zasada milczącej zgody. Chodzi o to, że urząd nie
będzie czekał bez końca na wymaganą opinię. Po określonym terminie uzna, że jest ona pozytywna. Ponadto
organ zezwalający na realizację inwestycji drogowej będzie musiał podjąć decyzję w ciągu 90 dni. Potem
zapłaci 500 zł kary za każdy dzień zwłoki.
Premier Tusk zapowiedział też, że już latem tego roku zostanie uruchomiona budowa nowych odcinków
autostrad o łącznej długości 500 km. O jakich drogach mówił?
Chcemy uruchomić budowę odcinków realizowanych w systemie tradycyjnym i koncesyjnym. Gdy chodzi o
koncesje, dobiegł końca okres składania ofert na koncesję na budowę i eksploatację autostrady A1 na odcinku
od Strykowa do Pyrzowic. Termin upłynął 30 maja. Zostały już złożone oferty naodcinek od Strykowa do
Konotopy, czyli do przedmieść Warszawy. Wstrzymaliśmy się z ogłoszeniem tych ofert, aby nie wpływać na te,
które zostaną złożone w tym pierwszym przetargu. Wznowiliśmy negocjacje z koncesjonariuszem, który
realizuje autostradę A1 na odcinku Nowe Marzy-Toruń.
Jakie są efekty negocjacji z firmą GTC?
Wchodzimy wrozstrzygającą fazę negocjacji dotyczących ceny. Myślę, że decyzja w tej kwestii zapadnie
do końca czerwca. Wgrudniu ubiegłego roku porozumieliśmy się z innym koncesjonariuszem w sprawie
warunków komercyjnych dla odcinka autostrady A2 Nowy Tomyśl-Świecko. Ustaliliśmy, że do końca czerwca
tego roku firma określi swoje warunki finansowe. Wymienione przeze mnie inwestycje wskazują, że plan
zakreślony przez premiera jest realny.
Przygotowujemy do realizacji kolejne odcinki autostrad, gdzie inwestorem będzie GDDKiA. Dotyczy to
zarówno autostrady A1 na odcinku Toruń-Stryków, jak i kolejnych etapów autostrady A4.
Kwestia ceny już nieraz była przyczyną zrywania negocjacji i prób odbierania koncesji. Zawsze kończyło
się to tym samym – kolejne oferty były znacznie droższe.
Rząd Donalda Tuska nie zapowiada odbierania koncesji. Tą drogą poszedł mój poprzednik. Wojewódzki
Sąd Administracyjny orzekł, iż nie było podstaw prawnych do podjęcia tej decyzji. Jednak sam Pan powiedział,
że w Polsce budowa dróg jest zbyt kosztowna. Skąd takie przekonanie? Wskazują na to dane, którymi
dysponuję.
Świetnie, ja też mam dane z Generalnej Dyrekcji. Może je porównamy? Dobrze, ale trzeba porównywać
ekwiwalentne odcinki. Dość często zestawiane są nieporównywalne drogi, gdy na przykład dobudowuje się
jeden pas ruchu.
No dobrze, to ile w tej chwili w Polsce kosztuje budowa jednego kilometra autostrady?
Już za tydzień będziemy mogli operować danymi z ofert, które wpłynęły w omawianych przeze mnie
przetargach. Znamy cenę, która została wpisana do porozumienia o ustaleniu warunków komercyjnych dla
autostrady A2. To jest 9,7 mln euro. Instytut Dróg i Mostów szacuje, że koszt wybudowania 1 km autostrady
wynosi w tej chwili około 10,5 mln euro. WNiemczech rozbudowa autostrady do trzech pasów ruchu kosztowała
niedawno 6,7 mln euro, natomiast realizacja inwestycji w pełnym przekroju wiąże się z ceną przekraczającą 10
mln euro za 1 km. Jeżeli droga przebiega w terenie górskim, to koszt budowy jest dużo wyższy.
Budowa 1 km autostrady w Słowenii kosztuje 14 mln euro, czyli wciąż drożej niż w Polsce. Dlaczego
zatem uważa Pan, że w kraju te inwestycje są szczególnie kosztowne? Mogę wskazać kraje, gdzie drogi
buduje się taniej, na przykład na Słowacji, gdzie realizacja 1 km arterii komunikacyjnej kosztowała około 6,7 mln
euro. Jeszcze raz podkreślam, że trzeba zestawiać porównywalne odcinki autostrad. W Czechach budowa1 km
autostrady kosztowała 8,5 mln euro.
Kiedy powstawały te autostrady? Jeśli chodzi o Czechy, nie mamy danych dotyczących terminu realizacji. Na
Słowacji zbudowano tę drogę do 2007 r.
Panie ministrze, to była inna sytuacja. Ceny materiałów i koszty robocizny wzrosły właśnie w 2007 roku.
Jaką tezę chce pan udowodnić? Ja nie dowodzę żadnej. Gromadzę jedynie bazę porównawczą, bo
przecież do każdego projektu tworzony jest kosztorys inwestorski. Tam też się pojawia cena, którą inwestor jest
gotów zapłacić.
Mówiliśmy o negocjacjach z koncesjonariuszami. Chciałem sprawdzić, jak silne podstawy mają
argumenty, które w tych negocjacjach stosuje minister infrastruktury. Powtarzam, że najistotniejszy jest
kosztorys inwestorski, który jest opracowywany przez niezależnych ekspertów.
Czy to prawda, że jeśli negocjacje z koncesjonariuszami zakończą się niepowodzeniem, to zamiast
autostrad w tych miejscach powstaną drogi ekspresowe?
Państwo nie może być bezradne. Musimy umożliwić obywatelom bezpieczne przemieszczanie się po
drogach. Społeczeństwo wie, że budowa autostrad musi kosztować, ale nie zaakceptuje ceny, która w znaczący
Pełne brzmienie wiadomości
108
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
sposób będzie odbiegała od średniej europejskiej. Jeżeli nie ma możliwości osiągnięcia porozumienia
cenowego, które byłoby akceptowane przez opinię publiczną, to państwo musi tę drogę wybudować. Jeśli nie da
się uzgodnić ceny z koncesjonariuszem, państwo może wybudować inną drogę, która zapewni bezpieczne
poruszanie się.
Ciągle wierzę, że porozumienie z koncesjonariuszami uda się osiągnąć, ponieważ mamy silny argument
związany z kosztorysem inwestorskim. Gdybyśmy się jednak nie dogadali, będziemy realizować inny wariant.
Czy takie rozwiązanie pozwala uniknąć dalszych sporów sądowych? Koncesja obejmuje budowę i
eksploatacje autostrady. Jeżeli państwo realizuje inne rozwiązanie, to nie ma kolizji z prawem. Jakie opóźnienie
w realizacji planu budowy dróg spowoduje taka decyzja ministra infrastruktury? Niektórzy twierdzą, że to będą
dwa lata.
Znam bardziej optymistyczne oceny. Moim zdaniem, nie będzie opóźnienia. Uda się zrealizować te
inwestycje w zakładanym czasie.
W jaki sposób? Przed chwilą mówiliśmy o konieczności przestrzegania przepisów środowiskowych. To
są określone procedury, między innymi konsultacje społeczne, wariantowanie. To wszystko zabiera cenny czas.
Zgoda, ale jestem przekonany, że do 2012 r. jesteśmy w stanie zrealizować te projekty.
A skąd pieniądze na dodatkowe drogi ekspresowe?
Póki prowadzimy negocjacje, nie musimy dyskutować o wariancie alternatywnym.
Jednak skoro taki argument już padł, to trzeba by pokazać źródło finansowania.
Żaden obywatel nie usprawiedliwi wydatkowania rażąco wyższej kwoty na inwestycję, którą
możnazrealizować taniej. Natomiast zaakceptuje sytuację, gdy na tańszą inwestycję zaciągniemy kredyt.
Dziękuję za rozmowę.
Autor zdjęcia| FOT. S. ŁASZEWSKI
Opis zdjęcia| Żaden obywatel nie usprawiedliwi wydania rażąco wyższej kwoty na inwestycję, którą można
zbudować taniej
Łaciate krowy i walc wiedeński
9.6.2008
POLSKA The Times
ECzechy
str. 45 Sport
Ceremonia otwarcia ME nie zdążyła znudzić
Szwajcarzy pokazują, jak zarobić na Euro
Czy widzieliście kiedyś ceremonię otwarcia piłkarskich mistrzostw, która nie zniecierpliwiłaby kibiców? W sobotę
w Bazylei kibice ziewali zaledwie 13 min. Ożywili się dwukrotnie - gdy na boisku pojawiła się Amanda Amman,
miss Szwajcarii, i gdy na koniec wystrzeliły sztuczne ognie.
Szwajcarzy pokazali, że jeśli chodzi o organizację, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Ledwo piłkarze
skończyli rozgrzewkę, a w ciągu kilkunastu sekund całą murawę przykryto zielonym materiałem. Wszystko po
to, by biorący udział w otwarciu - blisko tysiąc tancerzy - nie zniszczyli trawy na St. Jakob Park. W ciągu 13 mln
publiczności zaprezentowano elementy, które symbolizują Szwajcarię i Austrię. Francuski artysta Martin Arnaud,
który był odpowiedzialny za uroczystość otwarcia nie tylko podczas Euro 2008, ale także dziesięć lat temu
podczas mistrzostw świata we Francji, zaplanował pokazanie m.in. alpejskich szczytów, narciarzy, łaciatych
krów i walca wiedeńskiego. Na sam koniec był pokaz sztucznych ogni, a do nieba poleciały tysiące balonów. W
tym czasie urocze hostessy wymachiwały flagami uczestników Euro. Czy to przypadek, że najładniejsza
dziewczyna trzymała polską flagę?
Wprawdzie szwajcarscy piłkarze przegrali otwarcie z Czechami, ale trzeba im przyznać, że w organizacji
Helweci nie mają sobie równych. Każdy, nawet najmniejszy szczegół jest tu zapięty na ostatni guzik. Organizacji
Euro powinni przyglądać się Polacy, którzy za cztery lata będą musieli sprostać podobnym problemom.
- Jesteśmy mistrzami Europy -reklamują się szwajcarskie koleje i trudno temu nie przyznać racji. W pobliżu
wszystkich czterech stadionów, na których w Szwajcarii walczy osiem drużyn, są stacje kolejowe, dzięki czemu
kibice natychmiast po meczu mogą rozjechać się w każdym kierunku. Dziesiątki odchodzących co minutę
specjalnych pociągów czekają po każdym meczu na głównych miejskich dworcach. Doskonale poradzono sobie
także z problemem ograniczonej liczby miejsc w hotelach. W pobliżu każdego z miast gospodarzy Euro,
oczywiście także tuż obok stacji kolejowych, wybudowano kempingi dla kibiców. Niemająproblemów także ci,
którzy nie zdołali kupić biletów na mecze. W każdym mieście jest kilka stref, gdzie na olbrzymich tele-bimach
można śledzić przebieg meczów. W oddalonym o kilkanaście kilometrów od Bazylei Liestal wybudowano nawet
Pełne brzmienie wiadomości
109
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
dziewiąty stadion na Euro. Na mieszczących prawie 7 tys. ludzi zadaszonych trybunach kibice na ekranach
oglądają mecze. Na tym Szwajcarzy także zarabiają. Wstęp do strefy kibiców kosztuje od 10 do 70 franków.
Zresztą Helweci pokazują, że potrafią zarabiać na wszystkim. Kibic każdej z drużyn grających w Euro może w
Szwajcarii ubrać się w barwy narodowe każdego z krajów i nie zajmie mu to więcej niż 10 min. Ceny są
drakońsko wysokie, bo np. oryginalna koszulka reprezentacji Polski kosztuje około stu franków. Za pokój w
hotelu w czasie Euro trzeba zapłacić ponad dwa razy więcej niż w innym terminie, podobnie drożej jest w
restauracjach i barach.
Ale kibice radzą sobie i z tym, bo nie przyjeżdżają z pustymi rękami. W sobotę w Bazylei najpopularniejszym
piwem był... czeski Velkopopovicky Kozel.
Opis zdjęcia| Przez 13 minut otwarcia organizatorzy Euro przedstawili wszystkie charakterystyczne elementy
Austrii i Szwajcarii
Piwo latem może podrożeć nawet o 70 groszy na butelce
9.6.2008
POLSKA The Times str. 13 Pieniądze
Jakub Stępień ECzechy
Ceny słodu, aluminium i szkła oszalały. Zapłacą za to wkrótce piwosze
Kto ma słód, ten rządzi na rynku piwa. Na świecie rośnie popyt na złocisty trunek. Browary mogłyby produkować
go więcej, ale zaczyna brakować surowców i opakowań. Gwałtownie rosną ich ceny. W efekcie piwo w sklepach
zdrożeje niebawem od 30 do 70 gr za butelkę lub puszkę. Będzie od 10 do 20 proc. droższe niż obecnie.
Grupa Żywiec kupiła w Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle szczęścia.
Cała europejska produkcja słodu w 2008 r. dawno została wyprzedana. Ceny tego surowca w
długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130-150 euro za tonę,podczas gdy rok temu wynosiły ok. 70
euro za tonę. Jeśli ktoś chce go pilnie otrzymać, musi liczyć się z wydatkiem nawet 600 euro za tonę, ale i przy
takiej cenie nie ma gwarancji, że nie odejdzie z kwitkiem.
Dlaczego słód tak bardzo podrożał? Zdaniem browarników winne są biopaliwa. Część rolników, którzy do tej
pory uprawiali chmiel i jęczmień, przerzuciła się bowiem na rzepak (olej rzepakowy jest jednym z komponentów
biopaliw). Uprawa tej rośliny jest mniej pracochłonna od uprawy jęczmienia, a w dodatku można otrzymać
dotacje od państwa. Drugim powodem są gorsze zbiory jęczmienia i chmielu - w ubiegłym roku były one
mniejsze w całej Europie aż o 30 proc. niż w 2006 r.
Drożejące piwo to problem globalny. Obszar upraw chmielu nie rośnie, a przybywa ludzi. W ciągu ostatnich 30
lat areał upraw tej rośliny w przeliczeniu na człowieka spadł
z 3,5 do 2,2 ha. Z jęczmieniem jest jeszcze gorzej. Rośnie produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz. W
efekcie cena jęczmienia w Czechach wzrosła ze 130 euro za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290 euro w
grudniu 2007 r.
Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W Polsce sprzedaje się coraz
więcej tego napoju w puszkach - obecnie aż połowa złocistego trunku rozlewana jest do opakowań
aluminiowych. Resztę dzielą między siebie butelki (40 proc.) i beczki (10 proc.)
Na rynku już występują poważne braki puszek. W ciągu najbliższych trzech, pięciu lat nadal będzie ich
brakowało. Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. ten metal kosztował 3227 dol. za tonę,
ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary zaś stosują coraz więcej butelek
bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo
pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi zamknięcie fabryk w Europie Zachodniej i konsolidacja
producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie o ok. 25 proc. w ciągu roku.
Efektem szalejących cen jest i będzie wzrost cen piwa w sklepach. Na opakowania przypada ok. 40 proc.
całkowitych kosztów produkcji, na słód zaś - do 30 proc. Pozostałe wydatki browarów idą na etykiety, chmiel
czy syropy.
Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki, bo sięgający 20 proc, udział w jego cenie na półce, ale gdy
rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część tego wzrostu przerzucić na konsumentów. Inaczej
gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają już na granicy opłacalności.
Najbardziej dochodowa w Polsce jest Kompania Piwowarska z grupy SABMiller, na którą przypada ok. 75 proc.
zysków całej piwnej branży.
Producenci piwa twierdzą, że wzrost cen mogłaby powstrzymać obniżka akcyzy. Zdaniem Pawła
Kwiatkowskiego, rzecznika Kompanii Piwowarskiej, byłaby ona uzasadniona, bo od lat branża piwowarska
dostarcza fiskusowi więcej środków niż planowano. Kwiatkowski przypomina, że w Polsce obowiązuje
Pełne brzmienie wiadomości
110
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
maksymalna stawka akcyzy - ponad 80 zł na hektolitr. Jednak Ministerstwo Finansów nie bierze pod uwagę
takiego obniżenia stawki.
Sącząc ulubione piwo w czasie Euro 2008, warto więc może w przerwie meczu przypomnieć sobie, skąd się
biorą te podwyżki i mieć nadzieję, że na Euro 2012 nie będzie dużo gorzej.
Na opakowania przypada 40 proc kosztów produkcji piwa, na słód-30 proc.
Co się składa na cenę piwa
Podatki 40%
marża handlowa 20%
koszty produkcji 20%
marża producenta 10%
marketing, reklama, dystrybucja 10%
Polscy naukowcy w ogonie Europy
9.6.2008
POLSKA The Times str. 10 Opinie
Anna Gwozdowska ECzechy
Na świecie toczy się wojna na umysły, a my przegrywamy ją z kretesem
Z prof. Michałem Kleiberem rozmawia Anna Gwozdowska
W konkursie na granty naukowe Europejskiej Rady Badań znaleźliśmy się na szarym końcu. Dlaczego nasi
naukowcy tak słabo wypadli?
Zakończył się dopiero jeden konkurs, drugi jest w toku. Na razie nie wygląda to dobrze, ale nie warto jeszcze
niczego przesądzać. W następnych konkursach może być lepiej.
Wyprzedzili nas m.in. badacze ze wszystkich krajów starej UE.
To można jeszcze zrozumieć, ale relatywnie źle poszło nam w porównaniu z nowymi członkami, Węgrami czy
Czechami.
W dodatku konkurs dotyczył młodych naukowców, którzy doktorat zrobili najwyżej 9 lat temu. To zła wróżba na
przyszłość.
Niski poziom finansowania nauki przez lata skutecznie zniechęcał do robienia kariery badacza. Dlatego młodzi
naukowcy nie widzą dla siebie przyszłości w Polsce. I albo szukają nowego zawodu, z którego mogliby
utrzymać rodzinę, albo wyjeżdżają zagranicę.
Dlaczego trzeba powstrzymać exodus młodych naukowców?
To proste. W tej chwili, wbrew temu, co widać w mediach, na świecie rozgrywa się wojna nie tyle na karabiny,
co na umysły ludzkie. Kraje rozwinięte starają się stworzyć oferty edukacyjne i miejsca pracy dla swoich
najzdolniejszych obywateli. Równocześnie próbują przyciągnąć największe talenty z zagranicy.
Na to stać kraje bogate, w Polsce polityka kręci się wokół bardziej przyziemnych spraw.
Bo nasi politycy nie są świadomi, jakie znaczenie dla przyszłości kraju mają zdolni naukowcy, którym stwarza
się warunki do pracy. Nie są też przez wyborców odpytywani z tego, co zrobili dla innowacyjności.
Czy dlatego nawet najwybitniejsi młodzi naukowcy są na tle Europy przeciętni? W konkursie granty zdobyło
tylko trzech Polaków.
To nie takie proste. Po pierwsze, uczestnicy konkursu muszą mieć oryginalny pomysł na badania. Nie wątpię,
że takich pomysłów nam nie brakuje. Po drugie, ważny jest dotychczasowy dorobek naukowy. Z tym jest już
Pełne brzmienie wiadomości
111
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
gorzej - nasz system nie premiuje dostatecznie najwybitniejszych osiągnięć. I po trzecie, z czym jest największy
problem, konieczna jest dobra infrastruktura badawcza i wyposażenie laboratoriów.
Pomysły są, ale nie ma ich gdzie realizować?
Polscy laureaci grantów postanowili prowadzić swoje badania poza Polską. Patrząc na nasze przestarzałe
zaplecze techniczne, trudno im się dziwić.
Współpraca naukowców z przedsiębiorcami, którzy mogliby wziąć na siebie część kosztów badań, też nie
wygląda najlepiej.
Akurat w omawianym konkursie nie ma to w ogóle znaczenia. Osoby, które zwyciężyły, mają prowadzić badania
poznawcze, wdrożenie pomysłów nie jest brane pod uwagę.
Brzmi to jak wymówka...
Nie można mieć pretensji do polskich uczonych, bo i tak robią więcej niż pozwala poziom finansowania badań.
Polskie środki na badania utrzymują się na poziomie 0,7 proc. wydatków na badania ponoszonych przez
wszystkie kraje Unii, co wobec wskaźnika naszego udziału w populacji Unii na poziomie 7,8 proc, i udziału
naszego w PKB na poziomie 2,2 proc, jest powodem do wstydu.
Nie lepiej zająć się wyłącznie badaniami, które mają szansę na wdrożenie w przemyśle?
Uczony, który kieruje się wymogami dobrze rozumianej kariery naukowej, musi zajmować się problemami
najbardziej oryginalnymi. Potrzeby naszych przedsiębiorstw są często inne - z braku środków i odwagi szukają
możliwości unowocześnienia swej produkcji, ale rzadko wprowadzenia na rynek prawdziwie innowacyjnych
produktów. Potrzebne są nowoczesne ośrodki badawcze działające w ramach albo na rzecz przedsiębiorstw.
Ich brak to nasza wielka słabość.
Cała nadzieja w firmach zagranicznych, znacznie bogatszych od polskich?
One lokują badania we własnych krajach. Niestety, popełniliśmy błędy przy prywatyzacji gospodarki.
Domagaliśmy się pakietów socjalnych dla pracowników, a nie zatroszczyliśmy się, by zagraniczni inwestorzy
nadal utrzymywali centra badawczo-rozwojowe ulokowane w prywatyzowanych firmach. Czesi i Węgrzy byli
mądrzejsi. Uratowali prawie połowę takich ośrodków.
A w Polsce badania nadal finansuje przede wszystkim państwo?
I to w przeszło 60 proc. Tylko niewielką część finansuje przemysł. Za to na świecie to firmy pokrywają 60-70
proc. wszystkich wydatków.
Kto może zmienić te proporcje?
Politycy. Mogą stworzyć system zachęt, np. zmniejszyć obciążenia podatkowe tym firmom, które inwestują w
badania.
Jak dziś znaleźć środki na realizację swoich pomysłów badawczych?
Można się np. starać o środki venture capital [kapitał podwyższonego ryzyka - red.] Problem polega na tym, że
w Polsce nie ma specjalistów, którzy potrafiliby ocenić ryzyko inwestycyjne. W USA jak ktoś ma pomysł,
wchodzi z projektem do banku za rogiem i po kilku dniach dostaje odpowiedź w sprawie pożyczki. U nas to
ciągle niemożliwe. Naukowcy mają też do dyspozycji granty europejskie i fundusze strukturalne. Ten system
zaczyna działać i za jakiś czas będziemy rozmawiać w lepszym humorze.
Co jest więc dziś największą bolączką polskiej nauki?
Jeszcze raz powtórzę, że bój na świecie toczy się dzisiaj o zdolności do tworzenia, gromadzenia, chronienia i
przetwarzania wiedzy oraz o jej skuteczne wykorzystywanie. Tymczasem od polskich polityków nie płynie
przekaz, że wiedza jest kluczowym czynnikiem rozwoju kraju. Jeśli nie zrozumieją wreszcie znaczenia badań
naukowych i prac wdrożeniowych, nie będziemy w nauce odnosić sukcesów.
Pełne brzmienie wiadomości
112
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, był dwukrotnie ministrem nauki i informatyzacji oraz
szefem Komitetu Badań Naukowych
ściany nie pomogły
9.6.2008
Kurier Poranny str. 30 Sport
ECzechy
Grupa A * Już mecz otwarcia EURO 2008 pokazał, że piłka nożna często bywa niesprawiedliwa. Szwajcaria
była drużyną lepszą, ale przegrała z Czechami 0:1.
Jedynego gola spotkania strzelił w 71. minucie rezerwowy napastnik reprezentacji Czech Vaclav Sverkos, który
wykorzystał błąd obrony rywali przy zastawianiu pułapki ofsajdowej.
Mówi się, że gospodarzom pomagają nawet ściany. Tym razem tak nie było, a Helweci mieli
ogromnego pecha. Nic im się nie układało. Przegrali mecz, w którym byli lepsi, ich kapitan Alexander Frei
doznał groźnej kontuzji, a włoski sędzia Roberto Rosetti dwukrotnie nie uznał ich reklamacji o zagraniu piłki ręką
przez czeskich obrońców w polu karnym.
Faworyt grał słabo
Kiedy Szwajcarom nadarzały się okazje do zdobycia bramek - albo fantastycznie bronił Petr Cech, albo
futbolówka uderzała w poprzeczkę. Faworyzowani Czesi nie rozegrali dobrego meczu. Oddali inicjatywę, skupili
się na obronie i próbowali wyprowadzać kontrataki. Niewiele jednak z tego wychodziło.
35-letni Jan Koller nie mógł wykorzystać swego wzrostu (202 cm), bo prawie nie było dośrodkowań, a w
biegowych pojedynkach z obrońcami rywali napastnik Norymbergi był bez szans. Helweci poczuli, że mogą
wygrać i atakowali coraz śmielej. Ich rozpędu nie osłabiła nawet kontuzja, której doznał Frei.
Liczy się szczęście
Szwajcarom zabrakło natomiast czujności. Sprawcą nieszczęścia gospodarzy został rezerwowy piłkarz ekipy
Karela Bruecknera - Sverkos. Zawodnik Banika Ostrava nie dał się złapać na „spalonego“ i wykorzystał sytuację
sam na sam z helweckim bramkarzem.
- To niesamowite uczucie, strzelić gola w meczu inaugurującym najważniejszą imprezę na Starym
Kontynencie. Szwajcarzy byli od nas lepsi, ale w sporcie liczy się również szczęście, którego mieliśmy tym
razem trochę więcej - ocenił Sverkos.
WYNIK
Szwajcaria - Czechy 0:1 (0:0). Bramka: 0:1 -Sverkos (71). Żółte kartki: Magnin, Barnetta, Vonlanthen (wszyscy
Szwajcaria). Sędziował: Roberto Rosetti (Włochy). Widzów: 42,5 tys.
Szwajcaria: Benaglio - Lichtsteiner (75. Vonlanthen), Mueller, Senderos, Magnin, Berhami (84.
Derdiyok), Inler, Fernandes, Barnetta, Frei (46.
Yakin), Streller.
Czechy: Cech - Grygera, Ujfalusi, Rozehnal, Junkulovski, Sionko (83. Vlcek), Jarolim (87. Kovac), Galasek,
Polak, Plasil, Koller (57. Sverkos).
Opis zdjęcia| Piłka w bramce Szwajcarii po strzale Vaclava Sverkosa (z prawej, w białym stroju). Tak padł
pierwszy gol na EURO 2008.
Pełne brzmienie wiadomości
113
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Gospodarze przygnębieni
9.6.2008
Kurier Szczeciński str. 30 Sport
(mij) ECzechy
PIŁKA NOŻNA • Inauguracja dla Czechów
PIŁKARSKIE ME, GRUPA A: SZWAJCARIA - CZECHY 0:1 (0:0); 0:1 Sverkos (71).
SZWAJCARIA: Benaglio - Lichtsteiner (75 Vonlanthen), Mueller, Senderos, Magnin - Berhami (84
Derdiyok), Inler, Fernandes, Barnetta - Frei (46 Yakin), Streller.
CZECHY: Cech - Grygera, Ujfalusi, Rozehnal, Junkulovski - Sionko (83 Vlcek), Jarolim (87 Kovac),
Galasek, Polak, Plasil - Koller (57 Sverkos).
Sędzia: Roberto Rosetti (Włochy). Widzów 42 500.
Po krótkiej ceremonii otwarcia Euro 2008, w inauguracyjnym meczu mistrzostw Europy na stadionie
Świętego Jakuba w Bazylei gospodarze imprezy zmierzyli się z Czechami. Nasi południowi sąsiedzi (i rywale w
walce o przepustki na MŚ w RPA) zademonstrowali swoje znane walory: twardą walkę i konsekwencję w
realizacji założeń taktycznych. Grając w przodzie jednym tylko napastnikiem (Koller, którego na ostatnie pół
godziny zamienił późniejszy strzelec jedynej bramki Sverkos), ich podstawowym założeniem było nie stracić
gola, a więc tzw. nowa czeska szkoła, której próbki widzieliśmy choćby w Szczecinie, gdy Pogoń prowadził
Bohumil Panik.
W pierwszej połowie lepsze wrażenie robili Szwajcarzy, którzy grając agresywnie, próbowali atakować
posyłając szybkie piłki do przodu, lecz czeska defensywa była zaporą prawie nie do przebycia, a gdy już się
udało ją nieco skruszyć, zawsze na posterunku był bramkarz Cech. Impet gospodarzy został przytłumiony
zdarzeniem z końcówki pierwszej połowy, gdy po starciu z czeskim obrońcą Grygerą ze łzami w oczach zszedł
z boiska napastnik Borussi Dortmund, najlepszy zawodnik i kapitan szwajcarskiej drużyny Frei. Na boisko już
nie powrócił, a po przerwie dokonana została zmiana.
Na początku drugiej połowy Szwajcarzy nadal próbowali atakować i nawet dwukrotnie pod czeską bramką
zrobiło się gorąco, ale z upływem minut większość kibiców zapewne obawiała się, iż - jak to często bywa w
inauguracyjnych pojedynkach - nie ujrzą ani jednej bramki. I bardzo możliwe, że właśnie tak by się stało, gdyby
nie trochę przypadkowa akcja w 71 minucie. Szwajcarzy wybili piłkę z własnego pola karnego na środek boiska,
lecz futbolówka momentalnie wróciła na ich przedpole trafiając pod nogi Sverkosa, który sytuacyjnym strzałem
zewnętrznym podbiciem z około 16 metrów zdobył gola na wagę zwycięstwa.
Szwajcarzy nie załamali się takim obrotem sprawy i walczyli do końca, przez co mecz stał się znacznie
żywszy i ciekawszy. Uzyskali wyraźną optyczną przewagę i nawet byli o włos od wyrównania, lecz wspaniale
bronił Cech, a w 80 minucie pomogła mu jeszcze poprzeczka.
Spotkanie prezydentów
9.6.2008
Kurier Szczeciński str. 6 Kraj
(PAP) ECzechy
O energetyce i tarczy antyrakietowej
PODCZAS spotkania w rezydencji na Półwyspie Helskim prezydenci: Polski - Lech Kaczyński i Słowacji - Ivan
Gaszparovicz rozmawiali m.in. o bezpieczeństwie energetycznym, amerykańskiej tarczy antyrakietowej oraz
współpracy w ramach Grupy Wyszehradzkiej.
We wspólnym wywiadzie z Gaszparoviczem w TVP1 L. Kaczyński stwierdził, że Polska i Słowacja mogą
współpracować na płaszczyźnie bezpieczeństwa energetycznego i dywersyfikacji dostaw źródeł energii.
„Polska chce być krajem tranzytowym, ale raczej w kierunku północnym, a Słowacja - południowym.
Wszystko się tutaj całkowicie zgadza. Tutaj współpraca może być wręcz idealna" - ocenił prezydent Polski.
Przypomniał, że drogi tranzytowe źródeł energii do Europy z rejonu Azerbejdżanu prowadzą przez Gruzję i
Ukrainę, a dalej właśnie przez Polskę i Słowację.
Gaszparovicz podkreślił natomiast, że Słowacja, wraz ze stroną polską, jest „zdecydowana na
poszukiwanie rozwiązań korzystnych dla obu stron".
Prezydenci byli pytani także 0 ewentualną instalację elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej na
terenie Polski i Czech.
Lech Kaczyński wyraził przekonanie, że instalacja jest „w interesie Polski".
Pełne brzmienie wiadomości
114
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Z kolei zdaniem Gaszparovicza, instalacja elementów tarczy antyrakietowej, jest kwestią stosunków
Stanów Zjednoczonych z Polską 1 Republiką Czeską".
Tłok na niebie
9.6.2008
Newsweek Polska
MACIEJ LASKUS
str. 12 Peryskop
ECzechy
Ponad 50 śmiałków spadających z prędkością kilkuset kilometrów na godzinę złapie się w przyszłym tygodniu
za ręce blisko dwa tysiące metrów nad ziemią.
Tworząc ustaloną wcześniej figurę, rój spadochroniarzy spróbuje nad Ostrowem Wielkopolskim pobić rekord
Polski w formacji wieloosobowej. Poprzedni wynik (30 skoczków) utrzymał się aż pięć lat. Nawet jeśli próba się
powiedzie, daleko nam będzie do ustanowionego w Tajlandii rekordu świata, czyli 357 skoczków.
Skoordynowanie swobodnego lotu tylu osób to nie lada wyzwanie. Wcześniej uczestnicy trenują na sucho,
kładąc się na ziemi, by każdy wiedział, gdzie ma się znaleźć. - Przewidujemy, że rekord Polski uda się pobić
dopiero po kilkudziesięciu próbach - przyznaje Dariusz "Dafi" Filipowski, jeden z organizatorów próby.
Spadochroniarz może poruszać się z ogromną prędkością (rekord świata wynosi 502 km/h), aby więc sterować
swoim lotem, musi nauczyć się wykorzystywać aerodynamikę sylwetki. Może np. przyspieszyć albo spowolnić
spadanie w zależności od tego, czy położy się płasko, czy zanurkuje.
Wbrew powszechniej opinii ten sport nie jest niebezpieczny. - Statystycznie co roku w Polsce ginie dwóch
skoczków i niemal zawsze jest to spowodowane łamaniem zasad bezpieczeństwa oraz brawurą - mówi
Grzegorz "Iwan" Kucharczyk, instruktor spadochronowy. Szacuje się, że ginie jedna osoba na 100 tys. skoków.
Kiedy skacze 50 osób - prawdopodobieństwo śmiertelnego wypadku to prawie 1 do 2000.
4OOO m
Skoczkowie opuszczają samoloty
38OO-37OO m 6 OSÓB
Już po 6-10 sekundach od opuszczenia przez skoczków samolotów powstaje tzw. baza. Do niej będą
przyłączać się kolejni
37OO-35OO m 12 OSÓB
Błyskawicznie do bazy dołączają następne osoby. By utrzymać formację, mocno chwytają się za kombinezony,
często w tym celu mają doszyte specjalne uchwyty
35OO-3OOO m 24 OSOBY
To dopiero połowa drogi. By ustanowić zaplanowany rekord, formację musi utrzymać przynajmniej przez jedną
sekundę co najmniej 50 skoczków
3OOO-18OO m 51 OSÓB
Najpóźniej po 50 sekundach powstaje pełna formacja. Najtrudniejsze dopiero przed nimi. Skoczkowie muszą
odlecieć jak najdalej, by móc swobodnie otworzyć spadochrony. Będą więc odlatywać od środka formacji w
trzech etapach, tak by po otworzeniu czaszy znaleźć się daleko od siebie i na różnych wysokościach
Opis zdjęcia| CZESKIE TURBO Skoczków wyniosą w niebo trzy samoloty czeskiej produkcji Turbolet L-400
(każdy pomieści 16 skoczków i po jednym kamerzyście) oraz mniejszy Turbofinista (do 10 skoczków)
Zlate kino
9.6.2008
Newsweek Polska str. 101 Kultura
MAX FUZOWSKI ECzechy
Trzy filmy. Trzy olśnienia. Słowem: początek cudownej kolekcji.
Jiri Menzel i jego "Cudowni mężczyźni z korbką"(1978) nie są być może filmem genialnym, ale śmiesznym do
łez. Także i dzisiaj. To takie właśnie produkcje wytyczyły drogą, którą podążyło (i w dalszym ciągu podąża)
czeskie kino komediowe. A "Adela, która jeszcze nie jadła kolacji" (1977) Ondricha Lipsky'ego pamiętanego z
czeskiego westernu "Lemoniadowy Joe"? Pamiętają Państwo ten film? On też się nie zestarzał. Bo reżyser
nadzwyczaj inteligentnie sparodiował tu amerykańskie kino kryminalne. Akcja filmu rozgrywa się w Pradze,
gdzie metody nowojorskiego detektywa nie bardzo chcą działać, szczególnie gdy główny podejrzany okazuje się
krwiożerczą rośliną. O ile "efekty specjalne" u Lipsky'ego bawią, o tyle "Przygody Miinchhausena" (1961) Karela
Pełne brzmienie wiadomości
115
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Zemana zachwycają stroną wizualną. To niezwykłe połączenie klasycznej fabuły z animacją i prostą, często
czarno-białą scenografią.
Te trzy filmy to jedynie zapowiedź złożonego z ponad 20 produkcji serii czeskich filmów, wśród których pojawi
się m.in. pierwszy nagrodzony Oscarem środkowoeuropejski obraz "Sklep na ulicy głównej" czy uznawany za
początek czeskiej Nowej Fali cykl filmowych nowel "Perły na dnie".
ZŁOTE LATA CZESKIEGO FILMU, dystr. MTJ
Cudowni mężczyźni z korbką
reż. Jiri Menzel ••••
Adela jeszcze nie jadła kolacji
reż. Ondrich Lipsky ••••
Przygody Miinchhausena
reż. Kareł Zeman •••••
Opis zdjęcia| PRZYGODY MUNCHHAUSENA
Połączenie filmowego pierwszego planu i rysowanego tła
Banki słabiutko
9.6.2008
Trybuna str. 4 Kraj
ECzechy
(PIET)
Tydzień na GPW
Miniony giełdowy tydzień na warszawskim parkiecie wyszedł na minus. Nieco lepiej od całości rynku wypadły
spółki największe. Odnotować należy znaczny spadek obrotów. Poprawie sytuacji nie sprzyjała sytuacja na
rynkach światowych, m.in. w USA.
W ciągu ostatnich sesji indeksy zniżkowały: WIG - o 1,7 proc., WIG 20 - o 1,4 proc., mWIG40 -o 2,3
proc., sWIG80 - o 2,2 proc. Z branż najlepiej wypadła telekomunikacja (WIG-TELKOM zyskał 0,8 proc.) i
deweloperzy (WIG-DEWEL - 0,4 proc.), a najgorzej -banki (WIG-BANKI stracił 3,2 proc.) i przemysł spożywczy
(WIGSPOŻYW - 2,7 proc.).
W ciągu ostatnich sesji najwyższe wzrosty uzyskały: Tell (14,3 proc.), Integer.pl (13,5 proc.), Orzeł (8,3
proc.), B3System (8,2 proc.), Primamoda (8 proc.). Z giełdowych gigantów najlepiej wypadły: Emperia (+5,2
proc.), Kęty (+4,2 proc.), Petroinvest (+4 proc.), CEDC (+3,3 proc.), GTC (+3,1 proc.), Bioton (+2,9 proc.),
Dębica (+2,6 proc.), Immoeast (+2,3 proc.), Cersanit (2 proc.). Największe spadki: Toora (62,9 proc.), Mewa
(33,3 proc.), Masters (33,3 proc.), Elkop (33,3 proc.), Instal Lublin (32,8 proc.), a wśród wielkich firm:
Impexmetal (11,8 proc.), Alchemia (9,9 proc.), JW Construction (9,7 proc.), Kopex (8,4 proc.), AmRest (8,1
proc.), Orco Group (7,2 proc.), Mostostal-Zabrze (7,2 proc.), Stalprodukt (7,1 proc.), LC Corporation (6,7 proc.),
Świecie (6,6 proc.), Millennium (6,4 proc.), Noble Bank (5,7 proc.), MOL (5,5 proc.), Getin (5,2 proc.).
Obroty na rynkach akcji wyniosły 4.126,8 mln zł (-38 proc.). Kapitalizacja spółek polskich wyniosła 421,3
mld zł (-8,5 mld zł), a zagranicznych - 392,2 mld zł (-5,2 mld zł). Największe giełdowe firmy: UniCredit - 192,72
mld zł, CEZ - 105,59 mld zł, Pekao SA - 48,54 mld zł, PKO BP -48,00 mld zł, MOL - 34,00 mld zł, TP SA - 28,39
mld zł, PGNiG - 22,77 mld zł, KGHM Polska Miedź - 20,52 mld zł, New World Resources - 19,62 mln zł,
Immoeast - 17,75 mld zł, PKN Orlen - 17,20 mld zł, Bank Zachodni WBK - 12,16 mld zł, BRE Bank -12,07 mld
zł, Bank Handlowy -10,78 mld zł, GTC - 8,48 mld zł, Getin - 8,34 mld zł, Millennium - 6,88 mld zł, ING BSK 6,73 mld zł, TVN -6,33 mld zł, CEDC - 6,32 mln zł, Żywiec - 6,31 mld zł, Kredyt Bank -5,13 mld zł, Asseco
Poland - 4,53 mld zł, Stalprodukt - 4,24 mld zł, PBG - 4,13 mld zł.
Pełne brzmienie wiadomości
116
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
FAWORYCI ROBIĄ SWOJE
9.6.2008
Trybuna
str. 12 Sport
KONRAD WOJCIECHOWSKI JACEK KORCZAK-MLECZKO (KW)
ECzechy
Zwycięstwa Chorwatów, Portugalczyków i Czechów w pierwszych meczach mistrzostw Europy
W trzech pierwszych meczach piłkarskich mistrzostw Europy zwyciężali faworyci: w Wiedniu,
w „polskiej“ grupie B Austriacy przegrali 0:1 z Chorwatami, w Genewie Portugalczycy pokonali 2:0
Turków, a w Bazylei, też w gr. A, Szwajcarzy ulegli 0:1 Czechom.
Austria - Chorwacja 0:1 (0:0)
Frycowe debiutanta
Do tej pory te drużyny mierzyły się ze sobą tylko trzy razy. Zawsze górą byli Chorwaci. Dwukrotnie w Wiedniu
na stadionie Ernsta Happela, co miało być dobrym prognostykiem przed wczorajszym spotkaniem. I było.
Piłkarze z Bałkanów znowu zadowalając się jedną bramką powtarzając wynik ze swojego debiutanckiego meczu
na ME (Euro 1996 pokonali 1:0 Turków). Austriacy, też debiutujący na Euro, już od 18 lat czekają na zwycięstwo
w wielkiej imprezie (ostatnia wygrana była 19 czerwca 1990 - 2:1 z USA podczas mundialu we Włoszech).
Jeszcze poczekają…
Mecz toczony był w szybkim tempie. Głównie za sprawą mocno zmobilizowanych Chorwatów, którzy
natarli z furią. Na efekty nie trzeba było czekać. Już po czterech minutach podopieczni Slavena Bilicia cieszyli
się ze zdobycia bramki. Faul na szarżującym w polu karnym Ivicy Oliciu i arbiter nie ma wątpliwości. Rzut karny!
Na gola zamienił go 22-letni Luka Modrić - nadzieja chorwackiego futbolu, tuż przed mistrzostwami sprzedany
za 25 milionów euro do londyńskiego Tottenhamu. Przeraźliwy ryk 50 tys. gardeł nie zdeprymował go…
Gospodarze nie mieli pomysłu na zawiązanie groźnej akcji. Stać ich było tylko na rozpaczliwe strzały z
dystansu, głownie za sprawą Sebastiana Proedla i Rene Aufhausera. A chłopy Bilicia imponowali szybkością i
zadziornością i austriaccy obrońcy chwilami byli bezradni. Nawet filar defensywy Emanuel Pogatetz, który za
„uwieszenie się“ na Oliciu powinien obejrzeć drugą żółtą kartkę, a konsekwencji czerwoną.
Pressing Chorwatów wyraźnie zelżał po przerwie. Wyraźnie usatysfakcjonowani z prowadzenia,
pozwolili wyszumieć się nabierającym właściwego rytmu gospodarzom. Ci jednak, nie potrafili wykorzystać
żadnej stworzonej sytuacji i przegrali. Zawiódł zwłaszcza Andreas Ivanschitz, nie pomógł 38-letni rutyniarz Ivica
Vastić. Trener Jozef Hickersberger obiecywał 4 punkty w dwóch pierwszych spotkaniach. Słowa nie dotrzymał.
Teraz zagra o życie z Polską, bo tylko zwycięstwo nad białoczerwonymi daje Austriakom jeszcze cień szansy na
wyjście z grupy. Zatem bohaterem Modrić, a wynik niekorzystny dla ludzi Leo Beenhakkera Grupa B, Wiedeń:
Austria - Chorwacja 0:1 (0:1), bramka: Luka Modrić (4-karny). Żółte kartki: Emanuel Pogatetz, Juergen
Saeumel, Sebastian Proedl - Robert Kovac. Sędziował Pieter Vink (Holandia), wdzów 51 718. Austria: Macho Standfest, Proedl, Pogatetz, Stranzl, Gercaliu (69 Korkmaz) - Ivanschitz, Aufhauser, Saeumel, (61 Vastić) Harnik, Linz (74 Kienast). Chorwacja: Pletikosa - Corluka, R. Kovac, Simunić, Pranjić - Srna, N. Kovac, Modrić,
Kranjcar (62 Knezević) - Petrić (73 Budan), Olić (82 Vukojević).
Portugalia - Turcja 2:0 (0:0)
Bohater Pepe
Na ten mecz patrzyliśmy z ciekawością, bo przecież Portugalczycy to nasi niedawni rywale z wygranej grupy
eliminacyjnej do ME, a polskie 2:1 w Chorzowie i 2:2 w Lizbonie były najlepszymi z występów ludzi Leo
Beenhakkera. Ale to już przeszłość, bo coach Luiz Felipe Scolarii ma już inny turniejowy zespół, a on potrafi
takie przygotowywać: podczas portugalskiego Euro 2004 poprowadził go po srebro, a dwa lata temu na
mundialu w Niemczech po czwarte miejsce. No i ma taki skarb, jakim jest Cristiano Ronaldo.
Cristiano grał dobrze, szybko, to on inicjował lewą stroną prawie wszystkie akcje zaczepne, nie widać
na nim śladów zmęczeni, chociaż sezon -w barwach MU - skończył dopiero 21 maja triumfem w moskiewskim
finale Ligi Mistrzów. Ale to nie on był bohaterem, ale uniwersalny… defensor Realu (rok temu przeszedł do
Madrytu - za 30 mln euro - z FC Porto), który w 17. minucie zdobył nieuznaną bramkę („milimetrowy“ spalony), a
w 61. otworzył wynik po akcji z już weteranem Nuno Gomesem.
Turków dobił w doliczonym czasie gry Raul Meireles, który w 83. minucie zmienił Simao Sabrosę.
Zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale szczęścia nie miał Gomes; po jego strzałach piłka trafiła w
Pełne brzmienie wiadomości
117
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
słupek i w poprzeczkę - w słupek uderzył również Ronaldo. Bardzo dobrze zagrał inny ze starych asów - Decoo,
a na trybunach zadowolone miny miały dawne, legendarne portugalskie gwiazdy - Eusebio i Luis Figo.
Turcy wypadli bardzo blado. Grali bez ładu, składu, koncepcji i żywiołowości. Dopiero w końcówce
wypracowali okazje strzeleckie, ale nie wykorzystali ich Emre Asik i Tuncay. Trenera Fatiha Terrima czekają
niespokojne noce.
Grupa A, Genewa: Portugalia -Turcja 2:0 (0:0), bramki: Kleper L. Pepe (61), Raul Meireles (90+3), żółte kartki:
Kazim Kazim, Gokhan Zan, Sabri Sarioglu (wszyscy Turcja). Sędziował Herbert Fandel (Niemcy), widzów 30
tys.
Szwajcaria - Czechy 0:1 (0:0)
Dramat kapitana
Mecz otwarcia na Sankt Jacob Park w Bazylei okazał się pechowy dla gospodarzy, którzy ulegli słabo
dysponowanym Czechom. Podopieczni Jacoba Kuhna niby cały czas mieli inicjatywę, niby atakowali, niby
zagrażali bramce Petra Cecha, ale… wszystko na niby. Najbliższy powodzenia był Alexander Frei, który
dwukrotnie zmusił do wysiłku. Petra Cecha. Raz chytrym strzałem z najbliższej odległości, za drugim razem
potężną „bombą“ z dystansu. Z pojedynku starych znajomych (przed laty grali ze sobą w Rennes) obronną ręką
wyszedł golkiper Chelsea. Mniej szczęścia miał Frei, który nie dotrwał na boisku nawet do przerwy. W wyniku
starcia ze Zdenkiem Grygerą, odnowiła mu się ledwo zaleczona kontuzja lewego kolana. Kapitan Szwajcarów
schodził do szatni ze łzami w oczach. Przed 24 laty podobny dramat przeżył Duńczyk Allan Simonsen, który
podczas meczu otwarcia z Francją na Euro 1984, również opuścił plac gry jeszcze przed przerwą z powodu
złamanej nogi. Lider Wikingów miał wtedy turniej z głowy. Wielce prawdopodobne, że kapitana Helwetów czeka
podobny los.
Szwajcarzy pozbawieni przywódcy nie załamali się. Cały czas atakowali, stwarzając sobie coraz
dogodniejsze okazje do zdobycia bramki. Czesi odwrotnie. Sprawiali wrażenie zniechęconych. Brak
kontuzjowanego od… pół roku Tomasa Rosicky’ego był aż nadto odczuwalny. Piłkarze trenera Karela
Brucknera, występujący bez nominalnego rozgrywającego, nie mieli żadnego pomysłu na grę, a ich taktyka
polegała na zagrywaniu długich piłek do osamotnionego w ataku Jana Kollera. W tym elemencie gry celowali
głównie boczni obrońcy - Marek Jankulovski i wspomniany Grygera, ale większość ich podań nie dochodziła
celu. Rozgoryczony Bruckner ściągnął wreszcie z boiska Kollera, posyłając do boju nieznanego nikomu
żółtodzioba Vaclava Sverkosa. Był to strzał w dziesiątkę. Bezbarwni Czesi wykorzystali jeden jedyny błąd rywali
i objęli prowadzenie, a gola na wagę zwycięstwa zdobył… Sverkos; było to jego premierowe trafienie w
reprezentacji.
Bramka strzelona podziałała na Szwajcarów jak płachta na byka. Jeszcze bardziej podkręcili tempo, ale
mimo najszczerszych chęci i zaklęć tłumnie przybyłych kibiców, futbolówka jak zaczarowana omijała czeską
bramkę. Najpierw po strzale Hakana Yakina, wreszcie po uderzeniu Johana Vonlanthena, który z kilku metrów
trafił w poprzeczkę. Do końca nic już się nie zmieniło. Faworyci wygrali, choć niezasłużenie, ale nie od dziś
wiadomo, że futbol ze sprawiedliwością ma niewiele wspólnego. No i sędzia nie zauważył ewidentnej ręki
Czecha Tomasa Ujfalusiego w polu karnym…
Falstart Helwetów wcale nie przekreśla ich szans na wyjście z grupy. Cztery lata temu w meczu
otwarcia Portugalczycy ulegli Grekom, a mimo to zaszli aż do finału. Szwajcarom to chyba nie grozi, chociaż
casus Grecji potwierdza jeszcze jedną piłkarską prawdę: w futbolu nie ma rzeczy niemożliwych.
Grupa A, Bazylea: Szwajcaria - Czechy 0:1 (0:0), bramka Vaclav Sverkos (71). Żółte kartki: Ludovic Magnin,
Tranquillo Barnetta, Johan Vonlanthen (wszyscy Szwajcaria). Sędziował Roberto Rosetti (Włochy), widzów 42,5
tys.
Opis zdjęcia| Luka Modrić za chwilę strzeli karnego Austriakom
Autor zdjęcia| Zdjęcia: PAP/EPA
Opis zdjęcia| Pepe - bohater Portugalii
Pełne brzmienie wiadomości
118
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
W Czechach żyje nam się lepiej i taniej
9.6.2008
Tygodnik ANGORA str. 18 Angora
RAFAŁ ŚWIĘCICKI ECzechy
Za południową granicę jedziemy nie tylko do pracy. Nieruchomości są tam tańsze prawie o połowę
Nr 127 (2. VI.). Cena 1,50 zł
Mieszkania i domy są u naszych południowych sąsiadów tańsze niż w Polsce, a urzędnicy nie mnożą
problemów i nie przeszkadzają – mówią Polacy, którzy postanowili przenieść się do Czech.
Violetta Czekała z Bogatyni kilka lat temu dostała w spadku po babci kawałek pola tuż przy pasie
granicznym. Wraz z mężem Joachimem chcieli na nim zbudować swój dom. Zamiana ziemi rolnej na działkę
budowlaną ciągnęła się latami. – W końcu zaczęliśmy żartować, że może kupimy kawałek ziemi po drugiej
stronie granicy i tam będzie łatwiej uzyskać zgodę na budowę. Tak zaczął kiełkować pomysł na osiedlenie się w
Czechach – mówi pani Violetta.
Małżeństwo zaczęło szukać gotowego domu. Znaleźli go w miejscowości Srbska, 27 kilometrów od
Bogatyni i półtora kilometra od przejścia granicznego w Miłoszowie. Za 160metrowy, przedwojenny, murowany,
solidny dom z dużym, 20-arowym ogrodem zapłacili jedynie nieco ponad 140 tys. zł. Teraz go remontują. – Za
mniejszy dom w Bogatyni musielibyśmy zapłacić od 250 do nawet 300 tys. zł – mówi pani Violetta.
Kupno domu w Czechach trwało jedynie trzy dni. Wszystkie formalności załatwił pośrednik sprzedaży.
Zawiózł ich nawet do zakładu energetycznego, by podpisać umowę i na policję, by dopełnić formalności
meldunkowych. Niepotrzebny był notariusz, nie płacili też żadnego podatku. Na razie są zameldowani w
Czechach czasowo, po pięciu latach pobytu będą na stałe.
Przed wejściem Czech do Unii Europejskiej zakup nieruchomości przez obcokrajowców był mocno
utrudniony. Obecnie obowiązujące przepisy są dużo mniej restrykcyjne. Nieruchomość może kupić każdy
obywatel Unii, który otrzyma zgodę nawet na pobyt tymczasowy.
