Thomas Hill Green. Od epistemologii do filozofii politycznej

Transcription

Thomas Hill Green. Od epistemologii do filozofii politycznej
Janusz Grygieńć
THOMAS HILL GREEN
OD EPISTEMOLOGII
DO FILOZOFII POLITYCZNEJ
Recenzenci:
prof. dr hab. Adam Chmielewski
prof. dr hab. Marek N. Jakubowski
Redaktor prowadzący:
Joanna Orzeł
Redaktor techniczny:
Ryszard Kurasz
Korekta:
Wioleta Malec
Projekt okładki:
Andrzej Kilanowski
Na okładce zdjęcie Thomasa Hill Greena. Źródło: T.H. Green, Works of T.H. Green
(ed. Nettleship R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and Co.,
London 1889, s. II–III.
© Copyright by Europejskie Centrum Edukacyjne
Toruń 2009
Publikacja dofinansowana przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego
ISBN 978-83-60738-89-4
Wydawnictwo prowadzi sprzedaż wysyłkową:
tel./fax 56 648 50 70; e-mail: marketing@marszalek.com.pl
Europejskie Centrum Edukacyjne, ul. Warszawska 52, 87-148 Łysomice,
tel. 56 678 34 78, 56 623 87 77; www.marszalek.com.pl e-mail: info@marszalek.com.pl,
Drukarnia nr 2, ul. Warszawska 52, 87-148 Łysomice, tel. 56 678 34 78
Rodzicom
SPIS TREŚCI
PODZIĘKOWANIA .......................................................................................... 7
PRZEDSŁOWIE – Marek N. Jakubowski ............................................................. 9
WPROWADZENIE –
O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU W WIELKIEJ BRYTANII .................................. 15
Thomas Hill Green – życie i dzieła ............................................................... 19
ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
1.1. Krytyka Hume’a .......................................................................................... 27
1.2. Krytyka Kanta ............................................................................................ 32
1.3. Założenia epistemologiczne ......................................................................... 37
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
2.1. Konsekwencje metafizyczne: koncepcja „wiecznej świadomości” .................. 45
2.2. „Wieczna świadomość” a teologia ................................................................ 53
2.3. Krytyka heglowskiej koncepcji Absolutu ...................................................... 62
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
3.1. Metafizyka działania moralnego ...................................................................
3.2. Ideał moralny jako samorealizacja i dobro wspólne .......................................
3.3. Krytyka idei dobra wspólnego .....................................................................
3.3.1. Problem niedostatku i konfliktu ..........................................................
3.3.2. Problem ogólnikowości ......................................................................
3.3.3. Problem niespójności .........................................................................
3.4. Green a utylitaryzm ....................................................................................
65
72
82
83
85
88
89
ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
4.1. Wolność formalna ....................................................................................... 94
4.2. Wolność pozytywna i wolność negatywna .................................................... 96
4.3. Berlin vs Green ......................................................................................... 103
6
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
5.1. Moralne obowiązki a prawne zobowiązania.
Nieposłuszeństwo obywatelskie .................................................................
5.2. Funkcje państwa .......................................................................................
5.3. Historiozofia .............................................................................................
5.4. Green a Hegel ...........................................................................................
113
121
129
135
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
6.1. Green a tradycja liberalna ..........................................................................
6.2. Związki z Nowym Liberalizmem ................................................................
6.3. Uczniowie i zwolennicy .............................................................................
6.4. Green a „socjalizm z liberalną twarzą” .........................................................
144
149
158
165
ZAKOŃCZENIE ............................................................................................
SUMMARY ....................................................................................................
BIBLIOGRAFIA .............................................................................................
INDEKS OSÓB ..............................................................................................
171
175
179
195
PODZIĘKOWANIA
Książka ta z pewnością nie powstałaby, gdybym nie miał zaszczytu i przyjemności uczęszczać na filozoficzno-polityczne seminaria prof. Marka N. Jakubowskiego.
Właśnie Jemu winien jestem największą wdzięczność i to przynajmniej z dwóch
powodów. Po pierwsze, to dzięki Jego sugestiom zdecydowałem się po raz pierwszy
zagłębić w lekturę pism Thomasa Hilla Greena, od niego też otrzymałem pierwsze,
tak trudno dostępne w Polsce teksty dotyczące tego brytyjskiego filozofa. Po drugie, zawsze mogłem liczyć na Jego intelektualne wsparcie, głównie pod postacią
uwag, które wielokrotnie uchroniły mnie przed interpretacyjnymi błędami.
Chciałbym też serdecznie podziękować prof. Jackowi Bartyzelowi oraz prof.
Adamowi Chmielewskiemu, których wnikliwe analizy wsparte olbrzymią wiedzą
pozwoliły nanieść na pierwotną wersję tekstu liczne poprawki czyniące tę książkę
spójniejszą i łatwiejszą w lekturze. Za wsparcie, na które mogłem liczyć przy jej
wydaniu, dziękuję prof. Romanowi Bäckerowi.
Wiele jest osób, które poprzez rozmowy, jakie miałem przyjemność z nimi
prowadzić, ukształtowały mój ogląd zagadnień będących przedmiotem tej książki.
Część z nich, czasem nawet zupełnie bezwiednie, przyczyniała się w istotny sposób
do formowania jej konstrukcji i treści. Łukasz Dominiak i Andrzej Karalus, gdyż
ich mam przede wszystkim na myśli, swoją mądrą krytyką i wyważonymi sądami,
z którymi zawsze się liczyłem, niejednokrotnie umożliwili korektę moich zapatrywań na kwestie bezpośrednio związane z filozofią T.H. Greena i nie tylko. Serdecznie im dziękuję.
PRZEDSŁOWIE
Czy warto polskiemu czytelnikowi przybliżyć myśl T.H. Greena? Przybliżyć, bo
przecież nie przypomnieć. Rzecz bowiem nie polega na tym, że niemal całkowita
nieobecność Greena we współczesnej polskiej literaturze filozoficznej (zwłaszcza
dotyczącej tego, co polityczne) jest wyrazem zapomnienia. Green po prostu nigdy
nie zaistniał w polskim obiegu intelektualnym1, jego myśl nie została u nas dostrzeżona. Dlaczego tak się stało i czy zatem warto ją dzisiaj dostrzec?
Zacznijmy od pierwszej części tego pytania. Najprościej nań odpowiedzieć, odwołując się do nieco paradoksalnej, nierównoległej historii recepcji myśli niemieckiego idealizmu, zwłaszcza Hegla. Kiedy Green zainteresował się niemiecką filozofią, w Polsce (jak zresztą i w Niemczech, i na całym kontynencie) ona już dawno
przebrzmiała. Apogeum zainteresowania idealizmem absolutnym Polacy przeżyli
w latach 30. i 40. XIX wieku. Zainteresowanie to zresztą niezbyt dobre słowo dla
określenia stosunku czołowych polskich myślicieli do filozofii Hegla. To była raczej fascynacja czy też wręcz zauroczenie. Warto przy tym dodać, że w Polsce dostrzeżono filozofię niemiecką raczej późno. Spóźniona polska myśl oświeceniowa
schyłku XVIII i początków XIX wieku, będąc pod przemożnym wpływem prądów
francuskich, zupełnie nie dostrzegała ważności koncepcji Kanta czy Herdera. Polacy zobaczą w Niemcach fascynujący fenomen dopiero po kongresie wiedeńskim,
który pogrzebał nadzieję na ponowną niepodległość. No cóż, z takiej, raczej beznadziejnej perspektywy musiało fascynować to, że Niemcy od stuleci niezdolni do
stworzenia jednego organizmu politycznego, podzieleni politycznie i religijnie nie
zatracili swej jedności narodowej. Owa jedność narodowa Niemców, nie, rzecz jasna, jako narodu politycznego, lecz „Kulturvolku” wyraziła się ostatecznie w ich
wielkiej literaturze, a zwłaszcza filozofii. Nic tylko naśladować! Tym bardziej, że
już w trzecim dziesięcioleciu zaczyna się kształtować wielka poezja Wieszczów,
której dopełnieniem winna zatem być własna filozofia narodowa, która będąc ostatecznym przejawem samowiedzy (ducha) narodu, odpowiadałaby na fascynujące
pytanie o to, jakie jest jego miejsce w pochodzie historii. Dlatego też polskich fiDotyczy to nie tylko Greena, ale całego brytyjskiego idealizmu, który święcił na Wyspach
swe triumfy w drugiej połowie XIX wieku.
1 10
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
lozofów narodowych interesowała w heglizmie zwłaszcza dialektyka, koncepcja
ducha oraz filozofia dziejów. Czytelnik tej książki bez trudności dostrzeże zatem,
że polskie i brytyjskie zainteresowania myślą Hegla miały różne źródła i różne cele.
Nota bene Janusz Grygieńć pokazuje w niej przekonywująco, że określanie Greena
czy w ogóle brytyjskich idealistów „heglistami” jest nadużyciem lub też wręcz dezinterpretacją, że wprawdzie Hegla myśl odgrywa w budowie ich koncepcji istotną
rolę, to nie są oni jej modernizatorami czy też kontynuatorami. Otóż podobnie jest
z polskimi filozofami narodowymi, z Cieszkowskim na czele. Ani nie czuli się oni
heglistami, ani nimi byli. Heglizm natomiast traktowali jako trampolinę pozwalającą osiągnąć dwa cele: uniwersalny, jakim było ponowne, pokantowskie uzasadnienie jedności myśli i bytu, a co zatem idzie teorii i praktyki; i narodowy, zawarty
w pytaniu o miejsce ducha narodu polskiego wśród innych „duchów powszechnodziejowych” (a więc wyznaczających bieg historii).
To jednak ciągle nie wyjaśnia całkowitego braku zainteresowaniu myślą Greena
w Polsce. Popatrzmy zatem na filozofię polską dwie, trzy dekady po okresie tryumfów polskiej filozofii narodowej, zwanej nader często polskim heglizmem. Jej
główny przedstawiciel, August Cieszkowski, przeżył wprawdzie Greena o lat dwanaście i cieszył się do końca swych lat wielkim szacunkiem, lecz jego filozofia jak
cała myśl romantyczna przebrzmiała. Mało tego, dominująca wówczas myśl pozytywistyczna, ze swoją specyficznie polską ideą pracy organicznej przeciwstawiała
temu co określała „idealizmem” politycznym myśli romantycznej, własny „realizm”
racjonalnego programu modernizacji społeczeństwa. W dodatku ten polski pozytywizm utożsamił naszą filozofię romantyczną (czy też jej największe koncepcje)
z heglizmem. To w myśli autora Fenomenologii ducha pozytywiści widzieli źródła
owego niepożądanego czy wręcz zgubnego (powstanie styczniowe!) „idealizmu”.
Nic to, że zarówno to przeciwstawienie, jak też utożsamienie były fałszywe – Hegel
został skutecznie wyparty z polskiego życia intelektualnego.
Lecz myśl Greena nie została też dostrzeżona w Niemczech. Tam zresztą również filozofia Hegla w drugiej połowie XIX wieku stała się czymś niechcianym; ba!
podejrzanym. Przyczyny tego były zresztą nie takie same co w Polsce. Heglizm nie
był tam postrzegany jako stanowisko romantyczne, przeciwnie, jako antyromantyczne. Odejściu w zapomnienie idealizmu absolutnego towarzyszył renesans też
antyromantycznej, lecz zwłaszcza antyheglowskiej filozofii Schopenhauera. Jednakże nieobecność Hegla w kulturze filozoficznej Niemiec drugiej połowy XIX
wieku ma w dużej mierze (jeśli nie przede wszystkim) wymiar polityczny. Świetnie temu wyraz daje słynna i nader mocno wówczas oddziałująca książka Rudolfa
PRZEDSŁOWIE
11
Hayma Hegel und seine Zeit (1856), która przedstawiała myśl autora Zasad filozofii
prawa jako całkowicie obcą czy wręcz wrogą pożądanemu z punktu widzenia perspektywy zjednoczenia Niemiec nurtowi liberalnemu. Atmosfera dysput filozoficzno-politycznych w Niemczech tych czasów zdecydowanie nie sprzyjała zainteresowaniom heglizmem, tym bardziej jakąś jego brytyjską wersją.
Jest wszakże zapewne jeszcze inny powód niedostrzeżenia myśli Greena w Polsce (a i zapewne w Niemczech). Green mianowicie stał się znanym i wpływowym
filozofem w Wielkiej Brytanii nade wszystko dzięki bezpośredniemu oddziaływaniu. To zwłaszcza za sprawą swych oksfordzkich wykładów wpłynął on na wielu słuchaczy, którzy następnie podążyli jego ścieżkami (pisze się wręcz o szkole
Greena). Główne prace tego członka Balliol College zostały wydane już po jego
przedwczesnej śmierci i właściwie, trochę paradoksalnie, jakby zmaterializowały
wpływy, które wywierał za życia. Można zatem rzec, że ten, kto nie poznał (słuchał)
Greena, miał małe szanse go (jego myśl) poznać później.
Na początku wieku XX, niemal w tym samym czasie ukazują się trzy nader ważne książki: Wilhelma Dilthaya Die Jugendgeschichte Hegels (1905), Bertranda Russella The Principles of Mathematics (1903) oraz George’a E. Moora The Refutation of
Idealism (1903). Ta pierwsza rozbudziła na nowo w Niemczech zainteresowanie filozofią Hegla czy wręcz zapoczątkowała tam neoheglizm, dwie następne w wielkim
stopniu przyczyniły się do wyrugowania heglowskich wpływów w Wielkiej Brytanii2. Można zatem powiedzieć, że filozofia analityczna zaczyna się od odrzucenia
idealizmu w dużej mierze proweniencji heglowskiej. Choć ta nowa filozofia zdominowała myśl brytyjską, to jednak nie odesłała ona w zapomnienie ani Greena, ani
idealizmu, do którego nawiązywał choćby Collingwood. Literatura poświęcona
myśli Greena (i szerzej brytyjskiemu idealizmowi) jest wcale obszerna, w Oksfordzie organizowane są konferencje greenoznawcze, a jej znaczenie nie jest kwestionowane. Daje się jednak dostrzec w tym brytyjskim szacunku dla jego myśli pewną
swoistą ambiwalencję. Dobrze to ilustrują trzy zdania z krótkiej noty informacyjnej zawartej na skrzydełku obwoluty monografii o Greenie opublikowanej przed
ponad dwudziestu laty3. Przytoczmy je. „Intelektualne oddziaływanie Thomasa
Hilla Greena (1836–1882) jest jasne dla każdego badacza dziewiętnastowiecznej
2 Warto tu może przypomnieć, że tak Moore, jak i Russell (niemal rówieśnicy) kształtowali
się intelektualnie w Cambridge w atmosferze brytyjskiego idealizmu. Tu nauczał ich m.in. J. M.
E. McTaggart i J. Ward. Obaj też byli pilnymi czytelnikami wówczas najwybitniejszego oksfordzkiego idealisty F.H. Bradleya (ucznia Greena, który od 1870 był członkiem Merton College).
3 G. Thomas, The Moral Philosophy of T.H. Green, Clarendon Press, Oxford 1987.
12
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
brytyjskiej myśli politycznej, jako że poglądy Greena dotyczące właściwej społecznej i ekonomicznej roli państwa wpłynęły na pokolenie społecznych reformatorów i teoretyków polityki. Jego miejsce w historii idei jest pewne. Natomiast jego
filozoficzny status podupadł, przechodząc niemal w całkowite zapomnienie”. Po
dwudziestu z okładem latach od ukazania się tej książki trudno byłoby ciągle uznawać (w krajach anglosaskich) filozofię Greena za niemal całkowicie zapomnianą.
Przeczy temu chociażby powstanie szeregu istotnych publikacji jej poświęconych.
Zwróćmy jednak uwagę na zasadniczą tezę zawartą w tym krótkim cytacie. Otóż
jego autor zauważa (i nie jest w tym odosobniony), że mianowicie Green jako filozof najwyraźniej współcześnie nie ma wiele do zaoferowania, natomiast jako myśliciel polityczny, teoretyk polityki jest ciągle (i będzie) postacią nader interesującą.
Innymi słowy, jego metafizyka i epistemologia, nie do końca zresztą dopracowane
i konsekwentne, już wyraźnie straciły swą intelektualną atrakcyjność, podczas gdy
jego filozofia polityki ma swoje stałe i niepoślednie miejsce4. Ma zaś to miejsce dlatego, że włączył się on nader istotnie w dysputę, która w zasadniczy sposób określiła kształt współczesnego świata (Zachodu). Najogólniej rzecz ujmując, chodzi
tu o dysputę nad kształtem liberalizmu, nad jego głównymi pytaniami, z pytaniem
o rolę państwa na czele.
Tu czas przejść do drugiej części pytania postawionego na początku tego przedsłowia: czy warto dzisiaj nam, Polakom, pochylić się nad myślą Greena? Myślę, że
odpowiedzieć na to można już bardzo krótko: tak! A powodem jest nade wszystko
to, że jego filozofia polityczna (czy też szerzej myśl polityczna) dotyka spraw aktualnych, że jej nieznajomość zubaża obraz dysput filozoficzno-politycznych. My
w Polsce niemal całkowicie pozbawieni przez półwiecze jakiejkolwiek filozofii politycznej (poza bujnie się pleniącym materializmem historycznym), po 1989 zmu4 Trzeba tu chyba przypomnieć, że współczesna literatura anglosaska stara się odróżniać
teorię polityczną od filozofii politycznej. Zgodnie z tym odróżnieniem przedmiotem teorii politycznej jest to, co realnie istnieje, także wówczas gdy są to idee, wartości czy teorie będące
częścią świata polityki. Jest więc ona teorią wyjaśniającą, co bynajmniej nie znaczy, że opisuje
ona świat (polityki) takim, jakim jest (to jest przedmiotem empirycznej nauki o polityce – politologii). Natomiast filozofia polityki miałaby za swój przedmiot to, co nie jest bezpośrednio wyjaśnialne, pytając o pojęciowe założenia teoretycznych orientacji, o sądy dotyczące prawdy czy
wreszcie wartości. W skrajnej i raczej filozofii polityki niechętnej interpretacji jest ona w części
teorią normatywną, w części zaś spekulatywną. Ponieważ w myśli kontynentalnej to rozróżnienie raczej funkcjonuje słabo, a podręczniki teorii politycznej i filozofii politycznej (polityki) różnią się tytułami, a nie zawartością, więc nie odróżniam tu Greena filozofa od Greena teoretyka
polityki czy twórcy idei.
PRZEDSŁOWIE
13
szeni zostaliśmy jakby do jej rekonstruowania zgodnie z istniejącym zachodnim
wzorcem. Częścią tego wzorca, choć zapewne nie najważniejszą, lecz istotną, jest
myśl Greena.
Autorowi tej książki należą się wielkie podziękowania za wykonanie pracy tyleż
pionierskiej, co solidnej, no i nader potrzebnej. Przedstawił on Greena jako interesującego myśliciela, pokazując zarazem kłopoty wiążące się z interpretacją niektórych jego koncepcji, zwłaszcza dotyczących kwestii metafizycznych czy etycznych.
Warto wreszcie dodać, że przedstawił go jako filozofa systemowego, bo takie też
były tego myśliciela ambicje (choć z powodu przedwczesnej śmierci nie zostały
w pełni zrealizowane). Tak więc książka Janusza Grygieńcia, koncentrując się na
tym, co w Greena myśli jest najbardziej interesujące (resp. – aktualne), przedstawia
nam ją jako całość.
Marek N. Jakubowski
WPROWADZENIE – O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU
W WIELKIEJ BRYTANII
Studiując historię anglosaskiej filozofii, nie sposób wyzbyć się wrażenia, że raz
na jakiś czas jej wyraźnie jednolity, empirystyczny charakter ulega nie do końca zrozumiałym zakłóceniom. Poczynając od Hobbesa aż do XIX wieku, taki nie pasujący do pozostałych element układanki stanowi bez wątpienia siedemnastowieczna
myśl tzw. platoników z Cambridge: Benjamina Whichcote’a (1609–1683), Johna
Smitha (1616–1652), Ralpha Cudwortha (1617–1688), Nataniela Culverwela
(1618–1651), Petera Sterry’ego (1617–1672) i Henry’ego More’a (1614–1687).
W obliczu rosnącej dominacji empiryzmu filozofowie ci jednoznacznie negowali jego trafność w opisie rzeczywistości w aspektach zarówno teoretycznym, jak
i praktycznym. Choć pisma każdego z nich kładły nacisk na nieco inne zagadnienia, niekiedy pozostając ze sobą w sprzeczności, pewien wspólny trend przebija
przez wszystkie te różnice – jest nim z jednej strony sprzeciw wobec empirystycznej i materialistycznej myśli Hobbesa, z drugiej zaś krytyka kalwińskiego irracjonalizmu. Obie szczególnie widoczne są w pracach najwybitniejszego przedstawiciela tej szkoły – Ralpha Cudwortha1.
Niecałe dwieście lat później, po empirycznej ofensywie wieku oświecenia, po
dziełach Locke’a, Berkeley’a2, Hume’a i Milla, badacz historii filozofii znów natrafia
na myśl zupełnie nieprzystającą do brytyjskiej tradycji. W połowie wieku XIX bowiem, gdy nawet w Niemczech metafizyczny idealizm jest w wyraźnym odwrocie,
gdy po fazie nie do końca skoordynowanych i niezasługujących na miano szkoły
prób jego przekształcenia dokonywanych choćby przez Friesa i Herbarta, po jednoznacznym sprzeciwie Schopenhauera, gdy powszechnie uprawiana jest krytyka
tzw. heglowskiej lewicy, wówczas właśnie w nie do końca możliwy do wytłumaczenia sposób myśl Kanta, Fichtego i Hegla znajduje podatny grunt w empirystycznej
Anglii. Uniwersytety brytyjskie, zdominowane wówczas przez arystotelizm, zda1 Którego twórczość, jako jedynego z brytyjskich platoników, doczekała się monografii
w języku polskim – patrz: S. Raube, Deus Explicatus. Stworzenie i Bóg w myśli Ralpha Cudwortha,
Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2000.
2 Oczywiście akurat Berkeley w największym stopniu wyłamuje się z tej tradycji z racji
ostatecznego ufundowania obiektywnej rzeczywistości na postrzeżeniach Boga.
16
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
wały się ostatnimi placówkami naukowymi Europy skłonnymi rozwijać myśl tak
spekulatywną, jak idealistyczną. A jednak to właśnie tam idealizm przez niemal pół
wieku stanowić miał dominujący kierunek badań zawodowych filozofów angielskich i szkockich, ulegając dopiero krytyce dwudziestowiecznych filarów realizmu
– Moore’a, Russella i, w mniejszym stopniu, Wittgensteina.
Dzieje brytyjskiego neokantyzmu i neoheglizmu stanowią ciekawy przedmiot
badań choćby właśnie z racji tego, że noszą znamiona anomalii. Początkowo myśl
niemieckich idealistów nie znalazła żadnej aprobaty na Wyspach, co nie znaczy,
że w ogóle była tam nieobecna. Choć jednak wybrane jednostki posiadały wiedzę
dotyczącą koncepcji Kanta i Hegla, do tych ostatnich przylgnęło miano mętnych,
niemożliwych do pojęcia. Przez bardzo długi okres brak było chętnych do tłumaczenia ich dzieł. Mimo że wcześnie, bo już w 1799 roku, ukazuje się angielski
przekład Uzasadnienia metafizyki moralności, na Krytykę czystego rozumu czas przychodzi w 1838 roku, zaś na Logikę Hegla dopiero w 1874 roku. Pierwsze poważne
dzieła komentatorskie, w których można by upatrywać prawdziwych źródeł popularności idealizmu to przede wszystkim The Secret of Hegel Jamesa Hutchisona Stirlinga (1865) – pierwsze dzieło prezentujące myśl Hegla jako nie dość, że możliwą
do zrozumienia, to jeszcze doniosłą intelektualnie – oraz Account of the Philosophy
of Kant (1877) i Hegel (1883) Edwarda Cairda. Co ciekawe, już te prace zdawały
się udzielać wskazówek interpretacyjnych dla późniejszych anglosaskich badaczy
Kanta i Hegla. Ich autorzy upatrywali w Kancie jedynie protoplasty heglizmu, obaj
twierdzili, że konsekwentnie rozwinięta treść Krytyki czystego rozumu musi ostatecznie załamać się pod naporem wewnętrznych sprzeczności i owocować uznaniem wyższości systemu Hegla. Przejście to było szczególnie widoczne właśnie
w myśli Greena, którego dzieła stanowią wyjątkowy melanż elementów kantyzmu,
fichteanizmu i heglizmu. W pracach późniejszych przedstawicieli tej samej tradycji bogactwo to zostanie zarzucone na rzecz jednoznacznego ukierunkowania na
twórczość autora Fenomenologii ducha.
Pod postacią „żywej” myśli niemieccy idealiści byli najbardziej obecni w tym
wczesnym okresie chyba w pismach Samuela Taylora Coleridge’a (1772–1834),
gdzie kantowska epistemologia mieszała się z platonizmem, i Thomasa Carlyle’a
(1795–1881), który do tych samych fascynacji dołączał jeszcze woluntaryzm i aktywizm Fichtego. Wszystko to jednak były nieokreślone mieszanki różnorakich tradycji pozbawione uznania nadrzędności właśnie krytycyzmu. O takiej jednoznacznej orientacji można mówić dopiero w odniesieniu do Jamesa Fredericka Ferriera
(1808–1864) i Johna Grote’a (1816–1866). Pierwszy z nich, przede wszystkim
WPROWADZENIE – O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU...
17
swoimi The Institutes of Metaphysics (1854), zapoczątkował wyraźny zwrot w kierunku akademickiej analizy filozoficznej epistemologii i ontologii krytycznej, drugi
w Exploratio philosophica i Examination of Utilitarian Philosophy dał zdecydowany odpór fenomenalizmowi z jednej strony, hedonizmowi i utylitaryzmowi zaś z drugiej
– doktrynom powszechnie przyjmowanym przez angielskie intelektualne kręgi.
O samej szkole brytyjskiego idealizmu przyjęło się jednak mówić dopiero
w odniesieniu do Thomasa Hilla Greena i jego następców, zarówno bezpośrednich
uczniów, jak i późniejszych zwolenników. Wraz z nim myśl idealistyczna nabiera
specyficznych rysów, które wyznaczać będą tory rozwoju kolejnego pokolenia nie
tylko brytyjskich filozofów, ale i działaczy społecznych i politycznych. „Dlaczego
to w nim upatruje się największego popularyzatora idealizmu, skoro w końcu tak
wielu pojawiło się już przed nim?” – mógłby ktoś pytać – „cóż tak wyjątkowego
kryje się w jego pismach?” Z pewnością nie jest to jasność stylu, która, podobnie
jak w przypadku Bradleya, pozostawia wiele do życzenia. Przede wszystkim należy
jednak stwierdzić, że nie tyle same pisma, ile wykłady, które prowadził Green na
Oxfordzie, zapewniły mu szerokie grono zwolenników i uczniów. Nie licząc Jowetta, którego myśl tylko do pewnego stopnia można uznać za krytyczną, to właśnie
Green był pierwszym wykładowcą oksfordzkim nauczającym kantyzmu ex cathedra, jednym z niewielu, którzy w tamtym czasie i w tamtym właśnie miejscu
próbowali zaprząc teorię krytyczną i teorie filozoficzne w ogóle do rozwiązywania
najuciążliwszych problemów społecznych. Zapewne gdyby nie wykłady w Oxfordzie, wpływ Greena byłby mniejszy. Nie była to w końcu jedna z wielu podobnych placówek naukowych w kraju, studiowali tam przyszli ministrowie, społeczni
i polityczni reformatorzy, teolodzy. Działacze i ideolodzy Nowego Liberalizmu –
Leonard T. Hobhouse, John Atkinson Hobson, Herbert Samuel i Herbert Henry
Asquith, liberalni teolodzy Kościoła Anglii – Henry Scott Holland i biskup Charles
Gore, ale też Sidney i Beatrice Webb z Fabian Society, wszyscy oni uważali się za
spadkobierców myśli Greena. To nie jego pisma, pośmiertnie w końcu wydane, zapewniły mu tak szeroki rozgłos już za życia3. Bardziej nauczanie i osobiste zaanga3 O tym, jak bardzo znany i ceniony był przez niektórych Green, może świadczyć fakt, że
jeszcze za życia stał się pierwowzorem dla jednego z bohaterów (wydanej już po jego śmierci)
powieści Humphry Ward Robert Elsmere (H. Ward, Robert Elsmere, George Newnes, London
1888), dedykowanej zresztą właśnie Greenowi. Była
�������������������������������������������������
to ponoć przez kilka lat jedna z najpopularniejszych w Anglii książek, o czym świadczyć może duża liczba kolejnych jej wydań (por. R.A.
Chapman, Thomas Hill Green (1836–1882), „Review of Politics”, t. 27 (1965), s. 521). Jej treść
poświęcona jest życiowym perypetiom rozdartego wewnętrznie młodzieńca, który nie wie, czy
zwrócić się w stronę wiary czy nauki. Tytułowego bohatera, studenta Oxfordu (niewątpliwie
18
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
żowanie w problematykę społeczną nakazywały wielu postrzegać w nim sumienie
swych czasów.
Gdy mówi się o uczniach Greena, jako pierwsze padają nazwiska Francisa
Herberta Bradleya (1846–1924) i Bernarda Bosanqueta (1848–1923)4. Nie bez
powodu określa się ich mianem „neoheglistów”. Jak już zauważyłem wcześniej,
pierwsza faza brytyjskiego idealizmu, której cechą charakterystyczną była próba
połączenia kantyzmu i heglizmu, praktycznie zakończyła się wraz ze śmiercią Greena i publikacją jego pism. Owszem, były osobistości, które na wyjątkowy tylko sobie sposób modyfikowały koncepcje myślicieli niemieckich, za żadną z nich jednak
zdecydowanie się nie opowiadając. Tak było w przypadku Edwarda Cairda (1835–
–1908), który modyfikował epistemologię i ontologię kantowską przy użyciu aparatury o heglowskiej proweniencji. Jego brat – John Caird (1820–1898), podobnie jak i uczniowie Greena, nie poszedł już tą samą drogą, zamiast niej obierając
opcję ściśle heglowską. Tak było w przypadku Williama Wallace’a, tłumacza Logiki
Hegla i Davida George’a Ritchiego łączącego heglizm z teorią Darwina, później
zaś jeszcze Richarda Burdona Haldane’a (1856 – 1928) i niektórych przedstawicieli „osobowego idealizmu”, przede wszystkim Andrew Setha Pringle-Pattisona
(1856–1931).
Popularność idealizmu na Wyspach tłumaczono różnorako. Częstokroć jej
daleko idącymi postulatami praktycznymi, czasem jej „egzotycznością” właśnie,
niekiedy nawet samą osobowością jej największych przedstawicieli. Nie oceniając wpływu, który każdy z tych czynników mógł mieć na ostateczne powodzenie
omawianej szkoły, bez wątpienia brytyjski idealizm, zachowując treści zawarte na
kartach pism filozofów niemieckich, specyficznie zasymilował je, dostosowując do
angielskich realiów. Dowody tej tezy nie trudno odnaleźć. Podczas gdy kantyzm
istnienie Boga brał jedynie za postulat rozumu, gdy Hegel w religii upatrywał jedynie przejawu Absolutu w formie przedstawienia, świadomość religijną traktując
jako etap na drodze do jego samowiedzy, zaś samo chrześcijaństwo jako jedną z faz
religii absolutnej, w pismach Greena stanowiąca podstawę rzeczywistości „wieczna
Balliol College), ratują rozmowy z profesorem Greyem (niewątpliwie Greenem), który, ujmując rzecz w olbrzymim skrócie, rozwiewa wszelkie wątpliwości młodzieńca, budzi w nim wiarę
w Boga i umiłowanie człowieka skutkujące ostatecznie poświęceniem życia pomocy ubogim
i niewykształconym.
4 Jedynie filozofia Bradleya doczekała się monografii w języku polskim autorstwa Stanisława Zapaśnika (S. Zapaśnik, Absolut jako projekt ideału moralnego w filozofii F.H. Bradleya, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973).
WPROWADZENIE – O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU...
19
świadomość” jest przez tego autora utożsamiana z chrześcijańskim Bogiem. O ile
zatem we wszechobecnej w dziewiętnastowiecznej Anglii atmosferze nawrotu do
iście purytańskiej gorliwości w wierze kantyzm i heglizm w postaci czystej przyjętymi być przez szersze kręgi nie mogły, brytyjscy idealiści tę niezgodność usuwali.
I choć już filozofia Bradleya nie nosiła tak wyraźnie teistycznych znamion, niewiele późniejsza ewolucja idealizmu absolutnego w osobowy ponownie ustanawiała
taką asocjację.
Ówczesne brytyjskie realia nie stanowiły natomiast przeszkody dla aplikacji,
obecnej już przede wszystkim w filozofii Hegla, koncepcji interwencjonizmu państwowego. Dzielnice przemysłowych angielskich metropolii dawały dowody tezy
o pauperyzacji dużej części miejskiego proletariatu. Tutaj kryje się źródło niechęci
„progresywnych” elit wobec empiryzmu, którego główny przedstawiciel – Locke
– słusznie wiązany był, jeśli nie bezpośrednio z ideologią leseferyzmu, to z pewnością z ideami nienaruszalności własności prywatnej i ograniczenia interwencji
w gospodarkę.
Thomas Hill Green – życie i dzieła
Thomas Hill Green urodził się 4 kwietnia 1836 roku w Birkin jako najmłodsze dziecko z czwórki potomstwa anglikańskiego proboszcza Valentine’a Greena i,
zmarłej w rok po powiciu Thomasa, Anny Barbary Vaughan Green. Jeden z członków rodu miał później stwierdzić, że „Thomas Hill Green był jedyną naprawdę
zdolną osobą urodzoną w tej rodzinie w przeciągu siedmiuset lat”5.
Ojciec Thomasa, który po śmierci pierwszej żony ponownie zawarł związek
małżeński, swą posadę „odziedziczył” po swoim ojcu, więc niewielkim ryzykiem
będzie stwierdzenie istnienia religijnych tradycji rodzinnych. Pozostała część rodziny z jego strony to ziemiańscy dziedzice, którzy z pokolenia na pokolenie powiększali rodzinny majątek. Okazali się w tym na tyle dobrzy, że np. starszy brat
Valentine’a, Robert, wymieniony został przez Sir Johna Bernarda Burke’a w Burke’s
Landed Gentry. Rodzina ze strony matki, Vaughanów, miała z kolei większe tradycje intelektualne. Anna Barbara Vaughan była córką wielebnego Edwarda Thomasa
Vaughana (członka Trinity College w Cambridge), jednego z pięciu utalentowanych naukowo braci. Jeden z nich był przewodniczącym Royal College of Physicians
M. Richter, The Politics of Conscience. T.H. Green and His Age, Harvard University Press,
Cambridge 1964, s. 40.
5 20
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
oraz lekarzem Grzegorza II, drugi sędzią, kolejni: dziekanem6 Merton College,
członkiem All Saints College i dyplomatą.
Do czternastego roku życia edukację Thomas pobierał u ojca. W 1850 roku rozpoczął naukę w Rugby School, w tamtym okresie dość specyficznej dziewiętnastowiecznej public school7, która za swe główne zadanie obierała zapewnienie synom
tak zwanych „self-made men” zarówno wiedzy, jak i manier odpowiednich dla klas
wyższych. Tam właśnie Green pierwszy raz zetknął się z dziełami myślicieli i poetów,
których wpływ widoczny będzie w jego późniejszej twórczości: Wordsworthem,
Coleridgem, Arnoldem, Carlylem, Mauricem, Kingsleyem. Melvin Richter uważa,
że te pierwsze upodobania literackie i naukowe doskonale wpisują się w dalszy rozwój intelektualny Greena. I tak, Wordsworth i Carlyle zaszczepili mu „panteistyczną
koncepcję Boga jako przejawiającego się w naturze pod postacią zasady duchowej
i ujawnionego w historii poprzez żywoty wielkich ludzi oraz instytucje Kościoła
i Państwa czyniące ludzi moralnymi”8, Maurice i Kingsley zaznajomili go z czartyzmem i aktualnymi zagadnieniami kondycji angielskich warstw najniższych. Wszyscy idole młodego Greena należeli do tej frakcji Kościoła Anglii, która określana jest
mianem Broad Church lub do Chrześcijańskich Socjalistów. Tych ostatnich (wśród
nich Kingsleya) cechowała wiara w konieczność uznania praw pracowników przeciw
pracodawcom i ograniczenia leseferyzmu, przekonanie, że Kościół w swych działaniach ignoruje nakazy chrześcijańskiej sprawiedliwości. Uznawali za możliwe do
pogodzenia interesy państwa i obywateli, co więcej, funkcją państwa była, ich zdaniem, właśnie ta rekoncyliacja. Śledząc greenowską koncepcję relacji człowieka do
6 Choć, kiedy tylko zaistnieje taka możliwość, będę stosował polskie tłumaczenie terminów oznaczających funkcje administracyjne na brytyjskich uniwersytetach, warto zaznaczyć,
że te same częstokroć nazywane są zupełnie odmiennie. Dotyczy to zwłaszcza funkcji dziekana
– termin ten, biorąc pod uwagę jedynie administrację Oxfordu, na angielski tłumaczy się jako:
warden (kolegia: All Souls, Merton, New College, Keble, Nuffield, Greyfriars, Rhodes Mouse,
Wadham, St Antony’s), master (St Catherine’s, St Cross, Balliol, University, St Peter’s), rector
(Lincoln, Exeter), principal (Brasenose, Green Templeton, Harris Manchester, Hertford, Jesus,
Linacre, Mansfield, St Anne’s, Somerville, St Hugh’s, St Hilda’s), provost (Oriel, The Queen’s,
Worcester), president (Wolfson, Corpus Christi, Kellogg, Magdalen, Trinity, St John) lub po
prostu dean (Christ Church).
7 Określenie „publiczna” nie oznacza w Wielkiej Brytanii pierwszej połowy dziewiętnastowiecznej szkoły bezpłatnej. Przymiotnik „publiczna” przeciwstawiany był wówczas raczej
„arystokratyczna” niż „prywatna”. Później, w 1868 roku, Public Schools Act użył terminu public
w odniesieniu do dziewięciu najstarszych i najlepszych brytyjskich szkół: Eton, Winchester,
Westminster, Charterhouse, St Paul’s, Merchant Taylors’, Harrow, Rugby i Shrewsbury.
8 Ibidem, s. 48.
WPROWADZENIE – O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU...
21
Boga, wyraźnie widać, jak duże wrażenie musiały na nim wywrzeć powyższe poglądy.
W ruch Chrześcijańskich Socjalistów zaangażowani byli m.in. wuj Greena ze strony
matki, David James Vaughan, członek Trinity College, autor przez wielu uznanego
za lepsze niż Jowetta, tłumaczenia Państwa Platona, późniejszy pastor anglikański,
działacz społeczny głęboko zaangażowany w edukowanie warstw najniższych. Dzięki
jego wpływowi Green nieomal został duchownym.
Po ukończeniu szkoły w Rugby Thomas rozpoczął studia w Balliol College
w Oxfordzie. Uniwersytet Oxfordzki od czasu swego powstania aż do początku
XIX wieku nie uległ zasadniczym zmianom. We wszystkich kolegiach kandydatów
na studentów nie przyjmowano w efekcie pozytywnego postępowania egzaminacyjnego, a raczej arystokratycznych korzeni. Podobnie koniec studiów nie był
wieńczony żadnym egzaminem, rzadkie były przypadki wyrzucania ze studiów,
które opierały się na zgłębianiu przedmiotów wchodzących w skład tzw. trivium
(gramatyka, logika, retoryka) i quadrivium (arytmetyka, geometria, muzyka,
astronomia). Każdy z adeptów nauk musiał być anglikaninem, zaś każdy członek
oksfordzkiego kolegium – duchownym Kościoła Anglii. Żydzi, katolicy, tzw. nonkonformiści, wszyscy oni byli z tych przywilejów instytucjonalnie wykluczeni. To
właśnie Balliol College jako pierwszy zaczął wewnętrzną reformę, początkowo
wprowadzając egzaminy mieszane (część studentów przyjmowano z racji ich arystokratycznych korzeni, część na podstawie postępowania kwalifikacyjnego).
Kiedy Green rozpoczął studia, dziekanem Balliol był Benjamin Jowett – kolejna
osobowość, która znacząco wpłynęła na jego intelektualny rozwój. Jowett uważał,
że chrześcijaństwo może i powinno obyć się bez cudów, dogmatów i rytuałów,
choć wierzył „w Boga jako boskiego zarządcę świata i boskiego towarzysza ludzkości”9. Jego heterodoksja posunięta była na tyle daleko, że esej O Interpretacji Pisma
wywołał falę protestów i oskarżeń o herezję. Autor postulował w nim swobodne
badanie i interpretację Pisma Świętego. Ten właśnie Jowett dostrzegł w Greenie
coś, czego nikt wcześniej w tym „leniwym i przeciętnym” uczniu Rugby School
nie widział – olbrzymi potencjał intelektualny, który jednak w połączeniu z marnotrawstwem czasu zdawał się spisany na straty. Dostrzegł też, że Green potrzebuje iście purytańskiej dyscypliny i porządku pracy. Wziął go pod swoje skrzydła,
zalecając oprócz samodzielnych studiów filozoficznych m.in. czytanie poezji. Ich
swoiste rozmowy „motywacyjne” będą później przez Greena określane mianem
punktu zwrotnego w życiu. Drugim akuszerem narodzin Greena-intelektualisty
9 Ibidem, s. 64.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
22
był jego tutor C.S. Parker. Zaszczepił on swemu podopiecznemu nawyk czytania
oraz pomógł dobrać odpowiednią literaturę uwzględniającą religijno-filozoficzne
zainteresowania Thomasa. Ostatnią personą z oxfordzkiego kręgu pedagogicznego, która miała decydujący wpływ na rozwój intelektualny Greena, był tamtejszy
profesor łaciny – John Conington, człowiek znany wówczas powszechnie ze swych
radykalnych, „postępowych” poglądów.
Po ukończeniu studiów, w 1860 roku, zaczął Green wykładać w nowo powstałej
School of Law and Modern History, został też członkiem Balliol, nota bene pierwszym świeckim członkiem tego kolegium w historii. Mimo początkowych sukcesów,
perspektywa wykładania całe życie filozofii Arystotelesa sprawiła, że Green przeżywał okres zwątpienia w słuszność drogi, którą obrał, w swoje powołanie do nauczania. Wówczas jeszcze był przekonany, że aby kontynuować pracę naukową, będzie
musiał zostać protestanckim duchownym. Wahał się między nonkonformizmem,
unitarianizmem i anglikanizmem. Na żadną z tych opcji nie mógł się zdecydować.
Rozważał rozpoczęcie wykładów w bardziej nonkonformistycznym manchesterskim
Owens College.
„Ratunek” przyszedł z nieoczekiwanej strony. Po wizycie w Tybindze, na początku lat 60., Green zaczął zagłębiać się w filozofię niemiecką. Dzieła Baura, Kanta, Fichtego i Hegla wywołały u niego coś w rodzaju konwersji. U autorów tych
znalazł inspirację dla własnej odpowiedzi na najbardziej nurtujące go pytania dotyczące wizji Kościoła i religii, funkcji i celu państwa. Metoda idealizmu, tak słabo
znanego wśród empirystycznie i utylitarnie nastawionych elit brytyjskiego życia
intelektualnego, zdawała się Greenowi oferować świat zupełnie nowych możliwości rozwiązania starych problemów.
Kiedy jednak widać już było światło nadziei na rozwiązanie dylematów natury
naukowej, los uderzył w Greena z zupełnie innej strony. Mniej więcej w tym samym
czasie jego brat popadał w alkoholizm. Thomas starał się mu pomóc, zamieszkali
razem w Oxfordzie. Wszelkie próby wyciągnięcia brata z nałogu spełzły jednak
ostatecznie na niczym. Ta porażka w walce z chorobą bliskiej osoby wywarła na
Greenie wstrząsający wpływ. Jego późniejszy negatywny stosunek do alkoholizmu
w dużej mierze powodowany był właśnie tym zdarzeniem.
W 1864 roku Green starał się o posadę wykładowcy filozofii moralnej w St Andrews, lecz nie otrzymał jej. W 1866 roku opublikował swój esej Filozofia Arystotelesa w „North British Review ”10. Było to raczej „nieortodoksyjne” ujęcie zagadnienia,
10 Melvin Richter utrzymuje, że niepowodzenie w ubieganiu się o posadę w St Andrews
WPROWADZENIE – O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU...
23
gdyż autor odrzucał zdecydowanie pogląd, że wiedza stanowi efekt doświadczenia
zmysłowego. Wskazywał jednocześnie na zbieżności filozofii Platona i Arystotelesa
obydwu nadając miano idealistów.
Doniosła doktryna mówiąca, że prawdziwe jest zrozumiałe, a zrozumiałe prawdziwe, jest podstawą dla obydwu. Jeśli Platon jest »idealistą«, Arystoteles jest nim
nawet bardziej. Jeśli Arystoteles jest ograniczony (...) w swoim idealizmie przez pragnienie formuły bardziej elastycznej niż te odpowiednie liczbie i wadze, rzadziej
popada w fałszywy dualizm duszy i ciała, umysłu i materii, idei i rzeczy, które czyniły
Platona, wbrew przyjętym przez niego zasadom, mistykiem (...)11.
Nie ma doświadczenia niezależnego od interpretacji podmiotu. Nie ma zmysłów
niezależnych od myśli. Green utrzymuje w swym eseju, że empiryści dokonują procesu abstrakcji, w którym „wszystkie właściwości, które są dostrzegane w rzeczach
zewnętrznych, zawierają się już w pierwszym zmysłowym wrażeniu; lecz gdyby to
było właściwym opisem, myśl stałaby się procesem wytwarzającym zawsze [coraz]
bardziej skromne przedstawienia rzeczywistości”12.
W 1861 roku przyjął Green posadę członka Clarendon Commission, która
miała za zadanie sporządzenie raportów o poziomie edukacji dziewięciu najlepszych angielskich szkół13. Jej prace trwały, z przerwami, niemal trzy lata. W 1866
roku został Green mianowany na stanowisko senior dean14 w Balliol. Od 1870, kiedy Jowett wybrany został dziekanem, Green w zasadzie sam administrował Balliol15. W 1871 ożenił się z Charlotte Symonds, siostrą kolegi z czasów studenckich,
Johna Addingtona Symondsa i ostatecznie osiadł w Oxfordzie. To umożliwiło mu
aktywne zaangażowanie w sprawy miasta. Będąc od 1875 członkiem rady miasta,
było konsekwencją publikacji eseju Filozofia Arystotelesa napisanego „heglowskim żargonem”
(ibidem, s. 92) i z tego powodu niezrozumianego przez członków komisji dokonującej selekcji
kandydatów. Ben Wempe wskazuje jednak fakt nieprawidłowej periodyzacji obu tych zdarzeń,
który przypisuje „bezkrytycznej reprodukcji tego zdarzenia z Jowetta Life and Letters” (B. Wempe, T.H. Green’s Theory of Positive Freedom. From Metaphysics to Political Theory, Imprint Academic, Charlottesville 2004, s. 56).
11 �T.H. Green, The Philosophy of Aristotle, [w:] idem, Works of Thomas Hill Green, t. 3, Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and Co., London 1889, s. 47.
12 �B. Wempe, op.cit., s. 53.
13 Dziewięciu „starych” public schools; patrz: przypis 7.
14 Była to utworzona jeszcze w XVI wieku funkcja administracyjna, która wiązała się przede
wszystkim z kierowaniem biblioteką Balliol, w tym ze zbieraniem funduszy na jej działalność
i poszerzaniem jej zbiorów.
15 �M. Richter, The Philosophy of Conscience..., s. 96.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
24
działał na rzecz łagodzenia animozji między nią i władzami uniwersyteckimi (od
1874 roku zasiadał także w radzie uniwersyteckiej) oraz zbliżenia obydwu społeczności, lokalnej i akademickiej.
Działał też na rzecz samej społeczności uniwersyteckiej. Przeforsował m.in.
projekt utworzenia campusu dla ubogich studentów poza obrębem Balliol, angażował się w University Extension Movement – program studiów dla dorosłych
prowadzonych przez zamiejscowe oddziały uniwersyteckich kolegiów. Był też zaprzysiężonym zwolennikiem temperance movements – ruchów na rzecz ograniczenia spożycia alkoholu. Miał członkostwo każdego temperance society w Oxfordzie,
piastował stanowisko wiceprzewodniczącego United Kingdom Aliance i przewodniczącego Oxford Band of Hope Temperance Union. Razem z żoną współorganizował oksfordzkie żeńskie kolegium, był pierwszym sekretarzem i członkiem rady
Association for the Higher Education of Women.
W 1878 roku został mianowany Whyte’s Professor of Moral Philosophy. Odtąd
też, nie będąc związanym żadnymi formalnymi ograniczeniami, mając całkowitą
swobodę doboru treści wykładów, zaczął tworzyć zręby swego systemu. Niestety,
dwa lata później przeszedł poważną chorobę. Nie mając czasu na pełną kurację,
obok prowadzenia regularnych wykładów, rzucił się Green w wir przygotowań do
lokalnych wyborów. Wyczerpujący tryb życia bez wątpienia przyczynił się do nawrotu choroby dwa lata później, 14 marca 1882 roku. Wezwany lekarz postawił
diagnozę – zakażenie krwi oraz rokowania – kilka godzin życia. Po ciężkiej, na wpół
świadomej dla siebie nocy, umarł Green rankiem 15 marca. Pochowany zastał na
St Sepulchre’s Cemetery w Jericho – ścisłym centrum Oxfordu.
Za życia publikował niewiele. Dwie jedyne jego książki ukazują się pośmiertnie. The Principles of Political Obligation and Social Virtues (wydane jako Lectures
on the Principles of Political Obligation) powstały na bazie wykładów z lat 1879–
188016, Prolegomena to Ethics to wykłady z lat 1880–188217, których Green nie
zdążył już dokończyć. Ostatnich wskazówek edytorskich dotyczących tego dzieła
udzielał jeszcze na łożu śmierci. Pośmiertnie ukazują się także jego Lectures on the
Philosophy of Kant, Lectures on Logic, a także On Different Senses of ‘Freedom’ as Applied to Will and the Moral Progress of Man zebrane razem z Principles... w drugim
tomie jego dzieł zebranych opublikowanych w latach 1885–1888. ������������
Pierwsze wydanie Prolegomena to Ethics ukazało się oddzielnie w 1883 roku. Tom pierwszy
B. Wempe, op.cit., s. 2.
Ibidem.
16 �
17 �
WPROWADZENIE – O ŹRÓDŁACH IDEALIZMU...
25
wspomnianych już Works of T. H. Green18 objął: opublikowane w 1874 roku Intoductions to Hume’s ‘Treatise of Human Nature’ i Mr. Herbert Spencer and Mr. G.H.
Lewes: Their Application of the Doctrine of Evolution to Thought , którego części I,
II, III, V opublikowane zostały w latach 1877–1881, IV zaś dopiero z pierwszym
wydaniem Works... W tomie trzecim znalazły się: wydane za życia Greena eseje
The Force of Circumstances („Undergraduate Papers”, Oxford w 1858 roku), The
Value and Influence of Works of Fiction (Oxford 1862), The Philosophy of Aristotle
(„North British Review”, wrzesień 1866), Popular Philosophy in its Relation to Life
(„North British Review”, marzec 1868), recenzje książek Edwarda Cairda Philosophy of Kant („Academy”, 22 IX 1877), Johna Cairda Introduction to the Philosophy
of Religion („Academy”, 10 VII 1880) i Johna Watsona Kant and His English Critics
(„Academy”, 17 IX 1881), świeckie kazania (lay sermons) The Witness of God i Faith (opublikowane w 1884, wcześniej drukowane prywatnie) oraz wykłady Liberal
Legislation and Freedom of Contract (Leicester 1881), The Work to be done by the new
Oxford High School (Oxford 1882) i The Grading of Secondary Schools („The Journal
of Education”, maj 1877). W tym samym tomie znalazły się też nie publikowane
wcześniej eseje The Influence of Civilisation on Genius i Christian Dogma, cztery wykłady o Nowym Testamencie, Four Lectures on the English Revolution i Two Lectures
on ‘The Elementary School System of England’.
Na najnowsze wydanie19 dzieł Greena z 1997 roku składają się też dwa dodatkowe tomy zawierające (tom IV) Prolegomena to Ethics z artykułem Hedonism and
Ultimate Good („Mind”, 1877) oraz (tom V) eseje z okresu studiów, eseje teologiczne, listy i przemówienia – zarówno te publikowane za życia autora, jak i niepublikowane (ponad 120 różnych prac). Uzupełnienie tego zbioru stanowi 9 esejów
z lat studenckich stanowiących aneks do książki Alberto de Sanctisa The ‘Puritan’
Democracy of Thomas Hill Green20.
Warto napomknąć także o odkryciu w latach 70. nieznanych wcześniej esejów
Greena, które jego żona przekazała Balliol College, a które, z różnych powodów,
popadły w zapomnienie. Według Craiga A. Smitha niektóre z nich stanowią mateT.H. Green, Works of T. H. Green (red. R.L. Nettelship), Longmans, Green, and Co.,
Londyn 1885–1888. t. I: Philosophical Works, t. II: Philosophical Works, t. III: Miscellanies and
Memoir.
19 �Idem, Collected Works of T.H. Green (red. P. Nicholson), Thoemmes Press, 1997, tom IV:
Prolegomena to Ethics. With Appendices, tom V: Additional Writings.
20 �A. de Sanctis, The ‘Puritan’ Democracy of Thomas Hill Green. With Some Unpublished Writings, Imprint Academic, Charlottesville 2005.
18 �
26
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
riał dla nowego odczytania filozofii Greena. Pełny ich wykaz wraz z periodyzacją
i określeniem stopnia doniosłości można znaleźć w artykule Smitha w Idealistic
Studies21.
W porównaniu ze stanem badań w innych krajach, nie tylko europejskich, ale
też amerykańskich lub azjatyckich (sic!), polska recepcja myśli Greena wygląda
bardzo ubogo. Najbardziej znaną pracą uwzględniającą omawiany przedmiot jest
zestawienie tłumaczeń fragmentów dzieł dziewiętnastowiecznych myślicieli liberalnych dokonane przez Barbarę i Marka Sobolewskich pt. Myśl polityczna XIX
i XX wieku. Liberalizm. Tam właśnie ukazał się fragment Wykładów o zasadach zobowiązania politycznego poprzedzony krótkim biogramem22. Podobny charakter
ma też opublikowany w 1982 roku tom pierwszy antologii myśli brytyjskiej pod
redakcją Ireny Gogut-Subczyńskiej, zawierający fragment Prolegomena to Ethics23,
również poprzedzony biogramem. Niestety, jest to wydanie anglojęzyczne. Listę
zamykają dwa przetłumaczone w „Dialogach Politycznych” eseje Greena: Lojalność
i Ustawodawcza ingerencja w kwestie moralne24. Równie uboga jest polskojęzyczna
literatura komentatorska. Artykuł Bogdana Szlachty25, Zbigniewa Pełczyńskiego26
i trzy mojego autorstwa27 zamykają listę.
21 � C.A. Smith, T.H. Green’s Philosophical Manuscripts: An Annotated Catalogue, “Idealistic
Studies”, t. 9 (1978), s. 180–183.
22 T.H. Green, Wykłady o zasadach zobowiązania politycznego, [w:] B. Sobolewska, M. Sobolewski, Myśl polityczna XIX i XX wieku. Liberalizm, PWN, Warszawa 1978, s. 375–383.
23 � T.H. Green, Prolegomena to Ethics, [w:] Modern Philosophical Thought in Great Britain.
Anthology. Part I (red. I. Gogut-Subczyńska), Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1982, s. 139–149.
24 T.H. Green, Lojalność, tłum. J. Grygieńć, „Dialogi Polityczne”, nr 8/2007, s. 297–300.
idem, Ustawodawcza ingerencja w kwestie moralne, tłum. J. Grygieńć, „Dialogi Polityczne”, nr 9/
/2008, s. 392–396.
25 B. Szlachta, W stronę „Nowego Liberalizmu”. Szkic o doktrynie politycznej Thomasa Hill
Greena, „Historyka”, t. XXX (2000), s. 113–126.
26 Z.A. Pelczynski, Liberalna demokracja a idealizm filozoficzny – porównanie Hegla z Greenem, tłum. M.N. Jakubowski, [w:] idem, Wolność, państwo, społeczeństwo. Hegel a problemy
współczesnej filozofii politycznej (red. idem, K. Bal), Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego,
Wrocław 1998.
27 J. Grygieńć, Prawne zobowiązania a obowiązki moralne w filozofii politycznej Thomasa
Hilla Greena, „Dialogi Polityczne”, nr 7/2007, s. 79–90; idem, Greenowska krytyka teologii chrześcijańskiej, „Dialogi Polityczne”, nr 8/2007, s. 143–154; idem, Od metafizyki do polityki. Zarys
filozofii politycznej T.H. Greena, „Athenaeum. Political Science”, nr 18/2008, s. 217–231.
ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
Green bez wątpienia był myślicielem systemowym, jeśli tylko rozumieć będziemy pod tym pojęciem zbiór teorii dotyczących różnych aspektów rzeczywistości stanowiący całość, której elementy są wzajemnie od siebie zależne i między
którymi brak jest sprzeczności definitywnie uniemożliwiających ich współwystępowanie. Każda część jego filozofii wiąże się bezpośrednio z pozostałymi. Epistemologia, jako greenowski punkt wyjścia, jest z tego powodu bardzo istotna. To
właśnie przyjęte na gruncie teorii poznania tezy prowadzą, zdaniem ich autora,
do konieczności akceptacji dalszych twierdzeń metafizycznych, etycznych i politycznych. I choć, rzeczywiście, można powiedzieć, że przejście, jakiego Green
między nimi dokonuje, opiera się bardziej na niczym niewspartym przeświadczeniu niż metodologicznie poprawnym dowodzie, poznanie treści zawartych w tym
rozdziale jest niezbędne dla pełnego zrozumienia zarówno greenowskiej etyki, jak
i filozofii polityki. Nie można z kolei przeprowadzić rzetelnej analizy epistemologicznych poglądów Greena bez przywołania jego krytyki poglądów Hume’a i Kanta. Obaj ci filozofowie są bardzo istotni z punktu widzenia samego Greena. Pierwszy reprezentuje kierunek filozoficzny, który, choć (jak się dalej okaże) stanowił
nieunikniony etap rozwoju filozofii, w XIX wieku stał się przeżytkiem koniecznym do zastąpienia przez idealizm filozoficzny. Kant z kolei, mimo że dostrzegał
potrzebę odrzucenia tradycji empirycznej, w swojej teorii był niekonsekwentny
i powtórzył błędy empiryzmu. Tak naprawdę zatem dopiero krytyka filozofii Kanta stanowi o wyjątkowości greenowskiego idealizmu.
1.1. Krytyka Hume’a
Krytyka Hume’a jest o tyle pomocna jako wprowadzenie w epistemologiczne i metafizyczne rozważania Greena, że sformułowane w niej argumenty
przeciw sensualizmowi, empiryzmowi i naturalizmowi wpisują się doskonale
w późniejszą twórczość tego autora. W zasadzie mowa tu o dwóch tekstach. Jednym z nich jest esej Popular Philosophy in Its Relation to Life z 1868 roku, drugim
Introductions to Hume’s ‘Treatise of Human Nature’ – wprowadzenie do pierwsze-
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
28
go, prawie1 pełnego czterotomowego wydania zbiorowego dzieł Hume’a z 1874
roku.
W pierwszym z tych tekstów Green wyjawia, iż krytyka Hume’a nie stanowi
owocu zwątpienia w twórczość jednego filozofa, lecz raczej w cały kierunek intelektualnych rozważań, którego Hume był największym przedstawicielem. „Największym” nie dlatego, że myśl jego w swej oryginalności ujęcia tych samych zagadnień odkryła przed całą tradycją empiryzmu nowe drogi filozofowania. Wręcz
przeciwnie – „największy” znaczy tu najbardziej konsekwentny. Gdzie myśl Berkeleya i Locke’a docierała do miejsca, z którego nie odważyła się kroczyć dalej, nawet za cenę wewnętrznych niespójności, tam Hume szedł śmiało naprzód. Powiedział on ostatnie słowo w obronie naturalizmu i sensualizmu, robiąc wszystko, co
możliwe, by pogodzić sprzeczności kryjące się w pismach swych poprzedników2.
Mimo to, zdaniem Greena, misji swej autor Traktatu o naturze ludzkiej nie wypełnił. Myliłby się jednak ten, kto byłby skłonny oskarżyć Hume’a o niekonsekwencję
podobną jego poprzednikom. W błędzie byłby też ten, kto twierdziłby, że można podjąć projekt empirystyczny w miejscu, do którego przywiódł go ten wielki
szkocki filozof. Hume poległ nie dlatego, że zawahał się pójść dalej, lecz dlatego, że
dalej już pójść nie sposób. Doprowadził empiryzm do granic możliwości rozwoju
i jeśli gdziekolwiek upatrywać przyczyn jego porażki, to jedynie w naturze empiryzmu jako takiego. Green zmierzał do wykazania, że w XIX wieku empirystyczna
filozofia angielska stanowi już anachronizm, który najwyższy czas zastąpić czymś
bardziej spójnym i dużo lepiej oddającym naturę rzeczywistości – klasyczną filozofią niemiecką3.
Samo użycie pojęcia ‘anachronizm’ w odniesieniu do pewnego punktu historii
filozofii może komuś zasugerować, jakoby Green wierzył w teleologiczny charakter
tej dziedziny ludzkiej wiedzy. Rzeczywiście – mamy tu do czynienia z podobnym
przekonaniem. Za Heglem uważał Green, że filozofia podlega niezaprzeczalnemu,
niemożliwemu do powstrzymania postępowi, że „porządek, w którym (...) [pewne]
poglądy pojawiły się w czasie, koresponduje szczegółowo z porządkiem, w którym
mogły być niezależnie rozwinięte”4. Na każdą filozofię przychodzi tym samym kieZabrakło w nim jedynie Dialogów o religii naturalnej.
T.H. Green, Introductions to Hume’s ‘Treatise of Human Nature’, [w:] idem, Works..., t. 1, s. 5.
3 Por.: R.M. Lemos, Introduction, [w:] Thomas Hill Green, Hume and Locke, Y. Thomas,
Crowell Company, New York 1968, s. III–IV.
4 W.H. Walsh, Green’s Criticism of Hume, [w:] The Philosophy of T.H. Green (red. A. Vincent), Gower Publishing Company, Vermont 1986, s. 22.
1 2 ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
29
dyś początek – pod postacią zespołu okoliczności, który umożliwia jej uformowanie, pewnego podatnego gruntu, na którym może bezpiecznie, stabilnie wzrastać –
każda też musi liczyć się ze swym nieuchronnym końcem. Rolę jej można przyrównać do ogniwa w łańcuchu – łączy to, co przeszłe z tym, co przyszłe – rozwija pewne
koncepcje na bazie tych, które zastała, sama stanowiąc podobną bazę dla kolejnych.
Green wierzył, że taki właśnie czas zmian i przewartościowań nastał dla filozofii angielskiej, zbyt długo, jego zdaniem, podporządkowanej autorytetowi Hume’a.
Pierwszym tekstem, w którym Green wyraźnie przedstawiał swoje zarzuty wobec Hume’a, jest esej Popular Philosophy in Its Relation to Life5. Autor przyrównuje
w nim Kanta do Platona – jak kiedyś Platon sofistom, tak w XIX wieku Kant musi
stawić czoło „filozofii popularnej” swoich czasów – empiryzmowi6. Jest to światopogląd, który nie sięga do głębi problemów dotyczących ludzkiej egzystencji,
zawsze poruszając się po ich powierzchni, werbując nowych zwolenników, jak niegdyś sofiści, nie rzeczową argumentacją i konsekwentnym wywodem, ale retorycznymi chwytami. Spadkobiercami Locke’a są w tym względzie Hume, Rousseau,
Butler, Priestley i ci wszyscy, którzy uznawali zmysłowość ludzką za motor rozwoju
wszelkich władz świadomości. Jednym z największych przewinień sensualisty jest
bowiem to, że nie zauważa prostej rzeczy, tego mianowicie, iż:
jest tak samo metafizyczny, kiedy mówi o ciele lub materii jak wtedy, gdy mówi
o sile, o sile [tak samo] jak wtedy, gdy mówi o umyśle, o umyśle zaś [tak samo], jak
gdy mówi o Bogu. Wykracza poza zmysły tak samo wtedy, gdy twierdzi, że może
jedynie poznać rzeczy jednostkowe lub fenomeny, jak gdy uważa, że zna substancję
i powszechnik7.
Teorie „filozofii popularnej” mają tę wspólną cechę, że wszystkie „całkowicie
opierają się na uczuciach”8. Nie wyróżnia się tu niczym filozofia Hume’a – tym,
co stanowi o jej wyjątkowości na tle pozostałych jest, wspomniana już, spójność9.
Główne jej przewinienie polega zatem na tym, że umniejsza rolę rozumu, przyznaT.H. Green, Popular Philosophy in Its Relation to Life, [w:] idem, Works..., t. 3.
Ibidem, s. 93.
7 Ibidem, s. 95.
8 Ibidem, s. 97.
9 Zdaniem Greena wpłynęło to decydująco na fakt, że poglądy autora Traktatu... nigdy nie
były znane szerszej publiczności, „uczynić taką filozofię spójną ze sobą, to uczynić ją wstrętną
dla »serca«, zniszczyć jej zastosowanie do wielu dziedzin praktycznego życia, uczynić ją niemożliwą jako retorykę” (ibidem, s. 106).
5 6 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
30
jąc decydujący wpływ, zarówno na władze poznawcze, jak i na działania moralne,
namiętnościom. One to, bezpośrednio lub nie, stanowią o tym, co dobre i złe, „ból
i przyjemność »nie tylko są nie do oddzielenia od wady i cnoty, ale konstytuują
ich naturę i esencję«. Zdolnością, dzięki której są odczuwane, jest zmysł moralny”10. Hume każe nam tym samym sprowadzać poczucie obowiązku do przyjemności odczuwanej z posiadania dobrej reputacji wśród innych. Przeczy to, zdaniem
Greena, możliwości działań altruistycznych oraz podstawowym założeniom etyki
obowiązku, w ramach której te ostatnie byłyby wykonywane dla samych siebie.
Jednocześnie Hume pozbawia nas możliwości bycia wolnymi, gdyż w świecie, który rządzi się wyłącznie hedonistyczną zasadą zmierzania do przyjemności, zawsze
pozostajemy jedynie narzędziami naszych własnych namiętności, „ciężar zobowiązania moralnego został usunięty (...), lecz jedynie po to, by być zastąpionym [ciężarem] naturalnej konieczności”11.
Nie tylko fakt narzucającego się moralnego oburzenia czyni tego typu sensualizm niemożliwym do akceptacji. Konsekwentnie rozwinięty, przeczy on także
możliwości dystansowania się wobec rzeczywistości, a tym samym jakiegokolwiek
namysłu nad nią. Gdyby w rzeczywistości było tak, jak wcześniej wskazywał Berkeley, że „zwykłe odczucie nie daje nic poza sobą”12, nie powstałby nigdy Traktat
o naturze ludzkiej. Gdyby funkcjonowanie człowieka opierało się jedynie na reakcjach powodowanych namiętnościami, pytanie o jego stosunek do natury byłoby
niemożliwe. Dlatego właśnie niezbędne wydaje się przyjęcie założenia o naszym
współkonstruowaniu rzeczywistości. „Świat moralny (...) nie może być naprawdę
poznany przez wyimaginowaną analizę »naturalnych« odczuć i zdolności. »Poznać go« musi znaczyć »zrekonstruować go w myśli«, tj. wziąć czystą zasadę samoświadomości, która jednocześnie czyni nasze uczucia tym, czym są i umożliwia
ich poznanie i podążać za jej stopniową realizacją (...)”13.
Bardziej dogłębnie rozprawia się Green z filozofią Hume’a, Locke’a i Berkeleya
w Introductions to Hume’s ‘Treatise of Human Nature’. W dużej części wprowadzenie
to opiera się na analizie poglądów trzech tych filozofów. Ramon Lemos wymienia
kilka punktów stycznych filozofii Locke’a i Hume’a, które Green uważa za potwierdzające tezę o ich tożsamości. Tak więc mamy do czynienia z siedmioma głównymi
tezami filozofii Locke’a:
Ibidem, s. 107.
Ibidem, s. 111.
Ibidem, s. 109.
Ibidem, s. 113.
10 �
11 12 13 ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
31
1) brak jest wrodzonych idei,
2) obiekty ludzkiego rozumienia są ideami,
3) „wiedza jest postrzeganiem zgodności lub niezgodności tych idei”14,
4) wszystkie idee są albo proste, albo złożone,
5) idee proste dzielą się na dwie klasy:
a) proste idee postrzeżenia,
b) proste idee refleksyjne,
6) idee proste nie powstają w drodze rozumienia, lecz dane są nam przez zmysły
lub refleksję,
7) idee złożone tworzone są poprzez rozumienie, łączenie, abstrahowanie i inne
zestawianie ze sobą idei prostych,
8) idee proste determinowane są przez rzeczywistość zewnętrzną względem
podmiotu poznającego, jest ona ich przyczyną, a one jej skutkiem; idee proste postrzeżenia mają swe źródło w substancjach materialnych, idee proste
refleksyjne – w substancjach duchowych,
9) „złożone idee, będąc bezpośrednimi skutkami aktywności rozumienia, mogą
także odzwierciedlać naturę rzeczywistości zewnętrznej wobec rozumienia”15.