– Najbardziej byliśmy zdumieni przyjęciem nas przez czeskich sąsiadów. Wcześniej byliśmy
przekonani, że nikt Polakom nie będzie chciał sprzedać domu. Na miejscu okazało się, że Czesi sami do nas
przychodzili i pytali, czy nie potrzebujemy pomocy – wspomina Violetta Czekała.
Bardzo zdziwili się, gdy w urzędzie chcieli załatwić pozwolenie na budowę garażu. Czeski urzędnik
poinformował ich, że na własnej działce mogą postawić bez pozwolenia każdą budowlę do 40 mkw. W okolicach
miejscowości Srbska jest dużo domów na sprzedaż. Niedawno sąsiadami Czekałów zostali warszawiacy, którzy
kupili dom na wakacyjne wypady. Do kupna przymierzają się dwie inne rodziny z Polski. Nie wszyscy korzystają
z usług biur nieruchomości. Aby znaleźć dom na sprzedaż, wystarczy przejechać się po okolicy i porozmawiać z
mieszkańcami.
Polacy w Czechach szukają nie tylko nieruchomości. Niektórzy otwierają tam działalność
gospodarczą. Nawet jeśli wciąż mieszkają w Polsce. Powód? Niższe podatki i maksymalne uproszczenie w
prowadzeniu firmy (patrz: ramka). A poza tym, wszystkie formalności załatwia się w jednym miejscu, w tzw.
checkpointach.
Joachim Czekała do pracy będzie dojeżdżał do Bogatyni, jest tam zatrudniony w elektrowni. Jego żonie,
która w Polsce pracowała w kwiaciarni, nowi czescy znajomi znaleźli pracę w ogrodnictwie. – Przyda się pensja
w koronach, by nie tracić na wymianie złotówek – tłumaczy.
Firma i podatki w Czechach
• W Czechach obowiązuje liniowy podatek dochodowy od osób fizycznych – 15 proc. (w Polsce jest to 19, 30 i
40 proc).
• Stawka podstawowa VAT wynosi 19 proc. (w Polsce 22 proc.). Wzrosła natomiast z 5 do 9 proc. stawka
obniżona VAT, w Polsce sięgająca 7 proc.
• Składki społeczne i zdrowotne dla pracownika w Czechach wynoszą 35 proc. ustawowej podstawy wymiaru, a
przy tzw. samozatrudnieniu – 47,5 proc. • Zarejestrowanie jednoosobowej działalności kosztuje tysiąc koron, tj.
140 zł. Aby założyć firmę, trzeba mieć ukończone 18 lat i nieograniczoną możliwość wykonywania czynności
prawnych. Przy rejestracji potrzebny jest aktualny wypis z Krajowego Rejestru Karnego w Polsce,
przetłumaczony na język czeski. Osoba fizyczna musi przedstawić zaświadczenie, że nie prowadziła i nie
prowadzi działalności w Czechach i nie ma zaległości w urzędzie skarbowym i ZUS-ie. Potrzebny jest też adres
działalności, ale może być to skrytka pocztowa.
Pełne brzmienie wiadomości
119
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Drobni inwestorzy (nie)mile widziani
9.6.2008
Puls Biznesu str. 1 Strona tytułowa
ECzechy
On najlepiej dba o relacje inwestorskie
Nasz dziennikarz wcielił się w rolę zatroskanego, drobnego akcjonariusza, który chciał się spotkać z władzami
firmy. Wysłał emaile do 20 największych giełdowych spółek. Natychmiast dostał odpowiedzi z banku Pekao i
CEZ. Niebawem przeczytał kolejnych 10 reakcji. Zarządom pięciu blue chipów, m.in. Cersanitu i GTC, radzimy
jednak dokonać zmian w działach relacji z inwestorami. > 18-19
PEKAO
Jan Krzysztof Bietecki
Oni nie
GTC
Eli Alroy
BIOTON
Adam Wilczęga
CERSANIT
Mirosław Jędrzejczyk
i POLIMEX * Konrad Jaskóła
Sprawdź, kto (nie) szanuje drobnicy
9.6.2008
Puls Biznesu
Andrzej Stec
str. 18 Inwestor
ECzechy
Wzięliśmy pod lupę firmy z WIG20. Tylko co czwarta nie chce słyszeć o małym akcjonariuszu
Dwa tygodnie temu rozesłaliśmy e-maile do 20 największych i najpłynniejszych spółek notowanych na
warszawskiej giełdzie. By utrudnić zadanie, zatrudniliśmy fikcyjną postać. Nadawcą był niejaki Andrzej Utrata drobny akcjonariusz, zatroskany dotkliwą przeceną na giełdzie. W e-mailu wyraził chęć lepszego poznania
"swojej" spółki i ewentualnego spotkania się z jej przedstawicielami. Wyniki naszego testu okazały się lepsze,
niż przypuszczaliśmy. Na e-maila zareagowało 15 spółek z WIG20. Niestety, pięciu emitentów nie przysłało
odpowiedzi do dziś.
Już siedem minut po wysłaniu listu dotarła pierwsza odpowiedź:
"Dziękuję za zainteresowanie naszą spółką. Proponuję spotkanie w tym tygodniu (jeżeli jest to dla Pana
wygodne) ewentualnie rozmowę telefoniczną. Proponuję również zapoznanie się z wynikami I kwartału, z
prezentacją oraz zapisem spotkania kierownictwa banku z inwestorami. Pliki te dostępne są na stronie
internetowej banku". Autorem e-maila był Dariusz Choryło, dyrektor działu relacji inwestorskich (RI) w Pekao.
Tak szybka reakcja była przyjemnym zaskoczeniem. "Może to błąd albo jakiś przeciek" - zastanawialiśmy się.
Na wszelki wypadek umówiliśmy się z przedstawicielem Pekao na spotkanie. Kolejny e-mail, który odczytaliśmy
dwie minuty później, nadszedł z Pragi. Czeski koncern energetyczny CEZ w języku Hrabala prosił o kontakt
telefoniczny.
Do końca dnia dotarło jeszcze dziesięć odpowiedzi. Niektórzy, jak na przykład Polnord, odesłali drobnego
akcjonariusza na strony internetowe. Większe zaangażowanie wykazała Elżbieta Gieniusz z Agory. Załączyła w
e-mailu m.in. linki do sprawozdań finansowych i prezentacji zarządu, przytoczyła treść i komentarz ostatniego
komunikatu o nabyciu Trader.com oraz wyraziła gotowość do rozmowy telefonicznej, podając numer telefonu.
Nie można również niczego zarzucić przedstawicielom informatycznego Asseco Poland, BRE Banku,
budowlanego PBG czy TP. Wszyscy przesłali adresy, pod którymi można znaleźć informacje o spółce, oraz - co
ważniejsze - wyrazili gotowość do spotkania.
Specjaliści od relacji inwestorskich dwóch firm - BZ WBK i telewizji TVN - byli na urlopach (poinformował o tym
automat). Agnieszce Dowżyckiej z BZ WBK nie przeszkodziło to jednak w nadesłaniu e-maila z prezentacją
władz banku po publikacji wyników I kw. I to już po 11 minutach. W automatycznej odpowiedzi TVN znalazł się
Pełne brzmienie wiadomości
120
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
numer telefonu komórkowego specjalisty od IR, na który dociekliwy inwestor mógłby zadzwonić. To mały, ale
jednak plus.
Miłą niespodzianką okazały się spółki z udziałem skarbu państwa. Wszystkie zareagowały na e-maila od
drobnego inwestora. Na szczególną pochwałę zasłużył team odpowiedzialny za RI w KGHM - odpowiedź wraz z
numerem telefonu kontaktowego dotarła już po 11 minutach. Nie zawiodła branża paliwowo-energetyczna
reprezentowana przez Grupę Lotos, PKN Orlen i PGNiG. Osoby odpowiedzialne w tych spółkach za
utrzymywanie dobrych relacji z akcjonariuszami przesłały konkretne linki oraz wyraziły chęć rozmowy, podając
numer telefonu (czasami komórkowego). Najwięcej czasu potrzebował sztab RI państwowego PKO BP - ponad
19 godzin. Odpowiedź można jednak uznać za satysfakcjonującą:
"Niezmiernie jest nam miło, iż pragnie Pan spotkać się z przedstawicielem naszej spółki. Jesteśmy otwarci na
takie inicjatywy i w związku z tym prosimy o zaproponowanie odpowiadającego terminu spotkania".
Od pięciu blue chipów nie otrzymaliśmy odpowiedzi na nasze pytania. Obok wspomnianej telewizji TVN (nie
uwzględniamy automatycznej odpowiedzi o kończącym się 29 maja urlopie osoby odpowiedzialnej za RI)
znalazły się firmy znanych giełdowych miliarderów. Chodzi o kontrolowany przez Michała Sołowowa Cersanit i
producenta insuliny Bioton, należący do Ryszarda Krauzego. Niewiele brakowało, abyśmy nie otrzymali
odpowiedzi od holdingu finansowego Getin (przypomnijmy, że chce on wprowadzić na parkiet spółkę zależną
Getin International). Adresy kontaktowe podane na stronie GPW okazały się nieaktualne. Ponowna wysyłka na
adres znaleziony na stronach emitenta nieco nas rozczarowała:
"Niestety nie spotykamy się z inwestorami indywidualnymi w takich sprawach poza spotkaniami kwartalnymi, bo
zabrakłoby nam czasu na zarządzanie firmą - napisał Artur Wiza, który odesłał nas na stronę internetową.
TREŚĆ WYSŁANEGO E-MAILA:
Witam,
Jestem drobnym akcjonariuszem spółki. Gdzie mogę znaleźć więcej informacji o ubiegłorocznych wynikach
finansowych spółki?
Czy mogę liczyć na krótką rozmowę z przedstawicielem spółki, gdyż rozważam dokupienie akcji? Dodam, że
jestem zaniepokojony ostatnimi spadkami kursu na GPW.
Pozdrawiam,
Andrzej Utrata
Fotio popis| Pekao najszybsze: Dariusz Choryło, dyrektor biura relacji inwestorskich (RI) Pekao, zna się na
fachu. Nieprzypadkowo jest również prezesem Polskiego Instytutu Relacji Inwestorskich. Najlepszy specjalista
od RI na GPW przekonuje, że opłaca się dbać o każdego akcjonariusza — zarówno tego dużego, jak i
drobnego,
Czeski debiutant uciszył pewnych siebie Szwajcarów
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Paweł Hochstim ECzechy
str. 43 Sport
Nikomu nieznany Václav Svěrkoš pozbawił złudzeń całą Szwajcarię. Choć Helweci mają kłopoty z
porozumiewaniem się między sobą, bo mówią trzema językami i nawet na mecze przychodzą w koszulkach z
trzema różnymi nazwami kraju, to w sobotni wieczór zjednoczyli się pod hasłem „Hoop Schwizz“. Po meczu
otwarcia Euro 2008 mieli jednak smutne miny, bo ich ulubieńcy przegrali z Czechami 0:1.
A do tego stracili kapitana Alexandra Freia, który następne mecze Euro obejrzy w telewizji.
- To była pechowa porażka, bo mieliśmy wiele okazji do strzelenia gola, a straciliśmy go w momencie,
gdy wydawało się, że kontrolujemy mecz - mówił bramkarz Szwajcarów Diego Benaglio.
To prawda, bo Czesi wykorzystali swoją jedyną sytuację bramkową w całym spotkaniu. - Niewiele
brakowało, a wieczór nie byłby dla nas radosny - przyznał David Jarolim.
Wszystko dzięki 24-letniemu napastnikowi. Gdy Svěrkoš w 56. min zmieniał słynnego Jana Kollera,
nawet czescy kibice mieli zdziwione miny. Wprawdzie wielki jak wieża napastnik z Norymbergi przedreptał
Pełne brzmienie wiadomości
121
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
niespełna godzinę, ale już sama jego obecność w polu karnym stwarza zagrożenie. A Svěrkoš, który w ubiegłym
roku jak niepyszny wrócił do czeskiej ligi po mało udanej przygodzie z Bundesligami niemiecką i austriacką,
wydawał się przy nim żółtodziobem. Tym bardziej że do sobotniego wieczora rozegrał raptem... dwa mecze w
kadrze narodowej.
W 71. min spotkania na Sankt Jakob Park w Bazylei uradował wszystkich Czechów. Piłkarz Banika
Ostrawa po nieco przypadkowym podaniu Tomáša Galáska i błędzie szwajcarskich obrońców wyszedł sam na
sam z Benaglio i nie dał mu żadnych szans. - Nawet nie uderzyłem tak, jak chciałem - mówił po meczu bohater
kibiców znad Wełtawy, który w mieście nad Renem czuł się znakomicie.
Kto wie, czy Karel Brückner nie zdecyduje się wystawić Svěrkoša w podstawowym składzie w środę,
gdy jego drużyna w Genewie zmierzy się z Portugalią. Napastnik zresztą kilka razy dał się we znaki zaspanym
szwajcarskim obrońcom.
Bazylea była w sobotę czerwona nie tylko od barw reprezentacji Szwajcarii, ale także ze wstydu. Przed
rozpoczęciem turnieju szwajcarscy piłkarze podkreślali, że czują się mocni jak nigdy, a Frei wspominał coś
nawet o wygraniu Euro. Nic więc dziwnego, że kibice, którzy zjechali nawet z najbardziej odległych zakątków
Szwajcarii, byli pewni zwycięstwa. - Barnetta, Frei i Behrami. Będzie 3:0 - przed kamerą szwajcarskiej telewizji
tryskał optymizmem jeden z kibiców z Lugano. Musiał być bardzo zawiedziony, bo Tranquillo Barnetta,
bożyszcze całej Szwajcarii, niczym nie zachwycił, a Frei jeszcze przed przerwą doznał poważnej kontuzji
kolana. - To straszne stracić kapitana w pierwszym meczu - narzekał Jakob „Kobi“ Kuhn, trener Helwetów. - Dla
nas to był szok.
W pierwszej chwili Kuhn chciał zastąpić Freia - od pierwszej minuty wyróżniał się na boisku i jako jedyny
ze Szwajcarów stwarzał zagrożenie pod bramką Petra Čecha - Erenem Derdiyokiem. Na szczęście dla niego
włoski sędzia Roberto Rosetti nie pozwolił przeprowadzić zmiany i zakończył pierwszą połowę. I „Kobi“ miał
czas na zmianę decyzji. - W przerwie zdecydowałem, że lepiej będzie wpuścić Yakina - tłumaczył Kuhn, który
myślami był nie tylko na stadionie w Bazylei, ale i przy chorej żonie, która kilka dni temu trafiła do szpitala.
Ustawieni defensywnie przez Brücknera Czesi bronili się mądrze i włożyli w sobotni mecz znacznie
więcej sił. Przebiegli więcej kilometrów, walczyli twardo, a defensywa była ich najlepszą formacją. Szwajcarzy z
uporem wrzucali piłkę w pole karne, gdzie królował Tomáš Ujfaluši, który rozbijał ataki gospodarzy i został
wybrany najlepszym piłkarzem na boisku. - Długo czekaliśmy na swoją szansę, ale się udało - podkreślał
Ujfaluši, którego szwajcarscy dziennikarze złośliwie pytali, czy nie myśli o tym, by grać w piłkę ręczną. Helweci
domagali się podyktowania karnych po dwóch rzekomych zagran i a c h r ę k ą U j f a l u š i po meczu nawet
pobiegł za arbitrem, by powiedzieć mu, co sądzi o jego postawie, ale nie miał racji. Wprawdzie w obu sytuacjach
piłka trafiła kapitana Czechów w rękę, ale raz z bliska po odbiciu od głowy jednego ze Szwajcarów, a w drugiej
sytuacji piłkarz uciekał z ręką, ale piłka trafiła go w ramię. - Sędzia zdecydował się nie gwizdać i miał rację, bo
nie mogłem nic zrobić - mówił Czech.
W ostatnich sekundach Helweci byli bliscy wyrównania. Strzał Barnetty obronił Čech, a dobitka Johana
Vonlanthena trafiła w poprzeczkę. Ten drugi dał się zapamiętać z racji żółtej g o . K u h n kartki, którą obejrzał...
10 sekund po wejściu na boisko. - Mogłem strzelić gola, ale szczęście nie było z nami - przyznał ze smutkiem
pomocnik Red Bull Salzburg.
Szwajcarzy martwią się inaugurującą Euro porażką, ale piłkarze próbują ich pocieszyć. - W 2004 r.
Portugalia też przegrała pierwszy mecz, a póniej znalazła się w finale - zauważył Hakan Yakin. Wówczas
Portugalczycy ulegli Grekom, by póniej przegrać z nimi po raz drugi w finale. Czyżby szwajcarski napastnik
przewidywał finał Szwajcaria - Czechy?
Najlepsi zawodnicy meczu: 1. Petr Čech \(Czechy\) - 3 pkt.
2. Gokhan Inler \(Szwajcaria\) - 2 3. V. Sverkoš, T. Ujfaluši \(Czechy\) po Szwajcaria: Benaglio - Lichsteiner \(75
VonlanthenI), Senderos, Müller, MagninI - Inler, Fernandes, Behrami \(84 Derdiyok\), Barnetta I - F r e i \(46
Yakin\), Streller. Trener: Jakob Kuhn Antybohater: Tranquillo Barnetta Czechy: Čech - Grygera, Ujfaluši,
Rozehnal, Jankulovski - Galásek, Polak, Plasil - Sionko \(83 Vlcek\), Jarolim \(87 Kovac\), Koller \(57 Sverkoš\).
Trener: Karel Brückner Antybohater: Jan Koller Widzów: 39 730 Sędziował: Roberto Rosetti \(Włochy\)
41 minut trwała przygoda z Euro kapitana Szwajcarii Alexandra Freia
2 mecze w kadrze Czech rozegrał przed Euro strze -lec gola Václav Svěrkoš
Opis zdjęcia| Czech Václav Svěrkoš zdobył pierwszą bramkę mistrzostw Europy 2008
Informacja o autorze| Paweł Hochstim, Bazylea, Szwajcaria
Pełne brzmienie wiadomości
122
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Koniec kryształów
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 10 Dolny Ślaąsk
Romuald Piela ECzechy
W hucie Violetta wygaszany jest ostatni piec, a załoga obawia się, że trafi na bruk
Huta Szkła Kryształowego Violetta, największy pracodawca w Stroniu Śląskim, kończy produkcję. W piątek był
tam wygaszany drugi piec hutniczy. Pierwszy zlikwidowano w połowie kwietnia.
- To oznacza koniec firmy. Bez masy szklanej nie ma produkcji, a bez produkcji huty i pracy dla
prawie czterystu ludzi - mówi Zenon Gałka, szef działającego w zakładzie związku zawodowego pracowników
przemysłu szklarskiego. - Najgorsze jest to, że ludzie nie wiedzą, jaki będzie ich los. Nikt z zarządu z nimi nie
rozmawia. Nie wiadomo, czy i kiedy ludzie dostaną wypowiedzenia, czy właściciel ogłosi upadłość, czy może
sprzeda zakład.
Prezes huty Paweł Strączyński w Stroniu pojawia się bardzo rzadko. Unika rozmów nie tylko z załogą,
ale także z dziennikarzami. W piątek po południu przyjechał do Violetty tylko po to, by wydać decyzję o
wygaszeniu pieca. Na temat ewentualnej sprzedaży zakładu nie chciał rozmawiać. Stwierdził jedynie, że
wszystko rozstrzygnie się w tym tygodniu.
Tymczasem od tygodnia mówi się o tym, że kupnem Violetty interesuje się Tadeusz Wrześniak,
właściciel kilku hut na wschodzie Polski. Nie wiadomo jednak, czy kupi zadłużoną po uszy firmę, czy też
przejmie ją od syndyka po ogłoszeniu upadłości.
- Płakać się chce. Przepracowałem w tej hucie 33 lata. Teraz na stare lat będę musiał szukać nowego
zajęcia - mówi Ryszard Ciukaj. - Chyba będę musiał wyjechać do Anglii, gdzie mieszka moja córka. Tu w
Stroniu nie mam szans na nową pracę.
Problemy finansowe w hucie Violetta trwają nieprzerwanie od ponad trzech lat. Wynikają m.in. z małego
zainteresowania kryształami, a także z niskiego kursu dolara. Większość produkcji trafia na eksport, w tym do
Stanów Zjednoczonych. Niestety, przelicznik dolara do złotówki jest coraz gorszy. Huta wciąż ma prawie 20 mln
zł długów, za sam gaz do ogrzewania pieców hutniczych prawie 3 mln zł. Niewiele jak dotąd dały zmiany
prezesów \(Strączyński jest już 4. w ciągu trzech lat\).
- Nie wiem, co zrobią hutnicy. Nie wszyscy znajdą nową pracę. A w Stroniu jej po prostu nie ma przyznaje Gałka. -Wspólnie z Powiatowym Urzędem Pracy zaczęliśmy organizować spotkania z nowymi
pracodawcami, ale są to przede wszystkim firmy z oddalonego o 120 km Wrocławia.
- Jeśli ludzie zostaną zwolnieni, to spora ich część przejdzie na zasiłek dla bezrobotnych - mówi
Zbigniew Łopusiewicz, burmistrz miasta. W Stroniu ok. 20 proc. mieszkańców nie ma pracy. Czy to grono się
powiększy o załogę huty, nie wiadomo, bo choć dzwoniliśmy do firmy wielokrotnie, nikt nie chciał z nami
rozmawiać.
Nie pomogą
a Jeszcze 4 lata temu kilkudziesięciu mieszkańców Stronia podjęło pracę w czeskich hutach szkła, bo lepiej
płaciły.
Niestety, kryzys branży szklarskiej dotknął także naszych sąsiadów. W tej chwili Czesi nie przyjmują nowych
pracowników i chcą zredukować etaty.
Opis zdjęcia| Huty szkła przeżywają kryzys. Padają jedna po drugiej. Nie tylko w Polsce, ale i w Czechach
Łaciate krowy i walc wiedeński
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Paweł Hochstim ECzechy
str. 41 Sport
Ceremonia otwarcia ME nie zdążyła znudzić Szwajcarzy pokazują, jak zarobić na Euro
Czy widzieliście kiedyś ceremonię otwarcia piłkarskich mistrzostw, która nie zniecierpliwiłaby kibiców? W sobotę
w Bazylei kibice ziewali zaledwie 13 min. Ożywili się dwukrotnie - gdy na boisku pojawiła się Amanda Amman,
miss Szwajcarii, i gdy na koniec wystrzeliły sztuczne ognie.
Szwajcarzy pokazali, że jeśli chodzi o organizację, to nie ma dla nich rzeczy niemożliwych. Ledwo
piłkarze skończyli rozgrzewkę, a w ciągu kilkunastu sekund całą murawę przykryto zielonym materiałem.
Wszystko po to, by biorący udział w otwarciu - blisko tysiąc tancerzy - nie zniszczyli trawy na St. Jakob Park. W
Pełne brzmienie wiadomości
123
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
ciągu 13 min publiczności zaprezentowano elementy, które symbolizują Szwajcarię i Austrię. Francuski artysta
Martin Arnaud, który był odpowiedzialny za uroczystość otwarcia nie tylko podczas Euro 2008, ale także
dziesięć lat temu podczas mistrzostw świata we Francji, zaplanował pokazanie m.in. alpejskich szczytów,
narciarzy, łaciatych krów i walca wiedeńskiego. Na sam koniec był pokaz sztucznych ogni, a do nieba poleciały
tysiące balonów. W tym czasie urocze hostessy wymachiwały flagami uczestników Euro. Czy to przypadek, że
najładniejsza dziewczyna trzymała polską flagę?
Wprawdzie szwajcarscy piłkarze przegrali otwarcie z Czechami, ale trzeba im przyznać, że w
organizacji Helweci nie mają sobie równych. Każdy, nawet najmniejszy szczegół jest tu zapięty na ostatni guzik.
Organizacji Euro powinni przyglądać się Polacy, którzy za cztery lata będą musieli sprostać podobnym
problemom.
- Jesteśmy mistrzami Europy - reklamują się szwajcarskie koleje i trudno temu nie przyznać racji. W
pobliżu wszystkich czterech stadionów, na których w Szwajcarii walczy osiem drużyn, są stacje kolejowe, dzięki
czemu kibice natychmiast po meczu mogą rozjechać się w każdym kierunku. Dziesiątki odchodzących co
minutę specjalnych pociągów czekają po każdym meczu na głównych miejskich dworcach. Doskonale
poradzono sobie także z problemem ograniczonej liczby miejsc w hotelach. W pobliżu każdego z miast
gospodarzy Euro, oczywiście także tuż obok stacji kolejowych, wybudowano kempingi dla kibiców. Nie mają
problemów także ci, którzy nie zdołali kupić biletów na mecze.
W każdym mieście jest kilka stref, gdzie na olbrzymich telebimach można śledzić przebieg meczów. W
oddalonym o kilkanaście kilometrów od Bazylei Liestal wybudowano nawet dziewiąty stadion na Euro.
Na mieszczących prawie 7 tys.
ludzi zadaszonych trybunach kibice na ekranach oglądają mecze.
Na tym Szwajcarzy także zarabiają.
Wstęp do strefy kibiców kosztuje od 10 do 70 franków.
Zresztą Helweci pokazują, że potrafią zarabiać na wszystkim.
Kibic każdej z drużyn grających w Euro może w Szwajcarii ubrać się w barwy narodowe każdego z krajów i
niezajmiemutowięcej niż 10 min. Ceny są drakońsko wysokie, bo np. oryginalna koszulka reprezentacji Polski
kosztuje około stu franków.
Za pokój w hotelu w czasie Euro trzeba zapłacić ponad dwa razy więcej niż w innym terminie, podobnie drożej
jest w restauracjach i barach.
Ale kibice radzą sobie i z tym, bo nie przyjeżdżają z pustymi rękami.
W sobotę w Bazylei najpopularniejszym piwem był... czeski Velkopopovický Kozel.
Opis zdjęcia| Przez 13 minut otwarcia organizatorzy Euro przedstawili wszystkie charakterystyczne elementy
Austrii i Szwajcarii
Informacja o autorze| Paweł Hochstim, Bazylea, Szwajcaria
Piwo latem może podrożeć
9.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Jakub Stępień ECzechy
str. 16 Pieniądze
Ceny słodu, aluminium i szkła oszalały. Zapłacą za to wkrótce piwosze
Kto ma sł d , ten na rynku piwa. Na świecie rośnie popyt na złocisty trunek. Browary mogłyby produkować go
więcej, ale zaczyna brakować surowców i opakowań. Gwałtownie rosną ich ceny. W efekcie piwo w sklepach
zdrożeje niebawem od 30 za butelkę lub puszkę. Będzie od 10 do 20 proc. droższe niż obecnie.
Grupa Żywiec kupiła w Czechach słód jęczmienny za ponad 26 mln euro. Inne browary nie miały tyle
szczęścia. Cała europejska produkcja słodu w 2008 r. dawno została wyprzedana. Ceny tego surowca w
długoterminowych kontraktach osiągały poziom 130-150 euro za tonę, podczas gdy rok temu wynosiły ok. 70
euro za tonę. Jeśli ktoś chce go pilnie otrzymać, musi liczyć się z wydatkiem nawet 600 euro za tonę, ale i przy
takiej cenie nie ma gwarancji, że nie odejdzie z kwitkiem.
Dlaczego słód tak bardzo podrożał? Zdaniem browarników winne są biopaliwa. Część rolników, którzy
do tej pory uprawiali chmiel i jęczmień, przerzuciła się bowiem na rzepak \(olej rzepakowy jest jednym z
komponentów biopaliw\). Uprawa tej rośliny jest mniej pracochłonna od uprawy jęczmienia, a w dodatku można
otrzymać dotacje od państwa. Drugim powodem są gorsze zbiory jęczmienia i chmielu - w ubiegłym roku były
one mniejsze w całej Europie aż o 30 proc. niż w 2006 r.
Drożejące piwo to problem globalny. Obszar upraw chmielu nie rośnie, a przybywa ludzi. W ciągu
ostatnich 30 lat areał upraw tej rośliny w przeliczeniu na człowieka spadł z 3,5 do 2,2 ha. Z jęczmieniem jest
Pełne brzmienie wiadomości
124
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
jeszcze gorzej. Rośnie produkcja mięsa, a do tego potrzeba dużo pasz. W efekcie cena jęczmienia w
Czechach wzrosła ze 130 euro za tonę w grudniu 2006 r. do ponad 290 euro w grudniu 2007 r.
Nie lepiej wygląda sytuacja z innymi surowcami potrzebnymi do produkcji piwa. W Polsce sprzedaje
się coraz więcej tego napoju w puszkach - obecnie aż połowa złocistego trunku rozlewana jest do opakowań
aluminiowych. Resztę dzielą między siebie butelki \(40 proc.\) i beczki \(10 proc.\)
Na rynku już występują poważne braki puszek. W ciągu najbliższych trzech, pięciu lat nadal będzie ich
brakowało. Do tego dochodzi wysoka cena aluminium: w czerwcu 2006 r. ten metal kosztował 3227 dol. za tonę,
ustanawiając rekord wszech czasów. Dziś jest niewiele taniej.
Drożeje też szkło, choć nie tak gwałtownie jak aluminium. Browary zaś stosują coraz więcej butelek
bezzwrotnych. W 2007 r. zabrakło ich w całej Europie. Coraz więcej artykułów spożywczych innych niż piwo
pakuje się w szklane opakowania. Do tego dochodzi zamknięcie fabryk w Europie Zachodniej i konsolidacja
producentów. Nic dziwnego, że rosną ceny butelek, w sumie o ok. 25 proc. w ciągu roku.
Efektem szalejących cen jest i będzie wzrost cen piwa w sklepach. Na opakowania przypada ok. 40
proc. całkowitych kosztów produkcji, na słód zaś - do 30 proc. Pozostałe wydatki browarów idą na etykiety,
chmiel czy syropy. Koszty produkcji piwa mają co prawda niewielki, bo sięgający 20 proc., udział w jego cenie
na półce, ale gdy rosną o 100 proc. i więcej, producenci muszą część tego wzrostu przerzucić na konsumentów.
Inaczej gwałtownie spada ich rentowność, a niektóre browary działają już na granicy opłacalności.
Najbardziej dochodowa w Polsce jest Kompania Piwowarska z grupy SABMiller, na którą przypada ok.
75 proc. zysków całej piwnej branży.
Producenci piwa twierdzą, że wzrost cen mogłaby powstrzymać obniżka akcyzy. Zdaniem Pawła
Kwiatkowskiego, rzecznika Kompanii Piwowarskiej, byłaby ona uzasadniona, bo od lat branża piwowarska
dostarcza fiskusowi więcej środków niż planowano. Kwiatkowski przypomina, że w Polsce obowiązuje
maksymalna stawka akcyzy - ponad 80 zł na hektolitr. Jednak Ministerstwo Finansów nie bierze pod uwagę
takiego obniżenia stawki.
Sącząc ulubione piwo w czasie Euro 2008, warto więc może w przerwie meczu przypomnieć sobie,
skąd się biorą te podwyżki i mieć nadzieję, że na Euro 2012 nie będzie dużo gorzej.
Na opakowania przypada 40 proc. kosztów produkcji piwa, na słód - 30 proc.
Słudzy dwóch panów
9.6.2008
Wprost
Piotr cywiński
str. 80 Świat
ECzechy
Czy zapowiadane „wzmocnienie znaczenia“ Polski w Europie skończy się wyłącznie na pełnieniu funkcji
przydatnych idiotów?
ach, cóż to były za wydarzenia! Prezydent Sarkozy wpadł na kilka godzin do Warszawy, wręczył po flaszce
koniaku prezydentowi i premierowi, żeby się nie bili, sypnął komplementami i wyjechał. Ale staliśmy się
strategicznym partnerem Francji - „Vive la Pologne, vive la France!“. Za parę dni odwiedzi nas kanclerz Merkel.
Może nie przywiezie do Gdańska wina reńskiego, za to z pewnością obsypie premiera pochwałami za
ocieplanie stosunków z RFN. Niemcy są naszymi partnerami od dawna. Z Paryżem i Berlinem łączy nas Trójkąt
Weimarski. Jesteśmy ważni, a będziemy jeszcze ważniejsi.
Szczyt nieobecnych W europejskiej polityce dzieje się ostatnio wiele. Już tylko przeglądając kalendarze
polityków można dojść do ciekawych wniosków - komu, jakie miejsce przypada w szeregu. Do Opery Narodowej
w Rydze, gdzie odbywał się szczyt Rady Bałtyckiej, przyjechali szefowie rządów ośmiu państw, z premierem
Donaldem Tuskiem na czele. Rosję i Niemcy reprezentowali „wice“: wicepremier Igor Szuwałow i wicekanclerz
Frank-Walter Steinmeier. Premier Władimir Putin nie przybył, bo -jak podała „Niezawisimaja Gazieta“ - nie
dostał „właściwego zaproszenia“. Łotysze zaprzeczają i twierdzą, że Putin po prostu nie cierpi prezydenta
Valdisa Zatlersa. Prawdziwa przyczyna absencji kanclerz RFN i premiera Rosji tkwi w rurze: Putin i Merkel nie
chcieli usłyszeć od członków rady (do której notabene chce dołączyć Francja, choć nie leży nad Bałtykiem), co
sądzą o gazociągu Nord Stream.
Niemal w tym samym czasie Putin odwiedził Paryż, gdzie prezydent Nicolas Sarkozy i premier Franćois
Fillon przyjęli go z honorami należnymi „carowi Wszechrusi“. Prezydent Dmitrij Miedwiediew jako pierwszy cel
europejskiej podróży wybrał Berlin. Obaj panowie skorzystali z okazji, aby przedstawić swoje priorytety.
„Rozszerzenie NATO to tworzenie nowego muru berlińskiego w Europie“ - stwierdził Putin na łamach „Le
Monde“ i wskazał sojusznikom, czym powinni się zająć: „walką z terrorystami, handlarzami narkotyków i innymi
przestępcami oraz z epidemiami“. Miedwiediew wyraził pretensję, że „Rosja jednostronnie rozbraja się, zaś USA
Pełne brzmienie wiadomości
125
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
wręcz przeciwnie“, czego dowodem ma być tarcza antyrakietowa w Polsce i Czechach. Poza tym premier i
prezydent są zatroskani o dostawy surowców energetycznych dla Europy, która nie potrafi się uporać z
warchołami, usiłującymi storpedować te szczytne zamiary.
Partnerzy z konieczności Choć Merkel przebąkuje raz po raz o braku poszanowania dla demokracji w Rosji, nie
przeszkadza to w rozwijaniu „strategicznego partnerstwa z rosyjskimi przyjaciółmi“. Strategicznym partnerem
Niemiec są także Stany Zjednoczone, nie tyle z wyboru, ile z konieczności. Były szef dyplomacji RFN HansDietrich Genscher nie zostawia suchej nitki na prezydencie USA. Jego zdaniem, George W. Bush zrujnował
autorytet swego kraju i stosunki transatlantyckie, skłócił sojuszników z NATO itp. Były szef MSZ dostrzega
jednak światełko w tunelu. Jest nim urodzony w Honolulu 47-letni kandydat demokratów na następcę Busha Barack Obama. - W USA dokonuje się swoista „rewolucja kulturalna“ - mówi Genscher. Jest przekonany, że po
zwycięstwie czarnoskórego senatora Ameryka postawi na tradycyjnych przyjaciół z Europy, zdolnych i godnych
zaufania, których łączą z USA wspólne wartości.
Genscher ma rację. Europejczyków i Amerykanów łączą wspólne wartości, tyle że ani Obama, ani jego
republikański rywal John McCain nie są gotowi do ich wyprzedaży. Przynajmniej na razie. Tezę o rujnowaniu
stosunków z Europą przez Busha można porównać do starego dowcipu z Radia Erewan: „Czy to prawda, że w
Moskwie rozdają samochody? Prawda, lecz nie auta, tylko rowery. I nie rozdają, tylko kradną“. Po pierwsze,
Niemcy, to nie cała Europa. Po drugie, most transatlantycki usiłował wysadzić w powietrze nie kto inny, jak
kanclerz Schröder w zmowie z prezydentami Chirakiem i Putinem. W efekcie, następcy dwóch pierwszych
musieli popędzić za ocean, by naprawiać szkody po poprzednikach. A o zaufaniu USA do „europejskich
partnerów“ najlepiej świadczy to, że Obama nie pali się do wizyty w Berlinie, zaś McCain w rajdzie po Europie
ominął RFN szerokim łukiem. Powód? Niemcy i Francja są hamulcowymi w eksporcie stabilizacji - rozszerzaniu
wpływów NATO i UE na wschód od Bugu.
Putin wie, na kogo postawić i wraz z Miedwiediewem przystąpił do ofensywy nad Szprewą i Sekwaną.
Interesy są zbieżne. Niemcy mają dalekosiężny plan, który realizują z żelazną konsekwencją od chwili
zjednoczenia: to zdobycie miejsca wśród stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Mówili o tym Helmut
Kohl - krótko po rozrośnięciu się RFN po Odrę, jego następca Gerhard Schröder, który wysłał ministra Joschkę
Fischera w świat, by zdobył poparcie kilku stolic i zmontował grupę nacisku. Teraz tym samym szlakiem podąża
kanclerz Merkel. W Berlinie opracowano projekt reformy ONZ. Sprzymierzeńcem tej inicjatywy jest Japonia,
również dobijająca się do Rady Bezpieczeństwa i będąca obok RFN i USA największym płatnikiem organizacji.
Nie bez przyczyny premier Yasuo Fukuda swój niedawny rajd po Europie zaczął od Berlina.
Kawior z marchewKą Niemcy konsekwentnie przygotowują się do roli jednego z głównych rozdających w
globalnej polityce. W tym celu chadecy Merkel chcą zrewolucjonizować dotychczasowe struktury decyzyjne w
polityce zagranicznej i bezpieczeństwa RFN, przez stworzenie na wzór amerykański Narodowej Rady
Bezpieczeństwa, podległej urzędowi kanclerskiemu. Plany te snuł już doradca Kohla - Horst Teltschik, a później
kanclerz Schröder, który usiłował wypromować swego doradcę Michaela Steinera na niemieckiego Henry’ego
Kissingera. Plany te pokrzyżował sam Steiner, który musiał opróżnić biurko z powodu niewybrednego
zbesztania żołnierza z ochrony, bo ten nie chciał mu załatwić kawioru i dostarczyć do samolotu podczas
międzylądowania w Moskwie.
Ambicje Berlina od lat niepokoją Pałac Elizejski. Francuskim kluczem na utrzymanie Niemców pod
kontrolą jest wciąganie ich we współpracę wojskową, w tym tworzenie euroarmii. Pomysł wysunęli Chirac i
Schröder - jako sposób na „ograniczenie jednowładztwa USA“. Sarkozy zdaje sobie jednak sprawę, że po
wejściu w życie traktatu lizbońskiego i powołaniu wspólnych sił zbrojnych naturalną koleją rzeczy byłoby
dostawienie krzesła dla UE przy stoliku stałych członków Rady Bezpieczeństwa. Należące do tego gremium
Francja i Wielka Brytania znalazłyby się wówczas w trudnej sytuacji: musiałyby zrzec się miejsc na rzecz unii,
czego nie zrobią, lub poprzeć włączenie Niemiec i innych aspirantów. W berlińskiej Realpolitik każde z tych
rozwiązań jest dobre. Minister Steinmeier podkreśla, że Francja jest „główną partnerką“ RFN w budowie
euroarmii, ale równocześnie Niemcy współpracują z USA przy opracowaniu gdzie się da temperuje ambicje
Berlina. W bezpardonowy sposób przepchnął swą koncepcję Unii Śródziemnomorskiej - w tym celu odwołał
nawet dwa szczyty międzyrządowe Francji i RFN, dopiero po ustępstwie Merkel przyjechał na targi CeBIT w
Hanowerze i ogłosił „wspólny sukces w integracji krajów Maghrebu z UE“. Na wschodzie Europy wpływy
Niemiec ma osłabić zwiększenie roli Polski. Jednak zadania dla „frontowej“ Warszawy w planach Pałacu
Elizejskiego mają się ograniczać tylko do tego regionu. Na stary pomysł stworzenia nieformalnej grupy sześciu
w UE (Francja, RFN, Wielka Brytania, Hiszpania, Włochy i Polska), odpowiedź Sarkozy’ego brzmi: „non“.
Polityczny teatr Jacek Saryusz-Wolski, szef Komisji Spraw Zagranicznych PE, zaciera ręce: przy takiej
konstelacji polski projekt uprzywilejowania Ukrainy i Gruzji w stosunkach z unią ma spore szanse na realizację.
Więcej znaków zapytania pojawia się wokół polskiej inicjatywy w kwestii tzw. bezpieczeństwa energetycznego
Europy. Kilka dni temu z własną wizją zapewnienia dostaw gazu i ropy wystąpili niemieccy chadecy, którzy ani
myślą o rezygnacji z połączenia się z Rosją gazową pępowiną. Także Paryż liczy na kawałki z rosyjskiego tortu
surowcowego. Francja na liście partnerów handlowych Rosji figuruje dopiero na ósmej pozycji. Putin liczy, że
dzięki karcie energetycznej uda mu się wzmocnić sprzeciw Sarkozy’ego i Merkel wobec członkostwa Ukrainy i
Pełne brzmienie wiadomości
126
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Gruzji w NATO. W podzięce za dotychczasową postawę premier przywiózł do Paryża oferty rozszerzenia
kooperacji Gazpromu z francuskim Totalem, dopuszczonym przez Rosjan do eksploatacji złóż systemu
obronnego przeciw rakietom o zasięgu do tysiąca kilometrów (MEADS). Na niedawnym szczycie NATO w
Bukareszcie poparli też budowę amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
Tarcza zyskała poparcie RFN, ale bynajmniej nie z sympatii do Polski i Czech, lecz z kalkulacji. Aby nie
wzmacniać siły USA i nie drażnić Rosji, kanclerz Merkel zabiega o wpisanie wyrzutni i stacji radarowej w
struktury NATO. Kością niezgody pozostaje też kwestia rozciągnięcia parasola sojuszu nad Ukrainą i Gruzją.
Sarkozy także potrafi kalkulować i w rywalizacji z Niemcami o prymat na arenie międzynarodowej na Morzu
Barentsa, z Gaz de France mamionym perspektywą udziału w budowie gazociągów północnego i południowego
czy współpracy w modernizacji elektrowni atomowych. W symptomatycznym komentarzu „Kommiersanta“,
Sarkozy „umie najlepiej się dostosować“ do Putina.
Sarkozy był pierwszym politykiem na świecie, który przesłał gratulacje Putinowi z powodu objęcia funkcji
premiera, zanim odbyły się wybory do Dumy. Jak później tłumaczył, „Putin był i pozostanie carem Rosji“.
Prezydent Francji nie ma też zamiaru krytykować łamania demokracji i „pouczać Rosjan, co mają robić w
Czeczenii“. Również Merkel złamała protokół i pospieszyła z wizytą do starego i nowego prezydenta w Moskwie
jeszcze przed rosyjskimi wyborami. „Czy francusko-niemieckie amory z Rosją i afronty wobec wschodniej
Europy będą kontynuowane, jak za Chiraca i Schrödera?“ - pyta „Neue Züricher Zeitung“. I odpowiada: „To
okaże się najpóźniej podczas francuskiej prezydencji w UE, gdy zaczną się negocjacje w sprawie partnerstwa
unii z Rosją“.
Polscy politycy muszą mieć świadomość, że bez Niemców i Francuzów nie da się ukształtować i
realizować polityki wschodniej UE, ale także Berlin i Paryż muszą zdać sobie sprawę, że bez Polski unia nie
ułoży właściwych relacji z bliższymi i dalszymi sąsiadami zza Buga. Samotne inicjatywy mogą jedynie
generować nowe konflikty. Po lodach z gruszką, które za rządu PiS z przystawkami Merkel zjadła na Helu,
nasze rzekome partnerstwo z Niemcami uległo ochłodzeniu. Musiało to nastąpić, choćby dlatego, że tak
niepopularni w RFN „kartoflani“ bracia nie mieli ochoty uczestniczyć w farsie Trójkąta Weimarskiego i
bezceremonialnie powiedzieli basta „uprawianiu polityki ponad głowami Polaków“. Ta ostatnia ocena pochodzi
de facto z kampanii wyborczej obecnej kanclerz Niemiec, która wytykała Schröderowi skrajne lekceważenie
Warszawy.
Minister Sikorski w koncercie życzeń z sejmowego exposé jako pierwszy punkt programu wymienił
„wzmocnienie znaczenia Polski w Europie“. Odnowa Sikorskiego w stosunkach z RFN zaczęła się od
przejażdżki motocyklem z ministrem Steinmeierem. Wcześniej prezydent, premierzy i szefowie naszej
dyplomacji spacerowali z niemieckimi kolegami po Długim Targu w Gdańsku, po rynku we Wrocławiu, kopali
piłkę na stadionie w Gelsenkirchen, grali w tenisa w St. Augustyn, chodzili na kolacje do włoskiej restauracji i
wozili żubrówkę do urzędu kanclerskiego. Ten propagandowy blichtr kończył się zapowiedziami o konieczności
rozgonienia chmur nagromadzonych między Warszawą i Berlinem.
Także relacje polsko-francuskie nie wyszły poza ramy paru spektakli. Nasze kolejne rządy nie potrafiły
uczynić z Polski języczka u wagi w często rozbieżnych celach Francji i RFN. Dziś historia się powtarza: 16
czerwca po Długim Targu przespaceruje się Merkel z Tuskiem. Jeśli nadal zadowalać nas będzie polityczny
teatr, zamiast jasnego określania i konsekwentnej obrony własnych interesów Polska pozostanie w Europie
sługą dwóch panów, a zapowiadane „wzmocnienie znaczenia“ skończy się na pełnieniu funkcji przydatnych
idiotów.
Opis zdjęcia| Po wizycie Sarkozy'ego w Warszawie pozostało jedynie życzliwe poklepywanie i butelka koniaku
wręczona prezydentowi Kaczyńskiemu
Opis zdjęcia| Kiedy odbywał się szczyt Rady Bałtyckiej w Rydze, premier Putin wolał się wybrać do Paryża,
gdzie Sarkozy podejmował go z honorami należnymi „carowi Wszechrusi“
Informacja o autorze| Piotr cywiński, Publicysta działu Świat z Berlina
Ziemia wielokrotnie obiecana
9.6.2008
Wprost
Rafał Geremek
str. 30 Polska
ECzechy
sześć najbardziej rozpowszechnionych mitów o śląsku
Wśród narodów graniczących z Królestwem Polskim nie ma bardziej zawistnego i wrogiego Polakom niż
Ślązacy“ - pisał Jan Długosz, słynny kronikarz króla Kazimierza Jagiellończyka. Wielu Polaków musiało
pomyśleć coś podobnego, gdy pod kancelarią premiera zobaczyło demonstrację Ślązaków żądających
Pełne brzmienie wiadomości
127
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
autonomii. Tym bardziej że pikietę wsparł Kazimierz Kutz. Można przypuszczać, że tak jak demonstranci myślą
zwykli śląscy autochtoni, a nie tylko aktywiści Ruchu Autonomii Śląska. Świadczy o tym choćby fakt, że podczas
ostatniego spisu powszechnego aż 173 tys. osób w rubryce narodowość wpisało „śląska“.
Nie ma chyba drugiego regionu w Polsce, na którego temat powstałoby tyle mitów co o Śląsku. Warto
się im przyjrzeć.
Mit śląskich aborygenów
Dość powszechne jest przekonanie, że Ślązacy przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości i plebiscytami
w latach 20. nie mieli własnych elit ani świadomości własnej tożsamości. „Bez nas nie wiedzieliście, kim
jesteście!“ - wykrzykiwano kiedyś pod adresem Ślązaków na spotkaniu z Kazimierzem Kutzem w warszawskim
Pałacu Kultury i Nauki.
W rzeczywistości do połowy XIX wieku Górny Śląsk miał elity szlacheckie, mieszczańskie i duchowne. Być
może doszłoby nawet do powstania śląskiego narodu, gdyby procesu tego nie przerwała akcja germanizacyjna
kanclerza Ottona von Bismarcka. Z kolei o słowiańskich pobratymcach przypomnieli sobie też polscy patrioci z
Galicji i Wielkopolski. Śląscy chłopi i robotnicy mieli wówczas najczęściej jedynie świadomość lokalną, ale to
żaden ewenement. Większość chłopów z Kongresówki zaczęła się uważać za Polaków dopiero w czasach II
RP, a niektórzy socjologowie jako cezurę uznają dopiero II wojnę światową.
Ślązacy, poszukując własnej tożsamości, wybierali różne drogi. Wykształceni we Wrocławiu czy Berlinie
inteligenci w pierwszym pokoleniu łatwo się germanizowali, bo Niemcy oferowały prawdziwy awans
cywilizacyjny, podczas gdy w swoich rodzinnych wsiach czy miasteczkach niewiele mieli do roboty. Polska zaś
jawiła się im jako daleka i nieznana kraina, w dodatku nie było jej na mapie. W związku z plebiscytem w 1921 r.
zjechało na Śląsk, głównie z Berlina, 200 tys. osób tam urodzonych. Duża część owych „Niemców“ miała
dziwnie znajome, polsko brzmiące nazwiska. Biedniejsi Ślązacy ciążyli ku Polsce, bo dość mieli Niemców
nazywających ich Wasserpolacken (rozwodnionymi Polakami). Co ciekawe, zaraz po I wojnie światowej hasła
niepodległości Śląska wznosili różni działacze polityczni, m.in. Józef Kożdoń ze Skoczowa, który ostatecznie
opowiedział się po stronie czeskiej. Czesi w tamtych czasach także upominali się o Śląsk, bo cały region przez
kilka wieków znajdował się w granicach ich państwa. Ślązaków łączy z Czechami niewątpliwie zamiłowanie do
biesiad piwnych, konkretność i stoicki stosunek do dziejowych zawieruch. O pokrewieństwie mieszkańców
Śląska z Polakami świadczy natomiast przede wszystkim język. Polakom śląska gwara wydaje się grubiańska,
bo nie wiedzą, że można w niej odnaleźć wiele pięknych staropolskich słów zapomnianych przez współczesną
polszczyznę (na przykład słowo „cknić“, w którym zawiera się uczucie tęsknoty, ale i znudzenia).
Ślązacy są narodem „niedokonanym“. Proces narodowotwórczy przerwała polskoniemiecka wojna o
dusze i bogactwa ich ziemi. Prof. Dorota Simonides z Opola określa swoich ziomków jako wspólnotę
etnoregionalną. Ślązacy w ogromnej większości są dziś po prostu Polakami o innej tradycji, z silniej
wyodrębnionym poczuciem tożsamości.
Mit edukacyjnego i kulturalnego zapóźnienia
Ślązaków przez lata traktowano jak urodzonych robotników, mało rozgarniętych i niechętnych edukacji. W
czasach PRL rzeczywiście nie garnęli się do nauki. Wbrew temu, w co wierzą niektórzy działacze Ruchu
Autonomii Śląska, młodzieży śląskiej nie zabraniano dostępu do szkół wyższych. Niekiedy bywało wręcz
odwrotnie. W czasach Gierka siłą zapisywano młodych Ślązaków na studia - zwykle we wrześniu, sporo po
egzaminach wstępnych. Na święta Bożego Narodzenia młodzi z łapanki byli już z powrotem w domu, ale
statystyki na jakiś czas się poprawiały. Trudno jednak oczekiwać od dzieci z rodzin robotniczych, by chciały iść
na uczelnie w czasach, kiedy górnik strzałowy zarabiał trzy razy więcej niż lekarz.
Dopiero wolny rynek przywrócił normalność w tej dziedzinie. Z roku na rok przybywa studentów - jest ich
obecnie 424 na 10 tys. mieszkańców (średnia krajowa - 481). Prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu
Śląskiego, mówi, że prawdziwa rewolucja edukacyjna dopiero nadciąga. Przed 1989 r. zaledwie jeden na
dziesięciu górników chciał, by jego syn skończył studia, dziś chce tego aż siedmiu! 87 proc. śląskich
maturzystów planuje zdobyć dyplom wyższej uczelni - to jeden z najwyższych wskaźników „aspiracyjnych“ w
kraju.
Jak na czteromilionowy region na Śląsku rzeczywiście niewiele się dzieje w kulturze: teatry grają zwykle
sprawdzony klasyczny repertuar, mało przedstawień staje się wydarzeniami. Wyjątkiem jest Śląski Teatr Tańca
w Bytomiu. Problem stanowi to, że na Śląsku mało jest dobrych menedżerów kultury, mimo że potencjał
artystyczny jest spory. Przyszywanym Ślązakiem, z pochodzenia lwowianinem, jest Wojciech Kilar, który lubi
demonstrować swoje przywiązanie do regionu. Mało kto już jednak wie, że wybitny kompozytor Henryk Mikołaj
Górecki wywodzi się z tradycyjnej śląskiej rodziny spod Rybnika.
Swego czasu Śląsk sporo wniósł do muzyki młodzieżowej. To stąd pochodzą Irek Dudek, zespoły
Dżem, Kat i Myslovitz. Ślązakiem jest Piotr Kupicha, lider zespołu Feel - gwiazdy ostatniego sezonu.
Pełne brzmienie wiadomości
128
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Naprawdę wyjątkowym miejscem staje się Śląsk pod względem architektury. W międzywojniu w
górnośląskich miastach odbywał się twórczy wyścig polskich i niemieckich modernistów - przed wojną w
Katowicach zbudowano pierwszy, trzynastopiętrowy „wieżowiec“. Dziś najbardziej znanymi na świecie
architektami z Polski są Robert Konieczny i Tomasz Konior - pracujący w Katowicach. Kilka miesięcy temu
znaleźli się na prestiżowej liście 40 najlepszych młodych architektów w Europie.
Mit śląskiej dziury budżetowej
Powszechne w naszym kraju jest przekonanie, że do Śląska się dokłada. Kilka lat temu Paweł Piskorski w
swoim oficjalnym wystąpieniu jako prezydent Warszawy powiedział, że stolica nie będzie już dopłacać do
upadających kopalń. Stolica nigdy nie dopłacała i jest mało prawdopodobne, że będzie to robić. W czasach PRL
województwo katowickie generowało aż jedną czwartą budżetu Polski. Dzisiaj Górny Śląsk ma 15-procentowy
udział we wspólnej państwowej kasie i daje ponad 17 proc. krajowej produkcji sprzedanej przemysłu. To
wszystko przy ludności stanowiącej 12,6 proc. mieszkańców Polski.
Oprócz węgla i stali produkuje się na Śląsku prawie 20 proc. energii elektrycznej. W ostatnich latach
coraz większe znaczenie ma przemysł samochodowy. Cztery na pięć samochodów wytwarzanych w Polsce
powstaje w śląskich fabrykach Fiata i Opla. Tę ostatnią określa się jako najlepszą montownię w Europie pod
względem jakości pracy. W ostatnich latach dynamicznie rozwijają się na Śląsku także firmy nowych
technologii, i to o uznanych na międzynarodowych rynkach markach. Działa tu prawie 400 tys. różnego rodzaju
przedsiębiorstw, co jest wynikiem znacznie przekraczającym średnią krajową.
Mit braku przedsiębiorczości i niezaradności ślązaków
Kiedy przed dziesięciu laty, za rządów Jerzego Buzka, zaczęto - w zamian za odszkodowanie w wysokości
prawie 40 tys. zł - zwalniać górników z pracy, część z nich założyła własne firmy. Prawie połowa musiała po
jakimś czasie zwinąć interes, ale liczba tych, którzy „pozostali w grze“, jest niemała.
Kilkunastu najbogatszych Polaków z listy „Wprost“ pochodzi ze Śląska, ale najprawdopodobniej jest ich
więcej. Skromność i niechęć do obnoszenia się z bogactwem to typowo śląska cecha. Oprócz strachu przed
zawiścią innych dochodzi tu do głosu egalitaryzm społeczny, typowy dla społeczności, w których status
społeczny był przez długie dziesięciolecia dość wyrównany. Jacek Domogała, właściciel katowickiego Famuru
(w drugiej dziesiątce 100 najbogatszych „Wprost“), już na początku lat 90. był milionerem, ale ciągle jeździł
„maluchem“ i mieszkał bardzo skromnie. Mit śląskiego patriarchatu
W stereotypowej opinii tradycyjne rodziny śląskie to skansen męskiej dominacji. Utwierdziły nas w tym
przekonaniu filmy, takie jak „Perła w koronie“ Kazimierza Kutza, gdzie w słynnej scenie żona myje nogi mężowi
wracającemu z pracy. Z kolei w „Pręgach“ Magdaleny Piekorz, obrazie nakręconym na podstawie prozy
Wojciecha Kuczoka, demoniczny ojciec maltretuje syna. Prawda jest taka, że od kiedy mężczyźni poszli do
pracy w hutach i kopalniach, w domach przejęły władzę kobiety. Matriarchat w środowiskach robotniczych
występował w różnych krajach i kulturach, ale na Śląsku w sposób szczególny, co znakomicie opisał Michał
Smolorz. Wypłatę kawalera, który pracował w kopalni, zabierała matka, by uzbierać na posag dla córek. Po
ożenku górnik musiał oddawać wypłatę żonie, która co najwyżej zostawiała mu parę groszy na piwo. Jeszcze w
latach 80. był to powszechny zwyczaj - mąż oddawał pieniądze żonie razem z paskiem, na którym widniała
kwota wypłaty. Mężczyźni na Śląsku przez lata byli eksploatowanymi przez kobiety wołami pociągowymi, a
kobiety cieszyły się uprzywilejowaną pozycją. Dlatego właśnie idee feminizmu nie spotykały się tu z większym
zainteresowaniem.
Mit uczciwości, oszczędności i cywilizacyjnej wyższości
Ten przesąd kultywują sami Ślązacy. Skutecznie rozpropagował go w licznych wywiadach Kazimierz Kutz. W
rzeczywistości mit ów był prawdziwy przed wojną, kiedy dla przybyszów z zabiedzonych wsi Galicji i
Kongresówki marzeniem były dwa pokoje w familoku. Granica między Górnym Śląskiem a Zagłębiem
Dąbrowskim zatarła się przed trzydziestu laty - po obu stronach straszą dziś blokowiska i gierkowskie domki
klocki.
Mieszkańcy Śląska sami mają się za oszczędnych, rozrzutność uważając za typowo polską cechę.
Mimo że średnie wynagrodzenie w regionie należy do najwyższych w kraju, Ślązacy, obok mieszkańców
Pomorza, oszczędzają w bankach najmniej - wynika z badań firmy Acxiom. Spore problemy na Śląsku miewają
banki z odzyskiwaniem długów. Wrocławska firma Kruk sporządziła mapę dłużników, z której wynika, że
najtrudniej odzyskać wierzytelności od mieszkańców województw śląskiego i kujawsko-pomorskiego.
Ślązacy uważają, że wyróżnia ich wyjątkowa uczciwość. Eugeniusz Kopeć, zmarły w latach 80. śląski
historyk, pisał, że w latach 20. polscy policjanci rodem z Galicji nie mogli się nadziwić, gdy dzieci odnosiły im
Pełne brzmienie wiadomości
129
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
znalezione cenne rzeczy. Dzisiaj to się raczej nie zdarza. Pojawienie się (po upadku przemysłu w latach 90.)
biedy sąsiadującej z zamożnością stworzyło mieszankę wybuchową. Katowice i Chorzów stały się
najniebezpieczniejszymi polskimi miastami.
Ryba psuje się jednak od głowy. Kondycja śląskich elit to dowód na to, że autonomia czy
decentralizacja muszą być kontrolowane przez władze centralne. W przeciwnym razie zaczyna rządzić sitwa.
Wśród ludzi z politycznego i gospodarczego świecznika powszechna była wiedza o interesach mafii węglowej,
o korumpowaniu związkowców przez zarządy spółek górniczych, o ściąganiu haraczy od podwykonawców
wchodzących na teren kopalń. Dlatego histeria i obłuda po śmierci Barbary Blidy budziła zażenowanie.
Dlaczego Kazimierz Kutz, człowiek o takim autorytecie na Śląsku, ale polityczny chuligan, nie spożytkował
swojej energii na walkę z korupcją w tym regionie?
Dotychczas wszelkie nieszczęścia na Śląsku zwalano na Warszawę. Pakowano ludzi do autokarów i
wysyłano pod Sejm. Niedługo nie da się już manipulować nimi w tak prosty sposób. Bo Śląsk zmienia się
szybciej, niż mogłoby się to wydawać.
Opis zdjęcia| tomasz konioR, pracujący w Katowicach, kilka miesięcy temu znalazł się na prestiżowej liście
czterdziestu najlepszych młodych architektów w Europie
Opis zdjęcia| FabRyka samochodów opel - najlepsza montownia w Europie pod względem jakości pracy. Cztery
na pięć aut wytwarzanych w Polsce powstaje w śląskich fabrykach Fiata i Opla
Opis zdjęcia| stuDenci wyDziału prawa i aDministracji uniwersytetu śląskiego. Aż 87 proc. śląskich maturzystów
chce zdawać na wyższe uczelnie
Opis zdjęcia| Demonstracja ruchu autonomii śląska przed kancelarią premiera. Podczas ostatniego spisu
powszechnego aż 173 tys. osób w rubryce narodowość wpisało „śląska“
Informacja o autorze| Rafał Geremek, Współpracownik „Wprost“
Pechowy początek gospodarzy
9.6.2008
Życie Warszawy str. 27 Sport
-Piotr Kaszubski ECzechy
GRUPA A Czesi głównie się bronili, ale to oni zadali decydujący cios i wygrali ze gospodarzami imprezy
Szwajcarami 1:0. W drugim meczu grupy A Portugalia pokonała 2:0 Turcję
Patrząc na pierwszy skład Czechów, Helweci nie mieli się czego obawiać. Pavel Nedved skończył przecież
reprezentacyjną karierę, Tomas Rosicky narzeka na kontuzję i nie pojechał na Euro, a Milan Baros rozpoczął
sobotni mecz na ławce rezerwowych. Napastnik Portsmouth jest wyjątkowo daleki od wysokiej formy sprzed
czterech lat, gdy na boiskach Portugalii z pięcioma bramkami został królem strzelców.
Szwajcarzy od początku mieli przewagę, ale nic z niej nie wynikało. Rywale ograniczali się głównie do
grania długich piłek na rosłego Jana Kollera.
Kiedy wydawało się, że do przerwy nic ciekawego się nie wydarzy, stadion w Bazylei zamarł na chwilę.
Na murawę padł Alexander Frei. Kapitan gospodarzy opuszczał boisko ze łzami w oczach. Napastnik, który na
co dzień gra w Borussi Dortmund, ma ogromnego pecha. Przez pół roku leczył bowiem kontuzję, a potem długo
walczył, by wrócić do formy. Drugą połowę obejrzał już z trybun.
Jego zmiennik Hakan Yakin wniósł mnóstwo ożywienia do gry. Po zmianie stron Szwajcarzy zaczęli
atakować z większym animuszem. Mieli kilka okazji, ale to Czesi zadali decydujący cios. W 71. min ich akcję
wspaniale wykończył król strzelców ligi czeskiej, zawodnik Banika Ostrawa Vaclav Sverkos, i z zimną krwią
pokonał bramkarza.
- Szczerze mówiąc, nie chciałem tak strzelić. Piłka trochę mi zeszła - przyznawał szczęśliwy strzelec.
Szwajcaria mogła i nawet powinna doprowadzić do remisu, ale kilka minut później Johan Vonlanthen z
kilku metrów trafił w poprzeczkę.
- Najważniejsze są trzy punkty. To był dla nas wymarzony start. Zagraliśmy dobrze taktycznie, ale w
następnych meczach trzeba będzie grać bardziej odważnie - powiedział trener Czech Karol Brueckner.
W drugim meczu tej grupy Portugalia grała z Turcją. Piłkarze znad Bosforu przede wszystkim nie chcieli
przegrać tego meczu i od początku murowali dostęp do własnej bramki. W 18. minucie portugalski obrońca
Pepe strzelił bramkę, ale był na pozycji spalonej. Urodzony w Brazylii obrońca zrehabilitował się i w 61. minucie
po wymianie kilku podań z Nuno Gomesem umieścił piłkę w siatce. Portugalia dobiła rywala w 93. minucie. Aby wyjść z grupy, potrzebujemy sześciu punktów. Na razie wykonaliśmy więc tylko 50 procent planu - cieszył
się trener Portugalczyków Felipe Scolari.
*WYNIKI I TABELA
Pełne brzmienie wiadomości
130
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Szwajcaria - Czechy 0:1 (0:0)
* Bramka Sverkov (71’).
* Szwajcaria: Benaglio - Lichtsteiner (75’ Vonlanthen), Mueller, Senderos, Magnin - Berhami (84’ Derdiyok),
Inler, Fernandes, Barnetta - Frei (46’ Yakin), Streller.
* Czechy: Cech - Grygera, Ujfalusi, Rozehnal, Junkulovski - Sionko (83’ Vlcek), Jarolim (87’ Kovac), Galasek,
Polak, Plasil - Koller (57’ Sverkos).
Portugalia - Turcja 2:0 (0:0)
* Bramki: Pepe (61’), Meireles (90’+3’). * Portugalia: Ricardo - Bosingwa, Pepe, Carvalho, Ferreira - Petit,
Moutinho, Ronaldo, Deco (90’ Meira), Simao (83’ Meireles) - Nuno Gomes (69’ Nani). * Turcja: Volkan - Hamit
Altintop (76’ Senturk), Servet, Gokhan (55’ Emre Asik), Hakan Balta - Kazim Kazim, Emre, Mehmet Aurelio Mevlut Erdinc (46’ Sabri Sarioglu), Tuncay, Nihat.
Tabela
1. Portugalia 1 3 2-0 2. Czechy 1 3 1-0 3. Szwajcaria 1 0 0-1 4. Turcja 1 0 0-2
Opis zdjęcia| *Załamany Alexander Frei
7.6.2008
Z Goleszowa do Ustronia
7.6.2008
Dziennik Zachodni
Michał Micor
str. 4 Podróże Gratka
ECzechy
Piękna pogoda zachęca do wyjazdów za miasto. Proponujemy wycieczkę w Beskid Śląski, przejść z Goleszowa
do Ustronia Polany przez Czantorię. Trasa nie jest zbyt trudna, akurat na jeden dzień.
Na wycieczkę wybraliśmy się wraz z członkami Szkolnego Koła Turystycznego „Szafran", działającego
przy Gimnazjum nr. 16 w Sosnowcu. Rozpoczynamy na dworcu kolejowym w Goleszowie.
- Marsz zajmie nam około sześciu godzin. Po drodze będziemy mogli zobaczyć kamieniołomy oraz
rezerwat przyrody na górze Tuł, który słynie ze storczyków. Czeka nas jedno dość trudne podejście, na Małą
Czantorię - charakteryzuje trasę Tomasz Siewniak, opiekun grupy i pomysłodawca rajdu.
Ruszamy czarnym szlakiem w kierunku centrum miasteczka. Goleszów to jedna z najstarszych
miejscowości na Śląsku Cieszyńskim. Pierwszy raz wzmiankowana była już w 1223 roku. Rozwój wsi nastąpił w
XIX wieku. Powstała wówczas linia kolejowa z Bielska-Białej do Ustronia, w okolicy odkryto też pokłady margli i
wapieni. W roku 1898 przy linii kolejowej zbudowano cementownię.
Warto też dodać, że z Goleszowem związanych jest wiele wybitych postaci m.in. rodzina Tajnerów,
znanych skoczków narciarskich. Leopold i Władysław Tajner dwukrotnie reprezentowali nasz kraj w igrzyskach
olimpijskich.
Za centrum miejscowości idziemy do góry, w kierunku zboczy Jasieniowej. Przechodzimy obok stawu
utworzonego w starym wyrobisku kamieniołomu, skoczni narciarskiej oraz strzelnicy miejscowego koła
kurkowego. Na szczyt Jasieniowej jednak nie wchodzimy, mijamy go bokiem. Kierujemy się do schroniska „Pod
Tułem". Jest ono bardzo popularne, bo można do niego dojechać samochodem. Wielu turystów zostawia tu
swój pojazd i stąd idzie zwiedzać okolicę. A jest co podziwiać. W pobliży są dwa rezerwaty przyrody „Zadni Gaj"
oraz „Tuł".
Po chwili wypoczynku i zjedzeniu śniadania ruszamy dalej, trawersując zbocze Tułu i podziwiając
rozległą panoramę na Cieszyn i Skoczów. Po drugiej stronie natomiast, po raz pierwszy, możemy z bliska
zobaczyć Małą Czantorię. Choć góra nie jest wysoka, bo liczy zaledwie 8 64 m n.p.m. podejście może wzbudzić
szacunek. Wygląda groźnie. -Tam mamy iść? - pytali się z niedowierzaniem młodzi uczestnicy rajdu.
Od Małej Czantorii dzieliła nas jeszcze Cisownica. Wioska jest niewielka, ale może poszczycić się
długą, bo 700-letnią historią. Jej nazwa wywodzi się od cisów, które tutaj rosły.
Czas rozpocząć podejście. Zajmie nam ono około 40 minut. Wchodzimy w las. Dookoła świerki i jodły. Powoli,
krok za krokiem, zbliżamy się do szczytu. Po godzinie, kilku odpoczynkach, widać wreszcie przyszczytową
polankę. Na niej wszyscy padli. Obowiązkowe zdjęcia, czekolada, cośdo picia i można iść dalej.
Pełne brzmienie wiadomości
131
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Ostatni etap wędrówki to Czantoria. Dzięki kolejce krzesełkowej jest jednym z najpopularniejszych
szczytów Beskidu Śląskiego. Kolejka nie dochodzi jednak na sam szczyt, lecz ostatnia stacja znajduje się na
polanie Stokłosica. Stąd do wierzchołka jest jeszcze około pół godziny marszu.
Góra ta ma wiele atrakcji. Na jej stokach są rezerwat przyrody, chroniący buczynę karpacką oraz
ścieżka rycerska. Swój początek ma w Ustroniu, przy dolnej stacji kolejki linowej. Na szczycie Czantorii rozwidla
się. Pierwsza nitka zatacza koło w czeskim Nydku, a druga biegnie przez Bieńkulę, Poniwiec, do Gospody pod
Czantorią. Na polanie Stokłosica można też wybrać się do parku linowego, sokolarni oraz zjechać na sankach
na specjalnym torze. Gdy już wszystkie atrakcje zostały zaliczone, nartostradą schodzimy do Ustronia Polany.
Zejście jest bardzo strome i męczące.
Z Ustronia Polany pociągiem wracamy do domu.
Opis zdjęcia| Idąc z Goleszowa do Ustronia można podziwiać wspaniałe widoki
Opis zdjęcia| Czeskie schronisko pod Czantorią jest chętnie odwiedzane przez turystów
Gospodarze się nie boją
7.6.2008
Echo Dnia str. 14 Radom
/PAP/ ECzechy
GRUPA A: SZWAJCARIA - CZECHY
Sobotnie spotkanie Szwajcaria - Czechy w Bazylei zainauguruje piłkarskie mistrzostwa Europy, które w dniach
7-29 czerwca odbędą się na boiskach Austrii i Szwajcarii.
Współgospodarze Euro nie są zaliczani do grona faworytów. Od dwóch lat nie rywalizowali o znaczącą stawkę i
rozgrywali tylko mecze towarzyskie. W okresie przygotowawczym podopiecznych 64-letniego Jakoba Kuhna który niezależnie od wyników nie zamierza po mistrzostwach pozostać trenerem szwajcarskiej drużyny
narodowej, a jego miejsce obejmie Ottmar Hitzfeld - nie omijały kontuzje.
Najpierw kontuzja mięśni uda wyeliminowała z reprezentacji napastnika Blaisea Nkufo. Potem obrońca
Steve von Bergen złamał kość prawej dłoni i musiał opuścić zgrupowanie, a pomocnik Tranquillo Barnetta
doznał urazu ścięgien kostki, ale do meczu z Czechami prawdopodobnie uda mu się wykurować. Miejsce w
składzie ma rekordzista reprezentacji Szwajcarii pod względem liczby zdobytych goli (35), napastnik Borussii
Dortmund, Alexander Frei.
Czesi zakwalifikowali się do Euro wygrywając rywalizację w eliminacyjnej grupie D, m.in. przed
Niemcami, których w Monachium pokonali 3:0. W ostatnich mistrzostwach kontynentu, w Portugalii, odpadli w
półfinale, przegrywając z późniejszymi triumfatorami - Grekami.
Trudno będzie o powtórzenie takiego sukcesu, bowiem z tamtej drużyny odeszło kilku zawodników. Z
powodu kontuzji w reprezentacji nie znalazł się dotychczasowy kapitan Czechów, 27-letni Tomas Rosicky, a w
ekipie 68-letniego szkoleniowca Karela Bruecknera zabrakło także skrzydłowego Juventusu Turyn, Pavla
Nedveda.
Współgospodarze mistrzostw zdają sobie sprawę z tego, że Czesi są znacznie lepszym zespołem,
dlatego "musimy od samego początku ostro zaatakować, by ich zaskoczyć" stwierdził Barnetta.
Również asystent trenera Kuhna, Michel Pont docenia przeciwnika. - To niezwykle doświadczona i
solidarnie grająca drużyna. U nich jeden zawodnik może zadecydować o wyniku spotkania. Zdajemy sobie
sprawę z tego, że to Czesi są faworytami, ale my się ich nie boimy.
Stadion: St. Jakob Park, Bazylea (42.500).
Sędziowie: Roberto Rosetti (Włochy); asystenci: Alessadro Griselli i Paolo Calcagno (obaj Włochy), techniczny:
Stephane Lannoy (Francja).
Początek: sobota 7 czerwca, godzina 18.00.
Opis zdjęcia| *Reprezentanci Szwajcarii (na zdjęciu) doceniają klasę Czechów, ale nie boją się rywala.
Typ witalny
7.6.2008
Express Bydgoski str. 9 extra
Jarosław Reszka ECzechy
Pełne brzmienie wiadomości
132
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
W kinach rządzi smarkateria i dlatego nawet reżyserzy i aktorzy w wieku okołoemerytalnym wychodzą ze skóry,
by przypodobać się zatuczonej colą i popcornem dzieciarni. Z tego powodu na seansie ostatniego „Indiany
Jonesa” złapałem się na tym, że mniej skupiam się na akcji, a bardziej na kibicowaniu Harrisonowi Fordowi, by
młodym nie sprawił zawodu, efektownie fikając nogami i machając pięścią. Niech im pokaże, że 65-latek też
potrafi- trzymałem kciuki. I Indiana podołał zadaniu.
Jan Sverak, czeski laureat Oscara za wzruszającą komedię (nie mylić z „romantycznymi” gniotami)
„Kola”, ma dopiero czterdziestkę na karku, lecz już także odwagę, by kręcić pod prąd marketingowym trendom.
Może dlatego, że może liczyć na dofinansowanie z budżetu Republiki Czeskiej, może dlatego, że filmy robi z
tatą, Zdenkiem Sverakiem. A tacie scenarzyście i tacie pierwszoplanowemu aktorowi się nie odmawia. Tym
bardziej po Oscarze. Efekt kolejnej rodzinnej współpracy Sveraków trafił właśnie do wypożyczalni DVD. I znów
strzał w dziesiątkę. Albo bardzo blisko środka tarczy.
W „Butelkach zwrotnych” Sverak senior zagrał męski typ - jak sam to nazywa - witalny.
Co to typ witalny? Ano, pane Havranek, taki, co to się lubi witać. Zaś żeby się móc witać, trzeba się wcześniej
pożegnać. 65-letni bohater często zatem żegna się z żoną. Żegna się też ze szkołą, w której przepracował
większość życia, ale współczesnego wychowania młodzieży nie może znieść. Zamiast jednak siedzieć w
kapciach w domu i korzystać z emerytury, niczym Indiana Jones zaczyna się sprawdzać w dziwnych w jego
wieku i z jego wykształceniem zawodach. Na początku jest to profesja kuriera rowerowego, a gdy przygoda
kończy się wypadkiem - zajęcie w markecie, w punkcie skupu butelek. W okienku szybko staje się instytucją
charytatywną, zdradzić żonę po czterdziestu latach małżeństwa. Opowieść zmierza w innym kierunku - jak
odnaleźć siebie w zgiełku i pośpiechu współczesnego świata i jednocześnie nie stracić tego, co w dawnym,
spokojniejszym świecie było piękne i wartościowe. Sverakom i tym razem bardzo zgrabnie udaje się pogodzić
ogień z wodą, prowadząc do kulminacji w sekwencji... balonowej. Bo z perpektywy chmur świat na powrót staje
się cichy i piękny, a w ciszy najlepiej się myśli o tym, co naprawdę jest dla człowieka najważniejsze.
Widzowie uhonorowali „Butelki zwrotne” nagrodą publiczności na festiwalu w Karlovych Varach i rekordem
frekwencji w czeskich kinach. Zasłużenie.
osobą rozwiązującą kłopoty staruszek i zakochanych. W swojej kanciapie pełnej skrzynek sam też roi o szalonej
miłości. Ba, jego marzenia mają nawet widoki na spełnienie... Pogodna komedia nie może jednak stać się
poradnikiem, jak
Opis zdjęcia| Film dostał nagrodę publiczności na festiwalu w Karlovych Varach. Zasłużenie.
Pół klubu pojechało na mistrzostwa
7.6.2008
Gazeta Olsztyńska str. 19 Sport
Zbigniew Szymula ECzechy
Euro 2008. Liczne reprezentacje Olympique Lyon i Panathinaikosu Ateny
Europejska Unia Piłkarska (UEFA) poinformowała, że najwięcej przedstawicieli na Euro 2008 będą miały:
francuski Olympique Lyon i grecki Panathinaikos Ateny (po 10). Czołowe miejsca w tej klasyfikacji zajmują
Bayern Monachium i Galatasaray Stambuł (po 9) oraz Werder Brema i Barcelona (po 8).
W tegorocznych mistrzostwach Europy zagra aż 38 zawodników z ligi niemieckiej, którzy będą reprezentować
14 drużyn narodowych. Najwięcej przedstawicieli Bundesligi występuje w reprezentacjach Szwajcarii, Czech i
Chorwacji (po 6). Po jednym piłkarzu mają w swoich kadrach reprezentacje Rosji, Szwecji, Włoch, Rumunii i
Turcji.
To ich czwarte Euro
Włoch Alessandro Del Piero, Francuz Lilian Thuram i Holender Edwin van der Sar mogą dołączyć do grona
zawodników, którzy mają za sobą występy w czterech turniejach o mistrzostwo Europy. Wspomniana trójka
grała w trakcie Euro 1996, Euro 2000 i Euro 2004. Jeśli zaliczą choć jeden występ na Euro 2008, dołączą do
Lothara Matthaeusa (Niemcy), Petera Schmeichela (Dania) i Arona Wintera (Holandia).
Wielcy nieobecni
Na stadionach Austrii i Szwajcarii nie zobaczymy kilku światowej klasy piłkarzy. W ekipie Włoch zabraknie
obrońcy Fabio Cannavaro (kontuzja kostki), pomocnik Tomas Rosicky (Czechy) obejrzy mistrzostwa w roli
kibica z powodu kłopotów z kolanem, w podobnej sytuacji jest Eduardo da Silva (Chorwacja), którego z wyjazdu
Pełne brzmienie wiadomości
133
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
na Euro wykluczyła poważna kontuzja stawu skokowego. W innej grupie znajdują się piłkarze niepowołani do
reprezentacji, mimo że znajdują się w wybornej formie. Wśród nich jest Francuz David Trezeguet, który strzelił
dla Juventusu w tym sezonie 20 bramek, a także Raul (Hiszpania) i Filippo Inzaghi (Włochy). Z gry w kadrze,
przed ogłoszeniem nominacji, zrezygnował Clarence Seedorf (Holandia).
Dycha dla sędziego
UEFA ogłosiła oficjalne stawki dla sędziów. Arbiter główny, który dostąpi zaszczytu prowadzenia spotkania na
Euro, zarobi za jeden mecz 10 tys. euro, jego asystenci będą się musieli zadowolić kwotą 5,5 tys., a sędzia
techniczny otrzyma 4 tys. Imprezę zabezpieczy 12 sędziów głównych, 23 asystentów i 8 arbitrów technicznych,
w tym gronie jest Polak Grzegorz Gilewski z Radomia.
Zagraniczni trenerzy
Cztery reprezentacje uczestniczące w Euro 2008 mają selekcjonerów z zagranicy — Polskę prowadzi Holender
Leo Beenhakker, Portugalię Brazylijczyk Luiz Felipe Scolari, Grecję Otto Rehhagel, a Rosję Guus Hiddink.
Trzech trenerów wywodzi się z Holandii: Beenhakker, Hiddink i selekcjoner Orange Marco van Basten, a dwóch
z Niemiec: Rehhaagel i prowadzący Niemcy Joachim Loew.
MISTRZOWIE EUROPY Piłkarze Niemiec trzykrotnie zdobyli tytuły mistrzów Europy — dwukrotnie jako RFN (w
1972 i 1980 roku) i raz jako Niemcy w 1996 roku. Dwoma tytułami może poszczycić się Francja.
1960 — ZSRR; trener Gawrił Kaczalin 1964 — Hiszpania, Jose Villalonga 1968 — Włochy, Ferrucio Valcareggi
1972 — RFN, Helmut Schoen 1976 — Czechosłowacja, Vaclav Jeżek 1980 — RFN; Jupp Derwall 1984 —
Francja, Michel Hidalgo 1988 — Holandia, Rinus Michels 1992 — Dania, Richard Moeller-Nielsen 1996 —
Niemcy, Berti Vogts 2000 — Francja, Roger Lemerre 2004 — Grecja; Otto Rehhagel 2008 — ?
GRUPA A
C Z ECHY • Trener: Karel Brueckner • Kadra; bramkarze: 1 Petr Cech, 16 Jaromir Blazek, 23 Daniel Zitka;
obrońcy: 2 Zdenek Grygera, 6 Marek Jankulovski, 12 Zdenek Pospech, 13 Michal Kadlec, 21 Tomas Ujfalusi, 22
David Rozehnal; pomocnicy: 3 Jan Polak, 4 Tomas Galasek, 5 Radoslav Kovac, 14 David Jarolim, 17 Marek
Matejovsky, 18 Tomas Sivok, 19 Rudolf Skacel, 20 Jaroslav Plasil; napastnicy: 7 Libor Sionko, 8 Martin Fenin, 9
Jan Koller, 10 Václav Sverkos, 11 Stanislav Vlcek, 15 Milan Baros • Ocena: Gdyby Czesi mieli w składzie Pavla
Nedveda (skończył karierę) lub Tomasa Rosicky’ego (kontuzjowany), mogliby myśleć o wielkim sukcesie. Ale i
tak nie są bez szans, bowiem mistrzostwa Europy to turniej w sam raz dla nich: w 1996 roku doszli do finału, a
osiem lat później doszli do półfinału, gdzie przegrali z Grekami, późniejszymi Karel Brueckner mistrzami Europy.
Fot. PAP/EPA
PORTUGA L I A • Trener: Luiz Felipe Scolari • Kadra; bramkarze: 1 Ricardo, 12 Quim, 22 Rui Patrício; obrońcy:
2 Paulo Ferreira, 3 Bruno Alves, 4 Bosingwa, 5 Fernando Meira, 13 Miguel, 14 Jorge Ribeiro, 15 Pepe, 16
Ricardo Carvalho; pomocnicy: 6 Raul Meireles, 8 Petit, 10 Joao Moutinho, 18 Miguel Veloso, 20 Deco;
napastnicy: 7 Cristiano Ronaldo, 9 Hugo Almeida, 11 Simao, 17 Ricardo Quaresma, 19 Nani, 21 Nuno Gomes,
23 Hélder Postiga • Ocena: Portugalia ma wszystko, żeby wygrać Euro 2008: znakomitego brazylijskiego
szkoleniowca Luiza Felipe Scolariego, najlepszego aktualnie piłkarza na świecie, czyli Cristiano Ronaldo, i
świetną statystykę.
Na ostatnich MŚ Portugalia doszła do półfinału, a podczas ostatnich dwóch Euro osiągała półfinał
Luiz Felipe Scolari
i finał. Co teraz?
Fot. PAP/EPA
S ZWAJ C A R I A • Trener: Jakob Kuhn • Kadra; bramkarze: 1 Diego Benaglio, 18 Pascal Zuberbühler, 21 Eldin
Jakupovic; obrońcy: 2 Johan Djourou, 3 Ludovic Magnin, 4 Philippe Senderos, 5 Stephan Lichtsteiner, 13
Stephane Grichting, 17 Christoph Spycher, 20 Patrick Müller, 23 Philipp Degen; pomocnicy: 6 Benjamin Huggel,
7 Ricardo Cabanas, 8 Gökhan Inler, 10 Hakan Yakin, 14 Daniel Gygax, 15 Gelson Fernandes, 16 Tranquillo
Barnetta, 19 Valon Behrami, 22 Johan Vonlanthen; napastnicy: 9 Alexander Frei, 11 Marco Streller, 12 Eren
Derdiyok • Ocena: Szwajcaria dotychczas wystąpiła na ME dwukrotnie i nie wygrała ani jednego meczu. Jeśli
nadal nie będzie wygrywać, wtedy będzie ciężko o sukcesy. Ale gospodarze zawsze coś tam wygrywają...
Pełne brzmienie wiadomości
134
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Poza tym o receptę na zwycięstwa mogą spytać słynnego rodaka, tenisistę Rogera Federera.
Jakob Kuhn Fot. PAP/EPA
TURC JA • Trener: Fatih Terim • Kadra; bramkarze: 1 Rustu Recber, 12 Tolga Zengin, 23 Volkan Demirel;
obrońcy: 2 Servet Cetin, 4 Gokhan Zan, 13 Emre Güngör, 15 Emre Asik, 20 Sabri Sarioglu, 22 Hamit Altintop;
pomocnicy: 3 Hakan Balta, 5 Emre Belözoglu, 6 Mehmet Topal, 7 Mehmet Aurélio, 10 Gökdeniz Karadeniz, 11
Tümer Metin, 14 Arda Turan, 16 Ugur Boral, 17 Tuncay Sanli, 19 Ayhan Akman; napastnicy: 8 Nihat Kahveci, 9
Semih Sentürk, 18 Kazim Kazim, 21 Mevlüt Erdinc • Ocena: Największym osiągnięciem Turcji jest ćwierćfinał w
2004 roku, w którym przegrali z Portugalią 0:2. Teraz Turcy marzą o rewanżu, ale nie tylko na Portugalii. Także
na Szwajcarii za pamiętne baraże o awans do MŚ 2006. Cała Turcja marzy więc o rewanżach, tylko czy to się
może
Fatih Terim
przełożyć na grę?
Fot. PAP/EPA
Opis zdjęcia| W ekipie Włoch zabraknie obrońcy Fabio Cannavaro, który tuż przed mistrzostwami doznał
kontuzji kostki Fot. PAP/EPA
Opis zdjęcia| Sędziowie, którzy poprowadzą mecze Euro 2008. W dolnym rzędzie od lewej: Konrad Plautz
(Astria), Frank de Bleecker (Belgia, Hovard Webb (Anglia), Manuel Enrique Mejuto Gonzalez (Hiszpania), Kyros
Vasaras (Grecja), Herbert Fandel (Niemcy). Stoją od lewej: Roberto Rosetti (Włochy), Piter Vink (Holandia),
Tom Henning Ovrevo (Norwegia), Lubos Michel (Słowacja), Peter Frojdfeldt (Szwecja), Massimo Busacca
(Szwajcaria) Fot. PAP/EPA
Informacja o autorze| Zbigniew Szymula, z.szymula@gazetaolsztynska.pl
Dwaj rywale po przejściach
7.6.2008
Gazeta Wyborcza
RAFAŁ STEC, BAZYLEA
str. 12 Sport
ECzechy
SZWAJCARIA - CZECHY W MECZU OTWARCIA
Przed otwierającym mistrzostwa meczem z Czechami Szwajcarzy przeżywają to, co Polaków może czekać za
cztery lata
Bazylea wygląda bogato. Równiuteńko przystrzyżone trawniki, wymiecione po ostatnią gumę do żucia ulice,
niskie, przytulne domy, wewnątrz których zobaczylibyśmy pewnie luksusową szwajcarską małą stabilizację.
Miasto sprawia wrażenie, jakby wszystko zostało już w nim zrobione, a skoro panuje idealny ład i dobrobyt, to
można spokojnie poświęcać wolny czas na sprawy najważniejsze, czyli futbol. Jest chleb, brakuje jeszcze tylko
igrzysk.
I owszem, Szwajcarzy wpiłkę wygrywali, przebijali się - trzykrotnie - do ćwierćfinału mundialu, zyskali
nawet opinię taktycznych nowatorów. Ale to było z górą pół wieku temu. Teraz pozostają pępkiem futbolowego
świata zjednego tylko względu -to unich swoje siedziby mają FIFA oraz UEFA. Może dlatego aż 20 proc.
ankietowanych wyznało wsondażu, że Euro 2008 nie interesują się „w najmniejszym stopniu“. Całą resztę raczej
dopadł futbolowy bzik, bo z co trzeciego samochodu wBazylei zwisa szwajcarska flaga, ale kiedy zagadniesz
tubylca o szanse jego drużyny, odpowiedź sugeruje, że łatwiej miał bohater tutejszych legend Wilhelm Tell,
który ponoć musiał ratować skórę, zestrzeliwując z kuszy jabłko leżące na głowie oddalonego o 100 m własnego
syna. I zestrzelił. Tyle że Tell ponoć wogóle nie istniał, a szwajcarscy piłkarze do bramki mocnych rywali od
miesięcy nie trafiają nawet z pięciu metrów.
Syrena alarmowa Szwajcarów
Trener Köbi Kuhn swego czasu powtarzał, że mierzy w minimum ćwierćfinał, bo wynik słabszy byłby poniżej
godności organizatora turnieju, a kibice sławili go jako najlepszego selekcjonera w historii. Gdy Szwajcarzy
w2003 roku dowiedzieli się, że przyjmą finalistów ME, wszystkie poprzedzające obecną imprezy stały się
drugorzędne, a Kuhn mógł śmiało ogłosić, iż dla osiągnięcia dalekosiężnego celu bez względu na koszty
Pełne brzmienie wiadomości
135
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
postawi na młodych. Symbolem jego strategii stało się poprzednie Euro, na którym jedynego gola dla zespołu
strzelił -jako najmłodszy piłkarz turniejów finałowych - 18-letni Johan Vonlanthen. Apotem dowodem słuszności
obranej przez trenera drogi okazał się mundial. Szwajcarzy niespodziewanie wyszli z grupy, by odpaść po serii
rzutów karnych wjednej ósmej finału z Ukrainą.
Wraz ze zbliżaniem się Euro 2008 sytuacja się jednak pogarszała. Piłkarze niby grali bez presji, bo
zwolnionym z eliminacji gospodarzom pozostaje sprawdzać się w sparingach, ale styl iwyniki niepokoiły.
Jesienią pozwolili strzelić cztery gole Japończykom, by wkrótce zaliczyć wpędzającą wdepresję passę porażek z USA, Nigerią, Anglią i Niemcami. Ta ostatnia, poniesiona zaledwie dwa miesiące temu właśnie wBazylei,
wybrzmiała jak syrena alarmowa. Niemcy wygrali 4:0.
W jednym trener Kuhn dopiął swego. Na Euro wystawi zespół wręcz nieprzyzwoicie młody, bez jednego
choćby 30-latka w podstawowej jedenastce, za to z ledwie wyrastającym ponad wiek juniorski duetem stoperów
Senderos -Djorou. Pytanie, czy ci młodzi ludzie wytrzymają presję. Tydzień temu napastnik Marc Streller
obwieścił, że po mistrzostwach kończy reprezentacyjną karierę, bo nie potrafił znieść gwizdów podczas
towarzyskiego sparingu z Liechtensteinem.
Zachowanie kibiców „szokującym“ nazwał również Alexandre Frei. -Dopóki będę kapitanem, dopóty nie
będę tolerował takich reakcji -powiedział najlepszy piłkarz Szwajcarii, który tamtego dnia zdobył 34. i 35. bramkę
dla kadry izostał rekordzistą wszech czasów. Tylko on mógłby konkurować na precyzję strzałów z Wilhelmem
Tellem, tyle że przygotowania do ME zrujnowała mu kontuzja. A jeśli dodać do tego jeszcze stan ducha trenera
Kuhna, którego żona leży wszpitalu na oddziale intensywnej terapii po ciężkim ataku epilepsji, staje się jasne, że
atmosferze w drużynie iwokół niej daleko do idylli. Wczoraj Frei wyznał co prawda, iż mecz zCzechami uważa
za najważniejszy wkarierze i celuje w złoty medal ME, ale niedługo potem szwajcarska federacja poinformowała
o wszczętych właśnie pracach nad planem awaryjnym na wypadek, gdyby selekcjoner musiał opuścić kadrę...
Idylli u Czechów nie widać
Szwajcarzy tkwią więc w niepewności, pocieszenia szukając w problemach rywali. I je znajdują. Czesi stracili
przed turniejem kontuzjowanego kapitana Tomasa Rosickiego, aponieważ wcześniej reprezentacyjne kariery
zakończyli Nedvied, Poborsky i Smicer, zdawnej drugiej linii -potrafiącej wyczarować spektakularny futbol -nie
zostało już nic. Gdy podpytuję naszych południowych sąsiadów oich nową reprezentację, ironizują z kwaśnym
półuśmiechem. -Jaka tam nowa? -odpowiadają, krzywiąc się na trenera Karela Brücknera, który ponoć
przywiązał się do starych nazwisk, czego jedynym efektem ma być rozprzężenie w szatni. Najgłośniejszym
wydarzeniem eliminacji nazywają incydent z nocy po porażce zNiemcami, gdy pięciu kadrowiczów -z Rosickim
na czele -zostało przyłapanych na podlewanym alkoholem balowaniu zprostytutkami.
Rodacy najostrzej krytykują Brücknera za uparte, ślepe na fakty wystawianie Milana Barosza, króla
strzelców Euro 2004, którego pozycja na rynku międzynarodowym systematycznie słabnie - kiedyś grał w
Liverpoolu, ostatnio został wypożyczony przez Lyon do Portsmouth, ale wnowym klubie nie strzelił żadnego
gola. Dla Czechów bramek też nie zdobywa, i to od marca ubiegłego roku.
Brückner, który nigdy nie przymilał się opinii publicznej, spokojnie powtarza, że przywiózł do Szwajcarii
zespół zdolny co najmniej powtórzyć osiągnięcie zpoprzednich mistrzostw, czyli półfinał. A trener gospodarzy
twierdzi, że na mistrzostwach Europy jeden mecz wszystko wywraca do góry nogami: -Wystarczy pokonać
Czechów, by poczuć moc, stać się zdecydowanym faworytem do gry wćwierćfinale i znów mieć za sobą cały
naród. pp
IIII Nawet jeśli wszyscy rywale wydają się silniejsi, to gospodarzom wstyd byłoby nie wyjść z grupy
Opis zdjęcia| Trener Szwajcarów Köbi Kuhn myślami jest nie tylko przy Euro, ale przy chorej żonie. Możliwe, że
opuści drużynę w trakcie turnieju
Piłkarze modlili się za Agatę Mróz
7.6.2008
Głos Pomorza
ARTUR KOSTECKI
str. 2 Głos na Euro
ECzechy
EURO 2008 Relacja wysłannika „Głosu” z Wiednia i Klagenfurtu
Gorączki jeszcze nie ma.
Pomimo tego że do rozpoczęcia mistrzostw Europy pozostało niewiele czasu, w Austrii atmosfery towarzyszącej
wielkiej sportowej imprezie nie widać. Ale to chyba cisza przed burzą.
Pełne brzmienie wiadomości
136
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Zgodnie z zapowiedziami dziennikarze „Głosu” pojechali już wczoraj do Austrii, by stamtąd przekazywać
gorące informacje naszym czytelnikom. Ze zdziwieniem stwierdziliśmy na miejscu, że gorączka przed Euro
dopiero przed nami. Przekonaliśmy się o tym już w Czechach, przez które przejeżdżaliśmy. Dla Polaków to
może być szok, ponieważ przez setki przejechanych po czeskich drogach kilometrów zauważyliśmy może dwie
lub trzy flagi w biało-czerowono-niebieskich barwach, którymi ozdobione były samochody. Nad Wisłą barwy
narodowe widać niemal w co drugim oknie czy na balkonie. Dziwne, bo przecież Czesi – uczestnicy Euro, mogą
podczas tej imprezy odegrać znaczącą rolę.
Austria powitała nas duszną, przedburzową pogodą. Temperatura powietrza wahała się w okolicy 24-25 stopni
Celsjusza, ale ciężkie powietrze powodowało, że ludzie czuli się ospali i zmęczeni. Tutaj podobnie jak w
Czechach raczej sportowego napięcia przed Euro nie widać. W Wiedniu – sercu Austrii, nie widać wielu flag na
ulicach, o kibicach ubranych w barwy narodowe nie wspominając. Cisza. O tym, że ten kraj jest gospodarzem
mistrzostw Europy można się było przekonać właściwie jedynie po plakatach wywieszonych w strategicznych
punktach miasta. Austriacy wydają się mało zainteresowani rozgrywkami, tym bardziej nie zwracają uwagi na
fanów innych drużyn. Na nasze auto ozdobione obowiązkowo flagą narodową, podobnie zresztą jak samochody
innych redakcji z Polski, nawet nie zwrócili uwagi. Tak samo reagowali na Niemców czy Czechów. Sądzimy
jednak, że za kilkanaście godzin ta postawa się zmieni.
Wczoraj zawitaliśmy także do Bad Waltersdorf – bazy naszej reprezentacji. Ta niewielka urocza miejscowość
jest jakby z boku całego medialnego zgiełku towarzyszącego Euro. Pomimo tego że na miejscu w kompleksie
Freizeitpark urządzono centrum dla dziennikarzy. Mówiąc wprost – życie w Bad Waltersdorf, jak się toczyło, tak
się toczy. Ludzie grają w tenis (zauważyliśmy, że tutaj to bardzo popularny sport) w bogato wyposażonych
ośrodkach, spacerują, jeżdżą na rowerach. Z drugiej strony taka atmosfera przyda się biało-czerwonym przed
decydującymi pojedynkami. Oby tylko aura sprzyjała. Wsobotę i niedzielę w okolicach Klagenfurtu, gdzie
rozegramy pierwszy mecz z Niemcami, ma być pochmurnie, niewykluczone są opady. Jeżeli będzie bardzo
padać – jak mówią spotkani przez nas w Bad Waltersdorf dziennikarze niemieccy – może dojść do powtórki
„meczu w deszczu” z mistrzostw świata w 1974 roku. Oby w 2008 roku było 0:1. Podpowiedź: Niemcy grają jako
gospodarze.
Wczoraj w niewielkim kościele w Bad Waltersdorf nasi piłkarze uczestniczyli w mszy świętej
poświęconej zmarłej niedawno siatkarce Agacie Mróz oraz w intencji zwycięstwa. Mszę odprawił ksiądz
Krzysztof Pelczer, kapelan mistrzostw Europy. Zawodnicy nie byli zachwyceni obecnością mediów podczas
nabożeństwa. Z ust piłkarzy usłyszeliśmy, że nawet nie mogą się swobodnie pomodlić. Przedstawiciele mediów
zostali dosłownie przegonieni ze świątyni. Na miejscu mogli zostać kibice i przedstawiciele polonii austriackiej.
Po mszy piłkarze i kibice wypuścili w niebo symboliczne białe i czerwone balony.
Opis zdjęcia| Ks. kapelan Krzysztof Pelczer trzyma koszulkę reprezentacji, którą otrzymał od Jacka Bąka.
Informacja o autorze| ARTUR KOSTECKI, WIEDEŃ, KLAGENFURT
Typ witalny
7.6.2008
Nowości
str. 9 extra toruń
ECzechy
Jarosław Reszka
W kinach rządzi smarkateria i dlatego nawet reżyserzy i aktorzy w wieku okołoemerytalnym wychodzą ze skóry,
by przypodobać się zatuczonej colą i popcornem dzieciarni. Z tego powodu na seansie ostatniego „Indiany
Jonesa” złapałem się na tym, że mniej skupiam się na akcji, a bardziej na kibicowaniu Harrisonowi Fordowi, by
młodym nie sprawił zawodu, efektownie fikając nogami i machając pięścią. Niech im pokaże, że 65-latek też
potrafi- trzymałem kciuki. I Indiana podołał zadaniu.
Jan Sverak, czeski laureat Oscara za wzruszającą komedię (nie mylić z „romantycznymi” gniotami)
„Kola”, ma dopiero czterdziestkę na karku, lecz już także odwagę, by kręcić pod prąd marketingowym trendom.
Może dlatego, że może liczyć na dofinansowanie z budżetu Republiki Czeskiej, może dlatego, że filmy robi z
tatą, Zdenkiem Sverakiem. A tacie scenarzyście i tacie pierwszoplanowemu aktorowi się nie odmawia. Tym
bardziej po Oscarze. Efekt kolejnej rodzinnej współpracy Sveraków trafił właśnie do wypożyczalni DVD. I znów
strzał w dziesiątkę. Albo bardzo blisko środka tarczy.
W „Butelkach zwrotnych” Sverak senior zagrał męski typ - jak sam to nazywa - witalny.
Co to typ witalny? Ano, pane Havranek, taki, co to się lubi witać. Zaś żeby się móc witać, trzeba się wcześniej
pożegnać. 65-letni bohater często zatem żegna się z żoną. Żegna się też ze szkołą, w której przepracował
większość życia, ale współczesnego wychowania młodzieży nie może znieść. Zamiast jednak siedzieć w
kapciach w domu i korzystać z emerytury, niczym Indiana Jones zaczyna się sprawdzać w dziwnych w jego
wieku i z jego wykształceniem zawodach. Na początku jest to profesja kuriera rowerowego, a gdy przygoda
Pełne brzmienie wiadomości
137
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
kończy się wypadkiem - zajęcie w markecie, w punkcie skupu butelek. W okienku szybko staje się instytucją
charytatywną, osobą rozwiązującą kłopoty staruszek i zakochanych. W swojej kanciapie pełnej skrzynek sam
też roi o szalonej miłości. Ba, jego marzenia mają nawet widoki na spełnienie... Pogodna komedia nie może
jednak stać się poradnikiem, jak zdradzić żonę po czterdziestu latach małżeństwa. Opowieść zmierza w innym
kierunku - jak odnaleźć siebie w zgiełku i pośpiechu współczesnego świata i jednocześnie nie stracić tego, co w
dawnym, spokojniejszym świecie było piękne i wartościowe. Sverakom i tym razem bardzo zgrabnie udaje się
pogodzić ogień z wodą, prowadząc do kulminacji w sekwencji... balonowej. Bo z perpektywy chmur świat na
powrót staje się cichy i piękny, a w ciszy najlepiej się myśli o tym, co naprawdę jest dla człowieka najważniejsze.
Widzowie uhonorowali „Butelki zwrotne” nagrodą publiczności na festiwalu w Karlovych Varach i rekordem
frekwencji w czeskich kinach. Zasłużenie.
Opis zdjęcia| Film dostał nagrodę publiczności na festiwalu w Karlovych Varach. Zasłużenie.
Euro w pigułce
7.6.2008
Trybuna
str. 15 Opinie
ECzechy
KONRAD WOJCIECHOWSKI
Krótka (i bardzo ciekawa) historia 12 piłkarskich mistrzostw Europy
Mistrzostwa Europy na boiskach Austrii i Szwajcarii to już trzynasty turniej finałowy z udziałem najlepszych
drużyn kontynentu. Pierwszy rozegrano niemal pół wieku temu.
Tegoroczne finały będą pierwszymi z udziałem biało-czerwonych oraz debiutem współgospodarzy -Austriaków.
Na turnieju wystąpi czołowa szesnastka Europy, co od 1996 r. jest już normą. Początkowo liczba uczestników
była okrojona do czterech drużyn, a gospodarz wyłaniany… drogą eliminacji. Na Euro 1980 pojechało już
osiem zespołów, od tego też czasu organizator imprezy wyznaczany jest automatycznie. Cztery lata później
triumfowała Francja (gospodarz), od której wszystko się zaczęło…
Na wojennej ścieżce
Pomysłodawcą kontynentalnej rywalizacji był Henri Delaunay, sekretarz generalny UEFA, gorący orędownik
europejskich zmagań międzypaństwowych. To z jego inicjatywy powołano do życia Puchar Narodów Europy,
czyli pierwsze nieoficjalne ME. Debiutancki turniej, rozegrany w 1960 r., z udziałem Francji (organizator),
Czechosłowacji, Jugosławii i ZSRR, znalazł się w cieniu politycznego konfliktu pomiędzy Hiszpanią a Związkiem
Radzieckim. Wrogi komunistycznym ideom gen. Franco zabronił rodakom wyjazdu na mecz do Moskwy, jak i
przyjazdu rywalom na rewanż do Madrytu. W efekcie faworyzowani Hiszpanie zostali ukarani walkowerem i nie
dostali się na turniej, który wygrali… piłkarze ZSRR, pokonując w finale Jugosławię 2:1. Jedyny raz w historii
wszystkie miejsca na podium zajęli przedstawiciele ówczesnych państw socjalistycznych: Związek Radziecki,
Jugosławia i Czechosłowacja.
Cztery lata później doszło do spotkania zwaśnionych Hiszpanów i ZSRR, tyle że dopiero w finałowej
potyczce. Tym razem futbol wziął górę nad polityką, a wojna toczyła się tylko na boisku. Lepsi okazali się
Hiszpanie, zwyciężając 2:1. Piłkarzom radzieckim nie pomógł nawet legendarny bramkarz Lew Jaszyn. Tego
dnia lepszy był Luis Suarez, a generał Franco triumfował.
Drukarz Dienst, snajper Mueller, cwaniak Panenka
Rok 1968 był przełomowy, ponieważ europejskim zmaganiom nadano oficjalną rangę. To wówczas narodziły się
mistrzostwa Europy. Turniej zorganizowano we Włoszech. Po raz pierwszy zwycięstwo przypadło
gospodarzom imprezy. Triumf Italii budził jednak wątpliwości. Do ścisłego finału przedarli się tylko dzięki
szczęśliwemu wskazaniu monety, eliminując w 1/2 zespół ZSRR (wówczas w przypadku remisu nie rozgrywano
konkursu rzutów karnych, a powtórkę meczu przewidziano tylko na finał). Tam trafili na Jugosławię, z którą
powinni byli przegrać, ale szwajcarski arbiter Gottfried Dienst najpierw nie zaliczył prawidłowej bramki Dragana
Dżajicia, by później pomóc Włochom w uratowaniu remisu (uznał gola z rzutu wolnego Angelo Domenghiniego,
mimo że ten oddał strzał, nie czekając na sygnał arbitra). Oszukani „Plavi“ w powtórnie rozegranym finale
poddali się bez walki, ulegając 0:2.