Punkty od (1) do (7) Hume przyjmuje, zmieniając jedynie terminologię,
wprowadzając zróżnicowanie na „filozoficzne” i „naturalne” pozostawanie w relacji, „utrzymując (...), że przypadkowe relacje obowiązują jedynie między postrzeżeniami, a nie między postrzeżeniami a obiektami, które nie są postrzeżeniami”16,
oraz że trwanie zarówno przedmiotów, jak i jaźni jest jedynie „fikcją” umysłu,
a w związku z tym taką samą fikcją pozostaje pojęcie ‘substancji’17. Dwa ostatnie
twierdzenia, zdaniem Greena, przeczą jednak możliwości istnienia jakiejkolwiek
wiedzy o naturze, która byłaby czymś innym niż tworem świadomości ludzkiej.
Brak jest zatem wystarczających przesłanek dla uznania obiektywnego istnienia
świata wobec nas zewnętrznego. Co więcej, jeśli wszystkie idee powstają z prostych wrażeń zmysłowych, niewytłumaczalne pozostaje istnienie takich idei jak
idea świata – pewnego, obejmującego całość doświadczenia, systemu. Skoro boR.M. Lemos, op.cit., s. XIV.
Ibidem.
16 Ibidem.
17 Ibidem. Por. T.H. Green, Introductions..., s. 295, gdzie Green pisze, że „jeśli nie ma niczego rzeczywistego poza następstwem wrażeń, jedność ciała znika tak nieuniknienie jak jedność
umysłu”.
14 �
15 32
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
wiem nie przejawia się on pod postacią wrażeń, nie powinniśmy mieć możliwości
pomyślenia go. Istnienie idei świata stanowi zatem dowód występowania takiego
rodzaju idei, które nie są zrodzone z wrażeń, bowiem „jak możliwa jest jakakolwiek
wiara w istnienie świata, którego aktualnie nie postrzegamy?”. A jako że przekonanie o jego istnieniu mamy, to skąd się ono bierze18? Zdaniem autora Prolegomena...
niemożliwa jest odpowiedź na te pytania w oparciu o Traktat... Hume’a.
Zarzutów wobec empiryzmu wysuwa Green więcej. Jeden z nich stanowi nietrwałość wrażeń, które znikają w momencie ich odczucia i stanowiąca jej konsekwencję niemożliwość określenia ich charakteru. Bez tego zaś trudno mówić o ich
następstwie, ciągłości i tożsamości19. Niektóre zarzuty odnoszą się też do etycznych
rozdziałów Hume’owskiego Traktatu... Wówczas przypisują jego autorowi podobne niekonsekwencje. Przykład może tu stanowić twierdzenie o hedonistycznej genezie sentymentów moralnych. Green znajduje pewną sprzeczność w stwierdzeniu
głoszącym, że poczucie obowiązku wypływa z chęci przede wszystkim sprawienia
przyjemności innym. Zdaniem Hume’a własna satysfakcja powstaje dopiero, gdy
odczuwamy szacunek innych jako nagrodę za nasze postępowanie. Green natomiast utrzymuje, że odczucie tego typu przyjemności nie jest możliwe bez przyjęcia aktywnej roli umysłu dokonującego ekstrapolacji naszych stanów mentalnych
na inne jednostki. W Traktacie... zaś rola ludzkiego umysłu sprowadzona została do
pasywnego nabywania wiedzy.
1.2. Krytyka Kanta
Green powszechnie uważany jest za popularyzatora filozofii niemieckich idealistów w Anglii. Utarło się także przekonanie, że był jedynym z brytyjskich idealistów, który w równej mierze co Heglem inspirował się Kantem20. Prawdopodobnie
18 „Jeśli te twierdzenia są prawdziwe (...) jak to możliwe, że wierzymy w »ciągłe istnienie
obiektów nawet, gdy nie są obecne dla zmysłów« (...)?” (Ibidem, s. 254).
19 � W.H. Walsh, op.cit., s. 30. Problem świadomości zmiany i greenowskie starania jego
rozwiązania określa Knox mianem Mitu Greena, mitu, który uderza nie tyle w empiryzm, ile
w możliwość wiedzy w ogóle. Zdaniem tego autora Green słusznie twierdzi, że doświadczenie
zmiany nie może być skutkiem jedynie samych ciągów zdarzeń. Knox uważa jednak, że Green
w nieuprawniony sposób zrównuje to z twierdzeniem, że „istnieje absolutna różnica między
zmianą i inteligentną świadomością lub wiedzą o zmianie, która uniemożliwia nam śledzenie
jakiegokolwiek rozwoju jednego w drugie” (H.V. Knox, Has Green Answered Locke?, „Mind”,
t. 23 (1914), s. 340–341).
20 H.D. Lewis zauważa, że choć u Greena widoczne są zarówno inspiracje kantowskie, jak
i heglowskie, to przyjmuje on w swoich pismach terminologię zdecydowanie kantowską (H.D.
ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
33
jest to jeden z głównych powodów, dla których jego następców nazywa się idealistami, neoidealistami, rzadko zaś neoheglistami21. Dla późniejszych filozofów
angielskich zaliczanych do tej szkoły główną inspiracją był wszakże Hegel. W poniższym podrozdziale nie będę zajmował się różnicami między greenowską i kantowską etyką. Sam Green zresztą nigdzie nie przedstawia explicite wyłożonej krytyki treści etycznych prac Kanta – rozbieżności wynikają dopiero z analizy pism
obydwu filozofów. Dokonuje natomiast krytyki kantowskiej metafizyki, głównie
w Prolegomena to Ethics, dlatego ona też będzie przedmiotem mojego zainteresowania na kolejnych stronach.
O Greenie można powiedzieć, że punkt wyjścia jego myśli ma ściśle kantowski
charakter, filozofię Hegla wykorzystuje zaś w celu naprawienia „błędów”, których
występowanie w kantyzmie zauważył22. Jak sam pisze, Kant pozostawił swój system
niedokończonym i nie do końca zrozumiał konsekwencje własnych twierdzeń23.
Dlatego też niezwykle istotna dla pełnego ujęcia filozofii Greena jest znajomość
jego krytyki założeń epistemologicznych filozofii Kanta. Pozwala ona zrozumieć
przyczyny, dla których autor Prolegomena... czuł się zmuszony wprowadzić do
swojej filozofii koncepcję „wiecznej świadomości”24. Warto zauważyć, że niektórzy
Lewis, The British Idealists, [w:] Nineteenth Century Religious Thought in the West (ed. N. Smart,
J. Clayton, S.T. Katz, P. Sherry), t. 2, Cambridge University Press, Cambridge 1985, s. 281). Harris, przeciwnie do powszechnie przyjętego przyporządkowania filozofii Greena, uważa, że Kant
u Greena ma wybitnie heglowski charakter, a „widzieć Kanta przez heglowskie okulary jest jednym ze sposobów na bycie heglistą” (H.S. Harris, Hegelianism of the ‘Right’ and ‘Left’, „Review of
Metaphysics”, t. 11 (1958), s. 606).
21 �J. Passmore, A Hundred Years of Philosophy, Basic Books Inc., New York 1966, s. 56.
22 �H. Haldar, Neo-hegelianism, Heath Cranton Ltd., London 1927, s. 18. F. Copleston, Historia Filozofii. Od Benthama do Russella, tłum. B. Chwedeńczuk, Instytut Wydawniczy PAX,
Warszawa 1989, s. 174.
23 T.H. Green, Review of E. Caird: ‘Philosophy of Kant’, [w:] idem, Works..., t. 3, s. 130, gdzie
autor pisze o Kancie i jego filozofii, że reprezentuje ona „niedokończony rozwój idealizmu, który ujawnia się w jego (Kanta – J.G.) częściowym podtrzymywaniu – po wszystkim, co przypisał
działaniu myśli w procesie konstytucji doświadczenia – tej antytezy między światem doświadczenia i światem idei, którą odziedziczył po Leibnizu” (ibidem, s. 137).
24 Niektórzy zaznaczają, że przejście od Kanta do Hegla jest w tym miejscu nie do końca uzasadnione, na pewno zaś nie można powiedzieć, że heglizm jest jedyną odpowiedzią na
braki, jakie Green w filozofii Kanta znajduje (por. A. Quinton, T.H. Green’s ‘Metaphysics of
Knowledge’, [w:] Anglo-American Idealism, 1865–1927 (ed. W. J. Mander), Greenwood Press,
London 2000, s. 28). A. Seth z kolei uważa, że metoda trascendentalna Kanta miała zastosowanie jedynie do teorii wiedzy, nie zaś ontologii – „transcendentalna teoria wiedzy, ponieważ jest
dociekaniem abstrakcyjnym, z konieczności mówi o pojedynczej jaźni lub podmiocie logicznym. Lecz ta pojedynczość jest pojedynczością, która przynależy bardzo abstrakcyjnemu po-
34
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
uważają Fichtego bardziej niż Kanta za główne źródło inspiracji Greena25, zarówno
na polu epistemologii, jak i etyki. Jednak sam fakt, że ten brytyjski idealista, mimo
że wiedzę o filozofii Fichtego niewątpliwie posiadał, nie podjął z nim żadnej polemiki, nie wspierał się jego autorytetem, ani też nie relacjonował żadnej z jego koncepcji teoretycznych, zdaje się wskazywać, że nawet jeśli uznamy istnienie takich
korelacji za niepodważalne, musiały być niezamierzone, a może nawet niedostrzeżone przez samego Greena.
Główna część krytyki kantowskiej epistemologii, jak już zostało powiedziane
wcześniej, dokonuje się na kartach Prolegomena to Ethics. Tu właśnie stwierdza Green, że nie do utrzymania jest teza o istnieniu „rzeczy samych w sobie”. Stanowią one
pewien wybieg mający na celu utrzymanie twierdzenia o istnieniu rzeczywistości
obiektywnej, jednak, zdaniem Greena, jest to operacja zupełnie nieuzasadniona.
O rozróżnieniu dokonanym w Krytyce czystego rozumu na świat fenomenów i „rzeczy samych w sobie” pisze, że „łatwiej wskazać zażenowanie i niekonsekwencje, do
których go (Kanta – J.G.) prowadzi, niż się go pozbyć”26. Konsekwentnie rozwinięte stawia ono świat fenomenów i noumenów na równi. Jak twierdzi Green, można
nałożyć na siebie dwa podziały w ramach epistemologii kantowskiej, tzn. podział
na materię i formę natury z podziałem na natura formaliter spectata jako „relacjami,
przez którymi fenomeny połączone są w świat doświadczenia”27 i natura materialiter
spectata jako „zwykłymi fenomenami lub wrażeniami nie zdeterminowanymi przez
jęciu i nie rozstrzyga niczego w kwestii pojedynczości lub pluralizmu istniejących inteligencji”
(W.H. Fairbrother, Green and His Critics, „Aristotelian Society Proceedings”, t. 3 (1895–1896),
s. 103). Dimova-Cookson zaś pisze, że koncepcja „wiecznej świadomości” nie była niezbędna dla osiągnięcia celów wyznaczonych jej przez Greena na płaszczyźnie rozważań etycznych
(M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy. A Phenomenological
���������������������������
Perspective, Palgrave 2005, s. 65–66).
25 � Por. M. Mandelbaum, History, Man and Reason. A Study in Nineteenth-Century Thought,
The John Hopkins University Press, Baltimore 1977, s. 219; E.B. McGilvary, The Eternal Consciousness, „Mind”, t.10 ns (1901), s. 479; J. Dewey, Self-Realization as the Moral Ideal, [w:] idem,
The Early Works, 1882–1898, vol. IV:1893–1894, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1971,
s. 53. Nettleship, za nim zaś też Quinton, uważają, że szczególnie skłania do tego idea wszystko
kreującego umysłu (R.L. Nettleship, Memoir, [w:] T.H. Green, Works of Thomas Hill Green, t. 3,
s. XXV–XXVI; A. Quinton, op.cit., s. 28). Joseph Merz, przeciwnie, twierdzi, że myśl Fichtego
była przez Greena niedoceniana ( J.T. Merz, A History of European Thought in Nineteenth Century,
t. 4, Dover Publications Inc., New York 1965, s. 216).
26 � T.H. Green, Prolegomena to Ethics. With Appendices, Thoemmes Press, Bristol 1997,
s. 33 (§ 31).
27 Ibidem, s. 40 (§ 38).
ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
35
relacje”28. Jeśli pierwsze stanowić będą efekt rozumienia i postrzegania podmiotu,
drugie zaś, niedostępnych nam poznawczo, „rzeczy samych w sobie”, to ostatecznie
mamy do czynienia z dwoma światami. Jednym z nich będzie świat fenomenów,
które można określić jako „efekty” „rzeczy samych w sobie”, a które posiadają naturę odmienną niż te ze świata drugiego, czyli fenomeny „skorelowane w kosmosie
naszego doświadczenia”29. Rozróżnienie to „stawia (...) te dwie natury w sytuacji
wzajemnej separacji, gdyż jakakolwiek korespondencja między nimi, jakakolwiek
zależność jednej od drugiej jest niemożliwa”30. Green zakłada zatem, że jako „efekty” „rzeczy samych w sobie”, fenomeny muszą mieć charakter zupełnie nam niedostępny. To, co jest nam dane, to ich obraz wytworzony przez świadomość, która
porządkuje je w system skorelowanych wzajemnie elementów. Zdaniem autora
Prolegomena musimy pamiętać, że tym, czego doświadczamy w akcie poznawczym
nie jest „»materialiter spectata« jako przejaw rzeczy samej w sobie”31, lecz „jej natura jako uwarunkowana przez konkretny sposób [istnienia] materii i ruchu”32.
Zatem świat, którego doświadczamy, świat wrażeń zmysłowych, musi być całkowicie konstytuowany przez świadomość go postrzegającą, greenowską „odróżniającą się” świadomość. Nie jest i nie może być to świat, w którym w jakikolwiek
sposób moglibyśmy mieć kontakt z niepoznawalnymi dla nas „rzeczami samymi
w sobie”.
Jeśli fenomeny, jako »materialiter spectata«, mają tak odmienną naturę, w konsekwencji wynika nie, że cała nasza wiedza jest złudzeniem, gdyż to zakłada możliwość korekty przez prawdziwą wiedzę, ale że nie ma podstawy dla przekonania
o istnieniu jakiejkolwiek jedności i totalności w rzeczach, od których poszukiwanie
wiedzy się zaczyna. Kosmos doświadczenia i porządek rzeczy samych w sobie będą
dwoma nie skorelowanymi światami, z których jednak każdy powoduje te same
wrażenia33.
Ibidem, s. 41 (§ 38).
Ibidem.
30 Ibidem. Jest to problem, który w literaturze przedmiotu przybiera postać pytania o ostateczne ugruntowanie „przedmiotu transcendentalnego” stanowiącego w tym kontekście odpowiednik natura materialiter spectata. Zapewne zgodziłby się w tym przedmiocie z Greenem
Jarosław Rolewski kładący nacisk na fakt, że o ile Kantowi udało się zerwanie ze „starą” metafizyką, to właśnie koncepcja „przedmiotu transcendentalnego” pchnęła go w kierunku metafizyki
„nowej” ( J. Rolewski, Nowa metafizyka Kanta, Wydawnictwo Rolewski, Toruń 2002).
31 �T.H. Green,
Prolegomena..., s. 41 (§ 39).
32 Ibidem.
33 Ibidem, s. 42 (§ 39).
28 29 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
36
Greenowi chodzi o to, że w obu tych światach: zarówno fenomenów, jak i noumenów, rzeczy są ze sobą wzajemnie skorelowane w jeden system. W świecie fenomenów, czyli znanego nam doświadczenia, tej korelacji dokonuje odpowiednik
kantowskiej „transcendentalnej jedności apercepcji”. Na poziomie natura materialiter spectata zaś:
to samo zjawisko, jako efekt rzeczy samej w sobie, będzie należało do innego
świata, będzie przedmiotem zupełnie innego porządku determinacji, które mogą
mieć (...) jakąś własną zasadę jedności, lecz którego zasada, z racji tego, iż jest to
świat rzeczy samych w sobie, musi być postrzegana jako czysta negacja tej, która
determinuje świat doświadczenia34.
Jeśli bowiem człowiek konstruuje świat doświadczenia w sposób niezależny od
świata „rzeczy samych w sobie”, to trzeba uznać, że (a) nie istnieje żadna relacja
konsekwentnej determinacji między obydwoma tymi światami, a więc (b) tak naprawdę nic nie przemawia za koniecznością przyjęcia istnienia świata „rzeczy samych w sobie”. Tak na dobrą sprawę, pisze Green, „uznaliśmy jedność świata naszego doświadczenia tylko [po to], by przekształcić ten świat w jeszcze większy chaos”35. Sprzecznym wewnętrznie jest twierdzenie, że wrażenia zmysłowe stanowią
efekt „rzeczy samych w sobie”, których nie możemy w żaden sposób poznać. Nie
pozostaje zatem nic innego, jak zrezygnować z koncepcji „rzeczy samych w sobie”.
Skoro jednak odrzucamy ich determinację jako „tworzyw” dostarczających
materiału dla kategoryzującej działalności podmiotu poznającego, to czy nie skazujemy się tym samym na zarzut solipsyzmu? Jasne jest, że „Ja” potrzebuje jakiegoś
materiału dla swojej działalności polegającej na jednoczeniu wrażeń w pewien system relacji. Pytanie „skąd te wrażenia się biorą?” nie znajduje w pismach Greena
zadowalającej odpowiedzi. Jeśli mamy nie popaść w solipsyzm, muszą one mieć
jakąś podstawę, która równocześnie stanowiłaby fundament doświadczenia świata
obiektywnego. Niedopuszczalne jest przyjęcie twierdzenia, iż materiał ten świadomość wytwarza sama, „gdyż nie możemy zredukować świata doświadczenia do
sieci relacji, w której nic nie pozostaje w relacji – jak bez wątpienia byłoby, gdyby
wymazane zostało z niego wszystko, czego nie możemy odnieść do łączącej świadomości”36.
Ibidem.
Ibidem.
36 �Ibidem, s. 45 (§ 42).
34 35 ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
37
Powyższy zarzut stanowi bez wątpienia najpoważniejszy z wysuwanych przez
Greena odnośnie do teorii epistemologicznych Kanta, choć nie jedyny. John C.
McKirachan wymienia jeszcze trzy inne zasadnicze różnice dzielące tych dwu filozofów, a stanowiące bezpośrednią konsekwencję odrzucenia koncepcji „rzeczy
samych w sobie”: (1) Kant uznaje niemożność konkretyzacji warunków istnienia
„transcendentalnej jedności apercepcji” – nie uważa, by dało się na gruncie analizy
teoretycznej uzasadnić twierdzenie o tym, że „jaźń jest jednoczącą postacią”37 – taka
możliwość zdaje się zachodzić jedynie na bazie działań moralnych. Green, przeciwnie, utrzymuje, że z istnienia wiedzy o rzeczywistości wynika konieczność istnienia
jednoczącej jaźni38. (2) Dla Kanta „procesy mentalne, tak dalece, jak są wytwórcze
w odniesieniu do doświadczenia, muszą wypaść poza pole świadomości i jako czynności dynamicznie twórcze nie mogą mieć natury idei lub ich treści”39; Green nie
uznaje istnienia czegokolwiek poza tym „polem świadomości”, gdyż to ona warunkuje istnienie wszystkiego, czego doświadcza. (3) Na pewno Kant i Green różnią się
konsekwencjami natury metafizycznej, wynikającymi z rozbieżności w poprzednich
dwu punktach – Green nie mogąc znaleźć podstaw obiektywnego istnienia rzeczywistości, dochodzi do pojęcia „wiecznej świadomości”, która warunkuje „nieodmienność relacji” i dostarcza materiału dla jednoczącej rzeczywistość świadomości.
Choć, jak widać, greenowska krytyka założeń epistemologicznych Kanta nie jest
bardzo rozbudowana, sam jej twórca uważał ją za miażdżącą. Z zarzutu dotyczącego
niemożliwości utrzymania twierdzenia o równoczesnym istnieniu „prawdziwego”
świata noumenów i świata fenomenów Green wyciąga wniosek o konieczności „heglowskiej” modyfikacji filozofii Kanta. Oczywiste jest dla niego, że musi ona przybrać
formę filozofii monistycznej, w której siłą twórczą i ostatecznym gwarantem istnienia
rzeczywistości jest świadomość. Tu właśnie kryje się źródło greenowskiej koncepcji
„wiecznej świadomości” jako rezerwuaru dla materiału, który podmiot poznający
będzie porządkował za pomocą siatki relacyjno-kategorialnej.
1.3. Założenia epistemologiczne
Punkt wyjścia greenowskiej epistemologii jest, mimo krytyki przedstawionej
w poprzednim podrozdziale, ściśle kantowski. John Randall wymienia sześć głów37 � J.C. McKirachan, The Temporal and the Eternal in the Philosophy of Thomas Hill Green,
Princeton 1941, s. 45.
38 Ibidem.
39 Ibidem, s. 47.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
38
nych punktów zbieżności między obiema tymi filozofiami. Jego zdaniem Green
przyjmuje za Kantem:
1) koncepcję noumenalnego, bezczasowego ego40,
2) że porządek, w jakim odbieramy rzeczywistość, ma źródło w ludzkiej świadomości, i że w doświadczeniu logicznie zawarte są kategorie,
3) że istnieje konieczność „transcendentalnej dedukcji kategorii jako obiektywnie niezbędnych warunków każdego doświadczenia”41,
4) że tak naprawdę mamy w doświadczeniu do czynienia z naszymi przedstawieniami przedmiotów jako „praw relacji pomiędzy fenomenami”,
5) że czas i przestrzeń stanowią niezbędny warunek przedstawień systemu fenomenów.
Główna epistemologiczna teza Greena pokrywa się z kantowskim credo „rozumienie czyni naturę” – nie godzi się on bowiem z uznaniem istnienia przedmiotów
niezależnych od świadomości. Autor Prolegomena... zadaje sobie następujące pytania: „czy możliwym jest, by funkcje naszej duszy lub świadomości warunkowane
były przemianami zachodzącymi w świecie, który postrzegamy jako wobec nas zewnętrzny?”, „czy materia i ruch mogą istnieć niezależnie od świadomości i mieć na
nią wpływ?”.
Zacznijmy od pytania o możliwość istnienia pojęć materii i ruchu. Green twierdzi, że „gdyby można było stwierdzić, że materia i ruch istnieją w sobie, w dalszym
ciągu nie dzięki takiej materii i ruchowi, lecz dzięki materii i ruchowi, które my
znamy, funkcje duszy (...) mogą być dla nas wytłumaczone”42. Jest to bezpośrednia konsekwencja przyjęcia twierdzenia o teoretycznej niemożliwości utrzymania
twierdzenia o istnieniu świata numenalnego. Nawet gdyby takowy istniał, byłby
dla nas światem całkowicie poznawczo niedostępnym. Dlatego też materia i ruch
są dla nas jedynie „relacjami pomiędzy obiektami świadomości, które nazywamy
doświadczeniem”43. Gdybyśmy wzięli pojęcie materii lub ruchu, a następnie wyabW świetle tego, co zostało powiedziane do tej pory, wielce dyskusyjne jest przypisanie
Greenowi właśnie takiego stanowiska. Skoro bowiem podstawę greenowskiej krytyki Kanta
stanowi odrzucenie koncepcji „rzeczy samych w sobie”, to jakkolwiek pojmować rolę i miejsce
„Ja” w całokształcie myśli autora Prolegomena..., z pewnością nie można określić go mianem noumenalnego. Interesujące jest z kolei pytanie, czy takiego właśnie noumenalnego charakteru nie
można by przypisać „wiecznej świadomości” (patrz: rozdział drugi).
41 �J.H. Randall, jr., T.H. Green: the Development of English Thought from J.S. Mill to F.H. Bradley, „Journal of the History of Ideas”, t. 27 (1966), s. 232.
42 T.H. Green, Prolegomena..., s. 13 (§ 9).
43 Ibidem.
40 ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
39
strahowali z niego wszystkie relacje pomiędzy faktami i obiektami, nie pozostałoby
nic. W punkcie, w którym przez odjęcie relacji i właściwości niemożliwa jest definicja danego obiektu, przestaje istnieć sam obiekt44. Jak pisze Hiralal Haldar:
jeśli odbierzemy realności wszystkie jakości ukonstytuowane przez relacje, nie
zostaje nic. Powiedzieć, że relacje są wytworem umysłu i przeciwstawić wytwory
umysłu czemuś prawdziwemu to jakby utrzymywać, że nic nie jest prawdziwe. Relacje są nieodłączne rzeczom i są znane dzięki nim. Są więc tak prawdziwe, jak rzeczy,
których są esencją45.
Wszystko, co nas otacza i czego doświadczamy, składa się z relacji46. Nie chodzi tu
jedynie o świat, który konstruujemy przy użyciu pojęć intelektu, ale także o same te
pojęcia. Za przykład takiego uwarunkowania bierze Green pojęcie ‘substancji’. Rozumiemy przez nie „to, co jest trwałe przez cały czas [trwania] określonych zjawisk”47.
Trwałość ta zaś jest wzajemną relacją między zjawiskami polegającą na ich następstwie – zmienność zakłada bowiem istnienie substancji, jako czegoś warunkującego przemiany, co jednak samo pozostaje niezmienne. Bez zmian nie byłoby pojęcia
trwałości. „Substancja jest implikacją zmian. Bez zmian nie byłoby substancji, nie
bardziej niż bez efektu przyczyny”48. Istnienie pojęcia ‘substancji’ możliwe jest jedynie dzięki świadomości, która za pomocą relacji łączy fenomeny.
Wielu autorów zauważa w tym miejscu, że nie jest jasne na gruncie filozofii
Greena, co ostatecznie stanowi „materiał” dla relacji49. Co właściwie bowiem one
ze sobą łączą? Nawet sam Green zauważa tę nieścisłość i stara się ją nieco rozjaśnić.
Zanim intelekt zacznie formować rzeczywistość, musi istnieć coś poprzedzającego
jego pracę, żeby ta w ogóle była możliwa. Pisze więc, że:
44 �H.G. Townsend, The Principle of Individuality in the Philosophy of Thomas Hill Green, Press
of the New Era Printing Company, Lancaster 1914, s. 22.
45 H. Haldar, Neo-hegelianism..., 20.
46 Niektórzy zauważają, że Green zmuszony był przyjąć definicję Locke’a głoszącą, że relacje „nie zawierają się w prawdziwym istnieniu rzeczy, lecz są czymś ubocznym”, w której można
doszukać się wpływu Arystotelesa i Ockhama (A. Quinton, op.cit., s. 23). Laurie z kolei zwraca
uwagę na fakt, że Green (1) pomieszał „ciąg pozostających w relacji zdarzeń” z „ciągiem zdarzeń
jako pozostających w relacji”, (2) użył terminu ‘relacja’ odnosząc go jedynie do pewnego systemu,
nie zaś do pozostających w relacji części, które ten system tworzą (S.S. Laurie, The Metaphysics of
T.H. Green, „Philosophical Review”, t. 6, nr 2 (1897), s. 114).
47 T.H. Green, Prolegomena..., s. 55 (§ 53).
48 Ibidem.
49 �Por. W.H. Walsh, op.cit., s. 31; J.C. Mckirachan, op.cit., s. 25; A. Quinton, op.cit., s. 26.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
40
tym czymś jest (...) czyste i proste odczucie. Kiedy całe narastanie formy, właściwe intelektualnemu ustanawianiu relacji, zostało usunięte, zdaje się pozostawać
zwykłe wrażenie, bez którego intelektualna działalność nie miałaby czym się zająć
i na czym operować. Ono zatem musi być w absolutnym znaczeniu materią – materią wyłączającą wszelką formę – doświadczenia50.
Te odczucia jednak nie istnieją niezależnie od intelektu, nie można wyobrazić
sobie jakiegoś „materiału”, nie ważne, czy nazwiemy go „wrażeniami” czy „odczuciami”, który samoświadomość „zastawałaby”. Nie ma niczego takiego, jak odczucie poprzedzające w tym sensie pracę intelektu – takie pojęcie stanowi czystą abstrakcję.
Jest to abstrakcja, która może być ujęta w słowach, ale do której nie można
przywiązać żadnego prawdziwego znaczenia. Wrażenie bowiem może jedynie uformować przedmiot doświadczenia [dzięki] byciu określonym przez inteligentny
podmiot, który odróżnia je od siebie i kontempluje je w relacji do innych wrażeń;
tak więc przypuszczać [istnienie] wstępnego datum lub materii doświadczenia jednostki, całkowicie pozbawionego określenia intelektualnego, to przypuszczać [, że]
takie doświadczenie zaczyna się tym, co nie mogłoby być w ogóle przedmiotem
doświadczenia51.
Odczucie i myśl nigdy nie występują oddzielnie, a skoro są nierozłączne – żadne
nie może poprzedzać drugiego, tym bardziej zaś – być jego przyczyną: „odczucie
i myśl są nierozdzielne i wzajemnie zależne w świadomości, dla której istnieje świat
doświadczenia, nierozdzielne i wzajemnie zależne w konstytucji faktów, które formują przedmiot tej świadomości”52.
Na pytanie, czy istnieje jakaś „materialna” podstawa naszych przedstawień
Green zatem odpowiada, że nie ma niczego, czego istnienie nie byłoby warunkowane istnieniem, ustawiającej to w relacji do samej siebie i do innych przedstawień,
świadomości. Nie stwierdza nigdzie explicite, co dokładnie stanowi podstawę odczucia. Ktoś mógłby powiedzieć, że taka odpowiedź zdaje się niezadowalająca
i bez wątpienia miałby rację. Z tego bowiem, że nie istnieje nic takiego, jak „czyste”
odczucie, nie płynie wcale odpowiedź na pytanie o podstawę odczuć w ogóle. DlaT.H. Green, Prolegomena..., s. 46. (§ 43)
Ibidem, s. 47 (§ 44).
52 �Ibidem, s. 51 (§50).
50 �
51 �
ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
41
tego kwestia zarówno odczuć, jak i ontologicznej podstawy świata doświadczenia,
w filozofii autora Prolegomena... wydaje się pozostawać otwarta.
Green uważa, że wszystkie obiekty możliwego doświadczenia są ze sobą połączone w jednym, wszystko obejmującym systemie relacji. Jest to, według niego,
logiczna konieczność stanowiąca jedyne wytłumaczenie faktu, iż całość naszego
doświadczenia nie rozpada się na nieskończoną ilość przypadkowych, z naszego
punktu widzenia, elementów. Jak trafnie określa to Harvey Townsend, „nie pozostające w relacji nie istnieje z żadnym sensie”53. Codzienne doświadczenie uczy, że
mimo faktu dokonywania przez nas interpretacji doświadczenia świata zewnętrznego, niewątpliwie funkcjonuje on według niezależnych od nas praw, które regulują każdą jego dziedzinę. Przyjmując za Kantem, że „rozumienie czyni naturę”,
Green zaznacza jednocześnie, że samo rozumienie nie czyni materiału, z którego
natura będzie przez świadomość (współ)tworzona. Choć więc całe doświadczenie
jest jedynie doświadczeniem jednostkowej świadomości, nie powinniśmy popadać w solipsyzm. Świat niezależny od jednostki istnieje, to zaś, co przedstawia sobie ona jako doświadczenie, jest wynikiem interpretacji tego niezależnego świata.
Istnieje system relacji, któremu nasze przedstawienia są podporządkowane. Dzięki
temu możemy przeciwstawić prawdziwe pozornemu.
Terminy „prawdziwy” i „obiektywny” mają więc jakiekolwiek znaczenie jedynie dla świadomości, która przedstawia sobie swoje doświadczenia jako zdeterminowane przez relacje i jednocześnie widzi jeden i nieodmienny (unalterable) system
relacji determinujący je, z którym jej tymczasowe przedstawienia (...) mogą być zestawione54.
Dlatego też niesłuszne są zarzuty subiektywizmu kierowane pod adresem Greena. Według niego bowiem nieodmienność relacji to tyle co obiektywność, „(...)
natura znaczy dla niego świat fenomenów, co z kolei oznacza obiektywny aspekt
doświadczenia”55. Ta nieodmienność nie oznacza, jak zauważa McKirachan, że to,
co prawdziwe, jest niezmienne, lecz że „pośród swoich zmian pozostaje identyczne
ze sobą”56. Nasze przekonania co do systemu relacji, który postrzegamy, mogą być
różne. Tak jak w przypadku wzgórza, które dziś wydaje się nam być w takiej odH.G. Townsend, op.cit., s. 20
Ibidem, s. 17
55 �Ibidem, s. 11.
56 �J.C. McKirachan,
op.cit., s. 26.
53 �
54 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
42
ległości, jutro zaś, przy innych warunkach atmosferycznych, zdaje się odleglejsze
lub bliższe. Nasze postrzeżenia w żaden sposób nie zmieniają faktu niezmienności
systemu relacji, który sprawia, że jeden z naszych sądów dotyczących tego wzgórza
jest złudzeniem.
Skoro zatem istnieje świat obiektywnego doświadczenia – nawet jeśli jest nim
świat „nieodmiennych” relacji – to jako taki nie może on być zależny od jednostkowej ludzkiej świadomości. Gdyby tak było, to (1) w niej właśnie należałoby upatrywać źródła praw tym światem rządzących, (2) ostatecznie z konieczności trzeba
by uznać możliwość istnienia tylko jednej takiej świadomości – nie do pomyślenia
byłoby równoczesne funkcjonowanie wielu odmiennych systemów relacji konstruowanych przez różne świadomości. To nie wszystko – świadomość ustanawiająca taki system relacji musiałaby stanowić intelectus intuitivus – byt rozpatrujący
rzeczywistość niedyskursywnie, abstrahujący od kategorii czasu i przestrzeni, byt,
który w tym systemie relacji jest w stanie zamknąć nie tylko zdarzenia teraźniejsze,
ale także wszelkie zdarzenia przeszłe i przyszłe. W końcu świat obiektywny działa według praw, które same zmianie nie podlegają. Kompetencje te zdecydowanie
przekraczają ludzką, dyskursywną w swej istocie, świadomość.
Taka zasada jednocząca całość naszego doświadczenia jest dla nas bezpośrednio niepoznawalna, gdyż nasza świadomość może kojarzyć ze sobą relacje jedynie
w zakresie świata fenomenów. Że taka zasada w ogóle istnieje, to „założone jest
w istnieniu świata; lecz czym jest, wiemy jedynie przez jej działanie w nas umożliwiające nam, jakkolwiek częściowo i przerywanie, posiadanie wiedzy o świecie
i inteligentnego doświadczenia”57. Jak czytamy w Prolegomena...:
obiekty nie przestają być „obiektywne”, fakty nie przestają być nieodmienne,
ponieważ okazuje się, że świadomość, której nie możemy zmienić ani od niej uciec,
poza którą nie możemy się umiejscowić, dla której wiele rzeczy rzeczywiście jest zewnętrznych względem siebie, ale [w stosunku] do której nic nie może być zewnętrzne, stanowi medium przez które one istnieją dla nas58.
Taka świadomość stanowi także podstawę istnienia czasu i przestrzeni. „Relacja zdarzeń do siebie jako czasowa zakłada ich równoczesną obecność wobec
podmiotu, który nie jest w czasie”59. Podobnie, zdaniem Greena, wygląda kwestia
T.H. Green, Prolegomena..., s. 54 (§ 51).
Ibidem, s. 69 (§ 64).
Ibidem, s. 55 (§ 52).
57 �
58 59 ROZDZIAŁ PIERWSZY – EPISTEMOLOGIA
43
przestrzeni – nie mogłoby być przestrzennego wymiaru rzeczywistości, gdyby
wszystko, co przestrzenne, nie było na ten sam sposób odniesione do świadomości, która sama przestrzenna nie jest, „której zewnętrzność wobec czegokolwiek
jest niemożliwa”60.
Zdaniem Greena powyższe wnioski prowadzą do konieczności opowiedzenia
się za jedną z hipotez dotyczących relacji tej „wiecznej świadomości” do świadomości pojedynczego podmiotu. Nasza świadomość może zatem: (1) oznaczać
„funkcję zwierzęcego organizmu, z którego czynione jest, stopniowo i nie bez przeszkód, narzędzie wiecznej świadomości”61, (2) być „samą wieczną świadomością
czyniącą zwierzęcy organizm swoim narzędziem”62. Ktoś mógłby odnieść wrażenie,
że Green postuluje tu istnienie dwu rodzajów świadomości, gdzie ta „wieczna”, niczym Bóg chrześcijaństwa, pozostawałaby wobec poszczególnych jednostek transcendentną. Otóż nie, nie mamy do czynienia z dwoma poziomami rzeczywistości
odpowiadającymi dwóm różnym rodzajom świadomości. To nieporozumienie
czerpie swe źródło z faktu, że „niepodzielna rzeczywistość naszej świadomości nie
może być ujęta poprzez jedną tylko koncepcję (świadomości – J.G.)”63. „Nie mamy
tu do czynienia z dwoma umysłami, lecz z jednym”64, na który patrzymy z różnych
perspektyw. Z jednej strony jawi się on jako „proces w czasie” – tak oglądany przybiera postać świadomości, z którą obcujemy na co dzień, biorąc ją za swą własną.
W jej ramach rozwijamy naszą wiedzę o świecie, wytwarzamy „nowe rodzaje reakcji na bodźce i nowe rodzaje kojarzenia odczucia z odczuciem”65. Z drugiej zaś
strony mamy do czynienia z „systemem myśli i wiedzy, który realizuje i reprodukuje się w jednostce poprzez ten proces”66. Nasza świadomość przedstawione jej
w relacjach fakty obrazuje sobie jako świat doświadczenia, gromadzi je, tworząc
stopniowo poszerzającą się wiedzę o świecie. Istnieje jednak także „wieczna świa60 Ibidem. Nie można przy tym traktować tej świadomości jako substytutu pojęcia ‘substancji’ – trwałego podłoża wszelkich zmian. Świadomość jako substancja zdaniem Greena musiałaby się znajdować niejako w relacji przyczyny – skutku w odniesieniu do świata fenomenów,
a zatem albo (1) powracałby zanegowany wcześniej dualizm kantowskiej epistemologii, albo
(2) świadomość byłaby elementem łańcucha relacji, który nazywamy światem natury. Jako taki
element nie mogłaby więc odróżniać się od świata fenomenów i, w związku z tym, jednoczyć go
w całość jako świata doświadczenia.
61 Ibidem, s. 72 (§ 67).
62 Ibidem.
63 Ibidem, s. 73 (§ 67).
64 Ibidem, s. 74 (§ 68).
65 Ibidem.
66 Ibidem.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
44
domość”, wobec której równie obecne są wszystkie teraźniejsze, przeszłe i przyszłe
fakty. Stanowi ona pełnię wiedzy, zaś „wzrastająca wiedza jednostki jest postępem
ku tej świadomości”67. Istnienie takiego systemu wiedzy doskonałej, jednolitego,
wszystkoobejmującego systemu relacji musi być założone, by można było w ogóle
rozpatrywać egzystencję indywidualnej świadomości i jej próby cząstkowego wyobrażenia praw kierujących wszechświatem.
67 Ibidem, s. 75 (§ 69).
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
L’acte de chercher la Vérité accuse le pouvoir de la trouver1
Przez bardzo długi okres komentatorzy dorobku intelektualnego Greena nieufnie spoglądali w kierunku jego rozważań metafizycznych. Wiadomo, że okres międzywojenny, tym bardziej zaś powojenny cechował się dużym dystansem filozofów
anglosaskich do „starych” metafizycznych konstrukcji rodem z początku XIX wieku. O ile na greenowską epistemologię nie zwracano należytej uwagi z racji poczytności bradleyowskich Appearance and Reality, w których upatrywano szczytowego
osiągnięcia brytyjskiego idealizmu w tym przedmiocie, o tyle jego metafizyka padła
w dużej mierze ofiarą innej nieuzasadnionej skłonności badaczy – autonomicznego rozpatrywania wszystkich części filozofii Greena. Było to posunięcie bardzo, rzec
można, wygodne i symptomatyczne dla czasów – uznanie interwencjonistycznej, socjalliberalnej filozofii politycznej przy jednoczesnym odrzuceniu „niebezpiecznego”,
metafizycznego jej ufundowania. Punktu zwrotnego w tym przedmiocie upatruje się
w znanej, powszechnie cenionej i niejednokrotnie już przeze mnie cytowanej książce
Melvina Richtera The Politics of Conscience..., w której autor jednoznacznie uznaje konieczność systemowego rozpatrywania spuścizny Greena. Że nie był to ewenement,
a rzeczywiście początek wypełniania pewnej próżni w literaturze przedmiotu, o tym
może świadczyć niedawno opublikowane dzieło zbiorowe, którego znaczna część
jest poświęcona właśnie zagadnieniu „wiecznej świadomości”2.
Rozdział ten wypada zacząć zapowiedzią, że przedmiotem rozważań w nim
zawartych będzie koncepcja „wiecznej świadomości” w jej ujęciu teoretycznym.
Będę tu rozpatrywał stosunek między tą świadomością a świadomością indywiduów, abstrahując od jej wpływu na etyczny proces rozwoju człowieka i ludzkości,
którym to problemem zajmę się w rozdziałach następnych. Na najbliższych stronach postaram się nakreślić jedynie pewne teoretyczne ramy istnienia „wiecznej
świadomości”.
Napis wyryty na nagrobku Józefa Marii Hoene-Wrońskiego w Neuilly.
T.H. Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. M. Dimova-Cookson, W.J.
Mander), Clarendon Press, Oxford 2006.
1 2 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
46
2.1. Konsekwencje metafizyczne: koncepcja „wiecznej świadomości”
Koncepcja „wiecznej świadomości” stanowi jedną z najbardziej niedookreślonych w filozofii Greena. Trudno znaleźć w literaturze przedmiotu jej przekonujące
określenia3. Sam Green zresztą pisał o niej ogólnikowo, dając czytelnikom swych
dzieł do zrozumienia, że wiedza na jej temat musi ze swej natury być bardzo ograniczona. Można o niej powiedzieć niewiele, nic zaś ze stuprocentową pewnością.
Według Greena „wieczna świadomość” bez wątpienia istnieje, ale kwestia tego, jaką
postać ta egzystencja przybiera, pozostanie zawsze nierozstrzygnięta. Za najskuteczniejszą, choć może lepiej określić ją mianem „najmniej błędnej”, metodę badania „wiecznej świadomości” uznawał Green introspekcję4, drugą było śledzenie
jej przejawów w dziejach równoznaczne z analizą kształtowania zasad moralności,
idei i instytucji społeczno-politycznych5. Z powodu tak nieokreślonego przedmiotu badań niektórzy autorzy określają „wieczną świadomość” tak enigmatycznymi
sformułowaniami, jak „wieczna energia”, „wieczna działalność”6, inni jako Myśl,
Umysł, Intelekt7 lub Duch8. Quinton uważa, że powinno się ją nazywać „pełną
świadomością”9. Sam Green przeważnie określa ją mianem Boga.
Niektóre są bardo zagadkowe. McKirachan na przykład pisze o „wiecznej świadomości”,
że „wieczne manifestuje się w czasowym procesie, poza którym nie byłaby tym, czym jest” ( J.C.
McKirachan, op.cit., s. 30).
4 R.A. Chapman, The Basis of T.H. Green’s Philosophy, „International Review of History and
Political Science”, t. 3 (1966), s. 77.
5 Jednak H.D. Lewis zauważa, że Green zaskakująco rzadko daje przykłady tego sposobu badania „wiecznej świadomości”, choć niewątpliwie interpretacja historii idei mogłaby
dostarczyć bardzo ciekawego i doniosłego materiału dla jej określeń (H.D. Lewis, The British
Idealists..., s. 282–284).
6 M. Richter, The Politics of Conscience. T.H. Green and His Age, Harvard University Press,
Cambridge 1964, s. 177.
7 P. Hynlon, Metaphysics of T.H. Green, „History of Philosophy Quarterly”, t. 2, nr 1 (1985),
s. 103.
8 H. Sidgwick, The Philosophy of T.H. Green, „����������������������������������������������
Mind”, t. 10 (1901), s. 22. Henry ������������
Sidgwick zarzuca Greenowi pomieszanie idealizmu ze „spirytualizmem”. Jego zdaniem u Greena „Duch” (tworząc naturę) sam musi mieć charakter nienaturalny, „to znaczy, że konstytuuje naturę poprzez system relacji powstający z jego działania jako bytu myślącego”. Ale z tego samego powodu te relacje
„nie są jego relacjami, nie są relacjami, przez które sam jest determinowany” (ibidem, s. 23).
9 A. Quinton, op.cit., s. 22. To określenie wydaje mi się zresztą najbardziej odpowiednie
– termin „wieczna świadomość” kładzie nacisk jedynie na epistemologiczne i ontologiczne
funkcje tego tworu, pomija zaś całkowicie etyczne odniesienia do relacji łączących „wieczną
świadomość” z pojedynczymi ludźmi.
3 ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
47
W poprzednich podrozdziałach wyłoniła się potrzeba „ratowania” świata obiektywnego przed zagrożeniem, opartego na fenomenalizmie, solipsyzmu – zagrożeniem
stanowiącym bezpośrednią konsekwencję odrzucenia koncepcji „rzeczy samych
w sobie”. Przed nim właśnie, w zamierzeniach autora Prolegomena..., bronić miała
koncepcja „wiecznej świadomości”. Wyznacza ona, jak zostało już powiedziane, ostateczne ramy ludzkiego poznania. Wszystko, co istniało, istnieje, może i będzie istnieć,
jest dla „wiecznej świadomości” równie obecne. Bytuje ona poza czasem, gdyż sama
warunkuje istnienie czasu. Stanowi pełnię relacji, czyli pełnię rzeczywistości i jako
taka jest „tym, co prawdziwe”, stanowiąc tym samym warunek konieczny jakiejkolwiek wiedzy10. Dzięki temu, że w niej, w bliżej nieokreślony sposób, uczestniczymy
m.in.: (1) możemy odróżnić się od tego, czego doświadczamy; nasza świadomość,
podobnie jak jej „wieczny” odpowiednik, jest świadomością „samo-odróżniającą
się”, (2) możliwa jest wiedza o naturze, gdyż w pewnym stopniu jesteśmy jej twórcami (jako partycypanci w „wiecznej świadomości”)11, (3) dysponujemy ideami, których nie czerpiemy z empirii – ideą czasu, przestrzeni, substancji, przyczyny i skutku,
ideami, które umożliwiają wiedzę o świecie obiektywnego doświadczenia12.
Jak już zauważyłem wcześniej, nasza świadomość może stać w dwojakiej relacji do swego „wiecznego” odpowiednika: może być jego „narzędziem”, którego
tamten używa dla uzyskania samowiedzy lub bliżej nieokreślonym „partycypantem” w nim. Green używa obu tych określeń zamiennie13. McKirachan pisze, że
Artur Rogers twierdzi, że choć w filozofii Greena mamy do czynienia z dwiema możliwościami rozumienia terminu „jedność świadomości”, tzn. jako „psychologicznej jedności strumienia świadomego doświadczenia” i jako „natychmiastowych wewnętrznych faktów życia, które
wracają do mnie w odczuciu lub bezpośredniej świadomości – w tym znaczeniu moje prywatne
świadome życie posiada jedność szczególnego lub psychologicznego rodzaju, która nie zawiera
w sobie innych rzeczy i jaźni leżących poza jej obszarem”. To właśnie to drugie znaczenie prowadzi go do koncepcji „wiecznej świadomości” jako jedności wiedzy (A.K. Rogers, English and
American Philosophy Since 1800. A Critical Survey, The MacMillan Company, New York 1928,
s. 226–227). Podobnie uważa Cunningham, według którego w pierwszej z tych dwóch interpretacji ludzkiej świadomości można przypisać jej atrybut czasowości, podczas gdy w drugiej,
jako podstawie wiedzy, już nie. Dlatego też właśnie druga interpretacja stanowi łącznik między
koncepcją świadomości ludzkiej i boskiej (G.W. Cunningham, The Idealistic Argument in Recent
British and American Philosophy, Books For Libraries Press, Inc., New York 1967, s. 58–60).
11 � Por. B. Bosanquet, Recent Criticism of Green’s Ethics, „Aristotelian Society Proceedings”,
t. 1 (1900–1901), s. 31–32.
12 �E.B. McGilvary, op.cit., s. 491.
13 Howard Knox uważa, że takie rozwiązanie prowadzi do powtórzenia błędu, który Green
wytykał empirystom. Jak pisze, „trudno rozważać to w kategoriach jakiegokolwiek poprawienia najradykalniejszej z postaci empiryzmu. Rozważmy: podczas gdy z jednej strony myśl jest
10 48
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
ta „uniwersalna samoświadomość, ostateczna zasada obiektywności, obiektywna
realność, ma »reprodukować się« w każdym zwierzęcym organizmie charakteryzującym się samoświadomością. Każde skończone centrum samoświadomości
stanowi tym samym częściową reprodukcję wiecznej zasady”14. Jednostka w jakiś
niewytłumaczony do końca sposób „partycypuje” w „wiecznej świadomości”, ciężko jednak nawet znaleźć w historii filozofii analogiczną relację, która mogłaby przybliżyć naturę tej „partycypacji”. Geofrey Thomas rozpatruje w tym kontekście dzieła Berkeleya, Hegla i Platona15, stwierdzając, że wszelkie przeniesienie właściwości
Boga, Ducha lub Idei na „wieczną świadomość” rozbija się o zasadnicze rozbieżnoaktywna, »konstytutywna« i autokratyczna, z drugiej jest pasywnie receptywna względem cudownego objawienia. Jesteśmy pozbawieni jakiejkolwiek wiedzy co do możliwości odróżnienia
obiektywnej »komunikacji« od subiektywnej mrzonki naszej czysto pasywnej świadomości”
(H.V. Knox, Green’s Refutation of Empiricism, „Mind”, t. 9 ns (1900), s. 65). Geoffrey Thomas
z kolei pisze, że nasz stosunek do „wiecznej świadomości” przypomina relację części do całości,
gdzie „wieczna świadomość” stanowi pełne rozwinięcie świadomości jednostkowej i poprzez
każdą samoświadomą istotę stara się samowiedzę tej pełni osiągnąć. Tylko dzięki temu obie
te świadomości charakteryzuje ta sama samoświadomość, „tak samo, jak samoświadomość jest
założona w istnieniu ludzkiej wiedzy, jest też założona w aktywności wiecznej świadomości przy
tworzeniu i utrzymywaniu królestwa możliwej wiedzy” (G. Thomas, The Moral Philosophy of
T.H. Green, Clarendon Press, Oxford 1987, s. 144–145).
14 � J.C. McKirachan, op.cit., s. 26. Sidgwick pisze, że problem wyboru między „reprodukować” i „realizować” nie został przez Greena dostrzeżony. Jeśli bowiem opowiemy się za „realizacją”, „wieczna świadomość”, jej „pełna wiedza i Natura, jeden wszystko-obejmujący system
relacji, zdaje się popadać w bycie egzystencją potencjalną, podczas gdy rzeczywistość zostaje
zastrzeżona dla skończonych duchów i ich częściowych (...) doświadczeń” (H. Sidgwick, The
Philosophy of T.H. Green..., s. 23).
15 �G. Thomas, op.cit., s. 143–145. Ciekawą analizę zagadnienia przedstawia Leslie Armour
(L. Armour, Green’s Idealism and the Metaphysics of Ethics, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. M. Dimova-Cookson, W.J. Mander), Clarendon Press, Oxford
2006, s. 160–186). ���������������������������������������������������������������������
Przedstawia on cztery możliwe warianty tego monizmu w nadziei, że monizm greenowski uda się któremuś przyporządkować. Mamy więc, zdaniem autora, do czynienia z „Absolutyzmem najwyższym” (F.H. Bradley), „infinitystycznym poglądem Cantora”,
„Absolutem jako systemem wiedzy” ( J. Royce, B. Bosanquet) i „systemem idei jako najwyższą
rzeczywistością” (Platon) (ibidem, s. 177–180), a także czterema odmianami pluralistycznego
personalizmu niekiedy zbieżnymi z idealistycznym monizmem: teorią wiecznej świadomości,
która „ma swój udział w doświadczeniach każdego”, teorią primus inter pares, teorią Absolutu
jako wspólnoty i radykalnym pluralizmem (ibidem, s. 180–182). Zdaniem Armoura greenowska koncepcja „wiecznej świadomości” najbardziej przypomina absolutyzm Georga Cantora,
zgodnie z którym „to, co prawdziwe z konieczności jest nieskończone i wykracza poza jednostkowe możliwości rozumienia, zaś najbliższy z tym kontakt możemy mieć w logice i matematyce.
Wieczna świadomość, w takim ujęciu, by istnieć, musi się przejawiać, przejawia się zaś poprzez
jednostki” (ibidem, s. 178–188).
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
49
ści w funkcjach, jakie ta ostatnia w filozofii Greena wypełnia. Właśnie ze względu
na nie należy określić filozofię tę mianem monistycznej. Ludzka świadomość, świat
wobec niej zewnętrzny i wszystko, czego może ona w życiu doświadczyć, mają tę
samą naturę. Wszystkie stanowią części „układanki”, którą Green nazywa „wieczną
świadomością”. Wiedza o świecie możliwa jest dlatego, że jednostka stanowi z nim
jedną całość, właśnie poprzez tę bliżej nieokreśloną „partycypację”, współkonstytuując „nieodmienny” system relacji stanowiący jego podstawę.
Jak widać zatem, relacja świadomości jednostkowej do jej wiecznego odpowiednika zdaje się niemożliwa do sprecyzowania. „Partycypujemy w niej” – to jedynie
stwierdza Green. Tak naprawdę jednak nasza samoświadomość jest, w pewnym
sensie, tożsama z jej wiecznym odpowiednikiem. Wszelka świadomość ma „boską” naturę, jednak nasze postrzeganie rzeczywistości jako zewnętrznej wobec nas
nie jest wynikiem tego, że nasza świadomość stanowi jakąś „niższą” formę „wiecznej świadomości”, lecz tego, że ta ostatnia zmuszona jest funkcjonować w ramach
lub z pomocą ludzkiej cielesności. Szczególnie problematyczne kwestie wynikają
z tego na płaszczyźnie ustanawiania relacyjnych podstaw rzeczywistości. Wiemy,
że to „wieczna świadomość” stanowi fundament tego systemu „nieodmiennych’’
relacji, który dla nas jest światem możliwego doświadczenia. Jednakże jak wówczas interpretować dictum: „rozumienie czyni naturę”? Na czym właściwie polega
twórcza rola naszej świadomości? Nie ustanawiamy relacji, tak jak nie ustanawiamy świata obiektywnego doświadczenia, którego istnienie jest niezależne od naszej woli. Wszystko to czyni właśnie „wieczna świadomość”. Nie „czynimy” zatem
natury, lecz ją co najwyżej odkrywamy. Z drugiej jednak strony nasza świadomość
jest częścią tej wiecznej, więc w pewnym stopniu w tym procesie konstytucji musi
uczestniczyć. Jeśli tak, to czy jedynie cielesna część naszej natury nie pozwala nam
na pełne odkrycie tego, co tworzymy? Jak wówczas rozumieć stwierdzenie, że stanowimy „narzędzie wiecznej świadomości”? Green bezpośredniej, jednoznacznej
odpowiedzi na te pytania nie udziela.
Niektórzy autorzy próbują wywnioskować jakieś konkretne, pozytywne atrybuty „wiecznej świadomości” z faktu samego określenia jej właśnie jako wiecznej.
Evander McGilvary pisze, że „wieczność” może tu oznaczać: (1) „wszechświat jako
organiczną całość przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, połączone uniwersalnym prawem”, który „rzeczywiście jest całością, której części pozostają w czasie, ale
która sama jako całość nie jest czasowa”16, (2) że wszystkie części tego wszechświata,
E.B. McGilvary, op.cit., s. 495.
16 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
50
choć przemijające, istnieją w skutkach, które wywołały – dzięki temu pozostawałyby jednocześnie czasowe i wieczne, (3) że w swej wiedzy o jakimś dokonanym
już wydarzeniu, „świadomość jest mu teraźniejsza, nie w czasie (...), ale epistemologicznie”, a zatem „poznanie jest funkcjonalną transcendencją czasu, a z powodu
transcendencji czasu jest wieczna”17. McGilvary uważa także, że wszystkie te definicje wieczności współgrają ze sobą w filozofii autora Prolegomena...18.
Craig Smith w oparciu o niepublikowane manuskrypty Greena twierdzi, że niejednokrotnie ten brytyjski idealista na określenie „wiecznej świadomości” używał
terminu ‘Great energeia’19, przez ostatnie słowo rozumiejąc „działanie”, „realizację”.
Zdaniem Smitha takie użycie dowodzi, że świat w filozofii Greena nie ma wyrazu
panteistycznego. Jako wiecznie działająca, „wieczna świadomość” jest ciągle potencjalną, co stanowi gwarancję jej transcendencji wobec niedoskonałej rzeczywistości20.
Jednak określenia, jakich Green używa odnośnie do swojej koncepcji Absolutu stanowią nie tylko pomoc, ale też przeszkodę dla zrozumienia relacji łączących
„wieczną świadomość” z pojedynczymi ludźmi. William J. Mander21 rozpoznaje
tu kilka problemów. Pierwszy z nich dotyczy samego atrybutu wieczności. Jest on
kłopotliwy z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze, wieczność doświadczenia jest trudna, jeśli nie niemożliwa, do uchwycenia przez człowieka, który ze swej
natury jest istotą czasową, po drugie zaś, włączenie takiej „wiecznej świadomości”
w świat ludzkiego, czasowego doświadczenia wydaje się rodzić mnóstwo wątpliwości: (1) „skoro rzeczywistość jest bezczasowa, jak może się wyrażać w czasie?”22, (2)
jak pogodzić pełnię, kompletność ostatecznej rzeczywistości, determinowaną przez
„wieczną świadomość” z naturą czasu, którego cechą jest niekompletność, w końcu
Ibidem, s. 496.
Knox uważa z kolei, że Green używa terminów ‘bezczasowość’ i ‘wieczność’ na skutek
niezrozumienia faktu niepodzielności sądu i ciągłości świadomości (H.V. Knox, op.cit., s. 72–
–74). W konsekwencji, „podczas gdy utrzymuje, że myśl i jej przedmiot są »identyczne«, (...)
w tym samym czasie postrzegając myśl jako istotowo »bezczasową«, zmuszony jest logicznie
do jednoczesnej konkluzji, że »myśl« nie podlega rozwojowi i że o jakimkolwiek przedmiocie
myślimy, on także musi być bezczasowy” (idem, Has Green..., s. 341).
19 � C.A. Smith, The Individual and Society in Green’s Theory of Virtue, „History of Political
Thought”, t. 2, nr 1 (1981), s. 91.
20 �Ibidem.
21 � W.J. Mander, In Defence of the Eternal Consciousness, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics..., s. 187–206.
22 �Ibidem, s. 192.
17 18 ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
51
„być czasowym to być niedokończonym”23, (3) „czy pełnia, doskonałość Absolutu nie wyklucza jednostkowej wolności?”. Nie wszystkie te pytania pozostają, zdaniem Mandera, bez odpowiedzi. I tak np. co do (3), Green wprowadza koncepcję
„prawdziwej wolności”, która godzi wolność indywiduum z procesem doskonalenia
„wiecznej świadomości”. Jeśli chodzi o (1), to nie jest niemożliwe wyobrażenie sobie
bezczasowej „wiecznej świadomość” jako wyrażającej się w czasie. Za przykład bierze Mander „całość historii ludzkości”24, która, sama będąc bezczasową, realizuje się
jedynie w czasie. Najwięcej problemów przysparza (2), a ściślej – relacja „wiecznej
świadomości” do człowieka. Green używa tu wykluczających się wzajemnie terminów: reprodukcja, partycypacja i realizacja. Jak zauważa Mander, jeśli przez „realizację” rozumieć będziemy pewien proces, przez „reprodukcję”/”partycypację” zaś
pewną jego aktualizację, to musimy uznać jednoczesne użycie tych dwu określeń za
niosące wewnętrzną sprzeczność. Poza tym, podczas gdy „partycypacja” świadczy
o „numerycznej identyczności”25 natury człowieka i „wiecznej świadomości”, „reprodukcja” zdaje się sugerować istnienie pewnej jakościowej różnicy między nimi.
Warto tu także przypomnieć o zarzucie, jaki przeciw „moralnemu argumentowi na istnienie Boga” wysunął William Lamont26. Twierdzi on, że w pismach Greena mamy do czynienia z całkowicie nielogicznym ciągiem rozumowań, zwłaszcza
jeśli chodzi o rzekome „dowody” na istnienie Boga-„wiecznej świadomości”. Autor
Prolegomena... przeprowadza bowiem wnioskowanie, które za przesłanki ma: (1)
twierdzenie, że „jeśli A ma rozwinąć jakość ‘x’, wówczas B musi już posiadać jakość
‘x’. Jeśli Ax jest możliwe, wówczas Bx istnieje”27 oraz (2) twierdzenie, że rozwój człowieka jest możliwy. Z pomocą sylogistyki arystotelesowskiej Green wyciąga wniosek, że z samego faktu możliwości ludzkiego rozwoju wynika konieczność uznania
egzystencji świadomości analogicznej do ludzkiej, tyle że w pełni zaktualizowanej.
Pierwszy na tę nieścisłość zwrócił uwagę Bernard Bosanquet, nazywając „paradoksem” stwierdzenie, że potencjalne tylko zdolności człowieka muszą już mieć swój
w pełni zaktualizowany odpowiednik, by jako potencjalne mogły w ogóle zaistnieć.
To, co Bosanquet nazywa „paradoksem”, Lamont określa mianem „sprzeczności”
i pisze, że „nie ma żadnego oczywistego powiązania między warunkami możliwoIbidem.
Ibidem.
25 �Ibidem, s. 205.
26 � W.D. Lamont, On the „Moral” Argument for God’s Existence, „A������������������������
ristotelian Society Proceedings”, nr 31 (1930–1931), s. 103–126.
27 Ibidem, s. 117.
23 �
24 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
52
ści istnienia obiektywnego świata i warunkami możliwości rozwoju i dopóki takie
powiązanie nie zostanie ustanowione, mamy prawo negować doktryny epistemologiczne Greena”28. Zgodnie z argumentem Lamonta nie musi istnieć żaden idealny, wieczny odpowiednik pisanej przeze mnie książki, bym mógł zaktualizować jej
istnienie.
Jak widać, ekstrapolacja czyniona przez Greena między określeniami świadomości indywidualnej i jej wiecznego odpowiednika pozostaje całkowicie nieuzasadniona. Czy jednak należy interpretować ją jako rzeczywistą próbę charakterystyki świadomości idealnej – boskiej, „wiecznej świadomości”? Można tu wysunąć
uzasadnione wątpliwości. Opierając się na kantowskim twierdzeniu o niemożliwości dowodu na istnienie Boga, Green wprowadza „dowód” moralny, który de facto
żadnym dowodem nie jest i autor musiał mieć tego świadomość, co zresztą sam
stwierdza, pisząc, że „dowód takiej doktryny, w normalnym znaczeniu tego słowa,
ze względu na naturę tego zagadnienia, istnieć nie może”29. Można określić go co
najwyżej mianem pewnej hipotezy, która bez wiary w jej prawdziwość pozostaje
bezwartościowa. Jak trafnie zauważa Arthur Quinn, Green nie próbował nawet dać
swym czytelnikom jakichkolwiek złudzeń co do możliwości poznania atrybutów
Boga, jedynie „opisywał, jak powinni wspomóc realizację w świecie tej wiecznej
duchowej inteligencji, której nie poznają nigdy”30. Z poglądem tym zgadza się Peter Nicholson31, który, opierając się na rozróżnieniu poczynionym przez Davida
Ritchie’go na „metafizykę krytyczną” i „metafizykę spekulatywną”32, stwierdza, że
ta druga nigdy nie będzie znajdowała w pierwszej wystarczającego uzasadnienia
dla swego istnienia. W przypadku bowiem „metafizyki krytycznej”, która opiera
się rozpoznaniu apriorycznych podstaw doświadczenia, możliwa jest dyskusja na
temat logicznej poprawności przeprowadzonego wywodu. Jednak gdy przechodzimy do „metafizyki spekulatywnej”, którą ta wcześniejsza zazwyczaj poprzedza,
jedynym kryterium oceny wywodów staje się jej użyteczność w wyjaśnianiu relacji scalających świat możliwego doświadczenia. Podczas gdy pierwsza metafizyka
stwierdza jedynie konieczność istnienia takiego bytu, jakim jest „wieczna świadoIbidem.
T.H. Green, Prolegomena..., s. 181 (§ 174).
30 �A. Quinn, The Confidence of British Philosophers. An Essay in Historical Narrative, E.J. Brill,
Leiden 1977, s. 183.
31 � P.P. Nicholson, Green’s ‘Eternal Consciousness’, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics...,
s. 139–159.
32 Ibidem, s. 147–148.
28 29 ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
53
mość”, druga „pokazuje, jak wieczna samoświadomość ujawnia się w Czasie i Przestrzeni”33. Problem jednak w tym, że czyniąc pierwszy krok, jakim jest „krytyczne”
stwierdzenie konieczności istnienia bytu doskonałego, nie ma możliwości nieuczynienia kroku kolejnego, tj. jego „substancjalnego ujęcia”34.
Reasumując, „wieczna świadomość” stanowiła i stanowi wielki problem dla interpretatorów myśli Greena. Sposób jej istnienia, relacje łączące ją z jednostką, pozostają ostatecznie kwestią nierozstrzygniętą. Zadziwiające może się wydawać więc, że
Green z jej istnienia wyciąga tak daleko idące wnioski dotyczące moralnych obowiązków jednostek. Konsekwencje te stanowić będą przedmiot kolejnych rozdziałów.
2.2. „Wieczna świadomość” a teologia35
W całokształcie intelektualnego dorobku Greena można trafić na kilka problemów wyjątkowo trudnych, o ile nie niemożliwych, do ostatecznego rozstrzygnięcia. Jednym z nich jest niewątpliwie określenie miejsca zajmowanego w systemie
Greena przez koncepcję „wiecznej świadomości”. Wśród wielu wątpliwości z tym
zagadnieniem związanych, m.in. jej relacją do człowieka oraz jej możliwych atrybutów, napotykamy zagadnienie relacji łączących „wieczną świadomość” z chrześcijańskim Bogiem. Niewątpliwie terminów ‘Bóg’ i ‘wieczna świadomość’ używa
Green zamiennie, jednak na ile „Bóg-wieczna świadomość” jest Bogiem chrześcijańskim, czy w ogóle można mówić w tym przypadku o Bogu osobowym, czy
filozofia Greena jest teistyczna, czy panteistyczna – na te pytania jednoznacznej
odpowiedzi sam Green nie udziela.
Wskazówek odnośnie do roli Boga w filozofii Greena można doszukiwać się
w religijnych esejach i kazaniach tego brytyjskiego filozofa. Kwestie teologiczne,
poza koncepcją „wiecznej świadomości” przedstawioną w Prolegomena to Ethics,
prezentuje Green w dwóch świeckich kazaniach, które wygłosił w Oxfordzie w latach 1870–1871 – Witnness of God i Faith. Były one o tyle nietypowe, że Green
podjął się w nich próby ujęcia problematyki religijnej w języku filozoficznym i na
filozoficzny sposób. Trzecim źródłem jest Essay on Christian Dogma stanowiący
zwieńczenie prac Greena nad F.C. Baurem. Ten niemiecki teolog wywarł znaczny
wpływ na kształtowanie się poglądów teologicznych Greena i przez jakiś czas GreCyt. za: ibidem, s. 148.
Ibidem, s. 152.
35 Podrozdział ten opublikowany został przez mnie pod innym tytułem: Greenowska krytyka teologii chrześcijańskiej, „Dialogi Polityczne”, nr 8/2007, s. 143–153.
33 34 54
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
en przygotowywał nawet angielski przekład dzieła Baura Geschichte der Christlichen
Kirche. Z pewnością zainteresowanie Baurem wzmógł w Greenie Benjamin Jowett,
w latach 1870–1893 dziekan Balliol College w Oxfordzie, którego esej On the Interpretation of Scripture zamieszczony w Essays and Reviews z 1860 roku wywołał
oskarżenia o herezję i skończył się mało przyjemnym dla autora dochodzeniem36.
Jowett, broniąc w nim idei szkoły z Tybingi (w szczególności zaś samego Baura),
opowiadał się za koniecznością czytania Pisma Św. niczym zwykłej książki, co
oznaczało dezyderat nie przywiązywania większej wagi do niezrozumiałych jego
fragmentów (m.in. cudów), a także krytyczną pracę z tekstem37.
Wzmożone zainteresowanie kwestiami natury religijnej, co nie dziwi, wyniósł
Green przede wszystkim z rodzinnego domu – jego ojciec, dziadek i wuj byli duchownymi anglikańskimi. Niewątpliwy wpływ wywarli dla niego m.in. metodyści
braci Wesleyów, niemieccy pietyści, których duchowym „ojcem” był Phillip Jakob
Spencer, chrześcijańscy socjaliści Fredericka Denisona Maurice’a oraz filozofie
Hegla, Schellinga i Schleiermachera38.