Kolejne mistrzostwa stały pod znakiem Niemców i świetnie dysponowanego Gerda Muellera, który z 4
trafieniami został królem strzelców Euro 1972. Jego dwa gole w półfinale z Belgią i kolejne dwa w finale z ZSRR
(wygranym 3:0) pozwoliły debiutantom sięgnąć po Puchar Delaunaya. Zdobywcy trofeum byli bliscy powtórnego
Pełne brzmienie wiadomości
138
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
triumfu cztery lata później, ale na ich drodze stanęli rewelacyjni Czechosłowacy. Finałowe starcie wygrali
dopiero po serii rzutów karnych, których bohaterem był Antonin Panenka. Czech wykazał się wyjątkowo zimną
krwią iwdecydującym momencie, niespodziewanym lobem, zapewnił swojej drużynie upragnione złoto. Gol z
karnego strzelony „podcinką“ przeszedł już do futbolowych annałów. Tak jak bezradnie interweniujący Sepp
Maier, zdezorientowany użytym przez Czecha fortelem.
Niemcom udało się odzyskać tytuł najlepszej drużyny na kontynencie dopiero podczas kolejnego
turnieju. Euro 1980 to popisowa partia duetu Bernd Schuster - Horst Hrubesch. Pierwszy znakomicie rozgrywał
piłkę i dogrywał ją partnerom, drugi skutecznie finalizował wypracowane akcje. Taki scenariusz sprawdził się w
meczu finałowym przeciw Belgom. Dwie bramki wysokiego i potężnego niczym tur Hruberscha uszczęśliwiły
całe Niemcy. Drugie miejsce przypadło Belgom, a trzecie Czechosłowakom (po raz ostatni rozegrano „mały
finał“), którzy w rzutach karnych nie dali szans tym razem gospodarzom turnieju - Włochom.
Indywidualiści i… rezerwiści
Ponownie rozegrane mistrzostwa we Francji okazały się być teatrem jednego autora. Michel Platini (dziś
prezydent UEFA) - bo o nim mowa - niemal w pojedynkę zapewnił rodakom zwycięski laur. Dla siebie
zarezerwował miano króla strzelców (9 bramek, gole w każdym meczu!) i najlepszego zawodnika turnieju, a dla
„Trójkolorowych“ upragnione złoto. Na Francuzów nie było mocnych. Drugie miejsce zajęła bezbarwna
Hiszpania z nieocenionym Antonio Macedą w składzie. Oczarowali Duńczycy (trzecie miejsce), zawiedli Niemcy
(nie wyszli z grupy).
Francuzi mieli Platiniego, Holendrzy zaś Marco van Bastena, który na Euro 1988 był klasą dla siebie.
Zaczynał turniej w roli rezerwowego, kończył w glorii mistrza Europy i najlepszego strzelca zawodów (5 goli). W
finałowej konfrontacji z ZSRR zdobył kapitalną bramkę, jedną z najpiękniejszych w dziejach futbolu. Wspaniałym
wolejem z niemal zerowego kąta przelobował Rinata Dasajewa i zapewnił „Pomarańczowym“ przejście do
historii. Zwycięstwo 2:0 nad Związkiem Radzieckim było ostatnim wielkim wyczynem Holendrów i ich
legendarnego trenera, nieżyjącego już Rinusa Michelsa.
Kiedy ze względu na wojnę domową w Jugosławii tamtejsza drużyna narodowa utraciła prawo startu na
Euro 1992, kuchennymi drzwiami na turniej do Szwecji załapali się Duńczycy. Pościąganym z urlopów piłkarzom
przypadła rola rezerwistów, występujących w zastępstwie zdyskwalifikowanych „Plavich“. Zmiennicy okazali się
być w życiowej formie. Przegrali tylko raz (ze Szwecją 0:1 w drugim meczu turnieju), a swój zwycięski pochód
zwieńczyli finałowym zwycięstwem 2:0 z Niemcami. Bohaterem narodowym obwołano bramkarza Petera
Schmeichela, który grał jak natchniony. W półfinałowym konkursie rzutów karnych wygrał wojnę nerwów z van
Bastenem i to Dania stanęła przed szansą gry o złoto. Niemcy również byli bezradni wobec znakomitej postawy
golkipera Manchesteru United i Puchar Delaunaya wszedł w posiadanie Wikingów.
Czeski film, włoski dramat, greckie wesele
Podrażnieni Niemcy okazali się bezkonkurencyjni cztery lata później. Na angielskich boiskach po raz trzeci w
historii stanęli na najwyższym stopniu podium ME. Po drodze wyeliminowali między innymi pewnych siebie
Chorwatów i niesionych dopingiem swoich kibiców Anglików. Dwukrotnie potykali się z Czechami. Raz w grupie
(2:0) i drugi raz w finale. To właśnie wtedy Czesi po golu z rzutu karnego Patrika Bergera byli bliscy zwycięstwa.
Na ich nieszczęście na plac gry wszedł Oliver Bierhoff (dziś dyrektor sportowy reprezentacji), który najpierw
doprowadził do dogrywki, a następnie wobec bierności czeskich defensorów i nieporadności bramkarza Petra
Kouby, zdobył „złotą bramkę“, dającą złoty medal. Wyciągnięty z kapelusza Bierhoff nie wiadomo kiedy, nie
wiadomo jak został bohaterem narodowym.
Klęska Czechów była niczym wobec tragedii Włochów, która rozegrała się na kolejnym czempionacie w
Belgii i Holandii. „Azzurri“ długo prowadzili w finałowej batalii z Francuzami i już sposobili się do przyjmowania
zwycięskich gratulacji, kiedy w ostatniej minucie meczu sprowadził ich na ziemię Sylvian Wiltord. Dogrywka. Dla
jednych przedłużenie nadziei, dla drugich piłkarski wyrok. W roli kata wystąpił David Trezeguet, który kapitalnym
strzałem z woleja zapewnił „Trójkolorowym“ tytuł ME. Po mistrzostwach w dowód uznania zasilił barwy…
włoskiego Juventusu.
Dwunasty, ostatni jak dotąd turniej finałowy przebiegał pod dyktando… Greków. Piłkarze spod Akropolu
grali nie tyle ładnie i widowiskowo, co efektywnie i skutecznie. Duża w tym zasługa niemieckiego szkoleniowca
Otto Rehhagela, który zaszczepił swoim podopiecznym nieco niemieckiej konsekwencji. Ryglujący dostęp do
własnej bramki Grecy odprawili z kwitkiem Francuzów oraz Czechów, aby w finale upokorzyć gospodarzy
turnieju - Portugalczyków (1:0). Gola na wagę złota zdobył Angelos Charisteas, który obok Dellasa, Zagorakisa i
Basinasa stał się najbardziej rozpoznawalnym graczem Hellady. Miejmy nadzieję, że po Euro 2008 cała
piłkarska Europa zacznie się uczyć polskich nazwisk…
Pełne brzmienie wiadomości
139
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| Theodoros Zagorakis - kapitan sensacyjnych przed czterema laty Greków, uznany za najlepszego
piłkarza turnieju
Dzisiaj nikt nie stoi na z góry straconej pozycji
7.6.2008
Rzeczpospolita str. 42 Sport
ECzechy
Stefan Szczepłek
TURNIEJ STAREGO ŚWIATA Meczem Szwajcaria - Czechy w Bazylei rozpoczną się w sobotę XIII Mistrzostwa
Europy. Nie mają faworyta, ponieważ poziom futbolu w Europie bardzo się wyrównał
Szwajcarzy kilka lat temu staliby w pojedynku z Czechami na straconej pozycji. Ale nie dziś i nie na swoim
boisku.
Przed dwoma laty Szwajcaria jechała na mundial skazana na porażkę, a odpadła dopiero po czterech
meczach (rzutami karnymi), nie ponosząc ani jednej porażki i nawet nie tracąc bramki. Od tamtej pory, z tym
samym trenerem Jakobem Kuhnem, reprezentacja niewiele się zmieniła. Może nawet jest silniejsza, bo najlepsi
piłkarze, grający w zagranicznych klubach, są jeszcze lepsi. Od kiedy w roku 2002 drużyna Szwajcarii do lat 16
zdobyła mistrzostwo Europy, przestano drwić ze Szwajcarów, że potrafią robić tylko ser, scyzoryki i zegary z
kukułką.
Czesi w ostatnich dwóch turniejach prezentowali się pięknie, a mimo to nie odnieśli sukcesu. Obronę
mają jednak żelazną, a to, że są zawodnikami nastawionych na defensywę klubów włoskich, mówi samo za
siebie. Zdenek Grygera gra w Juventusie, Marek Jankulovski w Milanie, Tomas Ujfalusi w Fiorentinie, a David
Rozehnal w Lazio. To robi wrażenie. Atak z Janem Kollerem i królem strzelców poprzedniego Euro Milanem
Barosem też. Największy problem Czesi mają z linią pomocy. Nie widać tam nikogo, kto mógłby zastąpić
nieobecnego na Euro kontuzjowanego rozgrywającego Arsenalu Tomasa Rosickiego.
W drugim sobotnim meczu czwarta na świecie Portugalia zmierzy się ze zdobywcą trzeciego miejsca na
mundialu w Korei - Turcją. Być może najlepszy dziś gracz świata Cristiano Ronaldo przeciw tureckim obrońcom,
którzy nie zawsze trafiają w piłkę i mogą uszkodzić każdego napastnika.
Portugalczyków dobrze znamy - w dwumeczu z Polską zdobyli tylko jeden punkt. Z Turcją też nie pójdzie im
łatwo. Będą musieli uważać na napastników Nihata Kahveci z Villarreal (18 goli w Primera Division) i
urodzonego w Londynie 22-letniego Kazima Kazima, którego bramkę strzeloną w Lidze Mistrzów drużynie
Chelsea pokazywała cała Europa.
>TYPY BUKMACHERÓW * Niemcy 4:1 * Hiszpania 5:1 * Włochy 13:2 * Portugalia 7:1 * Francja 8:1 * Holandia
12:1 * Chorwacja 12:1 * Czechy 20:1 * Rosja 22:1 * Grecja 22:1 * Szwajcaria 25:1 * Turcja 40:1 * Szwecja 40:1
* Rumunia 40:1 * Polska 66:1 * Austria 100:1
Notowania firmy William Hill
Informacja o autorze| Stefan Szczepłek, z Bad Waltersdorf
Kino w opałach
7.6.2008
Rzeczpospolita
JERZY A. RZEWUSKI
str. 30 Plus minus
ECzechy
Czy bohaterowie czeskich filmów przeniosą się z dekoracji historycznych w telenowelowe?
Te filmy zostały sprowokowane przez zidiocenie -absolutny imbecylizm filmów produkowanych przez
komunistyczne studia w Pradze i Moskwie. Wszystko było tak sztuczne, tak naciągane, tak nierzeczywiste i tak
nieprawdziwe, że my już tylko chcieliśmy zobaczyć naekranie trochę prawdy i trochę prawdziwych ludzi“. Tak
Miloš Forman po latach wyjaśnia genezę nowej czechosłowackiej fali filmowej.
Forman nakręcił jej sztandarowe dzieła: „Czarnego Piotrusia“, „Miłość blondynki“ i „Pali się, moja
panno“. Wytyczył nimi tematy dla pokolenia filmowców, doktórego należy: konflikt między ojcem asynem,
rozpaczliwe poszukiwanie miłości i frustracja niespełnienia czy wreszcie zwykła interesowność ipodłość
skrywane pod pozorami dobroduszności iprzyzwoitości. Ale Forman i jego krąg: Ivan Passer („Nudne
popołudnie“, „Intymne oświetlenie“) i Jaroslav Papoušek („Straszne skutki awarii telewizora“), nie byli jedynymi,
którzy z peryferyjnej kinematografii uczynili potęgę. Tak wielką, że wyłoniła się z nicości z dwoma Oscarami:
Pełne brzmienie wiadomości
140
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
pierwszym za„Sklep przygłównej ulicy“ (1965) słowacko-czeskiego tandemu Ján Kádar -Elmar Klos i drugim za
„Pociągi pod specjalnym nadzorem“ (1966), z którymi na ekran wkroczyła inna wielka spółka: reżyser Jiři
Menzel i pisarz Bohumil Hrabal.
Czterdzieści lat później można odnieść wrażenie, że właściwie nic się nie zmieniło. W zeszłym roku
wszedł na ekrany kolejny film Menzla zrealizowany według książki Hrabala - „Obsługiwałem angielskiego króla“.
Liczący już 70 lat reżyser dowiódł, że choć wielu twórców próbowało się zmierzyć zprozą Hrabala, tylko on
potrafi z niej wydobyć całą magię.
Teraz zaś wkinach pojawił się „Niedźwiadek“ Jana Hřebejka - portret trzech małżeństw, ale przede
wszystkim czeskich kobiet na skraju załamania nerwowego, które pokazują, że więcej mają ikry izdrowego
rozsądku niż ich nie całkiem dojrzali życiowo mężowie i kochankowie. Mimo nieprzypadkowych aluzji do
filmowych portretów silnych i zaradnych kobiet Almodovara to jednak „Niedźwiadek“ -zdoskonałym epizodem z
udziałem Menzla ibyłej żony Formanajako rodziców jednego z bohaterów -jest w prostej linii spadkobiercą
niepowtarzalnego daru obserwacji i improwizacji na planie spod znaku Formana. I tego specyficznego ciepła i
wyrozumiałości charakterystycznych dla bohaterów Hrabala.
Ściąganie czerwonej flagi
Zmieniło się jednak wiele. Ponad cztery dekady temu Czechosłowacja wybudzała się ze stalinizmu, ajej
filmowcy - w większości świeżo upieczeni absolwenci słynnej praskiej FAMU i ich starsi koledzy i mentorzy tacy
jak Kádar i Klos czy František Vláčil („Markéta Lazarová“, uznana niedawno za najlepszy czechosłowacki film
wszech czasów) - skorzystali zzaniku rewolucyjnej czujności reżimu Novotnego i zaczęli przygotowywać grunt
dopraskiej wiosny.
Za państwowe i socjalistyczne pieniądze masowo powstawały filmy antypaństwowe i antysocjalistyczne,
które zbardzo ludzkiej, często nawet plebejskiej, perspektywy spoglądały na historię kraju, demaskowały
absurdy życia w zniewolonym państwie, i z rozbrajającym humorem testowały w różnych sytuacjach czeską
mentalność, która jakoś nijak nie pasowała do ideału nowego człowieka propagowanego w sztuce
socrealistycznej. Bo to byli albo zwykli nieudacznicy, jak uFormana, albo mimowolnie wkręceni wwir
dramatycznych wydarzeń ludzie, którym jeśli nawet zdarzyło się zrobić coś heroicznego, to jakby przypadkiem,
ze zwykłej przyzwoitości, a nie ku chwale czegokolwiek.
Oskali tej wywrotowej działalności świadczy fakt, że po zainstalowaniu w Pradze uległego wobec
Moskwy Gustáva Husáka na półki trafiło ponad 100 filmów. Ostatnie trzy tytuły, jakie zostały ukończone już
poinwazji wojsk Układu Warszawskiego, ujrzały światło dzienne dopiero po aksamitnej rewolucji. Są to „Żart“
Jireša, nakręcony według podszytej Kafką satyry na stalinizm pióra MilanaKundery, zaktualizowanaprzez
Menzla dorealiów posierpniowej „normalizacji“ ekranizacja „Skowronków na uwięzi“ Hrabala oraz polityczny
dramat „Ucho“ Karela Kachyny, gatunkowo należący do tej samej kategorii co „Życie napodsłuchu“.
Jak dalece egzotycznym zjawiskiem było to nowe kino czechosłowackie - zwłaszcza na tle tych
wszystkich artystycznych i zaangażowanych nurtów filmowych francuskich, brytyjskich czy włoskich - świadczy
pewne znamienne wydarzenie. Forman, który w sierpniu 1968 roku przebywał wraz z Pavlem Juráčkiem, Janem
Němcem i Passerem wParyżu, uświadomił sobie, że właśnie przeżywa - jak mówi - jedną z najbardziej
ironicznych sytuacji w całym swoim życiu: „Oto jestem we Francji z grupą moich przyjaciół ipośród kolegów
stamtąd, których ogromnie podziwiamy, zresztą z wzajemnością. Są więc Francois Truffaut, Claude Berri, Louis
Malle, Chabrol, Godard - cała francuska Nowa Fala. I podczas gdy ci nasi przyjaciele na swojej łajbie starali się
zatknąć czerwoną flagę, my na swojej akurat desperacko usiłowaliśmy ją zedrzeć z masztu. To był totalny
absurd, bo wszyscy robiliśmy to wimię wolności“.
Forman i Passer ruszyli na podbój Ameryki, Nemec wrócił do domu, ale trafił na kilka lat na czarną listę.
Jireš iMenzel pokajali się iszybko zostali przywróceni do zawodu. Może w tym ostatnim przypadku była to
postawa bardzo nieheroiczna, a patrząc z zewnątrz wręcz naganna, ale woczach Czechów jak najbardziej
zrozumiała i praktyczna. Oni bowiem jako naród mały, bezsilny wobec potężnych okupantów, czy to brunatnych,
czy czerwonych, stawiali nie na heroiczne gesty, lecz na przetrwanie, by ocalić swoją kulturę i tożsamość
narodową. Wtym świetle postawa Jireša, Menzla iinnych „kolaborantów“ okazała się wręcz nieoceniona dla
przetrwania czechosłowackiej kultury filmowej do bardziej sprzyjających czasów. Jireš nakręcił jeden z
najlepszych filmów tamtego okresu, czyli surrealistyczno-baśniową „Walerię i tydzień cudów“, a Menzel - m.in.
dwie kolejne, klasyczne już adaptacje prozy Hrabala: „Postrzyżyny“ i „Święto przebiśniegu“, oraz na podstawie
scenariuszy Zdenka Svěráka „Kto szuka złotego dna“. Nie ma wątpliwości, że to był grunt, na którym po
aksamitnej rewolucji mogła - za sprawą pokolenia, które przyszło na świat w latach 60. -rozkwitnąć nanowo
czeska kinematografia.
Synowie swoich
ojców
Pełne brzmienie wiadomości
141
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Dzięki scenariuszom ojca, które wsposób kapitalny przyczyniły się domiędzynarodowego sukcesu Jana Svěráka
(nominowanadoOscara „Szkoła podstawowa“, 1991, izdobywca złotej statuetki -„Kola“, 1996), jego twórczość
zdecydowanie najbliższa jest kinu lat 60. Zapewne z racji dojrzałości, z jaką wpisuje losy ludzi w momenty
dramatycznych przełomów whistorii Czechosłowacji, czy będzie to przewrót komunistyczny pokrótkim okresie
powojennej niepodległości („Szkoła podstawowa“), czy radośnie witany wyjazd sowieckich czołgów
poaksamitnej rewolucji. Tyle że wtym drugim przypadku wsposób niezwykle przewrotny Svěrák senior ukazuje
wyzierającą spod maski poczciwości podłą gębę swych rodaków. Ofiarą bowiem, i to podwójną, czyni
rosyjskiego chłopczyka o imieniu Kola. Nie dość bowiem, że matka porzuciła go wnieznanym mu kraju, to
jeszcze na co dzień zamiast współczucia odczuwa on wrogość obcych ludzi.
Nie tylko w przypadku Svěráków spotykają się dwa pokolenia czeskich ludzi filmu. Matka innego
wysoko cenionego reżysera Petra Zelenki („Opowieści ozwyczajnym szaleństwie“, „Rok diabła“) pracowała w
telewizji i podpisywała swoim nazwiskiem scenariusze zakazanych przez reżim twórców, a jego ojciec był
scenarzystą w studiu Barrandov. David Ondřiček („Samotni“) jest synem znakomitego operatora Miroslava
Ondřička związanego z Formanem także na emigracji. Sęk w tym, że choć czeskie kino lat 90. wyrosło wprost
zkina czasów praskiej wiosny, to tworzące je ówcześnie trzydziestolatkowi w większości zdają się raczej dążyć
do przecięcia łączącej ich zpokoleniem rodziców pępowiny.
Konfrontacje z kapitalizmem
Prawda jest jednak taka, że bagaż historycznych doświadczeń ludzi wchodzących w zawodowe życie
poaksamitnej rewolucji jest nieporównanie bardziej ubogi. Praktycznie znają tylko czasy zamordyzmu
posierpniowej epoki Husáka. Ale skoro już nie ma jednoczącego całe środowisko filmowe wroga, jakim był
komunizm, a nie chce się - tak jak Jan Svěrák -korzystać zdoświadczeń starszego pokolenia, to efekt może być
tylko jeden: okrojony już tylko do własnych pokoleniowych ram mały realizm. To oznacza koncentrowanie się na
rzeczywistości zawężonej do okresu po aksamitnej rewolucji i redukcję sfery konfliktów osobistych, moralnych
czy etycznych do konfrontacji tradycyjnej czeskiej mentalności z realiami kapitalizmu i gospodarki rynkowej.
Znakomitym przykładem tego podejścia jest inscenizowany dokument „Czeski sen“ Vita Klusáka iFilipa
Remunda, wktórym tysiące nieświadomych mistyfikacji amatorów tanich zakupów zostaje dosłownie
wyprowadzonych w pole, gdzie niby miał na nich czekać hipermarket. Ale wfabule nie jest gorzej, by
przypomnieć „Piękność w opałach“ (2006) Hřebejka, którego tytułowa bohaterka bez wahania wybiera
mężczyznę starszego, który zapewni jej luksusowe życie w Toskanii. A -wdomyśle - numerek z byłym mężem
przecież zawsze będzie sobie możnanaboczku zaliczyć, to tylko dwie godziny lotu.
Tym sposobem czeski bohater, dawniej grający w dekoracjach historycznych, przeniesiony został
wdekoracje telenowelowe, choć tu i ówdzie jeszcze zdarza mu się dzielnie opierać (oba ostatnie, jak dotąd,
nominowane doOscara filmy czeskie osadzone są w scenerii okupacyjnej: „Musimy sobie pomagać“, 2000,
Hřebejka i „Żelary“, 2003, Ondřeja Trojana).
Ale temu procesowi dziwić się nie należy, bo najhojniejszym mecenasem filmowców pozbawionych
państwowych dotacji jest publiczna telewizja. A ona potrafi być bardziej skuteczna w zabijaniu niezależności czy
innowacyjności niż cenzura. I nie zależy jej też na międzynarodowych laurach, lecz na oglądalności, co już daje
się zauważyć, gdy przejrzy się krótką listę międzynarodowych sukcesów filmów czeskich zostatnich 18 lat.
Na razie nie jest jednak źle. Możemy być spokojni owypróbowaną jakość czeskiego kina, dopóki
pojawiają się w nim talenty wrodzaju BohdanaSlámy („Szczęście“) czy Vladimira Morávka („Sex w Brnie“),
awpełni sił twórczych są reżyserzy tej klasy co Hřebejk, Zelenka czy Ondřiček. Istnieje jednak obawa, że czeski
film zmierza do tej samej pułapki, w jaką przed laty wpadło u nas tzw. kino moralnego niepokoju. A tak się
niechybnie stanie, gdy odejdzie w niepamięć receptura, którą sformułował kiedyś Forman, aktóra stała się dla
czeskiego kinaprzepustką naświatowe salony. Według niej jeśli reżyser opowie jakąś historię dla ludzi ze
swego miasteczka, będzie jej chciał słuchać cały świat. Jeśli jednak silić się będzie, by opowiedzieć ją całemu
światu, nie będzie go słuchać nikt, nawet ludzie z jego miasteczka. A że już trochę o tej recepturze zaczynasię
zapominać, świadczy fakt, że choć po 1990 r. w Czechach powstało wiele bardzo dobrych i interesujących
filmów, to nie pojawił się żaden tytuł, który - tak jak choćby „Miłość blondynki“ czy „Pociągi podspecjalnym
nadzorem“ - wszedłby do kanonu światowego kina. *
Opis zdjęcia| * Roman Luknar i Anna Geislerova w „Niedźwiadku“ Jana Hrebejka
Pełne brzmienie wiadomości
142
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Nachod - wspaniała brama do Czech
7.6.2008
Słowo Polskie Gazeta Wrocławska str. 27 Dolny sląsk
Zbigniew Próchniak ECzechy
Na czerwcowe weekendy Oddział Wrocławski PTTK proponuje wycieczki do Czech i jedną po Dolnym Śląsku.
14 czerwca celem wypadu będzie Nachod, miasto znane i nieznane polskim turystom. Wi e l u z n a s p
r z e j e ż d ż a p nie, śpiesząc się do Pragi lub zatrzymuje się tu na zakupy przy okazji pobytu w KudowieZdroju.
Nachod powstał już w XIII w. jako mała osada na szlaku handlowym wiodącym z Pragi do Kłodzka, a
gotycki zameczek, który miał strzec bezpieczeństwa podróżnych, górujący nad okolicą wybudował legendarny
rycerz Hron.
Złoty okres rozkwitu miasto przeżyło w dobie renesansu, kiedy było własnością jednego z
najbogatszych rodów czeskich - Śmirickich. Niestety, pozbawiono ich majątku za przywództwo i udział w buncie
stanów czeskich, które dały początek wojnie trzydziestoletniej w1618r.
Kilkanaście lat później dobra nachodzkie otrzymał ród Piccolominich z Włoch za zasługi w walce ze
zbuntowaną szlachtą czeską. Nowi właściciele rozbudowali zamek i miasto. Jednakże liczne wojny, pożary,
które przyniósł wiek XVIII spowodowały długotrwały zastój w rozwoju miasta. Dopiero wiek XIX stał się
przepustką do lepszej przyszłości. Powstały pierwsze mechaniczne tkalnie, które dały początek dynamicznemu
rozwojowi przemysłu tekstylnego. Wkrótce Nachod został jednym z największych ośrodków włókienniczych
wCzechach.
Dzisiaj miasto liczy ok. 22 tys. mieszkańców.
Nad okolicą góruje wspaniały renesansowo-barokowy zamek. W obrębie kompleksu zachwyca
barokowy ogród w stylu francuskim.
Zamek można zwiedzać kilka godzin, wybierając różne trasy, zaglądając w jego ukryte zakamarki,
spacerując po parku angielskim, zachwycając się z tarasów wspaniałą panoramą okolicy.
W sercu miasteczka u podnóża zamku znajduje się gotyckorenesansowy kościół św.
Wawrzyńca, obok stoją barokowe, kamienne rzeźby, wokół wznoszą się zabytkowe kamienice. Wśród nich
wyróżnia się neorenesansowy ratusz z 1904 r. z figurą założyciela miasta -rycerza Hrona, secesyjny gmach
teatru i hotelu (mieszczą się tam razem ) U Beranka (tam w 1996 spotkali się prezydenci Polski i Czech ) oraz
stary barokowy ratusz. W jednej z kamienic znajduje się siedziba Muzeum Miejskiego (w planie wycieczki ) z
bardzo ciekawą ekspozycją dotyczącą historii Nachodu i całego regionu. Są tam postacie naturalnej wielkości
ubrane w stroje historyczne i ogromna makieta r.
prezentującą system okolicznych umocnień z lat 1936-1938. Obiad i odpoczynek przewidziano w schronisku
Jiraskova Chata, położonym niedaleko Nachodu (można podjechać tam samochodem ).
28 czerwca kolejna wyprawa do Czech do miejscowości Nove Mesto nad Metuji.
Informacje i zapisy Rynek/Ratusz 11/12, III p., tel. 071-344-39-23.
Kowary i Wojanów
a 22 czerwca PTTK zaprasza na wycieczkę po Dolnym Śląsku.
Trasa: Wojanów - Kowary. Pięknie odbudowany pałac w Wojanowie służy teraz jako hotel, odrestaurowany
park, który go otacza, dawne zabudowania gospodarcze - dzisiaj pełniące funkcje hotelarskie - robią ogromne
wrażenie.
Obiekt nie jest udostępniony do zwiedzania, ale zorganizowane grupy mogą podziwiać park i hol pałacu.
Natomiast w Kowarach turyści odwiedzą Park Miniatur Zabytków Dolnego Śląska. Mały spacer starówką będzie
okazją do obejrzenia ratusza, jednego z najładniejszych na Dolnym Śląsku. Przewidziano wizytę w sztolniach
kowarskich -po dawnych chodnikach kopalni uranu.
Opis zdjęcia| Kto wybierze się na wycieczkę z PTTK, będzie mógł podziwiać atrakcje Nachodu
Pełne brzmienie wiadomości
143
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Różne cele gospodarzy
7.6.2008
Życie Warszawy
ANDRZEJBORODEJ
str. 27 Sport
ECzechy
EURO 2008
Naród oczekuje od Szwajcarów, że wygraną w meczu inauguracyjnym (sobota, godz. 18) z Czechami
rozpoczną marsz po medal. Austriacy chcą, by Euro skończyło się, nim się zacznie
Jesteśmy pod olbrzymią presją. Udziela się ona wszystkim, ale jednocześnie nie możemy się już doczekać
rozpoczęciaturnieju. Gramodtrzechlat w Serie A, debiutowałem w Lidze Mistrzów, ale to nieporównywalne
wydarzenie -twierdzi pomocnik reprezentacji Szwajcarii Valon Behrami.
Helweci są najczęściej przymierzani do roli czarnego konia turnieju. Prym w ich drużynie wiodą
mistrzowie Europy do lat 17 z 2002 roku - Philippe Senderos i Tranquilo Barnetta. W ataku rządzi z kolei
Alexander Frei. Napastnik Borussi Dortmund mimo młodego wieku (28 lat) z 35 golami nakonciejest
najskuteczniejszym strzelcem w historii reprezentacji.
Choć Szwajcarzy są gospodarzami turnieju, faworytem pierwszego meczu będą Czesi.
Półfinaliścisprzedczterechlatsąpozbawieni
liderów. Tomas Rosicky z Arsenalu nie pojechał na Euro z powodu kontuzji, a Pavel Nedved z
Juventusu zakończył reprezentacyjnąkarierę. Szwaj carzy są świadomi klasy rywala.
- To niezwykle doświadczona i solidarnie grająca drużyna. U nich każdy zawodnik może zadecydować o wyniku
spotkania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że to C zesi są faworytami, ale my się ich nie boimy - mówi asystent
trenera Jakoba Kuhna MichelPont. W drugim sobotnim meczu grupy A Portugalczycy zagrają z Turkami (godz.
20.45). Ci pierwsi to wicemistrzowie Starego Kontynentu z 2004 roku i jedni z faworytów Euro 2008. Na
przeciwległym biegunie Znacznie mniej optymistyczne nastroje panują w Austrii. Drudzy z organizatorów Euro
obawiają się nie tyle swoich rywali, co kompromitacji. Austriaccy kibice nie wypełnili stadionu nawet w ostatnim
meczu towarzyskim przed Euro. Wygląda więc na to, że ich niedzielny mecz z Chorwacją będzie cieszył się
większym zainteresowaniem wśród Polaków niż gospodarzy. Marzenia o złocie O swojej wyższości przekonani
są Chorwaci.
- Jesteśmy od nich lepsi i to nie ulega wątpliwości. Nie zapominamy jednak, że gospodarzom zawsze
pomagają ściany, poza tym są silnie zmotywowani. Mimo wszystko uważam, że nie powinniśmy mieć
problemów ze zdobyciem trzech punktów - twierdzi Dario Srna, grający w Szachtarze.
- Nasze szanse ocieniam na 40 procent. Jeśli trafimy na swój dzień i szczęście będzie nam dopisywało,
możemynawetwygrać - zapowiada trener Austriaków Josef Hickersberger.
Jego vis-a-vis nie ma jednak wątpliwości, ktojestfaworytem spotkania.
- Wierzę w swoich piłkarzy. Jeśli zagramy tak, j ak potrafimy, pokonamynie tylko Austriaków, ale każdą
drużynę, z którą przyjdzie nam zagrać. Wszystkich grupowych rywali mamy dokładnie rozpracowanych. Teraz
wszystko zależy od nas samych - powiedział Slaven Bilić.
Jego optymizm nie powinien dziwić. O d kiedy Bilić został trenerem narodowej drużyny, Chorwaci
kroczą od zwycięstwa do zwycięstwa. Wystarczy powiedzieć, że w swoim debiucie wroli selekcjonera Bilić
zwyciężył na wyjeździe 2:0 mistrzów świata Włochów. Potem było tylko... lepiej. Chorwaci jak walec rozjeżdżali
kolejnych rywali (zwycięstwa 7:0 i 6:0 z Andorą oraz 3:0 ze Słowacją) i dwukrotnie pokonali Anglię (2:0 w
Zagrzebiui3:2naWembley).
Przegrali tylko dwa razy. Raz, gdy porażki potrzebowali (by nie zostać najlepszą drużyną eliminacji i nie
trafić do pierwszego koszyka - spotkało to Holandię, która zagra w grupie z Włochami i Francją). Raz w meczu
towarzyskim z Oranje. Przegrali 0:3, ale w meczach bez stawki Chorwaci nie potrafią się zmotywować. W
sobotę stawka będzie jednak wysoka.
- Interesuje nas tylko złoty medal - mówią zgodnie podopieczni Bilcia.
1,23
miliarda euro spodziewa się zarobić UEFA na mistrzostwach w Austrii i Szwajcarii
Pełne brzmienie wiadomości
144
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
6.6.2008
Gdyby chcieli wysadzić tamę...
6.6.2008
Dziennik Polski str. 1 Podhalański
ECzechy
Niedzica: akcja policji polskiej, słowackiej i czeskiej
Scenariusz był taki: na terenie Słowacji terroryści porwali samochód, którym podróżowała niemiecka turystka z
dzieckiem.
W okolicy przejścia granicznego opanowali autokar z polskimi i słowackimi turystami, biorąc ich jako
zakładników. Ich celem była zapora wodna w Niedzicy na terytorium Polski, a zamiarem - wysadzenie jej w
powietrze.
Tak właśnie wyglądały wczorajsze ćwiczenia polskich, czeskich i słowackich policjantów, które miały na
celu poprawić umiejętności współpracy transgranicznej służb policyjnych. Dzień wcześniej odbyło się
międzynarodowe seminarium również poświęcone współpracy służb krajów europejskich w przypadku
wystąpienia ataku terrorystycznego na terytorium kilku państw.
Opis zdjęcia| Desant grupy specjalnej Karpackiego Oddziału Straży Granicznej na obiekty elektrowni wodnej w
Niedzicy FOT. TERESA ZIELIŃSKA
Terroryści na tamie
6.6.2008
Dziennik Polski str. 10 Małopolska
(TEZ) ECzechy
Akcja policji polskiej, słowackiej i czeskiej w Niedzicy
Na Słowacji terroryści porwali samochód, którym podróżowała niemiecka turystka z dzieckiem. W okolicy
przejścia granicznego z Polską opanowali autokar z polskimi i słowackimi turystami, biorąc ich jako zakładników.
Chcieli wysadzić zaporę wodną w Niedzicy. To, na szczęście, nie prawdziwe zdarzenia, ale scenariusz
ćwiczenia polskich, czeskich i słowackich policjantów.
Celem wczorajszych ćwiczeń była poprawa współpracy transgranicznej służb policyjnych. Dzień
wcześniej odbyło się międzynarodowe seminarium również poświęcone współpracy służb krajów europejskich
w przypadku ataku terrorystycznego na terytorium kilku państw.
Seminarium to część projektu „Terroryści na tamie“, jaki Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie
zgłosiła Komisji Europejskiej w ramach programu „Zapobieganie aktom terrorystycznym“. Partnerem Polski była
policja słowacka i czeska. Projekt zakładał przeprowadzenie ćwiczeń z udziałem sił międzynarodowych. Jako
ich miejsce wybrano Niedzicę - ze względu na znajdującą się tu zaporę wodną, należącą do tak zwanej
infrastruktury krytycznej. - Zdobycie takiego obiektu przez terrorystów może zagrażać dużej liczbie ludzi, w tym
przypadku z terenu Polski i Słowacji - mówił Dariusz Nowak rzecznik prasowy Małopolskiej Komendy
Wojewódzkiej Policji. Gdyby taka akcja terrorystów się powiodła, mogłoby dojść do zalania obszarów po stronie
polskiej i słowackiej, a Polska południowa zostałaby pozbawiona dostaw prądu.
Udział we wczorajszych ćwiczeniach wzięło około 150 policjantów, w przeważającej większości z
Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, ale także z jednostek terenowych, w tym policjanci z grup
antyterrorystycznych, sztabu, oddziałów prewencji, techniki operacyjnej oraz psychologowie. Przebieg zdarzeń
śledziło około 100 gości z kilku krajów: Holandii, Niemiec, Ukrainy, Węgier i Wielkiej Brytanii. Jak zaznaczał
Adam Rapacki - wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, - nie wszystkie elementy ćwiczenia były do
końca wyreżyserowane, pozwolono na improwizację, aby sprawdzić umiejętności policji.
Zadaniem służb policyjnych Czech, Słowacji i Polski było nie dopuścić do ataku terrorystycznego w
warunkach jak najbardziej zbliżonych do rzeczywistych. Międzynarodowe ćwiczenia miały być też
sprawdzeniem stosowania zapisów Konwencji Wykonawczej Schengen, dotyczących realizacji pościgu
transgranicznego.
150
W ćwiczeniach wzięło udział około 150 funkcjonariuszy.
Pełne brzmienie wiadomości
145
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Partnerem Polski była policja słowacka i czeska.
Opis zdjęcia| Desant grupy specjalnej Karpackiego Oddziału Straży Granicznej na tamie w Niedzicy
Opis zdjęcia| Odbicie zakładników z autobusu w Niedzicy FOT. GRZEGORZ MOMOT (PAP)
ZDARZYŁO SIĘ
6.6.2008
Dziennik Zachodni str. 2 Wydarzenia
KASIA) ECzechy
PIĄTEK, 30 MAJA Waldemar Pawlak w spółce
Wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak rozpoczął na Śląsku wizytę od przyjazdu do Jastrzębskiej
Spółki Węglowej.
Spotkał się z z zarządem i przedstawicielami kopalń, w spotkaniu wzięli udział przedstawiciele 16 działających w
JSW związków zawodowych zrzeszonych w 53 organizacjach zakładowych.
Wicepremier nie podał oczekiwanego przez wszystkich nazwiska następcy na stanowisku wiceministra
górnictwa, wielokrotnie natomiast podkreślał, że JSW powinna wykorzystać koniunkturę na węgiel i zwiększyć
wydobycie.
– Trzeba szukać rozwiązań, by lepiej wykorzystać tę szansę i nie marnować pieniędzy zainwestowanych w
nowoczesne maszyny – mówił Waldemar Pawlak.
Związkowcy przypomnieli, że póki co nie zgadzają się ewentualną prywatyzację spółki i wydłużenie tygodnia
pracy kopalni. (JACK)
PIĄTEK, 30 MAJA
Przyjechali na Spartakiadę
Igrzyska sportowe odbyły się w Szkole Podstawowej nr 19. W tym roku, w naszym mieście gościły dzieciaki z
dwóch czeskich miast, Karwiny i z Hawirzowa. Ze szkół, zaprzyjaźnionych z jastrzębską podstawówką,
przyjechało ponad 90 uczniów z opiekunami.
Spartakiadę rozpoczął dyrektor SP 19, wraz z prezydentem miasta i czeskiej Karwiny.
Wzawodach brało udział ponad 300 uczniów.
Dzieciaki mogły wykazać się w różnych dyscyplinach m.in. w sztafecie i w piłce nożnej . (KASIA)
NIEDZIELA, 1 CZERWCA
Uczennica w Sejmie
Joanna Trałka z V Liceum Ogólnokształcącego wZespole Szkół nr 5 im. Jana Pawła II w Jastrzębiu Zdroju
wzięła udział w XIV Sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży, która odbyła się w Sejmie. – Młodych posłów, tak jak
dorosłych, jest 460, z województwa śląskiego 53, ale jastrzębianka jest tylko jedna–przypomina Katarzyna
Wołczańska, rzecznik miasta.
Młodzi posłowie uhonorowali działalność Ireny Sendlerowej i Referatu Dziecięcego Podziemnej Rady Pomocy
Żydom w czasie II wojny światowej.
(JACK)
PONIEDZIAŁEK, 2 CZERWCA
Nagrodzili najlepszych
Uroczystość wręczenia nagrody miasta Jastrzębia Zdroju za zasługi w dziedzinie twórczości i kultury, odbyły się
w Domu Zdrojowym. Nagrodę indywidualną w tym roku otrzymała Bogusława Piechoczek. Jest ona instruktorką
i trenerką zespołu tanecznego „Klips”.
–Prowadzi ona już trzecie pokolenie tancerek, które na turniejach tanecznych zdobywają najwyższe laury –
mówi Katarzyna Wołczańska, rzecznik urzędu miasta.
Pełne brzmienie wiadomości
146
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Drugi nagrodzony to Przemysław Strączek. Gitarzysta jazzowy, kompozytor, aranżer, założyciel zespołu
Przemek Strączek „Trio”. Oprócz nagród indywidualnych przyznano również wyróżnienia. Można było podziwiać
też występy Artura Barcisia i Cezarego Żaka. (KASIA)
WTOREK, 3 CZERWCA
Zalało piwnicę
Z powodu burzy i ulewnych deszczów została zalana piwnica domu jednorodzinnego przy ulicy Wyszyńskiego.
Do zdarzenia doszło o godzinie 23.55. Na miejsce pojechało pięciu strażaków, którzy zajęli się
wypompowaniem wody z budynku. Jastrzębscy strażacy w porę przetkali kratkę ściekową, dzięki czemu
zapobiegli zalaniu reszty domu. (
Constanza – księżna de Medici zawita do Sącza
6.6.2008
Gazeta Krakowska
JERZY WIDEŁ
str. 4 Nowosądeckie
ECzechy
Wrześniowy zjazd archiwistów zgromadzi najlepszych z Polski i Europy
Zprezydentem Nowego
Sącza Ryszardem Nowakiem spotkali się właśnie organizatorzy międzynarodowej konferencji
archiwistów. Ustalono, że odbędzie się on we wrześniu, a w roli gospodarzy wystąpią włodarze Nowego Sącza,
Starego Sącza, Bochni iWyższej Szkoły Biznesu National Louis University. Pomysłodawcą, by to właśnie w
grodzie nad Dunajcem odbyło się spotkanie, jest Polska Akademia Nauk wWarszawie. – Międzynarodowa
konferencja archiwalno-historyczna nosi tytuł „Archiwa Europy Środkowej. Wspólne dziedzictwo, wspólna
przyszłość“ – mówi Hanna Krajewska, dyrektor archiwum Polskiej Akademii Nauk wWarszawie.
– Jest ona realizacją porozumień zawartych pomiędzy archiwami polskimi, czeskimi, słowackimi i
węgierskimi – dodaje. – Uczestniczyć w niej będą także archiwiści z Ukrainy, Litwy, Rosji i Włoch. Celem
spotkania jest przedstawienie międzynarodowej współpracy naukowej i problemów współczesnej dokumentacji
archiwalnej, będącej świadectwem wspólnych losów.
Referaty dotyczyć będą także budownictwa archiwalnego, źródeł historycznych, tradycji górniczych i
kultu świętych.
Wśród znamienitych ludzi nauki będzie też Constanza księżna de Medici – dyrektorka Archiwum
Medyceuszy w Mediolanie.
Wkomitecie honorowym konferencji zasiądą między innymi przedstawiciele diecezji tarnowskiej oraz
ambasadorowie Węgier, Republiki Czeskiej i Słowacji.
To międzynarodowe spotkanie potrwa trzy dni, awjego ramach odbędzie się również zwiedzanie
zabytków Sądecczyzny.
Bez inwestycji nie będzie przewozów intermodalnych
6.6.2008
Puls Biznesu
Agata Hernik
str. 20 Transport
ECzechy
Pomysł, by ciężarówki zamiast szosą jeździły koleją, ma wielu zwolenników. Jednak równie wiele jest
przeszkód. Największa to wysokie stawki za dostęp do torów i ich katastrofalny stan.
Jak informował półtora roku temu Andrzej Żurkowski, dyrektor Centrum Naukowo-Technicznego Kolej nictwa, w
pierwszym lub trzecim kwartale 2007 roku PKP Cargo i resort transportu miały uruchomić pilotażowy program
przewozów intermodalnych, czyli wykorzystującego więcej niż jeden środek transportu. W grę wchodziła ponad
siedemsetkilometrowa trasa Rzepin - Suwałki, przecinająca Polskę z zachodu na wschód. Ciężarówki miały być
przewożone na wagonach, dzięki czemu drogi miały być bezpieczniejsze i wszyscy zadowoleni. Mamy drugi
kwartał 2008 r., a projekt wciąż nie ruszył i już wiadomo, że nie ruszy. Inicjatywa rozbiła się jak zwykle o
pieniądze i problemy ze sprzętem, o czym pisaliśmy już wcześniej w "PB". To jednak jedynie część większego
problemu.
Za granicą potrafią
Pełne brzmienie wiadomości
147
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Na pierwszy rzut oka wszystko sprzyja temu, aby transport intermodalny wreszcie zdobył w Polsce popularność.
Przewożenie ładunków po części trasy koleją, a po części drogą w teorii ma wykorzystywać zalety każdego z
tych rodzajów transportu. Pociąg wiezie towary taniej, bezpieczniej, ciszej, nie emitując spalin i nie powodując
wypadków, a ciężarówki dojadą tam, gdzie pociąg nie może. Pomysł nie jest nowy, a co więcej, w wielu krajach
z powodzeniem realizowany. Jest więc skąd brać przykład. Daleko nie trzeba szukać. Prymusami we wdrażaniu
takich przewozów są Szwajcarzy, którzy by ochronić delikatny ekosystem Alp, ograniczyli liczbę ciężarówek
mogących rocznie przejechać przez ich kraj, podnieśli do maksimum opłaty za przejazd, a jednocześnie
dofinansowali infrastrukturę kolejową. Rezultat jest taki, że przewoźnikom o wiele bardziej opłaca się
transportować towary koleją niż po drogach. W krajach starej Unii mimo znakomitej sieci autostrad transport
intermodalny ma kilkunasto-procentowy udział we strukturze wszystkich przewozów. W Polsce do takiego
odsetka jeszcze bardzo daleko - u nas oscyluje on w okolicach jednego procenta.
- Popularność szeroko rozumianego transportu intermodalnego w Unii Europejskiej, a także poza nią, bardzo
szybko rośnie. Polska powinna się wzorować na Czechach i Szwajcarii. Czesi, których sytuacja gospodarcza
jest porównywalna, wydają na kolej dwukrotnie więcej niż Polacy. Warto w tym miejscu zauważyć, że Czechy
są czterokrotnie mniejszym krajem i czterokrotnie mniej zaludnionym. Ich sieć kolejowa jest zaś tylko o połowę
krótsza niż Polsce i nieporównywalnie lepiej utrzymana. Od Szwajcarów zaś moglibyśmy się nauczyć, w jaki
sposób dofinansowywać kolej, nie obciążając budżetu państwa. Szwajcarzy inwestują w kolej i drogi lokalne
pieniądze, które pobierają za tranzytowy przejazd przez swój kraj ciężarówek. To od rządów zależy, na który
rodzaj transportu postawią. Doświadczenia państw zachodnich wskazują, że w tych krajach, które wybrały
transport zrównoważony, poziom życia obywateli jest wyższy - mówi Konrad Malec z Instytutu Spraw
Obywatelskich, promującego inicjatywę "TIR-y na tory".
Same problemy
Największą wadą transportu intermodalnego jest to, że w Polsce po prostu się nie opłaca. Specjaliści wskazują
na wysokość stawek dostępu do infrastruktury kolejowej i pytają, jak transportowanie czegokolwiek koleją może
być opłacalne, skoro o wiele taniej można to przewieźć ciężarówkami? Konrad Malec wylicza, że gdyby chcieć
przewieźć
ciężarówkami tylko ładunki transportowane przez PKP Cargo, trzeba by ponad 5 mln przejazdów wykonanych
przez 33 tys. ciężarówek. Takie wyliczenie przemawia do wyobraźni i pozwala sobie wyrobić opinię na temat
stosunku potencjału kolei do możliwości transportu drogowego. Poza tym transport drogowy boryka się z
wieloma innymi problemami, jakich nie ma kolej. Wystarczy wspomnieć awanturę o obwodnicę Augustowa. A
przecież miejscowości dzień w dzień rozjeżdżanych przez setki ciężarówek jest dużo więcej. Ale to wciąż nie
oznacza, że przewozy intermodalne mają szansę się u nas przyjąć.
- Po latach zastoju i zapaści w transporcie kolejowym powinny nadejść tłuste lata. Sprawcą tego stopniowego
wzrostu znaczenia kolei jest bez wątpienia rosnąca wymiana towarowa, galopujący wzrost cen paliw,
zatłoczenie na drogach i stopniowe obciążanie transportu drogowego kosztami zewnętrznymi. Jednakże by ten
stopniowy wzrost przerodził się w trwały trend, potrzebne są czytelne decyzje rządu, wspierające ekologiczny
transport szynowy. Nie możemy zapomnieć, że ceny paliw i energii będą rosły, a transport kolejowy jest
wielokrotnie bardziej energooszczędny w porównaniu z drogowym. Aby kolej rzeczywiście stała się
konkurencyjna, niezbędne są inwestycje w remont i modernizację infrastruktury szynowej, zarówno na
głównych ciągach, jak i tych lokalnych. Nie można także zapomnieć o wprowadzeniu, wzorem krajów Europy
zachodniej, instrumentów wsparcia i preferencji dla bocznic kolejowych i lokalnych przewoźników, dzięki którym
ładunki z głównych ciągów będą trafiały do mniejszych ośrodków przemysłowych - tłumaczy Piotr
Kazimierowski, prezes Związku Pracodawców Forum Transportu Szynowego.
Jak wynika z raportu Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, nawierzchnia prawie połowy dróg kraj
owych wymaga remontu. To właśnie te drogi dźwigają główny ciężar transportu kołowego. Natężenie ruchu jest
na nich trzykrotnie większe niż na kolejnych pod względem znaczenia drogach wojewódzkich. Jeśli wziąć pod
uwagę pojawiające się co rusz zakazy temperaturowe, ograniczenia czasu pracy kierowców, tempo
powstawania w Polsce autostrad i ciągłe remonty tych, które jakimś cudem już powstały, to przedstawienie
przewoźnikom alternatywy polegającej na konkurencyjnym przewozie pociągiem powinno być przez nich
przyjęte z radością.
Ogrom pracy
Mimo pewnych przewag nad transportem kołowym kolej ma także liczne słabości.
- Problemem jest oczywiście stan infrastruktury kolejowej, która wymaga natychmiastowych inwestycji. Dziś
stosunek inwestycji w drogi żelazne i bitumiczne wynosi 1 do 20, podczas gdy zalecenia unijne mówią o
proporcji 4 do 6. Jeżeli tempo poprawy stanu polskich torowisk nie wzrośnie, to ich całkowita wymiana zajmie
nam 167 lat, zaś rozjazdów kolejowych niemal 300! Polskie drogi są niedoinwestowane, ale polska kolej jest
niedoinwestowana w znacznie większym stopniu - wylicza Konrad Malec.
Poza tym w Polsce nie brakuje wąskich gardeł, gdzie pociągi wloką się z prędkością kilku kilometrów na
godzinę, bo fatalny stan infrastruktury nie pozwala na więcej. Na kolei brakuje też maszynistów, a przy wielkich
niedoborach kadr ograniczenia czasu pracy kierowców jawią się jedynie jako mała niedogodność. Piotr
Pełne brzmienie wiadomości
148
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kazimierowski dodaje do tej listy także stosunkowo krótkie odległości między firmami i zakładami
przemysłowymi w Polsce oraz bardzo małą liczbę terminali i kolejowych centrów przeładunkowych. W
momencie gdy punkt załadunku od punktu odbioru dzieli tylko kilkadziesiąt kilometrów, nie ma większego sensu
przeładowanie towaru albo przewożenie ciągnika wraz z naczepą pociągiem. Tym bardziej że wciąż brakuje
miejsc, gdzie można to zrobić szybko i sprawnie.
- Szansą na zwiększenie zainteresowania przewozami intermodalnymi i ich rentowności byłoby szersze
wykorzystanie zaplecza bocznic kolejowych dla tworzenia lokalnych terminali przeładunkowych. Wsparciem dla
takich inicjatyw mogłoby być, podobnie jak w przypadku linii kolejowych, zwolnienie gruntów zajętych pod
terminale przeładunkowe z podatku gruntowego, pod warunkiem przeznaczenia tych środków na rozwój
terminalu. W ten sposób samorządy zaoszczędziłyby na remoncie dróg, a kolej stała się bardziej konkurencyjna
wobec transportu samochodowego - podsumowuje Piotr Kazimierowski.
19100 Tyle kilometrów mają łącznie tory kolejowe wykorzystywane w Polsce...
379 455 ...a tyle drogi.
Opis zdjęcia| Haczyk. Polskie drogi są niedoinwestowane, ale polska kolej jest niedoinwestowana w znacznie
większym stopniu - mówi Konrad Malec z Instytutu Spraw Obywatelskich. W takich warunkach trudno
oczekiwać, by transport intermodalny robił nad Wisłą furorę.
Czekolada, gorzałka biznesie kurierka
6.6.2008
Puls Biznesu
Jacek Konikowski
str. 11 Logistyka
ECzechy
W biznesie bywa lak, jak niegdyś z mercedesem Marka Różyckiego. Miał wabić dziewczyny, a przyciąga wzrok
facetów. Z Masterlink było podobnie.
Gdyby chciał, chodziłby dziś pewnie w meloniku, wywijał laseczką, jeździł ciemnozielonym jaguarem i spłacał
gigantyczny kredyt na rezydencję gdzieś pod Brighton. Bo trudno inaczej, gdy pierwszą pracę ma się w Coopers
and Lybrand, drugą w Lloyds Bank i codziennie stoi w korku mercedesów i porsche jadących do londyńskiego
City. "Na bank" byłby finansistą. Ale to Polak, choć z Ealingu, a takiego wiecznie gdzieś ciągnie i coś popycha.
Czasem wystarczy niewiele - ot, przypadkowo znalezione ogłoszenie w polonijnej gazecie. Z niej młody
finansista dowiedział się, że DHL szuka dyrektora finansowego w Polsce. Wystarczyło.
- W Lloydsie byłem menedżerem najniższego szczebla, więc nijak nie nadawałem się na to stanowisko.
Pomyślałem - "a co mi tam". Odpowiedziałem. Następnego dnia odezwał się head-hunter. Tak mu zależało, że
po godzinie pojawił się u mnie w domu i mówi - mam tylko jedną prośbę, niech pan zadzwoni do mojej znajomej
Polki i powie kilka słów po polsku - mówi Różycki.
Wkrótce dyrektor finansowy polskiego DHL siedział już w samolocie do Warszawy.
- Znajomi pukali się w głowę. Mówili - "chłopie, co ty wyprawiasz, tam niedźwiedzie biegają po ulicach, bieda z
nędzą". Ja myślałem - "pojadę, zobaczę, jeżeli rzeczywiście tak jest, to wrócę. W końcu jestem Polakiem, warto
zaryzykować..." - wspomina Różycki.
Ryzyko? Niewielkie. Wtedy w Polsce karierę mógł zrobić każdy, kto miał nieco oleju w głowie i dwie ręce. A
właściwie wystarczyło chcieć i mieć jakiś pomysł. I mówić po polsku. Było coś jeszcze. Przynęta - DHL nie
żałował pieniędzy
- Wtedy ludzie z DHL byli jak kowboje. Młodzi, śmiało do przodu, energia, entuzjazm. Nie ma rzeczy
niemożliwej, jakoś to się musi udać. Zupełnie inny model niż teraz - wspomina Różycki.
On, 25 letni dyrektor finansowy. Jego szef, dyrektor generalny - 29 lat. Kowboje żółtodzioby. Było fajnie. Do
czasu, gdy ktoś nie zaproponował, żeby Różycki wyjechał do Rosji.
Dlatego, gdy zadzwonił telefon z PriceWater-houseCoopers, Różycki szybko uprzątnął swoje biurko w DHL i
kartonik postawił na nowym. Też w Warszawie. Zmienił firmę i branżę - żegnajcie finanse, witaj konsultingu.
- Było super. Miałem okazję robić za każdym razem coś innego. Jednego dnia planowałem sieć stacji
benzynowych, drugiego restrukturyzowałem producenta lokomotyw - wspomina Różycki.
W produkującym lokomotywy, a należącym dziś do Bumaru, chrzanowskim Fabloku konsultant mieszkał w
baraku i co rano dostawał zupę regeneracyjną z wkładką.
- Miałem doradzić, jak "podkręcić" wydajność działu marketingu. Wtedy Fablok większość produkcji wysyłał lub
chciał wysyłać na Zachód, zwłaszcza do Anglii, ale okazało się, że dział marketingu pracował od 6 do 13
polskiego czasu, czyli od 5 do 12 czasu angielskiego. Skąd mogli wiedzieć, że Anglicy pracują od 9 do 17 z
przerwą na tea o 12 - wspomina Różycki.
Pełne brzmienie wiadomości
149
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Finansistę ciągnęło jednak do marketingu. Więc po trzech latach kolejny rozwód. W1993 roku napisał do Kraft
Jacobs Suchard. Tego od czekoladek. I od razu głęboka woda - wprowadzenie do Polski czekolady Milka.
- Podczas nagrywania reklamy radiowej, do której piosenkę śpiewała Katarzyna Skrzynecka, zapodziała nam
się taśma demo z melodią, więc musiałem ją nucić Skrzyneckiej, mimo że głos mam żubra. Na szczęście Kasia
szybko złapała melodię. Wtedy właśnie pojawił się po raz pierwszy slogan "daj się skusić" - wspomina Różycki.
Trzyletnią pracę z Milką okupił nadwagą i licznymi plombami. Choroby zawodowe.
- Wtedy to my decydowaliśmy co robimy, a nie centrala. Dlatego mile wspominam tamte czasy nieograniczonej
swobody - wspomina Różycki.
Mimo tej swobody nie przestawał marzyć. O tym, że kiedyś pokieruje firmą. To "kiedyś" okazało się nieodległe.
Mewy nad głową
Do spotkania w Bristolu przygotowywał się długo, mimo że każda rozmowa kwalifikacyjna to gra w szachy pytania standardowe, łatwe do przewidzenia. Ale nie był przygotowany na jedno - że Adam Grzesicki, szef
Ballantine's, okaże się facetem wielce niesztampowym. Tak bywa, gdy prezesem zostaje były sprzątacz w
fabryce.
- Już przy przekąsce Adam zapytał, czy jestem gotów być "firmowym murzynem", czyli pracować niemal do
stanu śmierci klinicznej - wspomina Różycki.
Po spotkaniu Grzesicki dzwoni do Różyckiego:
- Marku, head-hunter mówił, że absolutnie mam do ciebie nie dzwonić, ale chcę cię mieć u siebie. Co mam
zrobić, żebyś się zgodził?
Odparłem, że już nic, bo właśnie mu się to udało. Po podpisaniu kontraktu przysłał mi do domu butelkę
szampana z bilecikiem: witam rodzinę Różyckich na pokładzie Ballantine's - wspomina Różycki.
Po kilku dniach wizyta w kwaterze głównej w Anglii. Czarny jaguar z szoferem w mundurze zabiera Różyckiego
z lotniska i zawozi pod firmę. Przed wejściem wisi polska flaga. Uroki "nobility industry". Chociaż...
- Adam w trudnych chwilach mówił mi: "Marek, mewy latają nad twoją głową. Pamiętaj, jeżeli nie będziesz miał
wyników, to będą na ciebie..." - wspomina Różycki.
Więc Różycki kombinował, żeby mewy jedynie latały nad jego głową. I wymyślił balentynki.
- Konkurenci zatrudniali w dziale sprzedaży mężczyzn. Faceci negocjowali z facetami z hurtowni i sklepów.
Pomyślałem, a co by było, gdyby faceta zamienić na ładną, mądrą blondynkę? Wszyscy pukali się w czoło. Ale
balentynki ruszyły w kraj - wspomina Różycki.
Wyniki były równie super jak same balentynki.
Do dzisiaj potrafi powiedzieć "na zdrowie" w kilkunastu językach, nawet po estońsku (tervi seks). Ale po trzech
latach znowu zadzwonił head-hunter. Od Smirnoffa, wtedy numer jeden w Polsce. Różycki nie żałuje kolejnej
zmiany. Po roku - eksmisja (w wyniku fuzji). Finansowo intratna.
Nastał nieciekawy okres w karierze Marka Różyckiego, który z potrzeby chwili założył własną firmę
konsultingową Tournaround. Wtedy też pomyślał: może warto wrócić do pewnego biznesu, który przed laty dla
zabawy założył ze znajomym?
Masterlink
W City jest ich pełno, chłopcy na rowerach lub motorach, którzy ze zwinnością jaszczurki przedzierają się przez
uliczne korki, żeby dostarczyć to i owo temu lub owemu. W Warszawie ich nie było. Rok 1991. Różycki pracuje
w polskim oddziale DHL. Z przyjacielem postanowili założyć taką miejską firmę kurierską w Warszawie. On raczej dla zabawy, przyjaciel - z konieczności, kuśnierz z dyplomem fizyka, który po upadku komuny nie miał już
komu szyć futer.
- Wyłożyliśmy na to po 5 tys. USD na głowę. Kupiliśmy sześć czeskich jaw, z których po pierwszym dniu jedna
była na chodzie - wspomina Różycki.
Deal był taki: kolega prowadzi firmę, Różycki zajmuje się strategią i marketingiem. Głównie w weekendy. I
jeszcze tylko nazwa.
- Musiała być zachodnia, bo wzbudzała zaufanie. Pomysłów było kilka: Ambasadorlink, Masterlink, Interlink.
Wszystkim podobała się ta druga - wspomina Różycki.
A ten zielony kolor?
- To kolor Lloyds Bank - uśmiecha się Różycki. Kilka lat zabrało, zanim kurierzy w zielonych
kurtkach odebrali chleb firmowym gońcom, których pełno było w każdym niemal urzędzie, instytucji czy
większej firmie. Masterlink w tym czasie rósł jak na drożdżach. W końcu zatrudniał już 300 osób. I problem.
Firma stała się za duża, żeby mogła być małą, i za mała, żeby mogła być dużą. Więc jaka miałaby być?
- W1998 roku sprzedaliśmy większość udziałów w Masterlink Poczcie Szwedzkiej - mówi Różycki.
I paradoks. Szwedzi - w dobrej wierze - zrobili wszystko, co trzeba, żeby firmę doprowadzić na skraj
bankructwa. Na przykład - inwestowali w samochody i budynki, a nie w ludzi czy informatykę. Masterlink, dotąd
rentowny, zaczął mieć straty. Pewnego dnia zadzwonił telefon.
- Kolega z Poczty Szwedzkiej zadzwonił do mnie z prośbą, żebym pomógł wyjść Masterlinkowi z tarapatów wspomina Różycki.
Pełne brzmienie wiadomości
150
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kolejny paradoks. Oto pierwszym zleceniem dla firmy konsultingowej Marka Różyckiego było uzdrowienie
firmy, którą przed laty sam uruchomił.
- To był najtrudniejszy okres w moim życiu zawodowym. Masterlink przynosił stratę równą połowie swojego
obrotu. Firma była bankrutem. Dobrałem superekipę i jakoś z tego wybrnęliśmy - wspomina Różycki.
Nie było łatwo. Zasypiał z kartką przy łóżku i nieraz budził się, by zapisać na niej kolejny pomysł na wyciągnięcie
firmy z dołka. Gdy to się udało, Szwedzi sprzedali firmę francuskiej La Post.
Do 2005 r. Różycki był prezesem i dyrektorem generalnym Masterlink Express. W międzyczasie GeoPost
Group, należąca do francuskiej La Poste, odkupiła Masterlinka od szwedzkiego Posten AB. W 2006 r. Geopost
zmieniła nazwę Masterlink na DPD. Różycki od 2004 r. jest prezesem GeoPost Group na Europę Środkową i
Południowo-Wschodnią.
Od tej pory nieraz jeszcze przyszło mu gasić podobne pożary - a to w Czechach, a to na Węgrzech. Śmieje się,
że biurko zamienił na fotel w samolocie. W klasie ekonomicznej, bo jak twierdzi, business class to pieniądze
wyrzucone na rozpustę.
Charakterny menedżer. Choć i sentymentalny nieco. Na wieszaku w gabinecie prezesa GeoPost wciąż wisi
kurtka kuriera. Ta sama, w której przed laty, w tajemnicy przed pracownikami, wcielał się w kuriera Masterlinka i
raz do roku rozwoził paczki Może to jemu dałeś kiedyś tipa lub zdrowo objechałeś. Kurierzy adresów nie
zapominają.
Opis zdjęcia| Człowiek orkiestra. Jako konsultant miałem okazją robić za każdym razem coś innego. Jednego
dnia planowałem sieć stacji benzynowych, drugiego restrukturyzowałem producenta lokomotyw - wspomina
Marek Różycki, prezes GeoPost Group na Europę Środkową i Południowo-Wschodnią.
Opis zdjęcia| Znak rozpoznawczy. Mimo, że Marek Różycki pracował w Polsce w różnych branżach, jego
nazwisko najbardziej kojarzy się z biato-zielonym logo kurierskiej firmy Masterlink.
Ruzyne pójdzie pod młotek
6.6.2008
Puls Biznesu str. 4 Reflektory
[GAS] ECzechy
Czesi dają przykład swoim północnym sąsiadom. Rząd Mirka Topolanka zdecydował się sprywatyzować
największe czeskie lotnisko - praskie Ruzyne. Prawdopodobna kwota minimalna, za którą rząd jest gotów
sprzedać port, to 4 mld EUR. W ubiegłym roku lotnisko w Pradze obsłużyło 12,5 mln pasażerów, a jego zysk
netto wyniósł 1,1 mld koron (około 143 mln zł). W roli inwestorów premier widzi firmy niemieckie bądź
hiszpańskie, australijskie albo słowackie
konsorcja. Ostateczna decyzja zapadnie w przyszłym roku. Polskich kolejnych rządów wciąż nie stać na taką
odważną decyzję, mimo że nasze porty lotnicze chętnie skorzystałyby z okazji zdobycia dodatkowych środków
na rozwój. Ruch na lotniskach nieprzerwanie rośnie, konieczna jest ich rozbudowa, z którą porty nie nadążają i
na którą brakuje im pieniędzy. Najczęściej sięgają do unijnej kasy (mają do dyspozycji 700 mln EUR), ale i tak
potrzebują funduszy na wkład
własny. Rozbudowa infrastruktury lotniczej nie znajduje się na pierwszym miejscu wśród priorytetów
samorządów, które - w przypadku wielu portów regionalnych - są ich głównymi udziałowcami. Dodatkową
barierę stanowi prawo. Jeśli firma zagraniczna chciałaby kupić więcej niż 24,9 proc. udziałów w polskiej spółce
lotniskowej, mógłby wkroczyć Urząd Lotnictwa Cywilnego i zablokować transakcję.
5.6.2008
Podwójny cel memoriału
5.6.2008
Dziennik Polski
DANIEL WEIMER
str. 8 Nowosądecki
ECzechy
Rozmowa z Marianem Kuczajem, prezesem Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Nowym Sączu,
przewodniczącym komitetu organizacyjnego turnieju
Pełne brzmienie wiadomości
151
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Może Pan czuć się chyba zadowolony, widząc jak wiele klubów z Polski i spoza jej granic odpowiedziało na
zaproszenie do wzięcia udziału w turnieju?
- Tych drużyn miało być nawet więcej. Cztery ekipy wostatniej chwili ze względów logistycznych musiały
wycofać swoje zgłoszenie. Myślę, że tak duże zainteresowanie memoriałem Adama Siei wzięło się stąd, że jego
pierwsza edycja została świetnie przygotowana, przebiegła bez żadnych zakłóceń, zyskując pochlebną ocenę
nie tylko w kraju, ale i w Słowacji, Czechach, na Węgrzech. Mam nadzieję, że i uczestnicy zakończonej w
niedzielę imprezy będą mieli podobne zdanie o jej organizacji i sportowym poziomie.
Wychodząc z inicjatywą organizacji memoriału osiągnął Pan dwa cele: uczcił pamięć znakomitego działacza
oraz dał radość setkom chłopców, którzy do rozgrywek podchodzili z ogromnym entuzjazmem.
- Cieszę się, że tak to zostało odebrane. Zasługi Adama dla rozwoju piłki nożnej w regionie są
niepodważalne i tak oczywiste, że ich przypominanie wydaje się w tej chwili zbędne. Tacy działacze rodzą się
raz na kilkadziesiąt lat. Natomiast co do uciechy sprawionej dzieciakom, to przyznam, że nie spodziewałem się,
iż poszczególne mecze nieść będą ze sobą tak wielki bagaż emocji. Spontanicznie na wydarzenia na boiskach
reagowali nie tylko sami mali aktorzy, ale też ich rodzice, przybyli do Nowego Sącza ze swymi pociechami. Przy
okazji i miasto miało świetną promocję. To jeszcze jeden plus naszego turnieju.
Jego przebieg pewnie nie byłby tak sprawny, gdyby nie pomoc wielu instytucji, urzędów oraz osób prywatnych.
- Naturalnie. Właściwie nie zdarzyło się, by ktokolwiek odmówił nam swego wsparcia. Wszystkim dobroczyńcom
składam więc tą drogą serdeczne podziękowania. Listę sponsorów i sympatyków memoriału zamieścicie pewnie
w innym miejscu, pozwolę sobie więc jedynie uhonorować swych współpracowników z okręgowego związku,
którzy turniejem żyli przez kilka tygodni, poświęcając mu cały swój wolny czas. Te osoby to: Kinga Wańczyk,
Antoni Ogórek, Bogdan Klimek, Stanisław Ogórek, Andrzej Danek, Zdzisław Ingier oraz Wiesław Stawiarz.
Podziękować też pragnę gospodarzom obiektów sportowych: Zbigniewowi Dziedzicowi ze Startu, Janowi
Juszyńskiemu z Dunajca oraz Włodzimierzowi Chełmeckiemu z Sandecji. Wielką niespodziankę sprawili nam
ponadto sygnaliści z Technikum Leśnego w Starym Sączu, „odtrąbiając“ wręczane zespołom nagrody.
Z jakimi wrażeniami opuszczali Nowy Sącz zagraniczni goście?
- Nie wiem, jak wiele było w ich wypowiedziach kurtuazji, a ile autentycznego zadowolenia, zarówno
jednak Słowacy i Czesi, jak i uczestniczący po raz pierwszy w zmaganiach Węgrzy z Kiskunhalas i Rumuni z
Salaja, wyrażali się o imprezie wyłącznie w superlatywach. Nie chciałbym, żeby zabrzmiało to nieskromnie, ale
usłyszałem nawet opinię, że z taką gościnnością jak w Polsce jeszcze się nie spotkali i że mogą uczyć się od
nas organizacji. Słowa te były dla mnie i moich współpracowników najpiękniejszą nagrodą za trud, włożony w
przygotowanie i przeprowadzenie memoriału Adama Siei.
CZESKI POLIGON
5.6.2008
Rynki Zagraniczne
PAWEŁ SKOTAREK
str. 16 Rynek it
ECzechy
Polscy przedsiębiorcy podbijają Czechy. Jednak już nie produkty nisko przetworzone, ale wysokie technologie
stają się eksportową wizytówką Polski. Dzięki błyskotliwemu marketingowi takie firmy jak X Trade Brokers,
mBank czy Allegro skutecznie zdobywają tam rynkowe nisze. A Czechy to bojowy sprawdzian przed
wypłynięciem na szersze wody.
oraz więcej firm głównie z branży IT i finansowej decyduje się na ten kierunek rozwoju. W ubiegłym roku
dystrybutor sprzętu i oprogramowania komputerowego AB zakupiłjedno z największych przedsiębiorstw z
branży IT w Czechach. Asseco przejmuje kolejne czeskie firmy informatyczne. Również w ubiegłym roku
poprzez przejęcia pojawiły się w Czechach działające w branży telekomunikacyjnej 0ne-2-0ne i TelForceOne.
Nasz południowy sąsiad to już tradycyjnie pierwszy kraj, jakim interesują się polskie firmy myślące
0 zagranicznej ekspansji, traktując ten rynek niczym poligon doświadczalny.
Czechy są krajem bogatszym od Polski rozwijającym się w sposób o wiele bardziej zrównoważony, Spośród
krajów byłego bloku wschodniego najbliżej im do Zachodu, zarówno pod względem mentalnym, jak
1 gospodarczym. A przy tym to nasz bliski sąsiad. Dlatego od początku lat 90. zainteresowanie polskiego
biznesu ekspansją w tym kierunku było naturalne. Na fali sukcesów w branżach produktów nisko
przetworzonych rynkiem tym zaczęły się interesować branże o wysokiej wartości dodanej i odnosić na nich
spektakularne sukcesy.
- Czeski rynek jest dość konserwatywny i zamknięty. Jest też relatywnie mały, a dodatkowo w branży internetowej panowała dotyctkt czas pewna stagnacja za sprawą słabej konkurencji. W Czechach mamy do
czynienia z boomem, który w Polsce miał już miejsce kilka lat temu- mówi Remigiusz Górski, niegdyś długoletni
radca handlowy pjpy polskiej ambasadzie w Pradze, dziś wicedyrektor X-Trade Brokers Czechy, Swoją szansę
zwietrzyły polskie firmy, dla których rodzimy rynek stał się już za ciasny. Dysponując wolnym kapitałem, często
Pełne brzmienie wiadomości
152
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
pozyskanym dzięki giełdzie, z powodzeniem zaczęły penetrować ten dynamiczny i oferujący olbrzymie
możliwości rynek,
Bank na miarę czeskich potrzeb
Doskonałym przykładem wstrzelenia się w rynkową niszę jest wejście mBanku do Czech. - Rynek czeski
oczekiwał na taki bank jak nasz i my wyszliśmy tym oczekiwaniom naprzeciw- tłumaczy Maja Matyjewicz,
szefowa PR mBanku.
Czesi byli już przyzwyczajeni do sytuacji, z jaką mieliśmy do czynienia jeszcze kilka lat temu w Polsce. Rynek
usług bankowych tkwił w stagnacji, a banki bezkarnie utrzymywa-, ły opłaty na bardzo wysokim poziomie.
Pojawiła się tam nawet inicjatywa w postaci strony internetowej wyrażającej protest przeciw wygórowanym
kosztom prowadzenia rachunków. mBank wszedł
więc z tą samą ideą, jaką podbił polski rynek, a mianowicie banku o bardzo niskich opłatach oraz jasnych i
prostych zasadach.
- Zainteresowanie naszą ofertą przeszło najśmiel-i sze oczekiwania i prognozy. Po pół roku obecności mamy w
Czechach już 86,5 tys. klientów- podaje Matyjewicz. Oprócz idealnego trafienia w potrzeby czeskich klientów
jest to głównie zasługa przeprowadzonej na szeroką skalę kampanii marketingowej.
- Przyjęliśmy strategię promowania marki poprzez jej identyfikację z produktem. Podobnie jak w Polsce są to
rachunki eKonto i eMax. Staramy się dotrzeć do klienta przede wszystkim poprzez reklamę w telewizji i
internecie. Ale niezwykle ważną rolę w zdobywaniu klientów, znów podobnie jak ma to miejsce w Polsce,
odgrywa marke-ting szeptany -mówi Matyjewicz. Oferta mBanku kierowana jest do klienta, który chce i potrafi
sam się obsłużyć, a podstawowym kryterium definiującym grupę docelo-wąjest dostęp do internetu. Czesi pod
tym względem wyprzedzają Polaków, jak jednak zauważa Matyjewicz wydają się przy tym bar- . dziej leniwi niż
Polacy i trudniej nakłonić ich do szukania lepszych ofert i zmiany banku. Chociażjuż teraz można mówić o
olbrzymim sukcesie na rynku czeskim, mBank zachowawczo podchodzi do dalszych planów. - W tej chwili
chcemy się skupić na Czechach i Słowacji, gdzie pojawiliśmy się równocześnie, Z czasem będziemy się
zastanawiać nad dalszą ekspansją-mówi Matyjewicz,
Perspektywy są na Wschodzie
Z serwisem otoMoto startuje właśnie w Czechach QXL Poland,
właściciel portalu Allegro i z powodzeniem podbijający tamtejszy rynek serwisem Au-kro.cz - czeskim
odpowiednikiem polskiego serwisu aukcyjnego. - Czeskie Aukrojest obecnie na poziomie polskiego Allegro .
mniej więcej z 2004 roku i ma przed sobą ogromny potencjał już teraz serwis cieszy się wiodącą pozycją na
rynku, co jest zasługą korzystania ze sprawdzonych wzorów marketingowych z Polski -mówi Patryk Tryzu-biak,
PR manager grupy Alleero.pl. Zdobycie przez Allegro mocnej pozycji w Polsce to lata żmudnej pracy nad
brandem. Teraz ten model rozwoju jest konsekwentnie powielany w Czechach poprzez wypeł-nianie każdej
wolnej przestrzeni w inter-necie, szerokie stosowanie co-brandów i intensywną promocję marki. Jak twierdzi
Tryzubiak, specyfika tego rynku ma to do siebie, że jeśli pojawi się wyraźny lider, konkurencji jest już bardzo
trudno się przebić, - Każda firma rozważająca ekspansję w internecie powinna kierować się sprawdzoną przez
nas strategią, Aukro było obecne wszędzie i nie sposób, by użytkownik inter-netu mógł na nie nie natrafić. Chociaż w
Czechach funkcjonowały już silne serwisy aukcyjne, nasza strategia okazała się bardzo skuteczna i udało nam
się szybko zdobyć pozycję lidera. Będziemy teraz chcieli powtórzyć ten sukces z oto-Moto.cz- dodaje Tryzubiak.
Czechy były pierwszym zagranicznym rynkiem, wespół z Węgrami, na którym w sierpniu 2003 roku pojawiło
QXL ze swoim portalem, Obecnie serwis Aukro.cz w ciągu miesiąca odwiedza 2,5 min in-ternautów. Po tym
sukcesie firma poszła za ciosem i z powodzeniem podbiła rynek aukcji internetowych w Rosji, Bułgarii, Rumunii, na Ukrainie i Słowacji. Zachodnia Europa leży jednak poza kręgiem
zainteresowań firmy.
- Tamtejszy rynek jest dużo bardziej zaawansowany Nie ma sensu pchać się tam, gdzie trudno byłoby się
przebić, a perspektywy rozwoju nie są zbyt obiecujące. Cały region Europy Środko-wo-Wschodniej należy w tej
chwi-: li do nas i tu chcemy się skupić na intensywnym rozwoju. Zachodnie rynki są mocno już spenetrowane,
tymczasem w naszym regionie czasem aż żal patrzeć, ile jeszcze jest niezagospodarowanego miej-scakonstatuje Tryzubiak.
W świat przez czeską bramę
Wprawdzie Czesi przyzwyczaili się już do tego, że śpią na polskich łóżkach, jedzą polską żywność i ubierają się
w polską odzież, ale w przypadku wysokich technologii sytuacja jest bardziej skomplikowana.
- Czesi zachowują się trochę tak, jakby ich niezbyt lubiany sąsiad wchodził do ich piaskownicy i podbierał im ich
zabawki. Cdyby Niemcy tak intensywnie wchodzili na ich rynek, nie podchodziliby pewnie do, tego z tak dużą
rezerwą- zauważa"' Remigiusz Górski.
Polskie firmy często unikają przyznawania się do swojej polskości. Chociaż tendencja ta się zmienia i coraz częściej opłaca się nawet manifestować swoje pochodzenie, to jednak wydaje się, że na
konserwatywnym rynku czeskim nie jest to najlepsze rozwiązanie. . Na uwagę zasługuje w tym kontekście fakt,
że w przypadku większości firm z polskim kapitałem kadra menadżerska jest w przewadze czeska.
Pełne brzmienie wiadomości
153
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Dla zachodnich inwestorów Czechy nie są wystarczająco atrakcyjnym rynkiem. Z ich perspektywy to rynek
mały, nieoferujący zbyt wielkich możliwości. Dzięki temu Polacy stali się w Czechach bardzo silnym graczem,
chociaż statystyki mówią, że to Czechy wyprzedzają nas we wskaźnikach rozwoju, A jeszcze do niedawna
polskie firmy z branży zaawansowanych technologii na Zachodzie traktowane były, jak widać zupełnie mylnie,
nieco z przymrużeniem oka.
Batalię o największy czeski portal Centrum.cz - odpowiednik naszego Onetu - inwestor amerykański toczył z
Polakami. - Saxo Bank, jeden z największych na świecie przyznał, że na rynku czeskim jego najpoważniejszym
konkurentem jest X-Trade Brokers-z dumą mówi Górski. X-Trade Brokers odniosło na rynku czeskim ogromny sukces, na co decydujący wpływ znów miała potężna akcja marketingowa. Dzięki
kampanii w czeskich mediach cały rynek usług finansowych tkwiący dotychczas w stagnacji został silnie
pobudzony, a Czesi zaczęli interesować się warszawską giełdą i inwestowaniem. Korzystając z doświadczeń
zdobytych na czeskim poligonie, polski broker zdecydowanie wyruszył na podbój Europy Zachodniej, otwierając
swoje oddziały w Hiszpanii i Włoszech, i już ostrzy sobie zęby na kolejne kraje. - Przytłaczająca większość polskich inwestycji w
Czechach kończy się sukcesem. Jednak za każdym z nich kryje się dobrze przygotowana strategia marketingowa poparta
wysokiej jakości działalnością analityczną. Albo stoi za tym ogromny zaangażowany kapitał, albo ciekawe i
nowatorskie formy promocji -twierdzi Górski. Przyczyn tego pasma sukcesów i dynamicznej ekspansji w
Czechach polskich firm należy według Górskiego upatrywać także w stosunkowo słabo rozwiniętym i
spenetrowanym rynku. Czesi są dość konserwatywni i mało ekspansywni, podczas gdy Polaków cechuje duża
mobilność i odwaga w podejmowaniu rynkowych wyzwań. Zdaniem jednak Wojciecha Po-bóg-Pągowskiego,
kierownika Wydziału Promocji Handlu i Inwestycji w Pradze nadużyciem byłoby twierdzenie o zapóźnieniu
czeskiego rynku IT, chociaż w przypadku usług finansowych rzeczywiście Czesi są za Polakami w tyle. -W
Brnie istnieje zagłębie technologiczne, swego rodzaju czeska dolina krzemowa, a duża część z polskich
inwestycji to klasyczne przejęcia dobrze funkcjonujących spółek czeskich -zauważa radca Pągowski, Sukces
tkwi więc w skutecznym marketingu i umiejętnym wykorzystywaniu rynkowych nisz. A intensywna ekspansja jest
udziałem wszystkich branż, chociaż ostatnio aktywność firm z dziedzin, w których pojawia się duża wartość
dodana, istotnie wzrasta. - Rodzimy rynek robi się po prostu za ciasny dla polskich firm, więc kierują one swoje
kroki w naturalnym kierunku, czyli do Czech, gdzie konkurencja nie jest tak duża. I rzeczywiście nasz
południowy sąsiad staje się poligonem doświadczalnym w drodze na dalsze rynki zagraniczne - podsumowuje
Pągowski.
Inwestycje polskie w Republice Czeskiej w 2007 roku wyniosły ponad 250 min euro
W ostatnich trzech latach wymiana handlowa z Czechami wzrosła prawie trzykrotnie
Polski eksport do Czech wzrósł o 14,2% i wyniósł 5,57 mld euro
Czechy znajdują się obecnie w pierwszej piątce najważniejszych partnerów handlowych Polski wśród krajów
UE z udziałem 6,2%, ustępując jedynie
Niemcom, Włochom, Francji i Wielkiej Brytanii
W ubiegłym roku wzajemne obroty wyniosły 9,68 mld euro i wzrosły o 15,4% w stosunku do 2006 roku
Polski import z Czech natomiast wzrósł o 16,9% i wyniósł 4,11 mld euro
Polska jest trzecim najważniejszym partnerem handlowym Republiki Czeskiej, po Niemczech i Słowacji z
udziałem 5,9%
W Czechach działa 915 spółek, w których kapitał polski stanowi minimum 25%
Pełne brzmienie wiadomości
154
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
4.6.2008
Gniazdo Gripenów - Baza Lotnicza Caslav
4.6.2008
Lotnictwo
Jens Schymura
str. 30 Lotnictwo
ECzechy
W ostatnich latach przez czeskie siły powietrzne przetoczyła sie kolejna faza zmian o zasadniczym znaczeniu.
Po 85 latach Siły Powietrzne Czech straciły swoja samodzielność i w grudniu 2003 r. zostały podporządkowane
Połączonemu Dowództwu Sił Zbrojnych w Ołomuńcu, któremu podlegają komponenty: lądowy, lotniczy i sił
specjalnych. Od początku 2004 r. komponent lotniczy został zorganizowany według nowego schematu
organizacyjnego, z czterema bazami lotniczymi. Jedna z nich jest Baza Lotnicza Ćaslav.
Prace budowlane w bazie ulokowanej w samym centrum Czech, ok. 77 km na wschód od Pragi, na północ od
miasteczka Ćaslav i w pobliżu miast Kolin i Kutna-Hora zaczęły się w 1952 r. W pierwszej kolejności zbudowano
pas startowy i kiedy został on odebrany, pierwsza jednostka lotnicza trafiła do Ćaslav w 1955 r., pozostała część
bazy była jeszcze w budowie. W tym czasie w bazie stacjonował 8. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego, który jednak
operował z tego lotniska dość krótko, tylko w czasie trwających wówczas ćwiczeń. Później przez krótki okres
stacjonował tu 6. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego, wyposażony w samoloty MiG-15, ale niedługo potem powrócił on
do swojej macierzystej bazy w Sliać. W 1955 r. zapadła decyzja, by w bazie ulokować 2. Lotniczy Pułk Szkolny,
także wyposażony w samoloty MiG-15. Ta ostatnia jednostka stacjonowała w Ćaslav do listopada 1957 r.
W 1956 r. czechosłowackie Ministerstwo Obrony zdecydowało o sformowaniu 6. Dywizji Lotnictwa Myśliwskiego
z 19. i 20. batalionem lotniskowym, 6. dywizyjną kompanią remontową i 6. dywizyjną kompanią radiową.
Począwszy od 1 października 1956 r. jednostki bojowe nowo sformowanej dywizji stanowiły 20. PLM na MiG-15
w bazie Ćaslav i 26. PLM, stacjonujący w bazie Hradćany. Trzeci pułk dywizji - 22. PLM także wyposażony w
samoloty MiG-15 - został sformowany 1 października 1957 r. i od marca 1958 r. także stacjonował on w Ćaslav.
Prace budowlane w bazie zostały ostatecznie zakończone nieco później i została ona przekazana Siłom
Powietrznym 31 sierpnia 1958 r.
Reorganizacja
W 1958 r. w Siłach Powietrznych Czechosłowacji dokonano poważnej reorganizacji. Zdedydowano o
rozbudowie lotnictwa uderzeniowego i 6. DLM przeformowano
w 34. Dywizję Lotnictwa Myśliwsko-Bombowego. Jednocześnie 22. PLM przeformowano w 28. Pułk Lotnictwa
Myśliwsko-Bombowego, który otrzymał historyczną nazwę "cieszyński" (Teśinsky). Oficjalna data sformowania
pułku to 1 października 1958 r., przy czym głównym zadaniem jednostki było zwalczanie obiektów pola walki, w
tym małogabarytowych i mobilnych, zwalczanie celów powietrznych i prowadzenie rozpoznania lotniczego. Pułk
nadal był wyposażony w samoloty MiG-15, które z czasem zmodernizowano do wersji "SB". W 1964 r.
jednostka została wyposażona w naddźwiękowe samoloty Su-7BM, a później także w Su 7BKŁ. W 1977 r.
zapadła decyzja o wprowadzeniu do uzbrojenia samolotów MiG-23BN.
W 1993 r., kiedy rozwiązano 47. Pułk Lotnictwa Rozpoznawczego, jego jedyna eskadra wyposażona w
samoloty MiG-21R została włączona do 28. PLMB. W 1994 r. 4. Samodzielna Eskadra Myśliwska na
samolotach MiG-21MF I L-39ZA została przebazowana z Pferov do Ćaslav. Sformowanie eskadry wiązało się z
podziałem Czechosłowacji na dwa państwa. W tym czasie jednostki lotnicze miały niewystarczającą ilość nalotu
na szkolenie, wobec tego w bazie Ćaslav ustanowiono specjalną eskadrę treningową z samolotami MiG-21MF,
MiG-21R i L-39ZA. W 1994 r. do bazy przyleciały też MiG-23ML i L-39ZA z rozwiązanego 1. "Zwoleńskiego"
Pułku Lotnictwa Myśliwskiego z Czeskich Budziejowic.
Listopad 1994 r. był punktem zwrotnym w zmianach dokonanych w czeskim lotnictwie. Wtedy zdecydowano, że
w 1995 r. wszystkie dotychczasowe jednostki lotnicze zostaną przeformowane w bazy lotnicze. Nowa
organizacja objęła też bazę Ćaslav. 31 grudnia 1994 r., po 36 latach istnienia, rozwiązano 28. PLMB i
sformowano z niego 4. Myśliwską Bazę Lotniczą w Ćaslav, zmieniając jednocześnie profil jednostki z
uderzeniowej na myśliwską.
4. Myśliwska Baza Lotnicza
1 stycznia 1995 r. 4. Myśliwska Baza Lotnicza została podporządkowana dowództwu 4. Korpusu Obrony
Powietrznej. Razem z innymi jednostkami baza została włączona w system obrony powietrznej państwa.
W 4. MBL funkcjonowały wówczas trzy eskadry myśliwskie, wyposażone (odpowiednio) w samoloty MiG-23ML,
MiG-21MF i L-39ZA. Ponadto bazie podlegały różne
jednostki techniczne i logistyczne. Dodatkowo w bazie stacjonowały klucze śmigłowców Mi-17 i Mi-2,
wykonujące zadania łącznikowo-transportowe i ratownicze. Większość personelu bazy to lotnicy służący
Pełne brzmienie wiadomości
155
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
wcześniej w Ćaslav, Pferov i w Czeskich Budziejowicach. Ponadto część personelu pochodziła z rozwiązanych
jednostek w Hradec Kralove, Bechyne, Mośnov, Brno i Źatec.
Na początku 1993 r. wraz z rozwiązaniem 11. PLM w Żatec, w 1. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego w Czeskich
Budziejowicach utworzono 1. Eskadrę Myśliwską "Żatec". Później, w maju 1993 r., eskadra ta stała się
członkiem NATO Tiger Association, w związku z czym w końcu 1994 r. tradycje Tygrysów trafiły do Ćaslav.
Kolejna reorganizacja miała miejsce w Siłach Powietrznych Czech w 1997 r. 4. Myśliwska Baza Lotnicza
została przemianowana na 4. Taktyczną Bazę Lotniczą - 4. ZTL (Zakladna Taktickeho LetecWa), podległą
dowództwu Sił Zbrojnych Czech. Baza otrzymała historyczny tytuł "Zvolenska" w 1999 r.*'
Jednostka została zorganizowana w dowództwo, sztab, trzy eskadry lotnictwa myśliwskiego (wyposażone w
MiG-23ML, MiG-21MF i L-39ZA), pododdziały techniczne, pododdziały logistyczne i pododdziały
zabezpieczenia. W 1998 r. wycofano ze służby samoloty MiG-23ML i liczba eskadr w bazie została
zredukowana do dwóch. 41. Eskadra Myśliwska była wciąż wyposażona w samoloty MiG-21MF, 42. Eskadra
Myśliwska operowała zaś na szkolnych L-39ZA.
W1998 r., w związku z przewidywanym przyjęciem Czech do NATO, zdecydowano o doposażeniu samolotów
MiG-21MF w nowe radiostacje pokładowe i elementy wyposażenia nawigacyjnego kompatybilne z NATO. Tak
zmodyfikowane samoloty MiG-21MF otrzymały oznaczenie MiG-21MFN i zostały włączone do zintegrowanego
systemu obrony powietrznej NATO - NATINADS (NATO Integrated Air Defense System) w marcu 1999 r.
Dopiero wówczas rozpoczęło się przezbrajanie Sił Powietrznych Czech i w latach 2000-03 42. Eskadra
Myśliwska została stopniowo wyposażona w lekkie wielozadaniowe samoloty bojowe L-159 ALCA. Zakładano
wykorzystanie tych samolotów nie tylko do treningu, ale także w roli samolotów myśliwskich i myśliwskobombowych. Dlatego L-159 ALCA otrzymały nowoczesne wyposażenie awioniczne, dostosowane do użycia
uzbrojenia kierowanego.
21. Taktyczna Baza Lotnicza
Kolejna reforma Sił Zbrojnych Czech została przygotowana w 2003 r. 1 grudnia baza została przemianowana
na 21. TBL, która przejęła zadania dotąd wykonywane przez 4. Taktyczną Bazę Lotniczą. Jednocześnie
samoloty L-39ZA z Ćaslav przekazano do 22. Bazy Lotniczej w Nameśf nad Oslavou.
Obecnie 21. Taktyczna Baza Lotnicza stanowi jeden z głównych elementów bojowych Sił Zbrojnych Czech.
Głównym zadaniem jednostki jest zapewnienie obrony powietrznej całego terytorium państwa i częściowo
sąsiednich terenów, w ramach NATINADS. W czasie pokoju zadaniem jednostki jest prowadzenie dozoru
czeskiej przestrzeni powietrznej w ramach zintegrowanego systemu ^^ obrony powietrznej NATINADS
wielozadaniowymi samolotami myśliwskimi Gripen. Wzmocnieniem systemu obrony powietrznej są
wielozadaniowe lekkie samoloty bojowe L-159 ALCA. Dodatkowo baza jest przystosowana do przyjęcia i
zabezpieczenia sił wzmocnienia NATO. I wreszcie kolejnym zadaniem jednostki jest prowadzenie szkolenia
pilotów w zakresie toczenia walk powietrznych i bezpośredniego wsparcia wojsk lądowych, a wszystkie zadania
są wykonywane w zgodności z procedurami NATO.
W 2004 r. personel bazy rozpoczął szkolenie na samolotach Gripen, na najnowszym szwedzkim
wielozadaniowym samolocie myśliwskim. W kwietniu 2005 r. w samoloty tego typu została wyposażona 211.
Taktyczna Eskadra Lotnicza (wersje C i D). Samoloty Gripen osiągnęły gotowość bojową w systemie
NATINADS 1 lipca 2005 r. Jednocześnie zostały wycofane ze służby samoloty MiG-21MF i MiG-21MFN,
stanowiące poprzednie wyposażenie 211. Eskadry.
W czerwcu 2004 r. podpisano urnowe, w ramach której Siły Powietrzne Czech na 10 lat wydzierżawiły 14
wielozadaniowych samolotów myśliwskich Gripen, w tym dwa samoloty dwumiejscowe.
Nowy Gripen
Historia czeskich Gripenów rozpoczęła się 18 października 2004 r., kiedy to w Linkóping został oblatany
pierwszy samolot tego typu, przeznaczony dla Sił Powietrznych Czech. Samolot ten od razu nosił oznaczenia
czeskie na usterzeniu pionowym i na skrzydłach.
Pierwsze sześć naddźwiękowych samolotów Gripen C wydzierżawione od Szwecji przez Republikę Czeską
przyleciało do bazy Ćaslav w poniedziałek, 18 kwietnia 2005 r., po półtoragodzinnym locie z przyfabrycznego
lotniska firmy SAAB w Linkóping. Tydzień później, 26 kwietnia, samoloty zostały oficjalnie wprowadzone do
służby w 21. Taktycznej Bazie Lotniczej, podczas uroczystości, w której wzięli udział przedstawiciele władz
Republiki Czeskiej i Królestwa Szwecji, a także najwyżsi dowódcy wojskowi z obu państw, przedstawiciele
producenta i prasy.
Wszystkie czeskie Gripeny są wyposażone w składane odbiorniki do pobierania paliwa w locie, mogą przenosić
bomby kierowane laserowo standaryzowane w NATO i są wyposażone w nowoczesny system walki
radioelektronicznej. Samoloty mają pokładowe wytwornice tlenu, kolorowe wyświetlacze z opisami w języku
angielskim oraz kompatybilny z NATO system łączności. Dzięki temu czeskie Gripeny mogą operować w
różnych rejonach świata z baz NATO-wskich lub innych baz, we współpracy z sojuszniczymi siłami
powietrznymi i lądowymi.
Pełne brzmienie wiadomości
156
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Później, do sierpnia 2005 r., do uzbrojenia Sił Powietrznych Czech wprowadzono osiem kolejnych Gripenów, w
tym dwa dwumiejscowe. Porozumienie o wynajmie samolotów zostało podpisane po 10 latach poszukiwań
nowego typu. przetargów i negocjacji. Dzierżawa samolotów kosztowała Czechów ok. 19 650 milionów Koron
Czeskich (850 millionów USD), płatnych w ratach w okresie 10 lat. Po tym czasie Czesi mogą zakupić, bądź
zwrócić samoloty Szwedom. Dzierżawa została zatwierdzona przez rząd byłego premiera Vladimira Spidla, a
odpowiednie porozumienie podpisano w czerwcu 2004 r. Towarzysząca jej umowa offsetowa przewiduje
szwedzkie inwestycje w czeską gospodarkę na poziomie 130 procent wartości kontraktu, przy czym 20% to
off-set bezpośredni. Natychmiast pojawiły się głosy, czy Czechy w ogóle potrzebują nowoczesnych samolotów
takich jak Gripen i czy cena w kontrakcie była prawidłowa. Jednakże w erze rozwijającego się terroryzmu
niemożność dysponowania nowoczesnymi samolotami bojowymi była nie do pomyślenia. Gripen może osiągnąć
dowolny rejon Czech w 18 minut. Miejmy nadzieję, że nie będą one musiały wykorzystywać swoich możliwości,
ale są teraz filarem czeskiej obrony powietrznej, po wycofaniu przestarzałych MiG-21.
Posiadanie symulatora zwiększa zdolności czeskich pilotów, potęgując szkolenie i trening realnie prowadzone
w powietrzu. Każde nowe zadanie jest najpierw ćwiczone w symulatorze. Dzięki odpowiedniemu wyszkoleniu,
Czesi byli zdolni do osiągnięcia gotowości bojowej Gripenów już w trzy miesiące po dostawie samolotów. Od
kwietnia 2005 r. do grudnia 2007 r. czeskie Gripeny wykonały ponad 1700 lotów
Pierwszych dwóch instruktorów Sił Powietrznych Czech przeszło intensywny program szkolenia w Szwecji
obejmujący ŚO lotów. Opanowali oni odpowiednie umiejętności, by w przyszłości szkolić innych pilotów na ten
typ samolotu. Kolejna grupa sześciu doświadczonych pilotów wymagała jedynie skróconego szkolenia,
obejmującego 35 lotów. Czescy piloci Gripenów wcześniej latali na MiG-21 lub na L-39 Albatros. Dostawa
wszystkich zamówionych samolotów została zakończona 31 sierpnia 2005 r., kiedy to w Ćaslav wylądowały dwa
samoloty dwumiejscowe. Siły Powietrzne Czech otrzymały łącznie 12 Gripenów C i 2 Gripeny D.
W końcu 2006 r. dwa czeskie Gripeny D i 10 pilotów zostało prze-bazowanych do Szwecji, by wziąć udział w
ćwiczeniach na poligonie FMV (Fórsvarets Materiel Verk) Vidsel w północnej części kraju. W ramach ćwiczenia
"North Arrow" czeskie Gripeny po raz pierwszy odpalały kierowane pociski rakietowe klasy "powietrzepowietrze". W tym czasie pozostała część jednostki utrzymywała stałą gotowość bojową w Ćaslav.
Czwarta i ostatnia grupa czeskich pilotów ukończyła szkolenie na samolotach Gripen prowadzony w Skrzydle
Skaraborg F7 w Satenas w Szwecji w maju 2006 r. Do chwiobecnej na samoloty Gripen wyszkolono 21
czeskich pilotów i 50 techników obsługi naziemnej (wszyscy w Szwecji). Kolejne szkolenia personelu latającego
i naziemnego są planowane na 2009 r.
Podsumowanie
21. Taktyczna Baza Lotnicza jest zorganizowana w dowództwo, sztab, skrzydło lotnicze oraz pododdziały
techniczne, logistyczne i zabezpieczające. Skrzydło lotnicze składa się z 211. Eskadry Taktycznej (211. takticka
letka, 211. TL) wyposażonej w samoloty Gripen w wersji C i D oraz z 212. Eskadry Taktycznej (212. takticka
letka, 212. TL), wyposażonej w samoloty L-159 ALCA.
Infrastruktura bazy składa się z pasa startowego w dobrym stanie technicznym, o wytrzymałości odpowiadającej
eksploatowanym tu samolotom. Zainwestowano też znaczne środki finansowe w modernizacje pozostałej części
bazy lotniczej. W ramach tych prac zostanie zbudowany nowy magazyn amunicji oraz nowy magazyn części
zamiennych, a także zostanie przeprowadzony remont zaplecza remontowego samolotów oraz innych
budynków bazy. Nowa infrastruktura w pełni odpowiada wymaganiom NATO. Ukończono już natomiast nowe
budynki i rejony rozśrodkowania eskadr lotniczych.
/ would like to thank npor. Ing. Magdalena Dvorakova and Ing. Jaroslav Morochović for their kind help during my
visits at Ćaslav Air Base
Pragnę podziękować por. inż. Magdalenie Dvorakovej oraz inż. Jaroslavowi Morochovićowi za ich pomoc i
opiekę w czasie mojej wizyty w bazie.
Przetłumaczył Michał Fiszer
Opis zdjęcia| W czasie pokoju podstawowym zadaniem wielozadaniowych samolotów myśliwskich Gripen jest
prowadzenie dozoru czeskiej przestrzeni powietrznej w ramach zintegrowanego systemu obrony powietrznej
NATO - NATINADS. Wzmocnieniem tego systemu są lekkie wielozadaniowe samoloty bojowe L-159 ALCA.
Opis zdjęcia| W codziennej eksploatacji samoloty L-159 ALCA, przede wszystkim sa wykorzystane do szkolenia
pilotów w zakresie toczenia walk powietrznych i prowadzenia bezpośredniego wsparcia wojsk lądowych.
Pełne brzmienie wiadomości
157
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Z Transsystemu na cały świat
4.6.2008
Super Nowości
ADAM CYLO
str. 18 Gospodarka
ECzechy
PODKARPACIE. Firma z naszego regionu szykuje się do przejęć innych firm
Producent systemów transportu technologicznego chce za kilka lat wejść na giełdę i stać się liderem w swojej
branży nie tylko w kraju, ale i na rynku międzynarodowym. W najbliższym czasie szykuje kilka przejęć.
- Chcemy być silnie obecni na Wschodzie - mówi Stanisław Sroka, prezes Transsystermi. - Tam będą
powstawać początkowe fazy naszych produktów, wymagające mniejszego zaawansowania lub wyroby
przeznaczone na tamtejsze rynki.
W tej chwili Transsystem wyposaża montownię czeskiej Skody w Użgorodzte (która stanie się wkrótce fabryką).
Podkarpacka firma dostarcza też swoje linie produkcyjne do ukraińskich C/erkasów, gdzie inwestują z kolei
niemieckie firmy.
- Mamy już filię we Lwowie i pod Jaworowem (w specjalnej strefie ekonomicznej) - dodaje prezes Sroka. Chcemy też przejąć jedną z tamtejszych firm.
Ważne są też projekty w Kałudze pod Moskwą (zwaną rosyjskim Detroit). Prezes Sroka rozważa też przejęcie
firmy z podobnej branży w Meksyku.
Stanisław Sroka zapewnia, iż nie ma zamiaru przenoszenia produkcji z Polski. Łatwo bowiem jest przenieść
prostą produkcję seryjną, a nie zaawansowana technologicznie produkcję z zakładu zarządzanego
projektowo, czyli według najnowszych trendów.
W ostatnim czasie w firmie wdrożony został system komputerowy IFS Applications, w spomagający
zarządzanie.
Najpóźniej w 2012 roku firma chce wejść na giełdę. Przy obecnym rozwoju firmy nic nie powinno stanąć na
drodze tych zamierzeń. Rentowność Transsystemu sięga kilkunastu procent. - To bardzo wysoki wskaźnik ocenia Mirosław Tabaczkiewicz z Polskiej Izby Produkcji Konstrukcji Stalowych.
Transsystem powstał w 1991 r. w Przeworsku. Po pewnym czasie firma przeniosła się do Woli Dalszej pod
Łańcutem. Obecnie zatrudnia ponad tysiąc osób. Ma oddziały na: Ukrainie, w Niemczech, Rosji, Czechach,
USA. Swoje projekty realizowała m.in.: w Chinach, Brazylii, Stanach Zjednoczonych, Francji, Hiszpanii, Indiach,
Kanadzie, Meksyku, Belgii, Rosji, RPA, Szwecji I Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
Opis zdjęcia| Chcemy być liderem na rynku polskim i zagranicznym w systemach transportu technologicznego mówi Stanisław Sroka, twórca i prezes Transsystemu
2.6.2008
Jak zarabiać na kopalniach
2.6.2008
Biznes Śląski
str. 2 Tydzień w biznesie
ECzechy
Spółka New World Resources, właściciel czeskiego koncernu węglowego OKD debiutuje dziś na warszawskiej
giełdzie. Głównym udziałowcem New World Resources jest Zdenek Bakala, jeden z najbogatszych Czechów.
Jego firma w miniony wtorek udanie zadebiutowała na giełdach w Pradze i Londynie. Sprzedano wszystkie
oferowane akcje po maksymalnej cenie 13,25 funta. W Polsce akcje kupowano w ofercie publicznej za 58,07 zł.
W sumie NWR zdobyła na giełdach w Londynie, Pradze i Warszawie 1,1 mld funtów. Debiut wzbudza w branży
węglowej spore emocje. Powody są dwa. Część pieniędzy z giełdy Bakala zamierza bowiem zainwestować w
polskie kopalnie. Debiut jego spółki może też przetrzeć szlaki naszym dwóm spółkom węglowym - kopalni
Bogdanka i Katowickiemu Holdingowi Węglowemu, które jako pierwsze w naszym górnictwie wybierają się na
Giełdę.