Przeświadczenie o konieczności dokonania zasadniczych zmian w teologii
chrześcijańskiej Green czerpał głównie z obserwacji problemów trawiących współczesne mu społeczeństwo. Połowa dziewiętnastego wieku to bowiem w Anglii
okres narastającej sprzeczności między nowymi odkryciami naukowymi a nieustającym (głównie dzięki działalności metodystów) wzrostem religijności. Problem
rozłamu między naukowym i religijnym spojrzeniem na rzeczywistość wpłynął
na nieco „schizofreniczny” charakter epoki. Niemożliwe było pogodzenie zapatrywań religijnych z akceptacją osiągnięć nauki bez poczucia swoistej wewnętrznej sprzeczności. Green widział tę potrzebę pojednania zarówno podstawowych
ludzkich potrzeb i instynktów, jak i złagodzenia animozji między nauką i religią.
Wierzył, że remedium na to powszechnie odczuwane rozdwojenie może stanowić
właśnie filozofia (ściślej zaś – filozofia „wiecznej świadomości”).
Zdaniem Greena nauka i wiara stanowią dwa sposoby widzenia tej samej rzeczywistości.
Ludzki duch jest jeden i niepodzielny, a pragnienie wiedzy o naturze i jej znaczeniu jest mu nieodłączne tak jak świadomość Boga i tęsknota za pogodzeniem
36 � P. Hinchliff, Benjamin Jowett and the Christian Religion, Clarendon Press, Oxford 1987,
s. 91–92.
37 �Patrz: M. Richter, The Politics of Conscience..., Cambridge 1964, s. 75.
38 �D.P. Leighton, The Greenian Moment. T.H. Green, Religion and Political Argument in Victorian Britain, Imprint Academic, Charlottesville 2004, s. 130–158.
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
55
z nim. Naukowy impuls z jednej strony i wiara działająca poprzez miłość z drugiej,
ukazują tego samego ducha w różnych relacjach. Tylko jakaś pomyłka, którą czynimy w przedmiocie pochodzenia (...) obu sprowadza je do pozornego współzawodnictwa39.
W końcu Bóg, jako „wieczna świadomość”, stanowi naturę. Starając się poznać
rzeczywistość nas otaczającą, próbujemy poznać Jego. Już zresztą samo istnienie
nauki dowodzi, zdaniem Greena, istnienia Boga jako „wiecznej świadomości”.
Był to jeden z jego argumentów wymierzonych przeciw filozofiom sensualistycznym. Owszem, pisze Green, nauka powinna przeciwstawiać się twierdzeniom
o nadnaturalności, jakie napotyka w ramach swoich dociekań. Bada ona system
nieodmiennych relacji, więc wszystko, co zdaje się do niego nie pasować lub jego
istnieniu przeczyć, powinno się spotkać z jednoznaczną krytyczną odpowiedzią
z jej strony. Taka nadnaturalność, jako zakłócenie w systemie, którego fundamentem jest „wieczna świadomość”, zaś istotą niemożliwość istnienia „wypadków” od
reguły, nie jest możliwa. Nauka w pewnym sensie broni istnienia Boga poprzez wykrywanie praw przez Niego ustanowionych dla świata doświadczenia.
Nie może natomiast sprzeciwiać się ona wszelkim przejawom duchowości oraz
twierdzeniu o istnieniu ducha, który nie miałby materialnego pochodzenia, gdyż
takim sprzeciwem przeczy możliwości swego istnienia40. „Ona sama jest świadectwem istnienia duchowości, mimo że z powodu tego, że jest ona źródłem wiedzy,
nie może być jednocześnie jednym z jej przedmiotów”41. Zarówno pochodzenie
wiedzy, jak i cel, ku któremu ona zmierza, zdaniem Greena, świadczą o istnieniu
jej duchowej przyczyny, stanowiącej także jej pełnię. Ku tej pełni właśnie, zarówno
w badaniu naukowym, jak i w każdej innej dziedzinie aktywności ludzkiej, zmierzamy. Wszelka nauka to jedynie sposób na odkrycie praw rządzących światem,
czyli systemu nieodmiennych relacji, który konstytuuje „wieczna świadomość”.
„Natura pozostaje dla nas nieskończonym ciągiem [zdarzeń], w którym wiedza
o czymkolwiek sama zakłada [konieczność] istnienia czegoś, co można poznać dalej”42. Istnienie tej ostatecznej rzeczywistości, której natury pragniemy dociec, wynika „z obecności w nas rozumu jako naszej samoświadomości, jako świadomości
podmiotu, który jest jednocześnie negacją i jednością wszystkich rzeczy, którego
39 �T.H. Green, Faith, [w:] idem, Works of T.H. Green (red. R.L. Nettleship), t. 3: Miscellanies
and Memoir, Longmans, Green, and Co., Londyn 1889, s. 264.
40 Ibidem, s. 265.
41 Ibidem.
42 Ibidem, s. 267.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
56
nie znamy, ale [którym] jesteśmy i dzięki któremu wiemy”43. Wszelka sprzeczność
między nauką i wiarą religijną jest zatem jedynie pozorna.
Skąd biorą się więc te zakłócenia w naszym odbiorze rzeczywistości? Skąd
bierze się w nas przekonanie o niewspółmierności świata wierzeń i świata odkryć
naukowych? Oczywistą odpowiedzią jest, że dzieje się tak z powodu cielesnej części naszej natury. Jednak błędne przekonania kultywowane są także dzięki nieprawidłowym założeniom metodologicznym, z jakimi mamy do czynienia w nauce.
Green twierdzi zarazem, że nie jest to jedynie problem nastawienia naukowców.
Dużą rolę w tym rozłamie odegrała także sama religia, w szczególności zaś Kościół.
Poprzez ustanowienie dogmatów uczynił Boga niepojętym, ludzi skazanymi na
niezrozumienie Jego istoty, na duchową alienację wobec Niego.
Idealnym „odczuciem Boga” było to, którego doznawał św. Paweł i pierwsi chrześcijanie. Za jedną z głównych idei, które Kościół poprzez dogmaty uczynił niezrozumiałymi, uznaje Green ideę śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Dla św. Pawła
„śmierć i ponowne narodziny Chrystusa (...) nie były oddzielnymi i niezależnymi
zdarzeniami. Były dwiema stronami tego samego aktu – aktu, który w odniesieniu
do grzechu, do ciała, (...) do wszystkiego, co oddziela od Boga, jest śmiercią; ale który z tego samego powodu jest narodzinami nowego życia w odniesieniu do Boga”44.
Takie pojmowanie Boga i więzi z Nim, a także własnej roli w świecie, pozbawione
było jakichkolwiek odniesień do faktów historycznych, na których z kolei opierają się
dogmaty Kościoła. Nie mogło na nich bazować, gdyż Paweł nie dysponował żadną
wiedzą na temat tego, kim Jezus był, zanim stał się dla niego wcielonym Bogiem.
Całą wiarę chrześcijanie opierali na intuicji. W pewnym sensie pojmowali, a nie
rozumieli. Ich komunia z Bogiem była idealna. Jak pisze o nich Green, „byli świątynią Boga i duch Boży w nich mieszkał, komunikując im mądrość, której człowiek
naturalny lub cielesny nie mógłby otrzymać (...). W narodzonym Panie, którego
była ziemia i jej pełnia, wszystkie rzeczy były im należne. Wszystkie rzeczy były
ich: świat, życie lub śmierć, to, co teraźniejsze i przyszłe”45. Objawienie Boże przyjęło u nich postać niekomunikowalnej dla innych intuicji, dzięki której pojmowali
naturę Boga i Jego stworzenia. Mieli odczucie Boga w sobie, byli nim „wypełnieni”.
Dzięki temu utworzyć mogli wspólnotę, która była organizacją idealną, w której
„żaden człowiek nie szuka swego [dobra], lecz [jedynie] dobra innych (...)”46. OdIbidem.
Idem, Witness of God, [w:] idem, Works..., t. 3, s. 232–233.
Ibidem, s. 230.
Ibidem, s. 245.
43 �
44 �
45 46 ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
57
bierali Boga tak spontanicznie i tak prawdziwie, jak tylko jest to możliwe dla ograniczonego swą cielesną naturą człowieka.
Niestety, pisze Green, intuicja ta musiała umrzeć wraz z nimi. W jej miejsce
pojawił się przekaz ustny, później pisemny, w końcu zaś dogmat.
Teologia św. Pawła, oparta na osobistym doświadczeniu, w świetle którego interpretował on relację człowieka do Boga, nieuchronnie zmieniła swój charakter
stając się powszechnym wyznaniem. Takie terminy, jak wybaczenie, pojednanie
i zbawienie, zamiast oddawać doświadczenie wierzącego, jego duchową egzystencję,
zaczęły oddawać pewne boskie targi, w których wierzący nie odgrywał już osobistej
roli, mimo że poprzez wiarę wynosił z nich korzyść ostatecznej szczęśliwości47.
Dogmat oddalił chrześcijanina od Boga, zapośredniczając stosunek do niego
poprzez rozum. Śmierć i wskrzeszenie:
stały się przeszłymi zdarzeniami, poprzez które zyskaliśmy pewne błogosławieństwa lub boskim świadectwem danym władzom żądającym naszego posłuszeństwa
(...). Dar ducha, zamiast być rozumiany jako (...) rozpoznanie wiecznego stosunku
między Bogiem i człowiekiem, niosącego ze sobą nowy wgląd w rzeczy Boga i nową
energię miłości, został zredukowany do nadprzyrodzonej instytucji strzegącej wypowiedzi pewnych ludzi i rządu Kościoła48.
W takim stanie znajduje Green współczesne mu chrześcijaństwo. Więź człowieka z Bogiem opiera się na podporządkowaniu niezrozumiałej sile, która wykonuje swój plan za pośrednictwem autorytetu Kościoła. Bóg staje się siłą wobec
nas zewnętrzną, tworem skrywającym się za cudownymi interwencjami, wobec
którego człowiek jest niczym. Ten rodzaj „zewnętrzności” Boga względem pojedynczych ludzi uznaje Green za przekłamany wizerunek zarówno Boga-„wiecznej
świadomości”, jak i samego człowieka49.
Tak więc chrześcijaństwo, na którym Kościół katolicki50 we właściwym sensie
Idem, Faith, s. 256–257.
Ibidem, s. 257.
49 Idem, Wittness..., s. 239.
50 Green zdecydowanie krytykował katolicyzm jako „religię rozporządzeń”, zaś Kościół katolicki jako organizację dogmatyczną, autorytarną, oddalającą chrześcijan od Boga w przeciwieństwie do protestantyzmu, który – poddany filozoficznej korekcie – mógłby utworzyć „chrześcijańskie obywatelstwo” (zob. Letter Green to Henry Scott Holland, 9 January 1869, [w:] Collected Works
of T.H. Green (red. P.P. Nichol-son), t. 5, Thoemmes Press, Bristol 1997, s. 425–428; A. Vincent,
T.H. Green and the Religion of Citizenship, [w:] The Philosophy of T.H. Green (red. A. Vincent), Gow47 48 58
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
tego słowa został ufundowany, i które poprzez tę instytucję od tamtej pory przeobrażało świat, nie było chrześcijaństwem samego Chrystusa lub św. Pawła. Było
to tłumaczenie na terminy formułującego się intelektu zdarzeń i wypowiedzi, teraz kontemplowanych w przeszłości, ale które kiedyś były wynikiem teraźniejszego
doświadczenia. Było to ustanowienie władzy nad prawdami, które (...) były kiedyś
świadomymi objawieniami [danymi] przez Boga. Jednym słowem, było dogmatyczne51.
Dogmat stał się formą wypaczenia pierwotnej chrześcijańskiej intuicji Boga.
Przeciwstawił jej przede wszystkim próbę rozumowego poznania Stwórcy. Będąc
kompilacją faktów historycznych i relacji o cudach, ustanowił niezrozumiały dla
wiernego obraz Boga jako istoty z zaświatów. Samo chrześcijaństwo, w momencie swego powstania, nie było teologiczne. Teologię definiuje Green jako system
wzajemnie powiązanych idei, z których każda jest warunkiem niezbędnym istnienia całości systemu52. Świadomość św. Pawła nie mogła być zatem świadomością
teologiczną par excellence. Nie poddawała się autorytetom ziemskim, gdyż nie było
potrzeby ustanawiania pośrednika między nią i Bogiem. Dogmaty zaś są „»tajemnicami«, ale już nie »otwartymi« w tym znaczeniu, że można do nich wkroczyć;
prawdami, które, jako »objawione« nie rozumieniu wierzącego, lecz bezosobowemu Kościołowi, mogą działać bezpośrednio na świadomość, ale nie mogą stać
się jej częścią”53. Są one, jak powiedzieliśmy, czymś zapośredniczonym, bowiem
„intuicja i idea są, choć na różne sposoby, swymi własnymi dowodami, lecz dogmat
utracił pewność przynależną bezpośredniemu przedstawieniu bez bycia zawłaszczonym przez myśl”54. Wsparcie dogmatu na cudach, po pierwsze, czyni wiarę bezer Publishing Company, Vermont 1986, s. 51–52; D. Boucher, A. Vincent, British Idealism and Political Theory, Edinburgh University Press, Edinburgh 2000, s. 32–35; M. Richter, T.H. Green and
His Audience: Liberalism as a Surrogate Faith, „Review of Politics”, t. 18, nr 4 (1956), s. 454–455;
M. Bevir, Welfarism, Socialism and Religion: On T.H. Green and Others, „Review of Politics”, t. 55,
nr 4 (1993), s. 651–658).
51 � Idem, Essay on Christian Dogma, [w:] idem, Works..., t. 3, s. 170. Por. B.M.G. Reardon,
T.H. Green as a Theologian, [w:] The Philosophy of..., s. 42–44.
52 �T. H. Green, Essay on..., s. 164.
53 �Ibidem, s. 173. Por. Letter Green to Henry Scott Holland, 6 October 1872, [w:] Collected...,
s. 441–444.
54 �T.H. Green, Essay on..., s. 177. W kwestii rozróżnienia między intuicją i ideą pisze Green,
że istnieje możliwość takiego rozumienia tych dwu terminów, które pozwoli na postrzeganie
idei jako dopełnienia i uprawomocnienia intuicji. Nie są to pojęcia w jakikolwiek sposób się wykluczające, choć intuicja posiada „ograniczenia, które są tym mniejsze im mniej zmysłowa jest
intuicja. Apostolska intuicja Chrystusa przed zmartwychwstaniem była po prostu zmysłowa”,
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
59
wartościową, gdyż wiara jest jedynym środkiem komunikacji z Bogiem i musi mieć
charakter bezpośredni55, po drugie zaś skazane jest na porażkę w perspektywie ciągle rosnących żądań rozumu do intelektualnej przejrzystości56.
Taki bieg rzeczy był jednak, zdaniem Greena, przesądzony. Nie dało się go
uniknąć, jeśli chrześcijaństwo miało przetrwać i stać się wyznaniem powszechnym. Ta pierwotna intuicja, która łączyła z Bogiem pierwszych chrześcijan, nie
mogła przetrwać jednego pokolenia wyznawców. Istniała potrzeba zabiegania
o nowych wiernych, początkowo więc nauczanie przyjęło formę przekazu ustnego.
Intuicyjna komunia z Bogiem była jednak niedyskursywna, nie można było zatem
w żaden sposób przekazać jej dalej, „oryginalna intuicja, zależna, jak się wydaje,
od konkretnej osoby i warunków historycznych, nigdy nie mogła być odtworzona
w swej pierwotnej formie i sile”57. Chrześcijaństwo miało stać się powszechnym
wyznaniem, nie można zaś było przekazać tego objawienia, które stanowiło jego
esencję. Chrystus i jego czyny przestały więc być ideą, którą były dla św. Pawła,
stały się zaś czystą abstrakcją, „aż nie zostaje nic poza pustą skorupą założonego
doświadczenia”58. Było to jednak jedyne wyjście. Istniało zapotrzebowanie na taką
formę chrystianizmu, która, jeśli nie mogła przekazać intuicyjnej esencji tej wiary,
musiała (1) zaspokoić w jakimś stopniu rozumną część natury ludzkiej, stanowić
pewną formę „kompromisu między świadomością Boga i natręctwem rozumu”59,
(2) utrzymać wyznawców we względnej jedności poprzez, z jednej strony rozwiewanie pojawiających się wątpliwości, skoro „ludzie zaczęli od czasu do czasu czuć
potrzebę jakiegoś nowego twierdzenia uciszającego obiekcje, jakiegoś nowego dogmatu harmonizującego sprzeczności, które rodziły się z »herezji« czy kontrowersji kolejnych pokoleń”60, z drugiej zaś przez wyznaczanie wspólnych ram dla
różnych sekt funkcjonujących w ramach samego chrześcijaństwa. Gdyby pozwolono wszystkim na zdanie się na osobiste doświadczenia religijne, szybko okazałoby
się, że jest tyle rodzajów więzi z Bogiem, ilu jest ludzi. Narzucając odgórnie interpretację Pisma, Kościół przygotowywał wierzących na religijną rewolucję, której
koniecznego nadejścia sam nie przewidywał.
lecz już „z Chrystusa św. Pawła te zmysłowe ograniczenia zostały całkowicie usunięte” (ibidem,
s. 183).
55 Idem, Faith, s. 253.
56 �Ibidem, s. 266.
57 �Idem, Wittness..., s. 237.
58 �Idem, Essay on..., s. 176.
59 �Idem, Faith, s. 264.
60 �Idem, Essay on..., s. 162.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
60
We współczesnym Greenowi świecie funkcje te, zdaniem autora Prolegomena...
to Ethics, przestały wystarczać, o czym świadczyły piętrzące się kryzysy, m.in. między nauką i religią. Nastał moment ostatecznego pogodzenia tych dwu form postrzegania rzeczywistości i stanie się to niewątpliwie udziałem filozofii idealistycznej. Istnieje bowiem sposób na powtórne ustanowienie bezpośredniego stosunku
z Bogiem. Nie będzie to już ta forma, z którą do czynienia miał św. Paweł, choć
spełniać będzie te same funkcje. Najwyższy czas, według Greena, zastąpić dogmat,
tę użyteczną, ale tymczasową abstrakcję, ideą filozoficzną. „Postęp myśli polega na
walce w celu uwolnienia się ze zwykłej indywidualności i zewnętrzności przedmiotu intuicji. Rzecz zmysłowa, tj. jako przedstawiona w konkretnym momencie czasu i przestrzeni, musi stać się rzeczą wiedzianą, tj. ukonstytuowaną przez ogólne
atrybuty”61. Przedmioty nie istnieją niezależnie od wiedzy. Istnieją tak długo, jak
istnieje wiedza o nich, jak długo są w jakikolwiek sposób postrzegane lub pojmowane. „Chrystus, jako przedmiot intuicji, musi przejść podobny proces”62. Dzisiaj,
jak pisze Green o swoich czasach, idea stała się dla filozofii rzeczywistością, Jezus
zaś powinien się stać „koniecznym określeniem wiecznego podmiotu, obiektywizacją przez ten podmiot samego siebie w świecie natury i człowieczeństwa”63. Idea
filozoficzna pozwoli zlikwidować dychotomię pomiędzy zmysłowym i duchowym
istnieniem Chrystusa.
Ta ewolucja dogmatu, która, jak widzieliśmy, opróżniła intuicję Chrystusa
z wszelkiej zawartości, konstytuuje ogólne określenie idei Boga jako przedmiotu
dla siebie. Idea ta staje się bardziej konkretna [w miarę] jak intuicja staje się bardziej
abstrakcyjna (...). Tak więc intuicja znajduje swe uprawomocnienie wtedy, gdy okazuje się nie być ostateczna lub absolutna64.
Okazuje się więc, że okres religii dogmatycznej stanowił jedynie stadium rozpowszechniania chrześcijaństwa i oczekiwania na nadejście jego ostatecznego powrotu do źródłowego odczucia Boga. Historia Kościołów to jedynie przygotowanie
do filozoficznego ujęcia idei religijnych. Ostatecznie wierzący musi przemienić się
w filozofa lub raczej filozof w wierzącego, gdyż „prawdziwy filozof znajdzie miejsce dla świętego, choć nie święty dla filozofa. (...) Wędruje po całym dziedzictwie,
61 62 63 64 Ibidem, s. 183.
Ibidem.
Ibidem.
Ibidem, s. 184.
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
61
które jego ojcowie zdobyli, ale [którego] zbadać nie mogli. Widzi to, co prorocy
przeszłości nadaremnie pragnęli ujrzeć: widzi ich oczami to, czego oni sami nie
widzieli”65.
Wiele wskazuje na to, iż „wieczną świadomość” utożsamia Green właśnie z chrześcijańskim Bogiem66. Bóg jest tą wszystko spajającą samoświadomością, która stanowi podstawę naszego doświadczenia.
Bóg jest wiecznym rozumem; i jego przekaz, jego objawienie, także jest rozumem; nie, jednakże, rozumem abstrakcyjnym, lecz rozumem, który bierze ciało
i daje [mu] życie pod postacią całego systemu doświadczenia (...). Objawienie zatem nie dokonuje się w dzień, w pokolenie czy stulecie. Boski umysł dotyka, modyfikuje, staje się umysłem człowieka (...), którego stopniowe wypełnienie dokonuje
się w nieskończonym ciągu duchowego dyscyplinowania przez wszystkie instytucje
życia społecznego67.
Bóg więc realizuje się poprzez rozwój człowieka, poprzez rozwój instytucji życia społecznego. Pytanie „dlaczego?” musi zostać bez odpowiedzi. Partycypujemy
na niepojęty nam sposób w świadomości Boga. Zresztą wszelka świadomość ma
boski charakter, wszystko, co istnieje, jest boskiej natury. Można przypuszczać, że
Bóg-„wieczna świadomość” zmierza do jakiejś formy samorealizacji. Nasza cielesna natura stanowi jedynie narzędzie jej osiągnięcia, narzędzie podporządkowane
naszej świadomości, o której ciężko właściwie powiedzieć, jak dalece jest nasza
i czy w ogóle w jakikolwiek sposób możemy jeszcze postrzegać ją jako jednostkową. W końcu im bardziej zbliżamy się w naszym postępie ku „wiecznej świadomości”, tym bardziej jesteśmy do Boga i do siebie nawzajem podobni.
Jednak nazwanie „wiecznej świadomości” Bogiem tak naprawdę rozwiewa niewiele wątpliwości odnośnie do łączących nas z Nim relacji. Bóg realizuje się w nas
i poprzez nas. Mamy zatem w sobie boską naturę. To pozwala w mniejszym lub
większym stopniu przewidzieć, jakie dezyderaty moralne będzie Green wysuwał.
Przedstawia on bowiem pozytywny program natury etycznej zawierający przede
wszystkim oczekiwania względem jednostki, ale pociągający za sobą również postulaty ściśle określonych reform społecznych i politycznych. Jeśli Bóg realizuje się
Ibidem.
Przede wszystkim zamienne używanie przez Greena terminów ‘wieczna świadomość’
i ‘Bóg’ oraz próba przedstawienia chrześcijaństwa „zinstytucjonalizowanego”, dogmatycznego
jako wielce niedoskonałej formy wiary, która ostatecznie przerodzi się w poznanie pojęciowe.
67 �Idem, Wittness..., s. 239.
65 66 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
62
poprzez nas, to powołaniem człowieka będzie odkrywanie w sobie tego boskiego
pierwiastka i niesienie pomocy innym w celu ułatwienia im tego samego. Pełnej
realizacji tego programu nie możemy się jednak spodziewać ze względu na to, że jesteśmy „narzędziem” niedoskonałym, ograniczonym naturą cielesną. Życie etyczne, podobnie jak działalność naukowa, może być jedynie zmierzaniem ku osiągnięciu pełnej wiedzy o rzeczywistości, nigdy zaś jej osiągnięciem. Green znajduje
tu analogię z dziełem sztuki. Pisze, że świadomość Boga podobna jest do świadomości ideału w umyśle artysty. Ściśle rzecz biorąc, „ideał, który kieruje wytworem
dzieła sztuki (...) nie jest we właściwym sensie przedmiotem wiedzy dla artysty.
Nie jest czymś, co mogłoby być adekwatnie opisane w słowach. Może on jedynie stopniowo, nigdy zaś kompletnie, definiować ideał poprzez pracę, w której jest,
do pewnego stopnia, zrealizowany”68. Podobnie jest, zdaniem Greena, z Bogiem.
Mamy jakąś nieokreśloną świadomość tego, czym jest, lecz jedyny „namacalny”
przejaw jego egzystencji możliwy jest do ujrzenia w cechującym się nieustannym
rozwojem świecie idei i instytucji społecznych i politycznych.
2.3. Krytyka heglowskiej koncepcji Absolutu
Warto jeszcze powiedzieć o zarzutach, jakie Green wysuwa pod adresem Hegla,
krytykując jego koncepcję Absolutu. Green niestety nigdzie nie przedstawia explicite swojej oceny jego dzieł, co dziwi o tyle, że postrzegany jest za największego
w swoich czasach popularyzatora heglizmu w Anglii. Z pewnością nie był to jednak
stosunek bezkrytyczny. Jeśli chodzi o rozpatrywaną tu koncepcję Boga-„wiecznej
świadomości”, to jego opinię o Duchu Hegla znajdujemy przede wszystkim w recenzji książki Johna Cairda Introduction to the Philosophy of Religion z 1880 roku,
gdzie Green pisze, że „jesteśmy świadomi, że jesteśmy heglistami, jakby to powiedzieć, jedynie ułamkiem naszych myśli – podczas niedzielnych »spekulacji«, nie
zaś podczas tygodnia »zwykłych rozważań«”69.
Green widzi potrzebę filozofii uniwersalnej, której głównym zadaniem nie byłaby
rozrywka intelektualna, ale zmiana rzeczywistości społecznej. Filozofia, podobnie jak
religia, nie może być niezrozumiała, nie może się odizolowywać od świata, zamykać
w hermetycznych kręgach lub nawet języku. Spekulacja dla samej siebie nie rozwiąIdem, Faith, s. 268.
Idem, Review of J. Caird: ‘Introduction to the Philosophy of Religion’, [w:] idem, Works...,
t. 3, s. 142.
68 �
69 �
ROZDZIAŁ DRUGI – METAFIZYKA I TEOLOGIA
63
zuje żadnego z realnie istniejących problemów70. W odniesieniu do Hegla oznacza to
przede wszystkim, że jego system powinien stać się zrozumiały dla szerszego grona
ludzi, nie zaś jedynie filozofów akademickich. Tylko wówczas może oddziaływać na
wszystkich, asystując ich zbliżaniu do tego nigdy nie osiągalnego celu egzystencji, jaki
stanowi doskonała jedność z Bogiem71.
Najbardziej oddala filozofię Hegla od szerszej publiczności jego koncepcja natury myśli. Mamy tu do czynienia z podobnym niezrozumieniem ostatecznej zasady rzeczywistości, jak w przypadku teologii. Tam barierą były cuda i dogmaty,
które czyniły Boga obcym i niepojętym. W przypadku Hegla przeszkodę stanowi
niedookreślenie terminologiczne. Autor Fenomenologii ducha nie poradził sobie
z odpowiedzią na pytanie o relację myśli do Ducha i samą naturę myśli. Nie sposób
bowiem wysuwać twierdzenia o tożsamości rzeczywistości i myśli bez wspierania
się określeniami, które istoty Absolutu oddać nie mogą.
Pod nieobecność jakichkolwiek pozytywnych predykatów, które mogłyby
absolut określić, pewnym atrybutom myśli, jaką znamy my, a które nie mogą być
atrybutami myśli identyfikowanej z absolutem, pozwolono milcząco zająć swoje
miejsce. Jeśli myśl i rzeczywistość mają być identyfikowane, jeśli stwierdzenie, że
Bóg jest myślą ma być czymś więcej niż paradoksem, myśl musi być czym innym
nasze niż dyskursywne wnioskowania i analizy niż [ten] szczególny tryb [działania]
świadomości, który wyklucza z siebie uczucie i wolę72.
Próby opisania doskonałej istoty przez tak niedoskonałą, jak człowiek, muszą
spełznąć na niczym. O różnicy między myślą jako aktywnością ludzką i jako aktywnością „wiecznej świadomości” oraz o nieporozumieniach, jakie mogą wyniknąć
Ibidem.
Vincent zauważa jednak, że rola filozofii w myśli Greena ma nie do końca spójny charakter. Problem w tym, że de facto nie jest ona w stanie w żaden sposób zmienić rzeczywistości.
Zgodnie z Heglowską maksymą głoszącą, że „sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu”, filozofia
jest jedynie namysłem nad tym, co minione (bezpośrednio wiąże się to z założeniem konieczności naszej niewiedzy dotyczącej określeń „wiecznej świadomości”), konieczne jest bowiem
„wyjście poza coś, by to poznać” (A. Vincent, Metaphysics and Ethics In the Philosophy of T.H.
Green, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics..., s. 79). Przejawiająca się w świecie „wieczna świadomość” pozostawia mało miejsca na indywidualną inicjatywę. Wszystko, co istnieje, istnieje
jedynie dzięki niej i dla niej (ibidem, s. 89–93). Z drugiej zaś strony, z perspektywy kształtowania postaw moralnych, przyznaje jednak Green jednostce możliwość samorozwoju i wolność
zadawania pytań co do kierunku moralnego kształtowania samej siebie i rzeczywistości oraz
udzielania na nie odpowiedzi, które jednak modyfikują rzeczywistość.
72 �T.H. Green, Review of J. Caird..., s. 142–143.
70 71 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
64
z nieświadomego ich zrównywania pisał Green także w Prolegomena... Czytamy
tam, że:
jeśli przez myśl z konieczności rozumiana jest zdolność, która rodzi się i umiera
z każdym człowiekiem; która jest wyczerpywana przez pracę i odświeżana podczas
spoczynku; która ujawnia się w konstrukcji łańcuchów rozumowania, lecz nie w powszechnych ideach, które czynią ludzkość i jej doświadczenia jednym; [z powodu]
której „wielki myśliciel” może puszyć się niczym atleta ze swoich mięśni; wtedy
powiedzieć, że indywiduum czyniącym zmysłowe fakty [tym], czym są, może być
jedynie ta myśląca jednostka, jest absurdalną niestosownością73.
Hegel stawia nas, zdaniem Greena, w sytuacji, w której jedyną znaną nam cechą
Absolutu jest ta, że absolutnie nic nie można o nim powiedzieć. Myśl tworząca
rzeczywistość musi być inna niż ta, którą znamy. Ale nawet jeśli wiemy, że jest ona
inna, i tak szukać będziemy zawsze jakiegoś jej określenia w ramach terminologii
nawiązującej do naszej własnej myśli. Tak już jesteśmy najwidoczniej skonstruowani, że nawet o tym, co z zasady jest nam niedostępne, wyrabiamy sobie pewne
wyobrażenie, które nie może nijak się mieć do przedmiotu, który próbujemy kontemplować. I w ten sposób właśnie „idealizm, mimo że chcieliśmy, by był »absolutny«, pozostaje jedynie »subiektywny«”74. Zarzut wobec Hegla opiera na tym,
że w badaniu Absolutu polegał jedynie na introspekcji. Ona bowiem zawsze sprowadza Ducha absolutnego do naszego ducha dyskursywnego. Musiał zatem Hegel
popaść w wewnętrzną sprzeczność. Podobnie jak Kant, nie do końca zrozumiał
konsekwencje swego systemu.
Idem, Prolegomena..., s. 49 (§ 47).
Idem, Review of J. Caird..., s. 143. Por. A Vincent, Metaphysics of Ethics..., s. 96–97.
73 �
74 �
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
Podobnie jak pozostałe części greenowskiej filozofii, tak i etyka jest ściśle sprzężona z całością systemu przez autora Prolegomena... tak pieczołowicie konstruowanego. W jego opinii bowiem uznane dotąd tezy o charakterze metafizycznym skutkują konkretnymi dezyderatami natury moralnej. W obliczu przytoczonych w poprzednim rozdziale zarzutów dotyczących konstrukcji „wiecznej świadomości”
i precyzji w określaniu jej roli w procesie konstrukcji świata obiektywnego doświadczenia można mieć jednak uzasadnione wątpliwości co do nieuchronności takiego
warunkowania. I rzeczywiście, tego typu powiązanie stanowiło jeden z przedmiotów ataku komentatorów pism Greena. Krytyka nie ograniczyła się jednak do niego.
Podobnie atrakcyjny cel stanowił fakt uznania dwojakiego charakteru moralnego
dobra, które przybierało postać zarówno osobistego doskonalenia moralnego, jak
i dobra wspólnego obywateli danej społeczności. Wielu dziewiętnastowiecznych
etyków wskazywało fakt niekompatybilności tych dwu ujęć tego samego ideału.
Uwagę swą skoncentruję w tym rozdziale także na zagadnieniu greenowskiej
krytyki teorii etycznych utylitaryzmu. Jako zaprzysięgły zwolennik perfekcjonizmu etycznego zdecydowanie przeciwstawiał się on możliwości traktowania kategorii dobra moralnego jako służebnej wobec dóbr innego typu. Zapewne zgodziłby się zatem z bradleyowską, intuicjonistyczną w swej proweniencji tezą, że samo
pytanie: „dlaczego powinienem być dobry?” jest sprytnie skonstruowaną pułapką
zmuszającą do przyjęcia utylitarnego sposobu rozumowania o dobru moralnym1.
W ostatnim podrozdziale przedstawione zostaną tezy, które, zdaniem Greena, dyskwalifikują ten sposób rozpatrywania kwestii etycznych.
3.1. Metafizyka działania moralnego
Podstawą każdego działania moralnego jest, zdaniem Greena, istnienie rozróżnienia na to, co „jest”, i to, co „powinno być”. Deontologia, a nawet sama możliwość
takiego przeciwstawienia, jako dowód istnienia przedstawień, z których realnymi
1 F.H. Bradley, Ethical Studies..., s. 58–61.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
66
odpowiednikami nie możemy mieć żadnego bezpośrednio naocznego kontaktu,
świadczy na korzyść tezy o istnieniu „wiecznej świadomości”. Jak bowiem wytłumaczyć genezę pragnienia odnoszącego się do tego, czego jeszcze nie ma, do pewnej idei nas samych, która nie ma (jeszcze) odpowiednika w świecie realnym?
Jednostka odróżnia się od swoich pragnień, co pozwala jej na dystansowanie
się w stosunku do nich i dokonywanie wyboru tego spośród nich, którego realizacji pożąda najbardziej. Podczas takiego zestawiania w umyśle indywiduum rodzi
się idea „zadowolenia (satisfaction) w ogóle”2, niemożliwa do realizacji w praktyce,
lecz stanowiąca główny motor ludzkich działań. Ta wola skierowana ku temu, co
„powinno być”, musi być odróżniona od samego pożądanego przedmiotu. Teza ta
stanowi jeden z głównych punktów greenowskiej krytyki utylitaryzmu. „Metafizyka działania moralnego”, jak nazywa Green fundament swojej etyki, opiera się
na „fakcie”, że w pragnieniu pożądamy nie pewnych przedmiotów materialnych,
lecz raczej stanów. Gdy doskwiera nam głód, nie zależy nam na pożywieniu, lecz
na byciu sytymi. Dlatego też nie jesteśmy w naszym postępowaniu determinowani światem empirycznym, lecz pewną wizją nas samych, którą uznajemy za wartą
realizacji. Przedmioty pożądania, „tak długo, jak ich pragnę, (...) istnieją dla mnie
jedynie jako idee, do których realizacji dążę, jako coś, czym mógłbym być”3. O ile
w przypadku epistemologii istnienie lub nieistnienie obiektów jest zależne od systemu „nieodmiennych relacji”, na polu działań moralnych to, czy idee, które posiadamy, znajdą swój realny odpowiednik, zależy głównie od nas.
Idee stanu przez nas pożądanego nazywa Green motywami4. Ich istnienie odróżnia nas od zwierząt, gdyż motyw powstaje dopiero, gdy „po wystąpieniu pragnienia samoświadomy podmiot prezentuje je samemu sobie, wraz z nim zaś ideę
samozadowolenia [możliwego] do osiągnięcia poprzez zaspokojenie tego pragnienia”5. Naturalna chęć zaspokojenia pragnień, jedyna jakiej doznają zwierzęta, stanowi nieodłączny składnik motywu, lecz jedynie „odróżniająca się” świadomość
jako ta, która dystansuje się od świata fizycznego, może czynić przedstawienia
T.H. Green, Prolegomena..., s. 91 (§ 85).
Ibidem, s. 92 (§ 86).
4 Na interesujący problem zwraca uwagę John Kemp, którego zdaniem Green nie dostrzega możliwości, by idea nas samych jako lepszych od tych, którymi jesteśmy, była ideą zupełnie
innego „Ja” niż moje (nie zaś jedynie innego stanu tego samego „Ja”). Dla Greena ciągłość „Ja”
zdaje się być pewnikiem ( J. Kemp, T.H. Green and the Ethics of Self-Realisation, [w:] Reason
and Reality: Royal Institute of Philosophy Lectures, Volume V: 1970–1971, Macmillan St. Martin’s
Press, London 1972, s. 230).
5 T.H. Green, Prolegomena..., s. 93–94 (§ 88).
2 3 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
67
stanów, do których osiągnięcia będzie dążyła, stanów przeciwstawianych temu,
w którym się aktualnie znajduje6.
Nawet w przypadku zupełnie naturalnych pragnień (np. głodu) człowiek może
się w stosunku do nich zdystansować.
Ego identyfikuje się z jakimś pragnieniem i bierze się za urzeczywistnienie tego
idealnego przedmiotu, świadomość [istnienia] którego jest w pragnieniu już obecna. To konstytuuje akt woli, która jest w ten sposób zawsze wolna, nie w znaczeniu bycia niezdeterminowaną przez motyw, lecz w [tym] znaczeniu, że motyw leży
w samym człowieku, że on sam go tworzy i jest tego świadom i stąd (...) przypisuje
sobie akt, który jest niczym innym jak tylko wyrazem motywu7.
Człowiek czyniący zło nie może zatem tłumaczyć się okolicznościami, w których je czyni. „Okoliczności, które wraz z charakterem wpływają na działanie moralne, tylko dlatego, że występują tak skorelowane, nie są już tym, czym byłyby jako
same tylko okoliczności. Nie są siłami skupiającymi się na bezwładnym ciele, które
samo nie wpływa na ostateczny kierunek swego ruchu”8. Okoliczności nigdy nie
stanowią absolutnych determinantów ludzkiej aktywności9. Oczywiście, zawsze zastajemy się w jakiejś konkretnej sytuacji, jakoś ukształtowani przez nasze przeszłe
doświadczenia. Trzeba jednak pamiętać, że podczas podejmowania wcześniejszych
decyzji, tych, które do aktualnej sytuacji doprowadziły, jednostka była tak samo
wolna w swych wyborach, jak jest teraz, „historia, która (...) determinuje działanie
moralne jest historią działań moralnych, tj. działań, w których jednostka była przedmiotem dla samej siebie, dążyła do realizacji idei swojego dobra, które w świadomy
sposób sobie prezentowała”10. Okoliczności, w obliczu których człowiek staje, „po
pierwsze, wpływają jedynie na jego działania za pośrednictwem idei jego własnego
dobra (...); i, po drugie, (...) same zakładają osobowe indywiduum”11. „Ja” bowiem
nie oznacza dla Greena jakiegoś abstrakcyjnego podmiotu poznania, który może się
Por. ibidem, s. 110 (§ 106), 96 (§ 92).
Ibidem, s. 106. Nie przekonuje to Johna Skorupskiego, którego zdaniem sama możliwość
zdystansowania się wobec pragnienia nie czyni jeszcze człowieka wolnym. Owszem, dokonujemy wyboru między różnymi pragnieniami, ale nie zmienia to w niczym faktu, że pozostajemy
ich zakładnikami ( J. Skorupski, Green and the Idealist Conception of a Person’s Good, [w:] T.H.
Green. Ethics, Metaphysics..., s. 56–58).
8 T.H. Green, Prolegomena..., s. 101 (§ 98).
9 Ibidem, s. 110 (§ 106).
10 Ibidem, s. 110–111 (§ 106).
11 Ibidem, s. 102–103 (§ 99).
6 7 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
68
zdystansować i zapomnieć o wszystkim, co kiedyś go spotkało lub mogło spotkać.
„Ja”, w odróżnieniu od kantowskiego ideału rozumności praktycznej, nie jest zdolne
do apriorycznej wiedzy dotyczącej tego, co moralnie dobre.
Jaźń „nie jest czymś [istniejącym] oddzielnie od uczuć, pragnień i myśli, lecz
tym, co je łączy (...) w charakter jednostki, która jest dla siebie przedmiotem”12.
Zresztą tylko dlatego możliwy jest jakikolwiek rozwój ludzkiego charakteru rozumiany jako koncentracja działań na osiągnięciu wybranych przez nas motywów.
Nie jest to jednak jedyny argument przeciwko możliwości „boskiego punktu widzenia” w etyce. Brak wiedzy apriorycznej oznacza ciągłe zbliżanie się ku jedności
z „wieczną świadomością” jako moralnym ideałem, ku niemożliwej do osiągnięcia
pełni swego istnienia. Gdyby człowiek mógł posiąść wiedzę aprioryczną w żaden
sposób „niezanieczyszczoną” doświadczeniami swego przeszłego życia, nic nie stałoby na przeszkodzie możliwości osiągnięcia „boskiego” poziomu poznania. Nie
tylko na gruncie filozofii Greena jest to niemożliwe.
Wiadomo już, że w systemie autora Prolegomena... wszystko stanowi, do pewnego stopnia, jedność: natura i podmiot ją poznający, wiedza i wiara. Jak jednak
jedność tego świata przejawia się w dziedzinie działalności praktycznej? Otóż
Green wyróżnia trzy składniki wszelkich praktycznych dywagacji: pragnienie, wolę
i intelekt. Pozostają one we wzajemnych relacjach czyniących ich współwystępowanie koniecznym. Tym, co pozostaje motorem naszych postępowań, jest zawsze
idea „szczęśliwości w ogóle”13, której realizacji poszukujemy poprzez pragnienie
i realizowanie upragnionych stanów nas samych – takich, jakimi chcielibyśmy być.
Jednak powstanie tej idei (jak zresztą każdej idei) jest niemożliwe bez aktywnego
udziału świadomości, bez inteligentnego przeciwstawienia samego siebie temu, co
zewnętrzne, a także tego, co teraźniejsze temu, co przyszłe. Intelekt stanowi zatem
niezbędny warunek pojawienia się pragnienia i woli. Dzięki niemu dystansujemy
się wobec otaczającej nas rzeczywistości, ale także wobec naszych własnych pragnień. „Nigdy nie jesteśmy na tyle opętani wyłącznie pragnieniem jakiegoś przedmiotu, by być całkowicie nie tknięci myślą o innych pożądanych przedmiotach,
co do których jesteśmy świadomi, że [ich] strata lub pozyskanie miałoby wpływ
na naszą szczęśliwość”14. Dzięki temu możemy wytworzyć wspomnianą już ideę
„szczęśliwości w ogóle”15.
12 13 14 15 Ibidem, s. 104–105 (§ 102).
Ibidem, s. 133 (§ 128).
Ibidem, s. 131 (§ 127).
Ibidem, s. 133 (§ 128).
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
69
Pragnienie i intelekt są ze sobą nierozerwalnie związane nie tylko przez to, że
intelekt umożliwia jakiekolwiek pragnienie z racji konstytucji świata doświadczenia, ale też dlatego, że każdemu działaniu intelektualnemu nieodłączne jest także
pragnienie:
Tę jedność zasady w obydwu przypadkach możemy właściwie wskazać nazywając nasze życie wewnętrzne, jako determinowane przez pragnienia przedmiotów,
myślą praktyczną, rozumienie zaś – myślą spekulatywną. To nie wszystko. Wykonanie jednej [z tych] czynności odbywa się zawsze [przy] niezbędnym akompaniamencie drugiej. W każdym rozumieniu działa pragnienie. Wynik jakiegokolwiek
procesu poznania przez cały czas [jego trwania] jest pożądany. Nikt nie uczy się
czegokolwiek bez pragnienia, by to umieć. Przedstawienie faktu, który na pierwszy
rzut oka nie pasuje do naszych teorii o świecie, budzi pragnienie takiego dostosowania, które uzyskać można przez znajomość relacji faktów lub przez modyfikację
naszych wcześniejszych teorii lub przez połączenie obu tych procesów16.
Rozumienie i pragnienie stanowią dwie strony tego samego procesu – próby
„pojednania” jednostki ze światem. Z jednej strony mamy do czynienia z próbą „zagarnięcia świata do siebie”17, jak ma to miejsce w przypadku rozumienia, z drugiej
zaś ze staraniem narzucenia światu naszej woli. Te dwie czynności stanowią nieodłączne składniki każdego ludzkiego postępowania, gdyż, jak pisze Green, „element
wspólny obu leży w świadomości Ja i świata, jako w pewnym sensie przeciwstawionych sobie i w świadomym wysiłku przezwyciężenia tej opozycji”18.
Relacja między pragnieniem i wolą została już do pewnego stopnia opisana wcześniej, przy okazji definicji motywu. Jednostka, dzięki możliwości zdystansowania się
wobec swoich pragnień, za pomocą intelektu dokonuje spośród nich wyboru. Wybór ten stanowi skutek działania woli i wyraz oczekiwań danej jednostki co do możliwości osiągnięcia zaspokojenia. Wskazuje, w jakich przedmiotach dany człowiek
tej szczęśliwości będzie szukał, jest też wskaźnikiem poziomu samoświadomości, na
jakim się aktualnie znajduje. Pragnienia bowiem różnią się od siebie tak bardzo, jak
przedmioty, które je wywołują. Mamy więc pragnienia skierowane na dobra „zwykłe”
i dobra „moralne”19. Wola, która jakiemuś pragnieniu „ulega”, będzie różniła się od tej,
która musi pragnienie „przezwyciężyć”, by być konsekwentną w realizacji pewnego
planu życiowego.
Ibidem, s. 138–139 (§ 134).
Ibidem, s. 142 (§ 136).
18 Ibidem, s. 135 (§ 130).
19 �Ibidem, s. 147–148 (§ 142).
16 17 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
70
„Pragnienie” będące motywem człowieka, który sprzedaje swoje dziedzictwo
za miskę gotowanej soczewicy bez wątpienia różni się w swym przedmiocie od „woli”
człowieka, który poświęca swoje skłonności w imię zasady abstynencji, którą sam
na siebie nałożył; ale w tym samym względzie różni się od „pragnienia” lub „impulsu” człowieka, który przepływa Hellespont by zobaczyć swoją panią; tak jak, znów,
„wola” opisana w powyższych przykładach różni się w przedmiocie od „woli” człowieka, który, pod [wpływem] chłodnej kalkulacji, poświęca naturalne afekty dla
pozyskania lepszej pozycji w świecie20.
Praktycznie w chwili dokonania wyboru jednego z pragnień, jako najbardziej
godnego realizacji i już później, w trakcie jego realizacji, można postanowić znak
równości między takim pragnieniem i wolą, wówczas stanowią one bowiem jedność. Wola jest „tym pragnieniem, które najlepiej odzwierciedla system naszych
pragnień jako całość”21. Jak długo człowiek jest „niezdecydowany co do sposobu
przyszłego działania, wszystkie (pragnienia – J.G.) są, w pewien sposób, zewnętrzne wobec niego. Przedstawia je sobie jako wpływy, którym świadomie ulega, ale
które nie są nim i z którymi się nie identyfikuje”22. Do tego momentu różnica między wolą i każdym z rywalizujących ze sobą pragnień istnieje. Stają się one jednością po akcie dokonania wyboru. Natomiast różnica pomiędzy naturą poszczególnych pragnień istnieje cały czas.
Relacji łączących wolę z intelektem łatwo się już domyślić. Green uważa, że
„spekulacja i moralne działanie są zharmonizowanymi, współdziałającymi składnikami tej samej samoświadomej duszy i tych samych władz tej duszy, jedynie
inaczej ukierowanymi”23. Wyróżnia też rozum praktyczny jako niezbędny składnik
postępowania moralnego. Przez „rozum, w znaczeniu praktycznym” należy rozumieć „zdolność (...) podmiotu do postrzegania lepszych stanów samego siebie jako
celów do osiągnięcia poprzez działanie”24. Rozum jest zatem łącznikiem między
stanem, w jakim obecnie się znajdujemy, i tym, który postrzegamy jako wart realizacji. Dzięki niemu zdolni jesteśmy dokonywać moralnego rozwoju, on bowiem
tworzy idee moralne25. „Tak więc (...) prawdziwy rozwój człowieka, jedyny rozwój,
Ibidem, s. 149 (§ 143).
H.D. Lewis, Freedom and History, George Allen & Unwin Ltd, London 1962, s. 19.
22 T.H. Green, Prolegomena..., s. 151 (§ 146).
23 Ibidem, s. 155 (§ 149).
24 �Ibidem, s. 184 (§ 177); por. idem, On Different Senses..., s. 244.
25 � Idem, Lectures on the Principles of Political Obligation, [w:] idem, Lectures on the Principles of Political Obligation and Other Writings (red. P. Harris, J. Morrow), Cambridge University
Press, Cambridge 1986, s. 15 (§ 6).
20 �
21 �
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
71
w którym możliwości jego »niebiańsko zrodzonej« natury mogą być zaktualizowane, zmierza ku jedności rozwiniętej woli i rozwiniętego rozumu”26. Choć prawdziwą jedność osiągają jedynie u człowieka doskonałego jako „realnie istniejącego
w Bogu”27, wola i rozum zawsze mają ten sam przedmiot – moralną perfekcję28.
Omawiane tu zagadnienie nie jest pozbawione niedociągnięć natury teoretycznej. I tak, nie do końca jasna pozostaje relacja rozumu praktycznego do intelektu.
Brak tu wyraźnej precyzji ze strony autora Prolegomena..., który nigdzie kompleksowo tego zagadnienia nie wykłada. Funkcją intelektu jest łączenie odczuć w relacje na gruncie „metafizyki wiedzy”. Zadaniem rozumu jest odkrywanie idei stanu,
w jakim „powinniśmy” się znaleźć w ramach „metafizyki działania moralnego”.
Nasuwa to skojarzenia z epistemologią i etyką Kanta. Wydaje się jednak, że czynienie daleko idących analogii między filozofią Kanta i Greena w tej kwestii jest
niestosowne z racji odrzucenia przez tego ostatniego koncepcji „rzeczy samych
w sobie”29.
Reasumując, wszystkie trzy składniki ludzkiego działania moralnego: wola,
pragnienie30 i intelekt nigdy nie występują osobno. Zawsze są wzajemnie skorelowane31. W filozofii Greena nie tylko to, ścisłe zazwyczaj u innych filozofów, rozróżnienie zostaje zatarte. Brak jest równie ścisłego przeciwstawienia „metafizyki
wiedzy” i „metafizyki doświadczenia moralnego”. Obie warunkują wzajemnie swe
istnienie.
Idem, Prolegomena..., s. 185 (§ 177).
Idem, On Different Senses..., 246.
28 �Ibidem, s. 244.
29 �Por. idem, Lectures on the Philosophy of Kant, [w:] idem, Works..., t. 2, s. 113–120.
30 Hywel David Lewis uważa jednak, że Green nie czyni istotnego rozróżnienia na pragnienia i emocje, zamykając oba te pojęcia w jednym terminie „odczucie”, skąd też nieuchronność
jego nieprecyzyjnego używania (H.D. Lewis, „Self-Satisfaction” and the „True Good” in Green’s
Moral Theory, „Aristotelian Society Proceedings. New Series”, nr 42 (1941–42), s. 173).
31 Interesująca w tym kontekście jest uwaga Alfreda Edwarda Taylora, który pisze, że konieczne wydaje się założenie istnienia w akcie tworzenia motywu jakiegoś czynnika, który nie
miałby natury racjonalnej, „wszechobecność tego czynnika jest ledwie skrywana przez metafizyczny język Greena dotyczący »rozumu«, który wybiera z tak dostarczonych »skłonności«
tę jedną, z którą racjonalna jednostka się »identyfikuje«” (A.E. Taylor, The Freedom of Man,
[w:] Contemporary British Philosophy. Personal Statements (Second Series) (red. J.H. Muirhead),
George Allen & Unwin Ltd., London 1925, s. 286).
26 �
27 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
72
3.2. Ideał moralny jako samorealizacja i dobro wspólne
Do tego momentu zapewne jednym z już narzucających się Czytelnikowi pytań jest: „dlaczego »prawdziwe« dobro ma być, jak utrzymuje sam Green, dobrem
moralnym32?”. Otóż z bardzo prostego powodu. Nasz rozum dysponuje ideą „trwałego zadowolenia”, która powstaje, w miarę jak realizujemy nasze pragnienia. Poszukiwanie szczęśliwości równoznaczne jest z próbą wypełnienia pewnej pustki,
którą w sobie odczuwamy. Łatwo jednak przekonać się, że pustki tej nie wypełnimy, zabiegając o dobra zapewniające maksymalizację przyjemności, czyli głównie
dobra materialne, „zwykłe” – jak określa je Green. Przyjemność tego rodzaju daje
tylko chwilowe zaspokojenie. Bardzo szybko przemija, zmuszając do pogoni za kolejnym dobrem tego samego typu, później za kolejnym itd. Green twierdzi, że:
w każdym zaspokojeniu pragnienia jest przyjemność i stąd przyjemność (...)
z konieczności towarzyszy jego byciu dobrem. Nie możemy myśleć o przedmiocie
jako dobrym, tj. takim, który zaspokaja pragnienie, bez konsekwentnego myślenia
o nim jako tym, który daje przyjemność; lecz ta przyjemność zależy od jego [bycia]
dobrym, nie [zaś] jego [bycie] dobrym od przyjemności, której dostarcza33.
Przyjemność dawana nam przez przedmioty materialne jest krótkotrwała i ostatecznie nie wypełnia braku, który skłonił nas do podejmowania prób zdobycia ich.
Dobrem przynoszącym trwałe zadowolenie może być jedynie dobro moralne. Pod
pojęciem tym rozumie Green „dobro, które zadowala pragnienia jednostki moralnej lub to, w którym jednostka moralna może odnaleźć zadowolenie, którego też
z konieczności szuka. Podobnie będziemy pojmowali prawdziwe dobro. Jest to cel,
w którym wysiłki jednostki moralnej mogą naprawdę odnaleźć spoczynek”34. Tak
więc „dobro moralne” jest pewnym celem, ideałem, co zaś najważniejsze – ideałem
moralnym. Zmierzać ku niemu może człowiek rozumiany jako jednostka moralna. Jak zatem ten ideał wygląda? Pojawia się tu problem podobny do tego, który
John Skorupski uważa, że greenowską koncepcję moralnego ideału cechują dwie słabości: z jednej strony jest ona „za słaba”, gdyż „jedyna kategoryczność, którą może nam zapewnić, to doświadczane wyzwolenie-poprzez-przymus (...) ideałów” ( J. Skorupski, op.cit., s. 69),
z drugiej zaś „za mocna”, gdyż nie daje żadnego uzasadnienia dla przyjęcia wyłączności moralnego ideału jako godnego realizacji (ibidem, s. 70).
33 T.H. Green, Prolegomena..., s. 178 (§ 171).
34 Ibidem, s. 179 (§ 171).
32 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
73
wystąpił przy definicji „wiecznej świadomości”. Dobro moralne jest ideałem, ku
któremu jednostka może i musi zmierzać, lecz którego nigdy nie osiągnie. Stąd też
niemożliwa jest jakakolwiek wiedza na jego temat, „dobro moralne jest realizacją
moralnych możliwości, a nie możemy w pełni pojąć, czym taka możliwość jest,
dopóki nie znamy jej realizacji”35.
Opisując koncepcję „wiecznej świadomości”, wspomniałem o „moralnym argumencie na istnienie Boga”36 i jego krytyce. Rozumowanie Greena opierało się
tam na twierdzeniu, że jeśli istnieje jakaś niezaktualizowana w pełni zdolność, to
jej warunkiem jest jakaś forma bytowania tej samej zdolności w pełni zaktualizowanej. Skoro mamy zdolność rozwoju moralnego polegającą na zbliżaniu się do
realizacji ideału moralnego dobra, to takie dobro musi już istnieć, choć oczywiście
na naszym etapie rozwoju nic nie możemy o nim powiedzieć. Ideał moralny, jak
łatwo się domyślić, istnieje w Bogu-„wiecznej świadomości”. Jesteśmy jego uczestnikami, stanowimy w pewnym sensie jego „miniaturowe” odpowiedniki. On jest
pełnią możliwej wiedzy relacyjnej, czyli podstawą świata naszego doświadczenia,
ale nie tylko. Okazuje się bowiem, że „wieczna świadomość” jest też przyczyną
i ostatecznym celem naszego rozwoju moralnego. Reprezentuje sobą to, czym nigdy nie zdołamy być37, choć do realizacji czego z konieczności zmierzamy. Podobnie bowiem jak na gruncie nauki nigdy nie posiądziemy pełnej wiedzy o przyrodzie, tak na gruncie moralności nigdy nie osiągniemy ideału – wówczas wiedza
nasza równałaby się wiedzy „wiecznej świadomości”, co z oczywistych względów
oznaczałoby koniec świata takiego, jakim go znamy. Mimo wszystko jednak, jeśli
mamy możliwość rozwoju moralnego i realizacji tego, co idealnie istnieje jedynie
w Bogu, naszym obowiązkiem jest próba aktualizacji tego potencjału, tym bardziej,
że odczuwamy wewnętrzny dyskomfort, który możemy jedynie na tej drodze ograniczyć.
„Prawdziwe dobro”, dobro moralne, można realizować jedynie poprzez moralne doskonalenie. Etyka Greena jest etyką perfekcjonistyczną38, ale też i racjonalistyczną. Jej głównym dezyderatem jest hasło ograniczenia skłonności ku
osiąganiu przyjemności. Dokonujemy tego dzięki rozumowi, który odkrywa ideały moralne, tym samym umożliwiając ich realizację. Moralność rozwija się, zaś
Ibidem. s. 179 (§ 171).
Patrz: rozdz. II.
37 T.H. Green, Prolegomena..., s. 392 (§ 352).
38 Gdzie perfekcja stanowi ostateczny cel, dobroć człowieka zaś do tego celu środek (ibidem, s. 206 (§ 195)).
35 36 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
74
kolejne „etapy” tego rozwoju musi poprzedzać analogiczny rozwój racjonalności
jednostki. Proces ten opiera się na zmierzaniu ku zgodności woli z rozumem. Całość przedstawia się następująco. Zawsze odczuwamy pewien brak, zawsze mamy
też ideę samych siebie szczęśliwszych od tych, którymi jesteśmy w danej chwili.
W każdym naszym postępowaniu przyświeca nam idea permanentnego samozadowolenia. Na początku zaczynamy szukać jej realizacji przez pozyskiwanie tzw.
dóbr „zwykłych”. Okazuje się jednak, że satysfakcja, którą dają, jest krótkotrwała.
Po szeregu prób osiągnięcia jej na tej właśnie drodze, trudna do sprecyzowania
iluminacja wskazuje nam wyjście z sytuacji pod postacią realizacji ideałów moralnych39. Zmienia się więc nasza koncepcja hierarchii dóbr. Jednak aby to było
możliwe, analogicznie musi postępować rozwój naszego rozumu praktycznego,
który tworzy odpowiednie przedstawienia-idee nas samych jako bardziej usatysfakcjonowanych niż aktualnie. Ukazuje nam on możliwość bycia szczęśliwymi
jako konsekwencję bycia moralnie dobrymi.
Moralność ze swej istoty jest zjawiskiem społecznym. Rodzi się ona w grupie
ludzi i stanowi wyraz ogólnych zasad, na jakich przestrzeganie jednostki godzą się
we wzajemnych stosunkach, „żadna jednostka nie może stworzyć sobie sumienia. Zawsze potrzebuje społeczeństwa, które uczyni to za nią”40. Jednostka może
realizować się jedynie dzięki wspólnocie i w ramach wspólnoty, bez niej nie ma
jednostki. Twierdzenie przeciwne jest powszechnie przyjmowanym błędem teorii
indywidualistycznych,
życie społeczne jest dla osobowości człowieka tym, czym język jest dla myśli. Język zakłada myśl jako [pewną] zdolność, ale w nas zdolność myślenia jest aktualizowana jedynie w języku. W ten sam sposób społeczeństwo zakłada [istnienie pewnej]
zdolności, podmiotów zdolnych postrzegać siebie i ulepszenie swego życia jako swój
Schemat ten zdaje się stanowić swoisty trzon greenowskiej psychologii, określa bowiem
proces emocjonalnego i intelektualnego rozwoju jednostki. Nie należy jednak sądzić, że odpowiednim etapom takiego rozwoju ludzi można przyporządkować konkretne przedziały wiekowe. Schemat ten nie wyraża bowiem wiary w nieuchronność podobnego, etycznego zwrotu
w życiu jednostek.
40 � Ibidem, s. 351 (§ 321). Poza tym, jak zauważa David O. Brink, współżycie społeczne
o tyle ułatwia rozwój moralny, że zapewnia możliwość dywersyfikacji doświadczeń, przez co
zakres możliwości samorozwoju zostaje automatycznie poszerzony. Jednocześnie inni stanowią
arystotelejskie „lustra”, w których jednostka może się przyglądać „postrzegając swe własne cechy
z innej perspektywy” (D.O. Brink, Self-Realization and the Common Good: Themes In T.H. Green,
[w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics..., s. 29).
39 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
75
cel. Ale jedynie w stosunkach międzyludzkich, w których każdy postrzega innych
jako cel, nie zaś jedynie jako środek (...) zdolność ta może być realizowana (...)41.
„Każdy przede wszystkim musi wypełnić obowiązki swojego stanowiska”42.
Greenowska etyka jest w związku z tym także etyką obowiązku43. Rozum nakazuje
dostrzegać w innych istoty o potrzebach podobnych do naszych i traktować je tak,
jak sami chcielibyśmy być traktowani. Społeczeństwo opiera się na wzajemnym
rozpoznaniu przez współobywateli potrzeb i praw niezbędnych do ich zaspokojenia44. Każdy z nas ma jakąś ideę samego siebie jakim chciałby być. Jako obywatele
rozpoznajemy potrzebę jej realizacji u innych i chcemy, by oni rozpoznali ją u nas.
Wszystkim nam zależy zatem na ustanowieniu takich wspólnych reguł postępowania, które będą zapewniały warunki niezbędne do samorealizacji. Wzajemne
rozpoznanie żądania takich gwarancji stanowi podstawę istnienia społeczeństwa.
W każdym bowiem musi istnieć system powszechnie podzielanych i przestrzeganych reguł postępowania.
Mamy więc do czynienia z dwoma określeniami dobra moralnego: (1) moralnym perfekcjonizmem zmierzającym do jak najpełniejszej samorealizacji, (2)
dobrem wspólnym. Dwojaki charakter tego dobra przysporzył wiele problemów
komentatorom myśli Greena. Niektórzy dopatrują się tu np. sprzeczności między
egoizmem i altruizmem jako dwoma składnikami doskonałości moralnej. RzeT.H. Green, Prolegomena..., s. 192 (§ 183).
Ibidem. Cytat ten brzmi jak wypis z Ethical Studies Bradleya, gdzie autor uprawia podobną dialektykę społecznej egzegezy ideałów moralnych przy jednoczesnym uznaniu możliwości
ich krytyki z punktu widzenia pozaspołecznego ideału moralności (F.H. Bradley, Ethical Studies...).
43 Craig Smith uważa, że określenie Greena mianem „filozofa obowiązku” nasuwa konotacje z Kantem, z którego doktryną etyczną jednak Green polemizował. Autor ten sugeruje, że
bardziej właściwym byłoby w odniesieniu do Greena określenie „filozofa charakteru”, gdyż nie
pyta on „co powinienem zrobić?”, lecz raczej „kim powinienem być?” (C.A. Smith, C. Jenks,
Correspondence, „British Journal of Sociology”, t. 30, nr 2 (1979), s. 222–223).
44 � Kolejny istotny punkt zbieżności Greena z myślą Fichtego i Kanta bardziej niż Hegla.
Podczas gdy u dwu pierwszych uznanie potrzeb i praw przez współobywateli pozbawione jest
etapu ich wzajemnej negacji, u Hegla taki nieuchronny etap walki o uznanie, przybierający konkretnie postać konfliktu pana i sługi, bez wątpienia istnieje (por. E. Nowak-Juchacz, Autonomia
jako zasada etyczności. Kant, Fichte, Hegel, Fundacja na rzecz Nauki Polskiej, Wrocław 2002,
s. 115–121, 183–190). Tam gdzie Kant i Fichte widzą możliwość abstrahującego od konkretnej
sytuacji historycznej ugruntowania reguł postępowania z bliźnimi na racjonalnych podstawach,
u Hegla dialektyka rozwoju zasad moralności wymaga przejścia etapu, „irracjonalnej” z późniejszej perspektywy, walki.
41 �
42 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
76
czywiście, kwestia zależności między tymi określeniami dobra moralnego nie jest
mocną stroną teorii Greena, choć wydaje się, że można przypisać jednostce oba,
bez popadania w sprzeczność. Byłyby wówczas wynikiem dwojakiego spojrzenia na istotę moralną. Po pierwsze, jednostka może znaleźć bezwzględny spokój
i szczęście jedynie przez moralne doskonalenie. Ideałów moralnych nie tworzy
jednak dowolnie, lecz odnajduje je w powszechnie obowiązującej moralności. Stanowią one zjawisko społeczne, określają relacje między jednostkami. Ulegają one
swoistemu rozwojowi – doskonalenie się na bazie ideałów uzyskanych w procesie
socjalizacji będzie przeważnie przyjmowało, jak okaże się w dalszych rozdziałach,
formę zmierzania ku rozszerzeniu kategorii osób, których ideały te dotyczą. Będą
rozpoznawane potrzeby rozwoju kolejnych grup społecznych, a za tym rozpoznaniem będzie postępowało przypisanie im pewnych praw zabezpieczających ich
rozwój. W tym miejscu najważniejsza jest jednak konkluzja głosząca, że to społeczeństwo tworzy ideały moralne.
Po drugie, istnieją one przez wzgląd na społeczeństwo. Skoro powstały dzięki
niemu i odnoszą się do relacji międzyludzkich, ich realizacja nie jest skierowana ku
wnętrzu człowieka, lecz w stronę innych ludzi45. Ideały są skutkiem wzajemnego
rozpoznania potrzeb wspólnych wszystkim członkom społeczności. Odzwierciedlają powszechne przekonanie współobywateli dotyczące tego, czego człowiek potrzebuje, by swobodnie doskonalić się moralnie. Weźmy na przykład ideał wolności. Każdy człowiek ma jakąś wizję siebie, którą pragnie realizować. Do tego jednak
potrzebuje swobody działań. Jest to pogląd akceptowany przez wszystkich, którzy
chcą się jakoś realizować. Dlatego też społeczność uznaje potrzebę wolności obywatela, jeśli ta nie ogranicza wolności innych. Podobnie jest z równością46. Każdemu zależy na tym, by nie być dyskryminowanym, gdyż mogłoby to oznaczać ograniczenie możliwości samorealizacji. Społeczność daje poprzez ten ideał wyraz potrzebie równego traktowania jej członków. Moralne działanie jednostki musi więc
zakładać traktowanie innych jak siebie samej. Rozwój indywidualny z konieczności
przybiera więc charakter społeczny – być dobrym znaczy być dobrym dla innych.
W ten sposób samodoskonalenie jednostki znajduje swój wyraz w zabieganiu o realizację dobra wspólnego. Czyn dobry będzie czynem umożliwiającym innym
jednostkom doskonalenie moralne, a zatem działanie dla innych i dla siebie jest
T.H. Green, Prolegomena..., s. 201 (§ 190).
Green nie precyzuje, o jaką dokładnie równość mu chodzi. Z funkcji, jaka przypadnie
jej w filozofii autora Prolegomena..., można jednak wywnioskować, że pisze głównie o równości
szans samorealizacji.
45 46 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
77
tym samym, zaś rozwój moralny opiera się na altruistycznej pomocy innym, dzięki
której i oni mogliby przyjąć postawę moralną analogiczną do naszej47. Z powodu
konieczności wzajemnego rozpoznania potrzeb i uprawnień z nich wynikających,
jedną z głównych zasad postępowania będzie druga formuła kantowskiego imperatywu kategorycznego nakazująca traktowanie innego zawsze zarazem jako celu,
nigdy zaś wyłącznie jako środka48.
Po trzecie wreszcie:
idea prawdziwego dobra jako [dobra] samego dla siebie nie jest ideą ciągu przyjemności, którą może cieszyć się ktoś [jeden]. Jest to idea zaspokojenia jaźni, która
(...) może kontemplować się jedynie poprzez identyfikację z jakąś formą społeczeństwa; która może oczekiwać trwałego zadowolenia (permanent satisfaction) jedynie
pod warunkiem, że będzie to także zadowolenie tych we wspólnocie, bez których
nie może wyobrazić sobie życia49.
Społeczny charakter dobra moralnego ma także inne źródła. Ciekawym argumentem przemawiającym za jego uznaniem jest ten, który Dimova-Cookson
określa mianem „argumentu zbawienia”50. Opiera się on na twierdzeniu o naturalnej skłonności człowieka do przekraczania swej cielesnej natury i związanej
z nią ograniczoności. Jednostka szuka jakiejś formy nieśmiertelności w istnieniu
wspólnotowym. „Każdy (...) unieśmiertelnia się (...) za pomocą tego, z czym,
z jednej strony, się identyfikuje, a o czym, z drugiej strony, nie może myśleć jako
ograniczonym jedynie ziemską egzystencją – za pomocą obiektów, w których widzi się jako żyjącego dalej po śmierci”51. Na najbardziej elementarnym poziomie
taki sposób myślenia przejawia się w dbałości o dobrobyt rodziny – szansy na
przetrwanie jakiejś cząstki nas samych w kolejnych pokoleniach:
47 Pojawia się tu problem znany z kantowskiej Metafizyki moralności, gdzie Kant jako cele
stanowiące zarazem obowiązki określa „własną doskonałość moralną” i „cudze szczęście”, zaznaczając przy tym jednocześnie, że sprzecznością jest, „gdy ktoś poczytuje sobie za cel czyjąś moralną doskonałość, poczuwając się do obowiązku zmierzania ku niemu. Wszelako doskonałość
innej osoby ludzkiej zasadza się przecież na tym właśnie, że potrafi ona samodzielnie stanowić
dla siebie cele, zgodnie z tym, co podpowiada jej obowiązek” (I. Kant, Metafizyka moralności,
tłum. E. Nowak, PWN, Warszawa 2007, s. 248; por. J. Kloc-Konkołowicz, Rozum praktyczny
w filozofii Kanta i Fichtego: prymat praktyczności w klasycznej myśli niemieckiej, Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007, s. 122–125).
48 T.H. Green, Prolegomena..., s. 192 (§ 183).
49 Ibidem, s. 248 (§ 232).
50 �M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 87–92.
51 �T.H. Green, Prolegomena..., s. 245–246 (§ 229).
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
78
Projektując się w przyszłość jako permanentny przedmiot możliwego dobrobytu (...) – a jednostka musi tak projektować się w poszukiwaniu permanentnego
dobra – utożsamia swoich bliskich z sobą. Właśnie to skojarzenie neutralizuje efekt,
który antycypacja śmierci musiałaby w przeciwnym wypadku wywrzeć na żądaniu
permanentnego dobra52.
Podobny stosunek zachodzi w relacjach jednostka–społeczeństwo, „społeczeństwo daje jednostce możliwość nieśmiertelności”53.
Społeczny charakter dobra moralnego niesie ze sobą bardzo istotną konsekwencję. Przy jego realizacji nie jesteśmy zmuszeni ze sobą rywalizować. Co
więcej, zdaniem Greena taka rywalizacja jest niemożliwa. Jak sam pisze, „dopóki
przedmiot ogólnie postrzegany jako dobry nie stanie się stanem umysłu lub charakteru, którego osiągnięcie lub zmierzanie do osiągnięcia przez każdego jest samo
w sobie wkładem w jego osiągnięcie przez wszystkich innych, życie społeczne musi
być wojną”54. Uznając własną przyjemność za dobro nadrzędne, zmuszeni jesteśmy
zachowywać się w sposób egoistyczny, nie zważając w swym postępowaniu na fakt
ograniczania możliwości realizacji dóbr przez innych oraz, z konieczności, traktować innych jako środki do osiągnięcia własnych przyjemności55. Dobro moralne
jest zaś „niekonkurencyjne” (non-competitive). Jak długo staramy się znaleźć zaspokojenie w dobrach „zwykłych”, których ilość jest ograniczona, tak długo będziemy
musieli o nie walczyć. Nie sposób być przy tym altruistą. Gdy jednak zmienimy obraz pożądanego dobra, gdy zrozumiemy, że trwałe zadowolenie może być odnalezione jedynie na żmudnej drodze moralnego perfekcjonizmu, okaże się, że, czysto
teoretycznie, wszyscy możemy być szczęśliwi. Wówczas nie sposób być egoistą.
Z powodu tego, że ideały moralne mogą istnieć jedynie we wspólnocie i w różnych społecznościach przybierają odmienną postać, Green sprzeciwia się wszelkim
formom aprioryzmu etycznego, za którego największego przedstawiciela uważa
oczywiście Kanta56, choć argumenty skierowane przeciw temu ostatniemu wymieIbidem, s. 247 (§ 231).
M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 88.
54 �T.H. Green, Prolegomena..., s. 263 (§ 245).
55 �A. Simhony, Beyond Negative and Positive Freedom: T. H. Green’s View of Freedom, „P������
olitical Theory”, t. 21, nr 1 (1993), s. 31–33.
56 �Por. R. Martin, Green on Natural Rights in Hobbes, Spinoza and Locke, [w:] The Philosophy
of..., s. 104–126. Terence Irwin twierdzi, że dzięki krytyce aprioryzmu i uznaniu „trwałej szczęśliwości” za cel działań ludzkich, Green dokonuje tego, co Kantowi się nie udało, a mianowicie
uzasadnienia powinności dokonania wyboru dobra, a nie zła (T. Irwin, Morality and Personality:
52 �
53 �
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
79
rzone są także w innych filozofów prawa natury. Krytyka ta opiera się o uznanie
społecznego charakteru idei moralnych. Owszem, jest tylko jeden Bóg-„wieczna
świadomość” i jeden tylko spójny system idei moralnych. Jednak człowiek, jako
partycypant w „wiecznej świadomości” ograniczony swoim ciałem, pełnej wiedzy
o ideach moralnych nigdy nie posiądzie. Gdyby było to możliwe, posiadłby wiedzę boską. Twierdzenie, że ostateczny imperatyw postępowania wygląda tak, a nie
inaczej, to jak stwierdzenie, że odkryło się cel i istotę rozwoju moralnego, a więc
doprowadziło się proces boskiej samorealizacji do jego kresu.
Co więcej, jednostka zawsze w swych działaniach opiera się na zdobytych w procesie socjalizacji wartościach, a w różnych społecznościach wyglądają one odmiennie. Nie znaczy to, że któraś ze społeczności etycznie się „myli”, ale jedynie, że pod
względem moralnym nie rozwijają się one symultanicznie. Poza tym „uniwersalne
prawo praktyczne, na którego [istnienie] Kant naciska, jest niezrozumiałe, jeśli nie
implikuje przedmiotu bezwarunkowo dobrego, do którego jest relatywne. Nie ma
żadnej treści, nie określa niczego, poza tym, co relatywne do tego przedmiotu”57.
Green zgadza się więc z fichteańską i heglowską krytyką imperatywu kategorycznego, jako pozbawionego treści, wyłożoną przede wszystkim na kartach Zasad
filozofii prawa. Krótko mówiąc, „Kant miał słuszność sądząc, że jedynym bezwarunkowym dobrem jest dobra wola, mylił się jednak podając jej zbyt abstrakcyjną charakterystykę”58. Podobnie wygląda kwestia praw natury u innych filozofów.
Moralność i prawa są w filozofii Greena ściśle ze sobą związane – jeśli nie ma apriorycznych zasad moralności, nie ma też apriorycznych praw natury.
Dla pełniejszego przedstawienia problemu wypada powiedzieć jeszcze o innym
rozumieniu dobra wspólnego, które, zdaniem Dimovy-Cookson, pojawia się w pismach Greena. Chodzi mianowicie o dobro wspólne jako „społeczeństwo równych”59, pewną konkretną formę instytucji państwowych mogącą w najlepszy możKant and Green, [w:] Self and Nature in Kant’s Philosophy (red. A.W. Wood), Cornell Univeristy
Press, London 1984, s. 31–56).
57 � T.H. Green, Lectures on the Philosophy..., s. 111. Por. H.D. Lewis, „Self-Satisfaction” and
the „True Good”..., s. 151–153.
58 A. MacIntyre, Krótka historia etyki. Historia filozofii moralności od czasów Homera do XX
wieku, tłum. A. Chmielewski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 310. Nicholson
zauważa, że etyka Greena to próba ustanowienia „trzeciej drogi” między dwoma ekstremami
– imperatywem kategorycznym Kanta z jednej i etyką utylitarystyczną z drugiej strony (P.P.
Nicholson, Green’s ‘Eternal Consciousness’, s. 62).
59 � M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 100–102. Avital
Simhony wymienia w tym samym kontekście dwie „zasady sprawiedliwości”, które jednostki
80
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
liwy sposób przyczynić się do rozwoju duchowego jednostek60. Ta interpretacja
dobra wspólnego, jak zauważa autorka, zdecydowanie różni się od poprzednich.
Tamte, wiążąc dobro wspólne z moralnym perfekcjonizmem, nie przypisywały mu
żadnego konkretnego kształtu i dotyczyły w zasadzie pojedynczych jednostek i ich
wewnętrznego rozwoju. To drugie ujęcie, jako „społeczeństwa równych”, odnosi się już do zewnętrznych warunków tego rozwoju – nakazuje postrzegać dobro
wspólne jako pewien instytucjonalny wymiar egzystencji społeczno-politycznej,
niezbędny dla realizacji jednostkowych celów. Poza tym dobro wspólne jako pewien idealny system instytucji, według Dimovy-Cookson, nie jest dobrem moralnym61, lecz stanowi środek zapewnienia „zwykłych” dóbr umożliwiających moralny rozwój62.
Jeszcze jedną bardzo istotną kwestię należy tu poruszyć. Chodzi o brak w filozofii Greena ostatecznego rozdziału dóbr moralnych jako duchowych od dóbr materialnych. Te ostatnie nie są bowiem zupełnie pozbawione charakteru moralnego.
Green twierdzi, że aby rozwój moralny był możliwy, jednostka musi dysponować
pewnym zasobem dóbr materialnych. Jest na tyle świadom ludzkich ograniczeń,
że zdaje sobie sprawę, iż nie można dbać o poziom rozwoju moralnego, gdy ciągle
trzeba się martwić o przedłużenie swojej egzystencji w jej wymiarze fizycznym.
Pozytywny program filozofii politycznej Greena stanowił odpowiedź na fatalne warunki bytowania najuboższych warstw społecznych dziewiętnastowiecznej
Anglii. Widział na przykładzie proletariatu, jak niezbędna dla moralnego rozwow takim społeczeństwie „będą musiały” uznać za bezwarunkowo słuszne: równość i powstrzymanie się od wyzysku innych (A. Simhony, T.H. Green’s Theory of Morally Justified Society, „History of Political Thought”, t. 10, nr 3 (1989), s. 481).
60 Daje się tu zaznaczyć wyraźny wpływ Teorii sprawiedliwości Johna Rawlsa kierujący autorkę w stronę postrzegania dziewiętnastowiecznej filozofii Greena przez pryzmat dwudziestowiecznego renesansu umowy społecznej i liberalnego postulatu „sprawiedliwości proceduralnej” nie zorientowanej teleologicznie. Taka siatka interpretacyjna nałożona na teorię Greena
zdaje się jednak zupełnie do niej nie przystawać z racji ściśle teleologicznego wymiaru jego filozofii.
61 �M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 102.
62 Smith twierdzi, że w filozofii moralnej Greena mamy do czynienia z dwojakim rozumieniem terminu „dobro wspólne”: jako „potrzeby »wspólnej« jednostkom” i jako „moralnej
wartości wspólnej jednostkom” (C.A. Smith, op.cit., s. 195). Autor uważa, że powszechne nieporozumienia co do charakteru relacji jednostki do społeczeństwa, więc także i koncepcji dobra
wspólnego, wypływają z faktu, że Richard Lewis Nettleship podczas wydawania dzieł zebranych tego filozofa niejednokrotnie „wtrącał” w nie swoje własne poglądy. Z tą tezą nie zgadzają
się Paul Harris i John Morrow (P. Harris, J. Morrow, Did Nettleship Corrupt Green’s ‘Lectures’?
A Comment on Smith, „History of Political Thought”, t. VI, nr 3 (1985), s. 643–646).
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
81
ju jest gwarancja posiadania pewnego minimum materialnego. Ci pozbawieni go,
próbujący wyżywić rodziny z dnia na dzień, wiecznie obawiający się utraty pracy,
która równa się wyrokowi wydanemu na ich najbliższych, nie mają szans rozwoju
moralnego. Ich życie toczy się wokół problemu zdobycia wystarczającej ilości dóbr
materialnych. Tym samym, bez pewnego minimum materialnego żaden rozwój racjonalności ani moralności nie jest możliwy. Dlatego też dobrom „zwykłym” przysługuje wartość moralna, jak długo stanowią niezbędny warunek realizacji dobra
moralnego. W interesie wspólnoty leży zapewnienie takiego minimum każdemu
obywatelowi.
Gdyby Green w opisie dobra wspólnego zatrzymał się w tym miejscu, uniknąłby zarzutów, których refutacja sprawia największe problemy. Czyni on bowiem
krok dalej, stwierdzając, że ludzki rozwój duchowy może przybrać także postać
rozwoju posiadanych talentów, np. artystycznych. Pisze m.in., że człowiek
ma inne zdolności, niż te, które są bezpośrednio przedstawione w wyraźnie moralnych cnotach – zdolności, które znajdują swój wyraz nie w stosunkach między
ludźmi, lecz w sztuce i nauce – i ich rozwój musi być koniecznym składnikiem każdego życia, które przedstawia sobie jako to, w którym może odnaleźć zadowolenie63.
Do prawdziwego celu ludzkiej egzystencji, jak pisze gdzie indziej, można zmierzać, nie zdając sobie nawet sprawy ze wspólnoty, jaka w tym zmierzaniu z konieczności się wytwarza, a zatem z pominięciem problematycznej dialektyki szczęścia
i doskonałości zarówno własnej, jak i innych. Mogą to czynić „rzemieślnik i pisarz
zmierzający do uczynienia ich dzieł tak dobrymi, jak tylko potrafią, nie zważając na
własną sławę; (...) ojciec oddany edukacji swej rodziny lub obywatel oddany służbie
państwu”64. O ile jak najbardziej działalność ojca należy rozpatrywać w kategoriach
bezpośredniej troski o dobro innych, o tyle nie wydaje się przekonujące twierdzenie,
jakoby artysta jedynie jako artysta z konieczności utożsamiał swe dobro z dobrem
współobywateli. Co więcej, zaspokojenie „nie może być osiągnięte w życiu działalności czysto naukowej i artystycznej, podobnie jak w [życiu] wysiłku »praktycznego«,
w których te aktywności byłyby nieobecne”65. Green niestety nie rozwija tego wątku
w stopniu chociaż częściowo zadowalającym, a szkoda, gdyż takie stwierdzenia po63 64 65 T.H. Green, Prolegomena..., s. 415 (§ 370).
Ibidem, s. 305 (§ 284).
Ibidem, s. 311 (§ 288).
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
82
wodują szereg wątpliwości. Pierwszą jest kwestia tego, czy rozwój talentów przekłada
się w jakiś sposób na rozwój moralny jednostek je posiadających lub tych mających
kontakt np. z dziełami sztuki. Green co prawda pisze, że talenty, jeśli są rozwijane,
mają „wartość jako element w całości duchowego życia, które nie może się obyć bez
cnót moralnych; bez nich niemożliwa byłaby realizacja potencjału ludzkiej duszy”66,
a także, iż może być tak, że te wartości pozamoralne będą w pełni zaktualizowane jedynie u jednostek moralnie dobrych. Jednym z kluczowych staje się jednak wówczas
pytanie o sam charakter tych wartości. Czy jest to zupełnie nowa kategoria wartości
innych niż dobra moralne, czy nie? Jaka jest ostateczna relacja między wartościami
etycznymi i np. estetycznymi? Tego Green w wystarczającym stopniu nie wyjaśnia67.
Drugi problem stanowi fakt, że do rozwoju talentów niezbędne jest posiadanie
pewnych, niekiedy znacznych, dóbr materialnych. Te zaś z kolei mogą stanowić
podstawę rywalizacji między jednostkami. Tym i innym kłopotliwym kwestiom
wynikającymi z etycznych tez Greena poświęcone zostaną kolejne podrozdziały.
3.3. Krytyka idei dobra wspólnego
„Idea dobra wspólnego jest absolutnie centralna dla teorii Greena. Daje fundament, na którym dyskutuje on społeczno-polityczne struktury i warunki niezbędne do realizacji ludzkich potencjałów oraz zakres użycia władzy politycznej w celu
ułatwienia indywidualnego samodoskonalenia”68. Dlatego też stanowi ona jeden
z najbardziej dyskutowanych i atakowanych wątków jego filozofii. W celu systematyzacji różnorodnych krytyk odnoszących się do greenowskiej koncepcji motywu,
idei moralnych, a wśród nich idei dobra wspólnego, przyjmę podział proponowany
przez Nicholsona69. Można na jego podstawie wyróżnić trzy kierunki, w których
zmierza krytyka koncepcji Greena.
Ibidem, s. 426 (§ 381).
Dużo lepiej radzi sobie z tym problemem Bradley, który doprowadziwszy swe rozważania do tego samego miejsca, pozwala sobie na uwzględnienie rozwoju osobistych talentów jako
dóbr o charakterze niespołecznym. Pisze, że „jest moralnym obowiązkiem artysty lub badacza
prowadzenie właściwego ich profesjom stylu życia i moralnie naganną jest porażka na tym polu.
Lecz z drugiej strony jest niemożliwe, bez niedorzecznego naciągania faktów, obracanie tych
cnót na cnoty społeczne lub obowiązki wobec swoich sąsiadów” (F.H. Bradley, Ethical Studies...,
s. 122–123).
68 �P. Harris, J. Morrow, Introduction, [w:] T.H. Green, Lectures on the Principles of Political...,
s. 6.
69 �P.P. Nicholson, Green’s ‘Eternal Consciousness’..., s. 64–82.
66 67 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
83
3.3.1. Problem niedostatku i konfliktu70
Bez wątpienia jednym z najzacieklejszych intelektualnych adwersarzy Greena
był Henry Sidgwick. Zastrzeżeń pod adresem tego pierwszego miał wiele, lecz
szczególną niechęcią darzył jego koncepcję dobra wspólnego. Miała ona pogodzić
dwa aspekty ludzkiej natury – egoizm i altruizm. Sam Sidgwick określił tę kwestię
mianem „najdonioślejszego problemu etyki” i przyznał, że w swoich Methods of
Ethics nie podołał zamknięciu ich obu w jednym systemie. Green, przeciwnie, był
przekonany, że tego dokonał. Główny argument Sidgwicka stanowiło twierdzenie o konieczności występowania konfliktu między poświęceniem i względem na
własne interesy71. Jeśli bowiem przyjmiemy założenie, że „bycie całością w sobie”
i bycie członkiem całości to dwie różne rzeczy, jak to czyni Sidgwick72, to okaże się,
że interes wspólnoty może być sprzeczny z interesem jednostki, która w jej skład
wchodzi. Duża część poświęceń na rzecz wspólnoty będzie ograniczała możliwości rozwoju indywiduum. Weźmy przykład poboru wojskowego lub zwiększania
podatków. Jednostka zmuszona do śmierci za ojczyznę lub płacenia wyższych podatków poświęca się dla innych. Oddaje życie lub pieniądze, przez co albo traci
możliwość rozwoju w ogóle, albo jest on bardzo ograniczony. Podobny argument
wysuwa Alan Milne oraz Harold Prichard, których zdaniem Green nie bierze
pod uwagę sytuacji, w której interes jednostki może być w konflikcie z interesem
wspólnoty73. Obaj, jak się wydaje, nie zwracają jednak uwagi na to, że rzeczywistym interesem wspólnoty będzie zawsze rozwój samoświadomości jej członków.
Dlatego też „prawdziwy” cel jednostki będzie się zawsze pokrywał z „prawdziwym”
celem wspólnoty. Milne pisze, że Green „nie może przyznać, że choć moralnie złe,
70 Jako osobny traktuje Nicholson problem egoizmu, lecz, jako że są one ze sobą ściśle powiązane, opiszę je w tym samym miejscu.
71 Podobne stanowisko zajmował wcześniej już Bradley w swych Ethical Studies (F.H. Bradley, op.cit., s. 204; por. G. Kendal, Bradley and Moral Engagement, „Philosophy”, 57 (1982),
s. 374).
72 �A. Simhony, Green and Sidgwick on the ‘Profoundest Problem of Ethics’, [w:] Anglo-American
Idealism..., s. 36–37; por. J.T. Kloppenberg, Uncertain Victory. Social Democracy and Progressivism in
European and American Thought, 1870–1920, Oxford University Press, Oxford 1986, s. 123–132;
W.D. Hudson, A Century of Moral Philosophy, St. Martin’s Press, New York 1980, s. 47–50.
73 �A.J.M. Milne, The common good and rights in T.H. Green’s ethical and political theory, [w:]
The Philosophy of..., s. 68–69; H.A. Prichard, Moral Obligation. Essays and Lectures, Clarendon
Press, Oxford 1957, s. 72–73.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
84
czasem w interesie człowieka jest bycie nieuczciwym, nielojalnym lub niesprawiedliwym”74. Autor ten nie dostrzega jednak różnicy między interesem osoby moralnie dobrej i niebędącej taką75. Ta pierwsza będzie utożsamiała dobro innych ze
swoim, jedynie druga ma swój interes „prywatny” . Jednostka moralnie dobra nie
uczestniczy w wojnie w obronie tylko swojego interesu (którym jest ostatecznie
samodoskonalenie), ale także w imię dobrobytu (tj. możliwości doskonalenia się)
współobywateli. Jej głównym celem jest umożliwienie innym osiągnięcia tego samego poziomu samoświadomości, co ona. Kwestia podatków jest tym bardziej
bezdyskusyjna – jak długo podatnik może bez problemu wyżywić siebie i swoją
rodzinę, jego dobro osobiste, czyli rozwój moralny, nie jest zagrożone. Oczywiście inaczej będzie wyglądała sytuacja jednostki, która tego poziomu racjonalności
i moralnego samodoskonalenia nie osiągnęła. Ona rzeczywiście będzie widziała
w działaniach państwa przymus.
Nicholson próbuje odpowiedzieć na zarzuty związane z koniecznością uznania egoizmu jednostek, rozróżniając trzy typy działania moralnego pojawiające się
w pismach Greena: (1) działanie dla uzyskania przyjemności, (2) bezinteresowne
działanie na rzecz innych, jak na przykład próba zmniejszenia czyjegoś bólu, (3)
działania na rzecz dobra wspólnego76. Typ ostatni, zdaniem tego autora, znacząco
różni się od dwóch poprzednich, gdyż „Green nie zaprzecza istnieniu rozróżnienia
na akty interesowne i bezinteresowne (...), lecz zaprzecza jego związkowi z trzecią kategorią”77. Jednostka, która zdaje sobie sprawę ze złożoności swych relacji
ze społeczeństwem, nie może rozpatrywać interesu społecznego jako odmiennego
niż swój własny78. Koncepcja „pojednania”, która stanowi motyw przewodni większości idealistycznych systemów, w dyskusji nad kwestią relacji jednostka–społeczeństwo przybiera formę „jedności w różnicy”, która „produkuje »wyższy rodzaj
społeczeństwa«, przezwyciężający wyłączność zarówno indywidualnej wolności,
A.J.M. Milne, op.cit.; por. A. Simhony, T.H. Green’s Theory of Morally..., s. 36.
Podobnego zdania jest Rosamond Shields, który zauważa, że „nigdy nie kończący się
spór między egoizmem i altruizmem, samorealizacją i poświęceniem opiera się, przynajmniej
częściowo, na pomieszaniu pojęć ‘interesu’ i ‘dobra’” (R. Shields, The Notion of Common Good,
„Aristotelian Society Proceedings. New Series”, nr 14/1913–14, s. 277). Dobro, tak jak prawda,
w jego opinii z definicji musi być jedno dla wszystkich (ibidem, s. 274). Zupełnie przeciwnie
rzecz ma sie z interesem. Głównym problemem jest tu zatem zbyt jednostronna interpretacja
takich terminów jak ‘samorealizacja’ i ‘poświęcenie’.
76 �P.P. Nicholson, Green’s ‘Eternal Consciousness’..., s. 69.
77 Ibidem.
78 T.H. Green, Prolegomena..., s. 249 (§ 232).
74 �
75 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
85
jak i spójności społecznej”79. Dlatego też przeciwstawienie altruizmu i egoizmu nazywa Green „fikcją filozofów”80.
Powraca jednak kwestia rozwoju talentów, w przypadku której zarzuty wobec
teorii Greena wydają się w pełni uzasadnione. Rozwój takich talentów wymaga, jak
zauważył Sidgwick81, osiągnięcia pewnego poziomu materialnego, którego ograniczenie stwarza sytuację zawężającą możliwości rozwoju. Co więcej, trudne do
zrozumienia jest, w jaki sposób doskonalenie się poprzez rozwijanie umiejętności praktycznych w rozumieniu arystotelesowskiego τεχνη miałoby przekładać się
na aktualizację potencjału moralnego. Nawet gdyby założyć, że rozwój talentów
postępuje równolegle z moralnym, co samo w sobie jest ryzykowne, to i tak w dalszym ciągu stoimy w obliczu problemu konkurencyjności dóbr umożliwiających
rozwijanie zdolności. Wydaje się, że sprzeczność między twierdzeniami Greena
o moralnym obowiązku rozwoju talentów i tym o niekonkurencyjności jako cesze
charakterystycznej dobra moralnego stanowi najtrudniejszy do obrony punkt jego
etyki, czyniący ją w zasadzie bezbronną w obliczu zarzutu możliwości wystąpienia
konfliktu między jednostkami podczas ich prób realizacji celów moralnych.
3.3.2. Problem ogólnikowości
Problem ten dotyczy w zasadzie całej filozofii Greena, lecz teraz zajmę się nim
w kontekście dyskusji o ideale moralnym, konkretnie zaś – dobru wspólnym. Wielu
krytyków filozofii autora Prolegomena... zwraca uwagę na fakt, że cała „metafizyka
działania moralnego” oparta jest na pustych terminach, takich jak ‘dobra wola’, ‘postęp moralny’, ‘dobro wspólne’. Można powiedzieć, że nie tyle są to zarzuty bezpodstawne, co dotyczą kwestii, które z konieczności skazane są na brak precyzji. Cała
filozofia Greena opiera się na koncepcji „wiecznej świadomości” będącej aktualizacją wszelkich ludzkich możliwości, całego drzemiącego w człowieku potencjału,
którego ten nigdy nie będzie w stanie w pełni zrealizować. Z tego, że prawie nic nie
możemy powiedzieć o Bogu-„wiecznej świadomości” wynika, zdaniem Greena, że
nie możemy mieć też wiedzy na temat jego możliwych określeń – czyli właśnie
A. Simhony, British Idealism: Its Political and Social Thought, „Bulletin of the Hegel Society of Great Britain”, nr 3 (1981), s. 21.
80 �T.H. Green, Prolegomena..., s. 248 (§ 232).
81 � H. Sidgwick, Lectures on the Ethics of T.H. Green, Mr. Herbert Spencer, and J. Martineau,
Kraus Reprint Co., New York 1968, s. 71; por. G.F. Barbour, Green and Sigdwick on the Community of Good, „Philosophical Review”, t. 17, nr 2 (1908), s. 157–166.
79 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
86
ideałów moralnych. Nie można zatem sprecyzować, czym jest ‘dobra wola’, ‘dobry
czyn’, ‘moralnie dobry człowiek’. Nic dziwnego więc, że wiele osób uważa praktyczną stronę tej filozofii za bezwartościową. Lewis twierdzi, że „na próżno szukamy
(...) w pismach Greena jakiejkolwiek materialnej prawości lub treści ideału moralnego”82. Podobnie uważa Dimova-Cookson pisząca o problemie „koła fenomenologicznego” w greenowskiej koncepcji dobra moralnego. Ze względu na niemożliwość definicji moralnego ideału Green zmuszony jest zdefiniować „dobro moralne
przez dobrą wolę, a dobrą wolę jako dyspozycję do bezinteresownego działania”83.
Bezinteresowne działania zaś poniekąd ze swej natury są dobrymi. „Koło fenomenologiczne” jest więc błędnym kołem. Ostatecznie, jak zauważa Edgar Frederick
Carritt, „moralna dobroć polega na zmierzaniu ku moralnej dobroci”84. Faktem jest
jednak, że sam Green dostrzegał tu nieuchronność circulus vitiosus in definiendo. Pisał, iż jedynie „nieznacznym jego zatuszowaniem” jest stwierdzenie, że dobra wola
jest „wolą poddania się uniwersalnemu prawu dla niego samego lub tylko dlatego,
że jest postrzegane jako uniwersalne prawo”85.
John Dewey uważa, że głównym powodem, dla którego w pismach Greena ideału nie da się określić, jest fakt, że nie udało mu się przezwyciężyć kantowskiego
dualizmu, który w tym przypadku przyjmuje formę przeciwstawienia „Ja w swojej
całości” – „Ja w konkretnej sytuacji”86. Pierwsze z nich szuka „zadowolenia w ogóle”, drugie zaś znajduje spełnienie w poszczególnych sytuacjach przybliżających
je do tego celu. Problem w tym, że „zadowolenia w ogóle” jednostka, jak twierdzi
Green, nigdy nie osiągnie. Te dwa „Ja” nie stanowią więc jedności, „Ja w swojej
całości” cały czas dowodzi temu drugiemu, że wszelkie jego wysiłki są beznadziejne87. Inny błąd Greena polega, zdaniem Deweya, na dystansowaniu się „Ja” wobec
swoich pragnień. Autor Prolegomena... pokazuje nam jak się dystansujemy, lecz „nie
wskazuje nam żadnej drogi powrotnej od zobiektywizowanej w ten sposób chęci
H.D. Lewis, „Self-Satisfaction” and the „True Good”..., s. 23.
M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 68.
84 �E.F. Carritt, Morals and Politics. Theories of their Relation from Hobbes and Spinoza to Marx
and Bosanquet, Clarendon Press, Oxford 1952, s. 132.
85 �T.H. Green, Prolegomena..., s. 204 (§ 194).
86 �J. Dewey, Green’s Theory of the Moral Motive, [w:] idem, The Early Works, 1882–1898, vol.
III: 1889–1892, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1969, s. 159–162.
87 Trudno zrozumieć zatem, zdaniem Deweya, jak w ogóle nasze „Ja” aktualne może interesować realizacja niemożliwego do zrealizowania „Ja” idealnego (idem, Self-Realization as...,
s. 52).
82 �
83 �
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
87
do jaźni”88. Dlatego też „idea nie może być użyta. Zamiast być narzędziem, które
(...) pomogłoby nam określić, co powinno być zrobione, pozostaje czystą myślą
o ideale perfekcji, nie mającą nic wspólnego ze szczególnym układem okoliczności
lub ze szczególnym pragnieniem danej chwili”89.
Nicholson dostrzega próbę rozwiązania tego problemu poprzez wskazanie na
aktualną formę moralności jako pewną bazę dla dalszego jej rozwoju. Z takim podejściem wiąże się jednak problem kolejny, a mianowicie zagrożenie utożsamienia
moralności idealnej z realną90. Green stwierdza, że nawet jeśli nie możemy nigdy
pojąć istoty ideału, to w niektórych sferach naszej moralności, szczególnie tam,
gdzie dominują idee chrześcijańskie, ideał musi się w jakimś stopniu przejawiać91.
Poza tym możemy domniemywać dwóch jego cech: (1) to, co dobre musi zawsze
być czynione tylko dlatego, że jest dobre, (2) przy jego realizacji „każda istota
ludzka musi być traktowana jako osoba, jako cel sam w sobie i musi być zdolna
do dobrowolnej współpracy w życiu społecznym”92. Dlatego też, skoro nie możemy wiedzieć, jak wygląda dany ideał w postaci pełnej aktualizacji, powinniśmy na
podstawie tych dwu cech próbować czynić to, co słuszne w oparciu o moralność
konwencjonalną.
Avital Simhony z kolei twierdzi, że dwie „zasady sprawiedliwości”: równość
i powstrzymanie się od wyzysku innych, które muszą znaleźć uznanie w społeczeństwie przez Greena postulowanym93, rozwiązują wszelkie problemy związane
z niemożliwością określenia ideału, do którego należy zmierzać94. Wydaje się, że
Simhony chce powiedzieć, iż postępując zgodnie z nimi, nigdy nie możemy zejść
na „złą drogę”. Oczywistym zarzutem wobec tego typu twierdzenia może być ten
najczęściej wysuwany pod adresem teorii sprawiedliwości Rawlsa95 – takie zasady
Idem, Green’s Theory of..., s. 162.
Ibidem, s. 163.
90 P.P. Nicholson, Green’s ‘Eternal Consciousness’..., s. 72.
91 Ibidem, s. 74.
92 Ibidem, s. 75.
93 Widać tu wyraźną zbieżność z przytaczaną już wcześniej wizją roli dobra wspólnego
w Prolegomena... przedstawioną przez Dimovę-Cookson. Por. strony 79–80 tej książki.
94 �A. Simhony, T.H. Green’s Theory of Morally..., s. 489.
95 � Por. M. Dimova-Cookson, Resolving Moral Conflicts: British Idealists and Contemporary
Liberal Approaches to Value Pluralism and Moral Conduct, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics
and Political Philosophy (red. M. Dimova-Cookson, W.J. Mander), Clarendon Press, Oxford
2006, s. 192-315. Autorka porównując filozoficzne perspektywy Rawlsa i Greena, stwierdza,
że ten ostatni, skupiając się na konfliktach moralnych rozgrywających się we wnętrzu jednostki
i na problemie przejścia od jednej formy moralności do drugiej, nie popada w skrajności wła88 �
89 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
88
nie są ahistoryczne. Narzucają się jako konieczne do przyjęcia dopiero na pewnym
etapie rozwoju społecznego i nie wyrażają żadnej ponadczasowej prawdy. Nie mówią nam, w którym kierunku powinna się moralność rozwijać, a jedynie jak wygląda teraz. Oczywiście, rozwój moralności, jeśli w przeszłości nigdzie nie popełniliśmy, jako społeczeństwo, jakiegoś karygodnego błędu, powinien i musi bazować na
zasadach moralnych przez nas internalizowanych w procesie socjalizacji. Jednak na
gruncie filozofii Greena nie możemy mieć pewności, czy ideały, w których słuszność aktualnie wierzymy, nie zmienią swej formy w miarę zbliżania się do ideału
cechującego Boga-„wieczną świadomość”. Jesteśmy de facto skazani na ciągłą niewiedzę i wątpliwości dotyczące słuszności naszych koncepcji moralnych.
3.3.3. Problem niespójności
Niespójności w pismach Greena znaleźć można wiele. Jedną z tych stanowiących szczególnie podatny przedmiot krytyki przedstawia Prichard. Twierdzi on,
że pojęcie ‘dobro wspólne’ jest wewnętrznie sprzeczne, gdyż, zdaniem Greena,
dobrem jest to, co daje zadowolenie96 – to zaś mogą odczuwać jedynie jednostki,
bierze się bowiem ono z wiedzy o osiągnięciu danego dobra. W związku z tym wyłania się następująca alternatywa: (1) albo coś takiego jak dobro wspólne nie może
istnieć, mogą zaś istnieć jedynie dobra poszczególnych jednostek w skład wspólnoty wchodzących, (2) albo „dwie tak zwane różne osoby naprawdę są jedną i tą
samą osobą”97. Krytyka ta byłaby miażdżąca, gdyby nie fakt, że ukryte założenie
ściwe filozofii Rawlsa, nadając tym samym swej teorii znaczną doniosłość praktyczną. Rawls,
a wraz z nim Thomas Nagel, nie dostrzegają, że przekonań moralnych jednostek i społeczności
nie można tak po prostu ignorować lub od nich abstrahować, stanowią one bowiem nieodłączną
część naszego człowieczeństwa, zaś program głoszący konieczność odseparowania moralności
od polityki musi powtórzyć błędy kantowskiego aprioryzmu, co oznacza – być zupełnie bezużyteczny, gdyż nie odnoszący się do żadnej realnie istniejącej jednostki lub wspólnoty.:
Musimy uświadomić sobie, że wybór, którego mamy dokonać, to nie ten pomiędzy dwoma różnymi rodzajami moralności, lecz między dwiema różnymi interpretacjami dotyczącymi tego, co jest słuszne. Powinniśmy dostrzec, że kryzys, którego doświadczamy, nie jest kryzysem moralności w ogóle, lecz kryzysem epistemologicznego aspektu naszego moralnego
działania. Wówczas rozwiązanie narzuca się samo. Jeśli epistemologiczny aspekt moralności
przeżywa kryzys, możemy szukać pomocy ze strony innego, wolicjonalnego aspektu naszej
moralności (...) nawet jeśli mamy skonfliktowane wizje tego, co jest słuszne, nie istnieje konflikt co do natury samej naszej dyspozycji (ibidem, s. 310).
H.A. Prichard, op.cit., s. 70.
Ibidem, s. 71. Sam Prichard uznaje, że Green wybrał drugą opcję (ibidem, s. 72). Co ciekawe, twierdzi na tej podstawie, że nie tylko dobroczynność jednostek wynika z ich tożsamości
96 �
97 ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
89
Pricharda mówi, iż w filozofii autora Prolegomena... wszelkie działania z konieczności są interesowne98. Nicholson uważa, że Prichard nie do końca, w związku
z tym, zrozumiał, co Green ma na myśli, używając pojęcia ‘dobro’. Można bowiem
w jego pismach wyróżnić trzy sposoby użycia tego terminu: (1) ‘dobro’ będące
pewnym przedmiotem działania, (2) ‘dobro’ jako dobro moralne, (3) „moralnie
dobry przedmiot”, ku któremu działanie jest skierowane99. Co widoczne na pierwszy rzut oka – żadne z nich nie jest bezpośrednio związane z odczuciem przyjemności. W działaniu nie szukamy bowiem ani przyjemności, ani zaspokojenia, lecz
realizacji pewnej idei nas samych jako lepszych niż ci, którymi jesteśmy aktualnie.
W tym też znaczeniu w pismach Greena występuje pojęcie ‘dobro wspólne’. Określa ono pewną wizję siebie i wspólnoty (skoro nigdy nie możemy ich rozdzielić),
którą staramy się realizować. Jako pewna idea, dobro to może być ono wspólne
wielu jednostkom naraz. Poza tym, jak zauważa Dimova-Cookson, choć rzeczywiście poczucie zadowolenia może być odczuwane indywidualnie, nie znaczy to, że
różne jednostki nie mogą pożądać tego samego dobra100.
3.4. Green a utylitaryzm
Green był zdecydowanym przeciwnikiem utylitaryzmu – filozoficznego reliktu
zupełnie nieprzydatnego w realizacji praktycznych celów i uniemożliwiającego dalszy rozwój tak filozoficzny, jak i społeczny, reliktu opartego na założeniu społecznego atomizmu101. Podstawę tego sprzeciwu stanowiło m.in. przekonanie o nieczy też identyczności, ale także wrogość (ibidem, s. 74). Jak się zdaje, w konsekwencji prowadzić
to musi do uznania, że w każdym wrogim wobec innych akcie jednostka tak naprawdę chce
krzywdzić sama siebie.
98 � C.H. Monson, Jr., Prichard, Green and Moral Obligation, „Philosophical Review”, t. 63,
nr 1 (1954), s. 83.
99 � P.P. Nicholson, Green’s ‘Eternal Consciousness’..., s. 66. Nicholson zauważa, że pomimo,
iż Prichard myli się zarzucając niespójność pojęciu ‘dobra wspólnego’, to jego zasługą jest wykazanie pewnej luki w argumentacji Greena – obok określenia czym jest przedmiot pożądania
i satysfakcja, jaką osiągamy przy jego osiągnięciu, brakuje definicji tego „źródła zadowolenia”,
jakie stanowi sama wiedza o osiągnięciu danego przedmiotu” (ibidem, s. 67). Por.
�����������������
A.C. Cacoullos, Thomas Hill Green. Philosopher of Rights, Twayne Publishers, New York 1974, s. 147–148.
100 �M. Dimova-Cookson, T. H. Green’s Moral and..., s. 95.
101 � A.D. Lindsay, T.H. Green and the Idealists, [w:] The Social and Political Ideas of Some
Representative Thinkers of the Victorian Age (red. F.J.C. Hearnshaw), Barnes & Noble, New York
1967, s. 152–153. Greengarten stwierdza więc, że dlatego też „greenowska krytyka utylitaryzmu (...) stanowi odrzucenie nie tylko utylitarnej etyki, lecz moralności rynkowej samej w sobie” (I.M. Greengarten, op.cit., s. 122).
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
90
zrozumieniu przez utylitarystów natury pragnień. Zdaniem Greena przyjemność
nie jest tym, co skłania nas do działań, przynajmniej nie do działań moralnych.
Rzeczywiście, wraz z ich realizacją, odczuwamy przyjemność stąd płynącą, jednak
to nie ona jest motorem naszego postępowania:
Jej możliwość zakłada [już] pragnienie i jego realizację. Nie może więc być ona
(...) przyczyną pragnienia, nie bardziej niż przyjemność zaspokojenia głodu może
być (...) przyczyną głodu. Tylko jeśli idea, którą w swym pragnieniu człowiek stara
się zrealizować, jest ideą odczuwania przyjemności (...) możemy słusznie stwierdzić, że przyjemność jest przedmiotem pożądania102.
Mówiąc o działaniach moralnych, Green ma na myśli takie, do których realizacji skłania poczucie powinności ich wykonania. Można wyróżnić kilka punktów,
w których, zdaniem interpretatorów myśli Greena, streszcza się jego krytyka utylitaryzmu103:
1) wspomniane już pomieszanie przez utylitarystów celu działań z przyjemnością, jaką osiągnięcie tego celu ze sobą niesie; z faktu, że np. doskonaląc się
moralnie, czujemy się lepiej, nie wynika, że ta przyjemność była przyczyną
naszego działania,
2) nie do pogodzenia są dwa twierdzenia utylitarystów: (a) że ostatecznie pożądamy jedynie przyjemności oraz (b) że najwyższe dobro jest równoznaczne
z największą ilością odczuwanej przyjemności104; najwyższa ilość przyjemności sama nie jest przyjemnością, więc postulując jej osiągnięcie, musimy
wychodzić od jakichś ukrytych przesłanek, innych niż te zawarte w twierdzeniu podstawowym,
3) nie do pogodzenia z założonym przez utylitarystów egoizmem jednostek jest
twierdzenie o dobru największym jako największej możliwej sumie przyjemności odczuwanej przez wszystkich ludzi; zapewnienie przyjemności innych
ludzi musi mieć altruistyczną podstawę, gdyż bezpośrednio nam samym przyjemności przynieść nie może; zatem jako egoiści nie powinniśmy do niego
zmierzać, „pragnienie dobra innych, (...) choć byłoby pragnieniem wytworzenia w nich przyjemności, samo nie jest pragnieniem przyjemności”105,
T.H. Green, Prolegomena..., s. 165–166 (§ 158).
Por. W.D. Lamont, Introduction to Green’s Moral Philosophy, George Allen & Unwin Ltd.,
London 1934, s. 162–175; I.M. Greengarten, op.cit., s. 110–123.
104 �W.D. Lamont, Introduction to Green’s Moral Philosophy..., s. 166.
105 � T.H. Green, Prolegomena..., s. 241 (§ 226). Sigdwick zauważa, że tego problemu nie
102 �
103 �
ROZDZIAŁ TRZECI – ETYKA
91
4) psychologiczny hedonizm i utylitaryzm nie są w stanie zapewnić nam praktycznie przydatnego kryterium postępowania – niemożliwe jest zmierzenie
ilości przyjemności znajdującej się na końcu dwóch dróg, spośród których
muszę w tej chwili dokonać wyboru; każdy przedmiot, który dziś niesie ze
sobą przyjemność, jutro może wywołać cierpienie, brak nam możliwości
stwierdzenia, czy taki dyskomfort wystąpi i z jaką siłą, czy odczucie przyjemności będzie wystarczająco silne, by pozostawić „dodatni bilans” całej tej
transakcji106,
5) „skoro przyjemności, podobnie jak wrażenia, znikają kiedy tylko zostaną odczute, nie ma znaczącej różnicy między prawdziwym dobrem jako zwykłym
następstwem przyjemności (...) i prawdziwym dobrem jako byciem zaspokojonym raz”107,
6) sama możliwość dokonywania sądów moralnych świadczy o istnieniu idei
moralnych nie opartych na poczuciu przyjemności lub przykrości108,
7) z samego stwierdzenia, że niektóre rzeczy są pożądane, inne zaś nie, wcale nie
wynika, że jedne z nich „powinny być” pożądane, inne zaś nie109,
8) postawienie przez utylitarystów znaku równości między najwyższym, prawdziwym dobrem i największą sumą przyjemności wskazuje na konieczność
przyjęcia umiejętności zdystansowania się jednostki wobec własnych pragnień, co świadczy o tym, że człowiek nie jest wyłącznie odbiorcą przyjemności110.
Z powyższych powodów wynika także brak akceptacji Greena dla filozoficznej
korekty utylitaryzmu dokonanej przez J.S. Milla. Owszem, bardzo wartościowy
jest wprowadzony przez niego podział na kwantytatywne i kwalitatywne postrzeganie dóbr111. Jednak dopóki ostatecznym dobrem pozostaje przyjemność, wszystmożna uniknąć także na gruncie filozofii Greena. Jego zdaniem „nieuzasadnione jest twierdzenie, że naszej własnej perfekcji (...) i perfekcji innych nie można do rozpatrywać jako członów
alternatywy” (H. Sidgwick, Lectures on the Ethics of T.H. Green..., s. 106). Podobnie uważa Milne
(A.J.M. Milne, The Idealist Criticism of Utilitarian Social Philosophy, „E��������������������������
uropean Journal of Sociology”, t. 8 (1967), s. 326–327).
106 �T.H. Green, Prolegomena..., s. 376–377 (§ 342).
107 �I.M. Greengarten, op.cit., s. 112.
108 �Ibidem, s. 120.
109 � J. Rodman, Introduction, [w:] The Political Theory of T.H. Green. Selected Writings (red.
J. Rodman), Appleton-Century-Crofts, New York 1964, s. 18.
110 �I.M. Greengarten, op.cit., s. 120.
111 �T.H. Green, Prolegomena..., s. 170 (§ 163–164).
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
92
kie zarzuty wysunięte wcześniej znajdują zastosowanie także w przypadku Milla.
Nie zmienia tego rozróżnienie na dobra wyższe i niższe, etyka samodoskonalenia
oraz postulat realizacji dobra powszechnego, choć zdecydowanie można znaleźć
wiele punktów wspólnych w myśli Milla i Greena112.
Co ciekawe, pojawiały się niekiedy oskarżenia wysuwane pod adresem autora Prolegomena... jakoby on sam był kryptoutylitarystą. Tezy takie wysuwali m.in.
Sidgwick i Lewis. Pierwszy zgadza się z Greenem co do tego, że „przedmiotem
świadomego pragnienia (...) nie jest wyłącznie przyjemność”113, ale twierdzi jednocześnie, że skoro tak, to nie zawsze zmierzamy do zaspokojenia (satisfaction).
Rozróżnienie poczynione przez Greena między satysfakcją i przyjemnością jest,
zdaniem Sidgwicka, sztuczne. Zaspokojenie, którego szukamy, nie może bowiem
obyć się bez uczucia przyjemności:
Bez wątpienia czasem doświadczamy osiągnięcia upragnionego celu bez świadomości przyjemności, gdy to osiągnięcie nadchodzi. Pragnęliśmy jabłka Morza
Martwego; obraca się w naszych ustach w gorzki proch. Tutaj osiągnięcie oczywiście niesie ze sobą wygaśnięcie pragnienia; ale czy powinniśmy mówić, że było jakakolwiek „zadowolenie”? Nie sądzę114.
Zdaniem Sidgwicka nie ma zaspokojenia bez odczucia przyjemności. Dlatego
też ich przeciwstawienie i ścisłe rozgraniczenie jest błędem115, co zauważa także
Lewis116. Poglądy obydwu podziela też Prichard, który jednoznacznie stwierdza, że
Green popadł w psychologiczny hedonizm117. Harris zwraca z kolei uwagę na fakt,
że zamienne używanie przez Greena terminów ‘szczęście’ i ‘samozadowolenie’ zaciera różnicę między etycznym idealizmem Greena i utylitaryzmem Sidgwicka118.
Por. I.M. Greengarten, op.cit., s. 131–141.
H. Sidgwick, Lectures on the Ethics of T.H. Green..., s. 102.
114 �Ibidem, s. 104.
115 �Por. F.P. Harris, The Neo-idealist Political Theory. In Continuity with the British Tradition,
King’s Crown Press, New York 1944, s. 49–50.
116 �H.D. Lewis, Was Green a Hedonist?, „Mind”, t. 45 ns (1936), s. 193–198.
117 �F.P. Harris, The Neo-idealist Political Theory..., s. 49.
118 Ibidem.
112 �
113 �
ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
Rozważania Greena poświęcone zagadnieniu wolności, stanowiąc bezpośrednią konsekwencję przyjętych uprzednio założeń natury ontologicznej i etycznej,
powielają te same teoretyczne nieścisłości i argumentacyjne braki. Zwraca się częstokroć uwagę na fakt, że autor Prolegomena... potraktował omawiany tu przedmiot
w stopniu niewyczerpującym zagadnienia, czego najjaskrawszy przykład stanowi
brak precyzji przy definicji pojęcia wolności negatywnej.
Można wskazać dwa artykuły Greena, które bezpośrednio dotyczą rozpatrywanej tu kwestii. Chodzi o Lecture on ‘Liberal Legislation and Freedom of Contract’1
z 1881 roku i On Different Senses of ‘Freedom’ as Applied to Will and the Moral Progress of Man2 z 1879 roku3. Tematyka ta pojawia się również na stronach Prolegomena... Te trzy teksty stanowić też będą podstawę dalszych rozważań.
Tytułem wstępu do bardziej szczegółowych analiz należy powiedzieć, że rozwijane tu wątki filozofii Greena stanowią, podobnie jak koncepcja dobra wspólnego, pewną formę łącznika między zagadnieniami stricte etycznymi i stricte politycznymi. Dlatego też treści zawarte w tym rozdziale miejscami nie będą w pełni
rozwinięte, a niektóre problemy zostaną jedynie zasygnalizowane. Ich rozwinięcie
nastąpi w rozdziale piątym. Tak będzie zwłaszcza z kwestią pozytywnych funkcji
państwa, która teoretycznie powinna być poruszona wraz z koncepcją wolności
w sensie pozytywnym, lecz dla zachowania spójności wywodu polityczne konsekwencje teoretycznych rozważań dotyczących omawianej tu problematyki rozpatrzone zostaną w rozdziale kolejnym.
Tekst ten ukazał się po raz pierwszy w tomie II Works..., w dalszej części będę jednak
używał wydania późniejszego zamieszczonego, [w:] T.H. Green, Lectures on the Principles of Political Obligation and Other Writings (red. P. Harris, J. Morrow), Cambridge University Press,
Cambridge 1986.
2 Pierwotnie wydrukowanych w tomie III Works... P����������������������������������
odobnie jak w przypadku wcześniejszego tekstu, korzystam jednak z przedruku [w:] T.H. Green, Lectures on the Principles...
3 Pierwotnie tekst ten stanowił część wykładu pt. The Theory of Duty.
1 J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
94
4.1. Wolność formalna
Green wyróżnia trzy rodzaje wzajemnie ze sobą powiązanych wolności. Pisze
mianowicie o wolności formalnej, jurydycznej i „prawdziwej”. Stwierdza, że z jednej strony świadomość człowieka jako istoty fizycznej jest determinowana przez
świat doświadczenia „w tym znaczeniu, że nie byłaby, czym (...) jest, gdyby nie ciąg
zdarzeń o charakterze zmysłowym lub ze zmysłowością powiązanych”4. Z drugiej
jednak strony, „jako wiedząca”, nasza świadomość jest częścią „wiecznej świadomości”. Właśnie „dzięki temu (...) możemy powiedzieć, że człowiek jest, stosownie
do pewnego sposobu rozumienia tego terminu, »wolną przyczyną«”5. Krótko mówiąc, jednostka jako „partycypant” w „wiecznej świadomości” nie posiada żadnej
przyczyny. Dlatego też człowiek „w chceniu jest z konieczności wolny, skoro chcenie konstytuuje wolność, »wolna wola« zaś stanowi pleonazm = »wolna wolność«”6. Można powiedzieć, że nasza „odróżniająca się” świadomość, jako partycypant w świadomości Boga, uzyskuje od Niego atrybut wolności7.
Z kolei rozpatrywani pod kątem naszej fizyczności możemy być postrzegani
jako zdeterminowani przez otoczenie i naszą przeszłość. Wolność przysługuje nam
jedynie jako istotom duchowym i inteligentnym. Wątpliwości rozpatrywane we
wcześniejszych rozdziałach zmuszają jednak do pytania o wartość takich określeń
dla rozważań etycznych. Choć trudno na ich bazie zbudować system normatywIdem, Prolegomena..., s. 79 (§ 74).
Ibidem.
6 Idem, On Different Senses of ‘Freedom’ as Applied to Will and the Moral Progress of Man,
[w:] idem, Lectures on the Principles of Political Obligation and Other..., s. 228 (§ 1).
7 Poza tym nasz stosunek do świata doświadczenia nie może opierać się na zależności między uczestnikami jakiejkolwiek relacji, w tym pojmowanej sprawczo. W greenowskim systemie
filozoficznym, gdzie świadomość i świat doświadczenia stanowią jedność, jednostka nie może
być ani przez naturę warunkowana ani też, co paradoksalne, jej warunkować. Nie znajdują tu
zastosowania takie terminy, jak ‘przyczyna’ i ‘skutek’. Związane jest to z problemem nieprecyzyjnego określenia roli, jaką pełni w „kreacji” świata naturalnego „wieczna świadomość”. Kwestiami
decydującymi o formie naszego warunkowania (względnie bycia warunkowanymi przez) świata
empirycznego doświadczenia są: (1) forma naszej „partycypacji” w „wiecznej świadomości”,
(2) forma relacji ją łączących ze światem empirii. Jeśli bowiem Bóg „determinuje” naszą zewnętrzność, to i my ją determinujemy poprzez „uczestnictwo” w Nim. Na gruncie treści Prolegomena... jest to raczej bezsporne. Bardziej problematyczna jest kwestia tego, w jakim sensie
rzeczywistość, którą postrzegamy jako wobec nas zewnętrzną, jest przez nas warunkowana. Czy
jest to stosunek twórcy do tworzywa, czy może chodzi tu jedynie o łączenie w relacje tego, co
wcześniej skorelowane nie było?
4 5 ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
95
ny, niektórzy wyciągają z nich daleko idące wnioski. William Lamont, na przykład,
z powyższych tez wnioskuje, że Greena nie można zakwalifikować ani do indeterministów, ani do deterministów. Wymienia trzy powody, dla których jego idealizm
nie może być rozpatrywany jako indeterminizm: (1) Green sprzeciwia się twierdzeniu, że ‘niezdeterminowany’ znaczy ‘nieumotywowany’, gdyż „akt woli pozbawiony motywu nie zmierzałby nigdzie; w ogóle nie byłby aktem woli”8, (2) nie jest
prawdą jakoby okoliczności nie miały wpływu na nasze postępowanie, zewnętrzne
warunki pełnią bowiem doniosłą rolę w kształtowaniu naszego charakteru i podejmowanych przez nas decyzjach, (3) przyjmując greenowski punkt widzenia „przeczymy jakoby człowiek mógł dokonywać wyborów niezależnie od ukształtowania
swojego charakteru; jego charakter, pozostając osadzonym w czasie, nie byłby tym,
czym jest bez swej przeszłości (...)”9.
Pomimo niektórych zbieżności z deterministami, filozofia Greena różni się
także od ich poglądów. Jeden z punktów stycznych między nimi stanowi przekonanie, że nasze działanie jest, w pewnym stopniu, rezultatem zewnętrznych okoliczności i naszego charakteru. Greenowi nie przeszkadza to jednak w wysunięciu
twierdzenia o ludzkiej wolności. Lamont streszcza argumenty autora Prolegomena... następująco: (1) „okoliczności nie są rzeczami, nad którymi nie mam kontroli, lecz stanowią istotny przedmiot namysłu brany pod uwagę przy rozpatrywaniu
charakteru dalszych działań”10, (2) „mój charakter to ja. To nie stan lub warunek
mojego istnienia. To jest moje istnienie (...). Okoliczności, można powiedzieć, są
przymiotnikowe; charakter jest rzeczownikiem”11; nie możemy więc utrzymywać,
że nasz charakter nas determinuje, gdyż to, jak stwierdzić, że sami się determinujemy – nasz charakter to właśnie my, (3) determiniści błędnie abstrahują działanie od charakteru, działanie jest bowiem wyrazem charakteru; „głównym błędem
determinizmu jest, że abstrahuje akt lub przejawianie się charakteru od samego
charakteru, który »czyni« lub »przejawia się« w działaniu, hipostazuje akt i zaczyna traktować charakter jak gdyby był zdarzeniem lub ciągiem (...) zdarzeń na
poziomie okoliczności i aktów”12.
W.D. Lamont, Introduction to Green’s Moral Philosophy, George Allen & Unwin Ltd., London 1934, s. 73.
9 Ibidem.
10 Ibidem, s. 74.
11 Ibidem, s. 74–75.
12 �Ibidem, s. 75.
8 96
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Nie można zatem na podstawie formalnego ujęcia wolności przypisać jej charakteru indeterministycznego bądź deterministycznego. Jedyne, co można w tej
kwestii powiedzieć, to, że pod pojęciem wolności w jej ujęciu formalnym kryje się
proste założenie o „konieczności” wolności człowieka jako istoty „autodeterminującej się”. Stanowi ono teoretyczną podstawę pozostałych dwu koncepcji: wolności
pozytywnej i negatywnej.
4.2. Wolność pozytywna i wolność negatywna
Green czyni, jak już zostało powiedziane, rozróżnienie na wolność jurydyczną
i „prawdziwą”. Pierwsza z nich to, używając terminologii Isaiah Berlina, „wolność
od” wszelkiego zewnętrznego przymusu ze strony tak jednostek, jak instytucji życia publicznego. Stanowi ona, zdaniem Nicholsona, „prawne (...) społeczne rozpoznanie wolności formalnej”13. Skoro bowiem każdy człowiek w swoim chceniu
pozostaje wolny, pierwotna intuicja prowadzi społeczność w kierunku zagwarantowania wszystkim możliwości realizacji tego, czego chcą. Urzeczywistniony w systemie prawnym, ten rodzaj wolności gwarantuje jednostce co najmniej trzy rzeczy:
(1) chroni ją przed niepożądanymi przez nią działaniami innych osób, (2) pozwala
jej na działanie zgodnie z własnymi preferencjami, nie wymagając jednocześnie posiadania i realizacji jakichkolwiek preferencji, (3) zapewnia nienaruszalność takiej
samej wolności innych14.
Drugą koncepcję wolności można określić mianem „wolności do”, wolności
w sensie pozytywnym. Ben Wempe zwraca uwagę15 na trzy pojawiające się w pismach Greena definicje wolności pozytywnej: (1) Autor Prolegomena... pisze, że
„ideałem prawdziwej wolności jest maksimum władzy dla wszystkich członków
społeczności, tak by mogli wydobyć z siebie to, co najlepsze”16, (2) że jest nią „równomierne wyzwolenie władz wszystkich ludzi dla przyczyniania się do powszechnego dobra”17, (3) znajdujemy też klasyczną definicję wolności pozytywnej jako
„osiągnięcia (...) prawdziwego celu wszystkich naszych wysiłków jako obywateli
13 � P.P. Nicholson, Political Philosophy of the British Idealists. Selected Studies, Cambridge
University Press, Cambridge 1990, s. 117.
14 �Ibidem, s. 118.
15 � B. Wempe, T.H. Green’s Theory of Positive Freedom. From Metaphysics to Political Theory,
Imprint Academic, Charlottesville 2004, s. 111.
16 � T.H. Green, Lecture on ‘Liberal Legislation and Freedom of Contract’, [w:] idem, Lectures
on the Principles..., s. 200.
17 �Ibidem.
ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
97
(...), pozytywnej władzy lub zdolności czynienia lub korzystania z czegoś wartego
czynienia lub korzystania (...)”18.
Green jest zdecydowanym apologetą pozytywnej definicji wolności. Tłumaczy to
przede wszystkim tym, że mając wolność wyboru w sensie negatywnym, nie zawsze
wybieramy to, co dla nas najlepsze, czyli co w największym stopniu przyczynia się do
realizacji naszych „naturalnych” potrzeb. Człowiek, który za cel obiera poszukiwanie
przyjemności „nie jest wolny, gdyż przedmioty, ku którym jego działania są skierowane, są przedmiotami, w których (...) nie odnajdzie zaspokojenia”19. Ideałem Greena
jest podporządkowanie pragnień „samoustanowionym”, samemu sobie narzuconym
prawom rozumu. Za głosicieli podobnych poglądów w kwestii natury wolności uważa on św. Pawła, stoików, Kanta i Hegla. U nich bowiem wolność:
oznacza szczególny rodzaj samookreślenia (...) – [ten] stan człowieka, który
rzeczywiście żyje dla siebie, (...) dla spełnienia się jako „twórca prawa uniwersalnego” (Kant); który żyje dla siebie, ale tylko zgodnie z prawdziwą ideą [samego]
siebie, zgodnie z prawem swego istnienia, „zgodnie z naturą” (stoicy); który zostaje
wzniesiony do Boga, któremu Bóg (...) udziela ducha, [tak] że nie ma przeszkód
dla jego posłuszeństwa wobec boskiej woli (św. Paweł); którego zainteresowania,
jako lojalnego obywatela, leżą w dobrze urządzonym państwie, w którym wyraża
się rozum praktyczny (Hegel)20.
Ten rodzaj wolności zasadniczo różni się od pozostałych. Jego esencją nie jest
po prostu możliwość samookreślenia, jak było w przypadku wolności formalnej,
ani też jakiekolwiek działanie zgodne z poruszeniami własnej woli, co jest główną cechą wolności w sensie negatywnym. „Prawdziwa” wolność, wolność w sensie
pozytywnym, opiera się na założeniu istnienia pewnego, szczególnie pożądanego
sposobu samookreślenia.
Zarówno wolność formalna, jak i negatywna stanowią, zdaniem Greena, niezbędne warunki zaistnienia wolności pozytywnej. Wolność w sensie formalnym
jest założona w wolności pozytywnej jako „możliwość chcenia”21. Wolność negatywna to z kolei wolność poszukiwana – nieodłączny składnik samodoskonalenia.
Jednocześnie błędne jest mniemanie, że wolności: formalna i negatywna mogą
obejść się bez pozytywnej. Zapewnienie ludziom samej wolności negatywnej jest
Ibidem, s. 199.
Idem, On Different Senses..., s. 228 (§ 1).
20 �Ibidem, s. 234 (§ 7).
21 �P.P. Nicholson, Political Philosophy..., s. 119.
18 �
19 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
98
niewystarczające, choćby dlatego, że nie można mówić o wolności, gdy człowiek
formalnie mając prawo do czynienia wielu rzeczy, de facto ma możliwość czynienia
niewielu. Pozostaje w końcu niewolnikiem swej cielesności, pragnień, które odwodzą go od realizacji jedynego prawdziwego celu ludzkiej egzystencji – moralnego
doskonalenia. Jak pisze Green:
żaden człowiek nie ma takiej możliwości czynienia tego, co chce, jak błąkający
się dzikus. Nie ma pana. Nie ma nikogo, kto powie mu „nie”. A jednak nie postrzegamy go jako osoby wolnej, gdyż wolność barbarzyństwa nie jest siłą, lecz słabością.
Rzeczywiste władze najszlachetniejszego dzikusa nie dają się porównać z przynależnymi najskromniejszemu obywatelowi praworządnego państwa. Nie jest niewolnikiem człowieka, lecz jest niewolnikiem natury22.
W związku z tym „samo umożliwienie człowiekowi czynienia tego, co mu się
podoba nie przyczynia się do [ustanowienia] prawdziwej wolności”23. Skutkiem
wprowadzenia w życie ideałów wolności w jej pozytywnym ujęciu jest także to, że
w ogóle umożliwia ona niektórym obywatelom korzystanie z wolności negatywnej. Sama gwarancja możliwości swobodnego używania tego, co jednostce przynależne, nie wnosi także w jej życie nic, czym faktycznie mogłaby dysponować24.
Realizacja postulatów wolności pozytywnej nie może obejść się bez interwencji
agend państwowych. Bez niej, za procesem formalizacji podmiotowości politycznej nie następuje automatyczne jej „ufaktycznienie”. Dlatego też, dzięki interwencji
instytucji publicznych jednostka powinna mieć zagwarantowane minimum egzystencjalne, niezbędne do pełnego rozwinięcia swego potencjału. David Nicholls
pisze w związku z tym, że jeśli teoria Greena
czyni jeden krok do tyłu od koncepcji wolności jako czynienia tego, co się chce,
którą usiłowali ustanowić Spencer i empiryści, to czyni dwa kroki naprzód w kierunku pozytywnej wolności dzięki idei, że społeczeństwo może często wiele uczynić dla zapewnienia władzy lub środków uczynienia czegoś i w tym samym zwiększa indywidualną wolność25.
T.H. Green, Lecture on ‘Liberal Legislation..., s. 199.
Ibidem.
24 W tym kontekście Berlin dostrzega doniosłość koncepcji Greena dla poprawy położenia
ubogich mas społecznych dziewiętnastowiecznej Anglii (I. Berlin, Wstęp, tłum. D. Lachowska,
[w:] idem, Cztery eseje o wolności, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 48 (przypis)).
25 � D. Nicholls, Positive Liberty 1880–1914, „American Political Science Review”, t. 56,
nr 1 (1962), s. 121.
22 �
23 ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
99
Wolność negatywna, choć niezbędna człowiekowi w jego rozwoju, jest niewystarczająca. Stanowi co prawda konieczny warunek osiągnięcia wolności pozytywnej, lecz jej nie zapewnia. Brak przymusu ze strony innych nie jest celem samym
w sobie, gdyż nie wystarcza do realizacji tego, czego wszyscy poszukują – „zadowolenia w ogóle”. Człowiek, któremu pozwoli się czynić wszystko, na co ma ochotę,
będzie szukał spełnienia w tysiącach działań, które jedynie oddalą go od realizacji
jego przeznaczenia. Dlatego „wolność pod postacią czynienia, co ktoś chce z jego
własnością, jest wartościowa jedynie jako środek do celu. Cel ten nazywam wolnością w znaczeniu pozytywnym; ujmując rzecz inaczej, [chodzi o] równomierne
wyzwolenie władz wszystkich ludzi dla przyczyniania się do powszechnego dobra”26. Konieczna jest gwarancja wolności negatywnej jako fundamentu pozytywnej, ograniczonej jedynie wolnością poszukiwań samych siebie przez indywidua.
Sama wolność negatywna nie daje żadnych gwarancji, że jednostka wykorzysta ją
w odpowiedni sposób. Jej największym „brakiem (...) jest to, że nie mówi nic o charakterze poszukiwanych przedmiotów”27.
Wempe przedstawia cztery elementy składowe filozofii Greena, prezentacja których umożliwia pełne zrozumienie różnicy między rolą i miejscem zajmowanym
przez obie koncepcje wolności w pismach tego filozofa:
1) istnienie rozróżnienia na to, co jest dozwolone i na to, co czynić w danych
warunkach jesteśmy zdolni,
2) przeciwstawienie tego, co można czynić temu, co czynu jest warte; stanowiono odwzorowanie podziału na dobro względne i bezwzględne,
3) dychotomia wolności, z której można korzystać jedynie kosztem wolności
innych jednostek i wolności, która ma charakter „społeczny”, realizując którą
jednostki nie mogą ze sobą rywalizować,
4) prawdziwa wolność możliwa jest do osiągnięcia przez jednostkę tylko z pomocą współobywateli i państwowych instytucji28.
Do czterech punktów Wempego można dodać jeszcze:
5) istnienie rozróżnienia na wolność dotyczącą jedynie zewnętrznych działań
jednostki (wolność negatywna) i dotyczącą przede wszystkim jej wewnętrznego rozwoju (wolność pozytywna).
T.H. Green, Lecture on ‘Liberal Legislation..., s. 200.
W.H. Greenleaf, The British Political Tradition. Volume Two. The Ideological Heritage,
Methuen, New York 1983, s. 130.
28 �B. Wempe, op.cit., s. 112–113.
26 �
27 �
100
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Greengarten z kolei wyróżnia trzy cechy przesądzające o wyjątkowości wolności pozytywnej:
1) stanowi ona „aktywne i pozytywne dążenie do dobra, wolność działania
i rozwoju jako przeciwstawioną wolności po prostu do bycia zostawionym
w spokoju”29,
2) jest ona wolnością czynienia tego, co jest warte czynienia, w czym znaleźć
można trwałe zadowolenie,
3) jest ona w tym samym stopniu wolnością osobistą i społeczną, „jest dążeniem do dobra osobistego, które jednocześnie jest dobrem dzielonym z innymi, dobrem, które satysfakcjonuje jednostkę jedynie tak długo, jak długo
równocześnie satysfakcjonuje innych, przeciwstawionym dobru, które ma
charakter wyłączny i może być osiągnięte jedynie kosztem innych”30. Do
tych cech warto zaliczyć też:
4) fakt, że „rozwój władz i zdolności niektórych członków społeczeństwa nie
stanowi postępu w kierunku ich wolności prawdziwej, jeśli jednocześnie odmawia się go innym członkom tego społeczeństwa”31.