Gazeta Wyborcza z 12.05.2008
Pełne brzmienie wiadomości
158
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Kamiennogórska strefa w Brnie
2.6.2008
Biznes Wrocławski str. 6 wiadomości
MUR ECzechy
Czeskie firmy zainteresowane są inwestowaniem w Kamiennogórskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej Małej
Przedsiębiorczości. To pierwszy efekt udziału strefy w targach Urbis Invest, które odbyły się w czeskim Brnie.
Szymon Madera, prezes KSSEMP: -Rozpoczęliśmy rozmowy, jeśli przebiegną pomyślnie to
wzbogacimy się o kolejne firmy. Pomimo wielu przywilejów jakie czeski rząd oferuje przedsiębiorstwom,
kamiennogórska strefa jest atrakcyjna dla naszych południowych sąsiadów. Na targach Czesi podkreślali jej
bliskość do Republiki Czeskiej i, co szczególnie cieszy, wyrażali zadowolenie z polskich pracowników.
Prezentację Polski w trakcie targów inwestycyjnych zainaugurowało seminarium. Prezes
kamiennogórskiej strefy przedstawił ofertę współpracy biznesowej i inwestycyjnej. O sytuacja gospodarczej
Polski i perspektywach jej rozwoju mówił również Rafał Baniak, wiceminister gospodarki.
W tym roku organizator targów Urbis Invest zaprosił do udziału Polskę. Specjalnie przygotowany projekt
promocyjny koordynował Wydział Promocji Handlu i Inwestycji Ambasady RP w Pradze. Z pewnością warto
rozwijać współpracę z Czechami. Polska jest trzecim partnerem handlowym tego kraju. Wzajemny obrót za
2006 rok osiągnął wysokość 8 471 391 euro (10 352 221 USD) i wszystko wskazuje na to, że będzie stale
wzrastał.
24.5.2008
Bank czy oddział instytucji kredytowej?
24.5.2008
BANK
MAŁGORZATA ZALESKA
str. 30
ECzechy
Banki nie będą się gremialnie przekształcać w oddziały instytucji kredytowych, choć umożliwia to prawodawstwo
unijne. Od 2009 roku stosowne regulacje ograniczą wpływ krajowych władz nadzorczych na kontrolę przepływu
ich akcji.
Jeszcze niedawno niektórzy eksperci J twierdzili, że w Polsce w formie bandy ku będą działały tylko banki
spółdzielcze i nieliczne komercyjne, głównie BGK i PKO BP SA. Pozostałe zaś przekształcą się w oddziały
instytucji kredytowych. Dlaczego do tej pory tak się nie stało? Czy ten scenariusz ma szansę spełnić się w
niedalekiej przyszłości? Jakie są zalety i wady prowadzenia działalności poprzez bank, a jakie poprzez oddział
instytucji kredytowej?
Jak wiadomo, w Unii Europejskiej obowiązuje zasada jednego paszportu bankowego, tzn. jeśli bank ma
pozwolenie na prowadzenie działalności w jednym kraju wspólnoty, to może funkcjonować - bez konieczności
uzyskiwania kolejnej licencji - w każdym innym poprzez oddział instytucji kredytowej. Warto ponadto
wspomnieć, że w ramach UE instytucje te mogą notyfikować działalność na zasadzie transgranicznej.
WYMIESZANY RYNEK Nowe oddziały instytucji kredytowych w Polsce mogą powstawać w wyniku: •
przekształcania się w nie już istniejących banków, przy czym według polskiego prawa istnieje w zasadzie jedna
możliwość takiego działania, polegająca na sprzedaży banku funkcjonującego w Polsce bankowi kraju
macierzystego, co wiąże się m.in. z istotnymi obciążeniami podatkowymi, w tym z podatkiem dochodowym, •
otwierania ich przez banki wcześniej nieprowadzące działalności w Polsce.
Przy czym pierwszy przypadek (przekształcania istniejących banków w oddziały) jest mało prawdopodobny w
szerszej skali, bardziej prawdopodobne jest natomiast otwieranie w Polsce nowych oddziałów instytucji
kredytowych. Od chwili wstąpienia naszego kraju do Unii Europejskiej do 28 marca 2008 r. do polskiego
nadzoru nad rynkiem bankowym (KNB/KNF) wpłynęło 25 zgłoszeń o zamiarze podjęcia działalności poprzez
oddział, a do 13 marca br. 227 instytucji kredytowych notyfikowało działalność transgraniczną.
Działalność poprzez oddział ma m.in. tę przewagę nad transgraniczną, że pozwala gromadzić depozyty, które
są ważnym źródłem finansowania działalności bankowej. Oddział instytucji kredytowej może zatem przyjmować
depozyty w kraju goszczącym, a tym samym różnicuje ich pozyskiwanie pod względem geograficznym.
Działalność transgraniczną takich możliwości natomiast nie stwarza, gdyż finansuje ją jednostka macierzysta.
W Polsce funkcjonuje najwięcej oddziałów instytucji kredytowych z Francji (6) oraz Danii i Szwecji (po 3).
Zdarzył się także przypadek rozpoczęcia przekształcania działalności banku w oddział instytucji kredytowej, po
czym wycofano się z tego. Jednocześnie w końcu stycznia 2008 r. funkcjonowały 53 banki komercyjne i 579
banków spółdzielczych. Na polskim rynku działają zatem zarówno banki, jak i oddziały instytucji kredytowych,
które w różnym rozmiarze i zakresie prowadzą swoją aktywną działalność bankową. Wydaje się, że najbardziej
Pełne brzmienie wiadomości
159
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
rozpoznawalnym przez Polaków oddziałem instytucji kredytowej jest Polbank (EFG Eurobank Ergasias SA).
Większość jednak nie zdaje sobie sprawy, że nie działa on w formie banku funkcjonującego w Polsce, jest
bowiem oddziałem greckiej instytucji kredytowej.
Rynek bankowy w Polsce, podobnie jak w innych krajach, jest zatem zróżnicowany i takim zapewne pozostanie.
Nie należy spodziewać się, że banki działające w Polsce rozpoczną proces powszechnego przekształcania się
w oddziały instytucji kredytowych. Zjawisko takie mogłoby bowiem wpłynąć istotnie zarówno na uwarunkowania
makro-, jak i mikroekonomiczne.
FINANSOWANIE I NADZÓR Rozważając skalę makroekonomiczną, pod uwagę należy wziąć przede wszystkim
kwestie stabilności finansowej. Przypomnieć należy, że w Unii Europejskiej obowiązuje zasada nadzoru
bankowego i systemu gwarantowania depozytów oraz rekompensat strat inwestorom kraju macierzystego.
Gdyby tylko wjednym państwie prowadzona była działalność w formie banku, a w pozostałych poprzez oddział,
to w sytuacji kryzysu ekonomicznofinansowego banku, w tym jego oddziałów, pojedynczy system krajowy nie
byłby w stanie udźwignąć problemów. Kraje macierzyste nie powinny być zatem zainteresowane tym, żeby w
ich kraju działał bank, a w pozostałych państwach członkowskich funkcjonowały jego oddziały, jako instytucje
kredytowe. Problem ten nie wystąpi oczywiście w przypadku dobrej sytuacji ekonomiczno-finansowej.
Kolejną kwestią jest nadzorowanie oddziałów instytucji kredytowych w krajach goszczących przez nadzór kraju
macierzystego. Problem ten być może będzie rozwiązywany w drodze stworzenia jednego ponadnarodowego,
europejskiego nadzoru nad rynkiem bankowym. Koncepcję tę rozważa się obecnie na forum europejskim, ale
wciąż jest ona dyskusyjna i nie znajduje powszechnego poparcia. Zaznaczyć należy także, że ewentualne
wdrożenie koncepcji nadzoru europejskiego nie będzie proste, m.in. ze względu na interesy narodowe i
zróżnicowany kształt instytucjonalny nadzorów nad rynkami finansowymi w poszczególnych krajach (m.in.
nadzory zróżnicowane i zintegrowane).
Problemem o charakterze ponadnarodowym, a dotykającym podmioty działające w grupie międzynarodowej,
jest fakt, że to nadzór macierzysty wydaje różnego rodzaju decyzje, a nadzór goszczący przedstawia tylko
opinie, które nie są wiążące. Przykładem zastosowania takiej praktyki jest akceptowanie wewnętrznych modeli
zarządzania ryzykiem w banku, związanych z wdrażaniem NUK/CRD. Ponadto jeżeli w danym kraju działa
oddział instytucji kredytowej, to nie musi on nawet wnosić do nadzoru goszczącego wniosku o wydanie opinii, a
zatem kraj goszczący nie ma wpływu na zarządzanie ryzykiem w oddziale instytucji kredytowej i ma tylko
pośredni wpływ na zarządzanie ryzykiem w banku działającym w skali grupy. Procedura ta w przypadku
oddziału jest tańsza i szybsza niż w banku, a zatem można stwierdzić, że NUK/CRD łatwiej i taniej jest wdrożyć
w oddziale instytucji kredytowej niż w banku.
Zaletą prowadzenia działalności w formie banku jest to, że może on być notowany na giełdzie papierów
wartościowych, podczas gdy oddział instytucji kredytowej nie ma takich możliwości. Co więcej, ma przypisane
do siebie fundusze własne, a oddział nie ma ich w swojej dyspozycji. Zatem bank ma możliwości dysponowania
funduszami własnymi, biorąc pod uwagę m.in. wymogi kapitałowe i limity koncentracji zaangażowań, a oddział
nie. Ponadto bank postrzegany jest z reguły jako instytucja krajowa, narodowa, a oddział instytucji kredytowej
jako podmiot zagraniczny. Pamiętać warto jednak, że wiedza społeczeństwa na temat formy działalności jest
niska. To zaś oznacza, że działając poprzez oddział, można korzystać z dobrej reputacji danego kraju. Zasada
ta może zadziałać także w drugim kierunku, tzn. w przypadku nadszarpnięcia reputacji oddziału instytucji
kredytowej lub jej trudnej sytuacji, problemy mogą przenieść się na banki krajowe, na zasadzie paniki na rynku,
efektu zarażenia. Raz jeszcze, z uwagi na znaczenie zagadnienia, podkreślmy, że krajowy nadzór i system
gwarantowania nie mają w takim przypadku przełożenia na oddział instytucji kredytowej. Oddział korzysta
ponadto z know-how i procedur wewnętrznych banku, a zatem nie ma potrzeby powielania określonych
czynności, zredukowane będą zatem koszty działania. Oddział instytucji kredytowej funkcjonuje na rachunek
jednostki macierzystej i musi co do zasady przestrzegać prawodawstwa kraju macierzystego. Taki sposób
funkcjonowania oznacza zaś, że na jednostkę macierzystą mogą być przenoszone zarówno zyski, jak i skutki
podejmowanego ryzyka oraz koszty z tym związane.
WADY I ZALETY Jakie są zalety i wady prowadzenia działalności w formie banku lub oddziału instytucji
kredytowej? Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy przeanalizować: • Zasady i wysokość obciążeń
podatkowych, w tym podatku dochodowego, VAT-u i innych; w publikacjach wskazuje się, że w tym przypadku
bank ma większe możliwości kształtowania swoich obciążeń podatkowych niż oddział instytucji kredytowej.
• Zasady i stopień skomplikowania sprawozdawczości finansowej; zgodnie z art. 64a ustawy o rachunkowości,
oddział instytucji kredytowej zobowiązany jest do ogłaszania sporządzonego i zbadanego zgodnie z przepisami
prawa obowiązującego w kraju macierzystym rocznego sprawozdania finansowego wraz ze sprawozdaniem z
działalności oraz opinią biegłego rewidenta. Oddział instytucji kredytowej nie ma zatem, co do zasady,
obowiązku prowadzenia oddzielnej rachunkowości dotyczącej jego działalności. Rachunkowość oddziału jest
integralną częścią rachunkowości jednostki macierzystej. Bank działający w Polsce zobowiązany jest zaś do
przestrzegania polskich przepisów w zakresie sporządzania i ogłaszania sprawozdania finansowego wraz z
opinią biegłego oraz sprawozdania z działalności. Ponadto musi sporządzać zarówno sprawozdawczość
FINREP, jak i COREP, zaś oddział instytucji kredytowej działającej w Polsce jest zobowiązany do prowadzenia i
Pełne brzmienie wiadomości
160
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
przesyłania znaczącej części sprawozdawczości FINREP i nie jest zobowiązany do prowadzenia i przesyłania
do NBP COREP-u. Jest to zrozumiałe, bowiem nie ma on m.in. wyodrębnionych funduszy własnych i wymogów
kapitałowych. Musi ponadto raportować określone dane do władz macierzystych. Można zatem stwierdzić, że
oddział instytucji kredytowej musi prowadzić „podwójną" sprawozdawczość w porównaniu do sprawozdawczości
prowadzonej przez bank.
• Zasady odprowadzania rezerw obowiązkowych; zarówno bank, jak i oddział instytucji kredytowej działającej w
Polsce ma obowiązek odprowadzania rezerwy obowiązkowej do NBP. Ponadto, zgodnie z wytycznymi EBC,
oddziały zlokalizowane poza strefą euro, co dotyczy Polski, nie podlegają systemowi rezerwy obowiązkowej
Eurosystemu, zaś działające w strefie euro oddziały instytucji kredytowych, które nie mają w niej siedziby
podlegają systemowi rezerwy obowiązkowej Eurosystemu - sytuacja ta dotyczyć może banku działającego w
Polsce, który otworzy swój oddział w strefie euro.
• Zasady tworzenia rezerw celowych; problematyka rezerw na ryzyko w działalności bankowej jest regulowana
m.in. w ustawie o rachunkowości oraz rozporządzeniu MF. Banki działające w Polsce muszą przestrzegać
przepisów określonych w powyższych aktach prawnych. Oddziały instytucji kredytowych powinny zaś tworzyć
rezerwy na ekspozycje kredytowe zgodnie z regulacjami obowiązującymi w ich krajach macierzystych. Jeżeli
regulacje związane z tworzeniem rezerw celowych są tam korzystniejsze niż w kraju goszczącym, to oddział
instytucji kredytowej korzysta z premii. Wspomnieć należy ponadto, że z systemem rezerw celowych związane
są kwestie podatkowe. * Wysokość obciążeń na rzecz instytucji nadzorczych i systemu gwarantowania
depozytów; w Unii Europejskiej obowiązuje zasada nadzoru i gwarantowania kraju macierzystego. Wysokość
obciążeń na rzecz instytucji nadzorczych i gwarancyjnych jest zróżnicowana w poszczególnych państwach, a
zatem wysokość obciążenia danego banku/oddziału instytucji kredytowej zależy od przynależności do
konkretnego systemu, np. gwarantowania depozytów.
• Zasady ochrony konsumentów, w tym kredytobiorców oraz tzw. przepisów antylichwiarskich; w Polsce
wysokość maksymalnych odsetek i opłat, jakie można pobrać od klienta, odnosi się zarówno do banków, jak i
oddziałów instytucji kredytowych.
REMIS ZE WSKAZANIEM
Nie można zatem mówić o jednoznacznej przewadze prowadzenia działalności w formie banku lub poprzez
oddział instytucji kredytowej. Przekształcanie dotychczasowej działalności bankowej w oddział instytucji
kredytowej niesie określone problemy, przy braku jednoznacznych korzyści. Korzyści takie można zauważyć w
przypadku notyfikowania działalności nowych oddziałów i w związku z tym można oczekiwać kolejnych nowych
oddziałów instytucji kredytowych działających na polskim rynku finansowym. Na polskim rynku bankowym jest
miejsce zarówno na działalność banków, jak i oddziałów, które będą funkcjonowały obok siebie. Warto też
podkreślić, że w związku z funkcjonowaniem zasady jednego paszportu bankowego coraz mniejszy wpływ na
strukturę podmiotową sektora bankowego (nie tylko polskiego) mają władze krajowe. A od 2009 r. wpływ ten
zostanie jeszcze bardziej ograniczony. Unia Europejska dokonała bowiem zmiany prawodawstwa w sprawie
kontroli przepływu własności (akcji) banków. Nastąpiła przy tej okazji zmiana filozofii bankowych dyrektyw
unijnych. Dotychczas określały one co do zasady minimalne wymagania, a poszczególne kraje mogły
doregulować określone kwestie w swoim prawodawstwie krajowym. Tymczasem omawiana dyrektywa nr
2007/44/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z 5 września 2007 r. (w sprawie nabycia lub zwiększenia
udziałów w podmiotach sektora finansowego) wskazuje zamknięty katalog kryteriów, kiedy władze nadzorcze
mogą odmówić nabycia banku, a zatem władze krajowe nie mają możliwos'ci wprowadzania dodatkowych
ograniczeń w zakresie przepływu własności akcji banków. Kryteriami branymi pod uwagę mają być wyłącznie: •
reputacja potencjalnego nabywcy, • reputacja i doświadczenie wszystkich osób, które będą kierowały
działalnością banku w wyniku planowanego nabycia, • dobra kondycja finansowa potencjalnego nabywcy, •
spełnianie wymogów oceny ostrożnościowej, • sprawdzenie, czy nabycie nie jest związane z usiłowaniem
dokonania prania pieniędzy lub finansowania terroryzmu.
ODDZIAŁY INSTYTUCJI
KREDYTOWYCH PROWADZĄCE
DZIAŁALNOŚĆ W POLSCE *
1. Societe Generale (Francja)
2. Banque PSA Finance (Francja)
3. Svenska Handelsbanken AB (Szwecja)
4. Sygma Banque (Francja)
5. Jyske Bank A/S (Dania)
6. Dresdner Bank AG (Niemcy)
7. ABN AMRO Bank N.V. (Holandia)
8. Calyon (Francja)
Pełne brzmienie wiadomości
161
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
9. Nykredit Realkredit A/S (Dania)
10. Danske Bank A/S (Dania)
11. BNP Paribas (Francja)
12. EFG Eurobank Ergasias SA (Grecja)
13. Banco Mais SA (Portugalia)
, Skandinaviska (publ) Enskilda (Szwecja) Banken AB
15. FIO, credit union (Czechy)
16. UNIBON, credit union (Czechy)
17. WestLB AG (Niemcy)
18. CAJA BARCELONA DE AHORROS (la Caixa) Y PENSIONES (Hiszpania) DE
19. Elavon Financial (Irlandia) Services Limited
20. BNP Paribas (Francja) Securities Services
21. Nordnet Bank AB (Szwecja)
22. HSBC Bank PIc (Wielka Brytania)
23. BANCO ESPIRITO SA SANTO (Portugalia) DE INVESTIMENTO
24. Depfa Bank PIc (Irlandia)
* . Skandinaviska (Luksemburg) Enskilda Banken SA
Źródło: www.knf.gov.pl; * (stan na 28 marca 2008 roku)
WYSOKOŚĆ OBCIĄŻEŃ NA RZECZ SYSTEMÓW GWARANTOWANIA DEPOZYTÓW
W KRAJACH UNIJNYCH W PODZIALE NA SYSTEMY O SZEROKICH UPRAWNIENIACH
(RISK MINIMIZER - DZIAŁALNOŚĆ GWARANCYJNA I POMOCOWA)
Maksymalna wielkość obciążenia rocznego w przypadku systemów
1. Austria 0,83% depozytów gwarantowanych
2. Bułgaria 1,5% depozytów objętych gwarancjami
3. Dania 0,2% depozytów ogótem
4. Francja Brak określenia
5. Hiszpania 0,25% depozytów objętych gwararcjami
Generalnie 0,4% sumy aktywów bilansowych oraz gwarancji i poręczeń ważonych
ryzykiem; 0,2% sumy ważonych ryzykiem pozostałych zobowiązań
6. Polska pozabilansowych, z wyłączeniem linii kredytów przyrzeczonych, dla których
stawka wynosi 0 (w związku z wejściem w życie NUK/CRD podstawa
i stawka ulegną zmianie).
7. Portugalia 0,2% depozytów objętych gwarancjami
8. Rumunia 0,1% depozytów objętych gwarancjami
9. Wtochy 0,8% wielkości zobowiązań banku
SYSTEMY O WĄSKICH UPRAWNIENIACH (PAYBOX - DZIAŁALNOŚĆ GWARANCYJNA)
„ . Maksymalna wielkość obciążenia rocznego w przypadku systemów paybox
1. Cypr 0,3% depozytów objętych gwarancjami
2. Czechy 0,1% średniej wielkości wierzytelności; budowlanych 0,05% - w przypadku kas
3. Estonia 0,28% depozytów objętych gwarancjami
4. Finlandia 0,05% depozytów objętych gwarancjami
5. Grecja 0,125% depozytów objętych gwarancjami
6. Holandia Brak ograniczenia
7. Irlandia 0,2% „odpowiednich" depozytów
8. Litwa 0,45% depozytów objętych gwarancjami - banki, 0,2% - unie kredytowe
9. Luksemburg 5% funduszy własnych banku
10. Łotwa 0,3% depozytów gwarantowanych
11. Malta 0,1% depozytów objętych gwarancjami
12. Niemcy 0,06% zobowiązań wobec deponentów
13. Słowacja 0,1% - 0,75% depozytów objętych gwarancjami
14. Słowenia 3,2% depozytów gwarantowanych w danym banku
15. Szwecja 0,1% - 0,3% depozytów gwarantowanych
16. Węgry 0,2% depozytów objętych gwarancjami
17. Wielka Brytania 0,3% depozytów objętych gwarancjami
Problemem o charakterze ponadnarodowym, a dotykającym podmioty działające w grupie międzynarodowej
Jest fakt, że to nadzór macierzysty wydaje różnego rodzaju decyzje, a nadzór goszczący przedstawia tylko
opinie.
Pełne brzmienie wiadomości
162
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Zaletą prowadzenia działalności w formie banku jest to, że może on być notowany na giełdzie papierów
wartościowych, podczas gdy oddział instytucji kredytowej nie ma takich możliwości.
Informacja o autorze| MAŁGORZATA ZALESKA, Autorka, profesor doktor habilitowany, jest prezesem
Bankowego Funduszu Gwarancyjnego
21.5.2008
JUBILEUSZ 55-LECIA WYDZIAŁU NAUK EKONOMICZNYCH SGGW W
WARSZAWIE
21.5.2008
Wieś Jutra str. 12 Wieś jutra
ECzechy
Prof. dr hab. BOGDAN KLEPACKI Dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych SGGW w Warszawie
Wydział Nauk Ekonomicznych Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie powstał w wyniku
zarządzenia Ministra Szkolnictwa Wyższego z 13 sierpnia 1953 roku, jako Wydział Inżynieryjno-Ekonomiczny
Rolnictwa. Utworzono następujące katedry: Ekonomiki Rolnictwa, Planowania i Statystyki Rolniczej, Urządzeń
Rolnych i Geografii Gospodarczej. Z Wydziału Rolnego przeniesiono: Katedrę Ekonomii Politycznej, Polityki
Agrarnej oraz Organizacji i Planowania Socjalistycznych Przedsiębiorstw Rolnych. Pierwszym Dziekanem
Wydziału został prof. dr. Stefan Ignar, a prodziekanem prof. dr. Ryszard Manteuffel. W 1958 roku nazwę
wydziału zmieniono na Wydział Ekonomiczno-Rolniczy. Nazwa to obowiązywała do końca 2007 roku.
Dniał lipca 2006 roku został uruchomiony Wydział Nauk Humanistycznych. Dziekanem został prof. dr hab.
Zygmunt Przychodzeń, zaś jego kadrę stanowili głównie byli pracownicy Katedry Nauk Humanistycznych
dotychczasowego Wydziału Ekonomiczno-Rolniczego. Pozostałe na Wydziale osoby z tej katedry utworzyły (od
1 stycznia 2007 r.) Katedrę Ekonomiki Edukacji, Doradztwa i Komunikowania. Dnia 1 stycznia 2008 r, głównie
na bazie Katedr: Ekonometrii i Statystyki oraz Informatyki, a także Laboratorium Komputerowego (plus Katedry
Matematyki i części Katedry Doświadczalnictwa) utworzono na SGGW nowy - Wydział Zastosowań Informatyki i
Matematyki. Dziekanem został prof. dr hab. Bolesław Borkowski W wyniku zmian struktury organizacyjnej
Wydział zmniejszył zatrudnienie prawie o połowę, stał się jednak bardziej zwarty merytorycznie, obejmując
głównie problematykę ekonomiczną i pokrewną.
Na wniosek Dziekana Wydziału Senat SGGW od dnia 1 stycznia 2008 r. zmienił nazwę na Wydział Nauk
Ekonomicznych, jako lepiej odzwierciedlającą rzeczywisty zakres zainteresowań badawczych pracowników oraz
prowadzonych kierunków studiów.
KADRY I BADANIA NAUKOWE WYDZIAŁU NAUK EKONOMICZNYCH
W strukturze Wydziału funkcjonują następujące katedry: Ekonomii i Polityki Gospodarczej, Ekonomiki i
Organizacji Przedsiębiorstw, Polityki Agrarnej i Marketingu, Ekonomiki Rolnictwa i Międzynarodowych
Stosunków Gospodarczych oraz Ekonomiki Edukacji, Komunikowania i Doradztwa. Ich nazwy wskazują na
zakres działalności badawczej, choć jej w pełni nie wyjaśniają. Następuje ewolucja w kierunkach badań, co
wiąże się potrzebami rozwoju gospodarczego i społecznego Polski oraz świata, a także transformacją
społeczno-gospodarczą i integracją z Unią Europejską.
Przez wiele lat w badaniach dominowały zagadnienia dotyczące rolnictwa, poszerzane o elementy jego
otoczenia, związanego z szeroko rozumianym agrobiznesem, jego obsługą finansową, handlową,
infrastrukturalną, następnie elementy rozwoju samorządów, agendy rządowe, czy stosunki międzynarodowe.
Główne kierunki badań aktualnie na Wydziale są następujące:
1. Polityka i strategia rozwoju rolnictwa oraz rynków rolnych na obszarach wiejskich w Polsce w kontekście
wspólnej polityki rolnej UE.
2. Globalizacja gospodarki światowej i jej wpływ na gospodarkę Polski.
Budynek Wydziału Nauk Ekonomicznych SGGW
3. Przemiany w gospodarce żywnościowej w krajach europejskich.
4. Metody prognozowania zjawisk i procesów gospodarczych.
5. Adaptacja gospodarstw i przedsiębiorstw rolniczych oraz sfery przetwórstwa do warunków integracji z UE.
6. Zastosowanie metod statystycznych i ekonometrycznych do analizy zjawisk gospodarczych.
7. Edukacja, komunikowanie i doradztwo w rozwoju lokalnym oraz regionalnym.
Pełne brzmienie wiadomości
163
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Jako osiągnięcia wydziału w ostatnim okresie można wymienić:
- określenie teoretycznych i praktycznych przesłanek polityki oraz strategii rozwoju rolnictwa i obszarów
wiejskich,
- opracowanie koncepcji oceny sytuacji na rynkach rolnych,
- opracowanie sieciowego i funkcjonalnego modelu klasyfikacyjnego do tworzenia prognoz sytuacji finansowej
gospodarstw rolniczych.
W ostatnich latach Wydział zmieniał stan zatrudnienia i liczbę studentów, co wiązało się głównie ze zmianami
organizacyjnymi. Stan zatrudnienia na Wydziale przedstawiono w tabeli 1.
Ponadto, na Wydziale zatrudnionych jest 21 osób na stanowiskach administracyjno-technicznych.
Pracownicy Wydziału są środowiskiem o wielkim wkładzie publikacyjnym i organizacyjnym w branży
ekonomiczno-rolniczej. Świadczy o tym chociażby liczba publikacji, konferencji i nadanych stopni, która w roku
2007 była następująca:
- publikacje recenzowane 227
- monografie i podręczniki 328
- konferencje krajowe 13
- konferencje międzynarodowe 6
- liczba nadanych stopni doktora 23
- liczba nadanych stopni doktora habilitowanego 2
- liczba zakończonych postępowań o tytuł profesora 1
DZIAŁALNOŚĆ DYDAKTYCZNA
Wydział kształci studentów na czterech kierunkach studiów (podano także specjalności na studiach drugiego
stopnia, to jest magisterskich):
1. Ekonomia:
- ekonomika i organizacja przedsiębiorstw,
- gospodarka turystyczna,
- ekonomika sektora publicznego,
- międzynarodowe stosunki gospodarcze,
- organizacja i ekonomika agrobiznesu,
2. Zarządzanie:
- zarządzanie i marketing w przedsiębiorstwie,
- zarządzanie rozwojem regionalnym i lokalnym,
- zarządzanie edukacją i doradztwem,
- zarządzanie i marketing w turystyce,
3. Finanse i rachunkowość:
- finanse publiczne,
- bankowość,
- rachunkowość i finanse przedsiębiorstw,
- ubezpieczenia,
- inżynieria finansowa,
4. Logistyka (poziom licencjacki, jeszcze bez studiów uzupełniających).
W roku 2008 planowane jest uruchomienie studiów uzupełniających (drugiego stopnia, magisterskich) na
kierunku ekonomia w języku angielskim (Study MEO, M.Sc. in the Economics and Organization of Enterprises).
W pierwszym roku planowane jest przyjęcie około 30 osób, głównie cudzoziemców.
Na wszystkich kierunkach łącznie na studiach stacjonarnych studiuje około 4 tys. osób, z tego na stacjonarnych
np. w 2007 roku ponad 2,1 tys. studentów. Do końca 2007 r. Wydział wykształcił około 15 tys. absolwentów na
studiach magisterskich, inżynierskich i licencjackich. Poza Polakami na Wydziale studiują i przygotowują
rozprawy doktorskie osoby z wielu krajów Europy i Azji. Stan studentów poszczególnych kierunków studiów w
latach 2003-2008 r. przedstawiono w tabeli 2.
Wydział dysponuje dobrym wyposażeniem w pracownie komputerowe, zaś programy studiów są dostosowane
do obowiązujących standardów nauczania i systemu ECTS oraz do wymagań Deklaracji Bolońskiej. Studia na
kierunkach ekonomia oraz zarządzanie uzyskały akredytację Państwowej Komisji Akredytacyjnej. Wydział
prowadzi studia trzystopniowe: na poziomie licencjata, uzupełniające magisterskie oraz - elitarne - doktoranckie.
Liczna grupa osób (114 osób w 2007) studiuje na różnych uczelniach Europy, uzyskując tam dyplomy. Wydział
przykłada dużą uwagę do kształcenia praktycznego w kraju i zagranicą. Co roku ponad 60 studentów odbywa
zawodowe praktyki zagraniczne.
Wydział bierze aktywny udział w dokształcaniu absolwentów różnych kierunków. Prowadzi stacjonarne i
niestacjonarne studia doktoranckie (w kwietniu 2008 r. istniało 5 form takich studiów, w których uczestniczyło 78
doktorantów, w tym 24 na studiach niestacjonarnych). Ponadto, sześciu cudzoziemców studiuje na
indywidualnych studiach doktoranckich. Wydział prowadzi też dwa seminaria doktoranckie dla osób spoza
Pełne brzmienie wiadomości
164
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
SGGW (uczestniczy w nich ponad 100 osób), a także jest współorganizatorem Letnich Warsztatów Naukowych
dla Młodych Ekonomistów z całego kraju (w 12 edycjach uczestniczyło ponad 400 osób ze wszystkich ośrodków
naukowych z zakresu ekonomiki agrobiznesu w Polsce oraz wiele osób z zagranicy, głównie Ukrainy, ale także
z Rosji, USA, Meksyku itd.).
Wydział od lat prowadzi wiele studiów podyplomowych (w latach 2004-2008 rocznie studiowało na nich po około
300-400 osób) z zakresu:
- MBA: Zarządzanie w Agrobiznesie,
- Podyplomowe Studia Bankowości i Finansów,
- Podyplomowe Studia Rachunkowości,
- Podyplomowe Studia Zarządzanie Samorządowe w Zintegrowanej Europie,
- Studia Podyplomowe: Opracowywanie i Zarządzanie Projektami UE,
- Podyplomowe Studia Zarządzania Przedsiębiorstwami,
- Podyplomowe Studia Integracji Europejskiej w Zakresie Gospodarki Żywnościowej,
- Podyplomowe Studia Wyceny Nieruchomości,
- Podyplomowe Studia Rachunkowości Gospodarstw Rolniczych i Przedsiębiorstw,
- Studia Podyplomowe Finanse Unii Europejskiej,
- Studia Podyplomowe Metody i Techniki Menedżerskie,
- Podyplomowe Studia Medioznawstwa i Zarządzania Informacją,
- Podyplomowe Studia Rynku Produktów Tradycyjnych, Regionalnych i Lokalnych.
Na Wydziale istnieje samorząd oraz funkcjonują prężne koła naukowe, które umożliwiają włączanie studentów
do badań naukowych. Samorząd jest aktywny w przekazywaniu poglądów studentów dla władz Wydziału i
Uczelni, organizacji ważnych imprez wydziałowych typu otrzęsiny, połowinki, Dni Otwarte SGGW itd.
Pracą naukową zajmują się koła naukowe. W roku akademickim 2007/2008 na Wydziale działają takie koła, jak:
- Koło Naukowe Ekonomistów Rolnictwa,
- Koło Naukowe Menadżerów Agrobiznesu,
- Koło Naukowe Finansistów i Bankowców,
- Międzywydziałowe Koło Naukowe Turystyki.
W trakcie studiów studenci mogą aktywizować się w zespołach artystycznych, zwłaszcza w zespole tanecznym
Prom-ni, czy chórze SGGW, bądź też w zespołach sportowych.
Absolwenci Wydziału podejmują pracę w samorządach, administracji, przedsiębiorstwach (nie tylko
agrobiznesu), mediach, wielu pełni ważne funkcje państwowe, a nawet można ich spotkać w służbie
dyplomatycznej. Wydział od roku 2000 w kolejnych rankingach przeprowadzonych przez tygodnik "Polityka"
zdobywał I miejsce wśród uczelni, w których ekonomia i zarządzanie są częścią nauczania wśród innych
kierunków.
WSPÓŁPRACA MIĘDZYNARODOWA
Wydział Nauk Ekonomicznych bardzo szeroko uczestniczy w międzynarodowym życiu naukowym. Przykładowo,
w roku 2007 był organizatorem lub współorganizatorem takich konferencji i spotkań międzynarodowych, jak: 7
Międzynarodowy Kongres Naukowy Societas Humboldtiana Polonorum "Transfer wiedzy i wzorów kultury w
dobie globalizacji", Konferencja: "Rolnictwo i gospodarka żywnościowa Polski w ramach Unii Europejskiej",
Szkoła Letnia w ramach EURO LEAGUE for Life Sciences Economics, Management and Social Sciences: their
application in Rural Development, Konferencja "Cooperative structures during transformation and European
Integration", Forum Współpracy Polsko-Ukraińskiej (Polish - Ukrainian Cooperation Forum), Warsztaty
naukowo-badawcze pt. "Studia porównawcze dochodów rolniczych w Chinach i w Polsce w okresie
transformacji społeczno-gospodarczej", Konferencja międzynarodowa nt. "Innowacje i innowacyjność w
agrobiznesie". W 2007 odbyło się też 6 seminariów międzynarodowych z cyklu: "Polish EU integration - effects
on agricultural markets", w których wystąpienia w języku angielskim przedstawiali pracownicy wydziału, jak i
goście z zagranicy.
Pracownicy Wydziału uczestniczą w realizacji 21 projektów międzynarodowych (11 dydaktycznych i 10
naukowych, w tym 18 finansowanych przez UE), w takich programach, jak (w ramach programu może być
realizowanych kilka projektów): Jean Monnet Project European Module, LEONARDO da VINCI (AGRIMBA),
Socrates/Erasmus, INTERREG III C (E-FARMER), Studia Podyplomowe "Metody i Techniki Menadżerskie",
Module 1 - Implementation of UE Regional Policy in V4 Countries, Summer lntensive Programe: Economics,
Management and Social Sciences (ELLS 2006-WARSAW), International Visegard Fund, Europejski Fundusz
Społeczny / Sektorowy Program Operacyjny Rozwój Zasobów Ludzkich, VI Program Ramowy Badań
Naukowych UE (ISAFRUIT, INCOME STABILISA-TION, SEAMLESS, Co-Extra, AGMEMOD 2020), SPUB, czy
EU Study Contract.
Wydział posiada umowy o współpracy z wieloma wydziałami ekonomicznymi i ekonomiczno-rolniczymi w
krajach sąsiedzkich oraz innych członków UE. Szczególnie szybko rozwija się współpraca z Ukrainą. W roku
2007 podpisano 13 umów z wydziałami ekonomicznymi tamtejszych uniwersytetów. Utworzono Forum
Pełne brzmienie wiadomości
165
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Współpracy Polsko-Ukraińskiej, rozszerzone o Słowację, a w przyszłości Czechy i Węgry. Wydział
współuczestniczy w tworzeniu sieci współpracy z kilkudziesięcioma wydziałami ekonomicznymi z większości
państw europejskich. W 2007 r. podpisano także umowę konsorcjum dla "V4 multidiploma master degree"
między Wydziałem Ekonomiczno-Rolniczym SGGW a Wydziałem Ekonomii i Zarządzania Słowackiego
Uniwersytetu Rolniczego w Nitrze, Wydziałem Ekonomii i Zarządzania Czeskiego Uniwersytetu Przyrodniczego
w Pradze, Wydziałem Ekonomii i Nauk Społecznych Uniwersytetu Szent lstvan w Godollo (Hangary). Umowa
dotyczy wspólnej realizacji międzynarodowych studiów magisterskich.
PROBLEMY ROZWOJU WYDZIAŁU W PRZYSZŁOŚCI
W pracy uczelni ważną role odgrywają zagadnienia związane z nauczaniem. Priorytetem w działaniu musi być
jakość kształcenia poparta wysokim poziomem nauczania języków obcych oraz posługiwania się nowoczesnymi
metodami z zakresu informatyki i ekonometrii. Ważne jest dostosowanie do potrzeb treści programowych
przedmiotów prowadzonych na wszystkich kierunkach, konieczna jest dalsza informatyzacja wydziału.
Niezbędne jest rozszerzenie wykorzystania aktywnych form kształcenia, przygotowania różnego rodzaju
projektów, "case study". Trzeba rozszerzać ofertę wyjazdów zagranicznych dla studentów polskich i przyjazdów
dla obcokrajowców. Rozszerzać powinien się zakres studiów tokiem indywidualnym dla najzdolniejszych
studentów, zaś absolwenci takich studiów powinni być naturalnym zapleczem naboru doktorantów. Wydział
nadal powinien żywo reagować na potrzeby gospodarki i społeczeństwa. Należy do tego m.in. organizowanie
studiów podyplomowych i MBA.
Z punktu widzenia Wydziału ważne jest uzyskiwanie przez pracowników i doktorantów awansów naukowych Do
tego pomocne jest tworzenie dobrych warunków pracy, uzyskiwanie grantów, stypendiów doktoranckich i
habilitacyjnych, urlopów naukowych itd. Cenne jest organizowanie konferencji z udziałem osób różnych
specjalności, międzynarodowych, a także wspólne publikacje. Niezbędne jest zwiększenie eksperckiej roli
Wydziału w skali kraju. Potrzebna jest wymiana kadr z innymi jednostkami, staże krajowe, a zwłaszcza wyjazdy
zagraniczne.
Wydział jest wielką organizacją, wymaga stałej oceny sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej. Działania władz
Wydziału zmierzają do tego, aby następował jego rozwój, wzmacnianie pozycji naukowej, dydaktycznej i
organizacyjnej.
Literatura
XXX lat Wydziału Ekonomiczno-Rolniczego, 1953-1983.
XL lat Wydziału Ekonomiczno-Rolniczego, 1953-1993. Wydawnictwo
SGGW, Warszawa. 50 lat Wydziału Ekonomiczno-Rolniczego, 1953-2003, Wydawnictwo
SGGW, Warszawa. Księga Pamiątkowa Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w
Warszawie, 1906-1956, tom I i II. Warszawa, 1958. Materiały wewnętrzne SGGW i Wydziału Nauk
Ekonomicznych
(Wydziału Ekonomiczno-Rolniczego) w Warszawie.
Tabela 1.
Zatrudnienie pracowników na Wydziale Nauk Ekonomicznych (d. Wydziale Ekonomiczno-Rolniczym) w latach
1994-2008
Stanowiska - Zatrudnienie w latach [osób]
2004 - 2005 - 2006 - 2007 - 2008
Profesorowie: - z tytułem - bez tytułu - 9 24 - 11 23 - 11 14 - 12 15 - 9 11
Adiunkci: - z habilitacją - z doktoratem - 4 102 - 5 121 - 6 108 - 4 112 - 5 80
Wykładowcy i starsi wykładowcy - 13 - 13 - 8 - 6 - 4
Asystenci - 17 - 13 - 8 - 9 ' - 5
Ogółem - 167 - 186 - 155 - 158 - 114
Tabela 2.
Liczba studentów Wydziału Nauk Ekonomicznych w latach
2003-2008
Rok akademicki - - Liczba studentów według kierunków (według stanu na 1.10) ekonomia - zarządzanie - finanse i rachunkowość - socjologia - logistyka - razem
Studia stacjonarne - - 2003/2004 - 944 - 628 - - - 262 - - - 1834
2004/2005 - 748 - 556 - 117 - 351 - - 1772
2005/2006 - 630 - 477 - 227 - 478 - - - 1812
2006/2007 - 629 - 535 - 330 - - - - - 1494
2007/2008 - 702 - 692 - 615 - - - 132 - 2141
Pełne brzmienie wiadomości
166
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Studia niestacjonarne
2003/2004 - 1058 - 495 - - - 261 - - - 1814
2004/2005 - 663 - 796 - 183 - 683 - - - 2325
2005/2006 - 722 - 589 - 254 - 557 - - - 2122
2006/2007 - 704 - 486 - 341 - - - - - 1531
2007/2008 - 657 - 568 - 612 - - - 130 - 1837
Opis zdjęcia| Prof. dr hab. Bogdan Klepacki Dziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych SGGW
20.5.2008
7 dni w skrócie
20.5.2008
Nasza Polska str. 2 7 dni
(EGO) ECzechy
Prokurator Sebastian Głuch zeznający przed komisją śledczą ds. śmierci Barbary Blidy powiedział, że z
materiału dowodowego wynikały na tyle silne związki świata polityki i biznesu w sprawie tzw. afery węglowej, iż
można było mówić o jakimś układzie mafijnym. * Minister skarbu Aleksander Grad wystąpił do sądu o
wyznaczenie kuratora w Polskim Radiu oraz złożył skargę na bezczynność Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
* Tytuł honorowego obywatela Wrocławia „Civitate Wratislaviensis Donatus" przyznała rada miasta duchowemu
przywódcy Tybetu - Dalajlamie. * Zarzuty przyjęcia łapówki postawiła wrocławska prokuratura dwóm
zatrzymanym przez CBA obserwatorom PZPN. Podejrzani to Edward D. i Krzysztof P. z Górnego Śląska. *
Pojazd polskiego patrolu w Afganistanie najechał w prowincji Paktika, około 30 km na południe od bazy
Sharana, na ładunek wybuchowy, który go uszkodził. Żołnierzom nic się nie stało. * Do 22 sierpnia Sąd
Okręgowy w Gdańsku odroczył proces o naruszenie dóbr osobistych z powództwa Lecha Wałęsy przeciwko b.
działaczowi Wolnych Związków Zawodowych Krzysztofowi Wyszkowskiemu, który zarzucił b. prezydentowi
agenturalną przeszłość. * Rozpoczął się proces lidera Samoobrony Andrzeja Leppera oraz b. wiceszefa tej partii
Stanisława Łyżwińskiego, oskarżonych w tzw. seksaferze. * Maciej Płażyński został prezesem stowarzyszenia
„Wspólnota Polska". * Przygotowywana umowa w sprawie zbudowania w Czechach radaru amerykańskiej
tarczy antyrakietowej zobowiąże USA do obrony czeskiego terytorium przed atakiem z użyciem pocisków
balistycznych - podała agencja CTK. * Polska wstępuje do Eurokorpusu - powiedział minister obrony narodowej
Bogdan Klich.
16.5.2008
Rola kierownika projektu w projektach IT
16.5.2008
Teleinfo
str. 31 Forum ekspertów
ECzechy
Wojciech Gryciuk
Wielu sponsorów projektów IT uważa, że najlepszym kierownikiem projektu (PM) będzie menedżer z biznesu,
który jednocześnie jest przyszłym beneficjantem korzyści wynikających z wdrożenia. Z drugiej strony, szefowie
Biur Projektowych (PMO) twierdzą, że zarządzanie projektem powinno się powierzyć profesjonalistom w tej
dziedzinie, gdyż tylko oni zagwarantują osiągnięcie celu projektu w uzgodnionym terminie i budżecie.
W jaki sposób zarządza się obecnie projektami IT w firmach?
MARCIN LUBAWSKI
W RWE Stoen funkcjonuje proces zarządzania projektami, który obejmuje m.in. zasady powoływania
projektów, ich budowania, uruchamiania i raportowania. W firmie istnieje również kompletne podejście do
zarządzania projektami, które jest wykorzystywane przez spółkę Stoen Info podczas codziennego zarządzania
projektami. W RWE Stoen kierownicy projektów i osoby biorące w nich udział mają duże możliwości działania,
co oznacza, że osobą, która odpowiada za projekt i wyznacza zadania w projekcie, jest kierownik projektu.
Nasze podejście charakteryzuje znaczne uproszczenie procedur i procesów, tak aby osoby zaangażowane w
Pełne brzmienie wiadomości
167
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
projekt skupiały się na rozwiązywaniu bieżących problemów, a nie na tworzeniu np. zbędnej dokumentacji. W
ramach prowadzonych projektów budujemy zespoły projektowe z przypisanymi odpowiedzialnościami,
natomiast na potrzeby realizacji projektów kluczowych powoływany jest Komitet Sterujący. Wszystkie projekty
wspierane są przez PMO.
JACEK WOJCIESZYŃSKI
Ostatni rok w PKO BP to okres dużych zmian wynikających z realizacji przyjętej przez bank strategii "Nowe
otwarcie". W nurt tych zmian wpisuje się obszar informatyki, realizując przyjętą w 2007 r. strategię informatyki.
W szczególności transformacji podlega podejście do zarządzania projektami informatycznymi w banku. Rok
temu został powołany przeze mnie w ramach departamentu rozwoju aplikacji zespół pełniący funkcję PMO,
skupiający odpowiedzialność za realizację najbardziej złożonych projektów IT spośród kilkuset realizowanych
rocznie przez bank. Delegując zasoby do realizacji projektów, rolę kierownika projektu powierzamy w przypadku
mniejszych projektów ekspertom od poszczególnych tematów, tymi bardziej złożonymi kierują doświadczeni w
zarządzaniu projektami pracownicy ze wspomnianego wcześniej zespołu. Do wyjątków należy zaliczyć te
projekty IT, którymi kierują przedstawiciele pionów biznesowych. Wśród nich są projekty o wysokiej specyfice,
takiej, że w informatyce trudno byłoby znaleźć osobę, która zagwarantowałaby zakończenie ich sukcesem, np.
dotyczące bardzo złożonych regulacji prawnych. Z usług firm zewnętrznych w zakresie zarządzania projektami
nie korzystamy.
TOMASZ CISEK
Empik.com to przedstawiciel nowej branży internetowej, która, chociaż generuje duże przychody, nie wymaga
specjalnie rozbudowanych zasobów ludzkich. Jeśli projekty internetowe są generowane przez biznes
tradycyjny, napotykają wiele problemów i strukturalnych, i mentalnych, głównie dlatego, że nie ma metodologii
ani wzorców, które można by skopiować. Dlatego też musimy szukać fachowców z zewnątrz z całego świata,
ale tak naprawdę znamy dwie firmy, które mają duże doświadczenie w e-retailu, bo większość specjalistów nie
pracuje w firmach świadczących usługi z tego zakresu, ale po prostu w samym biznesie.
Na początku działania Empik.com odpowiedzialność za realizację projektów oddaliśmy w ręce firmy
zewnętrznej, która w tym obszarze działała wcześniej w sektorze bankowym i telekomunikacyjnym. Nie udało
się to z dwóch powodów: zarówno cenowych, jak i jakościowo-biznesowych. Wtedy podjąłem decyzję, że
kompetencje w zakresie zarządzania projektami trzeba budować in-house, starając się być dot.comem,
mającym za plecami jeden z najbardziej skostniałych biznesów świata - handel. Czy to się udało? Wiadomo
będzie mniej więcej za 2 lata. E-biznes różni się od tradycyjnego tym, że w przypadku tego pierwszego
weryfikacja i kontrola jakości musi być przeprowadzana praktycznie na każdym etapie, a w przypadku tego
drugiego - niekoniecznie.
Jeśli coś nie działa w tradycyjnym biznesie, może być zauważone nawet po kilku miesiącach, natomiast w
przypadku e-biznesu widać to od razu on-line i trzeba szybko podejmować kroki. Dlatego też u nas wszystko
musi być starannie udokumentowane, podczas gdy w biznesie tradycyjnym - niekoniecznie.
MAGATA SKONECKA
Grupa Generali Polska dopiero zaczyna swoją przygodę z zarządzaniem projektami. Do tej pory, jeśli chodzi o
projekty IT, mieliśmy związane ręce, bo ze względu na naszą strukturę własnościową większość dużych
systemów mieliśmy narzucanych przez holding, do którego należeliśmy. Niedawno przejęła nas jednak Czeska
Pojistovna (czyli największe towarzystwo ubezpieczeniowe w Czechach) i oczekując ekspansywnego rozwoju,
rozwiązano nam ręce, jeśli chodzi o możliwość realizacji własnych projektów i wdrażanie nowych technologii.
Obecnie jesteśmy na etapie uporządkowywania procesu prowadzenia projektów poprzez wdrożenie metodyki,
która równo traktuje wszystkie projekty. Nie rozróżniamy projektów IT i biznesowych, bo większość naszych
projektów ma charakter biznesowy. Za każdy z nich odpowiada główny kierownik z biznesu, który ma
koordynatora ze strony IT odpowiedzialnego za część prac IT.
ROBERT MATYSIAK
W PTU nie ma wydzielonego zespołu do kierowania projektami, a kierują nimi bądź osoby z biznesu, bądź z IT.
Duże projekty IT w oczywisty sposób mają znaczny wpływ na funkcjonowanie biznesu i dlatego na kierownika
projektu wybiera się z reguły osobę, która będzie miała istotny wpływ na pozyskanie zasobów, kompetencje
"miękkie", interpersonalne, a mniej kompetencje eksperckie. Przy likwidacji szkód ekspert ze strony biznesu
wie, jak likwidować szkody, a ekspert ze strony IT - jak to zapisać w systemie informatycznym. PM nie musi się
jednak dobrze znać ani na jednym, ani na drugim, wystarczy, że wymienionych wcześniej ekspertów włączy po
Pełne brzmienie wiadomości
168
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
prostu do zespołu projektowego. Tak czy inaczej, jeśli PM zostaje człowiek z biznesu, to jego zastępcą jest
człowiek z IT, a całemu projektowi przygląda się komitet sterujący.
TERESA STERNIK
W PZU od dawna istnieją regulacje projektowe, które wiążą się z innymi regulacjami dotyczącymi naszej firmy.
Dlatego też trudno mówić o jednej metodyce ich realizowania, chociaż najbliżej jesteśmy chyba metodyki
PRINCE 2 i dlatego wszystkich kandydatów na PM właśnie w tej metodyce szkolimy. Same projekty
prowadzimy natomiast na zasadzie doboru najlepszych praktyk. A kto pełni rolę PM? Gdy zaczynałam pracę w
PZU gros PM stanowili ludzie z IT, może dlatego, że najlepiej byli ustawieni zadaniowo. Potem kierownikami
zostawali ludzie z biznesu, potem znowu z IT, a teraz ponownie z biznesu.
MIROSŁAW WAROCH
Jestem tu jedynym przedstawicielem tradycyjnego biznesu. W kopalni nie przeprowadza się tak wielu
projektów IT, jak w innych obecnych tu firmach - co najwyżej kilkanaście rocznie. Małe realizujemy własnymi
siłami, a duże, wpływające na funkcjonowanie całej organizacji, przy pomocy partnerów zewnętrznych. W tym
przypadku powoływana jest odpowiednia struktura projektowa: komitet sterujący, PM po naszej stronie i PM po
stronie firmy wdrożeniowej, a także zespoły robocze, których kierownikami są osoby z poszczególnych
obszarów biznesu, w związku z czym wydawane jest stosowne zarządzenie prezesa zarządu. W niektórych
przypadkach powoływany jest pełnomocnik zarządu do realizacji danego projektu. Obecnie w toku mamy dwa
takie przedsięwzięcia: wdrożenie systemu ERP i hurtowni danych. Ich kierownikami są, co prawda, ludzie z
działu IT, ale mający bądź ukończone studia w zakresie zarządzania, bądź przeszkolenie w zakresie
zarządzania projektami, pozwalające na ich sprawne realizowanie. Moim zdaniem na pytanie, którzy PM: osoby
z biznesu czy specjaliści z zakresu zarządzania projektami są lepsi, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. W
przypadku projektu, który obejmuje tylko jeden obszar, wystarczające wydaje się powołanie PM z biznesu osoby znającej jego specyfikę. W przypadku realizacji szerokiego projektu lepszym rozwiązaniem jest
wykorzystanie specjalisty z zakresu zarządzania projektami.
Kto powinien pełnić rolę PM: przedstawiciel działu IT czy też biznesu, a może ktoś z zewnątrz organizacji?