Wszystkie wymienione rodzaje wolności – formalna, negatywna i pozytywna –
pozostają od siebie wzajemnie zależne z przynajmniej dwóch powodów. Po pierwsze, jak twierdzi Nicholson:
prawdziwa wolność zakłada pozostałe dwie, skoro wolny wybór i wolne działanie są jej koniecznymi warunkami. Wolność formalna zakłada wolność jurydyczną,
by mogła być skuteczna, a prawdziwą wolność by mogła mieć cel i wartość. Wolność
jurydyczna zakłada wolność formalną jako swój konieczny warunek, a prawdziwą
wolność dla swego celu i wartości32.
Po drugie, co zauważają Dimova-Cookson, Wempe i Milne33, jednostka rozwija
kolejne koncepcje wolności wraz z analogicznym rozwojem zachodzącym na płaszczyźnie dóbr, bowiem „osiągnięcie jednego dobra poszerza jej horyzont widzenia
29 �I.M. Greengarten, Thomas Hill Green and the Development of Liberal-Democratic Thought,
University of Toronto Press, Toronto 1981, s. 99–100.
30 �Ibidem, s. 100. Por. J.E. Barnhart, Egoism and Idealistic Freedom, „Idealistic Studies”, t. 1
(1971), s. 120.
31 �R. Norman, Free and Equal. A Philosophical Examination of Political Values, Oxford University Press, Oxford 1987, s. 29.
32 �P.P. Nicholson, Political Philosophy..., s. 120.
33 �A.J.M. Milne, The Social Philosophy of English Idealism, GeorgeAllen & Unwin Ltd., London 1962, s. 120.
ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
101
innych dóbr, stąd też samo pojęcie dobra ulega rozwojowi. Green wierzy, że zmierza
on ku idei »dobra permanentnego«, a to odnaleźć można w postępowaniu moralnym. W ten sam sposób ewoluuje rozumienie wolności”34, „wraz ze wzrostem świadomości, zmieniają się koncepcje praktyczne”35. Różne rodzaje wolności stanowią
odpowiedź na ludzkie zapotrzebowanie na odmienne dobra na kolejnych etapach
wewnętrznego rozwoju. Jak długo człowiek poszukuje realizacji „dobra permanentnego” poprzez pozyskiwanie dóbr „zwykłych”, tak długo koncepcja wolności negatywnej wyczerpuje jego aktualne potrzeby. Jednak w momencie, gdy indywiduum
zda sobie sprawę z tego, że dobro to może uzyskać jedynie na płaszczyźnie moralnej,
poprzez wewnętrzne samodoskonalenie, konieczne okaże się rozwinięcie koncepcji
wolności „prawdziwej” . A zatem dwa rodzaje wolności reprezentują jedynie „dwa
aspekty naszej moralnej natury”36.
W tym miejscu warto poruszyć jeszcze jedną kwestię. Chodzi o dyskusję toczącą
się w literaturze naukowej poświęconej filozofii Greena, dotyczącą kwestii ilości typów wolności, które autor Prolegomena... wyróżnia. Większość badaczy, w tym przytaczany niedawno Nicholson, uważa, że w dziełach Greena można znaleźć jedynie
trzy opisane wcześniej koncepcje: wolności formalnej, negatywnej i pozytywnej.
Inni badacze, jak Milne i Dimova-Cookson, dostrzegają ich więcej37. Autorka T.H.
Green’s Moral and Political Philosophy sądzi, że niezbędne jest wprowadzenie jeszcze
jednej, a mianowicie „wolności moralnej” oraz dodatkowe ścisłe rozgraniczenie wolności jurydycznej od negatywnej. Jej zdaniem, podział na wolność pozytywną i negatywną odwzorowuje rozróżnienie dóbr względnych i bezwzględnych. Wątpliwości
budzi fakt, że w swoich dwóch pismach temu zagadnieniu poświęconych, Green (On
Different Senses... i Lecture on ‘Liberal Legislation...) opowiada się za dwoma sposobami samorealizacji: z jednej strony wolność „prawdziwą” utożsamia z samodoskonaleniem, z drugiej zaś z realizacją dobra powszechnego. Dimova-Cookson przyjmuje
więc, że pisma te odnoszą się do różnych wymiarów ludzkiej egzystencji. Jako osoba
prywatna jednostka znajduje swój cel idealny w samodoskonaleniu, zaś jako członek społeczeństwa – w zabieganiu o realizację dobra współobywateli. Dlatego też
M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 110.
B. Wempe, op.cit., s. 117.
36 �M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 106.
37 Choć zdarzają się głosy mówiące o potrzebie ich ograniczenia do dwóch. Tak czyni Ritchie, który uważa, że można mówić jedynie o ogólnym, czyli negatywnym i szczególnym, czyli
pozytywnym znaczeniu wolności (D.G. Ritchie, The Principles of State Interference. Four Essays on
the Political Philosophy of Mr. Herbert Spencer, J.S. Mill and T.H. Green, Books For Libraries Press,
New York 1969, s. 146).
34 �
35 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
102
konieczne jest wprowadzenie podwójnego przeciwstawienia: wolności jurydycznej
i wolności moralnej („prawdziwej”) oraz wolności negatywnej i pozytywnej. Pierwsza dychotomia będzie powiązana z wolnością w jej ujęciu prywatno-moralnym, druga – w społeczno-politycznym. Cechą wspólną wolności jurydycznej i moralnej jest,
zdaniem Dimovy-Cookson, wola jednostki, a konkretnie to, że „obie są wolnościami
czynienia tego, co kto chce – nawet jeśli osoba decyduje się czynić to »co powinna«,
to znaczy być »prawdziwie« wolną, w dalszym ciągu działa na własne życzenie”38.
Różnica między nimi opiera się zatem na różnicy dóbr, których dotyczą oraz na tym,
czy jednostka czyni to, co chce, czy to, co powinna.
Druga z wymienionych powyżej dychotomii odnosi się wyłącznie do życia społecznego, tam zaś sensu ludzkiej egzystencji należy szukać w dążeniu do dobra powszechnego. Z tego też względu zmianie ulega charakter postulatów dotyczących
realizacji wolności pozytywnej, a także charakter różnicy między nią a wolnością
negatywną. Osoba zmierzająca do realizacji dobra powszechnego, czyli kierująca
się zaleceniami wolności pozytywnej, będzie „producentem dóbr”. Pozostałe jednostki, opierające się w swych działaniach na realizacji tego, czego pragną, czyli postulatach wolności negatywnej, będą jedynie „odbiorcami” dobra wytwarzanego
przez moralnie bardziej rozwinięte indywidua:
W przypadku wolności pozytywnej, jednostka realizuje swoją wolność poprzez
zdolność bycia „producentem” dóbr moralnych; w przypadku wolności negatywnej, jednostka jest „odbiorcą” takich dóbr. Tak jak z konieczności istnieją dwie strony każdej moralnej interakcji – produktywna i odbiorcza – polityczna wolność ma
dwa aspekty – pozytywny i negatywny39.
Jest to szczególne podejście do zagadnienia zależności między wolnością pozytywną i negatywną. Tak jak „producent” nie może istnieć bez „odbiorcy”, a „odbiorca” bez „producenta”, tak samo niemożliwa jest wolność pozytywna bez wolności negatywnej, a negatywna bez pozytywnej. Dlatego też nie można mówić, że
istnieje wolność negatywna, jeśli uzyskujemy ją jedynie „akcydentalnie”40, nie zaś
dzięki świadomym działaniom jakiejś grupy ludzi. Podobnie, gdy zabiegam o własny rozwój moralny bez jednoczesnego zważania na dobro innych, nie jestem wolny w sensie pozytywnym. Te dwa rodzaje wolności zawsze występują razem.
M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 111.
Ibidem, s. 120.
Ibidem, s. 123.
38 �
39 40 ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
103
Różnica między wolnością pozytywną i moralną dotyczy więc podziału na wewnętrzną i zewnętrzną stronę ludzkiej aktywności. Zdaniem Dimovy-Cookson
również podział na wolność jurydyczną i negatywną nie ma charakteru jedynie
terminologicznego. Różnią się one ze względu na naturę i wartość wolności jurydycznej. „Podczas gdy ze względu na swą naturę wolność jurydyczna jest moralnie
neutralna, bowiem związana raczej z dobrem zwykłym niż moralnym, kiedy już
przyjmie się, że jest wartościowa, nabiera moralnego znaczenia. Wolność negatywna wyraża polityczną doniosłość wolności jurydycznej”41.
Milne z kolei twierdzi, że błędem wszystkich przedstawicieli brytyjskiego
idealizmu42 jest niedostrzeżenie „różnicy między wolnością moralną krytycznej
moralnej jednostki i wolnością osobistą osiągniętą w racjonalnej pogoni za prywatnym dobrobytem”43. Problem w tym, że Green nie rozróżnia między wolnością
„egoistyczną” i „altruistyczną”, skierowaną na osiągnięcie dobrobytu i moralnego
rozwoju innych44. Zdaniem Milne’a, to nie jedyne niedopatrzenie w tym względzie. Można bowiem wyróżnić między jednostkami podążającymi za samorealizacją i samopowściąganiem przez narzucone samym sobie prawa dwie grupy osób.
Członkowie pierwszej w swoich poszukiwaniach opierają się na rozwijaniu wartości przez społeczeństwo uznanych, członkowie drugiej zasady idealnej moralności
uzyskują przez nieskończone zabiegi introspekcji wiązane przez Milne’a z wysiłkiem i poświęceniem. Te dwie grupy nie mogą być traktowane tak samo i zamykane w rubryce: samodyscyplina, gdyż pierwszą cechuje „samodyscyplina wobec
czegoś już istniejącego, zastanej dominującej społecznej moralności, nie zaś czegoś, co w sposób wolny sama określa”45.
4.3. Berlin vs Green
Powszechnie znana jest krytyka koncepcji wolności pozytywnej dokonana
przez Isaiah Berlina w jego, wygłoszonych jako wykład w 1958 roku, Dwóch koncepcjach wolności. Ich autor stwierdza, że:
Ibidem, s. 123–124.
Z tekstu można jednak wywnioskować, że autorowi temu chodzi głównie o Greena.
43 �A.J.M. Milne, The Idealist Criticism of Utilitarian Social Philosophy, „European Journal of
Sociology”, t. 8 (1967), s. 326.
44 Jak już zauważone zostało wcześniej, takie podejście do greenowskiej etyki jest błędne,
gdyż opiera się o aksjomatyczne rozdzielenie tych dwu sfer, które przez autora Prolegomena...
zostały ze sobą nierozerwalnie powiązane.
45 Ibidem, s. 327.
41 42 104
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
nieraz już obnażano ten paradoks. Czym innym przecież jest twierdzenie, że ja
wiem, co jest dobre dla X, podczas gdy on sam tego nie wie, a nawet ignorowanie
jego pragnień dla jego dobra, a zupełnie czym innym głoszenie, że eo ipso on sam to
wybrał – co prawda nie będąc tego świadom, i nie ten, jaki wydaje się w życiu codziennym, lecz racjonalna część jego osobowości, której empiryczne Ja może wcale
nie znać – ta jego „prawdziwa” jaźń, która rozpoznaje dobro i nieomylnie kieruje się
ku niemu, skoro tylko zostało objawione. To potworne wcielanie się w innych, polegające na podstawieniu decyzji, jakie podejmowałby X, gdyby był kimś, kim nie
jest – w każdym razie jeszcze nie jest – w miejsce rzeczywistych pragnień i wyborów
X, leży u podstaw wszystkich politycznych teorii samorealizacji46.
Berlin widzi tu zagrożenie dla wolności jednostek ze strony rządów, które wiedzą najlepiej jak obywateli „uszczęśliwić”, pomagając im osiągnąć wyższe poziomy
samoświadomości. Choć gdzie indziej dostrzega wartość tej koncepcji, szczególnie
w czasach Greena, to jednak kategorycznie nie zgadza się „z jego metafizyczną doktryną dwóch Ja – wizją indywidualnych prądów i społecznej rzeki, w której powinny się one połączyć, dualistycznym błędem, nazbyt często służącym wspieraniu
różnorodnych postaci despotyzmu”47. Głównego zagrożenia dla wolności jednostki upatruje Berlin w teoriach politycznych głoszących możliwość jej poświęcenia
dla dobra ogółu. Dodatkowe oparcie ich na twierdzeniu o możliwości osiągnięcia
pewnego (niewątpliwie najwyższego) poziomu racjonalności i realizacji postulatów Rozumu w sferze działań praktycznych, sugeruje podział na tych, którzy już go
osiągnęli i tych, którym trzeba w tym pomóc. Stronnicy takich teorii wykazują tendencję do nadużywania zwrotów typu „prawdziwe dobro”, mających sugerować, że
pozostałe dobra obierane przez ludzi są jedynie dobrami pozornymi, nie wartymi
ludzkiego wysiłku. Każdy racjonalny rząd dbający o swych obywateli powinien
usiłować sprowadzić ich na „właściwą drogę” za pomocą nakazów, zakazów i, jeśli
to niezbędne, także przymusu fizycznego. Stanowi to oczywiste pole do nadużyć
i kreuje prawdziwy raj dla władców pragnących bezwzględnego posłuszeństwa.
Należy spytać czy zarzuty te znajdują uzasadnienie w odniesieniu do filozofii
Greena? Odpowiedź jej interpretatorów jego myśli, choć czasem stanowiąca efekt
odmiennych sposobów jej oczytania, jest w zasadzie jednoznaczna – nie. Dimova-Cookson rozwiązuje problem „dwóch Ja” przez ukazanie, w jaki sposób rozwój
I. Berlin, Dwie koncepcje wolności, tłum. D. Grinberg, [w:] idem, Cztery eseje o wolności,
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2000, s. 199.
47 Idem, Wstęp, s. 48 (przypis).
46 ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
105
indywidualny i społeczny stanowią dwa współgrające ze sobą momenty ludzkiej
egzystencji. Podobnie jest w przypadku samej wolności politycznej w obu jej
aspektach: pozytywnym i negatywnym. Są, jak zostało już powiedziane, nierozerwalnie ze sobą związane, więc bezsensownym wydaje się postulat ograniczenia
jednej na rzecz drugiej48. Poza tym niewyobrażalne jest bezpośrednie wspieranie
przez instytucje państwowe moralnego rozwoju jednostki. Państwo może jedynie
korygować niechciane zachowania, gdyż operuje całkowicie w sferze wobec jednostki zewnętrznej. Nie jest władne oddziaływać lub kierować poruszeniami jej
woli49. Nie istnieje tym samym możliwość wykorzystania agend państwowych do
„uszczęśliwiania” obywateli na siłę. Jednym, co może czynić państwo, jest strzeżnie wolności negatywnej obywateli i stwarzanie warunków umożliwiających im
osiągnięcie samoświadomości pozwalającej na realizację „dobra permanentnego”.
Każdy człowiek może „uszczęśliwić się” jedynie na drodze własnego wysiłku, państwo ma chronić go przed uczynieniem kroku, który mógłby ten cel uniemożliwić.
Oczywiście zakłada to konieczność pewnych pozytywnych regulacji prawnych.
Kwestią ich charakteru, ze szczególnym uwzględnieniem stopnia ingerencji w wolność jednostek, zajmę się w rozdziale następnym.
Nicholson, odnosząc się do zarzutów Berlina, także stwierdza, że dowodzą one
niezrozumienia sedna filozofii Greena. Jego zdaniem, Berlin zdaje się twierdzić,
że autor Prolegomena... gotów byłby, w imię „nawrócenia” jednostek na właściwe
tory, poświęcić ich wolność negatywną. Tak jednak nie jest, gdyż Green uznaje konieczność obowiązywania wolności w jej negatywnym sensie. Jak już zostało wykazane, stanowi ona niezbędny składnik wolności pozytywnej. Dodatkowo Berlin
wyciąga dwa wnioski z pism Greena: (1) człowiek ma dwa „Ja” – jedno racjonalne,
„prawdziwe”, drugie zaś irracjonalne; są one nie do pogodzenia, gdyż „prawdziwe
Ja” musi ostatecznie przezwyciężyć tę niższą formę samoświadomości, (2) „prawdziwe Ja” ma charakter społeczny, znajduje swój wyraz w „społecznej całości takiej
jak państwo lub rasa (...). Przez narzucanie woli swoim członkom całość ta osiąga
własną, i dlatego wyższą, wolność”50.
Przede wszystkim, pisze Nicholson, nigdzie w pismach Greena nie pojawia
się rozróżnienie dwóch „Ja”. Człowiek jest jeden, a jego pragnienie różnych rodzajów dóbr wiąże się z faktem możliwości intelektualnego i emocjonalnego rozwoju. W poszukiwaniu „dobra permanentnego” jednostka spostrzega, że osiągnąć
M. Dimova-Cookson, T.H. Green’s Moral and Political Philosophy..., s. 122.
Ibidem, s. 117.
50 �P.P. Nicholson, Political Philosophy..., s. 124.
48 49 �
106
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
je można jedynie w sferze etycznej, co stanowi podstawę rozróżnienia na „lepsze
i gorsze stany jednego i tego samego Ja”51, lecz nie negacji pragnienia dóbr względnych. Pogoń za nimi to warunek konieczny rozwoju osobowości i jakiekolwiek
próby jej ograniczenia uniemożliwiają osiągnięcie wolności „prawdziwej”. Można
powiedzieć, że „wieczna świadomość” pozostawia człowieka w mało komfortowej
sytuacji. Daje mu ideę „dobra permanentnego”, nie wskazując drogi, na której można je osiągnąć. Człowiek pozostawiony samemu sobie z konieczności musi popełniać błędy i zwracać się w stronę rzeczy, które zaspokojenia nie mogą przynieść.
„Życie moralne człowieka musi być nieustającą walką, »nigdy nie kończącą się,
wiecznie rozpoczynającą«, dla osiągnięcia moralnej perfekcji”52. Odgórny zakaz
zmierzania w błędnym kierunku musi (1) być nieskuteczny i (2) przekreślać możliwość rozwoju. Z tych właśnie powodów jest też niewybaczalnym błędem. Faktem
jest, że każdy człowiek ma świadomość siebie, jako pełnego braków i siebie takiego,
jakim być powinien. Już z tego można wyciągnąć wniosek, że rozwój moralny człowieka także jest faktem i nie jest żadną manipulacją mówienie, że istnieją lepsze
i gorsze „Ja”. Tym „lepszym” zawsze jest „Ja” przez jednostkę poszukiwane. Nie jest
to wszakże zgoda na istnienie dwóch „Ja” – indywidualnego i społecznego. Jest to
jedno „Ja” oglądane z dwóch różnych perspektyw. Jednym jest to, którym jesteśmy teraz. Drugim jest „Ja” moralnie dobre, ku któremu, zdaniem Greena, zmierzamy całe nasze życie. Z tego zaś, że można je osiągnąć jedynie w społeczności
i przy wzajemnym współdziałaniu jednostek na rzecz dobra powszechnego wcale
nie wypływa wniosek, że „Ja” „społeczne” musi wyprzeć „Ja” „indywidualne”. Po
drugie, Green nie uważa, żeby społecznościom bądź jakimkolwiek zgrupowaniom
jednostek przysługiwało jakieś „Ja” wspólne, „nie zostawia miejsca na »Ja« szersze
niż jednostka”53. W końcu nieporozumieniem jest także stwierdzenie, jakoby ktokolwiek na gruncie filozofii Greena mógł posiadać pełnię wiedzy, która przysługuje
jedynie Bogu. Dlatego też ani jednostka, ani żadna instytucja nie może autorytatywnie wypowiadać się na temat drogi prowadzącej do osiągnięcia „dobra permanentnego”.
Kolejny zarzut Berlina pod adresem filozofów głoszących potrzebę realizacji
wolności w jej ujęciu pozytywnym dotyczy faktu, że koncepcje te przeczą istnieniu pluralizmu dóbr i celów, ku którym jednostki mogą w swoim życiu zmierzać,
w jego miejsce pozostawiając „monistyczną moralną filozofię, w której wszystkie
Ibidem, s. 125.
I.M. Greengarten, op.cit., s. 30.
53 �P.P. Nicholson, Political Philosophy..., s. 125.
51 �
52 �
ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
107
»prawdziwe« wartości są zharmonizowane”54. W oparciu o dzieła Greena można
na ten zarzut odpowiedzieć tylko w jeden sposób – częściowo przyznając mu rację.
W życiu zmierzamy co prawda do różnych celów, ale ostatecznie wszystkie dobra
moralne daje się pogodzić55. Jak długo zabiegamy o dobra „zwykłe”, których liczba
jest ograniczona, tak długo będziemy ze sobą o nie współzawodniczyć. Gdy jednak
zdamy sobie sprawę, że niemożliwe jest osiągnięcie dzięki nim permanentnego samozadowolenia, gdy skierujemy swe działania na realizację dóbr moralnych, wówczas okaże się, że w świecie wartości moralnych możemy ze sobą jedynie współdziałać. Konstytuują one bowiem spójny system. Monistyczny wyraz filozofii Greena
nie jest w tym wypadku żadnym zarzutem, gdyż autor ten nie postuluje narzucania
ludziom jakiejś wartości jako jedynie godnej realizacji. Stwierdza tylko, że dobra,
do których powinniśmy, i do których niektórzy z nas zmierzają, są w zupełności ze
sobą do pogodzenia. „Z faktu naszej niepełnej wiedzy o ideale moralnym i ponieważ ideał ten wymaga, by każda jednostka wybierała tę ścieżkę wolności i rozwoju
moralnego, która najlepiej wpisuje się w jego lub jej konkretne talenty, wynika, że
Green jest oddany promocji indywidualności i różnorodności sposobów życia”56.
Nawet jeden z najbardziej zaciekłych krytyków idealizmu w jego wymiarze
politycznym, Leonard Hobhouse, stwierdza, że greenowska wersja idealizmu nie
może prowadzić do niebezpiecznych w praktyce konsekwencji, gdyż „państwo nie
absorbuje tu jednostki. (...) Prawa jednostek z pewnością nie istnieją niezależnie
od społeczności, lecz są warunkami jej najlepszego życia i dlatego także najlepszego
życia osób, które ją konstytuują”57. Podobnie Herbert Marcuse, śledzący przejawy
absolutyzmu w pismach uczniów Hegla, wyjątkowo pozytywnie wyraża się o GreIbidem.
Pojawia się tu pytanie, jak należy rozumieć pojęcie monizmu. Czy oznacza ono przeświadczenie, że wszystkie wartości ostatecznie sprowadzają się do jakiejś jednej, czy że, mimo
wielości występujących wartości, istnieje możliwość takiego ich ułożenia w jeden system, by
wzajemnie się nie wykluczały? Jeżeli monizm pojmować będziemy w tym pierwszym znaczeniu, to z pewnością taki zarzut nie uderza w filozofię Greena, który sam podobnych tez nie
wysuwał. Autor Prolegomena... wyraźnie pisał o „komplementarności”, „niekonkurencyjności”
dóbr, a więc o konieczności istnienia między nimi zróżnicowania. Jak czytamy w Lectures on the
Principles..., „prawdą jest bowiem, że zasada i cel wszystkich wartości jest jedna. Wszystkie one
określone są przez relację do społecznego dobrobytu jako ich ostatecznej przyczyny (...)” (T.H.
Green, Lectures on the Principles..., s. 191(§ 248)).
56 �P.P. Nicholson, Political Philosophy..., s. 126.
57 � L.T. Hobhouse, Metaphysical Theory of the State, George Allen & Unwin Ltd., London
1921, s. 119.
54 55 108
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
enie58. Pisze, że „polityczna filozofia Greena nie jest bynajmniej apologią systemu
autorytatywnego i w pewnym sensie może być nazwana superliberalistyczną”59.
Państwo nie jest u tego idealisty wartością bezwzględnie nadrzędną wobec jednostek60, nawet wojna sprawiedliwa w jego pismach stanowi „wykroczenie przeciw
prawu jednostki do życia i wolności”61. Marcuse zwraca też uwagę na fakt, że Green
realizacji heglowskiego ducha obiektywnego nie zatrzymuje w granicach państwa,
lecz upatruje go bardziej w „pewnej nadrzędnej organizacji ludzkości”62. Krótko
mówiąc, „w całym swym dziele daje on wyraz przekonaniu, że państwo powinno
podporządkować się zasadom racjonalnym, które zakładają, iż do wspólnego dobra
najbardziej się przyczynia możliwie pełne zadośćuczynienie interesom wolnych
jednostek”63. Sam Green uznaje konieczność pozytywnych funkcji państwa tylko
dlatego, że nie wierzy, by mogła je zastąpić dobroczynna działalność obywateli64.
Jednak nie wszyscy badacze myśli autor Prolegomena... zgadzają się z tymi tezami. Melvin Richter uważa, że zarzuty Berlina uderzają w słaby punkt teorii wolności Greena, którego istnienia ten ostatni był zresztą świadom. Zwyciężyło jednak
przekonanie o tym, że współcześni mu obywatele państw demokratycznych są na
tyle oświeceni co do zagrożeń związanych ze zniewoleniem jednostki, że przyszedł
czas, by na bazie dokonanych już zmian w świadomości społecznej przeprowadzić
Jego ucznia – Bernarda Bosanqueta – traktując już z całą surowością ( J. Morrow, British
Idealism, ‘German Philosophy’ and the First Word War, „A��������������������������������������
ustralian Journal of Politics and History”, t. 28 (1982), s. 383–386).
59 �H. Marcuse, Rozum i rewolucja. Hegel a powstanie teorii społecznej, tłum. D. Petsch, Książka i Wiedza, Warszawa 1966, s. 370; por. H. Atsuko, Self-Realization and Common Good: T.H.
Green In Meiji Ethical Thought, „Journal of Japanese Studies”, t. 5, nr 1 (1979), s. 128–129. Sam
Green pisze, że „nikt nie jest wystarczająco gorliwy by wiedzieć, co jest dobre lub czynić, co jest
piękne; nikt nie jest wystarczająco gotowy, by znosić ból i rezygnować z przyjemności w służbie
swym bliźnim; nikt [nie jest] wystarczająco bezstronny, by traktować roszczenia innych dokładnie tak jak swoje” (T.H. Green, Prolegomena..., s. 394 (§ 353)). Dodatkowo, jak słusznie zauważa
Michael Phillips, „wieczna świadomość może działać w dziwny, czasem sprzeczny sposób i nie
ma powodu a priori, by myśleć, że nie mogłaby czasem wyrażać sprzecznych tendencji”, nie sposób zatem nigdy z całą pewnością powiedzieć, co jest słuszne (M.J. Phillips, Thomas Hill Green,
Positive Freedom and the United States Supreme Court, „Emory Law Journal”, t. 25 (1976), s. 78).
60 � Por. J. Morrow, Liberalism and British Idealist Political Philosophy: A Reassessment, ����
„H��
istory of Political Thought”, t. 5 (1984), s. 94–95; R. Bellamy, T.H. Green and the Morality of
Victorian Liberalism, [w:] Victorian Liberalism: Nineteenth-Century Political Thought and Practice
(red. R. Bellamy), Routledge, New York 1990, s. 136–141.
61 �Ibidem. Por. T.H. Green, Prolegomena..., s. 193 (§ 184).
62 �H. Marcuse, op.cit., s. 371.
63 �Ibidem, s. 369.
64 �Por. R. Barker, Political Ideas in Modern Britain, Methuen, London 1978, s. 14.
58 �
ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
109
nowe. Miałyby się one dopełnić dzięki urzeczywistnieniu ideałów wolności pozytywnej, usprawiedliwiającej interwencyjną aktywność instytucji państwowych,
tak niezbędnych dla poprawienia statusu materialnego ubogich mas dziewiętnastowiecznej Anglii65.
Wempe z kolei uznaje zasadność berlinowskiej krytyki monizmu Greena, który
„nie jest w pełni świadomy ostatecznej niespójności tej [racjonalistycznej – J.G.]
linii argumentacji z bardziej woluntarystycznymi elementami dostrzegalnymi
w jego teorii etycznej”66. Racjonalistyczna wiara w ostateczną komplementarność
wszystkich wartości i dóbr moralnych prowadzi autora Prolegomena... do przekonania o możliwości wzajemnego pogodzenia obowiązków, jakie na nas spoczywają. To z kolei stoi w sprzeczności z woluntarystyczną częścią jego filozofii, gdyż
sprowadza etyczny jej wymiar do problemu odkrycia relewantnych okoliczności
niezbędnych do podjęcia właściwej decyzji. Dodatkowo, twierdzenia te prowadzą, zdaniem Wempego, do konieczności uznania analogii między dobrem intencji działania i dobrem jego skutków, co jest niedorzecznością, skutkuje bowiem
przyjęciem tezy, że wszystkie czyny wypływające z dobrych intencji muszą mieć
w gruncie rzeczy dobre skutki. Fakt, że nie zawsze je dostrzegamy, wypływa jedynie z naszej ograniczonej wiedzy o świecie wartości. Można się domyślić, że wiara
w bezwzględną wartość naszych czynów niezależnie od ich widocznych skutków
musiałaby Berlinowi bardzo nie odpowiadać. Trudno jednak powiedzieć, czym
kierował się Wempe, kreśląc taki właśnie obraz etycznej myśli autora Prolegomena... Wydaje się bowiem, że nie można mówić w przypadku Greena o sprzeczności
między racjonalistycznym przekonaniem o komplementarności dóbr i rzekomym
„woluntaryzmem”. Jeśli pod tym ostatnim terminem rozumieć przytaczane już
wcześniej stwierdzenie, że człowiek „w chceniu jest z konieczności wolny, skoro chcenie konstytuuje wolność, »wolna wola« zaś stanowi pleonazm = »wolna wolność«”67, to jasne jest, że „woluntaryzmu” Greena nie można utożsamiać
z indeterminizmem. Nie zawsze wiemy, co powinniśmy czynić, stąd złudzenie, że
nasze obowiązki stoją ze sobą w sprzeczności. Green daleki jest jednak od przyjęcia intelektualizmu etycznego – samo uzgodnienie sposobu postępowania w danej
sytuacji nie oznacza, że tak się rzeczywiście zachowamy. Problematyka etyczna nie
M. Richter, T.H. Green and His Audience:...,s. 203.
B. Wempe, op.cit., s. 215; por. J.B. Schneewind, Sidgwick’s Ethics and Victorian Moral Philosophy, Clarendon Press, Oxford 1977, s. 406–407.
67 � Idem, On Different Senses of ‘Freedom’ as Applied to Will and the Moral Progress of Man,
[w:] idem, Lectures on the Principles of Political Obligation and Other..., s. 228.
65 �
66 �
110
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
zostaje tym samym sprowadzona do problemu ustalenia, co dokładnie w danych
okolicznościach jest naszym obowiązkiem, ale moralnego doskonalenia zmierzającego do zbieżności woli z rozumem. Tak pojmowane woluntaryzm i racjonalizm
nie stoją do siebie w opozycji.
Hywel David Lewis uważa, że Green powtarza błąd Rousseau, rozwijając jego
koncepcję ‘woli powszechnej’. Jej nakazy, odnosząc się do dobra wspólnego wszystkim członkom społeczności, jeśli nie prowadzą do despotyzmu, to z pewnością
do tyranii większości68. Z konieczności musi więc wystąpić u Greena przejście do
„nietolerancyjnego kolektywizmu”69, gdzie jednostka traci swe znaczenie, a zaczyna pełnić jedynie rolę części większej całości, której interesom jest całkowicie podporządkowana70. W odpowiedzi na ten zarzut można zaznaczyć, że rzeczywiście
zwykło się postrzegać za takimi liberałami antytotalitarnymi, jak Hannah Arendt71
lub Jakob Leib Talmon72, pojęcie ‘woli powszechnej’ jako bezpośrednio i nieuniknienie antytetyczne w stosunku do ‘woli partykularnej’, nadrzędne wobec niego,
wypierające je i skutkujące ostatecznie instytucjonalnym „despotyzmem dobra
wspólnego”. O ile jednak ten domniemany „terror” volonté générale w filozofii Rousseau wiązał się bezpośrednio z samorządem niewielkich wspólnot pokroju tej
z Clarens w Nowej Heloizie, w przypadku Greena opisującego rzeczywistość dziewiętnastowiecznej przemysłowej Anglii i głoszącego konieczność wolności negatywnej proste analogie zadają się tu zawodzić. Autor Prolegomena... pojęcia ‘woli
powszechnej’ używa w odmiennym niż Roussueau kontekście, dlatego też komentarze takie jak Lewisa powinny być czynione dużo ostrożniej.
Berlin nie był jedynym krytykiem greenowskiej koncepcji wolności pozytywnej. Do pozostałych należą m.in. Maurice Cranston73, W.L. Weinstein74, który uważa, że wolność pozytywna w ogóle nie jest żadną wolnością, a Green miesza poję-
H.D. Lewis, Freedom and..., s. 106–133.
Ibidem, s. 89.
70 Nie zgadza się z nim John Plamenatz, który stwierdza, że Lewis nie podaje żadnych dowodów na słuszność swoich tez ( J. Plamenatz, Review of H.D. Lewis, ‘Freedom and History’, „Political Studies”, t. 11 (1963), s. 217).
71 Por. H. Arendt, O rewolucji, tłum. M. Godyń, Czytelnik, Warszawa 2003, s. 92.
72 � J.L. Talmon, The Origins of Totalitarian Democracy, Frederick A. Praeger, New York
1961.
73 �M. Cranston, Freedom: A New Analysis, Longmans, London 1953.
74 � W.L. Weinstein, The Concept of Liberty In Nineteenth Century English Political Thought,
„Political Studies”, nr 13 (1965), s. 145–162.
68 �
69 ROZDZIAŁ CZWARTY – PROBLEM WOLNOŚCI
111
cia ‘wolności’ i środków niezbędnych do samorealizacji75, czy William McGovern,
który stwierdza, że absolutystyczne zapędy filozofii autora Prolegomena... stanowią
nieuchronną konsekwencję purytańskiej tradycji, której kultywacji zawsze był oddany76.
W następnym rozdziale poświęconym zagadnieniu greenowskiej filozofii politycznej problem wolności rozpatrzony zostanie z praktycznego punktu widzenia.
Omówione w nim zostaną szczegółowe warunki realizacji wolności „prawdziwej”
oraz jej miejsce w historiozoficznym projekcie zmierzania „wiecznej świadomości”
do samowiedzy.
Ibidem, s. 152.
W.M. McGovern, From Luter to Hitler. The History of Fascist-Nazi Political Philosophy,
Houghton Mifflin Company, New York 1941, s. 158–160.
75 �
76 �
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
Filozofia polityczna bez wątpienia stanowi najlepiej znaną część myśli Greena.
O ile bowiem jego rozważania epistemologiczne i ontologiczne w powszechnym odbiorze środowisk akademickich przegrywają z Appearance and Reality Bradleya tak
pod względem błyskotliwości samego wywodu, jak i kompleksowości poruszanych
zagadnień, o tyle kwestie polityczne poddane pod rozwagę czytelników w Lectures
on the Principles of Political Obligation wyraźnie przyćmiewają podobne rozważania
pozostałych przedstawicieli brytyjskiego idealizmu1. Jednocześnie wyraźnie zaznacza się zarówno praktyczna, jak i teoretyczna doniosłość pism politycznych Greena.
Częstokroć to jemu właśnie przypisuje się sprawstwo wielkiego odwrotu od gospodarczej polityki tzw. szkoły manchesterskiej liberalizmu2 u schyłku XIX wieku.
Przedostatni rozdział tej pracy poświęcić chciałbym właśnie filozoficzno-politycznej części teorii Greena. Stanowi ona zwieńczenie treści zawartych w rozdziałach poprzednich, sam autor Prolegomena... zresztą upatrywał w niej nieuniknioną
konsekwencję swych teorii metafizycznych i etycznych. Między innymi dlatego właśnie rozpocznę od ukazania wzajemnych zależności łączących moralność
i prawodawstwo. Jako że instytucja państwa stanowi jedynie środek do osiągnięcia przez „wieczną świadomość” bliżej nieokreślonej formy samowiedzy, można
domyślić się, że administracja publiczna spełniać będzie tylko funkcje pomocniMoże poza wyjątkiem Bosanqueta, którego zakwalifikowanie do tej samej tradycji filozoficzno-politycznej, co Greena, budzi wątpliwości wielu badaczy. Mimo wyraźnej na przestrzeni
ostatnich dziesięcioleci tendencji do adopcji The Philosophical Theory of the State (B. Bosanquet,
The Philosophical Theory of the State, MacMillan and Co., London 1899) do tradycji liberalnej
(por. P.P. Nicholson, The Political Philosophy...; W. Sweet, Idealism and Rights. The Social Ontology of Human Rights in the Political Thought of Bernard Bosanquet, University Press of America,
Lanham–New York–London 1997),����������������������������������������������������������
wciąż jeszcze żywe jest przekonanie o wyraźnie totalitarnym charakterze myśli Bosanqueta, w odróżnieniu od „miękkiego” konserwatyzmu Bradleya
czy socjalnego liberalizmu Greena.
2 Powstałej na gruncie sprzeciwu wobec uchwalonych w 1815 roku Corn Laws – systemu
ceł, który zgodnie z doktryną merkantylizmu, stanowić miał warunek konieczny wzbogacania
państwa. Jej główni przedstawiciele – Richard Cobden i John Bright oraz Anti-Corn Law League,
której byli aktywnymi członkami – w oparciu o ekonomiczne poglądy m.in. Adama Smitha i Davida Ricardo opowiadali się za nieingerencją państwa w procesy gospodarcze.
1 ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
113
cze w odniesieniu do tego celu. Fakt jednak bezwzględnej konieczności tego typu
asysty przy narodzinach i rozwoju moralnego perfekcjonizmu obywateli sugeruje
potrzebę rozpostarcia szerokiego wachlarza takich funkcji.
5.1. Moralne obowiązki a prawne zobowiązania.
Nieposłuszeństwo obywatelskie
Po omówieniu w poprzednim rozdziale problemu wolności konsekwencja
wywodu nakazuje skierować teraz uwagę ku warunkom możliwości jej realizacji.
Przede wszystkim należy zauważyć, że jest ona możliwa jedynie w państwie. Prawdziwa wolność to wolność pozytywna, polegająca na realizacji dobra wspólnego,
które jest jednocześnie dobrem każdej z jednostek. Działając dla siebie, muszą one
działać jednocześnie dla innych, lecz to nie wszystko. Zdaniem Greena realizacja
prawdziwej wolności zostaje osiągnięta jedynie wtedy, gdy cieszą się nią wszystkie
jednostki. Najskuteczniejszej pomocy w wypełnieniu tego swoistego „powołania”
może jednostkom udzielić państwo. Ta jego funkcja, a także zależność między moralnością i prawodawstwem stanowi kolejny doniosły problem filozofii Greena.
Najważniejszą konsekwencją przyjęcia przez Greena dążenia do perfekcjonizmu moralnego jako naturalnego działania jednostek jest uznanie, że jakiekolwiek działania instytucji państwowych nie mogą im w tym doskonaleniu pomóc
bezpośrednio. Pozostając zapewne pod wpływem Metafizyki moralności Kanta,
autor Prolegomena... utrzymuje, że rozwój osobowości ma charakter wewnętrzny, zaś wszelkie działania agencji państwowych ze swej natury pozostają w stosunku do jednostki zewnętrzne. Dlatego też jednym z głównych podziałów w filozofii politycznej Greena jest ten na moralne obowiązki i zobowiązania prawne.
Różnice między nimi są znaczne, gdyż dotyczą one różnych poziomów ludzkiej
egzystencji. Obowiązki moralne cechują trzy atrybuty: (1) nikt nie może do
nich przymusić, ich wypełnianie musi być dobrowolne, (2) ich wypełnianie
możliwe jest jedynie przy osiągnięciu przez jednostkę pewnego poziomu rozwoju rozumu praktycznego, (3) stanowią one wyraz „prawdziwego obowiązku”,
wiążą się bowiem z samoograniczeniem jednostki. W przeciwieństwie do nich
zobowiązania prawne: (1) wiążą się z państwowym, zewnętrznym przymusem3,
3 Zasadność przeciwstawienia wewnętrzne–zewnętrzne w relacji między moralnością i prawem podważa Dewey, który pisze, że państwo oddziałuje na jednostki choćby poprzez strach
przed karą. Jeśli przypisuje mu się jedynie zewnętrzny względem nich charakter, to należy zupełnie odmówić im moralnego oddziaływania ( J. Dewey, Lectures on Psychological and Political
114
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
(2) opierają się na strachu przed karą4, (3) obowiązują wszystkich obywateli
w takim samym stopniu.
Obowiązki moralne stanowią więc przede wszystkim zobowiązania jednostki
względem siebie samej. Musi ona je na siebie nałożyć, gdyż wypływają z nakazów
jej rozumu. Żyjąc w zgodzie z nimi, żyje w zgodzie z sobą. Jest to dla niej jedyna droga do osiągnięcia wewnętrznego spokoju – pierwszego znaczącego kroku
na niekończącej się drodze ku „trwałej szczęśliwości”. Ze swej istoty muszą zatem
obowiązki moralne dotyczyć wnętrza jednostki. Nikt nie jest w stanie powiedzieć,
w jakim stopniu jest ona rozwinięta moralnie poza nią samą. Nikt nie ma wglądu
w innych, a jedynie w samego siebie. Nikt nie może do takiego rozwoju przymusić,
jest on całkowicie dobrowolny. Dlatego też Green zgodziłby się z Rousseau’wskim
twierdzeniem, że „wola, nie zaś siła, stanowi podstawę państwa”. Moralne obowiązki dotyczą człowieka jako istoty moralnej. W przeciwieństwie do nich, prawne zobowiązania regulują życie jednostek jako istot przede wszystkim fizycznych. Podczas gdy w sferze indywidualnej rozgrywa się prawdziwa batalia, w której nagrodą
jest moralne „zbawienie”, na zewnątrz, na płaszczyźnie społeczno-politycznej, możemy mieć do czynienia jedynie z działaniem instytucji państwowych regulujących zachowania między jednostkami5. Dlatego, jak pisze Green, „istnieje moralny
obowiązek odnośnie do zobowiązań, lecz nie może być zobowiązania odnośnie do
moralnych obowiązków”6, zaś:
Ethics: 1898, Hafnem Press, New York 1976, s. 232–235). Z jednej strony można się z Deweyem
zgodzić – groźba kary ma powstrzymywać przed pewnymi działaniami poprzez wywołanie nawyku zachowania praworządnego (por. J.H. Hallowell, Main Currents in Modern Political Thought, Henry Holt and Company, New York 1950, s. 279–281) i choć sam Green pisze, że państwowe „odstraszanie” nie jest „wytwarzaniem, lecz zapobieganiem działaniom” (T.H. Green,
Lectures on the Principles..., s. 19), to zauważa też, że państwo może w ten sposób przedstawiać
jednostkom motywy działania, tym samym rzeczywiście oddziałując na ich wnętrze i wytwarzając zachowania moralne. Z drugiej jednak strony „moralne znaczenie” państwa przejawia się
jedynie w działaniach znoszących przeszkody dla moralnego rozwoju. Nie może ono sprawić,
że obywatele będą bardziej racjonalnymi i lepszymi ludźmi. Sam strach może jedynie wywołać
w jednostkach nawyk działania praworządnego, lecz nie uczyni ich moralnie dobrymi i w tym
sensie groźba kary pozbawiona jest doniosłości moralnej (ibidem).
4 Por. V. Mehta, T.H. Green and the Revision of English Liberal Theory, „Indian Journal of
Political Science”, t. 35 (1974), s. 38–39.
5 Zatem, jak zauważa John Roberts, o ile Rousseau dopuszczał możliwość „zmuszenia do
bycia wolnym”, o tyle u Greena taka sytuacja nie może mieć miejsca ( J. Roberts, T.H. Green
[w:] Conceptions of Liberty in Political Philosophy [red. J. Gray, Z.A. Pelczynski], London 1984,
s. 252).
6 T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 17 (§ 10).
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
115
stawiane czasem pytanie, czy obowiązki moralne powinny być egzekwowane
przez prawo tak naprawdę jest bezsensownym, gdyż one po prostu nie mogą być egzekwowane. Są obowiązkami do działania, to prawda, akt zaś może być egzekwowany; lecz [są] obowiązkami działania z pewnym nastawieniem i z pewnych motywów,
a te nie mogą być egzekwowane7.
Relacja między obiema kategoriami jest złożona. Przede wszystkim są one ze
sobą ściśle powiązane, a nawet wzajemnie zależne. Obowiązki moralne i moralność w szerszym znaczeniu stanowią podstawę prawa, ono natomiast zabezpiecza ich przestrzeganie, umożliwiając tym samym rozwój moralności. Cały proces
w skrócie można opisać w następujący sposób. W społeczeństwie funkcjonują
jednostki o wyższym i niższym poziomie racjonalności, a co za tym idzie, także
moralności. Rozpatrując kwestię rozwoju jakiegoś konkretnego ideału moralnego,
można powiedzieć, że początkowo liczba jednostek wyznających go jest stosunkowo niewielka w porównaniu z resztą społeczności. Lecz tak, jak w przypadku
tych nielicznych jednostek, z czasem konieczność rozpoznania tegoż ideału zaczynają zauważać także inni. W pewnym momencie staje się on moralnym nakazem,
podzielanym przez większość społeczeństwa. Uważa ona, że wszystkim równym8
jednostkom powinny przysługiwać prawa gwarantujące możliwość realizacji pewnych działań związanych z tym ideałem. W systemie demokratycznym prędzej
czy później rozpoznanie tych ideałów znajduje wyraz w prawodawstwie. Ustawa
stanowi tym samym zabezpieczenie moralnych „zdobyczy” danej społeczności9.
Kiedy bowiem większość z nas podziela te same przekonania co do potrzeb człowieka i obywatela (a więc i nas samych), pierwszym krokiem będzie usiłowanie
prawnego zabezpieczenia możliwości osiągnięcia pożądanych przez nas dóbr oraz
Ibidem.
Sama „równość” w procesie rozwoju moralności zatacza coraz szersze kręgi i liczba jednostek, które zostają uznane za „obywateli” lub „równych” zawsze wykazuje tendencją wzrostową.
Patrz: rozdz. 5.3. tej rozprawy.
9 John MacCunn widzi w tym fakcie dowód konserwatywnego dowartościowania tradycji,
które w połączeniu z tezą o Bogu jako ostatecznym źródle ludzkich działań czyni Greena dużo
bliższym Edmundowi Burke’owi niż liberałom ( J. MacCunn, Six Radical Thinkers: Bentham,
J.S. Mill, Cobden, Carlyle, Mazzini, T.H. Green, Edward Arnold, Londyn 1910, s. 225–241; por.
R.H. Murray, Studies in the English Social and Political Thinkers of the Nineteenth Century, t. 2,
Cambridge 1929, s. 288). Rodman zauważa, że ta zbieżność przejawia się także w niechęci do
abstrakcyjnego traktowania jednostki przez filozofów prawa natury ( J. Rodman, Introduction...,
s. 12).
7 8 116
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
reguł postępowania dla ich realizacji niezbędnych pod postacią prawnych regulacji
pewnych przywilejów i obowiązków obywatelskich. Nieokreślony „zbiór nadziei
i lęków ludu złączonego wspólnym interesem i sympatią” 10 kształtujący system
norm moralnych podzielanych w danej wspólnocie określa Green mianem „woli
powszechnej”11. Stanowi ona wyraz dóbr, które członkowie danej społeczności
uznają za godne pożądania. „Wola powszechna” zmierza do realizacji dobra wspólnego jako rozpoznanego przez obywateli wizerunku ich samych przybliżonego,
w znaczniejszym stopniu niż aktualne status quo, do stanu permanentnej szczęśliwości. Najpierw znajduje swe odzwierciedlenie w moralności danej społeczności,
później w instytucjach społecznych i prawodawstwie12. Dzięki temu, że społeczność poprzez nie realizuje swe cele, jej moralny rozwój jest w ogóle możliwy. Każde osiągnięcie moralne znajduje bowiem (w państwie demokratycznym) prawne
zabezpieczenie, które sprawia, że gdy instytucje państwowe zapewniają przestrzeganie zamienionych w ustawy reguł moralnych, społeczność może swobodnie moralnie rozwijać się dalej, w kierunku bliższej zgodności z ideałem.
Jak już wcześniej wspomniałem, Green sprzeciwia się kantowskiemu aprioryzmowi w etyce. Jednostkom nie przysługują żadne prawa, które byłyby niezależne
od konkretnych warunków społecznych. Wszelkie prawa opierają się na wzajemnym rozpoznaniu tych potrzeb obywateli, których realizacja przysłuży się dobru
wspólnemu. Z tego powodu można je przypisać ludziom jedynie: (1) „jako członkom społeczności, (2) społeczności, w której jakieś wspólne dobro zostało rozpoznane przez jej członków jako ich własne idealne dobro, które w interesie każdego
z nich powinno być zrealizowane”13. Z tego względu opowiada się Green zdecydowanie przeciwko teoriom praw natury. Jedyne możliwe do zaakceptowania ich
określenie14 powinno głosić, że są to prawa niezbędne dla realizacji przez jednostT.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 70 (§ 86).
Zwraca się uwagę na koncepcję „woli powszechnej” Greena jako próbę połączenia koncepcji Rousseau i teorii suwerenności Austina (por. V.J. Mehta, T.H. Green and the Problem of
Political Obligation, „Indian Political Scence Review”, t. 7 (1973), s. 115–124; P.P. Nicholson,
Thomas Hill Green: ‘Lectures on the Principles of Political Obligation’, [w:] The Political Classics.
Green to Dworkin (red. M. Forsyth, M. Keens-Soper), Oxford University Press, London 1996,
s. 25–30).
12 Dlatego też można natknąć się u Greena na dwa rozumienia pojęcia ‘suweren’: de jure,
jako władzę i instytucje państwowe oraz de facto, jako społeczeństwo (N. Pant, Political Authority and Individual Liberty in Rousseau and Green: An Autopsy, „Journal of Political Studies”, t. 7
(1974), s. 75).
13 �T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 25–26 (§ 25).
14 „»Prawo natury« jako = prawu w stanie natury, który nie jest stanem społecznym, jest
10 �
11 ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
117
kę jej moralnego powołania15. Każda empirycznie funkcjonująca społeczność ma
swój własny kodeks postępowań moralnie dobrych i moralnie złych. Utrwalenie
ich pod postacią reguł prawnych sprawia, że przychodząc na ten świat, internalizujemy pewne zasady moralne, których sformułowanie zajęło wcześniej całe pokolenia. Korzystamy więc z moralnych osiągnięć naszych przodków i tę „wiedzę”,
którą przekazali nam w ramach powszechnie obowiązującej moralności, będziemy
rozwijać dalej. Jako że z czasem koncepcje dobra wspólnego i ideałów moralnych
ulegają zmianom, zmieniać się będzie także forma instytucji państwowych. Prawo
musi podlegać ciągłym reformom ze względu na powszechnie podzielaną koncepsprzecznością. Nie może być praw bez świadomości wspólnego interesu po stronie członków
społeczeństwa” (ibidem, s. 29 (§ 31)).
15 Przyznawanie praw opiera się na wzajemnym ich rozpoznaniu przez współobywateli.
Pytanie jednak brzmi: „czy Green pod pojęciem swoiście rozumianych »praw natury« nie opowiada się jednak za jakąś formą aprioryzmu?”. Weźmy przykład niewolnictwa – „jeśli społeczność
nie uznaje niewolnika za podmiot jakichkolwiek praw, to czy postępowanie z nim jak z przedmiotem jest przez to moralnie usprawiedliwione?”. Ciekawie tę kwestię przedstawia Gaus, który
pisze, że mamy tu do czynienia ze zderzeniem dwu koncepcji relacji praw i obowiązków: „internalizmu rozpoznania (recognition)” i różnych form moralnego eksternalizmu (G.F. Gaus, The
Rights Recognition Thesis: Defending and Extending Green, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics
and..., s. 219). Internalizm Greena opiera się na tezie głoszącej, że „’D jest obowiązkiem moralnym Alfa’ tylko wtedy, gdy racjonalnie rozważając, Alf dostrzega nieodpartą atrakcyjność (absolute desirability) postępowania zgodnie z D (swoim obowiązkiem). Jest ogólnie prawdziwym, że
Alf jest wówczas zmotywowany do działania zgodnego z D” (ibidem). Takie założenie, zdaniem
Gausa, implikuje kilka istotnych kwestii: po pierwsze, że relacja między rozpoznaniem i motywacją do działania jest zazwyczaj bliska, lecz nie ma ostatecznie ustalonego charakteru – Green
dopuszcza bowiem możliwość zaistnienia takich warunków, w których mimo rozpoznania jakiegoś prawa po stronie pewnego Alfa i obowiązku D z niego wypływającego po swojej stronie,
racjonalna jednostka nie znajduje jednak motywacji do działania zgodnie z tym obowiązkiem
D (ibidem, s. 220). Po drugie, „rozpoznanie jest koniecznym, ale niewystarczającym warunkiem
realizacji moralnego prawa” (ibidem, s. 231). Niewolnik, zdaniem Greena, uczestnicząc w życiu
danej społeczności, dowodzi swej umiejętności współżycia z innymi, co daje mu prawo do obywatelstwa, zaś „odmawiając mu nie tylko obywatelstwa, lecz także środków dla ćwiczenia swej
możliwości bycia obywatelem, państwo łamie prawo” (T.H. Green, Lectures on the Principles...,
s. 109 (§ 140)). Nie może być prawa właściciela niewolnika do samego niewolnika, jeśli nie ma
wzajemnego rozpoznania praw między nimi – nie ma praw bez obowiązków, ale także nie ma
obowiązków bez praw. Niewolnik nie może mieć więc jedynie obowiązków, zaś jego właściciel
jedynie praw. Dlatego też uznaje Green prawo niewolnika do sprzeciwu wobec obowiązującego
prawa poprzez ucieczkę – można dopatrywać się tu pewnej sprzeczności polegającej na tym, że
z jednej strony uzależnia się istnienie pewnego prawa jedynie od jego społecznego rozpoznania, z drugiej zaś dopuszcza się możliwość uznania niesprawiedliwości takiego prawa na gruncie
„prawodawstwa” nie tyle prawa natury, ile prawa rozumu istniejącego poniekąd niezależnie od
aktualnej woli powszechnej.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
118
cję dobra wspólnego16. Zatem z tych samych powodów, dla których jednostka jest
istotą społeczną, jest też istotą polityczną17. Bliżej tym problemem zajmę się przy
omawianiu greenowskiej historiozofii. Na razie wystarczy stwierdzić, że obowiązki moralne i zobowiązania prawne charakteryzują się dwiema cechami: (1) obie
kategorie wyrażają niechęć do pewnych skłonności, (2) „świadomością tego, że
niechęć ta oparta jest na rozumie lub koncepcji jakiegoś właściwego dobra”18.
Zarówno państwo, jak i społeczeństwo działają:
dla tego samego moralnego celu: zachodzą na siebie, mieszają się (...). Możemy
jednak z grubsza powiedzieć, że obszarem jednego jest dobrowolna współpraca,
jego energią ta dobrej woli, jego metodą ta elastyczności; podczas, gdy obszarem
drugiego jest raczej ten działań mechanicznych, jego energią siła, jego metodą
sztywność19.
Takie zestawienie moralności z prawodawstwem naturalnie rodzi pytanie o możliwości dysonansu między nimi. Po pierwsze, co łatwo wywnioskować, moralność
musi „wyprzedzać” zasady prawne i formułować coraz to nowsze postulaty, za którymi litera prawa ma nadążać. Po drugie, w społeczeństwach niedemokratycznych
rzadko kiedy obie te kategorie będą szły w parze, a jeśli nawet, to rozdźwięk między nimi będzie dużo większy niż w państwach demokratycznych. Prawo może być
(i przeważnie jest) tam sprzeczne z powszechnie obowiązującymi w społeczeństwie
zasadami moralnymi.
W kwestii pierwszego przypadku należy zauważyć, że rzeczywiście moralność,
ze względu na jej relacje z prawodawstwem, musi je wyprzedzać. W zasadzie można
powiedzieć, że rolą tego drugiego jest właśnie „nadążanie” za jej nakazami. W każdym społeczeństwie zawsze będzie grupa osób o bardziej rozwiniętej racjonalności, a więc i moralności. Będą one widziały np. konieczność rozszerzenia ideałów
moralnych na kolejne grupy ludzi. Weźmy przykład społeczeństwa akceptującego
niewolnictwo. Osoba „wyprzedzająca” moralnie współobywateli będzie widziała
konieczność jego zniesienia i przyznania niewolnikom praw należnych obywateJ. Rodman, What Is Living and What Is Dead in the Political Philosophy of T.H. Green,
„Western Political Quarterly”, t. 26 (1973), s. 575.
17 �R.J. Bishirjian, Thomas Hill Green’s Political Philosophy, „Political Science Reviewer”, t. 4
(1974), s. 39.
18 �T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 92 (§ 118).
19 � E. Barker, Political Thought in England 1848 to 1914, Oxford University Press, London
1928, s. 54.
16 �
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
119
lom danego państwa. Pytanie brzmi: „co ma zrobić, by zmienić aktualną sytuację?”.
W społeczeństwie demokratycznym odpowiedź może być w zasadzie jedna: trzeba nakłaniać obywateli do zmiany światopoglądu. W żadnym wypadku nie można
natomiast stosować jakiejkolwiek formy obywatelskiego nieposłuszeństwa (nie
mówiąc już o świadomym łamaniu prawa) ani namawiać do tego innych. Pierwsze
przykazanie każdego obywatela brzmi: nie istnieją prawa przeciwne państwu i społeczeństwu, „prawo przeciwko społeczeństwu jako takiemu, prawo do działania bez
względu na potrzeby lub dobro społeczeństwa, jest niemożliwością, skoro każde
prawo opiera się na jakimś stosunku społecznym”20. Priorytetem wszelkich działań
obywatela powinno być zawsze zachowanie porządku społecznego. Na drodze nieposłuszeństwa niemożliwe jest osiągnięcie zmiany racjonalności współobywateli,
a bez niej nie jest możliwe dokonanie jakichkolwiek trwałych reform w społecznym
światopoglądzie, bez których z kolei każda zmiana o charakterze instytucjonalnopolitycznym jest bezwartościowa. Dlatego też nie każdy postulat, którego realizacja byłaby koniecznością w państwie idealnym21, może i powinien być realizowany
w państwie rzeczywiście istniejącym, „warunkiem żądania jego [realizacji] jest, by
ta realizacja przyczyniała się do osiągnięcia jakiegoś dobra społecznego rozpoznanego przez świadomość publiczną”22. Poza tym działania „nieobywatelskie” mogą
nakłaniać osoby amoralne i immoralne23 do czynienia podobnie. Krótko mówiąc,
na tej drodze nie można osiągnąć nic poza ogólnym zamętem.
Inaczej będzie wyglądała ta sama kwestia w państwie niedemokratycznym,
w którym prawodawstwo widocznie kłóci się z powszechnie obowiązującymi zasadami moralności, z wolą powszechną. Green pisze, że:
żadne rozróżnienie nie może być poczynione pomiędzy prawem do życia i prawem do wolności, gdyż nie może być prawa jedynie do życia – nie może być prawa
do życia, kiedy nie idzie za nim prawo do kierowania nim zgodnie z poruszeniami
własnej woli. Co jest podstawą prawa? Odpowiedź brzmi, zdolność podmiotu do
uczestnictwa w społeczeństwie – do determinacji woli, a przez to i ciała, przez koncepcję dobrobytu wspólnego sobie i innym. Ta zdolność jest podstawą prawa, lub
T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 112 (§ 143).
Tzn. takim, którego obywatele w działaniach swych odzwierciedlają najwyższy poziom
moralnego rozwoju.
22 Ibidem, s. 113 (§ 144).
23 Osoby immoralne, w odróżnieniu od amoralnych, zdaniem Greena mają zdolność doskonalenia oraz wiedzę na temat tego, co jest dobrem, co zaś złem i wybierają czynienie tego
drugiego.
20 �
21 120
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
lepiej – prawa potencjalnego, które staje się aktualnym przez społeczne rozpoznanie24.
Przykładem może być sytuacja, w której niewolnictwo jest powszechnie potępiane, lecz warstwy mające możliwość skutecznego wywierania wpływu na decyzje
polityczne utrzymują je dla swych korzyści. W takim przypadku Green dopuszcza
możliwość stawiania czynnego oporu władzy, jednak możliwość ta ograniczona
jest koniecznością spełnienia dwóch warunków: (1) takie działania nie powinny
stanowić jakiegokolwiek zagrożenia dla funkcjonowania państwa, (2) powinny się
one odbywać w oparciu o wolę powszechną dojrzałą do takich zmian.
Nawet w sytuacji zniewolenia obywateli, jednostka nie powinna stawiać władzy oporu, jeśli świadomość społeczna nie osiągnęła poziomu racjonalności odpowiedniego dla wprowadzenia zmian np. demokratycznych. Taka świadomość
stanowi bowiem niezbędny fundament, bez którego wszelka zmiana jest nietrwała
i bez którego de facto oznaczałaby ona zmianę jednych władz niedemokratycznych
na drugie. Zamiana tyranii w chaos nigdy nie będzie, zdaniem Greena, wartościowym osiągnięciem.
Greenowskie podejście do problemu relacji zachodzących między wspólnotą,
moralnością i prawem szczególnie interesująco przedstawia się w kontekście sporu liberałów z komunitarystami. Simhony przedstawia trzy główne zarzuty tych
ostatnich skierowane pod adresem liberalnej koncepcji praw i prawa w ogóle25:
(1) ich atomistyczny i „egoistyczny” charakter, (2) ich tendencję do podważania
celów społecznych i przeciwstawiania jednostki wspólnocie, (3) ich konieczną negatywność „zachęcającą każdą jednostkę do dostrzegania w innych ograniczeń dla
swojej wolności”26. Autorka stwierdza jednocześnie, że koncepcje Greena, choć
bezdyskusyjnie liberalne, wymykają się tak sformułowanym zarzutom27, w jego
ujęciu bowiem prawa nie są z natury swej destrukcyjne dla wspólnot. Gdy mówi
się o nich, że mają charakter atomistyczny lub że zmuszają jednostki do współzawodnictwa, to taki atak nie jest wymierzony w same prawa, ale w swoiście roIbidem, s. 117–118 (§ 151).
Opiera się przy tym na rozróżnieniu Sandela między „polityką praw” i „polityką dobra
wspólnego” (A. Simhony, Rights that Bind: T.H. Green on Rights and Community, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics..., s. 238).
26 Ibidem, s. 240.
27 Simhony twierdzi, że „komunitarystyczny liberalizm” Greena i jego koncepcja społecznego rozpoznania praw może stanowić swoistą „trzecią drogę” między jednostronnością liberalnego indywidualizmu i komunitarystycznego kolektywizmu (ibidem, s. 249–250).
24 25 ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
121
zumianą koncepcję egoistycznej natury jednostek28. Nastawienie to jest, zdaniem
Greena, błędne, przedstawia fałszywy obraz jednostki w społeczeństwie. Prawa nie
czynią jej egoistyczną. Jedyne, co mogą zrobić, to stwarzać warunki dla pełniejszego
wyrazu jej egoistycznych pragnień, które jednak, jako takie, sprzeczne są z jej „boską” naturą, i których przezwyciężenie stanowi niezbędny krok na drodze do zrozumienia przez nią charakteru jej „prawdziwego” dobra – dobra moralnego, a więc
z konieczności wspólnego z innymi. Współzawodnictwo nieodzowne jest jedynie
przy realizacji dóbr „zwykłych”, których zasób jest ograniczony.
Nie są też prawa przeciwstawne dobru wspólnemu, lecz stanowią odwzorowanie jego oblicza, jakim jawi się ono członkom danej społeczności29. Celem praw
jest zabezpieczenie moralnych osiągnięć wspólnoty, zaś ich charakter odwzorowuje poziom rozwoju racjonalności i moralności obywateli. Bezpodstawny jest
więc zarzut odnoszący się do ich rzekomej funkcji radykalnego przeciwstawiania
jednostki wspólnocie, gdyż rozwój obydwu jest niemożliwy bez praw – w nich to
obywatele dają wyraz swym przekonaniom co do wspólnych im celów i poprzez
nie właśnie wzajemne rozpoznanie potrzeb nabiera mocy powszechnie obowiązującej.
Co do ostatniego zarzutu można, zgodnie z tym, co zauważone zostało w poprzednim rozdziale, powiedzieć, że prawa zabezpieczające wolność negatywną jednostek stanowią niezbędną część realizacji ich wolności „prawdziwej” . Bez wolności negatywnej i bez praw ją fundujących jednostki nie mogłyby być naprawdę wolne. Działalność instytucji państwowych, zarówno w zabezpieczeniu obywatelom
możliwości swobodnego dysponowania posiadaną własnością, jak i w likwidacji
przeszkód dla realizacji wolności pozytywnej jest zatem niezbędna, zaś jej zakres
i charakter będzie stanowił przedmiot następnego podrozdziału.
5.2. Funkcje państwa
Green przypisuje instytucjom państwowym bardzo doniosłą rolę. Muszą one
dbać o zapewnienie jednostkom warunków niezbędnych dla korzystania zarówno
z wolności negatywnej, jak i pozytywnej. Dlatego też funkcje państwa można podzielić właśnie na negatywne i pozytywne. Pierwsze będą się wiązały z zapewnieniem obywatelom możliwości czynienia z tym, co mają, tego, co tylko chcą. Rola
28 29 Ibidem, s. 242.
W społecznościach rządzonych na demokratycznych sposób.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
122
państwa w tym zakresie będzie się ograniczała do gwarancji bezpieczeństwa przed
wzajemnym naruszaniem granic wolności negatywnej. Działania takie będą skierowane, jak można się domyślić, w stronę jednostek amoralnych i immoralnych tak,
by nie burzyły one społecznego porządku. Będą tym samym stanowiły fundament,
na którym dopiero możliwa będzie świadoma realizacja postulatów wolności pozytywnej.
Dużo ciekawiej przedstawia się Greenowska koncepcja pozytywnych funkcji
instytucji państwowych. Państwo, z racji tego, że działa w sferze wobec jednostek
zewnętrznej, nie może bezpośrednio modyfikować ich postaw moralnych. W jaki
zatem sposób może wpływać na ich świadomość? No cóż, jeśli nie może kreować
ich postaw, to na pewno może stworzyć sprzyjające warunki ich rozwoju. I takie
właśnie będzie zadanie państwa. Jak to przedstawiłem w rozdziale trzecim, Green uważał, że bez odpowiedniego zaplecza materialnego niemożliwe jest dbanie
o rozwój wewnętrzny. Ludziom w pierwszej kolejności zależy na gwarancji zachowania ciągłości swego życia. Będąc głodnym, mało kto myśli o swoim powołaniu
jako człowieka. Z tego powodu państwo ma za zadanie zadbać, by każdy z obywateli miał zagwarantowane pewne niezbędne minimum materialne. Autor Prolegomena... wierzył, że umożliwi to duchowy rozwój tym, o których do tej pory można
było powiedzieć, że żyli „z dni na dzień”, niepewni, czy jutro będą mieli środki dla
utrzymania samych siebie i swych rodzin. Z kolei tym, w co Green nie wierzył, była
skuteczność pozostawienia rozwiązania tego problemu instytucjom charytatywnym i dobroczynności obywateli. „Pozostawiona sobie lub działaniu przypadkowej hojności, zdegradowana populacja ubożeje i powiększa się”30.
Ogólnie można powiedzieć, że funkcje instytucji państwowych w filozofii Greena sprowadzają się do dwóch czynności: (1) zapewnienia warunków dla moralnego rozwoju umożliwiających jednostkom ograniczenie „działania wypływającego wyłącznie ze skłonności”, ułatwiających zaś „docenienie przez nie faktu, że mają
życie wspólne z innymi” oraz „akceptację prawdziwego dobra jako właściwego
motywu ich działań”31, (2) harmonizowania działań jednostek ze względu na ich
społeczny kontekst.
Green był zwolennikiem interwencjonizmu państwowego i zdecydowanym
przeciwnikiem leseferyzmu, który prowadzi do alienacji społecznej i jeśli nie moIdem, Lecture on ‘Liberal..., s. 203.
P. Harris, Green’s Theory of Political Obligation and Disobedience, [w:] The Philosophy of...,
30 �
31 �
s. 134.
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
123
ralnego regresu, to na pewno zastoju32. Nie można jednak o autorze Prolegomena...
powiedzieć, że przyświecać mogły mu idee państwa socjalistycznego kontrolującego wszelką działalność gospodarczą. Ich realizacja uczyniłaby tyle samo szkód, co
leseferyzm. Rozwinięcie zbyt szerokiego parasola ochronnego nad jednostkami jest
niewłaściwe, gdyż grozi „wylaniem dziecka razem z kąpielą”. Jeśli jakikolwiek rozwój jednostek ma mieć miejsce, muszą one mieć możliwość „popełniania błędów”,
podążania za dobrami, które trwałego zadowolenia im nie przyniosą. Rozwijają się
one w dużej mierze właśnie dzięki nauce na błędach. Poza tym, ograniczenie swobodnej działalności jednostki czyni ją niezdolną do przejęcia odpowiedzialności
za dobrobyt swój, swych najbliższych i współobywateli33. Dlatego też niezależność
stanowi niezbędny składnik moralnego rozwoju34.
Społeczeństwo składa się z mniejszych wspólnot, takich jak rodzina, sąsiedztwo itd. Nie sposób, zdaniem Greena, być dobrym obywatelem, kiedy nie jest
się wcześniej dobrym ojcem i sąsiadem. Etyka Greena kładzie duży nacisk na samodyscyplinę, zaś „»rząd paternalistyczny« czyni, co tylko może, by stało się to
niemożliwe z powodu zmniejszania obszaru dla nakładania na siebie obowiązków
i gry bezinteresownych motywów”35. Zadanie państwa jest zatem inne – usunąć
przeszkody dla rozwoju „indywidualnego charakteru w znaczeniu niezależnego,
szanującego się, odpowiedzialnego”36. Niezbędna jest tu jakaś droga pośrednia
między nadmiernym interwencjonizmem a leseferyzmem. Nie można pozwolić,
by państwo przejęło wszystkie obowiązki, jakie spoczywają na jednostce, ale nie
należy też pozostawiać jej zupełnie samej, gdyż bez asekuracyjnej pomocy nie
będzie ona w stanie właściwie się rozwijać z korzyścią dla całej wspólnoty. Taka
pomoc zaś jest niemożliwa bez założenia konieczności ingerencji państwa w życie
jednostek – ingerencji, która musi opierać się na przymusie, a więc ograniczać ich
wolność negatywną37. Dlatego też powinna ona mieć miejsce w takich sferach,
gdzie nie można liczyć na dobrowolne działania jednostek zmierzające do usunięPor. H. Halloway, Mill and Green on the Modern Welfare State, „W����������������������
estern Political Quarterly”, t. 13, nr 2 (1960), s. 397–398.
33 �Por. T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 171 (§ 222), 115 (§ 146).
34 �Por. P.P. Nicholson, A Moral View of Politics: T.H. Green and the British Idealists, „Political
Studies”, t. 35 (1987), s. 121.
35 �Ibidem, s. 22.
36 �M. Freeden, The New Liberalism. An Ideology of Social Reform, Clarendon Press, Oxford
1978, s. 58.
37 �M.M. Sankhdher, T.H. Green: the Forerunner of the Welfare State, „In�����������������������
dian Journal of Political Science”, t. 30 (1969), s. 154–155.
32 �
124
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
cia przeszkód samorozwoju, tam „gdzie nie można polegać na konwencjonalnej
moralności”38.
Green przeciwstawiał się szczególnie pomysłom likwidacji własności prywatnej
lub ograniczenia handlu. Można powiedzieć, że tak jak „poprzez używanie swego ciała człowiek najpierw realizuje swoją osobowość jako równocześnie jednostka i część
społecznej całości, tak poprzez jego rozszerzenie pod postacią własności prywatnej
możliwy jest dalszy rozwój osobowości we wszystkich jego wyższych etapach producenta, dystrybutora, odkrywcy”39. Własność pełni zatem funkcję jednego z ludzkich
„organów” – tak jak inne, pozwala właścicielowi realizować jego pragnienia40. Poza
tym obrót posiadanymi środkami jest, zdaniem Greena, konieczny, gdyż stanowi
niezbędny warunek dla rozwoju społecznej odpowiedzialności41. Tylko gospodarka
rynkowa może zapewnić jednostce realizację jej naturalnych (czyli moralnych) potrzeb. Cały problem tkwi w tym, by zaprząc instytucje rynkowe do procesu moralnego doskonalenia42.
Z powyższych powodów uznawał Green niezbędność wolności nabywania i handlu. Co więcej, uważał, że bogacenie się jednej grupy ludzi zawsze musi pociągać za
sobą wzrost dobrobytu całej społeczności – z tego też powodu nie miał nic przeciwko akumulacji kapitału. Poza tym różni ludzie potrzebują różnej ilości środków dla
różnych celów, jakie w swoim życiu wybierają, więc fatalnym pomysłem jest egalitaryzm w dystrybucji dóbr materialnych43. Tylko sama jednostka wie najlepiej, jak
dużo dóbr potrzebuje do realizacji swoich celów, powinna zatem mieć możliwość
38 �
s. 543.
P. Harris, Moral Progress & Politics: The Theory of T.H. Green, „Polity”, t. 21, nr 3 (1989),
39 �J.H. Muirhead, The Service of the State. Four Lectures on the Political Teaching of T.H. Green,
John Murray, London 1908, s. 76.
40 �T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 165 (§ 214).
41 � Por. V.J. Knapp, T.H. Green on the Exorability of Property, „Agora”, nr 1/1969, s. 62–63.
A. Carter, The Philosophical Foundations of Property Rights, Billing & Sons Ltd., Worcester 1989,
s. 104–107.
42 �Por. P. Hansen, T.H. Green and the Moralization of the Market,�������������������������
„Ca���������������������
nadian Journal of Political and Social Theory/Revue canadienne de theorie politique et social”, t. 1, nr 1 (1977),
s. 80–100; A. Lawless, T.H. Green and the British Liberal Tradition, „Canadian Journal of Political
and Social Theory/Revue canadienne de theorie politique et social”, t. 2, nr 2 (1978), s. 142–
–152; P. Hansen, T.H. Green and the Limits of Liberalism: A Response to Professor Lawless, „C��
anadian Journal of Political and Social Theory/Revue canadienne de theorie politique et social”,
t. 2, nr 2 (1978), s. 156–158. Obaj ci autorzy w swych artykułach prowadzą polemikę dotyczącą
ekonomicznej poprawności twierdzeń i postulatów Greena oraz możliwości ich zastosowania
w praktyce.
43 �T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 172 (§ 223–224).
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
125
swobodnego ich gromadzenia. Ktoś, kto spełnia się poprzez jakąś formę ekspresji artystycznej, z pewnością będzie miał większe potrzeby materialne niż ten, który swego
rozwoju nie utożsamia z taką działalnością. Innych nakładów potrzebuje ten, kto dba
jedynie o swój rozwój, innych zaś ten, kto ma dzieci, których dobro, nawet jeśli nie
priorytetowe, to przynajmniej utożsamione jest z jego własnym.
Jednym z niewielu wyjątków od zasady swobodnego operowania posiadanym
kapitałem był dla Greena obrót ziemią. Jej ilość jest ściśle określona, a więc im więcej posiada jej jedna osoba, tym mniej zostaje dla pozostałych. Uważał on, że o ile
tylko jest to możliwe, wszyscy najubożsi obywatele, w szczególności zaś robotnicy
niewykwalifikowani, powinni mieć do dyspozycji kilka akrów ziemi, które w razie
utraty pracy pozwoliłyby im przeżyć. Pomijając fakt, że z pewnością wpłynęłoby to
korzystnie na płace robotników, sama świadomość, że utrata pracy nie będzie jednoznaczna z głodem, powinna pozytywnie wpłynąć na ich rozwój moralny. Green
wierzył, że pozwoli to na uwolnienie się od tego stanu umysłu, jaki dzisiaj określilibyśmy mianem „racjonalności instrumentalnej”. Robotnicy, nie będąc zmuszonymi do walki o to, by jakieś jutro w ogóle było, zaczęliby zastanawiać się nad tym, jak
to jutro „powinno” wyglądać.
Z zagadnieniem tym wiązał się postulat likwidacji monopolu ziemskiego. Z powodu ograniczonej ilości ziemi państwo powinno kontrolować jej wykorzystanie.
Nie można pozwolić, by np. setki hektarów leżały odłogiem, podczas gdy w miastach proletariat pozbawiony dostępu do ziemi skazany jest na poziom egzystencji
wymykający się wszelkim klasyfikacjom. Zapobiegający temu nadzór nad obrotem
ziemią powinny, zdaniem Greena, sprawować społeczne instytucje lokalne44. Z powyższych powodów krytykował też autor Prolegomena... powszechnie obowiązujące w jego czasach prawo primogenitury, sprzyjające z jednej strony – nadmiernej
akumulacji ziemi i praktycznej niemożliwości jakiejkolwiek jej parcelacji, z drugiej
zaś – zubożeniu części społeczeństwa45, dostępu do niej pozbawionej.
Niestety zagadnienie to nie doczekało się w pismach Greena choćby częściowo nawet zadowalającego rozwinięcia. Można się z nich co najwyżej dowiedzieć, że państwo powinno mieć,
za odszkodowaniem, możliwość przymusowego wykupu gruntów, co do których istnieje pewność, że są nieefektywnie gospodarowane. Pytania jednak, czy administracja państwowa powinna przekazywać je następnie osobom ubogim, czy oddawać w dzierżawę, jakie jest ostateczne
kryterium efektywnego gospodarowania i jaka powinna być skala tego wykupu, pozostają bez
jednoznacznej odpowiedzi. Nie trzeba dodawać, że właśnie w rozstrzygnięciach takich kwestii
należałoby upatrywać ostatecznych przesłanek klasyfikacji Greena jako liberała, socjalliberała
lub socjalisty.
45 �T.H. Green, Lecture on ‘Liberal..., s. 205.
44 126
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Kwestia obrotu ziemią była tylko jedną z wielu, które Green uważał za kluczowe
dla rozwoju obywateli. Szczególnie znany był on z działalności na polu ograniczenia spożycia alkoholu. Twierdził, że jego nadużywanie tworzy beznadziejną sytuację nie tylko dla samego pijącego, lecz także jego rodziny. Nie sposób doskonalić
się moralnie i być coraz bardziej racjonalnym, gdy człowiekowi prawa narzuca nie
on sam, ale butelka ginu. Nie sposób być odpowiedzialnym i dbać o najbliższych,
gdy nie dba się i nie jest się odpowiedzialnym za siebie. „Nie istnieje prawo do wolności nabywania i sprzedaży (...) artykułu, jeśli ogólnym rezultatem dopuszczenia
takiej wolności jest szkodzenie wolności w wyższym znaczeniu”46. Green, który na
przykładzie swego brata doświadczył, jak wyniszczającą chorobą jest alkoholizm,
był zwolennikiem regulacji ograniczających dystrybucję alkoholu. Uważał, że angielskie gin-shopy trzeba zamykać lub poważnie ograniczać ich liczbę. Tylko jak to
uczynić, skoro wszelkie zmiany powinny być następstwem inicjatywy społecznej
dającej wyraz sprzeciwowi praw rozumu wobec bezprawia namiętności, a każdy
zakaz, jeśli nie jest narzucony sobie przez jednostki, nie może też być skuteczny?
Złym rozwiązaniem jest pozbawianie indywiduów możliwości wyboru, nawet jeśli
jest to wybór zmarnowania swego życia. Dlatego też decyzja o takich działaniach
powinna należeć do społeczności lokalnych47. Prawdą jest, że w dalszym ciągu nie
będzie ona wynikiem odpowiedzialnej decyzji lokalnych alkoholików, lecz formą
zastosowanego wobec nich przymusu. Jest to jednak rozwiązanie konieczne, które pozwala na samoograniczenie szerokiej liczby ludzi i zapobieżenie poważnemu
zagrożeniu dla wszystkich. Sam Green był na tyle zaangażowany w walkę z alkoholizmem, że ze swych prywatnych środków założył kawiarnię – w kawie bowiem
widział jeden z „substytutów” alkoholu pozwalający na wyjście z nałogu. Sfinansował też otwarcie Liberal Hall – jednego z niewielu publicznych miejsc spotkań
oksfordczyków, w którym nie sprzedawano alkoholu.
Wiele dziedzin codziennego życia obywateli, zdaniem Greena, z racji ich doniosłości dla moralnego rozwoju jednostek, powinno być wspomaganych i ukierunkowanych przez instytucje państwowe. Przykład może stanowić obowiązek edukacji.
Brak dostępu do niej równa się ograniczeniu możliwości rozwoju danej jednostki. Dlatego też postulował Green wprowadzenie jej powszechnego obowiązku.
W Lectures on the Principles... twierdzi, że choć interwencjonizm państwowy musi
się wiązać z ograniczeniem tak wysoko cenionej przez niego samorzutności dziaIbidem, s. 210.
Por. P.P. Nicholson, T.H. Green and State Action: Liquor Legislation, [w:] The Philosophy
of..., s. 86.
46 �
47 �
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
127
łań obywateli, to nakaz edukacji, ograniczając ją w pierwszym pokoleniu, zwiększa
ją w kolejnych48. Poza tym nakaz posyłania dzieci do szkół nie jest żadnym ograniczeniem wolności ani moralną degradacją dla jednostek racjonalnych, które chcą
jak najlepszej przyszłości swych dzieci49. Pozostali, jeśli nawet mogą o nim mówić
jak o przymusie, z pewnością nie mogą go utożsamiać z moralną degradacją, gdyż
on dopiero rozwój moralny czyni możliwym.
Podobnie odnosił się autor Prolegomena... do działań instytucji państwowych
w kwestiach zdrowia obywateli oraz ich warunków mieszkaniowych. Polemizując
w tym zakresie ze Spencerem negującym wszelki państwowy interwencjonizm,
pisał, że jego przekreślenie w niektórych dziedzinach życia może wpłynąć negatywnie na rozwój kolejnych pokoleń, a więc i na dobro wspólne całej społeczności. Z konieczności więc przypisywał państwowym instytucjom wyjątkowo, jak na
jego czasy, szeroki zakres obowiązków, do których zaliczyć należy m.in.:
1) „regulację godzin i warunków pracy w kopalniach i fabrykach,
2) podniesienie standardów w budownictwie mieszkaniowym,
3) przeciwdziałanie wszelkim naruszeniom standardów jakościowych żywności,
4) publiczny nadzór nad warunkami sanitarnymi, m.in. kanalizacją,
5) ustanowienie powszechnego obowiązku podstawowej edukacji,
6) reformę edukacji ponadpodstawowej,
7) reformę uniwersytetów50,
8) wyrównywanie różnic społeczno-prawnych między kobietami i mężczyznami; w szczególności zaś zapewnienie kobietom dostępu do edukacji na
wszystkich poziomach51,
9) zapewnienie dla wszystkich, w szczególności zaś dla pracowników rolnych, możliwości posiadania ziemi,
10) ścisły państwowy nadzór nad handlem alkoholem, włączając możliwość całkowitej prohibicji”52.
T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 161 (§ 209).
Idem, Lecture on ‘Liberal..., s. 203.
50 � Por. W.S. Fowler, The Influence of Idealism upon State Provision In Education, „Victorian
Studies”, t. 4 (1961), s. 339–345; D. Watson, Idealism and Education: T.H. Green and the Education of the Middle Class, „British Educational Research Journal”, t. 8, nr 1 (1982), s. 73–83.
51 � Por. O. Anderson, The Feminism of T.H. Green: A Late-Victorian Success Story?, „History
of Political Thought”, t. 12, nr 4 (1991), s. 671–693.
52 J. Grygieńć, Prawne zobowiązania a obowiązki moralne w filozofii politycznej Thomasa Hilla Greena, „Dialogi Polityczne”, nr 7 (2007), s. 89.
48 �
49 �
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
128
Bardzo istotny był także dla Greena problem społecznej i politycznej aktywizacji proletariatu i pozostałych ubogich warstw społecznych. Jego zdaniem jest
wyłączną winą instytucji państwowych, jeśli istnieją całe grupy społeczne, których
członkowie nie są „lojalnymi poddanymi”, przestrzegającymi regulacji prawnych.
Każdy człowiek bowiem dzieli wolę powszechną z większością społeczeństwa w takim lub innym stopniu, a jeśli mamy do czynienia ze zjawiskiem alienacji całych
mas wobec instytucji państwowych, możemy przyjąć to za „znak, że to państwo nie
jest prawdziwym państwem – że nie wypełnia swych podstawowych funkcji zachowania prawa w równym stopniu w interesie wszystkich, lecz jest administrowane
w interesie klas”53. W takim przypadku nic dziwnego, że część obywateli uznaje
prawo za obce i często przeciwstawne swym interesom. Jednak usuwanie tego typu
nadużyć i wychowywanie „lojalnych poddanych” to jedno, a uczynienie z nich „inteligentnych patriotów” to co innego:
Nawet jeśli regulujące stosunki prywatne prawo i jego administracja są w równym stopniu stosowane do wszystkich (...) to ich rezultatem w dalszym ciągu jest
jedynie lojalny poddany jako odróżniony od inteligentnego patrioty, tj. od człowieka, który tak wysoce ceni dobro, które jemu i pozostałym obywatelom czyni działalność państwa (...), że ma zamiłowanie do służenia mu – czy to poprzez obronę go
od zewnętrznego ataku czy rozwijania go od wewnątrz54.
Imperium rzymskie było przykładem państwa, które potrafiło wychować lojalnych poddanych, ale nie inteligentnych patriotów i było to przyczyną jego upadku55. Inteligentnych patriotów może państwo „wychować” poprzez umożliwienie
obywatelom nie tylko biernego otrzymywania pomocy niezbędnej dla podtrzymania fizycznej egzystencji, ale przez zaangażowanie ich w proces zmian o charakterze politycznym na płaszczyźnie tak lokalnej, jak i ogólnopaństwowej. Obywatel,
„jeśli ma mieć wyższe uczucie politycznego obowiązku, musi brać udział w pracy państwa. Musi mieć udział, bezpośredni lub pośredni, poprzez własne działaT.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 96 (§ 121).
Ibidem. Por. idem, ‘National Loss and Gain under Conservative Government’, 5 December
1879, [w:] idem, Collected Works of T.H. Green. Volume V. Additional Writings (red. P. Nicholson), Thoemmes Press, Bristol 1997, s. 352.
55 Widać tu podobieństwo z filozofią Hegla, u którego czytamy, że „państwo (...) jest tylko
wtedy pod tym względem dobrze w sobie ugruntowane i silne, gdy ze swym celem ogólnym
zespala interes prywatny obywateli, gdy jedno w drugim znajduje swe zaspokojenie i urzeczywistnienie” (G.W.F. Hegel, Wykłady z filozofii dziejów, tłum. J. Grabowski i A. Landman, t. 1,
Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958, s. 37).
53 �
54 �
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
129
nie jako członek, lub głosując na członków wyższych lub lokalnych zgromadzeń,
w ustanawianiu i utrzymywaniu praw, których przestrzega”56. Dlatego niezbędne
było, według Greena, wprowadzenie powszechnego prawa wyborczego i ułatwienie obywatelom tworzenia lokalnych stowarzyszeń. Pozwoliłyby one jednostce poczuć, analogiczną do rodzinnej, więź łączącą ją ze współobywatelami.
Nie przesądzając roli, jaką odegrał autor Prolegomena... w kształtowaniu koncepcji welfare state, bez wątpienia przypisywał on państwu bardzo, jak na swoje czasy, doniosłą rolę i rozbudowany zestaw funkcji. Taka atrybucja miała charakter nie
tyle nawet postulatywny, co „deskryptywny”. Green przekonany był bowiem, że
dzieje powszechne stanowią jedynie narzędzie rozwoju duchowej zasady przenikającej rzeczywistość. W zależności od etapu tego rozwoju otaczają nas specyficzne
dla naszej wspólnoty i naszych czasów instytucje i obyczaje. W sferze społeczno-politycznej rozwój ten postępuje od uznania atomistyczno-utylitarnego indywidualizmu do bardziej uspołecznionej wizji relacji zarówno między poszczególnymi
obywatelami, jak i między jednostką i wspólnotą jako całością.
W swoim projekcie historiozoficznym prezentuje Green dowody na korzyść
tezy o moralnym sensie historii, a także przedstawia na przykładach rozwoju niektórych idei sposób i kierunek, w którym, jako miniaturowe odpowiedniki „wiecznej świadomości”, zmierzamy.
5.3. Historiozofia
Green nigdzie nie przedstawia w spójny, explicite wyłożony sposób swoich poglądów na cel historii i jest to jeden z powodów, dla których trudno jest przedstawić systematycznie jego stanowisko w tej kwestii. Poza tym, na Greenowskiej
historiozofii ciąży ten sam problem, który nieskończenie powraca w każdej innej
części jego filozofii – brak precyzyjnego określenia „wiecznej świadomości” i jej
relacji do człowieka. Świat, a razem z nim my, ma boski charakter. Wiadomo także,
że naszym celem jest aktualizacja rozumu i ideałów moralnych, tak, by zgodne były
ze swymi boskimi odpowiednikami. Nie wiadomo natomiast, jak one wyglądają,
więc niejasne jest też dokładnie, w jakim kierunku zmierzamy. Problem ogólnikowości, który stanowił przy koncepcji dobra wspólnego jeden z głównych zarzutów,
powróci więc w tym podrozdziale w całej swej pełni.
Jak powiedziane zostało wcześniej, ideałów moralnych nie tworzymy, lecz odkrywamy. Istnieją one w pełni zaktualizowane w „wiecznej świadomości”, ludzkim
T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 97 (§ 122).
56 �
130
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
powołaniem i odwiecznym pragnieniem jest to, by realizować je w ziemskim życiu.
Jest to oczywiście nieosiągalne, mamy swoje słabości, spod jarzma których nigdy do
końca się nie wydostaniemy. Życie nasze jest zbyt krótkie, by zobaczyć w jego przeciągu, jak ideały się rozwijają, jak jedne zastępowane są innymi, bardziej zbieżnymi
z ich „boskimi” odpowiednikami. Takie zmiany trwają zazwyczaj całe pokolenia.
Dlatego też samorealizacja „wiecznej świadomości”, bardziej niż w indywiduum,
zachodzi w świadomości społecznej, poprzez nowe ideały i instytucje społeczne
i polityczne. Green twierdzi, że historia ludzkości jest historią postępu Boga ku
samoświadomości. Działa On w niepojęty dla nas sposób, ale można powiedzieć,
że ma jeden cel, ku któremu zmierza i, świadomie lub nie, zmuszeni jesteśmy zmierzać tam razem z Nim. Ten cel realizuje bowiem poprzez nas jako ludzkość57.
Relacja między moralnością i prawem ukazuje, w jaki sposób możliwy jest ciągły
duchowy rozwój ludzkości na bazie moralnego dziedzictwa pozostawionego przez
przeszłe pokolenia. W społeczeństwie demokratycznym kwestia ta nie jest skomplikowana – wraz ze wzrostem świadomości formułowane są nowe reguły prawne, stanowiące poniekąd „moralny kręgosłup” społeczności, dający jej możliwość dalszego
działania w sferze moralnego doskonalenia. Jednak ustrój demokratyczny w dzisiejszej formie ma stosunkowo krótką historię, a postęp dokonywał się od zawsze. Jak
zatem był możliwy? Odpowiedź może być jedna: „wieczna świadomość” na przestrzeni dziejów kierowała poczynaniami ludzkości dla swych celów, wykorzystując
nie tylko ludzi dobrych i światłych, ale także tych zepsutych i egoistycznych, gdyż
„to, co zwiemy egoistycznymi motywami, nie funkcjonuje bez mimowolnego odniesienia do społecznego dobra – »mimowolnego« w znaczeniu na tyle oczywistego, że
jednostka nie odróżnia go od swego zwykłego stanu świadomości”58.
57 �Por. R.H.S. Crossman, Government and the Governed: A History of Political Ideas and Political Practice, Christophers, London 1940, s. 197.
58 � T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 99 (§ 128). Narzuca
���������������������������������
się tu skojarzenie z koncepcją bohaterów i „chytrego rozumu” Hegla, w którego Wykładach z filozofii dziejów czytamy,
że
wielcy ludzie w historii, to właśnie tacy ludzie, których cele partykularne zawierają treść substancjalną wyrażającą wolę ducha świata. Zasługują na nazwę
bohaterów, ponieważ cel swój i powołanie czerpali nie tylko ze spokojnego, uporządkowanego, istniejącym układem stosunków poświęconego biegu rzeczy, lecz ze
źródła, którego treść była ukryta i jeszcze nie dojrzała do współczesnego istnienia
– z wewnętrznego, podziemnego jeszcze ducha, który uderza w skorupę zewnętrznego świata i rozsadza ją, ponieważ jest jądrem różnym od jądra tej skorupy. (...)
Jednostki takie nie miały w swoich celach świadomości idei w ogóle; byli to ludzie
praktyczni, działacze polityczni. Ale byli to zarazem ludzie myślący, orientujący się
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
131
Przykładem jednostki działającej z egoistycznych pobudek, ale której działania
doskonale wpisały się w postęp „wiecznej świadomości”, był Napoleon. Kierowało
nim egoistyczne pragnienie chwały, a mimo to przyczynił się do realizacji ludzkiego powołania – moralnego rozwóju. Rzecz w tym, że będąc wychowanym w tych,
nie zaś innych czasach i przesiąkniętym ich ideałami, tak naprawdę niewielki miał
wybór drogi prowadzącej do swej chwały. Narodowy duch społeczeństwa francuskiego tak przepełniony był tym, co Green określa mianem „ducha człowieczeństwa”, że Napoleon nie mógł, walcząc o realizację swych celów, jednocześnie nie
walczyć o wyzwolenie mas spod ucisku. Gdyby znalazł sposób na to, by osiągnąć
swe cele bez wsparcia innych, być może jego czyny nie miałyby takich właśnie skutków. Ludzie tacy jak on „zmuszeni byli działać jako narzędzia impulsów i idei, które
wcześniej zapanowały nad jakąś społecznością”59.
„W ten sposób działania ludzi, które same w sobie postrzegamy jako złe, zostają
»przemienione« na dobre. Nie ma nic tajemniczego i niezrozumiałego w takim
»przemienieniu«”60. Zdziwienie rodzi się z naszej ograniczonej, częściowej jedynie wiedzy na temat praw rządzących naszym życiem i światem nas otaczającym.
Charakter każdego z nas wpisuje się doskonale w marsz ludzkości ku moralnej
perfekcji, choćby dlatego, że każdy z nas zmuszony jest do stoczenia wewnętrznej
walki, w której ostateczną nagrodą jest permanentne szczęście. Bóg działa za pośrednictwem woli powszechnej, a więc także nas samych.
Sama wola powszechna, jako wyraz podzielanej przez pewną grupę ludzi wizji dobra wspólnego, istnieje tak długo jak ludzkość. Najbardziej pierwotna forma
wspólnoty, jaką jest rodzina, zdaniem Greena od zawsze opierała się na idei dobra
wspólnego jej członkom. Uznanie przez ojca pewnych potrzeb dzieci, czyli rozpoznanie ich praw oraz towarzyszące mu utożsamienie własnego interesu z interesem
członków rodziny, ich dobrobytu ze swoim własnym, pojawia się na najwcześniejszym etapie istnienia ludzkości. Green uważa, że już z rozpoznaniem praw członków rodziny musi współwystępować choć szczątkowe rozpoznanie potrzeb także
innych ludzi61. Dzięki temu możliwe było powstanie pierwszych struktur społecznych o charakterze plemiennym lub klanowym62.
w tym, co jest konieczną potrzebą i nakazem epoki (G.W.F. Hegel, Wykład z filozofii
dziejów..., s. 45–46).
T.H. Green, Lectures on the Principles..., s. 101 (§ 130).
Ibidem, s. 100 (§ 129).
61 �Por. idem, Loyalty, [w:] idem, Collected Works of T.H. Green. Volume V..., s. 12–13.
62 �Idem, Lectures on the Principles..., s. 181–183 (§ 236–239).
59 �
60 �
132
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Cechą charakterystyczną najbardziej pierwotnych form społecznych jest „nie
brak rozróżnienia na meum i tuum, bez którego żadne społeczeństwo inteligentnych
(...) jednostek nie byłoby możliwe, lecz wspólne posiadanie pewnych surowców,
w szczególności ziemi, w które można wkładać pracę”63. Społeczność klanowa musiała ostatecznie zostać jednak wyparta przez inne formy społeczno-politycznego
współżycia, gdyż nie spełniała roli, jaką człowiekowi przypisała „wieczna świadomość”. Kontrola nałożona na jednostki przez społeczność klanową uniemożliwiała
bowiem ich samoograniczenie. Powinny one były rozwijać się racjonalnie i moralnie, podporządkowywać się nałożonym na siebie regułom moralnym, nie miały zaś
takiej możliwości w społeczeństwie nadmiernie regulującym ich życie. „Przestrzeń,
na której [jednostka] może kształtować (...) okoliczności nie jest wystarczająca, by
pozwolić jej na prezentację przeciwstawnych możliwości dobra i zła i w ten sposób także na naukę miłowania prawości dla niej samej”64. Jak powiedziane zostało
już wcześniej, nie ma moralnego doskonalenia tam, gdzie nie ma możliwości, po
pierwsze, popełniania błędów, po drugie zaś, swobodnego dysponowania posiadanym kapitałem oraz jego powiększania w zależności od osobistych potrzeb. Społeczność klanowa takie możliwości odbierała.
Można więc powiedzieć, że na wyłonienie się koncepcji państwa, w którym
obywatele mogą cieszyć się wolnością posiadania i dysponowania swoim majątkiem, wpłynęły dwa czynniki: (1) przekonanie o tym, że do osiągnięcia trwałego
zadowolenia niezbędne jest posiadanie i swobodne dysponowanie dobrami, (2)
rozpoznanie przez pewną grupę ludzi swoich wzajemnych interesów i przekonanie
o niemożliwości ich realizacji bez współpracy. To ostatnie naturalnie postępowało
stopniowo i bezpośrednio związane było z rozwojem ideałów moralnych. Najpierw
więc uznawano pewne przywileje zarezerwowane jedynie dla członków własnej
rodziny. W dalszej kolejności rozpoznanie obejmowało pewne najbliżej siebie żyjące rodziny, prawdopodobnie na zasadzie analogii z własną65. Taka empatia obejmująca swym zasięgiem jedynie najbliższych, później zaś plemię, nie oddziaływała
w odniesieniu do obcych, a jeśli nawet, to z bardzo niewielkim nasileniem66.
Sama historia rozwoju życia rodzinnego stanowi proces, w którym: (1) „prawa
rodzinne zaczęły być postrzegane jako niezależne od szczególnych zwyczajów klanowych i szczególnych praw państwa, jako prawa, do posiadania których upoważ63 64 65 66 Ibidem, s. 169 (§ 218).
Ibidem.
Idem, Prolegomena..., s. 210 (§ 199).
Ibidem.
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
133
nieni są wszyscy mężczyźni i kobiety”67, (2) prawa te zostały rozpoznane jako „prawa dotyczące osób; jako te, których przedmiotem są osoby, i które dlatego implikują
wzajemne roszczenia po stronie tych, do których są stosowane i tych, którzy je stosują”68. Proces ten nakładał się na proces odrzucenia poligamii, gdyż wiązał się: (1)
z uznaniem równych praw kobiet i mężczyzn do zawierania związków małżeńskich
i założenia rodziny, (2) z uznaniem, że roszczenia kobiety i mężczyzny współtworzących rodzinę mają charakter wzajemny69.
Rozwój ideałów z reguły przyjmuje formę stopniowego wzrostu nie tyle ich
siły, ile zakresu. Rozszerzane zostają one na kolejne grupy społeczne w ramach tej
samej wspólnoty i na inne społeczności. Proces ten opiera się na przyznawaniu
tym grupom praw, które wcześniej im nie przysługiwały70. Jego podstawę stanowi
rozpoznanie w innych pewnych potrzeb, które cechują nas samych. Przykładem
może być rozpoznanie i uznanie praw do równości i wolności. W greckich poleis za
wolnych i równych uważano jedynie obywateli, więc:
tam, gdzie Grek widział zasób (...) nadającej się do użytku pracy, nie mającej
żadnego celu lub funkcji poza byciem naprawdę przydatnym dla kilku uprzywilejowanych, obywatel chrześcijański widzi tłum ludzi, którzy w swym aktualnym
położeniu może nie wyróżniają się od niewolników antycznego świata, lecz którzy
w nierozwiniętej możliwości i w roszczeniach, które z tych możliwości wyrastają,
wszyscy są tym, czym jest on sam71.
Rozpoznanie i przyznawanie praw niezależnie od przynależności do jakiejkolwiek
społeczności miało, zdaniem Greena, trzy źródła: (1) rzymskich pretorów, którzy
rozpatrując kwestie relacji obywateli do nie-obywateli, zapoczątkowali uformowanie
„systemu »słuszności« niezależnego od starego prawa cywilnego i zmierzającego
stopniowo do zastąpienia go”72, (2) doktryny prawa natury, spopularyzowane już
przez stoików, (3) „chrześcijańską koncepcję powszechnego odkupienia bractwa,
którego członkami mogli zostać wszyscy”73.
Ibidem, s. 183 (§ 176).
Ibidem.
69 Ibidem.
70 Por. ibidem, s. 218 (§ 206).
71 Ibidem, s. 291 (§ 270).
72 �Idem, Lectures on the Principles..., s. 119 (§ 153).
73 �Ibidem.
67 68 134
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Proces ten, w którym idea dobra wspólnego ma obejmować coraz szersze rzesze
ludzi, wiąże się bezpośrednio z podporządkowaniem się narzuconym sobie prawom rozumu, który nie uznaje ograniczeń stosowania idei. Jednak wiedzieć (lub
czuć), co jest słuszne, a to czynić to dwie zupełnie różne rzeczy. Dlatego też proces
doskonalenia moralnego zmierza także ku zbieżności woli z rozumem. I rzeczywiście, zdaniem Greena, możemy zaobserwować, że „idea możliwego doskonalenia człowieka (...) i impuls [zmierzania] do zadowolenia przechodzą modyfikacje,
które umożliwiają ich pogodzenie”74. Modyfikacje te przyjmują dwojaki charakter:
(1) z jednej strony mamy do czynienia ze „wzrastającą konkretyzacją idei ludzkiej doskonałości”75 opierającą się na przejściu od niesprecyzowanego odczucia,
że człowiek powinien się doskonalić, do określenia warunków samorealizacji i zabezpieczenia ich dzięki ustawodawstwu, (2) z drugiej strony mamy do czynienia
z towarzyszącym temu procesowi dyscyplinowaniem, przede wszystkim dzięki
edukacji, tych ludzkich skłonności, które określamy mianem „naturalnych”, w znaczeniu nie poddających się kontroli naszej świadomości76.
Ostatecznym celem, ku któremu nieświadomie ludzkość zmierza jest, zdaniem
Greena, „powszechne ludzkie braterstwo”77. Nie ma bowiem żadnego powodu, dla
którego proces poszerzania zakresu ideałów miałby się zatrzymać w granicach państwa
narodowego78. Ideały istniejące w swej pełnej aktualizacji w Bogu-„wiecznej świadomości” nie mogą przecież zwracać uwagi na granice państw i różnice kulturowe. Z tego
powodu Green krytykuje heglowską koncepcję Ducha obiektywnego, który realizuje
się w państwie narodowym. Sprzeciwia się także twierdzeniu o konieczności występowania konfliktów między państwami, gdyż te wynikają raczej z ograniczonego poziomu racjonalności i moralności ludzi. Poziom ten wzrasta ku „boskiej” pełni, musi
być więc jedynie kwestią czasu osiągnięcie przez ludzkość świadomości odpowiedniej
dla porzucenia sposobu rozumowania w kategoriach narodowego interesu79.
Oczywiście, taki proces napotyka wiele przeszkód, z których główną jest egoizm
rozumiany przez Greena jako „preferowanie prywatnej przyjemności kosztem dobra
wspólnego”80. Im bliżej jesteśmy realizacji „idei powszechnego braterstwa”, im szerzej
Idem, On the Different..., s. 246 (§ 23).
Ibidem.
76 Ibidem, s. 246–247 (§ 23).
77 Idem, Prolegomena..., s. 222 (§ 209).
78 �Ibidem, s. 309 (§ 286).
79 �Por. J.R. Gibbins, Liberalism, Nationalism and the English Idealists, „History of European
Ideas”, t. 15, nr 4–6 (1992), s. 491–497.
80 T.H. Green, Prolegomena..., s. 229 (§ 216).
74 �
75 ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
135
rozumiemy pojęcie dobra wspólnego i im bardziej otwarci jesteśmy na innych, tym
więcej możliwości działania dla osób samolubnych. Przeszkód tego typu jest i będzie
więcej, np. wrogość wypływająca z niewiedzy81. Część z nich oczywiście zostanie
ostatecznie „przemieniona na dobro”. Tak było z podbojami Imperium Rzymskiego,
które, mimo że stanowiły wynik racjonalnej decyzji zmierzającej do maksymalizacji
zysków, kierowane były także pragnieniem realizacji dobra wspólnego82, przyczyniając się m.in. do wprowadzenia „wspólnego języka prawa, w którym idea powszechnego ludzkiego braterstwa, roszczeń człowieka jako człowieka (...) mogła znaleźć wyraz
niezbędny dla zapanowania nad umysłami ludzi”83. „Jakkolwiek nie wyglądały zatem
środki, wynikiem zawsze było znoszenie przeszkód dla (...) rozpoznania powszechnego braterstwa, które działania ludzkiego rozumu potencjalnie konstytuują”84. Pamiętać bowiem trzeba, że proces rozwoju i moralnego doskonalenia to proces konieczny,
postępujący niezależnie od naszej woli. Green skłonny byłby zapewne powtórzyć
znany stoicki aforyzm głoszący, że „kto chce, tego los prowadzi, kto nie chce, tego ciągnie”. Za przykład pewnej „kary” za, nie tyle niezrozumienie, ile przeciwstawianie się
potrzebie koniecznych zmian, uznaje Green Rewolucję Francuską85. Pisząc o prawach
rządzących światem i narzuconych przez „wieczną świadomość”, nie sposób nie odwołać się do Hegla i samorealizacji Ducha. Ostatni podrozdział poświęcony zostanie
właśnie porównaniu perspektywy filozoficznej Greena i Hegla.
5.4. Green a Hegel
Porównywanie koncepcji tych dwu myślicieli, wiąże się z tym problemem,
że Green, poza recenzją książki Cairda, nigdzie bezpośrednio nie przedstawia
swoich poglądów na temat Hegla. Autora Prolegomena... powszechnie uważa się
za największego dziewiętnastowiecznego popularyzatora heglizmu na Wyspach,
choć trzeba stwierdzić, że nie pozostawał on bezkrytyczny w stosunku do filozofii
Hegla86. Samo wprowadzenie do brytyjskiej filozofii koncepcji „wiecznej świado81 Podstawą tej wrogości przede wszystkim jest błędne przekonanie, że zysk jednej wspólnoty musi wiązać się ze stratą drugiej (ibidem, s. 230 (§ 216)).
82 �Ibidem.
83 �Ibidem.
84 �Ibidem.
85 �Idem, The Force of Circumstances, [w:] idem, Works..., t. 3, s. 9.
86 � K. Willis, The Introduction and Critical Reception of Hegelian Thought In Britain 1830–
–1900, „Victorian Studies”, t. 32 (1988–1989), s. 102.
136
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
mości”, którą niektórzy określają „ekonomiczną wersją” heglowskiego Absolutu87,
stanowiło swoisty przełom na opanowanych przez empirystów uniwersytetach angielskich. Wiadomo, że Green pozostawał na tyle zainteresowany heglizmem, iż
przygotowywał pierwsze angielskie tłumaczenie Philosophische Propädeutik, w którym ubiegł go jednak William Torrey Harris, jeden z tzw. heglistów z St Louis,
publikacjami w The Journal of Speculative Philosophy w 1869, 1870 i 1871 roku88.
Kolejną przeszkodą w przeprowadzeniu tego porównania jest fakt, że systemy
obu filozofów są na tyle różne, iż niewłaściwe jest przekładanie pojęć filozofii heglowskiej na język, którego używa Green. Dlatego też ciężko o precyzję przy porównaniu tez zawartych w Prolegomena to Ethics i np. Fenomenologii Ducha. Green
niewątpliwie używa systemu Hegla do „naprawienia” podstawowych błędów kantyzmu, czyli głównie dualizmu świata fenomenalnego i noumenalnego, jednak
myśl swą rozwija często w opozycji do heglizmu, co szczególnie widać w społeczno-politycznym wymiarze obydwu filozofii.
Bez wątpienia główną różnicę stanowi tu fakt, że Hegel z nieufnością spoglądał
na rozwój liberalnego indywidualizmu i demokracji. Widział on w nich zagrożenie
dla spoistości wspólnot, podczas gdy Green uważał liberalną demokrację za fakt,
z którym pogodzić się trzeba, fakt stanowiący nieuniknioną konsekwencję pochodu „wiecznej świadomości” ku samorealizacji. Nie znaczy to, że zagrożenia indywidualizmu pozostały przez niego niedostrzeżone. On także widział, czym grozi np.
atomistyczna teoria utylitarystów i na utrwalenie się światopoglądu opartego na
niej po prostu się nie godził. Obaj oni odrzucali teorie głoszące, że dobro można
utożsamiać bardziej z przyjemnością niż z oddaniem wspólnocie i obowiązkiem
wobec niej. Jak zauważa Pełczyński, „jeśli zatem poglądy Hegla i Greena dotyczące sensu życia, natury ludzkiej i etyki były zasadniczo podobne, dziwne, że mogli
dojść do tak różnych konkluzji politycznych”89.
Jednym z powodów mogących służyć za wytłumaczenie tego faktu jest, że
Green w zasadzie porzuca heglowską dialektykę. Niektórzy badacze upatrują co
prawda jej zastosowania w paru fragmentach pism tego Brytyjczyka, jednak nie87 � Por. K.R. Hoover, Liberalism and the Idealist Philosophy of Thomas Hill Green, „Western
Political Quarterly”, t. 26 (1973), s. 564.
88 � Patrz: M.N. Jakubowski, Note: T.H. Green’s ‘Analysis of Hegel’, „History of Political
Thought”, t. 13, nr 2 (1992), s. 139–140.
89 Z.A. Pelczynski, Liberalna demokracja a idealizm filozoficzny – porównanie Hegla z Greenem, tłum. M.N. Jakubowski, [w:] idem, Wolność państwo społeczeństwo. Hegel a problemy współczesnej filozofii politycznej (red. K. Bal, M.N. Jakubowski), Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998, s. 157.
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
137
właściwe byłoby uznanie jej za narzędzie rozwoju „wiecznej świadomości”. I tak
np. Nicholson zwraca uwagę na fakt, że trzy koncepcje wolności przez Greena
wyróżnione: formalna, negatywna i pozytywna, odpowiadają heglowskiemu rozróżnieniu trzech momentów woli, gdzie wolność formalna korespondowałaby
z „uniwersalizmem czystego niezdetrminowania wyboru”, wolność negatywna – ze
„szczególnością działań zdeterminowanych”, pozytywna zaś – z „indywidualizmem
autozdeterminowanego życia w rozumnym społeczeństwie” 90. Colin Tyler w greenowskiej koncepcji wzajemnego rozpoznania roszczeń obywateli jako koniecznej
podstawy praw i obowiązków niezbędnych dla właściwego samookreślenia jednostek i realizacji przez nie wolności dopatruje się inspiracji heglowską koncepcją
konfliktu pana i sługi91.
Porównując filozofie społeczno-polityczne Greena i Hegla, stwierdzić trzeba
przede wszystkim, że odmienne jest w pismach obydwu spojrzenie na autonomię
jednostki. Obaj uważają autonomię za niezbędną dla wypełnienia przez nią swojego powołania jako człowieka i obywatela. U Hegla przybiera ona jednak wyraz zdecydowanie kolektywistyczny, podczas gdy Green, nie przekonany co do ostatecznej szkodliwości demokracji liberalnej, „jest bardziej skłonny rozważać autonomię
z indywidualnego punktu widzenia”92. Nie czyni więc on tak mocnego, jak w przypadku Hegla, cięcia między instytucją społeczeństwa obywatelskiego i państwa.
Owszem, heglowska apoteoza tego, co ogólne, znajduje odzwierciedlenie w greenowskiej teorii dobra wspólnego93, jednak zarówno ostateczne przeznaczenie jednostek, jak i droga do niego prowadząca, przyjmują u obydwu myślicieli odmienną
formę. Przede wszystkim Hegel zapewne nie zgodziłby się z greenowskim twierdzeniem o niemożliwości ostatecznej samorealizacji „wiecznej świadomości”94.
P.P. Nicholson, Political Philosophy..., s. 120.
C. Tyler, Contesting the Common Good: T.H. Green and Contemporary Republicanism,
[w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics and..., s. 287.
92 �Z.A. Pelczynski, op.cit., s. 157. Oczywiście wiele zależy od zastosowanej wykładni pism
Hegla, w szczególności zaś jego późniejszego stosunku do młodzieńczych fascynacji moralnością greckich poleis. Obraz dwu przeciwstawnych perspektyw dają w tym przedmiocie polskie
interpretacje Marka Siemka (M.J. Siemek, Hegel i jego filozofia, Oficyna Naukowa, Warszawa
1998) i Ryszarda Panasiuka (R. Panasiuk, Przyroda. Człowiek. Polityka, Oficyna Naukowa, Warszawa 2002, s. 140–159).
93 Por. G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa, tłum. A. Landman, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1969, § 125.
94 Jenks uważa, że Greena różni z Heglem m.in. właśnie twierdzenie tego ostatniego o tym,
że możliwy jest do osiągnięcia cel, który stanowi etyczna jedność tego, co ogólne i tego, co szczegółowe. Zauważa też, że u Greena same kategorie moralne nie ulegają zmianie, jak u Hegla, lecz
90 �
91 �
138
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Poza tym, jak zostało już powiedziane, zdaniem Greena niewybaczalnym błędem byłoby uznanie kierowniczej roli jakiegoś niewybieralnego, a więc i niedemokratycznego organu politycznego. U Hegla taką funkcję niewątpliwie pełni monarcha, który, mimo że teoretycznie działający w konstytucyjnie przypisanych mu
ramach, dzięki możliwości realizacji swojego „ja chcę”95 de facto posiada niepodważalną władzę ostateczną w kwestii zarówno powoływania rządu, jak i ustanawiania
prawa. Dla Greena takie rozwiązanie było nie do przyjęcia z przynajmniej dwóch
powodów: (1) dlatego, że niemożliwe jest uznanie, jakoby ktokolwiek mógł posiadać wiedzę równającą go z Bogiem, a zatem miał kompetencje uznawania, co dla
danej społeczności będzie dobrem i jak powinno wyglądać prawodawstwo, by do
jego realizacji doprowadzić96, (2) „wieczna świadomość”, mimo że niekiedy rzeczywiście działająca za pomocą, często nieświadomych swej roli, jednostek, przeważnie rozwija się w oparciu o świadomość społeczeństwa jako całości, a ta musi
mieć możliwość popełniania błędów i ponoszenia ich konsekwencji97.
Heglowi, podobnie jak Greenowi, nie chodziło o to, by wolność jednostki okiełznać, ale by rozwijała się ona we właściwym kierunku. Stąd też podobny z pewnością
u obydwu filozofów nacisk położony na kwestię obowiązku. Hegel pisze, że „w swej
identyczności woli ogólnej i szczegółowej prawo i obowiązek okazują się czymś jednym, a człowiek ma dzięki etyczności o tyle prawa, o ile ma obowiązki, i o tyle obowiązki, o ile ma prawa”98. U Greena z kolei prawdziwa wolność jednostek jest możliwa
dopiero po rozpoznaniu, że dobro własne można osiągnąć jedynie poprzez moralny
perfekcjonizm, a ten wymaga ciągłego ograniczania swoich pragnień. U obydwu filozofów realizacja wolności „prawdziwej” musi być połączona z przezwyciężeniem
własnej szczegółowości, która de facto „niszczy w swoim rozkoszowaniu się i używaniu (...) samą siebie i swoje substancjalne pojęcie”99. Różnica jednak w tym, że
jedynie poszerza się zakres osób, których dotyczą (C. Jenks, T.H. Green, The Oxford Philosophy
of Duty and the English Middle Class, „British Journal of Sociology”, t. 28 (1977), s. 484). Vincent
z kolei uważa, że w ogóle w całym heglizmie, zaś w brytyjskim idealizmie szczególnie, występują
dwa niekompatybilne ze sobą rozumienia osobowości ludzkiej: jako ciągle rozwijającej się i jako
„rozumnego obywatela” – przykładu pełnej aktualizacji ludzkich możliwości (A. Vincent, The
Individual In Hegelian Thought, „Idealistic Studies”, t. 12 (1982), s. 156–158).
95 �G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa, § 279. Por. Z. Stawrowski, Państwo i prawo w filozofii
Hegla, Wydawnictwo Naukowe PAT, Kraków 1994, s. 116–118.
96 Por. G.W.F. Hegel, Przedmowa, [w:] idem, Zasady..., s. 9–10.
97 Tym samym u Greena zrelatywizowane zostaje heglowskie twarde przeciwstawienie racjonalnej Wille i irracjonalnej Willkür.
98 Ibidem, § 155.
99 Ibidem, § 185.
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
139
możliwość pełnego korzystania z wolności, nawet jeśli pociąga za sobą potencjalnie
rozbicie tradycyjnych więzów rodzinnych oraz przejściową ograniczoną alienację
jednostek (o ile ta nie wywołuje nieodwracalnych szkód i nie sprzyja wzmożeniu
pauperyzacji grup szczególnie na nią podatnych), jest zdaniem Greena dla osiągnięcia prawdziwej wolności i realizacji „boskiej” istoty człowieka niezbędna.
Z powyższych względów nie można mówić w przypadku Greena o tak drastycznym rozgraniczeniu abstrakcyjnego prawa, moralności i etyczności, jak w przypadku Hegla. Moralność i prawo doskonale ze sobą współgrają. Oczywiście, u Hegla ta pierwsza skażona jest szczegółowością podmiotów, które dają w niej wyraz
swoim partykularnym potrzebom. U Greena jednak, o ile cechuje ona jednostki
świadome niemożliwości osiągnięcia permanentnego szczęścia w dobrach „zwykłych”, moralność musza konstytuować postulaty realizacji dobra współobywateli.
Dążenie do pogodzenia obiektywności i subiektywności właściwe obu tym filozofiom, u Greena dokonuje się zatem już na gruncie społeczeństwa obywatelskiego.
Abstrakcyjne prawo musi być abstrakcyjne, gdyż stanowi zabezpieczenie osiągnięć
moralnych społeczności, musi być „wspólnym mianownikiem” poglądów etycznych podzielanych przez większość jej obywateli. Mniejszość, jeśli reprezentuje
niższy stopień rozwoju moralnego, przestrzega prawa w obawie przed karą. Pozostali, ci prezentujący wyższy od przeciętnego stopień rozwoju moralności i racjonalności, przestrzegają prawa z obawy przed wywołaniem anarchii i próbują nakłaniać pozostałych do zmiany zapatrywań. Tak więc tego typu utożsamienie interesu
jednostkowego ze wspólnotowym, jakiego upatruje Hegel m.in. w działalności
rodziny i korporacji, a które za niezbędne uznaje także Green, znajduje w pismach
tego drugiego miejsce już na płaszczyźnie społeczeństwa obywatelskiego.
Stosunek społeczeństwa obywatelskiego do państwa różni obu tych myślicieli
znacznie, lecz nie brak także w tej kwestii podobieństw między nimi. Zarówno Hegel, jak i Green, uważają, że instytucje życia społecznego i państwowego stanowią
przejawy rozwoju Ducha100 i Boga-„wiecznej świadomości”, że interes ogólny jest
substancją interesów szczegółowych101. Niewątpliwie obaj przyznają także instytucjom państwowym szeroko zakrojone kompetencje. Zgadzają się, że powinny się
one troszczyć o obywateli, w razie konieczności wspierając ich. Hegel uważa, że:
100 Ibidem, § 262–263 i § 274. Wiąże się z tym bezpośrednio u obydwu filozofów krytyka
aprioryzmu etycznego Kanta, teorii praw natury i umowy społecznej (por. M.P. Owen, R.W.
Shenton, British Neo-Hegelian Idealism and Official Colonial Practice In Africa: The Oluwa Land
Case of 1921, „Journal of Imperial and Commonwealth History”, t. 22 (1994), s. 221).
101 �G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa,, § 268–270.
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
140
społeczeństwo obywatelskie wyrywa (...) jednostkę z tej więzi [rodzinnej], wyobcowuje wzajemnie w stosunku do siebie jej członków i uznaje ich za samoistne
osoby. Społeczeństwo to zamiast zewnętrznej nieograniczonej natury i ojcowskiego
oparcia, które zapewniało jednostce środki utrzymania, wprowadza swoje własne
i podporządkowuje samo istnienie całej rodziny zależności od siebie, od przypadkowości. W ten sposób indywiduum okazuje się synem społeczeństwa obywatelskiego,
które w tym samym stopniu ma wymagania w stosunku do jednostki, jak jednostka
ma prawa w stosunku do społeczeństwa obywatelskiego102.
Dlatego też, gdy obywatele są w potrzebie, społeczeństwo „ma obowiązek i prawo zastąpić ich w realizowaniu celu społecznego i ich własnego”103. Obowiązek
ten obejmuje pomoc ubogim i nie potrafiącym się odnaleźć w życiu, przy czym
Hegel, podobnie jak Green, przeciwny jest nadmiernej pomocy instytucji społecznych i państwowych. Grozi ona w końcu utratą poczucia odpowiedzialności104.
Całokształt działalności społecznej i państwowej w tym zakresie ma umożliwić
członkom społeczności odejście od tego, co jednostkowe ku temu, co ogólne. Niezbędne do tego jest dysponowanie własnością prywatną. To kolejna zbieżność z filozofią Greena. Także u niego działalność państwowa ma za zadanie „przywrócić
jednostki społeczeństwu”, pomóc im dostrzec swoje miejsce i rolę we wspólnocie
oraz uświadomić, że ich własne dobro jest nierozerwalnie związane z dobrem ich
rodzin, sąsiadów, współobywateli, w dalszej perspektywie zaś, wszystkich ludzi.
Ostatnia kwestia, granic realizacji heglowskiego Ducha obiektywnego, stanowi
najwyraźniejszą różnicę między Heglem i Greenem. Hegel uznaje Ducha narodu
za najogólniejszą, po Duchu świata przejawiającym się w dziejach, formę ponadjednostkowej świadomości. Poszczególne Duchy narodowe na arenie dziejów toczą ze sobą walkę o dominację i uznanie, która musi przybrać formę wojny. „Wojna
jako stan, w którym bierze się poważnie marność dóbr i rzeczy doczesnych – co
zazwyczaj jest tylko moralnie budującym zwrotem – okazuje się przeto tym momentem, w którym idealność »szczegółowości uzyskuje swoje prawo« i staje się
rzeczywistością”105. Dla Ducha ogólnego, który rozwija się poprzez ten proces,
każda taka „zmiana warty” i „»zakończenie« jakiegoś ujęcia siebie jest zarazem
102 103 104 105 Ibidem, § 238.
Ibidem.
Por. ibidem, § 241–242.
Ibidem, § 324.
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
141
jego eksterioryzacją i jego przejściem [w inną zasadę]. Duch, wyrażając rzecz formalnie, ujmujący »na nowo« to ujmowanie i – co oznacza to samo – powracający
za swej eksterioryzacji do siebie, jest duchem wyższego szczebla w porównaniu ze
sobą samym w owym pierwszym ujęciu”106. Z kolei dla „miłego brytyjskiego neoheglisty”107 Greena uznanie konieczności wojny było nie do przyjęcia. Określając
„wieczną świadomość” mianem Boga i z chrześcijańskim Bogiem ją utożsamiając,
nie może Green zgodzić się na to, by w Bożym planie znalazło się miejsce na nieuniknioną rzeź między narodami. Zgoda, na wczesnym etapie rozwoju świadomości ludzkiej, kiedy ideały wolności i równości były jeszcze ograniczone do bardzo
wąskiej grupy obywateli, wrogie nastawienie do innych narodów, które jeszcze dziś
przejawia się w błędnym przekonaniu, że zysk jednego narodu musi się równać
stracie drugiego, było nieuniknione. Jednak w miarę rozwoju racjonalności jednostek tego typu przekonanie powinno, zdaniem Greena, powoli zanikać. Nie ma
żadnego powodu, dla którego rozszerzanie zakresu obowiązywania ideałów moralnych miałoby się zatrzymać na granicy państwa i kultury narodowej. Szczególnie,
jeśli zwrócimy uwagę na fakt, że jest tylko jedna „wieczna świadomość”, w której
wszyscy w tym samym stopniu partycypujemy.
Jak zatem widać, w kwestii stosunków międzynarodowych dużo więcej zbieżności występuje między Greenem i Kantem niż Greenem i Heglem. Zdaniem Johna
Davida Mabbotta „Green pokazuje (...) walkę liberalnego indywidualisty, toczoną
dla uniknięcia popadnięcia w heglizm. Próbuje znaleźć wyjście postrzegając lojalność szerzej niż jako jedynie polityczną, gdyż przynależy społeczności szerszej niż
Państwo”108. Zarówno u Hegla, jak i u Greena mamy do czynienia z powiązaniem
interesu jednostkowego i ogólnego, które zaczyna się już na poziomie społeczeństwa obywatelskiego109. Różnica w tym, że u pierwszego na tym poziomie także się
kończy. Według Greena nie istnieje żadna pośrednia forma świadomości między
człowiekiem i Bogiem. Państwo stanowi tylko narzędzie w rękach społeczeństwa
obywatelskiego. Pełni rolę służebną wobec wspólnoty, nie ma żadnego celu poza jej
celem. Oczywiście, w niektórych okolicznościach, jak np. zewnętrznego zagrożenia, jej interesy mogą być stawiane ponad interesem jednostkowym. Należy jednak
pamiętać, że państwo jest agregatem jednostek, zaś interes państwa to wyłącznie
Ibidem, § 343.
M.P. Owen, R.W. Shenton, op.cit, s. 221.
108 � J.D. Mabbott, The State and the Citizen. An Introduction to Political Philosophy, Hutchson’s University Library, New York 1952.
109 �R.H. Murray, op.cit., s. 284–285.
106 �
107 �
142
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
interes obywateli. Nie istnieje nic takiego jak Duch lub świadomość wspólnoty, narodu lub państwa110. Nie ona reprezentuje to, co rozumne i racjonalne w życiu społeczności. U Greena te określenia przypisać można raczej woli powszechnej, ta zaś
postulaty swe urzeczywistnia na płaszczyźnie społeczeństwa obywatelskiego111. Po
przyjęciu heglowskiej koncepcji rozumnej rzeczywistości jako logicznie racjonalnej z konieczności narzuca się Greenowi akceptacja monizmu „rozumnego świata doświadczenia”112, która w jego filozofii najpełniejszy wyraz znajduje właśnie
w koncepcji woli powszechnej. To tu dokładnie widać, w jaki sposób rozumność
Boga ujawnia się w świadomości tych, którzy „nie wiedzą, czego chcą”113.
Tak więc koncepcje Greena, choć w wielu punktach zbieżne z filozofią Hegla,
bardziej można chyba określić mianem pewnej stosunkowo swobodnej „wariacji”
na temat Ducha i jego rozwoju. Podobieństwa między obydwoma systemami, jeśli
się pojawiają, zachodzą na pewnym szerszym podłożu, które można uznać za specyficzne dla idealizmu obiektywnego w ogóle. Występuje natomiast wiele różnic na
płaszczyźnie społeczno-politycznych konsekwencji, jakie Hegel i Green ze swych
metafizyk wyciągają. Można stwierdzić, że Green wychodzi od Kanta, krytykuje go
z pozycji heglizmu, lecz ostatecznie powraca do jego koncepcji „wiecznego pokoju”, choć już w zmodyfikowanej postaci.
Polityczna część spuścizny Greena jest tą najszerzej znaną i najchętniej komentowaną. Niewątpliwie była, jak na swe czasy, bardzo nowatorska, wręcz pionierska,
w kwestii uzasadnienia moralnego charakteru interwencjonizmu państwowego.
W swych założeniach miała stanowić podłoże dla rozwiązania trawiących dziewiętnastowieczne angielskie państwo problemów – tych powodowanych gwałtownym
rozwojem przemysłowym, gospodarką rynkową i leseferystycznym paradygmatem uprawiania polityki ekonomicznej. Idealista Green pragnął pogodzenia tego,
co jednostkowe z tym, co ogólne, czyli, na gruncie filozofii politycznej, jednostki
i społeczeństwa. W społeczeństwie, w którym działalność charytatywna nonkonformistycznych Kościołów nie wystarczała dla zrównoważenia szkód wyrządzo110 �Por. J. Dewey, The Philosophy of T.H. Green, [w:] idem, Early Works, 1882–1898, vol. III:
1889–1892, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1969, s. 27–28.
111 Pelczyński twierdzi, że u Greena widoczne jest jednak rozróżnienie między członkiem
społeczeństwa obywatelskiego i członkiem państwa, które przybiera postać rozróżnienia na „lojalnego poddanego” i „inteligentnego patriotę” (Z.A. Pelczynski, op.cit., s. 175).
112 A.A. Maurer, Filozofia angielska, [w:] E. Gilson, T. Langan, A.A. Maurer, Historia filozofii współczesnej od Hegla do czasów najnowszych, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1977,
s. 413.
113 �G.W.F. Hegel, Zasady filozofii prawa, § 301.
ROZDZIAŁ PIĄTY – FILOZOFIA POLITYCZNA
143
nych dopuszczeniem nieskrępowanego funkcjonowania liberalizmu, Green widział
potrzebę rozciągnięcia przez instytucje państwowe parasola ochronnego nad najuboższymi. Cel ten doskonale współgrał z jego metafizyką. Jako pole samorealizacji Boga-„wiecznej świadomości”, społeczeństwo nie mogło być pozostawione samemu sobie, gdy uniemożliwiona jest realizacja duchowego powołania jednostek
– moralnej doskonałości. Dlatego też państwo musi zaangażować się w ułatwienie
wzrostu moralności i racjonalności obywateli. Musi zapewnić im pewne minimum
egzystencjalne, które umożliwi zmianę ich nastawienia względem samych siebie,
instytucji państwowych i współobywateli. Sam proces doskonalenia moralnego
ma charakter nieunikniony. Mimo że wiedza na jego temat ze swej natury musi
być dla nas niedostępna, zdaniem Greena ostatecznym jego celem jest jakaś forma
duchowej wspólnoty między ludźmi, która położy kres, jeśli nie funkcjonowaniu
państw narodowych, to z pewnością narodowemu sposobowi myślenia. W tym
punkcie filozofia Greena okazała się dużo bliższa Kantowi niż Heglowi. Jest ona
przepełniona wiarą w możliwości i charakter człowieka jako „miniaturowej” reprodukcji nowotestamentowego Boga miłości, nie zaś wojny, co ostatecznie musiało
zaważyć na greenowskiej historiozofii.
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
Ostatni już rozdział tej książki wypada poświęcić zagadnieniu domniemanego
wpływu, jaki Green wywarł na zmiany brytyjskiej świadomości społecznej i politycznej końca XIX i początku XX wieku. Piszę „domniemanego”, gdyż kwestia ta
stanowi źródło wielu, do dziś zresztą nierozwikłanych, kontrowersji. Nic zresztą
dziwnego. Gdy upatruje się w konkretnej jednostce źródła przemian mentalnych
całego pokolenia, zazwyczaj na myśl przychodzą wielkie postacie historyczne, które na świadomość wpływały przede wszystkim swymi działaniami. Gdy podobnej
retoryki używa się w odniesieniu do filozofów, tym bardziej zaś filozofów akademickich spędzających całe dojrzałe intelektualne życie na katedrach uniwersyteckich, jest to raczej symbolem pewnej przesady w ocenie doniosłości ich pism niż
sądem rozsądnym i wyważonym.
Tym bardziej wątpliwości te stosują się do Greena. Był on w końcu myślicielem systemowym, niełatwym tak w czytaniu, jak i interpretacji. Co więcej, nie
wydał za życia żadnej książki, zaś krąg słuchaczy jego wykładów ograniczony był
przeważnie do studentów Oxfordu. Skąd zatem pomysł upatrywania w nim źródła
powszechnego politycznego odejścia od liberalizmu klasycznego do tzw. Nowego
Liberalizmu, czy nawet „etycznego socjalizmu”? Czy rzeczywiście można mówić
o greenowskich wykładach i pismach jako o źródle, z którego, naturalnie nie od
razu, ale dopiero stopniowo, zrodziła się rzeka, która zmieniła kształt terenu wszędzie tam, którędy przepłynęła? Czy wreszcie można bez przeszkód zaliczać Greena
do tradycji liberalnej, czy specyfika jego filozofii metafizycznej i etycznej w konsekwencji nie ustanawia między nim i liberałami przeszkody nie do przejścia? Na te
pytania postaram się odpowiedzieć w kolejnych podrozdziałach.
6.1. Green a tradycja liberalna
W minionych dziesięcioleciach znacznie wzrosło zainteresowanie anglosaskich historyków idei i filozofii ideologią Nowego Liberalizmu, co niewątpliwie
związane jest z publikacjami Michaela Freedena1. Niedawno ukazało się dzie1 M. Freeden, The New Liberalism. An Ideology of Social Reform, Clarendon Press, Oxford
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
145
ło zbiorowe2, mające poniekąd stanowić manifest współautorów, w którym to
stwierdzają, że sama filozofia Nowego Liberalizmu, a także powiązana z nią na różne
sposoby filozofia polityczna brytyjskich idealistów, mogą stanowić ciekawy głos
w największej współczesnej dyskusji filozoficzno-politycznej – tej między liberałami i komunitarystami3. Nowy Liberalizm miałby stanowić pewnego rodzaju „złoty
środek” między dwoma archetypicznymi wizjami relacji między jednostką, społeczeństwem i państwem: liberalną i „wspólnotową”.
W mniemaniu autorów wspomnianej pracy w miejsce formułującego abstrakcyjne zasady sprawiedliwości neokantyzmu wczesnego Rawlsa4 historycystyczna
myśl brytyjskich neoheglistów wprowadza dowartościowanie lokalnych wspólnot,
poszanowanie ich odmienności i różnorodności dróg rozwoju. Sprzeciwia się też
przemycaniu, pod hasłem apriorycznych praw naturalnych, systemów wartości
właściwych tylko niektórym wspólnotom politycznym. Pojęcie ‘woli powszechnej’, tak często wykorzystywane przez głównych brytyjskich idealistów, z konieczności kieruje ich zainteresowanie ku kategorii dobra wspólnego, jako przeciwstawionej dobru i wolom „partykularnym” (używając terminologii Rousseau’wskiej)
poszczególnych jednostek. Wiąże się z tym bezpośrednio brak wiary w możliwość
zaistnienia „spontanicznego” ładu, którego teorię rozwijali osiemnasto- i dziewiętnastowieczni filozofowie utylitarni i liberalni. Jeśli dodatkowo wspomnimy
powszechny wśród brytyjskich idealistów sprzeciw wobec wolności negatywnej,
która w ich ujęciu de facto żadną wolnością nie jest, w jej miejsce zaś promowanie
wolności pozytywnej, służącej samodoskonaleniu jednostek-członków konkretnych wspólnot, to można odnieść wrażenie, że w zasadzie niewiele ich w ogóle łączy z szeroko pojętą tradycją liberalną.
Rzeczywiście, jeśli porównamy na przykład koncepcję Greena, z cechami konstytutywnymi, zdaniem Jacka Bartyzela5, dla teorii liberalnych, a mianowicie:
1978; idem, Liberalism Divided. A Study in British Political Thought 1914–1939, Clarendon Press,
Oxford 1986.
2 The New Liberalism. Reconciling Liberty and Community (red. A. Simhony, D. Weinstein),
Cambridge University Press, Cambridge–New York 2001.
3 A. Simhony, T.H. Green’s complex common good: between liberalism and communitarianism,
[w:] The New Liberalism..., s. 69–91; G. Gaus, Bosanquet’s communitarian defense of economic individualism: a lesson in he complexities of political theory, [w:] The New Liberalism..., s. 137–158.
4 Rawlsa z okresu Teorii sprawiedliwości, nie przesądzając na ile Liberalizm polityczny jego
stanowisko modyfikuje.
5 J. Bartyzel, W gąszczu liberalizmów. Próba periodyzacji i klasyfikacji, Fundacja Servire Veritati. Instytut Edukacji Narodowej, Lublin 2004.
146
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
1) antropologicznym indywidualizmem,
2) uznaniem prymatu idei jednostkowej wolności,
3) sekularyzmem politycznym,
4) światopoglądem prawniczym cechującym się tendencją do „identyfikowania
konstytucji państwa z ustawą konstytucyjną”6,
5) uniwersalizmem,
6) powiązaniem wolności osobistej i politycznej z wolnością prywatną i gospodarczą,
7) aprobatą zmiany i skłonnością do reformowania,
to okaże się, że w niektórych punktach Green, jeśli w ogóle podąża śladem liberałów, to na sposób bardzo nieortodoksyjny. Z pewnością autor ten odrzuca przekonanie wyrażone w punkcie (4). W rzeczy samej mało który liberał przywiązywał
tak dużą wagę do tradycji i zwyczajów funkcjonujących w społeczeństwie. Prawo
ma za zadanie „zabezpieczenie osiągnięć” danej wspólnoty w dziedzinie moralnej,
nie zaś kreowanie zachowań pożądanych przez prawodawcę. Różnic na pewno
można się też doszukiwać w podejściu do jednostki i antropologicznego indywidualizmu. Green nie wierzy, by człowiek per se miał jakiekolwiek przyrodzone mu
prawa. Wszelakie prawa jednostka ma jedynie jako członek wspólnoty i z utratą
przynależności do wspólnoty traci również je7. Niewypełnianie swych obowiązków względem społeczności, której jest częścią, pozbawia automatycznie jednostkę praw, które z racji tej przynależności posiadała.