MIROSŁAW WAROCH
Moim zdaniem im dłuższy, bardziej skomplikowany i wprowadzający większe zmiany w organizacji jest projekt
IT, tym bardziej warto korzystać z usług zewnętrznych specjalistów od zarządzania projektami, najlepiej
posiadających już doświadczenia w realizacji podobnych projektów z tej samej branży. Zewnętrzni PM są
bardziej zaangażowani, posiadają różnorodne doświadczenia z realizacji projektów w innych firmach, co
przekłada się na unikanie błędów związanych z budową kompetencji osób nieposiadających wcześniej takich
doświadczeń i pozwala sprawniej zarządzać wprowadzaniem zmian. Jedyny minus takiego rozwiązania to fakt,
że wiedza z zakresu realizacji projektu nie pozostaje w całości we własnej organizacji.
TOMASZ KIBIL
Zacznijmy od tego, że "czystych" projektów IT prawie nie ma, a większość tak określanych to projekty
biznesowe realizowane za pomocą narzędzi IT. Zanim więc powoła się PM, warto wybrać odpowiedniego
sponsora projektu, którego jednym z ważniejszych zadań jest odpowiedzialność za właściwy kontekst
biznesowy projektu. Zadaniem PM jest natomiast dostarczenie tego dobrze zdefiniowanego i dobrze opisanego
produktu w określonym czasie i budżecie bez prawa dokonywania znaczących zmian w samym projekcie, bo to
jest rola sponsora i komitetu sterującego. Wiem, że w praktyce bywa zupełnie inaczej i że często sponsor
projektu oczekuje od PM, że to on poprawi założenia projektu tak, by było łatwiej go zrealizować i żeby dawał
wymierne efekty biznesowe. Przykładowo, często wdraża się narzędzia klasy BI w organizacjach, które nie są
w stanie wykorzystać ich w prowadzonym biznesie. Taki projekt może zakończyć się "technicznym"
sukcesem, nic nie poprawiając w organizacji. Dlatego też uważam, że PM, będący jednym z wielu elementów
struktury projektu, powinien być przede wszystkim profesjonalistą w zakresie zarządzania projektem. Ponieważ
branża IT jest jeszcze młoda, a same projekty IT nie prowadzą do katastrofalnych klęsk, jak np. przy projektach
budowlanych, często są zarządzane metodą prób i błędów. Niejednokrotnie myli się metodyki z dobrymi
praktykami oraz role poszczególnych funkcji w strukturze zarządzania projektem IT.
TERESA STERNIK
Pełne brzmienie wiadomości
169
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Posłużę się przypadkiem, gdy projekt wdrożenia systemu MRP II nie udał się, bo szefowi ds. produkcji, który
pełnił rolę PM, za bardzo zależało na wdrożeniu systemu w obszarze, za który był odpowiedzialny. W efekcie
zaniedbał prace projektowe w pozostałych obszarach, bez których nie było możliwe dokończenie wdrożenia
zintegrowanego systemu do zarządzania całą organizacją. Oznacza to, że ekspert przywiązany do konkretnego
obszaru biznesowego nie nadaje się na PM projektu łączącego wiele dziedzin biznesowych i technologię.
Funkcję tę powinien raczej pełnić specjalista od zarządzania projektami. Gdy ma się do czynienia z kompletną
zmianą organizacji, np. jak to było w PZU w przypadku Projektu Nowej Likwidacji Szkód, wskazane jest, by PM
pochodził z biznesu oraz aby posiadał wiedzę z danego obszaru i czynnie uczestniczył w przygotowaniu
koncepcji docelowego modelu działania. Jest jeszcze jeden powód, dlaczego wskazane jest, aby PM szukać,
wśród ekspertów wywodzących się z biznesu. Wraz z upływem projektu zainteresowanie nim w organizacji
zazwyczaj spada. Gdy kieruje nim osoba ) identyfikowana z IT, to wcześniej czy później projekt zaczyna być
postrzegany w organizacji jako projekt IT. Biznes traci nim zainteresowanie.
TOMASZ KIBIL
Moim zdaniem nieistotne jest, czy człowiek jest z IT czy z biznesu, tylko czy jest fachowcem od prowadzenia
projektu czy nie.
MAREK UJEJSKI
Organizacja przedsięwzięcia informatycznego jest dość specyficzna ze względu na złożoność technologiczną i
niejednoznaczność drogi dotarcia do celu, co powoduje, że trudno ustalić, czy jest to robione w sposób
optymalny. Dlatego też PM musi w sobie łączyć wiedzę pochodzącą od interesariusza projektu, wiedzę o
zarządzaniu przedsięwzięciami oraz wiedzę technologiczną. Pracując dla dużego banku międzynarodowego,
uczestniczyłem w projekcie, którego szefem mianowano "czystego" PM, mającego duże doświadczenie w
realizacji projektów unijnych. Z projektem bankowym miał jednak duże problemy, bo nie rozumiał np. funkcji
"treasury", i chociaż potrafił odpowiednio ułożyć ścieżki krytyczne dla poszczególnych procesów, nie wiedział i
nie potrafił zweryfikować, czy trzeba na nie przeznaczyć 3 dni czy 30. Uczestnicy projektu, widząc to, często
wprowadzali go w błąd, w efekcie czego realizacja projektu rozmija się z rzeczywistością. I to jest największe
zagrożenie, jeśli nie ma się wiedzy o obszarze, którym zamierza się zarządzać.
JACEK MAMOT
Spróbujmy podsumować. Skąd bierze się najczęściej PM w przypadku projektów IT, jeśli nie ma się
profesjonalnych PM, a to w polskich firmach jest regułą? Bądź z działu IT, bądź z biznesu, w zależności od
tego, czy projekt jest bardziej informatyczny, czy bardziej biznesowy. Dobry PM to jednak taki, któremu nie
przeszkadza brak dogłębnej znajomości technologii czy biznesu. Znam takich PM, którzy byli gotowi ściągnąć z
Londynu specjalistę IBM-a od wdrożeń produktów MQ Series, zwłaszcza że w Polsce nikt nie miał jeszcze tego
typu doświadczeń. Bo jeśli PM jest specjalistą od zarządzania projektami, to potrafi określić, jakich fachowców
musi dodatkowo zatrudnić, by projekt się udał
Jakimi podstawowymi kompetencjami powinien się charakteryzować dobry PM?
JAROSŁAW SERBA
Za realizację projektu odpowiada PM, ale za jego efekty - sponsor projektu. Jeśli pojawia się problem z
zaangażowaniem mentalnym uczestników projektu, to nie jest to jedynie sprawa PM, ale również sponsora,
który powinien wspierać go w rozwiązywaniu tego typu problemów. A jeśli sponsor tego nie potrafi, lub nie chce,
być może realizacji projektu trzeba w ogóle poniechać. Dlatego też dobry PM powinien dysponować nie tylko
pewną wiedzą na temat zarządzania projektami czy kompetencjami z obszaru "miękkiego", ale także być
odpowiednio umocowany w strukturze organizacyjnej. Jeśli brakuje mu choćby jednego z tych elementów, może
sobie nie poradzić z zarządzaniem projektem. Naganną praktyką, którą często można zauważyć w projektach,
jest nominacja PM "z przypadku", bez formalnego oddelegowania i zwolnienia z dotychczasowych zadań, a
wtedy codzienne obowiązki, niezwiązane z realizacją prac projektowych, nie pozwalają mu w pełni zrealizować
się przy zarządzaniu projektem.
JACEK WOJCIESZYŃSKI
Tak jak wybieramy dobrych ludzi do zarządzania firmą, tak samo musimy wybierać dobrych ludzi do
zarządzania projektami. W organizacji rolą szefa PMO powinno być wskazanie właściwego kierownika do
konkretnego projektu. Jak go znaleźć w praktyce? W każdej firmie powinna funkcjonować selekcja negatywna
Pełne brzmienie wiadomości
170
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
w tym zakresie. Każdy projekt się kiedyś kończy, a wtedy warto go rozliczyć z jego realizacji u sponsora
projektu, kluczowych odbiorców itd. Jeśli są zadowoleni, to PM był dobry i można z niego z pełnym zaufaniem
korzystać w przyszłości, jeśli nie - warto mu dać jeszcze jedną szansę, ale po dokładnym omówieniu
problemów, jakie się pojawiły, gdy kierował projektem. Dopiero gdy nie uda mu się po raz drugi, należy
rozważyć, czy nadal warto korzystać z jego usług w tym obszarze. Zgadzam się, że trzeba mieć pewną wiedzę
biznesową, żeby rozumieć, na czym polega projekt. Nie wszyscy informatycy, mimo że są dobrymi PM, są
dobrymi partnerami dla biznesu, bo niektóre zadania mogą być nazbyt złożone z ich punktu widzenia.
Rozumieć, czym się zajmuje dealer na rynkach kapitałowych czy pieniężnych i proponować mu sensowne
rozwiązania IT, by był on bardziej efektywny, nie jest łatwo i PM z IT może sobie z tym nie poradzić.
TERESA STERNIK
Nie bez znaczenia jest też to, że PM z zewnątrz może łatwiej przeprowadzić organizację przez zmiany. Należy
tylko uważać, aby projekt nie zamknął się w czymś w rodzaju silosa, bo wówczas traci kontakt z organizacją, na
rzecz której pracuje. Nie zgodzę się z wcześniejszą wypowiedzią, że dla projektu nie ma znaczenia, czy
wewnętrzny PM posiada orientację w temacie, w którym prowadzony jest projekt. Jeśli będzie miał, będzie mu
dużo łatwiej zakończyć projekt sukcesem. Z drugiej strony, zgadzam się, że zawodowi PM są w stanie z
powodzeniem prowadzić różne projekty - od budowy osiedla po rozwiązania IT. I tu brak wiedzy w określonych
dziedzinach w niczym im nie przeszkadza, jeśli tylko potrafią dobrać sobie odpowiednich ludzi.
JACEK MAMOT
Ważna jest też umiejętność dobrania optymalnej metody do osiągnięcia tego celu. Najprościej jest do tego
zatrudnić fachowca z dużym doświadczeniem w realizacji projektów danego typu, a jeśli jest on za drogi, można
skorzystać z jego usług na początku projektu podczas fazy planowania i w trakcie realizacji do wykonania
audytu. To z reguły wystarcza. Warto też, by PM potrafił pozyskiwać do projektu osoby z kluczowymi dla niego
umiejętnościami. Jeśli bowiem ich nie pozyska, to projekt albo w ogóle się nie powiedzie, albo będzie obarczony
bardzo dużym ryzykiem. Za oddelegowanie osób do projektu zwykle odpowiada sponsor projektu, ale PM musi
umieć ocenić ryzyko związane ze składem zespołu projektowego i jego kompetencjami. Powinien także umieć
zmotywować członków zespołu
do aktywnego uczestnictwa w projekcie. PM o takich kompetencjach to jednak rzadkość w polskich firmach. I
dlatego najczęściej rekrutuje się go bądź z działu IT, bądź z biznesu, nie licząc się z posiadanymi
kompetencjami w zakresie zarządzania projektami.
Zmieńmy temat i porozmawiajmy o PMO. W których z tu obecnych firmach funkcjonuje biuro projektowe i komu
ono podlega?
TERESA STERNIK
PZU ma Biuro ds. Strategii i Projektów, które zajmuje się formalną stroną projektów (głównie strategicznych),
czyli zasadnością ich uruchomienia, a nie bieżącą koordynacją pracy PM. Biuro to wypowiada się, czy projekt
jest zgodny ze strategią firmy i czy jest priorytetowy, a jeśli ma on charakter strategiczny, to dba, aby był on
monitorowany odpowiednio do rangi. Standardowego PMO jeszcze się nie dorobiliśmy, ale szybko w tym
kierunku zmierzamy.
AGATA SKONECKA
W Generali, podobnie jak w PZU, PMO także raportuje bezpośrednio do prezesa, co stawia je wysoko w
hierarchii powiązań, pozwalając przyglądać się globalnie wszystkim projektom realizowanym we wszystkich
liniach biznesowych. Jego rola polega na dostarczeniu metodyki, czyli procesu zarządzania projektami,
przeszkoleniu PM, a także członków zespołów projektowych, a potem dbaniu o to, by ta metodyka była
realizowana w prowadzonych projektach. PMO generalnie nie zajmuje się prowadzeniem projektów, aczkolwiek
z pewnymi wyjątkami, bo pierwotne założenie było takie, że projekty strategiczne o najwyższym priorytecie dla
organizacji miały być prowadzone przez PM z PMO niepowiązane z żadną linią biznesową. To rozminęło się z
rzeczywistością, bo w PMO musiałoby być zbyt dużo kierowników projektów. Obecnie kluczowe projekty są
realizowane przez PMO, a do pozostałych wybiera się PM spośród osób z biznesu. Drugim poważnym
obszarem działania PMO jest upowszechnianie informacji wewnątrz organizacji o realizacji całego portfela
projektów.
JACEK MAMOT
Pełne brzmienie wiadomości
171
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
To, o czym państwo dopiero co opowiedzieliście, to są raczej plany na przyszłość niż doświadczenia. Jeszcze 2
lata temu na konferencjach nt. PMO prezentowali się głównie dostawcy rozwiązań, a nielicznie ci, którzy mieli
jakieś pierwsze doświadczenia z wdrożeń. Brakowało jednak takich referencji, które potrafiły powiedzieć, co
dało uruchomienie PMO w perspektywie 2, 3 i 5 lat od zakończenia wdrożenia. Większość użytkowników, którzy
wdrożyli PMO 5 lat temu, nie potrafiła się do tego ustosunkować, bo od tego czasu PMO podlegało u nich
permanentnym zmianom. Co do samego PM, to jest oczywiste, że zawód ten ma kilka poziomów
wtajemniczenia, co powinno się odzwierciedlać m.in. w zróżnicowaniu zarobków, ściśle określonej ścieżce
rozwoju kariery zawodowej czy skali trudności przydzielanych projektów. Szukam sygnałów z rynku, że to PMO
wyznacza PM do projektów, ale nie znajduję ich zbyt wiele. Szkoda, bo to przecież właśnie PMO jest w stanie
najlepiej ocenić i wziąć odpowiedzialność za decyzję, którego PM wyznaczyć do danego projektu. Jeśli
kierownika wdrożenia Systemu Finansowo-Księgowego wyznacza dyrektor finansowy, to związane z tym ryzyko
jest dużo większe, bo niby skąd ma on wiedzieć, jaka jest skala złożoności takiego projektu i jak ma ocenić, czy
wskazany przez niego PM ma kompetencje wymagane, by zakończyć projekt sukcesem? Wydaje mi się, że
obecnie nadszedł czas, aby rozmawiać na temat kompetencji PMO i jego roli w organizacji.
"Duże projekty IT mają znaczny wpływ na funkcjonowanie biznesu i dlatego na kierownika projektu wybiera się
osobę, która będzie miała wpływ na pozyskanie zasobów; kompetencje "miękkie", interpersonalne, a mniej
kompetencje eksperckie". Robert Matysiak PTU)
"Czystych projektów IT prawie nie ma, a większość tak określanych to projekty biznesowe realizowane za
pomocą narzędzi IT". Tomasz Kibil (niezależny ekspert)
" Organizacja przedsięwzięcia informatycznego jest na tyle specyficzna, że bardzo trudno jest ustalić, czy jest
robiona w sposób optymalny". Marek Ujejski (NFZ)
"Sama wiedza specjalistyczna bez odpowiednich predyspozycji interpersonalnych nie wystarczy do
prowadzenia projektu". Marcin Lubawski (RWE Stoen)
"Ekspert przywiązany do konkretnego obszaru biznesowego nie nadaje się na PM projektu łączącego wiele
dziedzin biznesowych i technologię. Funkcję
tę powinien raczej pełnić specjalista od zarządzania projektami". Teresa Sternik (PZU)
"Ponieważ kierownik projektu musi się umieć poruszać po całej organizacji, warto stawiać na dobrych
polityków". Jacek Wojcieszyński (PKO BP)
"W przypadku kierownika projektu znacznie ważniejszy jest jego warsztat i doświadczenie niż to, czy pochodzi z
zewnątrz czy z wewnątrz organizacji". Jarosław Serba (Orlen Księgowość)
" Dobremu kierownikowi projektu nie przeszkadza brak dogłębnej znajomości technologii czy biznesu. Jeśli jest
bowiem specjalistą od zarządzania projektami, to potrafi określić, jakich fachowców musi dodatkowo zatrudnić,
by projekt się udał " Jacek Mamot (K2_Consulting)
"Projekty internetowe generowane przez biznes tradycyjny napotykają
wiele problemów strukturalnych i mentalnych, głównie dlatego. że nie ma metodologii ani wzorców; które można
by skopiować . Tomasz Cisek (Empik.com)
Pełny zapis dyskusji - na www.teleinfo24.pl
Opis zdjęcia| Od lewej: Marcin Lubawski (RWE Stoen), Jacek Wojcieszyński (PKO BP), Tomasz Cisek
(EMPiK.COM).
Opis zdjęcia| TOMASZ CISEK szef Empik.com EMPIK
Opis zdjęcia| TOMASZ KIBIL niezależny ekspert
Opis zdjęcia| MARCIN LUBAWSKI menedżer RWE Stoen, Informatyka i Telekomunikacja
Opis zdjęcia| JACEK MAMOT prezes zarządu K2_Consulting
Opis zdjęcia| ROBERT MATYSIAK dyrektor biura informatyki Polskie Towarzystwo Ubezpieczeń
Pełne brzmienie wiadomości
172
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| JAROSŁAW SERBA prezes zarządu Orlen Księgowość
Opis zdjęcia| TERESA STERNIK dyrektor biura analiz informatycznych PZU
Opis zdjęcia| AGATA SKONECKA dyrektor departamentu zarządzania projektami GENERALI Grupa Polska
Opis zdjęcia| MAREK UJEJSKI z-ca dyrektora departamentu informatyki NFZ
Opis zdjęcia| MIROSŁAW WAROCH główny Inżynier ds. restrukturyzacji i postępu technicznego KWB "Konin"
Opis zdjęcia| JACEK WOJCIESZYŃSKI dyrektor departamentu rozwoju aplikacji PKO BP
14.5.2008
Długi dystans
14.5.2008
Top Gear str. 155
ECzechy
Pierwsze wrażenia z jazd nowym samochodem bywają złudne. Prawdę o nim można poznać w
wielotygodniowym teście długodystansowym.
HONDA CIVIC HYBRID
Gotowa do weekendowych wypadów za miasto, str. 156
SKODA OCTAVIA SCOUT
Lepsza od tramwaju tej samej marki? str. 156
RENAULT LAGUNA
Spotyka mocniejszą siostrę w wersji kombi. str. 158
TOYOTA HILUX
Przegląd, wymiana oleju opon. Jedziemy daiej! str. 158
SEAT ALTEA FREETRACK
Wypad do Pragi na spotkanie nowego Superba. str. 159
HONDA CIVC HYBRID
Wiosną nasza hybrydowa Honda integruje się z naturą.
Na początku krótki serwis i zmiana opon. Jest różnica - te letnie są bardziej ciche. Słoneczna pogoda sprawiła,
że zacząłem myśleć o weekendowych wypadach za miasto za kierownicą hybrydy. Na pewno przyda się
klimatyzacja, która pracuje bez zarzutu. Jeden przycisk i wszystko działa, ale zobaczymy, jak będzie latem, gdy
przyjdzie jej zmierzyć się z prawdziwymi upałami. Na razie odkryłem, że do bagażnika mieści się sporo, ale
zawiasy, do których przymocowana jest pokrywa, wnikają do wnętrza i mogą uszkodzić ułożone piętrowo
pakunki. Sama klapa otwiera się łatwo kluczykiem albo ze środka auta. Przy progu jest wajcha, która obsługuje
właśnie pokrywę bagażnika i klapkę do wlewu benzyny. Czasami jeszcze się mylę i na stacji benzynowej
otwieram bagażnik zamiast wlewu, więc dla niepoznaki zawsze coś z niego wyjmuję albo wkładam, żeby nikt nie
pomyślał, że się pogubiłem. Kłopoty sprawia mi jeszcze cofanie. Przez tylną szybę słabo widać tył. Po prostu nie
czuję końca samochodu. Parkowanie na zatłoczonym parkingu to walka o centymetry. Koperta wychodzi na
dużego "czują", wolę więc wskakiwać przodem. Cóż, robiłem prawo jazdy, zanim jeszcze gruntownie szkolono z
manewrowania czy parkowania. Może więc te ćwiczenia na placu nie są takie głupie?
SKODA OCTAVIA SCOUT
Po kilku tysiącach km Scoutem można już policzyć średni koszt przejazdu 100 km, który wynosi 32 zł. Komu za
dużo, powinien pojechać do Wrocławia. Całodzienny bilet MPK kosztuje 9 zł. Za tyle można jeździć Skoda do
woli, tylko że... po szynach. U nas mało kto pamięta, że Skoda to nie tylko samochody. Ich produkcja została
odkupiona przez Volkswagena od wielkiego holdingu, który robi prawie wszystko, np. napęd do trolejbusów
Sotarisa. Skody jeżdżą na kolei, w metrze i jako tramwaje. Model T16, przygotowany dla Wrocławia, był
Pełne brzmienie wiadomości
173
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
stylizowany przez Porsche Design. Nasz Scout może i nie ma systemu odzyskiwania energii przy hamowaniu,
ale podłoga nie jest wyżej umieszczona (w tramwaju - 35 cm nad torami).
TOYOTA HILUX 4X2
Artystyczne malowanie błotem z Torunia.
Nikomu nie pozwalam jeździć czerwonym Hiluxem, duże przyjemności wolę bowiem rezerwować dla siebie.
Lubię mieć świadomość, że jeżdżę samochodem, którego prowadzenie wymaga prawdziwych umiejętności,
który w wielu sytuacjach jest o niebo trudniejszy w opanowaniu od otaczających mnie na drodze banalnych
hatchbacków. I tylko ja to wiem, co znacząco poprawia moje samopoczucie i daje więcej satysfakcji niż jazda
kilkusetkonnym potworem, który próbuje myśleć za mnie. Na szczęście inżynierowie Toyoty zbudowali
samochód, w którym wszystko działa w staromodnie prawidłowy sposób - hamulce nie mają ABS-u, ale
dawkowanie siły hamowania wcale nie jest trudne. Pierwszy przegląd po zimie nieco się przeciągnął, bo nie od
razu skasowano serwisową kontrolkę wymiany oleju i nie od razu założono letnie opony, ale teraz już wszystko
gra. Wszystko, włącznie ze świeżo zamontowanym radioodtwarzaczem, zdolnym do czytania także plików MP3.
Urządzenie to ma ciekawą cechę, mianowicie dwa duże pokrętła umieszczono w nim dokładnie odwrotnie niż
jesteśmy przyzwyczajeni - Hiluxy powstają w dwóch miejscach, RPA i Tajlandii, gdzie obowiązuje ruch
lewostronny, więc taki układ ma sens. W kontynentalnej Europie nie, ale damy sobie radę. Jak zawsze zresztą.
RENAULT LAGUNA
Do dobrego łatwo się przyzwyczaić. I wtedy dostrzegamy, że może być jeszcze lepiej. W testach mamy
liftbacka, lecz kombi ma więcej miejsca w bagażniku. Wyposażenie wydaje się kompletne (mamy wersję
Expression), ale przecież mogłoby być bogatsze. Popatrzmy na Grandtour Privilege. Nie tylko o bagażnik i
mocniejszy o 40 KM silnik chodzi. Jedyne, dotychczasowe zachwianie kondycji Laguny to jednorazowe
"zawieszenie" regulacji temperatury nawiewu. Z kratek buchał jedynie gorąc, bez względu na ustawioną
temperaturę. Schłodzić wnętrze dawało się tylko, wybierając pozycję "LO", czyli nawiew powietrza z zewnątrz,
bez podgrzania. Sytuacja nie powtórzyła się, dowodów brak, nie ma z czym jechać do serwisu.
SEAT ALTEA FREETRACK
Tym razem postanowiliśmy wybrać się Freetrackiem do Pragi, by jako jedni z pierwszych przejechać się nową
Skody Superb. Dzięki temu na str. 56 możecie przeczytać obszerną relację z jazdy Piotrka Frankowskiego
uzupełnioną moimi zdjęciami. Zarówno podczas drogi do Czech, jak i w czasie powrotu do domu pogoda nas
nie rozpieszczała, na przemian lato i padało... Mimo to Freetrack ze swoim napędem 4x4 doskonale radził sobie
z przeciwnościami natury i... stanem polskich dróg. Niestety, żółty kolor i dobre osiągi zwróciły na nas uwagę
polskich policjantów, którzy nie dali się ubłagać i ukarali nas mandatem za nieprzepisową jazdę. Coś pechowy
ten miesiąc w redakcji. A poza tym to Seat Altea Freetrack jest super(b). Coraz więcej czasu zajmuje mi
wymyślanie, jak zostawić go sobie na zawsze.
Opis zdjęcia| Honda odwiedziła serwis tylko z powodu zmiany opon z letnich na zimowe. Na razie jeździ bezawaryjnie.
Opis zdjęcia| Felgi z lekkich stopów są tak zaprojektowane, by zmniejszyć opór aerodynamiczny, a przez to i
spalanie.
Opis zdjęcia| Ups! To hybrydą też można jechać za szybko? Zdjęcie zrobione przez fotoradar wyraźnie to
potwierdza.
Opis zdjęcia| Niestety, do hybrydowej Hondy Civic nie są oferowane reflektory ksenono-we. Zwykłe lampy
muszą wystarczyć.
Opis zdjęcia| Pokrywa bagażnika zamyka się lekko, ale do wnętrza wnikają zawiasy, które mogą uszkodzić
bagaże.
Opis zdjęcia| Dźwignia hamulca ręcznego ma podobno osobliwy kształt. Wiele osób zwraca na to uwagę. Hm,
ciekawe...
Opis zdjęcia| Ostatnie dni marca i nawrót zimy. To wystarczy, by docenić zalety napędu na U kota i poczuć się
bezpiecznie.
Opis zdjęcia| Proste, niedrogie i przydatne. Podwójny daszek bardzo ułatwia życie. A słońce coraz ostrzejsze.
Pełne brzmienie wiadomości
174
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| Przedni kierunkowskaz świeci, te w obudowie lusterek - nie. To jedyna usterka. Jedziemy do
serwisu.
Opis zdjęcia| Żarówki nie potrafią pływać. Okazuje się, że w obu kloszach bocznych kierunkowskazów
zgromadziła się woda.
Opis zdjęcia| Odpowiednik niskiej podłogi w tramwaju: ułatwia załadunek i rozładunek bagażnika.
Opis zdjęcia| System audio współpracuje z kartą pamięci SD, jak do aparatu fotograficznego. Można przynieść
swoją muzykę.
Opis zdjęcia| Kiedy Hilux pomyka poślizgami po torze rallycrossowym w Toruniu, błoto przykleja się nawet do
lusterek. Ładne.
Opis zdjęcia| Napis jest potrzebny - moglibyśmy przecież zapomnieć, w jakim aucie sprawdzamy poziom oleju.
Opis zdjęcia| Jest radio! Hiluxy powstają w krajach o ruchu lewostronnym, więc pokrętło głośności jest po prawej
stronie...
Opis zdjęcia| Letnie opony mamy też z tyłu, zimowe były zupełnie łyse. Strasznie trudno się powstrzymać przed
jazdą bokiem...
Opis zdjęcia| Lampki "Oil change" nie wyłączono przy wymianie oleju, trzeba było jeszcze raz odwiedzić serwis.
Drobiazg.
Opis zdjęcia| Wnętrze wygląda na trzymiejscowe, ale pasy bezpieczeństwa przewidziano tylko dla dwóch osób.
Opis zdjęcia| Rozbudowane sterowanie nawigacją zostało ulokowane na konsoli środkowej. Wygląda to dość
skomplikowanie.
Opis zdjęcia| Nawigacja Carmi-natAuditorium z kolorowym ekranem to dopłata 7 tys. zł nawet do najbogatszej
wersji.
Opis zdjęcia| Radioodtwarzacz Cabasse(230 W, zmieniarka na 6 płyt) kosztuje 2000 zł. Nasz, standardowy też
obsługuje MP3.
Opis zdjęcia| Za przygotowanie do instalacji telefonu GSM dopłacimy 500 zł. Obsługa przyciskiem w "satelicie"
przy kierownicy.
Opis zdjęcia| Podgrzewanie foteli z regulacją to koszt 1000 zł. Przyda się zwłaszcza ze skórzaną tapicerką za
5000 zł.
Opis zdjęcia| Elektryczne sterowanie ustawieniem foteli kierowcy i pasażera kosztuje 2000 zł. Ręcznym też
sobie radzimy.
Opis zdjęcia| Pierwsze ciepłe dni ujawniły niedomagania klimatyzacji. Przy zmianie opon serwis uzupełnił
czynnik chłodzący.
Opis zdjęcia| Wygodną tylną kanapę można również asymetrycznie przesuwać, zmieniając pojemność
bagażnika...
Opis zdjęcia| ...w którym zmieści się sporo bagażu z krótkiego wypadu do Czech na prezentację Superba... i
drobne zakupy.
Opis zdjęcia| Ach, ta nawigacja... dobrze, że zabraliśmy ze sobą tradycyjną mapę. W Czechach też mają
edycję "Top Gear".
Opis zdjęcia| Złośliwość rzeczy martwych! W drodze do domu nawigacja Harman Kardon zaczęta nagle działać.
Opis zdjęcia| Altea i Superb... Oba samochody budziły zainteresowanie mieszkańców czeskich miasteczek.
Pełne brzmienie wiadomości
175
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Trochę jak Bentley
14.5.2008
Top Gear str. 56
ECzechy
NOWA SKODA SUPERB JEST BARDZO SZYBKA, MA COS Z BENTLEYA I ŁĄCZY NAJLEPSZE SKŁADNIKI
ATRAKCYJNEGO SAMOCHODU. PIOTR R. FRANKOWSKI JUŻ TO SPRAWDZIŁ' NA CZESKICH
DROGACH.
POPRZEDNIA SKODA SUPERB jeździła bardzo dobrze, choć dowiadywali się o tym głównie klienci
korporacyjni i ci przedstawiciele administracji państwowej, którzy nie chcieli być posądzani o ciemne interesy.
Marka Skoda nikogo bowiem nie drażni. Po pierwszej jeździe nową Skodą Superb z fabryki w Kvasinach
wydaje mi się, że przychylnie powinni spojrzeć na nią także ci ludzie, którzy nie są przywiązani do
stereotypowego postrzegania czeskiej marki. Jest dodatkowy argument: superwygodna Skoda w
najmocniejszej wersji rozpędza się do setki tylko o 0,2 s wolniej niż Mitsubishi Lancer Evo X z przekładnią SST.
Naprawdę jest taka szybka, sprawdzone! Podoba mi się bezczelna kanciastość nadwozia i wnętrza tego
samochodu, tak bardzo różna od obłości wszystkich innych aut, przesadnie gładkich niczym wylizana landrynka.
A tylny słupek kształtem przypomina ten, który jest w Bentleyu Flying Spur. W tylnych drzwiach, jak w
poprzednim Superbie, nadal jest miejsce na specjalny parasol. Gdy jest mokry, woda wycieka kanalikiem na
zewnątrz. W tylnej części kabiny jest więcej miejsca niż przedtem. Trudno w to uwierzyć. Już w Superbie
pierwszej generacji wydawało się, że na tylnej kanapie można zaparkować mały odrzutowiec. Wykończenie
wnętrza jest na poziomie Audi. Hasło reklamowe Skody "Simply clever" to więcej niż tylko marketingowa
paplanina. Do bagażnika wielkiego jak apetyt ZUS-u na moje pieniądze można dostać się na dwa sposoby.
Dzięki systemowi TwinDoor otwiera się on albo jak normalny, blaszany bagażnik sedana, albo jak wielkie, piąte
drzwi hatchbacka. Sprytne jak diabli. Reflektory o zmiennym strumieniu światła nie tylko dopasowują się do
warunków jazdy. Mają także funkcję, która spodoba się tym z nas, którzy chcą odwiedzić rodzinę w Anglii.
Wystarczy wejść w menu oświetlenia, by przełączyć ksenony w tryb jazdy w ruchu lewostronnym. Niezłe. W
środku mamy jeszcze nowy system klimatyzacji (łatwy w obsłudze, działa skutecznie) i ekran systemu
Columbus. Zawiera on nawigację z danymi na dysku twardym o pojemności 30 GB. Może i w teorii wygląda to
obiecująco, ale wypowiadającą komendy kretynkę chciałem udusić. System w różnych sytuacjach działa za
wolno, nie informuje na czas o zakręcie. Trzeba często zawracać. Może zrobili to specjalnie, żeby było się
czego czepiać. Bo jeździ ten sprzęt naprawdę wyjątkowo dobrze i trudno znaleźć jego słabe strony. Nowa
Skoda nie jest przesadnie ciężka. Jej podstawowa wersja waży nie więcej niż jakikolwiek samochód średniej
klasy (1425 kg w górę). Podobno nawet najmniejszy silnik, zaledwie 1.4 TSI, radzi sobie nieźle. Najpierw
spróbowałem wersji z 2-litrowym tur-bodieslem starej konstrukcji, z pompowtryskiwaczami. Mocno ciągnął na
wysokich biegach i pracował ciszej, niż pamiętam z Volkswagenów i Seatów. Nie zachwycił mnie. Większość
dnia spędziłem jednak za kierownicą najpotężniejszego Superba: wersji 3.6 FSIV6 4x4. 260-konny silnik nie
wyróżnia się seksownym brzmieniem, ale nie musi. Ten samochód jest SZYBKI. Poważnie. Skrzynia DSG
idealnie pasuje do silnika, napęd tylnych kół (Haldex czwartej generacji) działa szybko jak nigdy dotąd. Na
suchej nawierzchni koła Superba odpychają się niczym od papieru ściernego, a na mokrym asfalcie jest... tak
samo. Przy wyłączonym całkowicie ESP (da się, jak w każdej Skodzie) widać, że podwozie Superba ma wielkie
rezerwy i konstruktorzy nie musieli maskować swoich błędów hiperaktywnym systemem ratowania tyłka
kierowcy. Układ kierowniczy, hamulce - wszystko wzbudza zaufanie i pewność, także na nieznanej, krętej
drodze. W ofercie znajdzie się też super-ekologiczna wersja GreenLine z dłuższymi przełożeniami skrzyni
biegów, obniżonym dla uzyskania lepszej aerodynamiki zawieszeniem i innymi detalami zmniejszającymi emisję
spalin. Ale ta odmiania nic mnie nie obchodzi. Ja chcę Superba z wielkim motorem, by na śniadanie pożerał
Mitsubishi Lancery Evo i inne, zadzierające nosa auta. Satysfakcja tym większa, że nikt się po Superbie nie
będzie tego spodziewał.
Najmocniejsza wersja nowej Skony Superb jest tylko minimalnie wolniejsza od Lancera Evo X ze skrzynią SST.
Tak trzymać!
Opis zdjęcia| Nowy, prosty panel sterowania klimatyzacją
Opis zdjęcia| Chromowane akcenty zastosowano ze smakiem
Opis zdjęcia| Słupek trochę jak z Bentleya, trochę iak z BMW
Pełne brzmienie wiadomości
176
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Opis zdjęcia| System Twin Door pozwala na otwieranie bagażnika na dwa sposoby: jak w klasycznym sedanie
albo jak w hatchbacku. Wystarczy nauczyć si obsługi dwóch przycisków.
Opis zdjęcia| Sześć cylindrów, 260 koni skrzynia biegów DSG
Opis zdjęcia| Nawet dryblasom siedzi się tu wygodnie.
Opis zdjęcia| Kanciasty środek kierownicy. Obłościom śmierć!
Opis zdjęcia| Nie ma wątpliwości, z jakiego auta pochodzi ten reflektor.
8.5.2008
EMU Enlargement and Central Bank Independence:Which Concept of
Convergence to Apply?*
8.5.2008
BANK i KREDYT str. 17
ECzechy
Andreas Freytag
received: 30 November 2006, final version received: 27 July 2007, accepted: 22 August 2007
Abstract
EMU enlargement not only depends on the individual state of convergence of the accession candidates, but also
on their political situation. Therefore, we argue that institutional convergence, in particular monetary policy
binding, is equally - if not more - important for successful monetary policy in Euroland than nominal and real
convergence. Based on a constitutional political economy framework, we assess the degree of central bank
independence (CBI) in CEE using different measures. It can be shown that the degree of central bank
independence in CEE countries is considerably high; however, there is a (decreasing) gap to the ECB's
independence with respect to external aspects of CBI. Keywords: convergence, central bank independence,
EMU enlargement
Streszczenie
Streszczenie
Rozszerzenie Unii Gospodarczej i Walutowej nie zależy jedynie od indywidualnego zaawansowania procesu
konwergencji kandydatów przystępujących do UGW, ale także od ich sytuacji politycznej. Twierdzimy zatem, że
konwergencja instytucjonalna, w szczególności wiążąca politykę pieniężną, jest równie (jeśli nie bardziej) istotna
dla prowadzenia pomyślnej polityki monetarnej w eurolandzie niż konwergencja nominalna i realna. Zgodnie z
konstytucyjnymi ramami ekonomii politycznej oceniamy za pomocą rożnych miar stopień niezależności banku
centralnego (CBI) w krajach Środkowej i Wschodniej Europy. Można wykazać, że stopień niezależności banku
centralnego w tych krajach jest znaczny. Istnieje jednak (zmniejszająca się) różnica w stosunku do
niezależności EBC w zakresie zewnętrznych aspektów niezależności.
The EU-enlargement in January 2007 is an official marking of the end of the transition period to a market
economy for another two countries in Central and Eastern Europe (CEE), namely Bulgaria and Romania. Of all
new EU member states however, Slovenia is the only one to join the European Monetary and Economic Union
(EMU). Others are still to follow. Indeed almost all CEE countries are preparing themselves to finally become a
member of EMU. Despite these efforts, there are still significant differences with respect to convergence towards
the EU average.
Convergence can be defined in different ways. The Maastricht criteria demand nominal convergence of
public debt, public deficit, inflation, interest rates and a fixed and stable exchange rate between the accession
candidate's currency and the euro. In contrast to this requirement, many observers claim that real convergence,
e.g. the development of productivity, is the issue that truly matters. This issue has gained relevance throughout
the last ten years as politicians in both current member countries and accession countries have explicitly
expressed and realised their desire for more flexible arrangements, an example being the reform of the Stability
and Growth Pact in 2003.
Pełne brzmienie wiadomości
177
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
This reform has probably had a negative effect on fiscal discipline in Euroland and candidates for
membership. Hungary for instance has increased the annual public budget deficit once again up to 10.1 per cent
of GDP. In this paper, we argue that this evidence makes institutional convergence equally - if not more important as other forms of convergence for a successful common monetary policy in Euroland. Institutional
convergence can be defined as the adjustment of policy rules in the new member countries from CEE towards
standards in the core Euroland members, in our context mainly with respect to monetary policy. First, it is likely
that accession of new members to EMU finally becomes a political rather than an economic issue - regardless of
the state of nominal convergence. The institutional arrangement then provides a "line of defence". The stronger
monetary policy rules restrict politicians, the less severe ceteris paribus is a deviation of new EMU members
from the Maastricht criteria with respect to future inflation. Second, a proper institutional arrangement is a
precondition for stability and growth, i.e. nominal and real convergence. The state of institutional convergence
reveals the individual accession country's attitude towards commitment and the appropriate policy assignment.
Institutional convergence in this context implies the adoption of the EU's formal (and informal) rules including the
acquis communautaire by the accession countries, in particular central bank independence (CBI). The Treaty of
Maastricht requires the introduction of CBI for potential EMU members. Nevertheless, differences in detail
between countries, which may lead to potential and significant conflicts in the future, are likely. These
differences can be overlooked, if the definition and measure of CBI applied neglects some aspects of monetary
commitment.
The paper starts with an assessment of the state of convergence of CEE countries in nominal and real
terms (section II). In the third section, we set the theoretical framework for the introduction of CBI and introduce
some measures of CBI. We then assess the degree of central bank independence in CEE by referring to the
literature and to own calculations. We apply a measure of monetary commitment, which includes both internal
and external criteria such as convertibility and exchange rate regimes. It turns out that the degree of central
bank independence in CEE countries is considerably high; however, there is still a gap to the ECB's
independence with respect to external aspects of CBI in some countries and concerning the strictness of
limitations to government borrowing from the central bank in others. This gap will be analysed against the
background of the theoretical framework. The paper ends with policy conclusions for a future enlarged EMU.
2. Nominal and real convergence of CEECs
The debate on convergence of the CEE countries to the EMU member countries has become quiet after it
shifted from nominal convergence to real convergence and the potential policy dilemma when striving for both
(e.g. Padoa-Schioppa 2003). As for nominal convergence, for entrants to the EMU the Maastricht Treaty
requires to stay below exactly defined thresholds for public debt, annual public budget deficits, interest rates and
inflation as well as the stability of the nominal exchange rate for a minimum of two years prior to EMU
accession.1 On the basis of these criteria the European Council decides whether or not a country is mature
enough to join EMU. In addition, the Stability and Growth Pact (SGP) requires the member countries to meet the
fiscal criteria also during membership.2 Currently, of the transition countries in CEE only Hungary struggles with
the fiscal criterion on debt, some others have difficulties to meet the budget criterion (Table 1). Consequently, in
the literature about enlargement, the SGP currently does not play a significant role, in particular not after the
amendment.
Rather, the likely effects of fast real convergence on the real exchange rate and consequently on the
inflation rates have been discussed widely. Szapary (2000) was the first to argue that countries may feel
tempted to repress economic growth for one year or even longer prior to accession in order to meet the inflation
criterion (weighingin syndrome). After the very country has become a member, inflation will be spurred via
extensive productivity growth beyond the established member countries. Szapary -and others3 - therefore
suggests skipping that criterion. Empirical evidence of this effect, the so-called BalassaSamuelson effect, is
somewhat mixed. Only about 0 to 2 percentage points of the average inflation differential between accession
candidates and the established EMU members can be explained by the effect (Mihaljek 2003).4 Other
explanations for the high inflation differential include changes of administrative prices (MacDonald, Wojcik 2002)
as well as (foreign) investment demand (Fischer 2002; EEAG 2004, p. 133f), not to mention different monetary
policy. The latter has been a decreasing problem for transition economies in the second half of the 1990s.
However, this mixed evidence does not imply that future problems with the inflation criterion are not to
be expected. Besides the causes mentioned above, there are also other potential causes for higher inflation in
accession countries than in established member countries, particularly after EU accession. One cause can be
the high inflow of structural funds into the new member countries from 2004 on. These can add purchasing
power in the country of up to an official threshold of 4 per cent of GDP, potentially leading to an increase in the
prices for non-tradables. Similarly, a potential increase in capital inflows after EU accession due to improved
investment opportunity will also cause purchasing power in the very country to rise. Spain has made this
experience in the late 1980s after the southern enlargement. A surge in capital inflows increased the inflation
Pełne brzmienie wiadomości
178
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
rate in the European Monetary System (EMS) (Dluhosch et al. 1996, p. 199-204; EEAG 2004, p. 133f). In both
cases, the responsibility for the real appreciation (via the price increase of nontradables) and the subsequent
increase in inflation is not with the accession countries. It is not necessary that macroeconomic policy is
unsound to produce these results. Consequently, inflation might not be the most adequate criterion to measure
the readiness of new member states to join the EMU.
Table 1 gives evidence about the state of nominal (columns 1 through 3) and real (columns 4 through 6)
convergence of CEE accession candidates. It reveals that some countries still have a substantially higher
inflation rate (HICP) than Euroland (2.7 per cent on average in 2006). On the other hand, the Czech Republic,
Lithuania and Poland (plus Slovenia) would pass this criterion. In contrast, fiscal policy can be regarded as
having been considerably solid for many years in most countries, except for the four bigger ones, where the
annual deficit has remained substantially high since 2003. Finally, the debt stock is not a problem so far for any
of the CEE countries under scrutiny, except for Hungary. To the contrary, some countries, in particular Estonia
and its Baltic neighbours, show a remarkable fiscal discipline.5 It is fair to say that the accession candidates
have made good progress with respect to inflation and fiscal policy. Their fiscal position seems to be even better
than the position of the EMU-12 countries in 1997 when the decision about the EMU's founding members were
taken.
Whereas policymakers in the European Union leave no doubt that the Maastricht criteria are exclusively
relevant for the assessment of CEE countries' maturity and ability to join the EMU,6 policymakers in the
accession countries and economists started to discuss the issue and to refer to real convergence. Columns 4
through 6 in Table 1 show the degree of real convergence. The real GDP per capita varies from about 33 per
cent of EMU average in Bulgaria to 82 per cent in Slovenia. It is noticeable that the bigger transition countries,
which were catching up faster in the past, have had more difficulties to close the gap since 2002. The catching
up process gained speed in comparison with the late 1990s. The same holds for the decreasing rate of
unemployment.
At the same time, there is obviously much potential for future productivity gains plus real appreciation.
This can also be seen when analysing the current account balances in the accession countries. The current
account deficits imply a considerable capital inflow in 2006, which has been considerably high since 2002. If
these capital flows will continue in 2007, and 2008 and the years to follow, there will also be an upward pressure
on the real exchange rate. If the EU enlargement results in the expected positive consequences for the new
members (see above), this scenario will be highly likely. The data support the theoretical considerations about
the probability that accession candidates miss the nominal convergence criteria.
However, it cannot be desirable to repress economic activity and to accept a recession for a year or
more in order to meet the criteria, as feared by Szapary (2000). So there obviously is a trade-off between the
objective to accelerate growth and the objective to meet the Maastricht criteria, in particular the inflation
criterion. As this discrepancy seems so clear, one cannot be sure that the European Council will not take it into
account when deciding about the enlargement in 2007 or later. The acknowledgement of this trade-off and the
accession countries' efforts to foster both real and nominal convergence may well lead to the decision that
countries join the monetary union regardless of the missed inflation criterion.7 This political rather than
economic decision making process could be observed in 1998 when 11 countries joined the European Union,
although formally only three (Finland, France and Luxembourg) met all criteria. As the evidence also shows, the
fact that the majority did not meet the criteria completely does not inevitably imply unsound monetary policy for
the future. In addition, it is fair to assume that in a situation as described the well-known argument will be
employed that the criteria are not justified economically but rather arbitrarily chosen.
Therefore, another safeguard mechanism is necessary to protect the EMU from countries with sustained
unsound macroeconomic policy joining the monetary union, namely institutional convergence. The literature on
rules vs. discretion has made a case for a strong monetary commitment to avoid surprise inflation. Indeed, it
seems to be more important to create an institutional setting, which prevents an inflationary bias and sets the
highest possible standards in monetary policy than to at any rate avoid an increase in inflation due to the
Balassa-Samuelson effect.
Institutional convergence has several dimensions, parts of which are of fiscal nature. Here, nominal and
institutional convergence coincide, if fiscal rules exist, which is the case in some EMU member countries and is
not in others. The criteria expressed in the Maastricht Treaty reflect current behaviour. However, the core of the
argument presented here is not about results, but about rules. Rules are introduced to restrict public and private
actors. In the context of the European Monetary Union, monetary rules are decisive. A high degree of monetary
commitment is first and foremost a signal that accession countries are willing and able to meet the high
standards of the EMU and to actively participate in EMU's stability oriented policy. This is particularly important
as the planned voting rules for an enlarged EMU give representatives from smaller countries more weight than
hitherto. In addition, it becomes increasingly necessary, if fiscal rules are too weak or non-existing. A good
example illustrating the necessity to restrict politicians' influence on central banks is the latest attempts of the
French President Nicolas Sarkozy to force the ECB into a depreciation of the Euro and to neglect the Stability
Pełne brzmienie wiadomości
179
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
and Growth Pact in June 2007. They make clear why rule bound monetary policy is so important. If the ECB
had positively responded, the inflationary potential would have been increased.
Thus, appropriate institutions that reduce discretionary leeways for short-term oriented politicians are a
precondition for a positive economic development. In other words, they can help with both price stability and
economic growth; put yet differently: nominal and real convergence in Central and Eastern Europe positively
depend on institutional convergence.
3. CBI as constitutional rule: Theoretical considerations
Monetary policy in Euroland is rule bound. The European Central Bank (ECB) has to follow a clearly defined
policy objective, namely price stability. It also is required to follow other objectives, if this does not endanger
price stability. However, the Bank interprets this according to a neo-classical economic policy assignment: the
best way to meet economic policy objectives is to provide stable money (De Grauwe 2002, p. 694).8 The
European Central Bank is according to its statute legally very independent from day-to-day politics and has
proven its ability to resist pressures from politics very well. In particular, the opportunities of national
governments to exert pressure on the ECB are rather low. In order to qualify for EMU membership, the CEE
accession countries also have had to introduce CBI as part of the "acquis communautaire". This requirement is
theoretically justified by the political nature of inflation processes. There is a theoretical case and solid empirical
evidence that inflation, in particular high and hyperinflation is caused by the inability (or unwillingness) of
governments to meet other policy objectives such as employment or fiscal needs with other means than the
money press.9 There is also evidence that inflation occurs mainly in the absence of adequate monetary policy
rules, in other words monetary commitment is negatively correlated with inflation (Berger et al. 2001; Freytag
2002b; Freytag, Schneider 2007).
The economic reason for a strict legal monetary commitment is that ex-ante the citizens prefer price
stability over inflation; they know that the distributional effects of inflation are very uncertain and arbitrary. In
general, the government is willing to follow this objective as well. However, under certain circumstances, such
as a recession with increasing unemployment, the government's preferences switch, and it would like to deviate
from the objective of price stability in order to meet other policy objectives with the help of monetary policy. In
such a situation, a majority even might be in favour of a lax monetary policy, deviating from the objective of price
stability although there can be no serious doubt that neither price stability nor the other goal is sustainably met
with this deviation. Thus, it makes sense for the society to protect itself from the government's discretion and
from own insecurities. This is done in a "constitutional decision".10 The society opts for a rule based monetary
policy, aiming at price stability as the only or primary goal (see discussion above). To raise the political costs of
discretionary policy, commitment has to be strong. Monetary commitment is commitment of governments
(Brennan, Buchanan 1981). It is the government that promises to stick to a stability oriented monetary regime.11
The regime defines rules and responsibilities with a focus on price stability. There are several ways to define the
regime, of which we discuss contracts for central bankers and central bank independence.
To begin with, a government can conclude a contract with the members of the central bank's board,
which foresees a punishment once a certain inflation rate is missed (Walsh 1995). However, it has to be noted
that the underlying principal-agent-problem is not described appropriately by this setting, as it assumes that the
government is the principal and the central bankers are agents. Surely, this problem exists. Nevertheless, this
model does not consider the governmental self-interest appropriately by assuming that the government is only
representing the citizens. It seems more adequate to assume the public being the principal and the government
being the agent, trying to benefit from hidden information.12 Contracts for central bankers do not solve this
principal-agent-problem (McCallum 1997; Wood 1997). Government and central bankers might be prone to
renege commonly. This problem of contracts becomes even more difficult to tackle in a monetary union such as
EMU. The principal-agent-relation is not easy to sort out, the information being distributed even more
asymmetrically between government and common central bank on the one hand and the European public on the
other. Therefore, it cannot be excluded that the EMU member governments agree on a cartellike behaviour
opposing the general preference for low inflation. If the ECB had a contract with the European Council instead of
granted independence, in domestic discussions each government would be able to use the argument that it was
forced to less stability by a majority of members.13 The political costs of inflation would be low with a contract
between the European Council and the ECB's board of governors.
Therefore, it is necessary to find an arrangement of strong monetary policy rules that avoids
governmental arbitrariness in monetary policy. Central bank independence with a clearly defined policy
objective, namely price stability, with clear rules about the board members and prohibition of central bank
lending to the government, as laid down in the Maastricht Treaty, seems to be the adequate answer to the
principalagentproblem. This problem is best solved by granting instrument independence, but not goal
independence to the central bank (Debelle, Fischer 1995). This implies that the central bank is granted the
independence from daily politics with respect to the instrument it uses to meet a politically given policy objective.
Pełne brzmienie wiadomości
180
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
In such a setting, the independent central bankers cannot impose their preferences on society if they stick to
price stability in a recession and reject demands for additional money supply to stimulate the economy, as it is
sometimes argued (e.g. Fischer 1995, p. 202). This argument is indeed misleading as the "constitutional
decision" can only be reversed by another one. In particular, it is not the task of the central bankers to reinterpret
their policy objective upon political demand. Independent central bankers only impose society's preferences on
society.14
There is, however, one shortcoming in the usual interpretation of CBI. Central bank independence as
interpreted in politics and defined in the literature15 is restricted to domestic monetary policy issues such as
lending restrictions, policy formulation and relations between government and central bank. The relatively low
correlation of de jure CBI and inflation (Berger et al. 2001, see also below) has led to an increasing critical
attitude towards the benefits of CBI. Hayo and Hefeker (2002) claim that CBI is neither a necessary nor a
sufficient condition for price stability. They argue that there are alternatives to CBI, e.g. the already discussed
contracts or exchange rate based stabilisation. The latter arrangement is also a monetary commitment, directed
at external aspects and neglecting internal components of the regime. A foreign currency is used as a nominal
anchor to achieve price stability. However, the criticism of low correlation between commitment and inflation also
holds for exchange rate policy; it is even more difficult to identify a significant correlation between price stability
and exchange rate fixing as an alternative to CBI (Kuttner, Posen 2001; Freytag 2002b).