W tym punkcie przejawia się też jedna z cech zbliżających Greena bardziej do
tradycji konserwatywnej niż liberalnej. Nie wierzy on bowiem, by ludzie mieli jakiekolwiek uprawnienia, będąc jednocześnie pozbawionymi obowiązków. Krytyka koncepcji prawa natury przejawia się tu m.in. w fakcie odrzucenia abstrakcyjnej
koncepcji „człowieka w ogóle”, tym bardziej zaś możliwości przypisania takiemu
bytowi praw jedynie z racji jego istnienia. To realnie istniejąca wspólnota nadaje
jednostkom prawa – te zaś bezpośrednio powiązane są z pozycją i funkcją wykonywaną przez konkretne indywidua. Rysuje się tu wyraźna analogia do, uznawanej
częstokroć za ściśle konserwatywną, koncepcji my station and its duties Bradleya8.
Ibidem, s. 237.
Por. M. Freeden, Rights, University of Minnesota Press, Minneapolis 1991, s. 20–21.
8 Wyrosłej na gruncie sprzeciwu wobec abstrakcyjnego formalizmu etyki Kanta z jednej
strony i hedonistyczno-utylitarystycznej wizji indywidualizmu z drugiej. Opiera się ona na arystotelesowskim założeniu społecznej natury człowieka, które u Bradleya przybiera formę twierdzenia, że jednostki są jedynie „uszczegółowieniami (specifications) tego, co wspólne, tego, co
6 7 ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
147
Prymat wspólnoty i kategorii dobra wspólnego nad jednostką i jej uprawnieniami bez wątpienia wpisuje się doskonale bardziej w linię argumentacyjną przyjmowaną przez krytyków liberalizmu, niż samych liberałów. Wspomniane punkty
(1) i (2) składające się na „twardy rdzeń” liberalizmu są przez Greena traktowane
wyjątkowo nieortodoksyjnie. Przyznanie, że nie ma jednostki bez wspólnoty, że
ta druga stanowi warunek sine qua non osobistego szczęścia jej członków, że modus vivendi oparty na uznaniu nieuchronności konfliktu partykularnych interesów
z konieczności skutkuje egzystencją pozbawioną treści, smutną i długotrwałą moralną agonią, stoją w jawnej sprzeczności z przekonaniami tak klasycznych liberałów, jak i dzisiejszych „liberałów strachu”, obawiających się przyznać, że jakiś
moralny, obiektywny i jedynie prawdziwy cel rozwoju duchowego rzeczywiście
istnieje. Ta moralna perspektywa, jak widoczne było to w rozdziale trzecim, wymusza powiązanie interesów jednostki i wspólnoty, a także modyfikację liberalnej
koncepcji wolności negatywnej w kierunku uznania jej nierozłączności od wolności pozytywnej. Jeśli zatem można mówić w przypadku Greena o liberalnym
indywidualizmie i uniwersalizmie wartości, należy te terminy rozumieć bardzo
specyficznie.
Jeśli, także za Bartyzelem, do tego podstawowego katalogu liberalnych aksjomatów zaliczyć dodatkowo jako cechy fakultatywne:
8) „odwołanie do zeświecczonych koncepcji prawnonaturalnych”,
9) antropologiczny optymizm,
10) „»antypolityczną« nieufność do instytucji państwa i władzy”,
11) kontraktualizm,
12) „stopniowe godzenie się z demokracją polityczną”,
13) uznanie dla światopoglądowego dorobku Oświecenia,
to zaczną się mnożyć kolejne wątpliwości, już nie tylko co do przynależności filozofii Greena do liberalnej, ale wręcz jakiejkolwiek ściśle sprecyzowanej tradycji filozoficzno-politycznej. Zdecydowane odrzucenie koncepcji prawnonaturalnych
jest tym samym pośród zróżnicowania” (F.H. Bradley, Ethical..., s. 166). Według autora Ethical
Studies świat etyczny podlega bezustannej ewolucji w kierunku realizacji harmonijnego „człowieka jako nieskończonej całości” (ibidem, s. 190), całości, która nie może być wobec niego
transcendentna, ale która musi przybrać formę „konkretnego powszechnika”. Tą nieskończonością, w której człowiek w harmonijny sposób może uczestniczyć, jest wspólnota polityczna.
Jej prawa i wynikające z nich obowiązki są dla obywatela wyznacznikiem tego, co czynić należy
a co jest zakazane. Wspólnota stanowi zatem ten powszechnik, który jest zarówno konkretny, jak
i obiektywny (por. S. Zapaśnik, op.cit., s. 123–161).
148
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
oraz wiara w niezbędność szeroko zakrojonej działalności państwa dla właściwego rozwoju moralnego członków wspólnoty i last but not least – uznanie doskonalenia moralnego jednostek za cel wszelkich działań zarówno ich, jak i instytucji państwowych, to kolejne przeszkody dla uznania Greena za liberała sensu
proprio.
Z kolei za liberalizmem Greena jednoznacznie przemawia jego stosunek do
wyszczególnionych powyżej punktów (9) i (12). Możliwość, wręcz nieuchronność
moralnego doskonalenia indywiduów wynikająca z ich partycypacji w Bogu-„wiecznej świadomości” bezpośrednio wskazuje na antropologiczny optymizm.
Wydaje się słusznym określenie tego optymizmu teleologicznym. Rozpatruje bowiem Green zagadnienie perfekcjonizmu na sposób, można powiedzieć, arystotelesowski – jednostki, jako „miniaturowe odpowiedniki” Boga, mają w sobie, jedynie jako potencjalną, moralną doskonałość. Istnienie i rozwój ludzkości ma na celu
aktualizację tych naturalnych skłonności.
Powyższe oceny zachowują swą wartość po konfrontacji z dystynkcjami Zbigniewa Raua, który za nieodłączne składniki myśli politycznej liberalizmu uznaje
perspektywę filozoficzną i konstrukcję teoretyczną, z których na pierwszą składają
się przekonania o (1) indywidualizmie, (2) egalitaryzmie, (3) uniwersalizmie i (4)
postępie, na drugą zaś założenia, zgodnie z którymi:
(1) jednostka jest podmiotem praw czy uprawnień naturalnych, wśród których
(2) naczelne miejsce zajmuje własność, że (3) władza polityczna w społeczeństwie
i państwie pochodzi od wyposażonej w te uprawnienia jednostki, że (4) władza ma
ograniczony charakter, (5) że zarówno legitymacja władzy rządzonych opiera się
na zgodzie tych ostatnich, że (6) społeczeństwo i państwo stanowią dobrowolne
organizacje, że (7) struktura rządu odzwierciedla zasadę podziału władz, która ma
służyć najskuteczniejszemu zabezpieczeniu uprawnień rządzonych, i wreszcie, że
(8) rządzonym przysługuje prawo oporu wobec rządzonych w sytuacji, gdy uprawnienia rządzonych są przez rządzących systematycznie gwałcone9
oraz Johna Graya, dla którego cztery składniki myśli liberalnej stanowią „wspólny mianownik” teorii wszystkich jej przedstawicieli. Są to: indywidualizm, egalitaryzm (zgodnie z którym liberalizm „uznaje równość wszystkich ludzi i odrzuca
wszelkie prawne czy polityczne porządki uznające różną wartość poszczególnych
Z. Rau, Liberalizm. Zarys dziejów myśli politycznej XIX i XX wieku, Fundacja Aletheia,
Warszawa 2000, s. 12.
9 ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
149
jednostek”10), uniwersalizm oraz melioryzm (przekonanie, że „wszelkie instytucje
społeczne i polityczne są zdolne do samoregulacji i samodoskonalenia”11).
Jeżeli, za Rauem, przyjmie się, że postawa „egalitarna” opiera się „na założeniu,
iż ludzie w swym podstawowym statusie istoty moralnej – nadanej przez Boga lub
prawo natury – są sobie równi”12, to po odrzuceniu interpretacji prawnonaturalnej
autora Prolegomena... należy za egalitarystę uznać. Podobnie, jeśli przyjmie się polityczny wymiar tego terminu, skutkujący utożsamieniem go z demokracją. Choć
bowiem greenowski historycyzm nie pozwalał na narzucanie demokratycznych
przemian narodom, których świadomość do nich nie dojrzała, to jednak wszystko wskazuje na to, że właśnie w demokracji upatrywał Green teleologicznie najbardziej pożądanej, gdyż w największym stopniu przyczyniającej się do rozwoju
moralnych przymiotów obywateli, formy rządów. W zasadzie jedynie egalitaryzm
ekonomiczny wydaje się niemożliwy do pogodzenia z proponowaną przez niego
wersją idealizmu.
Nie przesądzając o tym, czy Nowy Liberalizm, filozofia samego Greena oraz brytyjskiego idealizmu politycznego jako całości rzeczywiście mogą stanowić trzecie,
kompromisowe stanowisko we wspomnianym sporze liberałów z komunitarystami, w kolejnym podrozdziale postaram się przybliżyć, czym Nowy Liberalizm był
i jakie relacje łączyły z nim Greena, a także jego wybranych uczniów.
6.2. Związki z Nowym Liberalizmem
Pojęcie Nowego Liberalizmu często definiuje się negatywnie, poprzez uznanie go
za przeciwieństwo tzw. szkoły manchesterskiej liberalizmu, przez wskazanie na fakt
jego krytyki państwowego minimalizmu i postulatów powstrzymywania się od ingerencji w procesy ekonomiczne. Nie jest jednak prawdą, jak częstokroć się utrzymuje, że postulaty odejścia od leseferyzmu pojawiły się dopiero z liberalnymi rządami
Henry’ego Campbella-Bannermana (1905–1908) i Herberta Henry’ego Asquitha
10 J. Gray, Liberalizm, tłum. R. Dziubecka, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Fundacja
im. Stefana Batorego, Kraków 1994, s. 8.
11 Ibidem. Nie wymienionych przez Bartyzela egalitaryzmu (razem z nim zaś też demokracji) oraz melioryzmu autor ten nie traktuje jako trwałych, konstytutywnych składników myśli
liberalnej ( J. Bartyzel, op.cit., s. 234–235), w obręb której zalicza się przecież także tzw. liberałów arystokratycznych (por. ibidem, s. 63–69) czy liberałów konserwatywnych (por. ibidem, s.
89–96) składniki te odrzucających, bądź na tyle deformujących, że niemożliwe jest zrównanie
ich z liberałami klasycznymi takimi jak Locke lub demoliberałami pokroju J.S. Milla.
12 �Z. Rau, op.cit., s. 13.
150
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
(1908–1916). O takich początkach „uspołecznienia” i związanej z tym częstokroć
centralizacji brytyjskiej polityki wewnętrznej można mówić już w odniesieniu do
pierwszego rządu Williama Ewarta Gladstone’a (1868–1874), w szczególności jego
zaangażowania w reformę edukacji oraz kwestię regulacji obrotu ziemią w Irlandii
(Irish Land Act z 1870). Choć były to działania bardzo ostrożne i praktycznie nie
czyniące większej zmiany w gospodarczej egzystencji Anglików, dały one początek
pewnemu trendowi, któremu później uległ też konserwatywny drugi rząd Benjamina
Disraeliego (1874–1880), inicjujący ustawy o zdrowiu publicznym i budownictwie
mieszkaniowym, prowadzący politykę przychylną związkom zawodowym, czego
dowód stanowiło uchylenie szkodliwej dla nich noweli Gladstone’a13.
Powstanie zjawiska, które określa się mianem Nowego Liberalizmu, datuje się
właśnie na lata 80. XIX wieku14, choć jego głównych przejawów upatruje się w ustawodawstwie brytyjskim lat 1906–1914. Wówczas to miejsce miała reforma legislacyjna, na którą składała się seria wyraźnych, zdecydowanych kroków w kierunku
jeszcze większego „uspołecznienia” praktyki politycznej. Takie akty jak Provision
of School Meals (1906), Children and Young Person’s Act (1908), budżet roku 1909
(tzw. People’s Budget), Trade Boards Act (1909), National Insurance Act (1911) stanowiły przełomowe, choć niekiedy zakończone fiaskiem15, liberalne próby forsowania polityki socjalnej.
Upatruje się dwojakich źródeł takiej konsekwencji w ideologicznym zmierzaniu
Partii Liberalnej „na lewo”: (1) postulatów rozwijanych przez „społecznie” nastawionych polityków i intelektualistów, (2) ciśnienia, jakie na partie wywierały rozbudzone
socjalistyczną agitacją ruchy i stowarzyszenia robotnicze16 – w końcu nie bez podstaw w 1894 roku Sir William Harcourt stwierdził: „wszyscy jesteśmy socjalistami”.
Ci „socjalni” politycy to przede wszystkim David Lloyd George, Herbert Asquith
i Winston Churchill. Wszyscy aktywnie zaangażowani byli w projekt budżetu z roku
1909, zakładający wprowadzenie progresywnego podatku dochodowego oraz podatUchwalonej w 1871 roku Trade Union Act zaszkodziła wprowadzona przez rząd Gladstone’a w 1875 roku do kodeksu karnego nowela Criminal Law Amendment Acr uznająca dużą część
typowych zachowań strajkowych, m.in. pikietowanie, za przestępstwa.
14 Niektórzy zwiastuna takiej przemiany upatrują w Artisans’ and Labourers’ Dwelling Act
(1875) (D.P. Leighton, The Greenian Moment..., s. 232–247) – ustawie umożliwiającej wykupywanie przez lokalną administrację terenów, na których znajdowały się slumsy oraz ich przebudowę. Akt ten miał charakter permisywny, niewielka liczba magistratów skorzystała z dawanych
przez niego prerogatyw.
15 Szczególnie „nieszczęsny” budżet 1909 roku odrzucony przez Izbę Lordów.
16 �A. Vincent, R. Plant, op.cit., s. 44–45.
13 ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
151
ku gruntowego. Do szerszego grona „intelektualistów” zaliczyć można dodatkowo
dziennikarzy (Charles Prestwich Scott, Charles Masterman, William Clarke), teoretyków liberalizmu (Leonard Trelawny Hobhouse) i ekonomistów (William Henry
Beveridge, John Atkinson Hobson), którzy ten nowy ówcześnie nurt myśli politycznej podpierali tezami o charakterze tak naukowym, jak i filozoficznym. Za pośrednictwem takich organów prasowych Partii Liberalnej, jak Manchester Guardian, Nation,
Speaker i Progressive Review, agitowali oni na rzecz zwiększenia nakładów na pomoc
społeczną.
Druga hipoteza, przypisująca zmiany impulsowi wychodzącemu od środowisk robotniczych, przybiera kilka form, np. utożsamiania Nowego Liberalizmu
z Fabianizmem17, uznania go za próbę stworzenia alternatywy dla ruchu socjalistycznego, nawet zrównania go z samym socjalizmem. Trzeba zaznaczyć, że
myli się ten, kto oba te ruchy, tj. socjalistyczny i socjalliberalny, utożsamia. O ile
pierwotnie przekonanie o możliwości ich ideologicznego pogodzenia podzielali
zarówno niektórzy idealiści18, członkowie Partii Liberalnej, jak i świeżo powstałej wówczas Partii Pracy, o tyle dyskusja nad Trades Disputes Bill z 1906 roku
pozbawiła tych złudzeń. Liberalne przekonanie o tym, że troska o realizację dobra wspólnego wyklucza utożsamienie go z interesem jednej tylko klasy, uległo
wtedy innej, socjalistycznej wizji sprawiedliwości społecznej, zgodnie z którą
nadszedł czas na dominację tych, których położenie ekonomiczne było najgorsze. Współtworzące wówczas zdecydowaną większość w Izbie Gmin Partia Liberalna i Partia Pracy19 starły się przy okazji dyskusji nad odpowiedzialnością
materialną związków zawodowych, biorących udział w strajkach, za straty ponoszone w ich wyniku przez przedsiębiorstwa20. Bardziej liberalni członkowie
Co szczególnie zrozumiałe ze względu na główne ideologiczne aksjomaty współzałożycieli Fabian Society – Sidneya i Beatrice Webb. Twierdzili oni, że socjalizm możliwy jest do
zaprowadzenia z pominięciem rewolucji, na drodze stopniowych reform społecznych dokonywanych zarówno przez rządy liberalne, jak i konserwatywne.
18 �Zob. A. Toynbee, Are Radicals Socialists?, [w:] idem, Industrial Revolution, Beacon Press,
Boston 1956; D.G. Ritchie, Darwinism and Politics, S. Sonneschein, London 1889, s. 56–59;
S. Ball, Socialism and Individualism: A Challenge and an Eirenicon, „Economic Review”, t. 7
(1897), s. 490–520.
19 Przy czym po stronie tej drugiej opowiedzieli się także społecznicy wybrani do Izby
Gmin z ramienia Partii Liberalnej dzięki poparciu związków zawodowych.
20 Przytłaczające zwycięstwo liberałów w wyborach 1905 roku tłumaczy się częstokroć
jednoznacznym poparciem związków zawodowych powodowanym orzeczeniem w sprawie Taff
Vale (1901), kiedy to sąd obciążył związek zawodowy kolejarzy kosztami strat poniesionych
przez Taff Vale Railway Company, w której miał miejsce strajk.
17 152
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
rządu Campbella-Bannermana opowiadali się przeciwko zakłóceniu istniejącego
między związkami zawodowymi i przedsiębiorcami stanu równowagi. Jednak
wątpliwości m.in. Asquitha nie napotkały zrozumienia ze strony obecnych w parlamencie związkowców, którzy wysunęli własny, ostatecznie uchwalony, projekt
ustawy. Zdarzenie to pokazało, że (1) socjalny wymiar Nowego Liberalizmu to dla
laburzystów za mało oraz że (2) kierunek rozwoju sceny politycznej po trzeciej
reformie wyborczej (1884) doprowadzić musiał do końca rządów liberalnych
i samej Partii Liberalnej.
Nie należy jednak myśleć, że wśród liberałów brak było tych od samego początku
sceptycznych wobec możliwości teoretycznego pogodzenia postulatów liberalnych
z socjalistycznymi. Wielu już wcześniej dostrzegało nieuchronność toku wydarzeń,
który historycznie doprowadził do końca Partii Liberalnej. Hobhouse jeszcze pod
koniec XIX wieku przestrzegał przed zbytnim entuzjazmem co do ewentualnego połączenia sił. Podobne obawy i krytykę środowisk aktywistów robotniczych
prezentowali też Ritchie, Hobson i Masterman. Nie wierzyli, aby możliwe było
pogodzenie wizji społeczeństwa współdziałającego na rzecz dobra wspólnego,
społeczeństwa, którego poszczególne grupy składowe godzą się na częściowe poświęcenie swych interesów w imię wyższego dobra, społeczeństwa obywatelskiego
– gdyż było ono w mniemaniu liberałów poniekąd zarówno środkiem, jak i celem
wszelkich ich politycznych działań – z ówczesną, socjalistyczną wizją nieuchronnego antagonizmu interesów klasowych.
W światopoglądach przedstawicieli Nowego Liberalizmu i socjalizmu wiele było
punktów zbieżnych. Argumentacja wychodząca z obu tych środowisk zmierzała
w końcu w kierunku „uspołecznienia” i „umoralnienia” działań instytucji państwowych. Głównymi pojęciami liberalnego słownika nie były już „użyteczność”,
„indywidualna skuteczność”, ale „dobro wspólne” i „odpowiedzialność za innych”.
Ten tok myślenia, pierwotnie zrodzony w myśli Greena, przewija się później bezustannie w pismach i wypowiedziach jego uczniów i zwolenników. Podkreślając fakt
powiązania jednostek i społeczności jako całości, powielał go przede wszystkim
Hobhouse tak w swoim Liberalism21, jak i w licznych wystąpieniach publicznych.
Podobnie czynili Asquith w latach 90. XIX i początkowych XX wieku, Herbert Sa21 � L.T. Hobhouse, Liberalism, H. Holt and Company, New York 1911. W języku polskim
ukazało się tłumaczenie fragmentów tej książki w pracy Marka i Barbary Sobolewskich (M. Sobolewski, B. Sobolewska, Myśl polityczna XIX i XX wieku. Liberalizm, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1978, s. 384–405).
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
153
muel22, Beveridge23, Hobson24, Masterman25. Wspólnie utrzymywali oni, że państwo powinno zapewnić bezrobotnym egzystencjalne minimum, jako warunek
niezbędny realizacji nadrzędnego, wspólnego dobra, związanego bezpośrednio
z doskonaleniem moralnym obywateli26. Jednak w przeciwieństwie do socjalistów,
liberałów łączyło przekonanie o możliwości ostatecznego harmonijnego ułożenia stosunków między wszystkimi podmiotami społecznymi, harmonii zarówno
etycznej, jak i ekonomicznej.
Faktem jest, że wymienieni autorzy często zarzucali sobie nawzajem niekonsekwencję, wytykali merytoryczne błędy lub logiczne niespójności wywodu, zaś
w łonie samego Nowego Liberalizmu niejednokrotnie wybuchł spór dotyczący
możliwości i środków skutecznej realizacji powszechnie uznanych celów. Mimo to
można, na bazie myśli samego Hobhouse’a, wyodrębnić kilka kryteriów, których
spełnienie pozwala przypisać danego myśliciela do tradycji Nowego Liberalizmu.
Są to przekonania o tym, że:
1) dobro wspólne wymaga i tym samym uzasadnia racjonalną interwencję państwa w sferę społeczno-gospodarczą27,
2) celem takich działań zawsze powinien być emocjonalny i moralny rozwój
obywateli,
3) działania takie zawsze skazane są na nieustanne wahania między przyzwoleniem na samowolną aktywność jednostek (w przyzwoleniu tym upatruje
się gwaranta rozwoju samodzielności i odpowiedzialności) a interwencją administracji centralnej (grożącą indywidualną apatią i społeczną katastrofą);
przekonanie to stanowiło bezpośrednią konsekwencję „przeformułowania
dylematu między osobową i kolektywną odpowiedzialnością”28; skutkowało
przyjęciem tezy, że:
4) ustawodawstwo państwowe powinno przyczyniać się do rozwoju „prawdziH. Samuel, Liberalism. An attempt to state the principles and proposals of contemporary
liberalism in England, G. Richards, London 1902.
23 �W.H. Beveridge, Unemployment. A Problem of Industry, Longmans, Green and Co., London–New York 1909.
24 � J.A. Hobson, The Social Philosophy of Charity Organisation, „Contemporary Review”,
t. 70 (1896).
25 �C.F.G. Masterman, The New Liberalism, L. Parsons, London 1920.
26 �A. Vincent, R. Plant, op.cit., s. 60–65.
27 � Por. L.T. Hobhouse, The Rational Good, Henry Holt and Company, New York 1921,
s. 77–126.
28 �A. Vincent, R. Plant, op.cit., s. 64.
22 �
154
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
wej” wolności, nie zaś jedynie powstrzymywać jednostki przed wzajemnym
przeszkadzaniem sobie w realizacji indywidualnych celów.
Zestawienie to pozwala odpowiedzieć na pytanie: „czy Greena można bezpośrednio powiązać z tradycją Nowego Liberalizmu?”. Odpowiedź ta, przynajmniej w wymiarze teoretycznym, może przyjąć jedynie formę twierdzącą. Każda
z wyżej wymienionych tez-kryteriów pozostaje bowiem całkowicie zgodna z duchem greenowskiej filozofii. Racjonalny interwencjonizm powodowany troską
o dobro wspólne, skupiony na odpowiedniej realizacji postulatów wolności pozytywnej, skazany na balansowanie między millowskim liberalnym baczeniem
na indywidualny rozwój najbardziej pożądanych obywatelskich cech charakteru a niemożliwym do wyeliminowania zagrożeniem związanym z deprawującą
funkcją działań o charakterze socjalnym – to chyba najkrótsza charakterystyka
filozofii społeczno-politycznej Greena i zarazem poglądów przedstawicieli Nowego Liberalizmu.
Czy jednak nawet jeśli za prawdziwą uznać tezę o powinowactwie intelektualnym między tradycjami brytyjskiego idealizmu politycznego a tą Nowego Liberalizmu, to można tym samym w uzasadniony sposób mówić o intelektualnej
ciągłości między nimi, czy uprawnione jest twierdzenie o uznaniu tego drugiego
ruchu za próbę praktycznej realizacji postulatów wyrosłych na gruncie pierwszego? Czy można uznać Greena, jak czynią niektórzy, za duchowego „ojca” zarówno
Nowego Liberalizmu, jak i późniejszej koncepcji welfare state? Opinie na ten temat
są podzielone. Z jednej strony mamy badaczy, którzy stwierdzają jednoznacznie,
że wpływ autora Prolegomena... na uspołecznienie brytyjskiego liberalizmu był kluczowy, a nawet, że nie jest do końca pewne, czy bez filozofii Greena taki socjalny
zwrot w ogóle by się dokonał. Częstokroć przywoływany jest fakt, że wielu bezpośrednich uczniów Greena wybrało na płaszczyznę swej działalności właśnie Partię
Liberalną. Do tego grona idealistów-liberałów zaliczyć należy Arnolda Toynbee
(wuja sławnego historiozofa Arnolda Josepha Toynbee), Henry’ego Jonesa, J.H.
Muirheada i J.S. Mackenziego. Akceptowali oni charakterystyczne dla swego mistrza przekonanie o niepoprawności atomistycznego ujęcia miejsca jednostki
w społeczeństwie i potrzebie wspomagania jednostek w realizacji ich prawdziwego
przeznaczenia – moralnej doskonałości29.
Z poglądami tymi korespondowały treści pism kolejnego ucznia Greena – B. Bosanqueta, którego przyporządkowanie do grona „idealistów-liberałów” jest jednak wielce dyskusyjne,
przede wszystkim z racji konserwatywnych inklinacji jego filozofii.
29 ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
155
Z drugiej strony pojawiają się głosy przeciwne nie tyle nawet uznaniu decydującego wpływu Greena na Nowy Liberalizm, ale zdecydowanie rozdzielające tę
tradycję myślenia o kwestiach społecznych od brytyjskiego idealizmu, czy nawet
idealizmu w ogóle. Do tej drugiej grupy badaczy należy przede wszystkim zaliczyć wspomnianego już Freedena. Uważa on, że tradycja idealistyczna nie miała
zbyt dużego wpływu na zmiany światopoglądowe w łonie Partii Liberalnej. Przede
wszystkim pisma samego Greena nie były powszechnie znane30, nawet zaś gdyby
były, to, zgodnie ze swoją fascynacją heglizmem, pisał on w sposób na tyle zawiły,
że czymś nie do pomyślenia jest, by ktoś bez wieloletniego przygotowania filozoficznego mógł przebrnąć przez choćby wybrane fragmenty jego dzieł. Dotyczy to
przede wszystkim Prolegomena to Ethics, stanowiących metafizyczny „kręgosłup”
wszelkich greenowskich rozważań – w tym też politycznych. Zdaniem Freedena,
źródeł Nowego Liberalizmu szukać należy gdzie indziej:
1) w zmianach zachodzących w ramach utylitaryzmu; Freeden twierdzi, że Greenowi przypisać można co najwyżej rolę pośrednika między poglądami Milla a późniejszych przedstawicieli Nowego Liberalizmu31,
2) w nonkonformistycznym protestantyzmie, nawet mimo faktu postępującej
laicyzacji dwudziestowiecznego społeczeństwa brytyjskiego32,
3) ideologicznym włączeniu w ramy rozważań liberalnych zagadnień wcześniej
nie rozpatrywanych, np. nowych odkryć naukowych,
4) sprowadzeniu ekonomii politycznej „z powrotem na ziemię” wynikającym
z konieczności radzenia sobie z nasilającymi się zjawiskami społecznymi,
których ciężaru nie można już było zrzucać na braki jednostek33.
Sam utylitaryzm miałby się w trojaki sposób przyczynić się do uspołecznienia
liberalizmu:
1) potrzeba reformy i interwencji wpisana była w utylitarne dążenie do zapewnienia jak największej sumy przyjemności obywateli, „duch czasów” wymusił po prostu odkrycie pokładów, które już wcześniej w utylitaryzmie się
znajdowały,
Instytucji takich jak The Fellowship of the New Life (zał. 1883), które zajmowały się także
propagowaniem idei filozoficznych m.in. idealizmu wśród przedstawicieli klasy średniej i robotniczej, było w tym czasie niewiele.
31 �M. Freeden, Ideologies and Political Theory. A Conceptual Approach, Clarendon Press, Oxford 1966, s. 179–181.
32 �Idem, The New Liberalism..., s. 12.
33 Ibidem.
30 156
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
2) poprzez odejście od benthamowskiego atomizmu i przekonania o konieczności samowolnych działań konstytuujących spontaniczny ład na rzecz (millowskiego rzec można) bardziej społecznego podejścia związanego z poglądem, iż ład nie tworzy się samorzutnie, lecz musi zostać zaprojektowany, zaś
jego wykonanie monitorowane przez administrację państwową,
3) poprzez przezwyciężenie, wiązanej częstokroć z teorią utylitarnyzmu, wrogości do instytucji państwowych; ideolodzy Nowego Liberalizmu zdecydowanie odrzucili przy tym dwa założenia utylitarne: „jego ahistorycyzm
i przecenianą wiarę w możliwości ekspertów”34.
Drugim czynnikiem, zdaniem Freedena, była działalność Kościołów nonkonformistycznych. Pomijając fakt, że były one naturalnymi sojusznikami klasy średniej, poprzez organizowanie działalności dobroczynnej i upowszechnianie edukacji na nowo
powstających uniwersytetach przyczyniały się do promowania reformatorskiego ducha, choć bezpośrednio na program polityczny liberałów nie oddziaływały35.
Wreszcie, zdaniem Freedena, to ewolucjonizm, przez samego Greena odrzucony jako niemożliwy do pogodzenia z tezą o pochodzie Boga-„wiecznej świadomości” przez dzieje powszechne, dzięki takim filozofom jak D.G. Ritchie oraz L.T.
Hobhouse miał znaczny wpływ na ideologię Nowego Liberalizmu. Nie jestem do
końca pewien, czy istnieją przesłanki dla uznania Ritchiego za ewolucjonistę bardziej niż neoheglistę. Faktem jest, że ten uczeń Greena oba te nurty filozoficzne łączył. Owszem, myśl autora Darwin and Hegel, inkorporując treści teorii ewolucjonistycznych, w swoisty sposób wychodziła poza zakres zainteresowań pozostałych
idealistów, którzy przeważnie koncepcje Darwina negowali. Gdyby, jak słusznie
zauważają Vincent i Plant36, Freeden twierdził jedynie tyle, można by przyznać mu
rację. On jednak posuwa się dalej, utożsamiając ewolucjonizm z organicyzmem,
twierdząc, że to właśnie ten pierwszy skłonił teoretyków Nowego Liberalizmu do
odrzucenia atomistycznego indywidualizmu37. Jest to teza, co do której można wysunąć przynajmniej kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim twierdzenie, że obalanie
atomizmu społecznego miało miejsce pod koniec XIX wieku, jest niczym próba
wywarzenia już otwartych drzwi. Nie trzeba było czekać na Ritchiego, by w obręb
Ibidem, s. 15.
Ibidem, s. 16.
36 �A. Vincent, R. Plant, op.cit., s. 91–92.
37 Z tezy tej rezygnuje Freeden z kolejnych swych pracach, gdzie rozpatruje organicyzm
Hobsona i Hobhouse’a raczej jako efekt swobodnej modyfikacji sposobu, w jaki kategorii ‘woli
powszechnej’ używali Rousseau i Green (M. Freeden, Liberalism Divided..., s. 243–245).
34 35 ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
157
rozważań liberalnych włączyć stanowisko organicystyczne38. Stało się to udziałem,
jeśli nie, jak chcieliby niektórzy, J.S. Milla, to na pewno właśnie Greena39.
Podobne poglądy ma Freeden odnośnie do myśli Hobhouse’a, który rzekomo
poprzez włączenie w ramy swych rozważań koncepcji ewolucjonistycznych wyszedł daleko poza myśl Greena. Z tego względu, jego zdaniem, to właśnie w autorze Liberalism należy upatrywać intelektualnego ojca Nowego Liberalizmu40.
Jeśli chodzi o wpływ idealistów będących głównym przedmiotem moich rozważań, jest on, zdaniem Freedena, powszechnie przeceniany. Nie wiąże się z tą tradycją
filozoficzną żadna ideologiczna rewolucja, tak naprawdę bowiem jej przedstawiciele
niewiele wnieśli nowego do teorii liberalizmu. Nie zapominajmy, że filozoficzny radykalizm, a wraz z nim i liberalizm przeszły już wówczas ideologiczne zmiany związane z postacią Johna Stuarta Milla. Miało to miejsce na długo przed opublikowaniem
pism Bradleya, Greena czy Bosanqueta. Mimo przepaści dzielącej Greena z Millem
na płaszczyźnie metafizyki, a także podstaw etyki – recepty obu na naprawę rzeczywistości społeczno-politycznej pozostają na tyle zbieżne, że niektórzy komentatorzy
tego pierwszego wprost określali mianem zawoalowanego utylitarysty.
Niemniej jednak nacisk, jaki kładzie Green na pojęcia ‘woli powszechnej’ i ‘dobra wspólnego’, na odrzucenie materializmu, które pozwalało liberałom odróżnić się
ideologicznie od socjalistów, wskazuje na coś odmiennego. Rzeczywiście, na płaszczyźnie praktycznej wiele z tego interwencjonizmu, który upatruje się za swoiste
novum przez Greena wprowadzone, obecne już było czy to w pismach idealistów
niemieckich, czy też utylitarysty Milla. Jednak wyjątkowości autora Prolegomena...
nie należy szukać w samym fakcie docenienia roli państwa, lecz raczej sposobie
jego teoretycznego uzasadnienia. Treści pism Greena stanowią, zdaje się, pierwszą
w brytyjskiej filozofii próbę łączenia liberalizmu ze zdecydowanym odrzuceniem
atomizmu społecznego, hedonizmu i utylitaryzmu (którego modyfikacje millowskie sam Green uznawał za niewystarczające)41 w imię arystotelesowskiego teleologizmu, moralnego perfekcjonizmu oraz postulatu realizacji dobra wspólnego
(przy jednoczesnym zachowaniu poszanowania dla jednostkowej wolności). Co
Pogląd ten uznawany jest przez Denysa Leightona (D.P. Leighton, op.cit., s. 239–240).
Co już wyjątkowo ciekawe, Freeden dostrzegając wpływ Greena na kształtowanie idei
organicystycznych, twierdzi, że nie był to wpływ o proweniencji liberalnej, że autor Prolegomena... kultywował w tym aspekcie tradycje konserwatywne, co pozwala na wykluczenie go z grona
inspiratorów Nowego Liberalizmu (M. Freeden, Ideologies..., s. 178–197. Por. M. Carter, op.cit.,
s. 142–143).
40 �M. Freeden, Ideologies..., s. 195–197.
41 �Zob. podrozdział 3.4. tej pracy.
38 39 158
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
więcej, to jeden z tych niewielu przypadków, kiedy doktryna liberalna znajdowała
uzasadnienie w argumentacji quasi-teologicznej.
Poglądy Freedena na kwestię umiejscowienia Greena w historii rozwoju brytyjskiego liberalizmu napotykają częstokroć zdecydowany sprzeciw42. Polemizujący z nim historycy filozofii anglosaskiej wskazują przede wszystkim na fakt, że
większość głównych ideologów Nowego Liberalizmu otwarcie na wpływ Greena
się powoływała. Dotyczy to na pewno Hobhouse’a43 i Hobsona, o Ritchiem już nie
wspominając. Na tym argumenty przeciwników tez Freedena się nie kończą. Bowiem nawet jeśli przyjmiemy, że nie można mówić o bezpośrednim wpływie filozoficznym, jeśli założymy, że to de facto filozofia J.S. Milla w stopniu wystarczającym
przygotowała podłoże dla zmian świadomości przywódców politycznych głównych
brytyjskich ugrupowań przełomu wieków, to w dalszym ciągu nieodparty pozostaje argument o oddziaływaniu Greena nie tyle przez pisma, z których najważniejsze opublikowane zostały przecież dopiero po jego śmierci, ile poprzez nauczanie
i publiczną działalność. Należałoby zatem bardziej doszukiwać się jego wpływu na
bezpośrednich uczniów niż na anonimowych czytelników jego dzieł. Niewątpliwie
jeszcze za swego życia oddziaływał Green na dziesiątki późniejszych teoretyków liberalizmu, socjalizmu i konserwatyzmu, polityków, reformatorów świeckich i duchownych. Z tej perspektywy inaczej ocenić wypada przypadek Ritchiego (którego
wyklucza Freeden z grona kontynuatorów myśli Greena), studenta Balliol College
i słuchacza greenowskich wykładów zaliczanego niekiedy do głównych ideologów
Nowego Liberalizmu. Można powiedzieć, że o ile poglądy Ritchiego odzwierciedlają
te charakterystyczne dla autora Prolegomena..., o tyle częściowo uznać można intelektualny dług zaciągnięty przez NL u samego Greena44. Podobnie wygląda sytuacja
z Hobhousem. W jego przypadku jest jednak o tyle klarowna, że otwarcie przyznawał się on do greenowskich inspiracji.
6.3. Uczniowie i zwolennicy
Ci, którzy opowiadają się za przypisaniem Greenowi roli katalizatora późniejszych zmian skutkujących ostatecznie realizacją koncepcji welfare state, wskazują
42 � P. Clarke, Progressieve Movement in England, „T�����������������������������������������
ransactions of the Royal Historical Society”, t. 24 (1974), s. 159–181; D. Nicholls, op.cit.; J. Belchem, Popular Radicalism in NineteenthCentury Britain, St. Martin’s Press, New York 1996.
43 �Por. R. Barker, Political Ideas..., s. 19.
44 �Por. D.P. Leighton, op.cit., s. 251.
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
159
przede wszystkim na wpływ, jaki wywarł on na reformę angielskiej polityki społecznej poprzez swoich uczniów45. Mowa tu przede wszystkim o postaciach Hollanda i Gore’a – działaczy Christian Social Union i reformatorów anglikanizmu,
społecznych i politycznych działaczach skupionych wokół Toynbee Hall i Workers’
Educational Association takich jak Richard Burdon Haldane, Sidney Ball, Richard
Henry Tawney46 oraz na takich ideologów Nowego Liberalizmu jak L.T. Hobhouse
i J.A. Hobson47.
Zwolenników tego stanowiska jest wielu, wśród nich zaś czołowe miejsce zajmują ostatnio Denys P. Leighton i Matt Carter śledzący dalsze losy idei Greena
wśród tych jego uczniów i zwolenników, którym dane było odegrać istotną rolę
w życiu społeczno-politycznym Wielkiej Brytanii. Nie znaczy to, że ciągłość ideologiczna między mistrzem i uczniami pozostaje w tym przypadku bezdyskusyjna,
że pierwotne inspiracje nie uległy późniejszym transformacjom. Faktem jest, że
myśliciele przełomu wieków musieli się uporać z problemami, które dla samego
Greena poważnego wyzwania jeszcze nie stanowiły. Wspomniany Carter wymienia cztery takie obszary rozwoju, w których różnice dały o sobie znać szczególnie
wyraźnie:
1) wzrost znaczenia teorii ewolucjonistycznej Darwina i wynikająca stąd konieczność pogodzenia idealizmu z najnowszymi osiągnięciami naukowymi,
2) konieczność położenia dużo większego nacisku na zagadnienia ekonomiczne – sam Green nigdy znacznej wagi do tego typu problemów nie przywiązywał,
3) stanowiące prostą konsekwencję poprzednich modyfikacji rozwinięcie
i zmiana poglądów na ideał równości,
4) potrzeba zdecydowanego rozszerzenia zakresu stosowania greenowskiego
projektu interwencjonizmu państwowego48.
Jednak mimo wszystkich tych różnic, mimo tego, że myśl idealistyczna przeszła
zasadnicze modyfikacje, w dalszym ciągu widoczny jest wyraźny trend wspólny
większości późniejszych jej przedstawicieli, trend, którego źródeł można upatrywać właśnie w myśli Greena. Przebija on z ich wszystkich rozważań nad zasadniczymi brytyjskimi problemami społeczno-politycznymi przełomu wieków.
R.G. Collingwood, An Autobiography, Clarendon Press, Oxford 2002, s. 17.
Por. D.M. MacKinnon, Some Aspects of the Treatment of Christianity by the British Idealists, „Religious Studies”, t. 20 (1984), s. 133–135.
47 �Por. M. Freeden, Ideologies..., s. 55–57.
48 �M. Carter, op.cit., s. 54.
45 �
46 �
160
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
A. Interwencjonizm. Najbardziej zróżnicowane poglądy prezentowali brytyjscy idealiści i ich kontynuatorzy właśnie na tym polu. Przykładowo, problem zakresu działań administracji państwowej różnił Greena zarówno od Sidneya Balla,
jak i, twierdzą niektórzy, Bernarda Bosanqueta. Obaj ci działacze i filozofowie mieli
bezpośredni kontakt z autorem Prolegomena... i pozostawali świadomi wpływu, jaki
na nich wywarł. Mimo to ich recepty na poprawę sytuacji społeczno-ekonomicznej różniły się znacznie.
Przyjmuje się, że najbardziej odmienne od greenowskiego nastawienie do kwestii interwencji administracji centralnej miał Bosanquet. Mimo że niektórych tego
typu stwierdzenie może dziwić, a to z racji głośnej na początku XX wieku krytyki,
jakiej Hobhouse poddał domniemany polityczny absolutyzm lansowany w The Philosophical Theory of the State, Bosanqueta częstokroć uznaje się za bardziej konsekwentnego indywidualistę niż autora Prolegomena...49. Głównie w swych esejach50,
ale także i na kartach głównego politycznego dzieła ocenia Bosanquet jako niezadowalające greenowskie propozycje rozwiązania kwestii moralnego rozwoju jednostek51.
Na całokształt odbioru dorobku Bosanqueta rzutuje m.in. jego zaangażowanie w działalność Charity Organization Society, której służył także swym piórem.
Jej stosunek do przedmiotu relacji między jednostką a państwem ulegał częstym
modyfikacjom – od pierwotnej, zgodnej w zasadzie z duchem greenowskiej myśli,
zgody na Poor Law Act z 1869, po jednoznaczne potępienie wszelkich działań nie
uwzględniających wyjątkowych okoliczności każdego pojedynczego przypadku52.
Statutowy cel COS – wspieranie procesu moralnego rozwoju obywateli poprzez
udzielanie im niezbędnej pomocy materialnej – wymagał niemożliwego do ostatecznego określenia lawirowania między uznaniem potencjalnie zarówno zbawiennego, jak i zgubnego charakteru takiej pomocy. Greena, jak zostało powiedziane
w poprzednim rozdziale, ten problem także dotyczył. Zgoda, z jednej strony, na
interwencję, z drugiej zaś obawa uczynienia nią samym zainteresowanym szkody,
Por. M. Richter, T.H. Green and His Audience..., s. 338–339.
B. Bosanquet, Character and its Bearing on Social Causation, [w:] Aspects of the Social
Problem (red. B. Bosanquet), MacMillan and Co., New York 1895; idem, Socialism and Natural
Selection, [w:] Aspects of the..., s. 289–307; idem, The Principle of Private Property, [w:] Aspects of
the..., s. 308–318; idem, Social and Iternational Ideals Being Studies in Patriotism, Macmillan and
Co., London 1917.
51 �Idem, The Philosophical..., s . 180.
52 �Idem, Socialism and..., op.cit.
49 �
50 �
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
161
rozwinięcia w nich przyzwyczajenia do zależności od czynników zewnętrznych
i nieodpowiedzialności – dylemat ten prześladował większość brytyjskich idealistów.
Bardziej zdecydowani w swej postawie byli ci, którzy jak Ball53, stwierdzali niezbędność państwowego interwencjonizmu. Dzielili oni z Bosanquetem przeświadczenie o współzależności między cechami charakteru a środowiskiem, w którym
przyszło danej jednostce egzystować54. W odróżnieniu od niego jednak dużo większy nacisk kładli na czynniki środowiskowe, a więc i na potrzebę zorganizowanej
interwencji. Obarczali samego Bosanqueta i COS błędem nadmiernego optymizmu odnośnie do możliwości świadomego kształtowania swej egzystencji przez
jednostki55.
B. Własność. Wśród tych, którzy powoływali się na wpływ bądź bezpośrednio
Greena, bądź tradycji idealizmu jako takiego, dominuje jednaki stosunek do własności prywatnej. Podobnie jak to czynił autor Prolegomena..., tak też jego następcy
upatrywali w niej niezbędny czynnik indywidualnego rozwoju. Henry Jones, Henry Scott Holland, Charles Gore, Haldane, Bosanquet, Ball – wszyscy twierdzili, że
bez wolności gospodarowania nie jest możliwy społeczny rozwój, w tym też rozwiązanie najbardziej palącego problemu – uczynienia odpowiedzialnych obywateli z przemysłowego proletariatu:
Własność prywatna to jedność życia w jego zewnętrznej, materialnej formie;
rezultat przeszłych i [warunek] możliwości przyszłych interakcji ze światem; powszechny, uniwersalny środek możliwych działań i wyrazu przynależny moralnemu
ja, które spogląda w przeszłość i przyszłość, w przeciwieństwie do chwilowych pragnień dziecka lub zwierzęcia. Dorosły człowiek wie, że jeśli coś uczyni, nie będzie
mógł uczynić czegoś innego, i jego człowieczeństwo (...) zależy od tej wiedzy. Jeśli
chce zrealizować jakiś cel w przeciągu dziesięciu lat, musi działać odpowiednio już
dziś; musi posiadać umiejętność mierzenia swych sił56.
53 Podobne poglądy prezentowali Sidney i Beatrice Webb z Fabian Society, w tym samym
duchu krytykując COS i Bosanqueta (D.P. Leighton, The Greenian Moment..., s. 230–231).
54 Jak zostało powiedziane w rozdziale poświęconym zagadnieniom etycznym, nie sposób przypisać Greena jednoznacznie ani do deterministów, ani do indeterministów. Podobną
tezę można wysunąć w odniesieniu zarówno do Balla, Bosanqueta, Henry Jonesa i Ritchiego
(M. Carter, op.cit., s. 89–90).
55 � Zob. S. Ball, Moral Aspects of Socialism, „International Journal of Ethics”, t. 6 (1896),
s. 308–315.
56 �B. Bosanquet, The Principle of..., s. 311.
162
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Co prawda nie było wśród wspomnianych myślicieli jednomyślności w kwestii nacjonalizacji i nadzoru samorządu pracowniczego nad państwowymi przedsiębiorstwami. Niektórzy, jak Holland, upatrywali w różnych formach własności uspołecznionej środka realizacji postulatów „wspólnej woli”57, inni, jak Ball,
obawiali się, że sama zmiana właściciela z prywatnego na społecznego de facto
nie uczyni żadnej różnicy, jedynie „przekształci jedną formę despotyzmu na inną”58.
C. Edukacja. Także na tym polu przedstawiciele tradycji idealistycznej zachowali zbieżność poglądów. Idąc w ślady Greena zabiegającego zawsze o udostępnienie oferty dydaktycznej klasom niższym (np. poprzez uczestnictwo w programie
University Extension Movement), Haldane m.in. poprzez działalność parlamentarną, Toynbee zaś przede wszystkim intelektualną, obaj zabiegali o tworzenie nowych uniwersytetów i zamiejscowych placówek uniwersytetów już istniejących.
W szczególny sposób przysłużył się realizacji tych projektów pierwszy z nich. Jak
wiadomo, odegrał on szczególną rolę w negocjacjach otwarcia niezależnych filii
uniwersytetów w Liverpool, Sheffield, Leeds i Birmingham, pomagał Sidenyowi
Webbowi w założeniu London School of Economics oraz British Institute of Adult
Education59. Podobnie jak Ball, tak też i Haldane angażował się w prace powstałej w 1903 roku Workers’ Educational Association. Jej działacze obficie czerpali ideologicznie z Christian Social Union. Albert Mansbridge, założyciel WEA, otwarcie
przyznawał, że biskup Charles Gore był „prawdziwym twórcą” tej instytucji60.
Można więc powiedzieć, że w stopniu, w jakim filozofia, w szczególności zaś teologia, Greena inspirowała założycieli i głównych ideologów CSU, oddziaływała też
na aktywistów WEA.
Bezpośrednio z tym zagadnieniem związany jest Settlement Movement – społeczny ruch mający na celu, po pierwsze – otwieranie tzw. settlement houses, gdzie
osoby ubogie mogły uzyskać schronienie, wyżywienie i wykształcenie, po drugie
zaś – poprzez zaangażowanie, na zasadzie wolontariatu, w ten projekt studentów
i pracowników naukowych, próbowano „uspołecznić” postawy młodych naukowM. Carter, op.cit., s. 97.
S. Ball, Socialism and Individualism: A Challenge and an Eirenicon, „Economic Review”,
t. 7 (1897), s. 503, cyt. za: M. Carter, op.cit., s. 97.
59 �A. Vincent, R. Plant, Philosophy, Politics..., s. 151.
60 �M. Richter, T.H. Green and His Audience..., s. 361.
57 �
58 �
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
163
ców61. Założyciele Toynbee Hall62 (1884), Samuel i Henrietta Barnett, w utopijności swych poglądów posuwali się na tyle daleko, by postulować, specjalnie z myślą
o realizacji wyżej wymienionych dwu celów, utworzenie placówki naukowej, której część pracowników na pół etatu zatrudniłaby się w fabrykach.
Na wpływ jaki samo choćby Toynbee Hall miało na charakter brytyjskiej polityki wewnętrznej przełomu wieków może wskazywać fakt, że osoby aktywnie wspierające liberalne reformy na początku XX wieku – W.H. Beveridge, Robert Morant,
Llewellyn Smith, Ernest Aves, William John Braithwaite, John Alfred Spender,
Edward Johns Urwick, Clement Attlee, Max Beer, R.H. Tawney – wszyscy oni zaangażowani byli w jej działalność63.
D. Teologia. Choć Green sam teologiem sensu stricto nie był, swoimi rozważaniami teologów inspirował. Przynajmniej dwóch duchownych otwarcie przyznawało się do inspiracji nauczaniem autora Prolegomena... Chodzi o wspomnianych
już Henry’ego Scotta Hollanda64 i Charlesa Gore’a. Pierwszy z nich, anglikański
duchowny w Christ Church (Oxford) i oksfordzki profesor, to twórca i pierwszy
sekretarz Christian Social Union, drugi zaś to anglikański biskup, redaktor i współautor wydanego w 1889 roku Lux Mundi.
Wspomniany już niejednokrotnie Carter wymienia cztery elementy rozważań
teologicznych, w których szczególnie widoczny jest wpływ tradycji brytyjskiego
idealizmu na obie te postacie:
1) pojęcie przenikającej rzeczywistość „zasady duchowej”65 (u samego Greena
występującej pod postacią „wiecznej świadomości”), które stanowiło poręczne narzędzie w teoretycznym zwalczaniu materializmu i empiryzmu,
Zob. W. Picht, Toynbee Hall and the English Settlement Movement, G. Bell and sons, London 1914; S. Meacham, Toynbee Hall and Social Reform, 1880–1914. The Search for Community,
Yale University Press, New Haven 1987.
62 � Podobnych projektów zrealizowano w późniejszym okresie znacznie więcej – Caius
(1887), St Hilda’s (1889), Mansfield House (settlement kongragacjonalistyczny) (1890), Bermondsey (1891), Canning Town (1892), Browning Hall (1895), Passmore Edwards Settlement (w Bloomsbury) (1896) (A. Vincent, R. Plant, op.cit., s. 140).
63 �Ibidem, s. 147.
64 � Na te inspiracje wskazuje zachowana korespondencja między Greenem i Hollandem
(T.H. Green, Collected Works of T.H. Green (red. P.P. Nicholson), t. 5, Thoemmes Press, Bristol
1997, s. 421–422, 424–431, 433–435, 441–444).
65 � M. Carter, op.cit., s. 107. Widoczne jest to w przypadku Holladna, który explicite pisał
o wierze jako „duchowej energii” (H.S. Holland, Faith, [w:] Lux Mundi: A Series of Studies on the
Religion of the Incarnation (red. C. Gore), London 1890, s. 5–7).
61 �
164
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
2) wiążące się z tym bezpośrednio przeniesienie nacisku z Bożej transcendencji
na immanencję, na rozwijanie boskiego pierwiastka w codziennej ludzkiej
egzystencji poprzez doskonalenie moralne, na zgodność intencji ludzkich
czynów z nakazami Pisma66,
3) włączenie w ramy rozważań teologicznych politycznych implikacji teorii
idealistycznych, w szczególności zaś wyraźna tendencja do wykazywania
sprzeczności koncepcji wolności negatywnej z chrześcijańską moralnością67 oraz przekonanie o zbawiennym wpływie państwowego interwencjonizmu,
4) „synteza rozumu i religii”68 – zarówno Gore, jak i Holland dziedziczyli po
Greenie przekonanie, że to, co niezrozumiałe, nie dające się włączyć w racjonalny ogląd rzeczywistości lub po prostu sprzeczne z postulatami praktycznego rozumu, nie może służyć wewnętrznemu rozwojowi chrześcijanina. Z oczywistych względów, jako anglikańscy duchowni, stanowiska tego
niejednokrotnie musieli się wypierać. Tak było w przypadku publikacji Lux
Mundi. Gore zamieścił tam swój artykuł pt. The Holy Spirit and Inspiration69,
który, ku zdziwieniu samego autora, sprowokował serię zarzutów o, w najlepszym wypadku, nieortodoksyjność ujęcia. Jedną z bardziej kontrowersyjnych zawartych tam tez była ta głosząca, że Stary Testament (1) z racji
„irracjonalności” jego treści, (2) faktu, że powstał w czasie poprzedzającym
przyjście na świat Chrystusa oraz (3) dużego odstępu czasowego między
jego spisaniem a opisywanymi w nim zdarzeniami, uznać należy za przekaz
dalece niedoskonały70. Niewłaściwe jest zatem m.in. literalne rozumienie
zawartych w nim przypowieści71. Nie należy jednak, upomina Carter, poPor. ibidem, s. 34–40.
Por. idem, Old and New: Sermons, S.T. Freemantle, London 1900.
68 �M. Carter, op.cit., s. 112.
69 �C. Gore, The Holy Spirit and Incarnation, [w:] Lux Mundi...
70 Ibidem, s. 292–295.
71 Niecałe trzydzieści lat wcześniej, w roku 1861, ukazały się Essays and Reviews (Longman,
Green, Longman and Robert, London 1961) zawierające wspomniany we wprowadzeniu esej
Jowetta. Pracę tę cechowała podobna dla autorów Lux Mundi wiara w ostateczną kompatybilność wiary i rozumu. Nie należy jednak wyciągać stąd wniosku, że jego współautorzy w jakikolwiek sposób chcieli odpowiedzieć na Essays... albo, tym bardziej, świadomie kontynuować ich
przesłanie. Lux Mundi powstało jako dzieło tworzone (w przeciwieństwie do Essays...) przez
anglikańskich duchownych i jako takie nie zamierzało porzucać dogmatów Kościoła Anglii
w imię filozoficznej spójności, a jedynie spróbować wykazać ostateczną koherencję nakazów
wiary z niektórymi współczesnymi teoriami naukowymi (por. S.C. Carpenter, Church and Peo66 �
67 �
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
165
suwać się w tym utożsamianiu poglądów Greena i autorów Lux Mundi zbyt
daleko – mimo wszystko zarówno Gore, jak i Holland twardo obstawali przy
anglikańskim wyznaniu wiary, nie zmierzali do obalenia dogmatów i całkowitej internalizacji świadomości religijnej – to zaś explicite postulował sam
Green.
Poza wpływem „teoretycznym”, widocznym przede wszystkim w Lux Mundi,
niektórzy upatrują w działalności Christian Social Union próby realizacji greenowskich dezyderatów socjalnych72. Organizacja ta, powstała w 1889 roku, za cel swej
działalności przyjmowała przede wszystkim pomoc materialną najuboższym73.
Używając swego organu prasowego, The Commonwealth, grzmiała na Partię Liberalną, zdradą określając fakt lekceważenia przez nią interesów tych, którzy w największym stopniu ponoszą koszty industrializacji, opowiadała się też za szeroko
zakrojonymi działaniami państwa na rzecz polepszenia warunków mieszkaniowych robotników74. Krytyka Hollanda uderzała też w kościelną hierarchię. Znane
są jego oskarżenia o zdradę interesów najuboższych adresowane do arcybiskupa
Canterbury, Edwarda White’a Bensona, zrodzone zresztą z tych samych przesłanek, co wcześniejszy atak na Partię Liberalną.
Początkowo niewielka Christian Social Union, z czasem znacznie się rozrosła
pod względem zakresu działalności, jak i liczby osób w jej funkcjonowanie zaangażowanych. Wzrósł także wpływ, jaki miała na politykę kręgów świeckich i kościelnych Wielkiej Brytanii75.
6.4. Green a „socjalizm z liberalną twarzą”76
Wspomniany już został niejednoznaczny stosunek idealistów do socjalizmu.
Z jednej strony upatrywali w nim oni narzędzia realizacji swoich postulatów, z druple, 1789–1889. A History of England from William Wilberforce to „Lux Mundi”, MacMillan and
Co., New York 1933, s. 536–568).
72 �M. Richter, T.H. Green and His Audience..., s. 122–129.
73 Nie była to jedyna organizacja tego typu. Należałoby tu przynajmniej wymienić jeszcze
The Guild of St. Matthew i Church Socialist League, które jednak opowiadały się jednoznacznie za
państwowym interwencjonizmem i którym obce były teoretyczne próby idealistycznego podbudowania społecznej praktyki (por. B. Murchland, The Dream of Christian Socialism. An Essay
on Its European Origins, American Enterprise Institute for Public Policy Research, Washington
D.C. 1982, s. 8–38).
74 �D.P. Leighton, op.cit., s. 260–261.
75 �M. Carter, op.cit., s. 127.
76 �Sformułowanie zapożyczone od Freedena (M. Freeden, Ideologies and Political..., s. 294).
166
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
giej zaś nie wierzyli, aby można było doszukać się filozoficznej zbieżności z teoriami socjalistycznymi na poziomach metafizycznym i etycznym. Szczególnie podatny na idealistyczną krytykę był materializm i ekonomizm, wyznawany przede
wszystkim przez przedstawicieli Fabian Society77. Najdotkliwsza (gdyż dokonana
podczas posiedzenia Fabian) krytyka tych elementów świadomości socjalistycznej
wyszła chyba od Bosanqueta78, który o dziwo, połączył ją z krytyką klasycznego
liberalizmu. W jego opinii obie te tradycje łączą podobne przekonania etyczne,
obie bowiem z konieczności zasadzają się na atomistycznym indywidualizmie. Że
tego typu zarzut uderza np. w manczesteryzm – to wydaje się zrozumiałe. Ale czy
rzeczywiście można zastosować podobną argumentację do teorii socjalistycznych,
które w końcu zawsze we wspólnocie (nawet jeśli zamykającej się w obrębie jednej
klasy) upatrywały czynnik moralnie nadrzędny i pierwotny w stosunku do indywiduum? Czy można ignorować tym samym socjalistyczną krytykę ideałów liberalnych również, podobnie jak ta idealistyczna, zarzucającą im nadmierne skupienie
na pragnieniach jednostek i ignorowanie dobra konkretnych grup społecznych?
Zdaniem Bosanqueta jest to nieuniknione. Niemożliwe jest bowiem, by z przesłanek materialistycznych poprawnie przeprowadzona argumentacja mogła wywieść
ostatecznie tezy organicystyczne. Pozbawiona idealistycznego przekonania o istnieniu wyższej, „prawdziwszej” rzeczywistości duchowej, która spaja i przenika
cały świat doświadczenia, która stanowi poniekąd „wspólny mianownik” wszystkich członków wspólnoty, element jedności w pozornie tylko konfliktowym świecie sprzecznych indywidualnych interesów, konsekwentnie stosowana teoria materialistyczna skazana jest na uznanie atomizmu społecznego i niekompatybilności
wiecznie ścierających się wól indywidualnych.
Lecz nawet jeśli zgodzimy się z wywodem Bosanqueta, czy oznacza to jednoznacznie brak możliwości nawiązania jakichkolwiek współpracy między idealizmem i socjalizmem? Czy nie można przyjąć, że odrzucenie socjalizmu materialistycznego otwiera pole dla uznania jakiejś formy socjalizmu tej „ułomności” pozbawionego? Takie ideologiczne projekty były przecież realizowane zarówno w teorii,
jak i praktyce. Za przykłady niech starczą choćby postacie Gore’a, Hollanda oraz
cały ruch Chrześcijańskich Socjalistów. Dla nich nie tyle możliwa, ile jedynie słuszna była teza o pogodzeniu ideałów chrześcijaństwa z roszczeniami ekonomicznyM. Carter, op.cit., s. 146.
B. Bosanquet, The Antithesis Between Individualism and Socialism Philosophicaly Considered, [w:] idem, The Civilization of Christendom and Other Studies, S. Sonnenschein, London
1893, s. 304–357.
77 �
78 �
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
167
mi ruchów robotniczych. Tego typu ukłon w stronę ideologii lewicowych nie był
charakterystyczny wyłącznie dla inspirowanych idealizmem środowisk religijnych.
Postulaty o podobnym charakterze wysuwali Ball79, Jones80 i Edward Caird81 –
w ich przypadku jednak miejsce wartości chrześcijańskich zajmowały przeważnie
etyczne tezy o niezbędności ideologii socjalistycznej dla doskonalenia moralnego
społeczeństwa. Częstokroć przy tym, czego najlepszy przykład stanowi Ball82, idealiści łączyli zaangażowanie w działalność ruchów liberalnych i socjalistycznych.
Wpływ Greena na ideologię socjalizmu brytyjskiego w zasadzie nigdy nie był
bezpośredni. Jeśli już miał miejsce, to jedynie za pośrednictwem wybranych postaci, u których socjalizm zawsze przybierał właśnie postać niematerialistyczną,
jednoznacznie zrywając z tradycją tak marksistowską, jak i tą prezentowaną przez
fabianizm. Najznamienitszy przykład takiego podejścia prezentował Richard Henry Tawney83. Edukacyjnie przeszedł on drogę analogiczną do Greena, najpierw
uczęszczał do Rugby School, później Baillol College. Jeśli dołożyć do tego zaangażowanie w działalność Toynbee Hall i Workes’ Educational Association (którego był
wiceprzewodniczącym w latach 1920–1928) to w pełni uzasadnione jest przyjęcie
tezy, że cała jego życiowa ścieżka bezustannie przypominała mu o historycznej doS. Ball, Plea for Liberty. A Criticism, „Economic Review”, t. 1 (1891), s. 327–347.
H. Jones, Idealism as a Practical Creed: Being the Lectures on Philosophy and Modern Life
Delivered before the University of Sydney, J. Maclehose, Glasgow 1909; idem, The Working Faith of
the Social Reformer and Other Essays, Macmillan, London 1910; idem, The Principles of Citizenship, Macmillan, London 1919.
81 �E. Caird, Moral Aspects of the Economical Problem. Presidential Adress Delivered to the Ethical Society, S. Sonnenschein, London 1888.
82 Podobnie czynili też Caird i Ritchie. Częste były też zmiany poglądów – tu najbardziej jaskrawy przykład stanowi Haldane, który jeszcze w 1891 zdecydowanie opowiadając się przeciw
powstaniu niezależnej Partii Pracy, w 1923 piastował funkcję laburzystowskiego Lorda Kanclerza i lidera tej partii w Izbie Lordów. Podobnie miało być z Bosanquetem uważanym częstokroć
za najbardziej konsekwentnego idealistycznego indywidualistę. W liście do Hoernlé’go miał
stwierdzić, że dużo bardziej wolałby u władzy widzieć rząd laburzystowski „z jednym lub dwoma dobrymi liberałami” (Letter Bosanquet to Hoernlé (14 September 1919), [w:] Bernard Bosanquet and his friends. Letters illustrating the sources and the development of his philosophical opinions
(red. J.H. Miurhead), George Allen & Unwin, London 1935, s. 217–218, cyt. za: M. Carter,
op.cit., s. 161).
83 �M. Freeden, Liberalism Divided..., s. 295. Za
�������������������������������������������������
drugiego „socjalistę z liberalną twarzą” uznaje Freeden Harolda Josepha Laskiego. Także on bowiem otwarcie przyznawał się do inspiracji
pismami Greena, szczególnie Lectures on the Principles... O ile jednak w przypadku Tawneya kontynuacja tradycji idealizmu jest oczywista, o tyle w przypadku Laskiego występuje dużo więcej
wątpliwości powodowanych jego uznaniem dla marksizmu.
79 �
80 �
168
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
niosłości pism Greena. Zresztą Tawney przyznawał się do wpływu, jaki miały na
niego polityczne dzieła autora Lectures on the Principles...84.
Ta świadomość doskonale wpisuje się w intelektualną twórczość Tawneya wykazującą zaskakująco wiele zbieżności z tradycją brytyjskiego idealizmu, zarówno
tego „uniwersyteckiego”, jak i aplikowanego w społeczną praktykę przez choćby
Christian Social Union. Obaj jej prominentni działacze – Gore i Holland – wpłynęli
znacząco na Tawneya. Szczególną rolę odegrał ten pierwszy. Jako jeden z tutorów
późniejszego autora The Acquisitive Society85, miał możliwość kształtowania jego
zainteresowań i wskazywania optymalnych kierunków intelektualnego rozwoju.
Jemu też dedykowane są wykłady opublikowane później pod tytułem Religion and
the Rise of Capitalism86. Te intelektualne inspiracje odbiły się wyraźnie na jego ujęciu relacji jednostka–społeczeństwo–państwo oraz religia–polityka. Co do pierwszej, pozostawał nieprzejednanym zwolennikiem organicyzmu i realizacji dobra
wspólnego, jako przeciwstawnych prywacie postulowanej przez klasycznych liberałów. Argumentując podobnie jak krytykujący Fabian Bosanquet, odrzucał Tawney mechanicyzm i scjentyzm na rzecz filozoficznego spirytualizmu chrześcijańskiego, połączonego z przekonaniem o prymacie dóbr moralnych nad wszelkimi
innymi. Przesłanki przyjmowane dotychczas zarówno przez tzw. „kolektywistów”,
jak i radykalnych indywidualistów, z konieczności prowadzą jego zdaniem do uznania atomizmu społecznego.
Z tym organicyzmem wiązało się przekonanie o słuszności bradleyowskiego
projektu my station and its duties z wszystkimi jego konsekwencjami, m.in. sprzeciwem wobec jusnaturalizmu87. Podobnych punktów zbieżności z filozofią Greena
można odnaleźć więcej:
1) w uznaniu niewystarczalności wolności negatywnej i wynikającym z tego
2) przekonaniu, że realizacja dóbr moralnych i „prawdziwej” wolności nie może
obyć się bez zdecydowanej pomocy instytucji państwa i Kościoła,
3) w dowartościowywaniu własności prywatnej, uznaniu jej za niezbędną dla
samorealizacji i rozwoju cnót obywatelskich88,
M. Carter, op.cit., s. 168. Por. M. Richter, op.cit., s. 400.
R.H. Tawney, The Acquisitive Society, Harcourt, Brace and Howe, New York 1920.
86 � Idem, Religion and the Rise of Capitalism. A Historical Study, Harcourt, Brace and Company, New York 1926. Dedykowane zostały Gore’owi, mimo że wygłoszone zostały w ramach
Henry Scott Holland lectures.
87 �Idem, Equality, Allen & Unwin, London 1938, s. 82–83.
88 �Idem, The Acquisitive..., s. 73–74; por. M. Freeden, Liberalism Divided..., s. 313–314.
84 �
85 �
ROZDZIAŁ SZÓSTY – DZIEDZICTWO GREENA
169
4) w przekonaniu, że ludzie nie są równi z natury, że mają zróżnicowane potrzeby, czego konsekwencją jest uznanie konieczności nierównomiernej dystrybucji dóbr przy jednoczesnym zezwoleniu na wolność gospodarowania
nimi,
5) w krytyce wszelkich abstrakcyjnych, filozoficznych projektów, ignorujących
różnice między realnie istniejącymi wspólnotami, wysuwających projekty
natychmiastowej realizacji Królestwa Bożego na ziemi89.
Mimo że oczywiście, z różnych względów, Tawney w swych społecznych postulatach wyszedł daleko poza propozycje samego Greena, bez wątpienia jego myśl
wpisuje się doskonale w tradycję socjalliberalnego myślenia o polityce, wzbogaconego o komponent spirytualistyczny, tradycję o wyraźnie idealistycznej proweniencji.
Nawet jeśli to nie bezpośredni wpływ pism autora Prolegomena... powodował
modyfikacje tawneyowskiego „etycznego socjalizmu”, z pewnością czynili to reformatorzy społeczni, polityczni i religijni, którzy do tego typu inspiracji otwarcie się
przyznawali. Jeśli zatem opowiemy się za obecnością „dziedzictwa Greena” w pismach Gore’a, Hollanda, Balla, Haldane’a, w działalności Christian Social Union,
Workers’ Educational Association, Toynbee Hall i jednocześnie uznamy wpływ tych
osób i instytucji na Tawneya, to można też mówić o pewnym oddziaływaniu myśli
samego Greena.