We, therefore, argue that monetary commitment is not restricted to either internal or external aspects of
monetary policy. It is a rather comprehensive concept consisting of internal and external components, which
both are important for monetary stability. This can be easily seen with respect to the exchange rate regime,
which affects price stability to a great deal. Interpreting external elements of the monetary regime - such as the
responsibility for the exchange rate regime, convertibility, the opportunity to conduct business in forex etc. - as
constitutive part of the monetary regime, is sensible as it reflects the government's determination to pursue their
monetary (and other macroeconomic) policy in a competitive international environment. This requirement seems
to be particularly important in a dynamic setting: only a comprehensive and consistent policy assignment will
allow a newly installed independent central bank in transition countries to become credible (Wagner 1998).
Summarising, only a comprehensive view on monetary commitment allows identifying the government's sincerity
to guarantee stability of the currency (Freytag 2001). With a view on an enlarged EMU, this sincerity is truly
important.
To be sure that all EMU members use the same institutional setting, the Maastricht Treaty prescribes a
high degree of CBI for the national central banks of all member countries. In the meantime, CBI has been
granted to almost all accession candidates from CEE. Nevertheless, granting legal independence and
introducing the correct incentives for governments and central banks takes time. Therefore, one cannot expect
that monetary commitment in transition will be fixed once and never changed. Indeed, a number of countries
have completely reshaped their central bank legislation at least twice after 1989, e.g. Poland, Bulgaria,
Lithuania, Hungary and Slovenia, not to mention numerous amendments in almost all countries. If one adds
exchange rate policy to this picture, institutional changes took place even more frequently. So there seems to be
a convergence process with respect to the monetary regime in CEE, the result of which can be seen in Table 3.
In the remainder of this section we introduce different measures of CBI and monetary commitment, which have
been used to assess the degree of CBI in the CEE countries (see section IV).
Legal CBI is generally measured by assessing the central bank law with respect to the ability of the
central bankers to pursue a stability oriented monetary policy free of political influence. Thus certain criteria are
introduced and given numerical values, which will be either added up (GMT-method) or averaged weighted or
unweighted (Cukierman-method). The measures of CBI in general have similar components, which can be
distinguished into five groups. Not all measures consider all aspects mentioned in the following. In Table 2,
some of the indicators, namely those recently used to calculate CBI in CEE countries, are presented and
compared with respect to these five groups.
First, independence of central banks is related to their CEOs, in particular their expertise, appointment
and dismissal rules as well as number and length of terms. It is also of interest who appoints the CEO and board
members and whether or not board members are allowed to hold other offices. Finally, one criterion is whether
or not government members are on the board. A second group is related to policy formulation. In particular the
question of whether or not the government is permitted to exert influence on monetary policy is of importance. It
is analysed who sets discount rates, who sets the budget etc. Another element in this category is financial
supervision, i.e. the question of whether it takes place at all and the question of who is responsible for banking
regulation and supervision.16 Finally, it has to be analysed how the central bank is accountable (de Haan et al.
1998; 2005). Third, policy objectives are important. Central bank independence is assumed to be high, if price
stability is the only or at least the primary objective of the central bank.
The most relevant aspect of CBI is the ability of the government to borrow from the central bank, as
inflation in history has been a by-product of central bank lending to the government. If the bank is obliged to lend
money to the government, independence can be regarded as being low. Different components can be
Pełne brzmienie wiadomości
181
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
distinguished, as the detailed categorising by Cukierman et al. (2002) shows. An important distinction is
between direct lending and the bank's participation in the primary market. It makes a difference, whether central
banks are obliged to give direct loans or permitted to buy government bonds on the market. Finally, external
monetary relations play a major role. These include the exchange rate arrangement and capital controls, as the
latter indicate if and to what extent the government grants its citizens a free choice of how to spend their money.
The index constructed by Grilli et al. (GMT 1991) and further developed by Maliszewski (2000) is distinguished
into political and economic independence. The measure is based on a set of questions (see Table 2 without the
distinction into economic and political independence), which are answered by yes and no (0 or 1 respectively).
The higher, the score, the higher is CBI. No weighting takes place. An alternative method has been developed
by Cukierman (1992). It is applied by Cukierman et al. (2002), Dvorsky (2000) and Freytag (2001). CBI
(monetary commitment) is measured by 16 (Cukierman) and 13 (Freytag) components, which are normed
between 0 and 1 with equidistant codings (see Cukierman 1992, p. 373-376 and Annex 2 of this paper).17 The
weighted average (index LVAW in Cukierman 1992) is calculated, resulting in an index between 0 and 1. The
higher the value, the higher the CBI is. The advantage of the latter method is that the outcome is more
differentiated than with the GMT method. The main difference between the Cukierman index and the Freytag
index is the different importance assigned to limitations to lending on the one hand (Cukierman over 50 per
cent, Freytag 20 per cent) and external aspects on the other hand (Cukierman 0 per cent, Freytag 30 per cent).
Apart from these differences, one also finds significant differences in the interpretation of central bank laws, as
Table 3, columns 2 and 3, show. Although Dvorsky (2000) and Cukierman et al. (2002) use exactly the same
index, their CBI values differ a lot. Even the ranking is not equal.
Besides legal commitment, i.e. de jure CBI, sometimes measures for actual commitment, i.e. de facto
CBI, in particular turnover rates of CEOs are calculated. The reason for this procedure is that the expected
negative correlation between legal CBI and inflation cannot be confirmed in empirical estimations for developing
and transition countries (Berger et al. 2001; Freytag 2002a, p. 42f; Hayo, Voigt 2005). Turnover rates
significantly correlate with inflation in high inflation countries (Dvorsky 2000, p. 26f). However, this result does
not prove the superiority of indicators of actual CBI, as both high inflation and fast CEO turnover may well be
caused by a common determinant, e.g. the inability of the government to solve the policy assignment problem.
Moreover, it is not adequate for the assessment of institutional convergence, which is the convergence of formal
and informal rules rather than of current behaviour. Thus, the calculation of turnover rates is not conducted in
this paper.
At this stage, it seems adequate to make some remarks on the empirical evidence. In general, in
advanced countries such as the core EU members, monetary commitment and central bank independence
respectively is negatively correlated with inflation. However, the evidence is shaky, e.g. econometric tests we did
for the sample shown in Table 3 do not provide robust evidence for the negative correlation. Therefore, we do
not present this evidence here.18 This rather loose relationship between commitment and inflation is due to the
fact that monetary commitment is only one aspect of the policy assignment problem. If fiscal problems persist,
the government might be tempted to solve them with monetary policy means. In particular, a dynamic
perspective shows that an increasing degree of monetary commitment reduces inflation, if and only if other
policy areas are also kept in order (Freytag 2002a; EEAG 2004, p. 130-133; Freytag, Schneider 2007). Although
the precise effect a certain degree of commitment has on inflation is unclear, one can argue that monetary
commitment with the objective of price stability makes it easier to achieve low inflation.
Consequently, measures of monetary commitment are not meant to serve the function of a norm for
economic policy. Rather, the indices are designed to cover the whole possible range of central bank
independence, i.e. as positive analytical tools. This implies that the highest score reflects the highest possible
degree of independence. So far, no central bank has ever obtained the full score of e.g. the Cukierman index.
Nevertheless, there can be a second function of an index, if it has been established well and is constructed with
clearly defined and easily understandable criteria, which indeed set the frame for possible policy outcomes. In
this sense, it can be seen as a benchmark. The question then would be: does the central bank law of a country
meet the maximum requirements defined by the index of CBI or not?19
4. CBI in CEE: Empirical evidence
This section is dedicated to the calculation and discussion of CBI in Central and Eastern Europe. For a
comparison, we add the figures for Bosnia Herzegovina and the ECB. The latter serves the function of a
benchmark, indicating to what extent the accession candidates have already adopted the Maastricht Treaty.
Interestingly, Bosnia currently seems to have the most independent central bank in Europe. We compare
calculations based on the three approaches introduced above. Columns 1 through 4 of Table 3 display the
calculations of these indices. Columns 5 and 6, are different, they exclusively calculate internal criteria and
external aspects of monetary commitment respectively (see Annex 2 for weights). These figures are presented
Pełne brzmienie wiadomości
182
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
to show the significant differences in CBI with and without the consideration of external components of monetary
commitment.
Obviously, all calculations presented here relate to individual national central bank laws enacted at a
certain point in time. Thus a convergence path is difficult to see. However, as Cukierman et al. (2002, p. 242)
show, CBI in transition countries has increased in those countries enacting two central bank laws in the 1990s to
a great extent. Some of the figures in Table 3 also refer to elder central bank laws with a number of
amendments (see below). The difference between two laws can implicitly be seen by a comparison of the
figures for Bulgaria and Romania before the reform in the elder publications by Maliszewski (2000) and
Cukierman et al. (2002) with our calculations (taking into account the reforms in new central laws in these
countries).20 In addition, it is self-evident that the countries in question have experienced a convergence
process, as none of these had a functioning central bank before the transition period. Many countries such as
Bulgaria, Estonia, Lithuania, Poland and Romania made severe mistakes in monetary policy at the beginning of
transition, suffered from huge inflation rates and finally reversed their policies (see e.g. Freytag 2002a, p. 103112). Therefore, we use the evidence provided by the measures of CBI to assess the current state of
convergence with respect to the future monetary policy in Euroland. We do not make assessments of the path
so far.
Nevertheless, several conclusions can be drawn from Table 3 with respect to the state of institutional
convergence. To start with a general statement, the accession candidates have made their central banks
independent according to the Maastricht Treaty. Institutional convergence in a formal sense has been reached,
which can also be seen by comparing the results with the degree of CBI in Euroland. Bosnia and Estonia have
even made their central banks more independent than the ECB is. To summarise: the EMUaccession
candidates, but also Bosnia, have adopted appropriate central bank legislation. This general result holds
independently of some significant differences between the countries, which can be seen with a look at the
details.
In addition, the overall picture is similar regardless of the measures applied. With respect to a ranking,
the currency boards in Bosnia, Bulgaria, Estonia and Lithuania have the highest degree of CBI (with the
exception of Poland in column 3 and Latvia in column 4). This common high ranking is due to the fact that the
externalisation of the money creating process in a currency board arrangement provides severe constraints for
the governments (e.g. Balino, Enoch 1997; Bennett 1993). This holds concerning both limitations to lending
(Cukierman et al. 2002, p. 257 and Annex 2 of this paper) and external obligations. The importance of both
requirements is documented in columns 4 to 6, as the difference between internal and external commitment
(and consequently to overall CBI in column 4) is rather low, implying that both restrictions are working.
Nevertheless, in this group only Bosnia and Estonia receive the maximum score with respect to limitations to
lending. Lithuania and Bulgaria both allow their central bank to buy and sell government assets on the primary
market.21 In addition, there is another common property of all measures: Romania, Slovakia and Slovenia are
at the lower end of the ranking, displaying the lowest degree of CBI of all CEE countries.22 These countries do
not impose severe restrictions with respect to the central bank's lending facilities to the government; the central
bank is not strictly prohibited to lend money to the government, even after the introduction of new central bank
legislation in 2002 (Slovenia) and 2004 (Romania). These results are encouraging in that they show that
different approaches with both different methods and weighting due to economic reasoning produce generally
similar results.
However, there are also striking differences.23 The Cukierman index (column 3) assigns the major
Central European countries, namely the Czech Republic, Hungary and Poland (as well as Slovakia and
Slovenia) a higher degree of CBI than our own calculations (column 4), at least in comparison with the Baltics.
Moreover, the difference between the "laggards" Slovakia and Slovenia with the other countries is much lower in
column 3 than in our calculations. One reason for these differences lies in components with respect to the CEO
and the board. Whereas Freytag (2001) focuses on the CEO's expertise, Cukierman et al. (2002) put emphasis
on the term length, other offices and the question of who appoints board members. High scores in this area on
which countries placed so much emphasis in their central bank laws, cause the Cukierman index to be higher.24
Similarly, the higher weight (50 per cent) given to limitations on lending by Cukierman et al. (2002)
raises the overall figures, as long as the limitations to lending are reasonably strict. This is the case in the major
countries, with the currency boards naturally following much stricter rules. An extreme case is Poland, which has
introduced an Article in its Constitution, prohibiting public budget financing through the National Bank of
Poland.25 This setting is unique and has lead to a full score of half of the index (only 20 per cent of the index in
our calculations). The differences in weighting individual components are visualised in columns 2, 3 and 4 of
Table 3. However, columns 5 and 6 (internal and external aspects of our index of commitment) reveal that the
deviation of the two measures are mainly due to one major difference in the construction of the index, namely
that the Cukierman index does not include international monetary relations, whereas our calculation does. If one
considers only internal aspects of our index, the deviations are rather small (columns 3, 4 and 5). The
Pełne brzmienie wiadomości
183
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
interpretation of the central bank legislation in accession countries is similar. This changes slightly when external
aspects are taken into account.
In the remainder of the section, we discuss the general role of external aspects by comparing the
external components of the index of commitment of the accession candidates with the EMU members. The
mainly positive assessment of CBI in accession countries is slightly qualified by this exercise. One has to look at
single members, as external aspects are not harmonised in Euroland. Thereby, we want to analyse whether the
striking progress CEE countries have made concerning CBI, is still prevalent once external aspects are also
included. We start with a short discussion of the components chosen (see Annex 1). The component extern
shows the exchange rate regime. A higher score implies higher commitment, which reflects the function of fixed
exchange rates as nominal anchor in transition countries. However, it has to be emphasised that this component
is most important for countries with a long tradition of inflation, not so much for industrialised countries with a
stability record, such as Euroland or the US. It is also no longer important for EMU accession candidates,
except for being a nominal criterion. Therefore, and as it is impossible to decide the question of whether or not
an exchange rate fix is better or worse for achieving price stability than flexible exchange rates without a closer
look at the respective economy (Freytag 2002b),26 the weight of the exchange rate regime in column 6 is low
(10 per cent).
The main component is conv, reflecting convertibility restrictions (50 per cent in column 6). The third
component is comp, showing if and to what extent governments allow their citizens to use foreign currencies. A
high grade signals that the government is considering stability as desirable, even at the expense of a
seigniorage loss, if foreign currency replaces the domestic currency. All accession (and EMU member) countries
with the exception of Hungary and Bosnia allow their citizens to hold foreign currency in cash and on accounts.
Only the two exceptions allow that foreign currencies are also used as means of payments. Finally, mult is
indicating whether or not multiple exchange rates are used. None of the countries in question today applies
multiple exchange rates.27
Comparing columns 4, 5 and 6 in Table 3, reveals that in countries that run a currency board the
differences between the outcomes are the smallest. A currency board requires a nominal anchor (plus 100 per
cent coverage of the monetary basis by forex) and full convertibility to be workable. The only exception is
Bulgaria, which runs a heterodox currency board with some flexibility for monetary policy left (Nenowsky,
Hristow 2002). Poland, Romania, Slovakia and Slovenia have set up convertibility restrictions, which the latter
two countries have reduced significantly since 2002 (Tables 4a and 4b). In particular in case of Poland the
deviation from internal components is huge and explains why Dvorsky (2000) as well as Cukierman et al. (2002)
assign a much higher degree of CBI to the country than our calculations do. In addition, these countries have a
flexible exchange rate regime, which at least can be interpreted as the perceived need for more flexibility
(discretion) than under fixed exchange rates. The inclusion of external aspects indeed shows that there are
differences with respect to convertibility, which may be overlooked by a concentration on domestic aspects of
CBI. The convertibility restrictions are further analysed in comparison with EMU member countries.
The coding chosen for this component does not consider and differentiate all possible restrictions one
can think of. Thus, we will also refer to IMF categories (IMF 2002; 2006).28 In Tables 4a and 4b we use this
categorising to compare convertibility restrictions of selected current and potential EMU member countries over
time, namely between 2002 and 2006. We do not consider those countries that do not or at least virtually do not
restrict convertibility and a few of the others.
There are a number of convertibility restrictions shown in the tables. Almost all accession countries as
well as the EMU members in Tables 4a and 4b restricted foreign direct investment (FDI) and real estate
purchases by foreigners in 2002 more than in 2006.
Some countries restrict portfolio investments, and some even control payments related to the current
account (Bulgaria and Slovakia). This was not the case in Euroland, but changed in the countries in question.
The evidence presented in Tables 4a and 4b shows a convergence process. It also shows that some
established members introduced controls, which in the case of Austria are mainly a reaction on the blurring
effect of financial markets (Masciandaro 2004). It thirdly shows that this convergence process is not happening
in all countries. Particularly Poland still does not match the EMU average. This holds even when considering the
fact that in comparison to the year of the Euro introduction in 2002, many of the convertibility restrictions have
been removed (IMF 2002; 2006). This assessment remains also valid, if one takes into account that the
restrictions documented by an asterisk often imply weaker controls such as requirements for authorisation. Still,
it is a fact that one major accession candidate, namely Poland, has set up a higher than average number of
restrictions and approval requirements.
This evidence can be interpreted as follows: most of the accession candidates have made a huge
progress with respect to institutional convergence both internally and externally. However, some still have to
change their monetary regime in order to fully qualify for EMU in a substantial and material sense. Even if the
formal requirements of the Maastricht Treaty are met, part of the policy assignment is not appropriate to foster
real and nominal convergence. The most striking example is Poland, where on the one hand limitations to
Pełne brzmienie wiadomości
184
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
lending are perfectly incorporated into the legal structure; on the other hand convertibility is restricted rather
heavily. It has to be mentioned that Tables 4a and 4b covers less than half of the CEE accession countries. At
the same time, the majority of them already have introduced full current account and capital account
convertibility.
5. Conclusions: CEE close to institutional convergence
The paper shows that the accession candidates from Central and Eastern Europe have made significant
progress in their ambitions to qualify for EMU accession in recent years. This holds very much with respect to
nominal convergence, in particular if one recalls the considerable stability problems most of these countries had
less than a decade ago. The most demanding problem in these countries was inflation, e.g. in the Baltic
countries inflation rates hit 1,000 per cent in the early 1990s and was at least on a two-digit level until the late
1990s. Inflation rates in CEE since have been (sustainably) reduced to one-digit figures. The fiscal criteria
probably will be met by almost all countries; only recently the Czech Republic, Hungary and Poland
considerably missed the deficit criterion (Table 1). With respect to real convergence, especially the catching up
in per capita GDP, progress can be observed, albeit a smaller one. This is unsurprising; given the low level the
countries had reached in the early 1990s. Nevertheless, most countries are above 50 per cent of EU average.
Others such as Bulgaria and Romania still have some way to go to reach this level.
Both nominal and real convergence of the CEE accession candidates are under close scrutiny. The
Maastricht Treaty seems to be strict regarding EMU entry - only after the Council has decided that a country has
met the nominal criteria, it will join EMU. Nevertheless, it cannot be excluded that the decision, which country
will join and which will remain a pre-in will not only be driven by the formal criteria. Imagine that at some point in
the future only one or two smaller countries meet the nominal convergence criteria, whereas bigger ones
(slightly) miss them. Some years ago, the Baltic states indeed performed best with respect to nominal
convergence. Experience with the nominal convergence of the founding members in 1998 suggests that under
political pressure the decision about EMU membership will be biased towards more countries joining the Union
than those strictly meeting the criteria.
In addition, the Balassa-Samuelson effect plus a likely real appreciation of new EU members due to
previously unexperienced capital inflows and transfers from structural funds may give perverse incentives for
governments to restrict economic growth hoping that this leads to lower inflation. Such a weighing-in behaviour
will cause economic costs, which should be avoided. Again, there may be political pressure to ease EMU
accession.
Therefore, we advocate considering a third type of convergence, namely institutional convergence. The
Maastricht Treaty has also set clear rules for central bank independence. The economic reason for the
importance of institutional convergence is that it helps to foster the other two types of convergence. It also
gives evidence about the governments' ability to organise a stability oriented economic policymaking process.
This will be important, if the decision about EMU accession is made independent of the criteria. If institutional
convergence is high, such a deviation does not necessarily imply the danger of growing instability in Euroland,
as the countries attitude towards policy making is similar.
There is widespread agreement in the literature that CBI in Central and Eastern Europe is high. The
results cited in this paper as well as those calculated here, support this view (Table 3). Apart from two accession
candidates and Slovenia, were the relations between government and central bank with respect to central bank
loans to the government are not well-defined, all candidates plus Bosnia-Herzegovina have made their central
banks very independent. It remains to be seen whether the lack of limitations to lending in Slovenia provide a
disadvantage for EMU.
Despite the good institutional performance of accession candidates, there is one caveat, namely that the
external monetary relations are not covered by most measures of CBI. We add components that consider these
relations with a focus on convertibility restrictions and the role of foreign currencies in the country (Table 2) and
calculate an index of monetary commitment. The degree of monetary commitment in three accession countries
and Bulgaria and Romania slightly changes to the worse, when convertibility restrictions (Tables 4a and 4b) are
considered. The conclusion of this evidence is straightforward: besides nominal (and real) convergence,
economic policy should also be directed at institutional convergence, in particular at a dismantling of
convertibility restrictions prior to EMU accession.
References
Arnone M., Laurens B. J., Segalotto J.-F. (2006a), The Measurement of Central Bank Autonomy: Survey of
Models,
Indicators, and Empirical Evidence, "Working Paper", No. 227, IMF, Washington, D. C.
Pełne brzmienie wiadomości
185
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Arnone M., Laurens B. J., Segalotto J.-F. (2006b), Measures of Central Bank Autonomy: Empirical Evidence for
OECD,
Developing, and Emerging Market Economies, "Working Paper", No. 06/228, IMF, Washington, D. C.
Balino T. J. T., Enoch Ch. (1997), Currency Board Arrangements. Issues and Experiences, "Occasional Paper",
No. 151,
IMF, Washington, D. C.
Bennett A. G. G., (1993), The Operation of the Estonian Currency Board, "IMF Staff Papers", Vol. 49, No.2, pp.
451^70.
Berger H., de Haan ]., Eijffinger S. C. W. (2001), Central Bank Independence: An Update of Theory and
Evidence,
"Journal of Economic Surveys",Vol. 15, No. 1, pp. 3-40.
Brennan G. H., Buchanan J. M. (1981), Monopoly in Money and Inflation: The Case for a Constitution to
Discipline
Government, "Hobart Paper", No. 88, Institute for Economic Affairs, London.
Buiter W. H., Grafe C. (2002), Anchor, Float or Abandon Ship: Exchange Rate Regimes for Accession
Countries, EBRD,
London.
Cukierman A. S. (1992), Central Bank Strategy, Credibility and Independence. Theory and Evidence, The MIT
Press,
Cambridge, Massachusetts and London.
Cukierman A. S., Miller, G. P., Neyapti, B. (2002), Central Bank Reform, Liberalization and Inflation in Transition
Economies-An International Perspective, "Journal of Monetary Economics", Vol. 49, No. 2 pp. 237-264.
De Grauwe P. (2002), Challenges for Monetary Policy in Euroland, "Journal of Common Market Studies", Vol.
40, pp.
693-718.
de Haan ]., Amtenbrink E, Eijffinger S. C. W. (1998), Accountability of Central Banks: Aspects and
Qualifications,
"Quarterly Review", No. 209, BNL, Rome, de Haan J., Eijffinger S. C. W, Waller S. (2005), The
European Central Bank. Credibility, Transparency and Centralization,
MIT Press, Cambridge, Massachusetts and London.
Debelle C, Fischer S. (1995), How Independent Should a Central Bank Be?, in: J. C. Fuhrer (ed.), Goals,
Guidelines, and
Constraints, Facing Monetary Policymakers, Federal Reserve Bank of Boston.
Dluhosch B., Freytag A., Kriiger M. (1996) International Competitiveness and the Balance of Payments: Do
Current
Account Deficits and Surpluses Matter?, Edward Elgar, Cheltenham and Brookfield.
Dvorsky S. (2000), Measuring Central Bank Independence in Selected Transition Countries and the Disinflation
Process,
"Discussion Paper", No. 13, BOFIT, Helsinki.
ECB (2006), Convergence Report, Frankfurt.
EEAG (2003), Report on the European Economy, European Economic Advisory Group at CESifo, Munich,
http://www.cesifo-group.de/DocCIDL/forumspecialgesamt2003.pdf EEAG (2004), Report on the European
Economy, European Economic Advisory Group at CESifo, Munich,
http://www.cesifo-group.de/DocCIDL/EEAG-2004.pdf Egert B. (2002), Estimating the Impact of the
Balassa-Samuelson Effect on Inflation and the Real Exchange Rate during
the Transition, "Economic Systems", Vol. 26, No. 1, pp. 1-16.
Egert B. (2003), Nominal and Real Convergence in Estonia: The Balassa-Samuelson Effect Disconnection,
"Working
Paper" No. 4, Eesti Pank, Tallinn.
Eichengreen B. (2003), What to Do with the Stability Pact, "Intereconomics", Vol. 38, No. 1, pp. 7-10.
Eijffinger S. C. W. (2003), How Can the Stability and Growth Pact be Improved to Achieve both Stronger
Discipline and
Higher Flexibility?, "Intereconomics", Vol. 38, No. 1, pp. 10-15.
Eijffinger S. C. W, de Haan J. (1996), The Political Economy of Central-Bank Independence, "Special Paper in
International Economics" No. 19, Princeton University, Department of Economics, International Finance Section,
Princeton.
Ennuste U. (2001), Quasi-Implementing Design Mechanism and Primary Determinants: Estonian Empirical
Illustrations, in: U. Ennuste, L. Wilder (eds.), Factors of Convergence, Tallinn Technical University,
Tallinn.
Pełne brzmienie wiadomości
186
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Fischer Chr. (2002), Real Currency Appreciation in Accession Countries: Balassa-Samuelson Effect and
Investment
Demand, "Discussion Paper", No. 19, Deutsche Bundesbank, Economic Research Center, Frankfurt.
Fischer S. (1995), Central Bank Independence Revisited, "American Economic Review, Papers and
Proceedings",
Vol. 85, No. 3, pp. 201-206.
Fischer, S., Sahay R., Vegh C (2002), Modern Hyper- and High Inflations, "Journal of Economic Literature", Vol.
40,
No. 3, pp. 837-880.
Freytag A. (2001), Does Central Bank Independence Reflect Monetary Commitment Properly - Methodical
Considerations,
"Quarterly Review", No. 217, BNL, Rome.
Freytag A. (2002a), Success and Failure in Monetary Reform. Monetary Commitment and the Role of
Institutions,
Edward Elgar, Cheltenham, Northhampton.
Freytag A. (2002b), Accession to EMU and Exchange Rate Policies in Central Europe - Decision under
Institutional
Constraints, "Working Paper", No. 1, Eesti Pank, Tallinn.
Freytag A., Masciandaro D. (2007), Financial Supervision Architectures and Central Bank Regime: Is There Any
Link?, in: D. Masciandaro, M. Quintyn (eds.), Designing Financial Supervision Institutions: Independence,
Accountability and Governance, Edward Elgar Cheltenham and Northhampton.
Freytag A., Schneider F. (2007), Monetary Commitment, Institutional Constraints and Inflation: Empirical
Evidence for
OECD Countries since the 1970s, "Working Paper". No. 2001, CESifo, Munich.
Grilli V, Masciandaro D., Tabellini G. (1991), Political and Monetary Institutions and Public Financial Policies in
the
Industrial Countries, "Economic Policy", Vol. 13, pp. 342-392.
Hayo B., Hefeker C. (2002), An Alternative View of Central Bank Independence, "European Journal of Political
Economy", Vol. 18, No. pp. 653-674.
Hayo B., Voigt S. (2005), Inflation, Central Bank Independence and the Legal System, mimeo, University of
Marburg. Hetzel R. L. (1997), The Case for a Monetary Rule in a Constitutional Democracy, "Federal Bank of
Richmond
Economic Quarterly", Vol. 83, No. 2, pp. 45-65.
IMF (2006a), Romania: IMF Country Report No. 06/168, Washington, D. C.
IMF (2006b), Slovenia: IMF Country Report No. 06/249, Washington, D. C.
IMF (2006c), World Economic Outlook, Washington, D. C.
IMF (2007a), Bulgaria: Country Report No. 07/127, Washington, D. C.
IMF (2007b), Lithuania: IMF Country Report No. 07/136, Washington, D. C.
Kuttner K., Posen, A. S. (2001), Beyond Bipolar: A Three-Dimensional Assessment of Monetary Frameworks,
"International
Journal of Finance and Economics", Vol. 6, pp. 369-387.
MacDonald R., Wojcik C. (2002), Catching up: The Role of Demand and Supply Side Effects on the Real
Exchange Rate of Accession Countries, paper presented at the ICEG Conference "Exchange Rate Strategies
during the EU Enlargement", 27-30 November, Budapest.
Maier P., Hendrikx M. (2003), Implications of EMU Enlargement for European Monetary Policy: A Political
Economy
View, mimeo, De Nederlandsche Bank, Amsterdam.
Maliszewski W. S. (2000), Central Bank Independence in Transition Economies, "Economics of Transition", Vol.
8,
pp.749-789.
Masciandaro D. (2004), Unification in Financial Sector Supervision: The Trade-off between Central Bank and
Single
Authority, "Journal of Financial Regulation and Compliance", Vol. 12, pp. 151-169.
McCallum B. T. (1997), Crucial Issues Concerning Central Bank Independence, "Journal of Monetary
Economics", Vol. 39, pp. 99-112.
Mihaljek D. (2003), Challenges of macroeconomic stability: a speed limit on Croatia's accession to the European
Union?, in: K. Ott (ed.), Croatian Accession to the European Union: Institutional Challenges, Institute for Public
Finance, Friedrich Ebert Stiftung, Zagreb.
Nenowsky N., Hristow K. (2002), The New Currency Boards and Discretion: Empirical Evidence from Bulgaria,
"Economic Systems", Vol. 26, pp. 55-72.
Pełne brzmienie wiadomości
187
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Padoa-Schioppa T. (2003), Trajectories towards the Euro and the Role of ERMII, in: G. Tumpel-Gugerell, P.
Mooslechner
(eds.), Structural Challenges for Europe, Edward Elgar, Cheltenham, Northhampton.
Rogoff K (1985), The Optimal Degree of Commitment of an Intermediate Monetary Target, "Quarterly Journal
of Economics", Vol. 100, pp. 1169-1190.
Szapary G. (2000), Maastricht and the Choice of Exchange Rate Regime in Transition Countries during the
Run-Up
to EMU, "Working Paper", No. 7, National Bank of Hungary, Budapest.
Vaubel R. (1991), A Public Choice View of International Organization, in: R. Vaubel, T. D. Willett (eds.), The
Political Economy of International Organizations: A Public Choice Approach, Westview Press, Boulder, San
Francisco and Oxford.
Vickers J. (1986), Signalling in a Model of Monetary Policy with Incomplete Information, "Oxford Economic
Papers",
Vol. 38, pp. 443-455.
Wagner H. (1998), Central Banking in Transition Countries, "IMF Working Paper", No. 126, Washington, D. C.
Walsh Carl E. (1995), Optimal Contracts for Central Bankers, "The American Economic Review", Vol. 85, No. 1,
pp.
151-167.
Wood J. H. (1997), Companies of Merchants: A Survey of the Theory and Practice of Central Banking, mimeo,
Wake Forest University, Winston-Salem.
Table 1. Nominal and real convergence u accession countries in 2006
HICP, annual Annual public Stock of public GDP per capita Current account
change budget balance debt (EU-25 = 100} Unemployment deficit
in% in % of GDP in % of GDP in 2005 in % of GDP
Bulgaria 7.3 2.3 31.9* 33 10.1* 12.4
Czech Republic 2.1 -3.5 30.9 74 7.3 1.9
Estonia 4.4 2.5 4.0 60 5.2 12.0
Hungary 4.0 -10.1 67.6 63 7.4 9.1
Latvia 6.6 -1.0 11.1 48 7.3 14.0
Lithuania 3.8 -1.3* 48.9* 52 5.7 7.5
Poland 1.3 -2.2 42.4 50 14.9 1.7
Romania 6.6 -1.0** 22.4** 34 7.7* 10.9
Slovakia 4.3 -3.4 33.0 57 13.7 7.7
Slovenia 2.5 -0.1** 29.5** 82 6.3 2.0
*:2005; ** 2004
Sources: IMF (2006a; 2006b; 2006c; 2007a; 2007b); ECB (2006); Eurostat.
Table 2. Measures of monetary commitment: methods and components
GMT (Maliszewski 2000} (CBI) Cukierman et al. (2002) (CBI) Freytag commitment) (2001) (monetary
Method adding up (0-16) average (0-1) average (0-1)
Groups
- term length - term lengths - expertise
- who appoints CEO? - who appoints? - dismissal
- dismissal - dismissal
CEO - - who governmental appoints board board members? member? - other offices
31.25 percent 20 per cent 10 per cent
- governmental approval - who formulates? - final authority
- responsibility for policy - final authority - accountability
- dispute settlement - CB budget - bank regulation
Policy formulation - - discount accountability rate
- bank regulation
37.5 percent 15 percent 20 per cent
- objective - objective
Policy objective n.a. - constitutional level
15 percent 20 per cent
- - direct primary credit market facility (4 components) - - - who securitised advances decides? lending - primary direct loans market
- circle of borrowers
Lending restrictions - - types maturity of limit of loans
Pełne brzmienie wiadomości
188
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
- interest rates
- primary market
31.25 percent 50 per cent 20 per cent
- ER regime
- convertibility
- multiple ER?
External aspects n.a. n.a. - currency competition
30 per cent
The percentages show the weights given to the group.
Sources: Cukierman (1992); Maliszewski (2000); Dvorsky (2000); Freytag (2001). See also Annex 1.
Table 3. CBI in CEE
Maliszewski Dvorsky Cukier-man et Freytag Freytag
(GMT) (LVAW) al. (LVAW) Freytag2 internal2 external2
Bosnia (2000) n.a. n.a. n.a. 0.92 0.94 0.92
Bulgaria (1997/2006) 15 n.a. 0.551 0.82 0.87 0.58
Czech Republic (1991/2007) 13 0.69 0.73 0.74 0.84 0.73
Estonia (1992/2006) 13 n.a. 0.78 0.91 0.94 0.83
Hungary (2001) 10 0.78 0.67 0.71 0.65 0.89
Latvia (1992/2006) 12 n.a. 0.49 0.77 0.76 0.81
Lithuania (2006) 15 n.a. 0.78 0.74 0.67 0.83
Poland (1997/2004) 14 0.91 0.89 0.61 0.76 0.48
Romania (2004) 71 n.a. 0.34 0.61 0.59 0.54
Slovakia (1992/2005) 11 0.68 0.62 0.54 0.53 0.48
Slovenia (2002) 11 0.60 0.63 0.55 0.48 0.48
ECB (1991) n.a. n.a. n.a. 0.87 0.87 0.73
The first date in paranthesis refers to the introduction of the central bank law, the second to the date of the most
recent amendments). However, these amendments
did only rarely change the substance of the law.
1 based on central bank law of 1991;2 for weights see Annex 2.
Sources: Maliszewski (2000, p. 757); Dvorsky (2000, p. 10); Cukierman et al. (2002, p. 242); own calculations
based on Freytag (2001). See also Annex 1.
Table 4a. Convertibility restrictions in selected current members and accession countries
in 2006
A F P Esp Bu Ee Pol Ro SR Slo
Controls on payments for transfers and * * *
sinvisibles
Controls on export proceeds *
Controls on capital transactions
- market securities * • * * * *
- money market instruments • * * * *
- collective instruments securities • * * * * *
- derivatives * * * • •
- commercial credits
- financial credits * * •
- guarantees * *
-FDI * * * * * * * *
- liquidations of FDI
- real estate transactions * * * * • • *
- personal capital transactions * *
Provisions on capital transactions * * * * * * *
- commercial banks * * • * * * * *
A = Austria, F = France, P = Portugal, Esp = Spain, Bu = Bulgaria, Ee = Estonia, Pol = Poland, Ro = Romania,
SR = Slovakia, Slo = Slovenia.
Source: IMF (2006).
Table 4b. Convertibility restrictions in selected current members and accession countries
in 2002
A F P Esp Bu Ee Pol Ro SR Slo
Pełne brzmienie wiadomości
189
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Controls transfers on and payments invisibles for * * * *
Controls on export proceeds * * * *
Controls on capital
transactions
- market securities * - * * * * *
- money market instrments * * * * * *
- collective securities instruments * * * * * *
- derivatives * * • * • *
- commercial credits * * *
- financial credits * - *
- guarantees * * •
-FDI * * * * * • * *
- liquidations of FDI *
- real estate transactions * * * * * * * *
- personal transactions capital * * * *
Provisions on capital
transactions
- commercial banks * * * * * * * *
- institutional investors * * * * * * *
A = Austria, F = France, P = Portugal, Esp = Spain, Bu = Bulgaria, Ee = Estonia, Pol = Poland, Ro = Romania,
SR = Slovakia, Slo = Slovenia.
Source: IMF (2002).
Annex I. Index of monetary commitment
Criterion Component Explanation Numerical codings
1. Price stability only goal 1.00
2. Other objectives mentioned 0.66
of Stated monetary objectives policy obj 3. Other objectives equally important 0.33
4. No goals for monetary policy 0.00
1. Constitution 1.00
2. Central bank law 0.66
Locus of legal commitment const 3. Decree 0.33
4. Not fixed at all 0.00
1. No power left to the government 1.00
2. Exchange rate only issue to be consulted between
government and monetary authority 0.66
Discretionary to the government power belonging gov 3. Exchange rate regime completely left to government
0.33
4. Government may override central
bank as regards monetary policy 0.00
1. CEO must be a reputed expert 1.00
ceo 2. No expertise demanded 0.00
1. Appointment with fixed term and dismissal only after
Conditions of appointment and criminal offenses and bad performance 1.00
dismissal of monetary CEO diss 2. 3. No Dismissal rules for unconditioned dismissal or linked to resignation
0.50
of governments and ministers 0.00
1. No central bank credit allowed 1.00
limcred 2. 3. Central Central bank bank credit credit allowed allowed conditionally unconditionally 0.50 0.00
Conditions of lending 1. Central bank is not allowed to purchase public bonds 1.00
to the government on the primary market
2. Central bank is allowed to purchase public bonds in hard
limprim currency on the primary market 0.66
3. Central bank is allowed to purchase public bonds in any
currency on the primary market 0.33
4. No limitations on credit activities 0.00
1. Supervision and regulation is assigned to a separated body 1.00
Supervision and regulation 2. Supervision and regulation is assigned to central bank 0.50
of the financial system reg
by the central bank 3. No supervision and regulation 0.00
Pełne brzmienie wiadomości
190
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
1. Obligation to inform the public 1.00
2. Obligation to inform the parliament in public hearings 0.66
Accountability of the central bank ace
3 Obligation to inform the government without publicity 0.33
4. No accountability 0.00
1. backed Exchange with rate foreign fixed to reserves a hard currency and money base fully 1.00
2. Exchange rate fixed 0.75
External pledges of the government extern 3. Crawling peg 0.50
4. Managed floating 0.25
5. Free floating 0.00
1. Full convertibility 1.00
2. Partial convertibility 0.75
conv 3. Convertibility for current account transactions only 0.50
Convertibility restrictions 4. Convertibility for capital account transactions only 0.25
5. No convertibility 0.00
mult 1. One exchange rate 1.00
2. Multiple exchange rate 0.00
1. A hard currency can be used for all transactions 1.00
2. A hard currency can be used for some transactions, others
Interactions with other currencies comp excluded 0.66
3. A hard currency may be held 0.33
4. No holdings or transactions in hard currencies allowed 0.00
Source: Freytag (2001, p. 198-199), own changes.
Annex 2. CBI in CEECS: components (Freytag) in detail
obj con gov ceo diss liml Iim2 reg ace ext conv com mul Index
Internal aspects External aspects
Bosnia 1.00 0.66 1.00 1.00 1.00 1.00 1.00 0.50 1.00 1.00 1.00 0.66 1.00 0.9240
Bulgaria 1.00 0.66 1.00 1.00 1.00 1.00 0.66 0.50 1.00 1.00 0,50 0.33 1.00 0.8235
Czech Republic 0.66 0.66 0.66 1.00 1.00 1.00 1.00 0.50 1.00 0.00 1.00 0.33 1.00 0.7395
Estonia 1.00 0.66 1.00 1.00 1.00 1.00 1.00 0.50 1.00 1.00 1.00 0.33 1.00 0.9075
Hungary 0.66 0.66 0.66 0.00 1.00 1.00 0.33 1.00 0.33 0.75 1.00 0.66 1.00 0.7055
Latvia 1.00 0.66 1.00 0.00 1.00 1.00 0.33 0.50 1.00 0.75 1.00 0.33 1.00 0.7655
Lithuania 0.66 0.66 1.00 0.00 1.00 1.00 0.33 0.50 0.66 1.00 1.00 0.33 1.00 0.7395
Poland 0.66 0.66 0.33 0.00 1.00 1.00 1.00 0.50 1.00 0.00 0.50 0.33 1.00 0.6065
Romania 1.00 0.66 1.00 0.00 1.00 0.50 0.00 0.50 1.00 0.50 0.50 0.33 1.00 0.6075
Slovakia 0.66 0.66 0.66 1.00 1.00 0.50 0.00 0.50 1.00 0.00 0.50 0.33 1.00 0.5395
Slovenia 0.66 0.66 1.00 0.00 0.50 0.50 0.33 0.50 0.66 0.00 0.50 0.33 1.00 0.5145
ECB 0.66 1.00 0.33 1.00 1.00 1.00 1.00 1.00 1.00 0.00 1.00 0.33 1.00 0.8655
Weights 0.1 0.1 0.1 0.05 0.05 0.1 0.1 0.05 0.05 0.1 0.1 0.05 0.05 1
Weigths
- internal 0.2 0.1 0.1 0.05 0.05 0.2 0.2 0.05 0.05 1
- Weights external 0.1 0.5 0.15 0.25 1
Source: IMF (2002), components based on Annex 1.
Appendix. Defin it ion of variables
Dependent and control variables
Dividends to cash flow Cash dividends to cash flow (total earnings plus depreciation)
Dividends to earnings Cash dividends to total earnings
Dividends to sales Cash dividends to sales
Debt to assets Total debt to assets
Sales Percentage sales growth
Ln (Assets) Logarithm of the company's total assets
Ln(Listed) Logarithm of the company's years on stock exchange as of 2004.
Return on assets Earnings before interest and taxes to total assets
Tobin's q It is the market value of equity plus the book value of liabilities to book value of assets
Ownership It on is a the 20% product cutoff. of all voting rights of the main ultimate shareholder along his control
chain, based
Pełne brzmienie wiadomości
191
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
CF rights It on is a the 20% product cutoff. of all cash flow rights of the main ultimate shareholder along the
control chain, based
One vote rule ultimate This variable shareholder, takes the and value 0 otherwise 1 if there are shares having
higher voting power than others of the main
Domestic This variable takes the value 1 if the main ultimate shareholder is an Polish individual or family,
Industry dummy This variable takes the value 1 if the company belongs to the industry sector, and 0 otherwise.
The activity
Primary dummy This commodities, variable takes and 0 the otherwise. value 1 if The the activity company
classification produces agricultural is taken from products, the NACE. livestock, minerals or other
Services dummy This classification variable is takes taken the from value the 1 NACE. if the company provides
services, and 0 otherwise. The activity
Utilities dummy classification This variable is takes taken the from value the 1 NACE. if the company supplies
utilities, and 0 otherwise. The activity
1 The exact thresholds are: stock of public debt no bigger than 60 per cent of GDP. annual public deficit no
bigger than 3 per cent of GDP, inflation rate not higher than 1.5 per cent above the average of the best three
performing countries, interest rates not higher than 2 per cent above the average of the best three performing
countries and no exchange rate realignment within the last two years before accession to EMU. 2 In case of an
excessive deficit, the European Commission is enabled to demand appropriate steps to reduce this deficit. If
these steps are not taken, a deposit of 0.2-0.5 per cent of GDP may be charged, which can be converted into a
fine (EEAG 2003, p. 53f). However, the amendments made after 23 November, 2003, make it more difficult to
identify an excessive budget deficit. For critique at the SGP and reform proposals see e.g. Eichengreen (2003)
and Eijffinger (2003).
3 E.g. Buiter and Grafe (2002, p. 23) argue that "To make inflation a convergence criterion for monetary union is
putting the cart in front of the horse". 4 See Egert (2002) for a differentiated analysis of major accession
countries.
5 In Estonia, the government is by law prohibited to run a permanent public deficit (Ennuste 2001, p. 352).
6 Maier and Hendrikx (2003) argue in addition that social convergence is important to avoid future conflicts
about appropriate monetary policy in an enlarged EMU. 7 This seems to be particularly probable, if small
countries such as e.g. the Baltic countries meet all criteria and bigger ones such as Hungary or Poland do not.
8 De Grauwe (2002, p. 694-702) criticises the ECB for this interpretation. Thereby, he implicitly assumes that
economic policy is pursued by benevolent policymakers. This view does not stand a political economy
perspective. 9 See e.g. Cukierman (1992, chapters 3 through 5), Fischer et al. (2002) and Freytag (2002a). 10 A
"constitutional decision" is not restricted to the country's constitution; it rather reflects the idea that it is a decision
about the rules of the game. These can be laid down in a law, a statute or (as in the case of EMU) in an
international treaty. Following Hetzel (1997, p. 50f), the monetary rule should have constitutional quality, albeit
spelled with a small 'c' rather than a capital 'C. 11 For methodical reasons, we analyse de jure commitment. De
facto commitment is difficult to separate from credibility as it includes all attempts to cheat the public. Indeed, it
seems even misspelled to name it commitment.
12 At least this is a relevant principal-agent problem, as both problems exist paralelly. 13 This is a 'perverse'
application of the dirty work hypothesis, put forward by Vaubel (1991).
14 This would be different, if only the preferences of potential central bankers were considered in the
appointment process, e.g. if conservative or dry central bankers were appointed (Rogoff 1985, Vickers 1986). It
may make sense to appoint conservative central bankers as a complement to monetary commitment, but not as
alternative. Therefore, this option is not discussed in this section. 15 See e.g. Arnone et al. (2006a; 2006b),
Cukierman (1992), Eijffinger, de Haan (1996), Wagner (1998), Berger et al. (2001) for an introduction and
overview.
16 There is a growing interest in financial supervision. See e.g. Eijffinger, de Haan (1996) and Masciandaro
(2004), who discusses the question of why governments decide to choose a certain regulatory regime for
financial markets. See also Freytag, Masciandaro (2007) for a discussion of the relation between CBI and
financial supervision.
17 For an economic justification of the used criteria see Freytag (2001).
19 See Dvorsky (2000, p. 23) for an interpretation of the Cukierman index along these lines, when she argues
that the Maastricht Treaty has less strict requirements than the Cukierman index. 20 The year of current central
bank legislation is given in brackets behind the country in Table 3.
21 In Bulgaria, this reflects the fact that the currency board is not an orthodox one (Nenowsky, Hristow 2002). 22
The results for Romania in column 1 and Bulgaria in column 3 reflect outdated central bank legislation. 23 We
restrict the following paragraphs to columns 3 and 4.
24 This may indeed partly reflect some influence on legislators by the Cukierman index. See section 3, last
paragraph. 25 Poland had some difficulties to finance the public budget until the late 1990s.
Pełne brzmienie wiadomości
192
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
26 See also the general discussion of this issue in Buiter, Grafe (2002).
27 Again, this component is added to the index to cover a wider range of monetary regimes, today it seems to
be unnecessary to look for multiple exchange rates in Europe.
28 The index of commitment is constructed more generally to generate data for as many countries as possible
within a huge time span. However, it is based on the IMF (2002) data.
AUTOTEC 2008 przedstawia najlepszych
8.5.2008
Transport Technika Motoryzacyjna
ECzechy
str. 10 Autotec
Każdego parzystego roku, na początku czerwca centrum wystawiennicze Brno gości specjalistów z dziedziny
motoryzacji. W tym roku wezmą oni udział w XII edycji Międzynarodowych Targów Pojazdów Użytkowych,
Części zamiennych, Akcesoriów i Wyposażenia Warsztatowego.
AUTOTEC 2008 to jedna z najważniejszych wystaw motoryzacyjnych w Europie, oferująca odwiedzającym
wszystko, co jest obecnie najlepsze w branży. AUTOTEC 2008 to jedyne targi tego rodzaju w Środkowej
Europie. Rangę imprezy potwierdza fakt włączenia jej do prestiżowego kalendarza wystaw organizacji OICA.
Targi obejmują samochody ciężarowe, użytkowe, autobusy, części i technikę serwisową. Umożliwia to
producentom przedstawienie kompleksowej oferty wyrobów na jednej z najbardziej znaczących wystaw w
Europie.
Na AUTOTEC 2008 zaprezentuje swoje pojazdy "wielka siódemka" europejskich producentów, do których
dołączą czescy producenci samochodów ciężarowych Tatra i Avia. Koncern lveco na jednej z największych
ekspozycji o pow. 3 tys. m2 przedstawi pojazdy własne, IRISBUS i Fiat Professional. Równie wielką ekspozycję
będą miały Renault Trucks i Scania. W klasie lekkich samochodów użytkowych najnowszą ofertę pokaże
Volkswagen. W pawilonie G pod hasłem AUTOTEC-BUS bogatą ofertę przedstawią czescy i światowi
producenci autobusów.
Bogata oferta przyczep, naczep i techniki serwisowej
Szczególnie interesujący będzie sektor techniki budowlanej. Oprócz firm czeskich, najnowsze wyroby
zaprezentują m.in. niemiecki producent zabudów samowyładowczych firma EX. Meiller, a także producent
naczep do ładunków ponadnormatywnych Faymonville z Luksemburga.
AUTOTEC tradycyjnie będzie przeglądem najnowszej techniki serwisowej i wyposażenia garażowego, których
producenci będą prezentowali swoje wyroby w hali A. Będą wśród nich tacy światowi wytwórcy jak Univer,
Italmec, RPJ International, Technology Garage.
Republika Czeska: ważny partner przemysłu motoryzacyjnego
W ostatnich latach w Republice Czeskiej zrealizowano znaczną część wszystkich inwestycji dokonanych w
europejskim przemyśle motoryzacyjnym. Strategiczna pozycja Czech, to główny powód takich decyzji. W
promieniu ok. 200 km koncentruje się ok. 70% dostawców dla przemysłu samochodowego oraz producentów
nowych pojazdów. Czeski przemysł motoryzacyjny prezentuje dziś wysoki poziom, nie tylko w ramach Europy.
Do czynników sprzyjających jego sukcesywnemu rozwojowi należą m.in. struktura własności firm, nastawienie
na eksport, członkostwo w organizacjach międzynarodowych, dostosowanie norm i ustawodawstwa do
wspólnego rynku Unii Europejskiej itp. Produkcja samochodów osobowych wzrosła w stosunku do ub.r. o
42%, a autobusów o 34%. Dynamiczny wzrost produkcji następuje w firmach produkujących części i
komponenty, których udział w całkowitej produkcji przemysłu motoryzacyjnego aktualnie wynosi ok. 57%.
Przemysł motoryzacyjny jest jedną z gałęzi czeskiej gospodarki, która już od dłuższego czasu rozwija się
bardzo szybko, zapewniając stały wzrost liczby zatrudnionych. Udział przemysłu motoryzacyjnego w ogólnej
produkcji przemysłowej przekracza 20%, zaś w eksporcie stanowi ponad 20% globalnego eksportu Czech.
Planowany wzrost produkcji samochodów w zakładach Skoda, osiągnięcie pełnej wydajności przez zakład
TPCA Kolin, a także rozpoczęcie produkcji w fabryce Hyundaia w Nosovicach spowoduje w najbliższej
przyszłości przekroczenie granicy miliona samochodów rocznie, co zapewni Czechom pierwsze w świecie
miejsce w liczbie wyprodukowanych samochodów na głowę mieszkańca.
Jednocześnie na drogach Czech poruszają się pojazdy stare, których średni wiek ocenia się na 14 lat. Dla
utrzymania ich w eksploatacji jest konieczne wytwarzanie odpowiedniej ilości części zamiennych o wysokiej
jakości i cenach, które umożliwią nabywanie ich przez użytkowników. Ta branża znajdzie także swoje miejsce
na AUTOTEC 2008.
Szeroka oferta części i komponentów
Pełne brzmienie wiadomości
193
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl
Rosnąca stale produkcja pojazdów w Republice Czeskiej i na Słowacji zwiększa zapotrzebowanie na wysokiej
jakości części i komponenty do produkcji. Z tych powodów na AUTOTEC 2008 będą obecni wszyscy światowi
producenci w tych branżach, m.in. Haldex, Helia, Knott, Wabco. Bogatą ofertę przedstawią znani czescy
producenci Brano i Brisk. Oprócz producentów europejskich, zainteresowanie uczestnictwem na AUTOTEC
zgłosili producenci z Chin, Tajwanu, Turcji i innych krajów spoza Europy, którzy starają się zaistnieć na rynku
europejskim.
Wcześniejsza rejestracja, to ulgowy bilet wstępu.
Osoby, które pragną odwiedzić AUTOTEC 2008, a zarejestrują się w dniach 1-31 maja 2008 na
www.autotec.cz, uzyskają możliwość nabycia ulgowego biletu na targi, który będzie ważny w dniach 4-8
czerwca 2008. Zapraszamy. Ważne terminy: AUTOTEC 4 + 8.06.2008 3.06.2008 dzień dla prasy i specjalistów.
Dodatkowe informacje: www.autotec.cz
Pełne brzmienie wiadomości
194
© 2008 NEWTON Media Sp. z o.o.
www.newtonmedia.pl