Reasumując, trudno jest udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, czy
można filozofię Greena uznać za czynnik powodujący zmiany w wewnętrznej polityce brytyjskiej końca XIX i początku XX wieku. Tym trudniej określić wartość
tego czynnika. Z jednaj strony pojawiają się głosy twierdzące, że Green nie wprowadził do teorii liberalizmu żadnych nowych elementów socjalnych, zaś połączenie go
ze spirytualizmem nie stanowiło konstytutywnego składnika koncepcji np. Nowego
Liberalizmu. Z drugiej strony jednak da się usłyszeć opinie badaczy tego typu koneksje dostrzegających. Twierdzą oni, że wielu liberalnych i socjalistycznych przywódców, po pierwsze, na wpływ Greena bezpośrednio się powoływało, po drugie,
w swych mowach i pismach wpływ ten odzwierciedlało. Taka zależność widoczna
jest u Hobhouse’a, Hobsona, Balla, Hollanda, Gore’a, Tawneya. Załóżmy więc nawet, że myśl Greena, m.in. ze względu na nieprzystępny styl jego twórczości, nie
była powszechnie znana i zrozumiana. Czy wyklucza to możliwość przyjęcia tezy, że
jej treść oddziałała poprzez pisma niektórych z pozostałych brytyjskich idealistów?
Ibidem, s. 314.
89 �
170
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Wydaje się, że nie. Jeśli Bosanquet, E. Caird, Ritchie, Jones, Muirhead czy Haldane,
po pierwsze, w pismach swych idee Greena rozwijali, po drugie zaś, znacząco oddziaływali na współczesną im politykę brytyjską, czy do pewnego stopnia poprzez
nich nie oddziaływała też myśl autora Prolegomena...? Nie jest to chyba teza zbyt
ryzykowna.
Z powyższych powodów skłonny jestem przychylić się do opinii tej drugiej
grupy badaczy. Charakter społecznych ruchów reformatorskich końca XIX wieku,
przede wszystkim zaś teoretyczne ich uzasadnienie nie pozwalają na upatrywanie
ich źródeł w tradycji utylitarnej, nawet jeśli miałby to być modyfikowany utylitaryzm Milla. Sprzeciw wobec społecznego atomizmu, hedonizmu, wobec tendencji do przeciwstawiania jednostki wspólnocie, uznanie prymatu dobra wspólnego,
odrzucenie roszczeń do uniwersalizmu reguł prawnych, powiązanie filozofii politycznej i etyki z teologią – taki zestaw tez niemożliwy jest do przyjęcia na bazie
aksjomatów utylitarnych czy klasycznego liberalizmu.
ZAKOŃCZENIE
Kiedy pierwszy raz, jeszcze jako student filozofii, usłyszałem nazwisko Thomas
Hill Green i określenie „brytyjska szkoła idealizmu politycznego” ogarnęło mnie
to niemiłe uczucie zakłopotania własną ignorancją. Nie umiałem znaleźć usprawiedliwienia dla faktu, że jakimś sposobem moja edukacja filozoficzna nie uwzględniła całej szkoły i to takiej, która zdominowała brytyjskie życie intelektualne na
niespełna pół wieku. Spokój odzyskałem dopiero wraz z rezultatem pierwszej kwerendy przeprowadzonej dla pozyskania pism przedstawicieli tego kierunku – nie
znalazłem wówczas nic.
Zaintrygowany tak niespodziewanym wynikiem poszukiwań postanowiłem je
powtórzyć, tym razem dokładniej, opierając się na zbiorach bibliotek ośrodków
uniwersyteckich z całego kraju. Moje starania zostały nagrodzone dwoma tomami,
co charakterystyczne, pism politycznych Greena i Bosanqueta. Po przestudiowaniu
wszystkich dostępnych mi wówczas materiałów poświęconych omawianej szkole
filozoficznej przed mymi oczami zarysował się obraz konstrukcji teoretycznych
pod wieloma względami wyjątkowych. Po pierwsze, mimo jednoznacznych inspiracji heglizmem i kantyzmem, okazały się to twory wyjątkowo oryginalne. Choć
początkowo pomyślane były jedynie jako próby asymilacji filozofii niemieckiej na
grunt brytyjski, piętno czasów i okoliczności społeczno-politycznych zaprowadziło ich twórców daleko poza projekty polityczne Kanta czy Hegla. Po drugie, mimo
tych samych idealistycznych korzeni, czołowi przedstawiciele omawianej szkoły
różnili się częstokroć znacznie w ocenie rzeczywistości politycznej, proponując
odmienne cele oraz kierunki reform. Dlatego też filozofów tych, choć przynależeli
do jednej tradycji i ulegali podobnym inspiracjom, nie sposób łącznie przyporządkować do którejkolwiek z dostępnych doktryn politycznych.
Niemal od razu też zwrócił moją uwagę fakt, że w dobie współczesnej, niekończącej się dyskusji komunitarystów z liberałami, filozofia brytyjskiego idealizmu może okazać się szczególnie aktualna. Mimo że podobna wewnętrzna
dialektyka indywidualizmu i kolektywizmu wystąpiła już wcześniej z całą siłą
w pismach Rousseau, później zaś także Kanta i Hegla, to właśnie myśl Greena,
Bradleya i Bosanqueta, tworzona w czasach zdecydowanej ofensywy atomi-
172
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
stycznego utylitaryzmu, nadała jej formę konsekwentnie sformułowanego projektu filozoficznego.
W książce tej zamierzałem przedstawić filozofię Thomasa Hilla Greena w całej
rozciągłości jej problematyki. Zadanie to przekracza jednak możliwości tak ograniczonego studium. Potrzeba było zatem dokonania selekcji tematów najbardziej
doniosłych zarówno dla samego Greena, jak i dla historii filozofii w ogóle. Takich,
które, po pierwsze, pozwolą ustosunkować filozofię autora Prolegomena... do myślicieli wcześniejszych, których pismami się inspirował, późniejszych – tych, którzy
przyznawali się do inspiracji Greenem oraz tych, którzy mimowolnie dziedziczyli
po nim pewien paradygmat myślenia. Po drugie, chodziło mi o taki dobór tematyki, który ukazałby tę filozofię jako ciąg powiązanych ze sobą tez, w intencji ich
autora połączonych relacją wynikania.
Szczególnie ważny wydaje mi się ten drugi cel. Z racji obszerności tematyki zarówno kursy, jak i różne opracowania dotyczące historii liberalizmu zmuszają do
wybiórczego traktowania przedmiotu. Osoba pragnąca kompleksowo zgłębić twórczość głównych filozofów liberalnych skazana jest na wybór jednej z dwóch dróg.
Pierwsza to ta pogłębionych analiz i wnikliwych pracowań ukazujących czytelnikowi złożoność intencji i założeń, które wymusiły na danym autorze konkretne rozstrzygnięcia teoretyczne. To trudna, częstokroć wręcz nieprzystępna ścieżka wiodąca przez badanie poprawności argumentacji i zasadności ostatecznych wniosków,
przeznaczona do bardziej zaawansowanych studiów, wymagająca olbrzymiej wiedzy i uwagi. Drogą znacznie bardziej uczęszczaną, gdyż dużo prostszą, jest ta encyklopedyczna – pozwalająca na zdobycie powierzchownej, ale za to szeroko zakrojonej wiedzy bogatej w różnorakie odniesienia. Nią właśnie zmierza wielu zachodnich
nauczycieli akademickich. Na potrzeby przede wszystkim swoich studentów piszą
i wydają opasłe tomy, które z konieczności oferują wiedzę powierzchowną, choć
pozwalającą na zbudowanie solidnych struktur pojęciowych – fundamentów pod
dalsze, bardziej pogłębione studia.
Bez wątpienia właśnie na takim podejściu do filozofii politycznej ucierpiała
najbardziej myśl Greena. Choć bowiem można mówić dziś w przypadku krajów
anglosaskich o pewnym odrodzeniu zainteresowania idealizmem, w większości
przypadków dzieła aspirujące do roli kompendiów wiedzy filozoficznej traktują
tę myśl bardzo wybiórczo. Przeważnie pomija się najbardziej istotne jej elementy. Z całego bogactwa stanowiących spójną całość teorii oferowanych przez tak
spekulatywnych myślicieli, jak brytyjscy idealiści, wycina się te części, które nie
rażą aż tak bardzo w oczy współczesnego czytelnika. Rozpowszechniona bowiem
ZAKOŃCZENIE
173
szczególnie dziś, w dobie nieustającego wzrostu zainteresowania filozofiami postmodernistycznymi, niechęć do tez o charakterze metafizycznym skutkuje brakiem
zainteresowania dla, wydawałoby się niezbędnych dla zrozumienia poprawności
idealistycznych wywodów, tez nie tylko metafizycznych, ale i epistemologicznych.
W przypadku Greena skutkuje to tym, że fakt systematyczności jego myśli zostaje pominięty i zapominany na rzecz uznania doniosłości jedynie pism politycznych1. Sama tradycja liberalna, której przez całą drugą połowę XX wieku tak blisko
było do konstruktywizmu i antyesencjalizmu zarówno na płaszczyźnie ontologicznej, jak i filozoficzno-politycznej, ze zrozumiałych względów nie znajdowała już
w swych ramach miejsca na rozważania nad zagadnieniami związanymi z teologią
polityczną. Quasi-religijne, spirytualistyczne, niekiedy mistyczne idealistyczne
dywagacje o roli Absolutu w procesie konstytucji świata obiektywnego doświadczenia nie spotkałyby się może z aż taką dezaprobatą, gdyby nie to, że pociągały
zawsze za sobą dezyderaty natury praktycznej. Teleologiczna wizja ludzkiej egzystencji postępującej w kierunku aktualizacji moralnego potencjału stanowiącego
fundament ludzkiej natury, pojęcia „prawdziwej wolności” i „dobra wspólnego” –
to nie są trwałe komponenty myśli liberalnej, tym bardziej w, wyczulonej na wszelkie totalne ideologie, jej dwudziestowiecznej postaci.
Braki, które dostrzec można w podręcznikach zachodnich, charakterystyczne
są również dla tych, które ukazały się w języku polskim. Publikacje te pomijają
całkowicie metafizyczne fundamenty filozofii Greena, zamykając jego myśl w pojęciu „liberalizmu socjalnego”, „socjalliberalizmu”, „liberalizmu konstruktywnego”
lub „progresywnego”. W przypadku jednak polskiej literatury przedmiotu, jej znikomość stanowi do pewnego stopnia usprawiedliwienie powierzchowności ujęć.
Nie dotyczy to wyłącznie filozofii Greena. Podobnie rzecz się ma właściwie z całą
tradycją brytyjskiego idealizmu oraz w ogóle brytyjskim liberalizmem od czasów
J.S. Milla do połowy XX wieku. Okres ten prezentuje się u nas jako biała plama
na filozoficznej mapie. Ciężko znaleźć jakiekolwiek odniesienia do takich postaci, jak choćby Bosanquet, zainteresowanie którym, dzięki ostatnim publikacjom
Zainteresowanie to znajduje odzwierciedlenie w wydaniach prac Greena. Jego dzieła polityczne – przede wszystkim Lectures on the Principles of Political Obligation – częstokroć
są, choćby nawet we fragmentach, przedrukowywane w pracach zbiorowych oraz wydawane
jako dzieło samodzielne. Dużo mniejszym zainteresowaniem cieszą się Prolegomena..., choć i tu
można zauważyć pewien postęp – ostatnie wydanie z 2003 roku pojawiło się po 34 latach od
poprzedniego.
1 174
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Williama Sweeta, na Zachodzie przybiera na sile. Chlubny wyjątek stanowi w tym
przedmiocie Bradley, któremu monografię poświęcił Stanisław Zapaśnik i którego
fragment Appearance and Reality ukazał się w tłumaczeniu na język polski jako samodzielna całość2.
Oddana w ręce Czytelnika książka metodologicznie stanowić ma próbę zastosowania rozwiązania pośredniego w odniesieniu do dwóch wymienionych wcześniej – analitycznego i encyklopedycznego. Nie będąc przesadnie drobiazgową
w dociekaniu wszystkich niuansów filozofii Greena, umożliwić ma Czytelnikowi
holistyczny ogląd jej struktury ze szczególnym uwzględnieniem relacji łączącej poszczególne części. Jednoczesny nacisk położony na ukazanie źródeł oraz późniejszych losów myśli autora Prolegomena... ma umożliwić umiejscowienie jej w szerszym kontekście filozoficznym. Całość stanowić ma swoiste kompendium wiedzy o filozofii tego założyciela i głównego reprezentanta brytyjskiego idealizmu.
Książka powinna tym samym, zgodnie z intencjami jej autora, przyczynić się do
zapełnienia, choć w minimalnym stopniu, luki, z jaką mamy do czynienia w naszej
polskiej literaturze historyczno-filozoficznej.
F.H. Bradley, Zjawisko a rzeczywistość: rozważania metafizyczne. Księga I i fragmenty księgi
II, tłum. J. Szymura, Wydawnictwo COMER, Toruń 1996.
2 THOMAS HILL GREEN
From Epistemology to Political Philosophy
Summary
The philosophy of Thomas Hill Green, as well as that of most of the British idealists, remains almost completely unknown to the Polish Reader. This is the main
reason for which the Author of this book has chosen to present the broad spectrum of its issues and possible interpretations. Despite the fact that Green lived
for less than 46 years, philosophical conceptions which his lectures (published
posthumously as Lectures on the Principles of Political Obligation and Prolegomena
to Ethics) contained, took the form of a complicated system of thought. Calling
them ‘systemic’ points to the fact that every part of the discussed whole, at least
according to Green himself, is joined together with others by bonds of logical law
of implication. The very each of them depends on others. Because of that, every interpretation of Green’s political philosophy omitting his metaphysical, theological,
ethical and even epistemological statements is condemned to incomprehension of
its real meaning and significance. It is a methodological error to akcnowlegde the
importance and impact of Green’s lectures on the liberal theory and at the same
time to ignore the fact that their definitive foundations are of strictly metaphysical
character.
The first chapter of the book is devoted exclusively to epistemological matters.
It contains inter alia the presentation of critiques adressed by Green to his philosophical ancestors. This criticism may be perceived as a form of justification and
at the same time an introduction to Green’s own cognitive assumptions, also presented in the chapter. The Author firstly shows Green’s arguments against Hume –
the last and the most coherent defender of empiricism, naturalism and sensualism,
i.e. a representative of the philosophical tradition that in the XIXth century was an
anachronism and that, due to its inadequate presentation of cognitive processes,
was to be replaced by idealism.
The shortcomings of Hume’s philosophy were discerned by Kant, who – as he
famously acknowledged himself – had been awakened by Hume from a ‘dogmatic
176
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
dream’. His thought should be understood as the next stage in the development of
epistemology, the one revealing the gaps in theories of Kant's predecessors. His
greatest credit was the indication that reality is not given to us as something readymade and that our role in cognitive processes is not only receptive, but aslo creative. Unfortunately, despite appreciating the role of the humans in the constitution
of the world of objective experience, Kant committed an unforgivable mistake by
making a clear-cut distinction between the world of phenomena and the world of
‘things in themselves’. This may serve as a proof of his inconsistency; according to
Green, that kind of inconsistency should be avoided by others in the future.
Green makes here his transition from epistemology to metaphysics. By rejecting the concept of ‘things in themselves’ and accepting the exclusively spiritual nature of the reality, he makes his theory open to the charge of solipsism. For this
reason he draws from Hegel’s absolute idealism. Like the author of Phenomenology
of Spirit, Green takes for granted the existence of consciousness that is higher to
that of humans’, the one that embodies the full development of potencials hidden
in individual persons. He calls it ‘eternal consciousness’. The reality which is only
of a relative character (as it takes on the form of relations) finds its foundation in
this ‘eternal consciousness’ to which everything is equally current – the past, the
present, and the future. Therefore, ‘eternal consciousness’ may be called intellectus
intuitivus, non-discursive inteligence which uses the exteriorated physical as well as
mental reality as its vehicle in the process of self-realization.
This way Green’s metaphysics constitute the starting point to ethics. The worlds
of human stirituality, of culture, of social and moral ideals – these are the paths
that lead ‘eternal consciousness’ to self-knowledge. Its development is of moral
character, it may be achieved only by developing moral ideals, which serve as the
foundation to the historiosophic vision of moral perfection of societies. Green utilizes here modificated concept of Rousseau’s ‘general will’, defined in Lectures on
the Principles... as ‘impalpable congeries of the hopes and fears of a people bound
together by common interests and sympathy’, which finds its reflection in legislative acts of communities.
The fourth chapter deals with the problem of freedom. Green is an adherent
of the concept that almost a hundred years later was called 'positive freedom' by
another British thinker, Isaiah Berlin. However, it does not mean that Green’s political philosophy remains susceptible to totalitarian implications arising from the
acceptance of absolute superiority of the state – the exponent of ‘true freedom’ –
over indiviuals – exponents of ‘false freedom’. It is difficult to find more fallacious
SUMMARY
177
interpretation of Green’s political and moral philosophy. The Author proves that
the vision of ‘positive liberty’ expounded inter alia in Lectures on the Principles...,
a liberty to self-development as its starting point and conditio sine qua non takes
on the form of a concept of ‘negative freedom’. Self-realization requires the sense
of responsibility for one’s acts and it cannot be achieved in other way than by letting the individuals to freely decide on the life of theirs as well as their loved ones.
This is why Green was an adherent of suffrage extension – no-one can be a good
citizen and a good man (1) without the consciousness of having an influence on
the future of his own community and (2) without the consciousness of there being
series of unbreakable bonds between him and his fellow-citizens.
In the fifth chapter, the Author presents issues that are fundamental to Green’s
political philosophy, turning his attention especially to three of them: (1) relation
between moral duties and legal obligations, (2) positive functions of the state and
(3) Green’s historiosophic project. The first of these issues – the matter of relations binding law and morality – is absolutely essential to his political philosophy.
The author of Lectures on the Principles... turns out to be a follower of geopolitical
concept of dependency of rights on circumstances (in this field having Gravina
and Montesquieu for his predecessors) influencing the general will of a particular
society. In spite of the acceptance of a fundamental difference between law and
morality (referring to Kant's Metaphysics of Morals, he expounded that difference
mainly by pointing to the differences in origin and diversity of the spheres of existence which they relate to), Green perceives them as mutually dependent. In the
long run there can be no contradiction between law and general will, therefore also
between law and morality. The author of Prolegomena... borrows from Rousseau’s
Du contrat social the distinction between sovereignty de facto and de jure, which
perfectly illustrates Green’s intentions. Government or ruler, being sovereign de
jure, always obtains legitimization from general will, which may be perceived as
sovereign de facto. This is not only one-sided dependence, i.e. not only morality exerts an impact on law. Legislation plays a great part in the development of communal morality and general will – it secures the level of moral development achieved
by a community, in this way enabling its further growth.
This moral and legal deliberations refer the Reader to the most known part of
Green’s philosophy, i.e. to his conception of positive powers of government. It turns
out that the state authorities cannot enforce citizens’ moral development (and this
is main the goal of all the state’s activities), because they cannot directly promote
moral duties. They can only create favourable conditions for their development.
178
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Green proposes a large-scale project of reforming the relations between the state
and individuals – a strictly intervensionist project including ‘social’ reforms in education, housing, suffarage, land and alcohol trade, regulation of working hours in
mines and factories, etc. What is distinctive of Green’s version of liberalism is, as it
has been said already, its metaphysical foundations. It is thanks to them that Green
has to accept inevitability of the changes proposed in Lectures on the Principles...
‘Eternal consciousness’ strives for self-realization, but it cannot obtain it without
similar process of perfecting the individuals. This in turn implies ‘social’ changes
in morals and legislation. Green traces this process in history. In his opinion, one
can see a continual moral development of humanity mirrored in the fact of more
and more extensive mutual attribution of the same rights by citizens to their countryman as well as to members of other political communities. Egoism, the most
common obstacle to this development, is constantly being ‘turned into good’ by
‘eternal consciousness’.
The discussion on Green’s intelectual legacy and the question of his impact on
ideological transformations in British liberal theory and practice at the beginning
of the XXth century has been taking place to the present day. Some scholars (like
M. Freeden) definitely oppose propositions of ascribing to Green a substantial role
in shaping the program of the New Liberalism. They point rather to J.S. Mill as
an initiator of the departure form the so-called Manchester school of liberalism.
Others (e.g. D.P. Leighton, M. Carter), on the contrary, claim that Green exercised
a significant political and ideological influence on his contemporaries and further
generations. And it is the latter view that the Author of this book finds more convincing. In his opinion, Green gained most of his followers not so much thanks
to his writings as rather thanks to his lectures. Most of these followers have been
actively involved in British political life and unambiguously accepted social-liberal
or socialist perspective (D.G. Richie, L. T. Hobhouse, J.A. Hobson, R.B. Haldane,
R.H. Tawney, S. Ball, B. Bosanquet).
BIBLIOGRAFIA
a) teksty źródłowe:
Green T.H., Essay on Christian Dogma, [w:] idem, Works of T.H. Green (red. Nettleship R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green and Co., Londyn
1889.
Green T.H., The Force of Circumstances, [w:] idem, Works of T.H. Green (red. Nettleship R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and Co., Londyn
1889.
Green T.H., Introductions to Hume’s ‘Treatise of Human Nature’, [w:] idem, Works of
T.H. Green (red. Nettleship R.L.), t. 1: Philosophical Works, Longmans, Green,
and Co., Londyn 1890.
Green T.H., Lecture on ‘Liberal Legislation and Freedom of Contract’, [w:] idem, Lectures on the Principles of Political Obligation and Other Writings (red. Harris P.,
Morrow J), Cambridge University Press, Cambridge 1986.
Green T.H., Lectures on the Philosophy of Kant, [w:] idem, Works of T.H. Green (red.
Nettleship R.L.), t. 2: Philosophical Works, Longmans, Green and Co., Londyn 1890.
Green T.H., Lectures on the Principles of Political Obligation [w:] idem, Lectures on
the Principles of Political Obligation and Other Writings (red. Harris P., Morrow J.),
Cambridge University Press, Cambridge 1986.
Green T.H., Lojalność, tłum. J. Grygieńć, „Dialogi Polityczne”, nr 8 (2007), s. 297–
–300.
Green T.H., Loyalty, [w:] idem, Collected Works of T.H. Green, t. 5: Additional Writings (red. Nicholson P.), Thoemmes Press, Bristol 1997.
Green T.H., ‘National Loss and Gain under Conservative Government’, 5 December
1879, [w:] idem, Collected Works of T.H. Green, t. 5: Additional Writings (red.
Nicholson P.), Thoemmes Press, Bristol 1997.
Green T.H., On Different Senses of ‘Freedom’ as Applied to Will and the Moral Progress of Man,[w:] idem, Lectures on the Principles of Political Obligation and Other
Writings (red. Harris P., Morrow J.), Cambridge University Press, Cambridge
1986.
180
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Green T.H., The Philosophy of Aristotle, [w:] idem, Works of Thomas Hill Green
(red. Nettleship R.L.), t. 3, Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and
Co., London 1889. Green T.H., Popular Philosophy in Its Relation to Life, [w:]
idem, Works of T.H. Green (red. Nettleship R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir,
Longmans, Green, and Co., Londyn 1889.
Green T.H., Prolegomena to Ethics. With Appendices, Thoemmes Press, Bristol
1997.
Green T.H., Prolegomena to Ethics, [w:] Modern Philosophical Thought in Great Britain. Anthology. Part I (red. Gogut-Subczyńska I.), Wydawnictwa Uniwersytetu
Warszawskiego, Warszawa 1982.
Green T.H., Review of E. Caird: ‘Philosophy of Kant’, [w:] idem, Works of T.H. Green
(red. Nettleship R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and Co.,
Londyn 1889.
Green T.H., Review of J. Caird: ‘Introduction to the Philosophy of Religion’, [w:] idem,
Works of T.H. Green (red. Nettleship R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and Co., Londyn 1889.
Green T.H., Ustawodawcza ingerencja w kwestie moralne, tłum. J. Grygieńć, „Dialogi
Polityczne”, nr 9 (2008).
Green T.H., Witness of God, [w:] idem, Works of T.H. Green (red. Nettleship R.L.),
t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green and Co., Londyn 1889.
Green T.H., Wykłady o zasadach zobowiązania politycznego, [w:] Sobolewska B.,
Sobolewski M., Myśl polityczna XIX i XX wieku. Liberalizm, PWN, Warszawa
1978.
Letter Green to Henry Scott Holland, 9 January 1869, [w:] Collected Works of T.H.
Green, t. 5: Additional Writings (red. Nicholson P.), Thoemmes Press, Bristol
1997.
Letter Green to Henry Scott Holland, 6 October 1872, [w:] Collected Works of T.H.
Green, t. 5: Additional Writings (red. Nicholson P.), Thoemmes Press, Bristol
1997.
b) opracowania dotyczące filozofii T.H. Greena i brytyjskiego idealizmu:
Anderson O., The Feminism of T.H. Green: A Late-Victorian Success Story?, „History
of Political Thought”, t. 12, nr 4 (1991).
BIBLIOGRAFIA
181
Armour L., Green’s Idealism and the Metaphysics of Ethics, [w:] T.H. Green. Ethics,
Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander W.J.),
Clarendon Press, Oxford 2006.
Atsuko H., Self-Realization and Common Good: T.H. Green in Meiji Ethical Thought,
„Journal of Japanese Studies”, t. 5, nr 1 (1979).
Barbour G.F., Green and Sigdwick on the Community of Good, „Philosophical Review”, t. 17, nr 2 (1908).
Barker E., Political Thought in England 1848 to 1914, Oxford University Press, London 1928.
Barker R., Political Ideas in Modern Britain, Methuen, London 1978.
Barnhart J.E., Egoism and Idealistic Freedom, „Idealistic Studies”, t. 1 (1971).
Bellamy R., T.H. Green and the Morality of Victorian Liberalism, [w:] Victorian Liberalism: Nineteenth-Century Political Thought and Practice (red. Bellamy R.),
Routledge, New York 1990.
Bevir M., Welfarism, Socialism and Religion: On T.H. Green and Others, „Review of
Politics”, t. 55, nr 4 (1993).
Bishirjian R.J., Thomas Hill Green’s Political Philosophy, „Political Science Reviewer”, t. 4 (1974).
Bosanquet B., Recent Criticism of Green’s Ethics, „Aristotelian Society Proceedings”,
t. 1 (1900–1901).
Boucher D., Vincent A., British Idealism and Political Theory, Edinburgh University
Press, Edinburgh 2000.
Brink D.O., Self-Realization and the Common Good: Themes In T.H. Green, [w:] T.H.
Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M.,
Mander W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Cacoullos A.C., Thomas Hill Green. Philosopher of Rights, Twayne Publishers,
New York 1974.
Carritt E.F., Morals and Politics. Theories of their Relation from Hobbes and Spinoza to
Marx and Bosanquet, Clarendon Press, Oxford 1952.
Carter M., T.H. Green and the Development of Ethical Socialism, Imprint Academic,
Charlottesville 2003.
Chapman R.A., The Basis of T.H. Green’s Philosophy, „International Review of History and Political Science”, t. 3 (1966).
Chapman R.A., Thomas Hill Green (1836–1882), „Review of Politics”, t. 27 (1965).
182
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Copleston F., Historia Filozofii. Tom VIII. Od Benthama do Russella, tłum. B. Chwedeńczuk, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989.
Cunningham G.W., The Idealistic Argument in Recent British and American Philosophy, Books For Libraries Press, Inc., New York 1967.
de Sanctis A., The ‘Puritan’ Democracy of Thomas Hill Green. With Some Unpublished Writings, Imprint Academic, Charlottesville 2005.
Dewey J., Green’s Theory of the Moral Motive, [w:] idem, The Early Works, 1882–
–1898, vol. III: 1889–1892, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1969.
Dewey J., The Philosophy of T.H. Green, [w:] idem, Early Works, 1882–1898, vol. III:
1889–1892, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1969.
Dewey J., Self-Realization as the Moral Ideal, [w:] idem, The Early Works, 1882–1898,
vol. IV: 1893–1894, Carbonadale & Edwardsville, Illinois 1969.
Dimova-Cookson M., T.H. Green’s Moral and Political Philosophy. A Phenomenological Perspective, Palgrave, Basingstoke 2001.
Dimova-Cookson M., Resolving Moral Conflicts: British Idealists and Contemporary Liberal Approaches to Value Pluralism and Moral Conduct, [w:] T.H. Green.
Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander
W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Fairbrother W.H., Green and His Critics, „Aristotelian Society Proceedings”, t. 3
(1895–1896).
Fowler W.S.R., The Influence of Idealism upon State Provision in Education, „Vi����
ctorian Studies”, t. 4 (1961).
Gaus G.F., The Rights Recognition Thesis: Defending and Extending Green, [w:]
T.H. Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson
M., Mander W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Gibbins J.R., Liberalism, Nationalism and the English Idealists, „History of European
Ideas”, t. 15, nr 4–6 (1992).
Greengarten I.M., Thomas Hill Green and the Development of Liberal-Democratic
Thought, University of Toronto Press, Toronto 1981.
Greenleaf W.H., The British Political Tradition. Volume Two. The Ideological Heritage,
Methuen, New York 1983.
Grygieńć J., Greenowska krytyka teologii chrześcijańskiej, „Dialogi Polityczne”, nr 8
(2007).
BIBLIOGRAFIA
183
Grygieńć J., Od metafizyki do polityki. Zarys filozofii politycznej T.H. Greena, „Athenaeum. Political Science”, nr 18 (2008).
Grygieńć J., Prawne zobowiązania a obowiązki moralne w filozofii politycznej Thomasa Hilla Greena, “Dialogi Polityczne”, nr 7 (2007).
Haldar H., Green and his Critics, „Philosophical Review”, t. 3, nr 2 (1894).
Haldar H., Neo-hegelianism, Heath Cranton Ltd., London 1927.
Halloway H., Mill and Green on the Modern Welfare State, „�����������������������
Western Political Quarterly”, t. 13, nr 2 (1960).
Hallowell J.H., Main Currents in Modern Political Thought, Henry Holt and Company, New York 1950.
Hansen P., T.H. Green and the Limits of Liberalism: A Response to Professor Lawless,
„Can����������������������������������������������������������������������
adian Journal of Political and Social Theory/Revue canadienne de theorie politique et social”, t. 2, nr 2 (1978).
Hansen P., T.H. Green and the Moralization of the Market, „Can��������������������
adian Journal of Political and Social Theory/Revue canadienne de theorie politique et social”, t. 1,
nr 1 (1977).
Harris F.P., The Neo-Idealist Political Theory. In Continuity with the British Tradition,
King’s Crown Press, New York 1944.
Harris H.S., Hegelianism of the ‘Right’ and ‘Left’, „Review of Metaphysics”, t. 11 (1958).
Harris P., Morrow J., Did Nettleship Corrupt Green’s ‘Lectures’? A Comment on Smith,
„History of Political Thought”, t. 6, nr 3 (1985).
Harris P., Green’s Theory of Political Obligation and Disobedience, [w:] The Philosophy
of T.H. Green (red. Vincent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
Harris P., Morrow J., Introduction, [w:] Green, T.H., Lectures on the Principles of
Political Obligation and Other Writings (red. Harris P., Morrow J.), Cambridge
University Press, Cambridge 1986.
Harris P., Moral Progress & Politics: The Theory of T.H. Green, „Polity”, t. 21, nr 3
(1989).
Hoover K.R., Liberalism and the Idealist Philosophy of Thomas Hill Green, „Western
Political Quarterly”, t. 26 (1973).
Hudson W.D., A Century of Moral Philosophy, St. Martin’s Press, New York 1980.
Hynlon P., Metaphysics of T.H. Green, „History of Philosophy Quarterly”, t. 2, nr 1
(1985).
184
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Irwin T., Morality and Personality: Kant and Green, [w:] Self and Nature in Kant’s
Philosophy (red. Wood A.W.), Cornell Univeristy Press, London 1984.
Jakubowski M.N., Note: T.H. Green’s ‘Analysis of Hegel’, „History of Political Thought”, t. 13, nr 2 (1992).
Jenks C., Smith C.A., Correspondence, „British Journal of Sociology”, t. 30, nr 2
(1979).
Jenks C., T.H. Green, The Oxford Philosophy of Duty and the English Middle Class,
“British Journal of Sociology”, t. 28 (1977).
Kemp J., T.H. Green and the Ethics of Self-Realisation, [w:] Reason and Reality: Royal Institute of Philosophy Lectures, Volume V: 1970–1971, Macmillan ST. Martin’s Press, London 1972.
Knapp V.J., T.H. Green on the Exorability of Property, „Agora”, nr 1 (1969).
Knox H.V., Green’s Refutation of Empiricism, „Mind”, t. 9 ns (1900).
Knox H.V., Has Green Answered Locke?, „Mind”, t. 23 ns (1914).
Lamont W.D., Introduction to Green’s Moral Philosophy, George Allen & Unwin
Ltd., London 1934.
Lamont W.D., On the „Moral” Argument for God’s Existence, „Aristotelian Society
Proceedings”, nr 31 (1930–1931).
Laurie S.S., The Metaphysics of T.H. Green, „Philosophical Review”, t. 6, nr 2 (1897).
Lawless A., T.H. Green and the British Liberal Tradition, „Ca�������������������������
nadian Journal of Political and Social Theory/Revue canadienne de theorie politique et social”, t. 2, nr
2 (1978).
Leighton D.P., The Greenian Moment. T.H. Green, Religion and Political Argument
in Victorian Britain, Imprint Academic, Charlottesville 2004.
Lemos R.M., Introduction, [w:] Green T.H., Hume and Locke, Thomas Y. Crowell Company, New York 1968.
Lewis H.D., Freedom and History, George Allen & Unwin Ltd, London 1962.
Lewis H.D., „Self-Satisfaction” and the „True Good” in Green’s Moral Theory, „Aristotelian Society Proceedings. New Series”, nr 42 (1941–1942).
Lewis H.D., The British Idealists, [w:] Nineteenth Century Religious Thought in the
West (ed. Smart N., Clayton J., Katz S.T., Sherry P.), t. 2, Cambridge University Press, Cambridge 1985.
Lewis H.D., Was Green a Hedonist?, „Mind”, t. 45 ns (1936).
BIBLIOGRAFIA
185
Lindsay A.D., T.H. Green and the Idealists, [w:] The Social and Political Ideas of
Some Representative Thinkers of the Victorian Age, (red. Hearnshaw F.J.C.),
Barnes & Noble, New York 1967.
Mabbott J.D., The State and the Citizen. An Introduction to Political Philosophy,
Hutchson’s University Library, New York 1952.
MacCunn J., Six Radical Thinkers: Bentham, J.S. Mill, Cobden, Carlyle, Mazzini, T.H.
Green, Edward Arnold, Londyn 1910.
McGilvary E.B., The Eternal Consciousness, „Mind”, t. 10 ns (1901).
McGovern W.M., From Luter to Hitler. The History of Fascist-Nazi Political Philosophy, Houghton Mifflin Company, New York 1941.
MacIntyre A., Krótka historia etyki. Historia filozofii moralności od czasów Homera do XX wieku, tłum. A. Chmielewski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995.
MacKinnon D.M., Some Aspects of the Treatment of Christianity by the British Idealists, „Religious Studies”, t. 20 (1984).
McKirachan J.C., The Temporal and the Eternal in the Philosophy of Thomas Hill
Green, Princeton 1941.
Mandelbaum M., History, Man and Reason. A Study in Nineteenth-Century Thought,
The John Hopkins University Press, Baltimore 1977.
Mander W.J., In Defence of the Eternal Consciousness, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Martin R., Green on Natural Rights in Hobbes, Spinoza and Locke, [w:] The Philosophy
of T.H. Green (red. Vincent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
Maurer A.A., Filozofia angielska, [w:] Gilson E., Langan T., Maurer A.A., Historia filozofii współczesnej od Hegla do czasów najnowszych, Instytut Wydawniczy
PAX, Warszawa 1977.
Mehta V.R., The Origins of English Idealism In Relation to Oxford, „Journal of the
History of Philosophy”, t. 13 (1975).
Mehta V.R., T.H. Green and the Problem of Political Obligation, „Indian Political
Scence Review”, t. 7 (1973).
Mehta V.R., T.H. Green and the Revision of English Liberal Theory, „Indian Journal of
Political Science”, t. 35 (1974).
Merz J.T., A History of European Thought in Nineteenth Century, t. 4, Dover Publications Inc., New York 1965.
186
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Milne A.J.M., The Common Good and Rights in T.H. Green’s Ethical and Political
Theory, [w:] The Philosophy of T.H. Green (red. Vincent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
Milne A.J.M.. The Idealist Criticism of Utilitarian Social Philosophy, „European Journal of Sociology”, t. 8 (1967).
Milne A.J.M, The Social Philosophy of English Idealism, George Allen & Unwin Ltd.,
London 1962.
Monson C.H. Jr., Prichard, Green and Moral Obligation, „Philosophical Review”,
t. 63, nr 1 (1954).
Morrow J., Ancestors, Legacies and Traditions: British Idealism in the History of Political Thought, “History of Political Thought”, t. 6, nr 3 (1985).
Morrow J., British Idealism, ‘German Philosophy’ and the First Word War, „Australian
Journal of Politics and History”, t. 28 (1982).
Morrow J., Harris P., Did Nettleship Corrupt Green’s ‘Lectures’? A Comment on Smith,
„History of Political Thought”, t. VI, nr 3 (1985).
Morrow J., Harris P., Introduction, [w:] Green T.H., Lectures on the Principles of
Political Obligation and Other Writings (red. Harris P., Morrow J.), Cambridge
University Press, Cambridge 1986.
Morrow J., Liberalism and British Idealist Political Philosophy: A Reassessment, „History of Political Thought”, t. 5 (1984).
Muirhead J.H., The Service of the State. Four Lectures on the Political Teaching of T.H.
Green, John Murray, London 1908.
Murray R.H., Studies in the English Social and Political Thinkers of the Nineteenth Century, t. 2, Cambridge 1929.
Nettleship R.L., Memoir, [w:] Green T.H., Works of T.H. Green (red. Nettleship
R.L.), t. 3: Miscellanies and Memoir, Longmans, Green, and Co., Londyn 1889.
Nicholls D., Positive Liberty 1880–1914, „American Political Science Review”,
t. 56, nr 1 (1962).
Nicholson P.P., Green’s ‘Eternal Consciousness’, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics
and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander W.J.), Clarendon
Press, Oxford 2006.
Nicholson P.P., A Moral View of Politics: T.H. Green and the British Idealists, „P������
olitical Studies”, t. 35 (1987).
Nicholson P.P., Political Philosophy of the British Idealists. Selected Studies, Cambridge University Press, Cambridge 1990.
BIBLIOGRAFIA
187
Nicholson P.P., T.H. Green and State Action: Liquor Legislation, [w:] The Philosophy
of T.H. Green (red. Vincent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
Nicholson P.P., Thomas Hill Green: ‘Lectures on the Principles of Political Obligation’,
[w:] The Political Classics. Green to Dworkin (red. Forsyth M., Keens-Soper M.),
Oxford University Press, London 1996.
Norman R., Free and Equal. A Philosophical Examination of Political Values, Oxford
University Press, Oxford 1987.
Owen M.P., Shenton R.W., British Neo-Hegelian Idealism and Official Colonial Practice In Africa: The Oluwa Land Case of 1921, „Jour���������������������������
nal of Imperial and Commonwealth History”, t. 22 (1994).
Pant N., Political Authority and Individual Liberty in Rousseau and Green: An Autopsy, „Journal of Political Studies”, t. 7 (1974).
Passmore J., A Hundred Years of Philosophy, Basic Books Inc., New York 1966.
Pelczynski Z.A., Liberalna demokracja a idealizm filozoficzny – porównanie Hegla
z Greenem, tłum. M.N. Jakubowski, [w:] idem, Wolność państwo społeczeństwo.
Hegel a problemy współczesnej filozofii politycznej (red. Bal K., Jakubowski M.N.),
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 1998.
Phillips M.J., Thomas Hill Green, Positive Freedom and the United States Supreme
Court, „Emory Law Journal”, t. 25 (1976).
Plamenatz J.P., Review of H.D. Lewis: ‘Freedom and History’, „Political Studies”,
t. 11 (1963).
Plant R., Vincent A., Philosophy, Politics and Citizenship. The Life and Thought of the
British Idealists, Basil Blackwell, Oxford 1984.
Quinn A., The Confidence of British Philosophers. An Essay in Historical Narrative,
E.J. Brill, Leiden 1977.
Quinton A., T.H. Green’s ‘Metaphysics of Knowledge’, [w:] Anglo-American Idealism, 1865–1927 (red. Mander W.J.), Greenwood Press, London 2000.
Randall J.H. Jr., T.H. Green: the Development of English Thought from J.S. Mill to F.H.
Bradley, “Journal of the History of Ideas”, t. 27 (1966).
Reardon B.M.G., T.H. Green as a Theologian, [w:] The Philosophy of T.H. Green (red.
Vincent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
188
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Richter M., The Politics of Conscience. T.H. Green and His Age, Harvard University
Press, Cambridge 1964.
Richter M., T.H. Green and His Audience: Liberalism as a Surrogate Faith, „Review
of Politics”, t. 18, nr 4 (1956).
Ritchie D.G., The Principles of State Interference. Four Essays on the Political Philosophy of Mr. Herbert Spencer, J.S. Mill and T.H. Green, Books For Libraries
Press, New York 1969.
Roberts J., T.H. Green, [w:] Conceptions of Liberty In Political Philosophy (red. Gray J.,
Pelczynski Z.A.), London 1984.
Rodman J., Introduction, [w:] The Political Theory of T.H. Green. Selected Writings
(red. Rodman J.), Appleton-Century-Crofts, New York 1964.
Rodman J, What Is Living and What Is Dead in the Political Philosophy of T.H. Green?, „Western Political Quarterly”, t. 26 (1973).
Rogers A.K., English and American Philosophy Since 1800. A Critical Survey, The
MacMillan Company, New York 1928.
Samuel H., Liberalism. An attempt to state the principles and proposals of contemporary liberalism in England, G. Richards, London 1902.
Sankhdher M.M., T.H. Green: the Forerunner of the Welfare State, „Indian Journal
of Political Science”, t. 30 (1969).
Shenton R.W., Owen M.P., British Neo-Hegelian Idealism and Official Colonial Practice In Africa: The Oluwa Land Case of 1921, „Journal of Imperial and Commonwealth History”, t. 22 (1994).
Sidgwick H., Lectures on the Ethics of T.H. Green, Mr. Herbert Spencer, and J. Martineau, Kraus Reprint Co., New York 1968.
Sidgwick H., The Philosophy of T.H. Green, „Mind”, t. 10 (1901).
Simhony A., Beyond Negative and Positive Freedom: T.H. Green’s View of Freedom,
“Political Theory”, t. 21, nr 1 (1993).
Simhony A., British Idealism: Its Political and Social Thought, „Bulletin of the Hegel Society of Great Britain”, nr 3 (1981).
Simhony A., Green and Sidgwick on the ‘Profoundest Problem of Ethics’, [w:] AngloAmerican Idealism, 1865–1927 (red. Mander W.J.), Greenwood Press, London
2000.
Simhony A., Rights that Bind: T.H. Green on Rights and Community, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
BIBLIOGRAFIA
189
Simhony A., T.H. Green: the Common Good Society, „History of Political Thought”,
t. 14 (1993).
Simhony A., T.H. Green’s Theory of Morally Justified Society, „History of Political
Thought”, t. 10 nr 3 (1989).
Skorupski J., Green and the Idealist Conception of a Person’s Good, [w:] T.H. Green.
Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander
W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Smith C.A., Jenks C., Correspondence, „British Journal of Sociology”, t. 30, nr 2 (1979).
Smith C.A., The Individual and Society in Green’s Theory of Virtue, „H�����������������
istory of Political Thought”, t. 2 nr 1 (1981).
Szlachta B., W stronę „Nowego Liberalizmu”. Szkic o doktrynie politycznej Thomasa
Hill Greena, „Historyka”, t. XXX (2000).
Thomas G., The Moral Philosophy of T.H. Green, Clarendon Press, Oxford 1987
Townsend H.G., The Principle of Individuality in the Philosophy of Thomas Hill Green,
Press of the New Era Printing Company, Lancaster 1914.
Tyler C., Contesting the Common Good: T.H. Green and Contemporary Republicanism, [w:] T.H. Green. Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Vincent A., Boucher D., British Idealism and Political Theory, Edinburgh University
Press, Edinburgh 2000.
Vincent A., Metaphysics and Ethics in the Philosophy of T.H. Green, [w:] T.H. Green.
Ethics, Metaphysics and Political Philosophy (red. Dimova-Cookson M., Mander
W.J.), Clarendon Press, Oxford 2006.
Vincent A., Plant R., Philosophy, Politics and Citizenship. The Life and Thought of the
British Idealists, Basil Blackwell, Oxford 1984.
Vincent A., T.H. Green and the Religion of Citizenship, [w:] The Philosophy of T.H.
Green (red. Vincent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
Walsh W.H., Green’s Criticism of Hume, [w:] The Philosophy of T.H. Green (red. Vi��
ncent A.), Gower Publishing Company, Vermont 1986.
Watson D., Idealism and Education: T.H. Green and the Education of the Middle Class,
„British Educational Research Journal”, t. 8, nr 1 (1982).
Weinstein W.L., The Concept of Liberty In Nineteenth Century English Political
Thought, „Political Studies”, nr 13 (1965).
190
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Wempe B., T.H. Green’s Theory of Positive Freedom. From Metaphysics to Political
Theory, Imprint Academic, Charlottesville 2004.
Willis K., The Introduction and Critical Reception of Hegelian Thought In Britain
1830–1900, „Victorian Studies”, t. 32 (1988–1989).
c) pozostała literatura cytowana:
Arendt H., O rewolucji, tłum. M. Godyń, Czytelnik, Warszawa 2003.
Ball S., Moral Aspects of Socialism, „International Journal of Ethics, t. 6 (1896).
Ball S., Plea for Liberty. A Criticism, „Economic Review”, t. 1 (1891).
Ball S., Socialism and Individualism: A Challenge and an Eirenicon, „Ec����������
onomic Review”, t. 7 (1897).
Bartyzel J., W gąszczu liberalizmów. Próba periodyzacji i klasyfikacji, Fundacja Servire Veritati. Instytut Edukacji Narodowej, Lublin 2004.
Belchem J., Popular Radicalism in Nineteenth-Century Britain, St. Martin’s Press,
New York 1996.
Berlin I., Dwie koncepcje wolności, tłum. D. Grinberg, [w:] idem, Cztery eseje o wolności, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2000.
Berlin I., Wstęp, tłum. D. Lachowska, [w:] idem, Cztery eseje o wolności, ����������
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2000.
Bosanquet B., The Antithesis Between Individualism and Socialism Philosophicaly Considered, [w:] idem, The Civilization of Christendom and Other Studies,
S. Sonnenschein, London 1893.
Bosanquet B., Character and its Bearing on Social Causation, [w:] Aspects of the Social Problem (red. Bosanquet B.), MacMillan and Co., New York 1895.
Bosanquet B., The Philosophical Theory of the State, MacMillan and Co., London
1899.
Bosanquet B., The Principle of Private Property, [w:] Aspects of the Social Problem
(red. Bosanquet B.), MacMillan and Co., New York 1895.
Bosanquet B., Social and Iternational Ideals Being Studies in Patriotism, Macmillan
and Co., London 1917.
Bosanquet B., Socialism and Natural Selection, [w:] Aspects of the Social Problem
(red. Bosanquet B.), MacMillan and Co., New York 1895.
BIBLIOGRAFIA
191
Beveridge W.H., Unemployment. A Problem of Industry, Longmans, Green and Co.,
London–New York 1909.
Bradley F.H., Ethical Studies, Clarendon Press, Oxford 1927.
Bradley F.H., Zjawisko a rzeczywistość: rozważania metafizyczne. Księga I i fragmenty księgi II, tłum. J. Szymura, Wydawnictwo COMER, Toruń 1996.
Caird E., Moral Aspects of the Economical Problem. Presidential Adress Delivered to
the Ethical Society, S. Sonnenschein, London 1888.
Carpenter S.C., Church and People, 1789–1889. A History of England from William
Wilberforce to „Lux Mundi”, MacMillan and Co., New York 1933.
Carter A., The Philosophical Foundations of Property Rights, Billing & Sons Ltd.,
Worcester 1989.
Cassirer E., The Platonic Renaissance in England, Nelson, Edinburgh 1953.
Clarke P., Progressieve Movement in England, „Transactions of the Royal Historical
Society”, t. 24 (1974).
Collingwood R.G., An Autobiography, Clarendon Press, Oxford 2002.
Cranston M.W., Freedom: A New Analysis, Longmans, London 1953.
Crossman R.H.S., Government and the Governed: A History of Political Ideas and
Political Practice, Christophers, London 1940.
Dewey J., Lectures on Psychological and Political Ethics: 1898, Hafnem Press, New
York 1976.
Essays and Reviews, Longman, Green, Longman and Robert, London 1961.
Freeden M., Ideologies and Political Theory. A Conceptual Approach, Clarendon
Press, Oxford 1966.
Freeden M., Liberalism Divided. A Study in British Political Thought 1914–1939,
Clarendon Press, Oxford 1986.
Freeden M., The New Liberalism. An Ideology of Social Reform, Clarendon Press,
Oxford 1978.
Freeden M., Rights, University of Minnesota Press, Minneapolis 1991.
Gaus G.F., Bosanquet’s communitarian defense of economic individualism: a lesson in
the complexities of political theory, [w:] The New Liberalism. Reconciling Liberty
and Community (red. Simhony A., Weinstein D.), Cambridge University Press,
192
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Cambridge–New York 2001.
Gore Ch., The Holy Spirit and Incarnation, [w:] Lux Mundi: A series of Studies on the
Religion of the Incarnation (red. Gore C.), London 1890.
Gray J., Liberalizm, tłum. R. Dziubecka, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak,
Kraków 1994.
Hegel G.W.F., Wykłady z filozofii dziejów, tłum. J. Grabowski i A. Landman, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1958.
Hegel G.W.F., Zasady filozofii prawa, tłum. A. Landman, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1969.
Hinchliff Peter, Benjamin Jowett and the Christian Religion, Clarendon Press, Oxford
1987.
Hobhouse L.T., Liberalism, H. Holt and Company, New York 1911.
Hobhouse L.T., Metaphysical Theory of the State, George Allen & Unwin Ltd., London 1921.
Hobhouse L.T., The Rational Good, Henry Holt and Company, New York 1921.
Hobson J.A., The Social Philosophy of Charity Organisation, „Contemporary Review”, t. 70 (1896).
Holland H.S., Faith, [w:] Lux Mundi: A Series of Studies on the Religion of the Incarnation (red. Gore C.), London 1890.
Holland H.S., Old and New: Sermons, S. T. Freemantle, London 1900.
Humphry W., Mrs, Robert Elsmere, George Newnes, London 1888.
Jones H., Idealism as a Practical Creed: Being the Lectures on Philosophy and Modern Life Delivered before the University of Sydney, J. Maclehose, Glasgow
1909.
Jones H., The Principles of Citizenship, Macmillan, London 1919.
Jones H., The Working Faith of the Social Reformer and Other Essays, Macmillan,
London 1910.
Kant I., Metafizyka moralności, tłum. E. Nowak, PWN, Warszawa 2007.
Kendal G., Bradley and Moral Engagement, „Philosophy”, 57 (1982).
Kloc-Konkołowicz J., Rozum praktyczny w filozofii Kanta i Fichtego: prymat praktyczności w klasycznej myśli niemieckiej, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007.
BIBLIOGRAFIA
193
Kloppenberg J.T., Uncertain Victory. Social Democracy and Progressivism in European and American Thought, 1870–1920, Oxford University Press, Oxford 1986.
Letter Bosanquet to Hoernlé (14 September 1919), [w:] Bernard Bosanquet and his
friends. Letters illustrating the sources and the development of his philosophical opinions (red. Miurhead J.H.), George Allen & Unwin, London 1935.
MacKinnon D.M., Some Aspects of the Treatment of Christianity by the British Idealists, “Religious Studies”, t. 20 (1984).
Masterman Ch.F.G., The New Liberalism, L. Parsons, London 1920.
Marcuse H., Rozum i rewolucja. Hegel a powstanie teorii społecznej, tłum. D. Petsch,
Książka i Wiedza, Warszawa 1966.
Meacham S., Toynbee Hall and Social Reform, 1880–1914. The Search for Community, Yale University Press, New Haven 1987.
Murchland B., The Dream of Christian Socialism. An Essay on Its European Origins, American Enterprise Institute for Public Policy Research, Washington D. C. 1982.
New Liberalism. Reconciling Liberty and Community (red. Simhony A., Weinstein D.),
Cambridge University Press, Cambridge–New York 2001.
Nowak-Juchacz E., Autonomia jako zasada etyczności. Kant, Fichte, Hegel, Fundacja
na rzecz Nauki Polskiej, Wrocław 2002.
Panasiuk R., Przyroda. Człowiek. Polityka, Oficyna Naukowa, Warszawa 2002
Picht W., Toynbee Hall and English Settlement Movement, G. Bell and Sons, London
1914.
Prichard H.A., Moral Obligation. Essays and Lectures, Clarendon Press, Oxford 1957.
Rau Z., Liberalizm. Zarys dziejów myśli politycznej XIX i XX wieku, Fundacja Aletheia, Warszawa 2000.
Raube S., Deus Explicatus. Stworzenie i Bóg w myśli Ralpha Cudwortha, Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, Białystok 2000.
Ritchie D.G., Darwinism and Politics, S. Sonneschein, London 1889.
Rolewski J., Nowa metafizyka Kanta, Wydawnictwo Rolewski, Toruń 2002.
Schneewind J.B., Sidgwick’s Ethics and Victorian Moral Philosophy, Clarendon Press,
Oxford 1977.
194
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Shields R., The Notion of Common Good, „Arisotelian Society Proceedings. New Se�������
ries”, nr 14 (1913–1914).
Siemek M.J., Hegel i jego filozofia, Oficyna Naukowa, Warszawa 1998.
Simhony A., T.H. Green’s complex common good: between liberalism and communitarianism, [w:] The New Liberalism. Reconciling Liberty and Community (red.
Simhony A., Weinstein D.), Cambridge University Press, Cambridge–New
York 2001.
Sobolewski M., Sobolewska B., Myśl polityczna XIX i XX wieku. Liberalizm, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1978.
Stawrowski Z., Państwo i prawo w filozofii Hegla, Wydawnictwo Naukowe PAT,
Kraków 1994.
Talmon J.L., The Origins of Totalitarian Democracy, Frederick A. Praeger, New York
1961.
Tawney R.H., The Acquisitive Society, Harcourt, Brace and Howe, New York 1920.
Tawney R.H., Equality, Allen & Unwin, London 1938.
Tawney R.H., Religion and the Rise of Capitalism. A Historical Study, Harcourt, Brace and Company, New York 1926.
Taylor A.E., The Freedom of Man, [w:] Contemporary British Philosophy. Personal
Statements (Second Series) (red. Muirhead J.H.), George Allen & Unwin Ltd.,
London 1925.
Toynbee A., Are Radicals Socialists? [w:] idem, Industrial Revolution, Beacon Press,
Boston 1956.
Vincent A., The Individual In Hegelian Thought, „Idealistic Studies”, t. 12 (1982).
Zapaśnik S., Absolut jako projekt ideału moralnego w filozofii F.H. Bradleya, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1973.
INDEKS OSÓB
A
Anderson Olive 127, 180
Arendt Hannah 1110, 190
Armour Leslie 48, 181
Arnold Matthew, 20
Arystoteles 22, 23, 39
Asquith Herbert Henry 17, 149, 150, 152
Atsuko Hirai 108, 181
Attlee Clement 163
Austin John 116
Aves Ernest 163
B
Bäcker Roman 7
Bal Karol 26, 113, 187
Ball Sidney 151, 159, 160, 161, 162, 167, 169, 178, 190
Barbour G.F. 85, 181
Barker Ernest 118, 181
Barker Rodney 108, 158, 181
Barnett Henrietta 163
Barnett Samuel 163
Barnhart J.E. 100, 181
Bartyzel Jacek 7, 145, 147, 149, 190
Baur Christian Ferdinand 22, 53
Beer Max 163
Belchem John 158, 190
Bellamy Richard 108, 181
Benson Edward White 165
Bentham Jeremy 33, 115, 182, 185
Berkeley George 15, 28, 30, 48
Berlin Isaiah 5, 96, 98, 103, 104, 105, 106, 108, 109, 110, 176, 190
196
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Beveridge William Henry 151, 153, 163, 191
Bevir Mark 58, 181
Bishirjian Richard J. 118, 181
Bosanquet Bernard 18, 47, 48, 51, 86, 108, 112, 145, 157, 160, 161, 167, 168, 170,
171, 173, 178, 181, 190, 191, 193
Boucher David 58, 181, 189
Bradley Francis Herbert 11, 17, 18, 19, 38, 38, 65, 75, 82, 83, 112, 146, 147, 157,
171, 174, 187, 191, 192, 194
Braithwaite William John 163
Bright John 112
Brink David O. 74, 181
Burke Edmund 115
Burke John Bernard 19
Butler Joseph 29
C
Cacoullos Ann C. 89, 181
Caird Edward 16, 18, 25, 33, 135, 167, 170, 180, 191
Caird John 18, 25, 62, 63, 64, 180
Campbell-Bannerman Henry 149, 152
Cantor Georg Ferdinand Ludwig Philipp 48
Carlyle Thomas 16, 20, 115, 185
Carpenter Spencer Cecil 164, 191
Carritt Edgar Frederick 86, 181
Carter Alan 124, 191,
Carter Matt 157, 159, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 178, 181
Cassirer Ernst 191
Chapman Richard A. 17, 46, 181
Chmielewski Adam 7, 79, 185
Churchill Winston 150
Chwedeńczuk Bogdan 33, 182
Cieszkowski August 10
Clarke Peter 158, 191
Clarke William 151
Clayton J. 33, 184
Cobden Richard 112, 115, 185
INDEKS OSÓB
197
Coleridge Samuel Taylor 16, 20
Collingwood Robin George 11, 159, 191
Conington John 22
Copleston Frederick 33, 182
Cranston Maurice William 110, 191
Crossman Richard H.S. 130, 191
Cudworth Ralph 15
Culverwel Nataniel 15
Cunningham G. Watts 47, 182
D
Darwin Charles 18, 156, 159
de Sanctis Antonio 25, 182
Dewey John 34, 86, 113, 114, 142, 182, 191
Dilthay Wilhelm 11
Dimova-Cookson Maria 34, 45, 48, 77, 78, 79, 80, 86, 87, 89, 100, 101, 102, 103,
104, 105, 181, 182, 185, 186, 188, 189
Disraeli Benjamin 150
Dominiak Łukasz 7
Dziubecka Radosława 149, 192
F
Fairbrother William Hanry 34, 182
Ferrier James Frederick 16
Fichte Johann Gottlieb 16, 22, 34, 75, 77, 192, 193
Forsyth M. 116, 187
Fowler W.S.R. 127, 182
Freeden Michael 123, 144, 146, 155, 156, 157, 158, 159, 165, 167, 168, 178, 191
Fries Jakob Friedrich 15
G
Gaus Gerald F. 117, 145, 182, 191
Gibbins John R. 134, 182
Gilson Etienne 142, 185
Gladstone William Ewart 150
Godyń Mieczysław 110, 190
198
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Gogut-Subczyńska Irena 26, 180
Gore Charles 17, 159, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 168, 169, 192
Grabowski Janusz 128, 192
Gray John 114, 148, 149, 188, 192
Green Robert 19
Green Valentine 19
Greengarten I.M. 89, 90, 91, 92, 100, 106, 182
Greenleaf W.H. 99, 182
Grinberg Daniel 104, 190
Grote John 16
Grygieńć Janusz 10, 31, 126, 127, 179, 180, 182, 183
Grzegorz II 20
H
Haldane Richard Burdon 18, 159, 161, 162, 167, 169, 170, 178
Haldar Hiralal 33, 39, 183
Halloway Harry 123, 183
Hallowell John H. 114, 183
Hansen Philip 124, 183
Harcourt William 150
Harris Frederick Philip 92, 183
Harris Henry Stilton 35, 183
Harris Paul 70, 80, 82, 93, 122, 124, 179, 183, 186
Harris William Torrey 136
Haym Rudolph 11
Hearnshaw Fossey John Cobb 89, 185
Hegel Georg Wilhelm Friedrich 10, 11, 16, 18, 26, 33, 64, 75, 85, 97, 108, 128, 131,
135, 136, 137, 138, 139, 140, 142, 156, 176, 184, 187, 188, 192, 193, 194
Herbart Johann Friedrich 15
Herder Johann Gottfried 9
Hinchliff Peter 54, 192
Hitler Adolf 111, 185
Hobbes Thomas 15, 78, 86, 181, 185
Hobhouse Loenard Trelawny 17, 107, 151, 152, 153, 156, 157, 158, 159, 160, 169,
178, 192
Hobson John Atkinson 17, 151, 152, 153, 156, 158, 159, 169, 178, 192
INDEKS OSÓB
199
Hoene-Wroński Józef Maria 45
Hoernlé Reinhold Friedrich Alfred 167, 193
Holland Henry Scott 17, 57, 58, 159, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 168, 169, 180,
192
Hoover Kenneth R. 136, 183
Hudson William Donald 83, 183
Hume David 15, 25, 27, 28, 29 30, 31, 32, 175, 179, 184, 189
Humphry Ward, Mrs. (Mary Augusta Ward) 17, 192
Hynlon Peter 46, 183
I
Irwin Terence 78, 184
J
Jakubowski Marek N. 7, 13, 26, 136, 184, 187
Jenks Craig 75, 137, 138, 184, 189
Jones Henry 154, 161, 167, 170, 192
Jowett Benjamin 17, 21, 23, 54, 164, 192
K
Kant Immanuel 9, 15, 16, 22, 24, 25, 27, 29, 32, 33, 34, 35, 37, 38, 41, 64, 71, 75,
77, 78, 79, 97, 113, 139, 141, 142, 143, 146, 171, 175, 176, 177, 179, 180, 184, 192,
193
Karalus Andrzej 7
Katz S.T. 33, 184
Keens-Soper Maurice 116, 187
Kemp John 66, 184
Kendal George 83, 192
Kingsley Charles 20
Kloc-Konkołowicz Jakub 77, 192
Kloppenberg James T. 83, 193
Knapp Vincent J. 124, 184
Knox Howard V. 32, 47, 48, 50, 184
L
Lachowska Dorota 98, 190
200
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Lamont William Dawson 51, 52, 90, 95, 184
Landman Adam 128, 137, 192
Langan Thomas 142, 185
Laski Harold Joseph 167
Laurie Simon Somerville 39, 184
Lawless Andrew 124, 183, 184
Leibniz Gottfried Wilhelm 33
Leighton Denys Philip 54, 150, 157, 158, 159, 161, 165, 178, 184
Lemos Ramon M. 28, 30, 31, 184
Lewes George Henry 25
Lewis Hywel David 32, 33, 46, 70, 71, 79, 86, 92, 110, 184, 187
Lindsay Alexander Dunlop 89, 185
Lloyd George David 150
Locke John 15, 19, 28, 29, 30, 32, 39, 78, 149, 184, 185
Luter Martin 111, 185
M
Mabbott John David 141, 185
MacCunn John 115, 185
MacIntyre Alasdair 79, 185
Mackenzie J.S. 154
MacKinnon Donald MacKenzie 159, 185, 193
Mandelbaum Maurice 34, 185
Mander William J. 33, 45, 48, 50, 51, 87, 181, 182, 185, 186, 187, 188, 189
Mansbridge Albert 162
Marcuse Herbert 107, 108, 193
Martin Rex 78, 185
Martineau James 85, 188
Masterman Charles 151, 152, 153, 193
Maurer Armand Augustine 142, 185
Maurice John Frederick Denison 20, 54
Mazzini Giuseppe 115, 185
McGilvary Evander Bradley 34, 47, 49, 50, 185
McGovern William M. 111, 185
McKirachan John Charles 37, 39, 41, 46, 47, 48, 185
McTaggart John Ellis 11
INDEKS OSÓB
201
Mehta Vrajendra Raj 114, 116, 185
Merz John Theodore 34, 185
Mill John Stuart15, 38, 91, 92, 101, 115, 123, 149, 155, 157, 158, 170, 173, 178,
183, 185, 187, 188
Milne Alan John Stuart 83, 84, 91, 100, 101, 103, 186
Monson Charles H.Jr. 89, 186
Moore George Edward 11, 16
Morant Robert 163
More Robert 15
Morrow John 70, 80, 82, 93, 108, 179, 183, 186, 194
Muirhead John Henry 71, 124, 154, 170, 186
Murchland Bernard 165, 193
Murray Robert Henry 115, 124, 141
N
Nagel Thomas 88
Napoleon I 131
Nettleship Richard Lewis 34, 55, 80, 179, 180, 183, 186
Nicholls David 98, 158, 186
Nicholson Peter P. 25, 52, 79, 82, 83, 84, 87, 89, 96, 97, 100, 101, 105, 106, 107,
112, 116, 123, 126, 128, 137, 163, 179, 180, 186, 187
Norman Richard 100, 187
Nowak (Nowak-Juchacz) Ewa 75, 77, 192, 193
O
Ockham William 39
Owen M.P. 139, 141, 187, 188
P
Panasiuk Ryszard 137, 193
Pant Nalini 116, 187
Parker C.S. 22
Passmore John 33, 187
Paweł, św. 56, 57, 58, 59, 60, 97
Pelczynski Zbigniew A. 26, 114, 136, 137, 142, 187, 188
Petsch Danuta 108, 193
202
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Phillips Michael J. 108, 187
Picht Werner 163, 193
Plamenatz John Petrov 110, 187
Plant Raymond 150, 153, 156, 162, 163, 187, 189
Platon 21, 23, 29, 48
Prichard Harold Arthur 83, 88, 89, 92, 186, 193
Priestley Joseph 29
Pringle-Pattison Andrew Seth 18
Q
Quinn Arthur 52, 187
Quinton Anthony 33, 34, 39, 46, 187
R
Randall John Herman Jr. 37, 38, 187
Rau Zbigniew 148, 149 193
Raube Sławomir 15, 193
Rawls John 80, 87, 88, 145
Reardon Bernard M.G. 58, 187
Ricardo David 112
Richter Melvin 19, 20, 22, 23, 45, 46, 54, 58, 108, 109, 160, 162, 165, 168, 188
Ritchie David George 18, 52, 101, 151, 152, 156, 158, 161, 167, 170, 188, 193
Roberts John 114, 188
Rodman John 91, 115, 118, 188
Rogers Arthur Kenyon 47, 188
Rolewski Jarosław 35, 193
Rousseau Jean-Jacques 29, 110, 114, 116, 156, 171, 176, 177, 187
Royce Josiah 48
Russell Bertrand 11, 16, 3, 182
S
Samuel Herbert 17, 153, 188
Sandel Michael 120
Sankhdher M.M. 123, 188
Schelling Friedrich Wilhelm Joseph von 54
Schleiermacher Friedrich Daniel Ernst 54
INDEKS OSÓB
Schneewind Jerome B. 109, 193
Schopenhauer Arthur 10, 15
Scott Charles Prestwich 151
Shenton Robert W. 139, 141, 187, 188
Sherry Patrick 33, 184
Shields Rosamond 84, 194
Sidgwick Henry 46, 48, 83, 85, 91, 92, 109, 188, 193
Siemek Marek J. 137, 194
Simhony Avital 78, 79, 80, 83, 84, 85, 87, 120, 145, 188, 189, 191, 193, 194
Skorupski John 67, 72, 189
Smart Ninian 33, 184
Smith Adam 112
Smith Craig A. 25, 26, 50, 75, 80, 183, 184, 186, 189
Smith John 15
Smith Llewellyn 163
Sobolewska Barbara 26, 152, 180
Sobolewski Marek 26, 152, 180
Spencer Herbert 25, 85, 98, 101, 127, 188
Spencer Phillip Jakob 54
Spender John Alfred 163
Spinoza Baruch 78, 86, 181, 185
Stawrowski Zbigniew 138, 194
Sterry Peter 15
Stirling James Hutchison 16
Sweet William 112, 174
Symonds Charlotte 23
Symonds John Addington 23
Szlachta Bogdan 26, 189
Szymura Jerzy 174, 191
T
Talmon Jakob Leib 110, 194
Tawney Richard Henry 159, 163, 167, 168, 169, 178, 194
Taylor Alfred Edward 71, 194
Thomas Geoffrey 11, 48, 189
Townsend Harvey Gates 39, 41, 189
203
204
J. Grygieńć • THOMAS HILL GREEN...
Toynbee Arnold 151, 154, 162, 194
Toynbee Arnold Joseph 154
Tyler Colin 137, 189
V
Vaughan Anna Barbara 19
Vaughan David James 21
Vaughan Edward Thomas 19
Vincent Andrew 28, 57, 58, 63, 64, 138, 150, 153, 156, 162, 163, 181, 183, 185,
186, 187, 189, 194
W
Wallace William 18
Walsh William Henry 28, 32, 39, 189
Ward James 11
Watson David 125, 189
Watson John 25
Webb Beatrice 17, 151, 161
Webb Sidney 151, 161, 162
Weinstein D. 145, 191, 193, 194
Weinstein W.L. 110, 189
Wempe Ben 23, 24, 96, 99, 100, 101, 109, 190
Wesley Charles 54
Wesley John 54
Whichcote Benjamin 15
Wilberforce William 165, 191
Willis Kirk 135, 190
Wittgenstein Ludwig 16
Wood Allen W. 79, 184
Wordsworth William 20
Z
Zapaśnik Stanisław 18, 147, 174, 194